Baryłka znów po 120 dolarówJeżeli ktoś liczył na tańsze wakacyjne wyjazdy, to wygląda na to, że będą musiały być niedaleko od domu. Obecna cena ropy szybko przełoży się bowiem na drogie paliwo. Z drugiej strony umacniający się złoty chociaż trochę równoważy te wzrosty.
Ropa naftowa znów bardzo droga
Cena czarnego złota zaskakuje i to mocno negatywnie. W ostatnich dniach nakładają się głównie dwa czynniki. Pierwszym i ważniejszym z nich jest europejskie embargo na import ropy z Rosji. Nie jest to pełne embargo, aczkolwiek odcięty ma zostać całkowicie import rosyjskiej ropy tankowcami oraz rurociągiem przyjaźń. W efekcie tej decyzji do końca roku import surowca powinien zostać ograniczony o 90%. Drugim ważnym bodźcem pchającym w górę ceny jest wychodzenie Chin z problemów pandemicznych. Głośno się mówi jednak o tym, że obecny wzrost cen ropy może się okazać niestabilny. Chiny bowiem będą w stanie odbierać coraz więcej niezagospodarowanego surowca z Rosji. Tym samym niedobór ropy na rynku się zmniejszy, a cena powinna się ustabilizować. Z drugiej strony Chiny mają bardzo niskie stany zapasów. Z kolei, by przyjmować rosyjską ropę w hurtowych ilościach potrzebne są istotne inwestycje logistyczne. W tym czasie baryłka jednak ponownie osiągnęła 120 dolarów, czyli najwyższy poziom od pierwszego wybicia w trakcie pandemii koronawirusa.
Inflacja w Niemczech przyspiesza
Europejski Bank Centralny traci kolejne argumenty za pozostawieniem rekordowo niskich stóp procentowych. Ceny wcale się nie stabilizują, a presja na ich wzrost tylko rośnie. Wczorajszy wstępny odczyt z Niemiec na poziomie 7,9%, czyli 0,3% powyżej oczekiwań tylko potwierdza te obserwacje. Finalny wynik może jeszcze wyższy, biorąc pod uwagę wzrost cen ropy w końcówce miesiąca nieobjętej wstępnym badaniem. To między innymi presja na wzrost stóp procentowych w Europie jest powodem obecnego umacniania się euro względem dolara. Wyższe stopy procentowe z jednej strony zachęcają inwestorów do przechowywania środków w walucie europejskiej. Z drugiej strony rozpoczyna się proces zamykania linii kredytowych w euro, które po wzroście stóp procentowych nie będą już tak korzystne. W obu przypadkach kupowane jest euro, a zatem jego cena rośnie.
Oddech na złotym
Po piątkowym gwałtownym umocnieniu euro wczoraj przyszedł czas na korektę. Po tak silnym ruchu odbicie w okolicy połowy jego zakresu nie jest niczym nadzwyczajnym na rynku walutowym. Inwestorzy najwyraźniej przeszacowali pozytywny wpływ zmian w Polsce i wzrostu szans na dodatkowe pieniądze z Unii. Z drugiej strony patrząc z perspektywy analizy technicznej, euro jest dalej w trendzie spadkowym względem złotego. Można zatem oczekiwać, że to nie koniec najtańszego euro od czasu rosyjskiej inwazji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
USD
Prorosyjskość szkodzi forintowiKrajowy Plan Odbudowy umacnia złotego. Prorosyjskie sympatie rządzących Węgrami stają się coraz większym problemem dla forinta. W tle słabsze dane ze Stanów.
Złoty znowu się umacnia
Piątek przyniósł nam wyraźne umocnienie polskiej waluty. Euro, które zaczynało dzień, ocierając się o poziom 4,61 zł, pod koniec dnia było wyceniane już na 4,57 zł. Proporcjonalnie nie umacniały się jednak inne waluty naszego regionu, czyli forint i czeska korona. Oznacza to, że powodów umocnienia należy szukać raczej w Polsce niż na szerokim rynku. Zdaniem części analityków inwestorzy bardzo dobrze przyjęli informacje o Krajowym Planie Odbudowy. Brzmi to trochę jak wiadomości prorządowe, ale to właśnie obecne zmiany mogą zakończyć wojnę polityczną polskiej prawicy z Unią i odblokować dopływ środków unijnych. To właśnie prawdopodobnie pod te środki inwestorzy kupowali polską walutę.
Forint w odwrocie
Waluta Węgier zwyczajowo była traktowana podobnie jak polski złoty. Ich kurs względem siebie oczywiście nie był stały, ale obie podobnie reagowały na wydarzenia globalne. W rezultacie obserwując je na raz, było widać czy mamy do czynienia z efektami wewnętrznymi z danego kraju, czy z sygnałami z zewnątrz. Oba państwa miały bowiem wiele podobieństw: od poziomu rozwoju gospodarczego, usytuowania w podobnym regionie geograficznym, po (mówiąc ostrożnie) nieszczególnie proeuropejskie władze. Jeżeli jednak komuś się wydawało, że w Polsce skręcamy skrajnie w prawo, to najprawdopodobniej niewiele wie o tym, co się dzieje na Węgrzech. Do tego dochodzi jeszcze jedna ostatnio bardzo istotna różnica. Może polski rząd podobnie jak węgierski nie pała miłością do unijnych instytucji i polityków, ale przynajmniej jako głównego sojusznika widzi Waszyngton, a nie Moskwę. To obecnie ogromna różnica. To między innymi ona powoduje, że inwestowanie na Węgrzech nie jest dobrze widziane. W rezultacie do i tak ciężkiej sytuacji forinta dochodzi jeszcze dodatkowy problem. Nie może zatem dziwić, że od początku rosyjskiej inwazji waluta Węgier straciła względem złotego już ponad 8% i jest najsłabsza w historii.
Dane z USA
Piątkowe dane zamknęły tydzień wątpliwym akcentem. Zaczęło się od danych na temat wydatków i dochodów Amerykanów. Oczekiwano, że wydatki będą rosły symbolicznie szybciej od dochodów. Problem w tym, że wydatki pokazały większy od oczekiwań wzrost a dochody niższy. Wracamy zatem do zadłużania się społeczeństwa, co w dobie rosnących stóp procentowych może się okazać poważnym problemem. Drugi ważny odczyt to indeks Uniwersytetu Michigan. Niby jest on tylko odrobinę niższy od oczekiwań. Warto jednak zwrócić uwagę, że w ciągu ostatnich dwóch lat ani razu nie był tak nisko. Nie może zatem dziwić, że końcówka tygodnia nie należała do dolara.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Wielkie testowanieNa wielu rynkach znajdujemy się obecnie w bardzo ważnych momentach, gdyż testujemy istotne poziomy. Cały czas jednym z kluczowych instrumentów pozostaje ropa, która ostatnio znowu niebezpiecznie podrożała. Ważą się losy dalszych ruchów na eurodolarze. Złoty pozostaje mocny, jednak powoli dochodzi do granicy możliwości.
Tabela. Maksima i minima głównych walut w PLN. Zakres: 23.05.2022 – 27.05.2022.
Para walutowa EUR/PLN CHF/PLN USD/PLN GBP/PLN
Minimum 4,5823 4,4441 4,2692 5,3443
Maksimum 4,6272 4,5293 4,3757 5,4809
OIL.WTI
Wykres kursu ropy WTI do dolara, interwał 1-dzienny
Analiza techniczna z dnia 27.05.2022
Rynek walutowy cały czas pozostaje pod presją działań banków centralnych, które wyraźnie rewidują swoje podejście do walki z inflacją. Dynamika cen w tym roku stała się kluczowym czynnikiem i nie da się ukryć, że jest tak między innymi ze względu na cenę ropy naftowej. Jeszcze w listopadzie zeszłego roku baryłka czarnego złota oscylowała przy poziomach 60 dolarów (dla amerykańskiej odmiany), potem jednak obserwowaliśmy mozolny rajd w górę, by wreszcie przekroczyć cenę 90 dolarów. Później wszystko się zmieniło za sprawą rosyjskiej agresji na Ukrainę i kontrakty poszybowały w górę. Po pierwsze rynek węglowodorów fundamentalnie nie lubi wojen, zwłaszcza gdy stroną w konflikcie jest jeden z największych graczy, a po drugie groźba nakładania kolejnych sankcji zrobiła swoje. Panika wyśrubowała kurs do poziomu 130 $, po czym zaczęto próbować szukać nowych punktów równowagi. Długi czas wyglądało na to, że cena za baryłkę będzie oscylować między 92$ a 115$. Ostatnie godziny przyniosły jednak tak dynamiczny atak na górne ograniczenie tego przedziału, że na inwestorów znów padł strach, jakie to może mieć przełożenie na inflację. Ostatecznie niedźwiedzie były w stanie wybronić ten opór, choć nie wiadomo na jak długo. Sam fakt, że powyżej poziomu 110$ bykom udało się wygenerować tak istotny ruch, może budzić niepokój.
Ocena zagrożeń inflacyjnych wpływa, w tym momencie praktycznie na każdą walutę świata. Nie inaczej jest z dwiema najważniejszymi, czyli euro i dolarem. W ostatnim czasie wydawało się, że dotarliśmy do punktu przegięcia. Był moment, w którym coraz więcej analityków szukało daty osiągnięcia parytetu, jednak w okolicach maja ruch ku niemu udało się powstrzymać. Zebrały się na to dwa solidne argumenty. Z jednej strony mieliśmy pewne wyczerpanie się paliwa dla dolara i retoryka FEDu prawdopodobnie została całkowicie zdyskontowana. Po drugie po wielu miesiącach totalnej bierności i wręcz karygodnego odwracania wzroku od problemu cen, coś nagle zaczęło się zmieniać w podejściu EBC. Ostatnie dwa tygodnie to festiwal przecieków, domysłów, rozważań na temat, kiedy stopy procentowe w Europie wyjdą z ujemnych poziomów. Ostatecznie udało się zawiązać lokalne minimum przy 1,035$ i chwilę później rozpocząć marsz w górę. I w ten sposób dochodzimy do ostatnich dni maja i pułapu 1,075$. Jest on o tyle istotny, że to pierwszy moment, w którym ten ruch może się zatrzymać – patrz wsparcie pod koniec kwietnia. Technicznie nie jest to opór nie do pokonania, jednak może być pierwszym pretekstem do zmiany sentymentu. Jeśli nie będziemy w stanie wyjść wyżej, temat parytetu może szybko powrócić na rynki.
Złoty w ostatnim czasie trochę napędzany słabością dolara złapał wiatr w żagle i choć euro pozostaje relatywnie mocne, to i tak przegrywa w starciu z PLN. Po tym, jak pod koniec kwietnia doszło do wystrzału w górę, kurs doszedł do pułapu 4,70 zł. Później mieliśmy gorący okres z podwyższoną zmiennością, ostatecznie jednak wraz z wyciszaniem wolatywności, złoty powoli nabierał coraz więcej mocy. Ostatecznie już pod koniec zeszłego tygodnia udało się przeciąć długoterminową średnią kroczącą, co dało impuls do akceleracji umocnienia. Ostatecznie udało się wyjść poniżej kwietniowej konsolidacji, co może być dobrym sygnałem dla naszej waluty. Może, jednak nie musi. Nie brakuje głosów, że fundamenty nie pozwolą nam zbyt nisko zejść na wykresie, przynajmniej do momentu zakończenia wojny za naszą wschodnią granicą. Technicznie jednak pokonanie poziomu 4,595 zł daje pretekst do kolejnej fali spadkowej. Nawet jeżeli początek przyszłego tygodnia przyniesie osłabienie złotego, nie zmieni to technicznego sentymentu, tak długo, jak długo nie uda się wyjść ponad 4,615 zł.
Coraz ciekawiej prezentuje się wykres względem franka szwajcarskiego. Widzimy na nim, że choć ruch odbywa się falowo, to jednak konsekwentnie schodzimy w dół. Co więcej, kolejne korekty są coraz płytsze, co pozwala sądzić, że ruch może jeszcze nabrać dynamiki. Z drugiej strony przedział, w którym się obecnie znajdujemy, jest technicznie mocno istotny, zwłaszcza jego dolne ograniczenie przy 4,45 zł. Na przełomie roku był to bardzo ważny opór, z którym frank długo nie mógł sobie poradzić. Ostatecznie była potrzebna wojna w Europie, by go pokonać, co może sugerować, że zejście poniżej jego też może wymagać wsparcia fundamentów. Z drugiej strony również przy próbie wyjścia górą z obecnego kanału pojawi się wiele istotnych poziomów do przezwyciężenia. Naturalnie w takiej sytuacji podświadomość podpowiada szukania jakiejś dłuższej konsolidacji, jednak doświadczenie sugeruje, że gdy i popyt i podaż są aż tak silne, to przegrany przeważnie widowiskowo kapituluje. Warto pamiętać, że lipiec i sierpień z reguły są spokojnymi miesiącami, więc jeśli coś ważnego miałoby się wydarzyć, nastąpi to w nadchodzących tygodniach.
W Polsce stabilnie, w Turcji szaleństwoOstatnie dni upłynęły na pewnej stabilizacji złotego. Powodem są neutralne odczyty za oceanem, które stabilizują słabsze poziomy dolara. W Turcji szaleństwo pompowania inflacji trwa w najlepsze.
Złoty stabilny
Po wielu dniach wyraźnego umocnienia się złotego wreszcie nadeszła stabilizacja. Powodem jest też stabilizacja na rynkach globalnych. Przynajmniej jednym z powodów. Wielu analityków wskazuje bowiem, że poziom 4,60 zł na polskim złotym uważany jest za pewną granicę atrakcyjności naszej waluty obecnie dla zagranicznych inwestorów. Gdyby ta teoria się potwierdziła to wyraźne przekroczenie tego poziomu w najbliższych tygodniach mogłoby być bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.
Dane z USA
Wczorajszy odczyt wniosków o zasiłek dla bezrobotnych to potwierdzenie dobrej obecnie sytuacji na amerykańskim rynku pracy. Wynik 210 tysięcy to powrót w okolice bliskie 200 tysięcy. Jest to po prostu bardzo dobry wynik, patrząc z dłuższej perspektywy. W tym samym czasie zobaczyliśmy jednak dane z USA. Na pierwszy rzut oka PKB na poziomie -1,5% może mocno dziwić. Należy jednak pamiętać, że Amerykanie używają bardzo dziwnej metody podawania wskaźnika anualizowanego. Mówi on o tym, jak wyglądałby rok, gdyby utrzymała się tendencja z ostatniego kwartału. W rezultacie parametr ten przyjmuje często (szczególnie podczas ważnych wydarzeń czy kryzysów) absurdalne wartości. Dane były jednak symbolicznie słabsze od oczekiwań stąd wczorajsze osłabienie dolara.
Turcja nadal swoje
Wydawać by się mogło, że 70% inflacji w Turcji zmusi tamtejsze władze monetarne do zarzucenia tamtejszego rewolucyjnego podejścia. Tak się jednak nie dzieje i to nie dlatego, że inflacja wynosi 69,97% a nie 70%. Głównie dlatego, że niezależność tamtejszego banku centralnego to absolutna fikcja. Taka fikcja zdecydowanie bardziej w stylu rosyjskim niż polskim, to nie tylko zakulisowe naciski, to po prostu jawne polecenia. Skoro prezydent wierzy, że wysokie stopy procentowe podnoszą inflację nie należy ich podnosić. Biorąc pod uwagę rozwój sytuacji nie może dziwić, że za 1 euro trzeba płacić coraz więcej lir. W ciągu roku tamtejsza waluta straciła względem euro imponujące 70% na wartości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – dochody i wydatki Amerykanów,
16:00 – USA – raport Uniwersytetu Michigan.
Euro poniżej 4,60 złDobre dane z Polski połączone ze szczęśliwym zbiegiem okoliczności powodują, że złoty jest najsilniejszy względem euro od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Kapitał wraca do Europy
Po tym, jak dolar 1,5 tygodnia temu osiągnął najwyższe poziomy względem euro, rozpoczął się ruch powrotny. Od tego czasu dolar stracił już ponad 3% na wartości, a dzisiaj od rana ruch jest kontynuowany. Powodem są spekulacje na temat podwyżek stóp procentowych w strefie euro już w lipcu. Niestety EBC pod kątem transparentności polityki bierze przykład z Polski i nikt nic nie wie. Z drugiej strony pojawiają się spekulacje o możliwym spowolnieniu cyklu podwyżek w USA. Tutaj z kolei jako powód wskazywane są bardzo słabe wyniki giełdy. S&P traci już prawie 20% od szczytów z grudnia tego roku. Z drugiej strony obecne poziomy około 4 000 punktów nie były widziane na rynku ani razu przed pierwszym kwartałem 2021 roku. Spadek na giełdzie zatem jest wyraźny, ale tylko względem napompowanych tanim pieniądzem rekordów sprzed kilku miesięcy.
Złoty korzysta
Jeszcze wczoraj pisaliśmy w komentarzu, że jeszcze 2 grosze straci euro do złotego i będzie najtańsze od początku pandemii. Dzisiaj już pękła ta granica, gdyż przez chwilę kurs euro zanurkował poniżej 4,60 zł. Powodem jest bardzo dobra dyspozycja euro względem dolara. Kapitał, który napłynął do Europy, nie zostaje tylko w strefie euro, ale szuka lepszych stóp zwrotu. Polska jest jednym z beneficjentów jako relatywnie duża gospodarka z dość wysokimi, przynajmniej względem strefy euro, stopami procentowymi. Najsilniej zmiany widać oczywiście na dolarze względem złotego. Amerykańska waluta spadła dzisiaj poniżej 4,30 zł.
Ropa się stabilizuje
W tle dużych zmian na rynkach walutowych mamy relatywnie małą zmienność na rynkach surowcowych. Ropa od początku tygodnia traci na wartości, aczkolwiek wszystko dzieje się przy bardzo małej zmienności, więc i przecena jest relatywnie bardzo niska. Powodem umacniania jest ryzyko pojawienia się recesji w wielu częściach świata. To powoduje, że spada oczekiwany popyt na ropę. Mniejszy popyt to z kolei niższe ceny. Z drugiej strony analitycy wskazują na niskie stany zapasów surowców energetycznych w Chinach, co może powodować, że kraj ten będzie chciał zakupić dużo surowca by je odbudować. To z kolei ważny bodziec zwiększający cenę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Wykres CHFPLNPrzez chwilę mogłem pochwalić rodzimą walutę, ale przychodzi moment, gdy trzeba spojrzeć na przypadek, przeczący tezie o jakiejś niesamowitej kondycji złotego. Wykres CHF/PLN zachowuje się zupełnie inaczej od wcześniej opisanych par. Może to oznaczać, że posunięcia PLN w odniesieniu do EUR czy USD są w dużym stopniu odpryskiem walki między nimi, a niekoniecznie siły własnej złotego. Wracając do kursu franka, to przez ostatnie 3 tygodnie znajdował się on na jasno wytyczonej ścieżce południowej. Kwiecień kończył powyżej 4,60 zł, aby w ostatnich dniach zarysować dołek prawie 20 groszy niżej. Tym samym zszedł do poziomów widzianych ostatnio na początku rosyjskiej agresji na Ukrainę. Takie zachowanie mogło dziwić, gdy po rynkach coraz mocniej rozlewał się risk off. Jednak kiedy spojrzymy na zachowanie dolara w tym samym czasie, to znajdziemy odpowiedź na pytanie, w którą stronę płynął kapitał uciekający przed ryzykiem. Wszystko zmieniło się w tym tygodniu, gdy USD wreszcie stracił trochę blasku. Mimo wszystko po zachowaniu CHF na szerokim rynku można postawić tezę, że sentyment nie poprawił się jakoś diametralnie, a zwyczajnie inwestorzy znaleźli nowego ulubieńca w postaci helweckiej waluty. Kurs franka po odbiciu się od 4,42 zł poszybował i zatrzymało go dopiero 4,53 zł (zmiana w zaledwie kilkanaście godzin). W tym miejscu zabrakło pary do dalszego biegu na północ i powoli kreuje się wąska konsolidacja. Jeśli uda się wybić od góry ważny psychologicznie, ale posiadający też pewne walory techniczne poziom 4,50 zł, to niewykluczony jest powrót do spadków w rejony górnego ograniczenia wcześniejszego trendu.
Trend wzrostowy na parze USDPLNSkoro euro uginało się pod wpływem dolara, to nie inaczej mogło być z polskim złotym. Na parze USD/PLN trend wzrostowy (z pewnymi korektami i wyciszeniami) trwał od początku kwietnia. W ten sposób kurs dolara dotarł w okolice 4,52 zł i w głowach wielu majaczyła już perspektywa szczytów z początku rosyjskiej agresji na Ukrainę (powyżej 4,60 zł). Jednak w tym momencie „zielonemu” zabrakło sił na szerokim rynku, a inwestorzy zapewne stwierdzili, że pozostałe waluty są już tak słabe, że to dobry moment do wybrania się na zakupy. Dolar przeszedł do wyraźnej defensywy, tym samym kurs USD/PLN w ciągu zaledwie tygodnia spadł aż o 14 groszy. Tak gwałtowny ruch na południe może świadczyć o tym, że zaraz zostanie wciśnięty mocny hamulec, a może i bieg wsteczny. Wydaje się, że dopiero wybicie od góry okolicy 4,37 zł będzie wyraźnym sygnałem do kontynuacji, która ma szansę skierować nas przynajmniej 5 groszy niżej, a w jeszcze bardziej optymistycznym (dla złotego) scenariuszu nawet do 4,30 zł. Przy wykreowaniu się korekty, naruszenie 4,40 zł może być przyczynkiem do powrotu na ścieżkę północną. Chociaż w tym wypadku można pokusić się o wyznaczenie przynajmniej kilku oporów, to moim zdaniem znaczące będą dopiero okolice 4,45-4,46 zł.
EURPLN wyklarowało kierunek ?Chyba wreszcie po okresie długiego rozedrgania na parze EUR/PLN możemy mówić o wykreowaniu się kierunku. Przykłady wspomnianego rozedrgania zaznaczyłem na wykresie, a wiązały się one z ruchami o kilka groszy w przeciągu paru godzin, a gwałtowne spadki praktycznie sąsiadowały z niejednokrotnie równie mocnymi wzrostami (i na odwrót). Ostatecznie kurs euro po dotarciu do 4,72 zł wypalił całe paliwo i wszedł na ścieżkę południową. Wahania wciąż potrafiły być wyraźne, ale ostatecznie udaje się zauważyć (co prawda całkiem szeroki, bo ok. 4,5-groszowy) korytarz spadkowy. W tym tygodniu doszło do dosyć wąskiej, ponieważ 2-groszowej konsolidacji, ale w piątek obserwujemy próbę wybicia jej dolnego ograniczenia. Zejście poniżej 4,63 zł będzie zwiastowało możliwość naruszenia także dolnego ograniczenia trendu południowego, a tym samym otworzy się szansa dojścia do 4,60 zł. Chociaż odwrotny scenariusz w nadchodzących dniach wydaje się mniej prawdopodobny, to warto pamiętać, że trwalsze wyjście powyżej 4,65 zł może ostatecznie zanegować obecną tendencję. Tym samym w krótkim czasie może zniknąć większość ostatnich zysków złotego.
Jeszcze korekta, czy już zmiana?Od dłuższego czasu kierunek na rynku był jasny: dolar zgarnia coraz więcej. Na głównej parze walutowej świata oznaczało to (przerywany tylko momentami) marsz na południe. Wreszcie doszło do wyglądającej na coraz mocniejszą kontry, która każe rozważać zmianę trendu. Ostatecznie to dobra wiadomość także dla złotego, który po długim okresie słabości wyraźnie odbija. Z jednym może, ale jakże ważnym wyjątkiem w postaci franka szwajcarskiego.
Trend spadkowy na eurodolarze trwa już tak długo, że jego odwrócenie było zapowiadane wiele razy. Dlatego ja nie pokuszę się o tezę zmiany długofalowej tendencji, ale trzeba przyznać, że wspólna waluta łapie głęboki oddech. Po dotarciu tydzień temu do poziomu 1,035 $ kurs EUR/USD wyrównał minima z końca 2016 roku. Okazało się to punktem zwrotnym, a sugestie o parytecie na głównej parze walutowej świata można na razie włożyć między bajki. Doszło do odbicia, które szybko pokonało wcześniejszą linię wsparcia korytarza bocznego, a stanowiącą teraz linię oporu na wysokości 1,048 $. Dolar wykonał jeszcze kontrę, ale nie starczyło mu specjalnie sił i wczoraj wieczorem kurs wykonał próbę wybicia 1,06 $. Jej zatrzymanie może zwiastować, że ponownie wpadnie on w sidła konsolidacji i dopiero naruszenie jej ograniczeń będzie zwiastowało dalszy kierunek. Przy wybiciu góry może to oznaczać podejście pod 1,075 $, ale wyjście dołem wskaże na kolejną próbę naruszenia ostatnich (i zarazem kilkuletnich) minimów. Dłuższe poruszanie się w trendzie bocznym będzie z jednej strony oznaką wyczekiwania na poważniejszy impuls, a z drugiej ma szansę bycia preludium do silniejszego ruchu po wyjściu z tego korytarza.
Dlaczego frank oszalał?Ostatnie dni dla kredytobiorców frankowych musiały być trudne. Nie zawsze waluta drożeje po 1% dziennie. Tym bardziej że przekłada się to proporcjonalnie na raty kredytów.
Frank szuka dna
W środę miała miejsce pozornie nieistotna konferencja prasowa prezesa Szwajcarskiego Narodowego Banku. Pan Jordan powiedział jednak znacznie więcej, niż oczekiwano. W rezultacie rynki gwałtownie zaczęły kupować franka. W ciągu dwóch dni za 1 euro płacono nie 1,05 franka a zaledwie 1,025 franka. Co takiego padło w tym wystąpieniu? Analitycy wskazują na fragment o gotowości do działań, gdyby doszło do wzrostu inflacji. Musimy pamiętać, że w Szwajcarii inflacja też wzrasta, jednak znacznie wolniej niż w innych krajach. W kwietniu z 2,4% na 2,5%. Dlaczego to wystąpienie miało takie konsekwencje? Analitycy są zgodni, że nie dojdzie do podwyżek stóp procentowych, za to możliwe są interwencje. W wyniku takich interwencji bank musiałby sprzedawać rezerwy walutowe, by ściągać kapitał z rynku. To z kolei gwałtownie umacniałoby franka. Brzmi jak odległy problem, ale w te same dwa dni frank podrożał 10 groszy względem złotego, a to czyni ten problem już bardzo bliskim.
Chiny nie zmieniają stóp procentowych
Dane z Chin traktowane są z pewnym przymrużeniem oka. Ma to swoje powody. Jednak kraj ten nie załapał się na popularny ostatnio na świecie problem inflacji. Tutaj programy państwowe nie zalały gospodarki pieniędzmi. Z drugiej strony chłodzenie gospodarki bardzo ścisłymi lockdownami również zrobiło swoje. Nie może zatem dziwić, że stopy procentowe pozostają na poziomie 3,7% i nie są zmieniane. Trzeba też pamiętać, że kraj ten nie przeszedł przez szaleństwo kredytów przy bliskich zera stopach procentowych, co też nie jest bez znaczenia. W rezultacie fakt, że inflacja ledwo przekracza dwa procent, nie jest aż tak mało wiarygodny.
Bezrobocie za oceanem
Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych jest najwyższa od dwóch miesięcy w tym tygodniu. Należy jednak pamiętać, że jest to i tak poziom, który przed pandemią uchodziłby za niski. 218 tysięcy, to owszem nie jest żadna rewelacja, ale to po prostu dobry wynik. Szczególnie po tylu tygodniach lepszych rezultatów. Rynki wykorzystały jednak między innymi tę sytuację, by zrealizować część zysków na ostatnich umocnieniach dolara. W rezultacie po raz pierwszy od dwóch tygodni dolar przekroczył barierę 1,06 dolara za euro. Od razu przełożyło się to na kurs względem złotego. Dolar kosztuje teraz 4,38 zł i brakuje mu raptem grosza, by być najtańszym w maju.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
WRÓŻBA USD/PLN D1Prawdopodobieństwo realizacji układu harmonicznego ( układ na wzrosty) Czekamy na potwierdzenie realizacji fali CD jednakże brak wolumenu skumulowanego podażowego znacznie ogranicza realizację układu. Układ do obserwacji Obowiązkowo SL !!!
( Układ do obserwacji DYOR )
Analiza Techniczna jest tylko uzupełnieniem Analizy Fundamentalnej !!!
Co z ceną paliw?Wraz ze zbliżającymi się wielkimi krokami wakacjami ceny paliw nie odpuszczają. Powodem jest wciąż droga ropa. Ostatnie dni to lekka korekta, ale dalej jesteśmy na wysokich poziomach.
Nadzieja na tańsze paliwo?
Po tym, jak cena baryłki ropy we wtorek przebiła poziom 115 dolarów, rozpoczęła się korekta. Dzisiaj jesteśmy już poniżej bariery 110 dolarów. To nadal obiektywnie drogo, ale jest szansa, że na stacjach benzynowych ceny nie tylko przestaną rosnąć, ale może trochę spadną przed weekendem. Rynki już przetrawiły wygasanie pandemii koronawirusa w Chinach, a przynajmniej jej oficjalne wskazania. Dane statystyczne z Chin mają bowiem swoją “magię” i podobnie jak magię nie wszyscy traktują te dane poważnie. Z drugiej strony wzrost produkcji rafinerii w USA powoduje, że na rynek będzie docierać więcej surowca. Nie na tyle więcej, by ceny wróciły na poziomy sprzed wojny. Jednak najwyraźniej na tyle więcej, by ustabilizować rynek.
Wzrost cen w Kanadzie
Ostatnimi miesiącami informacja, że ceny rosną szybciej od oczekiwań, pojawia się tak często, że stała się nową normą. Nie inaczej stało się wczoraj w Kanadzie. Inflacja konsumencka wynosi tam co prawda 6,8%, co wcale nie jest złym wynikiem w tych czasach. Prognoza została przekroczona o raptem 0,1%. Większym problemem jest inflacja bazowa, czyli bez żywności i kosztów energii. Ta wynosi już aż 5,7% i została niedoszacowana o 0,3%. Pokazuje to, pomimo iż ceny wcale tak szybko nie rosną, że jest tam relatywnie niewielki udział tych czynników, które na świecie odpowiadają często za większość problemu. Oznacza to również, że problem staje się coraz bardziej strukturalny. Kanada typowo łączy swoją politykę monetarną ze swoim południowym sąsiadem. W tej sytuacji jest to mocno korzystne, bo bez podwyżek stóp wątpliwe jest ustabilizowanie sytuacji przy tak wysokiej inflacji bazowej.
Rynek nieruchomości wciąż silny
Wydawać by się mogło, że rosnące stopy procentowe spowodują wyraźne spowolnienie na rynku nieruchomości w USA. Tak się jednak nie stało, przynajmniej na razie. Wczorajsze dane z rynku nieruchomości w przypadku pozwoleń na budowę były wyższe od oczekiwań. Rozpoczęto nieznacznie mniej budów domów. Z drugiej strony różnica pomiędzy liczbą wniosków o budowy a liczbą rozpoczętych samych budów nie budzi na razie żadnych obaw. Rynek nieruchomości jest w USA obserwowany uważniej przez analityków niż w innych krajach. Powodem tej specyfiki jest silne połączenie go z kryzysem z 2008 roku i szukanie podobieństw. Dolar po tych danych zyskiwał wczoraj i ponownie udało mu się przebić barierę 1,05 dolara za euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych.
Kapitał wrócił zza oceanuWtorek był dniem wyraźnego powrotu kapitału z USA do Europy. Powodem są spekulacje w sprawie podwyżek stóp procentowych. Sytuację wieczorem trochę uspokoiła wypowiedź szefa FED. Na rynku wciąż jednak dużo się dzieje.
Lepsze dane z Polski
Wczoraj poznaliśmy odczyt wzrostu PKB w Polsce. 8,5% zamiast oczekiwanych 8% to obiektywnie dobry wynik. Można by się zastanawiać, dlaczego w tym kwartale gospodarka tak szybko rośnie. Powodem tego jest punkt odniesienia. Skoro w zeszłym roku, czyli po pierwszym cały roku pandemii, był wynik delikatnie ujemny, bo wynoszący -0,9%, to teraz była większa szansa na odbicie. Suma z dwóch lat wynosi zatem 7,6%. Jest to 3,8% średnio, nadal przyzwoicie, ale delikatnie mówiąc bez fajerwerków. Złoty zyskiwał po tych danych. Głównym powodem był fakt, że były aż o 0,5% wyższe od oczekiwań. Umocnienie jednak nie trwało za długo. Lepsze dane pokazali zresztą nie tylko Polacy, ale również Węgrzy. Bardzo dobre wyniki PKB za ten kwartał, patrząc na pandemię i punkt odniesienia, są zresztą regułą.
Euro odzyskało siłę względem dolara
Ostatnio na rynku coraz popularniejszy jest pogląd o stopach procentowych w strefie euro rosnących już w lipcu. Najbardziej zainteresowani są najprawdopodobniej Estończycy, którzy przy inflacji na poziomie 18,8% i ujemnych stopach procentowych mają olbrzymie problemy. Nie jest to oczywiście jedyny kraj Unii Europejskiej ze zbyt wysoką inflacją. W celu inflacyjnym nie mieści się bowiem ani jedno państwo, a to już o czymś świadczy. Duży wzrost stóp procentowych to oczywiście olbrzymie ryzyko dla budżetów Grecji i Włoch. Państwa te często występowały w koszyku z Hiszpanią i Portugalią. Polityka gospodarcza na Półwyspie Iberyjskim jest jednak ostatnimi laty wyraźnie bardziej odpowiedzialna, co czyni to połączenie krzywdzącym dla tych dwóch państw. W efekcie zmiany oczekiwań widzimy silne umocnienie euro względem dolara.
Powell uspokaja dolara
Wczorajsze wystąpienie Jerome Powella nie pozostawiło wątpliwości co do dalszych działań kierowanego przez niego FED. Stopy procentowe będą podnoszone tak długo, aż inflacja nie zobaczymy przekonującego spadku inflacji. W praktyce jest to bardzo mocny sygnał potwierdzający, że obecna prognoza podnoszenia stóp procentowych przynajmniej zostanie utrzymana. Jest to jeden z powodów, dla których dolar w nocy ustabilizował spadki i zaczyna znów zyskiwać na wartości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Euro wraca na 4,65 zł Dobra passa polskiej waluty wynika z kilku czynników. Najważniejszym jednak wciąż wydaje się presja na wzrost stóp procentowych. To właśnie dlatego wzrost inflacji tak dobrze wpływa na złotego.
Inflacja wciąż rośnie
Finalne dane z inflacji w zeszłym tygodniu to jedno. Wczoraj poznaliśmy inflację bazową. Jest to wskaźnik wzrostu cen bez uwzględnienia energii i żywności. W ten sposób odrzucane są najbardziej zmienne elementy wzrostu cen. Niestety parametr ten również okazał się wyższy od oczekiwań. Jest on niższy niż standardowa inflacja. Nie można się temu dziwić, biorąc pod uwagę to, co dzieje się na rynku ropy. Również żywność pomimo tarczy antyinflacyjnej jest elementem, który przyspiesza wzrost cen. Aż strach pomyśleć, co by się działo, gdyby teraz tarczę antyinflacyjną wyłączyć. Jak na to reaguje złoty? Wbrew pozorom korzystnie. Jesteśmy w trakcie cyklu wzrostu stóp procentowych, a każdy taki odczyt powoduje, że rosną oczekiwania co do dalszych wzrostów, a to umacnia walutę.
Ropa najdroższa od marca
Czarne złoto drożało ostatnimi czasy z bardzo prostego powodu. Spodziewany popyt na ten surowiec znacznie przekraczał to, co na rynki mogło zostać dostarczone. W rezultacie cena szła w górę, co równoważyło rynek. Przy wyższych cenach zapotrzebowanie spadało. Powodem tego problemu jest europejskie embargo na ropę z Rosji. Tej z kolei nie można łatwo przekierować w inną stronę świata. Do tego dochodzi ożywienie gospodarcze w Azji, które odbudowuje zapotrzebowanie zmniejszone przez koronawirusa. Pewnym problemem jest jednak stanowisko Węgier. Kraj ten w ramach swojej sympatii prorosyjskiej jest skłonny wetować embargo. Taka decyzja może z kolei szybko zdusić ceny ropy.
Granice manipulacji
Dla osób nieposiadających telewizorów w Polsce czy to w latach komuny, czy ostatnim czasie pewne poziomy absurdu są trudniejsze do wyobrażenia. Jest jednak taki kraj na wschodzie, który wszystkie nasze osiągnięcia wyprzedza o kilka długości. Tak, mowa o Rosji. Obecnie kraj ten, chce udowodnić, że mimo agresji militarnej (którą nazywają specjalną operacją, gdyby to coś zmieniało) gospodarka ma się dobrze, sięga wyżyn. A przynajmniej wyżyn notowań rubla względem złotego, czy euro. Na rynku, który absurdalnie stracił płynność, takie manipulacje są możliwe. Pytanie, jaki jest sens pompowania rubla na najwyższe poziomy od pięciu lat. Analitycy nie potrafią wyjaśnić, jaki może być powód umacniania się rosyjskiej waluty mimo wojny, sankcji i problemów gospodarczych. Urealnienie kursu, o ile dojdzie do powrotu Rosji na rynki, będzie brutalnym zimnym prysznicem.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
15:15 – USA – produkcja przemysłowa.
Pragmatyzm wkracza na rynkiRozpoczyna się proces liczenia kosztów sankcji. Nietrudno się domyślić, że nie są to małe wartości. W rezultacie coraz więcej obserwatorów wskazuje, że mało który rząd będzie skłonny dla idei oddać władzę, obniżając komfort życia obywateli.
Rosyjski szantaż?
Wbrew pozorom to nie tylko Unia posiada narzędzia nacisku na Rosję. Działa to niestety też w drugą stronę. Analitycy banku Barcley’s szacują, że zakręcenie gazu przez Putina może spowodować 5% spadek PKB w strefie euro. Dlaczego jest to ważne dla rynków walutowych? Po pierwsze skoro mówimy o potencjalnych problemach gospodarczych strefy euro, może to opóźniać podwyżki stóp procentowych. Żaden bank centralny nie chce bowiem brać odpowiedzialności za recesję. W przypadku problemów gospodarczych w większości państw jednak szybko zacznie się szukanie winnych wewnątrz, a nie fikołki w rodzaju “putinflacji”. W rezultacie groźba zakręcenia gazu może mieć bardzo wymierny wpływ na politykę państw. Rządząca partia może nie chcieć zrezygnować z reelekcji, tylko dlatego by podjąć słuszne działania. Niewykluczone zatem, że pomysł sankcji na Rosję może wkrótce istotnie spowolnić.
Słabsze dane z Chin
Pandemia, która mocno niespodziewanie wróciła do korzeni, nie pozostała bez wpływu na dane makroekonomiczne. W kwietniu w ujęciu rocznym spadała zarówno produkcja przemysłowa, jak i sprzedaż detaliczna. Szczególnie ten drugi parametr mocno ucierpiał, bo aż 11,1%. Jest to jednak efekt bardzo twardej polityki lockdownów. Zaledwie 2,9% spadku w produkcji przemysłowej, biorąc pod uwagę region, w którym znajdowały się zakażenia, jest pewnym zaskoczeniem. Z drugiej strony chińska gospodarka wielokrotnie pokazywała, że potrafi się zorganizować i dowieźć cele niczym najsprawniejsze korporacje.
Inflacja jeszcze wyższa
W piątek poznaliśmy finalny odczyt inflacji za kwiecień. We wstępnych danych wynikiem było oszałamiające 12,3%. Analitycy sądzili, że rezultat ten zostanie utrzymany, nieśmiało licząc, że może nie jest aż tak źle. Ostatecznie ceny rosną jednak o 12,4%, co jest wynikiem o 0,1% wyższym niż wstępne szacunki. W piątek złoty tracił na wartości, aczkolwiek nie można tego łączyć tylko z tym odczytem. Była to zdecydowanie bardziej konsekwencja działań na rynkach globalnych. Polskiej walucie przeszkadza odpływ kapitału za ocean.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Polska – inflacja bazowa,
14:30 – USA – indeks NY Empire State.
BTC na nowy tydzienza nami czerwony tydzien diabelsko krwawy na kryptowalutach, ale czy czeka nas wiekszy spadek?
Napewno moja strategia powiedziala mi jedno, niezaleznie od AT skupuje swoje portfele przy 30k i nastepne zakupy to 20k czy 15k, ale przejdzmy do wykresu na BTC, gdzie trzyma nas fajnie klin znizkujacy, a takze fibo 0.786 gdzie zaszla reakcja co jest dobrym czynnikiem dla zaknczenia spadkow. Obecnie z perspektywy RSI czy Macd ktore wygladaja dosc dobrze bo osiagnelismy poziomy na dniowce ktore dotychczas byly zlamane tylko2 razy. Napewno jesli chodiz o longi ja siedze spokojnie na x5, a przy konkretnym potwierdzeniu ze mamy spadki za soba zwieksze dzwignie i kapital. Co do btc wyznaczylem poziomy wsparci (zielony), opor lokalny (czerwona strefa), ktora najlepiej jakby zostala wybita dzisiaj, a takze strefa dosc istotna dla wzrostu do gornej bandy klina (niebieski) i zasieg fibo 1.618 (lawenda), wybicie klina gora daje nam zasieg nawt na 55k, i to jest magiczne slowo, bo kazzdy wrozy spadki nizej bo WMA 200 bo WMA 100, ale wlasnie, skoro tyle ludzi czeka na te 20k, to.... no wlasnie przypomnijcie sobie maj 2021 ludzie czekali przy 30k na 15-20k a skupowali po 55k, czy historia lubi sie powtarzac? ostatnio wiekszosci ludzi ludzki mozg nie funkcjonuje prawidlowo i wybral sie juz dawno na wakacje, a mamy maj 2022 i jak w zeszlym roku jestesmy na okolicy 30k, duzo fudu strachu i tak dalej. Oczywiscie by zrobic punkt finalny, musimy pierw wybic obecne opory i to najlepiej je wybic do wtorku, a wiec widzimy sie we wtorek.
Kurs GBP łaskawszy dla PLNOstatnio tak mocno obrywa się złotemu, że na koniec chciałem pokazać trochę korzystniejszy dla niego wykres, czyli parę GBP/PLN. Chociaż znowu w tym wypadku niewiele zależy od siły rodzimej waluty, a bardziej od słabości szterlinga, to zawsze można to uznać za pewien pozytyw. Także w tym przypadku mamy do czynienia z dużą zmiennością i wahaniami sięgającymi w krótkim czasie kilku groszy, jednak przez większą część maja rozgrywka wypada na korzyść złotego, dopiero ostatnie dwa dni to znacząca korekta. Chciałem jednak w tym wypadku zwrócić uwagę na ciekawy obraz tej pary w ostatnich kilku tygodniach. Wyznaczyłem na nim trzy, prawie identycznego zasięgu (ok. 600 pipsów) korytarze. Ich ograniczenia stanowią opory i wsparcia, które tworzą zasadniczo (choć nie książkowe i nie idealne, a przy tym charakteryzujące się dużą zmiennością) krótkotrwałe trendy boczne. Ciekawie wyglądają dla mnie tu punkty wybicia ograniczeń tych korytarzy. Prawie nigdy pierwsza próba nie przynosi ostatecznego powodzenia, ale jest ona zazwyczaj zwiastunem ostatecznego potwierdzenia zmiany trendu. Właśnie dziś jesteśmy świadkami kolejnego starcia, które, nawet jeśli nie okaże się sukcesem, to może być wskazówką na najbliższą przyszłość, czyli kilkugroszową ścieżką na północ. Tym bardziej że pozycja złotego na szerokim rynku jest coraz słabsza.
Czyste szaleństwoTrudno jest mi znaleźć odpowiednią metaforę do opisu wykresu EUR/PLN. Chyba najlepiej pasuje cytat z filmu 300: „This is madness!”. Jak inaczej nazwać sytuację, w której w trakcie jednej sesji kurs szybuje o 9 groszy, potem szybko oddaje 6 z nich, znowu skacze gwałtownie w górę o 5? To jeszcze nie koniec, bo ciekawie wyglądały 4 i 5 maja, gdy kurs euro najpierw doznał upadku o 5 groszy, by następnego dnia (przy wciąż dużej zmienności) odzyskać cały ten zasięg. Czy można mówić tu o jakimś trendzie? Ostatecznie mimo tylu zawirowań i słabości samego euro, to złoty pozostaje w strukturalnej defensywie. Widzimy to ponownie dziś, gdy po porannym odbiciu poniżej 4,66 zł kurs wystrzelił na północ. Tak naprawdę walory oporu mogą mieć dopiero okolice 4,72 zł. Odwrót? Patrząc na powyższą grafikę możliwy w każdej chwili i zależny głównie od skali oporu, jaki wspólna waluta będzie stawiać dolarowi. W takim wypadku istnieje szybka ścieżka powrotu do 4,65 zł. Niestety niewiele w tej chwili zależy od samego złotego.
Dolar wystrzeliłSkoro dolar na wielu parach wyznacza wieloletnie rekordy, to nie mogło być inaczej i wciąga w czarną dziurę także złotego. Znowu trudno w to uwierzyć, ale 3 tygodnie temu kurs dolara był 26 groszy niżej. Jednym słowem przepaść i to coraz głębsza. Wystrzał kursu był w dużej mierze tożsamy z wydarzeniami na EUR/USD. W zaledwie kilka dni „zielony” podrożał o ponad 20 groszy i gdy wreszcie się nasycił, to także w tym przypadku wykreował trend boczny. Rodzima waluta próbowała nawet walczyć i na chwilę się z niego wyrwała, sprowadzając wycenę w okolice 4,37 zł, ale był to jedynie krótki epizod. Kiedy USD nacisnął wreszcie na gaz, to nie było mowy o żadnym oporze. Co prawda, rzeczywiście na chwilę zawahał się przy górnym ograniczeniu konsolidacji, ale potem ruszył do natarcia ze zdwojoną siłą. Dziś trzeba płacić za niego już nawet 4,51 zł, a ścieżka północna zdaje się coraz szerszą autostradą. Tym samym pod uwagę trzeba brać dotarcie w okolice „wojennych” maksimów przy 4,60 zł. Chociaż coraz mocniej do obecnego zachowania dolara pasuje hasło „sky is the limit”. Scenariusz odwrotny? Nie powinno się go oczywiście wykluczać, nagłe zmiany niejednokrotnie trafiają na kontry. Wsparcia w takim wypadku? Dolar obecnie nie potrzebuje żadnego wsparcia. W tej chwili na rynek nie działają nawet chłodzące oczekiwania wypowiedzi członków FOMC.
Dolar kingTechniczne spoglądanie na wykresy par walutowych staje się coraz trudniejsze, gdyż moim zdaniem w tej chwili z techniką zdecydowanie wygrywają fundamenty. A ich beneficjentem niewątpliwie jest amerykański dolar. Staje się to jeszcze wyraźniejsze, gdy zdamy sobie sprawę, że kurs EUR/USD testuje minima z końca 2016 roku, a po ich przebiciu znajdzie się najniżej od 20 lat. Stąd coraz głośniejsze przewidywania o możliwym parytecie na głównej parze walutowej świata, do którego już doszło na USD/CHF po raz pierwszy od 3 lat. W tym układzie trudno szukać argumentów za złotym, który już coraz rzadziej łapie oddech na parach z głównymi walutami.
Chyba jest niemożliwe, żebym nie rozpoczął swoich rozważań od głównej pary walutowej świata. Tutaj jak na dłoni widać, jakiego przewrotu jesteśmy świadkami na rynku walutowym. Jeszcze 3 tygodnie temu kurs EUR/USD znajdował się 6 centów powyżej dzisiejszych poziomów. Tak niedawno, a wydaje się, że minęła wieczność. Końcówka kwietnia to rajd „zielonego”, który praktycznie w tydzień zyskał 5 centów i zatrzymał się dopiero przy 1,048 $. Nic dziwnego, że po tak gwałtownym umocnieniu doszło do pewnego wyciszenia (ale w żadnym wypadku kontry), które na 2 tygodnie wykreowało trend boczny o zasięgu ok. 1,5 centa. Jednak coraz większą naiwnością była wiara w utrzymanie się takiej sytuacji przez dłuższy czas. Zacieśnianie monetarne w USA (przy bierności EBC) oraz globalny risk off składają się w opowieść, której głównym bohaterem jest amerykański dolar. Wszyscy zginają przed nim karki, więc musiało to w końcu zrobić też euro. Kurs EUR/USD wreszcie przebił dolne ograniczenie konsolidacji, a gdy już tego dokonał, to praktycznie jednym susem zyskał kolejny cent. Czy można mówić, że zarysowane wczoraj minimum przy 1,035 stanowi jakiekolwiek wsparcie? W obecnej sytuacji jest to bardziej niż wątpliwe, tym bardziej że mowa w tej chwili o testowaniu poziomów z końca 2016 roku. W poszukiwaniu tańszego euro musimy się cofnąć aż 20 lat. Chociaż długo się przed tym wzbraniałem i nadal pozostaję w pewnym stopniu sceptyczny co do tej możliwości, to trzeba sobie jasno powiedzieć, że parytet jest coraz bliższy. Czy istnieje jakaś nadzieja dla wspólnej waluty? Coraz głośniejsze echa z Frankfurtu wskazują, że możliwa jest zmiana podejścia EBC już na najbliższym posiedzeniu. Pożyjemy, zobaczymy, ale chyba tylko wejście europejskich decydentów do gry może stać się game changerem. Gorzej, że ich spotkanie dopiero za miesiąc…
Dolar powyżej 4,50 złAmerykańska waluta zyskuje nie tylko słabością złotego. Sytuacja gospodarcza, a w szczególności rynek pracy prezentują się bardzo dobrze. Pozwala to dolarowi osiągać kolejne szczyty.
Dolar po raz kolejny swoje
Dane z USA po raz kolejny okazały się słabsze od oczekiwań. Problem w tym, że oczekiwania, które nie zostały osiągnięte, były mocno wyśrubowane. W rezultacie mamy dziwną sytuację, gdzie otrzymujemy bardzo dobre dane, ale nie tak dobre jak sądzono. Widać jednak wyraźny rozdźwięk pomiędzy oczekiwaniami analityków, a działaniami inwestorów. Ci drudzy bowiem patrzą pragmatycznie. Od dwóch miesięcy średnia wniosków o zasiłek dla bezrobotnych znajduje się wyraźnie poniżej 200 tysięcy tygodniowo. Przed pandemią ten poziom zdarzał się w pojedynczych wyjątkowych tygodniach. Widać zatem, że rynek pracy jest w dobrej kondycji. Wczoraj nie tylko doszło do przebicia poziomu 1,05 dolara za euro, ale również przekroczono 1,04. Tak duży ruch nie przeszedł bez echa na złotym. Dolar po raz pierwszy od początku wojny znów przebił poziom 4,50 zł.
Adam Glapiński zostaje
Zgodnie z oczekiwaniami obóz rządzący ze wsparciem formacji Kukiz może uzyskać większość i ją uzyskał. Przy okazji głosowania doszło jednocześnie do wielu mniej lub bardziej żenujących przepychanek słownych. Patrząc na padające w nich stwierdzenia, wielu analityków może odnieść wrażenie, że o ile osoby zasiadające w Sejmie słusznie diagnozują pewne braki obecnego kandydata, to sami mają jeszcze słabsze pojęcie o problemie inflacji i stóp procentowych. Rynki zgodnie z oczekiwaniami przyjęły tę nominację neutralnie. Skoro Adam Glapiński pojawił się na posiedzeniu PiS, a Solidarna Polska wyraziła poparcia, to wynik był niemal przesądzony.
Nie ma nudy na ropie
Od dwóch dni znów mamy silne odbicie na czarnym złocie. Po tym, jak jeszcze we wtorek ropa notowana w Londynie spadała poniżej 102 dolarów za baryłkę, rozpoczęło się odbicie. Dzisiaj z rana przekroczony został pułap 109 dolarów, a to jeszcze nie koniec dnia. Na rynku cały czas nie ma zgody co do dalszych perspektyw, co powoduje, że cena jest mocno zmienna. Z jednej strony są niepokoje związane z rosyjskimi działaniami zbrojnymi na Ukrainie. Z drugiej strony rosnąca inflacja i problemy covidowe w Chinach powodują, że popyt może spadać.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Roblox - czyżby przyszedł czas na wyższy Level ?
Akcje Roblox uległy mocnej przecenie w tym roku. Od początku stycznia ich kurs obniżył się o 72,30%.
Ponadto Roblox ogłosił gorsze od przewidywań analityków wyniki finansowe za 1 kwartał.
Spółka odnotowała spadek sprzedaży o 100 mln usd w pierwszym kwartale fiskalnym.
W serwisie yahoo.finance średnia wycena wartości akcji, na podstawie propozycji 18 analityków wynosi 52.89 usd.
Dzisiejsza cena na giełdzie to 28.58 usd.
Warto zerknąć na wykres. Roblox zaliczył poziom 21,65 usd w ubiegłym tygodniu i obecnie przy wyraźnie wyższych obrotach zaczął odrabiać część strat.
Poszukując analogii można spojrzeć na daty 8-15 listopada 2021 r. Wtedy to przy podobnie wysokich obrotach kurs został wyniesiony z poziomu 80 usd do 140 usd.
Biorąc pod uwagę obecne zawirowania na rynku i wciąć niejasny sentyment na rynku do branży #gamedev, trudno jest prognozować zasięg ruchu.
Niemniej jednak warto obserwować jak zachowują się najwięksi dostawcy gier na rynku, w tym oczywiście #Roblox.
Dolar jeszcze mocniejszyAmerykańska waluta znów idzie w górę. Tym razem powodem jest wolniej od oczekiwań spadająca inflacja, wywołująca presję na wzrost stóp procentowych. W tle kryptowaluty mocno tracą na wartości.
Inflacja za oceanem
Zgodnie z oczekiwaniami analityków inflacja w USA spowalnia. Problem w tym, że nie spowalnia tak szybko, jak oczekiwali analitycy. Ceny rosną bowiem o 8,3%, a oczekiwano 8,1%. Skąd spadek cen? Pamiętajmy, że podstawowa miara inflacji to ujęcie roczne. Mierzy się zatem zmianę do tego samego miesiąca rok temu. W zeszłym roku w marcu inflacja wynosiła 2,6% a w kwietniu już 4,2%. Widać zatem, że baza, do której odnosi się wynik, była w tym miesiącu znacznie wyższa. Trudniej było zatem uzyskać tak wysoki rezultat. Nie znaczy to jednak, że na podstawie tego rezultatu można oczekiwać spadku tempa wzrostu cen w kolejnych miesiącach. Dane te mają jednak jeden wyraźny efekt. Wyższa od oczekiwań inflacja to większa presja na podwyżki stóp procentowych. W rezultacie inwestorzy chętniej kupują dolara. Amerykańska waluta wreszcie przebiła psychologiczny poziom 1,05 dolara za jedno euro.
Kryptowaluty szukają dna
Na początku tygodnia pisaliśmy o zbliżaniu się bitcoina do ważnych minimów z lipca i czerwca zeszłego roku. Od tego jednak czasu jesteśmy już znacznie niżej. W ciągu dwóch tygodni ze szczytów w okolicach 40 tysięcy dolarów za bitcoina kurs osunął się w krytycznym momencie 35%. Wbrew pozorom głównym problemem kryptowalu jest to, co miało być ich siłą, czyli inflacja. Wzrost cen powoduje, że rosną stopy procentowe, a wielu inwestorów woli te około 3% stopy zwrotu z amerykańskich obligacji niż nieoprocentowane wirtualne pieniądze. Do tego rosnące ceny powodują, że ludzie mają mniej pieniędzy do inwestowania, co powoduje odpływ kapitału z rynku. Nie jest to zresztą problem tylko kryptowalut. Na tradycyjnej giełdzie widzimy podobny proces.
Druga kadencja Adama Glapińskiego
Dzisiaj odbędzie się głosowanie w sprawie wyboru Adama Glapińskiego na drugą kadencję. Jak widać, ignorowany jest zupełnie zapis o maksymalnie dwukrotnym zasiadaniu w zarządzie banku. Z drugiej strony rynki chyba wolą znanego już człowieka niż ryzyko wyciągania kandydata z kapelusza. Obecny prezes ma swoje wady, jak powiedzieliby złośliwi – zdecydowanie zbyt długie, by opisywać je w jednostronicowym artykule. Są one jednak znane analitykom. Z tego też powodu najprawdopodobniej decyzja o reelekcji powinna być w miarę neutralna dla złotego. Nieprzyjęcie kandydata powinno z kolei odbić się negatywnie na złotym, o ile nie będzie od razu znany następca.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.