Euro wraca na 4,65 zł Dobra passa polskiej waluty wynika z kilku czynników. Najważniejszym jednak wciąż wydaje się presja na wzrost stóp procentowych. To właśnie dlatego wzrost inflacji tak dobrze wpływa na złotego.
Inflacja wciąż rośnie
Finalne dane z inflacji w zeszłym tygodniu to jedno. Wczoraj poznaliśmy inflację bazową. Jest to wskaźnik wzrostu cen bez uwzględnienia energii i żywności. W ten sposób odrzucane są najbardziej zmienne elementy wzrostu cen. Niestety parametr ten również okazał się wyższy od oczekiwań. Jest on niższy niż standardowa inflacja. Nie można się temu dziwić, biorąc pod uwagę to, co dzieje się na rynku ropy. Również żywność pomimo tarczy antyinflacyjnej jest elementem, który przyspiesza wzrost cen. Aż strach pomyśleć, co by się działo, gdyby teraz tarczę antyinflacyjną wyłączyć. Jak na to reaguje złoty? Wbrew pozorom korzystnie. Jesteśmy w trakcie cyklu wzrostu stóp procentowych, a każdy taki odczyt powoduje, że rosną oczekiwania co do dalszych wzrostów, a to umacnia walutę.
Ropa najdroższa od marca
Czarne złoto drożało ostatnimi czasy z bardzo prostego powodu. Spodziewany popyt na ten surowiec znacznie przekraczał to, co na rynki mogło zostać dostarczone. W rezultacie cena szła w górę, co równoważyło rynek. Przy wyższych cenach zapotrzebowanie spadało. Powodem tego problemu jest europejskie embargo na ropę z Rosji. Tej z kolei nie można łatwo przekierować w inną stronę świata. Do tego dochodzi ożywienie gospodarcze w Azji, które odbudowuje zapotrzebowanie zmniejszone przez koronawirusa. Pewnym problemem jest jednak stanowisko Węgier. Kraj ten w ramach swojej sympatii prorosyjskiej jest skłonny wetować embargo. Taka decyzja może z kolei szybko zdusić ceny ropy.
Granice manipulacji
Dla osób nieposiadających telewizorów w Polsce czy to w latach komuny, czy ostatnim czasie pewne poziomy absurdu są trudniejsze do wyobrażenia. Jest jednak taki kraj na wschodzie, który wszystkie nasze osiągnięcia wyprzedza o kilka długości. Tak, mowa o Rosji. Obecnie kraj ten, chce udowodnić, że mimo agresji militarnej (którą nazywają specjalną operacją, gdyby to coś zmieniało) gospodarka ma się dobrze, sięga wyżyn. A przynajmniej wyżyn notowań rubla względem złotego, czy euro. Na rynku, który absurdalnie stracił płynność, takie manipulacje są możliwe. Pytanie, jaki jest sens pompowania rubla na najwyższe poziomy od pięciu lat. Analitycy nie potrafią wyjaśnić, jaki może być powód umacniania się rosyjskiej waluty mimo wojny, sankcji i problemów gospodarczych. Urealnienie kursu, o ile dojdzie do powrotu Rosji na rynki, będzie brutalnym zimnym prysznicem.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
15:15 – USA – produkcja przemysłowa.
USD (Dolar Amerykański)
Pragmatyzm wkracza na rynkiRozpoczyna się proces liczenia kosztów sankcji. Nietrudno się domyślić, że nie są to małe wartości. W rezultacie coraz więcej obserwatorów wskazuje, że mało który rząd będzie skłonny dla idei oddać władzę, obniżając komfort życia obywateli.
Rosyjski szantaż?
Wbrew pozorom to nie tylko Unia posiada narzędzia nacisku na Rosję. Działa to niestety też w drugą stronę. Analitycy banku Barcley’s szacują, że zakręcenie gazu przez Putina może spowodować 5% spadek PKB w strefie euro. Dlaczego jest to ważne dla rynków walutowych? Po pierwsze skoro mówimy o potencjalnych problemach gospodarczych strefy euro, może to opóźniać podwyżki stóp procentowych. Żaden bank centralny nie chce bowiem brać odpowiedzialności za recesję. W przypadku problemów gospodarczych w większości państw jednak szybko zacznie się szukanie winnych wewnątrz, a nie fikołki w rodzaju “putinflacji”. W rezultacie groźba zakręcenia gazu może mieć bardzo wymierny wpływ na politykę państw. Rządząca partia może nie chcieć zrezygnować z reelekcji, tylko dlatego by podjąć słuszne działania. Niewykluczone zatem, że pomysł sankcji na Rosję może wkrótce istotnie spowolnić.
Słabsze dane z Chin
Pandemia, która mocno niespodziewanie wróciła do korzeni, nie pozostała bez wpływu na dane makroekonomiczne. W kwietniu w ujęciu rocznym spadała zarówno produkcja przemysłowa, jak i sprzedaż detaliczna. Szczególnie ten drugi parametr mocno ucierpiał, bo aż 11,1%. Jest to jednak efekt bardzo twardej polityki lockdownów. Zaledwie 2,9% spadku w produkcji przemysłowej, biorąc pod uwagę region, w którym znajdowały się zakażenia, jest pewnym zaskoczeniem. Z drugiej strony chińska gospodarka wielokrotnie pokazywała, że potrafi się zorganizować i dowieźć cele niczym najsprawniejsze korporacje.
Inflacja jeszcze wyższa
W piątek poznaliśmy finalny odczyt inflacji za kwiecień. We wstępnych danych wynikiem było oszałamiające 12,3%. Analitycy sądzili, że rezultat ten zostanie utrzymany, nieśmiało licząc, że może nie jest aż tak źle. Ostatecznie ceny rosną jednak o 12,4%, co jest wynikiem o 0,1% wyższym niż wstępne szacunki. W piątek złoty tracił na wartości, aczkolwiek nie można tego łączyć tylko z tym odczytem. Była to zdecydowanie bardziej konsekwencja działań na rynkach globalnych. Polskiej walucie przeszkadza odpływ kapitału za ocean.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Polska – inflacja bazowa,
14:30 – USA – indeks NY Empire State.
BTC na nowy tydzienza nami czerwony tydzien diabelsko krwawy na kryptowalutach, ale czy czeka nas wiekszy spadek?
Napewno moja strategia powiedziala mi jedno, niezaleznie od AT skupuje swoje portfele przy 30k i nastepne zakupy to 20k czy 15k, ale przejdzmy do wykresu na BTC, gdzie trzyma nas fajnie klin znizkujacy, a takze fibo 0.786 gdzie zaszla reakcja co jest dobrym czynnikiem dla zaknczenia spadkow. Obecnie z perspektywy RSI czy Macd ktore wygladaja dosc dobrze bo osiagnelismy poziomy na dniowce ktore dotychczas byly zlamane tylko2 razy. Napewno jesli chodiz o longi ja siedze spokojnie na x5, a przy konkretnym potwierdzeniu ze mamy spadki za soba zwieksze dzwignie i kapital. Co do btc wyznaczylem poziomy wsparci (zielony), opor lokalny (czerwona strefa), ktora najlepiej jakby zostala wybita dzisiaj, a takze strefa dosc istotna dla wzrostu do gornej bandy klina (niebieski) i zasieg fibo 1.618 (lawenda), wybicie klina gora daje nam zasieg nawt na 55k, i to jest magiczne slowo, bo kazzdy wrozy spadki nizej bo WMA 200 bo WMA 100, ale wlasnie, skoro tyle ludzi czeka na te 20k, to.... no wlasnie przypomnijcie sobie maj 2021 ludzie czekali przy 30k na 15-20k a skupowali po 55k, czy historia lubi sie powtarzac? ostatnio wiekszosci ludzi ludzki mozg nie funkcjonuje prawidlowo i wybral sie juz dawno na wakacje, a mamy maj 2022 i jak w zeszlym roku jestesmy na okolicy 30k, duzo fudu strachu i tak dalej. Oczywiscie by zrobic punkt finalny, musimy pierw wybic obecne opory i to najlepiej je wybic do wtorku, a wiec widzimy sie we wtorek.
Dziennik tradera 14.05.2022Trade na poniedziałek 16.05.2022
Na wzrost:
1. niebieska tendencja
2. czarna tendencja.
3. czarna korekta.
4. wolumen wzrostowy
Przewagi są na wzrosty. Należy zagrać na wzrost.
Obecnie poczekać na osiągnięcie zasięgu korekty i wejść ok 4,44.
TP 4,52
SL 4,36 czyli wybicie korekty + wolumenu
Kurs GBP łaskawszy dla PLNOstatnio tak mocno obrywa się złotemu, że na koniec chciałem pokazać trochę korzystniejszy dla niego wykres, czyli parę GBP/PLN. Chociaż znowu w tym wypadku niewiele zależy od siły rodzimej waluty, a bardziej od słabości szterlinga, to zawsze można to uznać za pewien pozytyw. Także w tym przypadku mamy do czynienia z dużą zmiennością i wahaniami sięgającymi w krótkim czasie kilku groszy, jednak przez większą część maja rozgrywka wypada na korzyść złotego, dopiero ostatnie dwa dni to znacząca korekta. Chciałem jednak w tym wypadku zwrócić uwagę na ciekawy obraz tej pary w ostatnich kilku tygodniach. Wyznaczyłem na nim trzy, prawie identycznego zasięgu (ok. 600 pipsów) korytarze. Ich ograniczenia stanowią opory i wsparcia, które tworzą zasadniczo (choć nie książkowe i nie idealne, a przy tym charakteryzujące się dużą zmiennością) krótkotrwałe trendy boczne. Ciekawie wyglądają dla mnie tu punkty wybicia ograniczeń tych korytarzy. Prawie nigdy pierwsza próba nie przynosi ostatecznego powodzenia, ale jest ona zazwyczaj zwiastunem ostatecznego potwierdzenia zmiany trendu. Właśnie dziś jesteśmy świadkami kolejnego starcia, które, nawet jeśli nie okaże się sukcesem, to może być wskazówką na najbliższą przyszłość, czyli kilkugroszową ścieżką na północ. Tym bardziej że pozycja złotego na szerokim rynku jest coraz słabsza.
Czyste szaleństwoTrudno jest mi znaleźć odpowiednią metaforę do opisu wykresu EUR/PLN. Chyba najlepiej pasuje cytat z filmu 300: „This is madness!”. Jak inaczej nazwać sytuację, w której w trakcie jednej sesji kurs szybuje o 9 groszy, potem szybko oddaje 6 z nich, znowu skacze gwałtownie w górę o 5? To jeszcze nie koniec, bo ciekawie wyglądały 4 i 5 maja, gdy kurs euro najpierw doznał upadku o 5 groszy, by następnego dnia (przy wciąż dużej zmienności) odzyskać cały ten zasięg. Czy można mówić tu o jakimś trendzie? Ostatecznie mimo tylu zawirowań i słabości samego euro, to złoty pozostaje w strukturalnej defensywie. Widzimy to ponownie dziś, gdy po porannym odbiciu poniżej 4,66 zł kurs wystrzelił na północ. Tak naprawdę walory oporu mogą mieć dopiero okolice 4,72 zł. Odwrót? Patrząc na powyższą grafikę możliwy w każdej chwili i zależny głównie od skali oporu, jaki wspólna waluta będzie stawiać dolarowi. W takim wypadku istnieje szybka ścieżka powrotu do 4,65 zł. Niestety niewiele w tej chwili zależy od samego złotego.
Dolar wystrzeliłSkoro dolar na wielu parach wyznacza wieloletnie rekordy, to nie mogło być inaczej i wciąga w czarną dziurę także złotego. Znowu trudno w to uwierzyć, ale 3 tygodnie temu kurs dolara był 26 groszy niżej. Jednym słowem przepaść i to coraz głębsza. Wystrzał kursu był w dużej mierze tożsamy z wydarzeniami na EUR/USD. W zaledwie kilka dni „zielony” podrożał o ponad 20 groszy i gdy wreszcie się nasycił, to także w tym przypadku wykreował trend boczny. Rodzima waluta próbowała nawet walczyć i na chwilę się z niego wyrwała, sprowadzając wycenę w okolice 4,37 zł, ale był to jedynie krótki epizod. Kiedy USD nacisnął wreszcie na gaz, to nie było mowy o żadnym oporze. Co prawda, rzeczywiście na chwilę zawahał się przy górnym ograniczeniu konsolidacji, ale potem ruszył do natarcia ze zdwojoną siłą. Dziś trzeba płacić za niego już nawet 4,51 zł, a ścieżka północna zdaje się coraz szerszą autostradą. Tym samym pod uwagę trzeba brać dotarcie w okolice „wojennych” maksimów przy 4,60 zł. Chociaż coraz mocniej do obecnego zachowania dolara pasuje hasło „sky is the limit”. Scenariusz odwrotny? Nie powinno się go oczywiście wykluczać, nagłe zmiany niejednokrotnie trafiają na kontry. Wsparcia w takim wypadku? Dolar obecnie nie potrzebuje żadnego wsparcia. W tej chwili na rynek nie działają nawet chłodzące oczekiwania wypowiedzi członków FOMC.
Dolar kingTechniczne spoglądanie na wykresy par walutowych staje się coraz trudniejsze, gdyż moim zdaniem w tej chwili z techniką zdecydowanie wygrywają fundamenty. A ich beneficjentem niewątpliwie jest amerykański dolar. Staje się to jeszcze wyraźniejsze, gdy zdamy sobie sprawę, że kurs EUR/USD testuje minima z końca 2016 roku, a po ich przebiciu znajdzie się najniżej od 20 lat. Stąd coraz głośniejsze przewidywania o możliwym parytecie na głównej parze walutowej świata, do którego już doszło na USD/CHF po raz pierwszy od 3 lat. W tym układzie trudno szukać argumentów za złotym, który już coraz rzadziej łapie oddech na parach z głównymi walutami.
Chyba jest niemożliwe, żebym nie rozpoczął swoich rozważań od głównej pary walutowej świata. Tutaj jak na dłoni widać, jakiego przewrotu jesteśmy świadkami na rynku walutowym. Jeszcze 3 tygodnie temu kurs EUR/USD znajdował się 6 centów powyżej dzisiejszych poziomów. Tak niedawno, a wydaje się, że minęła wieczność. Końcówka kwietnia to rajd „zielonego”, który praktycznie w tydzień zyskał 5 centów i zatrzymał się dopiero przy 1,048 $. Nic dziwnego, że po tak gwałtownym umocnieniu doszło do pewnego wyciszenia (ale w żadnym wypadku kontry), które na 2 tygodnie wykreowało trend boczny o zasięgu ok. 1,5 centa. Jednak coraz większą naiwnością była wiara w utrzymanie się takiej sytuacji przez dłuższy czas. Zacieśnianie monetarne w USA (przy bierności EBC) oraz globalny risk off składają się w opowieść, której głównym bohaterem jest amerykański dolar. Wszyscy zginają przed nim karki, więc musiało to w końcu zrobić też euro. Kurs EUR/USD wreszcie przebił dolne ograniczenie konsolidacji, a gdy już tego dokonał, to praktycznie jednym susem zyskał kolejny cent. Czy można mówić, że zarysowane wczoraj minimum przy 1,035 stanowi jakiekolwiek wsparcie? W obecnej sytuacji jest to bardziej niż wątpliwe, tym bardziej że mowa w tej chwili o testowaniu poziomów z końca 2016 roku. W poszukiwaniu tańszego euro musimy się cofnąć aż 20 lat. Chociaż długo się przed tym wzbraniałem i nadal pozostaję w pewnym stopniu sceptyczny co do tej możliwości, to trzeba sobie jasno powiedzieć, że parytet jest coraz bliższy. Czy istnieje jakaś nadzieja dla wspólnej waluty? Coraz głośniejsze echa z Frankfurtu wskazują, że możliwa jest zmiana podejścia EBC już na najbliższym posiedzeniu. Pożyjemy, zobaczymy, ale chyba tylko wejście europejskich decydentów do gry może stać się game changerem. Gorzej, że ich spotkanie dopiero za miesiąc…
Dolar powyżej 4,50 złAmerykańska waluta zyskuje nie tylko słabością złotego. Sytuacja gospodarcza, a w szczególności rynek pracy prezentują się bardzo dobrze. Pozwala to dolarowi osiągać kolejne szczyty.
Dolar po raz kolejny swoje
Dane z USA po raz kolejny okazały się słabsze od oczekiwań. Problem w tym, że oczekiwania, które nie zostały osiągnięte, były mocno wyśrubowane. W rezultacie mamy dziwną sytuację, gdzie otrzymujemy bardzo dobre dane, ale nie tak dobre jak sądzono. Widać jednak wyraźny rozdźwięk pomiędzy oczekiwaniami analityków, a działaniami inwestorów. Ci drudzy bowiem patrzą pragmatycznie. Od dwóch miesięcy średnia wniosków o zasiłek dla bezrobotnych znajduje się wyraźnie poniżej 200 tysięcy tygodniowo. Przed pandemią ten poziom zdarzał się w pojedynczych wyjątkowych tygodniach. Widać zatem, że rynek pracy jest w dobrej kondycji. Wczoraj nie tylko doszło do przebicia poziomu 1,05 dolara za euro, ale również przekroczono 1,04. Tak duży ruch nie przeszedł bez echa na złotym. Dolar po raz pierwszy od początku wojny znów przebił poziom 4,50 zł.
Adam Glapiński zostaje
Zgodnie z oczekiwaniami obóz rządzący ze wsparciem formacji Kukiz może uzyskać większość i ją uzyskał. Przy okazji głosowania doszło jednocześnie do wielu mniej lub bardziej żenujących przepychanek słownych. Patrząc na padające w nich stwierdzenia, wielu analityków może odnieść wrażenie, że o ile osoby zasiadające w Sejmie słusznie diagnozują pewne braki obecnego kandydata, to sami mają jeszcze słabsze pojęcie o problemie inflacji i stóp procentowych. Rynki zgodnie z oczekiwaniami przyjęły tę nominację neutralnie. Skoro Adam Glapiński pojawił się na posiedzeniu PiS, a Solidarna Polska wyraziła poparcia, to wynik był niemal przesądzony.
Nie ma nudy na ropie
Od dwóch dni znów mamy silne odbicie na czarnym złocie. Po tym, jak jeszcze we wtorek ropa notowana w Londynie spadała poniżej 102 dolarów za baryłkę, rozpoczęło się odbicie. Dzisiaj z rana przekroczony został pułap 109 dolarów, a to jeszcze nie koniec dnia. Na rynku cały czas nie ma zgody co do dalszych perspektyw, co powoduje, że cena jest mocno zmienna. Z jednej strony są niepokoje związane z rosyjskimi działaniami zbrojnymi na Ukrainie. Z drugiej strony rosnąca inflacja i problemy covidowe w Chinach powodują, że popyt może spadać.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Roblox - czyżby przyszedł czas na wyższy Level ?
Akcje Roblox uległy mocnej przecenie w tym roku. Od początku stycznia ich kurs obniżył się o 72,30%.
Ponadto Roblox ogłosił gorsze od przewidywań analityków wyniki finansowe za 1 kwartał.
Spółka odnotowała spadek sprzedaży o 100 mln usd w pierwszym kwartale fiskalnym.
W serwisie yahoo.finance średnia wycena wartości akcji, na podstawie propozycji 18 analityków wynosi 52.89 usd.
Dzisiejsza cena na giełdzie to 28.58 usd.
Warto zerknąć na wykres. Roblox zaliczył poziom 21,65 usd w ubiegłym tygodniu i obecnie przy wyraźnie wyższych obrotach zaczął odrabiać część strat.
Poszukując analogii można spojrzeć na daty 8-15 listopada 2021 r. Wtedy to przy podobnie wysokich obrotach kurs został wyniesiony z poziomu 80 usd do 140 usd.
Biorąc pod uwagę obecne zawirowania na rynku i wciąć niejasny sentyment na rynku do branży #gamedev, trudno jest prognozować zasięg ruchu.
Niemniej jednak warto obserwować jak zachowują się najwięksi dostawcy gier na rynku, w tym oczywiście #Roblox.
Dolar jeszcze mocniejszyAmerykańska waluta znów idzie w górę. Tym razem powodem jest wolniej od oczekiwań spadająca inflacja, wywołująca presję na wzrost stóp procentowych. W tle kryptowaluty mocno tracą na wartości.
Inflacja za oceanem
Zgodnie z oczekiwaniami analityków inflacja w USA spowalnia. Problem w tym, że nie spowalnia tak szybko, jak oczekiwali analitycy. Ceny rosną bowiem o 8,3%, a oczekiwano 8,1%. Skąd spadek cen? Pamiętajmy, że podstawowa miara inflacji to ujęcie roczne. Mierzy się zatem zmianę do tego samego miesiąca rok temu. W zeszłym roku w marcu inflacja wynosiła 2,6% a w kwietniu już 4,2%. Widać zatem, że baza, do której odnosi się wynik, była w tym miesiącu znacznie wyższa. Trudniej było zatem uzyskać tak wysoki rezultat. Nie znaczy to jednak, że na podstawie tego rezultatu można oczekiwać spadku tempa wzrostu cen w kolejnych miesiącach. Dane te mają jednak jeden wyraźny efekt. Wyższa od oczekiwań inflacja to większa presja na podwyżki stóp procentowych. W rezultacie inwestorzy chętniej kupują dolara. Amerykańska waluta wreszcie przebiła psychologiczny poziom 1,05 dolara za jedno euro.
Kryptowaluty szukają dna
Na początku tygodnia pisaliśmy o zbliżaniu się bitcoina do ważnych minimów z lipca i czerwca zeszłego roku. Od tego jednak czasu jesteśmy już znacznie niżej. W ciągu dwóch tygodni ze szczytów w okolicach 40 tysięcy dolarów za bitcoina kurs osunął się w krytycznym momencie 35%. Wbrew pozorom głównym problemem kryptowalu jest to, co miało być ich siłą, czyli inflacja. Wzrost cen powoduje, że rosną stopy procentowe, a wielu inwestorów woli te około 3% stopy zwrotu z amerykańskich obligacji niż nieoprocentowane wirtualne pieniądze. Do tego rosnące ceny powodują, że ludzie mają mniej pieniędzy do inwestowania, co powoduje odpływ kapitału z rynku. Nie jest to zresztą problem tylko kryptowalut. Na tradycyjnej giełdzie widzimy podobny proces.
Druga kadencja Adama Glapińskiego
Dzisiaj odbędzie się głosowanie w sprawie wyboru Adama Glapińskiego na drugą kadencję. Jak widać, ignorowany jest zupełnie zapis o maksymalnie dwukrotnym zasiadaniu w zarządzie banku. Z drugiej strony rynki chyba wolą znanego już człowieka niż ryzyko wyciągania kandydata z kapelusza. Obecny prezes ma swoje wady, jak powiedzieliby złośliwi – zdecydowanie zbyt długie, by opisywać je w jednostronicowym artykule. Są one jednak znane analitykom. Z tego też powodu najprawdopodobniej decyzja o reelekcji powinna być w miarę neutralna dla złotego. Nieprzyjęcie kandydata powinno z kolei odbić się negatywnie na złotym, o ile nie będzie od razu znany następca.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Ucieczka z giełdSytuacja na rynkach nie zachęca do inwestowania pieniędzy na giełdach. Warto jednak pamiętać, że tak silne spadki są też wynikiem silnego napompowania wycen rekordowo niskimi stopami procentowymi w trakcie pandemii.
Ropa znów szaleje
Od poniedziałkowego poranka do wtorkowego wieczora ropa naftowa staniała o około 10%. Od tego momentu znów idzie jednak w górę. Na ceny czarnego złota ma wpływ obecnie wiele wskaźników. Ostatnio doszły jednak dwa wzmacniające oczekiwania wzrostu cen, stąd obecna korekta jest mocno uzasadniona. Jednym z nich jest wolniejszy rozwój pandemii COVID19 w Chinach. W wyniku tych danych rośnie oczekiwany popyt na surowiec. Drugim jest zajmowanie przez Rosjan ważnych węzłów dostawy gazu na Ukrainie. Oczywiście teoretycznie możliwe jest uzupełnienie braków poprzez zwiększenie produkcji w krajach OPEC. Teoretycznie, bo technicznie nie jest to takie proste. Dlatego ropa wciąż jest taka droga i nie widać alternatyw.
Fatalna passa na giełdach
W tym roku rynki finansowe przyjęły przynajmniej dwa silne ciosy. Jednym z nich jest niepewność związana z rosyjską agresją na terytorium Ukrainy. Drugim jest wzrost stóp procentowych. Z nim połączone są bowiem ograniczenia programu skupu aktywów. W rezultacie na rynek trafia znacznie mniej pieniędzy. Alternatywa w postaci stabilnie płacących coraz większy procent, wraz ze wzrostem stóp procentowych, obligacji jest bowiem mocno kusząca dla inwestorów. W rezultacie od początku roku polski WIG stracił już 22%, niemiecki DAX 14%, a amerykański S&P 16%.
Rumunia podnosi stopy procentowe
Zgodnie z oczekiwaniami wzrosły wczoraj stopy procentowe w Rumunii. Nowy poziom wynosi 3,75% i jest o 0,25% wyższy od oczekiwań. Podwyżka wyższa od oczekiwań podyktowana jest oczywiście wskaźnikiem inflacji. Wynosi on bowiem obecnie imponujące 13,76%. Wydawać by się mogło, że skoro nawet po podwyżce inflacja przekracza stopy procentowe o ponad 10%, to coś jest mocno nie tak. Problemem jest uwiązanie rumuńskiej waluty do euro. W rezultacie zbyt duże podwyżki stóp procentowych spowodowałyby nadmiar popytu na walutę i duże koszty utrzymania parytetu wymiany. W rezultacie Rumunia mimo posiadania własnej waluty jest w podobnej pułapce jak państwa nadbałtyckie, które pomimo olbrzymiej inflacji nie mają narzędzi do walki z nią.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka.
Inflacja wzrasta w kolejnych państwachKolejne państwa pokazują wyższe od oczekiwanych wskaźniki inflacji. W Czechach ceny rosną najszybciej od pierwszej połowy lat 90., na Węgrzech od początku tego milenium.
Inflacja w Europie
Jeżeli komuś się wydawało, że w Polsce jest wyjątkowo źle pod kątem inflacji, to jest w błędzie. Dzisiejsze odczyty w Czechach i na Węgrzech pokazują, że ten problem nie dotyczy tylko nas. W Czechach ceny rosną o imponujące 14,2%. Na Węgrzech jest to “zaledwie” 9,5%. Należy jednak pamiętać, że Węgrzy, podobnie jak Polacy, wprowadzili u siebie programy obniżające inflację. Jest to zatem odłożenie części problemu na później. Co te dane oznaczają w praktyce? Szybciej od oczekiwań rosnąca inflacja pokazuje, że wzrost cen wcale nie jest pod kontrolą. Skoro nie jest pod kontrolą, to być może będą konieczne wyższe podwyżki stóp procentowych. To z pewnością nie cieszy kredytobiorców.
Rynek ucieka od franka
Pomimo wzrostu stóp procentowych, który powoduje, że bezpieczne aktywa dają lepiej zarobić, inwestorzy chętniej patrzą na ryzykowne aktywa. Dobrym dowodem są notowania euro względem franka. Na tej parze przeważnie dobrze widać to, co się dzieje na rynku. Im mniej bezpiecznie, tym chętniej inwestorzy chowają swoje środki we franku. Im z kolei większy apetyt na ryzyko, tym chętniej inwestorzy przenoszą się na euro. Teraz w sumie mają dodatkowy powód. Coraz więcej obligacji daje dobrze zarobić. Oczywiście obligacje Szwajcarii również poszły w górę, nie poszły jednak tak mocno, jak innych państw. To powoduje, że inwestorzy jeszcze chętniej uciekają od franka. Widać to wyraźnie po jego notowaniach względem złotego. W ciągu 10 dni franki staniały ponad 15 groszy.
Gwałtowna przecena ropy
Od kilku dni czarne złoto wyraźnie przekraczało poziomy 110 dolarów za baryłkę. Trafiło tam po zapowiedziach odcięcia większości Europy Zachodniej od importu ropy z Rosji. Wczoraj jednak widzieliśmy wyraźną korektę tych ruchów. Jeszcze rano baryłka kosztowała 113 dolarów. W nocy notowania zamykały się wynikami około 104 dolarów za baryłkę. Co było powodem przeceny? Powodów jest kilka. Z jednej strony ciągle mocny dolar powoduje, że cena ropy w walutach krajowych jest jeszcze wyższa. Z drugiej strony jest kwestia oczekiwań co do wskaźników makroekonomicznych, a przede wszystkim wzrostu PKB. Po trzecie mamy korektę, typowe zjawisko po silnych ruchach. W rezultacie przyjdzie nam chwilę odetchnąć podczas tankowania, aczkolwiek nie jest to przełomowa zmiana. Po prostu jest mniej źle.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Prezes NBP wspiera eksporterówNie tylko decyzja Rady Polityki Pieniężnej, ale również wystąpienie prezesa NBP nie pomogły złotemu. Amerykańska waluta kolejny już raz pozostaje mocna pomimo przeciętnych danych. Kryptowaluty nurkują.
Adam Glapiński przemówi ł
Konferencje prezesa NBP ostatnimi czasy zrobiły się znacznie popularniejsze. Powodem jest to, że oprócz przekazu merytorycznego jest jeszcze specyficzna forma. Niestety bliżej jej momentami do stand-upu niż do wystąpień prezesów banków centralnych. Jedno trzeba mu oddać, przestał zaklinać rzeczywistość i wprowadzać słuchaczy w błąd. Przekaz o podwyżkach stóp procentowych i kontynuowania obecnej tendencji jest bardzo jasny. Jako główny cel wskazywane jest oczywiście obniżanie inflacji. Z drugiej strony na konferencji było sporo odniesień do poprzednich działań. Aż miło posłuchać, jak dobrze działa ten urząd, problem w tym, że ma to miejscami niestety mało wspólnego z rzeczywistością. Prezes po prostu prowadzi kampanię o reelekcję. Analitycy, słuchając tych przemyśleń, doszli jednak do wniosku, że przeszacowywali tempo podwyżek stóp procentowych w Polsce. W rezultacie przeceny w piątek euro dotarło do poziomu 4,72 zł.
Dolar nadal mocny
Piątkowe dane dla dolara były mocno niejednoznaczne. Z jednej strony bezrobocie wbrew oczekiwaniom analityków nie spadło do 3,5%, co z pewnością jest złą informacją. Z drugiej strony Zmiany zatrudnienia wypadły delikatnie lepiej od oczekiwań. Pokazuje to, że rynek dalej ma bardzo dobrą dynamikę po prostu. Widać pewne rysy na tym doskonałym wizerunku, ale inwestorzy są jeszcze spokojni. Pewnym problemem może być liczba zatrudnionych, która spadła, co pokazuje, że część bezrobocia może być schowana. Z drugiej strony nie są to bardzo istotne zmiany na razie. Inwestorzy wciąż jednak wierzą w dolara i wciąż kupują go do okolic 1,05 dolara za 1 euro. Dzisiaj już 9 dzień z rzędu kurs znajduje się w tych okolicach.
Kryptowaluty nurkują
Bitcoin w ciągu ostatnich dni wyraźnie traci na wartości. Wbrew początkowym spekulacjom wcale nie okazał się on alternatywą dla rosyjskich finansów i pomimo chwilowych zwyżek wcale nie zyskał na konflikcie na Ukrainie. Co więcej, po ostatnich spadkach znajduje się obecnie niecałe 300 dolarów powyżej minimów ze stycznia tego roku. Jeżeli przekroczy ten pułap, będzie najtańszy od lipca 2021 roku. Okazuje się, że instrument reklamowany jako lekarstwo na inflację walut tradycyjnych właśnie w sytuacji rosnącej inflacji radzi sobie na razie słabiej niż zwykłe waluty. Powodem jest brak lokat i obligacji, które powodują, że w dobie rosnącego oprocentowania mimo inflacji można część tej straty zamortyzować.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
PLN w relacji do GBPZłoty w relacji do funta zdecydowanie się umacnia. Utworzył się silny trend spadkowy, który spycha kurs do poziomu poniżej 5,50. BoE podniósł w tym tygodniu stopy procentowe o 25 pkt bazowych, tyle tylko, że przy tym wylał całe swoje obawy o przyszłość brytyjskiej gospodarki. PKB ma ostro hamować, a do tego koniunktura ma być podatna na wiele szoków. Podniesione zostały prognozy inflacji, ale zaraz za tym padły stwierdzenia wybijające z głów inwestorów oczekiwania wyższych stóp procentowych na Wyspach. Można by rzec, że to idealna recepta na osłabienie własnej waluty. I to się zdecydowanie udało, a funt tracił po posiedzeniu niemal 2% np. do USD. Poza tym to pierwszy bank centralny, który jasno głosi, że kosztem walki z inflacją będzie recesja. Wydaje się więc, że trend spadkowy na parze GBP/PLN ma szansę być kontynuowany, szczególnie po przebiciu wsparcia na poziomie 5,50. Do balastów funta należy dołożyć też kwestię polityki, a więc wyborów w Irlandii Północnej, gdzie wygrywają kandydaci postulujący odłączenia się od Zjednoczonego Królestwa.
Polityka RPP W tym tygodniu sporo się działo również na notowaniach EUR/PLN. Z jednej strony posiedzenie Fed, a z drugiej RPP. I patrząc na wykres, widzimy, że to drugie wydarzenie miało znacznie większą wagę. A to dlatego, że po raz kolejny RPP postanowiło zagrać w swoją grę, podkopując kompletnie wiarygodność, która i tak już mocno kulała. Z komunikacji znów ocena niedostateczna. Bo jak wytłumaczyć fakt, że Rada mówi o potrzebie walki z inflacją (ostatni odczyt to ponownie rekordowe 12,3%), chce silnego złotego, do tego doskonale zdaje sobie sprawę, że oczekiwania rynkowe zakładały ruch o 100 pkt bazowych, a ostatecznie decyzja to 75 pkt bazowych? Kłóci się to właśnie z chęcią posiadania mocnej waluty jako wsparcia do walki z presją cenową. Nie dziwi więc fakt, że złoty dość mocno ucierpiał i w relacji do euro skierował się w pobliże 4,70. Być może dzisiaj podczas konferencji poznamy więcej szczegółów, skąd taka dość dziwna decyzja. Czy znów polityka maczała w tym palce, a Rada uległa presji rządu, by odciążyć nieco Polaków z wyższych rat kredytu? Ta niespójność może tylko pogłębić problem i wpłynąć na jeszcze wyższą inflację, a w konsekwencji i wyższe stopy procentowe. Niedawno śmiano się z analityków sugerujących, że inflacja może wynieść i 20%, a koszt pieniądza znaleźć się na poziomie 10%. Powoli jednak patrząc na działania polityków i Rady, to wcale nie jest mi do śmiechu. Miało być o technice, ale nie da się ukryć, że w obecnym czasie jest mniej wpływowa na kurs waluty. Owszem można mówić np. o oporze na poziomie 4,70, który zatrzymał osłabienie, ale to na tyle. Każdy trend szybko staje się nieaktualny, jeśli na rynku pojawiają się takie zaskoczenia jak wczorajsze.
Silny dolarNiski kurs EUR/USD powoduje, że w relacji do złotego dolar pozostaje silny. Po raz kolejny jednak opór na poziomie 4,4760 daje o sobie znać i zatrzymuje dalszy ruch w górę. Tym samym rośnie znaczenie tego poziomu, które może w przyszłości być istotnym hamulcem dla ruchu na północ. Dzisiaj właśnie widzimy wręcz książkowe dotarcie do tego wskazanego oporu i reakcję sprzedających, a tym samym kilkugroszowy spadek. Nastroje na rynkach pozostają dość minorowe, a wczorajsza wręcz mała panika na rynkach giełdowych w USA (kilkuprocentowe spadki) powoduje, że waluty bezpieczne, jak właśnie dolar, pozostają chętniej kupowane przez inwestorów. Poprawa nastrojów mogłaby nieco odmienić ten trend, i skierować kurs na południe w okolice 4,40, czy nawet niżej. Być może dzisiejsze dane z rynku pracy w USA mogą stać się katalizatorem zmian i doprowadzić do większego ruchu i to zarówno w górę, jak i w dół w zależności, czy dojdzie odpowiednio do pozytywnego, czy negatywnego rozczarowania publikowanymi danymi.
RPP łaskawsza dla kredytobiorcówZmiany stóp procentowych nadal istotne, aczkolwiek widzimy ruch wyraźnie w stronę kredytobiorców. Spodziewana podwyżka stóp uderzyłaby w ich budżety jeszcze bardziej. Pytanie, czy z niższymi podwyżkami uda się wygrać z inflacją.
Rada nie spełnia oczekiwań
Na wczorajszym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe o 0,75%. Rynki oczekiwały wzrostu o 0,25% wyższego. W rezultacie po samej decyzji złoty stracił na wartości około 4 groszy względem euro. Powodem jest właśnie fakt, że rynki przygotowywały się na docelową stopę 5,5%, podczas gdy dostały 5,25%. WIBOR w dalszym ciągu rośnie. W dół poszły jednak trochę kontrakty na stopę procentową. Inwestorzy, widząc spowolnienie wzrostu, zastanawiają się, jak daleko dotrą te podwyżki i czy ostatnie zasięgi nie były przeszacowane.
Dolar mimo danych znów mocny
Wczorajsze dane z USA nie napawały optymizmem. To znaczy były to obiektywnie dobre dane. Problemem było jednak, że analitycy spodziewali się jeszcze lepszych odczytów. Raport Challengera na temat zwolnień pokazał co prawda wzrosty, ale były one relatywnie niewielkie. Rośnie liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. To może niepokoić, ale wzrost do 200 tysięcy tygodniowo to nie jest problem. Przed pandemią cieszono by się ze spadku do tego poziomu. Rynek pracy w USA powoli staje się wysycony. Nie można w takim tempie redukować bezrobocia, gdy spada ono poniżej 4%, bo brakuje po prostu chętnych podjąć pracę. Waluty przyjęły to spokojnie, dalej wierząc w siłę amerykańskiego pieniądza.
Czesi podnoszą stopy procentowe
Wczoraj w Czechach stopy procentowe poszły w górę również o 0,75%. W tym kraju jednak oczekiwania były o 0,25% niższe niż decyzja. Gdyby obie decyzje odbyły się zgodnie z oczekiwaniami, w obydwóch krajach stopy procentowe byłyby równe. W Polsce wzrosły o 0,25% mniej, za to w Czechach o 0,25% więcej od oczekiwań, mimo to stopy procentowe w Czechach są nadal o 0,5% wyższe niż w Polsce. Jak zareagowały rynki? Ponieważ spodziewano się wzrostu niższego, niż miał miejsce, nie powinno dziwić, że czeska korona zyskiwała wczoraj po decyzji na wartości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – stopa bezrobocia,
14:30 – Kanada – stopa bezrobocia,
15:00 – Polska – konferencja prezesa NBP.
Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są
Dolar w odwrocieWczorajsza decyzja o podwyżce stóp procentowych tylko teoretycznie powinna wspierać dolara. Brakowało korzystnych niespodzianek, dużo było negatywnych, więc dolar traci na wartości. W tle tych wydarzeń w górę idzie ropa naftowa.
Stopy rosną, a dolar traci
Wczorajsza decyzja o wzroście stóp procentowych o 0,5% w USA nie zaskoczyła rynków. Było to bowiem dokładnie zgodne z oczekiwaniami. Rynki zareagowały jednak przeceną dolara. Dlaczego waluta mimo podwyżek stóp procentowych traci? Powodem jest fakt, że wszyscy wiedzieli, że podwyżki będą, a po cichu liczono na przyspieszenie tempa wzrostu. Na konferencji prasowej prezes Jerome Powell odciął jednak te spekulacje. Nadal zatem obowiązuje scenariusz dwóch podwyżek o 0,5% w ciągu kwartału. Ograniczanie sumy bilansowej również jest mocniej odsunięte w czasie. W rezultacie byliśmy wczoraj świadkami istotnego odbicia na amerykańskim parkiecie.
Ropa znów idzie w górę
Informacje o przygotowaniach do odcięcia się od rosyjskiej ropy przez kraje Unii Europejskiej mocno namieszała na rynkach. Nawet gdy się okazało, że mówimy o końcu roku, a planowana jest dyspensa dla Słowacji i Węgier. Powodem jest duże uzależnienie tych państw od importu rosyjskiej ropy. Złośliwi komentatorzy zwracają uwagę na konieczność zebrania jednomyślności, by sankcje weszły w życie. W rezultacie przymknięto oko na jawne prorosyjskie sympatie na Węgrzech. Takie rozwiązanie z dużym prawdopodobieństwem powoduje, że kraj ten zostanie dużym brokerem rosyjskiej ropy, a całe sankcje tylko podniosą koszty pozyskania surowca w UE. Jakby tego było mało, przebicie poziomu 110 dolarów odczujemy jeszcze w naszych kieszeniach.
Nie samymi stopami rynek żyje
Słabszy moment dolara zaczął się po decyzji Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Grunt pod spadki zaczął się pojawiać jednak już wcześniej. Zobaczyliśmy bowiem rekordowy deficyt handlowy w USA oraz mniejszą od oczekiwań liczbę miejsc pracy. Nie można jednak danych tych traktować jako jednoznacznie złych. Deficyt wynika bowiem z ogromnego wzrostu importu. Zarówno bowiem import, jak i eksport są na rekordowo wysokich poziomach. Miejsce pracy powstało niby mniej od oczekiwań, ale 247 tysięcy to niemal 0,2% łącznej liczby pracujących. Biorąc pod uwagę jeden z najniższych wskaźników bezrobocia w historii, ten wzrost to i tak solidny wynik. Nie zmienia to faktu, że dolar wpadł w pułapkę bardzo wysokich oczekiwań i teraz traci.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych głównym odczytem jest wzrost stóp procentowych w Polsce, problem w tym, że w przeciwieństwie do wszystkich banków centralnych, których decyzje obserwujemy, tylko polski nie podaje godziny decyzji.
Banki centralne kierują rynkamiMamy przed sobą pasmo ważnych decyzji banków centralnych. O ile złotego wczorajsza podwyżka stóp w Australii nie dotknęła, o tyle dzisiejsza w USA nie powinna być neutralna. Nie wspominając o jutrzejszej podwyżce w Polsce.
Czekając na Amerykanów
Dzień na rynkach mija w oczekiwaniu na decyzję FED. Waluty są na razie stabilne, ale to trochę potencjalna cisza przed burzą. Oczekiwania względem wieczornego posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku oraz wypowiedzi Jerome Powella rosną. Na razie scenariuszem bazowym wydaje się podwyżka o 0,5%. Rynki są właściwie zgodne w tym temacie. Jest to zresztą wprost zapowiadane przez decydentów. W tym kontekście istotniejszy będzie prawdopodobnie komentarz prezesa FED co dalej. Drugą ważną kwestią jest program redukcji sumy bilansowej. Poprzednie podejście do tego procesu zakończyło się gwałtowną przeceną na giełdzie, która najmocniej odczuła odpływ kapitału. Główny indeks S&P 500 już teraz jest 13% poniżej szczytów z początku roku. Z drugiej strony tak wysoko jak teraz był tylko przez rok w całej swojej historii. Ciężko zatem mówić, że giełda ma problemy.
Długi weekend na rynkach
Inwestorzy przed długim weekendem postanowili zmniejszyć zaangażowanie w Polsce. Z jednej strony może to być zrozumiałe, biorąc pod uwagę dzień wolny, podczas gdy rynki działają. Z drugiej strony w czwartek najprawdopodobniej dojdzie do podwyżki stóp procentowych. W rezultacie to, co w poniedziałek złoty tracił, dzisiaj znów odrabia. Rynki spodziewają się bowiem kolejnej dużej podwyżki stóp procentowych w Polsce. Głośno mówi się o tym, że może to być ponownie 1%. Wyższe oczekiwania wynikają zarówno ze stawek WIBOR, jak i kontraktów na stopę procentową. Nie można zatem wykluczyć, że jeżeli rynek dalej będzie oczekiwał silnych wzrostów, możemy spodziewać się dalszego umacniania złotego.
Australia podnosi stopy procentowe
Grono państw wysokorozwiniętych, w których stopy procentowe nie wzrosły, zawęża się. Wczoraj wyłamała się Australia, która podniosła stopy procentowe mocniej, niż oczekiwano. Wzrost wynosił 0,25% z 0,1% na 0,35%. Rynki oczekiwały mniejszych wzrostów i podniesienia stóp do zaledwie 0,25%. Po tej decyzji, jak często po wyższych od oczekiwań wzrostach stóp procentowych, waluta się umacniała. Dolar australijski zyskiwał względem dolara amerykańskiego. Dalej jednak, biorąc pod uwagę dobrą passę amerykańskiej waluty, jest na niskich poziomach.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 – USA – raport ADP na temat zatrudnienia,
14:30 – USA – handel zagraniczny,
20:00 – USA – decyzja w sprawie stóp procentowych.
Crocs Inc. - Czy krokodyl pokaże zęby ?Crocs Inc. to amerykańska firma założona w 2002 roku, z siedzibą w Broomfield w stanie Kolorado. Crocs , Inc. (Nasdaq: CROX ) jest światowym liderem w innowacyjnym obuwiu casual dla kobiet, mężczyzn i dzieci, łączącym wygodę i styl z wartością, którą konsumenci znają i kochają. Zdecydowana większość butów w kolekcji Crocs zawiera materiał Croslite™, zastrzeżoną, formowaną technologię obuwia, zapewniającą niezwykły komfort na każdym kroku (źródło: www.prnewswire.com).
Akcje Crocs Inc. straciły 46% swej wartości od początku roku. Warto przypomnieć, że kapitalizacja firmy to obecnie blisko 4,4 mld USD. Wskażnik Cena/Zysk 6,23 nie wydaje się być wygórowany. Spółka nie wypłaca dywidendy.
Już 5 maja, przed sesją poznamy wyniki za I kwartał 2022 r. Oczekiwania rynku dotyczące EPS (zysk na akcję) to 1.55 .
Jednym z kluczowych czynników mogących mieć przełożenie na wyniki I kwartału, będzie wpływ akwizycji marki HEYDUDE, którą Crocs Inc . sfinalizowało w lutym 2022 r. za blisko 2 mld usd.
HEYDUDE projektuje i produkuje wygodne obuwie i akcesoria. Firma została założona we Włoszech w 2008 roku.
To co łączy obydwie marki to innwoacyjność i komfort noszenia produktów dostarczanych na rynek.
Oczekuje się, że przychody rok do roku wzrosną o 31-37% do 605-630 mln USD (źródło: yahoo.finance) w pierwszym kwartale.
Crocs Inc . jest bardzo aktywne w mediach społecznościowych angażując influencerów. Czy to wystarczy aby pokonać spodziewane przeszkody, do których zarząd zaliczał wysoką inflację i problemy logistyczne na całym świecie ? Zobaczymy już wkrótce.
Jeśli chodzi o analizę teczhniczną to od 18 lutego kurs porusza się w przedziale 65-85 USD. 21 kwietnia kurs podjął próbę pokonania spadkowej linii trendu, ale bez rezultatu. Kolejną próbę mieliśmy wczoraj. Obecnie oprócz oporu w posyaci wspomnianej linii trendu mamy jeszcze opadające średnie MA15 i MA45. Na pocieszenie dodać można, że na wykresie dziennym widać sygnał kupna na RSI .
Na wykresie tygodniowym widać mocne wyczekiwanie. RSI wskazuje na mocne wyprzedanie rynku, a wskaźnik MACD zbliża się do kluczowego mementu.
Warto obserwować rozwój wydarzeń w tym tygodniu. Firma potrafi zarabiać, ale kluczowe pytanie jest czy poziom generowanych wyników zadowoli inwestorów.
Ciężkie czasy kredytobiorców
Tanio już było. Stwierdzenie to pasuje do podejrzanie wielu kwestii na rynku. Od szalejącej inflacji po wzrosty stóp procentowych, a tym samym rat kredytów. Niestety, jeśli chcemy sytuację ustabilizować, przyjdzie nam jakiś czas cierpieć.
W czwartek decyzja RPP
Czwartek będzie ważnym dniem na rynku. Tego dnia poznamy decyzję Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych. Po tym, jak w piątek inflacja okazała się wynosić 12,3%, a nie 11,5% jak oczekiwali analitycy, dyskusja o skali podwyżki nabrała tempa. Widać to również w notowaniach kontraktów na stopę procentową, które po raz pierwszy jako realny scenariusz oceniają dojście do poziomu 8%. Oznaczałoby to, że czeka nas jeszcze wzrost o 3,5%. Na następnym posiedzeniu rynki oczekują wzrostu o 0,75%-1%. Patrząc na zmiany stawki WIBOR 3M, która w ciągu miesiąca rośnie obecnie o około 1,15%, można zakładać, że górne widełki tej prognozy są bardziej prawdopodobne. Analitycy uwzględniają jednak w swoich oczekiwaniach powody pozabiznesowe jak np. możliwą chęć niższej podwyżki u ubiegającego się o reelekcję Adama Glapińskiego. Jak to wpłynie na rynki? 1% podwyżka powinna umacniać polską walutę. Gdyby do tego doszło, nie należy spodziewać się przełomu, ale kilkugroszowa zmiana jest w zasięgu.
Ważna decyzja w USA
O ile dla Polski najważniejsza decyzja w polityce monetarnej jest w czwartek, o tyle Amerykanie poinformują o zmianach stóp jeszcze w środę. Warto zwrócić uwagę, że są obecnie w cyklu podnoszenia stóp procentowych, stąd decyzja ta powinna mieć większy niż zwyczajowo wpływ na rynki. Analitycy oczekują podwyżki o 0,5%. Jest to duży ruch, ale biorąc pod uwagę poziom inflacji, wielu obserwatorów wyobraża sobie, że możliwa jest od razu wyższa podwyżka. Z drugiej strony poważnym ograniczeniem jest gwałtowne umocnienie dolara względem euro w ostatnich dwóch tygodniach na rynku. Zbyt mocny dolar ogranicza atrakcyjność amerykańskiego eksportu. W rezultacie Rezerwa Federalna może mieć to na uwadze i będzie wolała tolerować inflację, niż spowodować recesję.
Rating bez zmian
Piątkowy przegląd ratingu Polski przez agencję Moody’s odbył się bez niespodzianek. Utrzymaliśmy rating inwestycyjny na poziomie A2. Jest to 6 z 21 stopni przyznawanych. Perspektywa utrzymana została stabilna, zatem w najbliższym czasie, o ile nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, nie należy się spodziewać zmiany. To właśnie ten scenariusz był przewidywany przez rynki. W komentarzu nie zabrakło co prawda uwag o ryzykach związanych z rosyjską inwazją na terytorium Ukrainy. Nie są one na tyle istotne, zdaniem agencji, by wpłynąć na zdolność Polski do spłaty swoich zobowiązań.
Dzisiaj dzień wolny w Turcji, Wielkiej Brytanii i Chinach. Jutro w Turcji, Japonii, Chinach oraz oczywiście w Polsce. W rezultacie na rynku można spodziewać się typowych dla mniejszej aktywności niespodzianek.
Notowania CHFPLNRzut oka jeszcze na notowania CHF/PLN, gdzie kredytobiorcy nieustannie spoglądają. Mówiąc najprościej jak się da, frank szwajcarski jest drogi, a raty kredytów nie tylko w PLN, ale również w CHF spędzają sen z powiek. Po wspomnianej decyzji Rosji o odcięciu gazu kurs CHF/PLN podskoczył aż do poziomu 4,6150. Na szczęście dzisiaj obserwujemy kontrę kupujących polską walutę i kurs jest już prawie 8 groszy niżej. Trzeba pamiętać jednak o dwóch rzeczach. Po pierwsze nadal trwa wojna, do której rozstrzygnięcia jest daleko, a kolejne groźby ze strony Rosji, choćby o użyciu broni jądrowej nie budują spokoju na rynkach. Po drugie dalszy ruch na południe na parze EUR/USD wygeneruje podobny ruch na parze EUR/CHF a to może spowodować wzrost notowań CHF/PLN. Technicznie jest spora szansa na spadki, ale pamiętajmy o tych dwóch sprawach powyżej, które mogą odmienić sytuację.