Marazm na głównej parze walutowejWarto jeszcze spojrzeć na główną parę walutową świata, bo jest ona często wyznacznikiem tego, jaki aktualnie sentyment panuje na rynkach. Co od razu można zauważyć, to panujący marazm w notowaniach EUR/USD w ostatnim czasie. Kurs porusza się w wąskim przedziale wahań między 1,2250 a 1,21. Trudno o wyklarowanie większego trendu, bo każda z tych walut jest obarczona ryzykami i inwestorzy nie mogą się do końca zdecydować. Tak jak wspominaliśmy, kulą u nogi dla dolara pozostaje polityka Fed, którą mogłaby zmienić wysoka inflacja. Tyle tylko, że nawet po wczorajszym wskazaniu CPI, które osiągnęło poziom 5% r/r gracze na rynku nie wiedzieli, który kierunek przyjąć. Wyższy poziom inflacji, aniżeli mówiły prognozy, w teorii powinien dać jasny sygnał, że Fed musi działać i zmienić coś w polityce monetarnej, a za tym przynieść umocnienie USD. A po danych stało się zupełnie odwrotnie, widocznie rynki ślepo wierzą w przejściowy charakter wzrostu cen, bo dolar po danych się osłabił. W decyzjach nie pomaga też prowadzona operacja reverse repo przez Fed, która finalnie działa na niekorzyść rentowności obligacji amerykańskich. Pojawia się tutaj spory paradoks, że mamy olbrzymią presję inflacyjną, która powinna powodować wzrost rentowności, a dzieje się odwrotnie. Również euro ma problem, by się umacniać, bo EBC, jak można było wczoraj usłyszeć, idzie w zaparte i chce utrzymać luźną politykę monetarną. Nie dziwi więc fakt, że na EUR/USD trwa marazm, który może przerwać posiedzenie Fed w przyszłym tygodniu, ale…. wcale nie musi.
EUR (Euro)
Banki centralne schowane za podwójną gardąZłoty traci do głównych walut w konsekwencji braku zmian polityki monetarnej przez RPP na posiedzeniu w tym tygodniu. Rada nadal jak mantrę powtarza słowa o inflacji przejściowej, mimo że ta sięga już prawie 5%, a otoczenie rynkowe wcale nie wskazuje na to, by miała nagle spaść. Funt mocniejszy, bo inwestorzy liczą, że BoE jako jeden z nielicznych podejmie odważną decyzję i rozpocznie wychodzenie z luźnej polityki monetarnej. Marazm na głównej parze walutowej świata.
Na wykresie EUR/PLN widzimy wybicie z kanału spadkowego, w ramach którego kurs poruszał się kilka tygodni. Jest to konsekwencja posiedzenia RPP, które miało miejsce w tym tygodniu. Część analityków mocno wierzyła w to, że Rada może zmienić nastawienie do polityki monetarnej w obliczu sięgającej prawie 5% inflacji. Nic takiego nie miało miejsca, a krajowi decydenci absolutnie nic nie zmienili w swoim komunikacie i nadal widzą luźną politykę monetarną jako konieczną, by wesprzeć odbudowę gospodarki po pandemii. RPP nadal traktuje wzrost cen jako zjawisko przejściowe, sygnalizując, że jesteśmy blisko jej szczytu, po którym nastąpi powolny spadek. Patrząc na rosnące ceny surowców, a przede wszystkim ropy naftowej można mieć mieszane uczucia, czy aby na pewno jest to chwilowy wystrzał. Analitycy już szacują, że cena czarnego złota może sięgnąć 100 USD za baryłkę, co jeszcze bardziej dołoży do wzrostu presji inflacyjnej, która już i tak jest ogromna. Technicznie rzecz biorąc kurs EUR/PLN ma teraz otwartą przestrzeń do poziomu 4,50 i tam powinien napotkać na pierwszy opór. Wsparciem będzie próba powrotu do kanału spadkowego, gdzieś w okolicach 4,4540.
Co z kredytami?Wzmożone dyskusje o podwyżkach stóp procentowych dotyczą nie tylko osób zainteresowanych rynkiem walutowym. Stopy procentowe to również raty kredytów mieszkaniowych wielu z nas.
Oczekiwanie na decyzję Rady
Dzisiaj poznamy decyzję w sprawie stóp procentowych. Dotychczasowe wypowiedzi członków Rady Polityki Pieniężnej wskazują na to, że dyskusja może być znacznie bardziej intensywna niż ostatnio. Nie zmienia to faktu, że w dotychczasowych kalkulacjach większość mają tzw. gołębie, czyli zwolennicy niskich stóp procentowych. Analitycy wskazują raczej na scenariusz braku zmian stóp procentowych, ale sugerują dokładnie przyglądać się komentarzom po decyzji. To z nich może wynikać ewentualna zmiana nastawienia decydentów. Jeżeli komentarz nie będzie zamykał się na podwyżki stóp procentowych, możemy być dzisiaj świadkami kontynuacji porannego ruchu umacniającego złotego względem głównych walut.
Mieszane dane z Europy
Wczoraj poznaliśmy dwa ważne odczyty dla europejskiej gospodarki. Aktualizacja danych o PKB za pierwszy kwartał była wyjątkowo korzystna. Recesja wyniosła zaledwie 1,3% wobec 1,8% w pierwotnych danych. Z drugiej strony Indeks instytutu ZEW w Niemczech osiągnął zaledwie 79,8 pkt. Rynki otrzymały zatem dokładnie o tej samej godzinie dwa wyraźnie sprzeczne sygnały. W rezultacie mieliśmy trochę zawirowań na parach związanych z euro, ale finalnie pomimo dużych różnic rynki wróciły niemal do punktu wyjścia.
Rekordy na rynku ropy
Prognozy wzrostu cen ropy idą gwałtownie w górę. Jeszcze niedawno szczyty prognoz sięgały z wyjątkiem pewnych skrajności w okolicach 80 dolarów za baryłkę. Obecnie optymizm rośnie nie tylko u analityków, którzy prognozują już nawet 100 dolarów w dalszej perspektywie, ale również wśród inwestorów, którzy ustanowili kolejne rekordy. Londyńska ropa jest najdroższa od maja 2019 roku, a amerykańska nawet od października 2018. Głównym winnym wzrostu cen jest rosnące zapotrzebowanie wynikające z odmrażania gospodarek.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
16:00 - Polska - komunikat po posiedzeniu RPP,
16:30 - USA - tygodniowa zmiana zapasów paliw.
Zielony osłabłTrendy na szerokim rynku często bywają odpryskiem wydarzeń na EUR/USD, chociaż pewnie powinniśmy powiedzieć, że tak naprawdę obrazem podejścia forexa do starego, poczciwego „zielonego”. A ten słabł w ostatnich tygodniach w oczach. Było to powiązane z dobrym sentymentem, który zakrólował w sercach inwestorów, a co na rynku kapitałowym część indeksów świętowała nowymi, historycznymi rekordami. Gdy risk on w pełni, to ofiarą takiego stanu rzeczy często pada USD, można to było obserwować na koszyku dolarowym, ale też na parze z polskim złotym. Wystarczyły 3 tygodnie, a kurs dolara zaliczył zjazd o 12 groszy i wyhamował dopiero w paśmie 3,64-3,65 zł. Na wykresie możemy zobaczyć, że dopiero kolejna próba wybicia górą spadkowego korytarza okazała się efektywna i to mimo testowania powrotu w poprzednie koleiny. Ten test był zresztą kluczowy, z jednej strony wyznaczył tegoroczne minima, aby następnie stać się przyczynkiem do (przynajmniej) korekty. Jednak jeśli dolar potwierdziłby na szerokim rynku w mocniejszy sposób swoją chęć do zmiany trendu, to może nam się w przypadku USD/PLN otworzyć szybka ścieżka do pokonania 3,70 zł, która wytworzy apetyt na 3,74 zł. W przypadku tak „zielonego”, jak i całego rynku najważniejsze będzie się działo za oceanem. Jaką atmosferę będą tworzyć dane makro, a w szczególności inflacja i odczyty z rynku pracy? Jak szybko będą widoczne wyraźne wyrwy w gołębim przekazie Fed? Kiedy inwestorzy stwierdzą, że Rezerwa nie może wiecznie prowadzić ekspansywnej polityki, obojętnie od okoliczności? To mogą być kluczowe pytania w nadchodzących tygodniach.
Dobra passa PLNGdyby ktoś pytał, co tam słychać u złotego w ostatnich tygodniach, to najlepiej pokazać mu wykres kursu euro. Tutaj, jak na dłoni, widzimy stabilne umocnienie rodzimej waluty. EUR/PLN wykonał 4 kroki, które z wyceny z początku maja poprowadziły go 13 groszy niżej, wyznaczając tym samym najniższe poziomy w 2021 roku. Okolice 4,45 zł okazały się jeszcze wystarczającym wsparciem i to ono będzie w tej chwili kluczowe w wypadku próby zejścia niżej, które mogłoby skutkować dojściem do 4,43 zł. Jednak obecnie dostaliśmy korektę, która stara się wyrwać kurs z okowów wcześniejszego trendu. Gdyby miało się okazać, że ma ona szansę utrwalenia, to bardzo szybko realnym oporem może być dopiero 4,50 zł. Chociaż czasem chciałoby się, żeby to polskie odczyty makro stanowiły pretekst do popytu na złotego, to niestety PLN z reguły podąża za ogólnorynkowym sentymentem. Mimo wszystko w ostatnim czasie pojawiły się głosy, że do ostatniej dobrej passy złotego swoje 3 grosze mogła dołożyć nadwiślańska inflacja. Inwestorzy zwyczajnie nie chcą dać się przekonać RPP, że nasz organ realizacji polityki monetarnej nie zareaguje wreszcie na wyższą dynamikę cen, co musiałoby skutkować zmianą podejścia Rady. Część rynku chce już dyskontować (w jego opinii) nieuchronny fakt zacieśnienia monetarnego, a taki scenariusz będzie wspierał złotego.
Inflacja to nie tylko polski problemCeny rosną nie tylko w Polsce. Kolejne odczyty z europejskich i światowych gospodarek pokazują, że wraz z wychodzeniem z kryzysu pandemicznego presja na wzrost cen wzrasta. Nie przekłada się jeszcze na wzrost stóp procentowych.
Wzrost Inflacji w Europie
Wczoraj poznaliśmy odczyty inflacji z dwóch ważnych gospodarek Unii Europejskiej. We Włoszech zobaczyliśmy przyspieszenie wzrostu cen we wstępnych danych za maj o 0,2% do 1,3%. Ważniejsze jednak są dane z Niemiec, gdzie ceny rosną o 2,5%, co jest wzrostem o 0,5% względem kwietnia. Pokazuje to istotny problem, z jakim po raz kolejny będzie musiała sobie poradzić Unia Europejska. Najsilniejsze gospodarki, radzące sobie wyraźnie lepiej, będą borykać się ze wzrostem inflacji. Z kolei kraje południa Europy nieradzące sobie z kryzysem gospodarczym, w którym realnie znajdują się od lat, będą uniemożliwiać podniesienie stóp procentowych. Aż strach pomyśleć, co by się tam stało, gdyby wzrosły ceny kredytów. W rezultacie najprawdopodobniej EBC zrobi to, co większość banków centralnych robi najlepiej, czyli będzie grać na przeczekanie. Z drugiej strony podnoszenie stóp procentowych mogłoby tylko pogłębić ostatnie umocnienie się euro względem dolara.
Euro poniżej 4,48
Poziom 4,48 zł za jedno euro nie brzmi potencjalnie jak bardzo ważny pułap, jednakże na tym poziomie w ciągu ostatnich dwóch tygodni wielokrotnie kurs się zatrzymywał. Nie bez znaczenia jest też fakt, że to w tych okolicach w lutym nastąpiły interwencje rynkowe NBP, stąd inwestorzy uważnie patrzą na dalszy rozwój wypadków. Z jednej strony perspektywy inwestycyjne w Polsce plus potencjalny wzrost stóp procentowych powodują, że inwestycje w złotego wydają się racjonalne. Z drugiej strony w dalszym ciągu na rynku żywe są wspomnienia nagłych interwencji walutowych mających na celu osłabiać złotego.
Polski przemysł z dobrymi perspektywami
Wtorek jest dniem publikacji indeksów PMI. Są to badania ankietowe wysyłane do menedżerów odpowiedzialnych za zamówienia. Oceniają oni, czy ich zdaniem sytuacja w najbliższym czasie będzie ulegać poprawie, nie zmieni się, czy ulegnie pogorszeniu. Na tej podstawie budowany jest wskaźnik, gdzie 50 pkt pokazuje równowagę pozytywnych i negatywnych oczekiwań. W przypadku Polski wynik 57,2 pkt jest nie tylko wyraźnie lepszy od oczekiwań rynkowych, ale również pokazuje przewagę optymistów. Skoro menedżerowie odpowiedzialni za zamówienia widzą świat przez różowe okulary, jest to często samospełniająca się przepowiednia.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - Kanada - PKB,
16:00 - USA - Raport ISM.
NBP znów w centrum uwagiWładze monetarne w Polsce wciąż wyżej stawiają dbanie o wzrost gospodarczy niż stabilność cen. Chowanie się w cień też nie znajduje się wysoko na liście ich priorytetów, bo od wielu tygodni są na rynkach walutowych w przypadku złotego zdecydowanym tematem numer jeden.
Piątkowe dane zza oceanu
Na koniec zeszłego tygodnia poznaliśmy dwa bardzo ważne odczyty. Były to wydatki i dochody Amerykanów. W tym wypadku znacznie ważniejsze są dane o wydatkach, gdyż dochody są mocno zaburzone przez zjawiska jednorazowe. Najlepszym dowodem jest fakt, że w tym miesiącu spadły one o 13,1%, a w poprzednim wzrosły o 21,1%, co w ujęciu miesięcznym nie może w rozwiniętych państwach wynikać z samych mechanizmów rynkowych. Wydatki z kolei rosną zgodnie z oczekiwaniami o 0,5%. Dolar umacniał się już przed tymi danymi, a po nich tylko pogłębił ten ruch. Korekta przyszła jednak wraz z indeksami koniunktury. O ile indeks Chicago PMI w dalszym ciągu pokazał bardzo dobry wynik, 75,2 pkt (to najwyższy poziom od niemal 50 lat), to indeks Uniwersytetu Michigan zgodnie z oczekiwaniami spadł. Inwestorzy pomimo tych jednak dobrych danych na koniec tygodnia wycofywali się od dolara, co spowodowało powrót w okolice 1,22 dolara za euro.
NBP zmienia nastawienie...
Władze monetarne w Polsce w ostatniej kadencji zachowują się, jakby priorytetem było postawienie muru informacyjnego pomiędzy nimi a rynkiem. Wiadomo, że sytuacja, w której rynek ufa bezstronnym wysoce wykwalifikowanym ekspertom, jest dla nich komfortowa, ale sposób budowania tego zaufania i swojej eksperckości jest zadziwiający. W piątek niespodziewanie NBP nie przystąpił aukcji obligacji państwowych. Nie wiadomo, czy dotyczyło to tylko tej puli, czy generalnie kończymy program luzowania ilościowego, w ramach którego NBP skupując obligacje, zwiększał ilość pieniądza na rynku, gdyż nie znikał on na rynku obligacji. Część analityków zwraca uwagę, że może być to początkiem większych zmian w polityce banku i RPP. Z drugiej strony najbardziej ideologiczne skrzydło Rady w dalszym ciągu powtarza jak mantrę, że stopy procentowe powinny pozostać bez zmian do końca kadencji. Co w przypadku większości z nich oznacza jeszcze 3 kwartały.
PKB w Polsce
Dane na temat wzrostu PKB w Polsce okazały się lepsze od oczekiwań. W 1 kwartale tego roku zanotowaliśmy 1,4% spadku produktu krajowego brutto względem ubiegłego roku. Biorąc pod uwagę punkt odniesienia, którym jest 1 kwartał 2020 roku, czyli tuż przed pandemią, jest to bardzo solidny rezultat. Nie może zatem dziwić, biorąc pod uwagę również działania NBP, że złoty ponownie cieszy się zainteresowanie inwestorów. Po raz 6 w ciągu ostatnich dwóch tygodni testowany jest poziom 4,48 zł za euro. Jest to najniższy poziom od lutego.
Dzisiaj dzień wolny w USA z okazji Dnia Pamięci, a w Wielkiej Brytanii Wiosennego Święta Bankowego, natomiast w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 - Niemcy - inflacja konsumencka,
14:30 - Kanada - inflacja producencka.
Forex w trybie risk onChociaż euro przeżywa niezły okres na szerokim rynku, co najlepiej dostrzeżemy na głównej parze walutowej świata, która dotarła w ostatnich dniach do najwyższych poziomów w tym roku, to większość komentatorów jest zgodna, że warunki w tym wypadku dyktuje amerykański dolar. Spora część odczytów ze Starego Kontynentu wypada całkiem korzystnie, ale mało kto zwraca na nie uwagę, w głównej mierze koncentrując się na presji inflacyjnej i oczekiwaniach działań, czy raczej ich zaniechań ze strony Fed. EBC próbuje dołączyć do gołębiego tonu, a mocne euro zaczyna coraz bardziej ciążyć decydentom, ale nikt tak naprawdę nie wierzy, że Frankfurt jest w stanie zrobić coś więcej, niż tylko pomrukiwać z niezadowolenia. Tak samo, jak mało kto wierzy, że NBP dokona w tej chwili interwencji.
A gdy dolar jest słaby, to waluty EM wchodzą do zabawy. Forex zdecydowanie przeszedł w tryb risk on, a inwestorzy szukają miejsc do lokowania kapitału. Chociaż polski złoty długimi chwilami nie zyskuje w takiej mierze jak choćby CZK czy HUF, to swoje też na tym ugrywa. Kurs euro zszedł w ten sposób do poziomów z początku lutego, ale okolice nieznacznie poniżej 4,48 zł okazały się na ten moment wystarczającym wsparciem. Wykreowanie się trendu bocznego wskazuje na oczekiwanie na wyraźniejszy impuls. Jeżeli tenże wybiłby jednak konsolidację dołem, to kolejne wsparcie będzie już całkiem niedaleko przy 4,47 zł, a w wypadku dalszego ruchu na południe dojdzie do obrony 4,45 zł. Jeśli jednak rynek odwróci trend, to ścieżka północna prowadzi nas oczywiście najpierw w kierunku psychologicznego 4,50 zł, a później do 4,52 zł.
Banki centralne utrzymują nastawieniePomimo rosnącej inflacji oraz oczekiwań inflacyjnych w przyszłości banki centralne jeszcze nie reagują. Część stara się zaklinać rzeczywistość sugerując zewnętrzny charakter inflacji, część przygotowuje się jednak do działań.
Węgrzy nie zmieniają stóp procentowych
Pomimo przeszło 5% inflacji Węgrzy nie zdecydowali się na zmiany stóp procentowych. Bank centralny pozostawił je na niezmienionym poziomie 0,6%, jest on o 0,5% wyższy niż mamy obecnie w Polsce. Jak widać, potrzeba ułatwiania życia przedsiębiorcom jest w wielu miejscach świata znacznie ważniejsza niż rozpędzanie wzrostu cen i tworzenie się baniek spekulacyjnych. Z drugiej strony patrząc na interesy rządzących to właśnie wysoka inflacja oraz niskie stopy procentowe są dla nich bardzo korzystne. Nie powinno zatem dziwić, że w krajach o bardziej upolitycznionych gremiach decyzyjnych będzie większa presja na utrzymanie niskich stóp pomimo rosnącej inflacji. W przypadku Węgier miało to, co prawda, lekkie odbicie na utracie wartości przez forinta, ale i tak znajduje się on w silnym trendzie wzrostowym i mogła to być równie dobrze drobna korekta.
Sprzedaż domów w USA
Podobnie jak w przypadku używanych nieruchomości, również sprzedaż nowych domów za oceanem wyraźnie spowalnia. Gorsze od oczekiwań dane należy jednak rozpatrywać w szerszym kontekście. Wynik o ponad 10% słabszy od oczekiwań to z pewnością bardzo duża różnica w tym wskaźniku. Z drugiej strony obecny rezultat jest wyższy niż każdy miesiąc w roku przed pandemią. Amerykanie (podobnie jak inne nacje nauczone przygodą lockdownu) zauważyli, że przy mniejszej częstotliwości wychodzenia z domu w takich sytuacjach powierzchnia, na której się mieszka, jest znacznie ważniejsza. Wzrost sprzedaży pomimo rekordowo taniego pieniądza nie może jednak trwać wiecznie. Dolar przyjął te dane w miarę spokojnie, utrzymując się blisko ostatnich minimów względem euro.
Nowa Zelandia zmienia nastawienie
Królewski Bank Nowej Zelandii utrzymał stopy procentowe na niezmienionym poziomie 0,25%. Na uwagę zasługuje tutaj fakt, że kraj ten nie został jeszcze dotknięty wzrostem inflacji. Pomimo tego na podstawie prognoz w protokole po posiedzeniu znalazła się informacja o gotowości do podwyżek stóp procentowych nawet jeszcze w tym roku. Deklaracja ta spowodowała nagły wzrost zainteresowania dolarem nowozelandzkim, który niemal od razu zyskał na wartości około 1%.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Złoty znów w góręWczorajsze dane potwierdzające odbicie naszej gospodarki w covidzie najwyraźniej przywróciły optymizm inwestorom. Euro tanieje kolejny dzień z rzędu. Analitycy coraz bardziej obawiają się interwencji NBP.
Polska waluta nadal mocna
Wczorajsze dane (pomimo tego, że nie były tak dobre, jak oczekiwali analitycy) pomogły złotemu dalej się umacniać. Dla przypomnienia: opublikowana wczoraj produkcja przemysłowa za kwiecień rosła o 44,5%, natomiast sprzedaż detaliczna o 25,7%. Dane te bez kontekstu wyglądają rewelacyjnie, co zresztą szybko podchwyciły media. Problem w tym, że to dane odnoszące się do roku wcześniej, czyli kwietnia 2020 i pierwszego zamrożenia gospodarki. Biorąc to pod uwagę, zeszłoroczne spadki w kwietniowych danych nie mogą zatem dziwić. Nie zmienia to faktu, że powrót gospodarki (po szoku, jakim były lockdowny) na stare tory nie jest czymś, co wszystkim krajom udaje się równie dobrze. Inwestorzy patrzą zatem przychylniej na złotego, trochę ignorując ryzyko interwencji NBP na rynku. W rezultacie euro spadło wczoraj do 4,48 zł i zbliża się wielkimi krokami do swoich minimów z lutego.
Odbicie na rynku ropy
Ewentualny powrót na rynki ropy Iranu, który ze względu na sankcje nie mógł eksportować surowca, wydaje się nie straszyć już inwestorów. Perspektywa ta doprowadziła, co prawda, do istotnej przeceny, ale widzimy właśnie jej korektę. Powodem jest nie tylko spadek prawdopodobieństwa samej umowy z Teheranem, ale również wzrost prognoz zapotrzebowania na czarne złoto. Tutaj zawdzięczamy to skuteczności programów szczepień przeciwko covid oraz zmniejszonej liczbie przypadków śmiertelnych na ważnych rynkach w tym w szczególności w Indiach. Rosnące ceny ropy mogą zwiększyć presję na wzrost cen, a to z kolei wymuszać wzrosty stóp procentowych i umocnienie walut państw, których te wzrosty będą dotyczyć.
Otwarcie rynków i przecena dolara
Dzisiaj na otwarciu rynków w Europie jesteśmy świadkami wyraźnej przeceny dolara amerykańskiego względem euro. W kalendarzu danych makroekonomicznych opublikowano o tej porze dane z Niemiec, ale to najprawdopodobniej nie one są przyczyną. Powodem jest fakt, że dane wypadły delikatnie słabiej od oczekiwań, pokazując spadek PKB w skali roku o 1,8%. Słabsze dane z Unii powinny przeceniać raczej euro niż dolara, a ten jest obecnie najsłabszy względem europejskiej waluty od pierwszych dni tego roku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Euro poniżej 4,50 złPierwszy raz od lutego byliśmy świadkami spadku ceny złotego poniżej 4,50 zł, oprócz dobrych danych z kraju złotemu pomaga ucieczka kapitału z USA.
Rynek pracy w Polsce
Wczoraj GUS podał dane na temat przeciętnego wynagrodzenia i zatrudniania w sektorze przedsiębiorstw. Wynagrodzenia są przeciętnie 9,9% wyższe niż rok temu. Oznacza to, że w kwietniu w firmach zatrudniających ponad 9 osób średnia płaca wyniosła ponad 5800 zł brutto. Zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw rośnie o 0,9%, ale jest to głównie efekt niskiego punktu odniesienia, jakim jest kwiecień zeszłego roku. Inwestorzy przychylnym okiem patrzyli wczoraj na złotego. W rezultacie pierwszy raz od końca lutego euro było tańsze niż 4,50 zł.
Dobre dane zza oceanu nie pomagają dolarowi
Kolejny rekordowo niski poziom wniosków o zasiłki dla bezrobotnych w USA, wynoszący 444 tysiące, nie spowodował, że inwestorzy przychylniej patrzą na dolara. amerykańska waluta pomimo tych dobrych danych w dalszym ciągu jest w odwrocie i ponownie wróciła na najsłabsze poziomy od lutego względem euro. Analitycy wskazują na słabszy od oczekiwań indeks FED z Filadelfii, aczkolwiek nie brakuje też argumentów za umocnieniem dolara, które jakoś nie mogą się przebić. Mowa chociażby o wysokiej inflacji w USA i potencjalnym wzroście stóp procentowych.
Korekta na rynku ropy
O ile wzrost inflacji na rynku walutowym nie znajduje specjalnego zainteresowania, o tyle w przypadku ropy jest wskazywany jako jeden z głównych powodów ostatnich spadków. Analitycy obawiają się gorszego od oczekiwań popytu na rynkach światowych związanego z podniesieniem stóp procentowych w USA, który to ma ograniczyć aktywność ekonomiczną Amerykanów. Od wtorkowych szczytów wznoszących 70 dolarów za baryłkę na giełdzie w Londynie dzisiaj obserwujemy zaledwie 65 dolarów. Nie jest to skala spadków jak z rynków kryptowalutowych, ale 5 dolarów w tak krótkim czasie to bardzo istotny ruch na rynku ropy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na publikacje indeksów PMI z wielu państw w tym w szczególności dane z USA o 15:45.
Strach na rynkachZapowiedzi wzrostu stóp procentowych, mimo że wprost nie padły, powodują już teraz sporo zamieszania na rynku. Przypisuje im się podejrzanie dużo efektów. Ciekawe, kiedy połączone zostaną z gwałtowną przeceną kryptowalut.
Odbicie w Japonii
Poznaliśmy dzisiaj dane z japońskiej wymiany handlowej. Wzrost eksportu o 38% musi robić wrażenie, wzrost importu o 12,8% nie wygląda również źle. Biorąc pod uwagę te dane, należy pamiętać, że w przypadku Japonii maj zeszłego roku był miesiącem największego spadku eksportu, spadał on wówczas o 28,3%. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że 38% wzrost pozostawia jeszcze spory zapas, wartości te się jednak mnoży, a nie dodaje i mimo tak wysokiego wyniku łącznie przez te dwa lata eksport spadł. A to wszystko mimo tego, że wynik jest aż 8% lepszy od oczekiwań. Ze względu na tę różnicę jen od rana zyskuje.
Spadki cen ropy
Jeszcze dwa dni temu ropa naftowa notowana na giełdzie w Londynie przebijała poziom 70 dolarów za baryłkę. Wczoraj w najgorszym momencie spadków odbiła się niewiele powyżej 65 dolarów. Jakie są powody przeceny? Analitycy wskazują przede wszystkim strach przed wzrostem stóp procentowych w USA i ograniczeniem aktywności gospodarczej przez droższy kredyt. Biorąc pod uwagę spodziewany zakres potencjalnych podwyżek, brzmi to trochę jak temat zastępczy. Należy pamiętać, że trwają rozmowy z Iranem o zniesieniu amerykańskich sankcji eksportowych. Gdyby zakończyły się sukcesem, na rynek trafiłoby bardzo dużo surowca, a tak duża dodatkowa podaż uzasadnia nawet większe przeceny. Wraz z ropą w dół idzie zwyczajowo rosyjski rubel.
Szaleństwa na kryptowalutach ciąg dalszy
Wczorajsze dane z Chin rozpoczęły przecenę, jednakże nie wszyscy inwestorzy zdążyli się na nią od razu załapać. Najlepszym dowodem na to było zachowanie inwestorów w godzinach porannych w USA, kiedy to otwierały się tamtejsze rynki. W ciągu raptem godziny kurs najpopularniejszej waluty spadł z 38 tysięcy dolarów w okolice 30 tysięcy, po czym niemal natychmiast się odbił. Do końca dnia osiągnął nawet poziom 40 tysięcy, po czym w trakcie sesji azjatyckiej znów zanurkował do 35 tysięcy. Problemy bitcoina to nie tylko chiński zakaz wyceny w kryptowalutach. Nie można zapominać o nagłym odwróceniu się plecami ważnego lidera, właściciela Tesli, Elona Muska, czy po prostu spojrzeć na wykres i zobaczyć, że analiza techniczna dała w ostatnich dniach silny sygnał do sprzedaży.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Program odbudowyWspólna waluta kolejny raz cierpi przez największą bolączkę Unii Europejskiej. Powoli, bardzo powoli, skrajnie powoli, wchodzimy w najważniejszy etap wdrażania programu odbudowy. Teraz czeka on na ratyfikację wszystkich państw członkowskich, potem krótka batalia prawna, co do wprowadzonych regionalnie zmian, rozpoczęcie procesu przyjmowania wniosków, techniczne rozwiązania przekierowania środków i gdzieś pewnie za rok - półtora program zacznie w pełni działać. Akurat w szczycie koniunktury, gdy inflacja pokaże już całe swoje uzębienie, UE zacznie pompować środki do gospodarki. Nawet Keynes uroniłby łzę.
Technicznie na parze EURPLN znajdujemy się w krótkim, acz dynamicznym trendzie spadkowym, który doprowadził nas nawet poniżej dołka z początku kwietnia. Czysto teoretycznie moglibyśmy się pokusić nawet o atak na 4,45 zł, jednak ten scenariusz wydaje się mało prawdopodobny. Jeśli na początku przyszłego tygodnia uda się wyłamać obecną linię trendu - na kanwie kwietniowego wsparcia, które co prawda zostało naruszone, ale jeszcze nie trwale - powinniśmy zaobserwować szybki powrót w okolice podwójnego szczytu zarysowanego na przełomie kwietnia i maja. Dopiero reakcja na opór przy 4,59 zł pozwoli nam odpowiedzieć, jak się będzie zachowywał kurs w dłuższym terminie.
Jaki wzrost cen jest akceptowalny?Banki centralne dokonały bardzo wyraźnej zmiany priorytetów z dbania o stabilność cen na wspieranie rozwoju gospodarczego. Zagadnienie to jest widoczne nie tylko w Polsce (gdzie RPP zaklina rzeczywistość, licząc, że problem rozwiąże się sam), ale również za oceanem, gdzie podobne nadzieje mają członkowie FED.
Ceny w USA rosną
To, że polityka rekordowo niskich stóp procentowych będzie powodować wzrost cen, nie powinno nikogo dziwić. Może zaskakiwać natomiast dlaczego problem pojawia się dopiero teraz i to od razu tak wyraźnie. Wczorajszy odczyt inflacji na poziomie 4,2% to najwyższy wynik od kryzysu z 2008 roku. Nie można jednak traktować tego jako jednorazowego incydentu, bo nie można wykluczyć, że za miesiąc nie będzie jeszcze więcej. Przedstawiciele banków centralnych uspokajają, że wzrost cen ma charakter przejściowy i niezależny od polityki monetarnej. Stwierdzenie takie jest pewną manipulacją, bo to by znaczyło, że chcą oni walczyć tylko z tą inflacją, którą sami wywołują, co jest mocno niezgodne z rolą banków centralnych. Wczoraj dolar umacniał się, gdyż coraz więcej inwestorów przestaje wierzyć, że wzrost cen nie spowoduje przyspieszenia wzrostu stóp procentowych. Gdy stopy procentowe rosną, waluta się umacnia i pod to już rozpoczęły się inwestycje.
Korekta na ropie
Wczorajsze dane o zapasach ropy pokazały spadki stanów magazynowych, ale nie tak duże, jak oczekiwali analitycy. W rezultacie czarne złoto po raz kolejny odbiło się od okolic 70 dolarów za baryłkę. Poziom ten jest na giełdzie w Londynie testowany już któryś raz i jest dla rynków o tyle istotny, że odpowiada mniej więcej ostatnim szczytom z przełomu lat 2019/2020 przed pandemicznym spadkiem cen tego surowca.
Rumunia nie zmienia stóp procentowych
Bank Centralny Rumunii utrzymał wczoraj stopy procentowe na poziomie 1,25%. W całej Unii Europejskiej więcej mają tylko Chorwaci, którzy wciąż utrzymują poziom 2,5%. Chorwacja jednak wbrew temu, że jest jednym ze słabiej rozwiniętych gospodarczo państw UE, utrzymuje bardzo przyzwoity poziom inflacji. Rumunia z kolei ma drugi najwyższy wynik po Polsce. Co gorsza, w przypadku Rumunii mamy właściwie stały parytet wymiany rumuńskiego leja na euro, co mocno ogranicza możliwości prowadzenia przez ten kraj polityki monetarnej.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Złoty dalej z balastem problemówKrajowa waluta czeka na wyrok Sądu Najwyższego w sprawie frankowiczów 11 maja. Dane z rynku pracy w USA w centrum uwagi. Czy padnie milion nowych miejsc pracy? Konferencja prasowa RPP może, choć nie musi, rzucić nowe światło na środowe posiedzenie. Brytyjska waluta się rozpędza, Bank Anglii podnosi w górę prognozy makro, ale nie sygnalizuje potrzeby zmian polityki monetarnej… jeszcze.
Na EUR/PLN ponownie widzimy trend wzrostowy. Na wykresie można powiedzieć małe deja vu. Pod koniec kwietnia nastąpiło podbicie kursu do poziomu 4,60 w związku z oczekiwaniem na wyrok TSUE. Po ogłoszeniu jednak samej decyzji okazało się, że wyrok niczego tak naprawdę nie rozstrzygnął, a całość spraw przekazał do sądów krajowych, które, jak stwierdził, mają odpowiednie kompetencje, by decydować w sprawie frankowiczów. Doszło więc do chwilowego rajdu ulgi, który dość szybko się jednak zakończył, a kurs odbija w górę od poziomu 4,5350. Jest to pokłosie czekającego nas orzeczenia Sądu Najwyższego właśnie w tej sprawie, które powinno zostać ogłoszone już 11 maja. Nerwowość i niepewność związana z decyzją nigdy nie będzie sprzyjała chęci inwestowania w aktywa i stąd widzimy słabość złotego. Inwestorzy boją się kupować PLN, gdyż nie wiadomo, dla kogo wyrok okaże się dobry. Jeśli najbardziej ucierpią banki i będą zmuszone zamykać pozycje zabezpieczające w CHF, to presja na złotego może narastać. Bez znaczenia dla EUR/PLN okazało się posiedzenie RPP w tym tygodniu, które nie przyniosło zmian w polityce monetarnej. Oporem w przypadku wzrostu kursu EUR/PLN będzie poziom 4,60.
Stopy procentowe bez zmianRPP po raz kolejny nie zmienia stóp, ale nastroje na rynku wyraźnie zmieniają się z “jednak nie obniżyli”, na “jednak nie podnieśli”. Co ciekawe, mimo braku wzrostu rynki coraz bardziej go oczekują. Ciekawe, jak duży wpływ na zmiany komunikatu miała presja czasu i czy w tę stronę miał być modyfikowany.
Zatrudnienie w USA
Raport ADP na temat zatrudnienia zaskoczył negatywnie i to pomimo tego, że to trzeci najlepszy wynik od początku pandemii. W ciągu miesiąca przybyło w USA 742 tysiące miejsc pracy. To niemal 0,5% wszystkich, co oczywiście będzie miało wpływ na odczyt bezrobocia, który powinien po raz kolejny spaść. Problem w tym, że analitycy oczekiwali, że wzrost liczby miejsc pracy będzie jeszcze większy. Tym samym mocniej wówczas powinien spaść wskaźnik bezrobocia. Rynek pracy za oceanem wydaje się mieć większe znaczenie w przypadku wpływu na kursy walut niż w Europie. Spowodowane jest to między innymi znacznie większą jego elastycznością. Rezultatem wczorajszych danych była przecena dolara amerykańskiego.
Ropa znów pnie się w górę
Wczoraj baryłka londyńskiej ropy sięgnęła niemal 70 dolarów. Tak drogie czarne złoto od początku pandemii było tylko przez krótki czas w marcu tego roku. Warto również zwrócić uwagę, że przed pandemią surowiec ten znajdował się na zbliżonych poziomach. Może to świadczyć o tym, że inwestorzy wierzą w powrót gospodarki na stare tory. Świadczy o tym, chociażby wczorajszy stan zapasów w USA, gdzie niespodziewanie pokazano redukcję o niemal 8 milionów baryłek w ciągu tygodnia. Wraz z cenami ropy w górę pnie się również rosyjski rubel.
RPP z dużym spokojem
Wczorajsze posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej musiało być mocno burzliwe, skoro decyzja zakomunikowana rynkom została dopiero o 17:30. Zwyczajowo publikacja ta miała miejsce około 13:30, ale ten zwyczaj od wielu miesięcy już nie obowiązuje. Zwyczajowa konferencja prasowa planowana była zawsze na 16:00, by na spokojnie skomentować posiedzenie, patrząc na ostatnie czasówki nie wykluczone, że ten punkt programu straci rację bytu. Co ciekawe, pomimo tak długich rozmów w sumie niewiele się zmieniło. Analitycy zwracają uwagę na zmiany w komunikacie, aczkolwiek patrząc na jego nową treść, spodziewanie się podwyżek stóp procentowych może być przedwczesne. Wskazywane jest usunięcie fragmentu o inflacji, nie został on jednak w pełni usunięty a zaledwie bardzo mocno skrócony i osłabiony. Złoty przyjął te dane lekkim umocnieniem.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:00 - Turcja - decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 - Czechy - decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Dolar pokazuje siłęOstatnie tygodnie pokazują, że inwestorzy przenoszą swoje zainteresowanie pomiędzy rynkami obu stron oceanu w pewnych dłuższych cyklach. Najwyraźniej obecnie mamy taki cykl korzystniejszy dla dolara, bo wyraźnie zyskuje on mimo braku wybitnie dobrych danych.
Deficyt handlowy USA nadal rośnie
Wczoraj poznaliśmy dane na temat wymiany handlowej USA. Po raz kolejny import rósł szybciej od eksportu, co powodowało kolejne rekordowe poziomy deficytu handlowego. Jak widać wskaźnik ten, pomimo wyraźnych starań poprzedniego prezydenta, nadal nie znajduje się pod kontrolą. Z drugiej strony patrząc na jego charakter i to, że jest to wskaźnik odnoszący się tylko do dóbr, a nie usług, co powoduje, że oprócz wartości PR-owej jest pewnym przekłamaniem. Rynki przyjęły te dane w miarę neutralnie i nie przerwały one umacniania się dolara względem euro. To z kolei przekłada się na wzrost ceny dolara względem złotego.
Zamówienia na dobra
Oprócz bilansu handlowego poznaliśmy wczoraj również dane na temat zamówień w USA. Lepiej wyszły zamówienia na dobra zarówno te z uwzględnieniem środków transportu, jak i te bez niego. Słabiej z kolei wypadły zamówienia w przemyśle. Analitycy odebrali to jednak jako dobre dane. Najwyraźniej uznano, że zamówienia konsumentów powinny z czasem pociągnąć za sobą przemysł, a nie odwrotnie. Był to zatem kolejny bodziec wpływający na dobrą passę dolara amerykańskiego.
Spada optymizm w Polsce
Ponieważ 3 maja był w Polsce dniem wolnym, publikacja indeksu PMI dla przemysłu odbyła się dzień później niż w innych krajach. Wynik 53,7 punktu to z jednej strony bardzo dobry rezultat, wyraźnie przekraczający pułap 50 pkt, oddzielający rozwój od recesji. Z drugiej strony analitycy oczekiwali 55 pkt, co tłumaczy wczorajsze osłabienie złotego względem głównych walut.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 - USA - raport ADP na temat zatrudnienia,
16:00 - Polska - komunikat po posiedzeniu RPP.
Złoty zyskał pomimo dnia wolnegoInwestorzy utrzymali korzystny sentyment dla złotego. Pomimo dnia wolnego dalej w pamięci mieli korzystne dane makroekonomiczne i brak większych problemów dla sektora bankowego w związku z pytaniami do Trybunału Sprawiedliwości.
Piątkowa niespodzianka na rynku
Po raz kolejny dotarliśmy na rynku do etapu, że dolar był tak słaby względem euro, że nawet przyzwoite dane z Unii Europejskiej nie były w stanie tej równowagi podtrzymywać. Mowa o sytuacji z piątku, kiedy opublikowano stopę bezrobocia na poziomie 8,1% dla strefy euro, czyli 0,2% poniżej oczekiwań, ale co ciekawe ponad 1,5% powyżej wartości z Polski. Do tego PKB w pierwszym kwartale spadło o 1,8%, a nie jak sądzono 1,9%. Wydawać by się mogło, że po takich danych euro przynajmniej utrzyma swoją wartość. Jak się okazało, wcale tak nie było i cena euro wyrażona w dolarach spadła aż o 1 centa.
Dane zza oceanu
Na zakończenie miesiąca Amerykanie również prezentowali wachlarz danych makroekonomicznych. Korzystnie wypadły dane zarówno o wydatkach Amerykanów, jak i indeksy koniunktury. W przypadku wydatków należy jednak brać pod uwagę kontekst tych danych i to, że odnoszą się do początku pandemii, stąd pomimo bardzo wysokich wartości wcale nie są one tak dobre. Indeksy Chicago PMI oraz Raport Uniwersytetu Michigan potwierdzają cały czas rosnący optymizm za oceanem. To, co sugeruje, że wcale nie jest aż tak różowo, to spadająca ilość odwiertów ropy naftowej. Spadek jest minimalny, ale to już drugi tydzień z rzędu, kiedy to zamknięto więcej szybów, niż otwarto. Sugerować to może, że nawet jeżeli nie mówimy o recesji, to przyspieszenie wcale nie jest tak szybkie, jak sądzono. Ropa jest bowiem ważnym surowcem energetycznym i wraz z przyspieszaniem gospodarki popyt na nią powinien rosnąć.
3 maja a rynki
W tym roku 3 maja był wolny nie tylko w Polsce. W Wielkiej Brytanii przypadło na ten dzień jedno z bardziej oryginalnych świąt, czyli Majowe Święto Bankowe. Dni wolne przypadały również w Japonii i Chinach z powodu odpowiednio Dnia Konstytucji i Święta Pracy. Rynki działały jednak tego dnia normalnie. Opublikowano nawet ostateczne wskaźniki PMI, które dla Unii Europejskiej wypadły słabiej od oczekiwań. Inwestorzy bardziej przychylnym okiem patrzyli jednak wciąż na złotego. Dzięki temu euro, które jeszcze w połowie zeszłego tygodnia wydawało się atakować poziom 4,60 zł, wczoraj staniało do 4,54 zł.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - handel zagraniczny,
16:00 - USA - zamówienia w przemyśle.
TSUE bez decyzjiJeżeli da się uniknąć odpowiedzialności za swoje działania, to Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej pokazał dzisiaj, jak robić to z klasą. Rynki czekały na rozstrzygnięcie, a dostały realnie nic.
TSUE nie namieszał na rynku
Odpowiedź na pytanie prejudycjalne TSUE miało być najważniejszym elementem wpływającym na rynki w tym tygodniu. Okazało się jednak, że Trybunał wskazał na kompetencje sądów krajowych, nie dając niemal żadnej wskazówki. W rezultacie na rynku zapanowała pewna konsternacja. Miała być bomba, jest niewypał. Nieśmiało w górę idą banki na giełdzie w Warszawie, które potencjalnie uciekły spod topora. Z drugiej strony przynajmniej jedno z pytań o konieczność zwrotu kapitału udzielonego kredytu po stwierdzeniu nieważności umowy w dalszym ciągu jest nierozstrzygnięte. Może się zatem okazać, że któryś sąd wyda taki wyrok. Złoty zachowuje się w pierwszych kwadransach po decyzji bardzo spokojnie.
Posiedzenie FOMC
To, że nie usłyszeliśmy wczoraj decyzji zmieniającej stopy procentowe w USA, było właściwie pewne. Inwestorów głównie interesowało podejście przedstawicieli Rezerwy Federalnej do dalszych działań na rynku. Zgodnie z oczekiwaniami ostatni wzrost inflacji traktowany jest jako przejściowy i mimo osiągnięcia 2,6% nie należy spodziewać się wzrostu stóp procentowych. W dalszym ciągu patrząc na tzw. kropki, czyli wykres pokazujący, jaki będzie zdaniem poszczególnych członków FED poziom stóp procentowych w kolejnych latach w 2022, niecała ¼ składu spodziewa się wzrostu. W rezultacie dalsze osłabienie dolara, jako odpowiedź na odsuwanie się podwyżek stóp procentowych, nie może być zaskoczeniem.
Dolar kanadyjski znowu w górę
Wczorajsze dobre dane z Kanady pozwoliły tamtejszej walucie kontynuować wzrosty. Sprzedaż detaliczna wzrosła o 4,8% w lutym. To o 0,8% więcej, niż oczekiwali analitycy. Gospodarka Kanady na ogół pokazuje bardzo przyzwoite odczyty w ostatnim czasie. Zarówno pod kątem odrabiania strat we wzroście PKB, jak i we wskaźnikach koniunktury, czy rynku pracy. Bezrobocie spadło do 7,5%, co stanowi niecałe 2% powyżej poziomów sprzed pandemii. Z drugiej strony obecne poziomy jeszcze w 2016 roku byłyby zupełnie standardowe.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - Kanada - sprzedaż detaliczna,
20:00 - USA - decyzja FOMC w sprawie stóp procentowych.
Złoty znów w odwrociePo dwóch tygodniach nudy na złotym mamy dzisiaj gwałtowne osłabienie jego kursu. Powodów analitycy doszukują się w polskiej polityce i zamieszaniu w koalicji rządowej, które teoretycznie może dalej eskalować.
Ryzyko polityczne nie służy złotemu
Plotki o możliwym rozłamie w koalicji rządowej w końcu stały się na tyle głośne, że miały wpływ na rynek. Biorąc pod uwagę, jak często media kształtują tego typu informacje i jak niewiele z nich potem wynika, można do nich podchodzić z pewnym dystansem. Nie zmienia to faktu, że nawet mimo tego dystansu inwestorzy wolą nie mieć większej ekspozycji na kraj, który może utracić większość parlamentarną i musieć w sytuacji lockdownu myśleć o przyspieszonych wyborach lub egzotycznej koalicji. W tym kontekście dwugroszowe wybicie w górę ceny euro do najwyższych poziomów od niemal trzech tygodni nie może szczególnie dziwić.
Dolar słabnie wbrew danym makro
Wczoraj mieliśmy kolejny dzień, kiedy to dolar amerykański pomimo dobrych danych makroekonomicznych znalazł się w odwrocie. Indeks zaufania konsumentów Conference Board wyskoczył do poziomu 121,7 pkt wobec oczekiwania wyniku niemal 10 pkt niższego. Inwestorzy jednak nadal kontynuują trend przeceny dolara, który rozpoczął się na początku tego kwartału. W ciągu niemal miesiąca cena jednego euro skoczyła z dolara i siedemnastu centów na dolara i dwadzieścia jeden centów.
Forint zyskuje po decyzji o stopach procentowych
Wczoraj bank centralny Węgier nie zmienił stóp procentowych. Pozostały one na niezmienionym poziomie 0,6%. Patrząc na reakcję inwestorów, którzy kupowali forinta po samej decyzji widać, że obawiali się oni, że forint podobnie, jak inne waluty naszego regionu będzie miał stopy procentowe obniżane w okolice 0%.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - Kanada - sprzedaż detaliczna,
20:00 - USA - decyzja FOMC w sprawie stóp procentowych.
Mniej bezrobotnych bez wpływu na złotegoLepsze dane z polskiego rynku pracy nie spowodowały istotnych zmian na rynkach walutowych. Złoty zadomowił się w przedziale 4,54-4,57 zł za euro i nie zanosi się, by szybko opuścił te okolice.
Bezrobocie w Polsce znów w dół
Zgodnie z oczekiwaniami w marcu bezrobocie w Polsce spadło do poziomu 6,4%. Biorąc pod uwagę początek sezonu prac sezonowych, nie powinno to szczególnie dziwić. Z drugiej strony to dobry sygnał dla gospodarki, bo pokazuje, że aż tak nie boi się ona dalszych problemów z koronawirusem. Dane te nie miały większego wpływu na złotego. Polska waluta w dalszym ciągu porusza się w wąskim korytarzu wahań względem euro.
Zamówienia w USA
Wczoraj poznaliśmy dane na temat zamówień na dobra w USA. Zamówienia na dobra bez środków transportu zgodnie z oczekiwaniami wzrosły o 1,6%. Te na dobra trwałego użytku z kolei wzrosły o zaledwie 0,5%, to o 2% mniej niż oczekiwali analitycy. Pokazuje to, że Amerykanie w dobie pandemii wydają między innymi na samochody mniej pieniędzy. Dolar wczoraj odzyskiwał trochę wartości względem euro, co ciekawe ruch ten został przerwany tuż przed dobrymi danymi w ramach indeksu Dallas FED.
Kolejne banki nie zmieniają stóp procentowych
Dzisiaj w nocy poznaliśmy dane z Banku Japonii. Zgodnie z oczekiwaniami utrzymał on symbolicznie ujemną stopę procentową wynoszącą -0,1%. Rynki zareagowały osłabieniem jena, gdyż inwestorzy liczyli na pewne wsparcie tamtejszej waluty. Nad ranem poznaliśmy dane ze Szwecji, gdzie tamtejszy bank utrzymał zerowe stawki dla korony szwedzkiej. Tutaj również inwestorzy przyjęli te dane z dystansem. Można zauważyć, że inwestorzy widząc poprawę sytuacji, powoli zaczynają oczekiwać zapowiedzi wzrostów stóp procentowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
12:00 - Wielka Brytania - sprzedaż detaliczna wg CBI,
14:00 - Węgry - decyzja w sprawie stóp procentowych,
16:00 - USA - indeks zaufania konsumentów.