Frank zbliża się do 4,40Piątek nie zaskoczył inwestorów. Dane z Polski podobnie jak dane z USA potwierdzały obserwowane ostatnio na rynkach tendencje, stąd nie mieliśmy gwałtownych zmian kursów walut.
Piątkowa korekta dolara
Po tym, jak w czwartek działania EBC (a raczej ich brak) spowodowały gwałtowny wzrost euro względem dolara, przyszedł czas na korektę. Piątek przyniósł niemal 1,5 centa umocnienia amerykańskiej waluty. Działo się to przy przyzwoitych, aczkolwiek wcale nie wybitnych danych makroekonomicznych. Rosły wydatki Amerykanów, ale spadały dochody, co może znowu przypominać o ciążących na nich kredytach. Lepiej od oczekiwań wypadły też indeksy koniunktury. Ważniejszym wydarzeniem jest jednak zmiana oczekiwań inwestorów względem stóp procentowych. Nowa prognoza Goldman Sachs mówi obecnie o wzroście w lipcu 2022 roku zaraz po końcu zmniejszania programu skupu aktywów.
Stabilizacja złotego
1 listopada to dzień wolny nie tylko w Polsce. Fakt, że to święto obchodzone jest jeszcze na Węgrzech i na Słowacji nie wstrzymuje notowań. Był to jednak dość dobry dzień dla polskiej waluty, której udaje się wybić z trendu spadkowego względem euro. Stabilizacja w okolicach 4,62 zł jest czymś, co zdecydowanie bardziej sprzyja eksporterom niż osobom zainteresowanym kupnem walut. Należy jednak spojrzeć na pewien problem, który tworzy umacnianie się franka względem euro. W ciągu dwóch tygodni umocnił się on o niemal dwa centymy. Oznacza to, że nawet gdyby euro nie drożało w tym czasie frank i tak podrożałby o około 8 groszy. To właśnie ten ruch odpowiada za to, że nowy miesiąc kredytobiorcy frankowi rozpoczęli od niemiłej niespodzianki w postaci franka za 4,38 zł.
Zmiana czasu
W weekend mieliśmy zmianę czasu z letniego na zimowy. Niby rzecz oczywista, ale trzeba pamiętać, że nie cały świat zmienia godzinę w ten sam weekend. Polska zmienia ją razem z Unią Europejską, więc tutaj problemu nie ma. Amerykanie zmieniają jednak tydzień po nas. Oznacza to, że wszystkie dane makroekonomiczne publikowane będą w tym tygodniu godzinę wcześniej niż zwykle. Jest to i tak mała różnica względem pomysłu niezmieniania czasu z letniego na zimowy, gdyby zmiana miała nie dotyczyć wszystkich.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:00 – USA – Raport ISM dla przemysłu.
USD (Dolar Amerykański)
Słabośc złotego sprzyja CHFFrank przez blisko miesiąc znajdował się w poziomej konsolidacji. Na początku października dwukrotnie próbował się z niej wyrwać, jednak nieskutecznie. Dopiero na koniec poprzedniego tygodnia ta sztuka mu się udała. Co ciekawe, znajdujemy się obecnie przy górnej granicy zasięgu wyznaczonej przez miarę opisywanej konsolidacji, co może stanowić naturalny pretekst do chociażby drobnej korekty. Frank nie jest ostatnio gwiazdą na globalnych rynkach i wygląda na to, że ostatnie wybicie jest raczej kwintesencją słabości złotego niż mocy szwajcarskiej waluty. Może to oznaczać, że to nie jest koniec ruchu, zwłaszcza jeśli RPP dotrzyma słowa o tym, że ostatnia podwyżka była jednorazowym ruchem. Na zdrowy rozsądek ciężko wierzyć w taki scenariusz, niestety nie jest on w ostatnim czasie wyznacznikiem rodzimej polityki pieniężnej. Dzisiaj poznaliśmy kolejny odczyt na temat inflacji w Polsce, która wynosi już 6,8%. Coraz wyraźniej zbliżamy się do standardów południowoamerykańskich, co w obecnych realiach absolutnie nie jest komplementem.
Czy Bank Anglii zaskoczy?Wielka Brytania także czeka na przyszłotygodniowe posiedzenie banku centralnego. Różnica jest jednak taka, że w tym wypadku nie można wykluczyć, że Brytyjczycy już teraz podejmą kluczowe decyzje i rozpoczną proces zacieśniania polityki pieniężnej. Oczekiwania tego ruchu wyraźnie widać na wykresach, również tym powiązanym ze złotym. Kurs GBPPLN przez większość września znajdował się w wąskim kanale wzrostowym o dość stromym nachyleniu. Co istotne, jego wyłamanie wcale nie zakończyło się zmianą trendu. Dość szybko zareagowało wsparcie przy 5,33 zł, które zapoczątkowało kolejną falę w górę. Obecnie jesteśmy już 13 groszy wyżej i wciąż tkwimy powyżej linii trendu. Co ciekawe, ta ma podobny kąt nachylenia, co wrześniowy kanał, sugeruje to, że i zasięgi w obu przypadkach mogą być podobne. Oczywiście wiele zależy od Banku Anglii, który jak wiemy, lubi ostatnio zaskoczyć i mocno namieszać w sytuacji na funcie.
W oczekiwaniu na decyzje Rezerwy FederalnejSytuacja na dolarze wydaje się w pewnym stopniu przeciwieństwem do euro. Przede wszystkim Amerykanie dopiero czekają na decyzje Rezerwy Federalnej w sprawie atrybutów polityki pieniężnej. I choć twardych zmian raczej nie ma co się spodziewać, to jednak miękkie sugestie na temat ich terminu już jak najbardziej mogą się wydarzyć. W Stanach inflacja wciąż zadziwia i coraz trudniej traktować ją w kategoriach przejściowości. Zresztą nawet sam Powell ostatnio wycofał się z tych słów. Kolejnym przeciwieństwem jest wypełniona już formacja trójkąta (odwrotna względem tej na EURPLN). Wsparcie przy 3,92 okazało się nie do pokonania, w przeciwieństwie do linii krótkoterminowego trendu spadkowego rozpoczętego pod koniec zeszłego miesiąca. Obecne wybicie czysto teoretycznie powinno nas zaprowadzić co najmniej do poziomu ostatniego szczytu. Ten wypada tuż nad okrągłym poziomem 4 złotych, przez co jego testowanie może być jeszcze ciekawsze niż zwykle.
Złoty szuka dnaPo raz kolejny ostatni tydzień miesiąca przynosi osłabienie naszej waluty. Wszystko wskazuje, że to nie koniec ciężkich czasów dla złotego. Na rynkach weszliśmy w czas decyzji. Już w przyszłym tygodniu posiedzenia banków centralnych w Polsce, Wielkiej Brytanii oraz w Stanach Zjednoczonych. EBC decyzje ma za sobą.
Europejski Bank Centralny kolejny raz udowodnił, że nie radzi sobie z rolą proaktywnego lidera, podkreślając jeszcze bardziej, że funkcjonuje bardziej dla instytucji finansowych, niż obywateli Unii. Po czwartkowym posiedzeniu nie tylko nie uległy zmianie żadne istotne parametry polityki pieniężnej, ale również mocno zasugerowano, że podobny scenariusz czeka nas przy okazji kolejnego posiedzenia. EBC ma praktycznie za nic fakt, że w niektórych regionach strefy euro inflacja przebiła już poziom 6%. Zgodnie z zapowiedziami czekamy na początek przyszłego roku, gdy wygaszany będzie pierwszy (a przecież wcale nie jedyny) program QE.
Czwartkowa decyzja spowodowała zatrzymanie ostatniego trendu wzrostowego na EURPLN. Ten zapoczątkowany w połowie miesiąca, wyprowadził kurs z poziomu 4,55 zł do 4,63 zł. A stąd brakuje już tylko 4 grosze do tegorocznego szczytu. Co istotne, kurs wcale nie wyłamał się z krótkoterminowego trendu, co może oznaczać zaledwie przystanek i akomodację przed kolejnym ruchem w górę. Obecnie zbliżamy się do zamknięcia formacji trójkąta wyznaczonej przez ostatni szczyt przy 4,64 zł oraz linię trendu puszczoną od ostatniego dołka. Rozwiązanie jej górą będzie jasnym sygnałem do ataku na maksima z 2021 roku.
Euro po 4,63 i rośnieNie można mówić o panice na rynku polskiego złotego, widać natomiast realny problem, który podsycany jest dodatkowo przez konflikt z instytucjami unijnymi.
Korekta na ropie naftowej
Wczoraj na rynek trafiły dwie wiadomości, które doprowadziły do przeceny na rynku ropy naftowej. Były to wyższe od oczekiwań zapasy ropy w USA oraz plotki o możliwym powrotu Iranu do rozmów w sprawie rozbrojenia nuklearnego. Kraj ten ze względu na sankcje nie może eksportować surowca, co szczególnie przy tym poziomie cen musi być bardzo uciążliwe. Niewykluczone, że ktoś w końcu policzył koszty izolacji i doszedł do wniosku, że pełen powrót na rynki jest tego po prostu warty. Gdyby do niego doszło, być może mielibyśmy koniec wzrostowego trendu cen ropy.
Złoty w odwrocie
W skali polskiego budżetu dodatkowy milion euro dziennie nie jest czymś, co powoduje, że jako kraj zbankrutujemy. Jest to już jednak zauważalna kwota. Dlaczego piszemy o milionie euro? Bo właśnie taką karę zasądzono nam za działanie sławnej już Izby Dyscyplinarnej. Niewykluczone, że biorąc pod uwagę koszt tej inicjatywy, zostanie ona zamieniona na inne rozwiązanie niebudzące tak wielu negatywnych emocji. Koszt tej kary pobieranej przez rok sięgnąłby ponad ćwierć procenta wydatków całego polskiego budżetu. Nie może zatem dziwić, że inwestorzy odnoszą się z rezerwą do złotego i wyprzedaż trwa w najlepsze. Dzisiaj nad ranem euro kosztowało już 4,63 zł.
Kanada nie zmienia stóp procentowych
Zgodnie z oczekiwaniami Bank Kanady nie zmienił wczoraj stóp procentowych. Dokonał jednak innej zmiany. Wycofał się z programu luzowania ilościowego. Oznacza to, że nie będzie już pompował miliardów dolarów na rynek. Ruch ten był dość dużym zaskoczeniem. Kanada bardzo często powiela ruchy swojego jedynego sąsiada. To prawdopodobnie dlatego pomimo rosnącej inflacji nie podniosła stóp procentowych. Z drugiej strony Amerykanie rozpisali wyjście z programu luzowania aż na 8 miesięcy. Rynki walutowe były również zaskoczone decyzją banku, o czym najlepiej świadczy wyskok w górę (mniej więcej 1%) dolara kanadyjskiego względem jego amerykańskiego kolegi. Część tego ruchu została jednak szybko skorygowana.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
4 fala osłabia złotego Jakby problemów dla złotego było mało, przyspiesza wzrost liczby zachorowań na COVID-19. Na rynku kryptowalut korekta, a na rynku nieruchomości bańka rośnie w najlepsze.
Kolejna fala coraz silniejsza
Mocno bagatelizowana z początku czwarta fala zachorowań w Polsce jednak zaczyna uzyskiwać mocno niepokojące liczby. Z punktu widzenia gospodarki jest jedna pocieszająca wiadomość, najwięcej zakażeń jest w regionach wschodnich, gdzie akcja szczepień była mniej skuteczna. Dlaczego to ważne? W przypadku nakładania restrykcji możliwe jest nałożenie ich tylko w niektórych częściach kraju, co spowoduje, że nie będzie miało to negatywnego wpływu na gospodarkę. Przynajmniej nie tak silnego, jak krajowy lockdown. Z drugiej strony rosnąca ilość zakażeń to kolejny cios dla złotego, który przez zamieszania polityczne i tak już ma pewne problemy. Nie może zatem dziwić, że euro dotarło do 4,62 zł.
Bitcoin znów nurkuje
Dokładnie tydzień temu bitcoin osiągnął swoje historyczne maksima na niemal 67 000 dolarów. Dzisiaj był już niemal 9 000 dolarów niżej. Na rynku mamy oczywiście nie tylko bitcoina, a pozostałe kryptowaluty w ostatnich dniach często pokazują lepszą kondycję. Cały czas pozostaje jednak problem, jak zachowa się ten rynek, gdy wzrosną stopy procentowe, a dopływ nowego kapitału się zmniejszy. Jest to o tyle istotne, że wiele kryptowalut ma bardzo dużą koncentrację u pojedynczych inwestorów, co może skutkować potencjalnie bardzo dużymi problemami przy ich wyjściu z inwestycji.
Szaleństwo na rynku nieruchomości
Jeżeli się komuś wydaje, że w Polsce na rynku nieruchomości dzieje się coś niespotykanego na skalę światową, to jest mocno w błędzie. Wczorajsze dane w USA pokazują, że sytuacja jest tam bardzo podobna. Przez tani kredyt napływ kapitału na ten rynek jest coraz większy. W górę idą wyraźnie zarówno indeksy cen domów, jak i sprzedaż nowych obiektów. Pamiętając sytuację z 2008 roku, można mieć pewne podejrzenia jak ta obecna się skończy. To nie znaczy oczywiście, że historia może się powtórzyć. Często w takich przypadkach, gdy ceny rosną z miesiąca na miesiąc, znajduje się wiele osób, które bojąc się, co będzie, decyduje się na odważną decyzję finansową, która jeżeli dojdzie do załamania w gospodarce, może mieć fatalne konsekwencje. Rynki przyjmują te dane korzystnie, a dolar umacniał się po tym odczycie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Złoty pod presjąPomimo dobrych danych i oczekiwań wzrostów stóp procentowych inwestorzy uciekają od złotego. Powodem jest wzrost ryzyk związanych z konfliktem Polski z Unią Europejską o wyższość prawa krajowego nad unijnym.
Bezrobocie wciąż spada
Analitycy oczekiwali spadku bezrobocia rejestrowanego w Polsce. Tak się faktycznie stało, to co jednak zasługuje na uwagę, to fakt, że spadło ono mocniej od oczekiwań i wynosi ono obecnie już zaledwie 5,6%. O tym, jak blisko jesteśmy przedpandemicznych poziomów, najlepiej świadczy fakt, że dołek w marcu 2020 tuż przed kryzysem wynosił 5,4%. Można zatem uznać, że rynek pracy jest blisko stabilizacji. Dobre wiadomości nie miały jednak wpływu na złotego, gdyż został on przykryty przez wiadomości polityczne.
Rząd eskaluje konflikt
O ile barwny styl prowadzenia narracji jest często zaletą w polityce, o tyle trzeba wiedzieć, kiedy mówić mniej barwnym językiem. Zdolność tę chwilowo zatracił premier Mateusz Morawiecki w wypowiedzi dla zagranicznej prasy, gdzie porównał obecny konflikt formalny z UE do początków III Wojny Światowej. Tak mocne podgrzewanie atmosfery powoduje, że wielu analityków ma wątpliwości, czy ktoś zdąży nacisnąć hamulec i rozładować ten konflikt zanim zajdzie to za daleko. W rezultacie inwestorzy wycofują się ze złotego, by przeczekać ewentualną burzę, która nie powinna mieć korzystnego wpływu na polską walutę. Pesymiści wskazują na możliwość osiągnięcia poziomów na euro w rodzaju 4,70-4,80 zł. Takie negatywne scenariusze zakładają jednakże istotną eskalację konfliktu. Z drugiej strony dane makroekonomiczne są dobre, zatem uspokojenie powinno szybko pozwolić złotemu odzyskać siły.
Co ze stopami procentowymi?
Już za tydzień w środę poznamy decyzję Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych. O tym, że rynki spodziewają się dalszego cyklu podwyżek najlepiej świadczą działania inwestorów. WIBOR długoterminowy wyraźnie przekracza obecne poziomy stóp procentowych. Rentowność 10-letnich obligacji z kolei jasno pokazuje, że inwestorzy uważają, że będzie się dało lepiej zarobić na pożyczaniu nam pieniędzy. To ostatnie może być z kolei dodatkowym efektem naszego konfliktu z Unią Europejską. Nie zmienia to faktu, że parcie na podwyżki stóp procentowych jest realne, a kolejne banki informują, że podwyżka stóp procentowych jest dominującym scenariuszem na listopad. Dane te działają na korzyść złotego, to dzięki nim nie traci na wartości mocniej.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
16:00 – USA – sprzedaż nowych domów,
16:00 – USA – indeks zaufania konsumentów – Conference Board.
Piątek dniem indeksówProblemy gospodarcze Turcji nie są niczym nowym. Ciągle jednak zaskakuje, jak bardzo w tej sytuacji sami są oni skłonni próbować pogorszyć swoją sytuację. Po raz kolejny lira pogłębia swoje historyczne dołki, a szans na istotne odbicie nie widać.
Kolejne dane z Polski
W czwartek Główny Urząd Statystyczny opublikował wyniki sprzedaży detalicznej oraz produkcję budowlano-montażową. Sprzedaż detaliczna w skali roku rośnie o 11,1%, co oprócz oczywiście odbicia w gospodarce jest też zasługą słabszego wyniku w zeszłym roku, do którego się odwołujemy. Ważne jest jednak to, że mamy wynik powyżej oczekiwań, co jest zawsze miłą niespodzianką. Wynik poniżej oczekiwań zanotowaliśmy jednak w produkcji budowlanej. Tutaj jednak zdaniem części ekspertów można wskazywać na niedobory materiałów i pracowników, ograniczające możliwość realizacji inwestycji, a nie brak popytu.
Turcja znów redefiniuje politykę monetarną
Prezydent Recep Erdogan kontynuuje swoją misję zrewolucjonizowania światowej makroekonomii. Ponieważ podstawą tej koncepcji jest związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy wysokimi stopami procentowymi a wysoką inflacją, nie można być zdziwionym kolejnymi czystkami w banku centralnym. Ze stanowiskami pożegnało się trzech członków przeciwnych obniżce stóp procentowych. W rezultacie na wczorajszym posiedzeniu obniżono główną stopę procentową z 18% na 16%, to czterokrotnie wyższa redukcja, niż oczekiwał rynek. Jest to o tyle dziwne, że inflacja wcale nie spada. Wynosi ona obecnie 19,6%, czyli 3,6% powyżej głównej stopy procentowej. O tym, jak bardzo rynki nie traktują liry jako dobrej inwestycji, najlepiej świadczy fakt, że jesteśmy przy ocenie niemal 6% powyżej maksimów z maja, które jeszcze dwa tygodnie temu były historycznymi maksimami euro względem liry.
Rynek pracy wciąż mocny
Dane wczorajsze na temat wniosków o zasiłek dla bezrobotnych po raz kolejny okazały się najlepsze od początku pandemii. Poprawa jednak nie była szczególnie znacząca. Nowe minimum wynosi obecnie 290 tysięcy nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych na tydzień. Pozwoliło to dolarowi się ustabilizować, aczkolwiek relatywnie niewielka różnica względem optymistycznych oczekiwań nie spowodowała większej rewolucji na rynku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Dolar skierował sie na południe Po wygaszeniu „efektu RPP” również kurs dolara skierował się na południe. Zszedł on w okolice 3,92 zł, widziane ostatnio miesiąc wcześniej i tym samym wyznaczając w krótkim terminie lokalne wsparcie. Jego pokonanie mogło oznaczać próbę ataku na 3,85 zł. Jednak do tego nie doszło, a wręcz przeciwnie nastąpił odwrót, który był momentami negowany słabością USD na szerokim rynku. Niestety pogorszenie sentymentu i przejście rynków w tryb risk off tym razem zaważyło i doszło do obrony 3,96 zł, które powinno stanowić obecnie najbliższy opór. Pokonanie tego poziomu będzie zwiastowało kolejne próby wybicia 4 zł. Mimo wszystko istnieje spora szansa, że także w tym przypadku krótkoterminowo może dojść do konsolidacji i zamknięcia się w korytarzu 3,90-3,95 zł. Mocniejszym impulsem do zmiany może być najbliższe posiedzenie FOMC, ale warto z tyłu głowy mieć już czynnik lokalnego ryzyka w postaci coraz bardziej niepokojącego rozwoju epidemii w Polsce.
Turcja nad przepaścią?Problemy gospodarcze Turcji nie są niczym nowym. Ciągle jednak zaskakuje, jak bardzo w tej sytuacji sami są oni skłonni próbować pogorszyć swoją sytuację. Po raz kolejny lira pogłębia swoje historyczne dołki, a szans na istotne odbicie nie widać.
Kolejne dane z Polski
W czwartek Główny Urząd Statystyczny opublikował wyniki sprzedaży detalicznej oraz produkcję budowlano-montażową. Sprzedaż detaliczna w skali roku rośnie o 11,1%, co oprócz oczywiście odbicia w gospodarce jest też zasługą słabszego wyniku w zeszłym roku, do którego się odwołujemy. Ważne jest jednak to, że mamy wynik powyżej oczekiwań, co jest zawsze miłą niespodzianką. Wynik poniżej oczekiwań zanotowaliśmy jednak w produkcji budowlanej. Tutaj jednak zdaniem części ekspertów można wskazywać na niedobory materiałów i pracowników, ograniczające możliwość realizacji inwestycji, a nie brak popytu.
Turcja znów redefiniuje politykę monetarną
Prezydent Recep Erdogan kontynuuje swoją misję zrewolucjonizowania światowej makroekonomii. Ponieważ podstawą tej koncepcji jest związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy wysokimi stopami procentowymi a wysoką inflacją, nie można być zdziwionym kolejnymi czystkami w banku centralnym. Ze stanowiskami pożegnało się trzech członków przeciwnych obniżce stóp procentowych. W rezultacie na wczorajszym posiedzeniu obniżono główną stopę procentową z 18% na 16%, to czterokrotnie wyższa redukcja, niż oczekiwał rynek. Jest to o tyle dziwne, że inflacja wcale nie spada. Wynosi ona obecnie 19,6%, czyli 3,6% powyżej głównej stopy procentowej. O tym, jak bardzo rynki nie traktują liry jako dobrej inwestycji, najlepiej świadczy fakt, że jesteśmy przy ocenie niemal 6% powyżej maksimów z maja, które jeszcze dwa tygodnie temu były historycznymi maksimami euro względem liry.
Rynek pracy wciąż mocny
Dane wczorajsze na temat wniosków o zasiłek dla bezrobotnych po raz kolejny okazały się najlepsze od początku pandemii. Poprawa jednak nie była szczególnie znacząca. Nowe minimum wynosi obecnie 290 tysięcy nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych na tydzień. Pozwoliło to dolarowi się ustabilizować, aczkolwiek relatywnie niewielka różnica względem optymistycznych oczekiwań nie spowodowała większej rewolucji na rynku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Na dolarze gwałtowniePodobnie gwałtowne wydarzenia miały miejsce na USD/PLN. Wreszcie (ponieważ prawie wszyscy tego oczekiwali) kurs dolara przetestował okrągłe 4 zł. Jednak jak to czasem bywa w takich sytuacjach, był to idealny moment na odwrócenie sytuacji. Nie mniej w ten sposób wyznaczono tegoroczne maksima, a żeby jeszcze podkreślić, na jakim poziomie się znaleźliśmy, to wyżej ostatnio byliśmy w maju 2020 roku. Podobnie jak w przypadku euro, także na wykresie dolarowym widzimy efekty działań i (nie)komunikacji ze strony RPP oraz jej przewodniczącego. Ostatecznie również i w tym przypadku złoty przystąpił do kontrataku i całkiem szybko podąża południową ścieżką. Pomaga mu także nowa słabość USD na głównej parze walutowej, a swoje dokłada ogólna poprawa sentymentu, która m.in. pcha w górę większość indeksów giełdowych (choć nie zawsze w tym samym stopniu GPW). Jeżeli kurs pokona wsparcie powyżej 3,92 zł (do czego nie jest już wcale daleko), to otwiera się perspektywa zejścia o kolejnych kilka groszy. Jeśli jednak sytuacja się odwróci, to możemy znowu szybko znaleźć się powyżej 3,95 zł.
Dynamicznie na EURPLN Przez ostatnie lata część analityków lubiła narzekać, że para EUR/PLN jest jedną z najnudniejszych. Te czasy są już chyba jednak za nami, a zmienność momentami może przyprawiać o ból głowy. Wrzesień był bardzo trudny dla złotego, a kurs euro ostatecznie testował 4,64 zł, wyznaczając w tym miejscu lokalne maksima. W tym momencie nastąpił gwałtowny odwrót, a powiązać go można z sygnalnym odczytem wrześniowej inflacji, który zresztą i tak był niedoszacowany (GUS podał, że ostatecznie CPI wyniosło 5,9%). Odreagowanie nie trwało zbyt długo i znowu powróciliśmy do wzrostów, ale wtedy do akcji wkroczyła RPP. Rada zaskoczyła wszystkich i podniosła stopy procentowe, dzięki czemu kurs osunął się w kilkanaście godzin o 8 groszy. Dopiero 4,54 zł okazało się wystarczającym wsparciem i w ten sposób poznaliśmy lokalne minima. To jednak nie był koniec niespodzianek, bo wtedy na scenę wyszedł jedyny w swoim rodzaju solista Adam Glapiński. Trzeba przyznać, że jego występy poruszają publiczność do granic, a efektem konferencji prezesa NBP było wymazanie prawie całego wcześniejszego umocnienia PLN. Na szczęście dla liczących na lepszą passę rodzimej waluty do głosu doszli inni członkowie Rady, którzy może jeszcze z pewną dozą nieśmiałości, ale przyznali, że istnieje zagrożenie spirali cenowo-płacowej, czyli efektu tzw. drugiej rundy. Takie podejście może zwiastować, że ostatnia podwyżka stóp będzie początkiem cyklu, a nie jednorazowym wyskokiem. Chyba właśnie taką interpretację przyjął na ten moment rynek, który śmielej skierował się w stronę złotego. Obecnie możemy zaobserwować stabilny korytarz południowy, który jest jednak na tyle wąski, że nie warto wykluczać jego wybicia. Jeśli nastąpi ono dołem, to jeszcze szybciej kurs zabierze się za testowanie 4,54 zł. Jeżeli dojdzie do wybicia górą, to oporem może być dopiero 4,60 zł, a za nim znowu sky is the limit.
Słabszy dolar szansą dla złotego?Dolar amerykański od początku września wykazywał się niezwykłym wigorem na rynku, dominując główną parę walutową świata. Nic jednak nie trwa wiecznie i w tej chwili obserwujemy przynajmniej korektę, jeśli nie jeszcze odwrócenie trendu na EUR/USD. Słabszy dolar to wyciągnięta ręka w stronę umocnienia złotego, chociaż w jego przypadku głównego wpływu można upatrywać tym razem w czynnikach lokalnych w postaci inflacji i RPP.
Przez półtora miesiąca nie było mocnego na dolara, a przynajmniej wspólna waluta nie była godnym przeciwnikiem. Kurs EUR/USD osuwał się bez znaczących przystanków, aby ostatecznie wyznaczyć tegoroczne minima powyżej 1,152 $. Wyczekujący ataku na 1,15 $ musieli obejść się smakiem, ponieważ nastąpił gwałtowny odwrót od „zielonego”, a kurs odbił wyraźne na północ. Mimo kolejnych prób wybicia dołem nowo utworzonej linii trendu wzrostowego ta jeszcze się trzyma. Jeszcze, ponieważ wciąż jest zbyt wcześnie, aby ogłosić nowe rozdanie na głównej parze walutowej świata, która może w tej chwili jedynie doświadczać zdrowej korekty. Jeśli nowa linia trendu zostanie pokonana (co w praktyce oznaczałoby trwałe zejście poniżej 1,16 $), to możemy być świadkami ataku na wsparcie przy ostatnich minimach. Jeżeli jednak kurs nie zejdzie z nowej ścieżki, to i tak dopiero pokonanie oporu powyżej 1,163 $ może być wyraźnym znakiem, że szala przechyliła się na korzyść euro. Wiele może w tym kontekście zależeć od kolejnych wystąpień członków FOMC, które będą budować pewną narrację wokół najbliższych decyzji amerykańskiej władzy monetarnej. Chociaż rynek może też znajdować własne interpretacje. Jeszcze przed chwilą był on przekonany, że ogłoszenie taperingu przez Fed nastąpi już w listopadzie, a obecnie pojawiają się głosy, że decyzja może zostać przesunięta na grudzień.
Kolejne rekordy cen ropyCeny paliw są coraz bliżej przekroczenia poziomu 6 złotych z przodu. Nie jest to szczególnie ciesząca perspektywa dla naszych portfeli, ale obyśmy nie musieli przy 7 z przodu ponawiać tych rozważań.
Spadek liczby wniosków o zasiłek w USA
Po raz pierwszy od początku pandemii uzyskano wynik poniżej 300 tysięcy wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Są to co prawda wstępne dane, ale biorąc pod uwagę, że ostatnie korekty przy finalnych odczytach wynoszą 2-3 tysiące, jest mała szansa, że z 293 tysięcy przekroczymy ten pułap. Są to zatem bardzo dobre, wpisują się w ostatni gwałtowny spadek bezrobocia poniżej 5%. Na rynku pozwoliło to na chwilę wybić dolara z ruchu, w którym wyraźnie tracił, stabilizując kurs do końca dnia. Dobre dane z rynku pracy nie są jednak tak dobre, by przezwyciężyć obecną negatywną tendencję.
Rynek paliw wie coś więcej
Dzisiaj nad ranem zarówno ropa notowana na giełdzie w Londynie, jak i ta amerykańska, odnotowały wieloletnie maksima. Nie byłoby to aż tak dziwne, gdyby wczorajsze tygodniowe zapasy nie okazały się o 6 mln baryłek większe od oczekiwań. Żeby lepiej zobrazować skalę tej rozbieżności w samym USA, zapasy wzrosły o niemal 1% światowej konsumpcji. Przy tak silnie rosnących zapasach powinniśmy być świadkami przeceny, szczególnie że znajdowaliśmy się blisko szczytów. Byliśmy. Trwała ona kilka godzin, po czym kurs nie tylko odrobił straty, ale i trafił na nowe szczyty.
Ceny w Polsce nie zwalniają
Odczyt inflacji w Polsce na poziomie 5,8% był sporym szokiem. Były to jednak wstępne dane, które następnie wiadomo było, że zostaną skorygowane. Zostały, ale jak się okazało w górę, mamy zatem inflację na poziomie 5,9%. Bariera 6 pojawia się nam zatem już nie tylko na stacjach benzynowych, ale również we wzroście cen. Rosnąca inflacja to oczywiście presja na podwyżki stóp procentowych. Co ciekawe, pomimo ostatniej konferencji prasowej prezesa NBP część analityków spodziewa się kolejnych wzrostów na posiedzeniu na początku listopada.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
14:30 – USA – indeks NY Empire State,
16:00 – USA – raport Uniwersytetu Michigan.
Korekta za oceanemPo wielu bardzo dobrych tygodniach dla dolara nadszedł czas na spadki. Z jednej strony jest to korekta po dobrej passie, z drugiej strony wielu analityków liczyło na bardziej zdecydowane reakcje FED na inflację.
Inflacja w USA znów przyspie sza
Wczorajsze dane pokazują kolejny wzrost inflacji. Nie jest on co prawda znaczący, bo z 5,3% na 5,4%, ale to nadal poziomy wyraźnie powyżej długotrwałego celu. Przejściowość inflacji to popularny temat, ale należy pamiętać, że to już trzeci wynik 5,4% w ciągu ostatnich 4 miesięcy. Tak szybko rosnące ceny są oczywiście napędzane przez wzrost paliw, ale nie można uznać tego za jedyny powód wzrostów. Polityka monetarna i transfery socjalne w trakcie covidu do społeczeństwa również zrobiły swoje. Rosnąca inflacja powinna wpływać na politykę monetarną. Z drugiej strony mamy obecnie silną korektę na dolarze, gdzie inwestorzy realizują zyski z ostatnich umocnień
Polityka monetarna za oceanem
Odporność przedstawicieli rezerwy federalnej na wzrost cen jest jeszcze większa niż polskiej Rady Polityki Pieniężnej. Z opublikowanych zapisków z posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku nie rysuje nam się obraz rychłego wzrostu stóp procentowych. Na razie pojawiła się perspektywa 8-miesięcznego cyklu wycofywania się z programu skupu aktywów. Część komentatorów zwraca uwagę na konsekwencje dla amerykańskiego eksportu związane z podwyżkami stóp procentowych. Wiązałoby się to przecież z silnym umocnieniem dolara, a to z kolei rzutowałoby na opłacalność eksportu. Brzmi to trochę na pograniczu teorii spiskowej, ale żaden bank centralny nie chce podwyżkami stóp procentowych zabić gospodarki.
Bitcoin dalej w modzie
Pomimo deklaracji niektórych finansistów wskazujących na bezwartościowość najpopularniejszej kryptowaluty ta cały czas rośnie. Dzisiaj nad ranem przebiła poziom 58 000 dolarów. Do nadal 10% poniżej szczytów z kwietnia, ale patrząc na tempo wzrostów, jeżeli nie zabraknie chętnych do pompowania pieniędzy na ten rynek, może to nie być ostatnie słowo. Wielu specjalistów wskazuje na fakt, że takie wzrosty są możliwe głównie dlatego, że przybywa inwestorów z nastawieniem „kup i trzymaj”, traktujących to jako lokatę na dłuższy czas. Ciężko przewidzieć, co się stanie, kiedy na rynku pojawi się próba zlikwidowania dużych pozycji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
EBC wspiera eksporterów Przy obecnej administracji w USA zarzut o prowadzenie wojny walutowej względem Unii Europejskiej jest mało prawdopodobny. Nie zmienia to faktu, że słabsze euro względem dolara to obecnie główny pomysł na ożywienie gospodarcze w Europie.
EBC osłabia euro
Biorąc pod uwagę to, co się dzieje na świecie, można było się spodziewać jakiejś reakcji ze strony EBC. Tam jednak podejście jest podobne jak w Polsce jeszcze kilka tygodni temu, za to przynajmniej komunikacja jest bardziej transparentna. Główny ekonomista tego banku powtórzył wczoraj po raz kolejny informacje o przejściowym charakterze inflacji oraz o braku “jastrzębiego zwrotu” w polityce monetarnej. Za tym ornitologicznym sformułowaniem kryje się podwyżka stóp procentowych i ograniczenia programu skupu aktywów. EBC zatem zamierza utrzymywać rekordowo niskie stopy procentowe, by wesprzeć nie najlepiej radzące sobie gospodarczo południe kontynentu. Drugą konsekwencją tej sytuacji jest słabsze euro względem walut światowych, co decydentom szczególnie nie przeszkadza, bo to wspomaga eksporterów i producentów ze strefy euro. Nie może zatem dziwić, że wczoraj oglądaliśmy kolejne maksima dolara względem euro.
Rynki nie wierzą RPP
Wbrew temu, co sugerowano na ostatniej konferencji prasowej prezesa NBP, rynki wiedzą swoje. To, w co wierzą, doskonale widać w notowaniach obligacji, czy przynajmniej stawki WIBOR. Im dłuższy horyzont, tym wyżej rynek wycenia rynkową stopę procentową. Oznacza to, że spodziewane są dalsze wzrosty stóp procentowych i to nawet w perspektywie miesięcy. Roczny WIBOR przekracza już 1%, co sugeruje minimum dwie podwyżki w tym czasie. Im dalej będą szły te oczekiwania, tym silniejszy będzie polski złoty. Zarówno wczoraj, jak i dzisiaj widzieliśmy próby zejścia do 4,57 zł za 1 euro.
Chiny przestawiają się znów na eksport
Pomimo szumnych deklaracji o zmianie charakteru gospodarki wyraźnie w ostatnich miesiącach widać w Chinach tendencje do powrotu do koncepcji największej fabryki świata. 6 miesiąc z rzędu widzimy powiększania się nadwyżki handlowej, a biorąc pod uwagę niedobory towarów na rynkach przegrzanie jest w najbliższym czasie mało prawdopodobne. Z drugiej strony pomimo prognoz z początku pandemii o skracaniu łańcuchów dostaw po raz kolejny okazuje się, że kluczowa jest cena, a Chiny nadal uzależniają od siebie świat i to mimo problemów, które mają z dostawami energii elektrycznej do przemysłu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka,
20:00 – USA – protokół z posiedzenia FOMC.
USDPLN, H4 - Reakcja na poziom Fibo, cena w konsolidacjiCena na wykresie USDPLN porusza się w ruchu bocznym o coraz mniejszym zakresie, tworząc formację trójkąta. Wyjście z formacji powinno wskazać kierunek w średnim terminie.
Po reakcji na 38,2 jeden ze scenariuszy to zejście na głęboki poziom 88.6 czyli wypełnienie formacji Nietoperza
Zderzenie polityk monetarnych Warto również spojrzeć na główną parę walutową świata. Tutaj dominuje silny trend spadkowy, który spycha EUR/USD coraz to niżej. Głównym argumentem, jaki się tutaj pojawia, jest zderzenie polityk monetarnych. Fed jest blisko decyzji o zacieśnianiu monetarnym, podczas gdy EBC jeszcze tego tematu nie ma nawet na tapecie. W kontekście decyzji Fed kluczowe wydają się dzisiejsze dane makro, które mogą “przyklepać” ogłoszenie taperingu na listopadowym posiedzeniu. Mowa o danych z rynku pracy, które poznamy o 14.30. Z całego pakietu najważniejsze zdają się statystyki odnośnie odtworzonych miejsc pracy po pandemii. Analitycy oczekują poziomu 0,5 mln. Jeśli przynajmniej taki wynik zostanie opublikowany, to dolar powinien zyskać nowe paliwo do wzrostów. Przypomnijmy, że miesiąc wcześniej właśnie ta liczba mocno rozczarowała inwestorów, co przesunęło w czasie oczekiwania odnośnie ogłoszenia redukcji QE. Fed jest delikatnie mówiąc pod ścianą, bo inflacja w USA mocno rośnie, a rosnące ceny surowców powodują, że presja na dalszy wzrost cen absolutnie nie spada. Czy bank centralny dostanie dzisiaj kolejny argument za zacieśnieniem monetarnym? Okaże się już niebawem. Dobre dane mogą spowodować osunięcie się kursu EUR/USD poniżej 1,15.
Trudna sytuacja frankowiczówPresja spadkowa jest również widoczna na notowaniach CHF/PLN. Kurs znów obrał kierunek na 4,30 i tym razem, biorąc pod uwagę aktualną sytuację, może się w te rejony zbliżyć. Tak jak wspominaliśmy wcześniej, jest to w głównej mierze zasługa słabości krajowej waluty, która wynika z teoretycznej możliwości wyjścia Polski z UE. Mówimy o teorii, gdyż w praktyce aż tak radykalnego rozwiązania się nie spodziewamy, ale wydaje się, że wstrzymanie środków z budżetu UE jest tym, czego obawiać się możemy. Sytuacja frankowiczów stała się znów trudna, bo trzeba będzie płacić wyższe raty kredytów. Jeśli spojrzeć na szeroki rynek, to również zagrożeń nie brakuje, więc może również dojść do sytuacji w, której frank szwajcarski jako bezpieczna przystań znów zacznie być pożądany wśród inwestorów.
Krajowa polityka znów kulą u nogi złotegoZłoty na rollercoasterze. EUR/PLN znów powyżej 4,61. RPP niespodziewanie podnosi stopy, ale jednocześnie na razie sugeruje brak dalszych ruchów, a do tego chce interweniować na rynku, by nie dopuścić do nadmiernego umocnienia PLN. Polski rząd znów podpada UE, tym razem jednak nieuniknione kary i utraty środków wydają się przesądzone.
Patrząc na wykres EUR/PLN można powiedzieć, że nie ma co zazdrościć eksporterom i importerom, bo ryzyko walutowe nabrało dla nich jeszcze większego znaczenia. Trudno cokolwiek planować, skoro tyle się ostatnio dzieje na notowaniach złotego. Ruchy w górę, czy w dół są naprawdę dynamiczne i to po kilka groszy. Po niespodziewanej decyzji RPP i podwyżce stóp procentowych o 40 pb, wydawało się, że krajowa waluta złapie teraz wiatr w żagle. Można powiedzieć, że inwestorzy myśleli podobnie, sprowadzając kurs EUR/PLN na poziom 4,54. Czar jednak prysł, gdy konferencję prasową rozpoczął profesor Glapiński. Najpierw delikatnie wykluczył dalsze podnoszenie stóp, bo jak stwierdził, to i tak nie zatrzyma inflacji, za której wzrost odpowiadają czynniki poza kontrolą Rady. Na koniec już zupełnie dobił krajową walutę, sugerując możliwe interwencje walutowe, gdyby kurs rodzimej waluty zbytnio się umocnił. Spowodowało to ruch w górę na EUR/PLN w okolice 4,58. Jednak prawdziwy cios złoty dostał nieco później po wyroku TK. Nie ma sensu teraz wdawać się w prawnicze zawiłości, warto tylko powiedzieć, że to początek dużych kłopotów z UE. Już wcześniej było nam nie po drodze z Komisją Europejską, ale teraz wydaje się, że pod kątem praworządności możemy solidnie oberwać, tracąc unijne środki. Jak ten temat dalej się potoczy, zobaczymy w kolejnych godzinach czy dniach, ale słowo “polexit” może być tym, które będzie mrozić krew w żyłach. Panikę na krajowej walucie już widać, bo chociażby na utratę środków UE na odbudowę po pandemii pozwolić sobie nie możemy. EUR/PLN skoczył już ponad granicę 4,61 i wydaje się, że to nie koniec tego ruchu. Pierwszy ważny opór to tak naprawdę ostatnie maksimum w okolicach 4,6475.
Prezes NBP w centrum uwagiWczorajsze posiedzenie prezesa NBP z pewnością przejdzie do historii. Chociażby fragment o utrudnianiu życia spekulantom, kiedy to euro w wyniku owych “utrudnień” drugi raz w ciągu dwóch dni w kilka godzin zalicza ponad 1% zmienności.
Przedstawienie prezesa
W to, że po niespodziewanej podwyżce stóp procentowych konferencja prasowa będzie istotnym wydarzeniem na rynkach nikt nie wątpił. Mało jednak osób spodziewało się tego, co się wczoraj działo. Pominiemy tutaj uwagi prezesa względem osób, które mają odwagę się z nim nie zgadzać, bo nie to wpłynęło na rynki. Ważniejsze są opowieści o tym, co stanie się dalej. Wśród wielu sprzecznych sygnałów najwyraźniej przebiła się wypowiedź o oczekiwaniu na efekt tej podwyżki i o tym, że żadna podwyżka nie spowoduje powrotu inflacji do celu inflacyjnego. Jak zareagowały rynki? Tak jak zawsze reagują, kiedy w cenach uwzględnione są dalsze podwyżki stóp procentowych, a okazuje się, że najprawdopodobniej ich nie będzie. W rezultacie przed pandemią euro testowało poziom 4,54 zł, dzisiaj przez chwilę osiągnęło 4,61 zł.
Lepsze dane z USA
Wczoraj poznaliśmy dane z amerykańskiego rynku pracy. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych znowu spada i wynosi 326 tysięcy. To drugi najniższy wynik od początku pandemii. Z drugiej strony wielu analityków obserwuje średnią 4-tygodniową, a ponieważ najniższy wynik miał miejsce 4 tygodnie temu, to ta średnia wzrosła. Nie są to zatem jednoznacznie dobre dane. Z drugiej strony oczekiwania były mniej optymistyczne, stąd dolar ponownie próbował wczoraj atakować kolejne swoje maksima względem euro.
Kolejny dobry tydzień kryptowalut
Pomimo licznych oszustw związanych z podejrzanymi inwestycjami w kryptowaluty rynek ten ma się wciąż dobrze. Notowania głównej kryptowaluty wynoszą już 55 000 dolarów. Bardzo medialna jest prognoza osiągnięcia 100 000 dolarów przez bitcoina do końca roku. Nie do końca wiadomo, dlaczego cena miałaby się podwoić, ale tak duże wzrosty zawsze działają na wyobraźnię osób, które chcą szybko zarobić. Droga na skróty, jak już się podczas kilku przecen dowiedzieliśmy, potrafi być jednak bardzo wyboista.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sytuacja na rynku pracy,
14:30 – Kanada – sytuacja na rynku pracy.
Niespodzianka na rynku i euro po 4,55 złCzłonkowie RPP a w szczególności prezes NBP poświęcili w ostatnich dniach i miesiącach wiele energii, by wytłumaczyć nam, dlaczego można pozostawić stopy na obecnym poziomie mimo inflacji. Po czym wczoraj je podnieśli. Tak po prostu.
Stopy procentowe jednak rosną
Wbrew oczekiwaniom większości analityków Rada Polityki Pieniężnej jednak podniosła stopy procentowe. Główna stopa procentowa wzrosła z 0,1% na 0,5%. Był to wzrost o 0,25% większy niż ten, którego oczekiwali analitycy spodziewający się wzrostu. O tym, jak bardzo niespodziewana była to decyzja, najlepiej świadczy reakcja rynków walutowych. Wczoraj euro tuż przed posiedzeniem wyskoczyło do 4,63 zł, a po decyzji spadło do 4,55 zł. Silnie umacniający się złoty świadczy o tym, że analitycy odwracali swoje pozycje inwestycyjne, kupując polską walutę. Zmiany widać było również na oprocentowaniu obligacji, które wczoraj wyraźnie rosły.
Co dalej z polityką monetarną?
Przejrzystość komunikacji gremium decyzyjnego to nadal duży problem. Biorąc pod uwagę, że jeszcze we wtorek padła deklaracja o tym, że trzeba wyczuć moment na podwyżki, a już wczoraj ten moment się znalazł, można oczekiwać dalszych niespodzianek. Na razie mamy tylko zapowiedź, że podwyżka stóp procentowych nie blokuje możliwości korzystania z innych narzędzi wpływania na rynek dostępnych dla NBP. Co to oznacza w praktyce? NBP może nadal skupować aktywa z rynku. Przy tak niskim poziomie transparentności warto jednak brać pod uwagę, że kolejne niespodzianki są właściwie pewne.
Korekta na ropie naftowej
Po tym, jak ropa naftowa ustanawiała w tym tygodniu kolejne wieloletnie maksima, przyszedł czas na korektę. Pretekstem do obniżek cen były kolejne rosnące zapasy w USA. To właśnie nadmiar surowca na rynku w wysokości zbliżonej do ostatniej podwyżki wydobycia przez OPEC jest jednym z powodów wczorajszej i dzisiejszej przeceny. W ich wyniku baryłka ropy spadła o około 4 dolary. Nie jest to oczywiście coś, co spowoduje, że na stacjach benzynowych znów będzie tanio. Powstrzymanie trendu wzrostowego może zmniejszyć wzrosty cen.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
15:00 – Polska – konferencja prezesa NBP.