Dzień banków centralnychDzisiejszy dzień na rynkach nie powinien wiać nudą. Dodatkową niespodzianką oprócz samych decyzji będzie godzina ich publikacji przez RPP, która nawet tym postanawia dodatkowo zaskakiwać rynek, wciąż mówiąc o stabilizacji.
Zbliża się decyzja RPP
Po ostatniej podwyżce i show na konferencji prasowej w wykonaniu prezesa Adama Glapińskiego wydawało się, że listopadowe posiedzenie będzie wiało nudą. Wynik inflacji z zeszłego tygodnia, gdzie wzrost cen niespodziewanie przyspieszył o niemal procent, nakazuje jednak zupełnie inaczej spojrzeć na problem. To, że 6,8% inflacji to problem, to większości osób nie trzeba przekonywać. W rezultacie znacznie bardziej prawdopodobna jest podwyżka stóp procentowych i to nawet taka w rodzaju 0,5%. Nie zmienia to faktu, że nawet gdyby zrealizować pomysł pana Zubilewicza, nie byłoby to nierozsądne. Dla przypomnienia od kilku spotkań wnioskował o podwyżkę do 2%, co wtedy wyglądało na szaleństwo. Jednym słowem, czeka nas duże zamieszanie na złotym. Wygląda na to, że podwyżka o 0,25% jest już dawno w cenach, zatem niski wzrost może nawet osłabić naszą walutę.
Czekając na FED
Posiedzenie RPP jest oczywiście ważne, ale z punktu widzenia Polski. Nie można zapomnieć, że na rynkach światowych ma dzisiaj miejsce znacznie ważniejsze posiedzenie, czyli FOMC. Federalny Komitet Otwartego Rynku to amerykański odpowiednik naszej RPP. W USA co prawda nikt nie spodziewa się jeszcze wzrostu stóp procentowych, ale oczekiwany jest początek wygaszania programu skupu aktywów. Wynosi on obecnie 120 mld dolarów miesięcznie, tak to więcej niż roczny budżet naszego kraju drukowane co miesiąc. Spodziewany poziom redukcji to 15 mld miesięcznie, czyli zakończenie programu w czerwcu 2022. Jeżeli scenariusz ten się potwierdzi, powinniśmy być świadkami umacniania się dolara.
Nie same decyzje
Pamiętajmy, że decyzje banków centralnych to jedno, ale są jeszcze potem komunikaty i konferencje prasowe. To one mogą pokazać przyszły kierunek zmian, przynajmniej w przypadku FED. Ma on znacznie większe zamiłowanie od RPP do transparentnej komunikacji z rynkiem. Jest to o tyle kluczowe, że tego typu wskazówki pozwalają rynkom przygotowywać się i uwzględniać zmiany stopniowo. Dzięki temu unikniemy sytuacji, która z bardzo dużym prawdopodobieństwem wydarzy się dzisiaj na złotówce.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
19:00 – USA – decyzja FOMC.
USA
Frank zbliża się do 4,40Piątek nie zaskoczył inwestorów. Dane z Polski podobnie jak dane z USA potwierdzały obserwowane ostatnio na rynkach tendencje, stąd nie mieliśmy gwałtownych zmian kursów walut.
Piątkowa korekta dolara
Po tym, jak w czwartek działania EBC (a raczej ich brak) spowodowały gwałtowny wzrost euro względem dolara, przyszedł czas na korektę. Piątek przyniósł niemal 1,5 centa umocnienia amerykańskiej waluty. Działo się to przy przyzwoitych, aczkolwiek wcale nie wybitnych danych makroekonomicznych. Rosły wydatki Amerykanów, ale spadały dochody, co może znowu przypominać o ciążących na nich kredytach. Lepiej od oczekiwań wypadły też indeksy koniunktury. Ważniejszym wydarzeniem jest jednak zmiana oczekiwań inwestorów względem stóp procentowych. Nowa prognoza Goldman Sachs mówi obecnie o wzroście w lipcu 2022 roku zaraz po końcu zmniejszania programu skupu aktywów.
Stabilizacja złotego
1 listopada to dzień wolny nie tylko w Polsce. Fakt, że to święto obchodzone jest jeszcze na Węgrzech i na Słowacji nie wstrzymuje notowań. Był to jednak dość dobry dzień dla polskiej waluty, której udaje się wybić z trendu spadkowego względem euro. Stabilizacja w okolicach 4,62 zł jest czymś, co zdecydowanie bardziej sprzyja eksporterom niż osobom zainteresowanym kupnem walut. Należy jednak spojrzeć na pewien problem, który tworzy umacnianie się franka względem euro. W ciągu dwóch tygodni umocnił się on o niemal dwa centymy. Oznacza to, że nawet gdyby euro nie drożało w tym czasie frank i tak podrożałby o około 8 groszy. To właśnie ten ruch odpowiada za to, że nowy miesiąc kredytobiorcy frankowi rozpoczęli od niemiłej niespodzianki w postaci franka za 4,38 zł.
Zmiana czasu
W weekend mieliśmy zmianę czasu z letniego na zimowy. Niby rzecz oczywista, ale trzeba pamiętać, że nie cały świat zmienia godzinę w ten sam weekend. Polska zmienia ją razem z Unią Europejską, więc tutaj problemu nie ma. Amerykanie zmieniają jednak tydzień po nas. Oznacza to, że wszystkie dane makroekonomiczne publikowane będą w tym tygodniu godzinę wcześniej niż zwykle. Jest to i tak mała różnica względem pomysłu niezmieniania czasu z letniego na zimowy, gdyby zmiana miała nie dotyczyć wszystkich.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:00 – USA – Raport ISM dla przemysłu.
Czy Bank Anglii zaskoczy?Wielka Brytania także czeka na przyszłotygodniowe posiedzenie banku centralnego. Różnica jest jednak taka, że w tym wypadku nie można wykluczyć, że Brytyjczycy już teraz podejmą kluczowe decyzje i rozpoczną proces zacieśniania polityki pieniężnej. Oczekiwania tego ruchu wyraźnie widać na wykresach, również tym powiązanym ze złotym. Kurs GBPPLN przez większość września znajdował się w wąskim kanale wzrostowym o dość stromym nachyleniu. Co istotne, jego wyłamanie wcale nie zakończyło się zmianą trendu. Dość szybko zareagowało wsparcie przy 5,33 zł, które zapoczątkowało kolejną falę w górę. Obecnie jesteśmy już 13 groszy wyżej i wciąż tkwimy powyżej linii trendu. Co ciekawe, ta ma podobny kąt nachylenia, co wrześniowy kanał, sugeruje to, że i zasięgi w obu przypadkach mogą być podobne. Oczywiście wiele zależy od Banku Anglii, który jak wiemy, lubi ostatnio zaskoczyć i mocno namieszać w sytuacji na funcie.
W oczekiwaniu na decyzje Rezerwy FederalnejSytuacja na dolarze wydaje się w pewnym stopniu przeciwieństwem do euro. Przede wszystkim Amerykanie dopiero czekają na decyzje Rezerwy Federalnej w sprawie atrybutów polityki pieniężnej. I choć twardych zmian raczej nie ma co się spodziewać, to jednak miękkie sugestie na temat ich terminu już jak najbardziej mogą się wydarzyć. W Stanach inflacja wciąż zadziwia i coraz trudniej traktować ją w kategoriach przejściowości. Zresztą nawet sam Powell ostatnio wycofał się z tych słów. Kolejnym przeciwieństwem jest wypełniona już formacja trójkąta (odwrotna względem tej na EURPLN). Wsparcie przy 3,92 okazało się nie do pokonania, w przeciwieństwie do linii krótkoterminowego trendu spadkowego rozpoczętego pod koniec zeszłego miesiąca. Obecne wybicie czysto teoretycznie powinno nas zaprowadzić co najmniej do poziomu ostatniego szczytu. Ten wypada tuż nad okrągłym poziomem 4 złotych, przez co jego testowanie może być jeszcze ciekawsze niż zwykle.
Inflacja 6,8%Piątek przynosi ważne informacje. Po relatywnie nudnym posiedzeniu EBC można było oczekiwać spokojnego końca tygodnia. Kolejny wystrzał inflacji powoduje jednak, że nie powinno być nudy.
Inflacja w górę
To, że ceny rosną, wiedzieli wszyscy. Dotychczasowa prognoza wzrostu z września na październik o 0,5% wydawała się brutalna. Realizacja na poziomie 6,8% jest jednak sporym szokiem. Oznacza to, że dotarcie pod poziom 7% do końca roku wydaje się już niepesymistyczną wizją przyszłości. Jest to raczej pobożne życzenie na przyszłość. Co ciekawe, na razie rynki przyjmują tę zmianę dość spokojnie. Złoty umacnia się, ale nie tak mocno, jak mogłoby wynikać z siły tej publikacji. Zobaczymy, jak będzie wyglądała decyzja RPP w przyszłym tygodniu. Ten odczyt powinien mieć na nią wpływ.
EBC bez niespodzianek
Jedyne co mogło zaskoczyć we wczorajszym posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego, to fakt, jak mało się wydarzyło. Analitycy byli zgodni, że do podwyżek stóp procentowych nie dojdzie i nie doszło. Nie pojawiła się jednak żadna konkretna informacja na temat redukcji programu skupu aktywów. Tego z kolei część inwestorów oczekiwała. Co ciekawe, z konferencji prasowej inwestorzy wyciągnęli wniosek, że jednak będziemy redukować program skupu od grudnia. Konferencja prasowa była dość specyficznym spektaklem, gdzie wielu dziennikarzy podważało w pytaniach fragmenty wypowiedzi prezes EBC. Ciężko się w sumie dziwić, skoro opowiadała ona o misji banku i dbaniu o stabilność cen w sytuacji, gdy inflacja notuje rekordy. Euro reagowało co prawda wzrostami, ale to prawdopodobnie również zasługa drugiej strony oceanu.
Rynek pracy, czy wzrost PKB
W USA publikowane są cotygodniowe dane o liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Wczorajszy wynik wynoszący 281 tysięcy był kolejnym najlepszym od początku pandemii. W ramach ciekawostki zeszłotygodniowy wynik wyjątkowo w ostatecznych danych skorygowano w dół, ale do 290 tysięcy. Dotychczas przeważająca większość korekt była w górę. Pokazuje to dobrą kondycję tamtejszego rynku pracy. Nie idzie ona niestety w parze ze wzrostem PKB, który okazał się niższy od oczekiwań wg wstępnych obliczeń. To właśnie te dane zdaniem inwestorów okazały się ważniejsze i dolar był wczoraj w wyraźnym odwrocie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – dochody i wydatki Amerykanów.
Euro po 4,63 i rośnieNie można mówić o panice na rynku polskiego złotego, widać natomiast realny problem, który podsycany jest dodatkowo przez konflikt z instytucjami unijnymi.
Korekta na ropie naftowej
Wczoraj na rynek trafiły dwie wiadomości, które doprowadziły do przeceny na rynku ropy naftowej. Były to wyższe od oczekiwań zapasy ropy w USA oraz plotki o możliwym powrotu Iranu do rozmów w sprawie rozbrojenia nuklearnego. Kraj ten ze względu na sankcje nie może eksportować surowca, co szczególnie przy tym poziomie cen musi być bardzo uciążliwe. Niewykluczone, że ktoś w końcu policzył koszty izolacji i doszedł do wniosku, że pełen powrót na rynki jest tego po prostu warty. Gdyby do niego doszło, być może mielibyśmy koniec wzrostowego trendu cen ropy.
Złoty w odwrocie
W skali polskiego budżetu dodatkowy milion euro dziennie nie jest czymś, co powoduje, że jako kraj zbankrutujemy. Jest to już jednak zauważalna kwota. Dlaczego piszemy o milionie euro? Bo właśnie taką karę zasądzono nam za działanie sławnej już Izby Dyscyplinarnej. Niewykluczone, że biorąc pod uwagę koszt tej inicjatywy, zostanie ona zamieniona na inne rozwiązanie niebudzące tak wielu negatywnych emocji. Koszt tej kary pobieranej przez rok sięgnąłby ponad ćwierć procenta wydatków całego polskiego budżetu. Nie może zatem dziwić, że inwestorzy odnoszą się z rezerwą do złotego i wyprzedaż trwa w najlepsze. Dzisiaj nad ranem euro kosztowało już 4,63 zł.
Kanada nie zmienia stóp procentowych
Zgodnie z oczekiwaniami Bank Kanady nie zmienił wczoraj stóp procentowych. Dokonał jednak innej zmiany. Wycofał się z programu luzowania ilościowego. Oznacza to, że nie będzie już pompował miliardów dolarów na rynek. Ruch ten był dość dużym zaskoczeniem. Kanada bardzo często powiela ruchy swojego jedynego sąsiada. To prawdopodobnie dlatego pomimo rosnącej inflacji nie podniosła stóp procentowych. Z drugiej strony Amerykanie rozpisali wyjście z programu luzowania aż na 8 miesięcy. Rynki walutowe były również zaskoczone decyzją banku, o czym najlepiej świadczy wyskok w górę (mniej więcej 1%) dolara kanadyjskiego względem jego amerykańskiego kolegi. Część tego ruchu została jednak szybko skorygowana.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
4 fala osłabia złotego Jakby problemów dla złotego było mało, przyspiesza wzrost liczby zachorowań na COVID-19. Na rynku kryptowalut korekta, a na rynku nieruchomości bańka rośnie w najlepsze.
Kolejna fala coraz silniejsza
Mocno bagatelizowana z początku czwarta fala zachorowań w Polsce jednak zaczyna uzyskiwać mocno niepokojące liczby. Z punktu widzenia gospodarki jest jedna pocieszająca wiadomość, najwięcej zakażeń jest w regionach wschodnich, gdzie akcja szczepień była mniej skuteczna. Dlaczego to ważne? W przypadku nakładania restrykcji możliwe jest nałożenie ich tylko w niektórych częściach kraju, co spowoduje, że nie będzie miało to negatywnego wpływu na gospodarkę. Przynajmniej nie tak silnego, jak krajowy lockdown. Z drugiej strony rosnąca ilość zakażeń to kolejny cios dla złotego, który przez zamieszania polityczne i tak już ma pewne problemy. Nie może zatem dziwić, że euro dotarło do 4,62 zł.
Bitcoin znów nurkuje
Dokładnie tydzień temu bitcoin osiągnął swoje historyczne maksima na niemal 67 000 dolarów. Dzisiaj był już niemal 9 000 dolarów niżej. Na rynku mamy oczywiście nie tylko bitcoina, a pozostałe kryptowaluty w ostatnich dniach często pokazują lepszą kondycję. Cały czas pozostaje jednak problem, jak zachowa się ten rynek, gdy wzrosną stopy procentowe, a dopływ nowego kapitału się zmniejszy. Jest to o tyle istotne, że wiele kryptowalut ma bardzo dużą koncentrację u pojedynczych inwestorów, co może skutkować potencjalnie bardzo dużymi problemami przy ich wyjściu z inwestycji.
Szaleństwo na rynku nieruchomości
Jeżeli się komuś wydaje, że w Polsce na rynku nieruchomości dzieje się coś niespotykanego na skalę światową, to jest mocno w błędzie. Wczorajsze dane w USA pokazują, że sytuacja jest tam bardzo podobna. Przez tani kredyt napływ kapitału na ten rynek jest coraz większy. W górę idą wyraźnie zarówno indeksy cen domów, jak i sprzedaż nowych obiektów. Pamiętając sytuację z 2008 roku, można mieć pewne podejrzenia jak ta obecna się skończy. To nie znaczy oczywiście, że historia może się powtórzyć. Często w takich przypadkach, gdy ceny rosną z miesiąca na miesiąc, znajduje się wiele osób, które bojąc się, co będzie, decyduje się na odważną decyzję finansową, która jeżeli dojdzie do załamania w gospodarce, może mieć fatalne konsekwencje. Rynki przyjmują te dane korzystnie, a dolar umacniał się po tym odczycie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Złoty pod presjąPomimo dobrych danych i oczekiwań wzrostów stóp procentowych inwestorzy uciekają od złotego. Powodem jest wzrost ryzyk związanych z konfliktem Polski z Unią Europejską o wyższość prawa krajowego nad unijnym.
Bezrobocie wciąż spada
Analitycy oczekiwali spadku bezrobocia rejestrowanego w Polsce. Tak się faktycznie stało, to co jednak zasługuje na uwagę, to fakt, że spadło ono mocniej od oczekiwań i wynosi ono obecnie już zaledwie 5,6%. O tym, jak blisko jesteśmy przedpandemicznych poziomów, najlepiej świadczy fakt, że dołek w marcu 2020 tuż przed kryzysem wynosił 5,4%. Można zatem uznać, że rynek pracy jest blisko stabilizacji. Dobre wiadomości nie miały jednak wpływu na złotego, gdyż został on przykryty przez wiadomości polityczne.
Rząd eskaluje konflikt
O ile barwny styl prowadzenia narracji jest często zaletą w polityce, o tyle trzeba wiedzieć, kiedy mówić mniej barwnym językiem. Zdolność tę chwilowo zatracił premier Mateusz Morawiecki w wypowiedzi dla zagranicznej prasy, gdzie porównał obecny konflikt formalny z UE do początków III Wojny Światowej. Tak mocne podgrzewanie atmosfery powoduje, że wielu analityków ma wątpliwości, czy ktoś zdąży nacisnąć hamulec i rozładować ten konflikt zanim zajdzie to za daleko. W rezultacie inwestorzy wycofują się ze złotego, by przeczekać ewentualną burzę, która nie powinna mieć korzystnego wpływu na polską walutę. Pesymiści wskazują na możliwość osiągnięcia poziomów na euro w rodzaju 4,70-4,80 zł. Takie negatywne scenariusze zakładają jednakże istotną eskalację konfliktu. Z drugiej strony dane makroekonomiczne są dobre, zatem uspokojenie powinno szybko pozwolić złotemu odzyskać siły.
Co ze stopami procentowymi?
Już za tydzień w środę poznamy decyzję Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych. O tym, że rynki spodziewają się dalszego cyklu podwyżek najlepiej świadczą działania inwestorów. WIBOR długoterminowy wyraźnie przekracza obecne poziomy stóp procentowych. Rentowność 10-letnich obligacji z kolei jasno pokazuje, że inwestorzy uważają, że będzie się dało lepiej zarobić na pożyczaniu nam pieniędzy. To ostatnie może być z kolei dodatkowym efektem naszego konfliktu z Unią Europejską. Nie zmienia to faktu, że parcie na podwyżki stóp procentowych jest realne, a kolejne banki informują, że podwyżka stóp procentowych jest dominującym scenariuszem na listopad. Dane te działają na korzyść złotego, to dzięki nim nie traci na wartości mocniej.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
16:00 – USA – sprzedaż nowych domów,
16:00 – USA – indeks zaufania konsumentów – Conference Board.
Dolar skierował sie na południe Po wygaszeniu „efektu RPP” również kurs dolara skierował się na południe. Zszedł on w okolice 3,92 zł, widziane ostatnio miesiąc wcześniej i tym samym wyznaczając w krótkim terminie lokalne wsparcie. Jego pokonanie mogło oznaczać próbę ataku na 3,85 zł. Jednak do tego nie doszło, a wręcz przeciwnie nastąpił odwrót, który był momentami negowany słabością USD na szerokim rynku. Niestety pogorszenie sentymentu i przejście rynków w tryb risk off tym razem zaważyło i doszło do obrony 3,96 zł, które powinno stanowić obecnie najbliższy opór. Pokonanie tego poziomu będzie zwiastowało kolejne próby wybicia 4 zł. Mimo wszystko istnieje spora szansa, że także w tym przypadku krótkoterminowo może dojść do konsolidacji i zamknięcia się w korytarzu 3,90-3,95 zł. Mocniejszym impulsem do zmiany może być najbliższe posiedzenie FOMC, ale warto z tyłu głowy mieć już czynnik lokalnego ryzyka w postaci coraz bardziej niepokojącego rozwoju epidemii w Polsce.
Na dolarze gwałtowniePodobnie gwałtowne wydarzenia miały miejsce na USD/PLN. Wreszcie (ponieważ prawie wszyscy tego oczekiwali) kurs dolara przetestował okrągłe 4 zł. Jednak jak to czasem bywa w takich sytuacjach, był to idealny moment na odwrócenie sytuacji. Nie mniej w ten sposób wyznaczono tegoroczne maksima, a żeby jeszcze podkreślić, na jakim poziomie się znaleźliśmy, to wyżej ostatnio byliśmy w maju 2020 roku. Podobnie jak w przypadku euro, także na wykresie dolarowym widzimy efekty działań i (nie)komunikacji ze strony RPP oraz jej przewodniczącego. Ostatecznie również i w tym przypadku złoty przystąpił do kontrataku i całkiem szybko podąża południową ścieżką. Pomaga mu także nowa słabość USD na głównej parze walutowej, a swoje dokłada ogólna poprawa sentymentu, która m.in. pcha w górę większość indeksów giełdowych (choć nie zawsze w tym samym stopniu GPW). Jeżeli kurs pokona wsparcie powyżej 3,92 zł (do czego nie jest już wcale daleko), to otwiera się perspektywa zejścia o kolejnych kilka groszy. Jeśli jednak sytuacja się odwróci, to możemy znowu szybko znaleźć się powyżej 3,95 zł.
Słabszy dolar szansą dla złotego?Dolar amerykański od początku września wykazywał się niezwykłym wigorem na rynku, dominując główną parę walutową świata. Nic jednak nie trwa wiecznie i w tej chwili obserwujemy przynajmniej korektę, jeśli nie jeszcze odwrócenie trendu na EUR/USD. Słabszy dolar to wyciągnięta ręka w stronę umocnienia złotego, chociaż w jego przypadku głównego wpływu można upatrywać tym razem w czynnikach lokalnych w postaci inflacji i RPP.
Przez półtora miesiąca nie było mocnego na dolara, a przynajmniej wspólna waluta nie była godnym przeciwnikiem. Kurs EUR/USD osuwał się bez znaczących przystanków, aby ostatecznie wyznaczyć tegoroczne minima powyżej 1,152 $. Wyczekujący ataku na 1,15 $ musieli obejść się smakiem, ponieważ nastąpił gwałtowny odwrót od „zielonego”, a kurs odbił wyraźne na północ. Mimo kolejnych prób wybicia dołem nowo utworzonej linii trendu wzrostowego ta jeszcze się trzyma. Jeszcze, ponieważ wciąż jest zbyt wcześnie, aby ogłosić nowe rozdanie na głównej parze walutowej świata, która może w tej chwili jedynie doświadczać zdrowej korekty. Jeśli nowa linia trendu zostanie pokonana (co w praktyce oznaczałoby trwałe zejście poniżej 1,16 $), to możemy być świadkami ataku na wsparcie przy ostatnich minimach. Jeżeli jednak kurs nie zejdzie z nowej ścieżki, to i tak dopiero pokonanie oporu powyżej 1,163 $ może być wyraźnym znakiem, że szala przechyliła się na korzyść euro. Wiele może w tym kontekście zależeć od kolejnych wystąpień członków FOMC, które będą budować pewną narrację wokół najbliższych decyzji amerykańskiej władzy monetarnej. Chociaż rynek może też znajdować własne interpretacje. Jeszcze przed chwilą był on przekonany, że ogłoszenie taperingu przez Fed nastąpi już w listopadzie, a obecnie pojawiają się głosy, że decyzja może zostać przesunięta na grudzień.
Kolejne rekordy cen ropyCeny paliw są coraz bliżej przekroczenia poziomu 6 złotych z przodu. Nie jest to szczególnie ciesząca perspektywa dla naszych portfeli, ale obyśmy nie musieli przy 7 z przodu ponawiać tych rozważań.
Spadek liczby wniosków o zasiłek w USA
Po raz pierwszy od początku pandemii uzyskano wynik poniżej 300 tysięcy wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Są to co prawda wstępne dane, ale biorąc pod uwagę, że ostatnie korekty przy finalnych odczytach wynoszą 2-3 tysiące, jest mała szansa, że z 293 tysięcy przekroczymy ten pułap. Są to zatem bardzo dobre, wpisują się w ostatni gwałtowny spadek bezrobocia poniżej 5%. Na rynku pozwoliło to na chwilę wybić dolara z ruchu, w którym wyraźnie tracił, stabilizując kurs do końca dnia. Dobre dane z rynku pracy nie są jednak tak dobre, by przezwyciężyć obecną negatywną tendencję.
Rynek paliw wie coś więcej
Dzisiaj nad ranem zarówno ropa notowana na giełdzie w Londynie, jak i ta amerykańska, odnotowały wieloletnie maksima. Nie byłoby to aż tak dziwne, gdyby wczorajsze tygodniowe zapasy nie okazały się o 6 mln baryłek większe od oczekiwań. Żeby lepiej zobrazować skalę tej rozbieżności w samym USA, zapasy wzrosły o niemal 1% światowej konsumpcji. Przy tak silnie rosnących zapasach powinniśmy być świadkami przeceny, szczególnie że znajdowaliśmy się blisko szczytów. Byliśmy. Trwała ona kilka godzin, po czym kurs nie tylko odrobił straty, ale i trafił na nowe szczyty.
Ceny w Polsce nie zwalniają
Odczyt inflacji w Polsce na poziomie 5,8% był sporym szokiem. Były to jednak wstępne dane, które następnie wiadomo było, że zostaną skorygowane. Zostały, ale jak się okazało w górę, mamy zatem inflację na poziomie 5,9%. Bariera 6 pojawia się nam zatem już nie tylko na stacjach benzynowych, ale również we wzroście cen. Rosnąca inflacja to oczywiście presja na podwyżki stóp procentowych. Co ciekawe, pomimo ostatniej konferencji prasowej prezesa NBP część analityków spodziewa się kolejnych wzrostów na posiedzeniu na początku listopada.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
14:30 – USA – indeks NY Empire State,
16:00 – USA – raport Uniwersytetu Michigan.
Mniej niż 5% bezrobocia w USAPiątek był dniem publikacji danych za oceanem. Zarówno Amerykanie, jak i Kanadyjczycy pokazali wyraźne spadki bezrobocia. W obydwóch przypadkach wyniki te nie są jednak w dalszym ciągu na poziomie zbliżonym do tych przed pandemią.
Bezrobocie w USA w dół
Piątkowe dane zza oceanu spowodowały poważne wątpliwości analityków. W tym tygodniu nisko wypadły wnioski o zasiłek dla bezrobotnych, do tego raport o zatrudnieniu był bardzo wysoki. Spadek bezrobocia nie powinien zatem dziwić. Interesujące jest to, że oczekiwania były aż 0,3% wyższe od faktycznego odczytu, który wyniósł zaledwie 4,8%. W tym samym czasie jednak znacznie słabiej od oczekiwań wypadła zmiana zatrudnienia. W rezultacie analitycy przestali wierzyć w trwałość tendencji na rynku pracy i dolar zakończył tydzień delikatną korektą.
Weekendowe wybory w Czechach
Kolejny kraj w wyniku wyborów dochodzi do problematycznej sytuacji z tworzeniem rządu. Tym razem jest to problem Czechów, co wcale nie znaczy, że w Niemczech problem został już rozwiązany. Również w Czechach wynik wyborów spowodował, że dwie główne partie uzyskały zbliżony wynik. Oznacza to, że potencjalnie możemy szykować się na powtórkę sytuacji z Niemiec, gdzie już teraz zastanawiają się, czy aby na pewno będą mieć nowy rząd do końca roku. Im dłużej trwają tego typu przestoje, tym gorszy jest to sygnał dla rynków, świadczy to bowiem o potencjalnym impasie decyzyjnym.
Dobre dane z Kanady
Równocześnie z danymi z USA opublikowano odczyty z rynku pracy Kanady. Tam odczyt bezrobocia był również wyraźnie lepszy. Bezrobocie spadło do 6,9% z 7,1%. To połączone było z kolei ze znacznie wyższą od oczekiwań zmianą zatrudnienia. Jest to bardzo dobry prognostyk na przyszłość dla kanadyjskiego rynku pracy. Rynki przyjęły te dane jako bardzo korzystne dla dolara kanadyjskiego. Kanadyjska waluta zresztą ma ostatnio bardzo dobrą passę względem dolara Stanów Zjednoczonych. Dzieje się to pomimo tego, że w ostatnich tygodniach to dolar jest na rynkach jedną z najmocniejszych walut.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych wydarzeń.
Euro już po 4,63Kolejny dzień słabości złotego za nami. Polska waluta pomimo przyzwoitych danych makroekonomicznych wciąż jest w odwrocie. Inwestorzy czekają dzisiaj na decyzje Amerykanów w sprawie stóp procentowych.
Gdzie jest koniec tego ruchu?
Wczoraj pomimo dobrych danych z gospodarki złoty wciąż był w odwrocie. Sprzedaż detaliczna rośnie w Polsce o 10,7%, czyli 0,7% powyżej oczekiwań analityków. Pomimo tego wczoraj złoty ustalał kolejne najsłabsze poziomy względem euro od przełomu marca i kwietnia. Obecna sytuacja na rynku powoduje, że inwestorzy nie patrzą przychylnie na polską walutę. Na uwagę zasługuje jednak korekta ostatnich spadków na giełdzie, co może sugerować, że wcale nie jest tak źle jak dotychczas sądzono.
Węgrzy wolniej podnoszą stopy procentowe
Zgodnie z wczorajszymi oczekiwaniami Bank Centralny Węgier podniósł stopy procentowe. W trakcie trzech ostatnich posiedzeń podnoszono stopy procentowe o 0,3% uzyskując 1,5%. Tym razem podniesiono je o zaledwie 0,15% uzyskując 1,65%, czyli ponad 1,5% wyższą stopę procentową niż w Polsce. Kraj ten miał potencjalnie jeszcze większe problemy z inflacją niż Polska, gdyż za czerwiec pokazał inflację powyżej 5% od tego czasu udaje się ją jednak trzymać na poziomie 5% lub niżej. Rynki walutowe zareagowały osłabieniem forinta, gdyż analitycy liczyli na kolejne mocne cięcie stóp.
Rynek nieruchomości w USA nadal rośnie
Wczorajsze dane na temat budowy domów pozytywnie zaskoczyły inwestorów. Zarówno pozwolenia na budowę domów jak i rozpoczęte budowy przekroczyły wyraźnie oczekiwania. Pokazuje to bardzo dobrą kondycję tego sektora za oceanem. Niskie stopy procentowe zachęcają do zwiększonych inwestycji, bo są one realnie tańsze niż w okresie wysokich stóp. Należy jednak pamiętać, że koszty obsługi długu wzrosną, jeżeli stopy procentowe pójdą w górę. Dolar przyjął te dane bardzo spokojnie utrzymując wysokie poziomy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
20:00 - USA – decyzja w sprawie stóp procentowych
Dzień pełen „atrakcji” na rynkachBędzie się działo, tak w skrócie można opisać czwartkowy handel. Dane o inflacji z Chin już za nami. W dalszej kolejności decyzja EBC w sprawie stóp procentowych, konferencja prasowa prezesa Europejskiego Banku Centralnego, zasiłki dla bezrobotnych z USA. O 15 na pytania dziennikarzy będzie odpowiadał profesor Glapiński. Na deser szereg wystąpień członków Fed.
PPI może prognozować wzrost CPI
Tydzień na rynkach, mimo że rozpoczął się tak naprawdę dopiero we wtorek (w poniedziałek święto w USA), należy do niezwykle ciekawych. Również dzisiaj inwestorzy nie powinni się nudzić, a zmienność wykazywać podwyższony stan. Jeszcze w nocy pojawiły się dane z Chin na temat inflacji producenckiej. Wzrosła ona w relacji r/r aż o 9,5% przy prognozach na poziomie 9,1%. Jest to kolejny dowód na to, że mamy boom na towary, a taki wzrost u producentów może być zwiastunem dalszych wyższych poziomów inflacji konsumenckiej.
Lagard i temat wyższej inflacji
Nieco później, bo o 13.45, poznamy decyzję EBC w sprawie stóp procentowych. Trudno byłoby znaleźć analityka, który obstawiałby możliwą zmianę kosztu pieniądza na dzisiejszym posiedzeniu. Bank centralny strefy euro utrzyma luźną politykę monetarną i dotychczasowy poziom QE. Wydaje się, że ważniejsza może być późniejsza konferencja prezes Lagard, która nie uniknie pytań o wyższą inflację. Owszem EBC niedawno zmienił cel inflacyjny, ale widzimy narastanie presji na wzrost cen, co może spowodować, że decydenci ze strefy euro będą pod ścianą, co w takiej sytuacji zrobić. Czy jednak iść drogą Fed i powtarzać jak mantrę, że inflacja jest przejściowa, czy jednak zdecydować się na jakiś ruch w polityce monetarnej? Scenariusz bazowy to jednak gołębi przekaz, który może nieco osłabić wspólną walutę.
Glapiński w ogniu pytań
O 15 na pytania wyselekcjonowanej grupy dziennikarzy odpowiadał będzie prezes RPP. Wczoraj decydenci polityki monetarnej z naszego kraju zdecydowali o utrzymaniu luźnej polityki monetarnej i utrzymali stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Dzisiaj profesor Glapiński z pewnością wyjaśni tę decyzję i oczywiście nie zabraknie pytań o wysoką inflację i dalsze działania RPP. Prezes co prawda niemal wszystko powiedział już przed decyzją w weekendowym wywiadzie, niemniej jednak warto śledzić dzisiejsze wystąpienie. W kontekście złotego kluczowe będą słowa o możliwej interwencji, o której wspomniał prezes dla PAP, być może Glapiński wyjaśni, jaka skala umocnienia złotego jest dla niego akceptowalna i ewentualnie jakiego poziomu na EUR/PLN nasz bank centralny będzie bronił. W teorii dzisiejsza konferencja ma same zagrożenia dla krajowej waluty i spodziewamy się delikatnego osłabienia.
Ciekawie również za oceanem
O 14.30 nastąpi prezentacja danych o zasiłkach dla bezrobotnych. Po rozczarowaniu publikacjami z rynku pracy w USA w zeszłym tygodniu dzisiejsza prezentowana liczba nabierze jeszcze większego znaczenia. W godzinach popołudniowych swoje wystąpienie będzie miał szereg członków Fed. Są one o tyle istotne, że inwestorzy doszukiwać się będą wzmianek o dacie początku taperingu, czyli wychodzenia z QE. Początkowo brano pod uwagę termin ogłoszenia już na wrześniowym posiedzeniu. Sytuacja jednak mocno się zmieniła po zaskakująco niskiej liczbie nowych miejsc pracy, która ma być kluczowym elementem, by rozpocząć proces normalizacji polityki monetarnej w USA. Ciekawe będzie też, jak członkowie Fed podchodzą do zagrożenia wariantem Delta koronawirusa i kolejną falą pandemii. Patrząc na rynki giełdowe w ostatnich dniach widzimy strach i przecenę dość głęboką, czy podobny przekaz trafi z ust decydentów z FOMC? Okaże się w najbliższych godzinach.
Zasada niewypowiadania się nie dotyczy prezesa NBPKalendarz makroekonomiczny na wtorek nie będzie sprzyjał zmienności. Analitycy już żyją środową decyzją RPP w sprawie stóp procentowych. Prezes Glapiński we wczorajszym wywiadzie dla PAP wyraźnie tonuje nastroje wokół podwyżek stóp w naszym kraju. Poziom na EUR/USD nadal się broni.
Brakuje zapalników zmienności
Początek tygodnia przebiega na rynkach bardzo leniwie. Wczoraj świętowali Amerykanie, więc przy braku jednego z największych centrów finansów zmienność była wręcz symboliczna. Dzisiaj również, patrząc na kalendarz makro, nie można się spodziewać większych ruchów na rynku. Praktycznie z ważniejszych rzeczy mamy tylko indeks ZEW z Niemiec, który ma pokazać pogorszenie nastrojów, ale to nie może dziwić, skoro jesteśmy tuż przed możliwą nową falą pandemii koronawirusa. Na euro te dane nie powinny mieć większego wpływu.
Szansa na jakiś ruch iluzoryczna
Jeśli chodzi o nasz rodzimy rynek, to inwestorzy już dziś powinni się ożywić i „ustawiać” pod posiedzenie RPP. Decyzję w sprawie stóp procentowych w Polsce poznamy w środę. Po publikacji inflacji za sierpień i wyniku 5,4% część analityków spodziewa się, że Rada może rozpocząć proces normalizacji polityki monetarnej, by jednak wzrost cen nieco przyhamować. Abstrahując od tego, że taki krok miałby sens, po prostu nie wydaje się, że to się wydarzy, bo brakuje większości w Radzie, by taki nawet symboliczny wzrost stóp przeforsować.
Prezes nie czekał do posiedzenie
Na inwestorów oczekujących takiego ruchu kubeł zimnej wody wylał we wczorajszym opublikowanym wywiadzie prezes Glapiński. Stwierdził, że „wszystkie prognozy” wskazują na spowolnienie inflacji już na początku przyszłego roku, co oczywiście oznacza brak zmian w polityce monetarnej, jak to można wywnioskować. Skąd taka pewność prezesa tego nie wiemy, ale oczywiście wykluczyć tego, że ma rację, nie możemy. Nie da się jednak ukryć, że luźna polityka pieniężna połączona z drukowaniem pieniądza niemal ze 100% pewnością wpływa na mocne pobudzenie wzrostu cen.
Złoty oberwał
Wywiad prezesa RPP tuż przed samym posiedzeniem i gołębi ton wpłynął momentalnie na złotego. Krajowa waluta w relacji do głównych walut zaczęła tracić, choć zmiany są raptem 2-3 groszowe. Niemniej jednak wraz ze zbliżaniem się posiedzenia RPP i konferencją prasową tuż po posiedzeniu mogą jeszcze dodać presji podażowej naszej walucie. Spodziewać się można wzrostu EUR/PLN w okolice 4,55.
Fed z czerwonym światłem
Czynnikiem zewnętrznym, który sprzyja PLN, jest bez wątpienia słabość dolara na szerokim rynku. W dniu wczorajszym EUR/USD nieco zszedł na dół, ale szybko ten ruch został zanegowany, więc można go traktować w kategoriach obrony oporu na poziomie 1,19 i lekkiego odreagowania w związku z tym. Wydaje się jednak kwestią czasu, jak rynek postanowi jeszcze raz spróbować poziom ten sforsować, a szansa na jego przebicie nadal jest, w końcu w głowach inwestorów nadal jest raport z rynku pracy, który włączył czerwone światło dla Fed w kwestii rozpoczęcia normalizacji polityki pieniężnej. W tym kontekście warto śledzić kolejne wypowiedzi członków FOMC, które będą się pojawiać od środy do piątku.
Tydzień banków centralnych Amerykanie świętują, co może przełożyć się na niższą zmienność na rynkach. Tydzień pod znakiem posiedzeń banków centralnych. RPP w środę podejmie decyzje odnośnie stóp procentowych w Polsce, czy możemy liczyć na zaskoczenie?
Bez Amerykanów
Początek nowego tygodnia nie powinien zwiastować większych ruchów na rynku FX. Dzisiaj w Stanach Zjednoczonych obchodzone jest Święto Pracy, co oznacza brak inwestorów z tego zakątka i tym samym niższą płynność. Warto również wspomnieć, że ten tydzień nie będzie przebiegał pod znakiem danych makro z USA. Tym samym jeśli chodzi o USD, to nadal możemy być świadkami dyskontowania piątkowych publikacji z rynku pracy, które okazały się dużym rozczarowaniem i były po prostu słabe. Tym samym rynek nadal wierzy w utrzymanie przez Fed luźnej polityki monetarnej, co może być “kulą u nogi” dla dolara.
EBC posiedzi, pogada, ale nic nie zmieni
Uwaga rynków w tym tygodniu powinna skupiać się na posiedzeniu EBC w sprawie stóp procentowych. Co rusz w mediach pojawiają się wypowiedzi poszczególnych członków banku centralnego o tym, że powinno się rozpocząć ograniczanie stymulacji monetarnej, rozpocząć redukcję QE. Tyle tylko, że to nadal zdecydowana mniejszość i nie wydaje się, by EBC miał zmienić swój przekaz, a raczej podtrzymać gołębie nastawienie. Całkiem niedawno wspomniany Europejski Bank Centralny dopiero zmienił cel inflacyjny, co może wskazywać na to, że jeszcze długo w strefie euro będzie prowadzona luźna polityka monetarna. Przede wszystkim scenariusz bazowy to taki, że EBC znacznie później zacznie normalizować politykę pieniężną aniżeli Fed, który dopiero co o tym myśli.
RPP również “wait & see”
Jeszcze przed posiedzeniem EBC odbędzie się takowe spotkanie również w Polsce. RPP podejmie decyzję w sprawie stóp procentowych w naszym kraju. Oczekiwania rynków (biorąc pod uwagę ostatnie umocnienie złotego) mogą być takie, że Rada zdecyduje się na podwyżkę stóp w Polsce, a powodem będzie wysoka powyżej 5% inflacja w sierpniu. Tyle tylko, że to oczekiwania, a realnie podchodząc do sprawy trudno liczyć na jakieś zmiany w polityce monetarnej.
Złoty może być pod presją
Owszem ktoś powie: “rosną jastrzębie w RPP”, ale nadal dużo brakuje do większości, która mogłaby zdecydować się na taki dość odważny krok i podnieść stopy w Polsce. Byłoby to oczywiście uzasadnione jak najbardziej, bo presja inflacyjna jest niebywale silna i absolutnie nie widać, by miała słabnąć, niemniej jednak NBP podobnie jak EBC nie wyjdzie przed szereg i nie rozpocznie procesu normalizacji szybciej niż Fed. Na plus takiego oczekiwania jest to, że złoty powinien pozostać na nadal wysokich poziomach i wspierać eksport, który sporo dorzuci do i tak wysokiego PKB w Polsce. Można więc założyć, że jeśli RPP zabrzmi znów gołębio, to krajowa waluta nieco straci.
Mozna obniżka EUR względem PLNEUR/PLN przez większość sierpnia poruszał się w przedziale 4,55 zł - 4,59 zł. Chociaż było czuć wyczekiwanie na atak na 4,60 zł, to ostatecznie do niego nie doszło. Ruch na północ coraz wyraźniej się wygaszał, by wylądować już w naprawdę wąskim (ok. 2-groszowym) trendzie bocznym. Mogło to wskazywać na gotowość do podjęcia zdecydowanych kroków i tak też się stało. Pewne zawahanie nastąpiło przy 4,55 zł, ale nic nie było już w stanie zatrzymać tej przeceny. Jednym z decydujących argumentów dla rynku dla kontynuacji tak gwałtownej zniżki była sierpniowa inflacja nad Wisłą (rekordowe 5,4%), która rozpaliła jeszcze bardziej oczekiwania wobec działań RPP. Rozpoczęcie cyklu zacieśniania monetarnego mogłoby być znaczącym impulsem dla dalszego umocnienia złotego. Jednak na to może być jeszcze za wcześnie na nadchodzącym posiedzeniu (przyszła środa), lecz mimo wszystko inwestorzy będą uważnie wczytywali się w komunikat po spotkaniu, aby pozycjonować się pod złotego na przyszłe tygodnie. Po 6-groszowej obniżce w ciągu zaledwie kilku dni kurs euro został zatrzymany na wsparciu przy 4,50 zł. Są to miesięczne minima, a ich pokonanie mogłoby zwiastować szybki marsz w kierunku 4,45 zł. Na razie znowu obserwujemy bardzo wąskie korytarz boczny, który chyba w głównym stopniu jest wyczekiwaniem na wydarzenia na eurodolarze.
SN odroczył decyzję w sprawie kredytów frankowychKurs CHF/PLN w dużej mierze odwzorowuje zachowania pozostałych głównych walut w stosunku do złotego. Kulminacja osłabienia rodzimej waluty nastąpiła w okolicach 20 sierpnia po dotarciu powyżej 4,28 zł, które ostatnio mogliśmy oglądać w październiku zeszłego roku. Wtedy rynkowy sentyment wreszcie się odwrócił, a wykres skierował się na południe. Ścieżka zejścia nie była szczególnie stabilna, wiązała się z pewnymi ruchami korekcyjnymi, ale po pokonaniu wsparcia poniżej 4,22 nie było już drogi odwrotu. W ten sposób w niezwykłym tempie dotarliśmy do poziomu 4,15 zł, który jeszcze dzielnie się broni, ale jego mury zdają się coraz bardziej nadkruszone. W ciągu dwóch tygodni kurs franka doznał 13-groszowej obniżki i otwartym pozostaje pytanie, czy to już koniec? Tym bardziej że minima z przełomu czerwca i lipca przy 4,10 zł nie są już daleko. Jeżeli jednak nastawienie inwestorów do złotego podupadnie, to korekta może nas skierować w szybkim tempie kilka groszy wyżej. Polski Sąd Najwyższy nie chce przeciąć gordyjskiego węzła kredytów frankowych i ponownie odroczył decyzję w tej sprawie. Tym razem przeszkodą do wydania postanowienia były (powoli coraz bardziej uciążliwe dla całego wymiaru sprawiedliwości) wątpliwości dotyczące kwestii formalnych w składzie sędziowskim. Niestety frankowiczom wciąż pozostaje droga sporu przez sądy powszechne, w których jednak można już zauważyć pewną linię orzeczniczą, co ważne w dużej mierze korzystną dla kredytobiorców. Niektóre banki (np. PKO BP) szykują się do masowej akcji ugodowej z klientami, więc możliwe, że problem (nie bez bólów) rozwiąże się sam, zanim SN wyda wiążące orzeczenie. Na razie to ryzyko kursowe znowu odsuwa się w czasie.
Osłabienie dolaraKurs USD/PLN po dotarciu do 3,93 zł, czyli prawie 5-miesięcznych maksimów, miał dość i skierował się żwawo na południe. Niewątpliwie było to związane z osłabieniem „zielonego” na szerokim rynku, ze szczególnym uwzględnieniem eurodolara. Był to całkiem stabilny ruch, prawie wypisz wymaluj przełożenie zachowania wykresu EUR/USD. Jednak polski orzeł po wcześniejszym bardzo słabym okresie miał zdecydowanie większy apetyt. Z łatwością pokonał 3,85 zł i wyraźnie przyspieszył, tym samym na zakończenie tygodnia podejmując walkę ze wsparciem na 3,80 zł. Jeżeli ten poziom nie wytrzyma, to po pokonaniu kolejnego wsparcia poniżej 3,77 zł możemy być świadkami naprawdę znaczącej aprecjacji PLN. Jednak wiele zależy od ustawiania się rynków pod oczekiwania wobec działań banków centralnych. Jeżeli gołębie podejście decyzyjnego pionu Fed będzie wspomagane odczytami makro, to odprysk w postaci słabszego USD będzie tym bardziej miły Rezerwie. W tej chwili po tak gwałtownej obniżce kursu dolara moglibyśmy oczekiwać pewnego wyciszenia. Jednak przy dynamicznych ruchach bardzo często warto być gotowym na znaczące korekty, a taka ponownie może nas zaprowadzić przynajmniej w okolice 3,85 zł.
Złoty w natarciuPrzełom sierpnia i września okazał się bardzo dobrym czasem dla PLN. Złoty w ciągu zaledwie tygodnia umocnił się o kilka groszy w stosunku do głównych walut. Po części jest to zasługa wciąż słabnącego dolara, ale tak gwałtowny ruch wskazuje, że przyczyn może być więcej. W dyskusjach wciąż powraca temat rozpędzającej się nad Wisłą inflacji i oczekiwań wobec działań RPP. Kurs EUR/USD stabilnie idzie w górę, a w kontekście jego najbliższej przyszłości kluczowe mogą być dane z amerykańskiego rynku pracy.
Pierwsze 20 dni sierpnia przebiegło pod znakiem dominacji dolara na głównej parze walutowej świata. Ruch był ostatecznie tak znaczący, że zatrzymał się dopiero przy 1,666 $, które ostatnio mogliśmy oglądać w październiku zeszłego roku (!). Był to punkt zwrotny, gdyż od tego momentu możemy mówić o wyraźnym, ale też co ważne trwałym i stabilnym wzroście kursu EUR/USD. Utworzył on naprawdę równy korytarz wzrostowy, bez znaczących wahań, co może zwiastować chęć rynku na kontynuację tej północnej ścieżki. Oczywiście na byki czyha niejedno zagrożenie, ale z technicznego punktu widzenia tak naprawdę dopiero atak na okolice 1,19 $ (do czego już całkiem niedaleko) może okazać się kluczowym momentem. Jeżeli nawet ostatecznie nie uda się zatrzymać w tym miejscu zwycięskiego pochodu wspólnej waluty, to istnieje szansa przynajmniej wyhamowania trendu i przystanku na drodze w kierunku 1,20 $. Ostatnie dni pokazują, że przy odwróceniu nastrojów ponownie w szybkim tempie możemy znaleźć się przy 1,18 $. Kluczowy dla zachowań tej pary może być obraz amerykańskiego rynku pracy, którego sierpniowe odczyty poznamy już dziś.
Czekając na zielone światło dla FedKluczowe dane z rynku pracy w USA. EUR/USD blisko poziomu 1,19 przed publikacją ze Stanów. Fed dostanie argument za normalizacją polityki monetarnej, czy jednak przeciwko? Złoty “zakładnikiem” sytuacji na rynkach zewnętrznych.
Nie ma nic dziś ważniejszego
Od pewnego czasu było wiadomo, że dzisiejsze dane z USA z rynku pracy będą niezwykle ważne w kontekście decyzji Fed o rozpoczęciu procesu normalizacji polityki monetarnej począwszy od taperingu. Amerykańskie władze pieniężne od kilku miesięcy właśnie ten sektor gospodarki i jego odbudowę wskazywali jako najważniejszy, by podjąć decyzję o wyjściu z ultra luźnej polityki monetarnej. Dzisiaj poznamy oficjalne rządowe dane, natomiast warto wspomnieć, że raport prywatnej firmy ADP o ilości utworzonych miejsc pracy wypadł, co by nie mówić, fatalnie i wyniósł raptem połowę tego, czego oczekiwali analitycy. Czy więc piątek przyniesie podobne rozczarowanie? Trudno powiedzieć, gdyż często te oba raporty nie są ze sobą spójne.
Czy covid wpłynie na publikacje?
By rynek pracy w USA odbudował stan sprzed pandemii potrzeba odtworzenia około 6 mln miejsc pracy. Dzisiejsze dane mają pokazać wzrost na poziomie 750 tys., więc gdyby tak się stało, będziemy już blisko poziomu, który powinien zadowolić Fed. Średnia z ostatniego roku wynosi około 600 tys. i mniej więcej taki wynik będzie uznany za przyzwoity. Sygnałem ostrzegawczym, by uzyskać dobre wyniki, mogą być wcześniejsze PMI, które pokazały spadek indeksu zatrudnienia poniżej 50 pkt. Do tego w USA mamy czwartą falę pandemii i statystyki dziennych zakażeń w okolicach 180 tys. co może się przekładać na to, że firmy wstrzymują się z zatrudnieniem nowych osób. Raport z rynku pracy może więc pokazać, że gospodarka Stanów Zjednoczonych szykuje się na nowe restrykcje związane z covid, czy tak będzie okaże się o 14.30.
Rozpatrywanie danych pod kątem decyzji FOMC
Warto też spojrzeć na te dane przez pryzmat decyzji, którą już niebawem na posiedzeniu podejmie amerykański Fed. Jeśli dzisiejsze publikacje okażą się słabe to z pewnością FOMC zyska argument za tym, by jeszcze wstrzymać się z decyzją o ogłoszeniu redukcji QE. Jeśli chodzi o rynek FX to widzimy marsz w górę EUR/USD, co może wskazywać na to, że inwestorzy liczą na słaby raport i tym samym kontynuację luźnej polityki monetarnej przez Fed. Dla rynków giełdowych dzisiejsze dane tak naprawdę mogą mieć tylko pozytywny wpływ. Z jednej strony gorsze odczyty to kontynuacja luźnej polityki pieniężnej, a więc napływ taniego pieniądza, z drugiej dobre dane to potwierdzenie siły gospodarki, a więc dobre perspektywy rozwoju dla przedsiębiorstw i tym samym szansa na wyższe zyski.
Stabilizacja na złotym
Krajowa waluta nieco wyhamowała ostatnie spadki w relacji do głównych walut. Dzisiaj złoty będzie zakładnikiem tego, co wydarzy się po południu, a więc prezentacji danych z USA wspomnianych powyżej. Jeśli USD się umocni to nasz orzeł może być pod presją i nieco się osłabić, w odwrotnej sytuacji powinniśmy zobaczyć próbę kontynuacji trendów spadkowych, a więc ruchu EUR/PLN w okolice 4,50.
RPP może schłodzić apetyty inwestorów Wyhamowanie trendów spadkowych na głównych parach złotowych. Posiedzenie RPP 8 września w centrum uwagi. Już dziś rozprawa Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w kwestii kredytów frankowych. Jak długo Fed będzie czekał z ogłoszeniem decyzji o rozpoczęciu procesu normalizacji polityki monetarnej?
W końcu wybicie
Po dłuższym czasie, gdzie notowania głównych walut w relacji do PLN ugrzęzły w miejscu, mamy w końcu większe wybicie. Kurs EUR/PLN wyszedł z wąskiego przedziału wahań, a więc poziomów 4,55-4,60 i w dynamicznym wystrzale dotarł aż do “magicznej” granicy 4,50. Jeszcze większe umocnienie PLN zaliczył w relacji do USD i CHF, gdzie notuje prawie 10-groszowe “zyski”. Niemniej jednak widzimy dziś lekką zadyszkę złotego i przynajmniej na razie wyhamowanie tych wspomnianych trendów spadkowych.
Czy będzie kubeł zimnej wody?
Być może inwestorzy doszli do wniosku, że posiedzenie RPP już niebawem (8 września) i po raz kolejny może się okazać, że prezes Glapiński sprowadzi inwestorów kupujących PLN mocno na ziemię. Całość umocnienia złotego z ostatnich dni odbywa się na przekonaniu, że nasza władza monetarna w obliczu kolejnego wysokiego odczytu inflacji CPI podniesie koszt pieniądza w Polsce. Oczywiście można powiedzieć, że zwolennicy podwyżek stóp mają swoje silne argumenty, tyle tylko, że aby decyzja o podwyżkach stóp miała miejsce, musi być większość w RPP, a takiej na ten moment brakuje. Tym bardziej że Rada ma teraz świetny argument za tym, by na razie czekać z decyzjami i zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja epidemiczna w naszym kraju, a więc nieco skopiować Fed.
Nieco ignorancji
Dzisiaj odbywa się posiedzenie jednej z Izb Sądu Najwyższego w sprawie kredytów frankowych, której rozstrzygnięcie może być czynnikiem ryzyka dla złotego. Niemniej jednak inwestorzy nieco ten temat zepchnęli na bok w ostatnim czasie po fiasku rozpraw w tej sprawie, zarówno po stronie UE, jak i niedawno również instytucji sądowych w naszym kraju. Przypomnijmy, że 11 maja tego roku sędziowie zwrócili się do kilku instytucji po opinie, co znacznie wydłuża czas rozwiązania tego drażliwego sporu. Dzisiejsza rozprawa więc nie podgrzewa atmosfery wśród inwestorów jak wcześniej, a niemal nikt nie wierzy już w rychłe rozstrzygnięcie tej kwestii, co może odsuwać nieco w czasie czynnik ryzyka dla PLN.
Dane z rynku pracy w centrum uwagi
Inwestorzy od momentu zakończenia spotkania w Jackson Hole bankierów centralnych zastanawiają się, jak długo jeszcze Fed będzie zwlekał z normalizacją polityki monetarnej. W tym kontekście warto spoglądać na dane makro z USA szczególnie te z rynku pracy, które mogą okazać się kluczowe. Wczorajszy raport ADP prywatnej firmy o nowych miejscach pracy mocno rozczarował (o połowę mniejsza liczba od prognoz) i stał się pretekstem do wyprzedaży dolara amerykańskiego na szerokim rynku. Jeśli jutro podobnie wypadną oficjalne dane rządowe, to bez wątpienia inwestorzy dojdą do wniosku, że rynek pracy jeszcze się na tyle nie odbudował, by Fed rozpoczął już proces wychodzenia z luźnej polityki monetarnej, co przełoży się na dalsze osłabienie USD. Jest jednak jedno “ale”, a mianowicie częste rozbieżności między danymi ADP a oficjalnymi, więc z ostatecznymi wnioskami trzeba poczekać do jutra do godziny 14.30.