"Zielony" wraca do gry ?Podobny obraz do EUR/PLN rysuje się nam na wykresie USD/PLN, chociaż zasięg ruchów jest tu większy. Co prawda tutaj nie doświadczyliśmy historycznych maksimów, ale podejście do 4,60 zł i tak zapisze się na kartach historii. Po takiej przecenie złoty szybko przeszedł do kontrataku. Dolar próbował jeszcze łapać oddech, tworząc na chwilę korytarz boczny powyżej 4,30 zł, ale wybicie jego dolnego ograniczenia szybko sprowadziło kurs USD 10 groszy niżej. Oprócz techniki zagrała tu zapewne psychologia, bo od tego momentu nastąpiło odbicie z próbami zanegowania umocnienia złotego, których szczyty wyznaczyły linię obecnego spadkowego trendu. Jak na razie było to ich jedyne zadanie, ponieważ również w tym przypadku zarysowane wcześniej wsparcie przy 4,20 zł nie wytrzymało próby ostatniego tygodnia marca i nastąpił atak na 4,15 zł. Został on odparty, a szybka negacja z podejściem 5 groszy wyżej wyznaczyła najnowszą konsolidację. Wybicie górą będzie przyczynkiem do walki o wyjście powyżej linii trendu, której pokonanie może oznaczać powrót w okolice 4,30 zł. Jeżeli jednak PLN ponownie rozwinie skrzydła, to USD może poszukać wsparcia całkiem niedaleko, bo powyżej 4,11 zł. Wiele zależy jednak od zachowania „zielonego”na szerokim rynku, a ten wraz z nowym kwartałem pragnie wrócić do gry.
Wojna
Euro poniżej 4,65 złOptymizm na rynkach nie gaśnie. Przybywa za to odczytów wskazujących, że w wielu krajach presja na wzrost stóp procentowych rośnie. Po danych z Niemiec pojawia się ona nawet w strefie euro.
Na rynkach wiara wciąż silna
Skala optymizmu nie jest już tak duża, jednakże inwestorzy wciąż przychylnym okiem patrzą na aktywa ryzykowne. To właśnie dlatego EURPLN osiągnęła ostatnio poziom 4,64 zł, tym samym będąc na poziomach sprzed rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W przypadku polskiej waluty dołki są nawet głębsze niż we wtorek. Na większości rynków, szczególnie giełdowych, poziom optymizmu nie dorównuje jeszcze szczytom z wtorku. Widać jednak wyraźną tendencję do przepływania inwestycji na bardziej ryzykowne rynki. Nie dotyczy to tylko Polski, podobnie zachowuje się ostatnio węgierski forint czy nawet korona czeska.
Inflacja w Niemczech przyspiesza
Zdaniem analityków mieliśmy być wczoraj świadkami gwałtownego przyspieszenia wzrostu cen w Niemczech. Spodziewano się, że po tym, jak w lutym rosły one o 5,1%, w marcu będzie to 6,3%. Problem w tym, że odczyt wyniósł 7,3%. Jest to zatem nie tylko 1% powyżej oczekiwań rynków. Jest to również 2,2% wzrostu w skali jednego miesiąca. Jest też kwestia, jak zareaguje EBC. Dotychczas gospodarka niemiecka nie była dotknięta wysokimi wzrostami cen i to trzymało w ryzach średnią dla całej Unii. W rezultacie konieczne mogą się okazać, szybsze niż dotychczas sądzono, podwyżki stóp procentowych. Te z kolei mogą być bardzo bolesnym testem dla państw południa naszego kontynentu. Sytuacja gospodarcza Włoch czy Hiszpanii już teraz jest ciężka. Jak wzrosną koszty kapitału, będzie tylko gorzej.
Za oceanem stabilnie
Poznaliśmy wczoraj dwa ważne odczyty z USA. Pierwszy to raport ADP na temat zmian zatrudnienia. Był on niemal dokładnie równy oczekiwaniom. Ważniejsze jednak od tego, że je delikatnie przekroczył, jest to, że zdaniem tego raportu liczba miejsc pracy wzrosła o 455 tysięcy. Wartość ta odpowiada niemal 0,3% liczby pracujących, co powinno szybko odbić się, przynajmniej na stopie bezrobocia, która już teraz jest wyjątkowo niska. Drugi ważny odczyt to dane na temat PKB. Amerykanie niestety pokazują je w sposób annualizowany, co w obecnej sytuacji delikatnie mówiąc wypacza obraz. Są one jednak tylko symbolicznie słabsze niż wstępne. Pokazuje to zatem, że gospodarka amerykańska bardzo dobrze radzi sobie z wychodzeniem z problemów pandemii. Pozostaje jednak inflacja.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
14:30 – USA – wydatki i dochody Amerykanów,
14:30 – Czechy – decyzja w sprawie stóp procentowych.
Ciekawy ruch na parze EURCHFNa wykresie EURCHF mamy w ostatnich tygodniach bardzo ciekawą sytuację. Na początku wojny wraz ze wzrostem strachu lub mówiąc dosadniej paniki, byliśmy świadkami utworzenia się wyraźnego trendu spadkowego. Podobnie jak na innych parach pojawił się moment przełomowy, kiedy to inwestorzy doszli do wniosku, że czas zarabiać pieniądze. Bardzo często w wyniku takiej paniki dochodzi do sytuacji, że przecena w wyniku strachu jest przesadna. Tak było najprawdopodobniej tutaj, kiedy doszło do sytuacji, w której za jedno euro, płacono momentami mniej niż za franka. W trakcie korekty od tej symbolicznej bariery stworzył się przeszło dwutygodniowy trend wzrostowy. W jego wyniku frank staniał przeszło 4%. W wyniku tego ruchu po raz kolejny doszło do przewartościowania i znowu rozpoczął się ruch w drugą stronę. Z fundamentalnego punktu widzenia ciężko jest jednoznacznie wskazać powód. Ruch ten zaczął się jednak niewiele po tym, jak na rynkach doszło do konsensusu, że odcięcie Rosji od eksportu surowców nie będzie wcale tak proste, jak sądzono. Spowodowało to nie tylko wzrost cen surowców, których przecież może zabraknąć. Dodatkowym efektem był nawrót ryzyka na rynek. Gdy ryzyko rośnie, inwestorzy chętniej zawijają do bezpiecznych przystani. Takim miejscem jest właśnie frank. W obecnym ruchu spadkowym ważnym wsparciem są okolice poziomu 1,0190, czyli minima z piątku 11 marca.
Na dolarze trend wzrostowyNa dolarze w przeciwieństwie do złotego widać wyraźny trend wzrostowy. Linie te można oczywiście rysować na różne sposoby, np. wrysowując, nie tylko jak powyżej formację równoległą, ale też rozszerzającą się poprzez łączenie ostatnich minimów. To, że mamy do czynienia ze wzrostami nie powinno szczególnie dziwić. Dolar ma dużo lepsze perspektywy fundamentalne niż euro. Mowa tutaj jednakowo o publikowanych ostatnio danych makroekonomicznych, perspektywach zdecydowanie szybszych niż w strefie euro podwyżek stóp procentowych, czy też po prostu mniejszego wpływu sankcji nakładanych na Rosję w związku z jej inwazją na Ukrainę. Jeżeli wyrysowany trend będzie kontynuowany, ważnym oporem technicznym dla dalszych wzrostów są okolice 4,40 zł. Jest to nie tylko ważna bariera psychologiczna, ale również maksima z 14 marca i najwyższy szczyt na tej parze walutowej w ostatnich latach z wyjątkiem głównego wybicia z początku wojny.
Powrót standardowych zmian na rynkuNiestandardowo wysokie zmiany na parze EURPLN, zarówno w wyrysowanym trendzie wzrostowym i spadkowym, są już za nami. Na USD w przeciwieństwie do PLN widać wyraźny trend wzrostowy. Podobnie sprawa wygląda z GBP. Na wykresie EURCHF można zaobserwować ciekawy ruch.
Po zmienności z pierwszych tygodni rosyjskiej agresji nie ma już śladu. Niestandardowo wysokie zmiany, zarówno w wyrysowanym trendzie wzrostowym i spadkowym, są już za nami. Ostatnie dni pozwoliły wyrysować boczny korytarz pomiędzy poziomami 4,6625 a 4,7261. Długo się nim jednak nie nacieszyliśmy, gdyż w czwartek, dokładnie miesiąc od rosyjskiej inwazji na Ukrainę, doszło do wybicia w górę. Biorąc pod uwagę, że mamy piątek, wątpliwe jest, byśmy już dzisiaj wracali w te okolice, mimo że na wykresie wyrysowuje się formacja, którą z pewną dozą tolerancji można by określić jako tzw. głowę i ramiona. Z drugiej strony trzeba mieć z tyłu głowy pewną okresowość tygodniową, typową zresztą dla tego typu konfliktów. Dotychczas pod koniec każdego tygodnia byliśmy świadkami wyprzedaży aktywów bardziej ryzykownych, nie wiedząc, co przyniesie weekend. Inwestorzy, bojąc się, że ewentualne negatywne sygnały są nie tylko bardziej prawdopodobne, ale co do zasady potencjalnie silniejsze niż pozytywne, nie chcieli trzymać otwartych pozycji. W czwartek mieliśmy ruch, który doskonale wpisywał się w tę narrację, dzisiaj jednak pojawiła się korekta, wyrysowująca wspomnianą formację. Czeka nas zatem interesujące zamknięcie tygodnia na głównej parze walutowej polskiego złotego. Z drugiej strony ostatnie dni obfitowały w ciekawe odczyty makroekonomiczne, a kolejny tydzień wydaje się potencjalnie ubogi. W rezultacie wydawać by się mogło, że najbliższe dni będą zależne od układów technicznych oraz oczywiście działań Rosji na Ukrainie.
Kolejny weekend bez eskalacjiRosyjska ofensywa na Ukrainie wyraźnie się zatrzymała. Rynki wciąż jednak bardzo ostrożnie podchodzą do tematu, wiedząc jak niewiarygodnym partnerem stała się Rosja w ostatnich tygodniach. Złoty odzyskuje jednak coraz więcej swojej wartości.
Dane z Polski
W piątek poznaliśmy dwa ważne odczyty dla polskiego złotego. Był to wzrost produkcji przemysłowej oraz dane na temat wynagrodzeń i zatrudnienia. Produkcja przemysłowa rośnie o 17,6%, to wolniej niż miesiąc temu, ale i tak powyżej oczekiwań. Tak wysoki wzrost wynika głównie z korekty po poprzednich słabszych odczytach, do których się ta procentowa zmiana odnosi. Wynagrodzenia rosną o imponujące 11,7% rocznie, to ponad 3% szybciej niż inflacja. Trzeba jednak pamiętać, że o ile faktycznie rosną tyle, to jest to wartość średnia. Nie wszystkie pensje rosną o tyle. Z drugiej strony nadal widzimy wzrost zatrudnienia o 2,2% w skali roku.
Odbicie złotego
Piątek pomimo dobrych wskaźników makroekonomicznych był trudnym dniem dla złotego. Powodem był strach inwestorów, przed tym co przyniesie weekend. W rezultacie ponownie sprzedawali oni bardziej ryzykowne aktywa w tym polską walutę. Sytuacja na Wschodzie mimo heroicznego oporu Ukrainy w dalszym ciągu może eskalować, stąd by zmniejszyć ryzyko w piątek, byliśmy świadkami odwrotu. Dzisiaj jednak, skoro nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego, mamy powrót do poprzednich poziomów. Euro po raz kolejny kosztuje poniżej 4,70 zł, powoli zbliżając się do wysokich stanów przed inwazją Rosji.
Egipt walczy z problemami
Ceny rosną o 8,8% w skali roku nad Nilem. To właśnie dlatego, bojąc się negatywnych wpływów wojny na Ukrainie, Bank Centralny Egiptu postanowił na nadzwyczajnym posiedzeniu podnieść stopy procentowe. Główna stawka poszła od razu 1% w górę i wynosi obecnie 9,25%. Jest to pierwsza podwyżka od czasu gwałtownych obniżek w czasie pandemii. Trzeba pamiętać, że w tym kraju nie są to jeszcze nadzwyczajne poziomy. Egipcjanie pamiętają jednak problemy z 2018 roku, gdy inflacja wynosiła ponad 30%, a stopy procentowe sięgnęły 18,75%. Z drugiej strony na egipskiego funta były ostatnio silne naciski, a dzisiaj mimo podwyżek stóp procentowych postanowiono zdewaluować walutę o 10%, by ustabilizować rynek.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Ciekawy tydzień funtaNa GBP/PLN analogiczna sytuacja do wykresów opisywanych powyżej, a więc podbicie do niemal historycznych rekordów, po czym ostry zjazd w dół i obecnie próba stabilizacji. Funt ma za sobą naprawdę ciekawy tydzień i niekoniecznie zyskał argumenty za tym, by był łakomym kąskiem w kolejnych tygodniach. Chodzi o decyzję Banku Anglii, który podniósł stopy procentowe po raz trzeci o 25 pkt bazowych, z tym, że zrobił już to niejednomyślnie. Jeden z członków zagłosował za utrzymaniem stóp, co rozsiało spekulacje o tym, czy kolejny wzrost pieniądza jest możliwy, czy jednak BoE zaczeka na rozwój sytuacji. Bądź co bądź to zmiana stanowiska tego banku centralnego i nie jest to element sprzyjający umacnianiu waluty. Spuszczanie z tonu przy rosnącej inflacji wynoszącej już 8% może dziwić. Decydenci z Wysp obawiają się, że większe raty kredytów wpłyną na mniejsze dochody gospodarstw i spowodują ograniczanie konsumpcji. Analitycy więc już otworzyli całą paletę rozwiązań, które mogą nastąpić. Najczęściej pojawiają się takie: podwyżka stóp o 25 pkt bazowych w maju, po czym pauza. Trzeba zauważyć, że Wielka Brytania ma jedne z najwyższych stóp w gospodarkach rozwiniętych, więc w teorii ma więcej możliwych działań. Wsparciem dla GBP/PLN będzie poziom ostatniego minimum.
Wielka Brytania podnosi stopy, Turcja zaklina rzeczywistośćTuż po Amerykanach również Brytyjczycy podnoszą stopy procentowe. Turcja z kolei próbuje udawać, że problem sam się rozwiąże. Jednak ten, zamiast się rozwiązać, eskaluje.
Brytyjczycy podnoszą stopy
Wczorajsze posiedzenie Banku Anglii przyniosło zgodnie z oczekiwaniami podwyżkę stóp procentowych o 0,25% w górę. W rezultacie główna stopa wynosi już 0,75%. Jedyną niespodzianką w decyzji jest fakt, że decyzja nie została poparta przez jednego z członków gremium. Wielka Brytania tym samym podnosi po raz trzeci od początku pandemii stopy procentowe. Powodem jest jak w wielu innych krajach inflacja. Ta na Wyspach osiągnęła już imponujące 5,5%. Pojawiły się jednak znacznie bardziej gołębie nuty w wystąpieniu. Oznacza to, że inwestorzy oczekują wstrzymania serii podwyżek. To właśnie ta zmiana nastroju w komunikacie najprawdopodobniej odpowiada za większość wczorajszego osłabienia funta po decyzji.
Turcja chce iść na rekord
Inflacja nad Bosforem wynosi już imponujące 54,44%. W rezultacie można by się spodziewać, że skoro misją banku centralnego jest dbanie o stabilność cen, to będzie on reagował. Niestety nie w Turcji. Tutaj politykę monetarną z niezrozumiałych powodów nadzoruje prezydent i uważa on, że to wysokie stopy procentowe napędzają inflację. W rezultacie pozostają one na poziomie 14%, a ceny z miesiąca na miesiąc gwałtownie rosną. Trzy miesiące temu było to 21,31%, jednakże wtedy obniżano stopy procentowe. Nie można się dziwić, że również waluta Turcji nie ma się najlepiej.
Ropa znów straszy
Wczorajsze doniesienia o braku postępów w rozmowach pokojowych spowodowały wyraźny wzrost napięcia na rynku. Powodem jest stanowisko Rosji mówiące o braku postępów w negocjacjach. Z drugiej strony jest to też potencjalny fragment ich strategii negocjacyjnej. Skoro informują publicznie, że nie idzie, to wywierają presję na drugą stronę. Ukraina jednak ma silne argumenty, których Rosjanie się nie spodziewali. Zakładali, że takich argumentów Ukraina nie będzie mieć już kilka dni po rozpoczęciu inwazji. Efekt widać jednak na rynku ropy. Wczoraj baryłka po wielu dobrych dniach poszła imponujące 10 dolarów w górę, co przekłada się od razu na ceny paliw.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski
FED nie zawiódłAmerykańska rezerwa kontynuuje passę przejrzystej komunikacji z rynkiem. Tak jak zapowiadali, podnieśli stopy procentowe o 0,25%. Rynek niemal nie reagował.
Amerykanie podnoszą stopy
W USA nie było niespodzianek. Zgodnie z oczekiwaniami stopy procentowe wzrosły o 0,25% i ich docelowy przedział to teraz 0,25-0,5%. Ten niestandardowy zapis wynika z tego, że Amerykanie posługują się przedziałem, gdzie chcą utrzymywać stawkę rynkową. Biorąc pod uwagę inflację na poziomie 7,9%, problemy ze wzrostem cen za oceanem są znacznie większe niż obecnie w Polsce. Rynek pomimo podwyżki stóp sprzedawał dolara. Wynikało to z faktu, że wzrost o 0,25% był już od dawna w cenach. Inwestorzy liczyli za to na coś więcej na konferencji prasowej po samej decyzji. Przeliczyli się, więc byliśmy świadkami powrotu na wyższe poziomy euro względem dolara.
Kiedy podwyżki w Europie?
Teoretycznie na razie planowane przez EBC są tylko ograniczenia skupu aktywów. Na podwyżki przyjdzie nam jeszcze poczekać. Widać na rynku jednak pierwsze oznaki przygotowywania się inwestorów pod te decyzje. Pewnym wskaźnikiem nadchodzących zmian jest rentowność 10-letnich obligacji skarbowych państw strefy euro. Oczekiwania wzrostu stóp procentowych powodują, że inwestorzy oczekują wyższych premii za przetrzymywanie tych papierów. Obligacje niemieckie, które w styczniu tego roku pierwszy raz od dawna zaczęły generować zyski, obecnie atakują już 0,4% rocznie. To najwięcej ile można na nich zarobić od 2018 roku.
Kryptowaluty podejrzanie stabilnie
Gdy pojawiły się informacje o odcinaniu Rosji od systemu SWIFT, od razu entuzjaści cyfrowych pieniędzy przewidywali gwałtowny wzrost popytu na bitcoina. Początkowo widzieliśmy jednak spadki, potem odbicie w górę i w szczycie byliśmy świadkami wzrostu z okolic 39 tysięcy dolarów do 45 tysięcy. Obecnie jednak cena regularnie wraca do wspomnianych 39 tysięcy dolarów. Mamy co prawda odbicie do 41 tysięcy obecnie, aczkolwiek nie widać tego gwałtownego wzrostu wartości. Długookresowo kryptowalutom mogą szkodzić również rosnące stopy procentowe. Bitcoin nie płaci odsetek, co przy odpowiednim wzroście stóp może zacząć być pewnym problemem.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
12:00 – Turcja – decyzja w sprawie stóp procentowych,
13:00 – Wielka Brytania – decyzja w sprawie stóp procentowych,
13:30 – USA wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Azjatyccy przyjaciele RosjiTwarda reakcja Europy spowodowała istotne problemy w Rosji. Jak się jednak okazuje przy odpowiednich rabatach, Rosja jest w stanie znaleźć odbiorców swoich surowców w Azji. Pytanie, ile będzie ją to kosztowało.
Złoty coraz mocniejszy
Kolejne dni pozwalają polskiej walucie odrobić coraz więcej poniesionych ostatnio strat. Dzisiaj po raz kolejny euro miało momenty, kiedy kosztowało poniżej poziomu 4,70 zł. Powodem jest uspokajanie się sytuacji. Nie można jej oczywiście mylić z uspokojeniem. Na Wschodzie dalej trwa wojna, również sankcje są realnym tematem. Po prostu nie jest aż tak źle jak jeszcze tydzień temu. W rezultacie inwestorzy starają się jeszcze na całym tym zamieszaniu zarobić. Do tego najwyraźniej dobrym miejscem był polski złoty. Wyraźną poprawę widać również na giełdach. WIG zbliża się właśnie do najwyższych poziomów od początku inwazji.
Indie uratują Rosję?
Na arenie międzynarodowej widać wyraźne zbliżenie pomiędzy Indiami a Rosją. Hindusi na razie starają się utrzymać neutralność w sprawie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wstrzymali się nawet od głosu w sprawie potępienia Rosji na forum ONZ. Obecnie kraj ten rozważa poważnie zakupy rosyjskiej ropy. Byłaby to duża pomoc dla reżimu Putina, który w ostatnich dniach ma olbrzymie problemy ze sprzedażą swojego surowca. Dzieje się to pomimo stosowania dodatkowych rabatów sięgających 20 dolarów na baryłce. W wypowiedzi indyjskiego ministra ropy i gazu oczywiście pojawia się informacja o możliwych zakupach ze wspomnianym dyskontem.
Dane z Chin znów w górę
Poznaliśmy wczoraj wzrosty produkcji przemysłowej oraz sprzedaży detalicznej z Chin. Na razie jest to jeszcze poziom osiągalny w innych państwach, ale widać już wyraźną poprawę. Produkcja przemysłowa rośnie o 7,5% przy oczekiwaniach na poziomie 4%, za to sprzedaż detaliczna wzrosła o 6,7% przy spodziewanym wzroście o 3%. Chiny są jednak w tej komfortowej sytuacji, że najprawdopodobniej jako jedno z niewielu państw wyjdą wzmocnione gospodarczo na inwazji Rosji na Ukrainę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
19:00 – USA – decyzja FOMC w sprawie stóp procentowych.
Inflacja jeszcze nie dwucyfrowaPomimo obaw części analityków okazało się, że inflacja w Polsce nie tylko nie jest dwucyfrowa, ale wręcz spada. Z drugiej strony nie znaczy to wcale, że nie stanie się to w kolejnych miesiącach.
Inflacja spowalnia w Polsce
Ceny rosną w Polsce obecnie o 8,5%. Z jednej strony to dobrze, bo rosły już 9,4%. Z drugiej strony analitycy oczekiwali wzrostu o 8,1%. Należy pamiętać, że są to dane za luty, zatem efekt rosyjskiej napaści na Ukrainę jest bardzo mało widoczny w obecnym wskaźniku. Widoczne za to będą zmiany podatkowe w ramach tarczy antyinflacyjnej. Zobaczymy, jak długo będzie ona obowiązywać, bo powrót do starych cen może być mocno bolesny. Z drugiej strony obecne problemy z cenami surowców będą widoczne dopiero w odczycie za marzec.
Ropa znów po 100 dolarów za baryłkę
Kolejny dzień i kolejne spadki cen ropy powodują, że ponownie wracamy w okolice 100 dolarów za baryłkę. Jesteśmy już zatem blisko poziomów sprzed inwazji rosyjskiej. Zmiany widać też w przypadku hurtowych cen paliw. Tylko wczoraj w hurcie cena diesla spadła o 22 grosze na litrze, 95-tka spadła z kolei o 17 groszy. Oznacza to, że powinniśmy się właśnie żegnać z ostatnią falą podwyżek na stacjach benzynowych. Patrząc na zachowanie cen na rynku, kuriozalnie brzmią ostatnie ogłoszenia prezesa Orlenu o obniżce cen. Czasy się zmieniają, ale za podwyżki cen paliw zawsze odpowiadają czynniki zewnętrzne, za to spadki to sukcesy rządu.
Inflacja nadal wzrasta
Wczoraj poznaliśmy dane na temat wzrostu cen w kolejnych krajach. W Szwecji ceny rosną już o 4,3% w skali roku. To o 0,6% więcej niż jeszcze miesiąc temu. Należy pamiętać, że Szwecja wciąż utrzymuje zerowe stopy procentowe. Od początku roku szwedzka korona była w wyraźnym odwrocie względem euro, stąd pomimo korekty w trakcie rosyjskiej inwazji, wracają oczekiwania podwyżek stóp procentowych. Drugi ważny odczyt to Rumunia, która pokazała wzrost cen o 8,5%. To mniej niż oczekiwania analityków, ale i tak więcej niż miesiąc temu. Dodatkowo poznaliśmy wzrost cen w Indiach. Tam dynamika zmian jest mniejsza, ale wzrost cen przyspieszył z 6% na 6,1%.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
180$ na horyzoncie - co dalej z ropą?! :O Wojna a baryłkiTylko spokój nas uratuje - jak mawia jedno przysłowie. Ale czy na pewno tak będzie i z ceną ropy? Wojna w Ukrainie i zawirowania wokół rosyjskiej ropy robią swoje, dlatego musimy popatrzeć na sytuację z kilku perspektyw.
najbliższy opór opcyjny jest na poziomie 120 USD
mamy bardzo dużo Virgin VPOCs znajdujących się poniżej aktualnej ceny, co teoretycznie powinno działać jak balast hamujący dalsze wzrosty
w tle ryzyko nałożenia kolejnych sankcji zakazujących importu rosyjskiej ropy w poszczególnych państwach
ignorancja OPEC na ostatnim posiedzeniu - zawirowania polityczne i podażowe wokół ropy a sesja... trwa rekordowe 13 minut bez poruszania ograniczenia podaży ropy przez jednego z kluczowych producentów zrzeszonych w OPEC!
Sytuacja robi się tym ciekawsza, jeśli zobaczymy gdzie ulokowany jest kapitał na Opcjach z Expiry Date w połowie kwietnia 2022 - oporem (czyli ulokowaniem kapitału na opcjach CALL) z rekordowo wysokim obrotem jest.... poziom 180 USD za baryłkę! Na moment pisania analizy mamy ulokowane tam aż 4241 opcji. Nawet na najbliższych wygaśnięciach opcji w połowie marca (mało czasu pozostało do Expiry) widzimy przesuwanie się kapitału w kierunku 140$, gdzie jeszcze na początku wojny w Ukrainie obstawiane były poziomy 100-110 $.
Rynek opcji przynosi często informacje z dużym wyprzedzeniem. Zacznij mieć przewagę w tradingu już dziś, mając dostęp do codziennie analizowanych poziomów i danych opcyjnych z wielu instrumentów. Dociekliwi znajdą link do strony, gdzie prezentowane są wyniki tradingu z wykorzystaniem narzędzi i danych opcyjnych oraz informacje o mechanice rynku dostępne za free.
A jakie są Wasze oczekiwania na najbliższe tygodnie ad. ceny ropy? Chętnie poznam Wasze opinie!
Forex w wojennych czasachKursami wciąż rządzi wojenny sentyment. Złoty po panicznej wyprzedaży próbuje znaleźć miejsce do zakotwiczenia. RPP przyspiesza tempo oraz zwiększa zasięg podwyżek stóp procentowych. Główna para walutowa świata wraca w okolice 1,1$. Ropa postraszyła inflacją.
Złoty wciąż pozostaje jedną z najmocniej dotkniętych przez kryzys w Ukrainie walut globu. Od momentu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji do wtorkowego szczytu stracił średnio blisko 50 groszy względem najważniejszych walut. Doprowadziło to do rekordowych poziomów na euro oraz franku szwajcarskim. Kursy na obu parach otarły się o okrągłe 5 zł, zarysowując historyczne maksima. Później rozpoczęła się próba odzyskania części strat, dzięki czemu udało się zejść ponad 20 groszy niżej. Obecnie obserwujemy próbę wyciszenia wolatywności, wciąż jednak rozpiętość ruchów intrasession oscyluje gdzieś blisko 5 groszy, co w normalnych warunkach jest wyjątkowo rzadko spotykane.
Na ratunek złotemu usiłował przyjść NBP. Po bezowocnych próbach interwencji walutowych sięgnął po stopy procentowe. I choć wykonany ruch był większy, niż pierwotnie zakładano, to jednak w dniu decyzji oczekiwania rynku zostały kosmicznie nadmuchane, przez co nie udało się ich oczywiście zaspokoić. Bank centralny jednak pokazał gotowość do elastycznego reagowania na bieżącą sytuację, co w długim terminie może pomóc ustabilizować notowania złotego. Prezes Glapiński zapowiedział między innymi możliwość zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Rady oraz zasugerował, że cel obecnej ścieżki stóp procentowych został podniesiony.
Działania NBP na dłuższą metę pozostaną jednak w cieniu doniesień z frontu w Ukrainie. A te pokazują, że możliwy jest dłuższy impas, wojna trwa już 16. dzień, a od blisko tygodnia nie ma mowy o większych postępach. Rozpoczęte rokowania pokojowe również przynajmniej na razie nie dają nadziei na koniec wojny. Również ofensywa sankcyjna Zachodu wytraciła dynamikę. Wszystko to wskazuje, że konflikt, który z założenia miał być blitzkriegiem, będzie ciążył rynkom znacznie dłużej, niż pierwotnie zakładano.
Wygląda na to, że udało się wreszcie zarysować dołek na głównej parze walutowej świata. Jeszcze przed rozpoczęciem konfliktu za wschodnią naszą granicą euro miało swoje problemy, napędzane przede wszystkim biernością EBC. Co istotne, rosyjska inwazja, mimo że pogłębia ryzyka, z którymi borykamy się od dłuższego czasu i co oczywiste dokłada kolejnych, to instytucja pod batutą pani Lagarde wcale nie zamierza zmieniać swojego nastawienia. Warto pamiętać, że nałożone sankcje jeszcze długo będą wywoływać szoki podażowe, zwłaszcza na rynku surowcowym. Rosja jest eksporterem nie tylko ropy i gazu, nad którymi rozpostarto parasol ochronny, ale również wielu innych surowców, których ceny istotnie szaleją. Do tego mamy jeszcze płody rolne, które z kolei Ukraina eksportowała na potęgę, a w najbliższym czasie nie będzie mogła tego z oczywistych względów robić. To wszystko będzie miało ogromny wpływ na nadchodzącą inflację, która i bez tego wyraźnie przekraczała sensowne poziomy.
Błędu Europejczyków prawdopodobnie nie powielą Amerykanie. Oni o swoich stopach procentowych będą decydować w przyszłym tygodniu i wiele wskazuje, że zostanie rozpoczęty cykl podwyżek. Co więcej, rynek po cichu coraz mocniej liczy, że FED może zaskoczyć i już w pierwszym ruchu podnieść koszt pieniądza o 50 punktów bazowych. Realizacja takiego scenariusza najprawdopodobniej oznaczałaby wybicie nowych dołków na parze ze wspólną walutą. Warto pamiętać, że jeszcze na początku lutego jedno euro kosztowało 1,15$, gdy w poniedziałek zeszło już 7 centów niżej.
W ostatnich tygodniach prawdopodobnie żadne inne aktywo nie jest aż tak wpływowe, jak ropa naftowa. Jej wycena stała się barometrem sumy wszystkich strachów na rynkach finansowych. Najpierw przez jej niewątpliwy wpływ na inflację, a co za tym idzie decyzje banków centralnych. Teraz dodatkowo ze względu, że po raz pierwszy od bardzo dawna w bezpośredni konflikt zbrojny jest zaangażowany kraj należący do trójki jej największych producentów. Widmo powstania tak ogromnej luki podażowej doprowadziło do wystrzału kursu ropy do poziomu 133 dolarów (dla odmiany Brent). Ostatni raz tak drogie czarne złoto (na nowo ten przydomek stał się adekwatny) było w 2008 roku, przy czym wtedy wyższa cena utrzymywała się ledwo przez miesiąc.
Jeszcze niedawno analitycy zastanawiali się, czy jest możliwe przebicie poziomu 100 dolarów, obecnie prawdopodobnie mało kto wierzy w powrót poniżej tego pułapu. Od momentu przełamania oporu przy 95$ rozpoczął się szaleńczy rajd, który wywindował kurs blisko 40$ wyżej. Obecnie obserwujemy odreagowanie tych wzrostów i powrót w okolice 110 dolarów. Niewykluczone jednak, że kolejne doniesienia z frontu spowodują, że zaraz wrócimy do wzrostów. A to znowu będzie miało ogromne przełożenie na cały rynek łącznie z walutowym.
Ceny paliw tematem numer 1Polska debata publiczna jest coraz mocniej zdominowana przez koszty napełniania baków naszych aut. Ceny poszybowały niesamowicie w górę przez rzadkie połączenie drogiego dolara oraz drogiej ropy. Nie bez winy są jednak marże.
Ropa naftowa kolejny dzień w dół
Czwartkowe spadki nie były tak silne jak środowe, ale dzisiaj nad ranem baryłka ropy naftowej wyceniana była na 110 dolarów. W mediach pojawiło się nagle wielu specjalistów, którzy w ciągu raptem kilku godzin z wirusologów stali się specjalistami rynku paliw. Sama obserwacja, że ceny na stacjach benzynowych są mocno podejrzane, jest jak najbardziej prawidłowa. Niestety spora część argumentacji jest mocno naciągana. Owszem ropa naftowa kosztuje mniej więcej tyle, co 10 lat temu, a litr paliwa/ropy jest wyraźnie droższy. Kalkulacja ta nie uwzględnia jeszcze jednego bardzo ważnego czynnika – kursu dolara, w którym ta baryłka jest wyceniana. 10 lat temu dolar kosztował około 3,10 zł. Dzisiaj przy cenie 4,38. W rezultacie ta sama baryłka w złotych jest dzisiaj o 40% droższa, niż była wtedy.
Chwila uspokojenia na złotym
Polska waluta zaliczyła kolejny relatywnie spokojny dzień. Relatywnie spokojny, biorąc pod uwagę to, co dzieje się w trakcie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Mieliśmy wczoraj wyskok w ciągu dnia, ale złoty zakończył go na relatywnie zbliżonych poziomach, co zaczynał. Dość spokojnie było na pozostałych walutach. Jedynym wyjątkiem był dolar, gdzie trochę zamieszania spowodowało oczekiwanie na konferencję EBC, jednakże rynki wyraźnie nie były zachwycone efektem i dolar zyskiwał względem euro do końca dnia.
EBC dalej ostrożnie
Jeżeli ktoś nie lubi być zaskakiwany powinien zdecydowanie zainteresować się działaniami Europejskiego Banku Centralnego. Wczoraj mimo przeciętnej inflacji w strefie euro na poziomie 5,8% nie podniesiono (ujemnych obecnie) stóp procentowych. Pojawiła się co prawda informacja o redukcji programu skupu aktywów, aczkolwiek rozciąganie wygaszania tego programu w czasie na tyle miesięcy jest mocno zastanawiające. W tle oczywiście mamy lęk przed doprowadzeniem Włochów do bankructwa. Trzeba pamiętać, że państwo, które ma obecnie rekordowe zadłużenie względem PKB ma poważne szanse nie dać sobie rady po podwyżkach stóp. Inwestorzy to widzą i wycofują się z włoskich obligacji. W ciągu trzech miesięcy rentowność włoskich obligacji, a zatem procent, którego oczekują inwestorzy za pożyczenie pieniędzy, wzrósł z 1% na 2% rocznie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Przecena czarnego złotaPo trzech dniach osiągania poziomów w okolicach 130 dolarów za baryłkę przyszedł czas na wyraźną korektę. Dzisiejszy dzień ropa naftowa zaczyna w okolicach 115 dolarów. Tym samym również na tym rynku mieliśmy silny ruch w stronę poziomów sprzed inwazji.
Załamanie cen ropy
Czarne złoto spadło wczoraj ze 131 dolarów za baryłkę do nawet 107 dolarów przez moment. Cena ustabilizowała się potem co prawda na poziomie 112 dolarów, ale to nadal gigantyczna przecena. Co jest powodem tego ruchu? Analitycy mają pewne problemy ze wskazaniem jednego wydarzenia. Zwraca się jednak uwagę na pewną kumulację. Z jednej strony po osiągnięciu bardzo wysokich poziomów przyszedł czas na korektę. Z drugiej strony pojawiają się kolejne plotki o możliwych uruchomieniach rezerw surowca. Do tego warto jeszcze dorzucić, że Turcja ogłosiła, że nie ma zamiaru rezygnować z importu rosyjskiej ropy. Kumulacja tych czynników i ogólnej niestabilności na rynkach spowodowała, że doszło do przeceny. Jak będzie ona trwała, czas pokaże. Zobaczymy też, czy stacje benzynowe zareagują równie chętnie jak przy wzrostach cen.
Kolejne odbicie złotego
Na polskiej walucie mamy obecnie istną huśtawkę. Po dwóch dniach spadków cen walut obcych okazuje się, że odrobiliśmy już połowę strat, którą od początku rosyjskiej inwazji poniósł polski złoty. Teoretycznie obecne umocnienie można łączyć w czasie z wystąpieniem prezesa NBP Adama Glapińskiego. Nie było tam jednak jakichś przełomowych wydarzeń. Przynajmniej jeżeli chodzi o przyszłość polityki monetarnej w naszym kraju. Biorąc pod uwagę dynamiczną sytuację na świecie, na tym konkretnym posiedzeniu jest to absolutnie zrozumiałe. Szkoda, że nie padło to bardziej wprost. Na uwagę zasługuje natomiast stanowcza reakcje względem paniki powodującej masowe wyciąganie pieniędzy z bankomatów.
Dalsze wzrosty inflacji
Wczoraj poznaliśmy odczyty inflacji z Chin i Węgier. Dzisiaj od rana jeszcze Czechy i Norwegia. Wszystkie te państwa pokazały wskaźniki wyższe od oczekiwań, co (biorąc pod uwagę ostatnie dwa tygodnie) nie powinno być zaskoczeniem. Na szczególną uwagę zasługują nasi południowi sąsiedzi. Ceny rosną tam bowiem o imponujące 11,1 %. Inflacja na Węgrzech to z kolei “zaledwie” 8,3%. Bardzo interesująco wyglądają Chiny. Dla konsumentów ceny rosną o symboliczne 0,9%. Problemem jest jednak wskaźnik dla producentów wynoszący 8,8%. Pokazuje to, że gospodarka ta może niedługo mieć pewne problemy z rentownością.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
14:30 – strefa euro – konferencja prasowa po posiedzeniu ECB.
Drugi dzień siły złotegoOd wtorku rozpoczęła się dobra passa złotego. Powoduje ją wyraźna poprawa nastrojów na rynkach oraz podwyżka stóp procentowych dokonana przez Radę Polityki Pieniężnej.
Rada podnosi stopy
Wczoraj Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe o 0,75% do poziomu 3,5%. Decyzja ta była jednym z najpopularniejszych scenariuszy analizowanych na rynkach, stąd jej wpływ nie jest tak duży, jak potencjalnie mogło się wydawać. Nie zmienia to faktu, że złoty po tej decyzji dostał wiatru w żagle. Należy oczywiście pamiętać, że na całym rynku trwa poprawa nastrojów, a ta decyzja po prostu zwiększa jej efekt. W rezultacie pomimo tego, że jeszcze w poniedziałek testowano granicę 5 zł za euro, dzisiaj jest to poziom 4,82 zł. Podwyżka stóp procentowych to jednak przede wszystkim walka z wysoką inflacją, która patrząc na obecne ceny paliw, może dalej rosnąć. Z drugiej strony to również poważny problem dla budżetów domowych mających kredyt złotowy do spłacenia. Są to bowiem kolejne wzrosty rat, od poziomów sprzed podwyżek stóp procentowych raty mogły iść już o ponad 50% w górę.
Uspokojenie na rynkach
Od poniedziałku widać wyraźny powrót inwestorów na bardziej ryzykowne rynki. Mamy zatem korektę tego, co wydarzyło się w ostatnich dniach. Widać to szczególnie dobrze przynajmniej po przeszło 2% przecenie franka względem euro. Odbicie widać również na EURUSD, gdzie kapitał wraca powoli do Europy. Jest jednak jeden ważny rynek, na którym tej korekty nie widać. To rynek ropy naftowej, która wczoraj biła kolejne rekordy. Powodem braku odbicia jest to, że sankcje eksportowe nakładane na Rosję nie pozwolą szybko ustabilizować tego rynku. Wczorajszy poziom 133 dolarów za baryłkę może nie być końcem problemów.
Rubel wraca na rynki
Dzisiaj wraca handel rosyjskim rublem w Moskwie. Waluta ta i tak była wyceniana w trakcie wojny, stąd jej notowania nie są szczególną niespodzianką. Straciła na wartości około 40% w trakcie inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Giełda jest jeszcze kolejny dzień wyłączona i to jest obecnie głównym punktem zainteresowania rynków. Nie wiadomo, jak duża przecena będzie miała miejsce na otwarciu. Pewnym punktem odniesienia są rosyjskie spółki notowane w Londynie. Zobaczymy zatem, jak bardzo notowania uratowało zamknięcie giełdy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na konferencję Adama Glapińskiego o 15:00.
Euro już nie po 5 złJeżeli ktoś planował zagraniczny wyjazd na Dzień Kobiet, to dobrze, jeżeli kupił walutę wcześniej. Kolejny dzień przyniósł nam atak na niespodziewany poziom 5 zł za euro. Niby było wiadomo, że w tym tempie w końcu może to się wydarzyć, ale wiele osób uważało, że nie stanie się to tak szybko.
Co po weekendzie?
Wiadomością dnia na rynkach walutowych w Polsce z pewnością były próby przebijania poziomu 5 zł za 1 euro. Powodem był oczywiście strach przed brakiem porozumienia na Wschodzie i dalszą eskalacją konfliktu. Dzisiaj od rana widzimy silną korektę dodatkowo napędzaną informacjami o możliwej wysokiej podwyżce stóp procentowych. Nie przeszkadza też poprawa sentymentów na szerokim rynku. Wyraźnie widać, że kapitał zaczyna opuszczać bezpieczne przystanie i chociaż częściowo szukać zysku. W rezultacie dzisiaj euro potaniało już o imponujące 10 groszy, a biorąc pod uwagę nadchodzące posiedzenie RPP, nie wiadomo, jak skończy się dzień. Na uwagę zasługuje też dalsze umocnienie się euro względem franka. Pokazuje to wspomniany wzrost apetytu na ryzyko.
Czekając na RPP
Dzisiaj mamy posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Pytanie nie brzmi obecnie, czy podniesione zostaną stopy procentowe, tylko o ile. Część asekuracyjnych specjalistów uważa, że dzisiejszy wzrost wyniesie 0,50%. Patrząc jednak na wzrost WIBOR-u 3M, możliwe są wyższe wzrosty, sam WIBOR poszedł w górę od ostatniej decyzji niemal 0,75% i wynosi 3,81%. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę koszty interwencji na rynku walutowym, wielu analityków rozważa wyższe podwyżki stóp procentowych. Mówi się nawet o wartościach 1-1,25%. Pozwoliłoby to szybciej dusić inflację, która w dobie gwałtownego osłabienia złotego jest jeszcze większym problemem. Jeżeli faktycznie dojdzie do podwyżki o zaledwie 0,5%, należy spodziewać się, że rynki mogą odebrać to jako sygnał do osłabienia polskiej waluty.
Ropa nie tanieje
Pomimo ogólnej poprawy na rynkach inwestorzy w dalszym ciągu nie widzą perspektyw na napływ taniej ropy naftowej. W rezultacie pomimo wczorajszej dużej 10-dolarowej przeceny po odbiciu od 130 dolarów za baryłkę dzisiaj znów widzimy podejście do 127 dolarów. Mowa oczywiście o surowcu kwotowanym w Europie. Ropa amerykańska w dalszym ciągu kosztuje kilka dolarów mniej. Obecnie jest to poziom 123 dolarów. Otwarte jest wciąż pytanie, czy jest taki scenariusz porozumienia pokojowego, w którym Rosja utrzyma możliwość eksportu surowca do Europy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na posiedzenie RPP, nie ma ono jednak zwyczajowo podanej godziny.
Kapitał ucieka do bezpiecznych przystani By lepiej zrozumieć skalę ucieczki kapitału do bezpiecznych przystani warto zwrócić uwagę na kurs głównej pary walutowej świata. Euro nie jest uznawane za aktywo szczególnie ryzykowne, wręcz jest w gronie jednych z najstabilniejszych na świecie. A jednak ostatnie dni przynoszą niespotykaną dotąd przecenę w stosunku do dolara. Długo spekulowano, że poziom 1,1$ jest absolutnie nie do sforsowania, mimo całej nieudolności EBC. Ostatnie godziny pokazują jednak, że na rynku forex nie ma już żadnych świętości. Wspólna waluta od dłuższego czasu przeżywa ciężki okres, jednak ostatni tydzień to prawdziwa kapitulacja. Ostatni raz eurodolar był tak nisko w maju 2020 roku i wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie możemy pokusić się o testowanie dołka z tamtego okresu przy 1,06$. Byłby to czarny scenariusz dla złotego, który jest istotnie odwrotnie skorelowany z ruchami na tej parze.
Oprócz umocnienia dolara obserwujemy ucieczkę kapitału do jena oraz franka. Ten ostatni prawdopodobnie jeszcze dzisiaj zaatakuje parytet na parze z euro, co ostatni raz było widziane podczas crashu ze stycznia 2015 roku, gdy SNB wycofał się z obrony kursu swojej waluty. Dodatkowo inwestorzy uciekają w rynek surowcowy, pompując praktycznie każde aktywo z nim związane. Najdroższe od roku jest srebro oraz złoto, na wieloletnich rekordach znajdują się metale przemysłowe. Ropa naftowa wróciła do poziomów z 2014 roku. Wszystkie te ruchy w dłuższej perspektywie będą ciążyć złotemu, zwłaszcza że jak się zakończy rosyjska inwazja, będziemy musieli wrócić do tematu szalejącej inflacji.
Złoty coraz słabszyPolska waluta bardzo źle znosi kryzys na Wschodzie. Nie ma się jednak co rozczulać, bo naprawdę nie mamy w tej sytuacji najgorzej. Czekając na weekend, można się dzisiaj spodziewać zwiększonej zmienności.
Euro po 4,85 zł!
Dzisiejszy poranek pokazuje nam, że inwestorzy przygotowują się na weekend. Zaufanie do strony rosyjskiej na rynkach jest adekwatne do wiarygodności ich kuriozalnej narracji o operacji walki z nazizmem na Ukrainie rządzonej przez potomka ukraińskich Żydów. Rezultatem absolutnej niewiarygodności wschodniego agresora jest kalkulowanie najczarniejszych scenariuszy przez inwestorów. Gdy przygotowują się na najgorsze, zamykają ryzykowne pozycje inwestycyjne. Taką niestety jest polski złoty. To właśnie dlatego dzisiaj nad ranem widzieliśmy euro po 4,85 zł, a franka szwajcarskiego po 4,80 zł.
Amerykański rynek pracy znów pozytywnie zaskakuje
Wczorajsze dane pokazujące liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych pokazują kolejną poprawę. W tym tygodniu wniosków padło zaledwie 215 tysięcy, co oznacza, że wchodzimy w niskie regiony dla poziomów przed pandemią. Bezrobocie i tak jest bardzo niskie, ale przy tych liczbach są szanse na dalsze spadki. Jest to kolejny argument obok agresji Rosji i rosnących najprawdopodobniej w niedalekiej przyszłości stóp procentowych za umacnianiem dolara. Nie dziwi zatem, że amerykańska waluta gwałtownie zyskuje względem euro.
Odwrót również od liry
Turecka lira przeżywa ostatnio trudne chwile. Co prawda, dla tureckiej waluty najgorszy był początek walk na Ukrainie i od tego czasu jeszcze nie przekroczyła tych minimów. W przeciwieństwie do polskiego złotego, który obsuwa się w miarę stabilnie niemal dzień po dniu. Turcja ma jednak dodatkowo problemy wewnętrzne. Wczoraj poznaliśmy ponad 50% odczyt inflacji. Tak, ceny rosną o 54,4% w skali roku. Wydaje się to apokalipsą? Ceny producentów rosną o 105% w skali roku. Tak koszty produkcji się podwoiły. Łatwo przewidzieć, co stanie się z cenami, jak producencie nie będą w stanie schodzić z marży dalej.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sytuacja na rynku pracy.
ROPA - Za miesiac przekonamy sie czy trend zostanie utrzymany.Zamknięcie się miesięcznego interwalu na Ropie będzie kluczowe w tym miesiącu. Ropa znalazła się na poziomach gdzie można przeprowadzić poprawną dystrybucję. Jeżeli zamkniemy się powyżej 103.50 $ - wed ług mojej opini będzie to wycenienie rynku w kierunku dalszego długotrwalego wzrostu nawet do 127.70$. Jestesmy w potencjalnym miejscu zwrotnym. Co prawda fundamentalnie nie wygląda to optymistycznie wj eśli chodzi o spadki, ale trzeba mieć świadomość że jest jeszcze całe 29 dni na pokazanie kierunku. Zamknięcie się poniżej może oznaczac chęć zawrócenia długoterminowego trendu ALE - będzie to tylko oznaka . Dla mnie Tradera lepszym scenariuszem będzie gdy cena potwierdzi wzrosty, gdyż podłączanie się do trendu zawsze bedzię lepszym wyjściem niz szukanie szczytu/dołka. Pozdrawiam
Rosja nie odpuszczaPomimo niezrealizowania celów inwazji Rosja wyraźnie nie uznaje możliwości zrobienia kroku wstecz. Powoduje to coraz większe niepokoje na rynkach. Najmocniej oczywiście cierpi rubel, ale na złotym też jest nieciekawie.
Nieciekawa stabilizacja złotego
Poniedziałek na tle ostatnich dni można uznać za względnie stabilny. Zmienność na EURPLN, będącej głównym punktem odniesienia dla polskiej waluty była mniejsza niż 1%. Ostatni raz tak małe skoki wartości na tej parze walutowej widzieliśmy we wtorek w zeszłym tygodniu. Należy jednak pamiętać, że w ciągu tego tygodnia w wyniku niepokojów wywołanych rosyjską inwazją na Ukrainę euro podrożało o imponujące 15 groszy. Problem w tym, że z głównych walut to właśnie euro zyskało najmniej względem złotego. W znacznie gorszej sytuacji są kredytobiorcy frankowi, gdyż dzisiaj po raz kolejny od początku konfliktu obserwujemy najsilniejszego franka względem euro od 2015 roku. To właśnie dlatego również frank jest najdroższy od tego czasu. Przy czym w 2015 był tak drogi tylko jednego dnia. Teraz niestety jest to względnie stabilna cena.
Ropa przekracza 100 dolarów
Pomimo planów uruchomienia rezerw strategicznych na rynku cena głównego surowca energetycznego świata przebiła dzisiaj po raz kolejny 100 dolarów. Nad ranem odbijała się kilkukrotnie od tego poziomu, po czym tuż przed 10:00 doszło do wybicia w górę. Na ceny ropy największy wpływ mają wątpliwości co do przyszłości dostaw z Rosji. Unia ma alternatywne źródła pozyskiwania surowca, ale będą się one wiązać z dodatkowymi kosztami. Trzeba pamiętać, że o ile wyłączanie czy dołączanie do rynku Iranu powodowało bardzo duże zmiany to Rosja ma około 2,5 raza większą produkcję niż Iran. Nie może zatem dziwić, że potencjalny brak około ⅛ światowej produkcji budzi tak silne emocje.
Rosja chroni rynki przed spadkami
Na Wschodzie wymyślono bardzo prostą metodę zapobiegania spadkom na giełdzie. Ceny nie spadną, jeżeli nie otworzy się giełdy. Problem w tym, że jeżeli w tym tygodniu nie uda się ustabilizować sytuacji, a działania Rosji idą w dokładnie przeciwnym kierunku, to otwarcie rynków będzie jeszcze bardziej bolesne. Jest też szansa, że Rosjanie zakładają, że do końca tygodnia i tak się ta operacja musi zakończyć w jedną lub drugą stronę. Wtedy liczą na to, że nastroje się uspokoją przed poniedziałkowym otwarciem. Biorąc pod uwagę wyceny rosyjskich spółek notowanych w Londynie, jest duża szansa na odbicie w górę. Głównie dlatego, że po spadku o 90% nie bardzo mają gdzie dalej spadać.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów
Co przyniesie nowy tydzień?Weekend przyniósł kontynuację działań bojowych. Nie oznacza to wcale, że Rosji udało się zrealizować jej cele militarne. Pojawiają się jednak coraz bardziej problematyczne dla tego kraju formy nacisku, czyli sankcje.
Poranek na rynkach
Walki na Wschodzie powodują w dalszym ciągu silny wzrost ryzyk. W piątkowy wieczór inwestorzy nie wycofywali się z rynków bliskich inwazji rosyjskiej. W rezultacie dzisiejsze otwarcie notowań było niemiłą niespodzianką. Euro, które zamknęło notowania piątkowe w okolicach 4,64 zł, dzisiaj na otwarciu kosztowało już ponad 4,70 zł. Jeszcze większa niespodzianka czekała na dolarze. Ten podskoczył z 4,12 zł na 4,21 zł. Winną tak dużej zmiany jest zmienność na głównej parze walutowej. Również niemal 10 groszy widzieliśmy na franku szwajcarskim, gdzie ponownie dotarliśmy w okolice 4,55 zł. Od rana traciła również polska giełda, ale dość szybko wyszła na prostą.
Rosyjskie rynki w panice
Jawna agresja na szczęście nie uchodzi płazem. W weekend coraz więcej państw poinformowało o odcinaniu Rosji od systemu SWIFT. W rezultacie dzisiaj, by ograniczyć panikę, zarówno notowania waluty, jak i giełdę otwarto z opóźnieniem. Czy to pomogło? Rubel na otwarciu spadł o 1 grosz. Patrząc na to, co się działo ze złotym, nie brzmi to źle. Problem w tym, że spadł o ten grosz, z okolic 5 groszy na okolice 4 groszy. Mamy zatem 20% przecenę. Giełda w dalszym ciągu się nie otworzyła, ale sama przecena rubla względem dolara powinna spowodować dramatyczne obsunięcie.
Surowce znów w górę
Weekendowe wydarzenia spowodowały, że inwestorzy znów wystraszyli się, co stanie się na rynku surowcowym. Ropa naftowa, która jeszcze w piątek zamykała dzień z notowaniami poniżej 95 dolarów, dzisiaj nad ranem odbiła się od granicy 100 dolarów za baryłkę. Mowa o ropie notowanej w Londynie, bo ta interesuje nas w tej części świata znacznie bardziej. Ropa amerykańska jest delikatnie tańsza. Nie zmienia to faktu, że i tak dzisiaj odbijała się od poziomu 99 dolarów za baryłkę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Stało się coś nieoczekiwanegoInwazja Rosji na Ukrainę zmienia cały układ na rynku. Nieudolne próby sankcjonowania agresora nie dają efektu. Aktywa bezpieczne najbardziej pożądane, spore wzrosty choćby franka szwajcarskiego na szerokim rynku. Panika inwestorów wczoraj, dzisiaj próby stabilizacji. Złoty broni się dzielnie, ale odpływ kapitału z naszego rynku widoczny. Bliskość weekendu może powodować dominację risk off.
Wczorajszy dzień pokazał dobitnie inwestorom, jak może być nieprzewidywalny. Czwartek 24.02.2022 zapisze się z pewnością na kartach historii. Doszło do wydarzenia bez precedensu, a takowym można nazwać atak Rosji na Ukrainę. Początkowo władze Moskwy informowały o chęci pomocy obywatelom dwóch ogłoszonych wcześniej niepodległych okręgów Doniecka i Ługańska. Szybko się jednak okazało, że to fałszywa propaganda, a celem Putina jest zdobycie Kijowa i przejęcie władzy w tym kraju. Wojna, która rozpoczęła się wczoraj, trwa nadal, i na razie wszystko skłania się do scenariusza wojny błyskawicznej, bo przewaga wojsk rosyjskich jest zbyt duża, by strona ukraińska mogła długo odpierać ataki, które co gorsza idą z kilku stron. Nie dziwi więc fakt, że rynki opanowała niepewność, a nawet (nie boję się użyć tego słowa) panika. Aktywa bezpieczne stały się nr 1. Nie dziwi więc fakt, że EUR/USD dość szybko osunął się w pobliże 1,11, bo dolar amerykański stał się pożądanym wyborem. Można powiedzieć, że wszystkie analizy wzięły więc w łeb, a czynnik geopolityczny zdominował ruch na tej parze. Na ten moment więc ruch na południe jest tym, który powinien dominować, szczególnie jeśli konflikt militarny będzie trwał nadal. Trudno wyrokować, jakie rozwiązanie nastąpi, niemniej jednak należy zwrócić uwagę na pasywność świata w stosunku do sytuacji. Wszelkie sankcje wobec Rosji są wręcz symboliczne, a jedyny skuteczny (a więc odcięcia Moskwy od organizacji SWIFT) nie został wprowadzony. Scenariusz bazowy więc zakłada opanowanie Kijowa przez Rosję i tym samym utworzenie rządu prorosyjskiego.