Naiwność vs rzeczywistość Analiza techniczna z dnia 01.07.2022
Naiwność vs rzeczywistość To wręcz niewiarygodne, jak wiele ostatnio dostajemy “analiz” na temat zakończenia kryzysu inflacyjnego. Wydaje się, że dynamika cen w żaden sposób nie przeszkadza naszym wielkim ekspertom w głoszeniu swoich tez. W myśl zasady, że jeśli realia nie zgadzają się z naszymi ocenami, to tylko źle świadczy o tych pierwszych.
Nie wszystko jednak maluje się w totalnie czarnych barwach. Na rynku ropy mamy potwierdzenie krótkoterminowego trendu spadkowego, który powinien przynieść chwilę oddechu dla głównych banków centralnych na świecie. Dużo spekulowano, czym miał być zeszłotygodniowy ruch w górę, w pewnym momencie wyjątkowo mocne były obawy, że wracamy do trendu wzrostowego. Ostatecznie jednak wygląda na to, że podejście pod 115 $, było zaledwie korektą wcześniejszych spadków. Daleko jeszcze do odtrąbienia sukcesu, kluczowy w tym wszystkim będzie pułap 102 $, dopiero jego pokonanie da wyraźny sygnał, że rekordy na ropie w najbliższym czasie nam nie grożą. Dodatkowo wyłamanie tego poziomu da pretekst, by spróbować zejść aż w okolice 92,5 $, co by było już mocnym wsparciem w walce z inflacją. Warto jednak pamiętać, że fundamentalnie trwa duże zamieszanie nie tylko wokół rosyjskiej ropy, ale również względem tej z Libii czy Ekwadoru.
Wciąż nierozstrzygnięta pozostaje sytuacja na głównej parze walutowej globu. W ostatnich dniach udało się wyłamać korytarz konsolidacji, co zgodnie z przewidywaniami otworzyło drogę do testowania ostatnich dołków przy 1,035 $. Próba faktycznie się odbyła, jednak szybko została zanegowana i bez przeszkód wróciliśmy powyżej 1,04 $. Co istotne, jako opór przed dalszymi wzrostami zadziałało tu dolne ograniczenie wcześniejszej konsolidacji, co może sugerować, że w nadchodzącym tygodniu przynajmniej jeszcze raz spróbujemy poddać próbie ostatni dołek. W szerszej perspektywie jednak bardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz, w którym wracamy do kanału, a po pewnym czasie testujemy jego górną granicę. Warto pamiętać, że FED zagrał już wszystkie karty, które miał na rękach i teraz powinniśmy być pod wpływem działań EBC. Ten bardzo długo się obijał, jednak wreszcie dołączył do frontu walki z inflacją, co na dłuższą metę musi przełożyć się na umocnienie wspólnej waluty.
Potencjalne umocnienie wspólnej waluty może wspomóc naszego złotego i nie da się ukryć, że potrzebuje on pomocnej ręki. Po naprawdę dobrym okresie, w ostatnich dniach złoty pozostaje praktycznie bezbronny. Już teraz doszliśmy do przedwojennego maksimum i wielu inwestorów w poziomie 4,715 zł upatruje ostatniej deski ratunku. Wystarczy wspomnieć, że zajęło zaledwie dwa tygodnie, by euro podrożało o blisko 15 groszy. Wyłamanie obecnego oporu może ten ruch zduplikować. Wrócimy wtedy do świata po rozpoczęciu rosyjskiej ofensywy, gdzie prawidłowości analizy technicznej schodzą na dalszy plan. Z drugiej strony, jeśli uda się wybronić poziom 4,715 zł, może się okazać, że nasza waluta zyska zupełnie nowe siły. Byłby to miły wstęp do większego umocnienia się nie tylko względem euro. I właśnie to może być największym problemem, ponieważ na innych parach złotowych nie widać powodów do optymizmu…
Najsłabiej sytuacja wygląda względem szwajcarskiego franka. Jeśli komuś się wydawało, że po podwyżce stóp procentowych przez Helwetów doszliśmy do jakichś absurdalnych poziomów, których już nigdy więcej nie zobaczymy, to niestety, ale mocno się zawiódł. Z pewnym mozołem, ale ostatecznie w końcu udało się odejść od tamtych szczytów na dystans 13 groszy. Rzecz w tym, że od tamtej pory złoty konsekwentnie osuwa się względem franka. Finałem tego jest nie tylko dojście do omawianych szczytów przy 4,67 zł, ale również ich pokonanie. Suma sumarum doszliśmy do poziomu 4,72 zł i wiele wskazuje na to, że to nie koniec rajdu na północ. Warto pamiętać, że praktycznie od początku czerwca znajdujemy się w intensywnym trendzie wzrostowym, który ma coraz mniej przeszkód na swojej drodze. Dodatkowo ostatnie wypowiedzi polskich ekonomistów przede wszystkim powiązanych z obozem rządzącym, sugeruje, że dość szybko może zabraknąć fundamentalnego wsparcia w postaci podnoszenia stóp procentowych. W ostatnich dniach coraz łatwiej natknąć się na różne publikacje wskazujące, że inflacje to my w sumie już pokonaliśmy i teraz pora zacząć się zastanawiać nad obniżaniem kosztu pieniądza. Sęk w tym, że inflacja nic o tym nie wie i dzisiejszym odczytem pokonała barierę 15%.