Jastrzębi FedObraz USD/PLN może nie jest symetryczny w stosunku do EUR/PLN, ale pewne podobieństwa istnieją. Początek osłabienia złotego po pierwszym tygodniu miesiąca, które doprowadziło kurs dolara do grudniowych szczytów w pobliżu 4,12 zł. Jednak „zielony” nie potrafił szczególnie skorzystać na szerokim rynku z coraz bardziej jastrzębiego Fedu (kurs EUR/USD jak zaczarowany wciąż wraca w pobliże 1,13 $), co wreszcie znalazło też przełożenie na parze ze złotym. Po osiągnięciu szczytów nastąpił mocny zwrot i kurs ruszył szybko na południe. Nie zatrzymało go wsparcie w okolicach 4,08 zł, a po niemrawej kontrze byków, niedźwiedzia łapa NBP wyznaczyła grudniowe minima powyżej 4,04 zł. To one stanowią teraz najbliższe wsparcie, którego wybicie może oznaczać próbę ataku na okrągłe 4 zł. Wiele w krótkim terminie zależy od działania RPP, ale warto brać pod uwagę, że marazm na głównej parze walutowej świata nie będzie trwał w nieskończoność, a jeśli na niej dojdzie do gwałtownych zmian, to złoty ruszy po prostu za resztą rynku.
USD (Dolar Amerykański)
Dobry koniec roku – Komentarz walutowy z dnia 31.12.2021Mamy nadzieję, że nie zapeszymy tym tytułem na kilka godzin przed zamknięciem notowań, ale wygląda na to, że rok kończy się na rynkach akcyjnych i walut naszego regionu pozytywnym akcentem.
Rynek pracy za oceanem
Amerykański rynek pracy kończy rok bardzo dobrym akcentem. Tygodniowa liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych ponownie znajduje się poniżej 200 tysięcy. Tym samym średnia z ostatnich 4 odczytów również znalazła się poniżej tej wartości. Pozornie tak duża liczba nowych bezrobotnych może wydawać się problemem, ale musimy pamiętać, że te dane byłyby uważane za dobre nawet przed pandemią. Tamtejszy rynek pracy jest jednak znacznie większy od polskiego oraz ma trochę inną dynamikę. Nie miało to większego wpływu na rynki, które wyraźnie uznały, że okolice dolara i trzynastu centów to ich docelowy poziom na ten rok.
Końcoworoczne umocnienie złotego
Złotówka ze względu na brak przewidywanego przez wielu analityków osłabienia wynikającego z interwencji NBP ma się w ostatnich dniach nadspodziewanie dobrze. Inwestorzy, którzy przewidywali ową interwencję i chcieli dokupić złotego, jak będzie tańszy, przegapili moment i kupują teraz. Stąd euro poniżej 4,60 zł, a i pozostałe waluty nadal się umacniają. Wyjątkiem jest frank szwajcarski, którego wzrost liczby zachorowań na COVID w skali świata wysyła na kolejne maksima, w związku z czym mimo umacniania się złotego jego cena rośnie.
Kryptowaluty szukają dna
Ostatnie dni roku potwierdziły zjawisko rajdu świętego Mikołaja. Są to zwyżki wartości aktywów na rynku w ostatnich dniach roku, w przerwie między świętami a nowym rokiem. Zjawisko to jednak nie wystąpiło na rynku kryptowalut, gdzie po raz kolejny w grudniu byliśmy świadkami zejścia do minimów na poziomie 46 000 dolarów na bitcoinie. Z jednej strony to duże spadki, z drugiej w pamięci inwestorów wciąż silne są wspomnienia grudnia sprzed 4 lat, który rozpoczął jedną z największych przecen w historii tego rynku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów. Nie powinno to dziwić, biorąc pod uwagę koniec roku.
Złoty koniec rokuNie był to łatwy rok dla krajowej waluty. Trwająca pandemia, konflikt na linii polski rząd-UE, rozpędzająca się inflacja, chaotyczne działania i komunikacja RPP oraz NBP. W grudniu można dostrzec zalążki odbudowy pozycji PLN, ale są one wciąż zbyt mało przekonujące, aby uznać, że to już początek trwalszej aprecjacji złotego.
Grudzień na wykresie EUR/PLN zarysował się już prawie w ścieżkę „tam i z powrotem”. Początek miesiąca to zejście poniżej 4,58 zł (w tych okolicach powinniśmy szukać teraz najbliższego wsparcia), następnie szybki marsz na północ (6 groszy w ciągu tygodnia), który zakończył się w pobliżu 4,64 zł. Następnie kurs euro wpadł w ok. 3-groszowy trend boczny, który został wybity dołem w ostatnich dniach. Dolne ograniczenie tej wcześniejszej konsolidacji w okolicach 4,61 zł należałoby teraz przyjąć za najbliższy opór, ponieważ kurs dziarsko ruszył na południe. Jeżeli uda się mu pokonać wspomniane powyżej wsparcie, to otworzy się droga w kierunku 4,54 zł. Za najnowszym umocnieniem złotego (i wiem, jak dziwnie to zabrzmi) może stać RPP i prof. Glapiński. Przyspieszenie posiedzenia Rady (już w najbliższy wtorek) oraz ostatnie wypowiedzi szefa NBP, który przestał rzucać zaklęcia inflacyjne, a jest coraz bliższy poglądów ekonomistów spoza banku centralnego, wskazują, że cykl zacieśniania monetarnego może nabrać rozpędu. Jeżeli podwyżki stóp nie zostaną przykryte dziwnymi wypowiedziami prezesa Glapińskiego (na co wreszcie pojawiła się nadzieja), to krajowa waluta może zacząć nowy rok w dobrej formie.
Wzrost ropy na koniec rokuKońcówka roku nie jest może szczególnie pasjonująca na rynkach, aczkolwiek mamy zadziwiające połączenie wzrostu cen paliw oraz kolejnej fali zachorowań. Albo rynki wiedzą coś więcej, albo ten wzrost cen paliw czeka szybka korekta.
Spadające zapasy ropy
Końcówka roku okazuje się wyjątkowo aktywna dla rynku ropy naftowej. Wczorajsze dane potwierdziły coś, o czym już od dawna mówiono. Na rynku surowca wcale nie jest za dużo. Spadające zapasy w USA są tego dobrym dowodem. To właśnie z powodu tych oczekiwań wczorajsza wycena ropy naftowej kwotowana w USA, testowała poziom 80 dolarów za baryłkę. Nie jest to rekord tego roku, ten wynosi bowiem 86 dolarów, ale należy pamiętać, że grudniowy dołek był delikatnie powyżej 65 dolarów, co pokazuje, że znów jesteśmy blisko szczytów cenowych. Co ciekawe, dzieje się to pomimo sytuacji pandemicznej na świecie.
Euro poniżej 4,60 zł
Podczas gdy wielu analityków spodziewa się interwencji NBP na rynku wraz z upływającym czasem, coraz większa ich liczba powoli zmienia nastawienie. To właśnie ta zmiana powoduje, że nie czekając, interwencje odwracają swoje pozycje walutowe. To z kolei powoduje, że na koniec roku złotówka się umacnia. Dzieje się to nie tylko względem euro, które zeszło dzisiaj poniżej psychologicznej bariery 4,60 zł, ale również względem innych walut. Wyraźny trend widać również na dolarze, który dzisiaj osiągnął najniższe poziomy od pierwszej połowy listopada.
Frank na wyżyny
Rozwój pandemii na świecie powoduje, że inwestorzy coraz bardziej starają się unikać ryzyka. Widać to bardzo dobrze po napływie kapitału na tzw. bezpieczne przystanie. Pod tym hasłem rozumie się rynki, które zdaniem inwestorów dobrze zachowują wartość w trudnych czasach. Ponieważ wielu z nich w to wierzy i inwestuje, to same te inwestycje powodują swoistą samospełniającą się przepowiednię. Nie inaczej jest teraz. Ruch ten na szczęście nie jest na tyle silny, by mimo umocnień złotego kurs franka zdobywał kolejne szczyty, ale w czasie, gdy wszystkie waluty tanieją, frank niestety ostatnimi dniami trzyma wartość.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
15:45 – USA – indeks Chicago PMI.
USDPLN, H4 - Czy będzie test poziomu 4PLN?Na wykresie USDPLN widoczne dwie potencjalne formacje harmoniczne z punktem "D" w okolicach 4 PLN:
- formacja Gartleya (różowe tło)
- formacja Deep Crab (niebieskie tło), której początek stanowi punkt B układu Gartleya, pierwsza reakcja na zniesieniu 88.6, wypełnienie układu na 161.8.
Dodatkowo, poziom 4 PLN to obszar wymienności funkcji (poprzedni opór, teraz wsparcie)
Czy spodziewać się interwencji NBP?Tematem numer jeden jest teraz to, czy NBP interweniuje na rynku. Z jednej strony złoty w tym roku już stracił dużo, z drugiej nie znaczy to, że nie może stracić więcej i tym samym napompować zysku NBP.
Czy NBP dokona interwencji?
Topowym tematem analityków rynków walutowych pod nieobecność ważnych wydarzeń jest kwestia powtórki sprzed roku. Mowa tutaj o interwencji walutowej mającej osłabiać złotego. Analitycy wskazują na zasadność tej koncepcji, argumentując to wzrostem wypłacanego zysku w przypadku osłabienia złotego. Z drugiej strony nie możemy patrzeć tylko na kurs euro jako odnośnika w przypadku polskich rezerw walutowych. O ile euro faktycznie zyskało relatywnie niewiele na wartości, to już dolar w tym roku podrożał niemal 10%. Tak duża zmiana może zatem być zupełnie wystarczająca dla NBP. Pamiętajmy też, że ta wpłata jest o tyle istotna, że to politycy decydują o reelekcji prezesa na drugą kadencję.
Pandemia podnosi cenę franka
Wzrost zakażeń koronawirusem na razie spokojnie obchodzi się z rynkami, które chcą wykorzystać rajd świętego Mikołaja i raportować na koniec roku wysokie wyniki. Widać jednak strach na parze euro do franka. Waluta Szwajcarii jest najsilniejsza względem euro od pamiętnego wyskoku franka, kiedy w 2015 roku Bank Szwajcarii przestał interweniować na rynku w celu sztucznego osłabiania waluty. Zjawisko to jest typowe dla sytuacji, kiedy na rynku rośnie ogólne poczucie ryzyka.
Lira znów traci
Po tym, jak echo zapewnień prezydenta Erdogana zaczyna cichnąć, analitycy zaczęli się zastanawiać, dlaczego lira turecka jest w sumie aż tak drogą. Od poniedziałkowego poranka do dzisiaj za jedno euro trzeba już płacić nie 12, a 14 lir. Nie jest to oczywiście poziom 20 lir sprzed ponad tygodnia, ale widać, że inwestorzy z coraz większą podejrzliwością patrzą na przyszłość tureckiej waluty. W rezultacie już teraz jesteśmy na poziomach sprzed miesiąca, a wypowiedź prezydenta zatrzymała tylko ostatnią panikę wynikającą z wyprzedaży liry. Niewykluczone zatem, że jeżeli nadal nie będzie konkretów, a widmo obniżek stóp wciąż będzie silne, szybko będziemy wracać na te poziomy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Pandemia znów przyspiesza27 grudnia liczba zachorowań na świecie po raz pierwszy przekroczyła milion przypadków. Stało się to od razu ze sporym zapasem, gdyż sięgnęło 1,44. Rynki na razie nie reagują strachem.
Dobre perspektywy dla Polski
Dzisiaj poznaliśmy wskaźnik wyprzedzający koniunktury wg BIEC (Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych). Wynik 168,1 pkt to drugi najlepszy wynik w historii. Wskaźnik ten uważany jest za parametr pokazujący przyszłe spodziewane rezultaty gospodarki. Obecny wynik sugeruje, że kolejne miesiące powinny charakteryzować się zatem lepszymi wynikami. Ciężko połączyć ten odczyt z obecnym umacnianiem się złotego wobec głównych walut. Tutaj raczej na siłę złotówki wpływa pewne uspokojenie na rynku.
Ropa znów atakuje szczyty
Po tym, jak jeszcze 20 grudnia ropa testowała po raz kolejny dołki w okolicach 70 dolarów za baryłkę, dzisiaj kosztuje już 79 dolarów. Powodem jest stabilizacja na rynku. Co ciekawe, dzieje się to pomimo gwałtownego wzrostu zachorowań na COVID. Wczorajszy dzień był pierwszym, kiedy w USA zanotowano powyżej 500 000 przypadków, poprzedni rekord został jednak pobity o ponad 200 000. Wiadomo, odczyt za 27 grudnia zawiera w sobie prawdopodobnie przesunięcie ze Świąt, ale wygląda przerażająco.
Jen w odwrocie
Japońska waluta pomimo dość dobrych danych traci ostatnimi dniami na wartości. Sprzedaż detaliczna rośnie w skali roku niewiele, bo zaledwie 1,9%, ale to wciąż 0,2% więcej niż oczekiwania. Produkcja przemysłowa wzrosła o 7,2%, co jest wynikiem aż 2,3% wyższym od oczekiwań. Słabiej za to wypadło bezrobocie, które niespodziewanie wzrosło z 2,7% na 2,8%. Nie są to jednak poziomy, którymi należy się specjalnie martwić.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Spokój po ŚwiętachŚwięta były w tym roku wyjątkowo krótkie, ale też dzięki temu na rynkach nie powodowały zamieszania. Zamieszanie za to mamy wokół RPP i inflacji, ale to będzie trwać jeszcze najprawdopodobniej miesiące.
Poświąteczny spokój na rynkach
Poniedziałek nie przyniósł większych niespodzianek na rynkach. Dzisiejszy dzień jest zresztą mocno rozgrzewkowy, patrząc na kalendarz danych makroekonomicznych, który jest realnie niemal pusty. Trzeba też pamiętać, że przy tym ustawieniu dni świątecznych mamy możliwie najkrótszą przerwę świąteczną, zatem inwestorzy nie musieli robić transakcji na zapas przed Świętami i dzisiaj w zależności od rozwoju sytuacji ich odwracać.
Glapiński z błogosławieństwem prezesa
W przyszłym roku kończy się kadencja obecnego prezesa NBP. Od jakiegoś czasu w jego działaniach widać już zresztą prowadzenie kampanii o reelekcję. Otrzymał on teraz chyba najsilniejsze możliwe wsparcie. Prezes Kaczyński wskazał go jako osobę, która powinna zostać na stanowisku na drugą kadencję. Patrząc na arytmetykę sejmową oznacza to niemal pewny wybór. W tym samym materiale Jarosław Kaczyński komentuje, że możliwe są kolejne podwyżki stóp procentowych. Z jednej strony przy inflacji na poziomie 7-8% kolejne podwyżki są oczywiście możliwe, ale pokazuje to, że strona rządowa jest z tym pogodzona. W rezultacie znika jeden z argumentów za niepodnoszeniem ich na styczniowym posiedzeniu. Jest to zatem dobra wiadomość dla złotego.
Co z inflacją?
Ostatnio na rynek trafiają bardzo sprzeczne komunikaty związane ze zmianami cen. Z jednej strony mamy zapowiedzi, że szczyt inflacji ma przypaść na styczeń, a potem ma ona maleć. W tej narracji tworzony jest budżet. Z drugiej strony pomimo wpisania do budżetu wartości 3,3% w ostatnich wypowiedziach Minister Finansów zapowiedział, że stać nas na kolejną tarczę antyinflacyjną. Dlaczego mamy mieć kolejną tarczę, skoro projekt budżetu zakłada inflację zgodną z celem inflacyjnym? Odpowiedź jest dość zagmatwana, ponieważ, sam minister podczas tej wypowiedzi spodziewa się inflacji w 2022 roku na poziomie 7-8%. Jaki to będzie miało wpływ na polski pieniądz? To zależy od skali podwyżek stóp procentowych, ale jeżeli uzyskamy tak wysoki wynik, powinno to wyraźnie osłabiać złotego względem głównych walut.
W kalendarium danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Uspokojenie przed ŚwiętamiWykresy głównych par walutowych w ostatnich czasach trochę jakby zastygły w miejscu, oczekując na Święta. Nie znaczy to wcale, że na rynku nic się nie dzieje.
Rynek pracy w USA wciąż mocny
Ostatnie tygodnie danych z wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wyglądają, jakby pandemii nigdy nie było. Kolejny odczyt wynoszący 205 tysięcy wniosków był dokładnie zgodny z oczekiwaniami. Pokazuje on, że Amerykanie przestali zmieniać pracę. Zjawisko to wraz z napływem nowych miejsc pracy powoduje, że stopa bezrobocia gwałtownie spada. Od początku roku ubyła niemal dokładnie ⅓ bezrobotnych. Dobre dane z amerykańskiego rynku pracy są jednym z powodów ostatnich umocnień amerykańskiej waluty.
Turcja znów na świeczniku
Ostatnie zapowiedzi walki z inflacją w Turcji spowodowały olbrzymie zmiany notowań liry tureckiej. Poniedziałkowy szczyt znalazł się powyżej poziomu 20 lir za jedno euro. Wczoraj byliśmy na poziomie 13 lir za jedno euro. Tak duża zmienność mogłaby nieuważnemu czytelnikowi sugerować, że piszemy o kryptowalutach. Jest to jednak waluta przeszło 80-milionowego kraju. Okazuje się, że pomimo tego, iż oficjalną doktryną walki z rosnącą przeszło 20% inflacją jest obniżanie stóp procentowych, inwestorzy uwierzyli w zapewnienia o podjęciu wszelkich działań przez bank centralny. Na dobrą sprawę mogliby po prostu przestać realizować erdoganomikę, jak się często żartobliwie określa pomysł prezydenta Erdogana na obniżanie stóp procentowych, by walczyć z inflacją.
Spokojny koniec roku?
Święta to moment, kiedy oprócz zdrowia życzymy sobie również bardzo często spokoju, czego Państwu w imieniu InternetowyKantor.pl również życzymy. W ostatnich latach szczególnie te pierwsze życzenia ze względu na pandemię są ważne. W kwestii spokoju niestety trzeba poczekać, czy NBP w tym roku również będzie uatrakcyjniał przerwę między Świętami a Nowym Rokiem. Biorąc pod uwagę cel, jakim jest generowanie zysku ze wzrostu wartości rezerw walutowych, jest to dość prawdopodobne. Już teraz poznaliśmy decyzję o przyspieszeniu posiedzenia RPP na 4 stycznia, co wprowadza trochę nerwowości wśród obserwatorów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów, gdyż dzień ten w wielu państwach jest wolny lub przynajmniej ma skróconą sesję na rynkach.
Niespodziewanie ciekawy dzień na rynkuOkres przedświąteczny to przeważnie pewna stagnacja na rynku. Odczyty danych makroekonomicznych nie są wtedy przeważnie w stanie rozruszać rynku. Wczoraj było jednak zupełnie inaczej, a Czeski Narodowy Bank tylko podniósł emocje.
Czesi nie biorą jeńców
Wczorajsza decyzja o podwyżce stóp procentowych o 1% zaskoczyła rynki. Czeski Narodowy Bank miał dokonać i tak sporej podwyżki, bo zakładano wzrost o 0,75%. Wyższy od oczekiwań parametr spowodował jednak, jak nietrudno się było domyślić, reakcje rynków walutowych. Czeska korona umocniła się wczoraj o niemal procent względem euro i to w dniu, kiedy zarówno złotówka, jak i forint były w odwrocie. Co ciekawe, w oficjalnym komunikacie jest mowa o tym, że to nie koniec tego ruchu i na kolejnych posiedzeniach można spodziewać się kolejnych podwyżek.
Dane zza oceanu
Wczoraj poznaliśmy pakiet ważnych danych z USA. Na pierwszym miejscu należy wskazać finalne dane na temat PKB. Amerykanie co prawda z uporem maniaka pokazują wskaźnik annualizowany. Za tą nazwą kryje się symulacja, co by się stało, gdyby cały rok był taki jak ostatni kwartał. W sytuacji pandemicznej wartości idące z tego parametru są nieinterpretowalne. Można natomiast śledzić kierunek zmian. Wczorajszy odczyt był dobry, bo był lepszy od oczekiwań. Oprócz tego zobaczyliśmy lepszy od oczekiwań wskaźnik zaufania konsumentów oraz niższą od oczekiwań, ale najwyższą od stycznia, sprzedaż domów na rynku wtórnym. Wydawać by się mogło, że to dobre wiadomości. Inwestorzy jednak wczoraj sprzedawali dolara i kupowali euro. Kluczem do wyjaśnienia tej anomalii są analizowane w tle wypowiedzi członków FED i EBC.
Bezrobocie w Polsce
Poznaliśmy dzisiaj odczyt stopy bezrobocia za listopad. Zgodnie z oczekiwaniami spadła ona do 5,4%. Mowa oczywiście o bezrobociu rejestrowanym. Trzeba pamiętać, że najniższe bezrobocie przed pandemią w październiku 2019 roku wynosiło 5%. Nie odwołujemy się oczywiście do ukrytego bezrobocia poprzedniej epoki. Wynik ten pokazuje nam, że rynek realnie wraca już niemal do tamtych poziomów. Biorąc pod uwagę, jak dobre dane makroekonomiczne ostatnio publikuje Polska, aż strach pomyśleć, gdzie znajdowałby się złoty, gdyby powrót do normalności przedpandemicznej szedł nam jak w strefie euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wydatki Amerykanów,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
16:00 – USA – raport Uniwersytetu Michigan.
35% wzrostu na walucie w ciągu doby?Najnowsze umocnienie liry względem głównych walut to jeden z najsilniejszych ruchów na walutach ostatnich lat. Podstawy są co prawda trochę wątpliwe i możemy się spodziewać, że lira przyniesie jeszcze dużo emocji.
Niespodzianka na lirze
Lira turecka nie jest szczególnie popularną walutą. Jednak piszemy o niej, dlatego że pomimo jej wagi dla polskiej gospodarki dzieje się tam ostatnio bardzo dużo. Wczoraj np. prezydent Erdogan na ostatniej konferencji prasowej zapowiedział nowy program mający zachęcić obywateli do inwestowania w lirze. Polegać on będzie na wyrównywaniu strat lokat w lirze względem tych walutowych. Analitycy szybko zwrócili uwagę, że to prosta droga do rozpędzenia drukarek do absurdu. Raz bowiem trzeba będzie wyrównać obywatelom oszczędności i utrata wartości pieniądza może być trudna do zatrzymania. Wątpliwe jest, by czymś takim przejmowano się w kraju, gdzie obniża się stopy procentowe, by walczyć z inflacją. Skoro rozwiązanie to ma spowodować katastrofę, to pewnie lira słabnie? Nic bardziej mylnego. Inwestorzy grający na osłabienie liry wpadli w panikę, obywatele masowo sprzedawali dolara, a kurs liry w ciągu 24h w szczytowym momencie umacniał się o 35%, zawstydzając nawet rynek kryptowalut.
Wraca strach na rynki
Rozwój koronawirusa w wariancie Omikron okazuje się silniejszy, niż dotychczas sądzono. Widać to przynajmniej po przedłużających się restrykcjach w kolejnych państwach. Z perspektywy Polski możemy tego nie odczuwać, natomiast kolejne kraje nakładają bardzo silne obostrzenia. To właśnie one są podstawą do korekty zapotrzebowania na ropę. W rezultacie w poniedziałek baryłka ropy w szczytowym momencie taniała o niemal 4 dolary. Dzisiaj po korekcie w górę wciąż jest 1,5 dolara poniżej piątkowego zamknięcia. Nie zmienia to faktu, że jeszcze we wspomniany piątek dane z USA mówiły o rosnącej liczbie odwiertów, co może sugerować dobre perspektywy dla tego rynku. Długoterminowe ceny kontraktów na ropę są jednak niższe niż obecnie, co wskazuje na oczekiwania stabilizacji cen.
Dobre dane z Polski
Wczoraj poznaliśmy dane na temat produkcji przemysłowej w Polsce. Wzrosła ona o 15,2% w ujęciu rocznym. To nie tylko bardzo dobry wynik, ale również rezultat wyraźnie powyżej oczekiwań wynoszących 8,5%. Jak widać, polska gospodarka ma się zupełnie dobrze, a polityka powodująca osłabienie lokalnej waluty z pewnością jej nie przeszkadza. Po tych danych złoty wczoraj zyskiwał na wartości, a dzisiaj jest najsilniejszy względem euro od środy. Nie można tego samego powiedzieć względem franka, gdyż strach przed Omikronem spowodował kolejne umocnienia tej waluty.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Euro znów atakuje 4,64 złW ostatnim tygodniu bariera 4,64 zł za euro była miejscem, do którego kurs wielokrotnie docierał, ale go nie przekroczył na stałe. Zobaczymy, jak będzie w tym tygodniu, szczególnie że przed świętami może być potencjalnie spokojniej na rynkach.
Średnia płaca powyżej 6000 zł brutto
Piątkowe dane GUS pokazały, że wynagrodzenia w Polsce rosną 9,8%. To jednak zaledwie 2% powyżej inflacji. Nie można zatem mówić o rewolucji w naszych płacach. Dodatkowo skoro taki wynik mieliśmy w listopadzie, to grudniowe dane, wliczając premie, mogą być już dwucyfrowe. W takim scenariuszu do powodów inflacji szybko dołączy presja rosnących płac. W tym samym czasie zatrudnienie wzrosło o 0,7%. Oznacza to, że pracujących w przedsiębiorstwach jest w Polsce już zaledwie 1,5% mniej niż przed pandemią.
Inflacja w strefie euro niemal 5%
Potwierdzają się scenariusze szybszego wzrostu cen w strefie euro. Wynosi on już 4,9%, co jest wynikiem niemal 3% niższym niż w Polsce, ale z drugiej strony wciąż bardzo wysokim. Pokazuje to jednak, jak bardzo globalny jest problem wzrostu cen. Drugim elementem, na który warto zwrócić uwagę, są skutki zastosowanej strategii walki z covidem. Polegała ona na zalaniu gospodarki pieniędzmi. Pozwoliła oczywiście utrzymać poziom PKB na atrakcyjnym poziomie. Nadmiar pieniądza i bardzo niskie stopy procentowe ku rozpaczy polityków wywołują jednak na rynkach dokładnie te procesy, co powinny, zgodnie z podręcznikami makroekonomii. Inwestorzy nie wierzą jednak w podwyżki stóp procentowych w Europie i w piątek masowo przenosili swoje inwestycje za ocean. W rezultacie przez chwilę za jedno euro płacono mniej niż dolara i dwanaście i pół centa.
Obniżki stóp w Chinach
W Państwie Środka doszło do symbolicznej obniżki 1-rocznej głównej stopy procentowej z 3,85% na 3,8%. Jest to stawka, w oparciu o którą rozliczana jest większość kredytów dla przedsiębiorstw. Stawka 5-letnia, na podstawie której rozliczane są kredyty hipoteczne, pozostała na niezmienionym poziomie. Najwyraźniej władze Chin nie chcą opierać rozwoju o sektor nieruchomości, z którym i tak mają duże problemy. Co ciekawe, Chiny nie mają obecnie problemów z inflacją, w związku z czym amortyzowanie słabszej koniunktury gospodarczej obniżką stóp wydaje się zrozumiałym rozwiązaniem.
W kalendarium danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
INDEKS DOLARA AMERYKAŃSKIEGO - 20-12-2021Przedstawiam indeks dolara amerykańskiego, który od maja br. podąża w trądzie wzrostowym i dla inwestorów jest wskaźnikiem kapitału, jaki odpływa z różnych walorów inwestycyjnych ( głównie indeksów, ale też np.: kryptowalut). Na korzyść dalszych wzrostów przemawiają:
1. Wyraźny i zrównoważony oraz silny trend UP
2. Brak widocznych przesłanek do zawrócenia
3. Brak poziomu w przestrzeni wykresu do zawrócenia
4. Poziomy do zawrócenia są wyżej niż obecnie znajduje się cena
Ponadto struktura trójkąta zwyżkującego daje przewagę na UP, a jego wybicie przez górną krawędź było by wyraźnym sygnałem do dalszych wzrostów. Wyjście dołem może zwiastować co najwyżej dłuższy w cenie i czasie ruch korekcyjny, który nie powinien schodzić pod linie trendu.
Wykres pokazuje, że mało kto wierzy już w poprawnie polityczne działanie amerykańskiego FED. Inwestorzy zdają sobie sprawę, że próby utrzymania trendów przez blokowanie podwyżek stóp procentowych przy przyśpieszającej inflacji prędzej czy później muszą skończyć się źle. Przez słowo „źle” mam tu na myśli taką korektę, która przysłowiowej ulicy kojarzyć się będzie z „pęknięciem bańki”.
USD na poziomie 4,10 złBez wątpienia największą gwiazdą mijającego tygodnia miał być dolar, napędzany najpierw spekulacjami, później samą decyzją FOMC. I trzeba przyznać, że w obu przypadkach było ciekawie. Najpierw mieliśmy prawdziwy festiwal domysłów i predykcji, gdzie ścierały się ze sobą często wręcz skrajnie różne podejścia. Gołębie skrzydło zainspirowane rozwijającą się kolejną falą pandemii sponsorowaną przez Omikron, wcale nie tak po cichu, liczyło na zmianę narracji, a przynajmniej wycofanie się FEDu do dobrze znanego bastionu wait&see. Bliżej prawdy okazali się jednak ich oponenci. Powell i spółka postanowili na poważnie potraktować przyspieszającą inflację. Już w grudniu proces taperingu ma zostać zwiększony dwukrotnie, by później w styczniu znowu ulec kolejnemu podwojeniu. Co więcej, fedokropki zaskoczyły sugestią, że już w przyszłym roku możemy się spodziewać aż trzech podwyżek stóp procentowych. Co ciekawe, jednak tak wyraziste posiedzenie Komitetu nie miało zbyt poważnego wpływu na dolara. Dolar od początku tygodnia powoli kształtuje formację flagi i środowa decyzja nie doprowadziła do jej wybicia. Obecnie znajdujemy się przy poziomie 4,10 zł, który na początku grudnia pełnił funkcję górnego ograniczenia konsolidacji. Do listopadowych szczytów wciąż brakuje 10 groszy, jednak znając zwyczaje złotego dotyczące końca roku, nie jest wykluczone, że jeszcze do nich wrócimy. Z drugiej strony mamy wsparcie przy 4,05 zł i ono wydaje się w najbliższym czasie raczej niezagrożone.
Szwajcarzy nie martwią się inflacją W zupełnie inne tony uderzyli Szwajcarzy, którzy jednak cały czas nie muszą się martwić o inflację. Mogłoby się wydawać nawet, że czegokolwiek by Helweci nie zrobili i tak nie są w stanie wykreować u siebie nadmiernej inflacji. Tak jak nie za bardzo są w stanie zapanować nad własną walutą, która wbrew działaniom banku centralnego wciąż się umacnia. Jeszcze niedawno na parze CHFPLN byliśmy na historycznych szczytach (nie licząc poziomów intersession ze stycznia 2015 r.). Podobnie wygląda sytuacja wobec euro, gdzie frank jest na 6-letnich ekstremach. Stąd też utrzymanie skrajnie niskich stóp procentowych, które są najmocniej negatywne na świecie. Do tego kolejna zapowiedź możliwej interwencji na rynku walutowym w przypadku nadmiernego umocnienia się helweckiej waluty. Niewiele to zmienia, frank po krótkiej korekcie znowu wraca do wzrostów i nie można wykluczyć, że jeszcze w tym roku poszukamy nowych historycznych szczytów na parze ze złotym.
Euro w trendzie wzrostowyymGdzieś pośrodku tego wszystkiego staje Europejski Bank Centralny, który pomału próbuje się przefarbować na jastrzębią modłę, ale tak naprawdę nie idą za tym żadne zmiany w działaniu, czy choćby podejściu. Temat marcowego wygaszania programu skupu aktywów oprócz ładnego opakowania tak naprawdę nie wiele wnosi, skoro ma być on zastąpiony przez podobny instrument (choć faktycznie są szanse, że na mniejszą skalę). Co do stóp procentowych to oprócz oczywistego braku podwyżki, dostaliśmy kolejne zapewnienia, że w przyszłym roku nie ma co na nią liczyć. Rynek sam z siebie nadmuchał atmosferę zmiany i teraz stał się trochę zakładnikiem tej wizji. Wspólna waluta od 8 grudnia znajduje się w trendzie wzrostowym po tym, jak odbił od poziomu 4,575 zł. Od tego momentu podrożała już 6 groszy i powoli, acz konsekwentnie kieruje się ponownie w kierunku listopadowych szczytów przy 4,70 zł.
Wczoraj FED, dzisiaj EBCBieżący tydzień bogaty jest w ważne posiedzenia banków centralnych. Wczorajsze posiedzenie FED nie zatrzęsło rynkami, aczkolwiek być może część inwestorów czeka na dzisiejsze EBC.
Jednak zmiana planów za oceanem
Wczorajsza decyzja Federalnego Komitetu Otwartego Rynku nie zmieniła stóp procentowych. Zgodnie z oczekiwaniami obniżono jednak program skupu aktywów. Co więcej, tak jak przewidywała część specjalistów, doszło do przyspieszenia redukcji programu skupu, a przynajmniej do zapowiedzi. Zostanie on zlikwidowany do marca, a nie do czerwca przyszłego roku. W rezultacie kolejne obniżki programu skupu aktywów powinny być dwukrotnie wyższe, niż dotychczas sądzono. Co ciekawe, na początku posiedzenia dolar się umacniał, jednakże niemal od razu wrócił do poprzednich poziomów i zaczął tracić. Wynika to z oczekiwań inwestorów w sprawie przyspieszenia podwyżek stóp procentowych. Te jednak zostały zgaszone przez niższe oczekiwania względem inflacji.
Ceny jednak rosną o 7,8%
Ostateczne dane na temat inflacji wskazują, że ceny w Polsce rosną o 7,8%, a nie 7,7% jak we wstępnym odczycie. Nie jest to duża zmiana, ale potwierdza, że sytuacja w Polsce jest nawet gorsza, niż dotychczas sądzono. Z drugiej strony do końca roku nie ma posiedzeń RPP. W zależności od tego, jak analitycy będą interpretować sytuację, może to powodować wyższe oczekiwania względem wzrostu stóp procentowych, co finalnie może nawet wzmacniać złotego.
Spadają zapasy ropy
Wczorajsze dane z USA na temat zmiany zapasów pokazały wyraźny spadek. Wynosił on o 2 mln baryłek więcej niż oczekiwania. Pokazuje to, że obecne prognozy zaktualizowane przy okazji pandemii Omikrona mogą być zaniżone. Skoro na rynku jest mniej surowca, nie można się dziwić, że jego ceny znów idą w górę. W rezultacie pomimo wtorkowego zejścia ceny baryłki ropy poniżej granicy 70 dolarów dzisiaj znów znajdujemy się w okolicach 72 dolarów za baryłkę.
W kalendarium danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:45 – strefa euro – decyzja EBC w sprawie stóp procentowych,
14:00 – Polska – inflacja bazowa,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
14:30 – strefa euro – konferencja po decyzji EBC.
Euro znów rośnieNiedługo przyszło nam nacieszyć się relatywnie mocniejszą złotówką. Euro znów idzie w górę i wielu analityków zastanawia się, jak daleko ten ruch zajdzie. W tym tygodniu mamy jeszcze dwa najważniejsze posiedzenia banków centralnych. Spotyka się bowiem i EBC, i FED.
Złoty znów w odwrocie
Po przeszło tygodniu oscylowania wokół poziomu 4,60 zł za euro złotówka znów znajduje się w odwrocie. Na rynku nie ma bezpośrednich danych mogących jednoznacznie za to odpowiadać, aczkolwiek ogólny klimat jest wątpliwy. Z jednej strony jest strach przed możliwymi interwencjami walutowymi pod koniec roku. Z drugiej strony mgliste zapowiedzi podwyżek stóp procentowych nie zachęcają inwestorów do lokowania środków w Polsce. Nie może zatem dziwić, że znajdujemy się już na poziomie 4,64 zł za jedno euro.
Rynek pracy na Wyspach
Wielka Brytania po opuszczeniu Unii Europejskiej okazała się mieć kilka problemów, z których wcześniej nie zdawała sobie sprawy. Jednym z nich jest to, że w pewnych zawodach pracowało bardzo dużo obcokrajowców, których nie ma teraz za bardzo kto zastąpić. Dobrze pokazują to dane o liczbie otwartych ofert pracy. Przekracza ona 1,2 miliona, nie znaczy to wcale, że wszyscy mają pracę. Nie ma jej bowiem nadal 4,2% obywateli. Nie posiadają oni jednak chęci podjęcia zatrudnienia w tych zawodach lub też (jak ma to miejsce w przypadku bardzo medialnego problemu kierowców ciężarówek) kwalifikacji potrzebnych do pracy. Dla lepszego oddania skali, gdyby te stanowiska zostały zajęte, bezrobocie wynosiłoby nie 4,2%, a około 1,7%.
Kryptowaluty znów szukają dna
Po ostatnich szczytach wciąż jesteśmy świadkami odwrotu inwestorów od rynku kryptowalut. Najpopularniejsza kryptowaluta świata od szczytu w listopadzie na 68 000 dolarów spadła już ponad 20 000 dolarów i wcale nie musi to być koniec tego ruchu. Część inwestorów boi się powtórki sprzed 4 lat. Wówczas grudniowa przecena trwała realnie cały 2018 rok i zakończyła się spadkiem o około 80% od szczytów. Ryzyko powtórzenia tego scenariusza powoduje, że część inwestorów zamyka pozycje, co tylko pogłębia spadki.
W kalendarium danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Węgry – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:00 – Polska – bilans płatniczy,
14:30 – USA – inflacja producencka.
Ceny rosną nie tylko w PolsceNasze polskie 7,7% inflacji to owszem dużo, ale to wcale nie jest tak, że tylko Polska boryka się z wysoką inflacją. Można by oczywiście powiedzieć, że skoro wszędzie ceny rosną, to nie jest to problem wewnętrzny. Byłoby to słuszne, gdyby nie to, że większość państw wpadło w pułapkę wysokiej inflacji, podobnie jak Polska.
Inflacja w Europie
Piątek potwierdził dane z Niemiec. Inflacja w tym kraju wynosi zgodnie z oczekiwaniami 5,2%. Z kolei inflacja u naszych południowych sąsiadów wynosi 6%. Prognozy dla Czechów wynosiły 6,1%, więc to korzystne odchylenie względem oczekiwań. Pokazuje to, że problem inflacji jest nie tylko naszym problemem. Warto zauważyć, że strefa euro jeszcze nie zaczęła podnosić stóp procentowych, zatem niedługo może być tam naprawdę niewesoło. Chociaż trzeba pamiętać, że wciąż są takie kraje jak Malta, czy Portugalia, które mają inflację poniżej 2%.
Ceny rosną też za oceanem
Inflacja w USA jest obecnie najwyższa od 1982 roku. To prawie 40 lat. Poziom 6,8% jest czymś, co jeszcze niedawno wydawało się niemożliwe. Pozostałe dane z USA jednak napawają optymizmem. W rezultacie biorąc pod uwagę presję na wzrost stóp procentowych wywołaną przez rosnące ceny, mamy bardzo dużo powodów, by dolar ponownie umacniał się względem głównych walut. W tym tygodniu mamy posiedzenie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. O ile decyzja wydaje się pewna i skończymy na obniżaniu programu skupu aktywów o 15 mld dolarów miesięcznie, to interesujący będzie komunikat, który powinien zaadresować obecne problemy.
Kolejne problemy liry tureckiej
Lira turecka ma ostatnio duże problemy. Powody leżą ponownie w polityce monetarnej. W kraju w którym inflacja rośnie powyżej 20% w skali roku obniżane są stopy procentowe. Z jednej strony mamy działania prezydenta, który tylko potwierdza słuszność tej drogi. Z drugiej spanikowanych członków banku centralnego, którzy wiedzą, że nie wykonując poleceń głowy państwa ryzykują co najmniej stanowiskiem. W rezultacie w tym tygodniu spodziewana jest kolejna obniżka stóp procentowych. To z kolei powinno dalej napędzać inflację. Jak tak dalej pójdzie, to w pierwszym kwartale 2022 roku zobaczymy ponad 25% inflacji. Od początku roku lira turecka straciła 77% względem euro. Tak, tam nie powinno być przecinka.
W kalendarium danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Frank niespodziewanie silnyCo w pewnym stopniu ostatnio niespotykane, swoją siłę pokazuje frank szwajcarski. Widać to przede wszystkim po tym, że deprecjacja waluty Helwetów zatrzymała się mniej więcej w połowie poprzedniego ruchu w górę. Obecna konsolidacja znajduje się piętro wyżej od tej z początku listopada i wiele wskazuje, że za szybko nie wrócimy do tamtych poziomów. Warto zauważyć, że po drodze kurs CHFPLN sięgnął aż do 4,52 zł, co stanowi historyczny szczyt (nie liczą flash crashu ze stycznia 2011 roku). Nigdy wcześniej szwajcarska waluta nie była tak droga w stosunku do naszego złotego. Wiele wskazuje na to, że frank nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Przynajmniej dopóki nie zostanie pokonane wsparcie przy 4,32 zł, wciąż aktualnym scenariuszem pozostaje próba wyjścia na kolejne szczyty.
Funt pod koniec roku zaczął podążać za globalnymi schematamiFunt w ostatnim czasie zerwał ze swoją oportunistyczną naturą i podąża utartymi globalnymi schematami. Przez większą część kończącego się już roku, brytyjska waluta grała na własnych zasadach. Przede wszystkim podkreślała swoje ambicje oraz szanse, czasami również mocniej reagując na potencjalne (oraz te realne) zagrożenia. Wzrost gospodarczy, szybsze wychodzenia z programów luzowania ilościowego, ale także mocne uderzenia pandemii na Wyspach powodowały, że funt często stał w kontrze do światowych tendencji. Ostatnie miesiące jednak wyraźnie utemperowały te zapędy i szterling coraz częściej płynie z prądem. Widać to wyraźnie po korelacji dzisiaj omawianych wykresów. Tu także mamy dynamiczny wzrost zaczynając od 10 listopada, który wyprowadził kurs GBPPLN prawie 30 groszy w górę, do poziomu 5,625 zł. I w tym przypadku mówiliśmy o kilkuletnich maksimach. By znaleźć droższego funta, należy cofnąć się do ery przedbrexitowej. Potem jednak tak jak w przypadku pozostałych walut, obserwowaliśmy odwrót i oddanie zdobytego wcześniej pola. Szterling spadł do pułapu 5,355 i dopiero tu próbuje odbudować konsolidację.