Ucieczka z giełdSytuacja na rynkach nie zachęca do inwestowania pieniędzy na giełdach. Warto jednak pamiętać, że tak silne spadki są też wynikiem silnego napompowania wycen rekordowo niskimi stopami procentowymi w trakcie pandemii.
Ropa znów szaleje
Od poniedziałkowego poranka do wtorkowego wieczora ropa naftowa staniała o około 10%. Od tego momentu znów idzie jednak w górę. Na ceny czarnego złota ma wpływ obecnie wiele wskaźników. Ostatnio doszły jednak dwa wzmacniające oczekiwania wzrostu cen, stąd obecna korekta jest mocno uzasadniona. Jednym z nich jest wolniejszy rozwój pandemii COVID19 w Chinach. W wyniku tych danych rośnie oczekiwany popyt na surowiec. Drugim jest zajmowanie przez Rosjan ważnych węzłów dostawy gazu na Ukrainie. Oczywiście teoretycznie możliwe jest uzupełnienie braków poprzez zwiększenie produkcji w krajach OPEC. Teoretycznie, bo technicznie nie jest to takie proste. Dlatego ropa wciąż jest taka droga i nie widać alternatyw.
Fatalna passa na giełdach
W tym roku rynki finansowe przyjęły przynajmniej dwa silne ciosy. Jednym z nich jest niepewność związana z rosyjską agresją na terytorium Ukrainy. Drugim jest wzrost stóp procentowych. Z nim połączone są bowiem ograniczenia programu skupu aktywów. W rezultacie na rynek trafia znacznie mniej pieniędzy. Alternatywa w postaci stabilnie płacących coraz większy procent, wraz ze wzrostem stóp procentowych, obligacji jest bowiem mocno kusząca dla inwestorów. W rezultacie od początku roku polski WIG stracił już 22%, niemiecki DAX 14%, a amerykański S&P 16%.
Rumunia podnosi stopy procentowe
Zgodnie z oczekiwaniami wzrosły wczoraj stopy procentowe w Rumunii. Nowy poziom wynosi 3,75% i jest o 0,25% wyższy od oczekiwań. Podwyżka wyższa od oczekiwań podyktowana jest oczywiście wskaźnikiem inflacji. Wynosi on bowiem obecnie imponujące 13,76%. Wydawać by się mogło, że skoro nawet po podwyżce inflacja przekracza stopy procentowe o ponad 10%, to coś jest mocno nie tak. Problemem jest uwiązanie rumuńskiej waluty do euro. W rezultacie zbyt duże podwyżki stóp procentowych spowodowałyby nadmiar popytu na walutę i duże koszty utrzymania parytetu wymiany. W rezultacie Rumunia mimo posiadania własnej waluty jest w podobnej pułapce jak państwa nadbałtyckie, które pomimo olbrzymiej inflacji nie mają narzędzi do walki z nią.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka.
USD
Inflacja wzrasta w kolejnych państwachKolejne państwa pokazują wyższe od oczekiwanych wskaźniki inflacji. W Czechach ceny rosną najszybciej od pierwszej połowy lat 90., na Węgrzech od początku tego milenium.
Inflacja w Europie
Jeżeli komuś się wydawało, że w Polsce jest wyjątkowo źle pod kątem inflacji, to jest w błędzie. Dzisiejsze odczyty w Czechach i na Węgrzech pokazują, że ten problem nie dotyczy tylko nas. W Czechach ceny rosną o imponujące 14,2%. Na Węgrzech jest to “zaledwie” 9,5%. Należy jednak pamiętać, że Węgrzy, podobnie jak Polacy, wprowadzili u siebie programy obniżające inflację. Jest to zatem odłożenie części problemu na później. Co te dane oznaczają w praktyce? Szybciej od oczekiwań rosnąca inflacja pokazuje, że wzrost cen wcale nie jest pod kontrolą. Skoro nie jest pod kontrolą, to być może będą konieczne wyższe podwyżki stóp procentowych. To z pewnością nie cieszy kredytobiorców.
Rynek ucieka od franka
Pomimo wzrostu stóp procentowych, który powoduje, że bezpieczne aktywa dają lepiej zarobić, inwestorzy chętniej patrzą na ryzykowne aktywa. Dobrym dowodem są notowania euro względem franka. Na tej parze przeważnie dobrze widać to, co się dzieje na rynku. Im mniej bezpiecznie, tym chętniej inwestorzy chowają swoje środki we franku. Im z kolei większy apetyt na ryzyko, tym chętniej inwestorzy przenoszą się na euro. Teraz w sumie mają dodatkowy powód. Coraz więcej obligacji daje dobrze zarobić. Oczywiście obligacje Szwajcarii również poszły w górę, nie poszły jednak tak mocno, jak innych państw. To powoduje, że inwestorzy jeszcze chętniej uciekają od franka. Widać to wyraźnie po jego notowaniach względem złotego. W ciągu 10 dni franki staniały ponad 15 groszy.
Gwałtowna przecena ropy
Od kilku dni czarne złoto wyraźnie przekraczało poziomy 110 dolarów za baryłkę. Trafiło tam po zapowiedziach odcięcia większości Europy Zachodniej od importu ropy z Rosji. Wczoraj jednak widzieliśmy wyraźną korektę tych ruchów. Jeszcze rano baryłka kosztowała 113 dolarów. W nocy notowania zamykały się wynikami około 104 dolarów za baryłkę. Co było powodem przeceny? Powodów jest kilka. Z jednej strony ciągle mocny dolar powoduje, że cena ropy w walutach krajowych jest jeszcze wyższa. Z drugiej strony jest kwestia oczekiwań co do wskaźników makroekonomicznych, a przede wszystkim wzrostu PKB. Po trzecie mamy korektę, typowe zjawisko po silnych ruchach. W rezultacie przyjdzie nam chwilę odetchnąć podczas tankowania, aczkolwiek nie jest to przełomowa zmiana. Po prostu jest mniej źle.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Prezes NBP wspiera eksporterówNie tylko decyzja Rady Polityki Pieniężnej, ale również wystąpienie prezesa NBP nie pomogły złotemu. Amerykańska waluta kolejny już raz pozostaje mocna pomimo przeciętnych danych. Kryptowaluty nurkują.
Adam Glapiński przemówi ł
Konferencje prezesa NBP ostatnimi czasy zrobiły się znacznie popularniejsze. Powodem jest to, że oprócz przekazu merytorycznego jest jeszcze specyficzna forma. Niestety bliżej jej momentami do stand-upu niż do wystąpień prezesów banków centralnych. Jedno trzeba mu oddać, przestał zaklinać rzeczywistość i wprowadzać słuchaczy w błąd. Przekaz o podwyżkach stóp procentowych i kontynuowania obecnej tendencji jest bardzo jasny. Jako główny cel wskazywane jest oczywiście obniżanie inflacji. Z drugiej strony na konferencji było sporo odniesień do poprzednich działań. Aż miło posłuchać, jak dobrze działa ten urząd, problem w tym, że ma to miejscami niestety mało wspólnego z rzeczywistością. Prezes po prostu prowadzi kampanię o reelekcję. Analitycy, słuchając tych przemyśleń, doszli jednak do wniosku, że przeszacowywali tempo podwyżek stóp procentowych w Polsce. W rezultacie przeceny w piątek euro dotarło do poziomu 4,72 zł.
Dolar nadal mocny
Piątkowe dane dla dolara były mocno niejednoznaczne. Z jednej strony bezrobocie wbrew oczekiwaniom analityków nie spadło do 3,5%, co z pewnością jest złą informacją. Z drugiej strony Zmiany zatrudnienia wypadły delikatnie lepiej od oczekiwań. Pokazuje to, że rynek dalej ma bardzo dobrą dynamikę po prostu. Widać pewne rysy na tym doskonałym wizerunku, ale inwestorzy są jeszcze spokojni. Pewnym problemem może być liczba zatrudnionych, która spadła, co pokazuje, że część bezrobocia może być schowana. Z drugiej strony nie są to bardzo istotne zmiany na razie. Inwestorzy wciąż jednak wierzą w dolara i wciąż kupują go do okolic 1,05 dolara za 1 euro. Dzisiaj już 9 dzień z rzędu kurs znajduje się w tych okolicach.
Kryptowaluty nurkują
Bitcoin w ciągu ostatnich dni wyraźnie traci na wartości. Wbrew początkowym spekulacjom wcale nie okazał się on alternatywą dla rosyjskich finansów i pomimo chwilowych zwyżek wcale nie zyskał na konflikcie na Ukrainie. Co więcej, po ostatnich spadkach znajduje się obecnie niecałe 300 dolarów powyżej minimów ze stycznia tego roku. Jeżeli przekroczy ten pułap, będzie najtańszy od lipca 2021 roku. Okazuje się, że instrument reklamowany jako lekarstwo na inflację walut tradycyjnych właśnie w sytuacji rosnącej inflacji radzi sobie na razie słabiej niż zwykłe waluty. Powodem jest brak lokat i obligacji, które powodują, że w dobie rosnącego oprocentowania mimo inflacji można część tej straty zamortyzować.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
PLN w relacji do GBPZłoty w relacji do funta zdecydowanie się umacnia. Utworzył się silny trend spadkowy, który spycha kurs do poziomu poniżej 5,50. BoE podniósł w tym tygodniu stopy procentowe o 25 pkt bazowych, tyle tylko, że przy tym wylał całe swoje obawy o przyszłość brytyjskiej gospodarki. PKB ma ostro hamować, a do tego koniunktura ma być podatna na wiele szoków. Podniesione zostały prognozy inflacji, ale zaraz za tym padły stwierdzenia wybijające z głów inwestorów oczekiwania wyższych stóp procentowych na Wyspach. Można by rzec, że to idealna recepta na osłabienie własnej waluty. I to się zdecydowanie udało, a funt tracił po posiedzeniu niemal 2% np. do USD. Poza tym to pierwszy bank centralny, który jasno głosi, że kosztem walki z inflacją będzie recesja. Wydaje się więc, że trend spadkowy na parze GBP/PLN ma szansę być kontynuowany, szczególnie po przebiciu wsparcia na poziomie 5,50. Do balastów funta należy dołożyć też kwestię polityki, a więc wyborów w Irlandii Północnej, gdzie wygrywają kandydaci postulujący odłączenia się od Zjednoczonego Królestwa.
Polityka RPP W tym tygodniu sporo się działo również na notowaniach EUR/PLN. Z jednej strony posiedzenie Fed, a z drugiej RPP. I patrząc na wykres, widzimy, że to drugie wydarzenie miało znacznie większą wagę. A to dlatego, że po raz kolejny RPP postanowiło zagrać w swoją grę, podkopując kompletnie wiarygodność, która i tak już mocno kulała. Z komunikacji znów ocena niedostateczna. Bo jak wytłumaczyć fakt, że Rada mówi o potrzebie walki z inflacją (ostatni odczyt to ponownie rekordowe 12,3%), chce silnego złotego, do tego doskonale zdaje sobie sprawę, że oczekiwania rynkowe zakładały ruch o 100 pkt bazowych, a ostatecznie decyzja to 75 pkt bazowych? Kłóci się to właśnie z chęcią posiadania mocnej waluty jako wsparcia do walki z presją cenową. Nie dziwi więc fakt, że złoty dość mocno ucierpiał i w relacji do euro skierował się w pobliże 4,70. Być może dzisiaj podczas konferencji poznamy więcej szczegółów, skąd taka dość dziwna decyzja. Czy znów polityka maczała w tym palce, a Rada uległa presji rządu, by odciążyć nieco Polaków z wyższych rat kredytu? Ta niespójność może tylko pogłębić problem i wpłynąć na jeszcze wyższą inflację, a w konsekwencji i wyższe stopy procentowe. Niedawno śmiano się z analityków sugerujących, że inflacja może wynieść i 20%, a koszt pieniądza znaleźć się na poziomie 10%. Powoli jednak patrząc na działania polityków i Rady, to wcale nie jest mi do śmiechu. Miało być o technice, ale nie da się ukryć, że w obecnym czasie jest mniej wpływowa na kurs waluty. Owszem można mówić np. o oporze na poziomie 4,70, który zatrzymał osłabienie, ale to na tyle. Każdy trend szybko staje się nieaktualny, jeśli na rynku pojawiają się takie zaskoczenia jak wczorajsze.
Silny dolarNiski kurs EUR/USD powoduje, że w relacji do złotego dolar pozostaje silny. Po raz kolejny jednak opór na poziomie 4,4760 daje o sobie znać i zatrzymuje dalszy ruch w górę. Tym samym rośnie znaczenie tego poziomu, które może w przyszłości być istotnym hamulcem dla ruchu na północ. Dzisiaj właśnie widzimy wręcz książkowe dotarcie do tego wskazanego oporu i reakcję sprzedających, a tym samym kilkugroszowy spadek. Nastroje na rynkach pozostają dość minorowe, a wczorajsza wręcz mała panika na rynkach giełdowych w USA (kilkuprocentowe spadki) powoduje, że waluty bezpieczne, jak właśnie dolar, pozostają chętniej kupowane przez inwestorów. Poprawa nastrojów mogłaby nieco odmienić ten trend, i skierować kurs na południe w okolice 4,40, czy nawet niżej. Być może dzisiejsze dane z rynku pracy w USA mogą stać się katalizatorem zmian i doprowadzić do większego ruchu i to zarówno w górę, jak i w dół w zależności, czy dojdzie odpowiednio do pozytywnego, czy negatywnego rozczarowania publikowanymi danymi.
RPP łaskawsza dla kredytobiorcówZmiany stóp procentowych nadal istotne, aczkolwiek widzimy ruch wyraźnie w stronę kredytobiorców. Spodziewana podwyżka stóp uderzyłaby w ich budżety jeszcze bardziej. Pytanie, czy z niższymi podwyżkami uda się wygrać z inflacją.
Rada nie spełnia oczekiwań
Na wczorajszym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe o 0,75%. Rynki oczekiwały wzrostu o 0,25% wyższego. W rezultacie po samej decyzji złoty stracił na wartości około 4 groszy względem euro. Powodem jest właśnie fakt, że rynki przygotowywały się na docelową stopę 5,5%, podczas gdy dostały 5,25%. WIBOR w dalszym ciągu rośnie. W dół poszły jednak trochę kontrakty na stopę procentową. Inwestorzy, widząc spowolnienie wzrostu, zastanawiają się, jak daleko dotrą te podwyżki i czy ostatnie zasięgi nie były przeszacowane.
Dolar mimo danych znów mocny
Wczorajsze dane z USA nie napawały optymizmem. To znaczy były to obiektywnie dobre dane. Problemem było jednak, że analitycy spodziewali się jeszcze lepszych odczytów. Raport Challengera na temat zwolnień pokazał co prawda wzrosty, ale były one relatywnie niewielkie. Rośnie liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. To może niepokoić, ale wzrost do 200 tysięcy tygodniowo to nie jest problem. Przed pandemią cieszono by się ze spadku do tego poziomu. Rynek pracy w USA powoli staje się wysycony. Nie można w takim tempie redukować bezrobocia, gdy spada ono poniżej 4%, bo brakuje po prostu chętnych podjąć pracę. Waluty przyjęły to spokojnie, dalej wierząc w siłę amerykańskiego pieniądza.
Czesi podnoszą stopy procentowe
Wczoraj w Czechach stopy procentowe poszły w górę również o 0,75%. W tym kraju jednak oczekiwania były o 0,25% niższe niż decyzja. Gdyby obie decyzje odbyły się zgodnie z oczekiwaniami, w obydwóch krajach stopy procentowe byłyby równe. W Polsce wzrosły o 0,25% mniej, za to w Czechach o 0,25% więcej od oczekiwań, mimo to stopy procentowe w Czechach są nadal o 0,5% wyższe niż w Polsce. Jak zareagowały rynki? Ponieważ spodziewano się wzrostu niższego, niż miał miejsce, nie powinno dziwić, że czeska korona zyskiwała wczoraj po decyzji na wartości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – stopa bezrobocia,
14:30 – Kanada – stopa bezrobocia,
15:00 – Polska – konferencja prezesa NBP.
Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są
Dolar w odwrocieWczorajsza decyzja o podwyżce stóp procentowych tylko teoretycznie powinna wspierać dolara. Brakowało korzystnych niespodzianek, dużo było negatywnych, więc dolar traci na wartości. W tle tych wydarzeń w górę idzie ropa naftowa.
Stopy rosną, a dolar traci
Wczorajsza decyzja o wzroście stóp procentowych o 0,5% w USA nie zaskoczyła rynków. Było to bowiem dokładnie zgodne z oczekiwaniami. Rynki zareagowały jednak przeceną dolara. Dlaczego waluta mimo podwyżek stóp procentowych traci? Powodem jest fakt, że wszyscy wiedzieli, że podwyżki będą, a po cichu liczono na przyspieszenie tempa wzrostu. Na konferencji prasowej prezes Jerome Powell odciął jednak te spekulacje. Nadal zatem obowiązuje scenariusz dwóch podwyżek o 0,5% w ciągu kwartału. Ograniczanie sumy bilansowej również jest mocniej odsunięte w czasie. W rezultacie byliśmy wczoraj świadkami istotnego odbicia na amerykańskim parkiecie.
Ropa znów idzie w górę
Informacje o przygotowaniach do odcięcia się od rosyjskiej ropy przez kraje Unii Europejskiej mocno namieszała na rynkach. Nawet gdy się okazało, że mówimy o końcu roku, a planowana jest dyspensa dla Słowacji i Węgier. Powodem jest duże uzależnienie tych państw od importu rosyjskiej ropy. Złośliwi komentatorzy zwracają uwagę na konieczność zebrania jednomyślności, by sankcje weszły w życie. W rezultacie przymknięto oko na jawne prorosyjskie sympatie na Węgrzech. Takie rozwiązanie z dużym prawdopodobieństwem powoduje, że kraj ten zostanie dużym brokerem rosyjskiej ropy, a całe sankcje tylko podniosą koszty pozyskania surowca w UE. Jakby tego było mało, przebicie poziomu 110 dolarów odczujemy jeszcze w naszych kieszeniach.
Nie samymi stopami rynek żyje
Słabszy moment dolara zaczął się po decyzji Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Grunt pod spadki zaczął się pojawiać jednak już wcześniej. Zobaczyliśmy bowiem rekordowy deficyt handlowy w USA oraz mniejszą od oczekiwań liczbę miejsc pracy. Nie można jednak danych tych traktować jako jednoznacznie złych. Deficyt wynika bowiem z ogromnego wzrostu importu. Zarówno bowiem import, jak i eksport są na rekordowo wysokich poziomach. Miejsce pracy powstało niby mniej od oczekiwań, ale 247 tysięcy to niemal 0,2% łącznej liczby pracujących. Biorąc pod uwagę jeden z najniższych wskaźników bezrobocia w historii, ten wzrost to i tak solidny wynik. Nie zmienia to faktu, że dolar wpadł w pułapkę bardzo wysokich oczekiwań i teraz traci.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych głównym odczytem jest wzrost stóp procentowych w Polsce, problem w tym, że w przeciwieństwie do wszystkich banków centralnych, których decyzje obserwujemy, tylko polski nie podaje godziny decyzji.
Banki centralne kierują rynkamiMamy przed sobą pasmo ważnych decyzji banków centralnych. O ile złotego wczorajsza podwyżka stóp w Australii nie dotknęła, o tyle dzisiejsza w USA nie powinna być neutralna. Nie wspominając o jutrzejszej podwyżce w Polsce.
Czekając na Amerykanów
Dzień na rynkach mija w oczekiwaniu na decyzję FED. Waluty są na razie stabilne, ale to trochę potencjalna cisza przed burzą. Oczekiwania względem wieczornego posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku oraz wypowiedzi Jerome Powella rosną. Na razie scenariuszem bazowym wydaje się podwyżka o 0,5%. Rynki są właściwie zgodne w tym temacie. Jest to zresztą wprost zapowiadane przez decydentów. W tym kontekście istotniejszy będzie prawdopodobnie komentarz prezesa FED co dalej. Drugą ważną kwestią jest program redukcji sumy bilansowej. Poprzednie podejście do tego procesu zakończyło się gwałtowną przeceną na giełdzie, która najmocniej odczuła odpływ kapitału. Główny indeks S&P 500 już teraz jest 13% poniżej szczytów z początku roku. Z drugiej strony tak wysoko jak teraz był tylko przez rok w całej swojej historii. Ciężko zatem mówić, że giełda ma problemy.
Długi weekend na rynkach
Inwestorzy przed długim weekendem postanowili zmniejszyć zaangażowanie w Polsce. Z jednej strony może to być zrozumiałe, biorąc pod uwagę dzień wolny, podczas gdy rynki działają. Z drugiej strony w czwartek najprawdopodobniej dojdzie do podwyżki stóp procentowych. W rezultacie to, co w poniedziałek złoty tracił, dzisiaj znów odrabia. Rynki spodziewają się bowiem kolejnej dużej podwyżki stóp procentowych w Polsce. Głośno mówi się o tym, że może to być ponownie 1%. Wyższe oczekiwania wynikają zarówno ze stawek WIBOR, jak i kontraktów na stopę procentową. Nie można zatem wykluczyć, że jeżeli rynek dalej będzie oczekiwał silnych wzrostów, możemy spodziewać się dalszego umacniania złotego.
Australia podnosi stopy procentowe
Grono państw wysokorozwiniętych, w których stopy procentowe nie wzrosły, zawęża się. Wczoraj wyłamała się Australia, która podniosła stopy procentowe mocniej, niż oczekiwano. Wzrost wynosił 0,25% z 0,1% na 0,35%. Rynki oczekiwały mniejszych wzrostów i podniesienia stóp do zaledwie 0,25%. Po tej decyzji, jak często po wyższych od oczekiwań wzrostach stóp procentowych, waluta się umacniała. Dolar australijski zyskiwał względem dolara amerykańskiego. Dalej jednak, biorąc pod uwagę dobrą passę amerykańskiej waluty, jest na niskich poziomach.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 – USA – raport ADP na temat zatrudnienia,
14:30 – USA – handel zagraniczny,
20:00 – USA – decyzja w sprawie stóp procentowych.
Crocs Inc. - Czy krokodyl pokaże zęby ?Crocs Inc. to amerykańska firma założona w 2002 roku, z siedzibą w Broomfield w stanie Kolorado. Crocs , Inc. (Nasdaq: CROX ) jest światowym liderem w innowacyjnym obuwiu casual dla kobiet, mężczyzn i dzieci, łączącym wygodę i styl z wartością, którą konsumenci znają i kochają. Zdecydowana większość butów w kolekcji Crocs zawiera materiał Croslite™, zastrzeżoną, formowaną technologię obuwia, zapewniającą niezwykły komfort na każdym kroku (źródło: www.prnewswire.com).
Akcje Crocs Inc. straciły 46% swej wartości od początku roku. Warto przypomnieć, że kapitalizacja firmy to obecnie blisko 4,4 mld USD. Wskażnik Cena/Zysk 6,23 nie wydaje się być wygórowany. Spółka nie wypłaca dywidendy.
Już 5 maja, przed sesją poznamy wyniki za I kwartał 2022 r. Oczekiwania rynku dotyczące EPS (zysk na akcję) to 1.55 .
Jednym z kluczowych czynników mogących mieć przełożenie na wyniki I kwartału, będzie wpływ akwizycji marki HEYDUDE, którą Crocs Inc . sfinalizowało w lutym 2022 r. za blisko 2 mld usd.
HEYDUDE projektuje i produkuje wygodne obuwie i akcesoria. Firma została założona we Włoszech w 2008 roku.
To co łączy obydwie marki to innwoacyjność i komfort noszenia produktów dostarczanych na rynek.
Oczekuje się, że przychody rok do roku wzrosną o 31-37% do 605-630 mln USD (źródło: yahoo.finance) w pierwszym kwartale.
Crocs Inc . jest bardzo aktywne w mediach społecznościowych angażując influencerów. Czy to wystarczy aby pokonać spodziewane przeszkody, do których zarząd zaliczał wysoką inflację i problemy logistyczne na całym świecie ? Zobaczymy już wkrótce.
Jeśli chodzi o analizę teczhniczną to od 18 lutego kurs porusza się w przedziale 65-85 USD. 21 kwietnia kurs podjął próbę pokonania spadkowej linii trendu, ale bez rezultatu. Kolejną próbę mieliśmy wczoraj. Obecnie oprócz oporu w posyaci wspomnianej linii trendu mamy jeszcze opadające średnie MA15 i MA45. Na pocieszenie dodać można, że na wykresie dziennym widać sygnał kupna na RSI .
Na wykresie tygodniowym widać mocne wyczekiwanie. RSI wskazuje na mocne wyprzedanie rynku, a wskaźnik MACD zbliża się do kluczowego mementu.
Warto obserwować rozwój wydarzeń w tym tygodniu. Firma potrafi zarabiać, ale kluczowe pytanie jest czy poziom generowanych wyników zadowoli inwestorów.
Ciężkie czasy kredytobiorców
Tanio już było. Stwierdzenie to pasuje do podejrzanie wielu kwestii na rynku. Od szalejącej inflacji po wzrosty stóp procentowych, a tym samym rat kredytów. Niestety, jeśli chcemy sytuację ustabilizować, przyjdzie nam jakiś czas cierpieć.
W czwartek decyzja RPP
Czwartek będzie ważnym dniem na rynku. Tego dnia poznamy decyzję Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych. Po tym, jak w piątek inflacja okazała się wynosić 12,3%, a nie 11,5% jak oczekiwali analitycy, dyskusja o skali podwyżki nabrała tempa. Widać to również w notowaniach kontraktów na stopę procentową, które po raz pierwszy jako realny scenariusz oceniają dojście do poziomu 8%. Oznaczałoby to, że czeka nas jeszcze wzrost o 3,5%. Na następnym posiedzeniu rynki oczekują wzrostu o 0,75%-1%. Patrząc na zmiany stawki WIBOR 3M, która w ciągu miesiąca rośnie obecnie o około 1,15%, można zakładać, że górne widełki tej prognozy są bardziej prawdopodobne. Analitycy uwzględniają jednak w swoich oczekiwaniach powody pozabiznesowe jak np. możliwą chęć niższej podwyżki u ubiegającego się o reelekcję Adama Glapińskiego. Jak to wpłynie na rynki? 1% podwyżka powinna umacniać polską walutę. Gdyby do tego doszło, nie należy spodziewać się przełomu, ale kilkugroszowa zmiana jest w zasięgu.
Ważna decyzja w USA
O ile dla Polski najważniejsza decyzja w polityce monetarnej jest w czwartek, o tyle Amerykanie poinformują o zmianach stóp jeszcze w środę. Warto zwrócić uwagę, że są obecnie w cyklu podnoszenia stóp procentowych, stąd decyzja ta powinna mieć większy niż zwyczajowo wpływ na rynki. Analitycy oczekują podwyżki o 0,5%. Jest to duży ruch, ale biorąc pod uwagę poziom inflacji, wielu obserwatorów wyobraża sobie, że możliwa jest od razu wyższa podwyżka. Z drugiej strony poważnym ograniczeniem jest gwałtowne umocnienie dolara względem euro w ostatnich dwóch tygodniach na rynku. Zbyt mocny dolar ogranicza atrakcyjność amerykańskiego eksportu. W rezultacie Rezerwa Federalna może mieć to na uwadze i będzie wolała tolerować inflację, niż spowodować recesję.
Rating bez zmian
Piątkowy przegląd ratingu Polski przez agencję Moody’s odbył się bez niespodzianek. Utrzymaliśmy rating inwestycyjny na poziomie A2. Jest to 6 z 21 stopni przyznawanych. Perspektywa utrzymana została stabilna, zatem w najbliższym czasie, o ile nie wydarzy się nic nadzwyczajnego, nie należy się spodziewać zmiany. To właśnie ten scenariusz był przewidywany przez rynki. W komentarzu nie zabrakło co prawda uwag o ryzykach związanych z rosyjską inwazją na terytorium Ukrainy. Nie są one na tyle istotne, zdaniem agencji, by wpłynąć na zdolność Polski do spłaty swoich zobowiązań.
Dzisiaj dzień wolny w Turcji, Wielkiej Brytanii i Chinach. Jutro w Turcji, Japonii, Chinach oraz oczywiście w Polsce. W rezultacie na rynku można spodziewać się typowych dla mniejszej aktywności niespodzianek.
Notowania CHFPLNRzut oka jeszcze na notowania CHF/PLN, gdzie kredytobiorcy nieustannie spoglądają. Mówiąc najprościej jak się da, frank szwajcarski jest drogi, a raty kredytów nie tylko w PLN, ale również w CHF spędzają sen z powiek. Po wspomnianej decyzji Rosji o odcięciu gazu kurs CHF/PLN podskoczył aż do poziomu 4,6150. Na szczęście dzisiaj obserwujemy kontrę kupujących polską walutę i kurs jest już prawie 8 groszy niżej. Trzeba pamiętać jednak o dwóch rzeczach. Po pierwsze nadal trwa wojna, do której rozstrzygnięcia jest daleko, a kolejne groźby ze strony Rosji, choćby o użyciu broni jądrowej nie budują spokoju na rynkach. Po drugie dalszy ruch na południe na parze EUR/USD wygeneruje podobny ruch na parze EUR/CHF a to może spowodować wzrost notowań CHF/PLN. Technicznie jest spora szansa na spadki, ale pamiętajmy o tych dwóch sprawach powyżej, które mogą odmienić sytuację.
Skutki odcięcia rosyjskiego gazuZłoty w relacji do dolara owszem mocno stracił, ale o niebo lepiej wygląda sytuacja na parze EUR/PLN. Oczywiście widzimy na wykresie mocny ruch w górę, który był konsekwencją decyzji Rosji o odcięciu gazu naszemu krajowi. Panika po ogłoszeniu tego faktu spowodowała panikę na złotym. EUR/PLN szybko podążył na północ, łamiąc po drodze kolejne opory, czy to na poziomie 4,68, czy 4,70. Tak jak wskazaliśmy w komentarzach ta wyprzedaż była zbyt ostra, a krajowa waluta wsparta fundamentem w postaci prowadzonej polityki monetarnej powinna wrócić do umocnienia. I rzeczywiście ten scenariusz się ziścił, a złoty w relacji do euro odrabia straty i wraz z końcem tygodnia praktycznie wymazał całe straty z feralnego dnia i ogłoszenia wspomnianej decyzji przez Rosję. Co dalej? Połączenie znów rekordowej inflacji z silnym wzrostem i do tego luzowaniem fiskalnym musi skutkować silną podwyżką stóp przez RPP. Spodziewamy się znów ruchu o 100 pkt bazowych, który będzie wsparciem dla naszej waluty. EUR/PLN ma przed sobą teraz wsparcie na poziomie 4,65 w postaci linii trendu wzrostowego, pokonanie tego poziomu mogłoby wygenerować zejście w okolice 4,60. Kluczowe będzie posiedzenie Fed i wspomnianego RPP.
Przecena na USDPLNSkoro mowa o dość dynamicznych ruchach na południe na parze EUR/USD to nie może być innej opcji, jak ruch w drugą stronę na USD/PLN. Warto spojrzeć na straty złotego w relacji do dolara amerykańskiego w kwietniu, które wyniosły aż 5%. Jest to faktycznie spora przecena, a kurs dotarł do poziomu bliskiego 4,50. Trend wzrostowy, który wydawało się jest całkiem stabilny, zepsuły dane o PKB z USA. Pokazały one, że gospodarka skurczyła się o 1,4%, ale trzeba pamiętać, że w ujęciu zanualizowanym. Czyli, aby recesja rzeczywiście miała miejsce, to tak słaby wynik musiałby pojawić się również przez kolejne IV kwartały. A na to się absolutnie nie zanosi, jeśli spojrzymy na składowe PKB, gdzie inwestycje i konsumpcja mają się bardzo dobrze. Może to skłonić Fed do kontynuacji zacieśniania, z przyszłotygodniowym podniesieniem stóp o 50 pkt bazowych. Jeśli amerykańscy decydenci w jakiś sposób nie podkopią jastrzębich sygnałów po posiedzeniu, to o przecenie dolara może nie będzie mowy. Wtedy USD/PLN powinien powrócić do testowania ważnego oporu na poziomie 4,50.
Rynki wystraszyły się recesji w USAOdreagowanie na parach powiązanych z PLN po niespodziewanej decyzji Rosji o odcięciu gazu. Czekamy na przyszłotygodniowy Fed i RPP, które z dużą dozą prawdopodobieństwa przyniosą większą zmienność i być może nowe rozegranie na rynkach. Czy Rada znów podniesie stopy o 100 pkt bazowych w obliczu kolejnych rekordów inflacji?
Sytuacja techniczna na eurodolarze w ostatnich tygodniach pozostaje wciąż taka sama, dominuje trend spadkowy, a kolejne wsparcia pękały, momentami aż zbyt łatwo. Kwestia polityki monetarnej stanowi główny argument za zdecydowaną przewagą dolara w tej relacji. Analitycy oczywiście spekulują, że bierność EBC nie może trwać wiecznie, ale takie głosy pojawiały się już przy poziomach 1,10 $. W rezultacie właśnie w tym tygodniu kurs EUR/USD zszedł chwilami nawet poniżej 1,05, czyli najniżej od roku 2016. Trudno mówić o zmianie retoryki EBC, skoro piętrzą się kłopoty gospodarcze strefy euro. Wynikające choćby z groźby odcinania dostępu do surowców przez Rosję, czy też kolejnych ogłaszanych lockdown-ów w Chinach, które jeszcze bardziej utrudniają dostawy towarów. Właśnie kwestia odcięcia gazu dla Polski i Bułgarii stanowiła w tym tygodniu dodatkowy balast dla wspólnej waluty. Można więc stwierdzić, że wszystko na niekorzyść euro, ale czy powoli można już myśleć o parytecie na tej parze walutowej? Oczywiście nie można tego wykluczyć, choć trzeba pamiętać, że kwestia polityki monetarnej jest już raczej w cenach. Dlatego, aby mogła się zrealizować jeszcze bardziej południowa ścieżka na EUR/USD, potrzeba czegoś więcej, np. wyższych od oczekiwanych podwyżek stóp w USA. Póki co technicznie widzimy obronę wsparcia na poziomie 1,05, a odpowiada za to publikacja PKB z USA, która rozczarowała. Od razu pojawiły się domysły, że Fed przystopuje z zacieśnieniem monetarnym w obawie przed recesją. Na tej podstawie doszło do ruchu w górę w okolice 1,0570. W kolejnym tygodniu karty również będzie rozdawał dolar, odbędzie się posiedzenie Rezerwy, które wcale nie musi być jastrzębie, by nie wywołać choćby sporej korekty na giełdach.
Droższe paliwo przed majówkąO tym, że pogoda ma potencjał psuć nam majówkę, dowiedzieliśmy się już wielokrotnie. To, że będzie to opad śniegu w Północnej Dakocie, nie było jednak aż tak intuicyjne, a jednak się stało.
Ropa znów drożeje
Na początku tygodnia mieliśmy zejście ceny baryłki chwilowo poniżej psychologicznej bariery 100 dolarów. Od tego czasu jednak ropa znów idzie w górę. Wzrostowi pomogło szczególnie zamknięcie kurka z gazem. Dzisiaj baryłka kosztuje już 8 dolarów więcej. Cena dodatkowo rośnie przez niespodziewane opady śniegu w Północnej Dakocie. Dlaczego to takie ważne? Stan ten jest trzecim co do wielkości największym producentem ropy naftowej w USA z dzienną produkcją przekraczającą milion baryłek ropy dziennie. To prawie 10% rosyjskiej produkcji. Spadek wydobycia z powodu śnieżyc oceniany jest nawet na 75%. Tak duży spadek produkcji nie mógł pozostać bez wpływu na ceny. W rezultacie ceny hurtowe paliw rosną, a zaraz zaczyna się długi weekend…
Słabsze dane za oceanem
Wczorajsze dane z USA spowodowały przerwanie doskonałej passy dolara względem euro. Stało się to pomimo zgodnych z oczekiwaniami wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Powodem był wyraźnie gorszy od oczekiwań wskaźnik zmian PKB. Amerykanie podają go w formie annualizowanej. Pod tym dziwnym terminem znajduje się operacja matematyczna, która mówi, jakby ten wskaźnik wyglądał, gdyby cały rok był taki jak ostatni kwartał. Pokazuje to nam jednak, że patrzenie na gospodarkę amerykańską przez różowe okulary może powodować nadmiernie optymistyczne decyzje. Najprawdopodobniej tak właśnie interpretowane jest ostatnie umocnienie dolara. Od rana jesteśmy świadkami przeceny. Kolejne dni pokażą, czy to tylko chwilowa zmiana, czy początek nowej tendencji.
W Hiszpanii spada a w Niemczech rośnie
Wczorajszy spadek tempa wzrostu cen w Hiszpanii mocno zaskoczył rynki. Pojawiły się nawet gdzieniegdzie głosy, że wracamy do epoki standardowych zmian cen. Biorąc pod uwagę niższą dynamikę wzrostu cen ropy, miało to swoje uzasadnienie. Dane z Niemiec jednak przeczą tej koncepcji. Wstępny odczyt mimo prognozowanego symbolicznego spadku o 0,1% wzrósł o 0,1%. Nie znaczy to oczywiście, że ceny muszą się w każdym kraju Unii zachowywać tak samo. Biorąc pod uwagę lepsze dane makroekonomiczne za Odrą, zasadne jest, że tamtejsze społeczeństwo stać na więcej, co rozpędza ceny bardziej.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wydatki Amerykanów.
Euro poniżej 4,70 złPomimo zakręconego kurka z gazem złoty odrabia straty. Japonia trwa w marazmie, a jen wyraźnie traci do dolara. Hiszpania pokazała 1,5% spadek inflacji.
Złoty odzyskuje wartość
Odcięcie Polski od rosyjskiego gazu było dużym szokiem dla rynków. Decyzja ta w ciągu raptem godziny spowodowała, że koszt euro skoczył w górę z 4,66 zł na 4,71 zł. Potem jeszcze trochę się kotłował, osiągając niemal 4,73 zł, ale względna stabilizacja znalazła się w okolicach 4,71 zł. Dzisiaj jednak widać korektę tego ruchu. Nie wynika to najprawdopodobniej z retoryki humorystycznych wpisów członków polskiego rządu piszących o historycznym sukcesie uniezależnienia się od rosyjskiego gazu. Inwestorzy wolą twarde dane niż dobry żart. Twarde dane pokazują, że Polska gospodarka jest w dobrej kondycji. Pokazują również, że w maju należy się spodziewać kolejnej podwyżki stóp procentowych. Biorąc to pod uwagę, okolice 4,70 za euro były poziomem bardzo atrakcyjnym do sprzedaży waluty PLN za euro. Stąd najprawdopodobniej dzisiejsze umocnienie.
Japonia dalej dryfuje
Kraj kwitnącej wiśni to w przypadku wielu wskaźników zadziwiające miejsce. Jest to region istniejący niemal w równoległej rzeczywistości. Mogłoby się wydawać, że utrzymywanie ujemnych stóp procentowych to proszenie się o problem ze wzrostem inflacji. Ta faktycznie ostatnio rośnie. W ciągu dwóch miesięcy osiągnęła 0,7%, tylko że obecnie wynosi 1,2%, co przy problemach, z którymi się mierzą główne gospodarki światowe, jest żadnym wynikiem. Również publikowane dzisiaj dane na temat produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej pokazują, że czas tam się niemal zatrzymał. Sprzedaż detaliczna w ciągu roku rośnie o zaledwie 0,9%. Z kolei produkcja spada o 1,7%. Ostatnimi czasy jen gwałtownie traci względem dolara, ale jest to znacznie bardziej efekt pozytywnych zmian za oceanem niż marazmu w Japonii.
W Hiszpanii inflacja spada
Analitycy spodziewali się, że wzrost cen w Hiszpanii będzie hamował. Prognozy mówiły o zejściu z poziomu 9,8% do 9%. To niemal 1% spadek. W praktyce okazało się, że ceny rosną o 8,3%, czyli aż 1,5% mniej w ciągu miesiąca. Warto jednak zwrócić uwagę, że inflacja bazowa w tym samym czasie wzrosła o 1%. Oznacza to, że wolniej rosną ceny żywności i paliw, a przyspieszają pozostałe składniki koszyka inflacyjnego. Biorąc pod uwagę, że kwiecień chociażby na rynku ropy był spokojniejszy od marca i przeciętne ceny surowca były znacznie niższe, dane te są mniejszą niespodzianką. Spadająca inflacja będzie wodą na młyn EBC, które broni się rękami i nogami, by nie podnosić stóp procentowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – PKB, wstępny odczyt,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Dolar coraz silniejszyAmerykańska waluta idzie w górę względem euro. Złoty mimo stabilności względem euro traci wyraźnie do dolara. Czy zbierze się większość na reelekcje prezesa NBP? Węgrzy pokazali nową jakość kiełbasy wyborczej.
Dolar znów się umacnia
Amerykańska waluta w tym tygodniu już drugi dzień z rzędu ustanawia najwyższy poziom względem euro od ponad dwóch lat. Kapitał wyraźnie preferuje tamtą stronę oceanu. Powodów jest wiele. USA ma znacznie lepsze wyniki gospodarcze niż strefa euro. Jest też zdecydowanie dalej od rosyjskiej agresji na terytorium Ukrainy. W rezultacie mniej zapłaci za sankcje. Do tego warto dodać przyspieszenie programu wzrostu stóp procentowych za oceanem. Im wyższe stopy procentowe, tym silniejsza waluta. Nie może zatem dziwić, że inwestorzy wybierają dolara. Od początku roku umocnił się on już o ponad 5% względem euro. Widać to też na polskim złotym. Podczas gdy rodzima waluta jest względnie stabilna, względem euro straciła w tym samym czasie ponad 20 groszy więcej względem dolara.
Kiedy będzie większość dla Adama Glapińskiego?
W Sejmie trwa zbieranie większości dla kandydatury obecnego prezesa NBP. Co ciekawe, jest on coraz częściej krytykowany za zbyt mocne podnoszenie stóp procentowych. W rezultacie jest on uderzany z dwóch stron. Z jednej strony szczególnie analitycy ekonomiczni wskazują na zbyt późne podwyżki i zbyt mało zdecydowaną komunikację. Szczególnie w pierwszej fazie, gdzie bagatelizował problem. Z drugiej strony widać wyraźnie polityczną presję, by nie podnosić za mocno stóp, bo kredyty zdrożeją. W rezultacie nie wiadomo, kto oprócz starych znajomych z Porozumienia Centrum popiera obecnego prezesa. Z drugiej strony jest on silny brakiem alternatyw. Lista alternatyw, podana jako przeciek przez Radio Zet, teoretycznie cieszy analityków. Teoretycznie, bo to wygląda na presję na posłów prawicy, by jednak poparli Adama Glapińskiego.
Węgierska kiełbasa wyborcza
Jeżeli ktoś się zastanawia, jak daleko władza może się posunąć, by w demokratycznym kraju wygrać wybory, warto spojrzeć na przykład Węgier. Opublikowano dzisiaj wskaźnik wzrostu wynagrodzeń. Niespodziewanie wzrosły one o 31,1% w skali roku. Kto z nas nie chciałby zarabiać dodatkowych 30%? Z drugiej strony można odnieść wrażenie, że podniesienie pensji urzędnikom o 30% to bezczelna kiełbasa wyborcza. Można się z tym zgadzać lub nie. Problem w tym, że aby wskaźnik dla całej gospodarki wyniósł tyle, podczas gdy wzrost w sektorze prywatnym wynosił solidne 12,2%, pensje w sektorze publicznym skoczyły o 93,4%. Tak realnie się niemal podwoiły w trakcie roku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Węgry – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – zamówienia na dobra,
16:00 – USA – sprzedaż domów.
Dolar coraz silniejszyAmerykańska waluta idzie w górę względem euro. Złoty mimo stabilności względem euro traci wyraźnie do dolara. Czy zbierze się większość na reelekcje prezesa NBP? Węgrzy pokazali nową jakość kiełbasy wyborczej.
Dolar znów się umacnia
Amerykańska waluta w tym tygodniu już drugi dzień z rzędu ustanawia najwyższy poziom względem euro od ponad dwóch lat. Kapitał wyraźnie preferuje tamtą stronę oceanu. Powodów jest wiele. USA ma znacznie lepsze wyniki gospodarcze niż strefa euro. Jest też zdecydowanie dalej od rosyjskiej agresji na terytorium Ukrainy. W rezultacie mniej zapłaci za sankcje. Do tego warto dodać przyspieszenie programu wzrostu stóp procentowych za oceanem. Im wyższe stopy procentowe, tym silniejsza waluta. Nie może zatem dziwić, że inwestorzy wybierają dolara. Od początku roku umocnił się on już o ponad 5% względem euro. Widać to też na polskim złotym. Podczas gdy rodzima waluta jest względnie stabilna, względem euro straciła w tym samym czasie ponad 20 groszy więcej względem dolara.
Kiedy będzie większość dla Adama Glapińskiego?
W Sejmie trwa zbieranie większości dla kandydatury obecnego prezesa NBP. Co ciekawe, jest on coraz częściej krytykowany za zbyt mocne podnoszenie stóp procentowych. W rezultacie jest on uderzany z dwóch stron. Z jednej strony szczególnie analitycy ekonomiczni wskazują na zbyt późne podwyżki i zbyt mało zdecydowaną komunikację. Szczególnie w pierwszej fazie, gdzie bagatelizował problem. Z drugiej strony widać wyraźnie polityczną presję, by nie podnosić za mocno stóp, bo kredyty zdrożeją. W rezultacie nie wiadomo, kto oprócz starych znajomych z Porozumienia Centrum popiera obecnego prezesa. Z drugiej strony jest on silny brakiem alternatyw. Lista alternatyw, podana jako przeciek przez Radio Zet, teoretycznie cieszy analityków. Teoretycznie, bo to wygląda na presję na posłów prawicy, by jednak poparli Adama Glapińskiego.
Węgierska kiełbasa wyborcza
Jeżeli ktoś się zastanawia, jak daleko władza może się posunąć, by w demokratycznym kraju wygrać wybory, warto spojrzeć na przykład Węgier. Opublikowano dzisiaj wskaźnik wzrostu wynagrodzeń. Niespodziewanie wzrosły one o 31,1% w skali roku. Kto z nas nie chciałby zarabiać dodatkowych 30%? Z drugiej strony można odnieść wrażenie, że podniesienie pensji urzędnikom o 30% to bezczelna kiełbasa wyborcza. Można się z tym zgadzać lub nie. Problem w tym, że aby wskaźnik dla całej gospodarki wyniósł tyle, podczas gdy wzrost w sektorze prywatnym wynosił solidne 12,2%, pensje w sektorze publicznym skoczyły o 93,4%. Tak realnie się niemal podwoiły w trakcie roku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Węgry – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – zamówienia na dobra,
16:00 – USA – sprzedaż domów.
Jak wygląda sprawa z dolarem? Trochę inaczej wygląda sytuacja względem dolara. Przede wszystkim amerykańska waluta pozostaje jedyną główną, która długoterminową średnią utrzymuje na dystans i to kilkunastu groszy. Pokazuje to jasno, kto w ostatnim czasie rządzi na rynku i błyszczy najjaśniejszym blaskiem. I tak naprawdę ciężko się temu dziwić. Przede wszystkim najważniejsze główne czynniki ryzyka oprócz inflacji są trzymane z dala od terytorium USA. Po drugie żaden inny bank centralny nie leży tak mocno na północny wschód na wykresie determinacji i możliwości walki z globalną dynamiką cen. Doskonale rozumiem pewne oburzenie, że choćby NBP jest już daleko na ścieżce podnoszenia stóp procentowych, jednak nie ma wątpliwości, że każdy taki ruch Rezerwy Federalnej ma znacznie większą siłę rażenia. A poza tym w obecnych warunkach absurdalnej nadpłynności manipulacja kosztem pieniądza nie przynosi takich wymiernych efektów jak kiedyś. Zwłaszcza gdy rząd z drugiej strony wciąż ją podsyca. No i co najważniejsze obecnie liczy się to, ile pieniądza można ściągnąć w szybki sposób z rynku, a na tym polu FED nie ma sobie równych. NBP może udawać, że walczy z inflacją, ale prawdziwy test będzie miał miejsce 25 kwietnia, gdy dowiemy się, co bank centralny zrobi ze środkami z zapadających państwowych obligacji. Jakakolwiek próba ich reinwestowania zupełnie przekreśli wiarygodność prezesa Glapińskiego i spółki. Na wykresie USDPLN również obserwujemy zawiązanie się pewnej konsolidacji, ale warto zwrócić uwagę, że nie jest ona przyklejona do jego dna. Po drugie widać, że choć opornie to jednak kanał jest nachylony pozytywnie, co oznacza, że dolar cały czas zyskuje względem złotego.
Ciekawie na EURUSDNa większości par powiązanych z głównymi walutami, złoty wraca w okolice stusesyjnej średniej kroczącej. Oznacza to, że powoli wycena naszego pieniądza staje się oczyszczona z krótkoterminowych szoków. A to zawsze dobry pretekst, by zastanowić się co dalej.
Jak zwykle analizę rynku warto zacząć od głównej pary walutowej świata. Nie daje ona może za dużo odpowiedzi, ale pozwala postawić kilka ciekawych hipotez roboczych. Na przykład warto się zastanowić, czy nie jesteśmy właśnie świadkami przesilenia na tej parze. Ewidentnie obserwujemy próbę zbudowania kanału wsparcia, który momentami nawet doprowadził do odbicia trendu. A to powinno oznaczać dwie sprawy. Po pierwsze możemy założyć tezę, że rynek ma już dosyć podejścia risk off i będzie szukał okazji, by zaspokoić apetyt na ryzyko. Tych niebezpiecznych czynników na morzu ciągle jest pełno, ale wydają się one już lekko przebrzmiałe. Drugą równoległą tezą, może być to, że rynek zaczyna wierzyć, że bierność EBC ma swoje granice i jesteśmy już gdzieś niedaleko ich. Ostatecznie jednak kurs nie był w stanie sforsować oporu przy 1,09 $, wracamy do zarysowanego obszaru wsparcia i wiele zależy od tego, w jaki sposób inwestorzy postanowią z niego wyjść. Warto przy tym pamiętać, że znajdujemy się tuż przy dolnym ograniczeniu dużej formacji trójkąta, która swoje korzenie wywodzi jeszcze z czasów przedpandemicznych.
Złoty wraca do względnej normalności W pewnym sensie ciekawa sytuacja się tworzy na parze EURPLN. Po pierwsze, co już sygnalizowałem we wstępie, doszło do wyraźnego zbliżenia się kursu do stusesyjnej średniej kroczącej. W tym momencie różnica wynosi już niecałe 150 pipsów, a obie linie w ostatnich dwóch tygodniach kilkakrotnie się stykały. Podobnie wygląda sytuacja na parach z funtem oraz frankiem. Sugeruje to, że wycena złotego wróciła do swoich naturalnych poziomów i w dużym stopniu została oczyszczona z krótkoterminowych szoków. Oznacza to, że bez jakiegoś silnego impulsu ciężko będzie wrócić złotemu do poziomów sprzed wojny, co długo wydawało się celem samym w sobie. Drugą rzeczą, która od razu rzuca się w oczy, jest to, że para EURPLN wróciła do tego, z czego jest najbardziej znana. Czyli krótkich beznamiętnych okresów konsolidacji, zawartych na wąskim przedziale. Na przełomie marca i kwietnia udało się zatrzymać ruch aprecjacyjny złotego i od tego momentu kurs kisi się w czterogroszowym sosie. W normalnych warunkach można by przewidywać, jak duży będzie ruch po ewentualnym wybiciu obecnego kanału. Warto jednak pamiętać, o jakiej parze mówimy i w historii widzieliśmy już wiele takich scenariuszy, gdzie konsolidacja była wybijana tylko po to, by zaraz zawiązać nową przyklejoną do poprzedniej.
Średnio zarabiamy lepiejPoznaliśmy dane z rynku pracy zarówno w Polsce, jak i w USA. W Polsce widać ciągły wzrost zatrudnienia i imponujący wzrost wynagrodzeń, który przekracza inflację. W USA kolejny tydzień bardzo małej liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych.
Wynagrodzenia przyspieszają
Przeciętne wynagrodzenia i zatrudnienie to zawsze kontrowersyjne dane. Z jednej strony powinniśmy się cieszyć, bo zarówno wynagrodzenia, jak i zatrudnienie rosną. Przeciętny wzrost wynagrodzeń w skali roku wynosi obecnie 12,4%. Jest to imponująca wartość, wyższa nawet od inflacji. To z kolei było zaskoczeniem względem prognoz. Analitycy oczekiwali, że pensje nie dogonią wzrostu cen. Problem w tym, że inflacja dotyczy wszystkich w miarę po równo. Wcale nie oznacza to, że wszyscy otrzymaliśmy 12,4% podwyżki w skali roku. Warto zwrócić uwagę, że rośnie również zatrudnienie. To właśnie kurcząca się liczba rąk do pracy jest wynikiem presji płacowej, która pozwala, przynajmniej średnio, wyrównać problem tworzony przez inflację. Nie wiadomo jednak, jak na to wpłynie napływ obywateli z Ukrainy. Na to przyjdzie nam jednak poczekać jeszcze jakiś czas. Musimy pamiętać, że to nie tylko dodatkowe osoby na rynku pracy, ale ich konsumpcja również tworzy miejsca pracy. Pomimo tego, że dane te były lepsze od oczekiwań, złoty nie reagował na nie.
Amerykański rynek pracy nadal zaskakuje
Dane z amerykańskiego rynku pracy pokazują wyraźnie, że dąży on do rekordowych poziomów sprzed pandemii. Bezrobocie co prawda jeszcze nie osiągnęło tamtego poziomu, ale patrząc na liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych niedługo może się to wydarzyć. Wczorajszy odczyt 184 tysięcy sztuk w ciągu tygodnia jest słabszy od oczekiwań. Należy jednak pamiętać, że poziomy poniżej 200 tysięcy zwyczajowo uważane są za bardzo dobre i raczej za przejściowe. Obecnie nawet średnią 4-tygodniową mamy wyraźnie poniżej tej bariery. Co to oznacza w praktyce? Skoro co tydzień nie traci pracy określona liczba osób a liczba miejsc pracy wciąż rośnie, to nie może nas dziwić spadająca stopa bezrobocia. To również te dane odpowiadają, przynajmniej po części, za ostatnie umocnienia dolara, który wczoraj odrabiał straty względem euro.
O ile wzrosną stopy procentowe w maju?
Jak co miesiąc wraca konkurs przewidywań, o ile wzrosną stopy procentowe w Polsce na kolejnym posiedzeniu. To, że wzrosną jest niemal pewne. To, o ile wzrosną, to bardzo ciekawy temat. Z jednej strony mamy głosy, że rząd może naciskać na spowolnienie tempa wzrostu stóp, by ulżyć kredytobiorcom. Z drugiej strony widać jak rynki wyceniają 3-miesięczny WIBOR. Skoro wzrósł on w ostatnim miesiącu o imponujące 1,15%, to znaczy, że podawane obecnie przez analityków np. ING prognozy o 1% wzroście, to wcale nie jest straszenie ludzi. Pamiętajmy, że kontrakty na stawkę WIBOR mówią jeszcze o wzroście tej stawki o około 1,5% w tym roku. To, co jest światełkiem nadziei, to fakt, że potem mówią o stabilizacji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – Kanada – sprzedaż detaliczna,
15:45 – USA – indeks PMI dla przemysłu.