Frankowicze pokochali TSUE Wyrok frankowy jest jednoznacznie korzystny dla kredytobiorców frankowych. Uzyskanie anulowania kredytu to teraz absurdalnie korzystne rozwiązanie, co z pewnością odbije się na popularności drogi sądowej.
Wyrok TSUE w sprawie kredytów
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej poparł stanowiska rzecznika tej instytucji. W rezultacie banki utraciły bardzo silny argument w dyskusji z kredytobiorcami frankowymi. Mowa tutaj przede wszystkim o zagadnieniu opłaty za korzystanie z kapitału. Co to znaczy? W momencie, kiedy kredyt jest anulowany (a to popularne rozwiązanie w przypadku dotychczasowych wyroków w Polsce), pojawia się problem. Skoro klient dostał od banku jakieś pieniądze, to bank chciałby za to jakieś odsetki. Po tym widoku okazuje się, że jednak można korzystać z kapitału przez kilkanaście lat i nie ponosić z tego tytułu opłat. Jest to bardzo korzystne rozwiązanie dla klientów, którzy właśnie dostali darmowy kredyt. Warto przypomnieć, że jeśli ktoś wziął w tamtych czasach kredyt złotowy, nadal musi płacić odsetki i marżę banku. Jest też dodatkowa korzyść. Druga część wyroku ułatwia uzyskanie w sądzie na czas procesu zawieszenia spłat do wyroku. Jaki to będzie miało wpływ na banki, najlepiej pokazuje 1,5% spadku indeksu WIG-banki (indeks grupujący banki na warszawskiej giełdzie) w pierwszych minutach po decyzji.
Amerykanie nie zmieniają stóp procentowych
Za oceanem nie było niespodzianek. Zgodnie z oczekiwaniami analityków stopy procentowe pozostały na niezmienionym poziomie. Po ostatnich spadkach doszło mniej więcej do zrównania stóp procentowych z inflacją bazową. Teoretycznie powinno to powodować, że stopy procentowe nie powinny już rosnąć. Teoretycznie, gdyż jak się okazuje, patrząc na wyceny kontraktów, analitycy spodziewają się jeszcze jednej podwyżki w tym roku. Jest to ciekawa zmiana, biorąc pod uwagę, że jeszcze miesiąc temu były to trzy obniżki stóp. To właśnie zmiana oczekiwań względem stóp procentowych była w ostatnich tygodniach powodem umacniania się dolara względem euro.
Ropa znów w dół
Wczoraj byliśmy świadkami niespodziewanego spadku cen ropy. Powodem były dane z USA. Rynek spodziewał się spadku w ciągu tygodnia zapasów ropy o 0,5 mln baryłek. Zapasy wzrosły o 7,92 mln baryłek. Dla oddania skali dzienna produkcja ropy naftowej to około 12 mln baryłek. W rezultacie nadwyżka tygodniowa stanowi około 10% wydobycia. Tak duży nadmiar nie mógł pozostać bez wpływu na ceny. Po publikacji cena baryłki ropy brent spadła z poziomu 75 dolarów na 73,5 dolara.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 – strefa euro – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
14:45 – strefa euro – konferencja prasowa po decyzji EBC.
EUR (Euro)
Rynki czekają na FEDPo wczorajszych danych o zmianach cen za oceanem rynki czekają już tylko na potwierdzenie, że stopy procentowe pozostają bez zmian. Należy jednak pamiętać, że pół godziny później będzie konferencja prasowa, a tam coś nowego może paść
Dalszy spadek inflacji za oceanem
Wczorajsze dane z USA nie zaskoczyły zbytnio. Ceny rosną obecnie o 4%, czyli mieliśmy spadek o 0,9 punktu procentowego względem kwietnia. Oczekiwania były symbolicznie o 0,1 punktu procentowego wyższe. Jest to zatem dobry odczyt. Problemem nadal pozostaje inflacja bazowa. Wynosi ona 5,3% i skurczyła się zaledwie o 0,2 punktu procentowego. Pokazuje to dobitnie, że obecny sukces jest napędzany głównie spadkiem cen surowców i realnie wcale nie jest tak dobrze. Z punktu widzenia dzisiejszej decyzji w sprawie stóp procentowych odczyt ten przesądza właściwie decyzję. Gdyby nie doszło do utrzymania stóp procentowych na niezmienionym poziomie, byłoby to duże zaskoczenie.
Chińczycy powodem wzrostu cen ropy?
Na rynku widzimy obecnie bardzo silne odbicie cen ropy naftowej. Wielu analityków łączy to z napływem optymizmu po obniżce krótkoterminowych stóp procentowych w Chinach. Ruch ten ma powodować zwiększony popyt w krótkim okresie. Warto jednak pamiętać, że to słabsze dane z Państwa Środka napędzały spadki. Ruch wzrostowy na ropie byłby najprawdopodobniej jeszcze silniejszy, a już baryłka drożała ponad 2 dolary, gdyby nie dane z USA. Okazało się, że wbrew oczekiwaniom rezerwy paliw za oceanem wzrosły, zamiast zgodnie z oczekiwaniami spadać.
Odbicie korony norweskiej
Korona norweska była na początku czerwca najsłabsza wobec euro w całej historii. Można mieć co prawda pewne obiekcje względem tej statystyki, gdyż na początku pandemii byliśmy świadkami wielu dziwnych wydarzeń na rynkach. Wtedy to przez chwilę notowania korony norweskiej oderwały się od rzeczywistości. Wróciły jednak niemal od razu. Obecne umocnienie się korony o około 5% od szczytów to korzystny sygnał. Kraj ten przez słabą walutę ma problemy z cenami dóbr importowanych. To z kolei przekłada się bardzo boleśnie na wzrost inflacji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
20:00 – USA – decyzja w sprawie stóp procentowych,
20:30 – USA – konferencja prasowa po decyzji FOMC.
Funt zyskujeOd rana złoty kontynuuje słabszą passę. Mocniej traci względem funta, który zyskuje po lepszych od oczekiwań danych z tamtejszego rynku pracy. W tle dalsze problemy Turcji i tamtejszej liry.
Lepsze dane z Wysp Brytyjskich
Dzisiaj nad ranem poznaliśmy dane z Wielkiej Brytanii. Tamtejszy rynek pracy pozytywnie zaskoczył inwestorów. Stopa bezrobocia nie tylko nie wzrosła do 4%, ale spadła do 3,8%. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych spadła o 13,6 tysiąca, podczas gdy oczekiwano wzrostu o 21,5 tysiąca. Do tego wzrost wynagrodzeń był wyższy od oczekiwań. Jest to jednak nadal wolniejszy wzrost niż inflacja. Z drugiej strony obecnie inflacja przekracza wzrost płac o 2,2%, miesiąc temu było to 4%. Brytyjczycy biednieją zatem statystycznie wolniej niż jeszcze miesiąc temu. Dobre dane widać na wykresach. Po publikacji funt szedł w górę.
Ropa szuka dna
Notowania czarnego złota znów wczoraj szukały dna. Okolice 70-72 dolarów za baryłkę ropy brent to jednak poziom, od którego od 3 miesięcy ceny regularnie się odbijają. Tak też było wczoraj. Patrząc na sytuację makroekonomiczną na świecie, obecny spadek cen może być trudny do powstrzymania dla państw OPEC. Obniżki wydobycia oczywiście mogą podbijać ceny, ale wymagają solidarności, która nie jest najmocniejszą cechą kartelu. Pogarszająca się koniunktura powoduje jednak, że zapotrzebowanie na ropę wciąż jest korygowane, zatem obniżki wydobycia są potrzebne, by chociaż utrzymywać ceny na zbliżonym poziomie. Oznacza to, że najprawdopodobniej utrzyma się jeszcze jakiś czas presja na obniżanie poziomu inflacji powodowana tańszymi surowcami energetycznymi.
Bezrobocie w Turcji znów rośnie
Pomimo tego, że ostatni trend jest korzystny dla Turcji, to od trzech miesięcy jesteśmy świadkami wzrostu bezrobocia. Poziom 10,2% to jednak wyraźnie niżej niż 11,3% rok temu. Kraj ten jednak po ostatnich wyborach wyraźnie stracił w oczach inwestorów. Na rynek pracy przełoży się to jednak dopiero w danych za czerwiec, jeżeli nie jeszcze później. Rynki uwierzyły, że kontrkandydat Erdogana jest dużo korzystniejszy. Widać to dobrze po kursie liry tureckiej. Za dolara pod koniec maja płacono 20 lir. Dzisiaj płaci się wyraźnie ponad 23 liry. To ponad 15% przecena. Tak duża przecena może się negatywnie odbić na inflacji, gdyż podrożeją dobra importowane.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka.
Ceny wciąż problememWysoki wzrost cen wygląda na to, że pozostanie z nami jeszcze na długo. Dane z Czech pokazują, że inflacja nie spada tak, jak oczekiwano. Z kolei w Polsce ceny w sklepach rosną tylko symbolicznie wolniej niż 20% w skali roku.
W Czechach inflacja wolniej spowalnia
Dzisiaj z rana zobaczyliśmy dane od naszego południowego sąsiada. Oczekiwano spadku inflacji z poziomu 12,7% na 10,9%. Finalnie osiągnięto wynik 11,1%. Proces dezinflacji przebiega tam zatem wolniej, niż sądzono. Pesymiści zwracają uwagę, że spadki poziomu wzrostu cen wywołane spadkiem cen surowców energetycznych powoli będą się kończyć i może się okazać, że ten bodziec normalizujący ceny, zaraz zacznie znikać. Dobrym dowodem słuszności tej hipotezy jest inflacja bazowa, która wciąż sugeruje, że problemy pozostaną. Jeżeli to się potwierdzi to najprawdopodobniej podwyższone stopy procentowe zostaną z nami na dłużej.
Wzrost bezrobocia w Kanadzie
Dane z kanadyjskiego rynku pracy negatywnie zaskoczyły inwestorów. Bezrobocie wzrosło z 5% do 5,2%, mimo że analitycy oczekiwali mniejszego wzrostu. Powodem problemów jest jednak zmiana zatrudnienia. Spadek liczby miejsc pracy o 17,3 tysięcy to tylko jedna strona medalu. Dodatkowym problemem jest jeszcze to, że kolejne 15,5 tysiąca przeszło z pełnego etatu na jego część. To efektywnie większy spadek godzin, w gospodarce tylko ukryty. Dolar kanadyjski przyjął te dane dość neutralnie. Widać było lekki spadek względem waluty swojego jedynego sąsiada. Ruch ten jednak był dość łagodny. Było to również odbicie od poziomów kilkumiesięcznych maksimów dolara kanadyjskiego względem amerykańskiego, zatem inwestorzy szukali najprawdopodobniej sygnału do realizacji zysków.
Wzrost cen w sklepach
Okazuje się, że maj był dla portfeli polskich klientów najłagodniejszym miesiącem od lipca zeszłego roku. Ceny w sklepach w ujęciu rocznym rosły bowiem o “zaledwie 19,9%”. W szczytowym momencie było to nawet 26,1%. Potwierdza to obserwacje, którą ma wiele osób w życiu codziennym, poziom inflacji nie oddaje dobrze tego, co się dzieje w sklepach. Inflacja liczona jest bowiem na podstawie pewnego uśrednionego koszyka i wiadomo, że niektóre jego elementy będą się różnić od innych. Dane te nie mają jednak większego wpływu na złotego. Tendencja spadkowa pokrywa się z ogólnym odczytem inflacji i raczej nie powinno mieć to wpływu na decyzje RPP.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych. W Australii za to jest dzień wolny z powodu urodzin króla.
Nowy budżet to wyższe wydatkiPolski rząd pokazuje swoje zaangażowanie i w długi weekend odbywa posiedzenie, aby przyjąć nowelizację budżetu. Przed wyborami prawie dla każdego znajdzie się coś miłego. Chińczycy także muszą zmagać się z inflacją, ale w przeciwieństwie do nas z jej zbyt niskim poziomem. Coraz więcej danych makro wskazuje, że strefa euro już wkroczyła w fazę gospodarczego spowolnienia.
Nowelizacja budżetu
Polski rząd (jak to pięknie ujął premier) dokonał rewizji ustawy budżetowej. Innymi słowy, planuje zwiększenie wydatków państwa o prawie 21 mld zł w tym roku (deficyt pójdzie w górę o 24 mld zł). Większe wydatki mają być związane z trzema obszarami: realizacją porozumienia z NSZZ Solidarność, rolnictwem i obronnością. Jednak największe środki, bo aż 14 mld zł, zostaną skierowane na subwencję ogólną dla samorządów terytorialnych. Trudno nie wiązać tej decyzji z wcześniejszymi zmianami podatkowymi, które uszczupliły wpływy do samorządowych kas. Przedwyborczą nagrodę dostaną też nauczyciele, którzy z okazji 250. rocznicy KEN otrzymają jednorazowy dodatek w wysokości 1125 zł. Chyba oficjalnie kampanię parlamentarną możemy uznać za otwartą, skoro rząd zabezpiecza już środki na składane wcześniej obietnice, a nawet znajduje miejsce na niespodzianki. W zaskakujący sposób nie znalazł on wcześniej miejsca na podwyższenie już w tej chwili sztandarowego świadczenia na dzieci.
Chińska dezinflacja
Coraz więcej danych z Państwa Środka wskazuje, że tamtejszy rynek może mieć trudności, aby po raz kolejny zostać kołem zamachowym globalnej gospodarki. Tym razem wskaźniki inflacyjne, będące przeciwieństwem sytuacji w państwach tzw. Zachodu, mogą przedstawiać niepokojące nastawienie konsumentów. Inflacja konsumencka wzrosła w ujęciu rocznym jedynie o 0,2%, a w ujęciu miesięcznym spadła o identyczną wartość. Oba odczyty były gorsze od prognoz. Jeszcze słabiej wypada inflacja producencka, a raczej deflacja, ponieważ rezultat rok do roku to -4,6% (analitycy spodziewali się lepszego wyniku), co stanowi najgorsze wskazanie od ponad 7 lat. W przyszłym tygodniu poznamy najnowsze dane o chińskiej produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej, które mogą zostać kolejnymi argumentami za monetarnym i fiskalnym wsparciem dla chińskich obywateli. Tym samym, gdy większość najważniejszych globalnie systemów pieniężnych zbliża się do końca cyklu zacieśniania, to druga gospodarka świata może niedługo rozpoczynać cykl rozluźniania. Dalsza część roku ma wszelkie szanse być wciąż emocjonująca. Dzisiejsze odczyty nie miały znaczącego wpływu na pozycję juana, który już od 4 miesięcy znajduje się w trendzie osłabienia. Kurs CNY/PLN pozostaje blisko 0,58 zł.
Europejski przemysł w tarapatach
Chińczycy mogą myśleć o stymulacji swojego rynku, ale w Europie nie ma o czymś takim mowy. Stymulacje pandemiczna i wojenna wyśrubowały wskaźniki inflacji, a niestety najskuteczniejszą metodą wyjścia z wysokiej dynamiki cen jest schłodzenie gospodarki. Kolejne dane ze strefy euro można uznać za dowody na realizację tego scenariusza (chociaż są one już mocno historyczne, bo kwietniowe). Na Słowacji produkcja przemysłowa od lutego 2022 roku tylko dwukrotnie wykazała wzrost (mowa o ujęciu rocznym), a tym razem spadek zatrzymał się na 2%. Coraz poważniej robi się we Włoszech, gdzie ten sam wskaźnik wykazał -7.2% To najsłabszy rezultat od lipca 2020 roku. Rozminął się on znacznie z oczekiwaniami (-4,1%), co zdarzyło się również z produkcją w ujęciu miesięcznym, która wykazała -1,9% przy prognozie +0,1%. Czy EBC weźmie pod uwagę recesyjne tendencje już na spotkaniu w przyszłym tygodniu i nie dokona podwyżki stóp procentowych?
Majowe spadki złotaZłoto nie lubi, gdy amerykański dolar się umacnia. Ujemna asymetryczna korelacja tych dwóch aktywów została potwierdzona tak wiele razy, że już nikt nie śmie jej podważać. Opisywane wcześniej umocnienie „zielonego” zepchnęło wyceny uncji tytułowego kruszcu do poziomów widzianych ostatnio pod koniec marca (ok. 1935$). Następnie doszło do wybicia kursu. Powodem jest oczywiście zmniejszenie prawdopodobieństwa czerwcowej podwyżki kosztu pieniądza w USA. Co ciekawe, cena uncji złota szybko doszła do oporu 1980$, który jest także górną granicą majowego trendu spadkowego. Jeżeli do wspomnianej podwyżki stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych nie dojdzie, może to otworzyć drogę do wyższych notowań omawianego surowca.
USD/PLN – nieudana próba wybicia 4,20Kurs złotego do amerykańskiego dolara przedstawia się podobnie jak do unijnej waluty. Po kwietniowym umocnieniu polskiego orła (którego logicznego wytłumaczenia szukało wielu analityków) w maju przyszedł czas na odpoczynek. USD/PLN znalazł się w szerokiej, kilkunasto-groszowej konsolidacji, co jeszcze nie tak dawno miało miejsce, jednak na wyższych poziomach. Aktualnie trend boczny zamyka się pomiędzy poziomami 4,105 PLN a 4,22 PLN. Podobnie jak w przypadku euro dostrzec można podwójne próby przebicia wskazanego wsparcia, jak i oporu. Dodatkowo zauważamy, że każdy kolejny dołek i każda kolejna górka wskazuje coraz wyższe wartości, stawiające złotego pod presją.
Konsolidacja EURPLNMajowego trendu spadkowego nie możemy zauważyć na wykresie złotego do unijnej waluty. Co prawda, kwietniowe spadki są widoczne, to jednak wyhamowały one wraz z początkiem nowego miesiąca. Następnie znajdowaliśmy się w konsolidacji. Najniżej na EUR/PLN znaleźliśmy się w połowie maja, dwa razy testując wsparcie 4,48 PLN. Górną granicą kanału jest opór 4,545 PLN, którego niejedna próba wybicia zakończyła się niepowodzeniem. W piątek o godzinie 14:00 EUR/PLN schodzi poniżej poziomu 4,50 PLN, jednak cały czas mieści się to w granicach wspomnianego wcześniej trendu horyzontalnego.
Spadki EURUSDGłówna para walutowa świata przez cały maj znajdowała się w trendzie spadkowym. Aby zobrazować skalę umocnienia zielonego, wróćmy do początku miesiąca. Wtedy kurs EURUSD oscylował przy 1,11 USD. W minionym tygodniu zeszliśmy na lokalne minima, sięgające ok. 1.065 dolara za jedno euro. Ruch w kierunku południowym można wytłumaczyć narracją, jaka w tym czasie powstała wokół dolara. Wiele analiz wskazywało, że dalsze podnoszenie kosztu pieniądza za oceanem jest wysoce prawdopodobne, co jeszcze do przedwczoraj było scenariuszem bazowym. W czwartek na skutek wypowiedzi dwóch członków FOMC, prognozy dotyczące kosztu pieniądza Stanach Zjednoczonych uległy zmianie. Amerykańscy decydenci, którzy znani są z jastrzębiego podejścia do polityki monetarnej, zapowiedzieli, że ich zdaniem na czerwcowym posiedzeniu FED, koszt pieniądza nie powinien być podnoszony. To doprowadziło do osłabienia „zielonego” i odbicia kursu eurodolara od dolnej granicy kanału spadkowego.
EURJPY nadchodzi korekta; RSI/BBAND/STOCH/HAIKEN ASHIInstrukcje:
1) Wskaźnik siły względnej (RSI) pokazuje, że aktywa są tymczasowo wykupione/wyprzedane, co sugeruje możliwe odwrócenie trendu.
2) Wskaźnik Bollinger Bands pokazuje, że aktywa znajdują się obecnie w górnej/dolnej strefie oporu/wsparcia.
3) Oscylator stochastyczny Forex (Stoch) pomaga zidentyfikować momenty kupna i sprzedaży w oparciu o porównanie bieżącej ceny z zakresem cen w określonym przedziale czasowym.
4) Ponadto używam świec Heiken Ashi, które pomagają dostrzec trend w bardziej płynny i gładki sposób.
Interwały:
D1:
1) RSI powyżej poziomu 70
2) Cena znajduje się na bandzie Bollingera
3) Stoch powyżej poziomu 80 (natomiast, nadal nie ma dominacji linii sprzedaży - czerwonej)
4) Haiken Ashi nadal kolor świecy zielona - możemy poczekać
H4:
1) RSI powyżej poziomu 70
2) Cena znajduje się na bandzie Bollingera
3) Stoch powyżej 80 oraz czerwona linia sell jest dominująca
4) Haiken Ashi nadal kolor świecy zielona - możemy poczekać
Wnioski:
Na podstawie analizy RSI, Bollinger Bands, Stoch i świec Heiken Ashi wydaje się, że aktywo EURJPY może znajdować się w punkcie zwrotnym. Natomiast, nadal warto poczekać na silniejsze potwierdzenie słabości.
Stop Lose:
Pod szczytem wstęgi Bollingera +10/15pipsów. SL zostanie ustawiony na progu rentowności po wzroście o 10/15 pipsów.
PLN znowu pod presjąTrochę inną sytuację obserwujemy na EUR/PLN, co w pewnym stopniu wynika ze słabości wspólnej waluty na eurodolarze. Tutaj także doszło do wykreowania minimum odpowiadającego poziomom z lutego 2022 roku, ale w tym przypadku zobaczyliśmy powtórkę ataku na to nowo wyrysowane wsparcie. Nie udało się go pokonać, co przy rysującej się w tej chwili kontynuacji ruchu na północ, może sugerować formację podwójnego dna. Na szczęście dla złotego dopiero wybicie rejonu poniżej 4,55 zł będzie sygnałem do materializacji tego układu. W takim wypadku kolejnego oporu poszukamy już przy 4,57 zł. Jeżeli jednak kurs euro wróci pod linię wcześniejszego spadkowego trendu, będzie to stanowiło sugestię próby kolejnego podejścia pod już nie tylko lokalne minimum w okolicy 4,48 zł. Pokonanie tego poziomu otworzy drogę zejścia o kolejne 3 grosze.
Dolar znów powyżej 4,20 złOstatnie dni powodują silne odbicie dolara względem euro. W rezultacie ponownie amerykańska waluta wraca powyżej poziomu 4,20 zł. W weekend czekają nas wybory w Turcji, a ceny gazu znów szukają dna.
Lepsze dane zza oceanu
Dolar wczoraj ustalał kolejne wielotygodniowe maksima względem euro. Pomagały mu przyzwoite dane z gospodarki. Rewizja wstępnych danych o PKB okazała się pozytywna. Do tego dochodzą jeszcze lepsze dane z rynku pracy. Złożono najmniej wniosków o zasiłek dla bezrobotnych od dwóch miesięcy. Poziom 229 tysięcy to pułap, przy którym rynek pracy w dalszym ciągu powinien mieć się dobrze, ale raczej należy spodziewać się stabilizacji niż dalszej poprawy. Biorąc jednak pod uwagę strach przed spowolnieniem gospodarczym, jest to dobry sygnał.
Turcy utrzymują stopy procentowe przed wyborami
To, że przed drugą rundą wyborów w Turcji nie dojdzie do zmian stóp procentowych, było niemal pewne. Tak też się stało i kraj w dalszym ciągu utrzymuje stopę procentową na poziomie 8,5%. Inflacja spadła co prawda do 43,68%, ale biorąc pod uwagę zmiany płac, to Turcy nadal gwałtownie biednieją. Efekt ten jest zresztą przewodnim tematem kampanii wyborczej głównego oponenta Erdogana. Biorąc jednak pod uwagę wyniki z pierwszej tury, nie jest on faworytem przed drugą. Z drugiej strony zwycięstwo formacji obecnego prezydenta w wyborach parlamentarnych może niespodziewanie pomóc opozycji. Wyborcy lubią często utrzymywać pewną równowagę sił. O tym, kto zostanie prezydentem, Turcy zadecydują już w ten weekend. Biorąc jednak pod uwagę kursy u bukmacherów, opozycja już przegrała te wybory.
Gaz znów szuka dna
Ceny gazu z wyjątkiem krótkich korekt od sierpnia 2022 roku pozostają w wyraźnym trendzie spadkowym. Alternatywne źródła dostaw do Europy oraz spadek popytu na surowiec spowodowały, że mamy silną przecenę. Powodem niższego popytu jest zarówno relatywnie ciepła zima, jak i spodziewane spowolnienie gospodarcze. Żeby lepiej oddać skalę problemu przypomnę, że jeszcze w sierpniu megawatogodzina kosztowała niemal 350 euro, dzisiaj utrzymuje się odrobinę powyżej 25 euro. Kiedy dołożymy do tego spadek kursu euro, przecena gazu w złotych powinna być jeszcze bardziej spektakularna. Porównywanie ze szczytami cenowymi wywindowanymi przez działania Rosjan jest jednak pewnym nadużyciem. Obecny poziom jest jednak poziomem, który obserwowaliśmy standardowo jeszcze przed wzrostem cen wywołanym inwazją rosyjską na wschodzie. Można zatem śmiało powiedzieć, że ceny wracają do normy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – dochody i wydatki Amerykanów,
14:30 – USA – zamówienia na dobra.
Cofnięcie EURPLNZłoty przy wyciszeniu globalnych rynków próbuje dzisiaj odrabiać straty z ostatnich dni. Para EURPLN schodzi w stronę psychologicznych wsparć przy 4,50. Warto zwrócić uwagę na układ dziennego oscylatora RSI9, który zdaje się zakładać, że zapoczątkowane w zeszłym tygodniu wzrosty, mogą być początkiem nieco większego układu. Opublikowane dzisiaj dane GUS wypadły słabo, choć trudno ocenić czy przywracają one przestrzeń do jakiejś dyskusji nad jesienną obniżką stóp procentowych.
Niniejszy komentarz został przygotowany w Wydziale Analiz Rynkowych Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska S.A. z siedzibą w Warszawie, jest publikacją handlową w rozumieniu przepisów Rozporządzenia delegowanego Komisji (UE) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. i nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej ani informacji rekomendującej lub sugerującej strategię inwestycyjną w rozumieniu Rozporządzenia (UE) nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. Została ona sporządzona w celach informacyjnych i nie powinna stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Dom Maklerski BOŚ SA nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszej publikacji. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Domu Maklerskiego BOŚ SA jest zabronione.
72 proc. rachunków inwestorów detalicznych odnotowuje straty pieniężne w wyniku handlu kontraktami CFD u niniejszego dostawcy. Zastanów się, czy rozumiesz, jak działają kontrakty CFD i czy możesz pozwolić sobie na wysokie ryzyko utraty pieniędzy.
EURNZD - dalsze dywergencje ECB/RBNZ?Na parze EURNZD spadki zaczęły się wcześniej, niż na EURUSD bo jeszcze w ostatnich dniach kwietnia. Rynki zaczęły reagować na zmieniające się oczekiwania, co do polityki ECB - bliżej końca cyklu, niż kilka ruchów w stronę 4,0 proc. na stopie depozytowej. Z kolei ostatnie dni przyniosły wzrost siły dolara nowozelandzkiego na układach za sprawą oczekiwań, co do polityki RBNZ. Pojawiło się szereg głosów, że spodziewana w środę rano podwyżka stóp o 25 punktów baz. do 5,50 proc. nie będzie ostatnią w cyklu i możliwe jest osiągnięcie pułapu 5,75-6,00 proc. w tym roku. Na ile to realnie możliwe i czy nie zderzymy się z tzw. sprzedażą faktów, to zobaczymy w środę. Niemniej wcześniej, bo jutro wpływ na EURNZD mogą mieć dane dotyczące PMI w strefie euro.
Technicznie EURNZD ma coraz bliżej do ważnych wsparć. Dynamika ruchu spadkowego obserwowana od blisko miesiąca, może nieco wyhamować dając przejście do ruchu konsolidacyjnego. Dlaczego? Bo ECB i RBNZ tak naprawdę są w zbliżonych momentach cyklu polityki monetarnej.
Niniejszy komentarz został przygotowany w Wydziale Analiz Rynkowych Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska S.A. z siedzibą w Warszawie, jest publikacją handlową w rozumieniu przepisów Rozporządzenia delegowanego Komisji (UE) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. i nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej ani informacji rekomendującej lub sugerującej strategię inwestycyjną w rozumieniu Rozporządzenia (UE) nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. Została ona sporządzona w celach informacyjnych i nie powinna stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Dom Maklerski BOŚ SA nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszej publikacji. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Domu Maklerskiego BOŚ SA jest zabronione.
72 proc. rachunków inwestorów detalicznych odnotowuje straty pieniężne w wyniku handlu kontraktami CFD u niniejszego dostawcy. Zastanów się, czy rozumiesz, jak działają kontrakty CFD i czy możesz pozwolić sobie na wysokie ryzyko utraty pieniędzy.
Złoty niespodziewanie traciPolska waluta przyjmuje właśnie bardzo silne ciosy. W ciągu niecałych dwóch dni polski złoty stracił już 1% na wartości względem euro. Pytanie, jak daleko zajdzie ten ruch.
Spadki inflacji bazowej w Europie
Ostatnie dane dają nadzieję na wyjście z problemów inflacyjnych. We wtorek w Polsce zobaczyliśmy spadek inflacji bazowej. Swoją drogą, pierwszy od połowy 2021 roku. Wczoraj dołożyliśmy do tego jeszcze spadek inflacji bazowej w strefie euro. Dlaczego to takie ważne? Inflacja bazowa pokazuje nam, jak zachowują się ceny w danym regionie po odjęciu żywności i energii. Podejście to spowodowane jest chęcią wyeliminowania elementów najbardziej zmiennych z koszyka inflacyjnego. Pozwala to lepiej obserwować trend. Obecny spadek inflacji konsumenckiej był bowiem mocno wspierany spadkami cen ropy, która w zeszłym roku została wywindowana w górę z powodu rosyjskiej inwazji na terytorium Ukrainy. Należy pamiętać, że spadek to tylko początek drogie. Poziomy, na których jest inflacja, są nadal mimo spadku nieakceptowalnie wysokie.
Korekta na złotym
Od dwóch dni jesteśmy świadkami silnego ruchu osłabiającego polską walutę. Jeszcze w nocy z wtorku na środę za jedno euro płacono poniżej 4,49 zł. Dzisiaj nad ranem mamy już 4,54 zł za euro. Większość analityków łączy to odbicie z korektą techniczną, tylko złośliwi starają się to łączyć z licytacją opozycji z rządem, kto bardziej zweryfikuje, czy budżet nie jest z gumy. Ruch umacniający złotego trwał bez większych odbić od połowy lutego. Po takim czasie i zyskaniu imponujących na rynku walutowym przeszło 6% korekta nie jest niczym nadzwyczajnym. Jest to wręcz urealnienie ceny. Patrząc na siłę ruchu, może to oczywiście budzić strach. Ciężko zresztą powiedzieć, jak głęboko sięgnie taki ruch korekcyjny. Najprawdopodobniej czeka nas ciekawy koniec tygodnia.
Rynek nieruchomości wciąż mocny
Pomimo wysokich stóp procentowych amerykański rynek nieruchomości wciąż ma się dobrze. Wczorajsze dane pokazują, że liczba wydawanych pozwoleń na budowy domów, jak również rozpoczętych budów wciąż pozostaje na relatywnie wysokich poziomach. Nie są to absolutnie żadne szczyty, ale raczej niskie normalne poziomy. W gospodarce USA problem rynku nieruchomości ma pewną specyfikę. Jeżeli pojawia się problem spadku cen, banki zaczynają domagać się zwiększenia zabezpieczeń kredytów. To z kolei u niektórych kredytobiorców wymusza szybką sprzedaż nieruchomości i pogłębia problem na rynku. Z tego właśnie powodu dane te są dość uważnie monitorowane.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Dolar znów zyskujeAmerykańska waluta po raz kolejny zyskuje na wartości. Tym razem pomogły jej dane, głównie lepsza od oczekiwań produkcja przemysłowa. W tle problemy brytyjskiego rynku pracy.
Niespodzianka za Oceanem
Wczorajsze dane z USA składały się z dwóch ważnych serii. O 14:30 były dane o sprzedaży detalicznej. Ta okazała się rosnąć o 0,4% w ujęciu miesięcznym, czyli wyraźnie wolniej niż 0,8%. Publikowane są jednak również dane z pominięciem sprzedaży samochodów. Ta od czasu przejścia na pracę zdalną w niektórych branżach regularnie spisuje się słabiej. Dane bez uwzględnienia samochodów okazały się zgodne z oczekiwaniami. W drugiej turze pojawiła się produkcja przemysłowa. Ta niespodziewanie wzrosła o 0,5%, mimo oczekiwanej stabilizacji. W rezultacie mamy kolejny w ostatnich dniach sygnał umacniający dolara względem euro. Dolar jest obecnie względem euro blisko najwyższych poziomów od końca marca.
Rynek pracy na Wyspach
Wielka Brytania pokazała wczoraj słabsze dane z tamtejszego rynku pracy. Nie chodzi tutaj o problem pokazany ostatnio w publicznych mediach w Polsce, gdzie znowu ogłoszono masowy powrót Polaków do kraju, spowodowany tym, że jest tu dobrze w porównaniu z życiem na emigracji. Dane makroekonomiczne wskazują, że rośnie stopa bezrobocia. Siłą rzeczy przybywa również zasiłków o wniosek dla bezrobotnych. 3,9% to nie jest liczba, która w przypadku osób bez pracy budzi w większości państw niepokój. Należy jednak pamiętać, że to najgorszy rezultat od stycznia 2022 roku. Mamy zatem kolejne krytyczne głosy w coraz popularniejszej w brytyjskich mediach dyskusji o realnych skutkach brexitu. Nie może być jednak aż tak źle, bo funt jest blisko półrocznych maksimów względem euro.
Słabsze dane z Chin
Wczorajsze dane z Państwa Środka pokazują, że problemy gospodarcze mogą grozić nie tylko Europie. Słabiej od oczekiwań wypadł cały pakiet. Produkcja przemysłowa rośnie o 5,6%, a nie jak oczekiwano 10,9%. Mniejszą stratę zanotowała sprzedaż detaliczna, która wzrosła o 18,4% zamiast oczekiwanych 21%. Wolniej rosną również inwestycje w aglomeracjach miejskich. Poziomy tych odczytów nie są co prawda alarmujące. Problemem jest to, jak mocno rozjechały się one z prognozami. Część analityków wskaże oczywiście, że prognozy były dużo wyższe od odczytów z marca. Jest to prawda, ale zarówno w przypadku sprzedaży detalicznej, jak i produkcji przemysłowej kwiecień rok temu był najsłabszym wynikiem od ponad dwóch lat, w związku z czym oczekiwania w odniesieniu do tego miesiąca musiały być niestandardowo wysokie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Klin na GBPPLNCiekawie wygląda sytuacja na wykresie GBPPLN. Obserwujemy tu powstanie klina, zwłaszcza po zarysowaniu minima w okolicach 5,16 zł pod koniec kwietnia. Od tego momentu przynajmniej chwilowo udało się powstrzymać trend spadkowy. Dwa kolejne dołki wypadały już wyżej niż poprzedzające. Z drugiej strony wciąż obowiązuje linia trendu spadkowego. Na razie jeszcze szerokość klina jest wystarczająco duża, by kurs mógł się wewnątrz swobodnie poruszać. Pod koniec przyszłego tygodnia tego miejsca będzie już znacznie mniej i to będzie dobry moment, by poszukać wybicia. Zakładając, że początkowa szerokość formacji wynosiła naście groszy, to ruch wygenerowany przez jej opuszczenie dołem może nas zaprowadzić nawet w okolice równych 5 złotych. Warto pamiętać, że funt z czwórką z przodu ostatni raz był notowany na koniec 2020 roku. Od tego czasu można powiedzieć, że minęła epoka, tyle się na świecie wydarzyło.
Rozpietość 3 groszy Taki scenariusz może być realizowany już teraz na parze z dolarem. Wyraźnie widać, że poziom 4,13 zł jest respektowany przez inwestorów. Nawet kiedy go naruszyli, schodząc o 3 grosze poniżej wspomnianej wartości, zaraz nastąpiła kontra i kurs powrócił powyżej. Wygląda na to, że rynek poszuka tutaj co najmniej konsolidacji. A im dłużej ona potrwa, tym większe szanse będą na wyżej wspomnianą korektę. Na razie jednak obserwujemy, że w okolicach 4,16 zł, złoty dostaje mocne wsparcie, tym bardziej ciekawie wygląda próba skondensowania tej pary w obszar o rozpiętości 3 groszy, gdy wcześniej obserwowaliśmy tak znaczące ruchy. Przecież obecny trend rozpoczął się gdzieś na wysokości 5 złotych! Technicznie przebicie nowych minimów otworzy drogę do poziomu nawet 3,90 zł. Żeby jednak taki scenariusz się zrealizował, z całą pewnością najpierw byśmy musieli obejrzeć pokonanie oporu przy 1,11$ na głównej parze walutowej globu.
Dobra passa PLNTrwa dobra passa złotego. Kończymy właśnie kolejny tydzień umocnienia naszej waluty. W ostatnim czasie blask naszego pieniądza najwyraźniej widać względem euro. Tutaj trend trwa już 3 miesiące i w tym czasie wspólna waluta potaniała o blisko 30 groszy. Co więcej, układ na wykresie sugeruje, że to wcale nie koniec, choć coraz więcej wskaźników podpowiada szukanie odpowiedniego momentu na korektę. W tym tygodniu jednak znaleźliśmy się w dość stromym ruchu w dół, którego nie było w stanie powstrzymać nawet wsparcie przy 4,565 zł. Obecnie obserwujemy odbicie od pułapu w okolicach 4,50 zł. Od tego, jak wytrzymały okaże się ten obszar, będzie zależeć scenariusz na przyszły tydzień. Wiele wskazuje na to, że już na jego początku zostanie przeprowadzona kolejna próba pokonania tego pułapu, przy czym warto pamiętać, że kolejne ważne wsparcie znajduje się już dwa grosze niżej. To nagromadzenie ważnych technicznie oporów brzmi jak idealna okazja do poszukania korekty.
Passa wciąż trwa?Od początku maja eurodolar trzykrotnie robił podejście do poziomu 1,11$ i za każdym razem wracał na tarczy. Obecnie jest realizowany scenariusz dopełnienia formacji potrójnego szczytu, co by oznaczało powrót co najmniej w okolice 1,08$. To będzie zresztą ważny test dla tej pary. Przełamanie wsparcia na tym pułapie, otworzy drogę do przedziału 1,05-1,06$. Tym samym realizowany byłby układ tworzenia się dużej formacji głowy z ramionami, co miałoby potencjał na definitywne pożegnanie się z trendem wzrostowym na EURUSD. Dopóki jednak to nie nastąpi, warto pamiętać, że wciąż się w nim znajdujemy, więc scenariuszem bazowym powinien być nadal ruch w górę. Technicznie mimo ostatnich problemów związanych z oporem przy 1,11$, w szerszej perspektywie wciąż kolejne szczyty wychodzą coraz wyżej. Ten obraz zgadza się z fundamentami dla opisywanych walut. Amerykanie po środowym odczycie na temat inflacji definitywnie pożegnali się z restrykcyjną polityką pieniężną. Za to w strefie euro dostajemy jasne sygnały, że inwestorzy mogą liczyć na co najmniej jeszcze dwie podwyżki. Potencjalne obniżki również o wiele szybciej będą miały miejsce w Stanach niż w Europie. Układ ten powinien pozycjonować euro ponad dolarem.
Uwaga skupiona na konferencji prezesa RPPBez zmian w polityce monetarnej w naszym kraju. Inflacja w Stanach nieco niższa od prognoz, EUR/USD odbija się od oporu na poziomie 1,10. Bank Anglii pod ścianą, wyższa inflacja zmusza do kolejnej podwyżki stóp procentowych.
Bez zaskoczeń
Tak jak się spodziewano dużo wcześniej, RPP wczorajszą decyzją pozostawiła koszt pieniądza w Polsce na niezmienionym poziomie. Rynek czeka na pierwsze informacje z gremium odnośnie do obniżek stóp. Większość analityków oczekuje, że stanie się to jeszcze w tym roku, ale wydaje się, że punktem obowiązkowym, by miało to miejsce, jest spadek inflacji do wartości jednocyfrowych. Na razie wynik jest dużo wyższy, bowiem wynosi 14,7%, ale pomóc w najbliższych miesiącach może spadkowa tendencja na notowaniach ropy naftowej, jak i innych surowców. Dzisiaj uwaga inwestorów skupiona będzie na konferencji prasowej prezesa RPP, który z pewnością o wiele barwniej opowie o tym, co się aktualnie dzieje i kiedy pierwsza obniżka stóp, bo zapewne takie pytanie otrzyma jako pierwsze.
1,10 trzyma się mocno
W USA inflacja, jak pokazała wczorajsza publikacja, wynosi dużo mniej, bo raptem 4,9%, ale nadal znajduje się powyżej celu zakładanego przez Fed. Niemniej jednak widać tendencję spadkową, może w kolejnych odczytach dość symboliczną, ale jest to zdrowy objaw dla gospodarki. Mocny zjazd mógłby zostać odebrany jako sygnał pojawiającej się recesji. Co ciekawe, początkowo dla dolara dane były niekorzystne i przyniosły osłabienie. W kolejnych godzinach jednak sytuacja się odwróciła i USD przeszedł do kontrataku. Dobrze to widać na notowaniach głównej pary walutowej świata, która początkowo ruszyła w górę, by po kilku godzinach dotrzeć do oporu technicznego i zawrócić. Kurs nadal pozostaje poniżej tego poziomu, więc jego ranga z każdym dniem będzie rosnąć, a powrót ponad ten ważny psychologicznie poziom będzie coraz trudniejszy i potrzeba będzie czegoś konkretnego, by go sforsować.
Niejednogłośna decyzja?
Bank Anglii po raz kolejny znalazł się pod ścianą. Już na poprzednim posiedzeniu miał zakończyć cykl zacieśniania monetarnego, ale wyższa inflacja wymusiła ruch o 25 pkt bazowych. Dziś mamy deja vu, bo kolejne odczyty CPI okazały się wyższe od prognoz, a ceny nadal rosną z dynamiką dwucyfrową. W takiej sytuacji, by utrzymać swoją wiarygodność w ryzach, BoE będzie musiał podjąć decyzję o podwyżce kosztu pieniądza na Wyspach i dobić do poziomu 4,5% dla głównej stopy procentowej. Oczekiwania analityków zakładają, że stanie się to proporcją głosów 7-2. Dla funta taki scenariusz może okazać się dwuznaczny, z jednej strony zacieśnianie monetarne trwa nadal, z drugiej coraz wyższa stopa procentowa może niekorzystnie wpływać na wzrost gospodarczy i pogorszenie sytuacji gospodarstw domowych. Już ostatnio dane o sprzedaży detalicznej, czy z rynku pracy wypadły blado. Decyzja Banku Anglii o 13.00.
Niemcy, Stany, Polska - Komentarz walutowy z dnia 10.05.2023Wskaźnik inflacji konsumenckiej za naszą zachodnią granicą wypadł zgodnie z oczekiwaniami analityków. Czy tak będzie również w Stanach Zjednoczonych? Przyjdzie poczekać nam do godziny 14:30. Wtedy też możemy spodziewać się większych ruchów na rynkach walutowych. W środę czekamy także na decyzję Rady Polityki Pieniężnej w sprawie kosztu pieniądza.
Niemcy
Środowy poranek to zgodne z oczekiwaniami dane z największej gospodarki Unii Europejskiej. Inflacja konsumencka spadła tam do 7,2%, co jest rezultatem o 0,2 punktu procentowego niższym od poprzedniego odczytu. O taką samą wartość spadł jej zharmonizowany odpowiednik wynoszący 7,6%. Trend spadkowy dynamiki cen został utrzymany, jednak wyraźnie widać, że im na niższych poziomach się znajdujemy, tym tempo dalszego obniżania jest coraz wolniejsze. Europejski Bank Centralny jak na razie zachowuje swoje jastrzębie podejście dotyczące polityki monetarnej. Kolejne podwyżki stóp procentowych owszem, powinny przyczynić się do obniżania inflacji, jednak jednocześnie mogą zdusić inne wskaźniki z niemieckiej gospodarki, które już z miesiąca na miesiąc wypadają coraz gorzej. EBC nie ma zatem łatwego zadania, a przecież nikt nie chce wywołać recesji za naszą zachodnią granicą, na czym ucierpiałaby również Polska, której Niemcy pozostają głównym partnerem handlowym pod względem importu i eksportu.
Stany Zjednoczone
Spadek inflacji w Niemczech odznaczył się na wykresie głównej pary walutowej świata, który po publikacji zszedł z poziomu 1,098 USD do 1,095 USD. Został zatem zinterpretowany przez inwestorów jako impuls do złagodzenia restrykcyjnego podejścia EBC do prowadzonej polityki monetarnej, co osłabiło unijną walutę, a umocniło amerykańskiego dolara. Niewątpliwie najbardziej wyczekiwaną publikacją dziś jest odczyt inflacji konsumenckiej w Stanach Zjednoczonych. Prognozy wskazują na pozostanie przy wartości 5% oraz delikatny spadek inflacji bazowej o 0,1 punktu procentowego. Jeżeli wskazania mocno odbiegają od rynkowych oczekiwań, dzisiejszego popołudnia będziemy mogli spodziewać się wzmożonej zmienności na parze EUR/USD, co zapewne wpłynęłoby na resztę rynku.
Polska
Dziś poznamy decyzję w sprawie wysokości stóp procentowych w naszym kraju. Trudno spodziewać się jakiegokolwiek ruchu. Koszt pieniądza jest na poziomie 6,75%, inflacja to niecałe 15%, gospodarka spowalnia, raty kredytów pozostają wysokie. Scenariusz braku zmian wysokości stóp na dotychczasowym poziomie i pozostanie RPP na stanowisku wait & see jest zatem scenariuszem bazowym. Być może czegoś więcej dowiemy się na jutrzejszej konferencji prasowej prezesa Glapińskiego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Rumunia – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – odczyt inflacji konsumenckiej.
Wait and seeNa rynkach trwa poszukiwanie kierunku. W Polsce uwaga zwraca się ku ulicy Świętokrzyskiej w Warszawie, gdzie dziś rozpoczyna się dwudniowe posiedzenie RPP. Reszta świata przygotowuje się już do jutrzejszej publikacji inflacji z USA, czyli kluczowego odczytu w tym tygodniu. Gdzieś w tle trwa tradycyjny amerykański taniec wokół limitu zadłużenia, a dane z Chin nie napawają optymizmem.
RPP bez wpływu na PLN?
Już jutro poznamy decyzję Rady Polityki Pieniężnej odnośnie do stóp procentowych. Scenariusz bazowy to utrzymanie głównej stopy na poziomie 6,75%, a jakikolwiek ruch będzie sporym zaskoczeniem dla rynków. Trudno też spodziewać się zmiany wymowy komunikatu po posiedzeniu, gdy dynamika cen w Polsce pozostaje jedną z najwyższych w Europie. Jednak im bliżej wyborów parlamentarnych (październik) ryzyko niespodzianek ze strony RPP będzie rosło, a szef NBP może zacząć jeszcze mocniej suflować hasło dezinflacji. Jednak na ten moment trudno oczekiwać, aby jutrzejsza decyzja Rady (czy nawet czwartkowa konferencja prof. Glapińskiego) wyraźnie wpłynęły na pozycję złotego. Rodzima waluta pozostaje silna i wciąż nie napotkała realnej kontry dla swojej aprecjacji. Większość analityków jest przekonana, że prawdziwa korekta ruchu spadkowego na parach z głównymi walutami musi wreszcie nastąpić, ale na razie PLN także ich nie chce słuchać. We wtorkowy poranek rzeczywiście zauważalne jest osłabienie złotego, ale ten ruch w dalszym ciągu nie neguje już 3-miesięcznego trendu umocnienia naszej waluty. O godz. 10 kurs euro utrzymuje się powyżej 4,56 zł, a kurs dolara przekracza 4,15 zł.
USD zyskuje, czekając na inflację
Polski wzrok kieruje się na RPP, ale globalna uwaga skupia się na jutrzejszym odczycie inflacji z USA. Prognozy wskazują, że wskaźnik CPI w ujęciu rocznym ma się ustabilizować na poziomie 5%. Odczyt tej wagi ma szansę wygenerować większą zmienność na rynku, chociaż karty na stole amerykańskiej polityki monetarnej wydają się już rozdane. Rynek jest przekonany, że w zeszłym tygodniu doszło do ostatniej podwyżki stóp, a więc ich szczyt przypada na przedział 5%-5,25%. Co więcej, inwestorzy zaczynają oczekiwać, że cykl obniżek mógłby mieć swój początek już jesienią. Wydaje się, że tylko wyraźnie negatywne zaskoczenie w odczycie inflacyjnym ma szansę w trwalszy sposób zmienić nastroje. Mimo wydawałoby się dosyć pewnej sytuacji na froncie monetarnym, dolar w oczekiwaniu na kwietniową dynamikę cen zyskuje. W środowy poranek kurs EUR/USD utrzymuje się poniżej 1,098 $. „Zielonemu” nie przeszkadza nawet zamieszanie wokół amerykańskiego limitu zadłużenia (pewnie dlatego, że to zwyczajowa przepychanka w tamtejszej polityce), ani wciąż niegasnące obawy o stabilność systemu bankowego.
Zadyszka chińskiego smoka
Państwo Środka opublikowało dziś dane o kwietniowym transgranicznym obrocie handlowym. Eksport rosnący w ujęciu rocznym o 8,5% powinien nastrajać pozytywnie, tym bardziej że był wyższy od prognoz. Jednak poprzedni rezultat na poziomie 14,8% może trochę zmieniać perspektywę. Jeszcze gorzej wygląda import, który obniżył się rok do roku o 7,9% i jest to już szósty spadkowy miesiąc z rzędu tego wskaźnika. Z jednej strony taka sytuacja poprawia chiński bilans handlowy, ale z drugiej stanowi wyzwanie na przyszłość z co najmniej kilku powodów. Jednym z nich jest fakt, że Chiny reeksportują część importowanych dóbr (np. po przetworzeniu produktów w fabrykach), więc rośnie ryzyko osłabienia tamtejszej produkcji przemysłowej. Słabszy import może być też wskazówką, że dla konsumpcji wewnętrznej pozytywny efekt zniesienia polityki zero-covid jest daleki od oczekiwań. Przez taki obraz handlowy Państwa Środka rośnie globalne zagrożenie recesją, ponieważ zmniejsza się szansa, że impuls wzrostowy dla światowej gospodarki nadejdzie z tego kierunku.