Czy Trump zwolni Powella?Wydaje się, że należałoby raczej mówić o doprowadzeniu do zwolnienia, ale widać lukę pozwalającą się z nim rozstać z „ważnych przyczyn”. Rynki ostrożnie sprzedają dolara. W tle kolejny rekord cen złota, a Chiny nie zmieniają stóp procentowych.
Konflikt Trumpa z Powellem?
Ostatnie wypowiedzi Donalda Trumpa w mediach społecznościowych o szefie FED budzą duże emocje wśród analityków. Prezydent oskarża Jerome Powella o bardzo szeroki zakres przewinień. Od kosztów energii, jedzenia – w tym jajek, które przypisuje Bidenowi. Zwraca uwagę, że niemal nie ma inflacji (mimo tego, że wynosi ona 2,4%). Potem jednak pojawia się refleksja o tym, że wysokie stopy procentowe mogą spowolnić gospodarkę. Wskazuje również, że EBC obniżył je siedem razy. Problem w tym, że ten post nosi pewne znamiona wygodnej interpretacji faktów. W czasie gdy EBC obniżył stopy procentowe o 2% (w siedmiu ruchach), to FED dokonał cięcia o 1% (w trzech ruchach). Rezerwa Federalna spowalnia tempo obniżek właśnie przez politykę Białego Domu. Wojna handlowa jest bowiem czynnikiem, który z dużym prawdopodobieństwem może podnieść ceny. Trzeba jednak pamiętać, że niezależnie od tego, jak bardzo Donald Trump chce wywrzeć presję na prezesa FED (którego sam powołał), to w standardowej sytuacji nie może go odwołać. Problem w tym, że jest coś takiego jak „ważna przyczyna”, która jednak otwiera furtkę. Rynki widząc tego fikołka prawnego, zareagowały ucieczką od dolara. Patrząc na obecną sytuację, to jest właśnie to, czego administracja chce – pozbyć się Powella i osłabić dolara, by poprawić bilans handlowy.
Kolejny rekord na złocie
Wyniki cen złota nie budzą już tak dużych emocji. Patrząc na notowania kontraktów terminowych, w tym roku rekordów wszech czasów (wraz z dzisiejszym) było 28. W rezultacie wiele prognoz cen okazało się – delikatnie mówiąc – nieprecyzyjnych. Dzisiaj nad ranem pękła na moment bariera 3500 USD za uncję. Niemniej jednak wartość ta podawana jest w dolarach, który z kolei ma ostatnio nieciekawą passę. W rezultacie cena tego kruszcu w pozostałych walutach wcale nie idzie tak mocno w górę. Warto również zwrócić uwagę na relację ceny złota do srebra. Ostatnie tygodnie to oczywiście gwałtowny wzrost wartości złota i przebicie poziomu stokrotności ceny. Trzeba jednak pamiętać, że obecne poziomy wciąż są dużo niższe względem początków pandemii, kiedy to przez moment za uncję złota można było otrzymać 130 uncji srebra.
Chiny nie zmieniają stóp procentowych
Poniedziałek Wielkanocny był wolny w Polsce, ale wiele rynków normalnie pracowało. Przykładem są Chiny, w których decyzją banku centralnego utrzymano stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Ostatnia zmiana tego wskaźnika miała miejsce w październiku. Obecnie Chińczycy są w podobnej sytuacji jak wiele innych państw. Administracja Donalda Trumpa daje duże poczucie niepewności. Biorąc pod uwagę, intensywność obkładania się z cenami, nikt nie doświadcza tego tak mocno, jak Państwo Środka. Z jednej strony w USA zaczyna brakować pewnych dóbr, z drugiej w chińskich w portach piętrzą się niewysłane towary. Na decyzję o utrzymaniu stóp na niezmienionym poziomie rynki zareagowały umocnieniem juana względem dolara. Dzisiaj od rana cały jednak ten ruch jest już tylko historią.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
EURUSD pomysły handlowe
Gorąco w ArgentynieSytuacja walutowa w Argentynie znów zaczyna wymykać się spod kontroli. Inflacja bazowa w Polsce podtrzymuje oczekiwania o nadchodzących obniżkach stóp procentowych. Dane z USA bez większego wpływu na rynki, które czekają na dzisiejsze cięcie stóp przez EBC.
Inflacja bazowa w Polsce
Wczoraj poznaliśmy dane na temat inflacji bazowej. Ten wskaźnik nie wlicza elementów najbardziej zmiennych, czyli cen energii i żywności. Tak uproszczony parametr rośnie o 3,6% w skali roku. Analitycy liczyli na 3,5%, ale to nadal solidny wynik. Pamiętajmy, że cel inflacyjny w Polsce wynosi 2,5%, z tolerancją 1%. Wartość ta jest bardzo blisko górnej granicy tak wyznaczonej normy. Uwiarygadnia to zatem scenariusz, w którym w najbliższych miesiącach zobaczymy obniżki stóp procentowych w Polsce. Widać to zresztą bardzo wyraźnie po spadającej stawce WIBOR – zarówno tej 3M i 6M. Co to oznacza dla rynków walutowych? Im niższe stopy, tym słabsza waluta. Można spodziewać się trudniejszego momentu dla złotego. Z drugiej strony zmiany WIBOR są już na tyle istotne, że po aktualizacji stawek kredytobiorcy powinni odczuć spadek rat kredytów.
Dane z USA
Wczorajsze dane z USA były bardzo bliskie oczekiwań. Sprzedaż detaliczna wzrosła o 1,4%, przy prognozowanym rezultacie 1,3%. Również produkcja przemysłowa zgodnie z przypuszczeniami zmniejszyła się o 0,3%. Co więcej, spadło wykorzystanie mocy produkcyjnych. Wynosi ono obecnie 77,8% – co jak wskazuje część komentatorów – jest dowodem na możliwość przeniesienia produkcji do USA. Problem w tym, że Amerykanie chcą nosić tanie ubrania, a nie je produkować. Dane te zostały przyjęte przez rynek neutralnie. Kurs dolara wobec euro znów oscyluje tuż poniżej dolara i czternastu centów za jedno euro.
Dewaluacja w Argentynie
Ten tydzień jest wyjątkowo interesujący na argentyńskim peso. ARS – bo taki skrót ma tamtejsza waluta – jest czasowo usztywniany względem dolara. Problem w tym, że założenia są bardzo optymistyczne. W rezultacie bardzo regularnie dochodzi do sytuacji, w której kurs rynkowy znacząco odbiega od administracyjnego. Efektem tego są dostosowania w formie administracyjnego osłabiania oficjalnego kursu. Do podobnej sytuacji doszło w poniedziałek. W efekcie tego ruchu za jednego dolara pod koniec dnia płacono już nie 1080 peso, a aż 1200 peso. Jak się jednak okazuje, pomimo tego, że nie była to jeszcze stawka rynkowa, rząd Argentyny i tak postanowił amortyzować spadki. Co więcej, docelowy poziom to zdaniem prezydenta 1000 peso za dolara. W tym celu gwałtownie podniesiono krótkoterminowe stopy procentowe. Jak widać libertarianizm libertarianizmem, ale rynkiem trochę sterować trzeba.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:00 – Turcja – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:15 – strefa euro – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Pesymiści za OdrąByło wiadomo, że indeksy koniunktury gwałtownie spadną po rozpoczęciu wojny handlowej. Nie było jednak oczywiste, że tak bardzo. Za oceanem optymizm analityków jest znacznie większy. W tle spada wskaźnik inflacji w Kanadzie i otwiera się cień szans na jutrzejszą obniżkę stóp procentowych.
Słabsze dane z Niemiec
Wczoraj poznaliśmy ważny odczyt koniunkturalny z Niemiec. Indeks instytutu ZEW – bo o nim mowa – pokazał wynik -14 pkt. Teoretycznie jest to olbrzymia różnica pomiędzy oczekiwaniami wynoszącymi +9,5 pkt, a obecnym wynikiem. Trzeba jednak pamiętać, że to pierwszy odczyt optymizmu – a patrząc na wartość raczej pesymizmu – od momentu wprowadzenia sankcji przez USA. Tworzenie prognoz przy tak silnych zmianach (miesiąc temu wskaźnik wynosił 51,6 pkt) jest niestety bardzo nieprecyzyjne. Słabsza wartość zwyczajowo powoduje osłabienie euro. Niemiecka gospodarka ma bowiem tak duży wpływ na całą europejską walutę. Wczoraj też mieliśmy lekkiej umocnienie dolara względem euro. Biorąc jednak pod uwagę, jak silne były osłabienia dolara w ostatnich dniach, taka korekta nawet bez tych danych nie byłaby zaskoczeniem.
Dane z USA
W przypadku wczorajszych danych z USA największą uwagę przyciągnął indeks NY Empire State. Był on mniej pesymistyczny, niż przypuszczali analitycy. Jak widać, ankietowani w USA podchodzą znacznie bardziej optymistycznie do potencjalnych konsekwencji wojny handlowej, w odróżnieniu od Europy. Lepsze odczyty spowodowały, że dolar do końca dnia zyskiwał na wartości. W standardowej sytuacji wczorajszy ruch uznawany byłby za wysoki. Umocnienie się dolara wobec euro o centa w ciągu dnia to spora zmiana. W ostatnich dniach jednak nie robi to większego wrażenia. Najlepszym dowodem jest to, że dzisiaj od rana kurs euro do dolara wyrównał całe wczorajsze umocnienie.
Spadek cen w Kanadzie
W dniu wczorajszym opublikowano także informacje na temat inflacji w Kanadzie. W ujęciu rocznym wynik wyniósł 2,3% i był aż 0,3% niższy od oczekiwań. Z jednej strony to również o 0,3% lepsza wartość niż za luty, ale też druga najwyższa od pół roku. Ten spadek pozostawia przestrzeń na kolejną obniżkę stóp procentowych. Przestrzeń, której dotychczas zdaniem analityków nie było wcale. Obecnie główny wskaźnik stóp w Kanadzie wynosi 2,75%. W standardowych warunkach – przy realnych stopach niższych niż 0,5% – nie mówiono by o obniżkach. Istnieje jednak cień szansy – Kanada przygotowuje swoją gospodarkę na spowolnienie wynikające ze zmniejszenia eksportu do USA z powodu wojny handlowej. Warto zwrócić uwagę, że pomimo gwałtownego cyklu obniżek stóp procentowych, dolar kanadyjski od początku roku stracił ponad 3% na wartości względem dolara amerykańskiego. Jest to dodatkowy problem dla kanadyjskiego eksportu. Z drugiej strony dolar kanadyjski stracił w tym samym czasie ponad 6% do euro, co pokazuje potencjalny nowy kierunek eksportowy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Polska – inflacja bazowa,
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
15:15 – USA – produkcja przemysłowa,
15:45 – Kanada – decyzja w sprawie stóp procentowych.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Quo Vadis, dolarze?Wreszcie dzień oddechu od gwałtownych zmian w stawkach celnych. Emocje zapewnił nam jednak amerykański dolar, który wsparty wyraźnie niższą od oczekiwań inflacją, osłabił się o 3% względem euro. W Polsce coraz większymi krokami nadchodzą obniżki stóp procentowych.
Co dzieje się na dolarze?
Amerykańska waluta zaliczyła wczoraj wyjątkowo silną przecenę. Czwartek zaczął się poniżej poziomu 1,10 na parze EUR/USD. W tych okolicach dolar znajdował się przez większość zamieszania po wprowadzeniu ceł. Wczoraj dotarł jednak do poziomu 1,13. Tak słaby był on ostatnio widziany na rynku w pierwszych miesiącach 2022 roku. Co za to odpowiada? Z jednej strony zaufanie do administracji USA jest – delikatnie mówiąc – umiarkowane. Inwestorzy boją się tego, co wydarzy się dalej. Z drugiej strony wczorajsze dane na temat inflacji pokazują, że można się spodziewać przyspieszenia tempa obniżek stóp procentowych. W skali roku inflacja wynosi 2,4%, a nie jak przewidywano 2,6%. Od wczoraj znowu dominującym scenariuszem są cztery cięcia stóp procentowych o 0,25% w 2025 r., przy czym pierwsze nadal dopiero w czerwcu. Dla przypomnienia, gdy Donald Trump dochodził do władzy, zastanawiano się, czy zobaczymy przynajmniej dwie obniżki.
Rynek znów wycenia obniżki stóp w Polsce
Sygnały, że nadchodzą zmiany widać zarówno w notowaniach WIBOR, jak i w rentowności obligacji. Wczoraj pierwszy raz od I kwartału 2022 roku stawka WIBOR 3M spadła poniżej poziomu 5,6%. Na razie nie jest to przesadnie odczuwalna zmiana dla kredytobiorców. Jednak po aktualizacji oprocentowania kredytu, powinno to dać oszczędność na poziomie 250 zł rocznie na każde 100 000 zł kredytu. Drugim ważnym wskaźnikiem jest rentowność obligacji. Inwestorzy zgadzają się zarabiać coraz mniej, trzymając polskie papiery dłużne. Jeszcze do połowy marca polskie 10-letnie obligacje dawały zarobić około 6% w skali roku. Dzisiaj wypłacają już zaledwie 5,3%. Jest to dobra wiadomość dla naszego budżetu, bo możemy się taniej kredytować. Natomiast dla osób, które będą musiały kupować waluty, nie jest to satysfakcjonująca informacja. Im niższe stopy procentowe, tym słabszy powinien być złoty.
Temat ceł przycicha
Cały ten tydzień mija pod dyktando informacji o zmianach taryf celnych. Wczoraj natomiast nie mieliśmy większych rewolucji. Okazało się jedynie, że stawka na Chiny wyniesie jednak 145%, zamiast zapowiadanych 125%. Przy tych poziomach to nie robi już przesadnej różnicy. Z drugiej strony ostatnie obniżki amerykańskiej waluty wydaje się, że może realizować cel zmniejszenia deficytu budżetowego lepiej niż sankcje. Skoro od stycznia dolar osłabił się o 10% względem euro, jest to efektywnie 10% wzrostu cen importu z Unii i 10% rabatu na eksport do Unii. Nie wszyscy analitycy są jednak zgodni, że to było głównym celem działań amerykańskiej administracji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
16:00 – USA – Raport Uniwersytetu Michigan.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Chiny obłożone cłem 104%Wiadomością dnia jest wymiana ciosów pomiędzy USA a Chinami w ramach kolejnych odpowiedzi w wojnie handlowej. W tle mamy gigantyczne przeceny ropy naftowej, a Nowa Zelandia obniża stopy procentowe.
Chiny z dodatkowymi cłami
Pekin jako pierwszy zdecydował się odpowiedzieć na amerykańskie cła. Amerykanie zgodnie z zapowiedziami nie pozostali dłużni w zamian za taryfy odwetowe. Wczoraj ogłosili zatem dodatkową stawkę celną. Oznacza to, że łączne cła na chińskie produkty wynoszą już 104%, a nowe stawki weszły w życie zgodnie z planem, dokładnie 9 kwietnia. Reakcja rynków była pewnym zaskoczeniem. Giełdy azjatyckie otworzyły się spadkami. W dalszej części dnia jednak rynki w Japonii czy Korei kontynuowały obniżki. Z kolei chińskie indeksy, które powinny ucierpieć najbardziej, okazuje się, że dzisiaj rosną. Generalnie chiński parkiet zachowuje się w tym roku dużo lepiej od japońskiego, który ma naprawdę słabą passę. Z drugiej strony rynek walutowy nie był już tak łaskawy. W szczytowym momencie juan osłabiał się w nocy o niemal 2% względem złotego.
Co z ropą naftową?
W ciągu ostatnich pięciu dni cena baryłki ropy naftowej obniżyła się o niemal 20%. Powód jest prosty – skoro pojawiają się cła, to rynek spodziewa się załamania globalnego handlu. Nie bez znaczenia jest też oczekiwane zmniejszenie aktywności gospodarczej. Głośno się mówi o tym, że przy tak dużym spadku należy się spodziewać interwencji rynkowych. Wielu analityków wskazuje, że nadzwyczajne ruchy ze strony państw OPEC są realnie nieuniknione. Ceny hurtowe paliw w Polsce, które mają przełożenie na ceny na stacjach, spadają dużo wolniej. Trzeba jednak pamiętać, że ropa, która jest dzisiaj w rafineriach, została kupiona znacznie drożej.
Nowa Zelandia tnie stopy procentowe
W nocy Bank Rezerwy Nowej Zelandii zgodnie z oczekiwaniami analityków podjął decyzję o obniżeniu stóp procentowych o 0,25%. Wskaźnik wynosi aktualnie 3,5%. Powodem cięcia jest utrzymywanie się inflacji już drugi kwartał z rzędu na poziomie 2,2%. Kraj ten jest w o tyle dobrej sytuacji, że w ramach wojny celnej nie doczekał się żadnych dodatkowych ceł ze strony USA, tylko standardową stawkę 10%. Nowa Zelandia nie odczuje jednak przesadnie tych taryf, gdyż słabnący ostatnio dolar nowozelandzki spowoduje, że eksport będzie bardziej konkurencyjny.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
20:00 – USA – protokół z posiedzenia FOMC.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Cła ciągle numerem jedenMedia biznesowe są zalane artykułami o cłach. Sytuacja wygląda, jakby obecnie na rynku nic innego się nie działo. Wchodzimy jednak w moment pewnego uspokojenia, pomimo silnych spadków na poniedziałkowych otwarciach giełd. W tle Rumunia nie zmieniła stóp procentowych.
Co z cłami?
Amerykańskie cła to nadal zdecydowanie temat numer jeden na świecie. Strategie państw są różne. Jedne starają się negocjować, wskazując na dotychczasowe dobre relacje. Są też takie, które podejmują strategię czekania na to, co się tak naprawdę wydarzy. Natomiast niektóre z nich po prostu uznają, że z pewnymi zachowaniami się nie negocjuje. Tutaj jak nietrudno się domyślić, liderem tego całego procesu są Chiny. Trump oczywiście już teraz straszy Pekin, co się wydarzy jeśli nie zniosą ceł odwetowych. Jest to bardzo dziwne oczekiwanie, że porządek światowy będzie wyglądał tak, że państwa będą brały z USA wszystko w ramach wolnego handlu, a eksport tam będzie ograniczany. Jakkolwiek absurdalnie to brzmi, jest to właśnie realizowane. Ekonomiści nie są zgodni co do konsekwencji ekonomicznych tej polityki, ale coraz więcej wskazuje, że przynajmniej w krótkim okresie będzie to problem. O ile można sobie wyobrazić, że samochody będą produkowane w USA, o tyle czas budowy fabryki spowoduje, że to się nie wydarzy od razu. Nie wspominając o tym, że pewne produkty wymagające dużej ilości roboczogodzin nie mogą być rozsądnie tworzone w USA i utrzymać zbliżonych cen.
Reakcje giełd
Poniedziałek miał bardzo podobny przebieg na większości parkietów. Najpierw start i otwarcie zaczynające się od bardzo wysokich spadków, nierzadko przekraczających 5%. W ciągu dnia z kolei inwestorzy dochodzili jednak do wniosku, że ryzyko owszem istnieje, ale pokusa, by kupować tanio powoli wygrywała. Najczęściej indeksy były wyciągane w górę przez spółki, które na sankcjach stracą potencjalnie mniej. W efekcie zamknięcia były znacznie mniej niekorzystne niż otwarcia. Nadal na większości parkietów mieliśmy spadki, ale już takie mieszczące się w tzw. „normie”. Mieliśmy też dużą niespodziankę. Wczoraj Nasdaq otworzył się ze stratą około 4%, po czym odbicie w górę na spółkach technologicznych doprowadziło do tego, że cały indeks zamknął dzień symbolicznym plusem 0,1%.
Rumunia znów nie zmienia stóp procentowych
Wczorajsza decyzja banku centralnego Rumunii była zgodna z oczekiwaniami rynków. Spodziewano się utrzymania stóp procentowych na niezmienionym poziomie. Problemem jest oczywiście inflacja. Rumunia jest w o tyle specyficznej sytuacji, że od wyskoku cen w górę, najniższy poziom, do którego się udało zdusić roczny wzrost cen dla konsumentów wynosił 4,6%. To właśnie dlatego, po dwóch obniżkach o 0,25% cykl został wstrzymany we wrześniu. Obecnie inflacja wynosi 5%, co teoretycznie pozostawia przestrzeń na dalsze ruchy. Problem w tym, że obecna niepewność na rynkach nie zachęca do podejmowania decyzji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Zamieszania ciąg dalszyPowiedzenie, że Donald Trump otworzył puszkę Pandory, doskonale opisuje to co się dzieje obecnie. Inwestorzy nagle uciekają od ryzyka. Wielu z nich woli sprzedać i wrócić do gotówki niż trzymać lecące na łeb na szyję aktywa. Dane makroekonomiczne ledwo przebijają się z tła.
Dokąd zmierza złoty?
Jeszcze w czwartek za 1 EUR płacono 4,18 PLN. Dzisiaj nad ranem widzieliśmy wycenę na poziomie 4,30 PLN. Co się takiego dzieje? Przeważnie jak mamy tak silne ruchy, należy zobaczyć, jak reagują inne waluty w naszej części świata. Polski złoty traci mocniej niż forint i wyraźnie mocniej niż czeska korona. Można zatem śmiało założyć, że skoro jestesmy w tych dniach zdecydowanie najsłabszą walutą regionu, to powodu trzeba szukać w Polsce. Tutaj mamy jednak dość proste rozwiązanie. Wyraźnie w dół idą stawki WIBOR. Po zmianach w komunikacie prezesa RPP, stawka WIBOR 3M poszła w dół aż o 0,15%. Pokazuje to, że rynek wierzy bardzo mocno w jedną obniżkę w tym kwartale. Co więcej nie wyklucza nawet, że odbędzie się ona szybciej niż w lipcu. Jeżeli te plotki się potwierdzą, może się okazać, że 4,30 zł to wcale nie jest drogie euro.
Sankcje trzęsą rynkiem
O ile na głównej parze walutowej mamy względną stabilizację – rozumianą co prawda bardziej jako silne ruchy w górę i w dół, niż spokój – o tyle wiele aktywów porusza się tylko w jednym kierunku. Ropa naftowa w ciągu 3 dni spada już prawie 15%. Co ciekawe, lecą w dół nawet metale szlachetne. Złoto co prawda relatywnie niewiele, bo zaledwie 5%, ale srebro traci ponad 10%. Inwestorzy uciekają nawet z Bitcoina, pomimo tego, że ta prezydentura miała być korzystna dla kryptowalut. Podczas nominacji jeden Bitcoin kosztował około 105 000 dolarów. Dzisiaj przez chwilę kurs znajdował się poniżej 75 000 dolarów. Również indeksy giełdowe nurkują. Nasdaq spadł w ciągu dwóch sesji o niemal 10%.
Dane makroekonomiczne
Bezrobocie w USA podskoczyło do 4,2%. To nadal nie jest poziom, który powinien budzić niepokój. Jest to jednak pewien sygnał ostrzegawczy. Wolniej od oczekiwań rośnie też płaca godzinowa, co nie jest rzadkością przy wzroście bezrobocia. Pozytywnym sygnałem jest jednak zmiana zatrudnienia. Ta jest większa, niż przypuszczano. Pokazuje to, że jest szansa na powrót do poprzedniej stopy bezrobocia. Słabiej sytuacja wygląda w Kanadzie. Tam nie tylko spadła ilość miejsc pracy, ale jednocześnie część osób, która wcześniej była zatrudniona na pełnym etacie, teraz pracuje na część. Ciężko jest przypisywać do tych danych konkretne reakcje rynków, bo temat sankcji za bardzo obecnie dominuje.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Rumunia – decyzja w sprawie stóp procentowych.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Trump kontra GlapińskiWczoraj na rynku mieliśmy pojedynek silnych charakterów – kto zrobi większe zamieszanie. Donald Trump zatrząsł rynkami światowymi, a na lokalnym podwórku najważniejsze były jednak deklaracje prezesa NBP.
Wpływ sankcji na rynki
Jak łatwo się domyślić rynki wczoraj trawiły amerykańskie sankcje. Dolar kontynuował osłabienie, aczkolwiek pod koniec dnia przyszedł czas na korektę. W rezultacie dzisiaj we wczesnych godzinach jesteśmy na podobnych poziomach jak wczoraj rano. Za jedno euro płaci się znów dolara i 10 centów. Waluty nie były jednak centrum uwagi. Ropa naftowa Brent w ciągu dwóch dni spadła z 75 USD do 67 USD. W górę szło natomiast złoto. Pokazuje to, że inwestorzy przygotowują się na spowolnienie w gospodarce światowej i szukają już alternatywnych miejsc lokowania środków.
Rzeź na giełdach
Parkiety giełdowe przyjęły sankcje dużo gorzej od walut. Wczoraj WIG20 zanurkował ponad 4%. Dzisiaj spada kolejne 4%. Niemiecki parkiet jest bardziej stabilny, ale w ciągu tych dwóch dni obniżył się „ledwo” powyżej 5%. Podobne reakcje były widoczne we Francji i Wielkiej Brytanii. Indeksy amerykańskie nie wiadomo jak się dzisiaj zachowają, ale wczoraj spadki były tam jeszcze większe. Nasdaq zmniejszył się o niemal 6%, trochę stabilniejszy był S&P. W obu przypadkach były to rekordowe obniżki od wielu lat. Wszędzie powód jest taki sam – rynki boją się konsekwencji sankcji. Nie chodzi tutaj jednak tylko o bezpośrednie negatywne rezultaty dla firm, ale przede wszystkim spowolnienie tempa wzrostu gospodarczego. To właśnie oczekiwane gorsze sytuacje gospodarek rzutują na słabsze potencjalnie wyniki i wyceny spółek.
Prezes NBP zaskoczył
Wielu analityków wskazywało, że w końcu musiała się zmienić retoryka na konferencjach po decyzji Rady Polityki Pieniężnej. Nie spodziewano się jednak, że nastanie to już teraz, a jednak. Główną bombą była zmiana podejścia do obniżek stóp procentowych. Prezes NBP rozważał, kiedy to może się wydarzyć i rynki od razu podchwyciły temat. Skoro mają spadać stopy, to znaczy, że lokaty w polskich złotych dadzą gorzej zarobić. Jeśli dadzą gorzej zarobić, to zainteresowanie złotym spadło. Jeszcze wczoraj rano euro kosztowało 4,18 zł, dzisiaj jest to już 4,25 zł. To najdroższe euro od stycznia.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sytuacja na rynku pracy.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Wojna handlowa rozpoczętaDonald Trump nie zaskoczył nas samą decyzją o wprowadzeniu ceł, lecz jej formą i uzasadnieniem. W tle dane z amerykańskiej gospodarki zostały zignorowane przez rynki, a RPP zgodnie z oczekiwaniami utrzymała stopy procentowe.
Amerykanie wprowadzili sankcje
Jeszcze kilka dni temu wielu analityków łudziło się, że do tego nie dojdzie. Wczoraj jednak Donald Trump wprowadził sankcje. Zarówno ogólne dla szerokiej listy państw po 10% wchodzące już od 5 kwietnia, jak i specjalne dla „najgorszych przestępców” od 17% do nawet 46%. Unia Europejska otrzymała 20% i to nas powinno najbardziej interesować. W uzasadnieniu ceł pojawił się oczywiście fentanyl, a konkretnie jego przemyt. Połączenie tych dwóch faktów to jednak temat dla portali satyrycznych, a nie analiz ekonomicznych. Nadal teoretycznie jest czas by się z samych taryf wycofać, aczkolwiek rynki traktują je jakby już weszły w życie. Widać to bardzo dobrze na notowaniach dolara. Amerykańska waluta straciła od wczorajszego poranka 2% względem euro. Inwestorzy zwracają uwagę, że dotychczas cła były wymuszane na wyraźnie słabszych partnerach. Obecnie jednak liczba otwartych równolegle frontów spowoduje poważne problemy dla gospodarki USA.
Dane z USA
Czekając na wczorajsze cła, zobaczyliśmy jeszcze dwa ważne odczyty z USA. Raport ADP pokazał korzystniejszą od oczekiwań zmianę zatrudnienia w Stanach Zjednoczonych. Wynik był zauważalnie lepszy, bo aż o 40 tysięcy miejsc pracy. Należy jednak pamiętać, że USA jest gigantycznym rynkiem pracy i żeby ruszyć stopę bezrobocia o dodatkowe 0,1% potrzebna by była około czterokrotnie większa zmiana. Z kolei zamówienia wypadły zgodnie z prognozami. Całe te dane – mimo dobrych informacji z rynku pracy – nie miały jednak wystarczającej mocy, by odwrócić ogólną tendencję rynkową. Obecny poziom euro do dolara jest najmniej korzystny dla dolara od października ubiegłego roku.
RPP nie zawiodła
Posiedzenia Rady Polityki Pieniężnej już od półtora roku mają łatwy do przewidzenia rezultat. Dzisiaj o 15:00 usłyszymy komentarz prezesa NBP – prof. Adama Glapińskiego. Warto jednak zwrócić uwagę, że w mediach coraz częściej pojawiają się sygnały, że jego poglądy w samej Radzie stają się coraz mniej popularne i w najbliższych miesiącach może on zostać przegłosowany. Coraz więcej pojawia się artykułów wskazujących na przestrzeń do rozpoczęcia powolnego cyklu obniżek stóp procentowych. Nie jest to coś, co sprowadzi stopy blisko poziomów z pandemii. Należy się raczej nastawić na maksymalnie 1% w tym roku. Niby niewiele, ale jeżeli przełoży się to proporcjonalnie na WIBOR, to raty odsetkowe powinny spaść o 1 000 złotych w skali roku na każde 100 000 złotych kredytu. W zależności od wielkości zobowiązania da to nam kilkaset złotych więcej co miesiąc w budżecie domowym.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – handel zagraniczny,
15:00 – Polska – wystąpienie prezesa NBP.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Cisza przed taryfową burzą?Rynek czeka i to nie na decyzję Rady Polityki Pieniężnej, a na konferencje Donalda Trumpa. Już dzisiaj wyjaśni się, jak wyglądać będzie coś, co nazywamy już teraz nową wojną celną.
Indeksy koniunktury z Europy
Wczoraj dzień miał upłynąć pod dyktando odczytów indeksów PMI. W wielu miejscach okazały się one słabsze od oczekiwań. Rezultat dla Polski wyniósł 50,7, pkt – to poprawa względem lutego o 0,1%, aczkolwiek analitycy liczyli na 50,9 pkt. We Francji odnotowano wynik o 0,4 pkt mniejszy, niż prognozowano. Przeważyło to szalę i odczyt dla strefy euro również zawiódł. Dla pewnej równowagi gorzej wypadły również dane zza oceanu, co spowodowało, że rynki nie reagowały zmianami. Nawet lepsze wyniki z Wysp Brytyjskich nie wpłynęły na wartość funta brytyjskiego.
Czekając na RPP
Dzisiaj decyzja w sprawie stóp procentowych w Polsce. Analitycy są zgodni co do tego, że na tym spotkaniu nie należy się spodziewać zmian. Nie mają jednak wspólnego zdania na temat tego, kiedy należy oczekiwać informacji o obniżkach. Popularną datą jest lipiec. Ma to o tyle dużo sensu z uwagi na to, że w zeszłym roku w tym miesiącu mieliśmy gwałtowny wzrost inflacji wywołany częściowym uwolnieniem cen energii. W rezultacie roczny efekt tej podwyżki w lipcu powinien zniknąć. Skoro można spodziewać się spadku tego wskaźnika, to będzie też przestrzeń na cięcia stóp. Potwierdzenie tej koncepcji widać analizując stawki WIBOR. W tej 3-miesięcznej na razie nie ma reakcji, co sugeruje brak zmian od kwietnia do czerwca. Z drugiej strony w 6-miesięcznej widać spadki. Sugeruje to, że między lipcem a wrześniem rynek oczekuje spadku ceny pieniądza. Im bliżej będziemy obniżek stóp procentowych, tym słabszą dyspozycję powinien pokazywać złoty względem głównych walut.
Rynek czeka na Trumpa
Poza danymi, na rynku wyraźnie widać napięcie. Dzisiaj na 22:00 planowane jest przemówienie Donalda Trumpa. Przemówienie, jak przemówienie – prezydent ostatnio przemawia ciągle. Ważne jest jednak, że zanosi się na to, że to właśnie na nim zostaną zapowiedziane cła na wiele różnych gospodarek. Na rynku trwają rozważania, ile tak naprawdę z tych ceł zostanie nałożonych. Powodem spekulacji – oprócz nieprzewidywalności obecnej administracji – jest fakt, że wiele państw w ostatnich dniach negocjowało indywidualne warunki. Trzeba oczywiście pamiętać, że obecne cła ze strony USA są relatywnie niskie. Nie zmienia to jednak faktu, że styl ich wprowadzania ma olbrzymi wpływ na reakcje rynków.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 – USA – Raport ADP,
16:00 – USA – zamówienia w przemyśle.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Czy rynek czeka na cła?Teoretycznie wiadomością tygodnia powinno być wejście ceł ze strony USA i odpowiedzi innych państw, jednak rynek gra miejscami w przeciwnym kierunku. Wzrost cen w Europie stabilny, a Rosja znów przestaje być traktowana jako atrakcyjna inwestycja.
Inflacja w Niemczech bez niespodzianek
Wczoraj poznaliśmy dane na temat zmian cen w dwóch ważnych gospodarkach europejskich. W Niemczech zgodnie z prognozami spadek wskaźnika z 2,3% do 2,2% w ujęciu rocznym. W rezultacie uzyskano piętnasty z rzędu miesiąc poniżej 3%. Włochy z kolei pokazały wzrost o 0,4% względem oczekiwań. Teoretycznie mogłoby to martwić, jednak to zwiększenie do 2%, czyli poziomu, do którego długo dążyliśmy. Inflacja w strefie euro jest zatem mocno pod kontrolą. Analitycy nie obawiają się na starym kontynencie tak silnego proinflacyjnego wpływu ceł. Tutaj problemem jest raczej spowolnienie gospodarki. Dlatego też rynki oczekują, że EBC raczej będzie w tym roku kontynuował cykl obniżek stóp procentowych. Utrzymująca się w ryzach inflacja tylko pozwala ten ruch kontynuować.
Rosną szanse na obniżki stóp w USA
Wydaje się, że mamy dużą sprzeczność na rynkach. Z jednej strony w środę ma wejść duży pakiet ceł importowych ze strony USA. Z drugiej w ostatnich dniach wyraźnie rosną szanse na dalsze obniżki stóp procentowych za oceanem. Jest to o tyle dziwne, że sankcje powinny powodować, że inflacja wzrośnie, przez brak tańszych zamienników zza granicy. Nie można natomiast wykluczyć, że rynki grają już na deeskalację wojny handlowej. Gdyby zakładano, że sankcje zostaną w ostatniej chwili odwołane lub zostaną zawieszone bardzo szybko, obecne ruchy na rynku byłyby całkowicie uzasadnione. Podobno pierwsze państwa już dogadują się indywidualnie, za to niektóre koordynują wspólne odpowiedzi. Zresztą termin wejścia ceł importowych już jutro, więc szybko się dowiemy, co się wydarzy.
Co w Rosji?
Ostatnie spięcie medialne Donalda Trumpa z Władimirem Putinem nie umknęło uwadze inwestorów. Jeszcze dwa tygodnie temu wyglądało, jakby pokój na Ukrainie miał być zawarty za wszelką cenę, nawet kosztem dowolnych wyrzeczeń ze strony ofiary. Teraz okazuje się, że tak źle nie jest, a rynki dostosowują się do nowych zasad gry. W ciągu tych dwóch tygodni główny indeks rosyjskiej giełdy liczony w dolarze osłabił się o ponad 11%. W tym samym czasie waluta straciła ponad 2% do złotego i ponad 3% do dolara. Widać również sporą niepewność widoczną na cenach ropy naftowej. W tym samym czasie czarne złoto poszło w górę z 70 na 75 dolarów, licząc notowaną w Londynie ropę Brent. Analitycy zwracają uwagę, że to dostosowanie się do faktu, że rosyjska ropa wcale tak łatwo nie wróci na rynki.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych dzień odczytów indeksów PMI.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Wybicie wczesnych shortów = zgarniecie paliwa i ruch w dół Czekamy na zgarniecie liquidity , wczesnych shortów , potem po zmianie charakteru wchodzimy w pozycje short do najbliższego OB z m 15 ,
timeframe wejścia 1-5min, pozycja klarowna bez widocznego ,,paliwa'' więc wydaje się że paliwem będzie obecna górka .
Inwestorzy wątpią w skuteczność negocjacjiPokojowe negocjacje w sprawie zawieszenia broni na Morzu Czarnym na razie napotkały problemy. Oczekiwania Rosjan są nie do spełnienia bez zgody Unii. Dane z USA nie zaskoczyły, a Norwedzy po niespodziewanym wyskoku inflacji nie obniżają stóp procentowych.
Dane zza oceanu bez niespodzianek
Wczoraj poznaliśmy dwa ważne odczyty z USA. Zaczęło się od PKB, które niemal dokładnie trafiło w oczekiwania – rok zamknął się wynikiem 2,4%. Trzeba jednak pamiętać, że Amerykanie podają wskaźnik annualizowany. Oznacza to, że nie jest to rezultat za 2024, tylko symulacja jak potoczyłby się cały rok, gdyby był taki jak ostatni kwartał. Również w prognozy trafiła liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Niby było ich o tysiąc mniej, ale w przypadku tych danych taka różnica to jak trafienie prawie w punkt. Rynki przyjęły te informacje dość spokojnie. Dolar nawet był w lekkim odwrocie. Biorąc jednak pod uwagę sytuację w ostatnich dniach, taka korekta nie powinna być szczególnym zaskoczeniem.
Rynek wątpi w pokój na Wschodzie?
Ostatni tydzień pokazuje, że rynki finansowe przestają wierzyć w rychły powrót Rosji. Pomimo tego, że negocjacje wydają się bardzo korzystne, reakcja nie jest pozytywna. W ramach rozmów na temat zawieszenia broni na Morzu Czarnym Rosjanie negocjują powrót kilku konkretnych banków do systemu SWIFT. Byłby to bardzo dziwny precedens wpuszczający ten kraj znów na salony światowe. Patrząc jednak na notowania tamtejszej giełdy, która w ciągu tygodnia straciła 4% oraz na wzrosty cen ropy, można zakładać, że rynki nie wierzą w realizację oczekiwań strony rosyjskiej. Tym bardziej że obecna treść porozumienia pokojowego wymaga zgody Unii Europejskiej. Politycy unijni nie są jednak tak entuzjastycznie nastawieni do pomysłu, by zakończyć wojnę za wszelką cenę, nawet kosztem daleko idących ustępstw na rzecz Rosji.
Norwedzy utrzymują stopy procentowe
Ostatnia zmiana stóp procentowych w Norwegii miała miejsce w grudniu. Nie był to jednak grudzień 2024 roku, lecz 2023 i był to wówczas wzrost. Od tego czasu utrzymuje się poziom 4,5% – najwyższy od 17 lat. Do stycznia wyglądało, jakby się pojawiała dobra okazja do obniżek. Problem w tym, że luty brutalnie zweryfikował tę koncepcję. Wzrost poziomu inflacji konsumenckiej z 2,3% na 3,6% zmienił podejście tamtejszego banku centralnego. Pomimo tego, że jeszcze w styczniu zapowiadano na marzec cięcie o 0,25%, to po wystrzale inflacji zrezygnowano z tego planu. Po samej decyzji inwestorzy nie byli zdecydowani jak ją interpretować, po krótkim wahaniu wygrała jednak wersja, że brak obniżek jest dobry dla korony i norweska waluta umacniała się względem euro do końca dnia.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 – USA – dochody i wydatki Amerykanów,
15:00 – USA – Raport Uniwersytetu Michigan.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Zamówienia rosną mimo spadku optymizmuZamówienia w USA pozytywnie zaskoczyły rynki. Jest to spora niespodzianka po ostatnim spadku optymizmu. W Turcji bardzo dobre dane z rynku pracy, ale nie ustają represje. Czesi nie obniżają stóp procentowych.
Zamówienia w górę
Dane z USA wydają się ostatnio niespójne. Jeszcze wczoraj pisaliśmy o spadającym optymizmie. Dzisiaj z kolei informujemy o niespodziewanym wzroście zamówień. Rynek oczekiwał zwiększenia tego wskaźnika na dobra bez środków transportu o 0,2%, a dostał 0,7%. Ciekawiej było jednak w przypadku zamówień na dobra trwałego użytku. Prognozowano spadek o 1%, a otrzymano wzrost o 0,9%. Część analityków spekuluje, że może to być spowodowane chęcią zdążenia przed podwyżkami, które ma wywołać wojna celna. Patrząc jednak na reakcję, większość inwestorów wzięła te dane po prostu za poprawę sytuacji i mieliśmy wczoraj kolejny dobry dzień dolara.
Sytuacja w Turcji
Jeżeli mówimy o Turcji – trzeba sytuację podzielić na kilka części. Z jednej strony ścisła kontrola kursów walutowych powoduje, że parytet wymiany 38 lir tureckich za dolara niemal bez zmian utrzymuje się już szósty dzień. Do tego dzisiaj rano zobaczyliśmy solidne dane z tamtejszego rynku pracy. Stopa bezrobocia spadła bowiem do 8,2%. Jest to poziom najniższy od 2012 roku, czyli czasów, kiedy to Recep Erdogan był premierem, a nie prezydentem kraju. To chyba znaczy, że w kraju dobrze się dzieje? Wcale nie. Po prostu Turcja jest obecnie zbyt ważnym sojusznikiem, w zbyt wielu układankach, by inne państwa nie przymknęły oczu na rozprawienie się z opozycją. Wydaje się, że do momentu, kiedy sytuacja wewnątrz kraju nie będzie eskalować, konflikt nie będzie miał większego wpływu na rynki walutowe. Co innego z rynkiem długu. Tutaj inwestorzy widzą ryzyko już teraz i zaczęli się wycofywać.
Czesi nie zmieniają stóp procentowych
Wczoraj zgodnie z oczekiwaniami, Narodowy Bank Czeski nie obniżył stóp procentowych. Należy jednak zwrócić uwagę, że Czesi mają wyjątkowo niskie stopy procentowe jak na waluty naszego regionu. Główna stawka w Pradze – 3,75% – jest o 2% niższa niż w Polsce i niemal 3% niższa niż na Węgrzech. Warto również zwrócić uwagę, że inflacja jest mniejsza prawie o dokładnie taką samą wartość. Należałoby się teoretycznie spodziewać, że jesteśmy blisko pewnej stabilizacji stóp procentowych – o ile nie dojdzie do gwałtownych zmian inflacji w górę lub w dół. Biorąc pod uwagę obecną tendencję spadkową wzrostu cen, rynek widzi jednak szanse na kolejne cięcie. Było to widoczne po reakcji na kursie korony czeskiej.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 – USA – wzrost PKB,
13:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
16:00 – USA – Indeks Kansas City FED dla przemysłu.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Nastroje za oceanem słabnąZmiana władzy w USA miała duży wpływ na rynki. Z jednak czasem pojawia się coraz więcej wątpliwości. Tempo wzrostu cen w Wielkiej Brytanii spowalnia, a na Węgrzech znowu zapowiada się na majstrowanie przy cenach.
Gdzie optymizm w USA?
Wczoraj poznaliśmy dane z USA. Główną niespodzianką był indeks zaufania konsumentów – Conference Board. Rynek oczekiwał 94 pkt, a faktyczny odczyt wyniósł jednak 92,9 pkt. Był to tym samym najniższy wynik od czasów pandemicznych. Z drugiej strony sam moment wyboru Donalda Trumpa na prezydenta był jednym z najwyższych poziomów w tym okresie. Wygląda na to, że po pierwszej fali entuzjazmu optymizm za oceanem spada. Na rynku walutowym nie widać jednak negatywnego wpływu tych danych. Co więcej, dolar się nawet wczoraj umacniał. Należy jednak pamiętać, że ta waluta od początku roku mimo tych umocnień nadal ma ponad 4% straty względem euro.
Inflacja na Wyspach
Dziś rano poznaliśmy dane na temat wzrostu cen w Wielkiej Brytanii. Zgodnie z oczekiwaniami jest to spadek. Dobrą wiadomością dla portfeli Brytyjczyków jest to, że zarówno w przypadku inflacji konsumenckiej, jak i bazowej jest to spadek o 0,1% większy, niż oczekiwano. W rezultacie konsumencka w lutym wynosiła 2,8% rocznie, a z kolei bazowa 3,5%. Funt przyjął te dane jednak dość spokojnie. Nie powinny one wpływać na dotychczasowy trend zmiany stóp procentowych w Wielkiej Brytanii.
Węgrzy nie zmieniają stóp procentowych
Na Węgrzech trwa w tej chwili nawrót inflacji. Często zdarza się tak, że po początkowych sukcesach w walce jest odbicie. Problem w tym, że Węgrom udało się w najlepszym dla konsumentów momencie ograniczyć wzrost cen do poziomu 3% rocznie. Obecnie jest to jednak już 5,6% w skali roku. W wyniku tych problemów od mniej więcej połowy roku bank centralny Węgier wstrzymał cykl obniżek stóp procentowych. Warto zwrócić uwagę, że Węgry niestety w wielu miejscach cofnęły się w swojej polityce o kilkadziesiąt lat. Wiadomością ostatnich dni jest bowiem próba ustalenia cen administracyjnych niektórych produktów. Krytycy uważają, że manewr ten będzie w długim momencie horyzoncie nieskuteczny. Im bardziej realne ceny będą się oddalać od administracyjnych, tym trudniej będzie je potem znów uwolnić. Trzeba pamiętać, że inflacja obniżona w oparciu o manipulacje przy cenach nie jest racjonalnym powodem do obniżek stóp procentowych. Chyba, że chcemy pogłębić problemy – wtedy jest.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 – USA – zamówienia na dobra,
14:30 – Czechy – decyzja w sprawie stóp procentowych.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
Indeksy koniunktury znów rządzą rynkamiWczorajszy dzień na rynkach walutowych upłynął pod dyktando indeksów koniunktury. Zarówno odczyty z Europy, jak i z USA ucieszyły inwestorów. Patrząc jednak na to, gdzie kończył dzień kurs dolara względem euro, te zza oceanu wzbudzały bardziej pozytywne emocje. W tle bardzo słabe dane o sprzedaży z Polski.
Koniunktura w Europie
Indeksy PMI w głównych gospodarkach europejskich nie zaskoczyły przesadnie analityków. Widać było ciekawą tendencję, że w wielu gospodarkach lepiej od oczekiwań wypadał wskaźnik dla przemysłu. Słabiej z kolei prezentował się ten dla usług. Ta prawidłowość widoczna jest również w łącznym indeksie dla całej strefy euro. Nadal bardziej optymistyczni są ankietowani z branży usługowej, ale przewaga ich pozytywnego nastawienia nad ich kolegami z przemysłu się wyraźnie kurczy. Patrząc na możliwe negatywne efekty wojny celnej, tak duży optymizm powinien cieszyć – widać zresztą rezultaty radości na kursach walut. Po publikacji tych danych euro wyraźnie zyskało względem dolara.
Zaskakujące dane
Wczorajsze dane makroekonomiczne o sprzedaży z Polski zaskoczyły wszystkich, oprócz największych pesymistów. Oczekiwania mówiły o dość stabilnym wzroście sprzedaży o 5% w skali roku. Odczyt wyniósł jednak zaledwie 0,6%. Powiedzmy, że są to wprost typowe dane dla gospodarki w stagnacji. Co więcej, w cenach stałych jest to nawet spadek w ujęciu rocznym. Takie dane w zwykły dzień spowodowałyby obniżki na walucie. Byliśmy jednak w dniu publikacji odczytów PMI. Wynik dla Polski po raz pierwszy od początków 2022 roku przekroczył 50 pkt. Mamy zatem przewagę odpowiedzi optymistycznych. Najlepszym dowodem na to o ile lepsze perspektywy dla gospodarki są ważniejsze, niż słaba realizacja sprzedaży jest wczorajsze umocnienie złotego. Kurs euro do naszej waluty spadł o 2 grosze i pierwszy raz od ponad 2 tygodni skończyliśmy dzień poniżej 4,18 zł.
Za oceanem odwrotna tendencja
Tak jak w Europie zaskakiwał pozytywnie indeks PMI dla przemysłu, a zawodził dla usług, tak za oceanem było dokładnie odwrotnie. Niespodziewane były też błędy oczekiwań, ale biorąc pod uwagę dynamikę zmian za nowej prezydentury, która trwa jeszcze niewiele powyżej 2 miesięcy, prognozowanie nastrojów może być utrudnione. Indeks PMI dla przemysłu, pomimo oczekiwań na 51,8 pkt, wyniósł pierwszy raz od listopada poniżej 50 pkt – konkretnie 49,8 pkt. Z kolei usługi wypadły znacznie lepiej – prognozowano 50,8 pkt, a otrzymano aż 54,3 pkt. W przypadku tych indeksów, 2 pkt i 3,5 pkt to spore różnice. Inwestorzy uznali jednak odczyt z USA za korzystny dla amerykańskiej waluty. W rezultacie dolar nie tylko odrobił wspomniane wcześniej poranne straty, ale również zakończył dzień wyraźnym umocnieniem względem euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Węgry – decyzja w sprawie stóp procentowych.
Maciej Przygórzewski – główny analityk w InternetowyKantor.pl
pomysł na EURUSDKursy walutowe zależą od wielu czynników: gospodarczych, politycznych, spekulacyjnych. Swing trading jest próbą osiągnięcia krótkoterminowych i średnioterminowych zysków na dowolnym instrumencie finansowym w okresie od kilku dni do kilku tygodni.
Każdy trader patrząc na wykres zobaczy coś innego... sens handlu polega na tym że tworzysz pogląd na podstawie swojej analizy a następnie starasz się go trzymać. (Ten pomysł jak każdy inny który publikuje ma dokładnie 50% szans na sukces lub porażkę)
EURUSD koniec wzrostów?Czy to koniec wzrostów? Analizy zakładające wzrosty po zaliczeniu 1.02USD się zrealizowały. Teraz przyglądam się wewnętrznym strukturom zastanawiając się czy to koniec wzrostów. Najwygodniej było by poczekać aż cena wykona jeszcze jeden wzrost z zielonej strefy rysując falę 5 do pełnej budowy fali III która to będzie informacją o kontynuacji wzrostów jako IV i V. Ale nawet jak zielona strefa padnie to jest jeszcze ostatni bastion w okolicach 1.05USD gdzie nie możemy pozwolić na zamykanie dziennego interwału poniżej. Zatem wszystko co nad 1.05USD ma większą szansę na kontynuacje wzrostów a spadki poniżej to zachęta po dołki na 1.02usd
Dolar wraca do gry?Kurs EUR/USD po osiągnięciu we wtorek ponad 4-miesięcznych maksimów wyraźnie złapał zadyszkę. Mocniejszy na szerokim rynku dolar to zła informacja dla walut EM, w tym polskiego złotego. Według dużej części analityków piątkowa sesja na rynku FX ma przebiegać w spokojnym tempie.
Gorący tydzień za nami
Mijający tydzień z pewnością nie należał do nudnych. Trwają rozmowy w trójkącie Ukraina-USA-Rosja, chociaż zgodnie z przewidywaniami ekspertów ta ostatnia strona nie jest szczególnie skora nawet do zawieszenia broni. Izrael wznowił ofensywę w Strefie Gazy. Miejsce miały posiedzenia kilku banków centralnych, na czele z amerykańskim. W niemieckim Bundestagu przegłosowano ustawę rozluźniającą gorset zadłużeniowy RFN (dziś ma nad nim głosować izba wyższa parlamentu). W Brukseli unijny szczyt rozpoczął proces przyjmowania inicjatywy „ReArm EU”, która ma wzmocnić możliwości obronne Europy, co pośrednio wesprze europejski przemysł. Niestety jak widać, wiele z tych wydarzeń jest w większej lub mniejszej mierze związana z konfliktami zbrojnymi, co ostatecznie ma co najmniej gorzki wydźwięk. Dodatkowo pozytywne aspekty niektórych ważnych decyzji zdają się wygasać, a na pierwszy plan ponownie wysuwają się ryzyka.
Koniec czy dopiero początek ofensywy USD?
Kurs EUR/USD jeszcze we wtorek atakował poziom 1,095 $, ustanawiając kilkumiesięczne maksima. Wtedy też pojawiły się całkiem uzasadnione pytania o przebicie okrągłego 1,1 $. Jednak do niczego takiego nie doszło, a pretekstem do odwrotu miało być środowe posiedzenie FOMC (chociaż ruch zaczął się już wcześniej). Co prawda Amerykanie zgodnie z oczekiwaniami nie zmienili stóp procentowych, ani prognoz co do ich obniżek w tym roku, ale rynek zinterpretował komunikat i konferencję Jerome Powella prodolarowo. W ten sposób eurodolar próbuje wczoraj i dziś naruszyć strefę wsparcia wokół 1,083 $, ale ma z tym spore trudności. Analitycy wskazują na aspekt techniczny, według którego kurs osiągnął już zasięg ruchu trudny do poszerzenia bez dodatkowych impulsów, a tych brakuje na koniec tygodnia przy pustym kalendarzu makro. Rzeczywiście możemy dostrzec, że główna para globu znajduje się obecnie w obszarze dolnego ograniczenia konsolidacji, którą możemy obserwować od 2 tygodni. Warto jednak zawsze mieć z tyłu głowy, że w każdym momencie może się pojawić nowa informacja z Białego Domu, która popchnie inwestorów w jakimś kierunku.
Presja na PLN
Mocniejszy dolar na szerokim rynku to tym razem klasycznie negatywna informacja dla walut rynków wschodzących, a więc również dla polskiego złotego. W piątkowe południe kurs euro znajduje się wciąż blisko 4,20 zł, a kurs dolara sięga 3,87 zł. Dalsze osłabienie PLN może być powstrzymywane przez uspokojenie na EUR/USD połączone z czynnikami technicznymi na parach złotowych, które nie potrafią wybić oporów, stanowiących równocześnie górne ograniczenie trwających konsolidacji. Jeżeli w najbliższym czasie nie uda się pokonać tych poziomów, to urośnie szansa odwrotu, który może wymazać nawet kilka groszy z wcześniejszej deprecjacji złotego. Mimo wszystko główną rolę zamierza aktualnie odgrywać ogólnorynkowy sentyment, co spycha na dalszy plan czynniki wewnętrzne. Za takowy można uznać najnowszy rating Polski ze strony agencji Moody’s, który poznamy wieczorem (prognozowane jest utrzymanie oceny A2). W średnim terminie warto zwrócić uwagę na kruszący się jastrzębi front w RPP. Tym razem dotyczy to prof. Ireneusza Dąbrowskiego, który na portalu X podzielił się swoimi przemyśleniami po wczorajszych danych z polskiego rynku pracy. Schłodzenie presji płacowej ma wróżyć dobrze na przyszłość, co można interpretować jako zbliżającą się możliwość obniżek stóp nad Wisłą.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
Wieczorem (brak dokładnej godziny) – Polska – publikacja ratingu agencji Moody’s.
Adam Fuchs – analityk w InternetowyKantor.pl