Trend spadkowy w grzeNa kursie USD/PLN widzimy klasyczny kanał spadkowy. Kurs aktualnie zbliżył się do jego dolnego ograniczenia i widzimy próbę zainicjowania korekty, co jest czymś zupełnie książkowym po takich mocnych wzrostach. Od połowy marca spadek wynosi prawie 30 groszy. Z jednej strony to przełożenie sytuacji z głównej pary walutowej, gdzie słabnący dolar wspiera notowania złotego. Z drugiej na rynku mamy chwilę wyciszenia, z powodu wojny oraz przez sygnały, że restrykcyjna polityka monetarna powoli odejdzie w zapomnienie. I po trzecie najważniejsze bardzo niewiele mówi się już o recesji na świecie, a scenariuszem bazowym stało się lekkie lądowanie gospodarek. Wpływa to na większy apetyt na ryzyko inwestorów i zaglądanie właśnie po polskie aktywa jak PLN. Technicznie rzecz biorąc USD/PLN ma szansę zejść jeszcze niżej, a ważnym wsparciem powinien się okazać poziom 4,15. Pojawią się pytania, kiedy 3 będzie z przodu? Ale tutaj aż tak daleko nie można wybiegać w przyszłość, a wiele zależy od sytuacji USD, który teraz jest liczony po nokaucie, ale nie powiedziane, że nie wstanie z kolan.
USD (Dolar Amerykański)
Dolar mało atrakcyjny na ten momentBez wątpienia sporo się dzieje na głównej parze walutowej świata. Od pewnego czasu oczekiwano testu poziomu oporu na 1,10 i tak naprawdę za pierwszym razem udało się go pokonać. W teorii więc otwarta droga nawet w okolice 1,15, czyli kolejnego oporu technicznego. Jak widać jednak to dość odległa podróż na ten moment, więc nie obędzie się bez zwrotów na tej parze z pewnością i chęci realizacji zysków, co będzie się wiązać z korektami technicznymi. Niemniej jednak wykładając karty na stół, w tym momencie widzimy, że zarówno technika działa na niekorzyść dolara, jak i również fundamenty. Spada inflacja zarówno konsumencka (i to mocniej od prognoz), jak i producencka. Do tego już w maju Fed ostatnią podwyżką stóp procentowych o 25 pkt bazowych ma zakończyć cykl zacieśniania monetarnego. EBC z kolei ma zamiar gonić poziom stóp widziany w USA, więc ten mocny argument w postaci polityki monetarnej powinien działać na korzyść wspólnej waluty. I na ten moment można by tak temat zostawić, ale pamiętajmy, że rynek nie znosi próżni i mogą się pojawić elementy, które zmienią cały (na ten moment) dość prosty układ. Choćby wyższe wskazanie inflacji za kwiecień, czy problemy innych banków.
Dolar poniżej 4,20 zł! Po danych o inflacji z USA kapitał ucieka z USA. Inwestorzy wyraźnie ignorują inflację bazową, wierząc w złagodzenie oczekiwań względem polityki monetarnej FED. Zobaczymy, czy słusznie.
Dolar nurkuje
Ostatnie wydarzenia na rynkach, w tym w szczególności spadek inflacji konsumenckiej przyczyniły się do gwałtownej przeceny dolara. Jeszcze w poniedziałek kurs podchodził pod poziom 4,33 zł. Dzisiaj rano znaleźliśmy się poniżej 4,19 zł. Powodem jest fakt, że rynki przestają wierzyć w utrzymanie tendencji wzrostowej na stopach procentowych. Nawet jeżeli w maju dojdzie do podwyżki, powinna być ona relatywnie szybko odwrócona, a do końca roku rynki oczekują spadku w sumie o jeszcze 0,5%. W rezultacie kapitał szuka miejsc z potencjalnie atrakcyjniejszą stopą zwrotu. Jednym z tych miejsc okazuje się Europa w tym nasza część świata. Podobnie do złotego dolar tracił bowiem do czeskiej korony, czy węgierskiego forinta.
Inflacja w Europie
Wczoraj poznaliśmy kilka ważnych odczytów inflacyjnych z Europy. Niemcy ostatecznie zakończyli marzec ze wzrostem cen na poziomie 7,4%, czyli zgodnym ze wstępnym odczytem. Ważniejsze były jednak dane z Rumunii i Czech. W obydwóch przypadkach inflacja nie spadała tak mocno, jak oczekiwali analitycy. W Rumunii była o 0,3% wyższa od oczekiwań w Czechach o symboliczne 0,1%. W obydwóch krajach był to jednak spadek. Biorąc pod uwagę zachowanie cen surowców energetycznych w marcu, gdzie mieliśmy przecież dołek cen ropy może to być mocno niepokojący element. Marzec rok temu był szczytem cen po rosyjskiej agresji, stąd łatwo było pokazać dużą różnicę. W kwietniu jednak punkt odniesienia będzie niżej, a po decyzji OPEC paliwo zdrożało względem marca wyraźnie.
Niespodzianka z Chin
Wczorajsze dane na temat handlu zagranicznego z Państwa Środka zaskoczyły wielu analityków. Spodziewano się spadku importu o 5% w skali roku i eksportu o 7%. Finalnie import spadł zaledwie o 1,4%, za to eksport niespodziewanie wzrósł o 14,8%. Rzadko zdarzają się aż tak duże różnice. Z drugiej strony biorąc pod uwagę to, co się działo w tym kraju w związku z ograniczeniami covidowymi, gospodarka ta ma szansę zaskoczyć nas jeszcze wiele razy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
16:00 – USA – Raport Uniwersytetu Michigan.
Dzień danych z Ameryki Północnej Wiadomością dnia na pewno był wczorajszy spadek inflacji konsumenckiej w USA z 6% do 5%. Problem w tym, że inflacja bazowa rośnie. Dalsze wzrosty stóp procentowych stoją pod znakiem zapytania, a budżet nie jest z gumy.
Inflacja w USA nurkuje
Z pewnością wczorajszy spadek inflacji konsumenckiej z 6% w lutym na 5% w marcu był wiadomością dnia. Oficjalne oczekiwania wynosiły 5,2%. O tym, jak bardzo inwestorzy nie spodziewali się dowiezienia tych prognoz, najlepiej świadczą reakcje rynków. Dolar wyraźnie traci do euro. Od wczoraj jest to już ponad cent. Tym samym zbliżamy się do maksimów z początku lutego, a tylko ułamki centa brakują, by euro było najdroższe względem dolara od ponad roku. W dół idą też szanse na majową podwyżkę stóp procentowych. Dalej jest to scenariusz dominujący, ale coraz więcej analityków spodziewa się, że do niej nie dojdzie. To właśnie dlatego dolar traci na wartości. W tle widać jednak mocno niepokojące dane, które wielu analityków zignorowało w euforii spadku inflacji. Mowa o inflacji bazowej. Ta wczoraj zgodnie z oczekiwaniami wzrosła z 5,5% na 5,6%. Oznacza to, że być może przeszliśmy po prostu do epoki większego wzrostu cen. To by z kolei oznaczało, że obniżki stóp w drugiej połowie roku stoją pod dużym znakiem zapytania.
Kanada nie zmienia stóp procentowych
Główna stopa procentowa w Kanadzie pozostała na niezmienionym poziomie. Na dolarze kanadyjskim dużo się wczoraj działo, nie należy tego łączyć jednak zbyt mocno z decyzją Banku Kanady. Miała ona bowiem miejsce 1,5 godziny po publikacji danych o inflacji w USA. To właśnie na te dane reagował również dolar kanadyjski. Waluta Kanady traciła na wartości wraz z odpływem kapitału z USA w inne części świata. Po samej decyzji Banku było w miarę spokojnie. Głównie dlatego, że rynek zrealizował już reakcje na odczyt inflacyjny, a utrzymanie stóp procentowych na niezmienionym poziomie było scenariuszem oczekiwanym przez analityków.
Deficyt w USA
Pod koniec dnia zobaczyliśmy dane na temat budżetu federalnego w USA. Po marcu deficyt wynosi 378 mld USD. W przypadku tak dużych kwot cenny jest zawsze jakiś punkt odniesienia. Rok temu było to „zaledwie” 192 mld. Zaledwie, gdyż dla porównania wydatki budżetu Polski przez cały rok to około 150 mld. Polska oczywiście jest mniejszym i biedniejszym państwem, ale w Polsce mowa o wydatkach, nie o deficycie. Wynik ten oprócz potwierdzenia, że budżet za oceanem się nie domyka, pokazuje również, że oczekiwania były niższe o 76 mld dolarów. Mamy zatem kolejny powód, by uciekać z pieniędzmi z tego kraju.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Inflacja wraca na pierwsze stronyWracamy do sytuacji, gdzie znów pilnie obserwujemy odczyty inflacji. W wielu krajach spadki nie spełniają oczekiwań, a gdzieniegdzie mamy nawet wzrosty. Wraca również temat podwyżek stóp procentowych.
Ropa w nowej normie
Od decyzji OPEC rynek ropy naftowej wydaje się dziwnie usztywniony. Przez 6 dni wahania ledwo przekraczają 2 dolary na baryłce. To wyjątkowo mała zmienność jak na ropę naftową. Dotyczy to zarówno ropy brent notowanej w Londynie, jak i WTI z USA. Rynek w dalszym ciągu trawi decyzję kartelu OPEC i czeka na ważne dane. Za takie uchodzi chociażby dzisiejszy odczyt inflacji w USA. Jeżeli się okaże, że inflacja nie spada zgodnie z oczekiwaniami, rynek może zacząć grać pod podwyżkę stóp procentowych w maju. To z kolei spowoduje, że na rynku może znów okazać się, że mamy za dużo surowca pod spowalniającą gospodarkę, co spowoduje powrót spadków. Z drugiej strony oczekiwania w USA są bardzo optymistyczne, co patrząc na inne kraje w marcu, wydaje się receptą na ich nieosiągnięcie.
Wzrost inflacji w Norwegii
Wczorajsze dane ze Skandynawii mocno zaskoczyły rynki. Inflacja producencka przyspieszyła spadki i obecnie w skali roku spada o 21,9%, korygując sporą część zeszłorocznych wzrostów. Problemem są jednak ceny dla konsumentów. Miesiąc temu rosły o 6,3%, w tym miesiącu tempo wzrostu miało spaść do 6,1%. Niestety wzrosło do 6,5%. Kolejnym niepokojącym sygnałem jest wzrost inflacji bazowej z 5,9% na 6,2%. Pokazuje to jasno, że wchodzimy po prostu w okres podniesionego wzrostu cen. Inwestorzy mocno wystraszyli się rozwoju sytuacji. Dlatego też wczoraj byliśmy świadkami spadku wartości norweskiej korony z poziomu 41 groszy poniżej 40,5 grosza.
Chiny grają w inną grę
Podczas gdy niemal cały świat zmaga się z problemem inflacyjnym, w Chinach obowiązują inne zasady. Wczorajsze dane pokazują, że w ciągu roku ceny wzrosły o 0,7%. Tak, nie o 7% tylko 0,7%. To nie jest błąd. Z kolei ceny konsumentów spadły o 2,5%. Analitycy spodziewali się większej inflacji, ale 1% w skali roku to nadal nie jest tragedia. Powodem tych oczekiwań są jeszcze problemy wynikające ze strategii radzenia sobie z pandemią koronawirusa w tym kraju. Spowodował on spore spowolnienie w tamtejszej gospodarce. Dodatkowo kraj ani nie zdołował stóp procentowych, ani nie zalał aż tak gospodarki pieniędzmi, jak to zrobiono chociażby w państwach zachodnich. Patrząc na sytuację w Chinach, można domniemywać, że problem inflacji jest jednak wbrew popularnej w naszych stronach narracji problemem znacznie bardziej wewnętrznym, niż głoszono.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka,
16:00 – Kanada – decyzja w sprawie stóp procentowych.
Brak wiary w dolaraW tym tygodniu po raz kolejny obserwujemy karkołomność amerykańskiej waluty. Powodem słabości dolara jest brak wiary rynku w dalsze podwyżki kosztu pieniądza za oceanem. Powyższe odznacza się na wielu wykresach. Euro, podobnie jak złoty, cały czas umacnia się względem amerykańskiej waluty. Ponadto dla niektórych zaskoczeniem mogło być wtorkowe umocnienie na wykresie złota.
W tym tygodniu na wykresie głównej pary walutowej świata oglądaliśmy próbę trwałego wybicia oporu 1,091 USD. W poniedziałek i wtorek wszystko wskazywało na sukces unijnej waluty, gdyż umocnienie euro doprowadziło kurs eurodolara do ok. 1,096 USD. Poziom ten utrzymywał się do środy, kiedy to przyszło odreagowanie. EUR/USD zszedł do 1,088 dolara za jedno euro, po czym wykonał delikatny ruch na północ. W piątek, czyli na dzień przed świętami Wielkanocnymi obserwujemy mniejszą zmienność na omawianym wykresie. EUR/USD ponownie oscyluje przy 1,091 USD. Jakiegokolwiek ruchu możemy spodziewać się o godzinie 14:30, kiedy to poznamy dane z amerykańskiego rynku pracy.
Sytuacja techniczna na wykresie EUR/PLN nie zmienia się szczególnie od trzech tygodni. W ciągu ostatnich pięciu dni roboczych poruszaliśmy się pomiędzy wartościami 4,667 PLN a 4,689 PLN. Oznacza to, że cały czas znajdujemy się w wąskiej, dwugroszowej konsolidacji. Na omawianym wykresie można również zauważyć, że każda próba umocnienia złotego względem euro jest hamowana przez linię trendu wzrostowego, która została wyprowadzona od najniższej wartości (4,64 PLN) osiągniętej w ostatnim kwartale ubiegłego roku. Brak znaczących ruchów w ostatnim czasie na EUR/PLN jest odzwierciedleniem braku przełomowych odczytów bądź informacji płynących z rynku, które mogłyby istotnie wpłynąć na kurs omawianej pary walutowej.
Od połowy marca, na wykresie USD/PLN obserwujemy ruch w kierunku południowym. Jest to związane z ogólnym osłabieniem amerykańskiego dolara. Powodem tego jest fakt, że rynek nie chce już wierzyć w dalsze podnoszenie wysokości stóp procentowych za oceanem. Takie otoczenie sprawia wzrosty wycen aktywów bardziej ryzykownych takich jak indeksy giełdowe, czy waluty z koszyka rozwijających się krajów . Wśród nich jest chociażby złoty. Na samym początku minionego tygodnia na USD/PLN obserwowaliśmy silne umocnienie krajowej waluty. We wtorek zeszliśmy do poziomu ok. 4,265 PLN. Chwilę później przyszło odreagowanie, jednak cały czas kurs znajduje się poniżej linii trendu spadkowego.
We wtorek uwagę wielu inwestorów zwrócił wykres złota. Obok jego technologicznej użyteczności wiele osób nadal widzi w nim cechę tezauryzacji, czyli przechowywania wartości nabywczej w czasie. Historycznie, zwłaszcza w okresach niepewności na rynku, złoto udowadniało tą właściwość. Co więcej, złoto jest ujemnie skorelowane z amerykańskim dolarem. Oznacza to, że gdy pozycja dolara się osłabia, złoto zyskuje. Tak jest i tym razem. Wspomniany wcześniej wtorek, był dniem, kiedy wykres omawianego kruszcu z impetem przebił psychologiczną granicę 2000 dolarów za jedną uncję. Wzrosty zostały zakończone przy poziomie 2030 USD. Pod koniec tygodnia nastąpiło odreagowanie, jednak dziś wcześniej wspomniany poziom 2000 USD nie jest już wsparciem, a oporem.
Dzieje się przed świętamiWydawać by się mogło, że Wielki Piątek będzie dość spokojnym dniem na rynkach. Mamy jednak bardzo ważny pakiet danych z rynku pracy w USA i zmianę szefa Banku Japonii.
Dobre zmiany na rynku pracy w Kanadzie
Kanada pokazała dane ze swojego rynku pracy wczoraj. Dzisiaj poznamy te z USA. Kraje te jednak mają często podobną charakterystykę, co może sugerować, że dzisiejszy odczyt będzie korzystny. W samej Kanadzie bezrobocie wbrew oczekiwaniom nie wzrosło do 5,1% i pozostało na 5% poziomie. Przybyło też 34,7 tysiąca miejsc pracy. Należy jednak zwrócić uwagę, że niemal połowa z nich powstała na części etatu, co nie jest już tak dobrą wiadomością. Z drugiej strony dane z USA pokazały większą od oczekiwań liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych.
Show prezesa
Wczorajsze wystąpienie prezesa NBP nie zawiodło fanów gatunku. Prezes co prawda wygrał z inflacją, w przeciwieństwie do statystycznego Polaka jego pensja rośnie szybciej niż inflacja. Jak się jednak dowiedzieliśmy na konferencji, jest on z pensją (jak sam podał) 600 tysięcy złotych netto rocznie niedoceniany finansowo względem swoich kolegów. Udało się tak skonstruować wykres, by potwierdzić tezę, że trzeba było jednak zrobić to dla Europy, i usunąć prezesa FED. Dowiedzieliśmy się również, co stanie się w Polsce po negatywnym wyniku wyborów. Pojawiły się również wątpliwości, czy po wyborach utrzyma się system demokratyczny. Mało uważny widz mógłby mieć co prawda wątpliwości, czy to wiec wyborczy, czy konferencja NBP. Pojawiły się jednak nieśmiało wątki polityki monetarnej. Mogliśmy się dowiedzieć, że nie zakończono cyklu podwyżek stóp procentowych. O wolniejszy spadek inflacji o 1% obwiniano zmianę koszyka inflacyjnego. Pojawił się za to wątek rozbudowy armii, dogonienia Francji i Niemiec w ciągu dekady, pustych półek i szczególnie ceniony przez analityków płaskowyżu.
Zmiany w Banku Japonii
W Japonii kończy się 10-letnia epoka rządów Haruhiko Kurody w banku centralnym. Uchodził on za przedstawiciela gołębiego podejścia, czyli przeciwnego, niż to, za które uważa sam siebie, mniej lub bardziej niesłusznie, Adam Glapiński. 10-lecie rządów to również jeden z najspokojniejszych okresów na świecie pod kątem zmian w polityce monetarnej. W sumie byliśmy świadkami 1 zmiany w 2016 roku, która spowodowała spadek o 0,2%. Jego następcą zostaje Kazuo Ueda. Niewiele o nim realnie wiadomo od strony polityki monetarnej. Ma on bardzo silne doświadczenie akademickie, co sugeruje, że w decyzjach może pojawić się kilka niestandardowych rozwiązań.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sytuacja na rynku pracy.
Czy rynek nastawia się na recesję?Ostatnie dni pokazują nam, że inwestorzy coraz mocniej pogodzeni są ze spowolnieniem gospodarczym. W górę idzie złoto, spadają oczekiwania co do podwyżek stóp procentowych w USA, spada też wydobycie ropy.
Złoto szuka szczytów
Cena uncji złota przebiła właśnie psychologiczny poziom 2000 dolarów. Ostatni raz tak drogo było w pierwszych tygodniach rosyjskiej inwazji na terytorium Ukrainy. Złoto oprócz zastosowania jubilerskiego i przemysłowego jest również kruszcem, w którym inwestorzy zwyczajowo lokują środki w trudnych czasach. Nie wiadomo, dlaczego ma tak być w 2023 roku, ale skoro odpowiednio wielu inwestorów tak robi, mamy samospełniającą się przepowiednię. Każda kolejna osoba dokupując przyczynia się do podniesienia ceny i uzasadnienia racjonalności decyzji. Tak duży napływ pokazuje jednak, że na rynku inwestorzy spodziewają się poważnego spowolnienia.
Zmiany nastawienia w USA
Temat stóp procentowych za oceanem wydaje się nigdy nie kończyć. Jeszcze przed wczorajszymi zmianami mieliśmy dziwną sytuację, w której w tym kwartale spodziewano się wzrostu a w kolejnych dwóch obniżek. Teraz mamy sytuację, gdzie patrząc na wyceny kontraktów, oddalamy się od perspektywy dalszych wzrostów stóp w tym cyklu. Nadal możemy się jednak spodziewać obniżek stóp procentowych przed końcem roku. Rynek oczekuje obecnie 2 do 3 obniżek po 0,25%. Gdyby scenariusz się potwierdził, należałoby się spodziewać wyraźnego osłabienia się dolara. Najwyraźniej Amerykanie chcą wejść w potencjalne osłabienie gospodarcze ze słabszą walutą.
Zmiany stóp procentowych na świecie
Wczoraj poznaliśmy decyzje Królewskiego Banku Australii oraz Narodowego Banku Rumunii w sprawie stóp procentowych. W obydwóch przypadkach zgodnie z oczekiwaniami utrzymano stopy procentowe na niezmienionych poziomach. W Australii było to 3,6%, czyli 4,2 punktu procentowego poniżej inflacji, która osiąga właśnie szczyty. Rumunia utrzymuje z kolei poziom o 0,25 punktu procentowego powyżej polskiego. Ma również delikatnie niższą, bo 15,5% inflację. Niespodziankę na rynku zrobiła za to Nowa Zelandia. Rynek spodziewał się wzrostu stóp, ale do 5,00%, a nie jak podniesiono od razu do 5,25%. Co ciekawe, kraj ten ostatnio ustabilizował poziom zmian cen. Jak widać, woli jednak szybciej wygrać z inflacją, niż dbać o tani kredyt. Po tych danych dolar nowozelandzki wyraźnie zyskiwał.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 – USA – Raport ADP na temat zatrudnienia.
Optymizm słabnie wolniej, niż oczekiwanoTak pesymistyczne przewidywania, jak te wczorajsze analityków względem wskaźników PMI dla przemysłu łatwo było przekroczyć. Owszem wyniki są lepsze od oczekiwań, ale to nie jest powód do świętowania, bo jest słabo.
Mniej pesymistycznie w Polsce
Wczoraj mieliśmy dzień publikacji indeksów PMI dla przemysłu. W przypadku Polski większego zaskoczenia nie było. Rynki spodziewały się spadku i spadek był. Oczekiwania były jednak symbolicznie wyższe o 0,1 pkt niż odczyt. Co niby jest dobrą wiadomością. Niby, bo jednak cieszenie się z symbolicznej poprawy przebywania 11 miesiąc z rzędu poniżej granicy 50 pkt oddzielających przewagę odpowiedzi pozytywnych od negatywnych nie jest w pełni słuszne. Polska waluta co prawda testuje swoje najwyższe poziomy względem euro, aczkolwiek jej siła wynika głównie ze słabości dolara i napływu kapitału do Europy.
Indeksy w Europie
Podobnie jak w Polsce również w strefie euro pesymizm był przeszacowany. Indeks PMI dla przemysłu spadł, ale nie o 0,2 pkt jak w Polsce tylko o 1,2 pkt, co jest już istotną zmianą. Podobnie jak w przypadku Polski analitycy spodziewali się większego spadku i również wynik nie był aż tak zły. Odczyty ze strefy euro dotychczas były jednak bardziej optymistyczne niż te z Polski. Po tym spadku sytuacja naszego kraju przynajmniej w tym aspekcie wygląda lepiej. Euro zyskuje jednak wyraźnie względem dolara na zmianie nastawienia do ryzyka po drugiej stronie oceanu. Kryzys bankowy (bo tak można tamte wydarzenia nazwać) powoduje, że inwestorzy ograniczają oczekiwania wzrostu stóp procentowych. Patrząc na kontrakty terminowe, do końca kwartału są jeszcze matematyczne szanse na wzrost stóp procentowych o 0,25%, potem należy oczekiwać stabilizacji i obniżek jeszcze w tym roku.
Czekają na decyzję RPP
Jutro poznamy kolejną decyzję Rady Polityki Pieniężnej. Biorąc pod uwagę, że wskaźnik inflacji faktycznie spadł, nie należy się spodziewać rewolucji. Spadek nie powinien dziwić, patrząc na punkt odniesienia sprzed roku. W marcu 2022 roku inflacja wyskoczyła bowiem do 11% z poziomu 8,6% w lutym, do którego została zduszona tarczą antyinflacyjną. W rezultacie zapowiada się kolejne mało emocjonujące posiedzenie. Patrząc jednak na materiały pojawiające się w mediach zwyczajowo nieprzychylnych obecnej władzy, należy oczekiwać, że posiedzenie kolejnego dnia będzie bardzo interesujące, co wcale nie znaczy, że bogate w treści merytoryczne.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Rumunia – decyzja NBR w sprawie stóp procentowych,
16:00 – USA – zamówienia na dobra.
Włochy ze spadkiem cen! Dane pokazały, że ceny w ujęciu miesięcznym we Włoszech spadły. Analitycy wskazują jednak na inflację bazową i sugerują poczekać ze świętowaniem. OPEC winduje ceny ropy ograniczeniem wydobycia.
Inflacja spada również we Włoszech
W przeciwieństwie do innych państw, w których poznawaliśmy zmiany inflacji za marzec, we Włoszech tempo wzrostu cen nie tylko spadło, ale zrobiło to również mocniej, niż oczekiwali tego analitycy. Miesiąc temu było to 9,1%. Dzisiaj mamy 7,7%. Jest to nadal wynik powyżej średniej unijnej, która wynosi obecnie 6,9%, ale widać pozytywną zmianę. Co ciekawe, w ujęciu miesięcznym mieliśmy dawno niewidziane zjawisko deflacji. Tak, w ujęciu miesięcznym ceny w marcu względem lutego spadły. Należy jednak pamiętać, że gospodarka Włoch ma swoje problemy i nie można jej przekładać na całą Unię.
Ceny w eurozonie niby rosną coraz wolniej
Piątkowe dane, jak pisaliśmy w paragrafie powyżej, pokazały spadek inflacji konsumenckiej. Problem w tym, że cały czas rośnie inflacja bazowa w strefie euro. Wynik 5,7% nie jest teoretycznie dramatem. Pokazuje jednak pewien fundamentalny problem. Na ceny energii nie można już winy zrzucać od dawna. Nowym winnym są zatem ceny produktów spożywczych. Inflacja bazowa pokazuje jednak, że ceny po prostu rosną. Powoli przyzwyczajamy się do tego, że robi się drożej i wpadamy w coś, co ekonomiści nazywają spiralą inflacyjną. Nie jest to dobra wróżba na przyszłość.
Przypadkowi przyjaciele Rosji z Zatoki
Koncern OPEC dokonał prawdopodobnie najsilniejszego wsparcia, jakie na arenie międzynarodowej otrzymała Rosja od początku jej zeszłorocznej inwazji na terytorium Ukrainy. Obniżenie limitów wydobycia czarnego złota spowodowało skokowy wzrost cen tego surowca. Piątek zakończyliśmy z ceną na poziomie 80 dolarów za baryłkę. Dzisiaj na otwarciu rynku odbiła się ona od 85 dolarów. Kartel oczywiście dba o własny interes gospodarczy, by utrzymywać wysokie ceny, aczkolwiek największym beneficjentem zmian są Rosjanie. Ich infrastruktura wydobywcza jest relatywnie dużo droższa niż państw Zatoki Perskiej, zatem na sprzedawaniu mniej, ale drożej zyskują oni najwięcej. Dodatkowo kraj ten i tak musiał ograniczać produkcję przez problemy z eksportem.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na publikację wskaźników PMI dla przemysłu.
Rynki czekają na decyzję AmerykanówWiadomość dnia powinna dzisiaj nadejść zza oceanu. Raczej czekamy na komunikat do decyzji, bo ten wydaje się potencjalnie ważniejszy. W tle mamy przyzwoite wyniki z tamtejszego rynku nieruchomości.
Czekając na FED
Dzisiejsze posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku zapowiada się ciekawie. Pomimo tego, że mamy teoretycznie werdykt. Analitycy zdecydowanie przewidują symboliczną podwyżkę o 0,25%. W rezultacie tego wzrostu stopy procentowe będą odbiegać o niecały procent od inflacji bazowej, co jest obecnie na świecie bardzo rzadkim zjawiskiem. Dlaczego zatem ma to być ciekawe posiedzenie? Głównie przez komunikat, jaki będzie potem wydany. Powinien się on różnić od poprzednich, biorąc pod uwagę zmiany na rynku. Zobaczymy, jak zmieni się nastawienie Jerome Powella względem polityki monetarnej od czasów wystąpienia przed Kongresem. Mowa tutaj oczywiście o problemach amerykańskiego systemu bankowego. To właśnie komunikat powinien być głównym elementem, na który zareagują rynki. No, chyba że decyzja będzie niespodzianką, to będziemy mieć bardzo ciekawy wieczór. Należy pamiętać, że publikacja będzie godzinę wcześniej, bo Amerykanie zmienili już czas.
Sprzedaż detaliczna poniżej oczekiwań
Wczorajsze dane na temat sprzedaży detalicznej wypadły bardzo źle. Teoretycznie wzrost w skali roku o 10,8% to nie jest zły wynik. Teoretycznie. Problem w tym, że po uwzględnieniu spadku wartości pieniądza to jest to realnie mniej towarów. Do tego warto dodać, że oczekiwano wzrostu o 15%. Nadal byłby to realny spadek, ale już nie 5% a zaledwie 1,5%. Pokazuje to, że ograniczamy swoją konsumpcję. Ciężko nie połączyć tego z tym, że zrobiło się po prostu drogo. Co ciekawe wczoraj złoty zyskiwał na wartości. Działo się to jednak w konkretnej sytuacji na rynkach. Wczoraj znów euro zyskało względem dolara. W rezultacie napływ kapitału do Europy spowodował umacnianie się polskiego złotego pomimo obiektywnie słabszych danych makroekonomicznych.
Rynek mieszkaniowy nie taki słaby
Analizowanie danych z rynku nieruchomości USA może wydawać się dziwne. Problem w tym, że to właśnie z tym segmentem powiązana była spora część problemów z kryzysu z roku 2008. W rezultacie wczorajsze lepsze dane, po roku comiesięcznych spadków, są sporą ulgą dla inwestorów. Tym bardziej, że różnica jest dość duża. Nie znaczy to automatycznie, że nagle w gospodarce USA jest idealnie, bo tak nie jest. Po prostu gwałtowna wyprzedaż mieszkań może powodować na rynku lawinę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych najważniejszą pozycją jest decyzja FOMC o godzinie 19:00 i komunikat o 19:30.
Znów biedniejemyŚrednie płace w Polsce osiągnęły w lutym drugi najwyższy poziom w historii, ale i tak rosną wyraźnie wolniej niż ceny. W tle spada produkcja przemysłowa, ale również ceny gazu.
Spadek produkcji przemysłowej
Wczorajsze dane pokazały nam spadek produkcji przemysłowej w skali roku o 1,2%. Jest to nie tylko wynik wyraźnie gorszy od oczekiwanego wzrostu o 1,1%, ale najzwyczajniej obiektywnie słaby rezultat. Z drugiej strony wzrost cen produkcji spada wolniej od oczekiwań. Rynki spodziewały się, że ceny produkcji sprzedanej wzrosną o 17,7%, a rosły o 18,4%. Był to zatem rezultat dokładnie równy inflacji konsumenckiej. Tutaj jednak w przeciwieństwie do inflacji konsumenckiej mamy spadki ze szczytów, a nie wieloletnie maksimum jak w przypadku inflacji konsumenckiej. Biorąc jednak pod uwagę spadek produkcji przemysłowej, trend spadku tempa wzrostu cen produkcji sprzedanej powinien się utrzymać. Polska waluta przyjęła te dane dość spokojnie.
Kolejne minima cen gazu
Wczoraj mieliśmy kolejne spadki cen gazu. Surowiec ten zachowuje się inaczej niż ropa naftowa. Na początku, gdy pojawiły się na rynkach informacje o problemach banków po obu stronach oceanu, byliśmy świadkami dużych wzrostów. Od tego czasu trwa jednak wyraźny ruch spadkowy i obecnie cena przebiła 40 euro za megawatogodzinę. W szczycie spadków gaz przebił minima z sierpnia 2021 roku. Jest to bardzo dobra wiadomość z punktu widzenia horyzontu zakończenia wojny w Ukrainie. Rosjanie dość dosłownie tracą paliwo przez dalszą agresję. Spadające ceny surowców energetycznych mogą szybciej powstrzymać ich inwazję.
Zarobki rosną szybciej od oczekiwań
Wczoraj poznaliśmy dane GUS na temat przeciętnego poziomu płac i zatrudnienia w przedsiębiorstwach. Z jednej strony można się cieszyć. Przeciętne wynagrodzenie rośnie w skali roku o 13,6%. To dobra wiadomość z dwóch powodów. Po pierwsze oczekiwania mówiły o 12%. Po drugie jest to przekroczenie 7000 zł brutto. To drugi taki wynik w historii po grudniu 2022 roku, ale grudniowe płace ze względu na premie roczne często są zawyżone. Z drugiej strony inflacja wynosi 18,4%. Oznacza to, że średnio biedniejemy o niecałe 5%. Ta wiadomość nie napawa już optymizmem. Dodatkowym problemem jest jeszcze zmiana zatrudnienia. Warto zwrócić uwagę, że obecne poziomy zatrudnienia są blisko historycznych maksimów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Inflacja w USA spowalniaWskaźnik cen w USA rośnie coraz wolniej. 6% to coraz bliżej celu inflacyjnego, chociaż wciąż dużo. W tle mamy przepływ kapitałów na rynki ryzykowne, chociaż nie wszystkie zmiany się utrzymują.
Inflacja w USA znów spada
Wczorajsze dane z USA były niemal idealnie zgodne z oczekiwaniami analityków. Wskaźnik wzrostu cen dla konsumentów wynosi dokładnie 6% i jest wyraźnie niższy niż 6,4% miesiąc temu. Inflacja bazowa spadła z kolei z poziomu 5,6% na 5,5%. Wydawać by się mogło, że skoro inflacja spada, to szanse na przyszłotygodniowe wzrosty stóp procentowych również powinny? Prawda? Jak się okazuje ostatnio na rynku obligacji, po których szacuje się to prawdopodobieństwo dzieje się tak dużo, że ten sygnał trochę utonął. Mieliśmy bowiem w ciągu kilku dni wahnięcie od spekulacji o podwyżce o 0,5% po brak zmian. Obecnie mamy znów powrót w stronę 0,25% pomimo korzystnych danych o inflacji. Część analityków bankowych w swoich prognozach mówi jednak, że pomimo notowań kontraktów na stopę procentową nie powinniśmy skreślać do ostatniej chwili scenariusza braku podwyżek w marcu ze względu na to, jak dużo się dzieje na rynku.
Dane z Europy
Presja cenowa spada nie tylko w USA, ale również w Europie. Wczoraj okazało się, że w Szwajcarii w ujęciu miesięcznym spadły ceny producentów. W ujęciu rocznym to wciąż wzrost, ale o 2,7%. Jest to niewielka wartość, biorąc pod uwagę chociażby odczyt dla całej Unii za grudzień, wynoszący niemal 10 razy więcej. Lepsze dane zobaczyliśmy również z Hiszpanii. W sensie ceny rosną wolniej, niż oczekiwano, rosną jednak szybciej niż miesiąc temu. Na rynku widać jednak w dalszym ciągu wiarę w europejską walutę niż w dolara. Widać to dobrze po kolejnych wzrostach na EURUSD.
Falstart na kryptowalutach
Inwestorzy na rynku kryptowalut uznali, że skoro inflacja spada, to czas na inwestycje ryzykowne. Co prawda jeszcze niedawno reklamowano bitcoina jako odpowiedź na inflacyjnego dolara, teraz jednak okazuje się, że to bitcoin bardziej od dolara nie lubi inflacji. Problem w tym, że po pierwszym ruchu szybko rynek zauważył, że optymizm jest przesadny i już we wczesnych godzinach nocnych naszego czasu po niemal 8% wzroście, bo tyle rósł w szczytowym momencie ten elektroniczny pieniądz, nie było już śladu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
13:30 – USA – indeks NY Empire State.
FED ratuje banki na rokPojawił się nowy program, który pozwoli na najbliższy rok uzupełnić bankom płynność. Jeżeli w tym czasie zaczną spadać stopy procentowe, wszystko wróci do normy i nic nie trzeba będzie robić. Tak jak banki lubią najbardziej.
Nowy ważny skrót – BTFP
Pod tą nazwą kryje się Bankowy Program Finansowania Terminowego. Jest to rozwiązanie, w ramach którego instytucja może wziąć roczną pożyczkę pod zastaw amerykańskich papierów skarbowych. To, co jest ważne to fakt, że zabezpieczenie będzie wyceniane wg jego wartości nominalnej. Co to oznacza w praktyce? Banki w ramach luzowania ilościowego kupiły absurdalną ilość obligacji o długim terminie wykupu. Obecnie przez wzrost stóp procentowych wartość tych instrumentów spadła, bo koszt kapitału wzrósł. Dzięki temu programowi bank otrzyma szybką pożyczkę pod zastaw papierów, które są warte o wiele mniej, ale to uzupełni płynność. W rezultacie kredytu bez pokrycia udzieli instytucja rządowa, która nie może zbankrutować. Gdyby program zaczął się kilka tygodni wcześniej, Silicon Valley Bank by nie zbankrutował, ale w każdym kryzysie w USA dla przykładu kogoś z bankowego świecznika trzeba poświęcić.
Karuzela na rynkach
Program ratunkowy w USA to jedno. Ważniejsze są obecnie zmiany oczekiwań względem stóp procentowych w USA. Dzisiaj o 13:30 poznamy dane o inflacji. Może to być kolejny ważny element w ostatniej układance. Rynki oczekują spadku inflacji konsumenckiej z 6,4% do 6% i symbolicznego spadku inflacji bazowej. Gdyby tak było, potwierdzałyby to ostatnie zmiany, które widzimy na kontraktach na stopę procentową. Jeszcze tydzień temu widać było przewagę scenariusza podwyżki o 0,5%. Dzisiaj już mamy ponad 30% na brak zmian na przyszłotygodniowym posiedzeniu. Jeżeli inflacja okaże się zgodna z oczekiwaniami, należy się spodziewać, że brak zmian może być dominującym scenariuszem. Wraz ze spadkiem szans na podwyżki stóp zyskują ryzykowne aktywa.
Kryptowaluty nowym wygranym?
Rynek szybko zapomniał, że pierwszym bankiem, który zamknięto w tym roku, był jednak bank odpowiedzialny za rozliczanie w sporej części biznesów kryptowalutowych. Teraz jednak inwestorzy z jakiegoś powodu zobaczyli w kryptowalutach dobrą inwestycję. Biorąc pod uwagę, że w ciągu ostatnich dwóch dni poszły one w górę o 20%, jest tam znacznie więcej emocji niż racjonalności. Owszem docelowy poziom stóp procentowych wyraźnie spada, ale czy nie uzasadnia on takich wzrostów? Ciężko powiedzieć. Na pewno nie grozi nam nuda na rynkach.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 – USA – inflacja konsumencka.
Czy to początek nowego kryzysu?System bankowy w USA przeżywa obecnie duże problemy. Sam je sobie spowodował, co nie znaczy, że temat mimo relatywnie wczesnej diagnozy nie jest poważny.
Silicon Valley Bank upada
W amerykańskim systemie bankowym jest obecnie zakopana olbrzymia bomba. Są nią niezrealizowane straty wynikające z utraty wartości przez długoterminowe obligacje. Dlaczego banki kupiły tyle tych obligacji? Zrobiły to (jak zawsze w tej branży) z żądzy zysku. Program luzowania ilościowego został tak napisany, że aby z niego skorzystać, banki zostały „skłonione” do zakupu długoterminowych obligacji. Obecnie po wzroście stóp procentowych ich cena rynkowa gwałtownie zanurkowała. Teoretycznie można je trzymać i gdy stopy zaczną spadać, będą odzyskiwać wartość. Teoretycznie, bo czasem bank potrzebuje gotówki od razu, a czasem jak wspomniany SVB ma za mało kapitałów, by gwarantować depozyty. Wtedy zaczynają się problemy. Na razie na rynkach jeszcze jest w miarę spokojnie, ale widać, że może podziać się dużo.
Kapitał ucieka od ryzyka
Najlepszym barometrem sytuacji ku rozpaczy kredytobiorców okazuje się frank szwajcarski. Waluta Szwajcarii znów zyskuje względem euro. Obecnie za jedno euro trzeba płacić zaledwie 97,5 centa. Dzisiejsze ekstremum było najniższe od października zeszłego roku. Trochę strachu widać również na giełdach, które otwierają się nie tylko w Polsce gwałtownymi przecenami. W Europie główne parkiety na moment pisania tego tekstu już teraz nurkują około 2,5%. W górę idą również alternatywne inwestycje. Jesteśmy świadkami wzrostów zarówno na złocie, jak i na kryptowalutach. Traci również bojąca się recesji ropa naftowa.
Dane z rynku pracy
W piątek poznaliśmy ważne odczyty z USA. Z jednej strony mamy do czynienia ze wzrostem bezrobocia z 3,4% do 3,6%, co jest mocno niepokojącym elementem. Z drugiej strony zmiany zatrudnienia wypadły znacznie lepiej od oczekiwań. Sam fakt jednak, że przybyło miejsc pracy, nie wystarczył, by ubyło bezrobotnych. Ten swoisty fenomen spowodowany był napływem większej liczby osób chcących podjąć pracę, co spowodowało, że wskaźnik wzrósł. Łączna liczba osób pracujących z miesiąca na miesiąc wzrosła, w związku z czym nie należy wyciągać z tego daleko idących wniosków. Rynki zareagowały wycofywaniem się z dolara, ale tam ma to raczej powody problemów fundamentalnych w systemie finansowym.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Co widać na wykresie CHFPLN?Skoro złoty jest pod dużym wpływem ogólnorynkowych tendencji, to pewne niepokojące wnioski dla rodzimej waluty płyną z wykresu CHF/PLN. Kurs franka po dotarciu na początku miesiąca do minimów widzianych w styczniu, potwierdził istotność wsparcia powyżej 4,65 zł. Jednak po przetestowaniu tego obszaru odbił wyraźnie na północ, po czym zatrzymał się na chwilę w 3-groszowej konsolidacji. Następnie wybił górne ograniczenie i znajduje się coraz bliżej lokalnego oporu powyżej 4,77 zł, którego pokonanie otworzyłoby możliwość ataku nawet na 4,83 zł. EUR/USD przeżywa swoje zawirowania, ale pozycja CHF na rynku i szeroka aprecjacja helweckiej waluty może oznaczać, że inwestorzy coraz chętniej przechodzą na pozycję risk off. Jeżeli ta tendencja miałaby się utrzymać, to może to oznaczać kłopoty dla PLN, który pozostaje jedną ze słabszych walut koszyka EM.
Czy euro będzie jeszcze tanieć?Kurs euro wykazuje się największą konsekwencją w podążaniu na południe. Na początku marca ustanowił tegoroczne minimum powyżej 4,66 zł. Jeżeli dojdzie do jego wybicia, to następny istotny poziom do obrony znajdziemy ponad 2 grosze niżej. Obecnie można pokusić się o wniosek o wąskiej konsolidacji, ale ma ona zdecydowanie większą chęć do naruszenia swojego dolnego ograniczenia. W przypadku ścieżki północnej dopiero trwałe wyjście powyżej 4,70 zł daje szansę na jej rozwinięcie i atak nawet na 4,75 zł. Bez wsparcia z wewnątrz złoty jest skazany na reagowanie na ogólnorynkowe trendy.
Wpływ decyzji FEDNa wykresie USD/PLN w dużej mierze widzimy lustrzane odbicie EUR/USD. Chociaż taka sytuacja zdarza się nie tak rzadko, to jednak w ostatnich dniach kurs dolara cechuje się znaczącą konsekwencją w podążaniu za główną parą walutową. Złoty, korzystając z dobrego otoczenia rynkowego, sprowadził USD/PLN poniżej 4,37 zł, widziane ostatnio na początku lutego. Po korekcie jeszcze raz spróbował zaatakować ten obszar, wyznaczając lokalne wsparcie, ale efekt Powella wywołał wystrzał kursu do 4,46 zł. Dalszy marsz na północ zwiastowałby próbę naruszenia oporu przy 4,50 zł. Jednak obecnie obserwujemy powrót umocnienia PLN, chociaż droga do testowania niedawnych minimów jest wciąż daleka. Mimo wszystko gwałtowność ostatnich rynkowych zmian wskazuje, że nie należy wykluczać tej możliwości już w niedalekiej przyszłości. W tym scenariuszu będzie można rozważać dojście do wsparcia powyżej 4,31 zł.
Wyrażny wpływ dolara Główna para walutowa świata od początku lutego znajduje się pod wyraźnym wpływem dolara. Kiedy euro wreszcie próbowało wyprowadzać kontrę, to nie potrafiło przekroczyć oporu przy 1,07 $. Zamiast tego po wystąpieniu Powella przed senatorami kurs EUR/USD osunął się błyskawicznie do 1,052 $, ustalając tym samym 3-miesięczne minima. Wsparcie w tym miejscu już niedługo może być kluczowe. Jeśli chcielibyśmy na wykresie szukać formacji podwójnego szczytu, to aktualny lokalny trend w kierunku północnym może się okazać tak naprawdę zapowiedzią dalszych spadków. W kierunku południowym, po wybiciu najnowszego wsparcia, kolejnych wsparć należy szukać w okolicy 1,045 $, a następnego nawet cent niżej. Nie należy jednak wykluczać, że rynek już zdyskontował podwyżkę stóp w USA o 50 pb, przyzwyczaja się do tej myśli i nie zamierza dalej korzystać z tego paliwa. Wtedy, nawet jeśli nie zobaczymy trwalszej ścieżki w górę, to możliwa jest przynajmniej konsolidacja przy 1,06 $.
Traktat sopocki znów w mocyProfesor Adam Glapiński jest słownym człowiekiem, jak raz coś obiecał w Sopocie, to słowa dotrzymuje. To już pół roku z główną stopą procentową na poziomie 6,75%, ciekawe czy to już oficjalny koniec cyklu podwyżek.
Stopy procentowe bez zmian
Wczorajsza decyzja Rady Polityki Pieniężnej nie zaskoczyła rynków. Niemal wszyscy analitycy spodziewali się pozostawienia stóp procentowych na niezmienionych poziomach. Na złotym było widać co prawda gwałtowne ruchy, ale wśród komentatorów nie ma zgody co do ich przyczyn. Jest jednak zgoda, że nie powinno to być wywołane decyzją Rady. Najprawdopodobniej, któryś z dużych graczy przerzucił na rynku olbrzymią ilość kontraktów, co spowodowało dostosowanie cen. Przed tym gwałtownym ruchem mieliśmy jednak niewiele słabszy ruch w drugą stronę. W rezultacie wczoraj przy zmienności minimum do maksimum ponad 3 grosze złoty finalnie umocnił się niecały grosz względem euro. Dzisiaj zostaje jeszcze konferencja prasowa, ta zawsze budzi duże emocje.
Amerykanie znów mają dobrą passę
Dolar ostatnio dostaje dużo wsparcia. Z jednej strony dane makroekonomiczne, które dla odmiany są bardzo korzystne, przynajmniej z punktu widzenia dolara. Mowa tutaj przede wszystkim o rynku pracy. Zarówno wnioski o zasiłek dla bezrobotnych, jak i raport ADP na temat zatrudnienia. Oczekiwania względem piątkowych danych podsumowujących rynek pracy coraz bardziej rosną. Z drugiej strony ostatnia wypowiedź szefa FED mocno podniosła szanse na 0,5% wzrostu stóp na marcowym posiedzeniu zamiast oczekiwanych obecnie 0,25%. To właśnie zwiększone zakupy dolara w związku z oczekiwaną wyższą podwyżką są powodem ostatnich umocnień amerykańskiej waluty.
Kanada jednak czeka na USA
Bank Kanady jest w dość nietypowej sytuacji. Kraj ten zwyczajowo utrzymywał stopy procentowe powyżej amerykańskich. Ostatnie spadki tempa inflacji spowodowały jednak, że wstrzymał cykl podwyżek stóp procentowych. Przy głównej stopie procentowej na 4,5% ceny rosną zaledwie o 5,9%, co może sugerować pewien poziom kontroli. Tym bardziej że inflacja bazowa spadła do 5%. Wczorajszy brak podwyżki spowoduje jednak, że najprawdopodobniej jeszcze w tym miesiącu to USA będą mieć wyższe stopy procentowe niż Kanada. W rezultacie tych danych dolar kanadyjski traci ostatnio wyraźnie względem amerykańskiego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
15:00 – Polska – wystąpienie szefa NBP.
Na zachodzie stopy w górę Wolniej spadająca inflacja powoduje gotowość do dalszych podwyżek stóp procentowych. Proces ten ma mieć miejsce zarówno w EBC, jak i w FED. W tle dla odmiany afera w branży kryptowalutowej.
Inflacja wciąż uciążliwa
Ceny niby miały wolniej rosnąć, ale po pierwszych objawach nagle się okazało, że wcale tak łatwo nie jest. W Polsce za sprawą wiceministra finansów króluje chwilowo w mediach termin „dezinflacja”, aczkolwiek poczekajmy na pełne dane z lutego, bo dopiero po lutym ma się ten proces zacząć. Mowa o sytuacji, gdy ceny nadal rosną, ale co miesiąc wolniej. Problem w tym, że długotrwałe utrzymywanie inflacji powoduje, że ludzie się do niej przyzwyczajają, a to tworzy miejsce na wzrost cen. W rezultacie może to spowodować kolejne wzrosty cen. Problem ten został unaoczniony ostatnimi odczytami z głównych europejskich gospodarek. Wyższe od oczekiwań odczyty pokazali m.in. Niemcy, Francuzi i Hiszpanie.
EBC gotowy do działań
Protokół z ostatniego posiedzenia EBC sugeruje, że marazm, z którym ta instytucja się kojarzyła, w obecnym cyklu monetarnym nie jest w pełni uzasadniony. Podwyżka o 0,5% na marcowym posiedzeniu wydaje się niemal pewna. Do tego, patrząc na wypowiedzi pozostałych członków, należy się spodziewać jeszcze krótkiej serii wzrostów o 0,25% w kolejnych miesiącach i zakończeniu cyklu podwyżek w wakacje, a najpóźniej we wrześniu. O ile oczywiście nie wydarzy się nic nadzwyczajnego. Jak takie ruchy powinny wpływać na złotego? Przynajmniej względem euro powinien być to spory problem. Im lepiej będą bowiem dawać zarobić instrumenty wolne od ryzyka w strefie euro, tym bardziej kapitał będzie uciekał z Polski do strefy euro. Może się zatem okazać, że wakacje, szczególnie te po sezonie w Polsce mogą okazać się trochę droższe niż obecnie kalkulowane. Patrząc jednak na obecną dynamikę wydarzeń, wiele rzeczy może jednak do tego czasu ulec zmianie.
Kryptowaluty nurkują w cieniu skandalu
Na rynku kryptowalut widzieliśmy dzisiaj w nocy gwałtowną około 5% przecenę. Powodem są problemy jednego z bardzo przyjaznych tej branży banków. Silvergate Bank, bo o nim mowa, poinformował, że musi ponownie zweryfikować swoje aktywa z audytorami. Jest to subtelne określenie tego, że istnieje uzasadnione ryzyko, że mają mniej pieniędzy, niż mieć powinni. Największe serwisy już zawiesiły współpracę z tą instytucją. Na rynku spekuluje się, że problemy banku mogą być wstrząsem wtórnym afery z giełdą FTX.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
16:00 – USA – indeks ISM dla usług.
Kapitał wciąż ucieka za oceanPiątek był dniem wyraźnie na korzyść danych z USA względem Europy. Widać jednak istotne rysy na dobrym wizerunku gospodarki amerykańskiej. W tle kolejne przewidywania kryzysu, który wciąż nie nadchodzi.
Amerykanie wydają więcej
W piątek poznaliśmy dane na temat wydatków i dochodów Amerykanów. Wydatki rosną o 1,8% w skali miesiąca, z kolei dochody o 0,6%. Problem polega nie tylko na tym, że jednakowo wydatki rosły szybciej od oczekiwań a dochody wolniej. Oznacza to również, że przy relatywnie wysokich stopach procentowych tamtejsze społeczeństwo mocniej się zadłuża. Co ciekawe, inwestorzy uznają wzrost wydatków za dobry sygnał pobudzający gospodarkę. Jest to jednak przesuwanie problemów na później. Rynki walutowe przyjęły te dane jako korzystne dla amerykańskiej waluty. W tle mieliśmy co prawda jeszcze wsparcie ze sprzedaży nowych domów wyraźnie powyżej oczekiwań i solidny odczyt raportu Uniwersytetu Michigan. Dolar ponownie zbliżył się względem euro do najwyższych poziomów od początku stycznia. Co ciekawe, pomimo umacniania się amerykańskiej waluty złoty pozostaje wciąż dość mocny względem euro.
Słabsze dane z Niemiec
W piątkowy poranek poznaliśmy ostateczne dane o zmianach niemieckiego PKB w IV kwartale. W ujęciu kwartalnym mamy spadek o 0,4% i wiele wskazuje, że pierwszy kwartał ma też zakończyć się ujemnym wskazaniem. W rezultacie mielibyśmy wówczas dwa spadkowe kwartały z rzędu. Takie zjawisko jest uznawane za tzw. początek recesji technicznej. Nikt nie lubi oficjalnie stwierdzać, że jego kraj wszedł w recesję. Nawet jeżeli spodziewany spadek PKB w pierwszym kwartale 2023 roku to na razie symboliczne 0,1%. Słabsza sytuacja Niemiec, jako głównej siły napędowej strefy euro, często przekłada się na słabszą dyspozycję europejskiej waluty. Nie inaczej było wczoraj.
Spadek liczby wież wiertniczych
W piątek poznaliśmy liczbę wież wiertniczych dla rynku ropy w USA. Jest to informacja, na podstawie której przewiduje się zapotrzebowanie na ropę naftową w nadchodzącym czasie. Spadek oznacza, że inwestorzy redukują produkcję, by nie zalać rynku i dalej nie zdusić cen niżej. Po tych danych ceny ropy co prawda lekko podskoczyły, ale nadal na rynku widać w dłuższym okresie pewien negatywny trend. Zdaniem analityków spowodowany on jest obawami o nadchodzące spowolnienie w gospodarce światowej.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – zamówienia na dobra,
16:30 – USA – Indeksy Dallas FED dla przemysłu.