USDPLN retest strefy popytu (moje spojrzenie)Dzisiaj przeglądając wykres zauważyłem na mniejszym interwale tworzący się schemat Wyckoffa.
Jeżeli spojrzeć na Schemat Wyckoffa i porównać do przebiegu USDPLN, wykresy są dość podobne do siebie.
Dojście ceny wyznaczonej wczoraj (4,258541$) może nastąpić po trzecim i najgłębszym re-teście obszaru popytu.
Proszę o wyrozumiałość. Analizą zacząłem się interesować dość niedawno i chce się dzielić swoimi przemyśleniami. Jestem dość ciekawy czy to co myślę jest coś warte.
USD (Dolar Amerykański)
Przygotowanie do burzyNa rynku znacznie spokojniejszy piątek niż tydzień temu. Omikron okazał się nie aż tak straszny, co nie znaczy, że można go bagatelizować. Za tydzień jednak powinien ustąpić miejsca w wiadomościach decyzji RPP.
Poprawa nastrojów za oceanem
Wczoraj zobaczyliśmy wyraźnie lepsze od oczekiwań dane z amerykańskiego rynku pracy. Tamtejszy rynek pracy pomimo wyraźnego ciosu na początku pandemii bardzo sprawnie wraca w stronę rekordowych poziomów. W ciągu roku bezrobocie spadło z 6,7% na 4,6%, a patrząc na obecne dane to nie powinien być koniec tej tendencji. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych kolejny tydzień znajduje się na poziomach, których nie powstydziłby się ten wskaźnik przed pandemią. 222 tysiące wniosków to po prostu dobry wynik. Do tego Raport Challengera, informujący o planowanej liczbie zwolnień pokazuje najniższy wynik od początku pandemii. Nie może zatem dziwić, że dolar wczoraj odrobił trochę strat względem euro.
W Europie bez zmian
Lepsze dane z amerykańskiego rynku pracy mocno pomagają dolarowi. Nie można analogicznie powiedzieć o strefie euro. Bezrobocie wynosi w imponujące 7,3%, a w wielu krajach pojawiają się realne problemy. Dobrym przykładem są przynajmniej Włochy. Stopa bezrobocia wynosi tam po wzroście o 0,2% w ciągu miesiąca aż 9,4%. Nie może zatem dziwić, że decydenci w Europejskim Banku Centralnym mocno obawiają się wpływu na gospodarkę końca rekordowo niskich stóp procentowych. Z drugiej strony aż strach pomyśleć, jak gospodarki południa kontynentu by sobie radziły po wzroście stóp procentowych. Analitycy nieprzypadkowo spodziewają się, że w 2022 EBC nie zacieśni polityki monetarnej.
Co zrobi Rada Polityki Pieniężnej?
Na rynku polskiego złotego tematem numer jeden jest obecnie przyszłotygodniowe posiedzenie RPP. Inwestorzy oczekują wzrostu o minimum 0,5% do 1,75%, aczkolwiek biorąc pod uwagę, że inflacja rośnie zdecydowanie szybciej, wiele osób wskazuje na konieczność przyspieszenia podwyżek. Skoro inflacja w ciągu miesiąca rośnie o 0,9%, to znaczy, że realna stopa procentowa nawet po podwyżce o 0,5% spadnie o kolejne 0,4%. Wypowiedzi prezesa NBP wskazują na scenariusz jeszcze ostrożniejszy. Z drugiej strony nie decyduje on sam, a RPP stworzyła już “warunki, bez których uruchomienie tarcz antyinflacyjnych byłoby niemożliwe”. Czeka nas ciekawy tydzień.
W kalendarium danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – stopa bezrobocia,
16:00 – USA – zamówienia na dobra.
USDPLN Dojście do strefy popytu (moje spojrzenie)Po dość sporych wzrostach oraz po dotarciu do szczytu zbudowała się formacja spadającej gwiazdy, która przyniosła zawrócenie ceny. Mamy odreagowanie i dość mocną korektę. Czekając na dotarcie korekty do linii trendu dodatkowo wyznaczyłem wzniesieniem fibonacciego strefę popytu. jak na ten moment cena dość szybko odbiła się od wyznaczonej strefy.
Dodatkowo przy wzniesieniu fibonacciego wyznaczyła się linia odreagowania korekty (poziom 1.618, 4.258541$).
Po przełamaniu wyznaczonej strefy oraz po złamaniu linii trendu, dość duży ruch mamy między 3.984643$, a 3.924728$. W tym miejscu wyznaczyłem strefę bardzo silnego wsparcia oraz miejsca gdzie cena powinna się zatrzymać i odbić.
Proszę o wyrozumiałość. Analizą zacząłem się interesować dość niedawno i chce się dzielić swoimi przemyśleniami. Jestem dość ciekawy czy to co myślę jest coś warte.
Złoty znów poniżej 4,60 złW ciągu tygodnia złoty umocnił się o ponad 10 groszy względem euro. Dzieje się to w czasach, gdy pandemia nie tylko coraz bardziej zamyka nas w domach, ale stara się w brutalny sposób uczyć greckiego alfabetu.
Podejrzanie dobre nastroje w Polsce
Ostatni tydzień na rynkach walutowych, a szczególnie na parach złotowych, jest dla wielu analityków dużą niespodzianką. Złotemu pomagają trochę dane makroekonomiczne, ale nie uzasadniają one aż tak dużego umocnienia. Wczoraj doszedł lepszy od oczekiwań indeks PMI dla przemysłu. Był on jednak lepszy o raptem 0,4 pkt, to nie jest zmiana uzasadniająca 3 groszowe umocnienie względem euro. Z drugiej strony wczorajsze dane na temat zarówno liczby zachorowań, jak i śmierci z powodu COVID okazały się najwyższe od początku tej fali pandemii.
Indeksy PMI
Indeksy PMI dla przemysłu w innych krajach nie zawsze wyglądały tak dobrze, jak w Polsce. Pomimo niespodziewanego wzrostu we Francji łączny rezultat dla strefy euro znalazł się o 0,2 pkt poniżej oczekiwań. Wielka Brytania znalazła się o 0,1 pkt poniżej oczekiwań. W obu przypadkach był to jednak wzrost względem poprzedniego miesiąca. Interesująca była sytuacja w USA, gdzie równolegle niemal opublikowano raport PMI oraz ISM dla przemysłu i jeden wskazuje na spadek, a drugi na wzrost optymizmu. Są to jednak nieznaczne zmiany, które w specyfice badań ankietowych się często zdarzają. Dane te pozwoliły jednak na pewną stabilizacją cen na głównej parze walutowej świata, która wczoraj miała wyjątkowo niską zmienność.
Ropa znów w dół
Jeszcze kilka tygodni temu inwestorzy ekscytowali się rozważaniami, czy ropa naftowa przebije do końca roku próg 100 dolarów za baryłkę. Było to o tyle dziwne, że kontrakty długoterminowe oscylowały wówczas poniżej 70 dolarów. Dzisiaj są za 60, co sugeruje, że w dalszej perspektywie inwestorzy oczekują raczej stabilizacji cen z lekką dalszą obniżką niż powrotu do wzrostów. Powodem tych zmian jest obecnie przede wszystkim nowy wariant koronawirusa, który powoduje, że dotychczasowe prognozy wzrostu gospodarczego są szybko weryfikowane w dół.
W kalendarium danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Korona Czeska wraca do gry. D1Po przebiciu linii oporu notowania USDCZK odbiły się od wartości 22.94178, które w okresie październik-listopad stanowiły linię wsparcia.
Zarówno RSI Swing Indicator, jak i sygnał MACD informują nas o zbliżających się spadkach bądź korekcie wzrostu, patrząc na politykę Systemu Rezerwy Federalnej, pierwsza opcja wydaje się bardziej prawdopodobna.
We wtorek odbyło się wystąpienie przewodniczącego Systemu Rezerwy Federalnej. Jerome Powell przyznał, że inflacja nie jest na ten moment "przejściowa", co spotkało się z paniką na rynku. Wynosi ona aktualnie 6,2% r/r i jest najwyższa od ostatnich 30 lat. Niepewność Powella sugeruje nam, że Fed stracił kontrolę nad wartością dolara. Rezerwa Stanów Zjednoczonych zapowiedziała, że podwyżki stóp procentowych nastąpią dopiero na początku Q3 2022 roku po zakończeniu taperingu. Spotkało się z ogniem krytyki ze strony wielu ekonomistów. Fed chce walczyć z inflacją w taki sam sposób jak podczas poprzedniego kryzysu 2007-2009, co nie koniecznie będzie miało pozytywne skutki. Dług USA wynosi ok. 125 proc. PKB, a znaczna jego część ma krótkie terminy zapadalności. Wzrost stóp procentowych spowoduje wyższe koszty refinansowania, do czego bank nie chce doprowadzić.
Polityka Czech jest bezwzględna. Mając inflacje 5,8% r/r postanowili podwyższyć stopy procentowe do 2,75 pp. Spowodowało to znaczne umocnienie korony. Dalszych wzrostów stóp procentowych nie będzie zdaniem Pavla Sobíšk'a - głównego ekonomisty UniCredit Bank Czech Republic and Slovakia. Raporty Czeskiego Banku Centralnego, również potwierdzają, że korona jest bardzo stabilna. Patrząc na ranking Global Finance, Jiri Rusnok otrzymał ocenę A (najwyższą możliwą) dodatkowo według Globsec Vulnerability Index 2021 Republika Czeska to jeden z najbardziej odpornych na szkodliwe wpływy zagraniczne krajów w Europie, co bardzo dobrze rokuje na przyszłość.
Moim zdaniem cena USDCZK wróci do wartości 22.10032, jeżeli nie utrzyma się na tym poziomie, prawdopodobny jest ruch boczny w obszarach 21.37228-22.10032
DISCLAIMER (zrzeczenie się odpowiedzialności)
Żadna z informacji zawartych na moim profilu Tradingview nie jest rekomendacją inwestycyjną ani poleceniem. Każdy post jest to jedynie moja osobista opinia i pogląd. Z materiałów tych korzystasz na własną odpowiedzialność. Przedstawiony materiał nie stanowi „rekomendacji" w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005r. o obrocie instrumentami finansowymi czy Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) Nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. Zawarte treści nie spełniają wymogów stawianych rekomendacjom w rozumieniu ustawy, m.in. nie zawierają konkretnej wyceny żadnego instrumentu finansowego, nie opierają się na żadnej metodzie wyceny, a także nie określają ryzyka inwestycyjnego.
"Nie trzeba wierzyć w analizę techniczną, ale trzeba mieć świadomość, że inni wierzą."
#tradingjam
WIG wejdzie w superhossę? Są ku temu przesłanki.Lewa oś Y - USD/PLN
Prawa oś Y - Indeks WIG
WIG technicznie bardzo pięknie rozgrywany przez zagraniczny kapitał, którego udział jest bez znaczenia kluczowy dla naszego bytowania. Po latach konsolidacji 2011 - 2019 scenariuszem do rozegrania jest megahossa na polskich aktywach.
Obecnie trwa migracja kapitału z SP500, który wychodzi z USD wchodząc w PLN powodując jego aprecjację, a tym samym zakupy polskich, relatywnie tanich spółek. "Omikronowa" korekta jest prawdopodobnie istotną i ostatnią korektą w stylu "pullback" do przełamania oporów narysowanych na wykresie. WIG odbija się od ważnego wsparcia ze szczytów w latach 2007 oraz 2018.
Dalsze umocnienie złotegoPomimo pojawienia się nowej odmiany koronawirusa złoty odzyskuje część wartości. Powodem jest kolejny gwałtowny wzrost inflacji, który sugeruje dalsze podwyżki stóp procentowych.
Złotówka znów się umacnia
Polska waluta ma obecnie bardzo dobrą passę. Tym razem zawdzięcza ją w sporej części danym makroekonomicznym. Można by powiedzieć, że to sukces naszej polityki gospodarczej. Po części na pewno, bo wzrost PKB na poziomie 5,3% w skali roku można tak interpretować. Tym bardziej, że jest wyższy o 0,2% od oczekiwań. Problemem jest to, że są to dane z 3 kwartału, a inflacja wynosząca 7,7% to odczyt wstępny za listopad i sukcesem z pewnością nie jest. Analitycy spodziewali się wyniku o 0,3% niższego, ale to nadal poważny problem. Tak wysoko rosnące ceny powodują jednak, że inwestorzy nie wierzą w opowieści części członków RPP o możliwości utrzymania stóp procentowych na niezmienionym poziomie. To właśnie pod tę decyzję, która podjęta ma być dokładnie za tydzień, inwestorzy obecnie kupują złotego.
Nie tylko zasługa złotego
Nie można upraszczać obecnego umocnienia złotego tylko do lokalnego podwórka. Zejście cen euro z okolic 4,71 zł poniżej 4,65 zł w ciągu raptem czterech dni to z pewnością sukces. Zbliżone sukcesy odnoszą jednak zarówno Węgry, jak i Czechy. Owszem w ostatnich dniach dane makroekonomiczne z tych krajów nie powinny przeszkadzać ich walutom, aczkolwiek ruch na szerokim rynku wydaje się ważniejszy. W tym samym czasie mieliśmy wyraźną przecenę dolara względem euro i to ten ruch spowodował powrót kapitału na naszą stronę Oceanu. Środki, które lądowały w strefie euro płynęły również do gospodarek ościennych, co spowodowało wzrosty kursów walut.
Powell straszy rynek
Wczoraj na rynku sporo zamieszania zrobiły wypowiedzi prezesa FED Jerome Powella. Wynikało z nich, że w obecnej sytuacji nie tylko wątpliwe jest przyspieszenie podnoszenia stóp procentowych, ale nawet obecna redukcja programu skupu aktywów. Narracja ta doprowadziła do przecenienia wczoraj dolara do poziomu 1,1380 dolara za jedno euro. Tam jednak znalazło się wielu inwestorów skłonnych sprzedawać euro i w ciągu kilku godzin mieliśmy ruch najpierw o 1% w dół, po czym stopniowy powrót większości tego osłabienia. Jak widać inwestorzy nie wierzą w dalsze osłabienie dolara i traktują obecne górki jako atrakcyjne momenty, by dokupić waluty. Wielu inwestorów liczy na dzisiejsze wystąpienie prezesa FED i wskazanie pewnych kierunków działań.
W kalendarium danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Korekta piątkuW promocjach na Black Friday niespodziewanie wzięła udział ropa naftowa. Surowce ulegały przecenie głównie ze względu na strach związany z pojawieniem się nowego wariantu COVID. Dzisiaj mamy lekkie odbicie, nie zmienia to faktu, że na rynki wrócił strach.
Odbicie od rana
Piątkowa sesja odbywała się pod dyktando paniki. Inwestorzy wycofywali się z ryzykownych biznesów, bojąc się, jakie informacje przyniesie weekend. Brak eskalacji negatywnych informacji o wariancie COVID, zwanym obecnie Omikron powoduje, że dzisiaj od rana widzimy odbicie na wielu rynkach. Dobrze widać to szczególnie na ropie naftowej. Surowiec, kwotowany w USA w piątek, spadł o imponujące 10 dolarów za baryłkę. Dzisiaj rynek dotarł już 4 grosze powyżej piątkowego dołka. Odbicie widać również na walutach. Nie ma go jednak na większości rynków akcyjnych, które dzisiaj rozpoczęły dzień w okolicach zera, utrzymując z grubsza poziomy piątkowe.
Odbicie złotego
Złotówka ma dzisiaj dobry dzień. Kurs oscyluje w okolicach 4,70 zł za euro, co nie jest oczywiście marzeniem Polaków, planujących zagraniczne wyjazdy narciarskie, czy zakupy za granicą. Z drugiej strony w piątek sięgaliśmy 4,72 zł. Odbicie jest mniej widoczne na franku szwajcarskim. W dobie większego ryzyka po raz kolejny inwestorzy postanowili przenieść swoje środki na franka. W rezultacie frank umacnia się względem euro, ustanawiając kolejne maksima kursowe na tej parze od 2015 roku. Jest to bardzo zła wiadomość dla kredytobiorców frankowych. Grupa ta niestety regularnie jest ofiarami negatywnych zmian na rynkach.
Grudniowe posiedzenie RPP
Ostatnia korekta cen surowców powoduje, że wśród członków RPP znów pojawiają się opinie o przejściowym charakterze obecnego wzrostu cen. Gdyby głosy te się utrzymały, moglibyśmy na grudniowym posiedzeniu zobaczyć nawet brak zmian stóp procentowych. Patrząc na stawki WIBOR, rynki spodziewają się, że stopy procentowe będą dalej rosły. W rezultacie brak podwyżek stóp procentowych byłby prawdopodobnie odebrany na rynkach, jako sygnał do wyraźnej przeceny polskiego złotego. Z jednej strony byłaby to korekta pozycji czekających na podwyżki. Z drugiej strony potwierdzenie scenariusza długotrwałej inflacji, a ta z kolei działa negatywnie na kurs waluty.
W kalendarium danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
USDNOK - ofiara załamania na rynku ropyPiątkowy risk-off zbiera żniwo zwłaszcza na rynku ropy, gdzie inwestorzy obawiają się decyzji o zamrożeniu ruchu lotniczego za sprawą nowego, groźnego wariantu COVID. To przekłada sie na zachowanie USDNOK, który wyróżnia się dzisiaj w grupie walut G-10. W efekcie powróciliśmy w rejon szczytu z sierpnia. To, co korona zyskała dzięki wrześniowej podwyżce stóp przez Norges Bank, już oddała.
Niniejszy komentarz został przygotowany w Wydziale Analiz Rynkowych Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska S.A. z siedzibą w Warszawie, jest publikacją handlową w rozumieniu przepisów Rozporządzenia delegowanego Komisji (UE) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. i nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej ani informacji rekomendującej lub sugerującej strategię inwestycyjną w rozumieniu Rozporządzenia (UE) nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. Została ona sporządzona w celach informacyjnych i nie powinna stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Dom Maklerski BOŚ SA nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszej publikacji. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Domu Maklerskiego BOŚ SA jest zabronione.
73 proc. rachunków inwestorów detalicznych odnotowuje straty pieniężne w wyniku handlu kontraktami CFD u niniejszego dostawcy. Zastanów się, czy rozumiesz, jak działają kontrakty CFD i czy możesz pozwolić sobie na wysokie ryzyko utraty pieniędzy.
Frankowicze zasmuceni Na koniec smutna historia dla frankowiczów, którym nie ma czego zazdrościć. Kurs franka miesiąc zaczynał lekko powyżej 4,32 zł, co i tak już było dosyć bolesnym doświadczeniem dla kredytobiorców. To jednak był dopiero początek ich problemów. Zgodnie z zachowaniem PLN wobec wszystkich głównych walut, także w przypadku CHF zobaczyliśmy równię pochyłą. Kurs franka zgodnie z pewną piosenką uwierzył, że może latać i poszybował w kierunku 4,50 zł. Jednak nawet ten poziom nie był dla niego wystarczający i postanowił wypróbować się z 4,51 zł. Tym samym w praktyce wyznaczył historyczne szczyty. Ktoś może zarzucić, że w tzw. czarny czwartek (gdy kilka lat temu Szwajcarski Bank Narodowy zaprzestał obrony swojej waluty) były nawet wyższe piki, ale to była szokowa i krótkotrwała reakcja. W tej chwili mamy do czynienia z o wiele trwalszą sytuacją, oczywiście z niekorzyścią dla złotego. Co prawda także w przypadku tej pary PLN dostał przez chwilę dawkę tlenu i kurs zszedł w pobliże 4,45 zł, ale nie trwało to długo. Rynkowy risk off na koniec tygodnia brzmi jak wyrok dla złotego. Z jednej strony wysysa on kapitał z walut rynków wschodzących, a z drugiej nie kieruje się w stronę dolara, tylko do innych safe haven, w tym CHF. Jeżeli dojdzie do wybicia ostatnich szczytów, to nie czuję się władny w określaniu możliwości wyznaczenia nowych historycznych maksimów. Oby na rynki wróciło opamiętanie…
"Zielony" traci moc Jeszcze poważniejsza przecena dostrzegalna jest na USD/PLN. Nie powinno to dziwić przy takiej mocy „zielonego” na szerokim rynku. Kurs dolara zaczynał listopad w okolicy 3,94 zł i jeszcze wtedy wszyscy się zastanawiali, czy lub kiedy dojdzie do wybicia okrągłych 4 zł. Z perspektywy czasu takie rozważania należy uznać za śmiech rzeczywistości z oczekiwań. Kurs wystrzelił na północ jak rakieta i nie brał żadnych jeńców. To po prostu historia upadku złotego w przepaść. W ten sposób w 3 tygodnie pokonaliśmy dystans 25 groszy! Zatrzymaliśmy się dopiero lekko poniżej 4,20 zł, wyznaczając równocześnie tegoroczne maksima i najbliższy opór. Na szczęście dla złotego USD na razie wyczerpał paliwo do dalszej aprecjacji i kurs dolara znalazł się obecnie w trendzie bocznym, który od góry ograniczony jest ostatnim szczytem, a od dołu wspierają go okolice 4,16 zł. Jeżeli doszłoby do zejścia poniżej tego poziomu, to możliwy jest marsz w kierunku nawet 4,10 zł. Jednak na ten moment jest to mało prawdopodobny scenariusz. Już szybciej należy spodziewać się wybicia górą, które wtedy może zwiastować próbę podejścia do 4,30 zł (maksima z początku pandemii). Najgorsze w tej sytuacji jest to, że prawie nic nie zależy od złotego, a wiele jest w rękach dolara i to on będzie rozdawał karty. W mojej opinii nawet kolejna podwyżka stóp procentowych w Polsce może mieć żadne albo chwilowe przełożenie na pozycję PLN. Wszystko przez bliską zeru wiarygodność naszej władzy monetarnej. Ma ona jednak w ręku pewne narzędzie, a mianowicie fizyczną interwencję na rynku walutowym. Takowej zresztą dokonał bank centralny pod koniec zeszłego roku, ale wtedy chodziło o osłabienie złotego, dzięki czemu NBP mógł wpłacić większy zysk do budżetu państwa. Przy ogłoszonych właśnie nowych wydatkach rządowych związanych z tarczą antyinflacyjną odwrotny ruch wydaje się coraz mniej możliwy.
Przecena złotegoPrzecena złotego jest w ostatnich tygodniach czymś, co jeszcze chwile temu wydawało się niewyobrażalnym. W tej chwili PLN jest jedną z najsłabszych walut, często przebija go tylko upadła lira, która chyba powinna powoli wypaść z koszyka EM. Kurs euro w 3 tygodnie poszybował o 15 groszy, a wspomnienie 4,57 zł wydaje się teraz ponurym żartem. W ten sposób dotarliśmy w okolice 4,72 zł, tym samym wyznaczając 12-letnie szczyty. Naprawdę znajdujemy się w niezwykłym momencie historii. Nie możemy zrobić nic innego, jak ostatnie maksima uznać za najbliższy opór. Mimo wszystko w ostatnich dniach złoty dostał wreszcie chwilę oddechu, wybijając dołem korytarz wzrostowy i schodząc poniżej 4,67 zł. To właśnie w tym miejscu powinniśmy szukać teraz najbliższego wsparcia. Część ekspertów wiąże ten zwrot ze słowną interwencją prezesa Glapińskiego, który wreszcie zaniepokoił się zachowaniem krajowej waluty. Jednak moim zdaniem zaufanie do naszej władzy monetarnej jest na tak niskim poziomie, że wypowiedzi szefa NBP należy uznać tylko za pretekst do korekty. Korekty, która powinna być czymś wręcz naturalnym przy tak mocnej wcześniejszej przecenie. Wytchnienie nie trwało jednak długo, a doniesienia o nowym wariancie koronawirusa ponownie wysysają kapitał z PLN. Kurs bardzo mocno odbija na północ i jeśli uda mu się wrócić w koleiny wcześniejszego korytarza wzrostowego, to trzeba będzie rozważać wybicie ostatnich szczytów. Wolę nawet nie myśleć i nie spekulować, gdzie może nas to doprowadzić…
Upadek złotegoSytuacja na eurodolarze, nieskoordynowane działania RPP, połączone z niezwykle chaotyczną komunikacją władzy monetarnej, wciąż oddalająca się perspektywa wypłaty unijnych środków i wreszcie sytuacja epidemiologiczna w kraju i pandemiczna na świecie. Polski złoty dźwiga na sobie ogromny ciężar i nie może dziwić, że się pod nim ugina. Skala przeceny naszej waluty jest w ostatnich tygodniach zatrważająca.
Jednak zanim przejdziemy do złotego, warto spojrzeć na zachowanie głównej pary walutowej świata, które w sporej mierze determinuje obraz PLN na rynku. Aprecjacja dolara trwa już tak naprawdę od początku września, ale w listopadzie mocno przyspieszyła. Spadek kursu EUR/USD w 3 tygodnie o 4 centy nie jest czymś obserwowanym często. Może w trakcie wybuchu jakiegoś kryzysu, w obliczu nowych i nieprzewidzianych zagrożeń, jednak w tej chwili nie mamy do czynienia z taką sytuacją. Dlatego za główny czynnik większość analityków w tej chwili podaje oddalanie się obu brzegów Atlantyku w kontekście polityki monetarnej. Fed rozpoczął już tapering, oczekuje się od niego podwyżek stóp procentowych w przyszłym roku. Za to EBC nie chce nawet słyszeć o jakimkolwiek zacieśnianiu i nic nie wskazuje na to, aby miało się ono wydarzyć szybciej niż w 2023-2024 roku. Dla kapitału jest to jasny sygnał, że powinien kierować się za ocean i tak też robi. Kurs pokonywał bez większych problemów kolejne poziomy i zatrzymał się dopiero przy 1,12 $, które należy w tym momencie uznać za realne wsparcie. W tej chwili możemy zauważyć wybicie górą z korytarza spadkowego i wyraźny sygnał w ucieczce na północ. W normalnych okolicznościach można by to uznać po prostu za odreagowanie, korektę, ale najnowsze informacje o bardzo niebezpiecznym, nowym wariancie koronawirusa dają nam trochę inną perspektywę. Co ciekawe, w obliczu zagrożenia dolar powinien pokazać swój walor safe haven, jednak nie tym razem. Dlaczego? Należy wrócić do kontekstu polityki monetarnej. Jeśli nowy wariant rzeczywiście okaże się tak groźny, jak wskazują pierwsze doniesienia, to może on wyraźnie wpłynąć na perspektywy globalnego i amerykańskiego odbicia gospodarczego. A wtedy Fed będzie zmuszony do przesunięcia w czasie swoich planów zmiany polityki monetarnej. A to w połączeniu z już tak silną pozycją dolara w ostatnim czasie powoduje odpływ kapitału z USD. Czy to już pewny zwrot? Moim zdaniem dopiero wyjście powyżej 1,135 $ będzie wyraźnym sygnałem do trwalszej zmiany trendu.
Mocne zamknięcie tygodniaJeszcze wczoraj zapowiadało się, że ten tydzień zakończy się relatywnie spokojnie. W wyniku wiadomości o nowej odmianie koronawirusa mamy jednak niespodziewaną promocję na złotego. Zwykle waluty nie brały udziału w Black Friday.
Korekta na dolarze po Święcie Dziękczynienia
Amerykanie świętowali wczoraj i było to widać na parach związanych z dolarem. Żeby było jeszcze nudniej to nawet zwyczajowy punkt programu w czwartki, czyli publikację danych o wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych, przeniesiono na środę. Swoją drogą dzięki temu jednemu dniu mniej w danych mieliśmy w środę rekordowo dobry wynik od początku pandemii. Za tydzień jednak będziemy mieć wyjątkowo słaby, bo będzie dzień więcej. Dzisiejszy dzień zaczął się od dość wyraźnej przeceny dolara. Traci na wartości około pół centa na razie. Warto jednak pamiętać, że jesteśmy przed otwarciem rynków za oceanem, więc to się może jeszcze mocno zmienić.
Funt traci mimo danych
Poznaliśmy wczoraj wartość indeksu sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii. Co interesujące, mamy spadki funta pomimo lepszych od oczekiwań danych. Indeks wyniósł 39 punktów, co jest wzrostem o 4 punkty wyższym od i tak optymistycznych oczekiwań. W przypadku takich indeksów ciężko chwycić punkt odniesienia czy to dużo, czy mało. Warto jednak zwrócić uwagę, że jest to drugi najlepszy rezultat od początku pandemii. Nie zmienia to faktu, że funt jest w lekkim odwrocie w ostatnich dniach. Z drugiej strony w poprzednim tygodniu brytyjska waluta ustanowiła kolejne rekordy wartości względem euro od wyjścia ze struktur unijnych. Korekta po takim wydarzeniu nie jest niczym nadzwyczajnym.
Kolejna panika na giełdach?
Piątkowy poranek rozpoczął się od gwałtownego tąpnięcia na rynkach. Giełdy europejskie otworzyły się 2-3% niżej. Analitycy wiążą to z informacjami o nowej mutacji koronawirusa i potencjalnymi zagrożeniami dla gospodarki. Wraz ze spadkami na giełdach w dół idą też waluty rozwijających się państw. Traci zatem nie tylko polski złoty, ale również czeska korona i forint węgierski. W rezultacie tego ruchu euro ponownie osiągnęło 4,70 zł. Jak to często ma miejsce w sytuacjach silnych emocji, inwestorzy przenoszą swoje środki na franka. Nie może zatem dziwić, że frank znów atakuje poziom 4,50 zł.
W kalendarium danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Dolar już nie osłabia złotegoOstatnie umocnienia dolara nie pociągnęły za sobą osłabienia polskiej waluty. Złotówka zyskuje na fali spekulacji o działaniach RPP oraz zwykłej realizacji zysków z ostatniego ruchu.
Za oceanem bez zmian
Wczorajsze dane makroekonomiczne publikowane w USA nie były złe. Nie były jednak tak dobre, by uzasadniać pogłębianie ostatnich rekordów, a to właśnie miało miejsce. Dzień zaczął się od zgodnego z oczekiwaniami indeksu instytutu IFO w Niemczech. Następnie poznaliśmy rewizje danych o PKB w USA, która okazała się o symboliczne 0,1% niższa od oczekiwań. Zamówienia na dobra bez środków transportu pokryły się z oczekiwaniami, za to te na dobra trwałego użytku delikatnie spadły. Z drugiej strony odrobinę lepiej od oczekiwań wypadł raport na temat dochodów i wydatków Amerykanów oraz Raport Uniwersytetu Michigan. Jednym słowem odbyło się mniej więcej to, czego oczekiwali analitycy. Ciężko powiedzieć, dlaczego zatem dolar umocnił się o kolejne pół centa względem euro. Najwyraźniej inwestorzy uznali, że dane pozwalają utrzymać korzystny trend dla amerykańskiej gospodarki.
Złoty odzyskuje siły
Polska waluta drugi dzień z rzędu łapie oddech. Opublikowana wczoraj podaż pieniądza, która zresztą rośnie szybciej od oczekiwań, nie jest tutaj raczej odpowiedzialna za żaden istotny element tego ruchu. Najczęściej wskazywana jest realizacja zysków. Skoro euro podrożało o 2,5% w ciągu dwóch tygodni, to wielu inwestorom zaczęły puszczać nerwy i zaczęli sprzedawać chcąc zainkasować dobry zysk. Złotemu pomagają też członkowie RPP, którzy sugerują przyspieszenie wzrostu stóp procentowych.
Nowa Zelandia podnosi stopy
Wczoraj zgodnie z oczekiwaniami Nowa Zelandia podniosła stopy procentowe. Główna stawka wzrosła z 0,5% na 0,75%. Należy zwrócić uwagę, że powodem podwyżki, podobnie jak w innych krajach jest rosnąca inflacja. W tym wypadku wzrosła ona jednak zaledwie do 4,9%, co na tle innych krajów nie jest jeszcze dramatem. Rynki oczekiwały większej stanowczości, o czym najlepiej świadczy reakcja kursu dolara nowozelandzkiego, który wyraźnie traci względem swojego amerykańskiego kolegi. Co ciekawe, sam Królewski Bank Nowej Zelandii informuje o tym, że w przyszłym roku stopy procentowe powinny osiągnąć tam 2%, a docelowo sięgnąć 3%. Rynki spodziewały się jednak szybszych wzrostów, co spowodowało odwrót od dolara nowozelandzkiego.
W kalendarium danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Korekta na walutach – Komentarz walutowy z dnia 24.11.2021W silnych ruchach prędzej czy później pojawia się korekta. Nie inaczej było wczoraj wieczorem i dzisiaj rano. Nie do końca wiadomo, z czym ją łączyć, aczkolwiek dla osób zmuszonych kupić walutę jest to z pewnością dobra wiadomość.
Lepsze dane z Polski
Poznaliśmy wczoraj lepsze od oczekiwań dane na temat zarówno sprzedaży detalicznej, jak i produkcji budowlano-montażowej. Biorąc pod uwagę, co dzieje się na rynku nieruchomości, to i tak 4,2% wzrostu produkcji wydaje się nie być tak wysokim wynikiem. Sprzedaż detaliczna rośnie o 14,4%, co z kolei biorąc pod uwagę ilość transferów pieniężnych do gospodarki, nie powinno aż tak dziwić. Dane te pozwoliły wczoraj co najwyżej chwilowo ustabilizować złotego.
Indeksy koniunktury jednak lepsze w Europie
Wczorajsze odczyty indeksów koniunktury nie zszokowały rynków. W Europie mieliśmy zarówno subindeks przemysłowy, jak i usługowy powyżej oczekiwań. Oba znajdują się w przedziale 55-60 pkt, czyli wskazują na wyraźną przewagę optymistów nad pesymistami. W USA oba wyniki również są w tym przedziale, jednak odczyty nie są lepsze od oczekiwań. Przemysłowy wypadł realnie równie, za to usługi prezentują się gorzej. Dane te spowodowały wczoraj drobną korektę na EURUSD, jednakże dzisiaj dolar znów zyskuje.
Chwila oddechu na walutach
Polski złoty po fatalnych dwóch tygodniach w końcu dzisiaj od rana odzyskuje trochę wartości. Problem w tym, że powodem odbicia jest raczej realizacja zysków z dotychczasowego ruchu niż realna poprawa sytuacji. Pandemicznie dalej wyglądamy fatalnie, a patrząc w kalendarz, to jeżeli szybko nie uchwalimy restrykcji, to nie uchwalimy ich wcale. Mało prawdopodobny jest lockdown na najważniejsze święto w kraju. Z drugiej strony euro spadło już z wczorajszych szczytów powyżej 4,72 zł poniżej poziomu 4,68 zł. Dolar potaniał relatywnie niewiele, aczkolwiek poziom 4,17 zł to i tak dużo lepiej niż wczorajsze otarcia o 4,20 zł. Dobrą wiadomość otrzymali kredytobiorcy frankowi, gdzie zamiast 4,50 zł oglądają okolice 4,45 zł. Zmiany wyglądają na duże, ale żebyśmy mogli mówić o stabilizacji, potrzebne by było jeszcze kilka takich dni.
W kalendarium danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wzrost PKB,
14:30 – USA – zamówienia na dobra,
16:00 – USA – Raport Uniwersytetu Michigan.
QtumUSDT warunek dalszego wzrostu ceny - analiza trenduQtumUsd "myśląc" o wzrostach powinno obronić strefe zieloną UP. Gdyby cena zamknęła się znacząco poniżej strefy up prawdopodobne dalsze spadki ceny i lokalna bessa. Qtum wybiło trend spadkowy od szczytów z 7 maja. Globalnie i fundamentalnie cena moze znacząco rosnąć. Kolejnym oporem dla ceny jest różowa strefa pomiędzy 22-24$
Lira do totalnej spekulacjiDzisiejsze osłabienie Liry (TRY) w stosunku do pozostałych walut jest wydarzeniem wręcz lekko kosmicznym. Warto sobie zadać pytanie, czy jakakolwiek walka z trendem, przy tej dynamice, ma szansę zakończyć się krótkoterminowym sukcesem.
W ujęciu 10-sesyjnym obecne osłabienie waluty tureckiej w stosunku do USD wynosi 23,16%
Od roku 2010 tylko raz spotkaliśmy się z takim wydarzeniem. Miało to miejsce 9 sierpnia 2018, kiedy osłabienie sięgnęło poziomu 23,94%
Dzień później waluta osłabiła się jeszcze bardziej, co może być dodatkowym ostrzeżeniem przed jakąkolwiek spekulacją. 12 sierpnia osłabienie sięgnęło 28,83%.
Minima na kolejnych 10 sesjach prezentowały się jednak obiecująco:
Zajęcie pozycji krótkiej 9 sierpnia mogło zakończyć się zyskiem na poziomie 13,72%, natomiast zajęcie takowej owego 12 sierpnia pozwoliło osiągnąć zysk maksymalny na poziomie 17,53%. Jak na rynek walutowy są to oczywiście totalne ekstrema.
BTC/USD Klasyczna Bycza Dywergencja, D1Klasyczna Bycza Dywergencja po korpusach świec i indykatorze RSI, na interwale D1. Sygnał wzrostowy.
#1) Uwaga: Do zamknięcia świeci D1 pozostało 10h i wszystko się jescze może zdarzyć, dlatego ewentualny spadek ceny i wskaźnika RSI do poziomu poniżej 38 punktów zaneguje dywergencje i tę analizę!
#2) Uwaga: Interwał W1 wciąż wskazuje słabość rynku w postaci niedźwiedziej dywergencji.
W linkach powiązanych, zamieszczam poprzednią analizę w której opisalem tę sytuację.
Ps. To NIE JEST porada inwestycyjna!
Pozdrawiam
Jak słaby może być złoty?Ostatnie dni pokazują, że rynek zmienił wyraźnie zdanie na temat wyceny złotego. Z dnia na dzień polska waluta traci po 1-2 grosze, co jasno wskazuje, że takie tempo nie powinno być długo utrzymane.
Szaleństwo trwa
Poniedziałek był kolejnym dniem odwrotu inwestorów od walut naszego regionu. Z danych makroekonomicznych opublikowano wczoraj tylko sprzedaż domów na rynku wtórnym w USA. Lepsze dane po raz kolejny doprowadziły do kolejnego umacniania się dolara. To z kolei powoduje odsysanie kapitału z naszej części świata. Rezultatem tego jest słabość nie tylko złotego, ale również innych walut naszego regionu. W rezultacie wczoraj złamano kilka psychologicznych barier na rynku. Euro kosztuje powyżej 4,70 zł. Frank przekroczył granicę 4,50 zł. Funt przebił z kolei 5,60 zł, a dolar wyceniany był niemal po 4,20 zł.
Produkcja przemysłowa w Polsce
Analitycy spodziewali się wyraźnego spowolnienia wzrostu produkcji przemysłowej w Polsce. Jeszcze miesiąc temu był to wzrost o 8,8%, na październik oczekiwania analityków wyniosły zaledwie 5,4%. Faktyczny odczyt wyniósł jednak 7,8%. Jest to zatem jednocześnie wynik wyraźnie lepszy od oczekiwań, ale równocześnie jest to spadek o 1%. Dlaczego analitycy oczekiwali tak dużego spadku? Powodem jest przerywanie łańcuchów dostaw oraz problemy na produkcji wynikające z brakiem towarów. Te jednak nie były aż tak uciążliwe, jak sądzono. Biorąc pod uwagę obecną sytuację na rynku, dane te nie miały jednak większego wpływu na złotego.
Korekta cen surowców
Wraz ze wzrostem zachorowań na COVID w dół idzie nie tylko ropa naftowa. Strach przed lockdownem powoduje, że wyceny innych surowców również spadły od październikowych szczytów. Mowa tutaj zarówno o innych surowcach energetycznych, jak chociażby węgiel czy metale przemysłowe. W dół poszła zarówno stal, jak i miedź. Nie są to jeszcze spadki, które negują wzrosty cen w pandemii. W dłuższym okresie urealnienie cen surowców powinno być bodźcem stabilizującym ceny w gospodarkach. Nie oznacza to oczywiście od razu końca inflacji, po prostu jeden z bodźców słabnie.
W kalendarium danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:45 – USA – indeks PMI dla przemysłu,
16:00 – USA – indeks FED z Richmont.
Euro sięga 4,70Szaleństwo na wyprzedaży złotego trwa nadal. Internetowy żart z inflacji, że nie wszystko jest drogie, bo przecież złoty tanieje, z dnia na dzień staje się bardziej prawdziwy.
Rynek pracy w Polsce
Piątek przyniósł nam dwa ważne odczyty. Z jednej strony wzrost zatrudnienia, który cały czas jest dodatni i wynosi obecnie 0,5% rocznie, potwierdzając stabilizację rynku pracy w pandemii. Z drugiej strony mamy wzrost wynagrodzeń, które nie rosną aż tak szybko, jak oczekiwali analitycy. Wzrost o 8,4% w ciągu roku to owszem nie 8,9%, ale nadal na szczęście więcej niż inflacja. Przynajmniej obecnie. Dane te powinny być niekorzystne dla złotego, jednakże biorąc pod uwagę odchylenie od oczekiwań, nie jest to obecnie znaczący czynnik mający wpływ na złotego.
Polska waluta pod presją
Złotówka od wielu dni, podobnie jak inne waluty naszego regionu, jest pod wyraźną presją. W piątek doszło jednak do kolejnych silnych ruchów. Było to spowodowane dwoma kwestiami. Po pierwsze znaczne umocnienie dolara względem euro po raz kolejny zasysało kapitał z Europy. Po drugie koniec tygodnia powodował, że nie wiedząc, co się wydarzy w weekend, inwestorzy woleli pozostawić środki w bezpieczniejszych walutach. Z tego powodu złoty był wyraźnie w odwrocie, a frank i dolar, uchodzące za bezpieczne przystanie tylko umacniały swoje wieloletnie maksima.
Rozwój pandemii dusi ceny ropy
Gwałtowny wzrost zachorowań ma jeden podstawowy wpływ na rynki walutowe. Boją się one wpływu lockdownu na gospodarkę. To właśnie zamykanie biznesów lub ludzi w domach jest obecnie głównym lękiem inwestorów, który w wielu krajach już teraz się materializuje. Do tego dochodzi okres przedświąteczny, który w handlu zawsze jest wyraźnie bardziej aktywny. Sytuacja ta ma wpływ również na ceny ropy. Potencjał spadku aktywności ekonomicznej oraz ograniczenia w poruszaniu powodują, że długotrwałe prognozy cen ropy spadają, to z kolei powoduje, że ceny ropy od ostatnich szczytów obsunęły się w ciągu dwóch tygodni o ponad 10%.
W kalendarium danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
16:00 – USA – sprzedaż domów na rynku wtórnym.
Wątpliwa interwencja NBP na złotymDolar amerykański nie zwalnia tempa. Kłopotów walut rynków wschodzących ciąg dalszy. EUR/PLN najwyżej od 12 lat, USD/PLN już na poziomie 4,15. Słaby złoty to również czynnik proinflacyjny. Czy załamanie na rynku akcji w USA może przynieść zmianę sytuacji na EUR/USD za sprawą odwracania transakcji carry trade? Funt czeka na decyzję BoE w grudniu.
Dzisiejszej analizy nie można zacząć inaczej, jak od omówienia sytuacji na głównej parze walutowej świata. Ostatnie mocne ruchy w dół wręcz wysysają kapitał z rynków wschodzących, w tym ze złotego. Od prezentacji najwyższej od 30 lat inflacji CPI w USA amerykańska waluta przeszła do zdecydowanej kontrofensywy i w relacji do większości walut dominuje. Nie może dziwić fakt, że nie inaczej jest w przypadku euro, skoro fundamenty w postaci polityki monetarnej są zdecydowanie na innych biegunach. Inwestorzy mocno spekulują, że Fed szybciej rozpocznie podwyżkę stóp procentowych i to nawet jeszcze podczas trwania procesu taperingu. Napędza to spadki EUR/USD, podtrzymywane również wzrostem rentowności amerykańskich obligacji. Pod kątem technicznym wydawało się, że solidnym wsparciem będzie zniesienie Fibo 61,8 pkt w okolice właśnie 1,13. Wczoraj nastąpiło nawet lekkie odbicie od tego poziomu, ale korekta była bardzo krótka, a w tym wypadku decydują fundamenty, a nie technika. O sile dolara analitycy powiedzieli już niemal wszystko w ostatnich dniach, więc może warto spojrzeć trochę od innej strony i poszukać zagrożeń dla kontynuacji umocnienia zielonego. Na pierwszy plan wysunąłbym oczywiście dane makro, które mogą powstrzymać Fed z szybszymi decyzjami odnośnie podwyższania kosztu pieniądza. Jak choćby niższa inflacja, która mogłaby wykazywać stabilizację, czy też np. słabsze tempo wzrostu gospodarczego. Po drugie świat ciągle zmaga się z pandemią, która aktualnie daje o sobie znać na Starym Kontynencie i niewykluczone, że znów uderzy w USA. I po trzecie wcale niemniej ważna rzecz, a więc transakcje carry trade na rynku. Inwestorzy zaciągają kredyty tam, gdzie jest niski procent, by poszukać wyższych stóp zwrotu. Jeśli tanio, to na pierwszy rzut oka pojawia się kredyt w euro. Taki gracz sprzedaje więc euro, kupując inne aktywa, choćby dolara, żeby inwestować w akcje np. z Wall Street. Efekt? Popyt na USD powoduje umocnienie, wyprzedaż EUR spadek kursu. Tyle tylko, że to wszystko do czasu aż trwa hossa na rynku. Jeśli się załamie, wtedy inwestor musi z powrotem kupić euro, by spłacić kredyt. Sytuacja taka była widziana już podczas wybuchu pandemii w kilka miesięcy po jej rozpoczęciu. Nagle obserwowaliśmy spory zwrot EUR/USD właśnie z tego powodu. Niewykluczone, że podobna sytuacja będzie miała miejsce i teraz. Niemniej jednak, podsumowując, fundamentalnie EUR/USD ma szansę zejść do poziomu 1,10.
Euro powyżej 4,68!Wspólna europejska waluta jest obecnie najdroższa od ponad dekady. Co gorsze, patrząc na obecną sytuację, jest duże pole do dalszego pogarszania się sytuacji.
Dobre dane z USA
Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA kolejny już tydzień stabilizuje się poniżej poziomu 270 tysięcy. Jesteśmy zatem znów w okolicach, w których ten parametr może udawać, że jest w normie przedpandemicznej. Spadająca liczba wniosków to oczywiście dobra informacja dla rynku sugerująca, że można spodziewać się dalszego spadku stopy bezrobocia. Już teraz jesteśmy na poziomach z 2017 roku zatem ciężko mówić o problemie, ale patrząc na dynamikę spadków, zasadnym jest oczekiwanie dalszych obniżek. Te dobre dane odpowiadają za umacnianie się dolara na rynku.
Dolar znów zyskuje
Dzisiaj od rana mamy wysoką aktywność inwestorów na parze EURUSD. Zdecydowanie przeważa strona kupująca, co powoduje, że dolar zyskuje wyraźnie na wartości. Od rana jest już to prawie 1 cent. To właśnie ten ruch jest kolejnym problemem dla polskiego złotego. Dolar wyceniany jest już po 4,15 zł, a euro przebiło 4,68 zł. Odwrót od polskiej waluty jest wynikiem ucieczki kapitału z Europy, który dotyczy nie tylko strefy euro, ale również gospodarek powiązanych. Im silniejsza waluta, tym mniej traci, przez co widzimy również dzisiaj wieloletnie maksima zarówno na franku szwajcarskim, jak i na funcie.
Historyczne minima liry
Wczoraj zgodnie z oczekiwaniami w Turcji doszło do obniżek stóp procentowych. Z punktu widzenia makroekonomii, którą znamy obniżanie stóp procentowych w sytuacji, gdy inflacja rośnie i przekracza stopę nominalną o niemal 4%, nie jest dobrym rozwiązaniem. W Turcji obowiązuje jednak inne podejście lansowane przez prezydenta Erdogana. Wierzą tam, że to wysokie stopy procentowe podnoszą inflację. Nie wiadomo, jakie jest uzasadnienie takiego procesu, ale w myśl tej teorii obniżono stawkę z 16% na 15%. Na reakcję rynków nie trzeba było czekać. Za jedno euro płaci się już 12,5 liry. Czy to dużo? Biorąc pod uwagę tamtejsze odważne eksperymenty gospodarcze, niby nie, ale na początku roku było to jednak 9 lir za euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.