Spadek oczekiwańNadchodząca wielkimi krokami trzecia fala pandemii ma już bardzo silny wpływ na rynki. W dół idą nie tylko waluty krajów rozwijających się, ale przede wszystkim ropa naftowa.
Korekta na rynku ropy
Podczas wczorajszej sesji ropa notowana na giełdzie w Londynie staniała z 68 dolarów za baryłkę do poniżej 62 dolarów w najgorszym momencie. Co spowodowało ponad 10% przecenę? Na rynku pojawiły się informacje o spodziewanej dużej nadwyżce produkcji nad popytem. Trzecia fala covidu staje się faktem w wielu krajach, lockdowny są coraz powszechniejsze, a pomimo szczepień koniec pandemii wciąż się oddala. W rezultacie ropa będąca surowcem mocno powiązanym z koniunkturą gospodarczą była wczoraj wyraźnie w odwrocie. Dzisiaj mamy co prawda korektę, ale po tak silnym ruchu można się było tego spodziewać. Należy również pamiętać, że od początku roku ropa drożała około 20 dolarów za baryłkę, tego typu korekta nie powinna być zatem niczym nadzwyczajnym.
Funt znów mocny
Wczorajsze posiedzenie Banku Anglii nie przyniosło zmian stóp procentowych. Zgodnie z oczekiwaniami wszyscy członkowie dziewięcioosobowego gremium decyzyjnego głosowali za pozostawieniem stóp procentowych na niezmienionym poziomie. Patrząc na reakcję rynków walutowych, inwestorzy mieli jednak gdzieś z tyłu głowy nadzieję na dalszą obniżkę lub chociaż zapowiedź obniżki stóp procentowych. To jednak się nie pojawiło, w związku z czym funt zyskiwał na wartości po publikacji. Po raz kolejny ustanawia najwyższe poziomy od czasu opuszczenia Unii Europejskiej.
Złoty w odwrocie
Tak jak ropa źle znosi informacje o nawrocie zakażeń koronawirusem, tak również polski złoty nie przyjmuje ich obojętnie. Polska waluta przekroczyła wyraźnie 4,60 zł i nie wiadomo, gdzie kończy się ten ruch. Dzisiaj nie pomaga z kolei słabszy od oczekiwań odczyt sprzedaży detalicznej. Na niekorzyść złotego oprócz pandemii i danych makro działa też stanowisko RPP i gotowość NBP do interwencji na rynku walutowym w celu osłabianie złotego. Ruch ten jest korzystny dla rozwoju gospodarczego, jednakże nigdy nie jest tak, że ta sama zmiana jest dobra dla wszystkich. Słaby złoty to problemy kredytobiorców walutowych oraz importerów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Lockdown
Wielka Brytania zniesie lockdown?Na koniec naszego zestawienia bezsprzeczny zwycięzca ostatnich tygodni i to nie tylko na parze ze złotym, czyli GBP. Sam początek miesiąca nie należał jeszcze do niego i w ten sposób osiągnęliśmy minimum poniżej 5,07 zł. Następnie mieliśmy krótką, bo dwudniową stabilizację, której gwałtowne wybicie doprowadziło nas pod 5,15 zł. To jednak jeszcze nie był ten moment, a szybka korekta ponownie dała kilka dni względnego spokoju. Dopiero 12 lutego dostaliśmy sygnał, że to koniec zabawy, a funt przystąpił do wyraźnego ataku. Od tego momentu zarysował się nam piękny kanał wzrostowy, którego szerokość może wskazywać, że nie będzie go tak łatwo wybić. Ruch na północ pozwolił dojść już do 5,20 zł, czyli poziomu widzianego ostatnio w maju zeszłego roku. Tenże okazał się jeszcze za silny dla kursu funta, ale nie wykreował też mocnej korekty, co może zwiastować kolejne próby ataku. Zachowanie GBP/PLN nie ma za wiele wspólnego z samym złotym, a jest konsekwencją pozycji szterlinga na szerokim rynku. Wystarczy wspomnieć, że na parze z dolarem dotarł on w ostatnich dniach do 3-letnich szczytów. Skąd aż taka moc brytyjskiej waluty? Brexit został już w pewien sposób skonsumowany, a problemy, których niewątpliwie dostarcza, są jeszcze mocno ignorowane. Na pierwszy plan wysuwa się jednak coś zupełnie innego, a mianowicie imponujące tempo szczepień na Wyspach, które może zawstydzać kontynentalną Europę. Wynika to z odmiennej strategii, która za cel bierze sobie zaszczepienie jak największej liczby ludzi przynajmniej jedną dawką wakcyny. W ten sposób już 17,5 mln Brytyjczyków otrzymało pierwszy zastrzyk. To jest informacja, na której najbardziej zależy rynkom, ponieważ wskazuje, że Zjednoczone Królestwo jest coraz bliżej wyjścia z lockdownu, a co za tym idzie powrotu na ścieżkę gospodarczego wzrostu. Już dziś premier Boris Johnson ogłasza plan znoszenia obostrzeń, co może być dodatkowym impulsem dla wzrostów funta.
Szterling sobie radziKurs funta przebył daleką drogę od grudniowych dołków. Jeszcze na sam koniec roku znajdował się przy 4,94 zł. Oczywiście wpływ na niego miały też interwencje NBP, a potem w ich konsekwencji rynkowa korekta. Jednak szterling zaczął radzić sobie bardzo dobrze na szerokim rynku i w związku z tym musieliśmy to zobaczyć także na parze GBP/PLN. Wyraźny trend wzrostowy zaprowadził go ostatecznie do prawie 5,12 zł, dzięki czemu osiągnął poziom sprzed całego brexitowego zamieszania. W tym momencie nastąpiło jednak pewne otrzeźwienie, a lekka korekta szybko wybiła od dołu korytarz wzrostowy. Teraz kurs wpadł w trend boczny, ale jego korytarz jest bardzo wąski (ok. 1,5 grosza) i to wyczekiwanie na jakiś impuls może się skończyć szybkim i wyraźnym ruchem, który wykreuje nam nowy trend. Złoty nie ma za sobą wielu argumentów, ale funt też zdaje się tracić swój rynkowy powab. Rozwój epidemii koronawirusa w Wielkiej Brytanii wciąż wygląda bardzo niepokojąco, co sprawiło zmianę tamtejszej strategii szczepień. Brytyjczycy spowalniają podanie drugiej dawki, aby jak najszybciej udostępnić pierwszą jak największej liczbie obywateli i chociaż częściowo podnieść ich odporność na zakażenie. Jednak na ocenę tych działań przyjdzie jeszcze poczekać. Umowa brexitowa miała być najlepszym możliwym rozwiązaniem dla obu stron, jednak coraz więcej wątpliwości zgłaszają wyspiarskie firmy, które są albo bezpośrednimi eksporterami do UE, albo tylko częścią łańcucha dostaw. Międzyrządowe ustalenia mają im bardzo utrudniać działalność i to nawet w przypadku produktów, które przybyły do Zjednoczonego Królestwa z Republiki Irlandii i dopiero później trafiają na kontynent. Trudno było wierzyć, że brak dostępu do wspólnego rynku może wyglądać zasadniczo inaczej. Brexit w praktyce. W tym tygodniu wyspiarskie odczyty będą dotyczyć m.in. inflacji, sprzedaży detalicznej oraz PMI.
W oczekiwaniu na zaprzysiężenie BidenaOstatnie tygodnie na rynkach chyba najlepiej widać na parze USD/PLN. Początek roku to risk on i wyraźny korytarz spadkowy, który sprowadził kurs lekko powyżej 3,65 zł. To był punkt zwrotny. Co ciekawe nastąpił on 6 stycznia, czyli w dniu szturmu na Kapitol, który zatrząsł amerykańską polityką. Rynki nie zareagowały na te wydarzenia paniką, giełdy jeszcze chwilę zwyżkowały, ale na forexie mogliśmy już zauważyć pierwsze zwiastuny zmiany sentymentu, który w kolejnych dniach rozlał się prawie wszędzie. Risk off najlepiej oddaje obecne nastroje, co zauważamy zarówno na giełdowych indeksach, jak i chociażby na kursie dolara amerykańskiego. Ucieczka w jego stronę to klasyka niepewnych czasów, a mimo że Amerykanie są w tej chwili jednym z powodów niepewności, to nic nie zatrzyma inwestorów przed zakupem waluty największej gospodarki świata. Wydaje się, że do ich umysłów przedarła się też ponownie pandemia, która w wielu krajach nie zwalnia. Stąd pomysły przedłużania lockdownów ze wszystkimi ich konsekwencjami dla wielu biznesów i obywateli. Co gorsza, akcja szczepień prawie nigdzie nie przebiega zgodnie z planem, a perspektywa jej powodzenia coraz bardziej oddala się w czasie. W tych okolicznościach kurs dolara nie ma innego wyjścia, jak podążać na północ. Na wykresie możemy zobaczyć związany z tym trend wzrostowy. Korytarz ten jednak coraz bardziej się zwęża, co może być zwiastunem jego rychłego wybicia. Jeśli stanie się to dołem, to pierwsze mocne wsparcie może czekać na niego w okolicach 3,73 zł. Przy odwrotnym scenariuszu szybko możemy zobaczyć marsz w stronę 3,80 zł, a po pokonaniu tego psychologicznego poziomu ograniczenia czeka nas w okolicach 3,815 zł. Zobaczymy, jak na rynki wpłynie nowy amerykański prezydent, może to być ciekawy tydzień.
Słabośc naszej waluty daje siłe funtowi Chociaż funt w związku z wewnętrznymi problemami potrafił w ostatnich miesiącach chodzić własnymi ścieżkami, to tym razem zachowanie kursu GBPPLN wpisuje się w szerszy trend. Wzrosty w drugiej połowie grudnia wyprowadziły kurs na szczyt powyżej 5,11 zł, a następnie po zanegowaniu tego ruchu, został wyraźnie zarysowany korytarz spadkowy. Doprowadził on cenę funta lekko powyżej 4,97 zł, by dokonać kolejnej wolty i skierować się na północ. Wraz z innymi walutami szterling umacnia się w ostatnich dniach w stosunku do złotego, ale w jego przypadku trudno jeszcze przesądzać, czy możemy już mówić o wyraźnym marszu w górę. Zachowanie GBP na szerokim rynku nie wskazuje w jego przypadku na szczególną moc. W głównej mierze wiąże się to z sytuacją epidemiczną na Wyspach, która rysuje się obecnie jako najcięższa w Europie, z coraz bardziej przeciążoną służbą zdrowia. Jednak coraz większe nadzieje budzi tam akcja szczepień, która za jakiś czas może położyć kres przedłużającym się lockdownom i ich druzgocącemu wpływowi na tamtejszą gospodarkę. Siła funta na parze ze złotym to w tej chwili w głównej mierze słabość naszej waluty.
Wielka Brytania po rozmowedzie z UEFunt od początku roku traci do złotówki. Z jednej strony to zasługa mocnego odreagowania na krajowej walucie, z drugiej to problemy wewnętrzne Wielkiej Brytanii. Pandemia na Wyspach nie odpuszcza i niemal codziennie notujemy rekordy zakażeń. Co gorsza, pojawiła się kolejna mutacja, która znacznie szybciej rozprzestrzenia wirusa. Wyspiarze robią, co mogą i znacznie przyśpieszają proces podawania szczepionki, niemniej jednak wydaje się, że bez restrykcji i twardego lockdownu się nie obędzie. Premier Johnson chciałby go uniknąć szczególnie, że Wielka Brytania zaczyna właśnie okres poza UE, a więc może to już samo w sobie wpłynąć na gorsze odczyty makro z gospodarki. Brexit to nadal wiele niepewności, a umowa handlowa (która powstała za późno) powoduje, że wiele firm wstrzymuje inwestycje, bo zwyczajnie potrzebuje czasu na dostosowanie się. W krótkim terminie więc funt powinien tracić, bo tych wszystkich problemów ot tak, nie da się załatwić. Do tego niewykluczone, że w obliczu tej sytuacji Bank Anglii zacznie znów myśleć o ujemnych stopach procentowych, które mogłyby wesprzeć gospodarkę. Technicznie więc GBP/PLN wraca w okolice 5,00.
Początek roku łaskawszy dla frankowiczów Całe zamieszanie, które zgotował NBP na koniec roku, mocno uderzyło też w kredytobiorców frankowych. Kurs CHF/PLN wzrósł od połowy grudnia o prawie 20 groszy. Na szczęście, początek roku jest nieco łaskawszy dla posiadaczy tych kredytów i widzimy korektę notowań, i spadek z niemal 4,26 na 4,1980. Zbiega się to z kontynuacją tendencji risk on na rynkach. Obawy inwestorów budził nowy szczep wirusa, niemniej jednak okazało się, że szczepionka działa i na niego, więc problem jakby załatwiony. Świat już nie jest bezbronny, a jak mówią dane, już 12 mln dawek zostało podanych ludziom. Wiadomo, by przywrócić normalność potrzeba jeszcze trochę czasu, ale sytuacja zmierza w dobrą stronę i to widać na szerokim rynku. Wydaje się, że jeśli hipoteza o podrasowaniu zysku NBP na koniec roku się sprawdzi to CHF/PLN ma szansę w dość szybkim tempie zejść w dół wraz z początkiem stycznia. Ważnym poziomem wsparcia będzie dolna linia wyrysowanego kanału wzrostowego. Jej przebicie mogłoby spowodować spadek kursu, gdzieś w okolice 4,10. Wiele oczywiście będzie zależeć od prezentowanych danych makro w tym tygodniu, które pokażą, na ile lockdowny dały negatywny efekt w gospodarkach.
Euro cały czas mocne Od początku tygodnia na rynkach widzimy lekkie schłodzenie nastrojów. Nieco przycichły tematy przewodnie ostatnich tygodni, na czele z pojawieniem się szczepionek od kilku firm farmaceutycznych, a inwestorzy skupili się na drugoplanowych sprawach i spowodowało to korektę choćby na giełdach. Nie można się oczywiście dziwić, że taka korekta ma miejsce, skoro większość parkietów giełdowych wzrosła w listopadzie o ponad 10%. Dzisiaj uwagę inwestorów przykuło fiasko rozmów w ramach kartelu OPEC+, co spowodowało spadek cen ropy naftowej. Większość krajów chce utrzymania limitów wydobycia, by utrzymać cenę tego surowca. Wiadomo, że wskutek lockdownów znacznie zmniejszył się popyt na ropę, stąd kartel chce ograniczyć wydobycie, by uniknąć nadpodaży. Niedzielne rozmowy nie przyniosły konsensusu, co spowodowało dzisiaj awersję do ryzyka. Skoro mówimy o risk off, to nie dziwi wysokie otwarcie notowań EUR/PLN, dzisiaj powyżej poziomu 4,48. W kolejnych godzinach dzisiejszego handlu widzimy jednak odrobienie strat i powrót do poziomów z piątkowego dnia, gdzieś w okolicach 4,46. Dzisiaj poznaliśmy lepszy odczyt PKB z naszego kraju za III kwartał. Wzrost gospodarczy w trzecim kwartale wyniósł 7,9% przy oczekiwaniach analityków na poziomie 7,7%. W kontekście euro kluczowe będzie posiedzenie EBC 10 grudnia, na którym ma dojść do konkretnych decyzji w sprawie dalszego luzowania monetarnego. Wspólna waluta w ostatnich tygodniach pozostaje mocna, szczególnie w relacji do dolara, gdzie jesteśmy bliscy poziomu 1,20. Wsparciem dla notowań EUR/PLN będzie poziom 4,45.
Funt z optymizmem patrzy w przyszłośćJedną z najmocniejszych walut w gronie G-10 pozostaje funt brytyjski. Decydującym tematem pozostaje kwestia umowy handlowej z UE. Według ostatnich doniesień obie strony są bardzo bliskie jej finalizacji. W tym tygodniu decydującą rozmowę mają przeprowadzić premier Wielkiej Brytanii i szefowa Komisji Europejskiej. Nie można wykluczać nieprzewidzianych zwrotów akcji, które stały się domeną tematu brexitu. Niemniej jednak wydaje się, że gracze rynkowi śmiało obstawiają pozytywne zakończenie negocjacji. Tymczasem Johnson jeszcze w tym tygodniu ma zamiar ogłosić koniec kwarantanny na Wyspach. Łagodniejsze ograniczenia mają też mieć miejsce w okresie Świąt Bożego Narodzenia. To oczywiście dobra informacja dla brytyjskiej gospodarki. Spory spadek aktywności w sektorze usług mierzonej wskaźnikiem PMI odnotowano w Wielkiej Brytanii w listopadzie, ale jest to związane z lockdownem. Wynik 42,5 pkt to spory spadek od odczytu sprzed miesiąca wynoszącego 51,4 pkt. Kurs GBP/PLN wybił się z trendu spadkowego i obserwujemy wybicie ponad poziom 5,00. Pozytywne zakończenie negocjacji z UE będzie oznaczało dalszą siłę funta i tym samym dalszy ruch w górę na parze GBP/PLN.
Przemysł mocny, gorzej w usługachAmerykańska waluta w ostatnich tygodniach pozostaje słaba. Nie zmienił tego fakt zwycięstwa w wyborach prezydenckich Joe Bidena. Słabszy zielony to także konsekwencja rosnącej fali zakażeń w USA, w ostatnich dniach widzimy lepszą sytuację w Europie, a gorszą w Stanach. Pojawiły się więc głosy szczególnie z ramienia Demokratów o tym, by wprowadzać obostrzenia. Nie trzeba mówić, jakie by to przyniosło negatywne konsekwencje dla gospodarki. Co ciekawe, lockdowny, które miały miejsce na naszym kontynencie, nie wywarły wpływu na odczyty PMI dla przemysłu, które w większości krajów znalazły się na poziomach powyżej 50 pkt. Nieco gorzej sytuacja wypadła w sektorze usług. Jeśli chodzi o dalsze losy dolara, to powraca znów temat pakietu fiskalnego. Ponoć Demokraci są w tej chwili bardziej skłonni porozumieć się z Republikanami i wprowadzić chociażby mniejszy pakiet zaproponowany przez senatorów. Prezydent elekt Joe Biden jest zaniepokojony tym, że gospodarka zostałaby bez żadnego wsparcia od początku roku. Jeśli jakiś nowy program zostanie wprowadzony, to może to oznaczać nowy powiew optymizmu na rynkach i tym samym pogłębienie słabości dolara amerykańskiego. Na USD/PLN widzimy silny trend spadkowy, obecnie testujemy wsparcie na poziomie 3,75.
Frank troche osłabłNa wykresie CHF/PLN również widzimy trend spadkowy zapoczątkowany w połowie listopada. Jest to oczywiście konsekwencja pojawienia się w końcu szczepionki na koronawirusa i to aż od 3 firm. Dzięki temu świat miałby szansę wrócić do normalności, oczywiście nie zaraz, ale jednak w niedługiej przyszłości. Wydaje się, że pandemia w Europie nieco słabnie, co również powoduje, że frank szwajcarski, jako bezpieczna waluta, nie jest już tak chętnie kupowany. Nie bez znaczenia jest też fakt ruchów na dwóch kluczowych parach walutowych, a więc EUR/USD i EUR/CHF. Jeśli główna para walutowa obiera kierunek północny, to podobny ruch widzimy na wspomnianej drugiej parze. W konsekwencji frank szwajcarski pozostaje słabszy i rzutuje to na notowania CHF/PLN. Czynnikiem ryzyka dla polskiej waluty jest temat weta w UE, na które zdecydowały się Węgry i właśnie Polska. Wiele mówi się o tym, że będzie miało to spore konsekwencje nie tylko dla tych krajów, ale również dla pozostałych członków, bo opóźnione zostaną transfery pieniężne. Szczególnie nasz kraj może wiele stracić, ponieważ w ramach nowego budżetu UE i z funduszu odbudowy do naszego kraju miałoby trafić aż 174 mld euro. Jeśli Polska dalej będzie walczyć zaciekle o rzekome fałszywe oskarżenia w sprawie praworządności, to możemy sporą część tych środków stracić, a w obecnej trudnej sytuacji na to pozwolić sobie nie możemy. Na ten moment nie wydaje się, że realnym tematem jest Polexit, czyli wyjście Polski z UE, choć scenariusz ten pojawił się u części analityków.
Szczepionka daje optymizm W ciągu ostatniego miesiąca wspólna waluta zaliczyła pełny cykl, wracając ostatecznie do punktu wyjścia. Jeszcze w pierwszej połowie października po dotarciu do poziomu 4,45 zł, kurs EUR/PLN ostatecznie wyłamał kanał spadkowy i rozpoczął trzytygodniowy trend wzrostowy. Ten zakończył się wraz z końcem października w okolicach 4,64 zł. W przeciwieństwie do dolara wspólna waluta ten ruch zakończyła klasycznie, ewidentnym pikiem. Choć po przełamaniu tegorocznych szczytów można było spodziewać się dalszego marszu w górę, to jednak ten szybko został zanegowany. Ostatecznie w szerszej perspektywie została zarysowana formacja podwójnego szczytu, która obecnie jest realizowana wyraźnymi spadkami. Te już sprowadziły kurs wspólnej waluty z powrotem w okolice 4,45 zł. Technicznie istnieje jeszcze spora przestrzeń do dalszych spadków, jednak kluczowe będzie pokonanie tego poziomu. W tym mogą pomóc kolejne doniesienia o potencjalnych szczepionkach. Zeszłotygodniowy triumf firmy Pfizer stracił trochę swojego blasku przez problemy logistyczne (szczepionka musi być przechowywana w temperaturze -70 stopni). Teraz swoje pięć minut ma Moderna, której preparat ma być łatwiejszy w transporcie. Rynki bardzo chcą wierzyć w pozytywne scenariusze, dlatego trochę ignorują fakt, że szczepienia zaczną się dopiero za jakiś czas, a gospodarki już teraz krwawią, przez kolejne lockdowny. Nadzieja jednak od zawsze była jedną z najsilniejszych emocji wśród inwestorów.
Funt dość słaby Funt tydzień zaczyna od spadków i pozostaje najsłabszą walutą w gronie G-10. Inwestorzy próbują dyskontować weekendowe decyzje premiera Wielkiej Brytanii o wprowadzeniu 4-tygodniowego lockdownu, począwszy od 5 listopada. Co ciekawe, Johnson zapowiedział, że jeśli sytuacja z COVID-19 się nie ustabilizuje, to przedłuży ten okres nawet do początku nowego roku. Pytanie, w jakim otoczeniu wtedy Brytyjczycy będą funkcjonować, czy z umową z UE, czy bez niej. W tym aspekcie doszło do lekkiego zbliżenia stanowisk w jednej z kluczowych kwestii, a więc połowów. W tym momencie jednak na pierwszy plan wchodzi kwestia pandemii i lockdownu, który w niekorzystny sposób wpłynie na brytyjską gospodarkę. Inwestorzy powoli dyskontują też już to, co może się wydarzyć na czwartkowym posiedzeniu Banku Anglii. Niemal przesądzone jest, że BoE zdecyduje się na zwiększenie luzowania monetarnego. Analitycy nie oczekują “jeszcze” decyzji o cięciu stóp procentowych w Anglii. Takiej decyzji spodziewają się ewentualnie na początku roku, gdyby nie udało się porozumieć z UE. Na wykresie GBP/PLN widzimy złamanie linii trendu wzrostowego, co może skutkować większym spadkiem notowań GBP/PLN gdzieś w okolice 5,05.
Ryzykowne waluty odrabiają stratyTydzień na rynkach zaczął się w dobrych nastrojach, rosną giełdy, a waluty uznawane za ryzykowne w tym złoty odrabiają straty. Poprzedni tydzień to istne tornado spadkowe na głównych parkietach, niemiecki DAX osunął się o prawie 9%. Doskonale to widać również na kwotowaniach EUR/PLN, gdzie kurs osiągnął maksimum niewidziane od prawie dekady na poziomie 4,6425. Sytuacja od początku tego tygodnia wygląda zupełnie odmiennie i EUR/PLN schodzi do wsparcia na poziomie 4,60. Oczywiście nie oznacza to, że udało się opanować pandemię i już będzie tylko lepiej. Raczej należy mówić o chwilowym odreagowaniu. Kolejne rekordy zakażeń zmusiły rządy do radykalnych decyzji i wprowadzania ograniczeń. Tak naprawdę nie ma już znaczenia w tym momencie, czy mówimy o twardym lockdownie, czy wersji miękkiej. Faktem jest, że gospodarki krajów europejskich znów zrobią dwa kroki w tył w odbudowie wzrostu gospodarczego. Co istotne, skali problemów gospodarczych jeszcze nie widać w twardych danych makro, gdyż to zobaczymy dopiero niebawem. W kontekście wspólnej waluty niewiele wniosło posiedzenie EBC. Padło sporo zapowiedzi działań, ale najwcześniej zostaną one podjęte dopiero na kolejnym posiedzeniu w grudniu. Trudno w tym momencie wyrokować, jakie to mogą być działania, skoro amunicji w arsenale EBC zostało niezbyt dużo. Wydaje się, że w przypadku drugiej fali pandemii większą inicjatywę wziąć muszą na siebie rządy państw i o tym również wspomniała na konferencji Lagarde. Patrząc technicznie na notowania EUR/PLN, jeśli uda się sforsować wspomniane wsparcie, kurs może spaść kilka groszy w dół nawet w okolice 4,55. Trzeba jednak pamiętać, w jakim czasie żyjemy i inwestorzy bardzo szybko mogą włączyć ponowny risk off, co będzie skutkowało szybkim ruchem w górę na notowaniach złotego.
Euro najdroższe od pół roku Początek października na parze EUR/PLN przyniósł zarysowanie się kanału spadkowego. Co prawda, jego nachylenie nie było jakieś spektakularne, jednak konsekwentnie kurs podążał na południe. Zeszły tydzień przyniósł jednak jego wyłamanie i po skromnej próbie retestu kurs wystrzelił do góry. W piątek nastąpiło pewne wyhamowanie, które jednak nie wydaje się niczym więcej, jak chwilowym złapaniem oddechu. Euro, nie licząc szczytu z połowy września, jest najdroższe od pół roku. Wiele wskazuje na to, że jeszcze w tym miesiącu może powalczyć o nowe tegoroczne maksimum. To marcowe znajduje się niewiele powyżej 4,60 zł, a to oznacza, że dzieli nas od niego zaledwie kilka groszy. Przy ostatniej zmienności jest to dystans do pokonania w dwie sesje. Co ciekawe, za obecny ruch ciężko winić wspólną walutę, jest to ewidentnie konsekwencja słabości złotego. I strefa euro i Polska ostatnio słabo sobie radzi w walce z epidemią. W wielu krajach europejskich odnotowywane są rekordy nowych zakażeń, media są zdominowane przez zapowiedzi kolejnych restrykcji i choć dalej wszyscy unikają słowa “lockdown”, jak czarodzieje nazwiska Voldemorta, to nie da się ukryć, że w wielu przypadkach mamy już z nim do czynienia. Znaczy z zamrożeniem gospodarki, a nie ze złym czarnoksiężnikiem.
Sprzeczne informacje odnośnie zdrowia TrumpaPodobna sytuacja jak na EUR/PLN miała też miejsce na parze złotowej powiązanej z frankiem szwajcarskim. W ubiegłym tygodniu wszystko wróciło do normy i cały ruch wzrostowy został zanegowany. Od piątku na rynkach znów panuje większa nerwowość związana z pojawieniem się informacji o zakażeniu koronawirusem u prezydenta USA. Pojawiające się informacje są sprzeczne, od tych skrajnie złych, że stan zdrowia jest poważny i podawany jest tlen, do tych pozytywniejszych, że już dzisiaj Trump opuści szpital. Według administracji rządowej nie ma tematu przełożenia wyborów (co jest niezgodne z prawem), jak również nie ma mowy o większym zakłóceniu prowadzonej kampanii, która na tę chwilę jest wstrzymana. Nie oznacza to oczywiście, że prezydent USA wróci lada moment w wir walki o reelekcję. Poza tym wątkiem ryzyk na rynkach oczywiście nie brakuje. Przede wszystkim chodzi o kolejną falę wirusa, która dotarła do Europy i przyniosła sporą dynamikę wzrostu zakażeń, również i w naszym kraju. Inwestorzy boją się kolejnego lockdownu i zamykania gospodarki, na razie jednak wszystko odbywa się na poziomie analiz i rozmyślania. Jeśli jednak faktycznie tak się stanie, to znów zobaczymy panikę na rynkach i wzrost zainteresowania walutami bezpiecznymi, jak chociażby frank. Nie można zapominać o konflikcie zbrojnym Azerbejdżanu i Armenii, w co zamieszane są dwa ważne kraje na mapie geopolitycznej, a więc Turcja i Rosja.
Problemy wschodnich walutKondycja rosyjskiej waluty jest słaba, a głośno mówi się o możliwych sankcjach ze strony Unii Europejskiej. W odwrocie jest również białoruski rubel, ale patrząc na sytuację po “demokratycznych” wyborach ciężko się temu dziwić.
Lepsze dane z USA
Wczoraj po południu poznaliśmy dane z USA na temat zamówień na dobra. Okazały się one lepsze od oczekiwań, zarówno w ujęciu bez środków transportu, jak i tych trwałego użytku. W obu przypadkach mamy też wyraźny wzrost. Dolar zareagował na te dane w miarę neutralnie, utrzymując się lekko powyżej poziomu 1,18 dolara za jedno euro, wokół którego oscyluje od początku tygodnia.
Dane o PKB ze Szwajcarii
Dzisiaj nad ranem poznaliśmy dane na temat wzrostu PKB, a właściwie jego spadku, w Szwajcarii. W sytuacji lockdownu dane PKB są często wyjątkowo słabe, aczkolwiek i tak potrafią miło zaskoczyć. Spadek o 9,3% w skali roku jest np. dobrą informacją, bo oczekiwano większej recesji. Po tych danych kontynuowany był trwający od kilku dni ruch umacniający franka względem euro. Jest on relatywnie słaby, więc nie ma większego przełożenia na koszt franka, aczkolwiek jeżeli będzie trwał, to będzie odczuwalny w ratach kredytów frankowych.
Problemy rubla
Ostatnie tygodnie są trudne zarówno dla rosyjskiego, jak i białoruskiego rubla. Wybory na Białorusi, oficjalnie wygrane przez Łukaszenkę, tylko pogorszyły i tak trudną sytuację tych walut. Zatrucie znanego rosyjskiego opozycjonisty dodatkowo zwiększa szansę pojawianie się sankcji, czego boi się wielu inwestorów. Nie bez znaczenia jest też strach pewnej części analityków względem zwycięstwa Bidena w wyborach prezydenckich w USA. Jest on uważany za znacznie mniej przychylnego Rosji niż obecny prezydent Donald Trump.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Rubel traci mimo wzrostów ropyKondycja waluty naszego wschodniego sąsiada jest, delikatnie mówiąc, tragiczna. Po szczególnie bolesnym lipcu, kiedy rubel stracił około 10% wartości, teraz nawet wzrosty na ropie nie pozwalają mu się odbić.
Na zachodzie nie aż tak źle
Wczoraj poznaliśmy dane na temat Indeksu Instytutu Ifo z Niemiec. Jest to parametr obrazujący nastroje wśród niemieckich przedsiębiorców. Uznawany jest za porównywalny pod kątem ważności z indeksem PMI. Był on lepszy od oczekiwań wynoszących 92,2 pkt i osiągnął 92,6 pkt. Nie są to jednak poziomy, które wskazywałyby na wyraźną poprawę. Jest po prostu mniej źle niż kilka miesięcy wcześniej w wyniku spowolnienia w gospodarce wywołanego lockdownem.
Hossa na ropie
Ropa naftowa po wczorajszych wzrostach jest najdroższa od marca i kosztuje już ponad 46 dolarów za baryłkę w przypadku ropy notowanej w Londynie i 43 dolarów w przypadku ropy notowanej w USA. Wzrosty oprócz rosnącego popytu i spadającej produkcji wsparł wczoraj również raport o stanie zapasów paliw API, który wskazał wyższe od oczekiwań spadki zapasów ropy naftowej. Pomimo tych wzrostów rosyjski rubel w dalszym ciągu kontynuuje swoją fatalną passę. Od początku roku rubel staniał o 1 grosz. Potencjalnie nie brzmi to źle, tylko był to spadek z 6 na 5 groszy.
Brexit bez postępu
Michel Barnier, główny negocjator unijny w sprawie brexitu, podsumował bardzo negatywnie ostatnią, siódmą rundę negocjacji. Zwraca on uwagę na niemal brak postępów w rozmowach i powoli kończący się czas. Teoretycznie okres przejściowy kończy się w grudniu, warto jednak zwrócić uwagę na konieczne procedury, w tym zatwierdzenie przez zarówno Parlament Europejski jak i Radę UE, co efektywnie skraca ten czas o 1-2 miesiące. Boris Johnson ponownie zapewnił, że nie będzie starał się o wydłużenie czasu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - zamówienia na dobra,
16:30 - USA - zmiana zapasów paliw.
Bezrobocie wciąż niskieDane z Polski pokazują, że bezrobocie jest wciąż na stabilnym poziomie. 6,1% to nie jest tak dobry wynik jak przed pandemią, ale pokazuje, że sytuacja jest stabilna.
Dane z Niemiec
Dzisiaj nad ranem poznaliśmy dane na temat zmian PKB w Niemczech. Za drugi kwartał jest to spadek o 9,7%. Z kolei za rok jest to aż 11,3%. Wynika to oczywiście z wpływu lockdownu sowodowanego koronawirusem. W przyszłym roku gospodarka powinna odzyskać większość tej straty. Co istotne, dane te i tak były lepsze o 0,4% od oczekiwań, co spowodowało, że pomimo 10% recesji u naszego zachodniego sąsiada euro umacnia się względem dolara amerykańskiego.
Bezrobocie wciąż niskie
Dane GUS na temat bezrobocia wskazują, że stabilizuje się ono na poziomie 6,1%. Jest to jednak stopa bezrobocia rejestrowanego. Druga z metodologii BAEL wskazuje zaledwie 3,1%. Jest to procent osób aktywnych zawodowo ale nieposiadających pracy. Bezrobocie na starym kontynencie ma się generalnie zdecydowanie lepiej niż w USA. Tam pandemia pozbawiła pracy znacznie więcej osób. Dane te nie miały większego wpływu na notowania złotego.
Stabilizacja na złocie
Najcenniejszy kruszec ponownie okazuje słabość. Ostatnie odbicie powyżej 2000 dolarów było znacznie słabsze i krótsze od poprzedniego. Wygląda na to, że brakuje nowych inwestorów chcących dalej inwestować w złoto. Z drugiej strony stabilizacja sytuacji na świecie powoduje, że część inwestorów wraca do inwestycji konwencjonalnych zamykając swoje pozycje na złocie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Dolar słabnie przez koronawirusa Mimo, że statystyki koronawirusa w USA są codziennie dramatyczne, to rynki akcyjne nadal utrzymują wzrosty. W efekcie dolar na szerokim rynku od ponad tygodnia delikatnie słabnie. Mówimy delikatnie, gdyż pasmo wahań na głównej parze walutowej świata było naprawdę symboliczne. Dla USD/PLN oznaczało to lekki spadek kursu o raptem kilka groszy. Ostatnia fala rekordowych zakażeń w USA spowodowała, że wracamy do koszmarnych liczb związanych z pandemią, obserwowanych w połowie kwietnia. Decyzja o lockdownie może być jednak bardzo trudna. Z jednej strony to by była porażka Trumpa, co w efekcie spowodowałaby niemal pogrzebanie szans na wygraną w listopadowych wyborach. Z drugiej nie trzeba nikomu mówić o negatywnych efektach dla gospodarki, które by przyniosła. Tym razem wiara w nielimitowany dodruk pieniędzy przez Fed mogłaby już nie wystarczyć. W tym kontekście ważne będą dane z tego tygodnia o aktywności gospodarczej z kilku ważnych miast w USA. Poznamy także dane o nastrojach konsumentów, pytanie zasadnicze brzmi, czy pokażą one większą ostrożność i mniejszą chęć do konsumpcji. Trzeba jednak pamiętać, że sytuacja dolara nie jest dość klarowna. Gdyż nawet słabe dane i zapowiedź wprowadzania restrykcji ponownie mogłyby przynieść aprecjację zielonego, jako bezpiecznej przystani. W przypadku USD/PLN oporem i wsparciem będą odpowiednio górne i dolne ograniczenie wyrysowanego kanału spadkowego.
Lockdown już nie powróci?Dolar coraz śmielej upomina się o wybicie z konsolidacji zarysowanej przy ostatnim dołku. Ta trwa już prawie miesiąc i pomału widać zniecierpliwienie oraz kolejne próby wybicia górą. Rzecz w tym, że pomimo tego, że na rynku nie brakuje ryzyk, to jednak inwestorzy niezbyt chętnie chcą rezygnować ze swoich różowych okularów. Wyraźnie widać nastawienie na zasadzie: “tak wiemy, że jest nieciekawie, ale potrzebujemy mocniejszych bodźców”. Takimi bodźcami nie okazały się kolejne rekordy dziennych zachorowań w Stanach oraz innych krajach. Z pewnym dystansem rynek również podszedł do przebicia okrągłej liczby 10 mln zakażeń na świecie. Z jednej strony liczby te stale rosną, z drugiej system opieki zdrowotnej przeważnie pozostaje wydolny, a od władz napływają mocne sygnały, że o powrocie do lockdownu nie ma absolutnie mowy. Dlatego inwestorzy z coraz większym pożądaniem patrzą w kierunku bardziej ryzykownych aktywów, jednak póki co zachowują resztki przyzwoitości.
USA straszy rynkiNa rynki wypłynęła informacja o wznowieniu kwarantanny w niektórych stanach. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać, inwestorzy obniżyli swój apetyt na ryzyko sprzedając co bardziej ryzykowne aktywa. Złoty na razie traci niewiele, ale zobaczymy, jak się sytuacja rozwinie.
Powrót epidemii w USA?
Wczorajsza informacja o przywróceniu kwarantanny w niektórych stanach spowodowała spory popłoch na rynkach. Powodem jest strach przed kolejnym lockdownem. Stanowisko Donalda Trumpa w tej sprawie (który nie wiadomo czy żartem, czy nie, sugerował zmniejszenie liczby testów by poprawić sytuację) nie pomaga. Spadki było widać wczoraj wyraźnie zarówno na giełdach, jak i surowcach energetycznych. Nie ominęły one również walut krajów rozwijających się, w tym złotego.
Indeks IFO w górę
Po dobrych danych z indeksów PMI lepszy od oczekiwań indeks IFO nie jest zaskoczeniem. 86,2 punktów to wciąż jednak wyraźnie poniżej 100 punktów będących w przypadku tego wskaźnika pewnym stanem równowagi pomiędzy pozytywnym i negatywnym podejściem. Pokazuje to, że jeszcze daleka droga u naszych zachodnich sąsiadów do powrotu do wzrostów. Widać to było również po walucie, gdzie wczoraj mimo krótkotrwałych odbić euro traciło względem dolara.
Stopy procentowe w Czechach bez zmian
Na wczorajszym posiedzeniu Czeski Narodowy Bank nie zaskoczył analityków. Utrzymał on stopy procentowe na niezmienionym poziomie podtrzymując relatywnie rzadką sytuację wyższej stopy procentowej w Pradze niż w Warszawie. Różnica pomiędzy 0,25% i 0,1% nie jest jednak niczym szczególnie istotnym. Co ciekawe, korona czeska po tych danych lekko traciła na wartości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 - Unia Europejska - protokół z posiedzenia EBC,
14:30 - USA - zamówienia na dobra,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.