Dynamika impulsu kredytowego w Chinach spadła do wartości ujemnych licząc w kategoriach rdr, co sygnalizuje niższy globalny wzrost gospodarczy + deflacja w nadchodzących kwartałach.
Pozytywne impulsy światowej luźnej polityki fiskalnej i monetarnej zaczynają się wyczerpywać. Chiny to aktualnie jedyny kraj, który jest aktualnie w stanie stymulować globalne ceny + wzrost. Należy pamiętać że przez ostatnie 4 cykle kredytowe to właśnie Chiny były zmuszone do agresywnego luzowania, aby pobudzić globalny popyt. Ale to naraziło ich własną gospodarkę na ryzyko dmuchania niekontrolowanych baniek i błędnych inwestycji.
Tak więc po uratowaniu światowej gospodarki w okresie spowolnienia w latach 2015-16 Chiny zaczęły próbować panować nad nadmiarem spekulacji (zwłaszcza w shadow banking), aby spróbować opróżnić bańki na wielu aktywach. Stąd chińska zaostrzona polityka kredytowa + ograniczone bodźce fiskalne i monetarne podczas COVID. Czy chińczycy będą w stanie dalej się delewarować bez wysadzania świata w powietrze? Kto wie?
Nie sądzę jednak, że Chiny będą w stanie zrobić to bezboleśnie, ponieważ wzrost kredytów = wzrost gospodarczy + równowaga przy wyższych cenach aktywów vs dług.
Tak czy inaczej – wydaje się, że Chiny aktualnie tolerują niespłacanie długów i bankructwa + restrykcyjną politykę kredytową, co jest negatywnym sygnałem dla światowej gospodarki. Spadek globalnego impulsu kredytowego wskazuje zwykle na ogromny spadek cen towarów i surowców. Bardzo dobrą ekspozycją na taki surowiec jak miedź jest nasz rodzimy KGHM, z uwagi na wysokim poziom korelacji. Jako że zakładam spadki ceny miedzi, tym samym ceny KGHM również powinny podążać w tym samym kierunku.
Ryzyko dla tego scenariusza to nagła, diametralna zmiana w zakresie polityki monetarnej Chin i rozpoczęcie procesu dewaluacji Juana.