GBPUSD - protokół, czy inflacja?Według spekulacji brytyjskiej prasy Unia Europejska może rozważyć kroki odwetowe (wojna handlowa) w sytuacji, kiedy Londyn jednostronnie zerwałby zapisy z protokołu irlandzkiego, które były przedmiotem umowy Brexitu. Ma to uświadomić premierowi Johnsonowi, że taki ruch byłby nazbyt ryzykowny w sytuacji, kiedy brytyjska gospodarka może nie uniknąć recesji za kilkanaście miesięcy. Z punktu widzenia interesu politycznego obecne status quo może jednak zbliżyć nas do scenariusza w którym za kilka lat Irlandia Północna zdecyduje o odłączeniu się od Zjednoczonego Królestwa - tym samym stawka o którą grają Brytyjczycy jest duża.
W krótkim terminie ważniejsze mogą okazać się jednak obawy związane z podwyższoną inflacją, co może skłonić Bank Anglii do bardziej zdecydowanych działań w połowie czerwca. To mogłoby pozwolić na rozwinięcie fali wzrostowej na GBPUSD, o ile w rynki nie uderzyłaby kolejna silna fala awersji do ryzyka.
Niniejszy komentarz został przygotowany w Wydziale Analiz Rynkowych Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska S.A. z siedzibą w Warszawie, jest publikacją handlową w rozumieniu przepisów Rozporządzenia delegowanego Komisji (UE) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. i nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej ani informacji rekomendującej lub sugerującej strategię inwestycyjną w rozumieniu Rozporządzenia (UE) nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. Została ona sporządzona w celach informacyjnych i nie powinna stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Dom Maklerski BOŚ SA nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszej publikacji. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Domu Maklerskiego BOŚ SA jest zabronione.
70 proc. rachunków inwestorów detalicznych odnotowuje straty pieniężne w wyniku handlu kontraktami CFD u niniejszego dostawcy. Zastanów się, czy rozumiesz, jak działają kontrakty CFD i czy możesz pozwolić sobie na wysokie ryzyko utraty pieniędzy.
Brexit
Konflikt na Wschodzie dominuje rynkiInwestorzy nie byli gotowi na taki rozwój wypadków. Na rynkach trwa panika i w sumie nie wiadomo, o jakim poziomie można mówić jako o równowadze. Widać to wyraźnie na skokowych zmianach cen wielu instrumentów w tym polskiego złotego.
Szaleństwo na złotym
Działania militarne Rosji spowodowały gwałtowny wzrost zmienności na rynkach. To, co rzadko się normalnie działo w tydzień, jeżeli chodzi o zakres zmian, teraz dzieje się w ciągu jednego dnia. Doskonałym przykładem była wczorajsza huśtawka na polskim złotym. Wczoraj, przed atakiem, euro było tańsze niż 4,60 zł. Następnie po kilkugodzinnym postoju w okolicach 4,65 zł dotarło przez moment nawet do 4,72 zł, po czym zawróciło. Spadek zakończył się przy 4,63 zł, a teraz znów idzie w górę. Dzisiaj euro sięga 4,67 zł. Frank dotarł wczoraj do 4,58 zł, bijąc zeszłoroczny rekord o ponad 5 groszy. Szczyt dolara przypadł na 4,24 zł. Funt z kolei osiągnął 5,64 zł, co było najwyższym poziomem od 2016 roku, kiedy rozpoczęły się spadki tej waluty po referendum brexitowym.
Korekty na giełdach i surowcach
Nie tylko waluty wczoraj wariowały. Na surowcach było widać olbrzymią zmienność. Złoto w ciągu dnia zdrożało z 1910 dolarów za uncję, powyżej 1970 dolarów, po czym spadło przez moment poniżej 1900 dolarów. Obecnie wróciło do punktu wyjścia. Ropa naftowa wyskoczyła z okolic 95 dolarów za baryłkę, dotarła do 102 dolarów, po czym spadła i teraz znajduje się w okolicach 96 dolarów – co nie przeszkadza ludziom rozsiewać dezinformacji. Gorąco było też na giełdach. Wczoraj większość indeksów nurkowała. Dzisiaj jesteśmy świadkami odbić w drugą stronę. Pozornie 3% wzrostu na WIG-u to bardzo dobry wynik. Problem w tym, że wczorajszy spadek był ponad 10%.
Dezinformacja trwa
Na rynkach oprócz innych problemów pojawia się jeszcze problem dezinformacji. Doskonałym przykładem jej skuteczności są obecnie sytuacje na stacjach benzynowych, czy przy bankomatach. Infrastruktura przygotowywana jest na standardowe obciążenie, stąd może się zdarzyć, że przez krótki czas może zabraknąć towaru przez ponadplanowe zakupy. Przerabialiśmy to nie tak dawno z makaronem i papierem toaletowym. Biorąc pod uwagę długość procesu technologicznego przeróbki ropy i czas jej trafienia na stacje, dzisiejsze obrazki z paliwem, które niespodziewanie gdzieniegdzie kosztuje 2 zł więcej, to doskonały przykład paniki. Ropa naftowa owszem podrożała powyżej 100 dolarów, ale była notowana wcześniej 5% niżej. Gdyby w cenie nie było podatków, ale mimo tarczy antyinflacyjnej nadal są, to nadal uzasadniałoby to zaledwie około 30-groszowy wzrost ceny.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych dane z USA na temat wydatków i dochodów Amerykanów, a do tego również zamówienia na dobra, ale dzisiaj nadal to Wschód rządzi rynkiem.
GBPUSD - próba odreagowania ubiegłotygodniowego spadkuW zeszłym tygodniu funt mocno przecenił się po tym, jak BOE nie zdecydował się na podwyżkę stóp procentowych i nie zapowiedział takiego scenariusza w najbliższej przyszłości. Za zacieśnieniem głosowało zaledwie 2 członków tego gremium, a prezes Bailey bardziej, niż o wysokiej inflacji mówił o ryzykach dla wzrostu gospodarczego. Czy to odniesienie do coraz trudniejszych relacji z UE, które mogą doprowadzić do zerwania wcześniejszego porozumienia ws. brexitu i tym samym ponownego chaosu w relacjach ze wspólnotą? Brytyjska prasa straszy dzisiaj scenariuszem wypowiedzenia Art.16 już w końcu listopada, jeżeli nie będzie postępów w negocjacjach z UE nt. protokołu irlandzkiego.
Funt jednak próbuje dzisiaj odbijać. Rynek ma świadomość, że politycy lubią wyolbrzymiać zagrożenia, choć tym razem może być z tym różnie. Odreagowanie GBPUSD może nie być, zatem duże.
Niniejszy komentarz został przygotowany w Wydziale Analiz Rynkowych Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska S.A. z siedzibą w Warszawie, jest publikacją handlową w rozumieniu przepisów Rozporządzenia delegowanego Komisji (UE) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. i nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej ani informacji rekomendującej lub sugerującej strategię inwestycyjną w rozumieniu Rozporządzenia (UE) nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. Została ona sporządzona w celach informacyjnych i nie powinna stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Dom Maklerski BOŚ SA nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszej publikacji. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Domu Maklerskiego BOŚ SA jest zabronione.
73 proc. rachunków inwestorów detalicznych odnotowuje straty pieniężne w wyniku handlu kontraktami CFD u niniejszego dostawcy. Zastanów się, czy rozumiesz, jak działają kontrakty CFD i czy możesz pozwolić sobie na wysokie ryzyko utraty pieniędzy.
Pobrexitowa rzeczywistość W naszym zestawieniu chciałem jeszcze zwrócić uwagę na parę GBP/PLN. Funt już od jakiegoś czasu podąża w pewnym stopniu własną ścieżką, chociaż oczywiście nie ignoruje ważnych wydarzeń, jak choćby działania władz monetarnych. Jednak w przeciwieństwie do innych par powiązanych ze złotym (które wtedy wyznaczały lokalne albo roczne maksima) kurs funta na koniec września podążał na południe, docierając poniżej 5,34 zł. Nie robiło to na nikim szczególnego wrażenia, gdyż miesiąc wcześniej był on nawet 10 groszy niżej. Odreagował jednak te spadki w imponujący sposób, aby następnie otrzymać cios ze strony RPP. Mimo wszystko jeszcze silnej zareagował na niezapomniane wystąpienie prezesa NBP, ocierając się tym samym o 5,44 zł, czyli najwyższych poziomów od przełomu marca i kwietnia. Rynek w tym momencie się opamiętał i skierował kurs w okolice 5,40 zł, do których to (z pewnymi wahaniami) przyspawał się w tym tygodniu, tworząc krótkotrwałą konsolidację. Krótkotrwałą, ponieważ w trakcie dzisiejszej sesji próbuje ją wybić górą, kierując się na 5,41 zł, a po ich pokonaniu otworzy się droga w kierunku ostatnich szczytów. Patrząc na pozostałe pary, wydaje się to mało prawdopodobnym scenariuszem, ale w przypadku GBP nie warto niczego wykluczać. Witalność funta jest czymś coraz bardziej niezwykłym w kontekście problemów, z którymi musi się w ostatnim czasie mierzyć pobrexitowa wyspiarska gospodarka.
Funt znowu w góręBrytyjska waluta ma ostatnio bardzo dobrą passę. Czemu się zresztą dziwić? Brexit pomimo covidowego roku wcale nie jest taki straszny. Dane makroekonomiczne wyprzedzają oczekiwania. Kolejna fala pandemii wygląda na to, że zaczęła wygasać pomimo niewprowadzenia lockdownu.
Dobre dane dla funta
Wczorajszy dobry odczyt sprzedaży detalicznej wg CBI, czyli Konfederacji Brytyjskiego Przemysłu, to tylko jeden z dobrych sygnałów dla funta ostatnich dni. Drugim prawdopodobnie ważniejszym czynnikiem jest spadek nowych przypadków koronawirusa o około ⅓ w ciągu ostatniego tygodnia. Potwierdza to scenariusz, w którym lockdown nie będzie stosowany. W rezultacie brytyjska waluta jest najsilniejsza względem euro od marca tego roku i brakuje jej ułamka procenta by być najdroższą od wyjścia z Unii Europejskiej.
Węgrzy podnoszą stopy procentowe
Inflacja na Węgrzech od 3 miesięcy przekracza poziom 5%. Nie może zatem dziwić, że Węgierski Bank Centralny zaczął reagować. To już druga z rzędu podwyżka stóp procentowych. Pierwsza podniosła główną stawkę z 0,6% na 0,9%, wczorajsza podniosła o kolejne 0,3% do 1,2%. Z jakiegoś powodu Węgrzy wbrew popularnemu standardowi nie zmieniają stóp procentowych o 0,25% jak większość państw, ale upodobali sobie 0,3%. Węgierski forint po tej decyzji wyraźnie zyskiwał na wartości. Strategia Węgrów jest w przypadku polityki monetarnej wyraźnie odmienna od polskiej mimo podobieństwa charakteru rządzących formacji. Węgrzy znacznie bardziej postawili na obronę portfeli obywateli, walcząc z inflacją kosztem eksportu. Polska z kolei znacznie bardziej śrubuje wyniki makroekonomiczne kosztem portfeli swoich obywateli.
Zamówienia poniżej oczekiwań
Poznaliśmy wczoraj o godzinie 14:30 pakiet danych z USA na temat zamówień na dobra. Okazały się one nie rosnąć wcale tak szybko, jak oczekiwali tego analitycy. Wzrost 0,8% to nadal wzrost, ale rynek oczekiwał 2,1%. Negatywny wpływ tych danych trochę ostudził lepszy od oczekiwań indeks zaufania konsumentów opublikowany 1,5 godziny później. Nie zmieniło to jednak ogólnej tendencji i wczoraj inwestorzy wycofywali się raczej z dolara względem głównych walut w tym euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:30 - Kanada - inflacja konsumencka,
20:30 - USA - konferencja po decyzji FED.
GBP sie umacnia Chyba nie będziemy dalecy od prawdy, jeśli powiemy, że największą witalność (także na szerokim rynku) wśród opisywanych walut prezentuje teraz GBP. Do tego tygodnia uginał się on pod ogólnorynkowym risk on, co sprowadziło kurs funta lekko poniżej 5,17 zł, obserwowanego ostatnio w połowie lutego. Tego było już za dużo i szybko wybił on górą korytarz spadkowy. Kiedy mogło się wydawać, że podobnie do powyższych par walutowych wyznaczy on trend boczny, to on szybko się niego wyrwał, żeby ustalić nową konsolidację, ale już ok. 3 grosze wyżej. Ogranicza go teraz opór powyżej 5,23 zł, ale trudno go uznawać za szczególnie trwały. Na razie kurs się przyczaił i czeka na bodziec do wykreowania nowego ruchu. W przypadku ścieżki północnej kolejny opór może go czekać powyżej 5,25 zł, a po jego przekroczeniu otworzy się droga do poziomów ponad 5,27 zł. Skąd ta względnie większa chęć do umocnienia się po stronie GBP? Na pewno bez krzty oryginalności trzeba wskazać, że Brytyjczycy dzięki masowej akcji szczepiennej byli w stanie szybciej luzować obostrzenia. Chociaż część naukowców wskazuje, że można zauważyć pewne niepokojące oznaki w zakażeniach, związane głównie z wariantem indyjskim, to ta informacja nie przebija się jeszcze do głównego nurtu. Inwestorzy zwracają za to uwagę na regularnie dobre i przekraczające prognozy odczyty makroekonomiczne, co zwiastuje mocne odbicie brytyjskiej gospodarki. W tym kontekście przedstawiciele Banku Anglii jako jedni z nielicznych wśród bankierów centralnych nie boją się rozpoczynać dyskusji o zacieśnianiu polityki monetarnej. Wszystko to gra na szterlinga.
Odwrót zielonego pieniądzaAmerykański dolar po raz kolejny miał wyraźnie słabszy dzień. Nastroje na rynkach wyraźnie pokazują, że inwestorzy nie są szczególnie zainteresowani inwestycją w dolara, pomimo tego, że staje się ona potencjalnie coraz atrakcyjniejsza.
Dolar najsłabszy od stycznia
Po ostatnich przecenach dolar był dzisiaj najtańszy od stycznia tego roku. Analitycy nie są zgodni, co do powodów tak dużej przeceny. Wczorajsze dane z rynku nieruchomości były słabsze od oczekiwań, ale warto nadmienić, że oczekiwania były mocno wyśrubowane. Obecnie podstawowym tematem w dyskusji w sprawie dolara wydaje się być kwestia tego, że FED podejmie działania, czy wciąż będzie się starał przeczekać inflację. Z punktu widzenia gospodarki wyższa inflacja i słaba waluta może wydawać się dobrą strategią na ucieczkę do przodu. Z drugiej strony podwyżka stóp procentowych mogłaby ustabilizować zarówno ceny, jak i kurs dolara.
Kryptowaluty znów w odwrocie
Tym razem czarnym charakterem są Chiny. To właśnie tam pojawił się zapis zakazujący instytucjom finansowym wyrażać cen produktów i usług w kryptowalutach. Kolejne ograniczenia stosowania tych instrumentów oraz przypominanie, że to nie waluta a instrument spekulacyjny/inwestycyjny (wybrać odpowiednie w zależności od własnego nastawienia). W rezultacie znów byliśmy świadkami przeceny. Bitcoin, który jeszcze kilka tygodni temu notował kolejne maksima, obecnie po raz kolejny nurkuje. Tym razem przebił ważną granicę 40 000 USD. Spadki od szczytów o niemal 40% wydają się na wielu rynkach niemożliwe do odrobienia. Tutaj musimy pamiętać, że na tym samym poziomie co dzisiaj, byliśmy jeszcze w lutym, co świadczy o tempie zmian.
Inflacja na Wyspach
Od wzrostu cen nie uciekli też mieszkańcy Wielkiej Brytanii. Dzisiejsze dane pokazały wzrost o 1,5%, co jest mniej więcej równe oczekiwaniom, ale również o 0,8% większe od odczytu miesiąc temu. Jak widać, problem rosnących cen pojawia się w kolejnych krajach, co nie jest zaskoczeniem dla analityków. W przypadku Wielkiej Brytanii nie są to jednak poziomy, które powodowałyby na razie wzmożoną dyskusję o podnoszeniu stóp procentowych. Funt jest po tych danych relatywnie stabilny, aczkolwiek należy wziąć pod uwagę, że wczoraj po przyzwoitych odczytach z rynku pracy inwestorzy wyraźnie sprzedawali brytyjską walutę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
20:00 - USA - protokół z posiedzenia FOMC.
Ciekawy wykres na funcieCiekawie wygląda wykres GBPPLN. Funt ostatnimi czasy rządzi się własnymi prawami i jest walutą chyba najbardziej odporną na globalny sentyment. A przynajmniej nigdzie indziej lokalne czynniki nie pozostają tak istotne, jak nad Tamizą. 2021 rok przynajmniej na razie ewidentnie należy do szterlinga. Już w grudniu mieliśmy zalążek potężnego trendu, który wywindował kurs funta z pułapu 4,83 zł na poziomy ponad 60 groszy wyżej. Na przełomie marca i kwietnia mogliśmy się dopatrzyć formacji głowy z ramionami. To wrażenie zostało dopełnione tym, że faktycznie kurs się później załamał, mieliśmy wręcz książkowy zakres korekty, która zniosła wycenę brytyjskiej waluty z 5,46 zł na 5,20 zł. Gdzieś od początku drugiej dekady kwietnia znajdujemy się w ładnym kanale wzrostowym. I teraz warto się zastanowić, jakie to ma implikacje na przyszłość. Po pierwsze, choć formacja RGR, wygląda na wykresie całkiem ładnie i - co więcej - miała całkiem logiczne skutki, to jednak ciężko oprzeć się wrażeniu, że coś jest z nią nie tak. Nie ta skala, nie ten rozmiar. Za szybko się wypełniła, co pozwala wysnuć wnioski, że jej wpływ może być rozpatrywany jedynie w skali mikro. W szerszym ujęciu bardziej pasuje klasyczna teoria fal Elliotta, sugerująca zakończenie pierwszej części ruchu. Jeśli to okaże się prawdą, to książkowo druga fala może mieć jeszcze większy zakres.
Funt nadal mocnyBrytyjska waluta dostała wczoraj komplet dobrych sygnałów. Z polityki — korzystny rezultat wyborów w Szkocji, a z danych — dalszy wzrost cen nieruchomości. Do tego korzystny sygnał z Banku Anglii. Nic dziwnego, że funt szedł w górę.
Czy należy oczekiwać wzrostu stóp procentowych?
Wielu Polaków, szczególnie tych posiadających hipoteki, zastanawia się, jak długo potrwa el dorado z niemal zerowymi stopami procentowymi. Bardzo tanie kredyty hipoteczne powodują boom na rynku mieszkaniowym. Gdzieś jednak z tyłu głowy wiemy, że może się to zakończyć, kiedy stopy procentowe zaczną rosnąć, a kredyty podrożeją. Jednym z sygnałów mogących to sugerować jest rentowność polskich obligacji. W trakcie pandemii inwestorzy akceptowali roczny zysk z inwestycji w obligacje 10-letnie na poziomie około 1,25%, teraz wzrósł on już do 1,75%. Są dwa możliwe wyjaśnienia w przypadku gwałtownego wzrostu rentowności. Jednym jest spodziewany wzrost stopy procentowej i pojawiania się korzystniejszych ofert na rynku. Drugim jest wzrost ryzyk np. politycznych. Te jednak nie pojawiły się w ostatnich dniach. Należy pamiętać, że wzrost stóp procentowych to nie tylko oprocentowanie, to również umocnienie się waluty. Ruch taki powinien mieć pozytywny wpływ na złotego.
Dobre dane z Wysp
Wczoraj poznaliśmy potencjalnie niepozorny indeks cen nieruchomości na Wyspach Brytyjskich. Wzrosły one o 1,4% w ujęciu miesięcznym. Jest to kolejny dobry odczyt pomimo brexitu, który to miał również na tym rynku spowodować potężne problemy. Dane te, wraz z korzystnym dla obecnych władz wynikiem wyborów w Szkocji, gdzie partie niepodległościowe nie uzyskały samodzielnej większości, wsparły funta. Wczoraj brytyjska waluta wyraźnie szła w górę. Względem złotego w szczytowym momencie szła w górę o 7 groszy z poziomu 5,24 zł do 5,31 zł.
Dane ze Słowacji
Dzisiaj poznaliśmy odczyt wzrostu produkcji przemysłowej od naszego południowego sąsiada. Odczyt wzrostowy 24,5% to potencjalnie bardzo dobry wynik. Biorąc pod uwagę jednak zeszłoroczny wynik (czyli spadek o 18,6%) łatwo zauważyć, że sumarycznie w te dwa lata produkcja przemysłowa wróciła w okolice z 2019 roku. Mamy zatem rezultat nie bardzo dobry, a niemal dwa lata stracone. Za miesiąc zobaczymy prawdopodobnie jeszcze lepsze wynik, gdyż spadek w kwietniu zeszłego roku był jeszcze wyższy niż w marcu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
W oczekiwaniu na dane z WyspJednak na głównego przegranego w walce ze złotym wyrasta GBP (przynajmniej do połowy kwietnia). Końcówka marca to kurs funta sięgający 5,47 zł, czyli poziomów sprzed brexitowego referendum w 2016 r. Jednak nie zobaczyliśmy już ataku na 5,50 zł, gdyż wtedy na rynku wszystko się odwróciło. Spadki udało się zatrzymać na kilka dni, a potem zarysował nam się naprawdę stromy korytarz spadkowy, który bardzo szybko doprowadził nas niewiele powyżej 5,20 zł. Mówimy więc o 27 groszowej obniżce w 2 tygodnie! Tego było jednak już za dużo nawet jak na „przeszacowanego” w pierwszym kwartale funta. Równie gwałtowna korekta podbiła kurs do 5,274 zł i w tym miejscu powinniśmy teraz szukać górnego ograniczenia zarysowanego (szerokiego, bo aż 7 groszowego) trendu bocznego. Powoli widać apetyt na jego wybicie górą, a w takim wypadku poważnego oporu możemy poszukać dopiero przy 5,30 zł, a następnie powyżej 5,33 zł. Zresztą ten trend może być dla nas wskazówką, że powoli zbliżamy się do końca dobrej passy PLN, który mimo wciąż dostrzegalnego rynkowego risk off, nie pokazuje już szczególnej witalności. We wtorek otrzymamy informacje o wyspiarskim rynku pracy, w środę wskaźniki inflacyjne, a w piątek sprzedaż detaliczną i PMI.
Mocny funt szterling Tak jak złoty wydawał się nieracjonalnie słaby, tak i siłę funta szterlinga na szerokim rynku można było określać jako przesadzoną. Oczywiście za taką pozycją wyspiarskiej waluty stał fakt, że w tej chwili Zjednoczone Królestwo jest jednym z państw, które najlepiej radzi sobie z ujarzmieniem epidemii na swoim terytorium, a tempo akcji szczepień zawstydza kontynentalną Europę. Dzięki temu rząd Borisa Johnsona może znosić kolejne restrykcje i odmrażać gospodarkę, a to zwiastuje szybsze odbicie niż w innych krajach. Do końca marca obserwowaliśmy stabilny ruch na północ na parze GBP/PLN, który w szczytowym momencie doprowadził kurs funta niewiele poniżej 5,48 zł i wielu ekspertów zastanawiało się, kiedy ujrzymy atak na 5,50 zł. Warto podkreślić, że w tym miejscu ostatni raz znajdowaliśmy się 5 lat temu, jeszcze przed wynikiem brexitowego referendum. Jednak do żadnego ataku nie doszło, a wręcz przeciwnie, bo ogólnorynkowa zmiana sentymentu szybko wybiła dołem korytarz wzrostowy. Podobnie jak w przypadku pary EUR/PLN ruch na południe został na kilka dni powstrzymany, a my mogliśmy zobaczyć trend boczny. Nie trwało to jednak długo, a spadek, który następnie obserwowaliśmy, był naprawdę imponujący. Rzadko mamy do czynienia z sytuacją, gdy bez fundamentalnych powodów w niecałe 2 tygodnie zostaje połknięte aż 26 (!) groszy. Na razie wsparcie przy 5,21 zł zatrzymało dalszy ruch i możemy zauważyć próbę wykreowania nowego trendu bocznego, który także tu może być zwiastunem wyczekiwania inwestorów na wyraźny impuls do dalszych działań.
Czy to juz krysys walutowy?Rzadko kiedy na rynku mamy do czynienia z aż takim trendem jak na parze GBPPLN. Praktycznie linia prosta w górę, załamana tylko kilkoma mikroodreagowaniami, które w szerszej perspektywie pozostają absolutnie nieistotne. Do tego wykresu nie pasuje nawet teoria fal Elliotta, praktycznie od miesięcy obowiązuje tylko jeden kierunek na tej parze. Na początku grudnia byliśmy przecież blisko 70 (!!!) groszy niżej. Taki ruch na rynku forex jest definicją kryzysu walutowego i ustawia nas w koszyku śmieciowych walut obok takich tworów jak lira, rubel czy boliwar. Na krótką metę możemy mówić o tym, że słaba waluta wspiera eksport, jednak w pewnym momencie koszty zaczynają przewyższać korzyści. A doprowadzenie do takiej sytuacji w kraju, który z inflacją radzi sobie już tylko za pomocą sztuczek księgowych, jest wyjątkowym brakiem wyobraźni. Funt kosztuje obecnie 5,45 zł i jest najdroższy od czasów załamania wywołanego referendum brexitowym.
Odreagowanie na GBPPLNNieco słabiej w ostatnich dniach zachowuje się na szerokim rynku funt brytyjski. Odreagowanie widzimy również na parze GBP/PLN gdzie kurs spada z okolic 5,42 do poziomu 5,35. Jest to konsekwencją posiedzenia Banku Anglii, które miało miejsce w poprzedni czwartek. BoE nie zmienił parametrów polityki monetarnej i nie zakomunikował żadnych działań mających zacieśniać politykę monetarną w najbliższym czasie. I właśnie ta kwestia zdecydowała o wyprzedaży na GBP, bo inwestorzy liczyli, że skoro brexit jest już za nami (potężna niepewność), a sytuacja związana z pandemią jest nad wyraz dobra, bardzo szybkie tempo szczepień obywateli, to BoE zdecyduje się na taką komunikację. Był to oczywiście nadmuchany olbrzymi balon oczekiwań, któremu Bank Anglii nie chciał sprostać. Choćby z prostego powodu niedawno jeszcze rozważał obniżkę stóp, a po miesiącu już ma myśleć o podwyżkach? Straciłby tym wiarygodność. Niemniej jednak odmrażanie gospodarki szybsze niż w UE może działać na plus dla gospodarki i przynieść mocniejszego funta w najbliższych tygodniach.
GBP zaszedł bardzo wysoko Skoro złoty leży na łopatkach, a funt właśnie odgruzował się z ryzyk, które go zasypały na dobrych kilka lat, wykres GBPPLN nie mógł wyglądać inaczej. Ciągły marsz w górę, zakłócony tylko jedną krótką korektą wywindował kurs szterlinga, gdzieś w okolice Alp. Tak dokładnie to na szczyt z listopada 2016 roku. Technicznie jest to bardzo solidny opór, z którym zgodnie ze szkołą inwestorzy powinni mieć sporo problemów. To w tych rejonach kilkuletni trend najpierw rozpoczął znaczącą korektę, by potem zakończyć kolejną. Teoretycznie przystanek powinien się wszystkim przydać, zwłaszcza że kolejny powinien wypaść dopiero przy 5,60 zł. Na razie funt kosztuje 5,33 zł i jest 30 groszy droższy niż na początku roku. Warto również zauważyć, że został już zrealizowany zasięg ostatniej fali wzrostowej, po której nastąpiła korekta, co technicznie również jest mocnym sygnałem prosprzedażowym.
Szczepienia dają optymizm GBP przez ostatnie kilka tygodni wykazywał się niezwykłym wigorem na szerokim rynku. Jako główną przyczynę jego umocnienia wskazywano postępującą w szybkim tempie akcję szczepień, która po bardzo mrocznym okresie przybliża Wielką Brytanię dużymi krokami do znoszenia obostrzeń, a co za tym idzie powrotu gospodarki na stabilną ścieżką wzrostu. Dodatkowo mogłoby to nastąpić dużo wcześniej niż w przypadku innych państw, co byłoby kolejnym atutem dla szterlinga. W takich okolicznościach siła GBP musiała być dostrzegalna również na parze z polskim złotym. Kurs funta wszedł w fazę wzrostową i choć korytarz na północ był dość wąski, to przez dłuższy czas obserwowaliśmy stabilny ruch w tym kierunku. Wreszcie nastąpiło przyspieszenie wydarzeń i najpierw próba wybicia górą, która doprowadziła nas pod 5,26 zł, czyli prawie 4,5-letnich szczytów(!). Wtedy jednak nastąpiło pogorszenie nastrojów na szerokim rynku, co uderzyło także w GBP. Ten ruch doprowadził do wybicia północnego korytarza dołem, a kurs dotarł prawie do 4,17 zł, co okazało się wystarczającym wsparciem i punktem odbicia dla powrotu w koleiny trendu wzrostowego. Na razie znajdujemy się w jego dolnych okolicach, a jeżeli rynek trochę się uspokoi, to możemy się w nim zadomowić. W innym przypadku (a więc kolejnego wybicia) wsparcia i ograniczenia będziemy mogli szukać w okolicach poziomów wskazanych wyżej.
Kapitał uciekaPo długich wzrostach na rynkach wywołanych zalewem taniego pieniądza przyszedł czas korekt. Zobaczymy, czy to tylko chwilowa korekta, czy fragment dłuższej tendencji rynkowej.
Dane z Wysp
O 8:00 rano poznaliśmy pakiet danych z brytyjskiego rynku pracy. Po raz kolejny już okazuje się, że brexit, co prawda, ma negatywne konsekwencje, ale są one znacznie słabsze niż dotychczas sądzono. Stopa bezrobocia wzrosła w grudniu, ale 5,1% to nie jest zły wynik. W styczniu liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych spadła o 20 tysięcy, podczas gdy oczekiwano wzrostu. Co ciekawe, pomimo wzrostu bezrobocia o 0,1% płace również rosły. Rynki reagują pozytywnie na dane z Wysp i po raz kolejny mamy funta na najwyższym poziomie nie tylko od opuszczenia struktur unijnych, ale i od początku pandemii.
Przeceny na rynkach
Od początku tygodnia na wielu rynkach trwają istotne przeceny. W dół idą nie tylko główne indeksy giełdowe, ale również obligacje skarbowe. Cały proces wygląda jakby dochodziło do sporego wycofywania środków z rynków. Kolejne dni pokażą nam, czy te środki przepłynęły w inne miejsca, czy po prostu inwestorzy widząc, co się dzieje, woleli pogodzić się z trzymaniem ich na koncie, zamiast ryzykować. Dobrze widać to szczególnie w USA, gdzie za 10-letnie obligacje można dostać już niemal 1,4%, podczas gdy na początku roku był to niecały 1%.
Spadki na bitcoinie
Już wczoraj byliśmy świadkami dużej zmienności cen najpopularniejszej kryptowaluty świata. W ciągu dnia spadła ona z 57 000 dolarów na 55 000 dolarów, w trakcie jednak była przez chwilę na poziomie 49 000. Dzisiaj od rana spadki trwają dalej. Na moment pisania tego tekstu przez chwilę kurs odbił się odrobinę powyżej 45 000 dolarów. Analitycy nie są zgodni, co jest powodem gwałtownej przeceny, ale wskazują na znaczny ruch w górę w ostatnich tygodniach i łączą przecenę z realizacją zysków przez dużych inwestorów oraz aktywacją zleceń automatycznych wywołanych spadkami.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Wielka Brytania zniesie lockdown?Na koniec naszego zestawienia bezsprzeczny zwycięzca ostatnich tygodni i to nie tylko na parze ze złotym, czyli GBP. Sam początek miesiąca nie należał jeszcze do niego i w ten sposób osiągnęliśmy minimum poniżej 5,07 zł. Następnie mieliśmy krótką, bo dwudniową stabilizację, której gwałtowne wybicie doprowadziło nas pod 5,15 zł. To jednak jeszcze nie był ten moment, a szybka korekta ponownie dała kilka dni względnego spokoju. Dopiero 12 lutego dostaliśmy sygnał, że to koniec zabawy, a funt przystąpił do wyraźnego ataku. Od tego momentu zarysował się nam piękny kanał wzrostowy, którego szerokość może wskazywać, że nie będzie go tak łatwo wybić. Ruch na północ pozwolił dojść już do 5,20 zł, czyli poziomu widzianego ostatnio w maju zeszłego roku. Tenże okazał się jeszcze za silny dla kursu funta, ale nie wykreował też mocnej korekty, co może zwiastować kolejne próby ataku. Zachowanie GBP/PLN nie ma za wiele wspólnego z samym złotym, a jest konsekwencją pozycji szterlinga na szerokim rynku. Wystarczy wspomnieć, że na parze z dolarem dotarł on w ostatnich dniach do 3-letnich szczytów. Skąd aż taka moc brytyjskiej waluty? Brexit został już w pewien sposób skonsumowany, a problemy, których niewątpliwie dostarcza, są jeszcze mocno ignorowane. Na pierwszy plan wysuwa się jednak coś zupełnie innego, a mianowicie imponujące tempo szczepień na Wyspach, które może zawstydzać kontynentalną Europę. Wynika to z odmiennej strategii, która za cel bierze sobie zaszczepienie jak największej liczby ludzi przynajmniej jedną dawką wakcyny. W ten sposób już 17,5 mln Brytyjczyków otrzymało pierwszy zastrzyk. To jest informacja, na której najbardziej zależy rynkom, ponieważ wskazuje, że Zjednoczone Królestwo jest coraz bliżej wyjścia z lockdownu, a co za tym idzie powrotu na ścieżkę gospodarczego wzrostu. Już dziś premier Boris Johnson ogłasza plan znoszenia obostrzeń, co może być dodatkowym impulsem dla wzrostów funta.
Kolejny dobry sygnał z PolskiStopa bezrobocia w Polsce nie zaskoczyła inwestorów. Wyniosła dokładnie tyle, ile przewidywali analitycy. Kluczowe jest jednak to, jak mało wzrosła w trakcie pandemii względem innych państw naszego regionu.
Bezrobocie w Polsce
Stopa bezrobocia w Polsce wynosi obecnie 6,2%. Mówimy oczywiście o bezrobociu rejestrowanym. To pełen punkt procentowy więcej niż rok temu. Pamiętać należy jednak, że rok temu byliśmy tylko 0,2% powyżej historycznego minimum bezrobocia. Z drugiej strony nie można też zapomnieć, co działo się na świecie przez ten rok i jak dobrym wynikiem wbrew pozorom jest ten rezultat, patrząc zarówno na naszych zachodnich, jak i wschodnich sąsiadów. Były one zgodne z oczekiwaniami, stąd reakcja rynków była relatywnie niewielka. Jest to jednak dobry sygnał na przyszłość dla polskiej waluty.
Co ze stopami procentowymi?
Coraz więcej pojawia się artykułów, w których członkowie Rady Polityki Pieniężnej potwierdzają możliwość wprowadzenia w Polsce ujemnych stóp procentowych. Jest to o tyle dziwne, że cały czas powtarzane są informacje o odpowiednim poziomie stóp obecnie. Szybko jednak pojawia się informacja, że w przyszłości mogą pojawić się ujemne wartości. Dotychczasowy wentyl bezpieczeństwa względem takiego scenariusza (czyli relatywnie wysoka inflacja w grudniu) realnie zniknął. Ceny rosną poniżej środka celu inflacyjnego, co powoduje, że stabilność cen nie będzie zagrożona tak bardzo tą decyzją. Gdyby jednak zbliżała się obniżka, byłby to sygnał osłabiający polską walutę.
Funt najdroższy od brexitu
Wyjście z Unii Europejskiej miało być tragedią dla brytyjskiej gospodarki i funta. Waluta Wielkiej Brytanii ma się jednak od początku stycznia bardzo dobrze. Jest obecnie najdroższa zarówno względem euro, jak i złotego od opuszczenia struktur unijnych. Jak sie okazuje, inwestorzy jednak nie podzielają obaw analityków i dziennikarzy, i widzą znacznie lepsze perspektywy stojące przed tamtejszą gospodarką.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - zamówienia na dobra,
20:00 - USA - decyzja w sprawie stóp procentowych.
Konflikt USA i Chin będzie trwał?Działania prezydenta Bidena oraz wypowiedzi prezydenta Chin w internetowym Davos pokazują, że konflikt pomiędzy tymi państwami się nie skończy. Skończy się natomiast jego twitterowa odnoga.
Dobre dane z Wysp
Od rana poznaliśmy ważne dane z rynku pracy w Wielkiej Brytanii. W listopadzie średnie wynagrodzenia rosły o 3,6%. W tym samym czasie stopa bezrobocia wzrosła do 5,0%, aczkolwiek analitycy typowali wyższą wartość o 0,1%. Z kolei grudniowa liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wyniosła zaledwie 7 tysięcy, co może sugerować, że grudniowe dane w kwestii bezrobocia również będą korzystne. Co nam mówią te dane? Pokazują, że inwestorzy nie bali się zapowiadanych katastrofalnych skutków brexitu od samego początku. Nie może zatem dziwić, że w styczniu po początkowej słabości funt nie tylko odzyskał straty, ale też zyskuje na wartości względem pozostałych walut.
Buy American
Okazuje się, że Biden pomimo bycia stawianym jako przeciwieństwo Trumpa może mieć z nim wiele wspólnych poglądów. Dobrym przykładem jest inicjatywa mająca na celu zwiększenie zakupów amerykańskich produktów przez administrację. Analitycy obawiają się, że nie obędzie się to bez podniesienia niektórych kosztów, skoro trzeba będzie zrezygnować z importowanych towarów. Z drugiej strony próba przestawienia gospodarki na patriotyzm zakupowy nie jest niczym nowym i wiele państw bardzo chciałoby uzyskać taki efekt nie tylko w trakcie kryzysu. Ruch ten jest wyraźnym sygnałem dla Chin, że zmiana prezydenta pewnego kierunku w polityce nie zapewni.
Forum “w Dav os”
Tegoroczne Davos odbywa się przez internet, ale się odbywa. Jednym z pierwszych ważnych sygnałów był pomysł prezydenta Chin mający na celu koordynację polityki makroekonomiczej na świecie. Wystąpienie oczywiście nie było bezinteresowne. Odwoływał się bardzo mocno do wolnego handlu, likwidacji barier i zakończenia dyskryminacji. Wspomniał również o wymianie technologii. Są to postulaty, które stawiałyby Chiny w bardzo korzystnej sytuacji. Nieprzypadkowo jednak pominął w swojej wypowiedzi prawa pracowników, czy kwestie ekologii.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Funt bez chwili wytchnieniaFunt w ostatnich latach przyzwyczaił już wszystkich do bardzo krótkiej kołdry. Jeśli tylko uda się ją naciągnąć z jednej strony, zaraz odkrywany jest inny problem z drugiej. Nie może więc dziwić, że gdy wreszcie udało się rozwiązać kwestie brexitu (o słodka naiwności!), rynki zaraz przerzuciły uwagę na nową odmianę koronawirusa, która oczywiście musiała się pojawić akurat na Wyspach. Nowa mutacja nie tylko jest znacznie bardziej zaraźliwa, przez co Brytyjczycy cały czas mają problem z liczbą nowych zakażeń, ale również wiele wskazuje na to, że jest bardziej śmiercionośna. Ma to poważne implikacje przede wszystkim w decyzjach administracyjnych. Od grudnia obserwujemy silny trend wprowadzania kolejnych restrykcji, w chwilach wytchnienia, gdy te nie są ogłaszane, to przedłużane są te stare. Anglicy zawstydzają resztę świata w tempie szczepień, a mimo tego ciężko mówić o jakichś pozytywnych perspektywach. Walka z epidemią i jej ekonomicznymi konsekwencjami powodują również ogromny wzrost długu publicznego, który tylko w grudniu wzrósł o ponad 30 mld funtów. Styczeń raczej nie będzie w tej kwestii ani trochę lepszy. W takim otoczeniu nie może dziwić, że funt znajduje się w permanentnej defensywie. Widać to również na wykresie względem złotego.
Szterling sobie radziKurs funta przebył daleką drogę od grudniowych dołków. Jeszcze na sam koniec roku znajdował się przy 4,94 zł. Oczywiście wpływ na niego miały też interwencje NBP, a potem w ich konsekwencji rynkowa korekta. Jednak szterling zaczął radzić sobie bardzo dobrze na szerokim rynku i w związku z tym musieliśmy to zobaczyć także na parze GBP/PLN. Wyraźny trend wzrostowy zaprowadził go ostatecznie do prawie 5,12 zł, dzięki czemu osiągnął poziom sprzed całego brexitowego zamieszania. W tym momencie nastąpiło jednak pewne otrzeźwienie, a lekka korekta szybko wybiła od dołu korytarz wzrostowy. Teraz kurs wpadł w trend boczny, ale jego korytarz jest bardzo wąski (ok. 1,5 grosza) i to wyczekiwanie na jakiś impuls może się skończyć szybkim i wyraźnym ruchem, który wykreuje nam nowy trend. Złoty nie ma za sobą wielu argumentów, ale funt też zdaje się tracić swój rynkowy powab. Rozwój epidemii koronawirusa w Wielkiej Brytanii wciąż wygląda bardzo niepokojąco, co sprawiło zmianę tamtejszej strategii szczepień. Brytyjczycy spowalniają podanie drugiej dawki, aby jak najszybciej udostępnić pierwszą jak największej liczbie obywateli i chociaż częściowo podnieść ich odporność na zakażenie. Jednak na ocenę tych działań przyjdzie jeszcze poczekać. Umowa brexitowa miała być najlepszym możliwym rozwiązaniem dla obu stron, jednak coraz więcej wątpliwości zgłaszają wyspiarskie firmy, które są albo bezpośrednimi eksporterami do UE, albo tylko częścią łańcucha dostaw. Międzyrządowe ustalenia mają im bardzo utrudniać działalność i to nawet w przypadku produktów, które przybyły do Zjednoczonego Królestwa z Republiki Irlandii i dopiero później trafiają na kontynent. Trudno było wierzyć, że brak dostępu do wspólnego rynku może wyglądać zasadniczo inaczej. Brexit w praktyce. W tym tygodniu wyspiarskie odczyty będą dotyczyć m.in. inflacji, sprzedaży detalicznej oraz PMI.
Amerykański rynek pracy coraz słabszyDane na temat nowo zarejestrowanych bezrobotnych w USA ponownie w ostatnim czasie negatywnie zaskoczyły rynki. To najgorszy wynik od sierpnia 2020 roku.
Problemy za oceanem
W USA najważniejsze dane to te z rynku pracy, a ten wcale nie wygląda za dobrze. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wcale nie dąży do normy, która tygodniowo przed pandemią wynosiła około ćwierć miliona sztuk. Obecnie ponownie gwałtownie rośnie i wynosi już niemal milion sztuk. Nie może zatem dziwić, że pomimo dobrej passy dla dolara w ostatnich dniach wczoraj mieliśmy po tych danych wyraźną korektę. Inwestorzy boją się, że większe bezrobocie przełoży się na gorsze wyniki gospodarki w kolejnych okresach.
Dane z Wysp
Dzisiaj poznaliśmy odczyt PKB z Wielkiej Brytanii. Jest on znacznie lepszy od oczekiwań analityków. W ujęciu rocznym PKB spada o 8,9%, podczas gdy oczekiwano 12,1%. Nie można tego oczywiście łączyć z korzystnym wpływem brexitu, gdyż to dane za lipiec. Tak niskie oczekiwania były zresztą sumą wpływu pandemii oraz strachu inwestorów przed potencjalnymi negatywnymi wpływami brexitu na gospodarkę kraju. Funt jednak od początku tygodnia idzie wyraźnie w górę, drożejąc od poniedziałku ponad 11 groszy.
Korekta inflacji
Ostateczne dane inflacji za grudzień wyniosły jednak 2,4%, a nie 2,3%. Oznacza to, że jednak spadek nie był aż tak silny, ale w dalszym ciągu był znacznie większy niż oczekiwania. Poziom zmian cen jest szczególnie istotny, tym bardziej w kontekście ostatnich wypowiedzi prezesa NBP, który powiązał możliwość obniżki stóp procentowych właśnie z poziomem inflacji. Spadek w rezultacie może osłabiać złotego zbliżając nas do kolejnych obniżek.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - inflacja konsumencka,
15:15 - USA - produkcja przemysłowa.