Proszę na lotnisko - Analiza firmy UberTo już ponad 15 lat odkąd powstał UBER i przerażające jest dla mnie to, że spółka, która była określanem mianem startupu i czegoś rewolucyjnego ma już za sobą ponad półtorej dekady i stała się naszą codziennością. Czas leci nieubłaganie, ale to właśnie on może być kluczem do sukcesu.
Krótka historia
Zima, rok 2008 i ogromny problem, aby zamówić taksówkę celem wrócenia do domu po konferencji. Teoretycznie nic niesamowitego, ot, zwykła codzienność w tamtych, ale wtedy pada pytanie “A co, gdybyś mógł zamówić przejazd bezpośrednio w aplikacji?”. Travis Callanick i Garret Camp, właśnie od tego pytania rozpoczęli swoją przygodę z firmą początkowo zwaną UberCab i raz na zawsze odmienili rynek taksówkarski na świecie.
Początki nie były łatwe, tamte lata to prawdziwy boom na startupy, które starały się pozyskać finansowanie od inwestorów. Airbnb, Instagram, Snapchat, Tesla, Twitter, to tylko kilka z przedsiębiorstw, którym się udało wspiąć na wyżyny w swoich kategoriach. Należy pamiętać też, że na każdy udany biznes przypadają dziesiątki, jeśli nie setki nieudanych, tak więc konkurencja była zażarta, a każdy inwestor na wagę złota. Uberowi jednak się udało, najpierw skromne 1.3 miliona dolarów, później 11, następnie 37. W międzyczasie rozwijali swoją platformę, rynki i ofertę.
Parę lat później, w 2015, Uber został wyceniony na 51 miliardów dolarów, jednocześnie piastując miejsce najbardziej wartościowego startupu na świecie. Natomiast w 2019, spółka ruszyła po finansowanie na giełdę i przed debiutem była wyceniana na ponad 120 miliardów. Rynek jednak bezlitośnie zweryfikował oczekiwania analityków i w dniu debiutu kapitalizacja spadła do 69 miliardów dolarów. To jeden z najgorszych debiutów w USA pod względem zakładanej, a realnej wartości spółki.
Problemy, problemy.
Uber w trakcie swojej drogi rynkowej mierzył się z wieloma różnymi wyzwaniami. Regulacje prawne, w krajach, w których operują, wrogość ze strony taksówkarzy, rosnąca konkurencja w postaci innych firm, zakończone fiaskiem pierwsze testy samochodów autonomicznych, a także problemy wewnątrz firmy. Te ostatnie były przysłowiowym gwoździem do trumny dla założyciela i CEO spółki - Travisa Kallanicka. Z informacji płynących z wewnątrz firmy okazało się, że panuje tam seksistowska, nieprzyjazna i wroga atmosfera, w której się nie da pracować. Poza CEO, pracę straciło ponad 20 wysoko postawionych managerów, a nowym szefem firmy, który piastuje to stanowisko aż do dzisiaj został Dara Khosrowshahi.
Na tym chciałbym zakończyć historię firmy UBER. Jeśli macie ochotę poznać więcej szczegółów, to w internecie znajdziecie mnóstwo informacji. Możecie również obejrzeć serial Super Pumped, który znajdziecie na SkyShowtime. (7,3/10 na IMDB, warto sprawdzić)
Co teraz, co dalej?
Obecna kapitalizacja firmy UBER to prawie 145 miliardów dolarów, a cena za akcję oscyluje w okolicach 70$. Jesteśmy zatem znacznie powyżej zakładanego IPO w 2019 roku, ale trzeba wspomnieć, że Uber z 2019 roku, a Uber z 2024 to dwie zupełnie różne firmy.
Przede wszystkim przez wiele lat firma miała problem z generowaniem dodatnich przepływów pieniężnych (FCF), a także z przynoszeniem zysku netto. To zmieniło się z raportem za 2023 rok, kiedy omawiana firma pierwszy raz zamknęła rok na plusie i dała nadzieję inwestorom na przyszłość.
Nie bez znaczenia pozostają również oczekiwania rynku, bo ten nie spodziewa się niczego innego niż dalszych wzrostów. Zarówno pod względem przychodów jak i zysku netto przed opodatkowaniem. W ciągu najbliższych 4 lat analitycy spodziewają się podwojenia przychodów. A także, prawie 10-krotnie większych zysków netto przed opodatkowaniem.
Poza rosnącymi oczekiwaniami rynku, dla mnie istotnie pozostają także wyceny analityków na najbliższe 12 miesięcy, a te wyglądają następująco:
87.79$ to średnia uzyskana na podstawie wycen 31 analityków w przeciągu ostatnich trzech miesięcy. Biorąc pod uwagę aktualną cenę akcji, to daje nam to upside w wysokości prawie 27%. Interesujący jest również dolny zakres określony przez analityków, 71$, ponieważ on nadal znajduje się powyżej aktualnej ceny zakupu.
Oczywiście, analitycy to tylko ludzie i nie są w stanie przewidzieć tego, co się wydarzy w przyszłości i nie ma co pokładać w tych wycenach ogromnych nadziei. Natomiast, jeśli wszystko złożymy w całość, to rozegranie tej pozycji może wiązać się z niewielkim ryzykiem, biorąc pod uwagę upisde na najbliższe 12 miesięcy.
Strata w Q1
Pozostając w temacie analityków, warto przyjrzeć się raportowi za Q1 24’, który trafnie został pokryty w kwestii przychodów, ale zupełnie rozminął w kwestii zysku na akcję. Analitycy spodziewali się zysku w wysokości 23 centów na akcję, a dostali 32 centy straty na akcję. 654 miliony dolarów straty netto zostało zarapartowanych w ostatnim kwartale, ale CEO firmy podtrzymuje, że było to związane z ponowną wyceną inwestycji kapitałowych i nie miało to żadnego powiązania z działalnością operacyjną firmy. Dara Khosrowshahi nie spodziewa się powtórzenia takich sytuacji w następnych kwartałach, ale podkreśla, że nikt nie jest w stanie przewidzieć rynku.
Nie jest to dla mnie czerwona lampka jeśli chodzi o tę inwestycję, ale znak, że trzeba do niej podejść bez nadmiernego entuzjazmu, z chłodnym spojrzeniem. Co prawda, tyczy się to każdej inwestycji, ale te w których widzimy większe szanse, są w stanie nam zakłócić racjonalne myślenie.
AI, regulacje i Tesla.
Chyba nie będzie zaskoczeniem, że największym kosztem w prowadzeniu tego rodzaju firmy są kwestie związane z wynagrodzeniem kierowców. To oni generują największy koszt w księgach finansowych i każde ograniczenie tego kosztu powinno przechylać wyniki firmy na bardziej korzystne dla inwestorów.
W związku z nadchodzącymi zmianami i rozwojem AI w ciągu ostatnich paru lat, według mnie nieuniknione pozostaje wprowadzenie autonomicznych samochodów. Nie wiem, czy wydarzy się to w tej dekadzie, czy przyjdzie nam poczekać dłużej, ale pewne jest, że kiedyś przyjdzie nam przejechać się taksówką bez kierowcy lub posiadać swój samochód, który zawiezie nas z punktu A do punktu B bez naszej ingerencji.
Dzięki współpracy z partnerami, Uber od lat próbuje swoich sił w wykorzystaniu samochodów autonomicznych. Ostatnio zrobiło się głośno o pilotażowym programie dotyczącym platformy Uber Eats. W części dzielnic Phoenix możecie zamówić jedzenie, które przywiezie Wam “samojeżdzący” samochód.
“Robo-Taxi” również jest już w użytku, co prawda nie na masową skalę, ale kierunek jest oczywisty.
Nie bez powodu zestawiam ze sobą akapit na temat wynagrodzeń, które UBER płaci kierowcom z autonomicznymi samochodami. Jeśli utopijna wizja przyszłości się ziści, to właśnie w tym miejscu opisywana firma będzie mogła zaoszczędzić ogromne pieniądze i podbijać swoje wyniki finansowe, ale nie możemy zapominać, że z każdą potencjalną szansą wiążą się też zagrożenia.
Zostańmy w temacie samochodów, bo UBER, pomimo tego, że mocno rozpycha się w autonomicznych pojazdach, to jednak nie jest ani producentem, ani firmą skupioną na adaptacji autopilotów do pojazdów. To rodzi wiele zagrożeń, ponieważ jeśli stracą partnerstwa, bądź obecni partnerzy zaczną rozwijać swoje UBERopodobne usługi, to spółka może bardzo mocno ucierpieć. Poza samymi partnerstwami nie wolno zapominać o konkurencji, która nie śpi i też cały czas się rozwija. Tutaj można wspomnieć o LYFT, DIDI, BOLT, GRAB, który jest ekstremalnie popularny w Azji, czy chociażby Ola Cabs z siedzibą w Indiach. Na to nakładają się jeszcze lokalne firmy taksówkarskie, które też nie śpią i mają swoje aplikacje i zbliżone do Ubera usługi.
Ponadto jest jeszcze jedna, trapiąca mnie kwestia. W ostatnim wywiadzie Jensen Huang (CEO Nvidia) powiedział: “Tesla jest daleko przed wszystkimi w implementacji autonomicznych samochodów” . Jeśli już osiągną to nad czym pracują, to co będzie im stało na przeszkodzie, aby stworzyć CyberTaxi, albo TeslaCab? Być może z początku będą chcieli wejść w kolaborację z innymi firmami czy nawet z Uberem, ale biorąc pod uwagę apetyt Muska na rozwój swoich firm - wcale bym się nie zdziwił, gdy zechce zgarnąć ten kawałek tortu dla siebie.
Poza sektorem “mobility”, do którego zaliczamy przejazdy z kierowcą/wynajem samochodów, hulajnóg, itd, mamy również dostawę żywności i paczek, a także fracht. W obu przypadkach konkurencja jest ogromna i potrzebne są mądre ruchy spółki, aby nie spaść z tych dwóch rowerków.
To niestety nie koniec widocznych dla mnie zagrożeń, bo kolejnym z nich są regulacje. Nawet jeśli nie śledzicie ruchów spółki, ani jej konkurencji, to na pewno obiły Wam się o uszy protesty taksówkarskie, zmiany w lokalnych przepisach, do których firmy świadczące usługi musiały się dopasować, a także kary finansowe, które co jakiś czas są nakładane na te spółki.
Gdy patrzę na to jak długi bój toczy Uber z różnymi legislacjami w krajach, gdzie operują to dosyć pozytywnie jestem nastawiony do tego, że jeśli dostanie szansę, to będzie w stanie walczyć o legislacje związane z autonomicznymi taksówkami. Prawdodpobnie w EU będzie to cholernie trudne zadanie, ale jeśli w USA się uda przeprowadzić pilotaż na szeroką skalę - myślę, że będą to świetne podwaliny pod dalsze działania.
Wyłuskałem kilka zagrożeń, które mogą stać przed firmą w najbliższym czasie, ponieważ optymistyczną robotę zrobili analitycy, którzy tak jak widzieliście wyżej, w większości nie spodziewają się niczego innego niż wzrostu ceny akcji.
Kreski, kreski
Cały czas się zastanawiam nad tymi wszystkimi wykresami, czy to słuszne, czy ma to sens i jak do tego podchodzić w długiej perspektywie. Pytań jest tak wiele, a dostaję tak mało odpowiedzi. Natomiast jeśli analiza fundamentalna i oczekiwania rynku zgrywają mi się z tym, co widzę na wykresie - jest to dla wygodna sytuacja. I tak jest w tym przypadku.
Spółkę obserwuję już na prawdę długo i jak widzicie ten pierwszy prostokąt od dołu, to tam wyznaczyłem sobie pierwsze miejsce na wejście. Prawie idealne, co? Niestety w tym zagraniu popełniłem tak dużo błędów jak tylko się dało i zostałem z niczym. Po więcej informacji zapraszam na mój profil na platformie X.
Wracam już do wspomnianych kresek. Przede wszystkim czekałem na jakąś reakcję z poziomów ATH z 2021 roku i taką dostałem. Dostaliśmy zawrotkę na wysokości czerwonego młotka, ale wtedy nie zdecydowałem się zająć pozycji. Liczyłem na mocniejsze odreagowanie. Zatem dałem kursowi robić swoje z nadzieją na to, że wrócimy ponownie w okolice 60-62$. Minęło kilka miesięcy i faktycznie, znowu znaleźliśmy się w tym samym miejscu.
Początkowo obserwowałem kurs, czy w ogóle uda mu się utrzymać na tym wyznaczonym wsparciu. Dni mijały, a kurs spokojnie poruszał się w bocznym trendzie nie wykonując żadnych niepokojących ruchów. Ponadto, jeśli miałbym jeszcze coś dodać to nie naruszyliśmy EMA200. Natomiast robiąc tę analizę mocno kierowałem się zasadą “less is more”.
Niestety nie udało mi się złapać akcji idealnie w dołku, ale moje wejście to 65.76$ z nadzieją na doprowadzenie kursu do ostatniego szczytu z TP1 w okolicach 74$.
To chyba wszystko w dzisiejszym wpisie. Dajcie koniecznie znać co myślicie o tej firmie i na jakie wskaźniki/formacje zwracacie uwagę jak podejmujecie decyzję o inwestycji.