W Polsce stabilnie, w Turcji szaleństwoOstatnie dni upłynęły na pewnej stabilizacji złotego. Powodem są neutralne odczyty za oceanem, które stabilizują słabsze poziomy dolara. W Turcji szaleństwo pompowania inflacji trwa w najlepsze.
Złoty stabilny
Po wielu dniach wyraźnego umocnienia się złotego wreszcie nadeszła stabilizacja. Powodem jest też stabilizacja na rynkach globalnych. Przynajmniej jednym z powodów. Wielu analityków wskazuje bowiem, że poziom 4,60 zł na polskim złotym uważany jest za pewną granicę atrakcyjności naszej waluty obecnie dla zagranicznych inwestorów. Gdyby ta teoria się potwierdziła to wyraźne przekroczenie tego poziomu w najbliższych tygodniach mogłoby być bardzo trudne lub wręcz niemożliwe.
Dane z USA
Wczorajszy odczyt wniosków o zasiłek dla bezrobotnych to potwierdzenie dobrej obecnie sytuacji na amerykańskim rynku pracy. Wynik 210 tysięcy to powrót w okolice bliskie 200 tysięcy. Jest to po prostu bardzo dobry wynik, patrząc z dłuższej perspektywy. W tym samym czasie zobaczyliśmy jednak dane z USA. Na pierwszy rzut oka PKB na poziomie -1,5% może mocno dziwić. Należy jednak pamiętać, że Amerykanie używają bardzo dziwnej metody podawania wskaźnika anualizowanego. Mówi on o tym, jak wyglądałby rok, gdyby utrzymała się tendencja z ostatniego kwartału. W rezultacie parametr ten przyjmuje często (szczególnie podczas ważnych wydarzeń czy kryzysów) absurdalne wartości. Dane były jednak symbolicznie słabsze od oczekiwań stąd wczorajsze osłabienie dolara.
Turcja nadal swoje
Wydawać by się mogło, że 70% inflacji w Turcji zmusi tamtejsze władze monetarne do zarzucenia tamtejszego rewolucyjnego podejścia. Tak się jednak nie dzieje i to nie dlatego, że inflacja wynosi 69,97% a nie 70%. Głównie dlatego, że niezależność tamtejszego banku centralnego to absolutna fikcja. Taka fikcja zdecydowanie bardziej w stylu rosyjskim niż polskim, to nie tylko zakulisowe naciski, to po prostu jawne polecenia. Skoro prezydent wierzy, że wysokie stopy procentowe podnoszą inflację nie należy ich podnosić. Biorąc pod uwagę rozwój sytuacji nie może dziwić, że za 1 euro trzeba płacić coraz więcej lir. W ciągu roku tamtejsza waluta straciła względem euro imponujące 70% na wartości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – dochody i wydatki Amerykanów,
16:00 – USA – raport Uniwersytetu Michigan.
USDPLX pomysły handlowe
Euro poniżej 4,60 złDobre dane z Polski połączone ze szczęśliwym zbiegiem okoliczności powodują, że złoty jest najsilniejszy względem euro od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Kapitał wraca do Europy
Po tym, jak dolar 1,5 tygodnia temu osiągnął najwyższe poziomy względem euro, rozpoczął się ruch powrotny. Od tego czasu dolar stracił już ponad 3% na wartości, a dzisiaj od rana ruch jest kontynuowany. Powodem są spekulacje na temat podwyżek stóp procentowych w strefie euro już w lipcu. Niestety EBC pod kątem transparentności polityki bierze przykład z Polski i nikt nic nie wie. Z drugiej strony pojawiają się spekulacje o możliwym spowolnieniu cyklu podwyżek w USA. Tutaj z kolei jako powód wskazywane są bardzo słabe wyniki giełdy. S&P traci już prawie 20% od szczytów z grudnia tego roku. Z drugiej strony obecne poziomy około 4 000 punktów nie były widziane na rynku ani razu przed pierwszym kwartałem 2021 roku. Spadek na giełdzie zatem jest wyraźny, ale tylko względem napompowanych tanim pieniądzem rekordów sprzed kilku miesięcy.
Złoty korzysta
Jeszcze wczoraj pisaliśmy w komentarzu, że jeszcze 2 grosze straci euro do złotego i będzie najtańsze od początku pandemii. Dzisiaj już pękła ta granica, gdyż przez chwilę kurs euro zanurkował poniżej 4,60 zł. Powodem jest bardzo dobra dyspozycja euro względem dolara. Kapitał, który napłynął do Europy, nie zostaje tylko w strefie euro, ale szuka lepszych stóp zwrotu. Polska jest jednym z beneficjentów jako relatywnie duża gospodarka z dość wysokimi, przynajmniej względem strefy euro, stopami procentowymi. Najsilniej zmiany widać oczywiście na dolarze względem złotego. Amerykańska waluta spadła dzisiaj poniżej 4,30 zł.
Ropa się stabilizuje
W tle dużych zmian na rynkach walutowych mamy relatywnie małą zmienność na rynkach surowcowych. Ropa od początku tygodnia traci na wartości, aczkolwiek wszystko dzieje się przy bardzo małej zmienności, więc i przecena jest relatywnie bardzo niska. Powodem umacniania jest ryzyko pojawienia się recesji w wielu częściach świata. To powoduje, że spada oczekiwany popyt na ropę. Mniejszy popyt to z kolei niższe ceny. Z drugiej strony analitycy wskazują na niskie stany zapasów surowców energetycznych w Chinach, co może powodować, że kraj ten będzie chciał zakupić dużo surowca by je odbudować. To z kolei ważny bodziec zwiększający cenę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Złoty odrabia stratyDobre dane makroekonomiczne pozwalają złotemu odrabiać straty. Jesteśmy obecnie blisko minimów od początku wojny na Wschodzie. Jeszcze dwa grosze i euro będzie najtańsze od początku rosyjskiej inwazji.
Dobre dane z Polski
W piątek poznaliśmy dane GUS na temat przeciętnego wynagrodzenia i zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw. Zaskoczeniem jest wzrost płac, który wyniósł aż 14,1% w skali roku. Oczekiwano wzrostu o 1,5% niższego niż faktycznie. Co ciekawe, szybciej od oczekiwań rośnie również zatrudnienie. Jak widać, przyjęcie uciekających przed wojną Ukraińców wbrew narracji prorosyjskiej propagandy wcale nie powoduje problemów na polskim rynku pracy. Dobre dane powodują, że oddala się ryzyko wywołania recesji podwyżkami stóp procentowych. W efekcie mamy kolejny bodziec umacniający złotego. Nie może zatem dziwić, że polska waluta zyskuje. Euro dzisiaj nad ranem zeszło poniżej 4,62 zł i było najtańsze od ponad miesiąca.
Tani dolar?
Połączenie dwóch ważnych zmian na rynku walutowym: mocnego złotego oraz słabnącego dolara względem euro powoduje ciekawe zmiany. Od szczytów w piątek 13 maja, kiedy to dolar kosztował 4,52 zł, potwierdzając osobom chcącym kupić USD, że nie jest to wesoła data, wiele się podziało. Dzisiaj sięgnęliśmy poziomu 4,35 zł. To znaczy, że dolar tanieje w tempie prawie 3 groszy dziennie. Oczekiwanie utrzymania tego tempa w dłuższym okresie jest oczywiście bardzo ryzykowne. Nie zmienia to jednak faktu, że mocniejszy złoty będzie działał jednak jako pewne ograniczenie dla przyspieszającej inflacji.
Dane z Polski
Wynagrodzenia to nie jedyne ważne dane z naszego kraju ostatnio. W piątek poznaliśmy słabszą od oczekiwań produkcję przemysłową. Wzrost wynosi niby zaledwie 13%. Jednak kwiecień to najwyższa produkcja w porównaniu z kwietniem z 2021 roku oraz patrząc na kwiecień 2020, kiedy było gwałtowne załamanie na początku pandemii. Dzisiaj z kolei poznaliśmy wyższe od oczekiwań wskazanie sprzedaży detalicznej. W tym wypadku wynik jest naprawdę duży, bo aż 33,4%. Po oczyszczeniu jednak z inflacji pozostaje nadal 19%. Jest to wciąż bardzo solidny rezultat.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Trend wzrostowy na parze USDPLNSkoro euro uginało się pod wpływem dolara, to nie inaczej mogło być z polskim złotym. Na parze USD/PLN trend wzrostowy (z pewnymi korektami i wyciszeniami) trwał od początku kwietnia. W ten sposób kurs dolara dotarł w okolice 4,52 zł i w głowach wielu majaczyła już perspektywa szczytów z początku rosyjskiej agresji na Ukrainę (powyżej 4,60 zł). Jednak w tym momencie „zielonemu” zabrakło sił na szerokim rynku, a inwestorzy zapewne stwierdzili, że pozostałe waluty są już tak słabe, że to dobry moment do wybrania się na zakupy. Dolar przeszedł do wyraźnej defensywy, tym samym kurs USD/PLN w ciągu zaledwie tygodnia spadł aż o 14 groszy. Tak gwałtowny ruch na południe może świadczyć o tym, że zaraz zostanie wciśnięty mocny hamulec, a może i bieg wsteczny. Wydaje się, że dopiero wybicie od góry okolicy 4,37 zł będzie wyraźnym sygnałem do kontynuacji, która ma szansę skierować nas przynajmniej 5 groszy niżej, a w jeszcze bardziej optymistycznym (dla złotego) scenariuszu nawet do 4,30 zł. Przy wykreowaniu się korekty, naruszenie 4,40 zł może być przyczynkiem do powrotu na ścieżkę północną. Chociaż w tym wypadku można pokusić się o wyznaczenie przynajmniej kilku oporów, to moim zdaniem znaczące będą dopiero okolice 4,45-4,46 zł.
WRÓŻBA USD/PLN D1Prawdopodobieństwo realizacji układu harmonicznego ( układ na wzrosty) Czekamy na potwierdzenie realizacji fali CD jednakże brak wolumenu skumulowanego podażowego znacznie ogranicza realizację układu. Układ do obserwacji Obowiązkowo SL !!!
( Układ do obserwacji DYOR )
Analiza Techniczna jest tylko uzupełnieniem Analizy Fundamentalnej !!!
Co z ceną paliw?Wraz ze zbliżającymi się wielkimi krokami wakacjami ceny paliw nie odpuszczają. Powodem jest wciąż droga ropa. Ostatnie dni to lekka korekta, ale dalej jesteśmy na wysokich poziomach.
Nadzieja na tańsze paliwo?
Po tym, jak cena baryłki ropy we wtorek przebiła poziom 115 dolarów, rozpoczęła się korekta. Dzisiaj jesteśmy już poniżej bariery 110 dolarów. To nadal obiektywnie drogo, ale jest szansa, że na stacjach benzynowych ceny nie tylko przestaną rosnąć, ale może trochę spadną przed weekendem. Rynki już przetrawiły wygasanie pandemii koronawirusa w Chinach, a przynajmniej jej oficjalne wskazania. Dane statystyczne z Chin mają bowiem swoją “magię” i podobnie jak magię nie wszyscy traktują te dane poważnie. Z drugiej strony wzrost produkcji rafinerii w USA powoduje, że na rynek będzie docierać więcej surowca. Nie na tyle więcej, by ceny wróciły na poziomy sprzed wojny. Jednak najwyraźniej na tyle więcej, by ustabilizować rynek.
Wzrost cen w Kanadzie
Ostatnimi miesiącami informacja, że ceny rosną szybciej od oczekiwań, pojawia się tak często, że stała się nową normą. Nie inaczej stało się wczoraj w Kanadzie. Inflacja konsumencka wynosi tam co prawda 6,8%, co wcale nie jest złym wynikiem w tych czasach. Prognoza została przekroczona o raptem 0,1%. Większym problemem jest inflacja bazowa, czyli bez żywności i kosztów energii. Ta wynosi już aż 5,7% i została niedoszacowana o 0,3%. Pokazuje to, pomimo iż ceny wcale tak szybko nie rosną, że jest tam relatywnie niewielki udział tych czynników, które na świecie odpowiadają często za większość problemu. Oznacza to również, że problem staje się coraz bardziej strukturalny. Kanada typowo łączy swoją politykę monetarną ze swoim południowym sąsiadem. W tej sytuacji jest to mocno korzystne, bo bez podwyżek stóp wątpliwe jest ustabilizowanie sytuacji przy tak wysokiej inflacji bazowej.
Rynek nieruchomości wciąż silny
Wydawać by się mogło, że rosnące stopy procentowe spowodują wyraźne spowolnienie na rynku nieruchomości w USA. Tak się jednak nie stało, przynajmniej na razie. Wczorajsze dane z rynku nieruchomości w przypadku pozwoleń na budowę były wyższe od oczekiwań. Rozpoczęto nieznacznie mniej budów domów. Z drugiej strony różnica pomiędzy liczbą wniosków o budowy a liczbą rozpoczętych samych budów nie budzi na razie żadnych obaw. Rynek nieruchomości jest w USA obserwowany uważniej przez analityków niż w innych krajach. Powodem tej specyfiki jest silne połączenie go z kryzysem z 2008 roku i szukanie podobieństw. Dolar po tych danych zyskiwał wczoraj i ponownie udało mu się przebić barierę 1,05 dolara za euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych.
Pragmatyzm wkracza na rynkiRozpoczyna się proces liczenia kosztów sankcji. Nietrudno się domyślić, że nie są to małe wartości. W rezultacie coraz więcej obserwatorów wskazuje, że mało który rząd będzie skłonny dla idei oddać władzę, obniżając komfort życia obywateli.
Rosyjski szantaż?
Wbrew pozorom to nie tylko Unia posiada narzędzia nacisku na Rosję. Działa to niestety też w drugą stronę. Analitycy banku Barcley’s szacują, że zakręcenie gazu przez Putina może spowodować 5% spadek PKB w strefie euro. Dlaczego jest to ważne dla rynków walutowych? Po pierwsze skoro mówimy o potencjalnych problemach gospodarczych strefy euro, może to opóźniać podwyżki stóp procentowych. Żaden bank centralny nie chce bowiem brać odpowiedzialności za recesję. W przypadku problemów gospodarczych w większości państw jednak szybko zacznie się szukanie winnych wewnątrz, a nie fikołki w rodzaju “putinflacji”. W rezultacie groźba zakręcenia gazu może mieć bardzo wymierny wpływ na politykę państw. Rządząca partia może nie chcieć zrezygnować z reelekcji, tylko dlatego by podjąć słuszne działania. Niewykluczone zatem, że pomysł sankcji na Rosję może wkrótce istotnie spowolnić.
Słabsze dane z Chin
Pandemia, która mocno niespodziewanie wróciła do korzeni, nie pozostała bez wpływu na dane makroekonomiczne. W kwietniu w ujęciu rocznym spadała zarówno produkcja przemysłowa, jak i sprzedaż detaliczna. Szczególnie ten drugi parametr mocno ucierpiał, bo aż 11,1%. Jest to jednak efekt bardzo twardej polityki lockdownów. Zaledwie 2,9% spadku w produkcji przemysłowej, biorąc pod uwagę region, w którym znajdowały się zakażenia, jest pewnym zaskoczeniem. Z drugiej strony chińska gospodarka wielokrotnie pokazywała, że potrafi się zorganizować i dowieźć cele niczym najsprawniejsze korporacje.
Inflacja jeszcze wyższa
W piątek poznaliśmy finalny odczyt inflacji za kwiecień. We wstępnych danych wynikiem było oszałamiające 12,3%. Analitycy sądzili, że rezultat ten zostanie utrzymany, nieśmiało licząc, że może nie jest aż tak źle. Ostatecznie ceny rosną jednak o 12,4%, co jest wynikiem o 0,1% wyższym niż wstępne szacunki. W piątek złoty tracił na wartości, aczkolwiek nie można tego łączyć tylko z tym odczytem. Była to zdecydowanie bardziej konsekwencja działań na rynkach globalnych. Polskiej walucie przeszkadza odpływ kapitału za ocean.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Polska – inflacja bazowa,
14:30 – USA – indeks NY Empire State.
Dziennik tradera 14.05.2022Trade na poniedziałek 16.05.2022
Na wzrost:
1. niebieska tendencja
2. czarna tendencja.
3. czarna korekta.
4. wolumen wzrostowy
Przewagi są na wzrosty. Należy zagrać na wzrost.
Obecnie poczekać na osiągnięcie zasięgu korekty i wejść ok 4,44.
TP 4,52
SL 4,36 czyli wybicie korekty + wolumenu
Dolar wystrzeliłSkoro dolar na wielu parach wyznacza wieloletnie rekordy, to nie mogło być inaczej i wciąga w czarną dziurę także złotego. Znowu trudno w to uwierzyć, ale 3 tygodnie temu kurs dolara był 26 groszy niżej. Jednym słowem przepaść i to coraz głębsza. Wystrzał kursu był w dużej mierze tożsamy z wydarzeniami na EUR/USD. W zaledwie kilka dni „zielony” podrożał o ponad 20 groszy i gdy wreszcie się nasycił, to także w tym przypadku wykreował trend boczny. Rodzima waluta próbowała nawet walczyć i na chwilę się z niego wyrwała, sprowadzając wycenę w okolice 4,37 zł, ale był to jedynie krótki epizod. Kiedy USD nacisnął wreszcie na gaz, to nie było mowy o żadnym oporze. Co prawda, rzeczywiście na chwilę zawahał się przy górnym ograniczeniu konsolidacji, ale potem ruszył do natarcia ze zdwojoną siłą. Dziś trzeba płacić za niego już nawet 4,51 zł, a ścieżka północna zdaje się coraz szerszą autostradą. Tym samym pod uwagę trzeba brać dotarcie w okolice „wojennych” maksimów przy 4,60 zł. Chociaż coraz mocniej do obecnego zachowania dolara pasuje hasło „sky is the limit”. Scenariusz odwrotny? Nie powinno się go oczywiście wykluczać, nagłe zmiany niejednokrotnie trafiają na kontry. Wsparcia w takim wypadku? Dolar obecnie nie potrzebuje żadnego wsparcia. W tej chwili na rynek nie działają nawet chłodzące oczekiwania wypowiedzi członków FOMC.
Silny dolarNiski kurs EUR/USD powoduje, że w relacji do złotego dolar pozostaje silny. Po raz kolejny jednak opór na poziomie 4,4760 daje o sobie znać i zatrzymuje dalszy ruch w górę. Tym samym rośnie znaczenie tego poziomu, które może w przyszłości być istotnym hamulcem dla ruchu na północ. Dzisiaj właśnie widzimy wręcz książkowe dotarcie do tego wskazanego oporu i reakcję sprzedających, a tym samym kilkugroszowy spadek. Nastroje na rynkach pozostają dość minorowe, a wczorajsza wręcz mała panika na rynkach giełdowych w USA (kilkuprocentowe spadki) powoduje, że waluty bezpieczne, jak właśnie dolar, pozostają chętniej kupowane przez inwestorów. Poprawa nastrojów mogłaby nieco odmienić ten trend, i skierować kurs na południe w okolice 4,40, czy nawet niżej. Być może dzisiejsze dane z rynku pracy w USA mogą stać się katalizatorem zmian i doprowadzić do większego ruchu i to zarówno w górę, jak i w dół w zależności, czy dojdzie odpowiednio do pozytywnego, czy negatywnego rozczarowania publikowanymi danymi.
RPP łaskawsza dla kredytobiorcówZmiany stóp procentowych nadal istotne, aczkolwiek widzimy ruch wyraźnie w stronę kredytobiorców. Spodziewana podwyżka stóp uderzyłaby w ich budżety jeszcze bardziej. Pytanie, czy z niższymi podwyżkami uda się wygrać z inflacją.
Rada nie spełnia oczekiwań
Na wczorajszym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe o 0,75%. Rynki oczekiwały wzrostu o 0,25% wyższego. W rezultacie po samej decyzji złoty stracił na wartości około 4 groszy względem euro. Powodem jest właśnie fakt, że rynki przygotowywały się na docelową stopę 5,5%, podczas gdy dostały 5,25%. WIBOR w dalszym ciągu rośnie. W dół poszły jednak trochę kontrakty na stopę procentową. Inwestorzy, widząc spowolnienie wzrostu, zastanawiają się, jak daleko dotrą te podwyżki i czy ostatnie zasięgi nie były przeszacowane.
Dolar mimo danych znów mocny
Wczorajsze dane z USA nie napawały optymizmem. To znaczy były to obiektywnie dobre dane. Problemem było jednak, że analitycy spodziewali się jeszcze lepszych odczytów. Raport Challengera na temat zwolnień pokazał co prawda wzrosty, ale były one relatywnie niewielkie. Rośnie liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. To może niepokoić, ale wzrost do 200 tysięcy tygodniowo to nie jest problem. Przed pandemią cieszono by się ze spadku do tego poziomu. Rynek pracy w USA powoli staje się wysycony. Nie można w takim tempie redukować bezrobocia, gdy spada ono poniżej 4%, bo brakuje po prostu chętnych podjąć pracę. Waluty przyjęły to spokojnie, dalej wierząc w siłę amerykańskiego pieniądza.
Czesi podnoszą stopy procentowe
Wczoraj w Czechach stopy procentowe poszły w górę również o 0,75%. W tym kraju jednak oczekiwania były o 0,25% niższe niż decyzja. Gdyby obie decyzje odbyły się zgodnie z oczekiwaniami, w obydwóch krajach stopy procentowe byłyby równe. W Polsce wzrosły o 0,25% mniej, za to w Czechach o 0,25% więcej od oczekiwań, mimo to stopy procentowe w Czechach są nadal o 0,5% wyższe niż w Polsce. Jak zareagowały rynki? Ponieważ spodziewano się wzrostu niższego, niż miał miejsce, nie powinno dziwić, że czeska korona zyskiwała wczoraj po decyzji na wartości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – stopa bezrobocia,
14:30 – Kanada – stopa bezrobocia,
15:00 – Polska – konferencja prezesa NBP.
Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są
Dolar w odwrocieWczorajsza decyzja o podwyżce stóp procentowych tylko teoretycznie powinna wspierać dolara. Brakowało korzystnych niespodzianek, dużo było negatywnych, więc dolar traci na wartości. W tle tych wydarzeń w górę idzie ropa naftowa.
Stopy rosną, a dolar traci
Wczorajsza decyzja o wzroście stóp procentowych o 0,5% w USA nie zaskoczyła rynków. Było to bowiem dokładnie zgodne z oczekiwaniami. Rynki zareagowały jednak przeceną dolara. Dlaczego waluta mimo podwyżek stóp procentowych traci? Powodem jest fakt, że wszyscy wiedzieli, że podwyżki będą, a po cichu liczono na przyspieszenie tempa wzrostu. Na konferencji prasowej prezes Jerome Powell odciął jednak te spekulacje. Nadal zatem obowiązuje scenariusz dwóch podwyżek o 0,5% w ciągu kwartału. Ograniczanie sumy bilansowej również jest mocniej odsunięte w czasie. W rezultacie byliśmy wczoraj świadkami istotnego odbicia na amerykańskim parkiecie.
Ropa znów idzie w górę
Informacje o przygotowaniach do odcięcia się od rosyjskiej ropy przez kraje Unii Europejskiej mocno namieszała na rynkach. Nawet gdy się okazało, że mówimy o końcu roku, a planowana jest dyspensa dla Słowacji i Węgier. Powodem jest duże uzależnienie tych państw od importu rosyjskiej ropy. Złośliwi komentatorzy zwracają uwagę na konieczność zebrania jednomyślności, by sankcje weszły w życie. W rezultacie przymknięto oko na jawne prorosyjskie sympatie na Węgrzech. Takie rozwiązanie z dużym prawdopodobieństwem powoduje, że kraj ten zostanie dużym brokerem rosyjskiej ropy, a całe sankcje tylko podniosą koszty pozyskania surowca w UE. Jakby tego było mało, przebicie poziomu 110 dolarów odczujemy jeszcze w naszych kieszeniach.
Nie samymi stopami rynek żyje
Słabszy moment dolara zaczął się po decyzji Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Grunt pod spadki zaczął się pojawiać jednak już wcześniej. Zobaczyliśmy bowiem rekordowy deficyt handlowy w USA oraz mniejszą od oczekiwań liczbę miejsc pracy. Nie można jednak danych tych traktować jako jednoznacznie złych. Deficyt wynika bowiem z ogromnego wzrostu importu. Zarówno bowiem import, jak i eksport są na rekordowo wysokich poziomach. Miejsce pracy powstało niby mniej od oczekiwań, ale 247 tysięcy to niemal 0,2% łącznej liczby pracujących. Biorąc pod uwagę jeden z najniższych wskaźników bezrobocia w historii, ten wzrost to i tak solidny wynik. Nie zmienia to faktu, że dolar wpadł w pułapkę bardzo wysokich oczekiwań i teraz traci.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych głównym odczytem jest wzrost stóp procentowych w Polsce, problem w tym, że w przeciwieństwie do wszystkich banków centralnych, których decyzje obserwujemy, tylko polski nie podaje godziny decyzji.
Przecena na USDPLNSkoro mowa o dość dynamicznych ruchach na południe na parze EUR/USD to nie może być innej opcji, jak ruch w drugą stronę na USD/PLN. Warto spojrzeć na straty złotego w relacji do dolara amerykańskiego w kwietniu, które wyniosły aż 5%. Jest to faktycznie spora przecena, a kurs dotarł do poziomu bliskiego 4,50. Trend wzrostowy, który wydawało się jest całkiem stabilny, zepsuły dane o PKB z USA. Pokazały one, że gospodarka skurczyła się o 1,4%, ale trzeba pamiętać, że w ujęciu zanualizowanym. Czyli, aby recesja rzeczywiście miała miejsce, to tak słaby wynik musiałby pojawić się również przez kolejne IV kwartały. A na to się absolutnie nie zanosi, jeśli spojrzymy na składowe PKB, gdzie inwestycje i konsumpcja mają się bardzo dobrze. Może to skłonić Fed do kontynuacji zacieśniania, z przyszłotygodniowym podniesieniem stóp o 50 pkt bazowych. Jeśli amerykańscy decydenci w jakiś sposób nie podkopią jastrzębich sygnałów po posiedzeniu, to o przecenie dolara może nie będzie mowy. Wtedy USD/PLN powinien powrócić do testowania ważnego oporu na poziomie 4,50.
Jak wygląda sprawa z dolarem? Trochę inaczej wygląda sytuacja względem dolara. Przede wszystkim amerykańska waluta pozostaje jedyną główną, która długoterminową średnią utrzymuje na dystans i to kilkunastu groszy. Pokazuje to jasno, kto w ostatnim czasie rządzi na rynku i błyszczy najjaśniejszym blaskiem. I tak naprawdę ciężko się temu dziwić. Przede wszystkim najważniejsze główne czynniki ryzyka oprócz inflacji są trzymane z dala od terytorium USA. Po drugie żaden inny bank centralny nie leży tak mocno na północny wschód na wykresie determinacji i możliwości walki z globalną dynamiką cen. Doskonale rozumiem pewne oburzenie, że choćby NBP jest już daleko na ścieżce podnoszenia stóp procentowych, jednak nie ma wątpliwości, że każdy taki ruch Rezerwy Federalnej ma znacznie większą siłę rażenia. A poza tym w obecnych warunkach absurdalnej nadpłynności manipulacja kosztem pieniądza nie przynosi takich wymiernych efektów jak kiedyś. Zwłaszcza gdy rząd z drugiej strony wciąż ją podsyca. No i co najważniejsze obecnie liczy się to, ile pieniądza można ściągnąć w szybki sposób z rynku, a na tym polu FED nie ma sobie równych. NBP może udawać, że walczy z inflacją, ale prawdziwy test będzie miał miejsce 25 kwietnia, gdy dowiemy się, co bank centralny zrobi ze środkami z zapadających państwowych obligacji. Jakakolwiek próba ich reinwestowania zupełnie przekreśli wiarygodność prezesa Glapińskiego i spółki. Na wykresie USDPLN również obserwujemy zawiązanie się pewnej konsolidacji, ale warto zwrócić uwagę, że nie jest ona przyklejona do jego dna. Po drugie widać, że choć opornie to jednak kanał jest nachylony pozytywnie, co oznacza, że dolar cały czas zyskuje względem złotego.
Dolar pogrąża PLNSkoro dolar radzi sobie tak dobrze ze wspólną walutą, to nie może dziwić, że wręcz pogrąża złotego. Umocnienie PLN wygasło wraz z końcem marca, ale zasięg wcześniejszego zjazdu kursu dolara był imponujący, ponieważ wynosił prawie 20 groszy w tydzień! Tym samym dotarliśmy do 4,15 zł i od tego momentu nastąpił odwrót. Jednak w przeciwieństwie do wcześniejszego biegu na południe obecny marsz na północ jest o wiele lepiej zorganizowany. Wytworzył on całkiem regularny korytarz wzrostowy, co może wskazywać, że obecny trend ma szansę dłużej się utrzymać. Aktualna ścieżka wskazuje na podejście do 4,30 zł, po którego pokonaniu otworzy się droga do lokalnych szczytów. Jeśli jednak dolar zacznie mieć dość umocnienia, a kurs wróci do spadków, to wyraźne wsparcie może czekać dopiero w okolicy 4,20 zł. Ta możliwość wydaje się jednak na razie daleka, choć ostatnie rajdy nie pozwalają jej wykluczyć. Można postawić tezę, że wszystkie karty są w tej chwili w ręku USD.
"Zielony" wraca do gry ?Podobny obraz do EUR/PLN rysuje się nam na wykresie USD/PLN, chociaż zasięg ruchów jest tu większy. Co prawda tutaj nie doświadczyliśmy historycznych maksimów, ale podejście do 4,60 zł i tak zapisze się na kartach historii. Po takiej przecenie złoty szybko przeszedł do kontrataku. Dolar próbował jeszcze łapać oddech, tworząc na chwilę korytarz boczny powyżej 4,30 zł, ale wybicie jego dolnego ograniczenia szybko sprowadziło kurs USD 10 groszy niżej. Oprócz techniki zagrała tu zapewne psychologia, bo od tego momentu nastąpiło odbicie z próbami zanegowania umocnienia złotego, których szczyty wyznaczyły linię obecnego spadkowego trendu. Jak na razie było to ich jedyne zadanie, ponieważ również w tym przypadku zarysowane wcześniej wsparcie przy 4,20 zł nie wytrzymało próby ostatniego tygodnia marca i nastąpił atak na 4,15 zł. Został on odparty, a szybka negacja z podejściem 5 groszy wyżej wyznaczyła najnowszą konsolidację. Wybicie górą będzie przyczynkiem do walki o wyjście powyżej linii trendu, której pokonanie może oznaczać powrót w okolice 4,30 zł. Jeżeli jednak PLN ponownie rozwinie skrzydła, to USD może poszukać wsparcia całkiem niedaleko, bo powyżej 4,11 zł. Wiele zależy jednak od zachowania „zielonego”na szerokim rynku, a ten wraz z nowym kwartałem pragnie wrócić do gry.
USDPLN - wzrostowe ABC?Analiza przygotowana w oparciu o geometrię czasu, ceny, elementy klasycznej analizy technicznej. Nie jest to porada inwestycyjna i jest tylko i wyłącznie moim pomysłem co do prawdopodobnego zachowania kursu USDPLN w najbliższych kilku tygodniach. Nie brać pod uwagę przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych.
Plan bazowy na najbliższe 5-6 tygodni to umocnienie USD i ruch na północ w strukturze ABC gdzie końca pierwszego swingu wzrostowego oczekiwałbym w oknie 13-14/04. Negacja planu to wybicie 4,15zł!! Opory na wykresie!
USDPLN - Złotówka reaguje na stopy procentowe.Złotówka do Dolara Agresywnie i wyraźnie zareagowała na podniesienie stóp procentowych. Czy to znaczy że długoterminowy trend złotówki został odwrócony? Niestety jeszcze nie. Uważam że nadal na rynku można zarobić na graniu w stronie północy. Scenariusz mój zmieni się na pro spadkowy gdy dostanę potwierdzenia że kupujący wyszedł z rynku. Potwierdzeniem takim będzie zamknięcię się poniżej dolnej krawędzi strefy popytowej którą widzisz na wykresie. Jest to cena 4.25700. Druga strefa popytowa która została wyznaczona, też może podtrzymywać długoterminowy trend. Zanegowanie drugiej strefy to przebicie i zamknięcie się ceny poniżej 4.1100. Dziękuję za przeczytanie i Pozdrawiam.
Ceny paliw tematem numer 1Polska debata publiczna jest coraz mocniej zdominowana przez koszty napełniania baków naszych aut. Ceny poszybowały niesamowicie w górę przez rzadkie połączenie drogiego dolara oraz drogiej ropy. Nie bez winy są jednak marże.
Ropa naftowa kolejny dzień w dół
Czwartkowe spadki nie były tak silne jak środowe, ale dzisiaj nad ranem baryłka ropy naftowej wyceniana była na 110 dolarów. W mediach pojawiło się nagle wielu specjalistów, którzy w ciągu raptem kilku godzin z wirusologów stali się specjalistami rynku paliw. Sama obserwacja, że ceny na stacjach benzynowych są mocno podejrzane, jest jak najbardziej prawidłowa. Niestety spora część argumentacji jest mocno naciągana. Owszem ropa naftowa kosztuje mniej więcej tyle, co 10 lat temu, a litr paliwa/ropy jest wyraźnie droższy. Kalkulacja ta nie uwzględnia jeszcze jednego bardzo ważnego czynnika – kursu dolara, w którym ta baryłka jest wyceniana. 10 lat temu dolar kosztował około 3,10 zł. Dzisiaj przy cenie 4,38. W rezultacie ta sama baryłka w złotych jest dzisiaj o 40% droższa, niż była wtedy.
Chwila uspokojenia na złotym
Polska waluta zaliczyła kolejny relatywnie spokojny dzień. Relatywnie spokojny, biorąc pod uwagę to, co dzieje się w trakcie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Mieliśmy wczoraj wyskok w ciągu dnia, ale złoty zakończył go na relatywnie zbliżonych poziomach, co zaczynał. Dość spokojnie było na pozostałych walutach. Jedynym wyjątkiem był dolar, gdzie trochę zamieszania spowodowało oczekiwanie na konferencję EBC, jednakże rynki wyraźnie nie były zachwycone efektem i dolar zyskiwał względem euro do końca dnia.
EBC dalej ostrożnie
Jeżeli ktoś nie lubi być zaskakiwany powinien zdecydowanie zainteresować się działaniami Europejskiego Banku Centralnego. Wczoraj mimo przeciętnej inflacji w strefie euro na poziomie 5,8% nie podniesiono (ujemnych obecnie) stóp procentowych. Pojawiła się co prawda informacja o redukcji programu skupu aktywów, aczkolwiek rozciąganie wygaszania tego programu w czasie na tyle miesięcy jest mocno zastanawiające. W tle oczywiście mamy lęk przed doprowadzeniem Włochów do bankructwa. Trzeba pamiętać, że państwo, które ma obecnie rekordowe zadłużenie względem PKB ma poważne szanse nie dać sobie rady po podwyżkach stóp. Inwestorzy to widzą i wycofują się z włoskich obligacji. W ciągu trzech miesięcy rentowność włoskich obligacji, a zatem procent, którego oczekują inwestorzy za pożyczenie pieniędzy, wzrósł z 1% na 2% rocznie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
USDPLN - tanio już byłoPatrząc na wykres USDPLN można postawić tezę, że mamy jeden z najważniejszych momentów przez naszą walutą.
Za dolara po 4,5zł ostatni raz płacono w 2000 roku kiedy to maksimum wynosiło 4,7zł/ 1 USD
Wykres 1. Interwał tygodniowy
Pierwszym negatywnym sygnałem osłabienia Złotego było wybicie wieloletniego oporu na poziomie 4,28zł.
Opór ten był testowany w 2002 a następnie 2016 roku i 2020 roku w covidowym dołku.
Wykres 2. Interwał tygodniowy | Test oporu 4,28zł
Po marcu 2020 roku kurs zszedł na poziom 3,62zł gdzie dwukrotnie odbił w styczniu i czerwcu 2021 a następnie PLN wszedł w silną falę spadków, które nie zatrzymały nawet rozpoczęte podwyżki stóp procentowych.
Aktualnie mamy wybicie wspomnianego oporu które nastąpiło na koniec lutego 2022.
I to co teraz pozostało to wybicie wieloletniej linii oporu, którą opieramy o szczytu z marca 2009 i grudnia 2016 roku i jest to ostatni moment w którym para USDPLN może jeszcze zawrócić na południe.
Tym poziomem są okolice 4,52zł do którego kurs dojdzie w najbliższym dniu sesyjnym.
Wykres 3. Interwał tygodniowy | linia oporu
Warto odnotować też jedną istotną sytuację na polskiej waluty.
Otóż każdorazowo po mocnym wzroście kurs Złotego w stosunku do PLN nigdy nie wraca już w okolice poprzedniego dołku.
Każdorazowo kurs zostaje powyżej 9-14% czy nawet +30%.
Oznacza to, że nawet po umocnieniu PLN względem USD i tak kurs nie wróci na poziom 3,6zł a raczej pozostanie powyżej 4zł pozostając nadal w długim trendzie spadkowym względem USD.
Wykres 4. Interwał tygodniowy
Scenariusz pesymistyczny czyli „A co jeśli…”
Co by się stało gdyby kurs złotówki wyszedł poza wspomniany opór na poziomie 4,52zł?
Idąc w myśl analizy technicznej moglibyśmy mieć mocniejszą wyprzedaż polskiej waluty, a kurs poszybowałby w okolice 5,3-5,5zł
Wykres 5. Interwał tygodniowy | trójkąt zwyżkujący
Przed 5zł jest kilka przeszkód:
1. Opór 4,52 / strefa 4,72 -4,78zł i dopiero kurs dotrze do 5zł
2. Podniesienie stóp procentowych. Krótkoterminowo kurs powinien się wzmocnić w zależności jednak od poziomu podwyżek. Podwyżka na poziomie 50 pb niewiele pomoże w aktualnej sytuacji dlatego w celu umocnienia Złotego podwyżka powinna być raczej w okolicy 100 a nawet 150 pb.
3. Interwencja NBP na rynku walutowym.
Wykres 6. Interwał godzinowy | Prawdopodobne interwencje NBP
Wsparcie: 4,36 / 4,27 / 4,2zł
Opór: 4,52 / 4,72 / 5,01 zł
NBP versus rynekNa rynkach trwa paniczna ucieczka do bezpiecznych przystani. Jedną z głównych jej ofiar pozostaje nasz złoty. Od tygodnia NBP prowadzi nierówną walkę o choćby spowolnienie załamania na naszej walucie. I niestety tę walkę przegrywa.
W tym tygodniu nie ma najmniejszego sensu analizować poszczególnych wykresów na złotym. Każdy z nich praktycznie wygląda dokładnie tak samo. Do 24 lutego mamy coś, co w perspektywie czasu i późniejszych ruchów wygląda jak konsolidacja, by później rozpocząć rajd bez trzymanki. Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, złoty dynamicznie traci, wychodząc na wieloletnie maksima, a w przypadku szwajcarskiego franka nawet na historyczne szczyty. Obecna sytuacja zmusiła nawet nasz bank centralny do redefinicji swojego podejścia do oceny siły złotego i po raz pierwszy od początku kadencji bieżącej RPP, zdecydowali się na interwencje walutowe, mające na celu obronę wartości PLN. Niestety okazało się, że taka obrona jest znacznie trudniejsza od sztucznego osłabiania waluty, w którym do tej pory Rada się specjalizowała. Kolejne interwencje przynoszą ulgę na coraz krótszą chwilę, a prawdopodobnie kosztują coraz więcej.
W takich warunkach analiza techniczna ewidentnie schodzi na dalszy plan. Większość poziomów do gry stało się bezwartościowe już w pierwszych godzinach konfliktu i tak naprawdę pozostaje nam odliczanie, kiedy ostatni raz kursy były tak wysoko. W najlepszej sytuacji znajdujemy się wobec funta, który obecnie kosztuje 5,86 zł, co oznacza że jest najdroższy od 2016 roku. Od początku konfliktu szterling podrożał już o ponad 40 groszy, bez problemu wyłamując zeszłoroczny szczyt przy 5,60 zł. Gorzej wygląda sytuacja na euro, którego kurs dzisiaj sięgnął 4,85 zł, co oznacza, że był najwyższy od kryzysu subprime na przełomie 2008/09 roku. Wtedy dotarł do poziomu 4,925 zł i naprawdę ciężko o optymizm, by stwierdzić, że ten rekord jest niezagrożony. To, że jeszcze nie został pokonany wynika tylko i wyłącznie ze względnej słabości wspólnej waluty. Tezę tę potwierdza sytuacja na dolarze, który bez większych oporów pobił szczyty z 2008 roku. Dzisiaj udało się przebić poziom 4,40 zł, co oznacza, że amerykańska waluta jest najdroższa od pęknięcia bańki internetowej w 2001 roku. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja na franku, który pobił w ostatnich dniach wszystkie historyczne rekordy i tak drogi nie był nigdy wcześniej. Dzisiaj przebił poziom 4,80 zł, czyli jest już ponad pół złotego wyżej niż przed rosyjską inwazją.
To będzie ciężki rok dla Złotego. D1/T1Kurs znajduje się w dużo gorszym miejscu dla PLN w porównaniu do pierwszych miesięcy zeszłego roku. Aktualne oscylowanie ceny w kanale spadkowym i informacje docierające przez Telewizje Polską być może uspokajają osoby niezaznajomione z gospodarką i rynkiem forex, ale 2022 wbrew ich opinii przedstawia się bardzo źle.
Spojenie dolnej linii kanału spadkowego ze wsparciem Q3/Q4 2021 utworzyło silny poziom, który odbił na początku roku regresywny kierunek pary walutowej. Za nadchodzącym wzrostem Dolara amerykańskiego są również wskaźniki SQZMOM oraz TRIX, dodatkowo na interwale tygodniowym utworzył się pattern cup&handle prognozujący rozwój USDPLN. Oprócz formacji warto zwrócić uwagę na wartość 3.96176 PLN stanowiącą popyt - dowodem tej strefy są pinbary. Przypominam, że Jacek Sasin zapewniał spadek inflacji na początku 2022 roku, a wzrosła ona do 9,2%. Co więcej maleje nam parytet siły nabywczej, a panująca sytuacja na Ukrainie zniechęca do inwestowania w złotówkę. Na koniec chcę uspokoić Cezarego Grafa: jeśli to czytasz - dolara po 6 zł w tym uniwersum nie zobaczymy.
DISCLAIMER (zrzeczenie się odpowiedzialności)
Żadna z informacji zawartych na moim profilu Tradingview nie jest rekomendacją inwestycyjną ani poleceniem. Każdy post jest to jedynie moja osobista opinia i pogląd. Z materiałów tych korzystasz na własną odpowiedzialność. Przedstawiony materiał nie stanowi „rekomendacji" w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005r. o obrocie instrumentami finansowymi czy Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) Nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. Zawarte treści nie spełniają wymogów stawianych rekomendacjom w rozumieniu ustawy, m.in. nie zawierają konkretnej wyceny żadnego instrumentu finansowego, nie opierają się na żadnej metodzie wyceny, a także nie określają ryzyka inwestycyjnego.
"Nie trzeba wierzyć w analizę techniczną, ale trzeba mieć świadomość, że inni wierzą."
#tradingjam
“Minutki” nie psują klimatu inwestycyjnegoWczorajsze zapiski Fed z ostatniego posiedzenia nie dają jasnych sygnałów odnośnie przyszłych działań w polityce monetarnej. Ryzyko eskalacji konfliktu na granicy Rosja-Ukraina oddalone, do rozwiązania problemu jednak daleka droga. Złoty w korekcyjnym ruchu, kilka tematów działa na niekorzyść.
Minutki z gołębim przesłaniem
Wydarzeniem wczorajszego wieczoru była prezentacja minutek Fed. Inwestorzy, którzy liczyli na konkrety dotyczące zacieśniania monetarnego, mogą czuć się nieco zawiedzeni. Amerykańscy decydenci widzą zagrożenie w postaci wysokiej inflacji, chcą reagować, podnosić stopy procentowe i redukować bilans banku centralnego, ale kiedy, w jakim tempie, tego nie wiemy. Jastrzębich tonów więc nie było i tak naprawdę wyceniana podwyżka stóp w marcu o 50 pkt bazowych jest wciąż niepewna. Nie mówiąc już, że oczekiwania analityków mówiące o nawet 7-krotnej podwyżce kosztu pieniądza na ten rok wydają się mocno przesadzone. A skoro wydźwięk komunikatu miał raczej charakter gołębi to nie może dziwić fakt kontynuacji wzrostów na giełdach. Również rentowność obligacji spadała, co świadczy o tym, że rynek wycenia stopy procentowe w USA na nieco niższym poziomie, niż chociażby tydzień temu. Stracił też amerykański dolar, ale było to pokłosie ruchów na rynku długu.
Skomplikowana sytuacja
Na ten moment nieco przygasł czynnik ryzyka w postaci ataku Rosji na tereny Ukrainy i próby zajęcia Kijowa. Od początku tygodnia widzimy, że szereg rozmów dyplomatów wysokiego szczebla przyniosło rozwiązanie. Rosja zapowiedziała wycofanie wojsk z terenów przygranicznych. I w teorii wydawać, by się mogło, że konflikt zażegnany. Tyle tylko, że obserwacje NATO wskazują na to, że wojska rosyjskie wcale nie podjęły próby wycofania. Cały czas więc eskalacja napięcia jest możliwa i widać to dzisiaj po rynkach akcyjnych, gdzie dominuje raczej pasywny handel. Cała sprawa jest bardzo ciężka do rozwiązania, brak reakcji świata na imperialistyczne plany Putina to jakby zielone światło do działania, a po Ukrainie na cel mogą zostać inne kraje wzięte na celownik. Z drugiej ostra reakcja świata, wsparcie dla Ukrainy może być odczytane przez Rosjan jako akt agresji. Mamy więc spory problem, którego nie da się rozwiązać ot tak w ciągu tygodnia czy miesiąca i będzie to ciążyć rynkom.
Kilka podażowych czynników
W przypadku krajowej waluty również widzimy efekt strachu, w związku z możliwym cały czas konfliktem militarnym tuż przy naszej granicy. Złoty korekcyjnie oddaje część zysków z poprzednich dni, EUR/PLN jest znów ponad granicą 4,50. Do problemów naszej waluty z pewnością należy dorzucić temat odrzucenia skargi Polski i Węgier w TSUE dotyczącej mechanizmów warunkowości. W teorii więc UE ma teraz narzędzia, by każde pieniądze wstrzymać dla tych krajów. Widać, że konflikt między naszymi władzami, a Komisją Europejską to tak naprawdę kwestia czasu. Nie trzeba przekonywać nikogo jak pieniądze z UE są ważne dla Polski, by kontynuować wzrost gospodarczy. Pytanie, czy podobnego zdania będzie nasz rząd, bo jeśli nie, to scenariusz polexitu znów będzie grany i będzie hamulcem dla aprecjacji złotego.