Frank tanieje W ostatnim czasie wyraźnie też tanieje frank szwajcarski. Obrazuje to ogólny sentyment na rynku, który w ostatnim czasie bez opamiętania przeszedł w tryb risk on. Nastroju nie jest w stanie zepsuć żadna negatywna informacja, choć takich w ostatnim czasie wbrew pozorom nie brakuje. Cały czas rozwija się konflikt na linii Pekin - Waszyngton. Po tym jak Amerykanie pozbawiły Hongkong specjalnego statusu, twierdząc, że stracił on swoją autonomię i nie ma sensu traktować go lepiej niż kontynentalne Chiny, rynek o dziwo odetchnął z ulgą, spodziewając się jeszcze większego napięcia. Rzecz w tym, że ostatnie posunięcia Państwa Środka pokazują, jak kruchy jest los ostatniej umowy handlowej. Pekin przynajmniej czasowo ograniczył skup produktów rolnych ze Stanów, co było jednym z fundamentów zawieszenia broni. Ryzyko dla światowej gospodarki jest bardzo poważne, jednak jak na razie zupełnie ignorowane przez rynki. Frank w ostatnim czasie potaniał o ponad 20 groszy, dochodząc do niewidzianego od marca poziomu 4,14 zł.
Tradewar
Chiny chcą nadepnąć na odcisk prezydentowi USAPowrót pesymistycznych nastrojów na rynki. Z jednej strony to konsekwencja ogłoszenia przez WHO nowej rekordowej liczby potwierdzonych przypadków Covid-19 spowodowanej luzowaniem restrykcji w poszczególnych krajach. Z drugiej narasta konflikt między Chinami a USA, punktem zapalnym tym razem jest Hongkong. Raporty PMI z różnych części świata pokazują lepszy obraz gospodarek.
Strach przed drugą falą epidemii
W ciągu tygodnia pojawiło się znów więcej osób zarażonych koronawirusem na świecie. Przodują w tym momencie Brazylia i Rosja, gdzie notujemy cały czas przyrost zakażeń i zgonów w ciągu kolejnych dób. Powrót do normalności może się więc okazać trudny, a ciężko będzie pogodzić odmrożenie gospodarek z zatrzymaniem dużej dynamiki wzrostu wskaźnika nowych zakażeń. Z tego też powodu wczoraj na rynkach akcji nastąpił odwrót i dominował kolor czerwony na parkietach w Europie, czy w USA. Nadal też inwestorzy boją się drugiej fali epidemii, o której mówią naukowcy z Chin. I trzeba przyznać, że ryzyko takie jest, bo nowe informacje z Chin mówią o większej liczbie przypadków i izolacji kolejnych miast, póki co mniejszych, niż choćby wcześniej miało to miejsce w Wuhan. Wczoraj media podały, że powrót restrykcji w Chinach objął 100 mln mieszkańców.
Znów gorąco na linii Waszyngton-Pekin
Kolejnym punktem zapalnym, który spowodował kiepskie nastroje na rynkach był znany temat relacji USA i Chin. W ostatnim czasie dało się odczuć, że kraje znów zmierzają do zaognienia relacji. Zaczęło się od pretensji Trumpa do Chin o spowodowanie wybuchu epidemii na taką skalę. Początkowo były to zarzuty o dezinformacje, by finalnie oskarżyć Państwo Środka o celowe wywołanie pandemii. Mimo wszystko jednak porozumienie handlowe nie zostało zerwane. Od wczoraj jednak mocarstwa znów się poróżniły w temacie Hongkongu. Chiny chcą wprowadzić rozwiązania egzekwujące “bezpieczeństwo narodowe”. Oczywiście w samym mieście jak i na świecie zostało to odebrane, jako koniec autonomii Hongkongu. Takie działania spowodują złość Trumpa, który niejednokrotnie pokazywał poparcie dla autonomii. Fakt, że Chiny zdecydują się de facto zaburzyć autonomiczność może wywołać reakcję prezydenta USA i konkretne działania, a nie tylko gesty. Tym bardziej w okresie kampanii prezydenckiej i kontrataku Demokratów, którzy uważają, że lepiej wyegzekwowaliby interesy Amerykanów w kontaktach z Chinami. Trump nie będzie mógł okazać słabości i polec także na tym polu, walcząc o głosy.
PMI na plus, sprzedaż detaliczna na minus
Wczorajsze raporty PMI pokazały lepszy obraz sytuacji gospodarczej na świecie. Odczyty w Niemczech, Francji, WIelkiej Brytanii czy USA nadal pokazują poziomy recesyjne, czyli poniżej 50 pkt, niemniej jednak są to odczyty wyższe niż w poprzednim miesiącu. Dane pokazują więc, że gospodarki powoli wstają z kolan. Wczoraj poznaliśmy też odczyt liczby nowych bezrobotnych w USA. Wynik wyniósł 2,43 mln co od początku pandemii daje łączną liczbę 38 mln bezrobotnych. Dzisiaj z kolei twarde dane makro z Wielkiej Brytanii, czy Polski nie były już tak optymistyczne. Sprzedaż detaliczna w kwietniu w tych krajach niemal runęła na samo dno, a wskazania wyniosły odpowiednio -18,1% i 22,6%. O 13.30 poznamy dzisiaj jeszcze protokół z ostatniego posiedzenia EBC. Wzrost napięcia na rynkach połączony z długim weekendem w USA i Wielkiej Brytanii (święto w poniedziałek) może oznaczać, że inwestorzy nie będą skłonni trzymać swoich pozycji w ryzykownych aktywach i zobaczymy wzrost zainteresowania walutami bezpiecznymi: jenem japońskim, czy frankiem szwajcarskim.
CHF a wojna handlowa USA-ChinyFrank szwajcarski również wyłamał się z blisko dwumiesięcznej konsolidacji. Co ciekawe w zeszłym tygodniu był bardziej pod wpływem oporu w postaci linii trendu niż górnego ograniczenia konsolidacji. Frank w tym momencie jest wspierany przede wszystkim przez wzrost napięcia w konflikcie handlowym USA z Chinami. Z jednej strony inwestorzy chcą wierzyć, że to już tylko konflikt polityczny, z drugiej wszyscy wiedzą, że do prawdziwej eskalacji obu stronom nie potrzeba wiele. Frank właśnie testuje powrót pod linię konsolidacji przy 4,33 zł. Z jednej strony wygląda to na zwyczajny retest po wyłamaniu konsolidacji, co powinno skutkować powrotem do wzrostów. Z drugiej testowany poziom w przeszłości wiele razy pokazał swoją siłę, więc nie można wykluczyć scenariusza, w którym wracamy do kanału.
Na dolarze względny spokójNa wykresie USDPLN panuje względny spokój, co w dużej mierze stoi w sprzeczności, z tym, co się dzieje na rynkach zwłaszcza od zeszłego piątku. Wytłumaczenie tego stanu rzeczy jest jednak prozaiczne. Zarówno dolar, jak i złoty zostają w głębokiej defensywie. Co więcej, jest to spowodowane tymi samymi czynnikami, czyli ostatnią ofensywą medialną prezydenta Trumpa. Ten wyraźnie zrozumiał, że w czasach przedwyborczych strategia oblężonej twierdzy jest tą najskuteczniejszą, dlatego też poddał się pokusie powrócenia do starego wroga przeciwko, któremu można się zjednoczyć. Prezydent Stanów Zjednoczonych po raz kolejny zasugerował, że to Pekin może stać za obecną epidemią koronawirusa, a on sam wcale nie musi mieć tak naturalnego pochodzenia, jak do tej pory zakładano. Niebawem mamy poznać “mocny raport” w tej sprawie. Dodatkowo Pekinowi oberwało się za niezrealizowanie uzgodnień z umowy handlowej, przede wszystkim o niewystarczające zakupy amerykańskich płodów rolnych. Co ciekawe, te oskarżenia bardziej odbiły się na amerykańskiej niż chińskiej walucie, co może być spowodowane głównie tym, że azjatycka gospodarka jest już w zupełnie innym momencie obecnego kryzysu. Potencjalny konflikt handlowy zapewne bardziej uderzy w amerykańską gospodarkę, no ale najwyraźniej niezależnie od szerokości geograficznej do zwycięstwa w wyborach brnie się bez względu na koszty.
Rajd CHF Możemy już chyba powoli zapomnieć o ok. 4 groszowym trendzie bocznym na parze CHF/PLN, którego początek zarysował się przed świętami Bożego Narodzenia. Ostatnie dni zdecydowanie należą do franka szwajcarskiego, który wybił się z tego korytarza, w tydzień pokonał dystans 4 groszy i dziś testuje poziom 3,95 zł, ostatnio widziany w październiku. Jeśli nic nie zatrzyma rajdu CHF, to możliwe jest dotarcie nawet do ograniczenia przy 4,04 zł, co byłoby mało pozytywną informacją dla frankowiczów. Niestety dla nich wiele wskazuje na dalszy ruch franka w kierunku północnym bądź ewentualną lokalną konsolidację przy wcześniej wspomnianym poziomie 3,95 zł. Ciężko szukać jakichś logicznych fundamentalnych podstaw zarówno dla wcześniejszej siły złotego, jak i dla obecnej słabości naszej waluty, dlatego wyjaśnieniem mógłby być sentyment rynkowy. Teoretycznie po podpisaniu porozumienia handlowego USA-Chiny, z nadchodzącym wreszcie (przynajmniej formalnie) brexitem i przy nie najgorszych danych makro z Europy, nastroje powinny być dobre i tym samym wspierać waluty rynków wschodzących. Dzieje się jednak odwrotnie, co może wskazywać, że rynek już wcześniej zdyskontował wygasające punkty zapalne i teraz część inwestorów zwyczajnie realizuje swoje zyski. Mimo że w tym tygodniu ze Szwajcarii nie napłyną żadne dane makro, to i tak oczy całego świata zwrócą się w stronę tego alpejskiego kraju, ponieważ przez najbliższe dni do Davos zjadą najważniejsi gracze sceny politycznej i biznesowej, aby wziąć udział w dorocznym Światowym Forum Ekonomicznym.
Silna złotówka Siłę polskiej waluty możemy zaobserwować także na parze USD/PLN. Tutaj również od początku grudnia wyklarował się wyraźny trend spadkowy, który doprowadził nas nieznacznie poniżej 3,78 zł (ostatnio widziane pół roku temu), ale to wsparcie okazało się za silne dla złotego. Choć dziś dolar próbuje wybić górą ok. 4 groszowy południowy korytarz, to może być jeszcze za wcześnie na ogłoszenie trwałej zmiany kierunku. Jeśli jednak do tego dojdzie, to możliwy jest ruch w kierunku 3,88 zł, które ma szansę być pierwszym, poważnym ograniczeniem. W przypadku kontynuacji ruchu w dół znowu poziom 3,78 zł będzie wsparciem dla USD, a w razie jego pokonania nie można wykluczać marszu w stronę 3,73 zł. Jednym z najważniejszych wydarzeń ostatnich dni było podpisanie przez USA i Chiny pierwszej fazy porozumienia handlowego. Wydaje się jednak, że zapowiedziane dużo wcześniej parafowanie tej umowy, zostało zdyskontowane przez rynki przed realnym złożeniem podpisów. Moglibyśmy uznać, że w takim razie konflikt między dwoma mocarstwami zmierza do końca. Niestety sama nazwa “pierwsza faza”, a także fakt utrzymania w mocy przez obie strony większości wcześniej nałożonych ceł, wskazuje, że bardziej zasadne byłoby mówienie o zawieszeniu broni, a nie o realnym rozejmie. Dla rynków coraz istotniejszym czynnikiem będzie rozkręcająca się powoli amerykańska kampania prezydencka (trwają właśnie prawybory w Partii Demokratycznej). W tym kontekście część obserwatorów wskazuje, że po wyciszeniu konfliktu z Chinami prezydent Donald Trump może wziąć na swój celownik Unię Europejską, a to zwiastuje kolejne niespokojne miesiące. Z odczytów makroekonomicznych warto będzie zwrócić uwagę na dane z amerykańskiego rynku nieruchomości (środa), a także na piątkowe wskaźniki PMI dla przemysłu i usług.
Czy czeka nas wzrost cen ropy?Ugoda w konflikcie handlowym USA i Chin powoduje, że jeden z ważnych czynników hamujących dotychczasowy wzrost cen ropy znika. To właśnie cła miały spowalniać globalny wzrost gospodarczy, a tym samym prognozy wzrostu cen czarnego złota.
Japonia dalej zwalnia
W nocy poznaliśmy dane na temat japońskiej gospodarki. Produkcja przemysłowa spada w skali roku o 8,2%, co jest zaledwie 0,1% powyżej oczekiwań. Dane te nie zrobiły większego wrażenia na inwestorach, ale ich reakcje mogą być dzisiaj znacznie spokojniejsze ze względu na dzień wolny w USA. Dane makroekonomiczne z Japonii to zresztą specyficzny temat. Kraj ten od wielu lat pokazuje raczej słabe dane makroekonomiczne, ale pomimo tego powoli się rozwija.
Wygaszanie wojny handlowej pomaga ropie
Czarne złoto po podpisaniu umowy handlowej między Chinami a USA powoli odzyskuje siły. Widać też większe oczekiwania na temat przyszłego popytu. Dobrym dowodem na to jest rosnąca ilość wież wiertniczych w USA. Ropa nie jest co prawda tak droga, jak podczas konfliktu na linii Iran-USA, ale surowiec ten w przeddzień wybuchów konfliktów zbrojnych zwyczajowo idzie istotnie w górę.
Amerykanie budują
W piątek poznaliśmy dane z USA na temat budownictwa. O ile zgód na budowy domów było mniej, niż oczekiwano, o tyle rozpoczęto ich znacznie więcej, niż sądzono. Zamiast spodziewanych 1,38 mln domów, rozpoczęto budowę 1,6 mln domów. Oprócz tego poznaliśmy odczyty produkcji przemysłowej oraz wstępne dane na temat Raportu Uniwersytetu Michigan. Pomimo tego, że były one słabsze od oczekiwań, nie były tak złe, aby wpłynąć na optymizm inwestorów po odczytach z rynku budowlanego. W rezultacie dolar był najsilniejszy względem euro od początku roku.
Dzisiaj dzień wolny w USA z okazji dnia Martina Luthera Kinga, a w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Delikatny ruch na parze walutowej CHf/PLNMocna złotówka i optymizm na rynkach w ostatnich dniach musiał odcisnąć piętno na notowaniach pary CHF/PLN. Trzeba jednak przyznać, że umocnienie złotego w relacji do franka szwajcarskiego nie jest póki co zbyt imponujące raptem 3 groszowe. Może to wynikać z tego, że konflikt na Bliskim Wschodzie spowodował, że bezpieczne przystanie były w cenach. I mimo tego, że krajowa waluta była mocna to i ta szwajcarska więc w tej relacji zanotowaliśmy tylko delikatny ruch. W tym tygodniu wiele będzie zależeć od porozumienia na linii USA-Chiny. Jeśli wstępne uzgodnienia nie rozczarują inwestorów to powinniśmy zobaczyć dalszy rajd ryzyka. W tym scenariuszu w odwrocie powinny być bezpieczne przystanie jak frank szwajcarski. Na parze CHF/PLN podtrzymany zostałby trend spadkowy i zejście w okolice minimów z tego roku nieco poniżej 3,90 stałoby się realne. Na uwadze jednak trzeba mieć to, że podpisanie umowy między dwoma mocarstwami grane jest już od grudnia. Więc tym razem decydować będą szczegóły. Może więc się okazać, że to nie porozumienie, a tylko rozejm i zawieszenie broni. Dalsze szczegóły mogą być dopiero dogrywane po wyborach w USA. Wtedy o nastrojach inwestorów będą decydować sondaże. Jeśli wskazywać będą zwycięstwo Trumpa, to inwestorzy będą sceptyczni, czy ten pokój z Chinami może być trwały.
Trend boczny CHF/PLNTakże na wykresie CHF/PLN postanowiliśmy wyznaczyć trend boczny, w którym ta para porusza się od połowy listopada, a ograniczają go poziomy w okolicach 3,932 zł i 3,888zł. Jeżeli doszłoby do wybicia dolnego ograniczenia, które jest najniższym poziomem od pierwszej połowy listopada, to kolejnego wsparcia możemy szukać przy 3,865 zł. Ponieważ Szwajcarski Bank Narodowy w zeszłym tygodniu nie pokusił się o żaden ruch w kwestii stóp procentowych, to na kurs franka szwajcarskiego w największej mierze wpływa ogólny sentyment na rynkach. W tym kontekście zdecydowana wygrana Partii Konserwatywnej na Wyspach, a co za tym idzie praktycznie przesądzony brexit wraz z końcem stycznia, zdecydowanie poprawił nastroje. Dodatkowo doniesienia o uzgodnieniu pierwszej fazy porozumienia handlowego między USA i Chinami, sprawiają, że inwestorzy są skłonni podejmować większe ryzyko inwestycyjne, a w takim wypadku lokują swoje aktywa także w walutach rynków wschodzących, czyli m.in. w złotym. Właśnie to może być jedną z przyczyn umacniania się PLN w stosunku do głównych walut.
Co będzie po 15 grudnia? Na parze z dolarem możemy zaobserwować analogiczną sytuację do innych głównych par walutowych z polskim złotym, czyli stabilny wzrost od początku listopada i silne zanegowanie ruchu na przełomie miesięcy. Jednak w tym przypadku zdecydowaliśmy się na wyróżnienie trendu bocznego, który zarysował się w ostatnich dniach. W tym wypadku wsparcia należy szukać w okolicach poziomu 3,845 zł, a ograniczenia przy 3,873 zł. W tej chwili więcej wskazuje na to, że jesteśmy bliżsi wybicia górnego ograniczenia. Jednak niewielka zmienność, którą widzimy od momentu poniedziałkowego otwarcia, może potwierdzać tezę, że na razie inwestorzy wstrzymują się z wyraźniejszym określeniem po stronie podaży bądź popytu. Ten tydzień stoi pod znakiem decyzji o stopach procentowych i nie inaczej jest w przypadku amerykańskiego regulatora, którego posiedzenie będzie miało miejsce w środę. Po cięciach z ostatnich miesięcy i zejściu o 0,75 p.proc., jak na razie rynek nie spodziewa się żadnych zmian w tym zakresie, dlatego tym uważniej analitycy będą się przysłuchiwali konferencji prasowej po spotkaniu FOMC. Z danych makroekonomicznych warto będzie zwrócić uwagę na odczyty z rynku pracy. Jednak zapewne nic nie będzie tak istotne, jak doniesienia z frontu wojny handlowej. Prezydent Donald Trump w zeszłym tygodniu postanowił wciągnąć do tego konfliktu kolejne kraje (Francja, Argentyna, Brazylia), ale oczywiście najistotniejszy pozostaje teatr działań na osi USA-Chiny. Z tego odcinka frontu w ostatnich dniach nie otrzymaliśmy zbyt wielu informacji, ale wielkimi krokami zbliża się 15 grudnia - na ten dzień zapowiedziano wprowadzenie kolejnej transzy taryf celnych. Po podpisaniu przez Trumpa ustawy wspierającej prodemokratyczne ruchy w Hongkongu, nikt już nie wierzy w szybkie podpisanie jakiegokolwiek porozumienia. Może to oznaczać, że nowe cła wejdą w życie, a co za tym idzie, czeka nas dalsza eskalacja konfliktu. Taki rozwój wypadków nie służy pozytywnemu sentymentowi na rynku i wtedy trudno będzie o realne wsparcie dla złotego.
Wyrok TSUE w sprawie frankowiczów oraz relacja USA-ChinyNa notowaniach pary CHF/PLN w ostatnich dniach dochodziło do całkiem sporych ruchów. Z jednej strony to konsekwencja presji na wzrost wynikającej z wyroku TSUE w sprawie frankowiczów. Kolejne wyroki są niekorzystne dla banków. Z drugiej kluczowym elementem są doniesienia z frontu wojny handlowej między USA a Chinami. Niby wszystko zmierza w kierunku wstępnego porozumienia, ale wciąż coś staje na przeszkodzie. Ostatnio było to poparcie protestujących w Hongkongu przez Trumpa, co nieco zdenerwowało stronę chińską. Poza tym wciąż inwestorzy otrzymują informacje o rozmowach, ale są one tak ogólnikowe, że powoli pojawia się niepewność co to porozumienie miałoby zawierać. Wydaje się jednak, że ruch w kierunku 4,00 na parze CHF/PLN jest mało prawdopodobny.
Sytuacja w Hong-Kongu a porozumienie amerykańsko-chińskie Kurs USD/PLN także wpisuje się w tendencję reszty par walutowych z polskim złotym i w tej chwili znajduje się w trendzie bocznym. Ma on ok. 4-groszowy zakres ze wsparciem w okolicach 3,8640 zł i ograniczeniem na poziomie 3,9050 zł. Na początku tego tygodnia możemy obserwować próby wybicia tego ograniczenia, które mogłoby skutkować początkiem dłuższego ruchu wzrostowego, jeśli nie zostanie on szybko zanegowany. W tym tygodniu otrzymamy kilka istotnych odczytów z USA, z których najważniejsze mogą być PKB oraz informacje dotyczące rynku nieruchomości. Jednak wydaje się, że nic nie będzie ważniejsze od kolejnych doniesień z frontu wojny handlowej. Ponieważ w tym kontekście co chwilę pojawiają się sprzeczne informacje, trudno wyrokować, co może nas czekać w najbliższych dniach, a nawet godzinach. Inwestorzy zdają się wierzyć, że porozumienie nie było jeszcze nigdy tak blisko, ale wstrzymują się jeszcze z jasnym określeniem, po której stronie stanie rynek. Jeśli otrzymamy więcej pozytywnych informacji, to możliwe jest wzmocnienie sentymentu do ryzyka, a wtedy zyska także złoty. Jeśli jednak nastroje się pogorszą, to środki będą kierowane w stronę bezpiecznych aktywów, w tym USD. Na razie większego wpływu na ekonomię nie ma procedura impeachmentu rozpoczęta przez Demokratów w Kongresie. Do usunięcia prezydenta z urzędu droga jest bardzo daleka, dlatego większe znaczenie może mieć nastawienie Białego Domu i Kapitolu do sytuacji w Hong Kongu. Nie słabną tam protesty przeciw chińskim władzom, próbującym ograniczyć autonomię i swobody obywatelskie. W ten weekend odbyły się wybory do rad dzielnic tej aglomeracji i siły prodemokratyczne odniosły w niej bezdyskusyjne zwycięstwo przy frekwencji przekraczającej 70%. Jeśli władze USA opowiedzą się wyraźnie po stronie obywateli Hong Kongu, to jakąkolwiek możliwość amerykańsko-chińskiego porozumienia będzie można wyrzucić do kosza. Nie możemy też zapomnieć, że w tym tygodniu w Stanach będziemy mieli jedno z najważniejszych świąt w kalendarzu, czyli Święto Dziękczynienia, co zapewne ograniczy zaangażowanie tamtejszych inwestorów, a co za tym idzie również głębię rynku.
Wojna handlowa nie daje o sobie zapomniećMocny dolar. Przed południem notowania USD/PLN znalazły się w najwyższym punkcie od ponad 2 lat. Przez chwilę za dolara amerykańskiego trzeba było zapłacić ponad 4,00 zł. Kilkugroszowy skok notowań był spowodowany (podobnie jak w przypadku pozostałych głównych walut) tragicznymi odczytami z europejskiej gospodarki, które wywołały wzrost awersji do ryzyka, a tym samym odwrót inwestorów od złotówki. Ponadto w ostatnim czasie kurs USD/PLN kształtowany jest przez doniesienia z frontu wojny handlowej między USA a Chinami. W tej sprawie w weekend napłynęły kolejne negatywne informacje. Okazało się, że prezydent Donald Trump odrzuca możliwość przyjęcia częściowego porozumienia z Chińczykami, co poskutkowało natychmiastowym odwołaniem wizyty przedstawicieli Państwa Środka w Waszyngtonie, gdzie mieli przystąpić do kolejnej tury negocjacji. Zatem po raz kolejny jakakolwiek możliwość osiągnięcia kompromisu została odrzucona i nikt nie ma pojęcia na jak długo. Wygląda na to, że nie pozostaje nic innego, jak tylko uzbroić się w cierpliwość i oczekiwać kolejnych doniesień. Wszak wszyscy zdążyli się już przyzwyczaić do nieprzewidywalności obecnego lokatora Białego Domu.
Czy będzie przełom? - Komentarz walutowyO poranku notowania złotówki pozostają w miarę stabilne. Rynki wyczekują kolejnych doniesień z linii frontu wojny handlowej. Z dnia na dzień coraz ciekawiej.
Lekkie osłabienie
We wtorkowe przedpołudnie nie widać nerwowych ruchów na polskich parach walutowych. Co prawda złotówka nieznacznie traci w stosunku do głównych walut, ale nie są to ruchy porównywalne do tych sprzed kilku dni. Aktualnie za franka szwajcarskiego zapłacimy 4,01 zł, funt brytyjski wyceniany jest na 4,80 zł, z kolei cena dolara amerykańskiego wynosi 3,92 zł, a euro 4,36 zł.
Wojna wciąż trwa
Temat konfliktu na linii Chiny - Stany Zjednoczone nie daje o sobie zapomnieć nawet na chwilę. Prawie codziennie z obu stron padają nowe deklaracje. W ostatnich dniach nie było inaczej. W piątek przedstawiciele Państwa Środka ogłosili cła odwetowe na amerykańskie towary. Donald Trump nie kazał jednak długo czekać i szybko odbił piłeczkę, podnosząc stawki obostrzeń, które miały wejść w życie w najbliższym czasie. Rynki od razu zareagowały na te informacje czerwienią na parkietach, a inwestorzy (zgodnie ze zwyczajem) zaczęli wycofywać się w kierunku bezpiecznych przystani. Kilkadziesiąt godzin później obraz wojny handlowej był już zupełnie inny. Prezydent USA stwierdził, że odbył rozmowę telefoniczną z chińskimi przedstawicielami, którzy zapewnili, że nie chcą dalszej eskalacji konfliktu i są gotowi do kontynuowania negocjacji. Po tym oświadczeniu na rynki powrócił względny spokój. Nie można jednak zapominać, że konfrontacja dwóch mocarstw nie jest obecnie jedynym punktem zapalnym. W jej cieniu pozostaje kwestia brexitu, widmo wcześniejszych wyborów we Włoszech, niekończące się napięcia wokół Iranu czy też protesty w Hongkongu.
Coraz więcej odczytów
Dziś kalendarz makroekonomiczny nie zachwyca. Rano poznaliśmy odczyt dynamiki PKB w Niemczech, który nie zaskoczył obserwatorów (spadł o 0,1% kwartał do kwartału), a tym samym nie wpłynął na notowania EUR. Po południu warto jeszcze zwrócić uwagę na publikację indeksu zaufania konsumentów w USA. Dalsza część tygodnia zapowiada się znacznie ciekawiej pod względem istotnych publikacji. Poznamy m.in. odczyty inflacyjne z Europy, odczyty PKB czy raport dotyczący wydatków Amerykanów.