Koniec roku bliski, można więc pokusić się o jakąś prognozę przynajmniej na 1. kwartał przyszłego. Na dłużej nie ma sensu, bo jeszcze ktoś oglądający to za rok mógłby czasem umrzeć ze śmiechu. W mojej ocenie powinna teraz nastąpić trochę większa korekta, tak chociaż do 3400-3250, gdzie prawie rok temu był szczyt i wyraźnie większe obroty. Później powrót do...
O kanale wzrostowym możemy zapomnieć, dla odmiany zaczynamy teraz zjeżdżać po równi pochyłej. Powód oczywisty - coraz bardziej straszy "twardy" brexit. Pewnie w końcu się dogadają, tylko kiedy? Może jak wystraszą wszystkich zejściem minimum 2 figurki?
Niektórzy już widzą złoto na nowych dołkach. Moim zdaniem to tylko korekta ostatnich wzrostów i jeszcze jeden ruch do góry do końca roku zobaczymy.
No to chyba się doczekaliśmy, po EBC wszystko już wiadomo, brexit dalej straszy, to trzeba teraz trochę wyczyścić rynek, tym bardziej że za tydzień "trzy wiedźmy". Dynamika i obroty uzasadniają prognozę, jak na rysunku. Docelowo przynajmniej wsparcie w okolicach 12250.
To się okaże, ale na to wygląda, jeżeli zakończymy dzień objęciem hossy albo chociaż ładnym przenikaniem i rajdem w górę w przyszłym tygodniu.
Cienka ta 5. fala. Niewykluczone, że to wydłużona korekta, więc szczyt jeszcze raz będzie pokonany. Na razie jednak, po zaraportowaniu tak dużych zapasów, do najbliższego wsparcia cena powinna zjechać. Potem dużo zależy od indeksów, bo te też już nieźle wyżyłowane.
Zobaczymy, co Amerykanie wymyślą w czasie swojej sesji, ale wygląda że na świecie motyla zauważyli, a ten wiadomo - jak machnie skrzydełkiem, to na innym kontynencie może wywołać burzę.
Miłośnicy funta wyraźnie stracili cierpliwość, no bo ileż można mieć nadzieję na bezkonfliktowy rozwód?
Przydałaby się dzisiaj ładna zielona świeca na przyzwoitych obrotach, ale przy indyku nikt nie będzie sobie głowy zawracał zakupami. Dlatego w najbliższych dniach raczej powolny powrót w okolice 1900$. Potem się zobaczy.
Zapasy według API w górę, dla odmiany EIA podaje spadek, a cena ropy nic sobie z tego nie robi, zupełnie odwrotnie niż logika nakazuje. Już raczej rządzą nią indeksy giełdowe. W mojej ocenie szykuje się parę dni dystrybucji, jakieś niewielkie przebicie wczorajszego szczytu nie jest wykluczone, ale niedługo ropa powinna popłynąć do ciepłych krajów, w ślad za SP500.
Dzisiaj, w Święto Dziękczynienia, nikt o zakupach na giełdzie myślał nie będzie, podobnie jutro. Już raczej będą się zastanawiali, jak tu w miarę korzystnie zrealizować zyski.
1,19 trzyma się mocno, ale jak już w końcu pęknie, to 1,25 w niebezpieczeństwie.
Dwa ostatnie dni to próby wzrostów na coraz mniejszych obrotach. Jeżeli nie dorzucą lepszego węgla do kotła (czytaj: nowy, rewelacyjna informacja), to z przebicia 6,50 nici, tym bardziej 7 zeta wydaje się nie do przejścia. Na naszych "sterowniczych" zawsze jednak można liczyć, niczego więc wykluczyć nie można. W mojej ocenie powinni jednak odbić się od obecnych...
Byki zawiedzione, dzisiaj zapasy według EIA niespodziewanie większe od oczekiwań. Jeszcze trochę muszą pociągnąć w górę, żeby wywalić wcześniejsze zakupy, ale później powinno być już tylko taniej, a jakiś powód do spadków zawsze się znajdzie.
Po ściągnięciu stopów na fali euforii związanej z "wynalezieniem" szczepionki i teście poprzednich szczytów przyszedł czas na korektę w rejon 3450-3500 punktów. Później zdecydują, co dalej. Pewnie znowu coś wymyślą, żeby rosnąć.
Wygląda, że kot się obronił. Jeżeli teraz kontra po wybiciu nie zepchnie ceny poniżej 1900$, to śmielej można spojrzeć na 2k, a może nawet na nowe szczyty.
Zadanie wykonane! Chociaż nie można wykluczyć scenariusza przeciwnego, to teraz moim zdaniem najpierw trzeba wystraszyć byki.