ReutersReuters

Odpływ pracowników z Ukrainy uderza w kraje Europy Środkowej

Kluczowe punkty:
  • Firmy mają wakaty, bo Ukraińcy wrócili bronić kraju
  • Szukają rozwiązań jak zatrudnianie kobiet czy pracowników z Azji
  • Niedobór pracowników zbiegł się z czasie z zakłóceniami podaży, wysokimi kosztami

Place budowy, linie produkcyjne w fabrykach i magazyny w całej Europie Środkowej starają się zapełnić wakaty po tym, jak dziesiątki tysięcy ukraińskich mężczyzn porzuciło w ostatnich miesiącach pracę, aby wrócić do domu po inwazji Rosji na ich kraj.

Przyciągnięci wyższymi płacami i złagodzeniem przepisów wizowych, setki tysięcy Ukraińców napłynęło do Europy Środkowej w ostatniej dekadzie, zajmując stanowiska, które nie były wystarczająco wysoko opłacane, aby przyciągnąć lokalnych pracowników w budownictwie, sektorze motoryzacyjnym czy przemyśle ciężkim.

Wielu z nich wróciło do domu po tym, jak Ukraina ogłosiła w lutym stan wojenny i zażądała od obywateli płci męskiej, aby byli gotowi do służby wojskowej.

Reuters rozmawiał z 14 przedstawicielami przedsięborstw, firm pośredniczących w zatrudnianiu pracowników, organizacji branżowych i ekonomistami z Polski i Czech, którzy powiedzieli, że odpływ ukraińskich pracowników spowodował poważne niedobory siły roboczej w wysoko uprzemysłowionych gospodarkach, co prowadzi do wzrostu kosztów i opóźnień w zamówieniach produkcyjnych i pracach budowlanych.

Przed inwazją Rosji Ukraińcy stanowili największą grupę zagranicznych pracowników w Europie Środkowej. W Polsce i Czechach pracowało odpowiednio około 600 tysięcy i ponad 200 tysięcy ukraińskich pracowników, wynika z danych organizacji branżowych.

Pracodawcy Rzeczypospolitej Polskiej, którzy reprezentują 19 tysięcy firm, szacują, że od początku wojny Polskę opuściło około 150 tysięcy ukraińskich pracowników, głównie mężczyzn.

Wiesław Nowak, prezes spółki ZUE specjalizującej się w budowie sieci kolejowych i tramwajowych, powiedział, że jeden z podwykonawców spółki w ostatnim czasie nie był w stanie zrealizować zlecenia, gdyż odeszli niemal wszyscy z jego 30 ukraińskich pracowników.

"Przy odejściach na masową skalę na różnych budowach, pracowników szuka wiele firm" - powiedział Reuterowi.

"Na pewno wpływa to na koszty i tempo realizacji prac, bo jednak, jeśli komuś w tym samym czasie odchodzi z budowy kilkadziesiąt osób, odbudowanie tego zespołu to nie jest kwestia kilku dni, tylko dłuższego okresu" - dodał.

Europejski Bank Centralny (ECB) ocenił w czerwcu, że napływ ukraińskich uchodźców powinien zmniejszyć niedobory pracowników na rynku pracy w strefie euro. Jednakże w przemysłowych krajach spoza eurolandu zdaje się mieć miejsce odwrotne zjawisko.

Setki tysięcy ukraińskich uchodźców, głównie kobiet i dzieci, którzy znaleźli się w regionie, nie mogą łatwo wypełnić wolnych stanowisk. Wiele z wakatów to bowiem miejsca pracy w fizycznie wymagających sektorach, takich jak budownictwo, przemysł czy odlewnie, gdzie obowiązują limity prawne dotyczące tego, ile kobiety mogą dźwigać.

Od szkolenia uchodźczyń do obsługi wózków widłowych po rekrutację nowych pracowników w Azji, firmy starają się znaleźć innowacyjne sposoby na wypełnienie wakatów, powiedzieli Reuterowi przedstawiciele firm.

Jednak dla wielu firm, które już wcześniej zmagały się z ekonomicznymi skutkami pandemii koronawirusa, a teraz stoją w obliczu gwałtownego wzrostu kosztów energii i inflacji wywołanej wojną, nagły niedobór siły roboczej stanowi poważne wyzwanie.

"Utrata ukraińskich pracowników pogłębiła problemy, z jakimi borykają się firmy" – powiedział Reuterowi Radek Spicar, wiceprezes Czeskiej Federacji Przemysłu.

"Firmy sygnalizująą, że nie są w stanie pokryć całego zapotrzebowania partnerów biznesowych: dostawy sie opóźniają i płacą kary" - dodał.

WAKATY

Czechy, gdzie produkcja przemysłowa odpowiada za 30% PKB, są jednym z najbardziej uprezmysłowionych krajów UE. Za nimi jest Polska, z udziałem 25%.

Przed inwazją Rosji na Ukrainę niemiecka firma rekrutacyjna Hofmann Personal pozyskała ponad 1000 ukraińskich kandydatów do pracy, którzy mieli przyjechać do Czech między marcem a czerwcem, głównie do pracy w sektorach motoryzacyjnym, przemysłowym i logistyce.

Firmy, które czekały na tych pracowników, mają teraz problem, by ich zastąpić, powiedziała Gabriela Hrbackova, dyrektor zarzadzająca Hofmann Personal w Czechach. Kraj ma najniższą w UE stopę bezrobocia - ledwie 3,1%.

"Jeśli sytuacja się szybko nie rozwiąże i nie pojawi się więcej możliwości rekrutowania zagranicznych pracowników, będzie to miało poważne konsekwencja, zwłaszcza dla firm z sektora przemysłu" - powiedziała Reuterowi.

"Firmom brakuje setek pracowników na stanowiskach operatorów produkcji, na wykwalifikowane stanowiska produkcyjne, takie jak spawacze, operatorzy (maszyn), ślusarze czy kierowcy wózków widłowych" - dodała.

Menadżerowie i organizacje branżowe oceniają, że skutki odpływu ukraińskich pracowników są szczególnie odczuwalne w Europie Wschodzącej, gdyż tamtejszy przemysł jest słabiej zautomatyzowany niż na Zachodzie, choćby w Niemczech.

Dla Scanfil SCANFL - fińskiej spółki specjalizującej się w elektronice - gwałtowna utrata pracowników w Polsce, gdzie prowadzi działalnosć, była impulsem do realizacji planów zwiększenia automatyzacji.

"Automatyzacja jest możliwa na wielu stanowiskach, ale nie wszędzie" - powiedziała Magdalena Szweda, human resources manager w Scanfil Poland w Mysłowicach.

"Wciąż w bardzo wielu miejscach organizacji mamy potrzebę pracy rąk ludzkich, zatem poszukiwanie nowych źródeł pozyskiwania pracowników jest niezmiennie aktualnym zadaniem" - dodała.

SKUTKI GOSPODARCZE

W ocenie głównego ekonomisty BNP Paribas Banku Polska, Michała Dybuły, jest jasne, że utrata ukraińskich pracowników zaszkodzi polskiej gospodarce przynajmniej w krótkim terminie, biorąc pod uwagę dane i rozmowy z przedsiębiorcami.

Jest jednak zbyt wcześnie, by ocenić skalę tych problemów, dodał.

Petr Skocek, dyrektor fabryki spółki Brose Group w czeskiej Ostrawie, powiedział, że napływ pracowników z Ukrainy był dla firmy błogosławieństwem, biorac pod uwagę ich wysokie kwalifikacje, etykę pracy i podobną kulturę.

"Ten kanał obecnie się wyczerpał" - dodał.

Problemy z obsadą stanowisk zbiegają się w czasie z zakłóceniami łańcucha dostaw, a także wysokimi kosztami paliw i surowców związanymi z wojną w Ukrainie.

Indeks cen produkcji (PPI) osiągnął w czerwcu 25,6% w Polsce i 28,5% w Czechach.

Niektóre firmy oferują wyższe płace, by przyciągnąć chętnych, zachęcając lokalnych pracowników do podjęcia pracy i konkurując o ograniczoną liczbę dostępnych pracowników z Ukrainy.

"Szukamy na rynku ukraińskich pracowników, oferując wyższe pensje" - powiedział Maciej Jeczmyk, prezes spółki InBet, produkującej prefabrykaty budowlane. "Dostosowujemy się praktycznie każdego tygodnia".

ZATRUDNIANIE KOBIET, OSÓB Z INNYCH KRAJÓW

By poradzić sobie z niedoborem pracowników, część firm przeniosła mężczyzn do bardziej wymagających fizycznie zadań i zatrudniła ukraińskie uchodźczynie na ich dotychczasowe stanowiska, wskazuje firma rekrutacyjna Gremi Personal.

"Czyli na przykład z taśmy produkcyjnej mężczyzna idzie na przykład na dział logistyki, gdzie trzeba dźwigać cięższe rzeczy" - powiedział Reuterowi zastępca dyrektora generalnego firmy Damian Guzman.

Niedobory skłoniły też część firm do poszukiwania pracowników w odleglejszych krajach, jak Mongolia czy Filipiny, choć kwestie językowe czy wizowe utrudniają szybkie ściągnięcie osób do pracy z tych krajów.

"Problem jest taki, że liczba pracowników ściąganych z tych krajów nie jest wystarczająca, by wypełnić wakaty" - powiedział Marcos Segador Arrebola, prezes GI Group Poland.

W jego ocenie liczba ukraińskich pracowników w polskiej gospodarce wzrosła 38-krotnie na przestrzeni 13 lat.

Firmy takie jak polska spółka budowlana Inpro korzystają też z elementów prefabrykowanych, by zrealizować projekty na czas. Inni przedłużają czas pracy i umożliwiają kobietom pozyskanie kwalifikacji na stanowiska dotychczas częściej zajmowane przez mężczyżn, jak operator wózka widłowego.

Wojciech Ratajczyk, prezes firmy rekrutacyjnej Trenkwalder Poland, powiedział, że w Polsce poszukiwane są osoby na 50.000 stanowisk w logistyce, w większości operatorzy wózków widłowych.

Poinformował, że ponad 600 kobiet odpowiedziało na ofertę szkolenia na operatora wózka widłowego skierowaną do 2000 uchodźczyń. Kilkadziesiąt z nich rozpoczęło już 4-tygodniowe szkolenie organizowane wspólnie z kilkoma innymi firmami.

Jedną z uczestniczek szkolenia jest Olha Voroviy, niegdyś menedżer sprzedaży, która po ucieczce z Ukrainy znalazła pracę w magazynie firmy motoryzacyjnej Faurecia w Polsce.

"To ciężka praca (...) ale potrzebuję pracy i pieniędzy, a w Gorzowie nie było innych dostępnych ofert" - powiedziała Reuterowi w czasie przerwy w szkoleniu, które umożliwi jej przejście na lepiej płatne stanowisko w magazynie.

"W Ukrainie pracowałam głową, a tu w Polsce pracuję fizycznie" - dodała.

Zaloguj się lub utwórz zawsze darmowe konto, aby przeczytać te wiadomości