Kurs ropy względem rozgrywek geopolitycznych.Kurs ropy stał się w ostatnim czasie mocno powiązany z rozgrywką geopolityczną. Jak wiadomo nie od dziś ceny takich surowców mają niebagatelny wpływ na ceny produktów końcowych. Co za tym idzie INFLACJI . A ponieważ owa inflacja zaczęła uwierać bardzo mocno nasz zachodni świat, USA postanowiły wkroczyć da akcji - bo jakby nie patrzeć oni sami pomimo tak silnego dolara też mają spory problem z inflacją. Oczywiście dodatkowy bonus to osłabianie budżetu ruskich.
Przechodząc już do rzeczy, około dwóch miesięcy temu sam we własnej osobie Joe alias Bidon Bieden pojawił się na dworze następcy tronu Arabi Saudyjskie Muahammad Bin Salman( z królem się już nie gada bo leży chory) Misja jaką Biden miał to zmuszenie Saudyjczyków - patrz OPEC do zwiększenie a w najmniejszym stopniu do nie zmniejszania produkcji ropy. CO oczywiście ma niebagatelny wpływ na ceny tego surowca - Arabia to główny rozgrywający OPEC.
Nie wchodząc za bardzo w szczegóły Saudowie bez pomocy militarnej z USA (dostawy broni) są w dup..... Bo Iranowi, aż cieknie ślinka aby ich ukąsić - a na chwilę obecną służy ku temu konflikt w Jemenie.
Problem z OPEC natomiast jest taki, że istnieje też coś takiego jak OPEC plus, a tym plusem jest Rosja. I tu zaczynają się kłopoty.
Mała dygresja na początek - zanim wojna wybuchła a inflacja wystrzeliła - Bieden publicznie wspomnianego wcześniej księcia Bin Salmana mocno znieważył - afera z morderstwem reportera NYT.
No i teraz przechodzimy do teraźniejszości -po tym spotkaniu Joe i Muhammada miało miejsce spotkanie OPEC plus - i jakaż niespodzianka postanowili zredukować produkcję!!!
Jeo dostał w policzek z płaszczaka!
Gra się zaczęła - bo wczoraj czytam, że USA ograniczają wysyłkę rakiet do systemu Patriot do Arabii - i pewnie kolejne kroki nadejdą - problem dla nas jest taki, że taki obrót sytuacji nie jest zbyt pozytywny dla naszej części świata.
No dobra a jak to ma się do wykresu.
Cena pięknie sobie spadając była już w okolicach 72$, wiatr zmian zawiał podeszła pod 93$ wykonała korektę i znowu będzie atakować w górę. Obecnie bardzo silnym oporem będą poziomy 92-95$ . Wynikają one z mierzeń korekty oraz silnej strefy price action. Pokonanie ich może sprawdzić na s w okolice 98-99$ i to może być już maks dla ropy na chwilę obecną.
Inflacja
Stopy procentowe znów głównym tematemWydawać by się mogło, że skoro RPP przestała podnosić stopy procentowe to temat ten zejdzie na dalszy plan. Nic bardziej mylnego, a hiperaktywność nowej członkini senackiej tylko zwiększa zainteresowanie tematem.
Inflacja bazowa zgodna z oczekiwaniami
Z jednej strony inflacja bazowa wynosząca 10,7% to dobry sygnał. Pokazuje bowiem, że po odjęciu cen najbardziej zmiennych, czyli energii i żywności, ceny rosną o 6,5% wolniej niż w pełnym koszyku. Problem w tym, że cała narracja o imporcie inflacji z zewnątrz prezentowana przez prezesa NBP na ostatnich posiedzeniach traci właśnie podstawy. Coraz wyraźniej widać, że to absurdalny brak koordynacji pomiędzy RPP a rządem jest tutaj problemem. Przy obecnej polityce gospodarczej rządu decyzje Rady, o ile będą podejmowane w rozsądnym zakresie, nie są w stanie wygrać z inflacją. Co wcale nie znaczy, że powinna ona odpuścić. Rynki na te dane na razie zbytnio nie reagują, ale w tle widać kolejny wzrost WIBOR, który sugeruje, że analitycy bankowi znów spodziewają się, że decyzje jednak będą podejmowane pomimo jawnego konfliktu w gremium decyzyjnym.
Słabsze prognozy dla USA
Wczorajszy indeks New York Empire State zgodnie z nazwą bada nastroje tylko dla tego regionu. Są one jednak uważane za dobry prognostyk do szerszych wniosków. To właśnie dlatego wczorajszy słabszy od oczekiwań wynik spowodował osłabienie amerykańskiej waluty. Oczekiwano poziomu ujemnego, świadczącego o przewadze odpowiedzi negatywnych, jednak nie tak silnie ujemnego, jak finalnie zaprezentowany. Po tych danych dolar osłabił się względem euro o około 1 centa. Niby jest to duży ruch, ale było widać, że na głównej parze od około tygodnia był spory zastój, zatem nie można było wykluczyć, że wielu inwestorów tylko czekało na sygnał do realizacji zysków i właśnie go otrzymało.
Profesor Tyrowicz znów aktywna
Nowa członkini Rady Polityki Pieniężnej z pewnością nie jest ulubienicą obecnej większości. To, że się nie zgadza z polityką gremium, w którym zasiada to jedno. To, że daje temu znać w publicznych wypowiedziach to drugie. W swoich wypowiedziach ma jednak jeden element, który nie znajduje poparcia u wielu analityków. Postuluje bowiem stopy procentowe przekraczające inflację. Byłby to obecnie dramat dla gospodarki opartej na kredytach na zmienną stopę procentową. Z drugiej strony na przestrzeni ostatnich przeszło 20 lat tak właśnie wygrywano z inflacją w tym kraju. Podnoszono stopy procentowe powyżej inflacji, by ją zdusić, zanim się rozpędzi i zadomowi na dłużej. Z drugiej strony obecnie brak wsparcia rządu powoduje, że tamte metody mogłyby być niewystarczające. Rosną jednak na rynku oczekiwania względem dalszych podwyżek stóp procentowych, co pomaga dzisiaj złotemu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów
Spokojne zamknięcie tygodniaPiątek na rynkach był dniem powrotu do długoterminowych trendów. Dolar znów się umocnił. Ropa naftowa wróciła na niższe poziomy, a wysoka inflacja nad Wisłą się potwierdziła.
Dane nie przeszkadzają dolarowi
Na zamknięcie tygodnia dostaliśmy z USA złą i dobrą wiadomość. Zaczęliśmy od złej – sprzedaż detaliczna wbrew oczekiwaniom nie rosła we wrześniu. Patrząc, że dobrze wypadł subindeks sprzedaży bez samochodów, można podejrzewać, że to właśnie słabsza sprzedaż aut ciągnie w dół indeks. W dobie przechodzenia na pracę zdalną w wielu firmach może to być element pewnego trendu. Lepiej wypadł za to Raport Uniwersytetu Michigan. 59,8 pkt to najwyższy wynik od pół roku. Pokazuje również pozytywną tendencję na rynku. Nie można się dziwić, że dane te wygrały ze słabszą sprzedażą aut i dolar znów zyskiwał.
Ropa wraca na niższe poziomy
Ceny czarnego złota znów spadają. Powody są podobne jak ostatnio. Z jednej strony umocnienie dolara powoduje, że stałość cen ropy w walutach lokalnych obniża jej cenę dolarową. Z drugiej strony mamy oczekiwania względem rozwoju negatywnych scenariuszy kryzysowych na świecie w tym ciągłych problemów pandemicznych w Chinach, a raczej ograniczeń z nich wynikających. Jak do tego dorzucimy nieskuteczność ostatniej decyzji OPEC i to, że od kilku dni Rosjanie nic nie wywinęli, to można zrozumieć, dlaczego rynek się stabilizuje.
17,2% inflacji potwierdzone
W piątek poznaliśmy ostateczne dane o inflacji za wrzesień. Podobnie jak w poprzednich odczytach przyspieszony odczyt okazał się bardzo precyzyjny. Również w tym wypadku był on dokładnie równy finalnemu. Inflacja 17,2% nie może cieszyć, ale od czasu wstępnej inflacji kolejne państwa opublikowały swoje wyniki. We wspomnianym międzyczasie gorsze rezultaty pokazali Czesi i Węgrzy. W rezultacie zamiast być państwem o drugiej najwyższej inflacji w Unii Europejskiej z państw posiadających własną walutę wypadliśmy poza podium. Nieprzypadkowo pocieszanie się, że inni mają gorzej, uchodzi za jedną z naszych cech narodowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Znów bogacimy się szybciej niż rośnie inflacjaPiątkowe dane okazały się słabsze dla gospodarki, ale lepsze dla naszych portfeli. Może produkcja przemysłowa spowalnia, ale za to wynagrodzenia i zatrudnienie rosną.
Produkcja przemysłowa spowalnia
W piątek poznaliśmy ważne odczyty z Polski. Produkcja przemysłowa zgodnie z oczekiwaniami miała spowolnić z 10,4% do 7,8%. Finalny odczyt wyniósł jednak 7,6%. Są to słabsze dane, ale jeszcze nie można mówić o jakimś wyraźnym strukturalnym problemie. Wraz z wolniejszym wzrostem produkcji przemysłowej widzimy również szybszy od oczekiwań spadek inflacji producenckiej. Brzmi to niby dobrze, aczkolwiek trzeba pamiętać, że to spadek do 24,9%, czyli nadal prawie 10% ponad inflację konsumentów. Oznacza to, że koszty produkcji nadal mają dużą presję na wzrost cen. W rezultacie tych danych pierwszy raz od przełomu lipca i sierpnia euro podrożało powyżej 4,75 zł.
Płace rosną
Zgodnie z danymi opublikowanymi przez GUS w piątek przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło do 6778,63 zł. Oznacza to, że płace rosną o 15,8% w skali roku. To 0,2% szybciej niż wzrost inflacji. Problem w tym, że wzrost inflacji jest niestety znacznie bardziej równomiernie rozłożony niż wzrost płac. Spora część z nas niestety nie nadrobi inflacji podwyżkami. Mocniej od oczekiwań rośnie też jednak zatrudnienie. Oznacza to, że jeszcze trudniej będzie na rynku pozyskać specjalistów. Proces ten zwyczajowo przekłada się na wzrost płac. Tym bardziej że już teraz mamy rekordowo niskie bezrobocie, a przynajmniej najniższe od fikcji pełnego zatrudnienia.
Dolary wciąż atrakcyjne
Na rynku widzimy zwiększone zainteresowanie dolarem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że równolegle rośnie rentowność obligacji amerykańskich. Środki nie płyną zatem na ten rynek. Najwyraźniej inwestorzy uwierzyli w wyższe od oczekiwań podwyżki stóp procentowych. Od kilku dni szansa na wzrost o 0,75% na wrześniowym posiedzeniu wyraźnie zyskuje na popularności. Od dzisiaj jest to już scenariusz dominujący. Dolar ponownie zrównuje się obecnie z euro. Patrząc jednak na rynki obligacji czy akcji, które też złapały zadyszkę, ciężko wskazać gdzie te środki trafią. Część analityków spekuluje zatem, że może to być ruch krótkoterminowy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak istotnych odczytów.
BTC na najbliższe 24h ŚRODA 10/08/22Zgodnie z wczorajszą predykcją spadliśmy z ceną i czekamy na dzisiejsze wyniki inflacyjne z Niemiec oraz USA.
Niestety górna strefa (zaznaczona fioletowym prostokątem) nie okazała się solidnym wsparciem i wracamy do powtórki z rozrywki. Zaliczyliśmy nawet dolną strefę, która zadziałała błyskawicznie jak bumerang.
Dzisiaj dla mnie osobiście pozostają tylko skalpy. A kierunek zostanie obrany po raporcie z USA. Wybicie jednej ze stref powinno być dobrym potwierdzeniem kierunku.
Jakbym miał obstawiać, to nadal jestem za wybiciem w górę. Ponieważ zakładam scenariusz, gdzie dane są lepsze od oczekiwań i mamy pozytywną reakcję. Rynek zweryfikuje.
Czy cena ropy to wskaźnik wyprzedzający inflację?Witam wszystkich. Na wykresie umieściłem porównanie cen ropy z aktualną Inflacją w USA. Analizę zostawiam Państwu, jednak odrazu widać że korelacja jest duża. Pytanie brzmi czy ona dalej się utrzyma ?
Inflacja to najważniejsze dane na które zwrócony jest cały rynek. Kontynuacją wzrostów cen lub zmiana na spadkowy będzie miała ogromny wpływ na cenę większości walorów na rynkach finansowych. Dlatego warto zwracać uwagę na te dane.
Najbliższe pokażą się już dziś 10.08.2022r o godzinie 14:30
Czy to koniec drogiej ropy?Analiza techniczna z dnia 05.08.2022
Układy na wykresach ropy naftowej dają nadzieję na zejście w “normalne” rejony. Taki scenariusz wspomoże banki centralne w walce z inflacją. A to z kolei może na nowo rozbudzić apetyt na ryzyko. Beneficjentem tej zmiany może (a nawet powinien) być złoty.
Tabela. Maksima i minima głównych walut w PLN. Zakres: 01.08.2022 – 05.08.2022.
Para walutowa EUR/PLN CHF/PLN USD/PLN GBP/PLN
Minimum 4,6869 4,7949 4,5740 5,5675
Maksimum 4,7486 4,8786 4,6561 5,6684
Znowu punktem wyjścia do rozważań na temat kursów walut stają się wyceny ropy naftowej. Tym bardziej, że znajdujemy się w szczególnym momencie, który może zdefiniować przyszłe ruchy na następnych kilka tygodni. Od połowy czerwca trwa prawdziwy zjazd ceny czarnego złota, które przez trzy tygodnie potaniało już o blisko 40 dolarów na baryłce dla odmiany WTI. Jest to ruch w dół o 30%, co zdarza się wyjątkowo rzadko. Co istotne, zasięg obecnego trendu już teraz przebił wartości ostatniego ruchu w górę, daje to mocny argument za tym, że nawet jeśli nastąpi pewna korekta, to jednak inwestorzy będą spoglądać raczej w dół niż w górę. Najpierw trzeba jednak pokonać poziom przy 87,5 $. Warto pamiętać, że to właśnie z tego pułapu rozpoczął się ostatni trend wzrostowy, który ustanowił tegoroczne maksimum. Dlatego odreagowanie ostatnich spadków w przyszłym tygodniu jest co najmniej prawdopodobne. Co istotne, warto zauważyć, że obecny trend jest stromo nachylony, co może sugerować równie intensywne odbicie. Wydaje się jednak, że póki nie wyjdziemy powyżej 100 $, to podaż będzie rozdawać karty. Przełamanie obecnego wsparcia otworzy drogę najpierw do 75 $, a docelowo nawet do 65 $. Realizacja tego scenariusza byłaby prawdziwym błogosławieństwem dla banków centralnych walczących z inflacją. Z drugiej strony byłby to jasny sygnał, że rynki są przekonane co do nadchodzącej recesji.
Między dżumą a cholerą… A dokładniej między inflacją a recesją. Tak można scharakteryzować sentyment na głównej parze walutowej. Z jednej strony mamy wciąż coraz to wyższe odczyty dynamiki cen po obu stronach Atlantyku. Z drugiej inwestorzy więcej uwagi poświęcają załamaniu gospodarczemu. Ciekawie wygląda również rozkład tych obaw. Wydaje się, że szybciej recesja uderzy w Stany, a w sumie można powiedzieć, że już tam zawitała, jednak potencjalnie głębiej zejść może eurozona. To, że istnieje pewna równowaga między tymi lękami wyraźnie widać w ostatnim czasie na wykresie popularnego “edka”. Już blisko pół miesiąca trwa konsolidacja, z której, póki co nie udaje się wybić. Co ciekawe, potencjalne ruchy w górę i w dół po wyłamaniu mają podobne potencjalne zasięgi. Na południu ograniczeniem jest ostatnie minimum, gdy udało się na chwilę wyłamać parytet. Obszarem docelowym dla euro wydaje się przedział między 1,038 $ a 1,050 $.
Tę chwilę spokoju na głównej parze walutowej próbuje wykorzystać złoty. Najpierw udało się zatrzymać wakacyjny trend wzrostowy, który doprowadził wycenę dolara aż do poziomu 4,83 zł. Później udało się zejść 14 groszy niżej, by ostatecznie zarysować formację trójkąta. Jesteśmy już całkiem blisko domknięcia jej, więc najdalej w połowie przyszłego tygodnia poznamy rozwiązanie. Wybicie górą będzie oznaczało nie tylko powrót do ostatniego szczytu, ale prawdopodobnie również ustanowienie nowego. Byłaby to fatalna wiadomość dla nas wszystkich, ponieważ słaby złoty jeszcze mocniej będzie napędzany inflacją, z którą już teraz przecież nasz bank centralny absolutnie sobie nie radzi. Jednak wspomniany wcześniej układ na ropie sugeruje, że mamy szanse na wyjście dołem, a jeśli przy okazji uda się sforsować pułap 4,533 zł, wrócimy do względnie pożądanych wartości. Oczywiście scenariusz, w którym udaje się zejść aż do 4,25 zł, jest skrajnie mało prawdopodobny, to jednak warto cieszyć się z każdego kroku w dół.
Nie jest jednak tak, że to wokół złotego zbierają się ostatnio najciemniejsze chmury. Wydaje się, że nastroje wokół funta są jeszcze gorsze. Popularny kabel, choć początkowo dawał nadzieję na wyłamanie negatywnego trendu, po wczorajszej decyzji Banku Anglii znowu obrał kierunek na południe. Brytyjczycy, choć jako pierwsi z wielkich zdradzali chęci do zacieśniania polityki pieniężnej, to ostatecznie zwlekali z tym zdecydowanie za długo. Efekty widzimy w ostatnich predykcjach makroekonomicznych, które sugerują, że już za chwilę na Wyspy zawita dwucyfrowa inflacja i pozostanie tam przez wiele miesięcy. BoE jednak nie składa broni i już zapowiada, że sięgnie po (wydaje się obecnie jedynie skuteczne narzędzie) redukcję bilansu. Funtowi to się za bardzo nie podoba, jednak w dłuższej perspektywie może to mu wyjść na dobre. O ile tym razem Andrew Bailey nie będzie przeciągał wdrażania słusznej idei w nieskończoność…
Koniunktura się psujeIndeksy koniunktury są coraz słabsze. Optymizm spada nie tylko w Europie, ale i na świecie. Niewykluczone, że jakby tych problemów było mało, możemy mieć zaraz kolejną edycję konfliktu USA-Chiny.
Indeksy PMI zaczynają straszyć
Poniedziałek minął pod dyktando odczytów indeksów PMI dla przemysłu. Są to badania ankietowe prowadzone wśród managerów odpowiedzialnych za zamówienia. Badają one, czy zdaniem ankietowanych sytuacja poprawi się, pozostanie bez zmian, czy się pogorszy. Jest to o tyle cenne badanie, że skoro taka osoba spodziewa się poprawy, to prawdopodobnie zamówi więcej materiałów. W rezultacie pytane są osoby, od których częściowo owa poprawa zależy. W Polsce wynik wyniósł 42,1 pkt. To nie tylko 1,5 pkt poniżej oczekiwań, ale przede wszystkim wynik znacznie gorszy od 50 pkt, będącego poziomem równowagi pomiędzy odpowiedziami pozytywnymi i negatywnymi. Zaraz po odczycie z Polski mieliśmy krótki ruch osłabiający złotego. Przerwały go późniejsze dane z Unii…
Unia podchodzi do tematu bardziej optymistycznie
Indeks PMI dla strefy euro tylko nieznacznie spadł poniżej 50 pkt. Wynik 49,8 pkt to realnie poziom równowagi. Co ciekawe, wszystkie największe gospodarki pokazały wyniki poniżej tego poziomu. Główne lokomotywy napędowe Unii, czyli Niemcy i Francja są jednak tylko nieznacznie poniżej tego pułapu. Większe zaskoczenie miało jednak miejsce w krajach południa kontynentu. Wyniki były tam wyraźnie słabsze od oczekiwań, podczas gdy łączny odczyt oczekiwania przekroczył. Potwierdza to teorię, że rosnące stopy procentowe najprawdopodobniej mocniej dotkną południe naszego kontynentu. Lepsze ogólne dane spowodowały jednak, że inwestorzy chętniej patrzyli na euro. W rezultacie osiągnęło ono jeden z najwyższych poziomów względem dolara od miesiąca. Pomogło to również złotemu, który zyskał na wartości.
Konflikt z Chinami?
Wydawało się, że po tym, co dla relacji chińsko-amerykańskich zrobił Donald Trump, teraz gorzej już nie będzie. Okazuje się jednak, że w najbliższych dniach ma dojść do wizyty przewodniczącej Izby Reprezentantów na Tajwanie. Jeżeli coś naprawdę drażni władze w Pekinie, to jest to uznanie międzynarodowe Tajwanu, jako pełnoprawnego państwa. Warto pamiętać, że Tajwan to potężna gospodarka. Na powierzchni niewiele mniejszej niż Holandia mieszka tam ponad 23 miliony ludzi. Nie zmienia to faktu, że Chiny (pomimo absolutnego braku kontroli nad tym terytorium) uważają to za część swojego państwa. Dlaczego ta wizyta w ogóle jest ważna? Wielu analityków uważa, że Pekin jest zdolny do daleko idących prowokacji militarnych związanych z tą wizytą. To z kolei może znowu zachwiać rynkami.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Czy ceny się ustabilizują?Informacja, że wzrost cen się stabilizuje to dobra wiadomość. Złą jest fakt, że dzieje się to na poziomie 15,5%, w momencie, kiedy obywatele dostali wakacje kredytowe, a zaraz dostaną bony 3000 zł teoretycznie na węgiel.
Inflacja nie wzrasta
W piątek poznaliśmy wstępny odczyt inflacji w Polsce. Wyniósł on 15,5%, był zatem taki sam jak finalny odczyt za lipiec. Dla przypomnienia wstępny odczyt za lipiec był o 0,1% wyższy, stąd narracja o spadku inflacji. Jest to narracja bardzo wygodna dla kręgów rządowych. Wstrzymałbym się jednak z takim optymizmem do danych finalnych, na które przyjdzie nam jeszcze kilka dni poczekać. Złoty zareagował na te dane umocnieniem. Co ciekawe, nie przełożyło się to równolegle na wzrost oczekiwań wzrostu stóp procentowych. Od 11 lipca 3-miesięczny WIBOR, będący zmorą kredytobiorców, utrzymuje się na niemal niezmienionym poziomie. Ruch umacniający złotego można jednak kojarzyć z napływem zagranicznego kapitału na rynek obligacyjny. W piątek wyraźnie spadła rentowność obligacji, co świadczy o dużej liczbie kupujących.
Lepsze dane z Europy
Dane z poszczególnych państw na temat wzrostu PKB w drugim kwartale nie zawsze napawały optymizmem. Dobrym przykładem jest tutaj niemiecki wynik, który okazał się o 0,3% słabszy od oczekiwań. Finalny odczyt dla strefy euro wyniósł jednak 4% i był lepszy aż o 0,6% od oczekiwań. Z jednej strony kwartał temu było to 5,4%, zatem mamy wyraźny spadek. Z drugiej strony tak wysokiego poziomu wzrostu kwartalnego jak 4% (za wyjątkiem odbicia po pandemii) nie oglądaliśmy od początku kryzysu z 2008 roku. Nie można zatem mówić, że to zły wynik. Euro po tych danych zyskało względem dolara nieznacznie.
Dane z USA
W piątek poznaliśmy pakiet danych zza oceanu. Wydatki Amerykanów rosną szybciej, niż oczekiwano. Szybciej rosną również dochody. Jest to dobra wiadomość dla rynków. Na dłuższą metę widać jednak niepokojący trend. Skoro wydatki rosną szybciej niż dochody, to nie zanosi się na spadek zadłużenia tego społeczeństwa. Do tego trzeba dodać dwa indeksy koniunktury. Indeks Chicago PMI wypadł słabiej od oczekiwań z kolei raport Uniwersytetu Michigan wypadł nieznacznie lepiej. Dane te finalnie zostały odebrane jako dobre dla dolara i widzieliśmy umacnianie się amerykańskiej waluty po publikacji. Do końca dnia jednak ruch ten został zanegowany i dolar wciąż pozostaje relatywnie stabilny względem euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:45 – USA – indeks PMI dla przemysłu,
16:00 – USA – raport ISM dla przemysłu.
Ceny rosną zaledwie 15,5%Finalny odczyt inflacji okazał się symbolicznie łagodniejszy. Zadziwiające jest, że ceny rosnące ponad 15% rocznie mogą kogokolwiek uspokoić, a jednak dożyliśmy takich czasów.
Inflacja finalnie jednak niższa
Ostateczny odczyt inflacji wyniósł jednak 15,5%, to o symboliczne 0,1% mniej niż wstępne szacunki. Jest to w dalszym ciągu bardzo wysoki poziom, szczególnie biorąc pod uwagę ostatnie wypowiedzi prezesa NBP. Powiedział on, że jeżeli będzie jeszcze jedna podwyżka to o 0,25%. Przypomnijmy, że mówimy o wrześniowym posiedzeniu. Polityka monetarna nie jest w Polsce na tyle ważnym tematem, by sierpniowe posiedzenie robić posiedzeniem decyzyjnym. To, że ostatnie 10 posiedzeń podnosiło stopy procentowe, nie znaczy, iż nie należą się wakacje. Konsekwencją tego podejścia jest usztywnienie się WIBOR-u na obecnych poziomach. Po spadku o niecałe 0,15% po ostatniej decyzji mamy dzisiaj stabilizację w okolicach 7% dla WIBOR-u trzymiesięcznego. Jest to dobra wiadomość dla kredytobiorców. Dla osób, które czekają, aż przestaną się bać w sklepach, rada pod tytułem “zaraz przyjdzie kryzys to i ceny przestaną rosnąć” nie brzmi obiecująco.
Pakiet danych z USA
Piątkowy pakiet danych z USA podczas ich publikacji wydawał się korzystny dla dolara. Inwestorzy liczyli najwyraźniej na znacznie więcej, bo dolar odbił się od granicy jednego euro. Sprzedaż detaliczna wzrosła w ciągu miesiąca o 1%, czyli 0,2% mocniej niż oczekiwano. Indeksy zarówno NY Empire State, jak i raport Uniwersytetu Michigan przekroczyły oczekiwania. Słabiej wypadła tylko albo aż produkcja przemysłowa. Spadła ona o 0,2% w ujęciu miesięcznym, podczas gdy oczekiwano wzrostu o 0,1%. Jak widać, inwestorzy oczekiwali wyraźnego sygnału do ponownego ataku na poziomy, gdzie dolar był silniejszy od euro.
Co z ropą?
Jeszcze w czwartek żyliśmy w świecie, gdzie ropy naftowej (biorąc pod uwagę prognozy rynkowe) miało być za dużo. Tym tłumaczono spadki cen surowca poniżej 100 dolarów za baryłkę. W piątek dodatkowo pojawiła się informacja o wzroście liczby wież wiertniczych w USA. Obecny poziom 599 nie jest nawet blisko maksimów z poprzednich cyklów. Zwiększenie liczby punktów wydobywczych powinno działać negatywnie na cenę. Przy tych poziomach i tak wydobycie jest opłacalne. Z drugiej strony po odbiciu w czwartkowe popołudnie cena ropy w ciągu dwóch dni wzrosła już o imponujące 10 dolarów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Ceny wciąż rosnąTemat wzrostu cen powtarzany jest już w mediach w tylu różnych aspektach, że powoli staje się banałem. To jednak ten banał powoduje presję na wzrost stóp procentowych a tym samym umocnienie waluty.
Inflacja bazowa przyspiesza
W ekonomii jest tak, że większość wskaźników ma jeszcze swoje warianty. Nie inaczej jest z inflacją. Tutaj, oprócz podziału na konsumencką i producencką, jest jeszcze jeden ważny element. Jest to inflacja bazowa. Pokazuje ona, jak mocno zmieniają się ceny po wykluczeniu zmian cen żywności i energii. Wskaźnik ten pokazuje nam zatem, ile realnie zmieniają się ceny bez wpływu skoku cen ropy i gazu oraz zmian cen żywności. Piątkowy wynik wynosi niestety 8,5% i jest o 0,8% wyższy niż miesiąc temu. O czym to świadczy? Potwierdza to coś, co wielu z nas widzi na co dzień – ceny zasadniczo rosną. Nieutrzymanie inflacji w ryzach na początkowym etapie powoduje, że teraz znacznie ciężej będzie ją zatrzymać. Co to oznacza w praktyce? Stopy procentowe mogą wymagać jeszcze większego podnoszenia. To z kolei jest jednym z powodów odzyskiwania przez złotego wartości w ostatnich dniach.
Inflacja to nie problem całego świata
Okazuje się, że pomimo tego, że na zachodzie z wysoką inflacją zmagają się obecnie wszyscy, nawet Szwajcarzy, to na świecie nadal są oazy spokoju. Hong Kong, Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty Arabskie, Chiny czy Japonia. Japonia to akurat dość ryzykowny przykład, bo w ciągu miesiąca inflacja skoczyła z 1,2% na 2,5%. Z drugiej strony wspomniane już Chiny znajdują się na stabilnym poziomie 2,1%. By to utrzymać przez całą pandemię, utrzymywały stopy procentowe powyżej 3,5%, żeby nie zalać gospodarki zbyt tanim pieniądzem.
Kryptowaluty nurkują
W ostatnich dniach byliśmy świadkami spadku bitcoina poniżej granicy 18 000 dolarów. Oznacza to, że jesteśmy już niemal 75% w dół od ostatnich szczytów. Na rynku widać poważny niepokój. Analitycy wskazują, że głównym problemem kryptowalut, w tym bitcoina jest polityka podnoszenia stóp procentowych. Inwestorzy widzą bowiem lepsze miejsca do lokowania pieniędzy. Nie brak też dodatkowych alarmujących sygnałów. Jedna z największych giełd kryptowalutowych właśnie realizuje masowe zwolnienia. Do tego dochodzą problemy z wypłatami w firmach oferujących pożyczki kryptowalutowe. Na horyzoncie wciąż widać czarne chmury.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Tym razem eksperci nie zawiedli
RPP podnosi stopy procentowe zgodnie z konsensusem. Brak jednak jakichkolwiek konkretów w komunikacie opublikowanym po posiedzeniu i nie spodziewałbym ich się na dzisiejszym wystąpieniu prezesa. Dziś czekamy na decyzję EBC.
Bez niespodzianek
Wczoraj RPP postanowiła nieco uprzykrzyć dzień milionom Polaków w niecałą godzinę przed wyjściem z pracy. Około 15:30 dowiedzieliśmy się o podwyżce stóp procentowych o 75 pb., dobijając tym samym do okrągłej szóstki. Patrząc na wykresy polskiego złotego do głównych walut, wyciągnąć można jeden wniosek. Skoro zmiana wysokości stóp była zgodna z prognozami, to od dawna była wliczona w cenę. Po „werdykcie” rodzima waluta zaczęła tracić do EUR, USD, GBP i CHF. Na usta nasuwa się powiedzenie: „Chciałem dobrze, a wyszło jak zawsze”.
Brak konkretów w komunikacie RPP
Czytając opublikowaną przez RPP informację po posiedzeniu z 08.06.2022, nie dowiedziałem się niczego nowego. Przeczytać w nim możemy o przyczynach inflacji powtarzanych jak mantra we wszystkich mediach. Rada Polityki Pieniężnej ponownie zwraca uwagę na dobrą kondycję polskiej gospodarki, wyróżniając rosnące zatrudnienie w Polsce, wyraźny wzrost wynagrodzeń i spadek bezrobocia. „Dobrobyt” podsumowuje wzrostem PKB, który w I kwartale wyniósł 8,5%. W całym dokumencie zainteresowało mnie zdanie: „NBP wraz z wygasaniem wpływu szoków obecnie podbijających ceny będzie oddziaływać w kierunku stopniowego obniżania się inflacji w kolejnych latach”. Wygląda na to, że NBP jak i my wszyscy, póki co musimy oswoić się z dwucyfrową inflacją. Aby przejść do jej obniżania, wypadałoby ją na początku zatrzymać, co będzie pierwszym sukcesem. Drugi to zejście do jednocyfrowego poziomu, a dopiero później będziemy mogli myśleć o osiągnięciu celu inflacyjnego, który przypomnę, wynosi 2,5% z przedziałem odchyleń plus minus 1 punktu procentowego. Patrząc na powyższe zdania obawiam się, że słowo inflacja widoczne będzie na pierwszych stronach głównych mediów przez długie lata. Oby jej angielski odpowiednik nie stał się najczęściej wpisywanym hasłem w wyszukiwarce Googla.
Czy doczekamy się zmian?
Dziś po południu czekamy na decyzję w sprawie stopy refinansowanej i depozytowej dla strefy euro. Przypomnijmy, że Christine Lagarde niedawno zapowiedziała podwyższanie stóp procentowych oraz zakończenie programów luzowania ilościowego w eurozonie. Zapomniała jednak podać daty tych wydarzeń. Mimo to dziś na wykresie EUR/USD czuć wyczekiwanie na jastrzębie podejście EBC i wystrzał euro. Od wczorajszego południa na głównej parze walutowej świata znajdujemy się powyżej 1,07$. Momentami dochodziliśmy nawet do poziomu prawie 1,075$. Czy dzisiejsza decyzja EBC umocni wspólną walutę, przekonamy się o 13:45, jednak pamiętajmy o jutrzejszym odczycie inflacji konsumenckiej w USA, która może wywrócić dzisiejsze ruchy na eurodolarze o 180 stopni.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:45 - Decyzja ws. stóp procentowych w strefie euro
14:30 - Wnioski o zasiłek dla bezrobotnych w USA
Euro wraca na 4,65 zł Dobra passa polskiej waluty wynika z kilku czynników. Najważniejszym jednak wciąż wydaje się presja na wzrost stóp procentowych. To właśnie dlatego wzrost inflacji tak dobrze wpływa na złotego.
Inflacja wciąż rośnie
Finalne dane z inflacji w zeszłym tygodniu to jedno. Wczoraj poznaliśmy inflację bazową. Jest to wskaźnik wzrostu cen bez uwzględnienia energii i żywności. W ten sposób odrzucane są najbardziej zmienne elementy wzrostu cen. Niestety parametr ten również okazał się wyższy od oczekiwań. Jest on niższy niż standardowa inflacja. Nie można się temu dziwić, biorąc pod uwagę to, co dzieje się na rynku ropy. Również żywność pomimo tarczy antyinflacyjnej jest elementem, który przyspiesza wzrost cen. Aż strach pomyśleć, co by się działo, gdyby teraz tarczę antyinflacyjną wyłączyć. Jak na to reaguje złoty? Wbrew pozorom korzystnie. Jesteśmy w trakcie cyklu wzrostu stóp procentowych, a każdy taki odczyt powoduje, że rosną oczekiwania co do dalszych wzrostów, a to umacnia walutę.
Ropa najdroższa od marca
Czarne złoto drożało ostatnimi czasy z bardzo prostego powodu. Spodziewany popyt na ten surowiec znacznie przekraczał to, co na rynki mogło zostać dostarczone. W rezultacie cena szła w górę, co równoważyło rynek. Przy wyższych cenach zapotrzebowanie spadało. Powodem tego problemu jest europejskie embargo na ropę z Rosji. Tej z kolei nie można łatwo przekierować w inną stronę świata. Do tego dochodzi ożywienie gospodarcze w Azji, które odbudowuje zapotrzebowanie zmniejszone przez koronawirusa. Pewnym problemem jest jednak stanowisko Węgier. Kraj ten w ramach swojej sympatii prorosyjskiej jest skłonny wetować embargo. Taka decyzja może z kolei szybko zdusić ceny ropy.
Granice manipulacji
Dla osób nieposiadających telewizorów w Polsce czy to w latach komuny, czy ostatnim czasie pewne poziomy absurdu są trudniejsze do wyobrażenia. Jest jednak taki kraj na wschodzie, który wszystkie nasze osiągnięcia wyprzedza o kilka długości. Tak, mowa o Rosji. Obecnie kraj ten, chce udowodnić, że mimo agresji militarnej (którą nazywają specjalną operacją, gdyby to coś zmieniało) gospodarka ma się dobrze, sięga wyżyn. A przynajmniej wyżyn notowań rubla względem złotego, czy euro. Na rynku, który absurdalnie stracił płynność, takie manipulacje są możliwe. Pytanie, jaki jest sens pompowania rubla na najwyższe poziomy od pięciu lat. Analitycy nie potrafią wyjaśnić, jaki może być powód umacniania się rosyjskiej waluty mimo wojny, sankcji i problemów gospodarczych. Urealnienie kursu, o ile dojdzie do powrotu Rosji na rynki, będzie brutalnym zimnym prysznicem.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
15:15 – USA – produkcja przemysłowa.
Pragmatyzm wkracza na rynkiRozpoczyna się proces liczenia kosztów sankcji. Nietrudno się domyślić, że nie są to małe wartości. W rezultacie coraz więcej obserwatorów wskazuje, że mało który rząd będzie skłonny dla idei oddać władzę, obniżając komfort życia obywateli.
Rosyjski szantaż?
Wbrew pozorom to nie tylko Unia posiada narzędzia nacisku na Rosję. Działa to niestety też w drugą stronę. Analitycy banku Barcley’s szacują, że zakręcenie gazu przez Putina może spowodować 5% spadek PKB w strefie euro. Dlaczego jest to ważne dla rynków walutowych? Po pierwsze skoro mówimy o potencjalnych problemach gospodarczych strefy euro, może to opóźniać podwyżki stóp procentowych. Żaden bank centralny nie chce bowiem brać odpowiedzialności za recesję. W przypadku problemów gospodarczych w większości państw jednak szybko zacznie się szukanie winnych wewnątrz, a nie fikołki w rodzaju “putinflacji”. W rezultacie groźba zakręcenia gazu może mieć bardzo wymierny wpływ na politykę państw. Rządząca partia może nie chcieć zrezygnować z reelekcji, tylko dlatego by podjąć słuszne działania. Niewykluczone zatem, że pomysł sankcji na Rosję może wkrótce istotnie spowolnić.
Słabsze dane z Chin
Pandemia, która mocno niespodziewanie wróciła do korzeni, nie pozostała bez wpływu na dane makroekonomiczne. W kwietniu w ujęciu rocznym spadała zarówno produkcja przemysłowa, jak i sprzedaż detaliczna. Szczególnie ten drugi parametr mocno ucierpiał, bo aż 11,1%. Jest to jednak efekt bardzo twardej polityki lockdownów. Zaledwie 2,9% spadku w produkcji przemysłowej, biorąc pod uwagę region, w którym znajdowały się zakażenia, jest pewnym zaskoczeniem. Z drugiej strony chińska gospodarka wielokrotnie pokazywała, że potrafi się zorganizować i dowieźć cele niczym najsprawniejsze korporacje.
Inflacja jeszcze wyższa
W piątek poznaliśmy finalny odczyt inflacji za kwiecień. We wstępnych danych wynikiem było oszałamiające 12,3%. Analitycy sądzili, że rezultat ten zostanie utrzymany, nieśmiało licząc, że może nie jest aż tak źle. Ostatecznie ceny rosną jednak o 12,4%, co jest wynikiem o 0,1% wyższym niż wstępne szacunki. W piątek złoty tracił na wartości, aczkolwiek nie można tego łączyć tylko z tym odczytem. Była to zdecydowanie bardziej konsekwencja działań na rynkach globalnych. Polskiej walucie przeszkadza odpływ kapitału za ocean.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Polska – inflacja bazowa,
14:30 – USA – indeks NY Empire State.
Dolar jeszcze mocniejszyAmerykańska waluta znów idzie w górę. Tym razem powodem jest wolniej od oczekiwań spadająca inflacja, wywołująca presję na wzrost stóp procentowych. W tle kryptowaluty mocno tracą na wartości.
Inflacja za oceanem
Zgodnie z oczekiwaniami analityków inflacja w USA spowalnia. Problem w tym, że nie spowalnia tak szybko, jak oczekiwali analitycy. Ceny rosną bowiem o 8,3%, a oczekiwano 8,1%. Skąd spadek cen? Pamiętajmy, że podstawowa miara inflacji to ujęcie roczne. Mierzy się zatem zmianę do tego samego miesiąca rok temu. W zeszłym roku w marcu inflacja wynosiła 2,6% a w kwietniu już 4,2%. Widać zatem, że baza, do której odnosi się wynik, była w tym miesiącu znacznie wyższa. Trudniej było zatem uzyskać tak wysoki rezultat. Nie znaczy to jednak, że na podstawie tego rezultatu można oczekiwać spadku tempa wzrostu cen w kolejnych miesiącach. Dane te mają jednak jeden wyraźny efekt. Wyższa od oczekiwań inflacja to większa presja na podwyżki stóp procentowych. W rezultacie inwestorzy chętniej kupują dolara. Amerykańska waluta wreszcie przebiła psychologiczny poziom 1,05 dolara za jedno euro.
Kryptowaluty szukają dna
Na początku tygodnia pisaliśmy o zbliżaniu się bitcoina do ważnych minimów z lipca i czerwca zeszłego roku. Od tego jednak czasu jesteśmy już znacznie niżej. W ciągu dwóch tygodni ze szczytów w okolicach 40 tysięcy dolarów za bitcoina kurs osunął się w krytycznym momencie 35%. Wbrew pozorom głównym problemem kryptowalu jest to, co miało być ich siłą, czyli inflacja. Wzrost cen powoduje, że rosną stopy procentowe, a wielu inwestorów woli te około 3% stopy zwrotu z amerykańskich obligacji niż nieoprocentowane wirtualne pieniądze. Do tego rosnące ceny powodują, że ludzie mają mniej pieniędzy do inwestowania, co powoduje odpływ kapitału z rynku. Nie jest to zresztą problem tylko kryptowalut. Na tradycyjnej giełdzie widzimy podobny proces.
Druga kadencja Adama Glapińskiego
Dzisiaj odbędzie się głosowanie w sprawie wyboru Adama Glapińskiego na drugą kadencję. Jak widać, ignorowany jest zupełnie zapis o maksymalnie dwukrotnym zasiadaniu w zarządzie banku. Z drugiej strony rynki chyba wolą znanego już człowieka niż ryzyko wyciągania kandydata z kapelusza. Obecny prezes ma swoje wady, jak powiedzieliby złośliwi – zdecydowanie zbyt długie, by opisywać je w jednostronicowym artykule. Są one jednak znane analitykom. Z tego też powodu najprawdopodobniej decyzja o reelekcji powinna być w miarę neutralna dla złotego. Nieprzyjęcie kandydata powinno z kolei odbić się negatywnie na złotym, o ile nie będzie od razu znany następca.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Przecena na USDPLNSkoro mowa o dość dynamicznych ruchach na południe na parze EUR/USD to nie może być innej opcji, jak ruch w drugą stronę na USD/PLN. Warto spojrzeć na straty złotego w relacji do dolara amerykańskiego w kwietniu, które wyniosły aż 5%. Jest to faktycznie spora przecena, a kurs dotarł do poziomu bliskiego 4,50. Trend wzrostowy, który wydawało się jest całkiem stabilny, zepsuły dane o PKB z USA. Pokazały one, że gospodarka skurczyła się o 1,4%, ale trzeba pamiętać, że w ujęciu zanualizowanym. Czyli, aby recesja rzeczywiście miała miejsce, to tak słaby wynik musiałby pojawić się również przez kolejne IV kwartały. A na to się absolutnie nie zanosi, jeśli spojrzymy na składowe PKB, gdzie inwestycje i konsumpcja mają się bardzo dobrze. Może to skłonić Fed do kontynuacji zacieśniania, z przyszłotygodniowym podniesieniem stóp o 50 pkt bazowych. Jeśli amerykańscy decydenci w jakiś sposób nie podkopią jastrzębich sygnałów po posiedzeniu, to o przecenie dolara może nie będzie mowy. Wtedy USD/PLN powinien powrócić do testowania ważnego oporu na poziomie 4,50.
Średnio zarabiamy lepiejPoznaliśmy dane z rynku pracy zarówno w Polsce, jak i w USA. W Polsce widać ciągły wzrost zatrudnienia i imponujący wzrost wynagrodzeń, który przekracza inflację. W USA kolejny tydzień bardzo małej liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych.
Wynagrodzenia przyspieszają
Przeciętne wynagrodzenia i zatrudnienie to zawsze kontrowersyjne dane. Z jednej strony powinniśmy się cieszyć, bo zarówno wynagrodzenia, jak i zatrudnienie rosną. Przeciętny wzrost wynagrodzeń w skali roku wynosi obecnie 12,4%. Jest to imponująca wartość, wyższa nawet od inflacji. To z kolei było zaskoczeniem względem prognoz. Analitycy oczekiwali, że pensje nie dogonią wzrostu cen. Problem w tym, że inflacja dotyczy wszystkich w miarę po równo. Wcale nie oznacza to, że wszyscy otrzymaliśmy 12,4% podwyżki w skali roku. Warto zwrócić uwagę, że rośnie również zatrudnienie. To właśnie kurcząca się liczba rąk do pracy jest wynikiem presji płacowej, która pozwala, przynajmniej średnio, wyrównać problem tworzony przez inflację. Nie wiadomo jednak, jak na to wpłynie napływ obywateli z Ukrainy. Na to przyjdzie nam jednak poczekać jeszcze jakiś czas. Musimy pamiętać, że to nie tylko dodatkowe osoby na rynku pracy, ale ich konsumpcja również tworzy miejsca pracy. Pomimo tego, że dane te były lepsze od oczekiwań, złoty nie reagował na nie.
Amerykański rynek pracy nadal zaskakuje
Dane z amerykańskiego rynku pracy pokazują wyraźnie, że dąży on do rekordowych poziomów sprzed pandemii. Bezrobocie co prawda jeszcze nie osiągnęło tamtego poziomu, ale patrząc na liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych niedługo może się to wydarzyć. Wczorajszy odczyt 184 tysięcy sztuk w ciągu tygodnia jest słabszy od oczekiwań. Należy jednak pamiętać, że poziomy poniżej 200 tysięcy zwyczajowo uważane są za bardzo dobre i raczej za przejściowe. Obecnie nawet średnią 4-tygodniową mamy wyraźnie poniżej tej bariery. Co to oznacza w praktyce? Skoro co tydzień nie traci pracy określona liczba osób a liczba miejsc pracy wciąż rośnie, to nie może nas dziwić spadająca stopa bezrobocia. To również te dane odpowiadają, przynajmniej po części, za ostatnie umocnienia dolara, który wczoraj odrabiał straty względem euro.
O ile wzrosną stopy procentowe w maju?
Jak co miesiąc wraca konkurs przewidywań, o ile wzrosną stopy procentowe w Polsce na kolejnym posiedzeniu. To, że wzrosną jest niemal pewne. To, o ile wzrosną, to bardzo ciekawy temat. Z jednej strony mamy głosy, że rząd może naciskać na spowolnienie tempa wzrostu stóp, by ulżyć kredytobiorcom. Z drugiej strony widać jak rynki wyceniają 3-miesięczny WIBOR. Skoro wzrósł on w ostatnim miesiącu o imponujące 1,15%, to znaczy, że podawane obecnie przez analityków np. ING prognozy o 1% wzroście, to wcale nie jest straszenie ludzi. Pamiętajmy, że kontrakty na stawkę WIBOR mówią jeszcze o wzroście tej stawki o około 1,5% w tym roku. To, co jest światełkiem nadziei, to fakt, że potem mówią o stabilizacji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – Kanada – sprzedaż detaliczna,
15:45 – USA – indeks PMI dla przemysłu.
Banki centralne wiedzą coś więcejWczoraj były posiedzenia dwóch banków centralnych, które w ostatnim czasie podejmują decyzje najmocniej przeczące wiedzy płynącej z podręczników makroekonomii. O ile powodem w Turcji są naciski rządzącego dyktatora, o tyle motywacje EBC nie są do końca jasne.
EBC kreuje własną rzeczywistość
Jeżeli komuś się wydaje, że pod żadnym pozorem nie można w pracy ignorować swoich zadań, warto spojrzeć na EBC i inflację. Misją tej instytucji jest “utrzymanie stabilności cen, czyli ochrona wartości euro”, jak można przeczytać na oficjalnej stronie internetowej. Wydawać by się mogło, że przy tak postawionym celu co najwyżej kilka państw może mieć inflację powyżej celu inflacyjnego. Nic bardziej mylnego. Mają wszystkie. W związku z tym, skoro wczoraj odbyło się posiedzenie, to pewnie wykonano jakieś zdecydowane działania? W pewnym sensie tak. Zdecydowanie nic się nie zmieniło. Potwierdzono również, że normalizacja polityki monetarnej nastąpi dopiero w kolejnym kwartale i to pod licznymi warunkami. Z jednej strony analitycy nie mieli wysokich oczekiwań. Z drugiej nawet te zostały zawiedzione. Nie może zatem dziwić, że wczoraj kapitał uciekał za ocean, a dolar był silniejszy względem euro niż w najtrudniejszych momentach rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W tle warto pamiętać, że coraz więcej się mówi, że EBC nie podnosi stóp, bo to może spowodować bankructwa południa kontynentu.
Inflacja w Polsce
Poznaliśmy dzisiaj finalne dane w ramach inflacji. Ceny rosną symbolicznie szybciej. Zamiast 10,9% z danych wstępnych jest to 11%. Biorąc pod uwagę, że główna stopa procentowa wynosi 4,5% widać, że czeka nas jeszcze kilka podwyżek stóp w najbliższych czasach. Widać to wyraźnie chociażby po stawce WIBOR 3M. Skoro wynosi ona obecnie 5,5%, to znaczy, że w tym czasie średnia oczekiwana powinna być jeszcze 1%. Nie pozostawia to wątpliwości, że trzy decyzje po 0,5% w górę w tym okresie to scenariusz minimum zdaniem rynków. Na uwagę zasługuje natomiast spadek kontraktów na stopę procentową w Polsce. Sugerują one, że bardziej prawdopodobnym scenariuszem docelowym dla stóp procentowych jest nie 7% a 6,5%. Jest to z pewnością dobra wiadomość dla kredytobiorców.
Turcja twardo przy swoim
Prezydent Erdogan w dalszym ciągu podtrzymuje swoją innowacyjną w skali świata koncepcje, że inflację wywołują wysokie stopy procentowe. Problemem tego myśliciela, a tym samym całej Turcji, jest to, że nie zachowuje on tych rewelacji dla siebie. W rezultacie Turcy wczoraj pomimo inflacji przekraczającej 60% nie podnieśli stóp procentowych z poziomu 14%. Co ciekawe, lira turecka umacniała się po tej decyzji. Jest to jednak bardziej korekta po kolejnych spadkach, których waluta ta doświadczyła tym razem w wyniku rosyjskiej inwazji. Od początku roku euro podrożało względem liry o ponad 65%, co najlepiej pokazuje skalę problemów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – indeks NY Empire State.
Ceny rosną, czekając na EBCNa rynku widzimy kolejne niemiłe niespodzianki w odczytach inflacji. Wzrost cen podbijany jest przez wzrosty na ropie. Dzisiaj posiedzenie EBC. Jeżeli bank znów będzie starał się udawać, że problemu nie ma, to będzie on tylko rósł.
Ropa znów straszy
Jeszcze na początku tygodnia wydawało się, że wracamy w stronę taniego paliwa. Rosyjska ropa trafia na rynek azjatycki, co prawda po silnych przecenach. Problemem jest jednak logistyka. Kierunek ten jest niewydajny i nie jest w stanie odebrać takiej ilości surowca. Co ciekawe, mimo nieskuteczności sankcji, surowiec w tym tygodniu idzie wyraźnie w górę. Bardziej interesująca nas w Europie ropa, która w poniedziałek znajdowała się poniżej 100 dolarów, dzisiaj w nocy była już 10 dolarów droższa. W górę idą też notowania amerykańskiej ropy. Są to problematyczne dane, gdyż wzrost cen paliw tylko napędza problemy inflacyjne na świecie.
Inflacja w Europie
Dzisiaj Słowacja dołączyła do ekskluzywnego grona już 8 państw Unii Europejskiej z dwucyfrową inflacją. Do tego grona nie dostała się wczoraj Hiszpania, która uzyskała wynik 9,8%. W obydwóch przypadkach były to rezultaty zgodne z oczekiwaniami. Oba te państwa są również członkami unii walutowej i nie mają instrumentów, by realnie przeciwdziałać inflacji. Mają co prawda środki spoza polityki monetarnej, ale te są mniej skuteczne. W teoretycznie lepszej sytuacji jest Szwecja, która ma możliwość reagowania. Inflacja wynosi tam co prawda zaledwie 6%, aczkolwiek jest to wzrost aż o 1,7% w skali miesiąca. W tym tempie kraj ten szybko będzie mieć poważny problem. Rynki wyraźnie mają nadzieję na wzrost stóp procentowych w Szwecji, bo po odczycie korona się umacnia.
Kanada podniosła stopy procentowe
Wczoraj zgodnie z oczekiwaniami Bank Kanady podniósł główną stopę procentową o 0,5%. Wynosi ona obecnie 1%. Kanadyjczycy ze względu na bardzo silne powiązania gospodarcze ze swoim południowym sąsiadem starają się mocno dopasowywać do tamtejszej polityki monetarnej. Skoro Amerykanie podnoszą stopy procentowe, to i w Kanadzie pojawia się dobra okazja. Kanadyjczycy mogli się bać podnosić wcześniej, by nie umacniać zbytnio dolara kanadyjskiego. Trzeba pamiętać, że inflacja wynosi tam “zaledwie” 5,7%, zatem przestrzeni do działań władze monetarne mają więcej niż w USA. To, czego się bała część analityków, czyli umocnienie dolara kanadyjskiego, miało jednak miejsce. Po decyzji waluta umocniła się względem dolara amerykańskiego o niemal 1%.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:00 – Turcja – decyzja w sprawie stóp procentowych,
13:45 – strefa euro – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna.
GOLD - kierunek 2.100$?Złoto to jeden z moich ulubionych walorów w portfelu inwestycyjnym i bardzo ciekawy surowiec do analizy technicznej.
Na naszej giełdzie jedną ze spółek powiązanych z tym szlachetnym metalem to Mennica Skarbowa (MNS), która korzysta na wzroście kursu metali szlachetnych.
Od pewnego czasu na złocie pojawia się kontekst spodka/ filiżanki i w tej teorii można by rozpatrywać długoterminowy okres wzrostów z kierunkiem na 2.300$/oz.
Na wykresie tygodniowym można założyć, że właśnie tworzy się uszko z prawej strony, które będzie testować poziom 1.988USD/oz a przebicie tego poziomu może dać szansę na wzrosty w kierunku >2.000USD
Wykres 1. Interwał tygodniowy | Formacja filiżanki
Jeśli na wykres nałożymy narzędzie rozszerzenie Fibonacciego bazujące na trendzie (dostępne na platformie TradingView) oraz dodamy linię oporu z ostatnich dwóch szczytów to kurs znajdzie się na oporze 2.111$/oz i ten poziom musi zostać pokonany by myśleć o dalszych wzrostach.
Jednak tutaj raczej należy spodziewać się odwrotu notowań na południe.
Wykres 2. Interwał tygodniowy | Formacja filiżanki |rozszerzenie Fibonacciego bazujące na trendzie
Aktualnie sytuacja wygląda naprawdę ciekawie i całkiem możliwy jest zasięg w zakresie 2.010USD/oz
I ten poziom może być kluczowy dla dalszych notowań tego metalu.
Wykres 3. Interwał dzienny | formacja W
Szukając analogicznych formacji można się odnieść do Mercatora czy Allegro.
Wykres 4. Interwał dzienny | formacja W | MRC + ALE
Na oscylatorach również pozytywnie, MACD wygenerował sygnał kupna, a RSX powoli porusza się w górę, co w połączeniu z RSI na poziomie 62 daje sygnał do ruchu na północ.
Wsparcie: 1.960$ / 1.920$ / 1.890$
Opór: 1.988$ / 2.010$ /2.070$
Kapitał ucieka do bezpiecznych przystani By lepiej zrozumieć skalę ucieczki kapitału do bezpiecznych przystani warto zwrócić uwagę na kurs głównej pary walutowej świata. Euro nie jest uznawane za aktywo szczególnie ryzykowne, wręcz jest w gronie jednych z najstabilniejszych na świecie. A jednak ostatnie dni przynoszą niespotykaną dotąd przecenę w stosunku do dolara. Długo spekulowano, że poziom 1,1$ jest absolutnie nie do sforsowania, mimo całej nieudolności EBC. Ostatnie godziny pokazują jednak, że na rynku forex nie ma już żadnych świętości. Wspólna waluta od dłuższego czasu przeżywa ciężki okres, jednak ostatni tydzień to prawdziwa kapitulacja. Ostatni raz eurodolar był tak nisko w maju 2020 roku i wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie możemy pokusić się o testowanie dołka z tamtego okresu przy 1,06$. Byłby to czarny scenariusz dla złotego, który jest istotnie odwrotnie skorelowany z ruchami na tej parze.
Oprócz umocnienia dolara obserwujemy ucieczkę kapitału do jena oraz franka. Ten ostatni prawdopodobnie jeszcze dzisiaj zaatakuje parytet na parze z euro, co ostatni raz było widziane podczas crashu ze stycznia 2015 roku, gdy SNB wycofał się z obrony kursu swojej waluty. Dodatkowo inwestorzy uciekają w rynek surowcowy, pompując praktycznie każde aktywo z nim związane. Najdroższe od roku jest srebro oraz złoto, na wieloletnich rekordach znajdują się metale przemysłowe. Ropa naftowa wróciła do poziomów z 2014 roku. Wszystkie te ruchy w dłuższej perspektywie będą ciążyć złotemu, zwłaszcza że jak się zakończy rosyjska inwazja, będziemy musieli wrócić do tematu szalejącej inflacji.
Zakłamana rzeczywistość inflacyjna w PolscePozytywne doniesienia z frontu wschodniego z pozytywnym wydźwiękiem szczególnie na rynkach giełdowych. Czarny scenariusz analityków się nie sprawdził, CPI “tylko” na poziomie 9,2%. Bogaty dzień pod względem prezentowanych danych makro.
Ulga, nie rozwiązanie problemu
Na rynkach zapanowała ulga po tym, jak Rosja zapowiedziała wycofanie się swoich wojsk z terenów znajdujących się tuż przy granicy z Ukrainą. Inwestorzy tym samym mocno uwierzyli, że konflikt uda się załatwić drogą dyplomatyczną. Nadal jednak nie ma co popadać w euforię, gdyż problem z ambicjami imperialistycznymi prezydenta Putina nadal pozostaje. Wczoraj “głowa” Rosji zapewniała wizytującego kanclerza Niemiec o tym, że chce całą sytuację rozwiązać pokojowo. Trudno nie szukać podtekstów, bo jak można załatwić tę sprawę pokojowo, skoro dotyczyła możliwego ataku na tereny innego państwa? Do tego Putin chce deklaracji, że Kijów nie zostanie przyjęty do NATO. Dlaczego na tej kwestii tak mu zależy? Tutaj można snuć różne przypuszczenia, np. takie, że kraje NATO mają się wspierać i bronić swoich granic. Abstrahując od domysłów na ten moment, sytuacja wygląda tak, że zapanował optymizm na rynkach, a spore odbicie widzimy szczególnie na giełdach. Traci też dolar w relacji do euro.
Złoty cały czas na fali
Nadal szerokim echem odbija się wczorajszy odczyt inflacji CPI z Polski, który wyniósł “zaledwie” 9,2%, co oznacza, że był wyższy o 0,6% od tego prezentowanego w poprzednim miesiącu. Rozstrzał prognoz analityków był tym razem naprawdę spory, część oczekiwała wyniku ponad 10%. Wcale to nie oznacza, że presja inflacyjna spada, bo zakłamują rzeczywistość wszelakie tarcze, które obniżyły podatki na wiele produktów. Trzeba jednak pamiętać o tym, że wszelakie pomoce z państwa powodują, że pieniędzy w portfelach zostaje więcej i w efekcie moment szczytowy wzrostu cen jedynie opóźniają w czasie. Jeśli chodzi o złotego, to tak wysoki odczyt CPI spowodował, że rośnie pewność, iż w marcu RPP po raz kolejny podwyższy stopy procentowe w Polsce i jest to argument za kupowaniem PLN. Na razie w kuluarach pojawiają się plotki, że Rada może po raz ostatni podnieść koszt pieniądza o 50 pkt bazowych, a potem będzie dokonywała skromniejszych ruchów. Jeśli faktycznie takie głosy będą pojawiać się częściej to niewykluczone, że wstrzyma to aprecjację PLN. EUR/PLN na ten moment zadomowił się poniżej poziomu 4,50.
Sporo punktów zaczepienia
Dzisiaj całkiem sporo danych ze świata. Wczesnym rankiem poznaliśmy odczyt CPI z Chin i trzeba przyznać, że problemu inflacji w tej części świata na razie nie widać. Może to być jednak kwestia czasu, patrząc na wynik inflacji producenckiej, która wyniosła, aż 9,1%. Nieco później również dynamikę cen poznaliśmy z Wysp Brytyjskich. Wskaźnik wyniósł 5,5% i był wyższy o 0,1% niż miesiąc wcześniej. Może być to argument dla BoE, by już na kolejnym posiedzeniu podnieść stopy o więcej niż 0,25 pkt bazowego, szczególnie że podczas ostatniego posiedzenia, aż 4 członków chciało podnieść koszt pieniądza o 50 pkt bazowych, finalnie było to 0,25 pkt. Warto tutaj też wspomnieć o takim wskaźniku wyprzedzającym CPI, czyli PPI, który wyniósł 13,6%, co będzie wpływało na to, że producenci z czasem wyższe swoje koszty przerzucą na konsumenta i pobudzą wzrosty cen. O 14.30 dzisiaj sprzedaż detaliczna z USA, ale nie powinna ona zbytnio wpłynąć na dolara, którym rządzą doniesienia z frontu Rosja-Ukraina. O 20 poznamy natomiast zapiski z ostatniego posiedzenia Fed i tutaj, jeśli zobaczymy jakieś niespodzianki, mogą one przynieść większą zmienność na USD.
Inflacja w Polsce nie zwalniaPoznaliśmy finalne dane na temat inflacji za grudzień. Są one niestety zgodne ze wstępnymi, co pokazuje, że ceny naprawdę rosną o 8,6%, czyli ponad 5% powyżej celu inflacyjnego.
Inflacja w USA
Ceny producentów rosły w grudniu o 9,7%. To co prawda o 0,1% niżej niż oczekiwali analitycy, ale znacznie szybciej niż ceny dla konsumentów. Sytuacja ta może w przyszłości spowodować konieczność podwyżek cen, by utrzymać marże, a to z kolei powinno dalej pchać wzrost cen w detalu w górę. Rynki zareagowały na te dane w miarę neutralnie, dolar zadomowił się na poziomach, na które spadł dwa dni temu po danych o inflacji. Odczyt ten nie spowodował też wzrostu rentowności obligacji, co sugeruje, że inwestorzy wcale nie spodziewają się szybszego wzrostu stóp procentowych.
Więcej bezrobotnych za oceanem
Po ostatnich bardzo dobrych danych z rynku pracy przyszedł czas na pewne wyrównanie. W zeszłym tygodniu pojawiło się więcej od oczekiwań wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Wynik 230 tysięcy nie jest jednak niczym nadzwyczajnym w standardowej sytuacji. Gospodarka amerykańska (jak zresztą każda) ma pewną dynamikę i rotacja na tym poziomie nie jest niczym nadzwyczajnym. Nie może zatem dziwić, że pomimo wzrostu na rynkach nie było widać reakcji na te dane. Co innego, gdyby taki podwyższony wynik pojawiał się dłużej, wtedy prawdopodobnie w kolejnych tygodniach bylibyśmy świadkami odwrotów od dolara.
Inflacja w Polsce 8 ,6%
Poznaliśmy dzisiaj finalne dane na temat inflacji w Polsce za grudzień. Osoby bagatelizujące wstępny odczyt, tłumacząc, że to nie są oficjalne dane, straciły właśnie argument, gdyż finalnie wynik jest dokładnie taki sam jak wstępny. Sytuacja ta stwarza wyraźne pole do dalszych wzrostów stóp procentowych. Od zeszłego tygodnia, kiedy to poprzedni raz wzrosły stopy procentowe, WIBOR, czyli międzybankowa stopa procentowa, rośnie niemal codziennie. Pokazuje to, że analitycy spodziewają się kolejnych podwyżek stóp procentowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
16:00 – USA – raport Uniwersytetu Michigan.