Dobre dane zza oceanuRynek pracy zarówno w USA, jak i w Kanadzie pokazał w piątek bardzo dobre odczyty. W obydwóch krajach bezrobocie spada. W USA co prawda wyraźnie spowolniło tworzenie nowych miejsc pracy, ale nie może to dziwić, skoro bezrobocie wynosi zaledwie 3,9%.
Rynek pracy w USA jeszcze silniejszy
Zgodnie z naszymi piątkowymi oczekiwaniami stopa bezrobocia za oceanem spadła pierwszy raz od początku pandemii w USA poniżej 4%. W górę szybciej od oczekiwań szła też płaca godzinowa. Ta z kolei rosła z jednej strony 0,6% szybciej od oczekiwań, ale z drugiej strony 4,7% to wyraźnie wolniej niż inflacja. Problemem z punktu widzenia inwestorów okazał się spadek zmiany zatrudnienia. Z jednej strony przy tak niskim bezrobociu nie powinno to dziwić. Z drugiej znowu strony najwyraźniej inwestorzy liczyli na więcej. Dowodem zawieszenia tych oczekiwań jest reakcja rynków walutowych. Po tych danych byliśmy świadkami przeceny dolara względem euro.
Inflacja w Europie
W piątek poznaliśmy dane dla strefy euro na temat inflacji HICP. Jest to harmonizowany indeks cen dla konsumentów. Są to co prawda teoretycznie tylko wstępne dane, ale pokazują dalszy wzrost inflacji w strefie euro. Z drugiej strony „tylko” 0,1% wzrostu cen w ciągu miesiąca to coś, o czym marzy obecnie wiele krajów w tym Polska. Zobaczymy na dane finalne, ale gdyby faktycznie wzrost cen w strefie euro się zatrzymał, narracja o zewnętrznych czynnikach prezentowana przez polskie władze mocno by straciła na wiarygodności.
Poprawa w Kanadzie
Kanadyjski rynek pracy również pokazał w piątek dobre dane. Tam bezrobocie spadło co prawda do 5,9%, co jest zauważalnie słabszym wynikiem niż u swojego jedynego sąsiada. Z drugiej strony zmiany zatrudnienia wypadają tam znacznie lepiej od oczekiwań. Nie tylko ogólny wynik jest korzystny. Spadła ilość osób zatrudnionych na niepełny etat a wzrosła liczba zatrudnionych pełnoetatowych pracowników. Dane te spowodowały nieznaczne umocnienie dolara kanadyjskiego na rynku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Inflacja
Spokój po ŚwiętachŚwięta były w tym roku wyjątkowo krótkie, ale też dzięki temu na rynkach nie powodowały zamieszania. Zamieszanie za to mamy wokół RPP i inflacji, ale to będzie trwać jeszcze najprawdopodobniej miesiące.
Poświąteczny spokój na rynkach
Poniedziałek nie przyniósł większych niespodzianek na rynkach. Dzisiejszy dzień jest zresztą mocno rozgrzewkowy, patrząc na kalendarz danych makroekonomicznych, który jest realnie niemal pusty. Trzeba też pamiętać, że przy tym ustawieniu dni świątecznych mamy możliwie najkrótszą przerwę świąteczną, zatem inwestorzy nie musieli robić transakcji na zapas przed Świętami i dzisiaj w zależności od rozwoju sytuacji ich odwracać.
Glapiński z błogosławieństwem prezesa
W przyszłym roku kończy się kadencja obecnego prezesa NBP. Od jakiegoś czasu w jego działaniach widać już zresztą prowadzenie kampanii o reelekcję. Otrzymał on teraz chyba najsilniejsze możliwe wsparcie. Prezes Kaczyński wskazał go jako osobę, która powinna zostać na stanowisku na drugą kadencję. Patrząc na arytmetykę sejmową oznacza to niemal pewny wybór. W tym samym materiale Jarosław Kaczyński komentuje, że możliwe są kolejne podwyżki stóp procentowych. Z jednej strony przy inflacji na poziomie 7-8% kolejne podwyżki są oczywiście możliwe, ale pokazuje to, że strona rządowa jest z tym pogodzona. W rezultacie znika jeden z argumentów za niepodnoszeniem ich na styczniowym posiedzeniu. Jest to zatem dobra wiadomość dla złotego.
Co z inflacją?
Ostatnio na rynek trafiają bardzo sprzeczne komunikaty związane ze zmianami cen. Z jednej strony mamy zapowiedzi, że szczyt inflacji ma przypaść na styczeń, a potem ma ona maleć. W tej narracji tworzony jest budżet. Z drugiej strony pomimo wpisania do budżetu wartości 3,3% w ostatnich wypowiedziach Minister Finansów zapowiedział, że stać nas na kolejną tarczę antyinflacyjną. Dlaczego mamy mieć kolejną tarczę, skoro projekt budżetu zakłada inflację zgodną z celem inflacyjnym? Odpowiedź jest dość zagmatwana, ponieważ, sam minister podczas tej wypowiedzi spodziewa się inflacji w 2022 roku na poziomie 7-8%. Jaki to będzie miało wpływ na polski pieniądz? To zależy od skali podwyżek stóp procentowych, ale jeżeli uzyskamy tak wysoki wynik, powinno to wyraźnie osłabiać złotego względem głównych walut.
W kalendarium danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Wczoraj FED, dzisiaj EBCBieżący tydzień bogaty jest w ważne posiedzenia banków centralnych. Wczorajsze posiedzenie FED nie zatrzęsło rynkami, aczkolwiek być może część inwestorów czeka na dzisiejsze EBC.
Jednak zmiana planów za oceanem
Wczorajsza decyzja Federalnego Komitetu Otwartego Rynku nie zmieniła stóp procentowych. Zgodnie z oczekiwaniami obniżono jednak program skupu aktywów. Co więcej, tak jak przewidywała część specjalistów, doszło do przyspieszenia redukcji programu skupu, a przynajmniej do zapowiedzi. Zostanie on zlikwidowany do marca, a nie do czerwca przyszłego roku. W rezultacie kolejne obniżki programu skupu aktywów powinny być dwukrotnie wyższe, niż dotychczas sądzono. Co ciekawe, na początku posiedzenia dolar się umacniał, jednakże niemal od razu wrócił do poprzednich poziomów i zaczął tracić. Wynika to z oczekiwań inwestorów w sprawie przyspieszenia podwyżek stóp procentowych. Te jednak zostały zgaszone przez niższe oczekiwania względem inflacji.
Ceny jednak rosną o 7,8%
Ostateczne dane na temat inflacji wskazują, że ceny w Polsce rosną o 7,8%, a nie 7,7% jak we wstępnym odczycie. Nie jest to duża zmiana, ale potwierdza, że sytuacja w Polsce jest nawet gorsza, niż dotychczas sądzono. Z drugiej strony do końca roku nie ma posiedzeń RPP. W zależności od tego, jak analitycy będą interpretować sytuację, może to powodować wyższe oczekiwania względem wzrostu stóp procentowych, co finalnie może nawet wzmacniać złotego.
Spadają zapasy ropy
Wczorajsze dane z USA na temat zmiany zapasów pokazały wyraźny spadek. Wynosił on o 2 mln baryłek więcej niż oczekiwania. Pokazuje to, że obecne prognozy zaktualizowane przy okazji pandemii Omikrona mogą być zaniżone. Skoro na rynku jest mniej surowca, nie można się dziwić, że jego ceny znów idą w górę. W rezultacie pomimo wtorkowego zejścia ceny baryłki ropy poniżej granicy 70 dolarów dzisiaj znów znajdujemy się w okolicach 72 dolarów za baryłkę.
W kalendarium danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:45 – strefa euro – decyzja EBC w sprawie stóp procentowych,
14:00 – Polska – inflacja bazowa,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
14:30 – strefa euro – konferencja po decyzji EBC.
Konferencja bez fajerwerkówWbrew powszechnym oczekiwaniom konferencja prasowa prezesa NBP nie przyniosła znaczących zmian na rynku. Dzisiaj poznamy odczyty inflacji za Oceanem.
Prezes nie zatrząsł rynkiem
Konferencja prasowa Adama Glapińskiego nie spowodowała żadnych znaczących zmian na rynkach walutowych. Nie znaczy to wcale, że wiało nudą. Dowiedzieliśmy się między innymi, że szczyt inflacji przypadnie na grudzień, a nie styczeń. W pierwszym kwartale 2022 roku ma się rozpocząć stabilizacja cen. Dowiedzieliśmy się również, że istnieje jeszcze przestrzeń do podwyżek stóp procentowych. Większość analityków wskazuje, że zrozumiało ten zawiły wywód jako zapowiedź kolejnej podwyżki stóp procentowych o 0,50% w styczniu. Najprawdopodobniej to będzie teraz nowy scenariusz. Jeżeli pojawiać się będą plotki o mniejszym wzroście, lub jego braku złoty powinien tracić na wartości. Przy informacjach o szybszym wzroście stóp powinien zyskiwać.
Ubywa bezrobotnych za Oceanem
Wczorajsze dane na temat wniosków o zasiłek dla bezrobotnych znów zaskoczyły rynki. 184 tysiące wniosków o zasiłek dla bezrobotnych miesięcznie to nie tylko najniższy wynik od początku pandemii, ale w ogóle bardzo dobry rezultat w standardowych warunkach. Pokazuje to, że pomimo ostatnich bardzo dobrych danych na amerykańskim rynku pracy dobra passa trwa. Nie może zatem dziwić, że po raz kolejnym byliśmy świadkami nawrotu notowań poniżej granicy dolara i trzynastu centów za jedno euro. Jesteśmy obecnie niecały procent od najsilniejszego dolara od półtora roku.
Inflacja na świecie ciąg dalszy
Podczas gdy niemal cały świat zmaga się z gwałtownymi wzrostami cen, w Chinach rosną one o zaledwie 2,3%. Co ciekawe jest to nawet o 0,2% poniżej oczekiwań. Sytuacja wcale nie jest taka różowa, gdyż ceny producentów rosną o 12,9%, co pokazuje, że prawdopodobnie zaraz nie będzie możliwe obniżanie marż i również w detalu one wzrosną. Pozytywny sygnał płynie jednak z Czech. Tamtejsza inflacja wzrosła w listopadzie zaledwie o 0,2% do poziomu 6%, to o 0,1% mniej niż oczekiwali analitycy. Nie można mówić jeszcze o stabilizacji, ale z pewnością jest to dobry sygnał.
W kalendarium danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka.
Odrodzenie złotegoW listopadzie krajowa waluta została przytłoczona i zepchnięta do głębokiej defensywy, która zakończyła się wyznaczeniem tegorocznych lub nawet wieloletnich szczytów. Pesymizm wkradł się też do mojej głowy, ponieważ nie przypuszczałem, że w grudzień wejdziemy z tak znaczącą zmianą trendu. Polski złoty odrodził się jak feniks z popiołów, ale jak wysoki może być jego lot?
Rozważania zacznę jednak od głównej pary walutowej świata, która często ma wpływ na resztę rynku. Tym razem także wyciągnęła ona pomocną rękę do walut koszyka EM (w tym złotego), kiedy po wyznaczeniu tegorocznych minimów ostatecznie odbiła się od 1,12 $. Następnie doszło do dosyć szybkiego odreagowania w kierunku 1,14 $, ale kurs EUR/USD nie zdołał dotrzeć tak wysoko i zatrzymał się w okolicach 1,138 $, gdzie powinniśmy teraz szukać istotnego oporu na najbliższą przyszłość. Jego pokonanie może być wskazówką do podejścia przynajmniej w pobliże 1,145 $. Na chwilę notowaniami zachwiał jeszcze prezes Fed Jerome Powell, który znacząco zmienił swoją retorykę odnośnie do inflacji i polityki monetarnej, ale ponad cent przeceny został szybko wymazany. Obecnie na EUR/USD doszło do znacznego wyciszenia emocji, można nawet mówić o zarysowaniu trendu bocznego, który jednak zyskał wyraźniejszą inklinację spadkową. Mimo wszystko wciąż nie udaje się pokonać 1,13 $, którego wybicie mogłoby ponownie skierować kurs na 1,12 $. Kluczowe dla rozwoju sytuacji na tej parze mogą być posiedzenia Fed i EBC za dwa tygodnie, ale zasadne staje się pytanie, czy zmiana podejścia Rezerwy Federalnej nie jest już częściowo „w cenach”.
Dalsze umocnienie złotegoPomimo pojawienia się nowej odmiany koronawirusa złoty odzyskuje część wartości. Powodem jest kolejny gwałtowny wzrost inflacji, który sugeruje dalsze podwyżki stóp procentowych.
Złotówka znów się umacnia
Polska waluta ma obecnie bardzo dobrą passę. Tym razem zawdzięcza ją w sporej części danym makroekonomicznym. Można by powiedzieć, że to sukces naszej polityki gospodarczej. Po części na pewno, bo wzrost PKB na poziomie 5,3% w skali roku można tak interpretować. Tym bardziej, że jest wyższy o 0,2% od oczekiwań. Problemem jest to, że są to dane z 3 kwartału, a inflacja wynosząca 7,7% to odczyt wstępny za listopad i sukcesem z pewnością nie jest. Analitycy spodziewali się wyniku o 0,3% niższego, ale to nadal poważny problem. Tak wysoko rosnące ceny powodują jednak, że inwestorzy nie wierzą w opowieści części członków RPP o możliwości utrzymania stóp procentowych na niezmienionym poziomie. To właśnie pod tę decyzję, która podjęta ma być dokładnie za tydzień, inwestorzy obecnie kupują złotego.
Nie tylko zasługa złotego
Nie można upraszczać obecnego umocnienia złotego tylko do lokalnego podwórka. Zejście cen euro z okolic 4,71 zł poniżej 4,65 zł w ciągu raptem czterech dni to z pewnością sukces. Zbliżone sukcesy odnoszą jednak zarówno Węgry, jak i Czechy. Owszem w ostatnich dniach dane makroekonomiczne z tych krajów nie powinny przeszkadzać ich walutom, aczkolwiek ruch na szerokim rynku wydaje się ważniejszy. W tym samym czasie mieliśmy wyraźną przecenę dolara względem euro i to ten ruch spowodował powrót kapitału na naszą stronę Oceanu. Środki, które lądowały w strefie euro płynęły również do gospodarek ościennych, co spowodowało wzrosty kursów walut.
Powell straszy rynek
Wczoraj na rynku sporo zamieszania zrobiły wypowiedzi prezesa FED Jerome Powella. Wynikało z nich, że w obecnej sytuacji nie tylko wątpliwe jest przyspieszenie podnoszenia stóp procentowych, ale nawet obecna redukcja programu skupu aktywów. Narracja ta doprowadziła do przecenienia wczoraj dolara do poziomu 1,1380 dolara za jedno euro. Tam jednak znalazło się wielu inwestorów skłonnych sprzedawać euro i w ciągu kilku godzin mieliśmy ruch najpierw o 1% w dół, po czym stopniowy powrót większości tego osłabienia. Jak widać inwestorzy nie wierzą w dalsze osłabienie dolara i traktują obecne górki jako atrakcyjne momenty, by dokupić waluty. Wielu inwestorów liczy na dzisiejsze wystąpienie prezesa FED i wskazanie pewnych kierunków działań.
W kalendarium danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Gospodarka rośnie, złoty nie reaguje Piątkowe dane pokazują silny wzrost PKB. Jest to oczywiście pochodna inflacji w pewnym sensie, co trochę obniża ważność tego wysokiego wyniku. Słabsze dane dolara stabilizują go po ostatnich wzrostach.
PKB rośnie o 5,1%
Wzrost gospodarczy w Polsce jest wyraźnie szybszy od oczekiwań analityków. Problem w tym, że to 0,4% szybszy od oczekiwań wzrost to wcale nie tak dobry wynik, jak mogłoby się wydawać. Nie może zatem dziwić, że częściej korzysta się ze standardowego PKB niż jego kolegi PKB realnego, który jest skorygowany o inflację. Wtedy wynik byłby mocno niezadowalający. Rynki przyjęły tę wiadomość dość neutralnie, widać było na wykresach drobne umocnienie złotego, jednakże szybko notowania wróciły do stanu sprzed publikacji. Należy pamiętać, że są to tylko wstępne dane i mogą zostać skorygowane.
Słabsze dane na koniec dobrego tygodnia
Pod koniec tygodnia pojawił się odczyt raportu Uniwersytetu Michigan. Okazał się on gorszy od oczekiwań. Dodatkowo warto zwrócić uwagę, że pokazane 66,8 pkt to wynik raczej słaby, a konkretnie najsłabszy przez cały okres pandemii. Nie zmienia to faktu, że amerykańska gospodarka jest w dobrej sytuacji. Dane te pojawiły się, kiedy dolar był najsilniejszy względem euro od połowy zeszłego roku. W rezultacie ruch ten został wstrzymany, jednakże dalej euro kosztuje poniżej dolara i piętnastu centów.
Reelekcja prezesa NBP
Według informacji uzyskanych przez dziennikarzy RMF FM prezydent Andrzej Duda zamierza powołać Adama Glapińskiego na kolejną kadencję jako prezesa NBP. Z jednej strony druga kadencja tej samej osoby na takim stanowisku powoduje, że rynki wiedzą, czego się spodziewać, co jest korzystne dla stabilności polityki monetarnej. Z drugiej strony obecny prezes, delikatnie mówiąc, ma większe zalety niż transparentną komunikację z rynkiem. Decyzja ta powinna mieć relatywnie mały wpływ na notowania polskiej waluty, znacznie większy byłby, gdybyśmy mieli zmianę. Należy również pamiętać, że na wybór kandydata jest jeszcze dużo czasu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Stopa procentowa w Polsce już 1,25%Rada Polityki Pieniężnej wyraźnie zmieniła strategię i po próbie przekonania wszystkich, że problemu nie ma, w ciągu dwóch miesięcy podniosła stopy procentowe o 1,15%. Niestety inflacja rośnie szybciej niż stopy.
Jednak 0,75%
Wczoraj stopy procentowe zgodnie z oczekiwaniami wzrosły. Wzrost wyniósł jednak 0,75%, czyli 0,25% powyżej najpopularniejszego scenariusza prezentowanego przez analityków. Reakcja rynków była zgodna z oczekiwaniami. Skoro podwyżka stóp była wyższa, niż sądzono, waluta się umacniała. Złoty umacniał się już we wtorek, kiedy to zyskał na wartości już we wtorek, kiedy to rosły oczekiwania względem podwyżki stóp. Wczoraj na koniec dnia euro kosztowało już poniżej 4,59 zł. Nie oznacza to wcale, że inne waluty są na atrakcyjnych poziomach do kupna. Szczególnie słabo wygląda frank, który znów kosztuje powyżej 4,35 zł.
Konferencja znów zaskakuje
Wbrew ostatnim zwyczajom konferencja prasowa prezesa NBP odbyła się tego samego dnia, co poznaliśmy decyzję. W rezultacie rynki nie czekały jak miesiąc temu całego dnia na uzasadnienie. Podobnie jednak jak miesiąc temu samo przemówienie, jak i odpowiedzi na pytania mogły budzić podejrzenia. Szczególnie dziwny był fragment o wykorzystywaniu wszystkiego, co możliwe, by przywrócić inflację do celu. Jest to o tyle dziwne, że w takim razie skoro wszystko, co możliwe, to dlaczego podnosimy stopy procentowe wolniej, niż rośnie inflacja, a nie od razu szokowo w górę. Można się również dowiedzieć, że co prawda inflacja będzie rosnąć do stycznia, ale potem będzie spadać. Jest to odważna prognoza, aczkolwiek być może w grudniu i styczniu RPP zrobi coś, co uzasadni to przewidywanie.
FED bez niespodzianek
Wczorajsze posiedzenie FED było wręcz nudne względem tego, co działo się w Polsce. Rynek był informowany o tym, że stopy się nie zmienią i się nie zmieniły. Była informacja o rozpoczynaniu zmniejszania programu skupu aktywów o 15 mld. Właśnie o tyle obniżono program skupu. W komentarzach do decyzji również niczym nie zaskoczono. Część inwestorów liczyła co prawda na pewien przełom, ale się zawiedli, czego dowodem jest osłabienie dolara po decyzji. Amerykańska waluta wraca jednak dzisiaj do łask, również za sprawą słabszych danych z przemysłu Niemiec.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:00 – Wielka Brytania – decyzja w sprawie stóp procentowych,
13:30 – USA – bilans handlu zagranicznego,
13:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
14:30 – Czechy – decyzja w sprawie stóp procentowych.
Inflacja 6,8%Piątek przynosi ważne informacje. Po relatywnie nudnym posiedzeniu EBC można było oczekiwać spokojnego końca tygodnia. Kolejny wystrzał inflacji powoduje jednak, że nie powinno być nudy.
Inflacja w górę
To, że ceny rosną, wiedzieli wszyscy. Dotychczasowa prognoza wzrostu z września na październik o 0,5% wydawała się brutalna. Realizacja na poziomie 6,8% jest jednak sporym szokiem. Oznacza to, że dotarcie pod poziom 7% do końca roku wydaje się już niepesymistyczną wizją przyszłości. Jest to raczej pobożne życzenie na przyszłość. Co ciekawe, na razie rynki przyjmują tę zmianę dość spokojnie. Złoty umacnia się, ale nie tak mocno, jak mogłoby wynikać z siły tej publikacji. Zobaczymy, jak będzie wyglądała decyzja RPP w przyszłym tygodniu. Ten odczyt powinien mieć na nią wpływ.
EBC bez niespodzianek
Jedyne co mogło zaskoczyć we wczorajszym posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego, to fakt, jak mało się wydarzyło. Analitycy byli zgodni, że do podwyżek stóp procentowych nie dojdzie i nie doszło. Nie pojawiła się jednak żadna konkretna informacja na temat redukcji programu skupu aktywów. Tego z kolei część inwestorów oczekiwała. Co ciekawe, z konferencji prasowej inwestorzy wyciągnęli wniosek, że jednak będziemy redukować program skupu od grudnia. Konferencja prasowa była dość specyficznym spektaklem, gdzie wielu dziennikarzy podważało w pytaniach fragmenty wypowiedzi prezes EBC. Ciężko się w sumie dziwić, skoro opowiadała ona o misji banku i dbaniu o stabilność cen w sytuacji, gdy inflacja notuje rekordy. Euro reagowało co prawda wzrostami, ale to prawdopodobnie również zasługa drugiej strony oceanu.
Rynek pracy, czy wzrost PKB
W USA publikowane są cotygodniowe dane o liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Wczorajszy wynik wynoszący 281 tysięcy był kolejnym najlepszym od początku pandemii. W ramach ciekawostki zeszłotygodniowy wynik wyjątkowo w ostatecznych danych skorygowano w dół, ale do 290 tysięcy. Dotychczas przeważająca większość korekt była w górę. Pokazuje to dobrą kondycję tamtejszego rynku pracy. Nie idzie ona niestety w parze ze wzrostem PKB, który okazał się niższy od oczekiwań wg wstępnych obliczeń. To właśnie te dane zdaniem inwestorów okazały się ważniejsze i dolar był wczoraj w wyraźnym odwrocie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – dochody i wydatki Amerykanów.
EUR stabilnie staniałPo turbulencjach, które złotemu przyniosła nieoczekiwana podwyżka stóp procentowych i późniejszy wybitny występ medialny prezesa Glapińskiego, nastąpiło kilka dobrych dni dla rodzimej waluty. W ten sposób kurs euro stabilnym korytarzem zszedł poniżej 4,56 zł. Jednak to by było na tyle z umocnienia PLN i w tym tygodniu cały wcześniejszy ruch został wymazany. Tym samym doszło do prób wybicia 4,60 zł, ale ten opór okazał się na razie zbyt mocny. Kurs nieśmiało zawraca na południe, co każe nam przypuszczać, że ma zamiar na dłużej zadomowić się w konsolidacji, zamkniętej przedziałem 4,55-4,60 zł. Tak naprawdę dopiero trwałe wybicie tych poziomów będzie sygnałem dla mocniejszego ruchu w którymś kierunku. Ponieważ na złotego w ostatnim czasie ograniczony wpływ miewa ogólny rynkowy sentyment, to jednak kreacja takowego przez bankierów centralnych może być decydującym faktorem. Na pierwszy ogień już za tydzień EBC, ale poważniejsze zmiany mogą nastąpić po posiedzeniu FOMC na początku listopada. Lokalnie nie milkną echa dyskusji inflacyjnych, które mogą otrzymać dodatkowego paliwa po publikacji listopadowych prognoz analityków NBP.
Kolejne rekordy cen ropyCeny paliw są coraz bliżej przekroczenia poziomu 6 złotych z przodu. Nie jest to szczególnie ciesząca perspektywa dla naszych portfeli, ale obyśmy nie musieli przy 7 z przodu ponawiać tych rozważań.
Spadek liczby wniosków o zasiłek w USA
Po raz pierwszy od początku pandemii uzyskano wynik poniżej 300 tysięcy wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Są to co prawda wstępne dane, ale biorąc pod uwagę, że ostatnie korekty przy finalnych odczytach wynoszą 2-3 tysiące, jest mała szansa, że z 293 tysięcy przekroczymy ten pułap. Są to zatem bardzo dobre, wpisują się w ostatni gwałtowny spadek bezrobocia poniżej 5%. Na rynku pozwoliło to na chwilę wybić dolara z ruchu, w którym wyraźnie tracił, stabilizując kurs do końca dnia. Dobre dane z rynku pracy nie są jednak tak dobre, by przezwyciężyć obecną negatywną tendencję.
Rynek paliw wie coś więcej
Dzisiaj nad ranem zarówno ropa notowana na giełdzie w Londynie, jak i ta amerykańska, odnotowały wieloletnie maksima. Nie byłoby to aż tak dziwne, gdyby wczorajsze tygodniowe zapasy nie okazały się o 6 mln baryłek większe od oczekiwań. Żeby lepiej zobrazować skalę tej rozbieżności w samym USA, zapasy wzrosły o niemal 1% światowej konsumpcji. Przy tak silnie rosnących zapasach powinniśmy być świadkami przeceny, szczególnie że znajdowaliśmy się blisko szczytów. Byliśmy. Trwała ona kilka godzin, po czym kurs nie tylko odrobił straty, ale i trafił na nowe szczyty.
Ceny w Polsce nie zwalniają
Odczyt inflacji w Polsce na poziomie 5,8% był sporym szokiem. Były to jednak wstępne dane, które następnie wiadomo było, że zostaną skorygowane. Zostały, ale jak się okazało w górę, mamy zatem inflację na poziomie 5,9%. Bariera 6 pojawia się nam zatem już nie tylko na stacjach benzynowych, ale również we wzroście cen. Rosnąca inflacja to oczywiście presja na podwyżki stóp procentowych. Co ciekawe, pomimo ostatniej konferencji prasowej prezesa NBP część analityków spodziewa się kolejnych wzrostów na posiedzeniu na początku listopada.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
14:30 – USA – indeks NY Empire State,
16:00 – USA – raport Uniwersytetu Michigan.
Gdzie indziej jest gorzejPublikacje inflacji za wrzesień spowodowały, że już trzy państwa mają większy problem ze stabilnością cen niż Polska. Sam fakt jednak, że ktoś inny ma gorzej, nie świadczy o tym, że należy udawać, iż sami problemu nie mamy.
Polska spada z podium
Dane o inflacji za wrzesień pokazują, że Polska nie ma już najwyższej inflacji w Unii Europejskiej. Co więcej, wyprzedziły nas już trzy państwa. Estonia pokazuje 6,6% inflacji, Litwa 6,3%, a Rumunia 6,3%. Cała ta historia ma teoretycznie proste rozwiązanie, skoro ceny rosną, to trzeba podnieść stopy procentowe. Dwa z tych państw są jednak w strefie euro, to się po prostu nie odbędzie. W rezultacie kraje te mogą szybko nadrobić dystans do zachodu, szkoda, że na razie na poziomie cen.
Ropa wciąż rośnie
Ceny ropy naftowej ustanowiły wczoraj kolejne maksima na rynku. Londyńska ropa przebiła poziom 84 dolarów za baryłkę, amerykańska z kolei przez moment sięgnęła 82 dolarów. Głównym powodem są ciągle rosnące prognozy konsumpcji ropy naftowej na rynkach i jej możliwy niedobór w związku z niedoinwestowaniem infrastruktury wydobywczej. Wsparciem dla wzrostów jest wzrost alternatyw dla ropy w niektórych zastosowaniach. Mowa tutaj np. o wzroście cen węgla, czy gazu, jako alternatywnych paliw dla elektrowni. Dzieje się to pomimo otwierania dodatkowych odwiertów, niemal gdzie tylko się da w ramach ograniczeń OPEC.
Słabsze dane ze Słowacji
Produkcja przemysłowa u naszych południowych sąsiadów wyraźnie spowalnia. Wzrost rok do roku wynosi zaledwie 0,8%, to aż o 4% mniej, niż oczekiwali analitycy. Są to dane w ujęciu rocznym, ale trzeba pamiętać, że dane z sierpnia zeszłego roku wcale nie były dobre, notowane były wtedy spadki. Oznacza to, że produkcja przemysłowa jest realnie na poziomach sprzed dwóch lat. Spowalniająca gospodarka wraz z rosnącymi cenami nie jest dobrą perspektywą dla naszych południowych sąsiadów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych wydarzeń.
Dynamicznie na GBPPLNSpore ruchy obserwujemy też na notowaniach GBP/PLN. Kurs skoczył dzisiaj w górę o prawie 10 groszy. Podobnie jak na innych głównych parach walutowych powiązanych z PLN jest to pokłosie słabości złotego. Jeśli chodzi bowiem o brytyjską walutę, to na szerokim rynku nie charakteryzuje się ona jakimś większym trendem. Inwestorzy czekają na możliwą sygnalizację zacieśniania monetarnego na Wyspach. W tym kontekście warto obserwować choćby dane o inflacji, które się pojawią, bo ostatnie wskaźniki wyprzedzające sugerują dużą presję inflacyjną, co oczywiście nie jest zjawiskiem obcym na całym świecie. Taki wyższy wskaźnik CPI może być powodem, dla którego BoE zdecyduje się na podwyżkę stóp. Co ciekawe, Bank Anglii niekoniecznie może rozpocząć zacieśnianie monetarne od ograniczenia QE, co sugerował prezes BoE w swoich wypowiedziach. Scenariusz bazowy na ten moment to jednak wait&see i bardzo prawdopodobne poczekanie na pierwsze ruchy Fed. Kurs GBP/PLN testuje aktualnie opór w postaci ostatniego maksimum, jego pokonanie może skierować tą parę na poziomy nawet 5,50.
Rekordowe wzrosty cenInflacja w Polsce wciąż przyspiesza. Wielu analityków zastanawia się, czy to już czas na symboliczną podwyżkę stóp procentowych w Polsce. Jeszcze niedawno tych szans nie było, jeszcze niedawno inflacja nie szła jednak w stronę 6%.
Inflacja wynosi już 5,8%
Analitycy spodziewali się, że inflacja będzie wysoka. Zakładano jednak, że 20-letnie rekordy na 5,5% nie zostaną poprawione. Mylono się, a wynik wyniósł imponujące 5,8%. Jesteśmy zatem 2,3% powyżej celu inflacyjnego. Wysoki wzrost cen nie jest oczywiście tylko polskim problemem. W Europie są kraje z wyższą inflacją, m.in. Turcja, Ukraina, Białoruś i Rosja. Najwyższa inflacja w Unii Europejskiej to 5,3% na Litwie. Hipoteza, że dokładamy jakąś cegiełkę do światowego trendu jest zatem uzasadniona. Jak przekłada się to na rynki walutowe? Im bardziej rośnie inflacja, tym większa szansa na podwyżkę stóp procentowych. Wzrost stóp procentowych powoduje z kolei umacnianie się złotego. To właśnie dlatego euro kosztuje już 4,57 zł
Koniunktura w Europie a w USA
W piątek poznaliśmy odczyty wstępne PMI dla przemysłu. Zgodnie z oczekiwaniami optymizm w Europie wyraźnie spada. Wskaźnik PMI dla strefy euro spadł z 61,4 pkt na 58,6 pkt. Zmiana ta pojawiła się w większości dużych gospodarek. Należy pamiętać, że to nadal dobry wynik, po prostu nie tak dobry jak wcześniej. Z drugiej strony optymizm ankietowanych za Oceanem wciąż rośnie. To właśnie tłumaczy, dlaczego euro kosztowało w zeszłym tygodniu poniżej jednego dolara i szesnastu centów.
Bitcoin odzyskuje siły
Piątek przyniósł dość niespodziewane wzrosty najpopularniejszej kryptowaluty świata. Przez chwilę zyskiwała ona nawet 10% na wartości. Działo się to wszystko pomimo napływających niepokojących dla całej branży walutowej informacji z Chin. Głośno mówi się o całkowitej delegalizacji ze względu na niedobory energii elektrycznej spowodowane przez tzw. górników. W tle mamy również kwestię rozwoju rynku kryptowalut poza bitcoinem. Trend ten co prawda spowolnił w czerwcu, ale udział bitcoina w łącznej kapitalizacji rynku wynosi już ledwo powyżej 40%.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
16:00 - USA - zamówienia na dobra.
Czesi walczą z inflacją, a euro nie jest zbyt spokojneWczoraj Czesi postanowili wyraźnie zareagować. Skoro inflacja w ciągu dwóch miesięcy wzrosła o 1,3%, zdecydowali się odważnie podnieść stopy procentowe. Ciekawe czy RPP weźmie przykład z kolegów z Południa.
Czesi zaskakują rynek
Wczoraj zgodnie z oczekiwaniami Czeski Narodowy Bank podniósł stopy procentowe. Wbrew tym oczekiwaniom była jednak skala podwyżki. Rynek liczył na 0,5% zastanawiając się, czy nie będzie to zaledwie 0,25%. Faktycznie podniesiono stopy procentowe od razu aż o 0,75%. Po tym szokowym ruchu stopa procentowa wynosi już 1,5%. W rezultacie Czesi są znacznie bliżej Węgrów i ich 1,65% niż Polaków utrzymujących wciąż 0,1%. Reakcja rynków nie była zaskoczeniem. Wczoraj widzieliśmy umocnienie czeskiej korony względem euro.
Zamieszanie na złotym
Wczorajszy dzień pokazał, że para euro do złotego wcale nie jest tak spokojna, jak sądzono. Pomimo ostatniego spokoju, wczoraj działo się naprawdę dużo, szczególnie biorąc pod uwagę brak większych ruchów na globalnych parach walutowych. Rano po umocnieniu do 4,62 zł, kurs zaatakował 4,65 zł, po czym spadł na chwilę poniżej 4,59 zł. Umocnienie dotyczyło również czeskiej korony, jednakże było znacznie bardziej skupione przy publikacji decyzji o stopach procentowych. Ruch ten nie ominął także forinta, ale był on pozbawiony wybić w górę i w dół.
Dane z USA
Wczoraj poznaliśmy dane zza oceanu. Wzrost PKB okazał się szybszy niż oczekiwali tego analitycy. Z drugiej strony znacznie gorzej od oczekiwań wypadły wnioski o zasiłek dla bezrobotnych. Ostatni raz tak słabe dane były niemal 2 miesiące temu. Z drugiej strony inwestorzy najwyraźniej spodziewali się pewnych problemów, gdyż dolar po tych odczytach niemal nie drgnął, a jeszcze po tych danych ustanawiał kolejne maksima tegoroczne względem euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
10:00 - Polska - inflacja,
14:30 - USA - dochody i wydatki Amerykanów,
16:00 - USA - raport ISM dla przemysłu.
USA zasysa kapitał Poprawiająca się sytuacja gospodarcza za Oceanem powoduje, że płynie tam coraz więcej kapitału. To wszystko odbija się silną czkawką złotemu, który wyraźnie traci.
Inflacja w Europie
W piątek opublikowano dane na temat inflacji dla strefy euro. Zgodnie z oczekiwaniami wskaźnik ten wyraźnie rósł. Wynosi on obecnie już 3%, to wzrost o 0,8% w ciągu miesiąca i sygnał, że wzrost cen może być problemem również w strefie euro. Jest to problematyczna sytuacja dla południa kontynentu. W szczególnie złej sytuacji są Włochy, które mają obecnie największe problemy gospodarcze. Gdyby miało dojść do podwyżek stóp procentowych lub zmniejszenia programu skupu aktywów można spodziewać się tylko pogłębienia problemów. Działania te są jednak standardowymi środkami, które podejmuje się walcząc z rosnącą inflacją.
Dolar znów zyskuje
Amerykańskiej walucie pomaga jednak nie tylko brak perspektyw podwyżek stóp procentowych w Europie. Inwestorzy podchodzą bardzo optymistycznie do perspektyw rozwoju tamtejszej gospodarki. Nie przeszkodził w tym nawet rosnący wolniej od oczekiwań indeks Uniwersytetu Michigan. W piątek dolar kolejny dzień umacniał się względem euro. Dzisiaj brakuje raptem ćwierć centa, by dolar był najmocniejszy względem euro od początku listopada zeszłego roku.
Złoty w odwrocie
Dobra passa dolara ma też negatywne konsekwencje dla złotego. Odpływający kapitał ze strefy euro za ocean jest też wysysany z innych rynków. W ostatnich dniach tracą na wartości również waluty naszego regionu. Dotyczy to głównie złotego i forinta. Czeska korona jest pod mniejszą presją, ale w Czechach spodziewana jest podwyżka stóp procentowych w przyszłym tygodniu, stąd inwestorzy już zaczynają się na nią przygotowywać. Euro osiągnęło dzisiaj poziom 4,60 zł. Ostatni raz tak drogie było w lipcu tego roku, wtedy jednak odbijało się tuż powyżej tego poziomu. Zobaczymy, czy sytuacja się powtórzy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak istotnych odczytów.
Specyficzny przełom miesiąca Za nami wyjątkowo specyficzny moment na rynkach. Na przełomie miesiąca inwestorzy nagle uwierzyli w siłę sprawczą inflacji, w zdrowy rozsądek banków centralnych, oraz w każde ryzyko z tym związane. Na kanwie tego waluty naszego koszyka wyraźnie się umocniły na szerokim rynku. Jest to przede wszystkim zasługa Czech i Węgier, które już wcześniej rozpoczęły cykl podwyżek. Reszta regionu trochę na gapę załapała się na ten pociąg, zyskując przewagę, na którą tak naprawdę sobie nie zasłużyły. Mowa tu przede wszystkim o dwóch walutach, czyli tureckiej lirze oraz naszym złotym. W jednym i drugim przypadku polityka prowadzona przez banki centralne jest mocno zależna od lokalnych władz i zarazem oderwana od realnych celów związanych z wartością pieniądza.
Złoty pod koniec sierpnia wyraźnie się umocnił względem euro, nie tylko odchodząc od lokalnych szczytów, przebijając kanał wcześniej uznawany za fair value, ale ostatecznie dochodząc do dolnego ograniczenia szerokiej konsolidacji, przy poziomie 4,50 zł. W tym miejscu para ta napotkała jednak na wsparcie, którego nie była w stanie pokonać, mimo trzykrotnych prób. Uformowanie solidnego dołka dało pretekst do korekty, która napędzana czynnikami zewnętrznymi przerodziła się w większy ruch. Ten ostatecznie wymazał praktycznie cały zasięg wcześniejszej aprecjacji, przywracając kurs w okolice 4,59 zł.
Pensje rosną szybciej niż ceny Szukając pozytywów w obecnej sytuacji warto zwrócić uwagę, że przynajmniej wg. danych GUS pensje w Polsce rosną szybciej niż inflacja. Z drugiej strony rosną średnio, więc z pewnością wynagrodzenia nie wszystkich.
Inflacja bazowa w Polsce
Wczoraj poznaliśmy kolejny istotny odczyt w ramach zmian cen. Wiele osób wskazuje, że inflacja bez cen energii i żywności mieści się poniżej 4% i wynosi 3,9%. Zawsze jednak znajdzie się parametr, który będzie wyglądał korzystniej niż łączny wynik. Co ważniejsze inflacja bazowa okazała się jednak zgodna z oczekiwaniami, ciężko ją zatem brać jako prognozę normalizacji cen. W rezultacie presja na podwyżki stóp jest wciąż silna. Na razie przegrywa jednak z potencjalnym ryzykiem eskalacji kolejnej fali pandemii, która pomimo relatywnie niskich liczb ma niestety imponujące wzrosty procentowe.
Dane z USA
Wczoraj poznaliśmy dwa istotne odczyty zza Oceanu. Pierwszym z nich była sprzedaż detaliczna, która wypadła wyraźnie lepiej od oczekiwań. Szczególnie dobrze wypadł wariant bez samochodów, który okazał się aż 2% lepszy od oczekiwań. Do tego wnioski o zasiłek dla bezrobotnych teoretycznie nie osiągnęły oczekiwanych poziomów, ale biorąc pod uwagę wyraźny spadek z ostatnich tygodni, „efekt jojo” nie był szczególnie silny. Są to tygodniowe odczyty, zatem często się zdarza, że jakieś dane nie spłyną na czas lub po prostu są przesunięte i pojawiają się w kolejnej publikacji. Nie może zatem dziwić, że po tych dobrych danych dolar był wczoraj najsilniejszy względem euro od końca sierpnia.
Pensje w Polsce
GUS podał dzisiaj jeden z odczytów budzących największe zainteresowanie. Wynagrodzenia rosną w Polsce o imponujące 9,5% w skali roku. Zatrudnienie z kolei o 0,9%. Są to bardzo dobre dane dla pracowników. Nie tylko zarabiają coraz więcej, ale również widać, że ubywa wolnych rąk do pracy. Ta sama wiadomość jest z kolei słabsza dla pracodawców, którzy muszą liczyć się z rosnącą presją płacową. Jest to również dobry sygnał dla polskiej waluty, pokazuje on bowiem, że kondycja rynku pracy jest bardzo dobra pomimo pandemii.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
11:00 - Strefa euro – inflacja konsumencka,
16:00 - USA – Raport Uniwersytetu Michigan.
Ceny znów przyspieszająInflacja w Polsce staje się coraz popularniejszym tematem. Rośnie też parametr podawany przez GUS. Ze względu na sytuację na świecie nie powoduje to jednak na razie skutecznej presji na wzrost stóp procentowych.
Deficyt handlowy Japonii
W nocy poznaliśmy dane na temat wymiany handlowej z kraju kwitnącej wiśni. Wartości jak zawsze w pandemii będą po zeszłym roku imponujące, ale liczą się odchylenia od oczekiwań, które pokazują pewną niepokojącą tendencję. Eksport wzrósł o 26,2% podczas gdy oczekiwano aż 34%, z kolei eksport wzrósł o 44,7% przy oczekiwanych 40%. Jak nietrudno się domyślić, skoro gwałtownie rośnie import i jeszcze eksport niedomaga, to w takim scenariuszu muszą pojawić się problemy z deficytem. Faktycznie był on najwyższy od maja 2020 roku i początków pandemii. Japoński jen na razie przyjmuje te dane dość spokojnie, warto wziąć pod uwagę, że analitycy i tak spodziewali się wyraźnie większego deficytu po zeszłomiesięcznej nadwyżce. Waluta Japonii co prawda traci względem dolara, ale to bardziej wina umocnień dolara względem euro. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę euro, to ono z kolei zyskuje.
Inflacja w Polsce
Wczoraj poznaliśmy finalny odczyt inflacji. Po wstępnych danych pokazujących 5,4% wielu obserwatorów liczyło, że wstępne dane zostaną trochę stonowane. Tak się jednak nie stało, co więcej podniesiono nawet ten parametr do 5,5%. Rosnąca inflacja nie powoduje jednak równie szybko rosnącego optymizmu inwestorów. Stopy procentowe miały rosnąć w listopadzie, ale biorąc pod uwagę rozwój pandemii wcale nie musi tak się wydarzyć. Wyniki na razie nie są jeszcze alarmujące, ale wzrost zachorowań o niemal 150% od początku września daje do myślenia. Patrząc jak długo ta fala utrzymuje się na zachodzie może to opóźnić podwyżki stóp. Waluta nie traci mocniej, bo jednak porównując z Zachodem, tam odbywa się bez istotnych dla gospodarki ograniczeń. Złoty jest już dzisiaj najdroższy od końca sierpnia.
Dobra passa dolara
Wczorajsze dane z USA pokazały nam dwie rzeczy. Z jednej strony produkcja przemysłowa rośnie delikatnie wolniej niż sądzono, ale wykorzystanie mocy produkcyjnych wzrasta, co jest dobrym prognostykiem na przyszłość. Z drugiej strony indeks koniunktury NY Empire State niespodziewanie wyskoczył w górę. W rezultacie dolar znów testuje kolejne maksima względem euro. Po umocnieniach dzisiaj w nocy ponownie testuje najwyższe poziomy od początku miesiąca.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 - Strefa euro – handel zagraniczny,
14:00 - Polska – wskaźnik inflacji bazowej,
14:30 - USA – sprzedaż detaliczna,
14:30 - USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
W oczekiwaniu na inflację z USAWe wtorek uwaga rynków ogniskuje się wokół amerykańskiej dynamiki cen. Rezultat wskaźnika CPI może znowu podłożyć ogień pod dyskusję o przyszłych działaniach Rezerwy Federalnej. Z tego powodu popołudnie i wieczór mają szansę cechować się większą zmiennością, a inwestorzy będą się starali zinterpretować dane.
Czy szczyt jest już za nami?
Już o 14:30 Amerykanie zaprezentują sierpniowe dane o inflacji. Tym razem chodzi o popularną na całym świecie miarę CPI. Prognozy wskazują na lekkie spowolnienie wskaźnika w ujęciu rocznym do 5,3% (bazowy ma wynieść 4,2%). Warto jednak pamiętać, że w tym roku analitycy już niejednokrotnie nie docenili dynamiki cen, dlatego tak naprawdę każda opcja jest na stole. W przypadku spełnienia się oczekiwań lub niższego wyniku rynki dostaną potwierdzenie, że zmiany w podejściu Fed nie nastąpią szybko. Teoretycznie powinno to wspomóc indeksy giełdowe, czerpiące garściami z ultraluźnej polityki Rezerwy, ale równocześnie osłabić dolara, który w dłuższym okresie będzie funkcjonował w otoczeniu niskich stóp procentowych. Jeżeli jednak inflacja nie zwolni (a może nawet przyspieszy), to na nowo wybuchną spekulacje o reakcji FOMC i terminie rozpoczęcia tzw. taperingu (czyli ograniczeniu skupu aktywów), który miałby być wstępem do nowego cyklu monetarnego. Przy takim scenariuszu notowania giełdowe mogą (przynajmniej chwilowo ucierpieć), a dolar powinien umocnić się na rynku walutowym. Ale i tak wszystko może się odwrócić po posiedzeniu amerykańskich decydentów, które już w przyszłym tygodniu.
Wszyscy o jednym
O swojej sierpniowej inflacji poinformowali dziś rano Hiszpanie. Widać, że rozkręca się już ona na całym Starym Kontynencie i wyraźnie przekracza cel inflacyjny EBC. Zarówno miara CPI, jak i HICP wyniosły 3,3%. Za pozytyw można uznać, że zgadzają się one z oczekiwaniami. Za mniej pozytywną (przynajmniej dla obywateli) można uznać informację, że jest to najwyższy wynik od przeszło dekady, gdy zmagano się z konsekwencjami poprzedniego kryzysu. W tym tygodniu swoje odczyty dotyczące dynamiki cen pokażą jeszcze Brytyjczycy, Włosi oraz Kanadyjczycy. Jednak najwięcej znaczenia będzie miała piątkowa publikacja Eurostatu dla strefy euro, która ma wynieść okrągłe 3%. Natomiast lokalnie już jutro GUS poda nam informację o polskim CPI.
Cisza przed burzą?
Na rynku można dostrzec pewną stabilizację w oczekiwaniu na amerykańskie dane. Główna para walutowa wciąż jest blisko punktu odniesienia, a kurs EUR/USD znajduje się niewiele powyżej 1,18 $, ale nie powinniśmy szczególnie przyzwyczajać się do tej wartości. Lekko wyhamowało osłabienie złotego, jednak w dalszym ciągu znajduje się on pod presją. O godz. 13:30 kurs euro utrzymuje się powyżej 4,55 zł, a kurs dolara nie schodzi poniżej 3,85 zł. Rynki kapitałowe także nie są przekonane do kierunku, część europejskich parkietów zniżkuje, gdy inne znajdują się ponad kreską. Nie są to jednak znaczące zmiany i dopiero końcówka sesji może przynieść większą zmienność.
Dobrze znana miara będzie rządzić w tym tygodniuTydzień pod znakiem publikacji inflacji CPI z USA i Wielkiej Brytanii. EUR/USD już na wsparciu. Krajowa waluta w stabilizacji po ubiegłotygodniowej wyprzedaży. Winny nasz bank centralny, który nie myśli o zmianie obecnie prowadzonej luźnej polityki monetarnej.
Co z tymi cenami
Poprzedni tydzień był dość ubogi pod kątem prezentowanych danych zza oceanu. Inaczej powinno być teraz, gdzie na pierwszy plan wysuwa się jutrzejszy odczyt inflacji CPI za sierpień. Analitycy oczekują, że wzrost cen konsumenckich nieco wyhamuje w Stanach i wyniesie 5,3% w relacji r/r. Patrząc, co się dzieje na świecie, nie można wykluczyć, że odczyt wyniesie nieco więcej i znów wznieci dyskusję o szybszym ogłoszeniu taperingu.
Dolar może złapać wiatr w żagle
Niedawno prezentowane dane z rynku pracy nieco przekreśliły decyzję Fed o rozpoczęciu redukcji QE już od września. Niemniej jednak jutrzejszy odczyt inflacji CPI jeśli faktycznie okaże się wyższy od prognoz, to może spowodować, że rynki znów zaczną rozgrywać scenariusz, w którym Fed na posiedzeniu w przyszłym tygodniu ogłosi początek wychodzenia z luźnej polityki monetarnej. Co za tym idzie mocniejszy może być dolar amerykański, a na giełdach całkiem możliwe, że zobaczymy wtedy spadki. Oczywiście należy mieć na uwadze, jak bardzo gołębi jest prezes Fed, więc ewentualny ruch aprecjacyjny na USD może trwać tylko do posiedzenia banku centralnego w przyszłym tygodniu. Wtedy może się okazać, że Powell szybko schłodzi rozgrzane głowy inwestorów i przekreśli szansę na zacieśnianie monetarne już teraz. Tymczasem główna para walutowa świata schodzi w dół i jest obecnie na wsparciu w okolicach 1,1775.
Ważny odczyt dla BoE
Podobnej maści dane jak z USA, a więc inflacja CPI, ukażą się z Wielkiej Brytanii. Miara ta oczywiście jest istotna pod kątem polityki monetarnej, która w przypadku Wyspiarzy opiera się od dobrych kilku miesięcy według scenariusza wait&see. BoE przez moment brzmiał nieco jastrzębio, ale wyhamowanie tempa wzrostu cen spowodowało, że przeszedł we wspomniany tryb. Inflacja CPI, jeśli przebije prognozy i pokaże, że również w tym zakątku świata mamy problem z rosnącą presją na wzrost cen, może być początkiem zmiany nastawienia Banku Anglii i decyzji odnośnie zacieśniania monetarnego. Taka sytuacja byłaby korzystna dla GBP.
Krajowa waluta słabsza
Jeśli chodzi o rodzimą gospodarkę, to również poznamy wskaźnik wzrostu cen, ale w formie bazowej. Jest to inflacja po wyeliminowaniu czynników takich jak ceny energii czy żywności. Wysoki jej wynik często jest informacją, że wzrost cen poza czynnikami podażowymi ma charakter również popytowy. Krajowa waluta nadal cierpi po posiedzeniu RPP, która rozwiała wszelkie nadzieje na to, że będziemy normalizować politykę pieniężną w naszym kraju dość szybko. Inwestorzy mogą więc zapomnieć o wyższych stopach zwrotu i tym samym decydują się na wycofywanie kapitału z naszych aktywów. Efekt jest taki, że EUR/PLN wzrósł o 4 grosze.
Tydzień banków centralnych Amerykanie świętują, co może przełożyć się na niższą zmienność na rynkach. Tydzień pod znakiem posiedzeń banków centralnych. RPP w środę podejmie decyzje odnośnie stóp procentowych w Polsce, czy możemy liczyć na zaskoczenie?
Bez Amerykanów
Początek nowego tygodnia nie powinien zwiastować większych ruchów na rynku FX. Dzisiaj w Stanach Zjednoczonych obchodzone jest Święto Pracy, co oznacza brak inwestorów z tego zakątka i tym samym niższą płynność. Warto również wspomnieć, że ten tydzień nie będzie przebiegał pod znakiem danych makro z USA. Tym samym jeśli chodzi o USD, to nadal możemy być świadkami dyskontowania piątkowych publikacji z rynku pracy, które okazały się dużym rozczarowaniem i były po prostu słabe. Tym samym rynek nadal wierzy w utrzymanie przez Fed luźnej polityki monetarnej, co może być “kulą u nogi” dla dolara.
EBC posiedzi, pogada, ale nic nie zmieni
Uwaga rynków w tym tygodniu powinna skupiać się na posiedzeniu EBC w sprawie stóp procentowych. Co rusz w mediach pojawiają się wypowiedzi poszczególnych członków banku centralnego o tym, że powinno się rozpocząć ograniczanie stymulacji monetarnej, rozpocząć redukcję QE. Tyle tylko, że to nadal zdecydowana mniejszość i nie wydaje się, by EBC miał zmienić swój przekaz, a raczej podtrzymać gołębie nastawienie. Całkiem niedawno wspomniany Europejski Bank Centralny dopiero zmienił cel inflacyjny, co może wskazywać na to, że jeszcze długo w strefie euro będzie prowadzona luźna polityka monetarna. Przede wszystkim scenariusz bazowy to taki, że EBC znacznie później zacznie normalizować politykę pieniężną aniżeli Fed, który dopiero co o tym myśli.
RPP również “wait & see”
Jeszcze przed posiedzeniem EBC odbędzie się takowe spotkanie również w Polsce. RPP podejmie decyzję w sprawie stóp procentowych w naszym kraju. Oczekiwania rynków (biorąc pod uwagę ostatnie umocnienie złotego) mogą być takie, że Rada zdecyduje się na podwyżkę stóp w Polsce, a powodem będzie wysoka powyżej 5% inflacja w sierpniu. Tyle tylko, że to oczekiwania, a realnie podchodząc do sprawy trudno liczyć na jakieś zmiany w polityce monetarnej.
Złoty może być pod presją
Owszem ktoś powie: “rosną jastrzębie w RPP”, ale nadal dużo brakuje do większości, która mogłaby zdecydować się na taki dość odważny krok i podnieść stopy w Polsce. Byłoby to oczywiście uzasadnione jak najbardziej, bo presja inflacyjna jest niebywale silna i absolutnie nie widać, by miała słabnąć, niemniej jednak NBP podobnie jak EBC nie wyjdzie przed szereg i nie rozpocznie procesu normalizacji szybciej niż Fed. Na plus takiego oczekiwania jest to, że złoty powinien pozostać na nadal wysokich poziomach i wspierać eksport, który sporo dorzuci do i tak wysokiego PKB w Polsce. Można więc założyć, że jeśli RPP zabrzmi znów gołębio, to krajowa waluta nieco straci.
Złoty odzyskuje oddechDobry klimat na rynku oraz wyraźnie lepsze dane makroekonomiczne pozwoliły złotemu odrobić straty z ostatnich tygodni. Kolejne dni pokażą, jak trwałe jest to umocnienie.
Inflacja w Niemczech rośnie
Wczorajsze dane z Niemiec potwierdzają gwałtowny wzrost poziomu cen. Pułap 3,9% wydaje się potencjalnie nie tak duży, ale trzeba wziąć pod uwagę, że to najwyższy wynik od końca 1993 roku. Są to zatem najszybciej rosnące ceny od zjednoczenia. Szybko rosnący poziom cen w rezultacie może spowodować, że dyskusja o normalizacji polityki monetarnej dotrze również do strefy euro. Na razie stopy procentowe są na rekordowo niskich poziomach już 5 lat. Nawet gdyby miało nie dojść do podwyżek stóp, to coraz bardziej prawdopodobne jest ograniczenie programu skupu aktywów. Tego typu wnioski są jednym z powodów, przez które w ostatnich dniach euro zyskuje względem dolara.
Lepsze nastroje na rynkach
Ostatnie dni pokazują, że nastawienie inwestorów względem ryzyka znów się poprawia. Nie należy mylić tego ze stwierdzeniem, że sytuacja jest dobra. Jest po prostu wyraźnie mniej zła, niż sądzono jeszcze niedawno. Pomimo nowych zachorowań na covid coraz rzadziej mówi się o nowych restrykcjach, a to właśnie restrykcje (a nie zdrowie i życie ludzi) mają głównie wpływ na rynki. Z jednej strony mamy do czynienia ze wzrostem cen surowców i to takim, którego nie można wytłumaczyć tylko słabnącym dolarem. Z drugiej inwestorzy wyraźnie przychylniej patrzą na waluty krajów rozwijających się, a uciekają z walut najbardziej stabilnych o ujemnych stopach zwrotu. Widać to na parze EURCHF, gdzie w ostatnich dniach inwestorzy wyraźnie odwracają się od franka.
Złoty odrabia straty
Od kilku dni złoty zyskuje wyraźnie na wartości. Dzisiaj o godzinie 10:00 poznaliśmy dane na temat inflacji, która znowu rośnie. Dzisiejszy odczyt wynoszący 5,4% to najwyższy poziom od początku dekady i pęknięcia bańki dotcomów. Do tego lepsze dane o PKB i nie może dziwić, że przez chwilę euro atakowało poziom 4,53 zł, czyli najniższy od pierwszej połowy lipca. Frank staniał nawet poniżej 4,20 zł również najniższego poziomu od połowy lipca.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - Kanada - Produkt Krajowy Brutto,
15:45 - USA - Indeks Chicago PMI,
16:00 - USA - Indeks zaufania konsumentów - Conference Board.