Euro znów rośnieNiedługo przyszło nam nacieszyć się relatywnie mocniejszą złotówką. Euro znów idzie w górę i wielu analityków zastanawia się, jak daleko ten ruch zajdzie. W tym tygodniu mamy jeszcze dwa najważniejsze posiedzenia banków centralnych. Spotyka się bowiem i EBC, i FED.
Złoty znów w odwrocie
Po przeszło tygodniu oscylowania wokół poziomu 4,60 zł za euro złotówka znów znajduje się w odwrocie. Na rynku nie ma bezpośrednich danych mogących jednoznacznie za to odpowiadać, aczkolwiek ogólny klimat jest wątpliwy. Z jednej strony jest strach przed możliwymi interwencjami walutowymi pod koniec roku. Z drugiej strony mgliste zapowiedzi podwyżek stóp procentowych nie zachęcają inwestorów do lokowania środków w Polsce. Nie może zatem dziwić, że znajdujemy się już na poziomie 4,64 zł za jedno euro.
Rynek pracy na Wyspach
Wielka Brytania po opuszczeniu Unii Europejskiej okazała się mieć kilka problemów, z których wcześniej nie zdawała sobie sprawy. Jednym z nich jest to, że w pewnych zawodach pracowało bardzo dużo obcokrajowców, których nie ma teraz za bardzo kto zastąpić. Dobrze pokazują to dane o liczbie otwartych ofert pracy. Przekracza ona 1,2 miliona, nie znaczy to wcale, że wszyscy mają pracę. Nie ma jej bowiem nadal 4,2% obywateli. Nie posiadają oni jednak chęci podjęcia zatrudnienia w tych zawodach lub też (jak ma to miejsce w przypadku bardzo medialnego problemu kierowców ciężarówek) kwalifikacji potrzebnych do pracy. Dla lepszego oddania skali, gdyby te stanowiska zostały zajęte, bezrobocie wynosiłoby nie 4,2%, a około 1,7%.
Kryptowaluty znów szukają dna
Po ostatnich szczytach wciąż jesteśmy świadkami odwrotu inwestorów od rynku kryptowalut. Najpopularniejsza kryptowaluta świata od szczytu w listopadzie na 68 000 dolarów spadła już ponad 20 000 dolarów i wcale nie musi to być koniec tego ruchu. Część inwestorów boi się powtórki sprzed 4 lat. Wówczas grudniowa przecena trwała realnie cały 2018 rok i zakończyła się spadkiem o około 80% od szczytów. Ryzyko powtórzenia tego scenariusza powoduje, że część inwestorów zamyka pozycje, co tylko pogłębia spadki.
W kalendarium danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Węgry – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:00 – Polska – bilans płatniczy,
14:30 – USA – inflacja producencka.
USA
Ceny rosną nie tylko w PolsceNasze polskie 7,7% inflacji to owszem dużo, ale to wcale nie jest tak, że tylko Polska boryka się z wysoką inflacją. Można by oczywiście powiedzieć, że skoro wszędzie ceny rosną, to nie jest to problem wewnętrzny. Byłoby to słuszne, gdyby nie to, że większość państw wpadło w pułapkę wysokiej inflacji, podobnie jak Polska.
Inflacja w Europie
Piątek potwierdził dane z Niemiec. Inflacja w tym kraju wynosi zgodnie z oczekiwaniami 5,2%. Z kolei inflacja u naszych południowych sąsiadów wynosi 6%. Prognozy dla Czechów wynosiły 6,1%, więc to korzystne odchylenie względem oczekiwań. Pokazuje to, że problem inflacji jest nie tylko naszym problemem. Warto zauważyć, że strefa euro jeszcze nie zaczęła podnosić stóp procentowych, zatem niedługo może być tam naprawdę niewesoło. Chociaż trzeba pamiętać, że wciąż są takie kraje jak Malta, czy Portugalia, które mają inflację poniżej 2%.
Ceny rosną też za oceanem
Inflacja w USA jest obecnie najwyższa od 1982 roku. To prawie 40 lat. Poziom 6,8% jest czymś, co jeszcze niedawno wydawało się niemożliwe. Pozostałe dane z USA jednak napawają optymizmem. W rezultacie biorąc pod uwagę presję na wzrost stóp procentowych wywołaną przez rosnące ceny, mamy bardzo dużo powodów, by dolar ponownie umacniał się względem głównych walut. W tym tygodniu mamy posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. O ile decyzja wydaje się pewna i skończymy na obniżaniu programu skupu aktywów o 15 mld dolarów miesięcznie, to interesujący będzie komunikat, który powinien zaadresować obecne problemy.
Kolejne problemy liry tureckiej
Lira turecka ma ostatnio duże problemy. Powody leżą ponownie w polityce monetarnej. W kraju w którym inflacja rośnie powyżej 20% w skali roku obniżane są stopy procentowe. Z jednej strony mamy działania prezydenta, który tylko potwierdza słuszność tej drogi. Z drugiej spanikowanych członków banku centralnego, którzy wiedzą, że nie wykonując poleceń głowy państwa ryzykują co najmniej stanowiskiem. W rezultacie w tym tygodniu spodziewana jest kolejna obniżka stóp procentowych. To z kolei powinno dalej napędzać inflację. Jak tak dalej pójdzie, to w pierwszym kwartale 2022 roku zobaczymy ponad 25% inflacji. Od początku roku lira turecka straciła 77% względem euro. Tak, tam nie powinno być przecinka.
W kalendarium danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Frank niespodziewanie silnyCo w pewnym stopniu ostatnio niespotykane, swoją siłę pokazuje frank szwajcarski. Widać to przede wszystkim po tym, że deprecjacja waluty Helwetów zatrzymała się mniej więcej w połowie poprzedniego ruchu w górę. Obecna konsolidacja znajduje się piętro wyżej od tej z początku listopada i wiele wskazuje, że za szybko nie wrócimy do tamtych poziomów. Warto zauważyć, że po drodze kurs CHFPLN sięgnął aż do 4,52 zł, co stanowi historyczny szczyt (nie liczą flash crashu ze stycznia 2011 roku). Nigdy wcześniej szwajcarska waluta nie była tak droga w stosunku do naszego złotego. Wiele wskazuje na to, że frank nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Przynajmniej dopóki nie zostanie pokonane wsparcie przy 4,32 zł, wciąż aktualnym scenariuszem pozostaje próba wyjścia na kolejne szczyty.
Funt pod koniec roku zaczął podążać za globalnymi schematamiFunt w ostatnim czasie zerwał ze swoją oportunistyczną naturą i podąża utartymi globalnymi schematami. Przez większą część kończącego się już roku, brytyjska waluta grała na własnych zasadach. Przede wszystkim podkreślała swoje ambicje oraz szanse, czasami również mocniej reagując na potencjalne (oraz te realne) zagrożenia. Wzrost gospodarczy, szybsze wychodzenia z programów luzowania ilościowego, ale także mocne uderzenia pandemii na Wyspach powodowały, że funt często stał w kontrze do światowych tendencji. Ostatnie miesiące jednak wyraźnie utemperowały te zapędy i szterling coraz częściej płynie z prądem. Widać to wyraźnie po korelacji dzisiaj omawianych wykresów. Tu także mamy dynamiczny wzrost zaczynając od 10 listopada, który wyprowadził kurs GBPPLN prawie 30 groszy w górę, do poziomu 5,625 zł. I w tym przypadku mówiliśmy o kilkuletnich maksimach. By znaleźć droższego funta, należy cofnąć się do ery przedbrexitowej. Potem jednak tak jak w przypadku pozostałych walut, obserwowaliśmy odwrót i oddanie zdobytego wcześniej pola. Szterling spadł do pułapu 5,355 i dopiero tu próbuje odbudować konsolidację.
Kilkunastoletnie maksima Podobny scenariusz, jak przy dolarze, był realizowany wobec euro. Z tą różnicą, że karty rozgrywane były jednak przez Amerykanów, więc wspólna waluta relatywnie mniej się umocniła względem złotego. Nie zmienia to jednak faktu, że udało się wyjść na kilkunastoletnie maksima i kurs EURPLN dochodząc do poziomu powyżej 4,70 zł, był najwyższym od 2009 roku. Tam została zarysowana formacja podwójnego szczytu, która zgodnie z teorią odwróciła trend. Udało się dzięki temu powrócić w okolice 4,60 zł. Należy przy tym pamiętać, że wbrew temu, co twierdzi prezes Glapiński, wciąż jesteśmy na ekstremalnie wysokich poziomach. Do tej pory pułap 4,50 zł był przebijany tylko w kryzysowych sytuacjach i przeważnie było to krótkotrwałe. Nie wiadomo skąd się wzięła teza, że złoty długoterminowo ma tendencje do aprecjacji, gdyż rzut oka na wykresy w dłuższej perspektywie absolutnie temu przeczy. Od 2010 roku kolejne dołki na parze EURPLN wypadają coraz wyżej i pokazują, jak wiele traci nasza waluta na przestrzeni lat. Co więcej, obecnie globalne tendencje również nie będą wspierać walut rynków wschodzących, zwłaszcza tych, które nie nadążają za inflacją.
Mają nadziejęGdy wydawało się, że złoty wreszcie odnalazł własne dno, że będzie miał się od czego odbić, że to już ten moment. Może nawet uda się odrobić część strat. Wtedy pojawia się rodzimy bank centralny i rzuca mu kolejną ciężką kotwicę. Globalnie wszyscy żyją nadzieją, że inflacja zacznie spadać, że Omikron nie taki straszny, jak go malują, że ryzyka geopolityczne przejdą bokiem.
Druga dekada listopada była dla złotego wyjątkowo ciężkim okresem. Dolar po urwaniu się z kilkutygodniowej konsolidacji rozpoczął ostry rajd w górę, łącząc to ze słabością naszej waluty, dostaliśmy solidny ruch, który wyprowadził kurs USDPLN o ponad 20 groszy wyżej. Z łatwością zostały pokonane roczne maksima, by skierować się ku pandemicznym szczytom. Te, co prawda nie zostały osiągnięte, jednak zabrakło naprawdę niewiele. Po osiągnięciu pułapu 4,20 zł, udało się pożar opanować. Co więcej, złoty zaczął odreagowywać te spadki i przez chwilę mogło się wydawać, że może wrócić poniżej okrągłego poziomu 4 złotych. Ruch ten jednak na początku grudnia zaczął wyhamowywać w okolicach 4,07 zł. Przez chwilę jeszcze analitycy próbowali budować narrację o zaledwie przystanku, formacji flagi, czy zwykłej pauzie przed kontynuacją ruchu. Scenariusz ten zaczął się sypać w ostatnią środę po decyzji NBP. Ta, mimo spełnienia oczekiwań rynku (podwyżka stóp o 50 p.b.), nie była w stanie umocnić złotego na szerokim rynku. Konferencja prasowa prezesa Glapińskiego z czwartku tylko utwierdziła inwestorów, że dalsze granie pod złotego nie ma sensu. Obecnie znajdujemy się przy górnym ograniczeniu wspomnianej konsolidacji i z każdą godziną rosną szanse na wybicie jej na północ. Amerykanie przez chwilę tylko próbowali studzić jastrzębie zapędy Rezerwy, akcentując, że rozpoczęcie podnoszenia stóp procentowych wcale nie musi być skorelowane z zakończeniem procesu taperingu. To przekonanie było podsycane dodatkowo przez nowy wariant koronawirusa, który jednak prawdopodobnie nie okaże się gamechangerem. W tych realiach wróciliśmy do świata inflacyjnocentrycznego, w którym pośpiech w działaniu jest jak najbardziej wskazany.
Konferencja bez fajerwerkówWbrew powszechnym oczekiwaniom konferencja prasowa prezesa NBP nie przyniosła znaczących zmian na rynku. Dzisiaj poznamy odczyty inflacji za Oceanem.
Prezes nie zatrząsł rynkiem
Konferencja prasowa Adama Glapińskiego nie spowodowała żadnych znaczących zmian na rynkach walutowych. Nie znaczy to wcale, że wiało nudą. Dowiedzieliśmy się między innymi, że szczyt inflacji przypadnie na grudzień, a nie styczeń. W pierwszym kwartale 2022 roku ma się rozpocząć stabilizacja cen. Dowiedzieliśmy się również, że istnieje jeszcze przestrzeń do podwyżek stóp procentowych. Większość analityków wskazuje, że zrozumiało ten zawiły wywód jako zapowiedź kolejnej podwyżki stóp procentowych o 0,50% w styczniu. Najprawdopodobniej to będzie teraz nowy scenariusz. Jeżeli pojawiać się będą plotki o mniejszym wzroście, lub jego braku złoty powinien tracić na wartości. Przy informacjach o szybszym wzroście stóp powinien zyskiwać.
Ubywa bezrobotnych za Oceanem
Wczorajsze dane na temat wniosków o zasiłek dla bezrobotnych znów zaskoczyły rynki. 184 tysiące wniosków o zasiłek dla bezrobotnych miesięcznie to nie tylko najniższy wynik od początku pandemii, ale w ogóle bardzo dobry rezultat w standardowych warunkach. Pokazuje to, że pomimo ostatnich bardzo dobrych danych na amerykańskim rynku pracy dobra passa trwa. Nie może zatem dziwić, że po raz kolejnym byliśmy świadkami nawrotu notowań poniżej granicy dolara i trzynastu centów za jedno euro. Jesteśmy obecnie niecały procent od najsilniejszego dolara od półtora roku.
Inflacja na świecie ciąg dalszy
Podczas gdy niemal cały świat zmaga się z gwałtownymi wzrostami cen, w Chinach rosną one o zaledwie 2,3%. Co ciekawe jest to nawet o 0,2% poniżej oczekiwań. Sytuacja wcale nie jest taka różowa, gdyż ceny producentów rosną o 12,9%, co pokazuje, że prawdopodobnie zaraz nie będzie możliwe obniżanie marż i również w detalu one wzrosną. Pozytywny sygnał płynie jednak z Czech. Tamtejsza inflacja wzrosła w listopadzie zaledwie o 0,2% do poziomu 6%, to o 0,1% mniej niż oczekiwali analitycy. Nie można mówić jeszcze o stabilizacji, ale z pewnością jest to dobry sygnał.
W kalendarium danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka.
RPP kreuje rynekWczorajszy dzień minął na czekaniu na decyzję w sprawie stóp procentowych w Polsce. Z jakiegoś powodu Rada Polityki Pieniężnej nie podaje godziny publikacji, tylko robią to z zaskoczenia.
Stopy w górę, ale nie dość
Na wczorajszym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe o oczekiwane przez większość analityków 0,5%. Biorąc jednak pod uwagę obecną sytuację na rynku, większość inwestorów liczyła, że ponownie wzrost wyniesie 0,75%, by zamknąć rok chociaż równym 2%. W rezultacie podwyżki główna stopa procentowa wynosi 1,75% i jest o imponujące 6% niższa niż inflacja. Po poprzednich podwyżkach nadwyżka inflacji była mniejsza, zatem problem się wręcz powiększa. O tym, że inwestorzy oczekiwali większego wzrostu, najlepiej jak zawsze świadczy rynek walutowy. Po decyzji złoty osłabiał się względem euro o około 3 grosze.
Posiedzenie prezesa NBP
Dzisiaj o godzinie 15:00 prezes NBP wystąpi na konferencji prasowej. Ostatnie takie wydarzenia miały bardzo istotny wpływ na rynki walutowe. Nie inaczej powinno być w tej chwili. Jeszcze niedawno opowiadał o konieczności poczekania na efekty podwyżek stóp procentowych, dzisiaj z kolei mamy już wyższe poziomy. Jeżeli na konferencji będziemy słuchać o serii podwyżek, powinno to wpływać korzystnie na wycenę złotego. Z drugiej strony, jeżeli będziemy słuchać o tym, że szczyt inflacji jest w styczniu, a potem ona i tak będzie spadać, więc dalsze działania nie są potrzebne, to może się okazać, że złoty będzie przeceniany.
Nie tylko polski bank centralny
Wczoraj poznaliśmy decyzję zarówno indyjskiego banku centralnego, jak i kanadyjskiego. W obydwóch przypadkach zgodnie z oczekiwaniami stopy procentowe pozostały na niezmienionym poziomie. Nie miało to większego wpływu na rynki, gdyż panowała zgoda, co do tego kierunku ruchu. Jest to szczególnie silne w Kanadzie, która mocno dostosowuje swoją politykę do swojego jedynego sąsiada. W USA zgodnie z obecnymi ankietami należy się spodziewać podwyżek dopiero za ponad pół roku. Co wcale nie znaczy, że jeżeli sytuacja będzie się poprawiać, nie podniosą stóp procentowych szybciej.
W kalendarium danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Czy stopy procentowe wzrosną o 0,5%?Dzisiaj najprawdopodobniej najważniejsze wydarzenie dla złotego w tym tygodniu jak nie w miesiącu. Jedynym kontrkandydatem jest jutrzejsza konferencja prasowa prezesa NBP.
Dzisiaj posiedzenie RPP
Późnym popołudniem powinniśmy poznać decyzję w sprawie stóp procentowych. Analitycy oczekują wzrostu stóp o 0,5% w górę, co teoretycznie jest dużą zmianą. W praktyce jednak to mniej niż wzrosła w ciągu miesiąca inflacja. Rynki, patrząc przynajmiej na stawki WIBOR, które w ostatnich dwóch tygodniach wzrosły proporcjonalnie, mogą mieć apetyt na jeszcze więcej. Jest bowiem spory rozdźwięk, pomiędzy tym, co powinno się zrobić przy inflacji wynoszącej 7,7%, a zadziwiającymi wypowiedziami prezesa NBP, czy niektórych jego członków. Uważają oni, że skoro w innych państwach inflacja też jest wysoka to znaczy, że zależy od czynników zewnętrznych i pojawiają się głosy, że może należy ją przeczekać.
Inflacja w Europie
Polskie 7,7% faktycznie brzmi źle i takiej jest. Problem ten ma jednak nie tylko Polska. Z postsowieckich członków UE mniej ma tylko Łotwa – 6%. Litwa i Estonia mają odpowiednio 9,2% i 8,8%. W całej Unii więcej od nas oprócz tych państw mają jeszcze Rumunii, dzięki czemu nie jesteśmy na podium. Cała strefa euro ma obecnie inflację na poziomie 4,9%, co pokazuje, że nasze ceny względem zachodu rosną o niecałe 3%, to i tak wyjątkowo dużo. Problem wzrostu cen nie jest jednak tylko problemem zachodu. Białoruś i Ukraina przekraczają 10%, a Rosja przekroczyła już 8% i dzisiaj poznamy wskaźnik za listopad. Jak widać, problem inflacji jest problemem globalnym. Drukując pieniądze, wymyśliliśmy lekarstwo na kryzys covidowy dla gospodarki i niechcący wepchnęliśmy ją w inny poważny problem.
Bilans handlowy w USA
W październiku deficyt handlowy USA wyniósł niemal dokładnie zgodnie z oczekiwaniami 67,1 mld USD. Kwota, jak każda duża wartość, jest trudna w interpretacji. Można ją jednak inaczej przedstawić. Import towarów do USA był o 30% wyższy od eksportu z USA. To pokazuje pewną skalę nierównowagi. Z drugiej strony wczorajszy wynik to najniższy deficyt handlowy od grudnia zeszłego roku. Problem w tym, że umacniający się dolar raczej nie poprawi tego bilansu. Mocniejsza waluta będzie sprzyjać bowiem zdecydowanie bardziej importerom, którzy będą mogli uzyskiwać przewagę kosztową nad produkcją krajową. Mechanizm ten jest pewnym ograniczeniem dla nadmiernego umocnienia się dolara. Zbyt mocny dolar pogorszy wyniki gospodarcze, a te powinny osłabić dolara wówczas.
W kalendarium danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Złoty zyskuje, kryptowaluty tracąOstatnie dane makroekonomiczne znów zaczynają przesuwać zainteresowanie inwestorów na drugą stronę oceanu. Lepsze dane z rynku pracy w USA wyraźnie wygrywają ze spadkiem zamówień w Niemczech. Weekendowa przecena kryptowalut.
Dobre dane za oceanem
Piątkowe dane z rynku pracy w USA z jakiegoś powodu często oceniane są w mediach jako złe. Powodem jest skupienie się na mniejszej od oczekiwań liczbie miejsc pracy. Podejście to ma jedną istotną wadę. W tym samym czasie bezrobocie spadło z 4,6% na 4,2%. Biorąc pod uwagę, że nowe miejsca pracy są w sumie jednym z czynników wpływających na bezrobocie, skupianie się na nich a nie na bezrobociu wydaje się stratą czasu. Należy pamiętać, że o ile faktycznie mniej miejsc pracy powstało, to przez ostatni miesiąc również liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych była wyjątkowo niska. Najwyraźniej rynek pracy się stabilizuje, co jest ogólnie bardzo dobrą wiadomością.
Słabsze dane z Niemiec
Dzisiaj nad ranem poznaliśmy dane na temat zamówień w przemyśle po drugiej stronie Odry. Niemcy mają wyraźny problem, gdyż w skali roku zamówienia spadły o 6,9%, podczas gdy oczekiwano symbolicznego spadku o 0,5%. Po tych danych euro znajduje się w odwrocie, zarówno względem dolara na rynkach globalnych, jak i względem złotego. Słabsze dane ze starego kontynentu połączone z dobrymi danymi z USA najprawdopodobniej znów powodują ucieczkę kapitału za ocean.
Niespodziewana wyprzedaż bitcoina
W weekend doszło do gwałtownych spadków na rynku kryptowalut. Nie do końca wiadomo, co było powodem tego ruchu, ale w nocy z piątku na sobotę (czasu europejskiego), a w piątkowy wieczór (czasu amerykańskiego) doszło do gwałtownej wyprzedaży najpopularniejszej kryptowaluty. Część analityków wskazuje, że mogła to być działalność jakiegoś funduszu zlokalizowanego na zachodnim wybrzeżu USA. Tak duży pakiet jednak w godzinach, gdzie większość traderów nie jest aktywna, spowodował jednak istotną przecenę. Zaczęła się ona zresztą już w piątek wieczorem, ale wtedy bitcoin spadł o „zaledwie” 4000 dolarów, kolejny ruch dołożył jeszcze 8000 dolarów spadku. Obecnie cena się stabilizuje, ale rynek jest wciąż 9000 dolarów niżej niż na piątkowym otwarciu.
W kalendarium danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Przecena złotego Naturalnym było, że jeśli dolar umacniał się na szerokim rynku, to będzie to dostrzegalne wyraźnie również na parze USD/PLN. To była prawdziwa przecena złotego, a kurs dolara poszybował z 3,95 zł na prawie 4,20 zł, wyznaczając tegoroczne szczyty. Rzadko spotykana sytuacja poza momentami wybuchu różnego rodzaju kryzysów. W końcu zatrzymała się ogólna aprecjacja „zielonego”, co wyciszyło także notowania USD/PLN. Przez kilka dni można było zaobserwować konsolidację, która jednak coraz bardziej zbliżała się do wybicia 4,15 zł. Kiedy wreszcie do tego doszło, kurs USD w szybkim tempie skierował się na południe i dopiero poziom 4,05 zł zatrzymał ten ruch. W tym miejscu należałoby teraz szukać istotnego wsparcia, którego pokonanie może zwiastować atak na okrągłe 4 zł, a w dalszej perspektywie nawet na 3,95 zł. Jeśli dojdzie do korekty ostatnich spadków, to kluczowym oporem może się okazać przedział 4,09-4,10 zł. Jednak prawdopodobne wydaje się także wyklarowanie kilkugroszowego trendu bocznego i wyczekiwanie w ten sposób na decyzje banków centralnych. Spokój będzie możliwy tylko wtedy, gdy efekt Omikrona nie wedrze się także na rynek walutowy, gdyż rezonuje on w tej chwili mocno na rynku kapitałowym.
Odrodzenie złotegoW listopadzie krajowa waluta została przytłoczona i zepchnięta do głębokiej defensywy, która zakończyła się wyznaczeniem tegorocznych lub nawet wieloletnich szczytów. Pesymizm wkradł się też do mojej głowy, ponieważ nie przypuszczałem, że w grudzień wejdziemy z tak znaczącą zmianą trendu. Polski złoty odrodził się jak feniks z popiołów, ale jak wysoki może być jego lot?
Rozważania zacznę jednak od głównej pary walutowej świata, która często ma wpływ na resztę rynku. Tym razem także wyciągnęła ona pomocną rękę do walut koszyka EM (w tym złotego), kiedy po wyznaczeniu tegorocznych minimów ostatecznie odbiła się od 1,12 $. Następnie doszło do dosyć szybkiego odreagowania w kierunku 1,14 $, ale kurs EUR/USD nie zdołał dotrzeć tak wysoko i zatrzymał się w okolicach 1,138 $, gdzie powinniśmy teraz szukać istotnego oporu na najbliższą przyszłość. Jego pokonanie może być wskazówką do podejścia przynajmniej w pobliże 1,145 $. Na chwilę notowaniami zachwiał jeszcze prezes Fed Jerome Powell, który znacząco zmienił swoją retorykę odnośnie do inflacji i polityki monetarnej, ale ponad cent przeceny został szybko wymazany. Obecnie na EUR/USD doszło do znacznego wyciszenia emocji, można nawet mówić o zarysowaniu trendu bocznego, który jednak zyskał wyraźniejszą inklinację spadkową. Mimo wszystko wciąż nie udaje się pokonać 1,13 $, którego wybicie mogłoby ponownie skierować kurs na 1,12 $. Kluczowe dla rozwoju sytuacji na tej parze mogą być posiedzenia Fed i EBC za dwa tygodnie, ale zasadne staje się pytanie, czy zmiana podejścia Rezerwy Federalnej nie jest już częściowo „w cenach”.
Mocne zamknięcie tygodniaJeszcze wczoraj zapowiadało się, że ten tydzień zakończy się relatywnie spokojnie. W wyniku wiadomości o nowej odmianie koronawirusa mamy jednak niespodziewaną promocję na złotego. Zwykle waluty nie brały udziału w Black Friday.
Korekta na dolarze po Święcie Dziękczynienia
Amerykanie świętowali wczoraj i było to widać na parach związanych z dolarem. Żeby było jeszcze nudniej to nawet zwyczajowy punkt programu w czwartki, czyli publikację danych o wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych, przeniesiono na środę. Swoją drogą dzięki temu jednemu dniu mniej w danych mieliśmy w środę rekordowo dobry wynik od początku pandemii. Za tydzień jednak będziemy mieć wyjątkowo słaby, bo będzie dzień więcej. Dzisiejszy dzień zaczął się od dość wyraźnej przeceny dolara. Traci na wartości około pół centa na razie. Warto jednak pamiętać, że jesteśmy przed otwarciem rynków za oceanem, więc to się może jeszcze mocno zmienić.
Funt traci mimo danych
Poznaliśmy wczoraj wartość indeksu sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii. Co interesujące, mamy spadki funta pomimo lepszych od oczekiwań danych. Indeks wyniósł 39 punktów, co jest wzrostem o 4 punkty wyższym od i tak optymistycznych oczekiwań. W przypadku takich indeksów ciężko chwycić punkt odniesienia czy to dużo, czy mało. Warto jednak zwrócić uwagę, że jest to drugi najlepszy rezultat od początku pandemii. Nie zmienia to faktu, że funt jest w lekkim odwrocie w ostatnich dniach. Z drugiej strony w poprzednim tygodniu brytyjska waluta ustanowiła kolejne rekordy wartości względem euro od wyjścia ze struktur unijnych. Korekta po takim wydarzeniu nie jest niczym nadzwyczajnym.
Kolejna panika na giełdach?
Piątkowy poranek rozpoczął się od gwałtownego tąpnięcia na rynkach. Giełdy europejskie otworzyły się 2-3% niżej. Analitycy wiążą to z informacjami o nowej mutacji koronawirusa i potencjalnymi zagrożeniami dla gospodarki. Wraz ze spadkami na giełdach w dół idą też waluty rozwijających się państw. Traci zatem nie tylko polski złoty, ale również czeska korona i forint węgierski. W rezultacie tego ruchu euro ponownie osiągnęło 4,70 zł. Jak to często ma miejsce w sytuacjach silnych emocji, inwestorzy przenoszą swoje środki na franka. Nie może zatem dziwić, że frank znów atakuje poziom 4,50 zł.
W kalendarium danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Korekta na walutach – Komentarz walutowy z dnia 24.11.2021W silnych ruchach prędzej czy później pojawia się korekta. Nie inaczej było wczoraj wieczorem i dzisiaj rano. Nie do końca wiadomo, z czym ją łączyć, aczkolwiek dla osób zmuszonych kupić walutę jest to z pewnością dobra wiadomość.
Lepsze dane z Polski
Poznaliśmy wczoraj lepsze od oczekiwań dane na temat zarówno sprzedaży detalicznej, jak i produkcji budowlano-montażowej. Biorąc pod uwagę, co dzieje się na rynku nieruchomości, to i tak 4,2% wzrostu produkcji wydaje się nie być tak wysokim wynikiem. Sprzedaż detaliczna rośnie o 14,4%, co z kolei biorąc pod uwagę ilość transferów pieniężnych do gospodarki, nie powinno aż tak dziwić. Dane te pozwoliły wczoraj co najwyżej chwilowo ustabilizować złotego.
Indeksy koniunktury jednak lepsze w Europie
Wczorajsze odczyty indeksów koniunktury nie zszokowały rynków. W Europie mieliśmy zarówno subindeks przemysłowy, jak i usługowy powyżej oczekiwań. Oba znajdują się w przedziale 55-60 pkt, czyli wskazują na wyraźną przewagę optymistów nad pesymistami. W USA oba wyniki również są w tym przedziale, jednak odczyty nie są lepsze od oczekiwań. Przemysłowy wypadł realnie równie, za to usługi prezentują się gorzej. Dane te spowodowały wczoraj drobną korektę na EURUSD, jednakże dzisiaj dolar znów zyskuje.
Chwila oddechu na walutach
Polski złoty po fatalnych dwóch tygodniach w końcu dzisiaj od rana odzyskuje trochę wartości. Problem w tym, że powodem odbicia jest raczej realizacja zysków z dotychczasowego ruchu niż realna poprawa sytuacji. Pandemicznie dalej wyglądamy fatalnie, a patrząc w kalendarz, to jeżeli szybko nie uchwalimy restrykcji, to nie uchwalimy ich wcale. Mało prawdopodobny jest lockdown na najważniejsze święto w kraju. Z drugiej strony euro spadło już z wczorajszych szczytów powyżej 4,72 zł poniżej poziomu 4,68 zł. Dolar potaniał relatywnie niewiele, aczkolwiek poziom 4,17 zł to i tak dużo lepiej niż wczorajsze otarcia o 4,20 zł. Dobrą wiadomość otrzymali kredytobiorcy frankowi, gdzie zamiast 4,50 zł oglądają okolice 4,45 zł. Zmiany wyglądają na duże, ale żebyśmy mogli mówić o stabilizacji, potrzebne by było jeszcze kilka takich dni.
W kalendarium danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wzrost PKB,
14:30 – USA – zamówienia na dobra,
16:00 – USA – Raport Uniwersytetu Michigan.
Wątpliwa interwencja NBP na złotymDolar amerykański nie zwalnia tempa. Kłopotów walut rynków wschodzących ciąg dalszy. EUR/PLN najwyżej od 12 lat, USD/PLN już na poziomie 4,15. Słaby złoty to również czynnik proinflacyjny. Czy załamanie na rynku akcji w USA może przynieść zmianę sytuacji na EUR/USD za sprawą odwracania transakcji carry trade? Funt czeka na decyzję BoE w grudniu.
Dzisiejszej analizy nie można zacząć inaczej, jak od omówienia sytuacji na głównej parze walutowej świata. Ostatnie mocne ruchy w dół wręcz wysysają kapitał z rynków wschodzących, w tym ze złotego. Od prezentacji najwyższej od 30 lat inflacji CPI w USA amerykańska waluta przeszła do zdecydowanej kontrofensywy i w relacji do większości walut dominuje. Nie może dziwić fakt, że nie inaczej jest w przypadku euro, skoro fundamenty w postaci polityki monetarnej są zdecydowanie na innych biegunach. Inwestorzy mocno spekulują, że Fed szybciej rozpocznie podwyżkę stóp procentowych i to nawet jeszcze podczas trwania procesu taperingu. Napędza to spadki EUR/USD, podtrzymywane również wzrostem rentowności amerykańskich obligacji. Pod kątem technicznym wydawało się, że solidnym wsparciem będzie zniesienie Fibo 61,8 pkt w okolice właśnie 1,13. Wczoraj nastąpiło nawet lekkie odbicie od tego poziomu, ale korekta była bardzo krótka, a w tym wypadku decydują fundamenty, a nie technika. O sile dolara analitycy powiedzieli już niemal wszystko w ostatnich dniach, więc może warto spojrzeć trochę od innej strony i poszukać zagrożeń dla kontynuacji umocnienia zielonego. Na pierwszy plan wysunąłbym oczywiście dane makro, które mogą powstrzymać Fed z szybszymi decyzjami odnośnie podwyższania kosztu pieniądza. Jak choćby niższa inflacja, która mogłaby wykazywać stabilizację, czy też np. słabsze tempo wzrostu gospodarczego. Po drugie świat ciągle zmaga się z pandemią, która aktualnie daje o sobie znać na Starym Kontynencie i niewykluczone, że znów uderzy w USA. I po trzecie wcale niemniej ważna rzecz, a więc transakcje carry trade na rynku. Inwestorzy zaciągają kredyty tam, gdzie jest niski procent, by poszukać wyższych stóp zwrotu. Jeśli tanio, to na pierwszy rzut oka pojawia się kredyt w euro. Taki gracz sprzedaje więc euro, kupując inne aktywa, choćby dolara, żeby inwestować w akcje np. z Wall Street. Efekt? Popyt na USD powoduje umocnienie, wyprzedaż EUR spadek kursu. Tyle tylko, że to wszystko do czasu aż trwa hossa na rynku. Jeśli się załamie, wtedy inwestor musi z powrotem kupić euro, by spłacić kredyt. Sytuacja taka była widziana już podczas wybuchu pandemii w kilka miesięcy po jej rozpoczęciu. Nagle obserwowaliśmy spory zwrot EUR/USD właśnie z tego powodu. Niewykluczone, że podobna sytuacja będzie miała miejsce i teraz. Niemniej jednak, podsumowując, fundamentalnie EUR/USD ma szansę zejść do poziomu 1,10.
Euro powyżej 4,68!Wspólna europejska waluta jest obecnie najdroższa od ponad dekady. Co gorsze, patrząc na obecną sytuację, jest duże pole do dalszego pogarszania się sytuacji.
Dobre dane z USA
Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA kolejny już tydzień stabilizuje się poniżej poziomu 270 tysięcy. Jesteśmy zatem znów w okolicach, w których ten parametr może udawać, że jest w normie przedpandemicznej. Spadająca liczba wniosków to oczywiście dobra informacja dla rynku sugerująca, że można spodziewać się dalszego spadku stopy bezrobocia. Już teraz jesteśmy na poziomach z 2017 roku zatem ciężko mówić o problemie, ale patrząc na dynamikę spadków, zasadnym jest oczekiwanie dalszych obniżek. Te dobre dane odpowiadają za umacnianie się dolara na rynku.
Dolar znów zyskuje
Dzisiaj od rana mamy wysoką aktywność inwestorów na parze EURUSD. Zdecydowanie przeważa strona kupująca, co powoduje, że dolar zyskuje wyraźnie na wartości. Od rana jest już to prawie 1 cent. To właśnie ten ruch jest kolejnym problemem dla polskiego złotego. Dolar wyceniany jest już po 4,15 zł, a euro przebiło 4,68 zł. Odwrót od polskiej waluty jest wynikiem ucieczki kapitału z Europy, który dotyczy nie tylko strefy euro, ale również gospodarek powiązanych. Im silniejsza waluta, tym mniej traci, przez co widzimy również dzisiaj wieloletnie maksima zarówno na franku szwajcarskim, jak i na funcie.
Historyczne minima liry
Wczoraj zgodnie z oczekiwaniami w Turcji doszło do obniżek stóp procentowych. Z punktu widzenia makroekonomii, którą znamy obniżanie stóp procentowych w sytuacji, gdy inflacja rośnie i przekracza stopę nominalną o niemal 4%, nie jest dobrym rozwiązaniem. W Turcji obowiązuje jednak inne podejście lansowane przez prezydenta Erdogana. Wierzą tam, że to wysokie stopy procentowe podnoszą inflację. Nie wiadomo, jakie jest uzasadnienie takiego procesu, ale w myśl tej teorii obniżono stawkę z 16% na 15%. Na reakcję rynków nie trzeba było czekać. Za jedno euro płaci się już 12,5 liry. Czy to dużo? Biorąc pod uwagę tamtejsze odważne eksperymenty gospodarcze, niby nie, ale na początku roku było to jednak 9 lir za euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Dolar ciągnie w dół złotegoPo raz kolejny w ostatnich dniach złotówka wyraźnie traci na wartości po silnych umocnieniach dolara. Kapitał ucieka na drugą stronę oceanu, co uzasadnia obecne zmiany na walutach.
Dolar dalej rośnie
Wczorajsze dane z USA po raz kolejny potwierdziły, że sytuacja gospodarcza za oceanem staje się coraz lepsza. Opublikowany wskaźnik NY Empire State okazał się wyraźnie wyższy od oczekiwań. Był to trzeci najlepszy rezultat od dwóch lat. W efekcie byliśmy świadkami dalszego umacniania się amerykańskiej waluty szczególnie względem euro. Umocnienie wyniosło mniej więcej kolejnego centa, co powoduje, że jesteśmy na najniższym poziomie od lipca 2020 roku. Dolar zyskuje również względem złotego. Amerykańska waluta kosztuje już 4,10 zł. O skali zmienności najlepiej świadczy fakt, że jeszcze tydzień temu było to tuż ponad 3,95 zł.
Złoty znów w odwrocie
Umacnianie się dolara po raz kolejny powoduje wysysanie kapitału z Europy. W odwrocie jest również złotówka i to pomimo dobrych danych makroekonomicznych. Warto zwrócić uwagę, że z państw naszego regionu, które ostatnio opublikowały dane na temat PKB, tylko Polska zaskoczyła pozytywnie. Złotemu teoretycznie nie powinny przeszkadzać też ostateczne dane o inflacji. Finalny odczyt wbrew pesymistycznym oczekiwaniom nie został skorygowany w górę względem wstępnych danych i inflacja wciąż wynosi 6,8%. Pomimo tych danych złoty jest w wyraźnym odwrocie przez dane z USA. Euro kosztuje już 4,65 zł i patrząc na obecną sytuację, może to nie być koniec tego ruchu.
Korekta na kryptowalutach
W zeszłym tygodniu bitcoin kosztował 69 000 dolarów, po osiągnięciu szczytów rozpoczęła się przecena. Dzisiaj cena przez chwilę spadła poniżej 60 000. Podobnie sytuacja wygląda na całym rynku kryptowalut, który stracił proporcjonalnie na wycenie. Część analityków zwraca uwagę na powiązanie tego ruchu z poprawiającą się sytuacją dolara. Być może to właśnie perspektywa wzrostu stóp procentowych powoduje, że część kapitału ucieka z powrotem na tradycyjne rynki.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Węgry – decyzja w sprawie stóp procentowych,
15:15 – USA – produkcja przemysłowa.
VISA - Dwa scenariusze w dystrybucji na wsparciuVISA obecnie odbiła od wsparcia na poziomie ok 206-207$. Na kursie widzimy jednak krzyż śmierci MA50/200. A układ średnich pokazuje tutaj charakter dla trendu spadkowego. Kurs zareagował na techniczne wsparcie przed dniem przyznania dywidendy 10 listopada.
Podciągając wykres pod fale Eliotta widzimy, że kurs zakończył własnie falę C w korekcie ABC.
Wolumenowo dalej króluje podać. Ostatni okres październik-listopad cechuje się jeszcze mocniejszymi słupkami podażowego wolumenu. Co tylko potwierdza teorię, iż na Visie dalej panuje dystrybucja. Myślę, że bazowym scenariuszem będzie tu scenariusz dalszego podążania w trendzie spadkowym, gdzie kolejnego wsparcia można spodziewać się na poziomie 192$.
Innym scenariuszem (zielony) byłaby reakcja popytu już z tego miejsca, co jednocześnie potwierdziłoby korektę ABC. Myślę że z racji na charakter świec oraz wolumenu ten wariant jest jeszcze mało prawdopodobny.
Na dole dołączyłem także oscylator skumulowanego wolumenu, a także oscylator: akumulacja/dystrybucja, który nie wskazuje jeszcze akumulacyjnego odbicia.
Na koniec jeszcze jako ciekawostka naniesione strefy czasowe Fibonnaciego. Tu całkiem ładnie prezentuje nam się czas do trendów, może zadziała i następnym razem.
Analizę zapisuję jako pomysł Neutralny. Alert na 192$. Gdyby się zaczęło dziać coś ciekawego spółkę mam w obserwowanych i postaram się zaktualizować.
--------------
Analiza techniczna nie stanowi Rekomendacji inwestycyjnej. Starałem się ją przygotować najlepiej jak umiem na dany moment, ale może zawierać błędy. Stanowi wyłącznie subiektywny, szkoleniowy pogląd autora tekstu oparty na powszechnie występującej literaturze. Autor nie ponosi odpowiedzialności za dokonywanie inwestycji na podstawie tej prezentacji.
Spadek na parze EURUSDSłabość złotego to konsekwencja ruchu spadkowego na parze EUR/USD. Główna para walutowa złamała wsparcie na poziomie 1,15 i zmierza w kierunku kolejnego, a więc okolic 1,1420. Bodźcem takiego ruchu stały się odczyty inflacji CPI z USA, która wyniosła, aż 6,2% i była najwyższa od 30 lat. Taki odczyt to oczywiście woda na młyn dla inwestorów, by rozgrywać scenariusz szybszego zacieśniania monetarnego przez Fed. Amerykańscy decydenci są bardzo ostrożni w swoich deklaracjach i póki co rozpoczęli tapering, ale wydaje się, że takie wskazanie nie może przejść obok nich niezauważone. Czy możliwa jest zaskakująca podwyżka stóp, nawet pomijając oficjalne posiedzenia? Nie można tego wykluczyć, skoro Fed w czasie pandemii już nas zaskoczył i obniżał stopy, dlaczego nie mógłby wykonać teraz odwrotnego ruchu? Dolar w relacji do euro ma więc na ten moment olbrzymi potencjał do umocnienia, na bazie właśnie kolosalnych różnic w politykach monetarnych. Biorąc pod uwagę czas, jaki może dzielić dostosowanie się EBC do polityki Fed można wysnuć tezę, że poziom 1,10 na EUR/USD jest jak najbardziej realny.
Euro znów poniżej 4,60 złRynki powoli się stabilizują po ostatnich podwyżkach stóp procentowych. Coraz więcej inwestorów zauważa dobre perspektywy rodzimej waluty pomimo rosnących ryzyk.
Złoty znów się umacnia
Pomimo podwyżek stóp procentowych złotówka w dalszym ciągu oscyluje w okolicach 4,60 zł. Powodem tego, że nasza waluta nie umacnia się tak, jak mogłoby wynikać z podwyżki o 0,75%, jest wzrost pewnych ryzyk. To właśnie kwestie niestabilności politycznej na linii Unia – Polska i problemy z pandemią powodują wzrost awersji do ryzyka. W rezultacie mamy dwie silne grupy bodźców. Jedne umacniają złotówkę, a drugie osłabiają. W tym tygodniu silniejsza okazuje się tendencja wynikająca ze wzrostu stóp procentowych. Wynikiem tego jest umacnianie się złotego względem głównych walut.
Co zrobi bank Rumunii?
Dzisiaj posiedzenie Banku Rumunii. Jest to jedyny w naszym regionie bank centralny, który na razie bardziej ospale reaguje na rosnącą inflację niż NBP. Z drugiej strony, pomimo iż dotychczas podniósł stopę procentową o zaledwie 0,25%, należy pamiętać, że zaczynali od poziomu 1,25%. W rezultacie już teraz są na tym samym poziomie co Polska po wzroście o 1,4%. Jutro poznamy wskaźnik inflacji, ale już teraz oczekiwania mówią o 7,3%. Nawet gdyby ta prognoza (w przeciwieństwie do innych państw regionu) nie została przekroczona, można spodziewać się, że stopy procentowe będą musiały wzrosnąć o więcej niż oczekiwane 0,5%, by sytuacja była pod kontrolą.
Kolejne rekordy kryptowalut
Rynek kryptowalut niesamowicie zyskuje na obecnej inflacji. Pytanie, jak długo trwać będą wzrosty, po raz kolejny wraca i po raz kolejny brak jasnej odpowiedzi. Widać tylko kolejnych inwestorów, którzy skoro nie załapali się na poprzednią falę wzrostów, teraz próbują nadrobić. W rezultacie napływ kapitału na rynki jest niemal ciągły, co powoduje, że ceny rosną. Jeżeli jednak stopy procentowe będą rosnąć, w końcu może się okazać, że na rynku równowaga się odwróci i przybędzie sprzedających. Aż strach pomyśleć, jak nisko potencjalnie może doprowadzić nas taka korekta.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
11:00 – Niemcy – indeks instytut ZEW.
Rynki pracy za oceanemPiątek przyniósł ważny pakiet danych z rynku pracy. Pokazał on, że odczyty wracają bardzo sprawnie na poziomy sprzed pandemii.
Lepsze dane z USA
Piątek przyniósł kolejne lepsze dane z amerykańskiego rynku pracy. Stopa bezrobocia spadła do 4,6%, czyli o 0,1% mocniej niż oczekiwania. To kolejna redukcja z rzędu. W ciągu 4 miesięcy parametr ten spadł o imponujące 1,3%. Wyżej od oczekiwań plasują się również zmiany zatrudnienia, co akurat nie powinno dziwić. Spadek bezrobocia wynika bowiem z owych nowych miejsc pracy. Słabszym akcentem jest natomiast tempo wzrostu wynagrodzeń. 4,9% to niby dużo, ale należy pamiętać, że to wartość niższa od obecnego poziomu inflacji, na szczęście niewiele niższa. Po tych danych dolar umocnił się, chwilowo osiągając najwyższy poziom względem euro od drugiej połowy 2020 roku.
Rośnie nadwyżka handlowa Chin
W niedzielę opublikowano dane na temat handlu zagranicznego z Państwa Środka. Bilans handlu zagranicznego jest kwotowo najwyższy w historii. Pokazuje to, jak bardzo próba Chin przejścia na konsumpcję wewnętrzną okazuje się fiaskiem. Dla porównania skali obecne 84,5 mld dolarów nadwyżki handlowej to zaledwie 15% mniej niż dochody budżetu Polski z ostatniego roku przed pandemią.
Kanada też pokazuje dobre dane
Dobre dane w piątek nie dotyczyły tylko USA. Dobre wyniki pokazała również Kanada. Co ciekawe, bezrobocie spadło tam pomimo słabszej od oczekiwań zmiany zatrudnienia. Bezrobocie wynosi jednak 6,7%. Może się wydawać to bardzo dużo, biorąc pod uwagę rezultat w USA. Z drugiej strony jest to wynik 1,2% powyżej minimów sprzed pandemii. Jest to bardzo podobna wartość jak u południowego sąsiada. Dolar kanadyjski po tych danych zyskiwał na wartości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych, ale należy pamiętać, że w weekend w USA doszło do zmiany czasu na zimowy i dane makroekonomiczne wracają na standardowe godziny.
Dolar odbił Inaczej wygląda sytuacja na dolarze. Ten wprawdzie wyłamał kanał wzrostowy, zarysowany w drugiej połowie października, oddając 40% zasięgu. Co gorsze, kolejny dołek został wyznaczony na jeszcze niższym poziomie, co można było już odbierać jako mocny sygnał prosprzedażowy. Ostatecznie jednak amerykańska waluta dynamicznie odbiła wychodząc na najwyższe poziomy od sierpnia. Warto pamiętać, że są one jednocześnie tegorocznym maksimum, a żeby znaleźć droższego ”zielonego” musimy cofnąć się aż do maja ubiegłego roku. Obecnie znajdujemy się niecałe 2 grosze od tego poziomu i niewykluczone, że w najbliższym czasie, będziemy świadkami kolejnego ataku na ten szczyt. W tym tygodniu Rezerwa Walutowa zrobiła dużo, by w dłuższej perspektywie osłabić waluty naszego regionu. Tutaj warto przypomnieć, że kolejne technicznie istotne poziomy znajdują się 20 groszy wyżej.
EURPLN w okolicach 4,60Kurs EURPLN jest coraz mocniej przyklejony do rejonu wokół 4,60 zł. Po tym, jak zarysował na koniec września szczyt przy 4,64 zł, oscyluje wokół obecnego poziomu z maksymalnym odchyleniem 4 groszy. W międzyczasie zaliczył klasyczne, acz szybkie fale spadkowe, wszedł w dość wąski i ostro nachylony kanał wzrostowy, wyłamał go, po czym powrócił do poziomu sprzed jego opuszczenia. Niby dużo się dzieje, ale na względnie małym zasięgu. Jest to spowodowane faktem, że obie waluty w ostatnim czasie miały swoje problemy. Wspólnej walucie ciąży ostatnie posiedzenie Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego (EESC), który kolejny raz odwrócił się od problemu inflacji. Ta bierność może zaskakiwać, zwłaszcza w odniesieniu do pozostałych banków centralnych, które zerwały z narracją przejściowego charakteru dynamiki cen. W szerszej perspektywie możemy mówić o formacji trójkąta schodzącego zarówno z góry jak i z dołu, co może sugerować jednak wybicie na korzyść euro. Realizacja tego scenariusza oznaczałaby testowanie tegorocznego szczytu przy 4,665 zł