Ropanaftowa
CFD na ropę naftową WTI BUYBuduje się piękna formacja świec, która zapowiada dosłownie "wystrzał" ceny w okolice 150$
Z strategii A2 ( opisana w innych moich analizach, które będą powiązane z tą analizą ) wynika że cena docelowo zmierza w stronę (około) 135$ lub 150$
Strategia A2( mojego autorstwa ) polega na tym że, szukamy formacji świeć, gdzie ich kierunek jest coraz wyżej ku górze, a jednocześnie układają się w formie zaokrąglonej.
Po drodze są linie ( oznaczone numerami ) na które trzeba uważać, w tych okolicach możliwa korekta ( w pozycji buy )
Numery przy liniach są nie istotne, one potrzebne dla mnie, w przypadku gdy będę aktualizować analizę będzie to łatwiejsze do wytłumaczenia.
Uwaga analiza będzie aktualizowana na bieżąco.
Życzę Miłego i Udanego Handlu !!!
Euro poniżej 4,60 złDobre dane z Polski połączone ze szczęśliwym zbiegiem okoliczności powodują, że złoty jest najsilniejszy względem euro od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Kapitał wraca do Europy
Po tym, jak dolar 1,5 tygodnia temu osiągnął najwyższe poziomy względem euro, rozpoczął się ruch powrotny. Od tego czasu dolar stracił już ponad 3% na wartości, a dzisiaj od rana ruch jest kontynuowany. Powodem są spekulacje na temat podwyżek stóp procentowych w strefie euro już w lipcu. Niestety EBC pod kątem transparentności polityki bierze przykład z Polski i nikt nic nie wie. Z drugiej strony pojawiają się spekulacje o możliwym spowolnieniu cyklu podwyżek w USA. Tutaj z kolei jako powód wskazywane są bardzo słabe wyniki giełdy. S&P traci już prawie 20% od szczytów z grudnia tego roku. Z drugiej strony obecne poziomy około 4 000 punktów nie były widziane na rynku ani razu przed pierwszym kwartałem 2021 roku. Spadek na giełdzie zatem jest wyraźny, ale tylko względem napompowanych tanim pieniądzem rekordów sprzed kilku miesięcy.
Złoty korzysta
Jeszcze wczoraj pisaliśmy w komentarzu, że jeszcze 2 grosze straci euro do złotego i będzie najtańsze od początku pandemii. Dzisiaj już pękła ta granica, gdyż przez chwilę kurs euro zanurkował poniżej 4,60 zł. Powodem jest bardzo dobra dyspozycja euro względem dolara. Kapitał, który napłynął do Europy, nie zostaje tylko w strefie euro, ale szuka lepszych stóp zwrotu. Polska jest jednym z beneficjentów jako relatywnie duża gospodarka z dość wysokimi, przynajmniej względem strefy euro, stopami procentowymi. Najsilniej zmiany widać oczywiście na dolarze względem złotego. Amerykańska waluta spadła dzisiaj poniżej 4,30 zł.
Ropa się stabilizuje
W tle dużych zmian na rynkach walutowych mamy relatywnie małą zmienność na rynkach surowcowych. Ropa od początku tygodnia traci na wartości, aczkolwiek wszystko dzieje się przy bardzo małej zmienności, więc i przecena jest relatywnie bardzo niska. Powodem umacniania jest ryzyko pojawienia się recesji w wielu częściach świata. To powoduje, że spada oczekiwany popyt na ropę. Mniejszy popyt to z kolei niższe ceny. Z drugiej strony analitycy wskazują na niskie stany zapasów surowców energetycznych w Chinach, co może powodować, że kraj ten będzie chciał zakupić dużo surowca by je odbudować. To z kolei ważny bodziec zwiększający cenę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Euro wraca na 4,65 zł Dobra passa polskiej waluty wynika z kilku czynników. Najważniejszym jednak wciąż wydaje się presja na wzrost stóp procentowych. To właśnie dlatego wzrost inflacji tak dobrze wpływa na złotego.
Inflacja wciąż rośnie
Finalne dane z inflacji w zeszłym tygodniu to jedno. Wczoraj poznaliśmy inflację bazową. Jest to wskaźnik wzrostu cen bez uwzględnienia energii i żywności. W ten sposób odrzucane są najbardziej zmienne elementy wzrostu cen. Niestety parametr ten również okazał się wyższy od oczekiwań. Jest on niższy niż standardowa inflacja. Nie można się temu dziwić, biorąc pod uwagę to, co dzieje się na rynku ropy. Również żywność pomimo tarczy antyinflacyjnej jest elementem, który przyspiesza wzrost cen. Aż strach pomyśleć, co by się działo, gdyby teraz tarczę antyinflacyjną wyłączyć. Jak na to reaguje złoty? Wbrew pozorom korzystnie. Jesteśmy w trakcie cyklu wzrostu stóp procentowych, a każdy taki odczyt powoduje, że rosną oczekiwania co do dalszych wzrostów, a to umacnia walutę.
Ropa najdroższa od marca
Czarne złoto drożało ostatnimi czasy z bardzo prostego powodu. Spodziewany popyt na ten surowiec znacznie przekraczał to, co na rynki mogło zostać dostarczone. W rezultacie cena szła w górę, co równoważyło rynek. Przy wyższych cenach zapotrzebowanie spadało. Powodem tego problemu jest europejskie embargo na ropę z Rosji. Tej z kolei nie można łatwo przekierować w inną stronę świata. Do tego dochodzi ożywienie gospodarcze w Azji, które odbudowuje zapotrzebowanie zmniejszone przez koronawirusa. Pewnym problemem jest jednak stanowisko Węgier. Kraj ten w ramach swojej sympatii prorosyjskiej jest skłonny wetować embargo. Taka decyzja może z kolei szybko zdusić ceny ropy.
Granice manipulacji
Dla osób nieposiadających telewizorów w Polsce czy to w latach komuny, czy ostatnim czasie pewne poziomy absurdu są trudniejsze do wyobrażenia. Jest jednak taki kraj na wschodzie, który wszystkie nasze osiągnięcia wyprzedza o kilka długości. Tak, mowa o Rosji. Obecnie kraj ten, chce udowodnić, że mimo agresji militarnej (którą nazywają specjalną operacją, gdyby to coś zmieniało) gospodarka ma się dobrze, sięga wyżyn. A przynajmniej wyżyn notowań rubla względem złotego, czy euro. Na rynku, który absurdalnie stracił płynność, takie manipulacje są możliwe. Pytanie, jaki jest sens pompowania rubla na najwyższe poziomy od pięciu lat. Analitycy nie potrafią wyjaśnić, jaki może być powód umacniania się rosyjskiej waluty mimo wojny, sankcji i problemów gospodarczych. Urealnienie kursu, o ile dojdzie do powrotu Rosji na rynki, będzie brutalnym zimnym prysznicem.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
15:15 – USA – produkcja przemysłowa.
Dolar powyżej 4,50 złAmerykańska waluta zyskuje nie tylko słabością złotego. Sytuacja gospodarcza, a w szczególności rynek pracy prezentują się bardzo dobrze. Pozwala to dolarowi osiągać kolejne szczyty.
Dolar po raz kolejny swoje
Dane z USA po raz kolejny okazały się słabsze od oczekiwań. Problem w tym, że oczekiwania, które nie zostały osiągnięte, były mocno wyśrubowane. W rezultacie mamy dziwną sytuację, gdzie otrzymujemy bardzo dobre dane, ale nie tak dobre jak sądzono. Widać jednak wyraźny rozdźwięk pomiędzy oczekiwaniami analityków, a działaniami inwestorów. Ci drudzy bowiem patrzą pragmatycznie. Od dwóch miesięcy średnia wniosków o zasiłek dla bezrobotnych znajduje się wyraźnie poniżej 200 tysięcy tygodniowo. Przed pandemią ten poziom zdarzał się w pojedynczych wyjątkowych tygodniach. Widać zatem, że rynek pracy jest w dobrej kondycji. Wczoraj nie tylko doszło do przebicia poziomu 1,05 dolara za euro, ale również przekroczono 1,04. Tak duży ruch nie przeszedł bez echa na złotym. Dolar po raz pierwszy od początku wojny znów przebił poziom 4,50 zł.
Adam Glapiński zostaje
Zgodnie z oczekiwaniami obóz rządzący ze wsparciem formacji Kukiz może uzyskać większość i ją uzyskał. Przy okazji głosowania doszło jednocześnie do wielu mniej lub bardziej żenujących przepychanek słownych. Patrząc na padające w nich stwierdzenia, wielu analityków może odnieść wrażenie, że o ile osoby zasiadające w Sejmie słusznie diagnozują pewne braki obecnego kandydata, to sami mają jeszcze słabsze pojęcie o problemie inflacji i stóp procentowych. Rynki zgodnie z oczekiwaniami przyjęły tę nominację neutralnie. Skoro Adam Glapiński pojawił się na posiedzeniu PiS, a Solidarna Polska wyraziła poparcia, to wynik był niemal przesądzony.
Nie ma nudy na ropie
Od dwóch dni znów mamy silne odbicie na czarnym złocie. Po tym, jak jeszcze we wtorek ropa notowana w Londynie spadała poniżej 102 dolarów za baryłkę, rozpoczęło się odbicie. Dzisiaj z rana przekroczony został pułap 109 dolarów, a to jeszcze nie koniec dnia. Na rynku cały czas nie ma zgody co do dalszych perspektyw, co powoduje, że cena jest mocno zmienna. Z jednej strony są niepokoje związane z rosyjskimi działaniami zbrojnymi na Ukrainie. Z drugiej strony rosnąca inflacja i problemy covidowe w Chinach powodują, że popyt może spadać.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Ucieczka z giełdSytuacja na rynkach nie zachęca do inwestowania pieniędzy na giełdach. Warto jednak pamiętać, że tak silne spadki są też wynikiem silnego napompowania wycen rekordowo niskimi stopami procentowymi w trakcie pandemii.
Ropa znów szaleje
Od poniedziałkowego poranka do wtorkowego wieczora ropa naftowa staniała o około 10%. Od tego momentu znów idzie jednak w górę. Na ceny czarnego złota ma wpływ obecnie wiele wskaźników. Ostatnio doszły jednak dwa wzmacniające oczekiwania wzrostu cen, stąd obecna korekta jest mocno uzasadniona. Jednym z nich jest wolniejszy rozwój pandemii COVID19 w Chinach. W wyniku tych danych rośnie oczekiwany popyt na surowiec. Drugim jest zajmowanie przez Rosjan ważnych węzłów dostawy gazu na Ukrainie. Oczywiście teoretycznie możliwe jest uzupełnienie braków poprzez zwiększenie produkcji w krajach OPEC. Teoretycznie, bo technicznie nie jest to takie proste. Dlatego ropa wciąż jest taka droga i nie widać alternatyw.
Fatalna passa na giełdach
W tym roku rynki finansowe przyjęły przynajmniej dwa silne ciosy. Jednym z nich jest niepewność związana z rosyjską agresją na terytorium Ukrainy. Drugim jest wzrost stóp procentowych. Z nim połączone są bowiem ograniczenia programu skupu aktywów. W rezultacie na rynek trafia znacznie mniej pieniędzy. Alternatywa w postaci stabilnie płacących coraz większy procent, wraz ze wzrostem stóp procentowych, obligacji jest bowiem mocno kusząca dla inwestorów. W rezultacie od początku roku polski WIG stracił już 22%, niemiecki DAX 14%, a amerykański S&P 16%.
Rumunia podnosi stopy procentowe
Zgodnie z oczekiwaniami wzrosły wczoraj stopy procentowe w Rumunii. Nowy poziom wynosi 3,75% i jest o 0,25% wyższy od oczekiwań. Podwyżka wyższa od oczekiwań podyktowana jest oczywiście wskaźnikiem inflacji. Wynosi on bowiem obecnie imponujące 13,76%. Wydawać by się mogło, że skoro nawet po podwyżce inflacja przekracza stopy procentowe o ponad 10%, to coś jest mocno nie tak. Problemem jest uwiązanie rumuńskiej waluty do euro. W rezultacie zbyt duże podwyżki stóp procentowych spowodowałyby nadmiar popytu na walutę i duże koszty utrzymania parytetu wymiany. W rezultacie Rumunia mimo posiadania własnej waluty jest w podobnej pułapce jak państwa nadbałtyckie, które pomimo olbrzymiej inflacji nie mają narzędzi do walki z nią.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka.
Inflacja wzrasta w kolejnych państwachKolejne państwa pokazują wyższe od oczekiwanych wskaźniki inflacji. W Czechach ceny rosną najszybciej od pierwszej połowy lat 90., na Węgrzech od początku tego milenium.
Inflacja w Europie
Jeżeli komuś się wydawało, że w Polsce jest wyjątkowo źle pod kątem inflacji, to jest w błędzie. Dzisiejsze odczyty w Czechach i na Węgrzech pokazują, że ten problem nie dotyczy tylko nas. W Czechach ceny rosną o imponujące 14,2%. Na Węgrzech jest to “zaledwie” 9,5%. Należy jednak pamiętać, że Węgrzy, podobnie jak Polacy, wprowadzili u siebie programy obniżające inflację. Jest to zatem odłożenie części problemu na później. Co te dane oznaczają w praktyce? Szybciej od oczekiwań rosnąca inflacja pokazuje, że wzrost cen wcale nie jest pod kontrolą. Skoro nie jest pod kontrolą, to być może będą konieczne wyższe podwyżki stóp procentowych. To z pewnością nie cieszy kredytobiorców.
Rynek ucieka od franka
Pomimo wzrostu stóp procentowych, który powoduje, że bezpieczne aktywa dają lepiej zarobić, inwestorzy chętniej patrzą na ryzykowne aktywa. Dobrym dowodem są notowania euro względem franka. Na tej parze przeważnie dobrze widać to, co się dzieje na rynku. Im mniej bezpiecznie, tym chętniej inwestorzy chowają swoje środki we franku. Im z kolei większy apetyt na ryzyko, tym chętniej inwestorzy przenoszą się na euro. Teraz w sumie mają dodatkowy powód. Coraz więcej obligacji daje dobrze zarobić. Oczywiście obligacje Szwajcarii również poszły w górę, nie poszły jednak tak mocno, jak innych państw. To powoduje, że inwestorzy jeszcze chętniej uciekają od franka. Widać to wyraźnie po jego notowaniach względem złotego. W ciągu 10 dni franki staniały ponad 15 groszy.
Gwałtowna przecena ropy
Od kilku dni czarne złoto wyraźnie przekraczało poziomy 110 dolarów za baryłkę. Trafiło tam po zapowiedziach odcięcia większości Europy Zachodniej od importu ropy z Rosji. Wczoraj jednak widzieliśmy wyraźną korektę tych ruchów. Jeszcze rano baryłka kosztowała 113 dolarów. W nocy notowania zamykały się wynikami około 104 dolarów za baryłkę. Co było powodem przeceny? Powodów jest kilka. Z jednej strony ciągle mocny dolar powoduje, że cena ropy w walutach krajowych jest jeszcze wyższa. Z drugiej strony jest kwestia oczekiwań co do wskaźników makroekonomicznych, a przede wszystkim wzrostu PKB. Po trzecie mamy korektę, typowe zjawisko po silnych ruchach. W rezultacie przyjdzie nam chwilę odetchnąć podczas tankowania, aczkolwiek nie jest to przełomowa zmiana. Po prostu jest mniej źle.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Skutki odcięcia rosyjskiego gazuZłoty w relacji do dolara owszem mocno stracił, ale o niebo lepiej wygląda sytuacja na parze EUR/PLN. Oczywiście widzimy na wykresie mocny ruch w górę, który był konsekwencją decyzji Rosji o odcięciu gazu naszemu krajowi. Panika po ogłoszeniu tego faktu spowodowała panikę na złotym. EUR/PLN szybko podążył na północ, łamiąc po drodze kolejne opory, czy to na poziomie 4,68, czy 4,70. Tak jak wskazaliśmy w komentarzach ta wyprzedaż była zbyt ostra, a krajowa waluta wsparta fundamentem w postaci prowadzonej polityki monetarnej powinna wrócić do umocnienia. I rzeczywiście ten scenariusz się ziścił, a złoty w relacji do euro odrabia straty i wraz z końcem tygodnia praktycznie wymazał całe straty z feralnego dnia i ogłoszenia wspomnianej decyzji przez Rosję. Co dalej? Połączenie znów rekordowej inflacji z silnym wzrostem i do tego luzowaniem fiskalnym musi skutkować silną podwyżką stóp przez RPP. Spodziewamy się znów ruchu o 100 pkt bazowych, który będzie wsparciem dla naszej waluty. EUR/PLN ma przed sobą teraz wsparcie na poziomie 4,65 w postaci linii trendu wzrostowego, pokonanie tego poziomu mogłoby wygenerować zejście w okolice 4,60. Kluczowe będzie posiedzenie Fed i wspomnianego RPP.
Droższe paliwo przed majówkąO tym, że pogoda ma potencjał psuć nam majówkę, dowiedzieliśmy się już wielokrotnie. To, że będzie to opad śniegu w Północnej Dakocie, nie było jednak aż tak intuicyjne, a jednak się stało.
Ropa znów drożeje
Na początku tygodnia mieliśmy zejście ceny baryłki chwilowo poniżej psychologicznej bariery 100 dolarów. Od tego czasu jednak ropa znów idzie w górę. Wzrostowi pomogło szczególnie zamknięcie kurka z gazem. Dzisiaj baryłka kosztuje już 8 dolarów więcej. Cena dodatkowo rośnie przez niespodziewane opady śniegu w Północnej Dakocie. Dlaczego to takie ważne? Stan ten jest trzecim co do wielkości największym producentem ropy naftowej w USA z dzienną produkcją przekraczającą milion baryłek ropy dziennie. To prawie 10% rosyjskiej produkcji. Spadek wydobycia z powodu śnieżyc oceniany jest nawet na 75%. Tak duży spadek produkcji nie mógł pozostać bez wpływu na ceny. W rezultacie ceny hurtowe paliw rosną, a zaraz zaczyna się długi weekend…
Słabsze dane za oceanem
Wczorajsze dane z USA spowodowały przerwanie doskonałej passy dolara względem euro. Stało się to pomimo zgodnych z oczekiwaniami wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Powodem był wyraźnie gorszy od oczekiwań wskaźnik zmian PKB. Amerykanie podają go w formie annualizowanej. Pod tym dziwnym terminem znajduje się operacja matematyczna, która mówi, jakby ten wskaźnik wyglądał, gdyby cały rok był taki jak ostatni kwartał. Pokazuje to nam jednak, że patrzenie na gospodarkę amerykańską przez różowe okulary może powodować nadmiernie optymistyczne decyzje. Najprawdopodobniej tak właśnie interpretowane jest ostatnie umocnienie dolara. Od rana jesteśmy świadkami przeceny. Kolejne dni pokażą, czy to tylko chwilowa zmiana, czy początek nowej tendencji.
W Hiszpanii spada a w Niemczech rośnie
Wczorajszy spadek tempa wzrostu cen w Hiszpanii mocno zaskoczył rynki. Pojawiły się nawet gdzieniegdzie głosy, że wracamy do epoki standardowych zmian cen. Biorąc pod uwagę niższą dynamikę wzrostu cen ropy, miało to swoje uzasadnienie. Dane z Niemiec jednak przeczą tej koncepcji. Wstępny odczyt mimo prognozowanego symbolicznego spadku o 0,1% wzrósł o 0,1%. Nie znaczy to oczywiście, że ceny muszą się w każdym kraju Unii zachowywać tak samo. Biorąc pod uwagę lepsze dane makroekonomiczne za Odrą, zasadne jest, że tamtejsze społeczeństwo stać na więcej, co rozpędza ceny bardziej.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wydatki Amerykanów.
Amerykanie pokazują coraz lepsze danePerspektywy amerykańskiego rynku pracy są jeszcze lepsze niż były. Z naszego regionu ciemne chmury zbierają się z kolei nad Węgrami. Nie powinno zatem dziwić, że dolar zyskuje a forint traci.
Rynek pracy za oceanem idzie na rekord
Wczoraj poznaliśmy wyjątkowo niską wartość liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. 166 tysięcy tygodniowo to wynik, który uchodziłby za bardzo dobry w najlepszych momentach przed pandemią. Potwierdza on stawianą przez wielu analityków hipotezę, że USA ma szansę wyjść z pandemii z najlepszą kondycją rynku pracy od wielu dekad. Ma to oczywiście pozytywny wpływ na rynki walutowe. Przy tak dobrych wynikach ryzyko, że podwyżki stóp wpędzą największą gospodarkę świata w recesję, wydaje się niewielkie. Tym samym oddala się główny argument powstrzymujący wzrost stóp procentowych. Konsekwencje widać szczególnie patrząc na kurs dolara. O ile złoty był stabilny względem euro, to dolar od początku tygodnia podrożał o 7 groszy już.
Co z Węgrami?
Po wyborach wiele instytucji wypowiadało się na temat sytuacji Węgier. Prognozy dla tego kraju należy określić jako pesymistyczne. dobrym przykładem jest ostatnie stanowisko agencji ratingowej Fitch. Wskazuje ona na wzrost niepewności w relacjach z Unią Europejską. Z drugiej strony analitycy tej instytucji jako główny scenariusz przewidują brak odcięcia Węgier od środków unijnych, co jest bardzo dobrą wiadomością dla Budapesztu. Z drugiej strony nie wykluczają tego scenariusza. Bardzo mocno za to zrewidowano oczekiwania wzrostu gospodarczego. Na ten rok jest to spadek z 7,1% na 2,3%. Wśród głównych problemów wskazuje się zarówno militarną agresję Rosji na Ukrainę jak również wysoką inflację na Węgrzech. W tle tych mało jednak optymistycznych prognoz inwestorzy wycofują się z forinta.
Ropa przez moment złamała 100 dolarów
Wczoraj również baryłka ropy naftowej Crude złamała magiczną barierę cenową 100 dolarów. Piszemy również, gdyż baryłka ropy WTI notowana w USA robiła to już kilkukrotnie w ostatnich dwóch tygodniach. Znajduje się ona zresztą od środy poniżej tej bariery. Analitycy jako główny powód spadków wskazują uwolnienie rezerw. Jest też kwestia korekty. Dotychczasowe poziomy są relatywnie wysokie. Mniej negatywnych bodźców powoduje, że cena wraca do poziomów sprzed wojny. Z drugiej strony pandemia w Azji, która była jednym z powodów spadków popytu na ropę powoli wygasa. Szczególnie na uwagę zasługuje Hong Kong, gdzie osiągnięto już poniżej 5% zarażeń z marcowych szczytów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Budżet dostaje nowe obciążenieDużo rzeczy amortyzujemy ostatnio w Polsce wydatkami budżetowymi. Wiele osób zastanawia się, kto za to wszystko zapłaci. Możemy oczywiście emitować obligacje, te jednak ostatnio zrobiły się mocno kosztowne, co będzie sporym problemem dla naszych finansów.
Huśtawka na złotym
Wczoraj zachowanie polskiej waluty względem głównych walut światowych było mocno zaskakujące. Najpierw od rana byliśmy świadkami wyraźnej przeceny polskiej waluty. Dzień zaczął się z wyceną euro po 4,69 zł, po czym niespodziewanie o 12:00 oglądaliśmy już niemal 4,74 zł. Kolejnym krokiem był powrót w godzinach wieczornych znów poniżej 4,70 zł. Jest to drugi element tego tygodniowego fenomenu. Najpierw byliśmy świadkami piątkowego wyraźnego umocnienia polskiej waluty. Teraz byliśmy świadkami przeceny na otwarciu, która mogłaby sugerować potencjalnie dużą intensyfikację działań bojowych, tej jednak nie było.
Ropa nadal w dół
Czarne złoto zajmuje na rynku miejsce kryptowalut, jeżeli chodzi o inwestycję z największą zmiennością. Od początku konfliktu na Ukrainie dzieje się na tym surowcu bardzo dużo. Wczoraj byliśmy świadkami nie tylko 5-dolarowej luki na otwarciu, ale dodatkowych 7 dolarów przeceny. W rezultacie surowiec, który kończył piątek przy 119 dolarach za baryłkę, poniedziałek zakończył w okolicach 107 dolarów. W tle tego całego zamieszania pojawiły się wyniki ankiety Dallas FED jasno wskazującej na problemy ze zwiększaniem produkcji w USA. To może sugerować, że zaraz zobaczymy ruch w drugą stronę.
Drogi kredyt dla Polski
Wzrost stóp procentowych to nie tylko problem posiadaczy hipotek i powoli pojawiające się lokaty. To również kwestia kosztów obsługi długu. Rentowność 10-letnich obligacji jest obecnie najwyższa od 2012 roku. Jeżeli kolejny miesiąc dołożymy podobny wzrost rentowności, okaże się, że ten rok będzie trzeba kolejny raz zaktualizować. Oznacza to, że budżet zaczyna płacić bardzo istotne odsetki od rolowania zadłużenia. Nasz kraj, pomimo lekkiej ręki obecnej ekipy rządowej, zadłużony jest na szczęście relatywnie nisko w Europie. Nie zmienia to faktu, że będzie nas to drogo kosztować. Węgrzy mają ten sam problem, a mają o ponad ⅓ więcej zadłużenia niż Polska, licząc procentowo względem PKB.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Amerykanom jednak przeszkadza wzrost cenBardzo długo w USA starano się unikać tematu podnoszenia stóp procentowych, by nie umocnić dolara, jednak ostatecznie nie udało się tego uniknąć. Wygląda na to, że wchodzimy w prawdziwy cykl.
Dolar znów rośnie w siłę
Amerykańska waluta od kilku dni zyskuje na wartości. Powodem są przewidywania względem znacznie większego, niż dotychczas szacowano, wzrostu stóp procentowych. Mówi się o tym, że do końca półrocza USA podniesie stopy procentowe jeszcze dwa razy o 0,5%, a do końca roku jeszcze 4 razy po 0,25%, finalnie osiągając 2,25%. Dlaczego spodziewanych jest 6 podwyżek? Dlatego, że Federalny Komitet Otwartego Rynku spotyka się dwa razy na kwartał, a nie co miesiąc. To właśnie 6 spotkań pozostało do końca roku. Podejście to potwierdza wczorajsza wypowiedź szefa Rezerwy Federalnej Jerome Powella. Powiedział on, że poprze podwyżkę o 0,5% w maju oraz zapowiedział ostrzejszą walkę z inflacją.
Ropa znów szaleje
Jeżeli komuś się wydaje, że pożegnaliśmy rekordowe ceny paliw, to niestety jest mocno w błędzie. Od tygodnia ropa niespodziewanie opuściła okolice 100 dolarów za baryłkę i dzisiaj zameldowała się już tuż poniżej 120 dolarów. Reakcję widać na hurtowych cenach paliw. Hektolitr podrożał już prawie 600 zł, to oznacza prawdopodobnie około 60 groszy droższe paliwo. Jak widać, oprócz taniego paliwa pożegnaliśmy się również ze stabilnymi cenami. Powodem wzrostów jest oczywiście strach przed odcięciem Rosji i brak alternatyw. Konkretnie jest to brak innych dyktatorów, którzy objęci są sankcjami już teraz, którym można pozwolić eksportować surowiec, by odciąć kolejnego dyktatora.
Rusza wymiana hrywien w bankach
Temat nie dotyczy co prawda rynków. Rozwiązuje on natomiast palący problem, który wciąż ma wielu ukraińskich uchodźców. Hrywna mianowicie nie jest bardzo popularną walutą, stąd olbrzymie problemy z jej sprzedażą. Szczególnie po rozsądnym kursie. Szkoda, że rozwiązanie problemu trwało niemal miesiąc, ale dobrze, że w ogóle się pojawia. Od piątku na razie tylko PKO BP (ale niewykluczone, że dołączą również inne banki) ruszą ze skupem ukraińskiej hrywny. Nie znamy dokładnego kursu, ale podobno ma to być zaokrąglony kurs rynkowy. Biorąc pod uwagę, że stacjonarne kantory potrafiły mieć ponad ⅓ marży, jest bardzo wątpliwe, by to rozwiązanie nie było zdecydowanie lepsze. Ma też wadę w postaci limitu kwotowego. Jest to 10 000 hrywien, czyli w zależności od przyjętego kursu 1300-1500 zł na dorosłego. Pozwoli to zatem zaspokoić podstawowe potrzeby.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Inflacja jeszcze nie dwucyfrowaPomimo obaw części analityków okazało się, że inflacja w Polsce nie tylko nie jest dwucyfrowa, ale wręcz spada. Z drugiej strony nie znaczy to wcale, że nie stanie się to w kolejnych miesiącach.
Inflacja spowalnia w Polsce
Ceny rosną w Polsce obecnie o 8,5%. Z jednej strony to dobrze, bo rosły już 9,4%. Z drugiej strony analitycy oczekiwali wzrostu o 8,1%. Należy pamiętać, że są to dane za luty, zatem efekt rosyjskiej napaści na Ukrainę jest bardzo mało widoczny w obecnym wskaźniku. Widoczne za to będą zmiany podatkowe w ramach tarczy antyinflacyjnej. Zobaczymy, jak długo będzie ona obowiązywać, bo powrót do starych cen może być mocno bolesny. Z drugiej strony obecne problemy z cenami surowców będą widoczne dopiero w odczycie za marzec.
Ropa znów po 100 dolarów za baryłkę
Kolejny dzień i kolejne spadki cen ropy powodują, że ponownie wracamy w okolice 100 dolarów za baryłkę. Jesteśmy już zatem blisko poziomów sprzed inwazji rosyjskiej. Zmiany widać też w przypadku hurtowych cen paliw. Tylko wczoraj w hurcie cena diesla spadła o 22 grosze na litrze, 95-tka spadła z kolei o 17 groszy. Oznacza to, że powinniśmy się właśnie żegnać z ostatnią falą podwyżek na stacjach benzynowych. Patrząc na zachowanie cen na rynku, kuriozalnie brzmią ostatnie ogłoszenia prezesa Orlenu o obniżce cen. Czasy się zmieniają, ale za podwyżki cen paliw zawsze odpowiadają czynniki zewnętrzne, za to spadki to sukcesy rządu.
Inflacja nadal wzrasta
Wczoraj poznaliśmy dane na temat wzrostu cen w kolejnych krajach. W Szwecji ceny rosną już o 4,3% w skali roku. To o 0,6% więcej niż jeszcze miesiąc temu. Należy pamiętać, że Szwecja wciąż utrzymuje zerowe stopy procentowe. Od początku roku szwedzka korona była w wyraźnym odwrocie względem euro, stąd pomimo korekty w trakcie rosyjskiej inwazji, wracają oczekiwania podwyżek stóp procentowych. Drugi ważny odczyt to Rumunia, która pokazała wzrost cen o 8,5%. To mniej niż oczekiwania analityków, ale i tak więcej niż miesiąc temu. Dodatkowo poznaliśmy wzrost cen w Indiach. Tam dynamika zmian jest mniejsza, ale wzrost cen przyspieszył z 6% na 6,1%.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Euro poniżej 4,75 złDzielna postawa Ukraińców w wojnie obronnej, zmuszająca Rosjan do szukania rozwiązań dyplomatycznych, powoduje coraz większe uspokojenie na rynkach. Beneficjentem jest polski złoty, który znacząco stracił na rosyjskiej inwazji.
Euro najtańsze od 2 marca
Spokojniejszy niż oczekiwano, weekend przyniósł nam poranne umocnienia złotego. W piątek rynki zamykały się, wyceniając euro na 4,78 zł, dzisiaj jesteśmy już 4 grosze niżej i nie wykluczone, że to nie ostatnie słowo. Ciekawiej jest na dolarze, który od rana spadł z okolic 4,39 zł na 4,32 zł. Tutaj powodem jest odreagowanie na głównej parze walutowej. Jeszcze w piątek dolar wyraźnie zyskiwał, gdy inwestorzy chcieli schować swoje środki bezpiecznie na weekend. Dzisiaj od rana mamy korektę i kapitał wraca na naszą stronę oceanu. W dalszej perspektywie można oczekiwać lepszej passy dolara, biorąc pod uwagę bardzo prawdopodobną podwyżkę stóp procentowych na najbliższym posiedzeniu FED.
Ropa znów wraca na niższe poziomy
Dzisiaj od rana czarne złoto ponownie stara się ustabilizować poniżej granicy 110 dolarów za baryłkę. Wraz z opuszczeniem przez ropę okolic 130 dolarów i korektą kursu dolara widać też wyraźny spadek cen paliw w hurcie. To z kolei powinno się wkrótce przełożyć na spadek cen na stacjach paliw. Z drugiej strony nie wiadomo, jak uda się ustabilizować rynek. Jeżeli nie powiedzie się przywrócenie eksportu ropy z Wenezueli i Iranu, w dłuższym okresie możemy znów oglądać wzrosty. Jest to możliwe, gdyż świat obecnie stoi na rozdrożu, zastanawiając się, od których dyktatorów jeszcze można ropę importować, a od których już nie.
Czy giełdę w ogóle trzeba otwierać?
Patrząc na sytuację, w której znajduje się obecnie rosyjska giełda, wiele osób zastanawia się, jak długo to może potrwać. Pytanie jest zdecydowanie słuszne, tym bardziej że pierwotne kilka dni rozciąga się obecnie na trzeci pełny tydzień. Wiadomo, otwarcie giełdy w tej chwili pozwoli ludziom zrealizować w panice sprzedaż akcji. Pytanie, czy przetrzymanie zamkniętego rynku przez kolejne dni spowoduje, że ludzie nagle postanowią kupować akcje, zamiast je sprzedawać? Zdaniem części analityków Rosjanie chcą wyczekać porozumienie pokojowe, by ograniczyć skalę spadków. Z drugiej strony przy tak drogich surowcach otwarcie tej giełdy będzie dobrym momentem dla władz i zaprzyjaźnionego kapitału, by zwiększyć kontrolę nad rosyjską gospodarką.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Forex w wojennych czasachKursami wciąż rządzi wojenny sentyment. Złoty po panicznej wyprzedaży próbuje znaleźć miejsce do zakotwiczenia. RPP przyspiesza tempo oraz zwiększa zasięg podwyżek stóp procentowych. Główna para walutowa świata wraca w okolice 1,1$. Ropa postraszyła inflacją.
Złoty wciąż pozostaje jedną z najmocniej dotkniętych przez kryzys w Ukrainie walut globu. Od momentu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji do wtorkowego szczytu stracił średnio blisko 50 groszy względem najważniejszych walut. Doprowadziło to do rekordowych poziomów na euro oraz franku szwajcarskim. Kursy na obu parach otarły się o okrągłe 5 zł, zarysowując historyczne maksima. Później rozpoczęła się próba odzyskania części strat, dzięki czemu udało się zejść ponad 20 groszy niżej. Obecnie obserwujemy próbę wyciszenia wolatywności, wciąż jednak rozpiętość ruchów intrasession oscyluje gdzieś blisko 5 groszy, co w normalnych warunkach jest wyjątkowo rzadko spotykane.
Na ratunek złotemu usiłował przyjść NBP. Po bezowocnych próbach interwencji walutowych sięgnął po stopy procentowe. I choć wykonany ruch był większy, niż pierwotnie zakładano, to jednak w dniu decyzji oczekiwania rynku zostały kosmicznie nadmuchane, przez co nie udało się ich oczywiście zaspokoić. Bank centralny jednak pokazał gotowość do elastycznego reagowania na bieżącą sytuację, co w długim terminie może pomóc ustabilizować notowania złotego. Prezes Glapiński zapowiedział między innymi możliwość zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Rady oraz zasugerował, że cel obecnej ścieżki stóp procentowych został podniesiony.
Działania NBP na dłuższą metę pozostaną jednak w cieniu doniesień z frontu w Ukrainie. A te pokazują, że możliwy jest dłuższy impas, wojna trwa już 16. dzień, a od blisko tygodnia nie ma mowy o większych postępach. Rozpoczęte rokowania pokojowe również przynajmniej na razie nie dają nadziei na koniec wojny. Również ofensywa sankcyjna Zachodu wytraciła dynamikę. Wszystko to wskazuje, że konflikt, który z założenia miał być blitzkriegiem, będzie ciążył rynkom znacznie dłużej, niż pierwotnie zakładano.
Wygląda na to, że udało się wreszcie zarysować dołek na głównej parze walutowej świata. Jeszcze przed rozpoczęciem konfliktu za wschodnią naszą granicą euro miało swoje problemy, napędzane przede wszystkim biernością EBC. Co istotne, rosyjska inwazja, mimo że pogłębia ryzyka, z którymi borykamy się od dłuższego czasu i co oczywiste dokłada kolejnych, to instytucja pod batutą pani Lagarde wcale nie zamierza zmieniać swojego nastawienia. Warto pamiętać, że nałożone sankcje jeszcze długo będą wywoływać szoki podażowe, zwłaszcza na rynku surowcowym. Rosja jest eksporterem nie tylko ropy i gazu, nad którymi rozpostarto parasol ochronny, ale również wielu innych surowców, których ceny istotnie szaleją. Do tego mamy jeszcze płody rolne, które z kolei Ukraina eksportowała na potęgę, a w najbliższym czasie nie będzie mogła tego z oczywistych względów robić. To wszystko będzie miało ogromny wpływ na nadchodzącą inflację, która i bez tego wyraźnie przekraczała sensowne poziomy.
Błędu Europejczyków prawdopodobnie nie powielą Amerykanie. Oni o swoich stopach procentowych będą decydować w przyszłym tygodniu i wiele wskazuje, że zostanie rozpoczęty cykl podwyżek. Co więcej, rynek po cichu coraz mocniej liczy, że FED może zaskoczyć i już w pierwszym ruchu podnieść koszt pieniądza o 50 punktów bazowych. Realizacja takiego scenariusza najprawdopodobniej oznaczałaby wybicie nowych dołków na parze ze wspólną walutą. Warto pamiętać, że jeszcze na początku lutego jedno euro kosztowało 1,15$, gdy w poniedziałek zeszło już 7 centów niżej.
W ostatnich tygodniach prawdopodobnie żadne inne aktywo nie jest aż tak wpływowe, jak ropa naftowa. Jej wycena stała się barometrem sumy wszystkich strachów na rynkach finansowych. Najpierw przez jej niewątpliwy wpływ na inflację, a co za tym idzie decyzje banków centralnych. Teraz dodatkowo ze względu, że po raz pierwszy od bardzo dawna w bezpośredni konflikt zbrojny jest zaangażowany kraj należący do trójki jej największych producentów. Widmo powstania tak ogromnej luki podażowej doprowadziło do wystrzału kursu ropy do poziomu 133 dolarów (dla odmiany Brent). Ostatni raz tak drogie czarne złoto (na nowo ten przydomek stał się adekwatny) było w 2008 roku, przy czym wtedy wyższa cena utrzymywała się ledwo przez miesiąc.
Jeszcze niedawno analitycy zastanawiali się, czy jest możliwe przebicie poziomu 100 dolarów, obecnie prawdopodobnie mało kto wierzy w powrót poniżej tego pułapu. Od momentu przełamania oporu przy 95$ rozpoczął się szaleńczy rajd, który wywindował kurs blisko 40$ wyżej. Obecnie obserwujemy odreagowanie tych wzrostów i powrót w okolice 110 dolarów. Niewykluczone jednak, że kolejne doniesienia z frontu spowodują, że zaraz wrócimy do wzrostów. A to znowu będzie miało ogromne przełożenie na cały rynek łącznie z walutowym.
Ceny paliw tematem numer 1Polska debata publiczna jest coraz mocniej zdominowana przez koszty napełniania baków naszych aut. Ceny poszybowały niesamowicie w górę przez rzadkie połączenie drogiego dolara oraz drogiej ropy. Nie bez winy są jednak marże.
Ropa naftowa kolejny dzień w dół
Czwartkowe spadki nie były tak silne jak środowe, ale dzisiaj nad ranem baryłka ropy naftowej wyceniana była na 110 dolarów. W mediach pojawiło się nagle wielu specjalistów, którzy w ciągu raptem kilku godzin z wirusologów stali się specjalistami rynku paliw. Sama obserwacja, że ceny na stacjach benzynowych są mocno podejrzane, jest jak najbardziej prawidłowa. Niestety spora część argumentacji jest mocno naciągana. Owszem ropa naftowa kosztuje mniej więcej tyle, co 10 lat temu, a litr paliwa/ropy jest wyraźnie droższy. Kalkulacja ta nie uwzględnia jeszcze jednego bardzo ważnego czynnika – kursu dolara, w którym ta baryłka jest wyceniana. 10 lat temu dolar kosztował około 3,10 zł. Dzisiaj przy cenie 4,38. W rezultacie ta sama baryłka w złotych jest dzisiaj o 40% droższa, niż była wtedy.
Chwila uspokojenia na złotym
Polska waluta zaliczyła kolejny relatywnie spokojny dzień. Relatywnie spokojny, biorąc pod uwagę to, co dzieje się w trakcie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Mieliśmy wczoraj wyskok w ciągu dnia, ale złoty zakończył go na relatywnie zbliżonych poziomach, co zaczynał. Dość spokojnie było na pozostałych walutach. Jedynym wyjątkiem był dolar, gdzie trochę zamieszania spowodowało oczekiwanie na konferencję EBC, jednakże rynki wyraźnie nie były zachwycone efektem i dolar zyskiwał względem euro do końca dnia.
EBC dalej ostrożnie
Jeżeli ktoś nie lubi być zaskakiwany powinien zdecydowanie zainteresować się działaniami Europejskiego Banku Centralnego. Wczoraj mimo przeciętnej inflacji w strefie euro na poziomie 5,8% nie podniesiono (ujemnych obecnie) stóp procentowych. Pojawiła się co prawda informacja o redukcji programu skupu aktywów, aczkolwiek rozciąganie wygaszania tego programu w czasie na tyle miesięcy jest mocno zastanawiające. W tle oczywiście mamy lęk przed doprowadzeniem Włochów do bankructwa. Trzeba pamiętać, że państwo, które ma obecnie rekordowe zadłużenie względem PKB ma poważne szanse nie dać sobie rady po podwyżkach stóp. Inwestorzy to widzą i wycofują się z włoskich obligacji. W ciągu trzech miesięcy rentowność włoskich obligacji, a zatem procent, którego oczekują inwestorzy za pożyczenie pieniędzy, wzrósł z 1% na 2% rocznie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Drugi weekend wojny za namiUkraina wciąż dzielnie broni się przed rosyjską inwazją. Rynki jednak nie mają tego spokoju. Przecena trwa w najlepsze. Polska waluta jest absolutnie w odwrocie. Na giełdach kolejne spadki, a ceny ropy wybijają kolejne rekordy.
Co po weekendzie?
Przed weekendem zgodnie z przewidywaniami części analityków inwestorzy wycofywali się z bardziej ryzykownych aktywów. To właśnie dlatego od 20:00 złoty stracił jeszcze kolejne 3 grosze. Piątek kończył się z euro na poziomie niemal 4,90 zł. Rynek otworzył się niemal na tym samym poziomie, ale w pierwszą godzinę dotarł powyżej 4,95 zł. Na szczęście odbił się od tego poziomu i trochę się normalizuje. Nie zmienia to faktu, że obudziliśmy się dzisiaj z euro powyżej granicy 4,90 zł, co jeszcze nie tak dawno wydawało się zupełnie niemożliwe. Problem wzrostu kursów nie dotyczy tylko złotego. Podobnie w odwrocie jest również forint węgierski. Z tych reguł wyłamuje się za to korona czeska. Tam w dalszym ciągu nie przebito szczytów z drugiego marca. Na koronie czeskiej utrata wartości jest też znacznie niższa niż na forincie, czy złotym. Pokazuje to, jak bardzo odległość od Ukrainy uspokaja inwestorów.
Na szerszym rynku zmiany
Inwestorzy uciekają z ryzykownych rynków, chowają się w tzw. bezpiecznych przystaniach. Jedną z nich jest frank szwajcarski. Jeszcze przed konfliktem za jedno euro płacono 1,04 franka. Dzisiaj nad ranem pękła na chwilę ważna psychologiczna bariera wymiany euro za franka po kursie 1:1. Obecnie kurs na moment wrócił, ale patrząc na dynamikę zmian, jeszcze dzisiaj możemy po raz kolejny oglądać przebicie tych poziomów. Na głównej parze walutowej jest równie dynamicznie. Obecnie za jedno euro płaci się już zaledwie 1,085 dolara. Przed inwazją były to 4 centy więcej. W rezultacie dolar przebił poziom 4,50 zł. Dynamicznie jest również na giełdach. Dzisiaj od rana WIG jest już na minusie 2%. Nadal nie da się powiedzieć, co stanie się na rosyjskim parkiecie. Powodem jest wydłużenie zamknięcia rynku do wtorku.
Ropa sięgnęła 130 dolarów
Dwa dni robocze od prób forsowania poziomu 120 dolarów za baryłkę potrzebował surowiec, by przekroczyć kolejną barierę. Paniki nie amortyzują nawet informacje o możliwym powrocie Iranu na rynek. Problem polega na tym, kiedy taka decyzja mogłaby zapaść i kiedy faktycznie dostawy trafią na rynek. W zeszłym tygodniu ropa była najdroższa od 2012 roku, dzisiaj jest to już poziom najwyższy od 2008 roku. Tam jednak znajduje się pewien zapas, by ten rekord jeszcze chwilę pozostał rekordem wszechczasów. Warto pamiętać też, że rozmawiamy o poziomach bez uwzględnienia inflacji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Ukraina broni się już tydzieńRosyjska agresja jest nadal tematem numer jeden nie tylko w mediach głównego nurtu, ale również w finansowych. To strach powoduje olbrzymie zmiany na rynkach walutowych i surowcowych.
Kolejny dzień huśtawki na walutach
Rosyjska agresja na Ukrainę powoduje niezmiennie olbrzymią zmienność na rynkach. Głównym powodem jest zdecydowanie niedocenione przez analityków bohaterstwo obrońców, którzy pomimo absurdalnej przewagi potencjału militarnego agresora bronią się już od ponad tygodnia. W rezultacie przy wiadomościach o kolejnych wojskach rzucanych do walki waluty krajów rozwijających się są w wyraźnym odwrocie. Z drugiej strony rozpoczęły się interwencje banków centralnych, a same sukcesy Ukrainy również trochę stabilizują ten rynek. Nie zmienia to faktu, że wczorajszy wyskok euro powyżej 4,83 zł był kolejnym najwyższym poziomem dla tej waluty od 2009 roku i wyskoku walut po kryzysie na instrumentów pochodnych związanych z rynkiem nieruchomości.
Ropa zatrzymała się pod 120 dolarami
O ile kurs złotego uspokajany jest częściowo przez interwencje na rynku prowadzone przez NBP, o tyle na ropie nie ma takiego bodźca. W rezultacie czarne złoto gwałtownie zyskuje na wartości. Obecnie zatrzymało się tuż poniżej 120 dolarów, przebijając kolejne szczyty i dzisiaj jest już najdroższa od 2012 roku. Kalkulacja ceny nie uwzględnia co prawda inflacji, stąd porównywanie cen surowców na przestrzeni dekady ma poważne wady metodologiczne. Co gorsza, zbliża się weekend a rozwiązania na tym rynku nie widać. Polska jest jeszcze w relatywnie dobrej sytuacji, bo ostatnie obniżki podatków w pewnym sensie amortyzują wzrost cen ropy. Strach pomyśleć, ile kosztowałoby paliwo w przeciwnym razie.
Dobre dane zza oceanu
W tym całym zamieszaniu warto zwrócić uwagę na ważny odczyt w USA. Wczoraj poznaliśmy lepsze od oczekiwań dane na temat nowych miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych. 475 tysięcy, może nie jest najwyższym wynikiem, ale to wyraźnie powyżej prognozowanych 390 tysięcy. Trzeba też pamiętać, że przy obecnej kondycji rynku pracy należy się raczej spodziewać stabilizacji a nie ciągłej poprawy. Jest to dobra wiadomość dla dolara, która tylko pogłębia jego umocnienie względem euro wywołane wojną rosyjską.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych,
16:00 – USA – raport ISM dla usług.
Rosja nie odpuszczaPomimo niezrealizowania celów inwazji Rosja wyraźnie nie uznaje możliwości zrobienia kroku wstecz. Powoduje to coraz większe niepokoje na rynkach. Najmocniej oczywiście cierpi rubel, ale na złotym też jest nieciekawie.
Nieciekawa stabilizacja złotego
Poniedziałek na tle ostatnich dni można uznać za względnie stabilny. Zmienność na EURPLN, będącej głównym punktem odniesienia dla polskiej waluty była mniejsza niż 1%. Ostatni raz tak małe skoki wartości na tej parze walutowej widzieliśmy we wtorek w zeszłym tygodniu. Należy jednak pamiętać, że w ciągu tego tygodnia w wyniku niepokojów wywołanych rosyjską inwazją na Ukrainę euro podrożało o imponujące 15 groszy. Problem w tym, że z głównych walut to właśnie euro zyskało najmniej względem złotego. W znacznie gorszej sytuacji są kredytobiorcy frankowi, gdyż dzisiaj po raz kolejny od początku konfliktu obserwujemy najsilniejszego franka względem euro od 2015 roku. To właśnie dlatego również frank jest najdroższy od tego czasu. Przy czym w 2015 był tak drogi tylko jednego dnia. Teraz niestety jest to względnie stabilna cena.
Ropa przekracza 100 dolarów
Pomimo planów uruchomienia rezerw strategicznych na rynku cena głównego surowca energetycznego świata przebiła dzisiaj po raz kolejny 100 dolarów. Nad ranem odbijała się kilkukrotnie od tego poziomu, po czym tuż przed 10:00 doszło do wybicia w górę. Na ceny ropy największy wpływ mają wątpliwości co do przyszłości dostaw z Rosji. Unia ma alternatywne źródła pozyskiwania surowca, ale będą się one wiązać z dodatkowymi kosztami. Trzeba pamiętać, że o ile wyłączanie czy dołączanie do rynku Iranu powodowało bardzo duże zmiany to Rosja ma około 2,5 raza większą produkcję niż Iran. Nie może zatem dziwić, że potencjalny brak około ⅛ światowej produkcji budzi tak silne emocje.
Rosja chroni rynki przed spadkami
Na Wschodzie wymyślono bardzo prostą metodę zapobiegania spadkom na giełdzie. Ceny nie spadną, jeżeli nie otworzy się giełdy. Problem w tym, że jeżeli w tym tygodniu nie uda się ustabilizować sytuacji, a działania Rosji idą w dokładnie przeciwnym kierunku, to otwarcie rynków będzie jeszcze bardziej bolesne. Jest też szansa, że Rosjanie zakładają, że do końca tygodnia i tak się ta operacja musi zakończyć w jedną lub drugą stronę. Wtedy liczą na to, że nastroje się uspokoją przed poniedziałkowym otwarciem. Biorąc pod uwagę wyceny rosyjskich spółek notowanych w Londynie, jest duża szansa na odbicie w górę. Głównie dlatego, że po spadku o 90% nie bardzo mają gdzie dalej spadać.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów
Otwarcie rynków po weekendzieInwestorzy wyraźnie spodziewali się większego zamieszania w weekend. Poniedziałkowe otwarcie rynków przyniosło bowiem umocnienie polskiej waluty. W dół poszła też ropa naftowa, która w zeszłym tygodniu biła kolejne maksima.
Złoty łapie oddech po weekendzie
Eskalacja napięć na wschodzie Ukrainy nie pozostaje bez śladu na notowaniach polskiej waluty. Złoty znów tracił pod koniec tygodnia, kiedy inwestorzy bali się, że w weekend dojdzie do eskalacji. Straty złotego pomimo wymiany ogniowej nie były tak silne, jak w zeszłym tygodniu. Dzisiaj z kolei po spokojniejszym (niż można było oczekiwać) weekendzie przyszedł czas na umocnienie polskiej waluty. Dzień rozpoczął się z euro po 4,53 zł, obecnie jesteśmy już prawie dwa grosze niżej. Należy pamiętać, że w zależności od zachowań na Wschodzie prawidłowość drożenia głównych walut pod koniec tygodnia i tanienia na początku może szybko zniknąć. Warto jednak zwrócić uwagę, że złoty jest nadal relatywnie mocny pomimo ogólnych ryzyk na rynkach.
Dane makroekonomiczne z Polski
W piątek poznaliśmy dane na temat wynagrodzeń i zatrudnienia. W skali roku przeciętne wynagrodzenie urosło w styczniu o 9,5%. To i tak o 0,6% mniej niż oczekiwali analitycy. Z kolei lepiej od oczekiwań wypadło zatrudnienie. Rośnie ono o 2,3% w skali roku, co z kolei jest wynikiem lepszym od oczekiwań. Tego samego dnia poznaliśmy wzrost produkcji przemysłowej o imponujące 19,2%. Trzeba jednak pamiętać, że rok temu było to zaledwie 0,9% na plusie. W rezultacie mówimy o średniorocznym wzroście na poziomie 10%, co oczywiście jest solidnym wynikiem, ale niczym nadzwyczajnym.
Kolejne szczyty ropy
W zeszłym tygodniu widzieliśmy trzykrotnie podejście cen ropy naftowej do poziomu 96 dolarów za baryłkę. Dzisiaj co prawda rynek otworzył się dużą luką w dół i notowanie oscylują 3 grosze niżej niż na piątkowym zamknięciu, czyli w okolicach 91 dolarów. Pokazuje to jednak, że wzrost cen ropy wcale nie jest zjawiskiem, które minęło i najprawdopodobniej będzie się trzeba przyzwyczaić, że pomimo obniżenia podatków na paliwa jego cena będzie rosnąć.
Dzisiaj święta za oceanem – Dzień Prezydenta w USA, w Kanadzie Dzień Rodziny. W kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
CFD na ropę naftową WTI Poniedziałkową sesje otwieramy z spadkiem ceny.
Pomyślałem że opublikuje przedpremierowo strategie, która działa.
Oczywiście ją opublikuje w pózniejszym etapie w całości opisaną.
W notatkach posiadam kilkadziesiąt strategii, które są przepracowane przeze mnie, i są one wysokiej skuteczności. Które stopniowo będę publikować.
Życzę Miłego i Udanego Handlu !
CFD na ropę naftową WTI Strategia A2 ( która jest opisana na moim profilu w innych analizach ) podpowiada że już niebawem istnieje możliwość zmiany trendu na spadkowy. Dodatkowo cena zbliża się do poprzedniego szczytu ceny, co może zapowiadać iż inwestorzy mają tam T.P. A korekta do strefy ( możliwego spadku ceny ) to około 50% od wzrostu, co w przypadku WTI dość często jest spotykane.
Analiza będzie na bieżąco aktualizowana.
Życzę Miłego i Udanego Handlu!
Ceny za oceanem rosną najszybciej od niemal 40 latInflacja w USA wciąż przyspiesza. Pomimo tego, że 7% jest obiektywnie mniejszą wartością niż rodzime 8,6%, to jednak ze względu na stopy procentowe jest to realnie większy problem.
Inflacja w USA
Wczorajszy wzrost cen w USA okazał się zgodny z oczekiwaniami. Wynosi zatem 7%, co jest ponownie najwyższym wynikiem od początku lat 80 ubiegłego wieku. To niemal 40-letnie maksimum wzrostu cen. Stopy procentowe miały jednak wtedy wartość w okolicach 10% a nie 0% jak obecnie. W rezultacie przy tak wysokiej inflacji motywacja do oszczędzania jest niemal żadna, zatem wpadamy w dalszą spiralę inflacyjną, gdzie nikt nie chce trzymać środków. Co ciekawe, po wczorajszych danych inwestorom puściły nerwy i rozpoczęła się wyprzedaż dolara. Trzymanie nieoprocentowanej waluty, która traci na wartości 7% rocznie, widocznie nie przemawia do nich. Nawet zainwestowanie w 10-letnie obligacje redukuje tę stratę o niecałe 2%.
Beżowa Księga
Wczoraj opublikowano stenogramy z rozmów członków Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Jest to odpowiednik polskiej Rady Polityki Pieniężnej. Sam dokument nosi wdzięczną nazwę Beżowej Księgi. Informacje w niej zawarte potwierdziły problemy, które znamy. Problemy z łańcuchami dostaw i ze znalezieniem odpowiednio wykwalifikowanych pracowników to tylko niektóre problemy. Potwierdzono silny wzrost popytu i wydatków, co przy 7% inflacji wydaje się banałem. Zwrócono również uwagę na potencjalne problemy branży usługowej wynikające z gwałtownie rosnącej liczby zachorowań na COVID w ostatnim czasie.
Ropa po 85 dolarów za baryłkę
Wzrost cen surowców energetycznych postępuje. Tutaj warto też zwrócić uwagę na osłabienie dolara. Jeżeli amerykańska waluta tanieje, to wzrost cen ropy (wyrażonej w dolarach) powoduje, że w innych walutach ta cena jest relatywnie stabilniejsza. Na same wzrosty wpływa jednak również raport o tygodniowej zmianie zapasów cen paliw. Wzrost ten powinien mieć niestety wpływ na dalsze wzrosty cen na świecie. Ropa naftowa wpływa bowiem na ceny wielu rzeczy, w tym chociażby logistyki.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
14:30 – USA – inflacja producencka.