Inflacja jeszcze nie dwucyfrowaPomimo obaw części analityków okazało się, że inflacja w Polsce nie tylko nie jest dwucyfrowa, ale wręcz spada. Z drugiej strony nie znaczy to wcale, że nie stanie się to w kolejnych miesiącach.
Inflacja spowalnia w Polsce
Ceny rosną w Polsce obecnie o 8,5%. Z jednej strony to dobrze, bo rosły już 9,4%. Z drugiej strony analitycy oczekiwali wzrostu o 8,1%. Należy pamiętać, że są to dane za luty, zatem efekt rosyjskiej napaści na Ukrainę jest bardzo mało widoczny w obecnym wskaźniku. Widoczne za to będą zmiany podatkowe w ramach tarczy antyinflacyjnej. Zobaczymy, jak długo będzie ona obowiązywać, bo powrót do starych cen może być mocno bolesny. Z drugiej strony obecne problemy z cenami surowców będą widoczne dopiero w odczycie za marzec.
Ropa znów po 100 dolarów za baryłkę
Kolejny dzień i kolejne spadki cen ropy powodują, że ponownie wracamy w okolice 100 dolarów za baryłkę. Jesteśmy już zatem blisko poziomów sprzed inwazji rosyjskiej. Zmiany widać też w przypadku hurtowych cen paliw. Tylko wczoraj w hurcie cena diesla spadła o 22 grosze na litrze, 95-tka spadła z kolei o 17 groszy. Oznacza to, że powinniśmy się właśnie żegnać z ostatnią falą podwyżek na stacjach benzynowych. Patrząc na zachowanie cen na rynku, kuriozalnie brzmią ostatnie ogłoszenia prezesa Orlenu o obniżce cen. Czasy się zmieniają, ale za podwyżki cen paliw zawsze odpowiadają czynniki zewnętrzne, za to spadki to sukcesy rządu.
Inflacja nadal wzrasta
Wczoraj poznaliśmy dane na temat wzrostu cen w kolejnych krajach. W Szwecji ceny rosną już o 4,3% w skali roku. To o 0,6% więcej niż jeszcze miesiąc temu. Należy pamiętać, że Szwecja wciąż utrzymuje zerowe stopy procentowe. Od początku roku szwedzka korona była w wyraźnym odwrocie względem euro, stąd pomimo korekty w trakcie rosyjskiej inwazji, wracają oczekiwania podwyżek stóp procentowych. Drugi ważny odczyt to Rumunia, która pokazała wzrost cen o 8,5%. To mniej niż oczekiwania analityków, ale i tak więcej niż miesiąc temu. Dodatkowo poznaliśmy wzrost cen w Indiach. Tam dynamika zmian jest mniejsza, ale wzrost cen przyspieszył z 6% na 6,1%.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
USD
Euro poniżej 4,75 złDzielna postawa Ukraińców w wojnie obronnej, zmuszająca Rosjan do szukania rozwiązań dyplomatycznych, powoduje coraz większe uspokojenie na rynkach. Beneficjentem jest polski złoty, który znacząco stracił na rosyjskiej inwazji.
Euro najtańsze od 2 marca
Spokojniejszy niż oczekiwano, weekend przyniósł nam poranne umocnienia złotego. W piątek rynki zamykały się, wyceniając euro na 4,78 zł, dzisiaj jesteśmy już 4 grosze niżej i nie wykluczone, że to nie ostatnie słowo. Ciekawiej jest na dolarze, który od rana spadł z okolic 4,39 zł na 4,32 zł. Tutaj powodem jest odreagowanie na głównej parze walutowej. Jeszcze w piątek dolar wyraźnie zyskiwał, gdy inwestorzy chcieli schować swoje środki bezpiecznie na weekend. Dzisiaj od rana mamy korektę i kapitał wraca na naszą stronę oceanu. W dalszej perspektywie można oczekiwać lepszej passy dolara, biorąc pod uwagę bardzo prawdopodobną podwyżkę stóp procentowych na najbliższym posiedzeniu FED.
Ropa znów wraca na niższe poziomy
Dzisiaj od rana czarne złoto ponownie stara się ustabilizować poniżej granicy 110 dolarów za baryłkę. Wraz z opuszczeniem przez ropę okolic 130 dolarów i korektą kursu dolara widać też wyraźny spadek cen paliw w hurcie. To z kolei powinno się wkrótce przełożyć na spadek cen na stacjach paliw. Z drugiej strony nie wiadomo, jak uda się ustabilizować rynek. Jeżeli nie powiedzie się przywrócenie eksportu ropy z Wenezueli i Iranu, w dłuższym okresie możemy znów oglądać wzrosty. Jest to możliwe, gdyż świat obecnie stoi na rozdrożu, zastanawiając się, od których dyktatorów jeszcze można ropę importować, a od których już nie.
Czy giełdę w ogóle trzeba otwierać?
Patrząc na sytuację, w której znajduje się obecnie rosyjska giełda, wiele osób zastanawia się, jak długo to może potrwać. Pytanie jest zdecydowanie słuszne, tym bardziej że pierwotne kilka dni rozciąga się obecnie na trzeci pełny tydzień. Wiadomo, otwarcie giełdy w tej chwili pozwoli ludziom zrealizować w panice sprzedaż akcji. Pytanie, czy przetrzymanie zamkniętego rynku przez kolejne dni spowoduje, że ludzie nagle postanowią kupować akcje, zamiast je sprzedawać? Zdaniem części analityków Rosjanie chcą wyczekać porozumienie pokojowe, by ograniczyć skalę spadków. Z drugiej strony przy tak drogich surowcach otwarcie tej giełdy będzie dobrym momentem dla władz i zaprzyjaźnionego kapitału, by zwiększyć kontrolę nad rosyjską gospodarką.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Ripple (XRP) uwaga na ruchXRP zaczyna nam wylamywac spadkowa trend linie, ktora prowadzona jest od ATH i twrzy z podstawa klin znizkujacy, a wiec nakladaja nam sie dwa czynniki bullish, do tego mozemy dorzucic MacD, ktore na tyg wlasnie sie przecielo, a to moze sugerowac jakis wiekszy ruch dla Ripple. XRP ma wyznaczone kolorem zoltym poziomy ktore beda sluzyc jako mocny opor, badz mocne wsparcie w przypadku przebicia tych poziomow. zasieg wyznaczony fioletowym poziomem, czy tam lawendowym :), oczywiscie na podstawie rozszerzonego fibo bazujacego na trendzie poziom ten jest srednio/dlugoterminowy. Jesli ktos szuka pozycji na krotszy okres, sugerowalbym sie zoltymi poziomami :)
sugerowana dzwignia 10 dla rozgrywania futures z wejscie z dolnej bandy price boxa, badz z wybicia i utrzymania gornej bandy price boxa
XCAD/USD w 1 strefie SPOTXCAD obecnie znajduje sie w 1 punkcie zakupow na SPOT ( $2.20-$2.70), kolejna strefa to okolice $1, przed nami 2 mocne strefy oporu $4.60 i $6.10, a pozniej strefa mocna podazowa ( $7.50-$9.10), i wyznaczone ATH i zasieg dlugoterminowy na $14
MacD na dniowce i tygodniowce ponizej 0, mniejsze interwaly dosc mocne
formacja, duzy klin znizkujacy i na mniejszym interwale, mamy trojkat rownoramienny
RSI na strefie buy
BTC nudzi, niezdecydowanie na rynkach c.d.Bitcoin zlapal sobie swoj price box do konsolidacji, patrzac, ze ruchy wolumenowe nie sa az tak duze, nie jest to mocna akumulacja, co moze prowadzic do mniejszego ruchu niz poprzednio (69k), czego mozemy sie spodziewac na obecna chwile? interwal 4h pokazuje, ze czeka nas mocny opor na okolicach 41k, gdzie mamy fibo 0.382 i nasz mały klin (kolor biały), nastepnie wybicie tego klina, daje nam powrot do okolic 44k trend linia czerwona i fibo 0.618 i tu tak naprawde zaczyna sie nasza zabawa, gdyz wybicie tego poziomu i strefy 44-48k, daje nam poczatek wzrostow na BTC. MacD ładuje sie coraz lepiej jesli chodzi o tygodniowke, dniowka i 4h jak widzimy na srodku 50/50, cena moze jeszcze zawrocic do okolic 37k, gdyz obecnie znajdujemy sie miedzy poziomami fibo, a takze macd jest na srodku, jednakze, 37k powinno byc naszym bottomem w tym krotkim interwale.
Dolaczam statystyke z ostatnich 24h zwiazana z otwartymi pozycjami long/short na kontraktach futures, jak widac niezdecydowanie..., a wiec niema kogo kosic, dlatego stoimy w miejscu
AR/USDT + LONG/SPOT = $$$AR/USDT, (pamietaj o odpowiednim zarzadzaniu kapitalem!!!), dzwignia x10, pozycja long z ceny fibo 1.618, wyznaczone targety, plus mocne strefy oporu i zasieg na ath (bez napalania sie of kors), klin znizkujacy, i male bottomowanie, zauwazylem, ze wiele altow odbija wlasnie ze strefy 1.618, sugerujac sie MacD, cena powinna wrocic jeszcze do pozycji fibo co pokazuje nam klin zwyzkujacy na mniejszym interwale, a MacD na tygodniowce ma jeszcze miejsce na zejscie w dol (obserwowac), co do strong resistance, zalecalbym rowniez obserwacje, gdyz wybicie i utrzymanie tego poziomu zrobi sie mocnym wsparcie i wowczas, lapalbym tam longa z pozycji wlasnie strong resistance, z SL ponizej ( oczywiscie SL wg uznania, ciezko okreslic gdzie mze siegnac knot w razie W).
Oczywiscie dla pozycji SPOT:
zakup fibo 1.618
zakup strefy strong resistance
P.S.
wyznaczone targety nie koniecznie musza byc rownoznaczne z zaliczeniem wszystkich targetow, jak i wybiciemnowego ath, sa to zasiegi, ktore moga ale nie musza zostac zaliczone, by zostaly zaliczone i wybite nowe ATH, musi zostac spelnionych wiecej czynnikow niz tylko fakty z wykresu. Wplyw na to moze miec, funkcjonalnosc projektu, zainteresowanie, sytuacja na rynkach, ruchy na bitcoinie.
Forex w wojennych czasachKursami wciąż rządzi wojenny sentyment. Złoty po panicznej wyprzedaży próbuje znaleźć miejsce do zakotwiczenia. RPP przyspiesza tempo oraz zwiększa zasięg podwyżek stóp procentowych. Główna para walutowa świata wraca w okolice 1,1$. Ropa postraszyła inflacją.
Złoty wciąż pozostaje jedną z najmocniej dotkniętych przez kryzys w Ukrainie walut globu. Od momentu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji do wtorkowego szczytu stracił średnio blisko 50 groszy względem najważniejszych walut. Doprowadziło to do rekordowych poziomów na euro oraz franku szwajcarskim. Kursy na obu parach otarły się o okrągłe 5 zł, zarysowując historyczne maksima. Później rozpoczęła się próba odzyskania części strat, dzięki czemu udało się zejść ponad 20 groszy niżej. Obecnie obserwujemy próbę wyciszenia wolatywności, wciąż jednak rozpiętość ruchów intrasession oscyluje gdzieś blisko 5 groszy, co w normalnych warunkach jest wyjątkowo rzadko spotykane.
Na ratunek złotemu usiłował przyjść NBP. Po bezowocnych próbach interwencji walutowych sięgnął po stopy procentowe. I choć wykonany ruch był większy, niż pierwotnie zakładano, to jednak w dniu decyzji oczekiwania rynku zostały kosmicznie nadmuchane, przez co nie udało się ich oczywiście zaspokoić. Bank centralny jednak pokazał gotowość do elastycznego reagowania na bieżącą sytuację, co w długim terminie może pomóc ustabilizować notowania złotego. Prezes Glapiński zapowiedział między innymi możliwość zwołania nadzwyczajnego posiedzenia Rady oraz zasugerował, że cel obecnej ścieżki stóp procentowych został podniesiony.
Działania NBP na dłuższą metę pozostaną jednak w cieniu doniesień z frontu w Ukrainie. A te pokazują, że możliwy jest dłuższy impas, wojna trwa już 16. dzień, a od blisko tygodnia nie ma mowy o większych postępach. Rozpoczęte rokowania pokojowe również przynajmniej na razie nie dają nadziei na koniec wojny. Również ofensywa sankcyjna Zachodu wytraciła dynamikę. Wszystko to wskazuje, że konflikt, który z założenia miał być blitzkriegiem, będzie ciążył rynkom znacznie dłużej, niż pierwotnie zakładano.
Wygląda na to, że udało się wreszcie zarysować dołek na głównej parze walutowej świata. Jeszcze przed rozpoczęciem konfliktu za wschodnią naszą granicą euro miało swoje problemy, napędzane przede wszystkim biernością EBC. Co istotne, rosyjska inwazja, mimo że pogłębia ryzyka, z którymi borykamy się od dłuższego czasu i co oczywiste dokłada kolejnych, to instytucja pod batutą pani Lagarde wcale nie zamierza zmieniać swojego nastawienia. Warto pamiętać, że nałożone sankcje jeszcze długo będą wywoływać szoki podażowe, zwłaszcza na rynku surowcowym. Rosja jest eksporterem nie tylko ropy i gazu, nad którymi rozpostarto parasol ochronny, ale również wielu innych surowców, których ceny istotnie szaleją. Do tego mamy jeszcze płody rolne, które z kolei Ukraina eksportowała na potęgę, a w najbliższym czasie nie będzie mogła tego z oczywistych względów robić. To wszystko będzie miało ogromny wpływ na nadchodzącą inflację, która i bez tego wyraźnie przekraczała sensowne poziomy.
Błędu Europejczyków prawdopodobnie nie powielą Amerykanie. Oni o swoich stopach procentowych będą decydować w przyszłym tygodniu i wiele wskazuje, że zostanie rozpoczęty cykl podwyżek. Co więcej, rynek po cichu coraz mocniej liczy, że FED może zaskoczyć i już w pierwszym ruchu podnieść koszt pieniądza o 50 punktów bazowych. Realizacja takiego scenariusza najprawdopodobniej oznaczałaby wybicie nowych dołków na parze ze wspólną walutą. Warto pamiętać, że jeszcze na początku lutego jedno euro kosztowało 1,15$, gdy w poniedziałek zeszło już 7 centów niżej.
W ostatnich tygodniach prawdopodobnie żadne inne aktywo nie jest aż tak wpływowe, jak ropa naftowa. Jej wycena stała się barometrem sumy wszystkich strachów na rynkach finansowych. Najpierw przez jej niewątpliwy wpływ na inflację, a co za tym idzie decyzje banków centralnych. Teraz dodatkowo ze względu, że po raz pierwszy od bardzo dawna w bezpośredni konflikt zbrojny jest zaangażowany kraj należący do trójki jej największych producentów. Widmo powstania tak ogromnej luki podażowej doprowadziło do wystrzału kursu ropy do poziomu 133 dolarów (dla odmiany Brent). Ostatni raz tak drogie czarne złoto (na nowo ten przydomek stał się adekwatny) było w 2008 roku, przy czym wtedy wyższa cena utrzymywała się ledwo przez miesiąc.
Jeszcze niedawno analitycy zastanawiali się, czy jest możliwe przebicie poziomu 100 dolarów, obecnie prawdopodobnie mało kto wierzy w powrót poniżej tego pułapu. Od momentu przełamania oporu przy 95$ rozpoczął się szaleńczy rajd, który wywindował kurs blisko 40$ wyżej. Obecnie obserwujemy odreagowanie tych wzrostów i powrót w okolice 110 dolarów. Niewykluczone jednak, że kolejne doniesienia z frontu spowodują, że zaraz wrócimy do wzrostów. A to znowu będzie miało ogromne przełożenie na cały rynek łącznie z walutowym.
Ceny paliw tematem numer 1Polska debata publiczna jest coraz mocniej zdominowana przez koszty napełniania baków naszych aut. Ceny poszybowały niesamowicie w górę przez rzadkie połączenie drogiego dolara oraz drogiej ropy. Nie bez winy są jednak marże.
Ropa naftowa kolejny dzień w dół
Czwartkowe spadki nie były tak silne jak środowe, ale dzisiaj nad ranem baryłka ropy naftowej wyceniana była na 110 dolarów. W mediach pojawiło się nagle wielu specjalistów, którzy w ciągu raptem kilku godzin z wirusologów stali się specjalistami rynku paliw. Sama obserwacja, że ceny na stacjach benzynowych są mocno podejrzane, jest jak najbardziej prawidłowa. Niestety spora część argumentacji jest mocno naciągana. Owszem ropa naftowa kosztuje mniej więcej tyle, co 10 lat temu, a litr paliwa/ropy jest wyraźnie droższy. Kalkulacja ta nie uwzględnia jeszcze jednego bardzo ważnego czynnika – kursu dolara, w którym ta baryłka jest wyceniana. 10 lat temu dolar kosztował około 3,10 zł. Dzisiaj przy cenie 4,38. W rezultacie ta sama baryłka w złotych jest dzisiaj o 40% droższa, niż była wtedy.
Chwila uspokojenia na złotym
Polska waluta zaliczyła kolejny relatywnie spokojny dzień. Relatywnie spokojny, biorąc pod uwagę to, co dzieje się w trakcie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Mieliśmy wczoraj wyskok w ciągu dnia, ale złoty zakończył go na relatywnie zbliżonych poziomach, co zaczynał. Dość spokojnie było na pozostałych walutach. Jedynym wyjątkiem był dolar, gdzie trochę zamieszania spowodowało oczekiwanie na konferencję EBC, jednakże rynki wyraźnie nie były zachwycone efektem i dolar zyskiwał względem euro do końca dnia.
EBC dalej ostrożnie
Jeżeli ktoś nie lubi być zaskakiwany powinien zdecydowanie zainteresować się działaniami Europejskiego Banku Centralnego. Wczoraj mimo przeciętnej inflacji w strefie euro na poziomie 5,8% nie podniesiono (ujemnych obecnie) stóp procentowych. Pojawiła się co prawda informacja o redukcji programu skupu aktywów, aczkolwiek rozciąganie wygaszania tego programu w czasie na tyle miesięcy jest mocno zastanawiające. W tle oczywiście mamy lęk przed doprowadzeniem Włochów do bankructwa. Trzeba pamiętać, że państwo, które ma obecnie rekordowe zadłużenie względem PKB ma poważne szanse nie dać sobie rady po podwyżkach stóp. Inwestorzy to widzą i wycofują się z włoskich obligacji. W ciągu trzech miesięcy rentowność włoskich obligacji, a zatem procent, którego oczekują inwestorzy za pożyczenie pieniędzy, wzrósł z 1% na 2% rocznie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Przecena czarnego złotaPo trzech dniach osiągania poziomów w okolicach 130 dolarów za baryłkę przyszedł czas na wyraźną korektę. Dzisiejszy dzień ropa naftowa zaczyna w okolicach 115 dolarów. Tym samym również na tym rynku mieliśmy silny ruch w stronę poziomów sprzed inwazji.
Załamanie cen ropy
Czarne złoto spadło wczoraj ze 131 dolarów za baryłkę do nawet 107 dolarów przez moment. Cena ustabilizowała się potem co prawda na poziomie 112 dolarów, ale to nadal gigantyczna przecena. Co jest powodem tego ruchu? Analitycy mają pewne problemy ze wskazaniem jednego wydarzenia. Zwraca się jednak uwagę na pewną kumulację. Z jednej strony po osiągnięciu bardzo wysokich poziomów przyszedł czas na korektę. Z drugiej strony pojawiają się kolejne plotki o możliwych uruchomieniach rezerw surowca. Do tego warto jeszcze dorzucić, że Turcja ogłosiła, że nie ma zamiaru rezygnować z importu rosyjskiej ropy. Kumulacja tych czynników i ogólnej niestabilności na rynkach spowodowała, że doszło do przeceny. Jak będzie ona trwała, czas pokaże. Zobaczymy też, czy stacje benzynowe zareagują równie chętnie jak przy wzrostach cen.
Kolejne odbicie złotego
Na polskiej walucie mamy obecnie istną huśtawkę. Po dwóch dniach spadków cen walut obcych okazuje się, że odrobiliśmy już połowę strat, którą od początku rosyjskiej inwazji poniósł polski złoty. Teoretycznie obecne umocnienie można łączyć w czasie z wystąpieniem prezesa NBP Adama Glapińskiego. Nie było tam jednak jakichś przełomowych wydarzeń. Przynajmniej jeżeli chodzi o przyszłość polityki monetarnej w naszym kraju. Biorąc pod uwagę dynamiczną sytuację na świecie, na tym konkretnym posiedzeniu jest to absolutnie zrozumiałe. Szkoda, że nie padło to bardziej wprost. Na uwagę zasługuje natomiast stanowcza reakcje względem paniki powodującej masowe wyciąganie pieniędzy z bankomatów.
Dalsze wzrosty inflacji
Wczoraj poznaliśmy odczyty inflacji z Chin i Węgier. Dzisiaj od rana jeszcze Czechy i Norwegia. Wszystkie te państwa pokazały wskaźniki wyższe od oczekiwań, co (biorąc pod uwagę ostatnie dwa tygodnie) nie powinno być zaskoczeniem. Na szczególną uwagę zasługują nasi południowi sąsiedzi. Ceny rosną tam bowiem o imponujące 11,1 %. Inflacja na Węgrzech to z kolei “zaledwie” 8,3%. Bardzo interesująco wyglądają Chiny. Dla konsumentów ceny rosną o symboliczne 0,9%. Problemem jest jednak wskaźnik dla producentów wynoszący 8,8%. Pokazuje to, że gospodarka ta może niedługo mieć pewne problemy z rentownością.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
14:30 – strefa euro – konferencja prasowa po posiedzeniu ECB.
Drugi dzień siły złotegoOd wtorku rozpoczęła się dobra passa złotego. Powoduje ją wyraźna poprawa nastrojów na rynkach oraz podwyżka stóp procentowych dokonana przez Radę Polityki Pieniężnej.
Rada podnosi stopy
Wczoraj Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe o 0,75% do poziomu 3,5%. Decyzja ta była jednym z najpopularniejszych scenariuszy analizowanych na rynkach, stąd jej wpływ nie jest tak duży, jak potencjalnie mogło się wydawać. Nie zmienia to faktu, że złoty po tej decyzji dostał wiatru w żagle. Należy oczywiście pamiętać, że na całym rynku trwa poprawa nastrojów, a ta decyzja po prostu zwiększa jej efekt. W rezultacie pomimo tego, że jeszcze w poniedziałek testowano granicę 5 zł za euro, dzisiaj jest to poziom 4,82 zł. Podwyżka stóp procentowych to jednak przede wszystkim walka z wysoką inflacją, która patrząc na obecne ceny paliw, może dalej rosnąć. Z drugiej strony to również poważny problem dla budżetów domowych mających kredyt złotowy do spłacenia. Są to bowiem kolejne wzrosty rat, od poziomów sprzed podwyżek stóp procentowych raty mogły iść już o ponad 50% w górę.
Uspokojenie na rynkach
Od poniedziałku widać wyraźny powrót inwestorów na bardziej ryzykowne rynki. Mamy zatem korektę tego, co wydarzyło się w ostatnich dniach. Widać to szczególnie dobrze przynajmniej po przeszło 2% przecenie franka względem euro. Odbicie widać również na EURUSD, gdzie kapitał wraca powoli do Europy. Jest jednak jeden ważny rynek, na którym tej korekty nie widać. To rynek ropy naftowej, która wczoraj biła kolejne rekordy. Powodem braku odbicia jest to, że sankcje eksportowe nakładane na Rosję nie pozwolą szybko ustabilizować tego rynku. Wczorajszy poziom 133 dolarów za baryłkę może nie być końcem problemów.
Rubel wraca na rynki
Dzisiaj wraca handel rosyjskim rublem w Moskwie. Waluta ta i tak była wyceniana w trakcie wojny, stąd jej notowania nie są szczególną niespodzianką. Straciła na wartości około 40% w trakcie inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Giełda jest jeszcze kolejny dzień wyłączona i to jest obecnie głównym punktem zainteresowania rynków. Nie wiadomo, jak duża przecena będzie miała miejsce na otwarciu. Pewnym punktem odniesienia są rosyjskie spółki notowane w Londynie. Zobaczymy zatem, jak bardzo notowania uratowało zamknięcie giełdy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na konferencję Adama Glapińskiego o 15:00.
Euro już nie po 5 złJeżeli ktoś planował zagraniczny wyjazd na Dzień Kobiet, to dobrze, jeżeli kupił walutę wcześniej. Kolejny dzień przyniósł nam atak na niespodziewany poziom 5 zł za euro. Niby było wiadomo, że w tym tempie w końcu może to się wydarzyć, ale wiele osób uważało, że nie stanie się to tak szybko.
Co po weekendzie?
Wiadomością dnia na rynkach walutowych w Polsce z pewnością były próby przebijania poziomu 5 zł za 1 euro. Powodem był oczywiście strach przed brakiem porozumienia na Wschodzie i dalszą eskalacją konfliktu. Dzisiaj od rana widzimy silną korektę dodatkowo napędzaną informacjami o możliwej wysokiej podwyżce stóp procentowych. Nie przeszkadza też poprawa sentymentów na szerokim rynku. Wyraźnie widać, że kapitał zaczyna opuszczać bezpieczne przystanie i chociaż częściowo szukać zysku. W rezultacie dzisiaj euro potaniało już o imponujące 10 groszy, a biorąc pod uwagę nadchodzące posiedzenie RPP, nie wiadomo, jak skończy się dzień. Na uwagę zasługuje też dalsze umocnienie się euro względem franka. Pokazuje to wspomniany wzrost apetytu na ryzyko.
Czekając na RPP
Dzisiaj mamy posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Pytanie nie brzmi obecnie, czy podniesione zostaną stopy procentowe, tylko o ile. Część asekuracyjnych specjalistów uważa, że dzisiejszy wzrost wyniesie 0,50%. Patrząc jednak na wzrost WIBOR-u 3M, możliwe są wyższe wzrosty, sam WIBOR poszedł w górę od ostatniej decyzji niemal 0,75% i wynosi 3,81%. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę koszty interwencji na rynku walutowym, wielu analityków rozważa wyższe podwyżki stóp procentowych. Mówi się nawet o wartościach 1-1,25%. Pozwoliłoby to szybciej dusić inflację, która w dobie gwałtownego osłabienia złotego jest jeszcze większym problemem. Jeżeli faktycznie dojdzie do podwyżki o zaledwie 0,5%, należy spodziewać się, że rynki mogą odebrać to jako sygnał do osłabienia polskiej waluty.
Ropa nie tanieje
Pomimo ogólnej poprawy na rynkach inwestorzy w dalszym ciągu nie widzą perspektyw na napływ taniej ropy naftowej. W rezultacie pomimo wczorajszej dużej 10-dolarowej przeceny po odbiciu od 130 dolarów za baryłkę dzisiaj znów widzimy podejście do 127 dolarów. Mowa oczywiście o surowcu kwotowanym w Europie. Ropa amerykańska w dalszym ciągu kosztuje kilka dolarów mniej. Obecnie jest to poziom 123 dolarów. Otwarte jest wciąż pytanie, czy jest taki scenariusz porozumienia pokojowego, w którym Rosja utrzyma możliwość eksportu surowca do Europy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na posiedzenie RPP, nie ma ono jednak zwyczajowo podanej godziny.
Drugi weekend wojny za namiUkraina wciąż dzielnie broni się przed rosyjską inwazją. Rynki jednak nie mają tego spokoju. Przecena trwa w najlepsze. Polska waluta jest absolutnie w odwrocie. Na giełdach kolejne spadki, a ceny ropy wybijają kolejne rekordy.
Co po weekendzie?
Przed weekendem zgodnie z przewidywaniami części analityków inwestorzy wycofywali się z bardziej ryzykownych aktywów. To właśnie dlatego od 20:00 złoty stracił jeszcze kolejne 3 grosze. Piątek kończył się z euro na poziomie niemal 4,90 zł. Rynek otworzył się niemal na tym samym poziomie, ale w pierwszą godzinę dotarł powyżej 4,95 zł. Na szczęście odbił się od tego poziomu i trochę się normalizuje. Nie zmienia to faktu, że obudziliśmy się dzisiaj z euro powyżej granicy 4,90 zł, co jeszcze nie tak dawno wydawało się zupełnie niemożliwe. Problem wzrostu kursów nie dotyczy tylko złotego. Podobnie w odwrocie jest również forint węgierski. Z tych reguł wyłamuje się za to korona czeska. Tam w dalszym ciągu nie przebito szczytów z drugiego marca. Na koronie czeskiej utrata wartości jest też znacznie niższa niż na forincie, czy złotym. Pokazuje to, jak bardzo odległość od Ukrainy uspokaja inwestorów.
Na szerszym rynku zmiany
Inwestorzy uciekają z ryzykownych rynków, chowają się w tzw. bezpiecznych przystaniach. Jedną z nich jest frank szwajcarski. Jeszcze przed konfliktem za jedno euro płacono 1,04 franka. Dzisiaj nad ranem pękła na chwilę ważna psychologiczna bariera wymiany euro za franka po kursie 1:1. Obecnie kurs na moment wrócił, ale patrząc na dynamikę zmian, jeszcze dzisiaj możemy po raz kolejny oglądać przebicie tych poziomów. Na głównej parze walutowej jest równie dynamicznie. Obecnie za jedno euro płaci się już zaledwie 1,085 dolara. Przed inwazją były to 4 centy więcej. W rezultacie dolar przebił poziom 4,50 zł. Dynamicznie jest również na giełdach. Dzisiaj od rana WIG jest już na minusie 2%. Nadal nie da się powiedzieć, co stanie się na rosyjskim parkiecie. Powodem jest wydłużenie zamknięcia rynku do wtorku.
Ropa sięgnęła 130 dolarów
Dwa dni robocze od prób forsowania poziomu 120 dolarów za baryłkę potrzebował surowiec, by przekroczyć kolejną barierę. Paniki nie amortyzują nawet informacje o możliwym powrocie Iranu na rynek. Problem polega na tym, kiedy taka decyzja mogłaby zapaść i kiedy faktycznie dostawy trafią na rynek. W zeszłym tygodniu ropa była najdroższa od 2012 roku, dzisiaj jest to już poziom najwyższy od 2008 roku. Tam jednak znajduje się pewien zapas, by ten rekord jeszcze chwilę pozostał rekordem wszechczasów. Warto pamiętać też, że rozmawiamy o poziomach bez uwzględnienia inflacji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Kapitał ucieka do bezpiecznych przystani By lepiej zrozumieć skalę ucieczki kapitału do bezpiecznych przystani warto zwrócić uwagę na kurs głównej pary walutowej świata. Euro nie jest uznawane za aktywo szczególnie ryzykowne, wręcz jest w gronie jednych z najstabilniejszych na świecie. A jednak ostatnie dni przynoszą niespotykaną dotąd przecenę w stosunku do dolara. Długo spekulowano, że poziom 1,1$ jest absolutnie nie do sforsowania, mimo całej nieudolności EBC. Ostatnie godziny pokazują jednak, że na rynku forex nie ma już żadnych świętości. Wspólna waluta od dłuższego czasu przeżywa ciężki okres, jednak ostatni tydzień to prawdziwa kapitulacja. Ostatni raz eurodolar był tak nisko w maju 2020 roku i wiele wskazuje na to, że w najbliższym czasie możemy pokusić się o testowanie dołka z tamtego okresu przy 1,06$. Byłby to czarny scenariusz dla złotego, który jest istotnie odwrotnie skorelowany z ruchami na tej parze.
Oprócz umocnienia dolara obserwujemy ucieczkę kapitału do jena oraz franka. Ten ostatni prawdopodobnie jeszcze dzisiaj zaatakuje parytet na parze z euro, co ostatni raz było widziane podczas crashu ze stycznia 2015 roku, gdy SNB wycofał się z obrony kursu swojej waluty. Dodatkowo inwestorzy uciekają w rynek surowcowy, pompując praktycznie każde aktywo z nim związane. Najdroższe od roku jest srebro oraz złoto, na wieloletnich rekordach znajdują się metale przemysłowe. Ropa naftowa wróciła do poziomów z 2014 roku. Wszystkie te ruchy w dłuższej perspektywie będą ciążyć złotemu, zwłaszcza że jak się zakończy rosyjska inwazja, będziemy musieli wrócić do tematu szalejącej inflacji.
NBP versus rynekNa rynkach trwa paniczna ucieczka do bezpiecznych przystani. Jedną z głównych jej ofiar pozostaje nasz złoty. Od tygodnia NBP prowadzi nierówną walkę o choćby spowolnienie załamania na naszej walucie. I niestety tę walkę przegrywa.
W tym tygodniu nie ma najmniejszego sensu analizować poszczególnych wykresów na złotym. Każdy z nich praktycznie wygląda dokładnie tak samo. Do 24 lutego mamy coś, co w perspektywie czasu i późniejszych ruchów wygląda jak konsolidacja, by później rozpocząć rajd bez trzymanki. Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę, złoty dynamicznie traci, wychodząc na wieloletnie maksima, a w przypadku szwajcarskiego franka nawet na historyczne szczyty. Obecna sytuacja zmusiła nawet nasz bank centralny do redefinicji swojego podejścia do oceny siły złotego i po raz pierwszy od początku kadencji bieżącej RPP, zdecydowali się na interwencje walutowe, mające na celu obronę wartości PLN. Niestety okazało się, że taka obrona jest znacznie trudniejsza od sztucznego osłabiania waluty, w którym do tej pory Rada się specjalizowała. Kolejne interwencje przynoszą ulgę na coraz krótszą chwilę, a prawdopodobnie kosztują coraz więcej.
W takich warunkach analiza techniczna ewidentnie schodzi na dalszy plan. Większość poziomów do gry stało się bezwartościowe już w pierwszych godzinach konfliktu i tak naprawdę pozostaje nam odliczanie, kiedy ostatni raz kursy były tak wysoko. W najlepszej sytuacji znajdujemy się wobec funta, który obecnie kosztuje 5,86 zł, co oznacza że jest najdroższy od 2016 roku. Od początku konfliktu szterling podrożał już o ponad 40 groszy, bez problemu wyłamując zeszłoroczny szczyt przy 5,60 zł. Gorzej wygląda sytuacja na euro, którego kurs dzisiaj sięgnął 4,85 zł, co oznacza, że był najwyższy od kryzysu subprime na przełomie 2008/09 roku. Wtedy dotarł do poziomu 4,925 zł i naprawdę ciężko o optymizm, by stwierdzić, że ten rekord jest niezagrożony. To, że jeszcze nie został pokonany wynika tylko i wyłącznie ze względnej słabości wspólnej waluty. Tezę tę potwierdza sytuacja na dolarze, który bez większych oporów pobił szczyty z 2008 roku. Dzisiaj udało się przebić poziom 4,40 zł, co oznacza, że amerykańska waluta jest najdroższa od pęknięcia bańki internetowej w 2001 roku. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja na franku, który pobił w ostatnich dniach wszystkie historyczne rekordy i tak drogi nie był nigdy wcześniej. Dzisiaj przebił poziom 4,80 zł, czyli jest już ponad pół złotego wyżej niż przed rosyjską inwazją.
Złoty coraz słabszyPolska waluta bardzo źle znosi kryzys na Wschodzie. Nie ma się jednak co rozczulać, bo naprawdę nie mamy w tej sytuacji najgorzej. Czekając na weekend, można się dzisiaj spodziewać zwiększonej zmienności.
Euro po 4,85 zł!
Dzisiejszy poranek pokazuje nam, że inwestorzy przygotowują się na weekend. Zaufanie do strony rosyjskiej na rynkach jest adekwatne do wiarygodności ich kuriozalnej narracji o operacji walki z nazizmem na Ukrainie rządzonej przez potomka ukraińskich Żydów. Rezultatem absolutnej niewiarygodności wschodniego agresora jest kalkulowanie najczarniejszych scenariuszy przez inwestorów. Gdy przygotowują się na najgorsze, zamykają ryzykowne pozycje inwestycyjne. Taką niestety jest polski złoty. To właśnie dlatego dzisiaj nad ranem widzieliśmy euro po 4,85 zł, a franka szwajcarskiego po 4,80 zł.
Amerykański rynek pracy znów pozytywnie zaskakuje
Wczorajsze dane pokazujące liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych pokazują kolejną poprawę. W tym tygodniu wniosków padło zaledwie 215 tysięcy, co oznacza, że wchodzimy w niskie regiony dla poziomów przed pandemią. Bezrobocie i tak jest bardzo niskie, ale przy tych liczbach są szanse na dalsze spadki. Jest to kolejny argument obok agresji Rosji i rosnących najprawdopodobniej w niedalekiej przyszłości stóp procentowych za umacnianiem dolara. Nie dziwi zatem, że amerykańska waluta gwałtownie zyskuje względem euro.
Odwrót również od liry
Turecka lira przeżywa ostatnio trudne chwile. Co prawda, dla tureckiej waluty najgorszy był początek walk na Ukrainie i od tego czasu jeszcze nie przekroczyła tych minimów. W przeciwieństwie do polskiego złotego, który obsuwa się w miarę stabilnie niemal dzień po dniu. Turcja ma jednak dodatkowo problemy wewnętrzne. Wczoraj poznaliśmy ponad 50% odczyt inflacji. Tak, ceny rosną o 54,4% w skali roku. Wydaje się to apokalipsą? Ceny producentów rosną o 105% w skali roku. Tak koszty produkcji się podwoiły. Łatwo przewidzieć, co stanie się z cenami, jak producencie nie będą w stanie schodzić z marży dalej.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sytuacja na rynku pracy.
Ukraina broni się już tydzieńRosyjska agresja jest nadal tematem numer jeden nie tylko w mediach głównego nurtu, ale również w finansowych. To strach powoduje olbrzymie zmiany na rynkach walutowych i surowcowych.
Kolejny dzień huśtawki na walutach
Rosyjska agresja na Ukrainę powoduje niezmiennie olbrzymią zmienność na rynkach. Głównym powodem jest zdecydowanie niedocenione przez analityków bohaterstwo obrońców, którzy pomimo absurdalnej przewagi potencjału militarnego agresora bronią się już od ponad tygodnia. W rezultacie przy wiadomościach o kolejnych wojskach rzucanych do walki waluty krajów rozwijających się są w wyraźnym odwrocie. Z drugiej strony rozpoczęły się interwencje banków centralnych, a same sukcesy Ukrainy również trochę stabilizują ten rynek. Nie zmienia to faktu, że wczorajszy wyskok euro powyżej 4,83 zł był kolejnym najwyższym poziomem dla tej waluty od 2009 roku i wyskoku walut po kryzysie na instrumentów pochodnych związanych z rynkiem nieruchomości.
Ropa zatrzymała się pod 120 dolarami
O ile kurs złotego uspokajany jest częściowo przez interwencje na rynku prowadzone przez NBP, o tyle na ropie nie ma takiego bodźca. W rezultacie czarne złoto gwałtownie zyskuje na wartości. Obecnie zatrzymało się tuż poniżej 120 dolarów, przebijając kolejne szczyty i dzisiaj jest już najdroższa od 2012 roku. Kalkulacja ceny nie uwzględnia co prawda inflacji, stąd porównywanie cen surowców na przestrzeni dekady ma poważne wady metodologiczne. Co gorsza, zbliża się weekend a rozwiązania na tym rynku nie widać. Polska jest jeszcze w relatywnie dobrej sytuacji, bo ostatnie obniżki podatków w pewnym sensie amortyzują wzrost cen ropy. Strach pomyśleć, ile kosztowałoby paliwo w przeciwnym razie.
Dobre dane zza oceanu
W tym całym zamieszaniu warto zwrócić uwagę na ważny odczyt w USA. Wczoraj poznaliśmy lepsze od oczekiwań dane na temat nowych miejsc pracy w Stanach Zjednoczonych. 475 tysięcy, może nie jest najwyższym wynikiem, ale to wyraźnie powyżej prognozowanych 390 tysięcy. Trzeba też pamiętać, że przy obecnej kondycji rynku pracy należy się raczej spodziewać stabilizacji a nie ciągłej poprawy. Jest to dobra wiadomość dla dolara, która tylko pogłębia jego umocnienie względem euro wywołane wojną rosyjską.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych,
16:00 – USA – raport ISM dla usług.
Białoruś dołącza do walkJeżeli dotychczas nie działo się wystarczająco dużo, to wczorajszy dzień zdecydowanie podbił stawkę. Dołączenie armii białoruskiej do walki i rzucenie dodatkowych rosyjskich oddziałów spowodowało panikę na rynku.
Huśtawka na złotym
Wczorajszy paragraf o względnej stabilizacji polskiej waluty dzisiaj jest absolutnie nieaktualny. Wczorajszy dzień pokazał nam poranne zejście ceny euro do 4,68 zł, następnie wzrost do 4,81 zł, ponowny spadek do 4,68 zł i powrót w okolice 4,75 zł. Brzmi to, jak bardzo aktywny miesiąc, a stało się to w ciągu 24h. Dla lepszego oddania skali w 2021 roku dwa miesiące miały większą różnicę maksymalnego i minimalnego kursu euro niż wczorajszy dzień. W tym samym czasie doszło jednak do wyraźnego umocnienia zarówno franka, jak i dolara względem euro, co skutkuje tym, że obie te waluty ustanowiły wczoraj kolejne historyczne maksima. Np. dolar amerykański był najdroższy od ponad 20 lat.
Ropa przekracza 110 dolarów
Wczorajszy komentarz stracił na aktualności bardzo szybko. Pisaliśmy wówczas o przebiciu przez ropę naftową poziomu 100 dolarów za baryłkę. Dzisiaj piszemy o przekroczeniu 110 dolarów, a przez chwilę widzieliśmy cenę 113 dolarów. Ostatni raz tak drogi surowiec oglądaliśmy w 2014 roku. Powodem wzrostów jest strach przed intensyfikacją działań wojennych Rosji i jej sojusznika na terenie Ukrainy. Rynku nie stabilizują nawet zapowiedzi o potencjalnym uwolnieniu ryzyk. Rosja odpowiadająca za produkcję co 8 baryłki ropy na świecie po odcięciu od eksportu byłaby bardzo dużym problemem dla tego rynku. Wpuszczenie na niego Iranu nie rozwiąże problemu, ale gwałtownie osłabi jego skalę. Spotkanie OPEC już dzisiaj.
Indeksy PMI bez niespodzianek.
Poznaliśmy wczoraj wyniki indeksów PMI dla najważniejszych gospodarek. Polski wynik 54,7 pkt w subindeksie przemysłowym, był relatywnie słaby, ale zgodny z oczekiwaniami. Biorąc pod uwagę sytuację na Wschodzie, kolejny miesiąc może nie utrzymać tego poziomu optymizmu. Strefa euro pokazała wynik 58,2 pkt, czyli o 0,2 pkt niżej od oczekiwań. Słabiej od oczekiwań wypadły również Stany Zjednoczone, które uzyskały wynik 57,3 pkt. To również o 0,2 pkt poniżej oczekiwań. O tym, jak nieprecyzyjny jest ten wskaźnik, najlepiej świadczy fakt, że badający niemal dokładnie to samo raport ISM dla przemysłu okazał się o 0,6 pkt lepszy od oczekiwań. W przypadku tych badań należy brać pod uwagę raczej zmiany długotrwałych trendów, czy silne odchylenia. Drobne różnice są ignorowane przez inwestorów, nie tylko w trakcie wojny.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych o godzinie 14:15 raport ADP na temat zatrudnienia w USA.
Rosja nie odpuszczaPomimo niezrealizowania celów inwazji Rosja wyraźnie nie uznaje możliwości zrobienia kroku wstecz. Powoduje to coraz większe niepokoje na rynkach. Najmocniej oczywiście cierpi rubel, ale na złotym też jest nieciekawie.
Nieciekawa stabilizacja złotego
Poniedziałek na tle ostatnich dni można uznać za względnie stabilny. Zmienność na EURPLN, będącej głównym punktem odniesienia dla polskiej waluty była mniejsza niż 1%. Ostatni raz tak małe skoki wartości na tej parze walutowej widzieliśmy we wtorek w zeszłym tygodniu. Należy jednak pamiętać, że w ciągu tego tygodnia w wyniku niepokojów wywołanych rosyjską inwazją na Ukrainę euro podrożało o imponujące 15 groszy. Problem w tym, że z głównych walut to właśnie euro zyskało najmniej względem złotego. W znacznie gorszej sytuacji są kredytobiorcy frankowi, gdyż dzisiaj po raz kolejny od początku konfliktu obserwujemy najsilniejszego franka względem euro od 2015 roku. To właśnie dlatego również frank jest najdroższy od tego czasu. Przy czym w 2015 był tak drogi tylko jednego dnia. Teraz niestety jest to względnie stabilna cena.
Ropa przekracza 100 dolarów
Pomimo planów uruchomienia rezerw strategicznych na rynku cena głównego surowca energetycznego świata przebiła dzisiaj po raz kolejny 100 dolarów. Nad ranem odbijała się kilkukrotnie od tego poziomu, po czym tuż przed 10:00 doszło do wybicia w górę. Na ceny ropy największy wpływ mają wątpliwości co do przyszłości dostaw z Rosji. Unia ma alternatywne źródła pozyskiwania surowca, ale będą się one wiązać z dodatkowymi kosztami. Trzeba pamiętać, że o ile wyłączanie czy dołączanie do rynku Iranu powodowało bardzo duże zmiany to Rosja ma około 2,5 raza większą produkcję niż Iran. Nie może zatem dziwić, że potencjalny brak około ⅛ światowej produkcji budzi tak silne emocje.
Rosja chroni rynki przed spadkami
Na Wschodzie wymyślono bardzo prostą metodę zapobiegania spadkom na giełdzie. Ceny nie spadną, jeżeli nie otworzy się giełdy. Problem w tym, że jeżeli w tym tygodniu nie uda się ustabilizować sytuacji, a działania Rosji idą w dokładnie przeciwnym kierunku, to otwarcie rynków będzie jeszcze bardziej bolesne. Jest też szansa, że Rosjanie zakładają, że do końca tygodnia i tak się ta operacja musi zakończyć w jedną lub drugą stronę. Wtedy liczą na to, że nastroje się uspokoją przed poniedziałkowym otwarciem. Biorąc pod uwagę wyceny rosyjskich spółek notowanych w Londynie, jest duża szansa na odbicie w górę. Głównie dlatego, że po spadku o 90% nie bardzo mają gdzie dalej spadać.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów
Co przyniesie nowy tydzień?Weekend przyniósł kontynuację działań bojowych. Nie oznacza to wcale, że Rosji udało się zrealizować jej cele militarne. Pojawiają się jednak coraz bardziej problematyczne dla tego kraju formy nacisku, czyli sankcje.
Poranek na rynkach
Walki na Wschodzie powodują w dalszym ciągu silny wzrost ryzyk. W piątkowy wieczór inwestorzy nie wycofywali się z rynków bliskich inwazji rosyjskiej. W rezultacie dzisiejsze otwarcie notowań było niemiłą niespodzianką. Euro, które zamknęło notowania piątkowe w okolicach 4,64 zł, dzisiaj na otwarciu kosztowało już ponad 4,70 zł. Jeszcze większa niespodzianka czekała na dolarze. Ten podskoczył z 4,12 zł na 4,21 zł. Winną tak dużej zmiany jest zmienność na głównej parze walutowej. Również niemal 10 groszy widzieliśmy na franku szwajcarskim, gdzie ponownie dotarliśmy w okolice 4,55 zł. Od rana traciła również polska giełda, ale dość szybko wyszła na prostą.
Rosyjskie rynki w panice
Jawna agresja na szczęście nie uchodzi płazem. W weekend coraz więcej państw poinformowało o odcinaniu Rosji od systemu SWIFT. W rezultacie dzisiaj, by ograniczyć panikę, zarówno notowania waluty, jak i giełdę otwarto z opóźnieniem. Czy to pomogło? Rubel na otwarciu spadł o 1 grosz. Patrząc na to, co się działo ze złotym, nie brzmi to źle. Problem w tym, że spadł o ten grosz, z okolic 5 groszy na okolice 4 groszy. Mamy zatem 20% przecenę. Giełda w dalszym ciągu się nie otworzyła, ale sama przecena rubla względem dolara powinna spowodować dramatyczne obsunięcie.
Surowce znów w górę
Weekendowe wydarzenia spowodowały, że inwestorzy znów wystraszyli się, co stanie się na rynku surowcowym. Ropa naftowa, która jeszcze w piątek zamykała dzień z notowaniami poniżej 95 dolarów, dzisiaj nad ranem odbiła się od granicy 100 dolarów za baryłkę. Mowa o ropie notowanej w Londynie, bo ta interesuje nas w tej części świata znacznie bardziej. Ropa amerykańska jest delikatnie tańsza. Nie zmienia to faktu, że i tak dzisiaj odbijała się od poziomu 99 dolarów za baryłkę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Straty PLNNikogo nie może dziwić to, co widzimy na wykresie EUR/PLN. Bliskość konfliktu, odpływ kapitału z rynków ryzykownych, to wszystko przełożyło się na spore straty złotego w relacji do euro, które momentami wynosiło wczoraj 2%. Kurs skoczył w szczytowym momencie do poziomu ponad 4,70, przy spadającej warszawskiej giełdzie o 10%. Mimo wszystko można powiedzieć, że krajowa waluta broni się całkiem dobrze przed większą wyprzedażą. Dzisiaj obserwujemy korekcyjne spadki w okolice 4,65, co może sugerować, że inwestorzy wierzą np. w interwencje NBP, by powstrzymać deprecjacje naszej waluty. Do tego dochodzi też opcja możliwej niespodziewanej podwyżki stóp procentowych, którą np. zrobili Węgrzy. Wszystko to po to, by powstrzymać niemal w zarodku ewentualne podbicie presji inflacyjnej. Konflikt Rosji z Ukrainą i możliwe dalsze sankcje będą z pewnością działać niekorzystnie na ceny, szczególnie że Moskwa ma sporo surowców, a w przypadku kilku niemal monopol na ich wydobycie. Owszem, trzeba zauważyć, że RPP nie ma tak łatwej decyzji, szczególnie że wymiana handlowa z Ukrainą, czy Rosją mocno teraz ucierpi, a dokłada ładne kilka % do naszego PKB. Stagflacja, która może się pojawić, nie jest czymś pożądanym przez nasze władze monetarne, więc mogą się wstrzymać z podniesieniem kosztu pieniądza.
Stało się coś nieoczekiwanegoInwazja Rosji na Ukrainę zmienia cały układ na rynku. Nieudolne próby sankcjonowania agresora nie dają efektu. Aktywa bezpieczne najbardziej pożądane, spore wzrosty choćby franka szwajcarskiego na szerokim rynku. Panika inwestorów wczoraj, dzisiaj próby stabilizacji. Złoty broni się dzielnie, ale odpływ kapitału z naszego rynku widoczny. Bliskość weekendu może powodować dominację risk off.
Wczorajszy dzień pokazał dobitnie inwestorom, jak może być nieprzewidywalny. Czwartek 24.02.2022 zapisze się z pewnością na kartach historii. Doszło do wydarzenia bez precedensu, a takowym można nazwać atak Rosji na Ukrainę. Początkowo władze Moskwy informowały o chęci pomocy obywatelom dwóch ogłoszonych wcześniej niepodległych okręgów Doniecka i Ługańska. Szybko się jednak okazało, że to fałszywa propaganda, a celem Putina jest zdobycie Kijowa i przejęcie władzy w tym kraju. Wojna, która rozpoczęła się wczoraj, trwa nadal, i na razie wszystko skłania się do scenariusza wojny błyskawicznej, bo przewaga wojsk rosyjskich jest zbyt duża, by strona ukraińska mogła długo odpierać ataki, które co gorsza idą z kilku stron. Nie dziwi więc fakt, że rynki opanowała niepewność, a nawet (nie boję się użyć tego słowa) panika. Aktywa bezpieczne stały się nr 1. Nie dziwi więc fakt, że EUR/USD dość szybko osunął się w pobliże 1,11, bo dolar amerykański stał się pożądanym wyborem. Można powiedzieć, że wszystkie analizy wzięły więc w łeb, a czynnik geopolityczny zdominował ruch na tej parze. Na ten moment więc ruch na południe jest tym, który powinien dominować, szczególnie jeśli konflikt militarny będzie trwał nadal. Trudno wyrokować, jakie rozwiązanie nastąpi, niemniej jednak należy zwrócić uwagę na pasywność świata w stosunku do sytuacji. Wszelkie sankcje wobec Rosji są wręcz symboliczne, a jedyny skuteczny (a więc odcięcia Moskwy od organizacji SWIFT) nie został wprowadzony. Scenariusz bazowy więc zakłada opanowanie Kijowa przez Rosję i tym samym utworzenie rządu prorosyjskiego.
Konflikt na Wschodzie dominuje rynkiInwestorzy nie byli gotowi na taki rozwój wypadków. Na rynkach trwa panika i w sumie nie wiadomo, o jakim poziomie można mówić jako o równowadze. Widać to wyraźnie na skokowych zmianach cen wielu instrumentów w tym polskiego złotego.
Szaleństwo na złotym
Działania militarne Rosji spowodowały gwałtowny wzrost zmienności na rynkach. To, co rzadko się normalnie działo w tydzień, jeżeli chodzi o zakres zmian, teraz dzieje się w ciągu jednego dnia. Doskonałym przykładem była wczorajsza huśtawka na polskim złotym. Wczoraj, przed atakiem, euro było tańsze niż 4,60 zł. Następnie po kilkugodzinnym postoju w okolicach 4,65 zł dotarło przez moment nawet do 4,72 zł, po czym zawróciło. Spadek zakończył się przy 4,63 zł, a teraz znów idzie w górę. Dzisiaj euro sięga 4,67 zł. Frank dotarł wczoraj do 4,58 zł, bijąc zeszłoroczny rekord o ponad 5 groszy. Szczyt dolara przypadł na 4,24 zł. Funt z kolei osiągnął 5,64 zł, co było najwyższym poziomem od 2016 roku, kiedy rozpoczęły się spadki tej waluty po referendum brexitowym.
Korekty na giełdach i surowcach
Nie tylko waluty wczoraj wariowały. Na surowcach było widać olbrzymią zmienność. Złoto w ciągu dnia zdrożało z 1910 dolarów za uncję, powyżej 1970 dolarów, po czym spadło przez moment poniżej 1900 dolarów. Obecnie wróciło do punktu wyjścia. Ropa naftowa wyskoczyła z okolic 95 dolarów za baryłkę, dotarła do 102 dolarów, po czym spadła i teraz znajduje się w okolicach 96 dolarów – co nie przeszkadza ludziom rozsiewać dezinformacji. Gorąco było też na giełdach. Wczoraj większość indeksów nurkowała. Dzisiaj jesteśmy świadkami odbić w drugą stronę. Pozornie 3% wzrostu na WIG-u to bardzo dobry wynik. Problem w tym, że wczorajszy spadek był ponad 10%.
Dezinformacja trwa
Na rynkach oprócz innych problemów pojawia się jeszcze problem dezinformacji. Doskonałym przykładem jej skuteczności są obecnie sytuacje na stacjach benzynowych, czy przy bankomatach. Infrastruktura przygotowywana jest na standardowe obciążenie, stąd może się zdarzyć, że przez krótki czas może zabraknąć towaru przez ponadplanowe zakupy. Przerabialiśmy to nie tak dawno z makaronem i papierem toaletowym. Biorąc pod uwagę długość procesu technologicznego przeróbki ropy i czas jej trafienia na stacje, dzisiejsze obrazki z paliwem, które niespodziewanie gdzieniegdzie kosztuje 2 zł więcej, to doskonały przykład paniki. Ropa naftowa owszem podrożała powyżej 100 dolarów, ale była notowana wcześniej 5% niżej. Gdyby w cenie nie było podatków, ale mimo tarczy antyinflacyjnej nadal są, to nadal uzasadniałoby to zaledwie około 30-groszowy wzrost ceny.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych dane z USA na temat wydatków i dochodów Amerykanów, a do tego również zamówienia na dobra, ale dzisiaj nadal to Wschód rządzi rynkiem.
USDCAD - D1 - możliwe wzrosty, ale jest warunek:Witajcie,
Globalnie na USDCAD cena zaczęła wybijać poziom, który uważam za globalny opór dla ceny.
Ale mamy jeszcze lokalny poziom oporu, który wyznaczyłem pomarańczowym kolorem.
WARUNEK: Uważam, że jeżeli cena zamknie się wyraźnie nad pomarańczowym oporem na interwale D1 to będą możliwe wzrosty do poziomu TP oznaczonego zieloną przerywaną linią.
Bardziej jakościowe będzie wówczas wsiadanie na wzrosty po korekcie... jeżeli w ogóle taka będzie.
Warunkiem koniecznym do wejścia w rynek jest ustalenie sensownego poziomu w którym zaakceptujemy stratę i wyjdziemy z rynku.
Uważam, że jeżeli warunek zostanie spełniony to sensowny SL powinien znaleźć się na poziomie 1,2437 czyli tam gdzie czerwona przerywana linia.
Warto także zwrócić uwagę na ogromny volumen, który towarzyszy nam w ostatnim czasie - w strefie oznaczonej elipsą zawierane jest bardzo dużo transakcji.
Często w analizach wspominam także, że są momenty w których warto zabezpieczać pozycje w miejscu wejścia lub w zysku. A moim zdaniem jeżeli cena dojedzie do okolic poziomu 1,31319 to warto będzie pozycje zabezpieczyć w zysku lub zrealizować część zysków.
-----
Oczywiście należy pamiętać o dobrym zarządzaniu kapitałem oraz policzeniu wartości SL w taki sposób by ewentualna strata nie wyrządziła nam znacznej krzywdy na rachunku.