Sytuacja na parze USDPLNZupełnie inaczej wygląda sytuacja na parze z dolarem. Ten w przeciwieństwie do europejskiego odpowiednika podjął rękawicę i stanął do walki z inflacją. Można dyskutować, czy nie za późno, jednak ciężko oprzeć się wrażeniu, że obecnie to FED wziął na siebie ciężar walki z rozpędzoną dynamiką cen. Majowa podwójna podwyżka stóp procentowych jest już praktycznie przesądzona, kolejne dwa podobne ruchy w najbliższym czasie są mocno prawdopodobne. Do tego już teraz zapowiedziano schodzenie z rozdmuchanego bilansu Rezerwy i to w tempie blisko 100 mld dolarów miesięcznie. Przy takich posunięciach absolutnie normalnym jest aprecjacja dolara, którą ostatnio ewidentnie obserwujemy. Od dołka na koniec marca, kurs USDPLN podskoczył już blisko 15 groszy. Co więcej, od dwóch tygodni widzimy rysującą się formację trójkąta, która jest coraz bliżej rozwiązania. W tym tygodniu dwukrotnie obserwowaliśmy próbę jej wybicia i choć żadna trwałego skutku nie przyniosła, pokazuje to, że jesteśmy już blisko. Zresztą zwężający się kanał potencjalnych ruchów również sugeruje, że już w przyszłym tygodniu możemy być świadkami dynamicznego wybicia. Zgodnie z teorią opisywana formacja zapowiada kontynuację trendu, co może skutkować dotarciem znowu gdzieś w okolice pod 4,40 zł. Warto jednak pamiętać, że już teraz znajdujemy się na pułapie dosyć istotnym historycznie, który kilka razy był w stanie zmieniać reguły gry.