Ostatnie odrodzenie dolaraOstatnie zawirowania to nie tylko wypadkowa czynników związanych z walutami naszego koszyka, ale również ostatniego odrodzenia dolara. „Zielony” po słabszym okresie ostatnio znowu rośnie w siłę, co ma związek, z tym że na rynkach na nowo są dostrzegane stare ryzyka, które w ostatnim czasie poszły trochę w zapomnienie. Tak więc mamy na tapecie kolejną falę pandemii, która zwłaszcza teraz w przededniu jesienno-zimowego sezonu rośnie na znaczeniu. Rynki do tej pory pokładały ogrom wiary w siłę propagandy. Zakładano, że po tak intensywnej kampanii na rzecz wakcyn, kraje zachodu będą zwlekać, ile się da z wprowadzaniem kolejnych lockdownów, tak by społeczeństwa nie zwątpiły w sens szczepień. Dodatkowo ryzykiem, które na nowo zyskuje blask, jest spowolnienie w największej fabryce świata. Ostatnie odczyty z Państwa Środka budzą coraz większy niepokój. No i na koniec mamy coroczne ryzyko związane z dojściem amerykańskiego budżetu do ściany i potrzebą zwiększenia limitu zadłużenia. I choć niektóre te czynniki są związane bezpośrednio z dolarem, to i tak zachowania stadne wspierają bezpieczne przystanie na czele z amerykańską walutą. To spowodowało, że kurs USDPLN w krótkim czasie odsunął się od ostatniego dołka o ponad 10 groszy. Już teraz do ostatniego szczytu brakuje zaledwie 5 groszy i patrząc na dynamikę ostatnich ruchów, jest to do połknięcia w nadchodzącym tygodniu.
USD (Dolar Amerykański)
Pensje rosną szybciej niż ceny Szukając pozytywów w obecnej sytuacji warto zwrócić uwagę, że przynajmniej wg. danych GUS pensje w Polsce rosną szybciej niż inflacja. Z drugiej strony rosną średnio, więc z pewnością wynagrodzenia nie wszystkich.
Inflacja bazowa w Polsce
Wczoraj poznaliśmy kolejny istotny odczyt w ramach zmian cen. Wiele osób wskazuje, że inflacja bez cen energii i żywności mieści się poniżej 4% i wynosi 3,9%. Zawsze jednak znajdzie się parametr, który będzie wyglądał korzystniej niż łączny wynik. Co ważniejsze inflacja bazowa okazała się jednak zgodna z oczekiwaniami, ciężko ją zatem brać jako prognozę normalizacji cen. W rezultacie presja na podwyżki stóp jest wciąż silna. Na razie przegrywa jednak z potencjalnym ryzykiem eskalacji kolejnej fali pandemii, która pomimo relatywnie niskich liczb ma niestety imponujące wzrosty procentowe.
Dane z USA
Wczoraj poznaliśmy dwa istotne odczyty zza Oceanu. Pierwszym z nich była sprzedaż detaliczna, która wypadła wyraźnie lepiej od oczekiwań. Szczególnie dobrze wypadł wariant bez samochodów, który okazał się aż 2% lepszy od oczekiwań. Do tego wnioski o zasiłek dla bezrobotnych teoretycznie nie osiągnęły oczekiwanych poziomów, ale biorąc pod uwagę wyraźny spadek z ostatnich tygodni, „efekt jojo” nie był szczególnie silny. Są to tygodniowe odczyty, zatem często się zdarza, że jakieś dane nie spłyną na czas lub po prostu są przesunięte i pojawiają się w kolejnej publikacji. Nie może zatem dziwić, że po tych dobrych danych dolar był wczoraj najsilniejszy względem euro od końca sierpnia.
Pensje w Polsce
GUS podał dzisiaj jeden z odczytów budzących największe zainteresowanie. Wynagrodzenia rosną w Polsce o imponujące 9,5% w skali roku. Zatrudnienie z kolei o 0,9%. Są to bardzo dobre dane dla pracowników. Nie tylko zarabiają coraz więcej, ale również widać, że ubywa wolnych rąk do pracy. Ta sama wiadomość jest z kolei słabsza dla pracodawców, którzy muszą liczyć się z rosnącą presją płacową. Jest to również dobry sygnał dla polskiej waluty, pokazuje on bowiem, że kondycja rynku pracy jest bardzo dobra pomimo pandemii.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
11:00 - Strefa euro – inflacja konsumencka,
16:00 - USA – Raport Uniwersytetu Michigan.
Ceny znów przyspieszająInflacja w Polsce staje się coraz popularniejszym tematem. Rośnie też parametr podawany przez GUS. Ze względu na sytuację na świecie nie powoduje to jednak na razie skutecznej presji na wzrost stóp procentowych.
Deficyt handlowy Japonii
W nocy poznaliśmy dane na temat wymiany handlowej z kraju kwitnącej wiśni. Wartości jak zawsze w pandemii będą po zeszłym roku imponujące, ale liczą się odchylenia od oczekiwań, które pokazują pewną niepokojącą tendencję. Eksport wzrósł o 26,2% podczas gdy oczekiwano aż 34%, z kolei eksport wzrósł o 44,7% przy oczekiwanych 40%. Jak nietrudno się domyślić, skoro gwałtownie rośnie import i jeszcze eksport niedomaga, to w takim scenariuszu muszą pojawić się problemy z deficytem. Faktycznie był on najwyższy od maja 2020 roku i początków pandemii. Japoński jen na razie przyjmuje te dane dość spokojnie, warto wziąć pod uwagę, że analitycy i tak spodziewali się wyraźnie większego deficytu po zeszłomiesięcznej nadwyżce. Waluta Japonii co prawda traci względem dolara, ale to bardziej wina umocnień dolara względem euro. Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę euro, to ono z kolei zyskuje.
Inflacja w Polsce
Wczoraj poznaliśmy finalny odczyt inflacji. Po wstępnych danych pokazujących 5,4% wielu obserwatorów liczyło, że wstępne dane zostaną trochę stonowane. Tak się jednak nie stało, co więcej podniesiono nawet ten parametr do 5,5%. Rosnąca inflacja nie powoduje jednak równie szybko rosnącego optymizmu inwestorów. Stopy procentowe miały rosnąć w listopadzie, ale biorąc pod uwagę rozwój pandemii wcale nie musi tak się wydarzyć. Wyniki na razie nie są jeszcze alarmujące, ale wzrost zachorowań o niemal 150% od początku września daje do myślenia. Patrząc jak długo ta fala utrzymuje się na zachodzie może to opóźnić podwyżki stóp. Waluta nie traci mocniej, bo jednak porównując z Zachodem, tam odbywa się bez istotnych dla gospodarki ograniczeń. Złoty jest już dzisiaj najdroższy od końca sierpnia.
Dobra passa dolara
Wczorajsze dane z USA pokazały nam dwie rzeczy. Z jednej strony produkcja przemysłowa rośnie delikatnie wolniej niż sądzono, ale wykorzystanie mocy produkcyjnych wzrasta, co jest dobrym prognostykiem na przyszłość. Z drugiej strony indeks koniunktury NY Empire State niespodziewanie wyskoczył w górę. W rezultacie dolar znów testuje kolejne maksima względem euro. Po umocnieniach dzisiaj w nocy ponownie testuje najwyższe poziomy od początku miesiąca.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 - Strefa euro – handel zagraniczny,
14:00 - Polska – wskaźnik inflacji bazowej,
14:30 - USA – sprzedaż detaliczna,
14:30 - USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Niespodziewany prezent dla Fed Lekka ulga dla bankierów centralnych ze strony inflacji. Coraz więcej wskazuje, że Fed na posiedzeniu 22 września nie zmieni komunikacji w sprawie polityki monetarnej. Wyższa inflacja CPI w Wielkiej Brytanii. Początek dzisiejszego handlu pod znakiem słabych danych z Państwa Środka.
Powell miał rację?
Wczoraj wszystkie oczy inwestorów były zwrócone na publikację inflacji CPI z USA. I trzeba przyznać, że doszło do sporego zaskoczenia. Zdecydowana większość analityków oczekiwała kolejnego wzrostu cen, a tutaj jednak pojawił się wynik, wskazujący na wyhamowanie tendencji. CPI za sierpień wyniosła 5,3% przy poprzednim odczycie na poziomie 5,4%. Więc tutaj minimalny spadek, jeśli spojrzymy jednak na inflację bazową, to nieco bardziej uwypukla się zmiana tendencji. W lipcu było to 4,3%, podczas gdy za sierpień raptem 4%.
Posiedzenie FOMC 22 września bez przełomu?
Owszem ktoś może powiedzieć, ale chwila co to za spadki, skoro nadal inflacja mocno przebija cele wskazywane przez banki centralne? Mimo wszystko dla Fed to ukłon od losu, w końcu nie straci resztek wiarygodności i będzie mógł powtarzać, że wzrost cen ma charakter przejściowy. Oczywiście nie oznacza to, że inflacja teraz już definitywnie obierze kierunek spadkowy, bo nadal widać oznaki rosnącej presji na wzrosty. Niemniej jednak dla Fed to kolejny argument za tym, by 22 września nie zmienić nic w komunikacie i utrzymać luźną politykę monetarną. Na ten moment próżno szukać argumentów za tym, by stało się inaczej, zadyszka rynku pracy, niższa nieco CPI w zderzeniu z IV falą pandemii w Stanach nie dają wyboru.
CPI wyższa, ale BoE poczeka
Dzisiaj o godzinie 8.00 pojawiły się odczyty inflacji CPI z Wielkiej Brytanii. I tutaj także zaskoczenie tyle tylko, że w drugą stronę. Wzrost cen konsumenckich wyniósł 3,2% przy prognozach na poziomie 2,9%. Jeśli więc Bank Anglii miał dostać argument za rozpoczęciem zacieśniania monetarnego, to takowy się pojawił. Przypomnijmy, BoE aktualnie obrał stanowisko wait&see. Pytanie, czy dzisiejszy odczyt jest w stanie coś zmienić? Nie wydaje się, że Bank Anglii będzie chciał wyprzedzić Fed w działaniach i raczej poczeka z decyzjami. Jeśli chodzi o GBP, to po danych widzimy delikatne umocnienie w relacji do głównych walut.
Ale rozczarowanie
Środa rozpoczęła się dla rynków w nieco kiepskich nastrojach. Jest to konsekwencja prezentacji słabych danych z Chin. Nastąpił spadek produkcji przemysłowej w sierpniu z 6,4% (lipiec) do 5,3%. Jeszcze gorzej wypadły dane o sprzedaży detalicznej, gdzie prognozy zakładały poziom 7,2%, a wynik wyniósł zaledwie 2,5%. Tak rozczarowujące dane przyniosły spadki na azjatyckich giełdach i mogą wpłynąć też na początek handlu w Europie w czerwonych barwach. Inwestorzy mogą też te publikacje odczytywać jako prognozę spowolnienia ożywienia w gospodarce, na które wskazują również banki inwestycyjne. Dzisiaj w kalendarzu jeszcze o 10.00 prezentacja CPI z Polski.
Dzień pełen „atrakcji” na rynkachBędzie się działo, tak w skrócie można opisać czwartkowy handel. Dane o inflacji z Chin już za nami. W dalszej kolejności decyzja EBC w sprawie stóp procentowych, konferencja prasowa prezesa Europejskiego Banku Centralnego, zasiłki dla bezrobotnych z USA. O 15 na pytania dziennikarzy będzie odpowiadał profesor Glapiński. Na deser szereg wystąpień członków Fed.
PPI może prognozować wzrost CPI
Tydzień na rynkach, mimo że rozpoczął się tak naprawdę dopiero we wtorek (w poniedziałek święto w USA), należy do niezwykle ciekawych. Również dzisiaj inwestorzy nie powinni się nudzić, a zmienność wykazywać podwyższony stan. Jeszcze w nocy pojawiły się dane z Chin na temat inflacji producenckiej. Wzrosła ona w relacji r/r aż o 9,5% przy prognozach na poziomie 9,1%. Jest to kolejny dowód na to, że mamy boom na towary, a taki wzrost u producentów może być zwiastunem dalszych wyższych poziomów inflacji konsumenckiej.
Lagard i temat wyższej inflacji
Nieco później, bo o 13.45, poznamy decyzję EBC w sprawie stóp procentowych. Trudno byłoby znaleźć analityka, który obstawiałby możliwą zmianę kosztu pieniądza na dzisiejszym posiedzeniu. Bank centralny strefy euro utrzyma luźną politykę monetarną i dotychczasowy poziom QE. Wydaje się, że ważniejsza może być późniejsza konferencja prezes Lagard, która nie uniknie pytań o wyższą inflację. Owszem EBC niedawno zmienił cel inflacyjny, ale widzimy narastanie presji na wzrost cen, co może spowodować, że decydenci ze strefy euro będą pod ścianą, co w takiej sytuacji zrobić. Czy jednak iść drogą Fed i powtarzać jak mantrę, że inflacja jest przejściowa, czy jednak zdecydować się na jakiś ruch w polityce monetarnej? Scenariusz bazowy to jednak gołębi przekaz, który może nieco osłabić wspólną walutę.
Glapiński w ogniu pytań
O 15 na pytania wyselekcjonowanej grupy dziennikarzy odpowiadał będzie prezes RPP. Wczoraj decydenci polityki monetarnej z naszego kraju zdecydowali o utrzymaniu luźnej polityki monetarnej i utrzymali stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Dzisiaj profesor Glapiński z pewnością wyjaśni tę decyzję i oczywiście nie zabraknie pytań o wysoką inflację i dalsze działania RPP. Prezes co prawda niemal wszystko powiedział już przed decyzją w weekendowym wywiadzie, niemniej jednak warto śledzić dzisiejsze wystąpienie. W kontekście złotego kluczowe będą słowa o możliwej interwencji, o której wspomniał prezes dla PAP, być może Glapiński wyjaśni, jaka skala umocnienia złotego jest dla niego akceptowalna i ewentualnie jakiego poziomu na EUR/PLN nasz bank centralny będzie bronił. W teorii dzisiejsza konferencja ma same zagrożenia dla krajowej waluty i spodziewamy się delikatnego osłabienia.
Ciekawie również za oceanem
O 14.30 nastąpi prezentacja danych o zasiłkach dla bezrobotnych. Po rozczarowaniu publikacjami z rynku pracy w USA w zeszłym tygodniu dzisiejsza prezentowana liczba nabierze jeszcze większego znaczenia. W godzinach popołudniowych swoje wystąpienie będzie miał szereg członków Fed. Są one o tyle istotne, że inwestorzy doszukiwać się będą wzmianek o dacie początku taperingu, czyli wychodzenia z QE. Początkowo brano pod uwagę termin ogłoszenia już na wrześniowym posiedzeniu. Sytuacja jednak mocno się zmieniła po zaskakująco niskiej liczbie nowych miejsc pracy, która ma być kluczowym elementem, by rozpocząć proces normalizacji polityki monetarnej w USA. Ciekawe będzie też, jak członkowie Fed podchodzą do zagrożenia wariantem Delta koronawirusa i kolejną falą pandemii. Patrząc na rynki giełdowe w ostatnich dniach widzimy strach i przecenę dość głęboką, czy podobny przekaz trafi z ust decydentów z FOMC? Okaże się w najbliższych godzinach.
Wszystko co ważne już zostało powiedzianePosiedzenie RPP w centrum uwagi. Weekendowy wywiad prezesa Glapińskiego zepsuł nieco emocje inwestorów wyczekujących niespodzianki po decyzji Rady. Złoty stabilny od początku tygodnia, EUR/PLN blisko 4,50. Dolar wyhamowuje impet wzrostowy w relacji do euro.
RPP decyduje, dziennikarze już nie online
Wydarzeniem tego tygodnia dla rodzimego rynku jest bez wątpienia dzisiejsza decyzja RPP w sprawie stóp procentowych w Polsce. Jutro odbędzie się konferencja prasowa prezesa Glapińskiego i co ważna w starej formule, czyli z fizyczną obecnością dziennikarzy. Rada spotyka się pierwszy raz od niemal dwóch miesięcy, po drodze na rynek trafiły dane m.in. o inflacji za sierpień na poziomie ponad 5%, co spowodowało, że inwestorzy zaczęli mocno dyskutować o tym, czy nie dojdzie do podwyżki stóp procentowych.
“Mały” psikus prezesa
Całą “zabawę” w postaci oczekiwania na decyzję Rady i późniejszą konferencję prasową podkopał wywiad w weekend prezesa RPP. Glapiński jednoznacznie stwierdził, że podwyżka stóp procentowych w obecnym momencie na początku możliwej IV fali pandemii byłaby niezwykle ryzykowna. Padły też słowa o inflacji, która nadal według prezesa RPP ma charakter przejściowy i za kilka miesięcy powinna ostro wyhamować. Tym samym w zasadzie wszystko już zostało powiedziane, a ewentualne wnioski o podwyżkę stóp w Polsce przepadną na dzisiejszym posiedzeniu.
Interwencja na złotym możliwa
Całość wypowiedzi trafiła na rynki w poniedziałek i mocno wyhamowała trend umacniający złotego, który rozpoczął się od momentu publikacji inflacji CPI za sierpień. Złoty w tym krótkoterminowym trendzie spadkowym w relacji do euro dotarł do poziomu 4,50. Prezes Glapiński jednak postanowił nieco schłodzić głowy inwestorów grających na umocnienie złotego i obserwujemy niewielkie odreagowanie, które może nieco przyśpieszyć po samej decyzji RPP i czwartkowej konferencji. Prezes w wywiadzie powiedział również, że możliwa jest interwencja na rynku, by powstrzymać nadmierne umocnienie złotego. Nie wydaje się jednak, by EUR/PLN przebił poziom 4,55.
Słabość euro, nie siła dolara
Jeśli chodzi o szeroki rynek, to zauważalny jest spadek głównej pary walutowej świata w okolicach 1,1830. W tym wypadku przyczyn takiego ruchu nie należy szukać po stronie USD, bo tutaj pojawiły się czynniki podażowe ze strony kiepskich danych z rynku pracy, a więc nie powinny wpływać na wzrost siły waluty. Wydaje się, że słabość euro w relacji do dolara to konsekwencja zbliżającego się posiedzenia EBC w czwartek, które może zabrzmieć gołębio i odsunąć mocno w czasie rozpoczęcie procesu normalizacji polityki monetarnej w strefie euro. Ruch na południe na parze EUR/USD ma wytłumaczenie fundamentalne, jeśli zderzymy ze sobą prowadzone polityki pieniężne, to dojdziemy do wniosku, że USA i strefa euro są na dwóch różnych biegunach i z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że podwyżki stóp procentowych szybciej rozpoczną się w Stanach, aniżeli na naszym kontynencie.
Zasada niewypowiadania się nie dotyczy prezesa NBPKalendarz makroekonomiczny na wtorek nie będzie sprzyjał zmienności. Analitycy już żyją środową decyzją RPP w sprawie stóp procentowych. Prezes Glapiński we wczorajszym wywiadzie dla PAP wyraźnie tonuje nastroje wokół podwyżek stóp w naszym kraju. Poziom na EUR/USD nadal się broni.
Brakuje zapalników zmienności
Początek tygodnia przebiega na rynkach bardzo leniwie. Wczoraj świętowali Amerykanie, więc przy braku jednego z największych centrów finansów zmienność była wręcz symboliczna. Dzisiaj również, patrząc na kalendarz makro, nie można się spodziewać większych ruchów na rynku. Praktycznie z ważniejszych rzeczy mamy tylko indeks ZEW z Niemiec, który ma pokazać pogorszenie nastrojów, ale to nie może dziwić, skoro jesteśmy tuż przed możliwą nową falą pandemii koronawirusa. Na euro te dane nie powinny mieć większego wpływu.
Szansa na jakiś ruch iluzoryczna
Jeśli chodzi o nasz rodzimy rynek, to inwestorzy już dziś powinni się ożywić i „ustawiać” pod posiedzenie RPP. Decyzję w sprawie stóp procentowych w Polsce poznamy w środę. Po publikacji inflacji za sierpień i wyniku 5,4% część analityków spodziewa się, że Rada może rozpocząć proces normalizacji polityki monetarnej, by jednak wzrost cen nieco przyhamować. Abstrahując od tego, że taki krok miałby sens, po prostu nie wydaje się, że to się wydarzy, bo brakuje większości w Radzie, by taki nawet symboliczny wzrost stóp przeforsować.
Prezes nie czekał do posiedzenie
Na inwestorów oczekujących takiego ruchu kubeł zimnej wody wylał we wczorajszym opublikowanym wywiadzie prezes Glapiński. Stwierdził, że „wszystkie prognozy” wskazują na spowolnienie inflacji już na początku przyszłego roku, co oczywiście oznacza brak zmian w polityce monetarnej, jak to można wywnioskować. Skąd taka pewność prezesa tego nie wiemy, ale oczywiście wykluczyć tego, że ma rację, nie możemy. Nie da się jednak ukryć, że luźna polityka pieniężna połączona z drukowaniem pieniądza niemal ze 100% pewnością wpływa na mocne pobudzenie wzrostu cen.
Złoty oberwał
Wywiad prezesa RPP tuż przed samym posiedzeniem i gołębi ton wpłynął momentalnie na złotego. Krajowa waluta w relacji do głównych walut zaczęła tracić, choć zmiany są raptem 2-3 groszowe. Niemniej jednak wraz ze zbliżaniem się posiedzenia RPP i konferencją prasową tuż po posiedzeniu mogą jeszcze dodać presji podażowej naszej walucie. Spodziewać się można wzrostu EUR/PLN w okolice 4,55.
Fed z czerwonym światłem
Czynnikiem zewnętrznym, który sprzyja PLN, jest bez wątpienia słabość dolara na szerokim rynku. W dniu wczorajszym EUR/USD nieco zszedł na dół, ale szybko ten ruch został zanegowany, więc można go traktować w kategoriach obrony oporu na poziomie 1,19 i lekkiego odreagowania w związku z tym. Wydaje się jednak kwestią czasu, jak rynek postanowi jeszcze raz spróbować poziom ten sforsować, a szansa na jego przebicie nadal jest, w końcu w głowach inwestorów nadal jest raport z rynku pracy, który włączył czerwone światło dla Fed w kwestii rozpoczęcia normalizacji polityki pieniężnej. W tym kontekście warto śledzić kolejne wypowiedzi członków FOMC, które będą się pojawiać od środy do piątku.
Tydzień banków centralnych Amerykanie świętują, co może przełożyć się na niższą zmienność na rynkach. Tydzień pod znakiem posiedzeń banków centralnych. RPP w środę podejmie decyzje odnośnie stóp procentowych w Polsce, czy możemy liczyć na zaskoczenie?
Bez Amerykanów
Początek nowego tygodnia nie powinien zwiastować większych ruchów na rynku FX. Dzisiaj w Stanach Zjednoczonych obchodzone jest Święto Pracy, co oznacza brak inwestorów z tego zakątka i tym samym niższą płynność. Warto również wspomnieć, że ten tydzień nie będzie przebiegał pod znakiem danych makro z USA. Tym samym jeśli chodzi o USD, to nadal możemy być świadkami dyskontowania piątkowych publikacji z rynku pracy, które okazały się dużym rozczarowaniem i były po prostu słabe. Tym samym rynek nadal wierzy w utrzymanie przez Fed luźnej polityki monetarnej, co może być “kulą u nogi” dla dolara.
EBC posiedzi, pogada, ale nic nie zmieni
Uwaga rynków w tym tygodniu powinna skupiać się na posiedzeniu EBC w sprawie stóp procentowych. Co rusz w mediach pojawiają się wypowiedzi poszczególnych członków banku centralnego o tym, że powinno się rozpocząć ograniczanie stymulacji monetarnej, rozpocząć redukcję QE. Tyle tylko, że to nadal zdecydowana mniejszość i nie wydaje się, by EBC miał zmienić swój przekaz, a raczej podtrzymać gołębie nastawienie. Całkiem niedawno wspomniany Europejski Bank Centralny dopiero zmienił cel inflacyjny, co może wskazywać na to, że jeszcze długo w strefie euro będzie prowadzona luźna polityka monetarna. Przede wszystkim scenariusz bazowy to taki, że EBC znacznie później zacznie normalizować politykę pieniężną aniżeli Fed, który dopiero co o tym myśli.
RPP również “wait & see”
Jeszcze przed posiedzeniem EBC odbędzie się takowe spotkanie również w Polsce. RPP podejmie decyzję w sprawie stóp procentowych w naszym kraju. Oczekiwania rynków (biorąc pod uwagę ostatnie umocnienie złotego) mogą być takie, że Rada zdecyduje się na podwyżkę stóp w Polsce, a powodem będzie wysoka powyżej 5% inflacja w sierpniu. Tyle tylko, że to oczekiwania, a realnie podchodząc do sprawy trudno liczyć na jakieś zmiany w polityce monetarnej.
Złoty może być pod presją
Owszem ktoś powie: “rosną jastrzębie w RPP”, ale nadal dużo brakuje do większości, która mogłaby zdecydować się na taki dość odważny krok i podnieść stopy w Polsce. Byłoby to oczywiście uzasadnione jak najbardziej, bo presja inflacyjna jest niebywale silna i absolutnie nie widać, by miała słabnąć, niemniej jednak NBP podobnie jak EBC nie wyjdzie przed szereg i nie rozpocznie procesu normalizacji szybciej niż Fed. Na plus takiego oczekiwania jest to, że złoty powinien pozostać na nadal wysokich poziomach i wspierać eksport, który sporo dorzuci do i tak wysokiego PKB w Polsce. Można więc założyć, że jeśli RPP zabrzmi znów gołębio, to krajowa waluta nieco straci.
Mozna obniżka EUR względem PLNEUR/PLN przez większość sierpnia poruszał się w przedziale 4,55 zł - 4,59 zł. Chociaż było czuć wyczekiwanie na atak na 4,60 zł, to ostatecznie do niego nie doszło. Ruch na północ coraz wyraźniej się wygaszał, by wylądować już w naprawdę wąskim (ok. 2-groszowym) trendzie bocznym. Mogło to wskazywać na gotowość do podjęcia zdecydowanych kroków i tak też się stało. Pewne zawahanie nastąpiło przy 4,55 zł, ale nic nie było już w stanie zatrzymać tej przeceny. Jednym z decydujących argumentów dla rynku dla kontynuacji tak gwałtownej zniżki była sierpniowa inflacja nad Wisłą (rekordowe 5,4%), która rozpaliła jeszcze bardziej oczekiwania wobec działań RPP. Rozpoczęcie cyklu zacieśniania monetarnego mogłoby być znaczącym impulsem dla dalszego umocnienia złotego. Jednak na to może być jeszcze za wcześnie na nadchodzącym posiedzeniu (przyszła środa), lecz mimo wszystko inwestorzy będą uważnie wczytywali się w komunikat po spotkaniu, aby pozycjonować się pod złotego na przyszłe tygodnie. Po 6-groszowej obniżce w ciągu zaledwie kilku dni kurs euro został zatrzymany na wsparciu przy 4,50 zł. Są to miesięczne minima, a ich pokonanie mogłoby zwiastować szybki marsz w kierunku 4,45 zł. Na razie znowu obserwujemy bardzo wąskie korytarz boczny, który chyba w głównym stopniu jest wyczekiwaniem na wydarzenia na eurodolarze.
SN odroczył decyzję w sprawie kredytów frankowychKurs CHF/PLN w dużej mierze odwzorowuje zachowania pozostałych głównych walut w stosunku do złotego. Kulminacja osłabienia rodzimej waluty nastąpiła w okolicach 20 sierpnia po dotarciu powyżej 4,28 zł, które ostatnio mogliśmy oglądać w październiku zeszłego roku. Wtedy rynkowy sentyment wreszcie się odwrócił, a wykres skierował się na południe. Ścieżka zejścia nie była szczególnie stabilna, wiązała się z pewnymi ruchami korekcyjnymi, ale po pokonaniu wsparcia poniżej 4,22 nie było już drogi odwrotu. W ten sposób w niezwykłym tempie dotarliśmy do poziomu 4,15 zł, który jeszcze dzielnie się broni, ale jego mury zdają się coraz bardziej nadkruszone. W ciągu dwóch tygodni kurs franka doznał 13-groszowej obniżki i otwartym pozostaje pytanie, czy to już koniec? Tym bardziej że minima z przełomu czerwca i lipca przy 4,10 zł nie są już daleko. Jeżeli jednak nastawienie inwestorów do złotego podupadnie, to korekta może nas skierować w szybkim tempie kilka groszy wyżej. Polski Sąd Najwyższy nie chce przeciąć gordyjskiego węzła kredytów frankowych i ponownie odroczył decyzję w tej sprawie. Tym razem przeszkodą do wydania postanowienia były (powoli coraz bardziej uciążliwe dla całego wymiaru sprawiedliwości) wątpliwości dotyczące kwestii formalnych w składzie sędziowskim. Niestety frankowiczom wciąż pozostaje droga sporu przez sądy powszechne, w których jednak można już zauważyć pewną linię orzeczniczą, co ważne w dużej mierze korzystną dla kredytobiorców. Niektóre banki (np. PKO BP) szykują się do masowej akcji ugodowej z klientami, więc możliwe, że problem (nie bez bólów) rozwiąże się sam, zanim SN wyda wiążące orzeczenie. Na razie to ryzyko kursowe znowu odsuwa się w czasie.
Osłabienie dolaraKurs USD/PLN po dotarciu do 3,93 zł, czyli prawie 5-miesięcznych maksimów, miał dość i skierował się żwawo na południe. Niewątpliwie było to związane z osłabieniem „zielonego” na szerokim rynku, ze szczególnym uwzględnieniem eurodolara. Był to całkiem stabilny ruch, prawie wypisz wymaluj przełożenie zachowania wykresu EUR/USD. Jednak polski orzeł po wcześniejszym bardzo słabym okresie miał zdecydowanie większy apetyt. Z łatwością pokonał 3,85 zł i wyraźnie przyspieszył, tym samym na zakończenie tygodnia podejmując walkę ze wsparciem na 3,80 zł. Jeżeli ten poziom nie wytrzyma, to po pokonaniu kolejnego wsparcia poniżej 3,77 zł możemy być świadkami naprawdę znaczącej aprecjacji PLN. Jednak wiele zależy od ustawiania się rynków pod oczekiwania wobec działań banków centralnych. Jeżeli gołębie podejście decyzyjnego pionu Fed będzie wspomagane odczytami makro, to odprysk w postaci słabszego USD będzie tym bardziej miły Rezerwie. W tej chwili po tak gwałtownej obniżce kursu dolara moglibyśmy oczekiwać pewnego wyciszenia. Jednak przy dynamicznych ruchach bardzo często warto być gotowym na znaczące korekty, a taka ponownie może nas zaprowadzić przynajmniej w okolice 3,85 zł.
Złoty w natarciuPrzełom sierpnia i września okazał się bardzo dobrym czasem dla PLN. Złoty w ciągu zaledwie tygodnia umocnił się o kilka groszy w stosunku do głównych walut. Po części jest to zasługa wciąż słabnącego dolara, ale tak gwałtowny ruch wskazuje, że przyczyn może być więcej. W dyskusjach wciąż powraca temat rozpędzającej się nad Wisłą inflacji i oczekiwań wobec działań RPP. Kurs EUR/USD stabilnie idzie w górę, a w kontekście jego najbliższej przyszłości kluczowe mogą być dane z amerykańskiego rynku pracy.
Pierwsze 20 dni sierpnia przebiegło pod znakiem dominacji dolara na głównej parze walutowej świata. Ruch był ostatecznie tak znaczący, że zatrzymał się dopiero przy 1,666 $, które ostatnio mogliśmy oglądać w październiku zeszłego roku (!). Był to punkt zwrotny, gdyż od tego momentu możemy mówić o wyraźnym, ale też co ważne trwałym i stabilnym wzroście kursu EUR/USD. Utworzył on naprawdę równy korytarz wzrostowy, bez znaczących wahań, co może zwiastować chęć rynku na kontynuację tej północnej ścieżki. Oczywiście na byki czyha niejedno zagrożenie, ale z technicznego punktu widzenia tak naprawdę dopiero atak na okolice 1,19 $ (do czego już całkiem niedaleko) może okazać się kluczowym momentem. Jeżeli nawet ostatecznie nie uda się zatrzymać w tym miejscu zwycięskiego pochodu wspólnej waluty, to istnieje szansa przynajmniej wyhamowania trendu i przystanku na drodze w kierunku 1,20 $. Ostatnie dni pokazują, że przy odwróceniu nastrojów ponownie w szybkim tempie możemy znaleźć się przy 1,18 $. Kluczowy dla zachowań tej pary może być obraz amerykańskiego rynku pracy, którego sierpniowe odczyty poznamy już dziś.
Czekając na zielone światło dla FedKluczowe dane z rynku pracy w USA. EUR/USD blisko poziomu 1,19 przed publikacją ze Stanów. Fed dostanie argument za normalizacją polityki monetarnej, czy jednak przeciwko? Złoty “zakładnikiem” sytuacji na rynkach zewnętrznych.
Nie ma nic dziś ważniejszego
Od pewnego czasu było wiadomo, że dzisiejsze dane z USA z rynku pracy będą niezwykle ważne w kontekście decyzji Fed o rozpoczęciu procesu normalizacji polityki monetarnej począwszy od taperingu. Amerykańskie władze pieniężne od kilku miesięcy właśnie ten sektor gospodarki i jego odbudowę wskazywali jako najważniejszy, by podjąć decyzję o wyjściu z ultra luźnej polityki monetarnej. Dzisiaj poznamy oficjalne rządowe dane, natomiast warto wspomnieć, że raport prywatnej firmy ADP o ilości utworzonych miejsc pracy wypadł, co by nie mówić, fatalnie i wyniósł raptem połowę tego, czego oczekiwali analitycy. Czy więc piątek przyniesie podobne rozczarowanie? Trudno powiedzieć, gdyż często te oba raporty nie są ze sobą spójne.
Czy covid wpłynie na publikacje?
By rynek pracy w USA odbudował stan sprzed pandemii potrzeba odtworzenia około 6 mln miejsc pracy. Dzisiejsze dane mają pokazać wzrost na poziomie 750 tys., więc gdyby tak się stało, będziemy już blisko poziomu, który powinien zadowolić Fed. Średnia z ostatniego roku wynosi około 600 tys. i mniej więcej taki wynik będzie uznany za przyzwoity. Sygnałem ostrzegawczym, by uzyskać dobre wyniki, mogą być wcześniejsze PMI, które pokazały spadek indeksu zatrudnienia poniżej 50 pkt. Do tego w USA mamy czwartą falę pandemii i statystyki dziennych zakażeń w okolicach 180 tys. co może się przekładać na to, że firmy wstrzymują się z zatrudnieniem nowych osób. Raport z rynku pracy może więc pokazać, że gospodarka Stanów Zjednoczonych szykuje się na nowe restrykcje związane z covid, czy tak będzie okaże się o 14.30.
Rozpatrywanie danych pod kątem decyzji FOMC
Warto też spojrzeć na te dane przez pryzmat decyzji, którą już niebawem na posiedzeniu podejmie amerykański Fed. Jeśli dzisiejsze publikacje okażą się słabe to z pewnością FOMC zyska argument za tym, by jeszcze wstrzymać się z decyzją o ogłoszeniu redukcji QE. Jeśli chodzi o rynek FX to widzimy marsz w górę EUR/USD, co może wskazywać na to, że inwestorzy liczą na słaby raport i tym samym kontynuację luźnej polityki monetarnej przez Fed. Dla rynków giełdowych dzisiejsze dane tak naprawdę mogą mieć tylko pozytywny wpływ. Z jednej strony gorsze odczyty to kontynuacja luźnej polityki pieniężnej, a więc napływ taniego pieniądza, z drugiej dobre dane to potwierdzenie siły gospodarki, a więc dobre perspektywy rozwoju dla przedsiębiorstw i tym samym szansa na wyższe zyski.
Stabilizacja na złotym
Krajowa waluta nieco wyhamowała ostatnie spadki w relacji do głównych walut. Dzisiaj złoty będzie zakładnikiem tego, co wydarzy się po południu, a więc prezentacji danych z USA wspomnianych powyżej. Jeśli USD się umocni to nasz orzeł może być pod presją i nieco się osłabić, w odwrotnej sytuacji powinniśmy zobaczyć próbę kontynuacji trendów spadkowych, a więc ruchu EUR/PLN w okolice 4,50.
RPP może schłodzić apetyty inwestorów Wyhamowanie trendów spadkowych na głównych parach złotowych. Posiedzenie RPP 8 września w centrum uwagi. Już dziś rozprawa Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w kwestii kredytów frankowych. Jak długo Fed będzie czekał z ogłoszeniem decyzji o rozpoczęciu procesu normalizacji polityki monetarnej?
W końcu wybicie
Po dłuższym czasie, gdzie notowania głównych walut w relacji do PLN ugrzęzły w miejscu, mamy w końcu większe wybicie. Kurs EUR/PLN wyszedł z wąskiego przedziału wahań, a więc poziomów 4,55-4,60 i w dynamicznym wystrzale dotarł aż do “magicznej” granicy 4,50. Jeszcze większe umocnienie PLN zaliczył w relacji do USD i CHF, gdzie notuje prawie 10-groszowe “zyski”. Niemniej jednak widzimy dziś lekką zadyszkę złotego i przynajmniej na razie wyhamowanie tych wspomnianych trendów spadkowych.
Czy będzie kubeł zimnej wody?
Być może inwestorzy doszli do wniosku, że posiedzenie RPP już niebawem (8 września) i po raz kolejny może się okazać, że prezes Glapiński sprowadzi inwestorów kupujących PLN mocno na ziemię. Całość umocnienia złotego z ostatnich dni odbywa się na przekonaniu, że nasza władza monetarna w obliczu kolejnego wysokiego odczytu inflacji CPI podniesie koszt pieniądza w Polsce. Oczywiście można powiedzieć, że zwolennicy podwyżek stóp mają swoje silne argumenty, tyle tylko, że aby decyzja o podwyżkach stóp miała miejsce, musi być większość w RPP, a takiej na ten moment brakuje. Tym bardziej że Rada ma teraz świetny argument za tym, by na razie czekać z decyzjami i zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja epidemiczna w naszym kraju, a więc nieco skopiować Fed.
Nieco ignorancji
Dzisiaj odbywa się posiedzenie jednej z Izb Sądu Najwyższego w sprawie kredytów frankowych, której rozstrzygnięcie może być czynnikiem ryzyka dla złotego. Niemniej jednak inwestorzy nieco ten temat zepchnęli na bok w ostatnim czasie po fiasku rozpraw w tej sprawie, zarówno po stronie UE, jak i niedawno również instytucji sądowych w naszym kraju. Przypomnijmy, że 11 maja tego roku sędziowie zwrócili się do kilku instytucji po opinie, co znacznie wydłuża czas rozwiązania tego drażliwego sporu. Dzisiejsza rozprawa więc nie podgrzewa atmosfery wśród inwestorów jak wcześniej, a niemal nikt nie wierzy już w rychłe rozstrzygnięcie tej kwestii, co może odsuwać nieco w czasie czynnik ryzyka dla PLN.
Dane z rynku pracy w centrum uwagi
Inwestorzy od momentu zakończenia spotkania w Jackson Hole bankierów centralnych zastanawiają się, jak długo jeszcze Fed będzie zwlekał z normalizacją polityki monetarnej. W tym kontekście warto spoglądać na dane makro z USA szczególnie te z rynku pracy, które mogą okazać się kluczowe. Wczorajszy raport ADP prywatnej firmy o nowych miejscach pracy mocno rozczarował (o połowę mniejsza liczba od prognoz) i stał się pretekstem do wyprzedaży dolara amerykańskiego na szerokim rynku. Jeśli jutro podobnie wypadną oficjalne dane rządowe, to bez wątpienia inwestorzy dojdą do wniosku, że rynek pracy jeszcze się na tyle nie odbudował, by Fed rozpoczął już proces wychodzenia z luźnej polityki monetarnej, co przełoży się na dalsze osłabienie USD. Jest jednak jedno “ale”, a mianowicie częste rozbieżności między danymi ADP a oficjalnymi, więc z ostatecznymi wnioskami trzeba poczekać do jutra do godziny 14.30.
Złoty coraz mocniejszyKolejny bardzo dobry dzień dla rodzimej waluty. Inwestorzy patrzą na złotówkę bardzo korzystnie po ostatnich danych makroekonomicznych. Względem wszystkich głównych walut oprócz dolara złoty jest już najsilniejszy od początku lipca.
Inflacja rośnie w kolejnych krajach
Wtorek przyniósł nam kolejne dane o wzroście cen w Europie. Oprócz wspomnianej już Francji i Polski pojawiły się odczyty z Włoch i szacunek zharmonizowanej inflacji dla strefy euro. Obydwa odczyty przekroczyły oczekiwania. Dla ekonomistów zaskoczeniem nie jest, że zalewanie gospodarki pieniędzmi w końcu musi powodować wzrost cen. Oczywiście mając więcej środków, możemy konsumować więcej różnych dóbr, co się zresztą dzieje. Jest jednak granica tego procesu i mimo presji konkurencyjnej ceny rosną. W rezultacie tych danych inwestorzy spojrzeli przychylniej na euro. Powodem tej potencjalnie dziwnej reakcji jest wiara, że być może dojdzie do ograniczenia programu skupu aktywów, co wpłynie korzystnie na euro.
Słabsze dane z USA
Indeksy koniunktury za oceanem kolejny już raz zawodzą oczekiwania analityków. Indeks Chicago PMI był relatywnie blisko prognoz, osiągając 66,8 pkt wobec przewidywanych 68. Większy problem był w przypadku indeksu zaufania konsumentów - Conference Board, tutaj zamiast spodziewanych 124 pkt było ich aż 10,2 pkt mniej. Co ciekawe, rynki nie reagowały dalszą przeceną dolara. Z drugiej strony należy też pamiętać, że dolar w ciągu półtora tygodnia stracił około 1,5 centa na wartości względem euro i część inwestorów szuka już momentu na realizację zysków, wątpiąc w możliwość kontynuacji tego trendu.
Złoty wciąż mocny
Po wczorajszych odczytach inwestorzy wyraźnie uwierzyli w polską walutę. Jeszcze w poniedziałek na otwarciu rynków euro kosztowało 4,58 zł, dzisiaj jesteśmy poniżej poziomu 4,51 zł. Franki kosztują 4,17 zł, dolary 3,83 zł, a funty 5,26 zł. Jest to bardzo dobra okazja do zakupu waluty na wyjazd zagraniczny. A konkretniej byłaby, gdyby nie to, że mamy już wrzesień...
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 - USA - raport ADP na temat zatrudnienia,
15:45 - USA - indeks PMI dla przemysłu,
16:00 - USA - raport ISM dla przemysłu.
Optymizm powoli wracaNa rynki powoli wraca optymizm. Rośnie zapotrzebowanie na ropę naftową, poprawiają się też prognozy zasięgu pandemii covid. To właśnie jej mniejszy wpływ podnosi optymizm inwestorów.
Portfele Amerykanów
W piątek poznaliśmy dane na temat dochodów i wydatków Amerykanów. Wydatki w ujęciu miesięcznym rosły o 0,3%, z kolei dochody aż o 1,1%. Jest to zatem wynik, który z jednej strony uspokaja ekonomistów obawiających się konsekwencji nadmiernie szybko zadłużającego się społeczeństwa. Z drugiej jednak strony wynik niepokoi inwestorów. Jeżeli Amerykanie przestaną wydawać, odbije się to na danych makroekonomicznych. Drugim istotnym odczytem był spadający indeks Uniwersytetu Michigan, spadł on o ponad 10 pkt w ciągu miesiąca, ale było to zgodne z oczekiwaniami. To właśnie dlatego po opublikowaniu tych danych dolar tracił w piątek na wartości. Osiągnął na koniec dnia najniższe wartości względem euro od trzech tygodni.
Węgierskie bezrobocie
Piątkowe dane pokazują, że wzrost stóp procentowych na Węgrzech wcale nie doprowadził do pogorszenia się danych makroekonomicznych. Najlepszym dowodem jest ostatni odczyt bezrobocia, które pokazało poziom 3,9% przy oczekiwanych 4,1%. Rynki od jakiegoś czasu poszukują momentu, by zrealizować zyski z ostatnich umocnień forinta spowodowanych głównie wzrostem stóp procentowych. Piątkowe dane jednak okazały się złym momentem i forint wciąż jest blisko swoich trzymiesięcznych maksimów względem euro.
Ropa najdroższa od miesiąca
Po sierpniowych spadkach wywołanych wątpliwościami w sprawie kondycji światowej gospodarki w wyniku rozwoju pandemii w USA i Chinach nie ma już śladu. Rynki wróciły na poprzednie poziomy. Kluczowe może okazać się posiedzenie OPEC, aczkolwiek kartelowi ostatnio bardzo sprawnie udaje się przywracać ograniczenia wydobycia, nie doprowadzając jednocześnie do spadku cen. Nie bez znaczenia dla cen może okazać się huragan Ida. Jeżeli dojdzie do wstrzymania produkcji w USA, powinno to wpłynąć przynajmniej czasowo na wzrost cen.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 - Niemcy - inflacja konsumencka.
W oczekiwaniu na deklaracje Na EUR/USD aktualnie nie mamy przeważającego kierunku, a raczej dryfowanie w dość wąskim paśmie wahań. Lekkie ruchy w dół szybko zostały zanegowane i wraz ze zbliżaniem się do wydarzenia tego tygodnia, a więc posiedzenia bankierów centralnych w Jackson Hole, dolar zaczął tracić. Dlaczego tak? Mianowicie oczekiwania inwestorów na to, że szef Fed ogłosi początek końca, QE z dnia na dzień spadały. Do tego doszła informacja, że Powell zabierze głos jedynie zdalnie i na raptem 30 minut, która dodatkowo ugruntowała tę tezę. Skoro na ten moment decyzja odnośnie rozpoczęcia zacieśniania monetarnego została wstrzymana, to dolar przynajmniej na razie stał się mało atrakcyjny dla inwestorów. Nie znaczy to oczywiście, że tak będzie cały czas, bo nadal fundamenty w krótkim terminie są za kupowaniem “zielonego”. Szczególnie w relacji do euro, gdzie proces wychodzenia z luźnej polityki monetarnej z pewnością rozpocznie się przynajmniej kilka miesięcy później niż w USA. Niemniej jednak chwilowo brak deklaracji odnośnie taperingu ze strony szefa Fed może zostać wykorzystany do ruchu w górę na tej parze. Oporem będzie linia wyrysowana po ostatnich maksimach.
Osłabienie dolaraJak wspominaliśmy, dolar amerykański jest nieco słabszy przed wystąpieniem szefa Fed w Jackson Hole, widać to również na wykresie USD/PLN, gdzie udało się zejść poniżej granicy 3,90. Udało się więc nieco oddalić perspektywę ruchu w kierunku 4,00, gdzie kurs zmierzał, docierając do maksimum na poziomie 3,94. Nadal jednak można mówić o fundamentach, które stawiają USD zdecydowanie wyżej niż PLN. Mowa o polityce monetarnej, gdzie Fed jest już bardzo bliski podjęcia decyzji o rozpoczęciu zacieśniania monetarnego, począwszy od redukcji QE po całkowite wygaszenie podwyżek stóp procentowych. Taka sytuacja może działać na niekorzyść walut rynków wschodzących w średnim terminie. Mowa o średnim terminie, bo w krótkim aż do posiedzenia Fed 22 września może trwać marazm i oczekiwanie inwestorów na konkretne decyzje. Po drodze, a więc 3 września, mamy jeszcze dane z rynku pracy z USA, które stanowią kluczową sprawę dla Fed, by rozpocząć wspomniane zmiany w polityce pieniężnej. Brakuje wciąż do odbudowy ponad 5 mln miejsc pracy, tym razem spekuluje się wzrost nowych etatów o 900 tys. Jeśli tak się stanie, to Fed będzie miał argument, by rozpocząć tapering. Technicznie na USD/PLN mamy aktualnie trend boczny, ale niewykluczone w najbliższych dniach, czy może nawet godzinach, dojdzie do wyklarowania się większego ruchu. Oporem będzie poziom 3,90, natomiast wsparcie to poziom 3,8660.
Czy będzie czwarta fala ? Krajowa waluta zachowuje się w ostatnich dniach dość pasywnie, brakuje większych ruchów w relacji do głównych walut, niemniej jednak CHF/PLN obrał kierunek południowy i udało się zejść nieco niżej w ostatnich dniach. Jest to pokłosie zachowania franka szwajcarskiego na szerokim rynku, gdzie tracił niemal cały tydzień. Pozytywne nastroje na rynkach powodują, że bezpieczne przystanie nie są atrakcyjne, stąd osłabienie CHF. Czwarta fala pandemii, której boją się inwestorzy, na razie to tylko główny temat mediów. Owszem ktoś powie: statystyki zakażeń na świecie rosną w ostatnich dniach, niemniej jednak świat ma broń na koronawirusa w postaci szczepionek, więc walka jest nieco łatwiejsza. Świat też nauczył się żyć z pandemią, co może oznaczać, że wprowadzenie restrykcji ewentualnych nie będzie tak negatywne w skutkach. Wsparciem w przypadku dalszego ruchu w dół będzie poziom ostatniego minimum w okolicach 4,21.
Jeszcze nie czas na odważne posunięciaOczy inwestorów zwrócone na Jackson Hole w USA. Rynki im bliżej tego wydarzenia tym bardziej tracą nadzieję, że padną jakieś konkrety. Dolar amerykański nieco słabszy w tym tygodniu na szerokim rynku. Złoty pasywny, nie reaguje na pozytywny klimat inwestycyjny. EUR/PLN w wąskim korytarzu wahań, nieco niżej CHF/PLN, biorąc pod uwagę małą atrakcyjność franka szwajcarskiego w ostatnich dniach, jako bezpiecznej przystani.
Ten tydzień zdecydowanie przebiegał pod dyktando risk on na rynkach. Tyle tylko, że ta sytuacja tylko uwypukla słabość krajowej waluty, która tak naprawdę w żaden sposób nie skorzystała z tych świetnych nastrojów i co warto dodać słabości dolara amerykańskiego, co zwyczajowo służy naszej walucie. EUR/PLN od dobrych 2 tygodni dryfuje w 5 groszowym paśmie wahań i nie ma zdecydowanego obranego kierunku. Wsparcie w postaci optymistycznego klimatu inwestycyjnego to jednak zbyt mało, balastem ciągle jest pasywna postawa RPP i brak sugerowanych zmian w polityce monetarnej. Warto też dodać, że mocno zarysowuje się różnica w podejściu do polityki pieniężnej między naszym krajem, a sąsiadami jak Czechy, czy Węgry. W drugim wspomnianym kraju w tym tygodniu podjęto decyzję o podwyższeniu kosztu pieniądza, co w efekcie przełożyło się na umocnienie HUF. NBP jednak tą drogą nie chce iść i nie myśli o silnej walucie, która mogłaby zdławić eksport towarów. Patrząc na bilans handlowy trudno się nie zgodzić z tym, że taka postawa ma sens, a dodatnie saldo bilansu to z pewnością doda rezonu naszemu PKB. Na wykresie EUR/PLN widać uformowanie się formacji trójkąta, która może zwiastować, choć nie musi, większe wybicie. Sytuacja jak najbardziej temu sprzyja, skoro dzisiaj wystąpienia szefa Fed o godz. 16.
Amerykanie znów pokazują dobre danePo kilku słabszych odczytach Amerykanie pokazują, że rynek pracy w dalszym ciągu ma się bardzo dobrze. Dane te nie spowodowały na razie znacznego umocnienia waluty, ale patrząc na dzisiejsze publikacje, tydzień może zakończyć się jeszcze silniejszym dolarem.
Protokół z posiedzenia RPP
Wczoraj poznaliśmy treść rozmów z lipcowego posiedzenia RPP. Zgodnie z oczekiwaniami pojawił się symboliczny wniosek o podwyżkę stóp procentowych. Próba zwiększenia głównej stopy procentowej z 0,1% na 0,25% otrzymał 3 głosy poparcia. Czy to dużo? Członków Rady jest 9 zatem, aby wniosek przeszedł, konieczne są jeszcze dwa głosy. Pod nieobecność jednego członka decyduje głos prezesa Adama Glapińskiego, który raczej jest przesądzony za utrzymaniem obecnych stóp. Nie ma zatem większej niespodzianki, co potwierdza brak zmian kursów walut po publikacji. Z drugiej strony ciężko się nie zgodzić z działem analiz Pekao S.A., który zwraca uwagę, że z wypowiedzi medialnych wynika, że nastawienie w Radzie uległo znacznej zmianie na rzecz potencjalnej podwyżki w listopadzie. W rezultacie raport ten ma wartość raczej historyczną, co tłumaczy brak reakcji rynków.
Dane zza oceanu
Wczoraj poznaliśmy dwa ważne odczyty z USA. Z jednej strony rewizja danych o wzroście PKB okazała się słabsza od oczekiwań o symboliczne 0,1%. Biorąc pod uwagę, że jest to wskaźnik annualizowany, czyli wartość kwartalna rozciągnięta na rok jest realnie pomijalną różnicą. Z drugiej strony liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych drugi tydzień z rzędu oscyluje wokół poziomu 350 tysięcy tygodniowo, co jest najlepszym rezultatem od początku pandemii. Po tych danych dolar delikatnie zyskiwał, warto jednak zwrócić uwagę, że był on po serii spadków, zatem nie można wykluczyć, że to po prostu korekta tego ruchu.
Przegląd ratingu Polski
Dzisiaj agencja ratingowa Fitch opublikuje wynik przeglądu ratingu dla Polski. Historycznie te ratingi były bardzo ważnym elementem dla kursów walut. Obecnie nie spodziewamy się zmian ratingu pomimo zwiększonych wydatków i zadłużenia państwa. Zresztą z podobnymi problemami spotyka się obecnie większość państw na świecie, Polska nie jest tutaj żadnym wyjątkiem. Problemem tego ratingu jest to, że często publikowany jest w godzinach wieczornych. W rezultacie nawet niewielka zmiana może mieć spory wpływ na rynki, skoro będzie na nim mało aktywnych podmiotów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wydatki i dochody Amerykanów,
16:00 - USA - raport Uniwersytetu Michigan.
Złoty odrabia stratyPo kilku dniach straszenia przebiciem poziomu 4,60 na euro złoty znów daje odrobinę odpoczynku. Wspomagają go w tym lepsze dane na temat rynku pracy w Polsce i uspokajanie się sytuacji na świecie.
Bezrobocie w dół
Zgodnie z oczekiwaniami bezrobocie w Polsce kolejny miesiąc spadało w lipcu. Mamy tutaj do czynienia z elementami sezonowymi, gdzie zwiększona ilość prac w turystyce powoduje spadek bezrobocia oraz z odradzaniem się gospodarki po pandemii. Warto zwrócić uwagę, że 5,8% to wynik mocno zbliżony do poziomów sprzed pandemii. W lipcu 2019 roku bezrobocie wynosiło 5,2%, co pokazuje, że narracja o katastrofie na polskim rynku pracy jest mocno przesadzona. Polski złoty reagował wczoraj dobrze i rozpoczął delikatne umacnianie się, finalnie dochodząc pod koniec dnia w okolice 4,57 zł za euro.
Węgrzy nie zaskakują
Węgierski Bank Narodowy już trzecie posiedzenie z rzędu podnosi stopy procentowe o 0,3%. Co ciekawe, Węgrzy w przeciwieństwie do większości państw na świecie zmieniają stopy procentowe co wielokrotność 0,15%, a nie jak inni co 0,25%. Nie zmienia to faktu, że od maja do dzisiaj stopy procentowe wzrosły z 0,6% do 1,5%. Strategia Węgier przewiduje większy nacisk na portfelu swoich obywateli i walkę z bańkami spekulacyjnymi. Polski pogląd, prezentowany zresztą przez wiele innych państw na świecie znacznie większy nacisk kładzie na wyniki makroekonomiczne i napędzanie gospodarki tanim kredytem pomimo inflacji. W rezultacie Węgrzy podnoszą stopy procentowe a my nie. Nie jest to bez znaczenia dla wyceny forinta, który pomimo olbrzymich strat w trakcie pandemii sprawnie je odrabia i już jest wyraźny droższy względem złotego niż przed lockdownami.
Ropa znów rośnie
W ciągu dwóch dni baryłka ropy podrożała o imponujące 5 dolarów, przeskakując z 65 dolarów na 70 dolarów za baryłkę. Wzrost cen ropy spowodowany jest korzystniejszymi prognozami popytu na ten surowiec w przyszłości. Analitycy wskazują korzystniejsze od oczekiwań dane względem rozwoju pandemii koronawirusa na świecie. Wzrost cen ropy nie przekłada się od razu na ceny na stacjach benzynowych, ale osoby wróżące tanie paliwo i argumentujace to spadkami cen ropy muszą skorygować swoje prognozy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - zamówienia na dobra.
Indeksy koniunktury kontrolują rynekWczorajszy dzień upłynął wyraźnie pod dyktando indeksów koniunktury. To, co było charakterystyczne w tych danych, to duży spadek optymizmu w branży usługowej zarówno na Wyspach, jak i w USA. Być może to nawrót strachu przed lockdownem.
Indeksy koniunktury z Unii
Opublikowane wczoraj indeksy koniunktury, w postaci wstępnych wyników indeksów PMI dla przemysłu i usług pokazują istniejący od kilku odczytów trend. Optymizm w przemyśle jest wciąż wysoki, gdyż firmy wierzą w odbicie popandemiczne, ale co ważniejsze coraz bliżej tego wskaźnika jest indeks dla usług. Te z kolei, po tym jak uderzyła w nie pandemia, miały bardzo słabe wyniki. Mówimy tutaj szczególnie o Europie, gdyż w wielu innych regionach optymizm w usługach nie spadł aż tak mocno. Dane te oprócz wpasowania się w korzystny trend miały jeszcze jedną cechę. Były delikatnie słabsze od oczekiwań. Co ciekawe, inwestorzy musieli spodziewać się większych spadków, bo publikacja przełożyła się na umocnienie się euro względem głównych walut w tym dolara.
Na Wyspach optymizm spada
Dużym zaskoczeniem były dane z Wielkiej Brytanii. O ile subindeks dla przemysłu był blisko oczekiwań, a nawet je przekroczył, o tyle subindeks dla usług zawiódł. Analitycy oczekiwali 59 pkt, wynik wyniósł zaledwie 55,5 pkt. Teoretycznie może się wydawać to niewielką różnicą, ale należy pamiętać, że w tym badaniu swoistym zerem, czyli poziomem rozdzielającym rozwój od recesji, jest poziom 50 pkt. Widać zatem wyraźnie, że w Wielkiej Brytanii mamy do czynienia z pewnym problemem, który prędzej, czy później może rozlać się na twarde dane.
Problemy za oceanem
Jeżeli ktoś malował już piękne obrazy rozwoju amerykańskiej gospodarki wychodzącej z kryzysu szybciej od oczekiwań, to powinien się chwilę zastanowić. Indeksy dla przemysłu i dla usług wypadły wyraźnie gorzej od oczekiwań. Obydwa indeksy są wciąż wyraźnie powyżej poziomu 50 pkt rozdzielającego przewagę odpowiedzi pozytywnych od negatywnych, ale dystans ten wyraźnie spada. To właśnie te słabsze dane były odpowiedzialne za wczorajszą słabość amerykańskiej waluty w godzinach popołudniowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 - Węgry - decyzja o zmianie stóp procentowych.