Czy to koniec krwawienia? Netflix i zmiana podejścia do biznesu.Śmiem twierdzić, że każda obyta z internetem osoba zna platformę Netflix. Prawie 230 milionów aktywnych użytkowników i TOP1 j eśli mówimy o tej branży. Drugie miejsce zajmuje Amazon Prime Video z nieco ponad 200 milionami, jednakże Amazon stosuje zupełnie inną politykę cenową i sposób pozyskiwania użytkowników na nowych rynkach. Prime Video jest dodatkiem do usługi Prime, która umożliwia darmowe dostawy, eksluzywne promocje i wiele innych usług powiązanych z firmą Amazon. Dlatego tutaj skupiłbym się na TOP3 i TOP4. A te prezentują się następująco: Disney z prawie 130 milionami subskrybentów oraz HBO Max, który zbliża się do granicy 80 milionów subskrybentów.
Czarno na białym widać, że konkurencja nie śpi. Jeszcze parę lat temu Netflix pływał po błękitnym oceanie i był zdecydowanym liderem. Teraz sytuacja wygląda zgoła inaczej, ponieważ wszyscy najwięksi gracze z branży weszli na rynek platform streamingowych. I co najciekawsze, dzielnie w nim konkurują, a to jakością produkcji, a to pomysłowością, a to nowymi materiałami. Osobiście korzystam ze wszystkich dostępnych u nas w kraju platform streamingowych i muszę otwarcie przyznać - poza wyjątkami, na Netflixie od dłuższego czasu nie znalazłem nic co by mnie porwało. Oczywiście nie liczę produkcji, które wracają w kolejnych sezonach, ale widać gołym okiem, że pomysły Netflixa na własne oryginalne seriale i filmy są mocno wyczerpane. Problemem w tej branży jest to, że bez mocnych, wysoko ocenianych i niemal viralowych tytułów ciężko jest utrzymywać widza, a tym bardziej pozyskiwać nowych. Netflix doskonale sobie zdaje z tego sprawę i będzie szukał nowych możliwości rozwoju. Otwarcie mówią o tym, że chcą się skupić na lokalnych produkcjach i uważam to za bardzo dobry kierunek. Dotychczas w Polsce powstało kilka lepszych czy też gorszych seriali Netflix Original, ale może to być początek udanej drogi. Zróżnicowanie produkcji w zależności od regionu/kraju przyczyni się do zwiększenia biblioteki, większego zaangażowania widzów oraz przede wszystkim pokazania nieco innego kina. Mam nadzieję, że Netflix stanie na wysokości zadania i pozwoli nam zobaczyć nowe produkcje nie tylko z USA, ale również wielu innych, mniejszych krajów. Świetnym przykładem jest Squid Game, który przyniósł ogromne zyski platformie przy niskim pozyskaniu praw. Kolejnym tematem, o którym mówi się głośno jest stworzenie biblioteki gier. W dobie streamingu próg wejścia w branżę gamingową wydaje się być dosyć niski, ale kluczem do sukcesu będzie tutaj sposób w jaki to zrobią. Myślę, że wrzucenie kilkunastu oklepanych tytułów na które firma wykupi licencje nie będzie wystarczającym argumentem. Uważam, że tak jak Netflix wywrócił sposób w jaki konsumujemy produkcje filmowe jest w stanie namieszać nieco w branży gier. Być może czekają nas produkcje w stylu Black Mirror: Bandersnatch (takie produkcje rzadko powstają bez przyczyny) lub perełki w typie studia Quantic Dream, np. Detroit: Become Human. Dla niewtajemniczonych: gra w mocno filmowym stylu, z wieloma zakończeniami, setkami decyzji do podjęcia i wspaniałą oprawą audiowizualną.
Kolejnym ruchem, na który chce się zdecydować Netflix to zwiększenie zysku z pojedynczego klienta. Prawdopodobnie oznacza to walkę z dzieleniem kont, o której mówi się już od dłuższego czasu. Na pierwszy rzut oka można pomyśleć, że będzie to strzał w kolano, ale osobiście uważam, że przyniesie to wymierne korzyści dla firmy. Odpływ użytkowników zrekompensują podniesieniem cen dla użytkowników na perspektywistycznych rynkach. Dosyć interesującym regionem jest tutaj Azja, w której z Netflixa korzysta ogromna liczba użytkowników, natomiast zysk na użytkownika jest najmniejszy, ponieważ decydują się oni na najtańsze możliwe subskrypcje. Niewykluczone jest też pojawienie się tańszej wersji z reklamami w celu dywersyfikacji przychodów. Miejsca reklamowego w internecie jest coraz mniej, więc moment wejścia w reklamy jest co najmniej interesujący.
Pomimo tego, że NFLX jest firmą, która ma na siebie pomysł nie można zapominać o zagrożeniach. Po pierwsze, ludzie wracają do normalnego życia. Zbliżające się wakacje wraz z luzowaniem obostrzeń niemal na całym świecie nie będą sprzyjały przesiadywaniu w domu przy włączonym Netflixie. Drugim zagrożeniem, które spowodowało zjazd ceny niemal 80% od szczytu to brak odpowiedniego tempa pozyskiwania nowych subskrybentów. Niepewna sytuacja geopolityczna, inflacja i dosyć wysoka cena platformy nie sprzyja pozyskiwaniu nowych klientów. Jednak pomimo, że wywołało to lawinę na kursie akcji, nie odbieram tego za najgorszą rzecz, która mogła się przytrafić Netflixowi. Obecna baza klientów daje firmie ogromne pole do popisu i przy mądrym zarządzaniu nawet większy odpływ klientów nie powinien wywoływać następnych, kilkudziesięcio procentowych spadków. Następnymi zagrożeniami są platformy konkurencji, które nie tylko dostarczają nowe, jakościowe produkcje, ale też często posiadają ogromne, wyrobione latami marki. W tym roku wszedł do nas HBO Max, a lada dzień będziemy mieli Disney+. Dorzućmy jeszcze do tego Apple TV+, który z miesiąca na miesiąc ma bardziej obszerną bibliotekę oraz Amazon Prime Video, który na start Amazon w PL był sprzedawany za 49.99 wraz ze wszystkimi dodatkami związanymi z członkowstwem Prime. Dołóżmy do tego jeszcze lokalne platformy i jasno widać, że konkurencja nie śpi. Ja odniosłem się tutaj do naszego rodzimego rynku, ale trzeba mieć na uwadze, że wygląda to bardzo podobnie we wielu krajach na świecie.
Podsumowując. Być może tutaj znajdzie odzwierciedlenie stwierdzenie, że liderem się jest, a nie bywa. Netflix ma kawał ciężkiej pracy do zrobienia, jednak myślę, że są w stanie podołać wyzwaniu. Może właśnie patrzymy jak spółka, która od lat była uważana za Growth przeradza się w Value. Subskrypcje stały się codziennością i ciężko z tym polemizować i prawdopobnie od teraz będziemy patrzyli na Netflixa surowym okiem skrupulatnie analizując wyniki finansowe zamiast oczekiwać ciągłego wzrostu subskrybentów i wymyślnych prognoz. A i na koniec, może będziemy analizować tabelkę nazwaną "Dywidenda".
Jak to wygląda pod względem finansowym? Dla mnie - nieźle. Ulubiony przez wielu wskaźnik P/E właśnie notuje swoje minima na poziomie 18. Przychody rosły w szybkim tempie przez ostatnie 3 lata, więc nawet wyhamowanie ich dynamiki nie powinno budzić dużego niepokoju. Może nieco martwić marża operacyjna, która wyhamowała, a w momencie kiedy spadnie dynamika przychodów przy zwiększających się kosztach może zanurkować jeszcze bardziej. Trzeba śledzić wskaźniki, aby być na bieżąco z tym co się dzieje w spółce.
Trochę AT:
Netflix obecnie znajduje się na ogromnej korekcie, jednak taka sytuacja już wydarzyła się w przeszłości, dwukrotnie. Ostatnia z nich miała miejsce w lipcu 11', kiedy to po rajdzie ponad 1500% akcje spółki zanotowały 80% przecenę. Analogiczna sytuacja miała również miejsce w lutym '04. Na uwagę zasługuję, że jedna i druga korekta trwały około 400 dni. Obecnie dynamika korekty jest większa, a trwa dopiero niecałe 200 dni.
Długoterminowa linia trendu wzrostowego nie została naruszona. Kurs ostatni raz odbił się od niej w 2015 roku i dał zarobić ponad 15-krotność. Jest to mocne miejsce do zajęcia pozycji długoterminowej.
Strefa podaży wynikająca ze zniesień Fibonacciego bazujących na trendzie pokazuje zysk na poziomach >100%. Dodatkowo od 251$ - 331$ znajduje się pierwsza luka, po którą rynek powinien wrócić. TP1 ustaliłem na samym szczycie luki, natomiast część zysku będzie można odbierać już w trakcie jej wypełniania. Nad strefą podaży znajduje się druga luka, której wypełnienie może być początkiem silnego trendu wzrostowego.
Pomimo tego, że wszystko według mnie składa się na mocną pozycję do wejścia, to trzeba mieć na uwadze, że wcześniej wspomniana nieciekawa sytuacja geopolityczna oraz niepewność rynków może zaserwować nam ponowny zjazd w dół tym razem poniżej linii trendu. Brak szybkiego wybronienia takiej sytuacji może sprowadzić akcje do poziomów nienotowanych od 2016 roku. Jednak wtedy będę to rozpatrywał jako świetną szansę inwestycyjną, o ile otoczenie rynkowe na to pozwoli.
Na sam koniec klasycznie opisuję plan gry dla dwóch strategii.
Inwestor: Można zbierać akcje aż do momentu przebicia linii trendu. Jeśli cena przebije linię - trzeba zaczekać na zachowanie rynku i jeśli linia nie zostanie wybroniona, obserwować i nie łapać spadającego noża. Zaczekać na moment korekty i uśredniać cenę.
Trader: Wyczekać na moment zbliżenia kursu się do linii trendu. Jednak tutaj nie wolno zapomnieć o mądrym zarządzaniem kapitałem i ciasnym SL 2-3% poniżej wejścia.
Prywatnie, uwielbiam kupować po takich korektach, ale kiedy wchodzę w pozycję zawsze mam plan ewentualnego wyjścia z inwestycji.
Pamiętajcie! To nie jest porada inwestycyjna, jestem tylko gościem z internetu! ;)