EURUSD w kierunku parytetu i implikacje dla PLNDziś rynek podejmuje próbę wybicia dołem z 7 letniej konsolidacji na parze EUR/USD. Zamknięcie tygodnia poniżej 1.0300 może otworzyć drogę nawet do poziomu 0.9600.
Pozycjonowanie commercial traders zgodnie z raportem CFTC jest nadal na poziomie neutralnym i ciągle z tendencją w kierunku short netto, wskazując na istniejący potencjał ze strony banków inwestycyjnych do zwiększania pozycji krótkich na EUR co może wspierać dalszą deprecjację wspólnej waluty.
Coraz słabsze dane z gospodarek strefy Euro zmniejszają szanse na dłuższy cykl podwyżek przez ECB. Rynki zaczynają dostrzegać, że podwyżki stóp procentowych o 200pb przez ECB to nierealna perspektywa.
Niestety słaba koniunktura w Europie oznacza również słabość naszej gospodarki, która jest ściśle powiązana z tym co dzieje się u naszych sąsiadów.
Dalsze osłabianie się EUR doprowadzi do dalszej deprecjacji PLN zarówno w stosunku do USD jak i EUR (w obu przypadkach w kierunku 5 zł) i to bez względu na to jak wysokie będą stopy procentowe w Polsce, ponieważ waluta naszego kraju należy do koszyka walut z wysoką betą co oznacza, że jest postrzegana jako waluta ryzykowna, zatem najczęściej traci ona stosunkowo mocno w okresach recesji i kryzysu, natomiast w okresach ożywiania i wzrostu gospodarczego ma tendencję do relatywnie szybkiego i dynamicznego umacniania się.
Pamiętaj że priorytetem inwestorów instytucjonalnych jest przede wszystkim zachowanie wartości posiadanego kapitału, w dalszej kolejności generowanie na nim zysku. W sytuacji recesji i kryzysu ryzyko na rynkach wzrasta, dlatego inwestorzy wycofują kapitał z miejsc o potencjalnie wyższym ryzyko do krajów gdzie to ryzyko jest najmniejsze (tj. do krajów i instrumentów uznawanych za Safe Haven).
Więcej o przyczynach osłabienia EUR i PLN znajdziecie w pomysłach powiązanych poniżej.
USD (Dolar Amerykański)
Dolar po 5 zł!!! Amerykańska waluta dołącza do franka i wyraźnie przekracza poziom 5 zł. Nie wiadomo, kto uszkodził rurociągi na Bałtyku, ale podobno nie jest to szorujący po dnie złoty. Węgrzy podnieśli stopy procentowe powyżej poziomu w Turcji.
Dolar przebija kolejne poziomy
Wraz z kolejnymi umocnieniami dolara względem euro na rynku dzieje się wiele ciekawych procesów. Dla nas lokalnie zdecydowanie najważniejszym wydarzeniem jest przebicie przez dolara poziomu 5 zł. Tak, dobrze czytacie Państwo. Amerykański dolar kosztuje 5 zł, to ta sama waluta, która na początku pandemii przebijała poziom 4 zł i wielu osobom wydawało się to bardzo dużo. Dzisiaj jednak Ameryka zasysa kapitał w takim tempie, że kolejne bariery pękają jedna za drugą. Jednym z głównych powodów są rosnące oczekiwania względem stóp procentowych. Nie bez znaczenia jest też dobra kondycja tamtejszej gospodarki mimo pierwszych poważnych oznak spowolnienia w Europie.
Ropa szuka dna
Wydawać by się mogło, że uszkodzenie rurociagów Nord Stream spowoduje, że na rynkach surowców energetycznych rozpocznie się panika i windowanie cen. Nic bardziej mylnego. Cena baryłki ropy naftowej notowanej w Londynie to obecnie niecałe 85 dolarów. Gdy zaczynała się wojna, było to 95 dolarów. Niestety za ropę płaci się w dolarach, a dolar drożeje ostatnio bardzo szybko. W rezultacie pomimo spadku cen tego surowca płacimy za niego wyraźnie więcej niż tuż przed wojną. Z drugiej strony można też szukać pozytywów, gdyby nie niższy VAT i spadek cen ropy ze szczytów oglądalibyśmy dzisiaj dwucyfrowe ceny na stacjach paliw za litr.
Węgrzy sprawdzają odporność kredytobiorców
Wczoraj Węgrzy zaskoczyli rynek dwa razy jedną decyzją. Po pierwsze podnieśli stopy procentowe o 1,25%. To nie tylko istotnie wyższa podwyżka niż polskie symboliczne 0,25%, ale ważniejszy jest obecny poziom. Stopy procentowe osiągnęły bowiem imponującą wartość 13%. To o pełen punkt procentowy więcej niż Turcja, czyli kraj, w którym inflacja oscyluje koło 80%. Drugą niespodzianką jest fakt, że po tak dużym wzroście zapowiedziano zakończenie cyklu podwyżek. Po tym zestawie inwestorów zamurowało. Z jednej strony należało kupować forinta, bo wyższe stopy. Z drugiej należało sprzedawać, bo już dalej nie wzrosną. W rezultacie po dużych skokach w dół i w górę waluta Węgier zakończyła dzień na zbliżonych poziomach, co zaczęła.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych nie ma odczytów mogących poważnie zaburzyć to, co się dzieje na rynkach. Po południu odbędą się jednak wystąpienia członków FED i to one mogą nam wskazać nowy kierunek na walutach.
GBP z nieba do piekłaNiespotykana sytuacja na brytyjskiej walucie. Paradoks aktualnych czasów to zacieśnianie monetarne w połączeniu z luzowaniem fiskalnym. EUR/USD dryfuje w okolicach 20-letnich minimów. Złoty nadal pozostaje w defensywie.
Krach na funcie
Jak gwałtowne potrafią być ostatnio zmiany na rynkach, świadczy sytuacja na GBP z ostatnich godzin. Nie boję się użyć słowa “krach”, który spowodował, że funt brytyjski stał się najtańszy w relacji do dolara amerykańskiego w historii. Jest to konsekwencja prezentacji zmian w podatkach przez nową premier Zjednoczonego Królestwa Liz Truss. Trzeba dodać, że jest to radykalne cięcie obciążeń fiskalnych, oczywiście sfinansowane emisją długu. To pigułka nie do przełknięcia dla inwestorów, stąd paniczna wyprzedaż funta i przy okazji gigantyczna przecena brytyjskich obligacji skarbowych.
Bank Anglii w pogotowiu
W tym roku funt do dolara stracił już blisko 20%, a trzeba przyznać, że początek roku miał bardzo udany, gdyż szybkie tempo szczepień i odmrożenie gospodarki spowodowało, że w gronie walut G-10 był jedną z najmocniejszych. Dzisiaj GBP podkopał wszystkie swoje fundamenty i można go traktować jako jedną z bardziej rozchwianych walut. Szczególnie że patrząc na gospodarkę, widzimy splot niekorzystnych czynników: słaby wzrost gospodarczy w połączeniu z blisko 10% inflacją i rosnącym deficytem nie budzi sympatii inwestorów. Tym bardziej że dług Wielkiej Brytanii będzie rósł, skoro zaplanowano kolosalne wydatki budżetu na poziomie ponad 150 mld GBP. Do tego pojawia się paradoks, który jest niejako oznaką aktualnych czasów, a więc zacieśnianie monetarne w połączeniu z luzowaniem fiskalnym Można by śmiało powiedzieć, że większość znanych ekonomistów byłaby w niemałym szoku, że tak można. Nie można za to totalnie krzyżować Liz Truss, bo zamysł niby dobry, wsparcie gospodarki w kryzysie energetycznym. Tylko plany likwidacji stawki 45% dla najbogatszych, obniżenie PIT o 1%, czy rezygnacja z podwyżki CIT o 6% nie spełniają kryteriów walki z inflacją. Idą też w opozycji do działań Banku Anglii, który będzie zapewne zmuszony ratować sytuację i podnieść pozaprogramowo stopy procentowe oraz interweniować na rynku FX.
Flirtowanie ze wsparciem
Na EUR/USD dryfowanie na niskich poziomach. Była próba przebicia wsparcia na poziomie 0,96, który stanowi 20-letnie minimum, ale na ten moment okazała się ona nieudana. Wynik wyborów we Włoszech i wygrana eurosceptycznej partii prawicowej nie daje pretekstu do odbicia wspólnej waluty. Inwestorzy boją się, jaki plan może zaserwować prawdopodobnie przyszła premier Meloni. Mówi się o potężnej stymulacji fiskalnej i wpływa to na dużą nerwowość na włoskim rynku długu. Jak wiemy, w dalszej perspektywie może to spowodować problem dla EBC, tym bardziej w obliczu podwyżek stóp procentowych. Euro nie pomaga też sytuacja na froncie wojny w Ukrainie, gdzie nadal ryzyko geopolityczne jest wysokie, a coraz częściej pojawia się czarny scenariusz użycia broni jądrowej.
Zły moment
Wspominaliśmy o paradoksach w brytyjskiej gospodarce, a identyczne mamy w naszym kraju. Kolejne plany rządu sieją panikę na warszawskiej giełdzie i niestety są hamulcem dla ewentualnego odreagowania na krajowej walucie. PLN nadal będzie narażony na ryzyko większej przeceny szczególnie w relacji do USD czy CHF. Tym bardziej że RPP jest niechętne dalszemu podwyższeniu stóp procentowych, co w połączeniu z dalszymi stymulacjami fiskalnymi zapewne wywinduje inflację na poziomy bliskie 20%. Najgorsze, że wszystkie czynniki wewnętrzne niekorzystne dla naszej waluty prezentują się w najgorszym możliwym momencie, a więc totalnym chaosie na rynkach.
Brytyjska masakra piłą dolarową Jeszcze nie zdążyliśmy uspokoić się po wydarzeniach z poprzedniego tygodnia, a poniedziałek rozpoczął się równie ekscytująco. Dolar rośnie w siłę, na popularnym “edku” schodzimy coraz niżej. GBP miał ciężki weekend, a brytyjską masakrę na GBP/USD zatrzymało ustanowienie historycznych minimów. Dziś także poznaliśmy najnowsze dane indeksu Ifo z Niemiec.
Dolar dalej rośnie
USD nie może się zatrzymać w drodze do pozycji walutowego olbrzyma. Jego pewność i zdecydowanie budzi podziw i respekt. Kiedy ten szalony rajd się skończy? Wydaje się, że nikt i nic nie może powstrzymać amerykańskiego dolara. Będzie to jego własna decyzja, na którą najprawdopodobniej będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Zielony jest mocno wspierany przez amerykańskich decydentów monetarnych. Dodatkowo w piątek wiatru w skrzydła dodały mu wskaźniki PMI dla przemysłu i usług zza oceanu. Obydwa odczyty były lepsze od oczekiwań. W przypadku PMI dla przemysłu cały czas znajdujemy się powyżej granicy 50 punktów, co sugeruje wzrost aktywności w tym sektorze gospodarki. PMI dla usług stanowczo odbiło. Wartość 49,2 punktów (poprzedni odczyt 43,7, konsensus 45) mocno zbliżyła się do neutralnego poziomu 50. O takich wynikach strefa euro na razie może pomarzyć. Na głównej parze walutowej świata w tym tygodniu znów dominuje dolar, który lekko po północy ponownie zaczął prężyć swoje muskuły. EUR/USD zszedł do poziomów ok. 0,956 USD za jedno euro. Od tego czasu następuje lekkie odreagowanie.
Pogrom GBP
Za nami piękny spektakl pt. nieprzewidywalność rynku. Podczas gdy większość uwagi zwrócona była w stronę silnych USD i CHF, mało kto skupił się na walutach, które słabną. Nie wspominając o zajmowaniu jakichkolwiek pozycji. A pamiętajmy, że tu też można zarobić. Dodatkowo większość z nas nadal myśli o decyzjach bankierów centralnych z poprzedniego tygodnia. Wydaje się więc, że przewidzenie dramatu waluty brytyjskiej było praktycznie niemożliwe. Wraz z początkiem tygodnia na wykresie GBP/PLN spadliśmy o imponujące 30 groszy w stosunku do piątkowych wycen! W poniedziałek rano poziomem wsparcia, od którego się odbiliśmy było lokalne minimum 5,15 PLN. Aktualnie (około godziny 10:00) trwa odreagowanie. Jeszcze ciekawiej wygląda sytuacja na GBP/USD. Tu chwilami zeszliśmy do około 1,04 USD, pobijając historyczne rekordy. Przypomnę, że dotąd najniższa wartość na tej parze walutowej wynosiła 1,064 USD za jednego funta i było to w 1985 roku! Przyczyna brytyjskiej makabry jest złożona. Niemniej jednak, ostatnie ruchy, o których dziś piszemy, miały swój niewinny początek w piątek 23 września o godzinie 10:30. Wtedy poznaliśmy odczyty PMI dla usług i przemysłu na Wyspach. Choć wynik dla przemysłu był powyżej oczekiwań, to obydwa wskaźniki znalazły się poniżej bariery 50 punktów, co sugeruje zmniejszenie aktywności w tych sektorach. Ponadto w piątek na Wyspach słabo wypadła także sprzedaż detaliczna. Tłumaczeń dzisiejszego pogromu na GBP doszukuje się natomiast w decyzji brytyjskiego rządu o największych cięciach podatkowych od 50 lat. Choć zapisy powinny pobudzić gospodarkę i umocnić walutę, to okazuje się, że są kontrowersyjne. Dlaczego? Wydaje się, że ich implementacja bardziej wesprze zamożnych obywateli, niżeli ulży najbiedniejszym. A to doprowadzić może do jeszcze większej polaryzacji społeczeństwa. Ponadto obniżone podatki to więcej środków pozostających w gospodarstwach domowych, co jest prostą drogą do dalszego wzrostu inflacji. Warto także dodać, że wprowadzenie ulg podatkowych przy jednoczesnym zwiększaniu wydatków rządowych może spowodować, że brytyjski budżet będzie trudny do spięcia. Dodatkowo ostatnią aprecjację dolara na GBP/USD wsparły także piątkowe odczyty PMI, wspomniane w poprzednim akapicie.
Indeks Ifo
W poniedziałek poznaliśmy także indeks klimatu gospodarczego największej gospodarki w Unii Europejskiej. Jest to wskaźnik wyprzedzający koniunktury, który obrazuje nastroje niemieckich przedsiębiorców. Dziś jego wartość była niska, jedynie 84,3 punkta. To o 2,7 pkt. niżej od oczekiwań. Ostatnio niżej byliśmy w maju roku 2020, kiedy to strach związany z krachem covidowym spowalniał rynki. Dzisiejsza publikacja indeksu Ifo nie jest pozytywna dla wspólnej waluty. Nie odznaczyło to się jednak na wykresie eurodolara, gdzie cały czas znajdujemy się poniżej 0,97 USD.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:00 – Wystąpienie publiczne prezeski ECB (Christine Lagarde).
USD/PLN i CHF/PLN najwyżej w historiiKomitet Otwartego Rynku zgodnie z oczekiwaniami podniósł stopy procentowe o 75 pb. Jednak to nie sama decyzja, a jastrzębi wydźwięk komunikatu, projekcje ścieżki monetarnej, a wreszcie konferencja Powella przyniosły pogrom na rynkach. Dla złotego oznacza to historyczną słabość, która może się jeszcze pogłębić po decyzjach banków centralnych ze Szwajcarii (tu na razie efekt jest odwrotny i gwałtowny) i Wielkiej Brytanii.
Fed nie pozostawia złudzeń
FOMC bez zaskoczeń podniósł stopy procentowe o 75 pb do poziomu 3,00-3,25%. Z jakiegoś powodu część rynku chciała uwierzyć (albo została zręcznie przekonana), że możliwe będzie choćby symboliczne złagodzenie stanowiska Komitetu. Do niczego takiego nie doszło, a amerykańscy decydenci jeszcze wyraźniej niż do tej pory pokazują swoją determinację w opanowaniu inflacji. Już 6 jastrzębich członków widzi główną stopę na poziomie 4,75% w 2023 r. (w czerwcu nikt nie mierzył tak wysoko), a do zmiany cyklu mogłoby dojść dopiero równo za rok. Tym samym najważniejsza władza monetarna idzie ścieżką wyznaczoną już jakiś czas temu, a wszelkie oczekiwania co do zejścia z tej drogi są w mojej opinii zdecydowanie przedwczesne. Pogłoski o bliskim końcu ery dolara można włożyć między bajki.
USD jak taran
Efekt posiedzenia FOMC był widoczny od razu w notowaniach amerykańskiej giełdy, a czerwień rozlewa się po rynku kapitałowym także dziś. W jeszcze jaskrawszy sposób zareagował rynek walutowy, gdzie USD nie bierze jeńców. Kurs dolara w czwartkowy poranek zaliczył historyczny rekord, docierając do 4,87 zł. Możliwe, że to nie koniec tego rajdu, ponieważ „zielony” próbuje przebijać kolejne dołki na głównej parze walutowej świata. Najnowszego minimum EUR/USD (najniżej od ponad 20 lat) przyjdzie nam szukać przy 0,981 $. Tym samym do wyznaczenia historycznego rekordu na eurodolarze został tylko cent, a więc leży on już w zasięgu ręki i chyba atak na to (także psychologiczne) wsparcie warto rozważać jako scenariusz bazowy w krótkim terminie.
CHF słabnie po SNB
Oczekiwania spełnili także Szwajcarzy, którzy podnieśli stopy w identycznym ruchu co Amerykanie, czyli o 75 pb. Pierwsza różnica jest taka, że Helweci po raz pierwszy od lata wyszli ze stopami procentowymi powyżej zera, a dokładnie z główną na 0,5%. Druga rozbieżność to poziom realnych stóp (czyli różnica między nominalnymi stopami a inflacją), która jest tutaj zdecydowanie na korzyść Szwajcarii. Mimo tego tamtejsi decydenci nie wahają się i wchodzą na ścieżkę zacieśniania z impetem. Kolejny i możliwe, że najwyraźniejszy rozdźwięk zobaczymy na rynku walutowym. Dolar po decyzji FOMC zyskiwał (i to historycznie), ponieważ okazał się bardziej jastrzębi od części rynkowych przewidywań. Z CHF po samej decyzji SNB sprawa ma się zupełnie inaczej, ponieważ w tym przypadku część inwestorów z jakiegoś powodu stawiała na jeszcze mocniejszy ruch, a konsensus był już dawno w cenach. Tym samym kurs franka po wyznaczeniu dzisiejszego poranka historycznych szczytów przy 5,05 zł osunął się już o 10 groszy. Koniec tygodnia ma szansę cechować się sporą zmiennością.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:00 – decyzja Banku Anglii.
FED po raz trzeciPo wielu godzinach oczekiwania wreszcie poznaliśmy orędzie Putina. Rynek odetchnął z ulgą i wrócił do “poważnych” tematów. FED dzisiaj ma trzeci raz z rzędu podnieść stopy procentowe o 75 p.b. Będzie to moment kulminacyjny tego tygodnia, ale zdecydowanie nie koniec emocji.
Z dużej chmury mały deszcz
Kiedy wczoraj do mediów trafiła informacja o planowanym orędziu do narodu prezydenta Federacji Rosyjskiej, na rynku można było wyczuć pewną falę niepokoju. Dość szybko napłynęła fala racjonalizujących komentarzy, czego możemy się spodziewać. Z tyłu głowy jednak chyba każdy miał przeświadczenie, że Putin jest tak naprawdę nieobliczalny i że mamy tu do czynienia z potężnym czynnikiem ryzyka. Zwłaszcza gdy z niewyjaśnionych powodów przemówienie się opóźniało. Ostatecznie zostało opublikowane dopiero dzisiaj rano (nagrane prawdopodobnie było już wcześniej) i ciężko znaleźć ku temu powód. Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że spierano się o różne wersje tego orędzia i wiele wskazuje na to, że wygrało to łagodniejsze. Najważniejszą wiadomością jest rozpoczęcie, i to już od dzisiaj, częściowej mobilizacji. W kamasze ma być powołanych 300 tysięcy rezerwistów. Nie zabrakło też smaczków, jak choćby zapewnień, że Rosja nie ugnie się przed atomowym szantażem Zachodu. Przywódca próbował uderzać w doniosłe tony, mówiąc o jednoczeniu się w obliczu zewnętrznego zagrożenia, ale ogólnie ocena przemówienia jest raczej słaba. Zdecydowanie Putina stać na więcej.
FED trzyma w szachu
Skoro można już wrócić do “war as usual”, inwestorzy na nowo skupiają się na wieczornej decyzji FED. Nikt raczej nie ma wątpliwości, że Amerykanie po raz trzeci z rzędu podniosą koszt pieniądza o 0,75 punktu procentowego. I choć prezydent Biden jeszcze niedawno przekonywał, że ostatni odczyt inflacji nie był wcale taki tragiczny, to jednak postrzeganie rynku zmienił diametralnie. Jasnym stało się, że FOMC w pełni skupi się na walce z dynamiką cen, pozostawiając problem recesji mocno w cieniu. Zwłaszcza że pozostałe wskaźniki makroekonomiczne sugerują, że z amerykańską gospodarką wcale nie jest tak źle i dopóki rynek pracy wciąż jest stabilny, nie ma czego się obawiać. Po cichu pojawiają się nawet spekulacje o możliwej jeszcze większej podwyżce, co jednak wydaje się skrajnie mało prawdopodobne. Jednak samo pojawienie się na tapecie ruchu o 100 punktów bazowych, może być wykorzystane do “rajdu ulgi” już po ogłoszeniu decyzji. Główna para walutowa znowu znajduje się blisko lokalnego minimum i prawdopodobnie trochę na siłę będzie szukała pretekstu do ruchu w górę. Rynek wyraźnie zadomowił się w okolicach parytetu i brakuje jak na razie odwagi, by ruszyć w którąkolwiek stronę.
Inni próbują dotrzymać tempa
Zdecydowana walka Amerykanów z inflacją wpływa na decyzje innych banków centralnych. Po pierwsze, dlatego że od zawsze FED wyznacza trendy i jest zbyt silny, by grać przeciwko niemu. A po drugie zaś widać, że wcześniej brakowało przekonania wśród decydentów, że ich decyzje mogą skutecznie rozwiązać problem dynamiki cen. Wczoraj o większym niż zapowiadanym ruchu zdecydowali Szwedzi, jednak prawdziwy festiwal decyzji będziemy mieć dopiero jutro. Co istotne, swoje posunięcia zaprezentują trzej kluczowi dla rynków gracze. Zgodnie ze spekulacjami Brytyjczycy mają podnieść koszt pieniądza o 50 p.b., choć jest tu spore pole do niespodzianki w górę, co zapewne przydałoby się funtowi. Aż potrójny ruch mają wykonać Szwajcarzy, co z kolei… jeszcze mocniej skomplikuje sytuację na franku. Ten już teraz jest zdecydowanie za mocny, a możemy się spodziewać kontynuacji aprecjacji helweckiej waluty. Teoretycznie żadnych zmian nie należy się spodziewać w Japonii, jednak i tu kształtuje się pole do niespodzianek, zwłaszcza po ostatnich odczytach inflacji. Jak zwykle trochę kolorytu do tego sosu dorzucą Turcy i choć rynek spodziewa się utrzymania status quo, to jednak nigdy nie wiadomo.
W kalendarzu makroekonomicznym widnieje kilka ciekawszych odczytów, jednak przy takim natłoku decyzji banków centralnych nikt nie będzie sobie nimi zawracał głowy.
Szwedzi podnoszą stopy o 100 pb!Inflacja producencka głównej gospodarki w Unii Europejskiej negatywnie zaskoczyła rynki. Jej wartość znacząco różni się od konsensusu. O wiele lepiej wskaźnik ten przedstawia się w Kanadzie. W Skandynawii szwedzcy decydenci próbowali zaskoczyć rynek, podnosząc stopy procentowe powyżej oczekiwań.
PPI w Niemczech
Za naszą zachodnią granicą inflacja producencka z impetem pokonała rekord sprzed miesiąca (37,2%). Tym samym ustanowiła nowe szczyty. Jej aktualna wartość wynosi aż 45,8%. Odczyt ten znacznie odbiega od oczekiwań rynku, które były na poziomie 37,5%. Niemiecka gospodarka jeszcze nigdy w historii nie miała do czynienia z takimi wartościami w przypadku omawianego wskaźnika. Co więcej, skok o 8,6 punktu procentowego w stosunku do odczytu sprzed miesiąca jest również rekordową różnicą. Warto zaznaczyć, że inflacja producencka nie jest indeksem, który znacząco wpływa na wartości kursowe. Stąd też brak większej reakcji na EUR/USD po jego publikacji. Główna para walutowa świata od wczorajszego wieczoru do wtorku godziny 10:00 utrzymuje się powyżej parytetu. Dodam, że PPI ma opóźniony wpływ na inflację konsumencką. Tutaj dochodzimy do niezbyt optymistycznego wniosku, który sugeruje gorsze dane niemieckiego CPI w kolejnych miesiącach.
W Kanadzie lepiej
W zupełnie innym kierunku podąża inflacja producencka w Kraju Klonowego Liścia. Tutaj od marca 2022 roku znajdujemy się w trendzie spadkowym. Wczorajsza publikacja znalazła się na poziomie 10,6%. Tym samym zeszliśmy do najniższych poziomów od kwietnia 2021 roku. Dobre dane kanadyjskiego indeksu nieznacznie odznaczyły się na wykresie USD/CAD. Po publikacji inflacji producenckiej w Kanadzie tracący wczoraj dolar kanadyjski odbił się od poziomu 1,334 CAD. Do dziś umocnił się o niecały cent w stosunku do amerykańskiej waluty. Dziś po południu czeka nas odczyt CPI z Kanady, co może wywołać większy ruch kursowy na USD/CAD, niż wczorajsze dane dotyczące cen producentów.
Szwecja zaskakuje, ale nie rynki
Bank Szwedzki podniósł stopy procentowe powyżej oczekiwań. Ich aktualna wartość to 1,75%. Zmiana ta była znacząca, gdyż decydenci ze Sztokholmu postawili na podwyżkę o 100 pb. Wydawać by się mogło, że tak znaczący ruch wpłynie na kurs korony szwedzkiej w stosunku do euro, amerykańskiego dolara czy złotego. Tak się jednak nie stało. Po chwilowym zawirowaniu kursowym związanym z ogłoszeniem decyzji Riksbanku, we wtorek przed godziną 10:30 na wykresach EUR/SEK i USD/SEK znajdujemy się powyżej poziomów obserwowanych z rana. Oznacza to, że chwile po publikacji danych korona szwedzka lekko traci do trzech wcześniej wspomnianych walut.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – Kanada – inflacja konsumencka CPI
19:00 – strefa euro – wystąpienie publiczne prezeski ECB (Christine Lagarde).
W oczekiwaniu na FOMCJuż za dwa dni kluczowe wydarzenia ostatnich tygodni, czyli posiedzenie amerykańskiej władzy monetarnej. Dyskusja co do dalszej polityki pieniężnej nie milknie także w Polsce. Środki z unijnych funduszy oddalają się od Węgier.
Zagrożone fundusze dla Węgier
Najpierw Parlament Europejski, a teraz Komisja Europejska rekomenduje zablokowanie wypłaty 7,5 mld euro dla Węgier z Funduszu Spójności. Kwota ta stanowi aż 65% przyznanych wcześniej środków w ramach trzech programów operacyjnych. Pierwszy raz w historii KE postanowiła skorzystać z tzw. mechanizmu warunkowości, który wiąże unijny budżet z wypełnieniem kryteriów praworządności. Powodem do wstrzymania wypłaty funduszy są problemy z korupcją w państwie rządzonym przez Viktora Orbana. Unijni urzędnicy szacują, że nawet do 4% środków spływających na Węgry jest wydatkowanych z pogwałceniem prawa, co jest niechlubnym rekordem UE. Co prawda Budapeszt zapowiedział wprowadzenie nowych regulacji antykorupcyjnych, ale mało kto w Brukseli wierzy w zapewnienia, oczekuje się wdrożenia odpowiednich rozwiązań. Teraz piłka znajduje się po stronie Węgrów, którzy do 19 listopada mają przedstawić nowy raport. Jeśli nie uda im się wypełnić zobowiązań, to w ciągu trzech miesięcy Rada Europejska (szefowie rządów) kwalifikowaną większością głosów może ostatecznie przypieczętować blokadę środków. Warto przypomnieć, że Węgrzy nie otrzymują także prawie 6 mld euro z Funduszu Odbudowy.
USA nadaje kierunek
Już w środę posiedzenie amerykańskiej władzy monetarnej i to na Komitecie Otwartego Rynku skupi się w tym tygodniu uwaga inwestorów. Zdecydowana większość rynku oczekuje utrzymania tempa podwyżek stóp procentowych, a więc ruchu o 75 pkt bazowych. Dolar w tych okolicznościach pozostaje silny, ale rozgrywka pod decyzję FOMC tak naprawdę dopiero się zaczyna, a jej punktem kulminacyjnym będzie zapewne konferencja prasowa prezesa Powella. Nawet drobne sugestie szefa Fed dot. dalszej ścieżki monetarnej mogą być impulsem do zmiany lub pogłębienia aktualnego trendu. Na parkietach giełdowych utrzymuje się negatywny sentyment, z chlubnymi wyjątkami np. w postaci warszawskich indeksów. Zniżkuje także ropa (wycena baryłki Brent wraca w pobliże 90 USD), co podsyca recesyjne oczekiwania. O poranku całkiem przyzwoitą pozycję zachowuje polski złoty, z głównych walut słabnie tylko w stosunku do bezkonkurencyjnego USD. Przed godz. 11 kurs dolara utrzymuje się powyżej 4,72 zł, a kurs euro zbliża się do 4,71 zł.
RPP coraz bardziej podzielona
Skoro przy bankierach centralnych jesteśmy, to warto zerknąć na wywiad członka Rady Polityki Pieniężnej Henryka Wnorowskiego, który podzielił się swoimi przemyśleniami z „Rzeczpospolitą”. Według niego główna stopa procentowa nie powinna wzrosnąć powyżej 7% (przypomnijmy, że w tej chwili to już 6,75%). W tym miejscu decydent zaznacza, że przewidywania dotyczą sytuacji z obecnym stanem wiedzy, ale ponieważ rzeczywistość jest bardzo dynamiczna, to zachowuje on prawo do ich zmiany. Oczekiwania mogłaby zmienić wrześniowa inflacja, jeśli okazałaby się wyższa od sierpniowej. Tutaj jednak prof. Wnorowski spodziewa się słabszej dynamiki cen, ponieważ ma wygasać efekt przenoszenia kosztów producentów na ceny finalne. W dłuższej perspektywie nie spodziewa się on negatywnego silnego efektu popytowego, związanego ze skokową podwyżką płacy minimalnej od nowego roku. Ostatnie wypowiedzi różnych członków RPP wskazują, że kolejne posiedzenia Rady mogą być burzliwe. Gwoli przypomnienia w 9-osobowej Radzie pozostają wciąż dwa nieobsadzone wakaty.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Bitcoin (BTC) - powiadaja, ze bear flagaWitam wszystkich serdecznie (zeby nie bylo no wiec) no i odrazu z gory przepraszam za brak polskich znakow, ale moj laptop takowych nie posiada, mam nadzieje, ze Bitcoin zrobi wymarzone 100k i w koncu zakupie sobie taki z polskimi znakami ;)
A teraz przejdzmy do analizy Bitcoina
Bitcoin interwal 4 godzinny na wykresie kolorem bialym zbudowalem kanal spadkowy, ktory odrazu podkreslam TO NIE JEST BEAR FLAGA, bo takie informacje lataja na Youtubie w mediach i innych takich dziwnych miejscach, to jest po prostu zwykly kanal spadkowy po impulsie spadkowym i jest to jak juz formacja bycza, gdyz kanal spadkowy jest wybijany gora i to zostalo rozegrane idealnie, obecnie mozemy zbudowac kanal wzrostowy na interwale 4 godzinnym, interwaly wyzsze sa neutralne, a nizsze ciezko okreslic:
POZIOMY:
+KLUCZOWE WSPARCIE : 19 500 (dopoki swieca 4h nie zamknie sie ponizej tego poziomu tak jestesmy lokalnie w trendzie byka)
+KLUCZOWY OPOR : 20 000 (nasza MA30 czekamy, az 4h wybije i zamknie sie powyzej tego poziomu i utrzyma 1 swiece 4h nad tym poziomem UWAGA NA FAkE OUT!)
+ZASIEGI W GORE : 20 500 -> 20 800 -> 21 600
+ZASIEGI W DOL : 19 200 -> 19 000 -> 18 300
Dla powrotu na droge byka mamy do wybicia 22 800
Dla dalszych spadkow do wybicia 18 200
Nadal utrzymuje, ze nie spadniemy ponizej 17k ;) ale to moja prywatna opinia, ktora w 100% nie jest skupiona na analizie technicznej i niema z nia nic wspolnego.
USDT.D TETHER
Tutaj kluczem bedzie poziom 7.06% dla wzrostow na BTC, a takze spadek ponizej 6.91%, ktory nas potwierdzi, ze obecnie mamy fale 2 z 5 fal impulsywnych i jest to korekta dla ruchu btc z 17k na 25k i wejdziemy w fale 3, zanegowanie tego scenariusza jest wybicie poziomu powyzej 7.40% i utrzymanie go na dziennej swieczce
SPX SP500
Tutaj obeecnie jestesmy na wsparciu fibo 0.618 = 3866, Kluczowy wsparciem bedzie poziom 3624 nasz poprzedni dolek, a takze MA200 na tygodniowym interwale, na ktorym rowniez mozemy zaobserwowac, ze wykluczajac covidowy krach, SPX konczylo korekte wlasnie na poziomie MA200 i rozpoczynalo nowy cykl wzrostowy. Utracenie poziomu fibo 0.786 = 3786 zbliza nas wlasnie do tego scenariusza i tworzy schemat spadkowy na BTC do okolic 17-18k, ktory nadal w przypadku retestu poprzedniego dolka z fal Elliota nadal jest fala 2, do momentu dopiki nie zostanie wybity nowy dolek, wtedy nasza fala 2 bylaby fala 5 impulsywnego ruchu w dol od ktorego mielibysmy fale ABC korekcyjne wzrostowe, co moze nas napawac optymizmem, ze jestesmy blisko mocniejszego ruchu w gore, ale trzeba wziac pod uwage, ze spadek moze tez wystapic, nic nie jest pewne, dlatego mamy poziomy ktore trzeba obserwowac a ich wypelnienie otworzy nam droge do danego scenariusza :)
Pozdrawiam i miłej niedzieli
Czekamy na FedAnaliza techniczna z dnia 16.09.2022
Dane o inflacji CPI z USA przekreśliły szansę na trwałą zmianę trendu na głównej parze walutowej świata. Aprecjacja PLN wyhamowała, winny mocny dolar amerykański na szerokim rynku i możliwa pauza w podwyżkach stóp procentowych w Polsce. Frank szwajcarski nadal drogi. Ropa naftowa tanieje w obawie przed możliwym spadkiem popytu w związku z pojawieniem się recesji.
Tabela. Maksima i minima głównych walut w PLN. Zakres: 29.08.2022 – 16.09.2022
Para walutowa EUR/PLN CHF/PLN EUR/USD Ropa WTI
Minimum 4,6845 4,8095 0,9882 81,80
Maksimum 4,7325 4,9596 1,0360 89,07
Na głównej parze walutowej świata od dobrych dwóch tygodni obserwujemy konsolidację w okolicach parytetu. Próby wybicia górą w ostatnich dniach zakończyły się niepowodzeniem. Choć przez moment wydawało się, że kurs obrał kierunek na północ z celem na poziomie 1,0360, ale szybko sensowność ruchu zweryfikowały dane o inflacji CPI z USA. Dynamika cen w Stanach miała pokazać tendencję spadkową i być przyczyną łagodniejszej postawy Fed w temacie podwyżek stóp procentowych w kolejnych miesiącach. Nic takiego jednak nie miało miejsca, a CPI mimo że niższa niż w poprzednim badanym okresie, to jednak wykazała poziom wyższy, niż oczekiwali analitycy. Szybko znalazło to przełożenie w oczekiwaniach co do wysokości stóp w USA na ten rok, skoro mowa już o docelowym 4% to szybko inwestorzy doszli do wniosku, że ruch wzrostowy na “edku” nie ma przełożenia fundamentalnego. Doszło więc do kontry sprzedających wspólną walutę i powrót w okolice parytetu. W tym momencie wydaje się on poziomem równowagi, a kurs będzie odbijał w jedną bądź drugą stronę w zależności od słów i przede wszystkim czynów bankierów centralnych. Już w przyszłym tygodniu posiedzenie Fed i to wydarzenie będzie zapewne zaczątkiem większego trendu na EUR/USD.
Na parze EUR/PLN zdecydowanie mniejsza zmienność niż w ostatnich tygodniach. Złoty miał mocny czas przy akompaniamencie wzrostów na głównej parze walutowej świata. Kurs dotarł do poziomu 4,6845 zł, szybko jednak doszło do zmiany trendu spadkowego na wzrostowy, a wszystko wraz z powrotem siły “zielonego” na szerokim rynku. Póki co kurs porusza się w ramach kanału wzrostowego, ale nie można mówić o jakiejś większej wyprzedaży polskiej waluty. Szczególnie jeśli spojrzymy na inne waluty EM, to widzimy podobne ruchy. Nie pomaga perspektywa planowanej pauzy w podwyżkach stóp procentowych w Polsce. Mimo że np. nowa członkini gremium widzi dalsze podwyżki, to jednak układ w Radzie przemawia na korzyść faktycznego braku ruchu na kolejnym posiedzeniu. Oczywiście to znak, że RPP kompletnie nie ma pomysłu na walkę z inflacją, która wynosi już 16%. Perspektywa braku dalszych podwyżek stóp to oczywiście solidny balast dla złotego i tak naprawdę ciężko będzie o większe odreagowanie w najbliższym czasie. Aktualnie poziom oporu to 4,7320, wsparciem z kolei będzie dolne ograniczenie kanału wzrostowego.
Nadal nie widać ulgi dla kredytobiorców frankowych. CHF/PLN nadal oscyluje wokół bardzo wysokich poziomów, a granica 5,00 jest ciągle tą, która spędza sen z powiek frankowiczów. Frank szwajcarski na szerokim rynku pozostaje mocny, a to “zasługa” SNB, który zaskoczył rynki podwyżką stóp procentowych, aż o 50 pkt bazowych. Efekt jest taki, że inwestorzy są teraz bardzo ostrożni, w obawie, że bank centralny Szwajcarii może kontynuować swój ruch. W obecnym czasie właśnie takie niespodziewane ruchy dają największy efekt i o tym doskonale wie SNB, który w teorii nie ma aż takiego problemu z inflacją jak reszta, ale postanowił działać zapobiegawczo i za to szacunek. Oczywiście nie można powiedzieć, że prezesowi Jordanowi też taki układ pasuje pod znakiem mocnej własnej waluty, szczególnie w gospodarce opartej na eksporcie nie jest to efekt zbytnio pożądany. Zapewne SNB próbuje interweniować na rynkach, by osłabić CHF, ale póki co idzie to dość topornie, wystarczy spojrzeć na zachowanie EUR/CHF, gdzie pogoń za powrotem do parytetu jest ciężka. Poziom wsparcia dla CHF/PLN będzie wyznaczać linia trendu wzrostowego.
Cały czas na rynkach trwa dyskusja o tym, kiedy szczyt inflacji. W tym temacie właśnie zwraca się uwagę na notowania surowców, w tym ropy naftowej. Patrząc na notowania ropy WTI widać, że mamy do czynienia z tendencją spadkową, a kurs ma problem z powrotem powyżej poziomu 90 USD za baryłkę. Z jednej strony to wina mocnego dolara, który powoduje, że presja spadkowa na ceny surowców narasta, z drugiej ciągłe głosy o możliwej recesji na świecie powodują, że pojawia się myślenie, skoro kryzys to popyt będzie spadał również na ropę naftową. Spadki cen czarnego złota powinny znaleźć odzwierciedlenie w inflacji, choć mnogość czynników (od których zależy ostatnio) powoduje, że jednak ma to miejsce w niewielkim stopniu. Dobrze to obrazuje sytuacja ze wskaźnikiem CPI z USA. Analitycy oczekiwali spadku cen w badanym okresie właśnie dlatego, że cena ropy naftowej w tym okresie spadła. Wcale się tak nie stało, bo inne składowe wzrosły bardziej i w efekcie spadek cen czarnego złota dał niewielki wpływ. Technicznie doszło do przełamania wsparcia, jakim była linia trendu wzrostowego, więc w teorii powinno dojść teraz do większego spadku nawet w okolice ostatnich minimów, a więc 81,30. Gdyby kurs zawrócił, opór będzie stanowić linia trendu wzrostowego.
Trzy wiedźmy nadleciałyWedług powszechnego rynkowego poglądu dzisiejsza sesja powinna charakteryzować się dużą zmiennością. Rzeczywiście od poranka przynajmniej na forexie dzieje się sporo. Wypowiedzi nowej członkini RPP wskazują, że dyskusje na kolejnych posiedzeniach Rady mogą być burzliwe. Chińskie dane wbrew europejskim, recesyjnym trendom.
Piątek pełen wrażeń?
Trzy wiedźmy (nawiązanie do szekspirowskiego Makbeta) to określenie, którym inwestorzy posługują się dla opisu trzeciego piątku trzeciego miesiąca każdego kwartału. W tym dniu wygasają kontrakty i opcje na indeksy oraz akcje, przez co często pojawia się gwałtowna zmienność. Chociaż termin odnosi się głównie do rynku kapitałowego, to emocje potrafią rozlewać się także na inne aktywa. Z pewnością nie jest to jedyny powód, ale od piątkowego poranka na rynku walutowym faktycznie można zaobserwować spore zamieszanie. Wystarczy powiedzieć, że kurs dolara po godz. 8 poleciał w dół o 2 grosze, aby następnie odbić o 3 grosze, a po godz. 11 znaleźć się blisko punktu wyjścia. Sesja zapowiada się naprawdę emocjonująco.
Mało radości w Radzie
Po wywiadach nowej członkini Rady Polityki Pieniężnej Joanny Tyrowicz można wnosić, że nieszczególnie zgadza się ona z poglądami prezesa NBP. Tym samym przedstawiciele Senatu w RPP mają szansę zapewnić burzliwe posiedzenia tego gremium. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że w 9-osobowej Radzie już od dłuższego czasu pozostają dwa nieobsadzone wakaty. Wracając do prof. Tyrowicz, pozostaje ona co najmniej sceptyczna co do efektywności podwyżek stóp o 25 pkt bazowych i jest orędowniczką mocniejszych ruchów. Zapewne nie bez powodu przypomina o poglądzie części ekonomistów, który mówi, że z wysokiej inflacji można wyjść tylko z dodatnimi stopami procentowymi. Oznacza to, że koszt pieniądza powinien być wyższy od poziomu inflacji. Przypomnijmy, że wynoszą one obecnie odpowiednio 6,75% i 16,1%, czyli dzieli je prawie 10 pkt proc. Przepaść, której zasypanie trudno sobie wyobrazić, skoro już dotychczasowe podwyżki RPP spędzają sen z powiek kredytobiorcom i rozbudzają obawy o stan polskiej gospodarki. Czas pokaże, czy pokonanie dwucyfrowej dynamiki cen możliwe jest bez recesji.
Chiny rosną
W ostatnich miesiącach odczyty napływające z Państwa Środka wyglądały coraz bardziej niepokojąco. Wskazywały one, że druga gospodarka świata również wpada w tarapaty. Kontra dla tej tezy przyszła dziś wraz z nowymi danymi. Wszystkie publikacje są lepsze od poprzednich i od prognoz. Sierpniowa produkcja przemysłowa w ujęciu rocznym poszła w górę o 4,2%, a sprzedaż detaliczna urosła o 5,4%. Natomiast stopa bezrobocia spadła do 5,3% (jest najniżej od stycznia). Otwartym pozostawiam pytanie, w jakim stopniu można ufać tym odczytom, ale przynajmniej chwilowo obraz Chin rysuje się w bardziej kolorowych barwach.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Polska – bazowy wskaźnik inflacji CPI.
Spadki tempa wzrostu cen w kolejnych krajachDo państw, które w sierpniu mogą pochwalić się spadkiem tempa wzrostu cen, dołącza Wielka Brytania. W USA spada tempo wzrostu cen producentów, a w Polsce nadal nie udaje uzupełnić się składu RPP.
Spadek wzrostu cen na Wyspach
Wielka Brytania dołączyła do grona państw, które w sierpniu zanotowały spadek cen. W skali roku rosną już one o wartość jednocyfrową. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że owa jedna cyfra to 9,9%. Dane te zostały zinterpretowane jako korzystne dla funta. Jest to o tyle dziwne, że teoretycznie spadek inflacji powinien obniżać szanse na dalsze podwyżki stóp procentowych. Z drugiej strony należy pamiętać, że przy głównej stopie procentowej 1,75% różnicy pomiędzy stopami procentowymi a inflacją jest nadal ogromna. Jest też dodatkowe tło dla tych danych. Inflacja bazowa, czyli taka oczyszczona o wpływ cen energii i żywności jest nadal bardzo wysoka. Wynosi bowiem 6,3%. Wyraźnie mniej niż główny indeks, ale pokazuje to jasno, że to nie tylko susza i rosyjska inwazja potęgują inflację.
Ludzie nie chcą do RPP?
Niskie bezrobocie powoduje, że niektórzy pracownicy nie chcą aplikować na mniej atrakcyjne stanowiska. Okazuje się, że spadek poniżej 5% spowodował, że wakaty są nawet w RPP (gdzie praca wydawać by się mogło, jest dość prestiżowym zajęciem, nie wspominając nawet kwestii pieniędzy). Nadal jednak Rada zamiast 9 członków ma tylko 7, a właśnie kolejny z potencjalnych kandydatów zrezygnował. Z jednej strony złośliwi mogą zwracać uwagę, że w tych ciężkich czasach, gdy inflacja przekracza cel inflacyjny o dwucyfrową wartość, dodatkowe osoby są potrzebne. Z drugiej strony być może kierownik Katedry Prawa Zarządzania Środowiskiem faktycznie nie jest najbardziej pożądanym uzupełnieniem RPP? Rynki na razie ignorują ten brak, ale pozostawianie tego w ten sposób może tworzyć ryzyka.
Spadek inflacji producenckiej w USA
Inflację mierzy się zarówno w cenach dla konsumentów, jak i dla producentów. Ta druga jest znacznie mniej istotna, gdyż nie dotyczy bezpośrednio tego, co się dzieje. Z drugiej strony jest to cenna wskazówka dla analityków. Jeżeli inflacja producencka przekracza konsumencką, to znaczy, że koszty producentów rosną szybciej niż na półkach. W rezultacie spada marża. To z kolei sugeruje na przyszłość wzrost inflacji, jeżeli dojdzie do wyrównania marż. Z tego powodu wczorajsze dane z USA trzeba uznać za korzystne dla gospodarki. Jeszcze w lipcu ceny producentów rosły o 9,8%, dzisiaj jest to już 8,7%. Wskaźnik ten spada nie tylko szybciej od inflacji konsumenckiej, ale również mocniej od oczekiwań. Dla rynków walutowych to z kolei niekorzystny sygnał dla dolara. Wolniej rosnące ceny to mniej rosnące stopy procentowe. Mniej rosnące stopy to słabszy dolar.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
14:30 – USA – indeks NY Empire State,
15:15 – USA – produkcja przemysłowa.
Złoty spada, ale minimalna rośnie Dane z rynków doprowadziły do wyraźnego umocnienia dolara. Po ponad dwóch dobach przerwy znów zobaczyliśmy parytet na EURUSD. Pensja minimalna rośnie mniej więcej o inflację.
Dane z Niemiec
Wczoraj poznaliśmy dwa ważne odczyty z Niemiec. Z samego rana przyszedł finalny odczyt inflacji. Zgodnie z oczekiwaniami utrzymany został poziom 7,9%. Ważniejszymi jednak danymi był odczyt instytutu ZEW. Wynik -61,9 to nie tylko wynik gorszy od oczekiwań. To trzeci najgorszy wynik w tym stuleciu. Tak złe wyniki miały miejsce w 2008 roku. Wcześniej tak źle było na początku lat 90-tych po połączeniu Niemiec. Biorąc pod uwagę, że to wskaźnik wyprzedzający koniunkturę nie jest to dobry znak na przyszłość. Co ciekawe, pomimo tych danych rynki wczoraj rano grały na korzyść europejskiej waluty.
Inflacja z USA wywraca rynek
Pomimo porannej siły euro pod wieczór to dolar był wyraźnie górą. Na rynku od jakiegoś czasu widać było podejrzanie silne euro, biorąc pod uwagę ostatnią konferencję EBC. Część inwestorów tylko szukała okazji, by zrealizować zyski z osłabienia dolara. Doskonałą okazją okazały się dane o inflacji w USA. 8,3% to jednak nie to, co oczekiwane 8,1%. W rezultacie rynki znalazły iskrę zapalną. Rozpoczęła się gwałtowna wyprzedaż euro. Do końca dnia na EURUSD, który ostatnio atakował poziom 1,02, znaleźliśmy się wyraźnie poniżej poziomu parytetu. Część analityków wskazuje, że sama inflacja nie powinna tak silnej zmiany powodować. Biorąc pod uwagę jednak ostatnie wzrosty euro, taka korekta jest mniej zaskakująca. Dla polskiej waluty każdy taki gwałtowny odpływ kapitału odbija się czkawką. Nie inaczej było teraz. Z ciągu kilku godzin polski złoty stracił 3 grosze do euro i ponad 10 groszy do dolara.
Wzrost płacy minimalnej
To, że w czasach przeszło 16% inflacji pensje gwałtownie rosną, nie jest zaskoczeniem. W górę idzie również płaca minimalna. Skoczy ona w górę dwa razy w przyszłym roku. Najpierw w styczniu z 3010 na 3490, a od lipca na 3600 zł. W rezultacie mamy wzrost mniej więcej równy inflacji od stycznia, bo o 15,9%. Od lipca jest to niemal 20%, aczkolwiek trzeba pamiętać, że to 20% w 1,5 roku, więc nie można tego tak prosto porównywać. Co do zasady, należy pamiętać, że średnie wynagrodzenia GUS rosną o podobną wartość, obecnie w związku z czym jest to raczej ruch utrzymujący płacę minimalną w tym samym procencie średniego wynagrodzenia, niż jej realny wzrost.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Euro wraca do gryAnaliza techniczna z dnia 09.09.2022
W tym tygodniu Europejski Bank Centralny dokonał najwyższej podwyżki stóp procentowych w historii strefy euro. Przyczyniło się to do umocnienia wspólnej waluty. Całkiem nieźle w tym środowisku radzi sobie polski złoty, który ponownie potwierdza swoją dodatnią korelację do EUR. W zaistniałej sytuacji cierpi amerykański dolar. Spadki widoczne są także na ropie naftowej.
Tabela. Maksima i minima głównych walut. Zakres: 05.09.2022 – 09.09.2022.
Para walutowa EUR/USD EUR/PLN GBP/PLN OLI WTI
Minimum 0,9877 4,6965 5,4001 81,40
Maksimum 1,0106 4,7369 5,5035 90
W tym tygodniu na wykresie EUR/USD wyszliśmy z trwającej od 23 sierpnia konsolidacji. Przez ostatnie dwa tygodnie kurs głównej pary walutowej świata “tańczył” wokół parytetu. Był to bardzo dynamiczny taniec, ponieważ wartość eurodolara oscylowała pomiędzy 0,988 USD a 1,006 USD. Pod koniec aktualnego tygodnia rozpoczęło się umocnienie wspólnej waluty. Miało to związek z decyzją podjętą przez EBC. Stopy procentowe w eurozonie zostały podniesione o 75 pb. Ich aktualne wartości to 1,25% dla stopy refinansowej oraz 0,75% dla stopy depozytowej. Podwyżka była zgodna z konsensusem, więc nie zaskoczyła rynków. Należy jednak podkreślić, że była ona najwyższa w historii Europejskiego Banku Centralnego. Dodatkowo wczorajsze wystąpienie publiczne pani Lagarde było jasnym sygnałem dla inwestorów, że EBC planuje kolejne podwyżki. Aktualnym targetem jest 2%. Nie podano jednak tempa podnoszenia stóp. Po osiągnięciu wskazanej wartości sytuacja będzie dalej analizowana przez europejskich decydentów poprzez dane napływające z rynku, a więc docelowy poziom może być wyższy. Patrząc na kurs EUR/USD z perspektywy tygodnia, możemy zauważyć rozpoczęcie trendu wzrostowego, który rozpoczął się w poniedziałek i został umocniony przez wczorajszą decyzje EBC. Piątek do godziny 14:00 jest dniem, kiedy na popularnym “edku” cały czas znajdujemy się powyżej poziomu parytetu.
Sytuacja techniczna na wykresie EUR/PLN jest dość spokojna. Poniedziałek okazał się być zakończeniem dwutygodniowego umacniania się PLN w stosunku do wspólnej waluty. Aktualnie znajdujemy się w trendzie bocznym. Trwa konsolidacja pomiędzy poziomami 4,696 PLN a 4,736 PLN. Na początku tygodnia nastąpiła podwójna próba przebicia poziomu ok 4,736 PLN. Obydwa podejścia okazały się być nieudane. W środę, 7 września po wyznaczeniu podwójnego szczytu na wspomnianym wcześniej poziomie nastąpiło lekkie umocnienie złotego. Mogło mieć to związek ze środowym podwyższeniem stóp w Polsce o zapowiadane 25 pb. Nie doprowadziło to jednak do znaczącej zmiany trendu. W piątek po południu wspólna waluta umacnia się do polskiego orła. Kurs EUR/PLN znajduje się w okolicach poziomu 4,722 PLN.
Na wykresie GBP/PLN możemy zauważyć zalążek formowania się kolejnej fali spadkowej. Na początku tygodnia wydawać się mogło, że ruch w kierunku południowym zostanie zakończony. W poniedziałek oraz wtorek zauważyliśmy jednak odbicie się kursu od oporu 5,415 PLN za jednego funta. Umocnienie GBP miało zapewne związek z wyborem nowej premier w Wielkiej Brytanii. Została nią Liz Truss, która według swoich postulatów zamierza zwalczyć trwający kryzys, nie doprowadzić do recesji i wygrać z rozpędzoną na Wyspach inflacją. Sytuacja polityczna nareszcie się wyklarowała, dlatego w oczach inwestorów funt stał się bezpieczniejszy i bardziej atrakcyjny. Jak się później okazało tylko na chwilę. W środę na wykresie GBP/PLN doszliśmy do poziomów 5,503 PLN, co było wyznaczeniem lokalnego szczytu. Od tego czasu złoty ponownie zaczął się umacniać. Oprócz środowej podwyżki stóp procentowych w Polsce, na korzyść PLN działało także umocnienie się euro w stosunku do dolara. Przypomnimy, że rodzima waluta wykazuje dodatnią korelację do EUR. Tak było i w tym tygodniu. W piątkowe popołudnie kurs GBP/PLN jest na poziomach ok. 5,431 PLN.
Dziś warto także wspomnieć o ropie, która w tym tygodniu kontynuowała ruch w kanale spadkowym. Poruszanie się w kierunku południowym trwa od końca sierpnia. Najniższą wycenę w ciągu ostatnich pięciu dni indeks OIL WTI osiągnął w czwartek przed południem. Jego wartość wynosiła wtedy niecałe 82 $. Co ciekawe, ostatni raz na podobnych poziomach znajdowaliśmy się w połowie stycznia tego roku. Pierwszą przyczyną spadków “czarnego złota” jest wszechobecna obawa przed globalną recesją. Dodatkowo w poniedziałek dowiedzieliśmy się, że OPEC+ postanowił zmniejszyć produkcję ropy o 100 tys. baryłek dziennie. Nie jest to znaczne ograniczenie podaży, bo stanowi zaledwie 0,1% światowego popytu na październik, jednak inwestorzy uznali to za jasny komunikat, w którą stronę spogląda kartel. W piątek po południu kurs OIL WTI wynosi niecałe 85$ za baryłkę, niebezpiecznie zbliżając się do górnej granicy kanału, w którym znajduje się od końca sierpnia.
Konferencje EBC i RPPDzień, w którym mamy dwie konferencje najważniejszych dla nas banków centralnych nie mógł być nudny i nie był. Złoty wzmocnił się głównie jednak w wyniku zapowiedzi dalszych podwyżek stóp w strefie euro.
EBC bez niespodzianek
Zgodnie z oczekiwaniami stopy procentowe w strefie euro poszły w górę o wartość 0,75%. W rezultacie główna stopa procentowa wynosi właśnie taką wartość, a stopa refinansowa 1,25%. Sama decyzje jednak nie miała większego wpływu na rynek. Zamieszała dopiero konferencja prasowa. Padło na niej, że Europejski Bank Centralny będzie nadal podnosił stopy procentowe. Docelowy pułap oczywiście wyznacza spadek inflacji do celu. Biorąc pod uwagę, że inflacja wynosi ponad 9%, a stopy niecały 1% mają jeszcze co robić. To właśnie oczekiwania dalszych wzrostów stóp procentowych napędzają wzrosty euro względem dolara. Mamy dzisiaj najsilniejsze euro względem dolara od trzech tygodni.
Dane ze Stanów w tle konferencji
Zobaczyliśmy wczoraj bardzo przyzwoity odczyt wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA. 222 tysiące to nie tylko wyraźna poprawa, ale również najlepszy wynik od wielu miesięcy. Nie miało to jednak większego wpływu na rynki. Publikacja danych poszła dokładnie kwadrans po decyzji EBC a kwadrans przed rozpoczęciem konferencji prasowej. Wpływ tych danych to raczej tylko tonowanie silnego wydźwięku, jaki miała konferencja EBC.
Prezes Glapiński na konferencji
Konferencje prasowe prezesa NBP cieszą się coraz większą popularnością. Wypowiedzi, które swego czasu uchodziły za wyjątkowo nudne, obecnie są oglądane nie tylko przez media branżowe. Z jednej strony wiele osób łudzi się, że padną tam jakieś ważne deklaracje. Z drugiej strony barwny język prezesa i liczne dygresje powodują, że jeszcze wiele dni po wydarzeniu fragmenty są szeroko cytowane w mediach. Tym razem również nie było zawodu. Dowiedzieliśmy się, że nie można mówić o kryzysie, bo cały czas mamy silny wzrost PKB. ¾ inflacji pochodzi z zewnątrz, a gospodarkę światową czekają trudne czasy. Dowiedzieliśmy się, że za 8 lat mamy osiągnąć 80% PKB Francji. Oznacza to, że będziemy się rozwijać w tym czasie niemal 9 punktów procentowych szybciej niż Francuzi. Dowiedzieliśmy się, że RPP dalej będzie walczyć z drożyzną. Biorąc pod uwagę, że po miesiącu bez posiedzenia ta zdecydowana walka to 0,25 punktu procentowego w górę można mieć tylko nadzieję, że to zdecydowanie wzrośnie. Ciężko powiedzieć, jak złoty reagował na te doniesienie, gdyż w międzyczasie EBC ogłosił wyższe podwyżki stóp procentowych i zaczął zasysać kapitał, co spowodowało umocnienie polskiej waluty.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Stopy procentowe rosnąWzrost stóp procentowych to jedno. Należy jednak pamiętać, że bazą dla kredytów jest WIBOR, a ten pomimo podwyżki stóp stoi dzisiaj w miejscu. Nie znaczy to oczywiście, że zawsze tak będzie.
Rada bez niespodzianki
Wczoraj podniesiono stopy procentowe o kolejne ćwierć punktu procentowego. Wynoszą one obecnie 6,75%. Mowa oczywiście o głównej stopie referencyjnej. Taka decyzja nie była zaskoczeniem dla rynków. Owszem, trochę się na nich działo, co zrozumiałe, ale tutaj też trzeba dodać specyfikę polskich decyzji RPP. Nigdy nie wiadomo, o której godzinie padnie werdykt. W tym miesiącu była to godzina 15:20, w związku z czym jeszcze były to godziny regularnej pracy rynków. O tej porze na rynki trafiały już jednak dane z USA i to chyba im należy przypisywać zmienność kursów walut. Dzisiaj o 15:00 konferencja prasowa prezesa. Może nie dowiemy się z niej tak precyzyjnych prognoz, jak ze słynnego już wywiadu na molo w Sopocie, gdzie prezes zapowiedział w lipcu owe 0,25%, ale z pewnością jest to potencjalnie najważniejszy sygnał z Polski dla rynków w najbliższym czasie.
Silny dolar nie szkodzi USA
Wczoraj poznaliśmy dane z bilansu handlowego USA. Deficyt spadł z 80,9 mld USD na 70,7 mld. Ważniejszy jest jednak powód. W czasie, gdy symbolicznie, bo o 0,5 mld USD, wzrósł eksport, wyraźnie spadł import. Oznacza to, że gospodarka amerykańska przygotowując się na recesję, w dalszym ciągu produkuje, a nie wymienia towary na tańsze substytuty zza granicy. Wydawać by się mogło, że to dobry sygnał dla amerykańskiej gospodarki. Inwestorzy rozpoczęli jednak od tego momentu wyprzedaż dolara. Tłem dla tego ruchu był wzrost oczekiwań względem wzrostu stóp procentowych w USA. W rezultacie wczoraj podobnie jak przez większość ostatnich dni dolar przeskoczył na jakiś czas do poziomu, gdzie był słabszy od euro.
Kanadyjczycy podnoszą stopy
Bank Kanady ogłosił wczoraj zgodnie z oczekiwaniami podwyżkę stóp procentowych o 0,75 punktu procentowego. W rezultacie stopy wynoszą tam już 3,25%. Nie jest to powalająca wartość, ale inflacja wynosi tam 7,6%, co pokazuje, że problem nie jest tak palący jak w Polsce. Kanadyjczycy tą decyzją starają się również utrzymać pewną równowagę względem USA, które najprawdopodobniej podniosą swoje stopy procentowe o podobną wartość.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 – Strefa euro – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych,
15:00 – Polska – konferencja prezesa NBP.
Europejskie usługi zwalniająPerspektywy dla europejskiego rynku usług znowu się pogarszają. W ostatnich danych pesymiści po raz pierwszy od półtora roku zaczęli przeważać nad optymistami.
Słabsze dane z europejskich usług
Wczorajsze odczyty danych na Starym Kontynencie nie napawały optymizmem. Z wyjątkiem Włoch, gdzie indeks PMI niespodziewanie wyraźnie wzrósł, większość państw notowała wyraźne spadki. Były one przeważnie większe od oczekiwań, stąd łączny indeks PMI dla usług w strefie euro też zanurkował. W rezultacie mamy pierwszy od marca 2021 wynik poniżej progu 50 pkt. Pułap ten to nie tylko okrągła wartość, ale przede wszystkim poziom rozdzielający przewagę odpowiedzi pozytywnych od negatywnych. Na deser poznaliśmy jeszcze słabszy indeks Sentix. Jest to wskaźnik pokazujący oczekiwania inwestorów finansowych. Patrząc na to, co się dzieje na giełdach, nie można być zaskoczonym, że był on na najniższych poziomach wszech czasów z wyjątkiem początku pandemii.
Złoty wraca do łask
Polska waluta wraca do łask inwestorów. Nie bez znaczenia jest oczywiście podwyżka stóp procentowych, ale patrząc na skalę umocnienia, nie powinien być to jedyny powód. Po ruchach na stawce WIBOR widać jednak, że oczekiwanie szczególnie dużych podwyżek nie jest szczególnie zasadne. Polskiej walucie pomaga uspokojenie na rynkach. Co ciekawe, znów rosną ceny obligacji. Najwyraźniej inwestorzy uważają, że dużych podwyżek stóp procentowych już nie będzie i warto kupować. Z drugiej strony polska giełda powoli staje się coraz atrakcyjniejsza. Wyniki giełdy są fatalne na tle innych parkietów, ale im jest gorzej, tym więcej pojawi się fanów liczenia na korektę. W rezultacie polskiej walucie mocno pomaga jej ostatnia słabość, co stawia pod pewnym znakiem zapytania dalsze umocnienia.
Ropa szuka dna
Po odbiciu w czwartkowy wieczór ropa naftowa znów zawróciła i znajduje się w okolicach 93 dolarów za baryłkę. Mowa o ropie notowanej w Londynie, amerykański surowiec znajduje się około 6 dolarów niżej. Rynki przygotowują się już do zmniejszenia wydobycia, o czym najlepiej świadczy zmniejszenie ilości wież wiertniczych za oceanem w zeszłym tygodniu. Z jednej strony jest to dobry sygnał, bo ropa jest ważnym elementem wielu kosztów. Z drugiej strony spadek cen wynika z oczekiwania spowolnienia gospodarczego, a tego jednak nie chcemy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Dolar rośnie mimo danychAmerykański rynek pracy poprzez słabsze wyniki osłabił dolara. Nie trwało to jednak długo, bo tydzień zakończył się niespodziewanym umocnieniem. Wraz z ucieczką kapitału za ocean słabnie złoty.
Niespodziewany wzrost bezrobocia w USA
W piątek poznaliśmy dane z amerykańskiego rynku pracy. Co ciekawe, liczba nowych miejsc pracy poszła delikatnie w górę względem oczekiwań. W górę szło niestety również bezrobocie, które niespodziewanie podskoczyło do 3,7% pomimo wzrostu zatrudnienia. W dół szła przeciętna długość tygodnia pracy, która spadła do 34,5 godziny. Wbrew oczekiwaniom nie przyspieszył wzrost wynagrodzeń. Wynosi on cały czas 5,2%. W kraju, gdzie inflacja wynosi 8,5%, jest to efektywnie ponad 3% spadek wynagrodzeń realnych. Po tych danych inwestorzy sprzedawali dolary.
Niespodzianka na koniec dnia
W piątkowy wieczór po godzinie 18:00 nagle na rynku znalazło się wielu chętnych na zakup amerykańskiej waluty. Ruch ten nie był połączony z żadnymi istotnymi danymi publikowanymi wówczas na rynku. Trzeba jednak pamiętać, że po zamknięciu europejskich rynków liczba ofert spada i mniejsze sygnały mogą mocniej przesunąć rynek. W rezultacie rozpoczął się ruch, który kontynuowany był dzisiaj rano. W godzinach porannych zobaczyliśmy najsilniejszego dolara względem euro od 2002 roku. Co interesujące, w tle tych wydarzeń mamy również spadki na kontraktach terminowych sugerujące, że stopy procentowe za oceanem nie będą rosły wcale tak szybko, jak sądzono. Część analityków wskazuje, że ruch ten może być już przygotowaniem pod rozczarowanie czwartkowym posiedzeniem EBC. To właśnie ten ruch odpowiada za osłabienie złotego pod koniec tygodnia.
Turcja gra w swojej lidze
Dzisiaj od rana poznaliśmy lepsze od oczekiwań dane. W sensie zobaczyliśmy 80,2% inflacji, ale spodziewano się 81,2%. Można powiedzieć, że dochodzi do stabilizacji cen w Turcji. W ostatnich dwóch miesiącach wzrost cen przyspiesza o niecały punkt procentowy. W tle mamy też spadek tempa wzrostu inflacji producenckiej. Problem w tym, że nawet po spadku mówimy o wzroście o 143,75%. Są to absurdalne parametry z perspektywy milionów osób, które muszą żyć w rządzonej przez Erdogana Turcji. Dodatkowym wyzwaniem jest negatywne podejście władz do podnoszenia stóp procentowych. W tle tych wydarzeń notowania liry z każdym tygodniem zbliżają się do rekordu wszechczasów z grudnia 2021 roku. Jest to negatywny rekord.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
USDPLN - PARA WALUTOWA. Byk dostał zadyszki.Poziom 4,72 zł nadal w grze. Został naruszony, ale zachowuje swoją ważność.
Spadająca gwiazda z ubiegłego tygodnia dawała nadzieję na utworzenie się formacji gwiazdy wieczornej na wykresie tygodniowym. Cały czas jest szansa na utworzenie się podwójnego szczytu.
Na dziennym widać lepiej próby utrzymania byków się nad 4,72 zł.
Dla mnie, starego forexarza, rynek USDPLN jest bardzo interesujący, gdzie widzę okazję na długoterminowego shorta.
Trend spadkowy nie jest wcale skreślony, moim zdaniem jest wręcz odwrotnie. Co widać na wykresie 1H. Niedźwiedzie miały już przełamanie wsparcia 4,68 zł na wyciągnięcie pazura. I wtedy przyszła informacja, że gaz NS1 nie popłynie do odwołania. Jest to odwet za próby ustalenie górnego limitu na ceny gazu i ropy z rosji.
Dolar natychmiast się umocnił, docierając ze wsparcia do górnego ograniczenia klina. 4,75 zł. Gdzie wyznaczyłem też płaski opór.
4,75 zł było idealnym miejscem na zajęcie krótkiej pozycji. Nadal jest, lecz już z większym ryzykiem w przypadku wyłamania oporu.
Kolejną okazją na shorta będzie wyłamanie 4,68 zł. I na odwrót, te poziomy są też wsparciami. Po wyłamaniu 4,68 zł rynek powinien zejść do 4,61, a nawet 4,5/4,48 zł. To moja subiektywna ocena i nie powinna być inaczej interpretowana.
Taniec z parytetemGłówna para walutowa globu kolejny raz przetestowała punkt równowagi. I znowu nie widać pomysłu co dalej, choć sytuacja zmienia się o tyle, że tym razem nie obserwujemy wyścigu: “kto mocniej krwawi” i wreszcie obie strony Atlantyku próbują stanąć do walki. Ropa naftowa ponownie pozytywnie reaguje na dotarcie do poziomu 86$ (dla WTI). Złoty ma za sobą całkiem udany tydzień, do tego stopnia, że nawet frank wyraźnie potaniał.
Wygląda na to, że ropa naftowa powoli odnajduje swój nowy punkt równowagi. Ewidentnie obserwujemy, że popyt wyraźnie aktywuje się przy zejściu w okolice 86 dolarów, nie pozwalając spadkom nabrać momentum. W mijającym tygodniu mieliśmy 3 wyraźne sesje spadkowe, które zostały w piątek zatrzymane praktycznie w punkt. Pokazuje to, że sierpniowe minimum może z nami zostać przez dłuższy czas. Z drugiej strony nie widać też szczególnych powodów, byśmy mieli wracać z wyceną powyżej 100$. Wydaje się, że inwestorzy zdążyli się już przyzwyczaić do rynku bez Rosjan. Spokojnie również podchodzą do kolejnych doniesień na temat możliwego powrotu Iranu do stołu. Zresztą dojście do pewnego punktu równowagi widać również w wypowiedziach płynących z kartelu OPEC, który coraz mocniej sugeruje utrzymanie wydobycia na obecnych poziomach. Jest to o tyle istotne, że będzie wygaszać czynnik proinflacyjny, zwłaszcza że powoli będziemy dochodzić do efektu bazy.
Na głównej parze walutowej od dwóch tygodni obserwujemy pewną konsolidację wokół parytetu. W tym czasie kurs nie może pokonać ani wsparcia przy 0,992$, ani oporu przy 1,007$. Wyraźnie widać, że inwestorzy po zrealizowaniu celu, jakim było przebicie parytetu, nie do końca wiedzą co dalej. Zmienia się też nastawienie wokół banków centralnych. Wcześniej widzieliśmy dwóch rannych, z czego euro po prostu mocniej krwawiło. Cały rajd w kierunku 1:1 był nacechowany raczej obawami i ucieczką kapitału do bezpiecznych przystani. Teraz powoli odchodzimy od tej narracji i trwa licytacja, kto zrobi więcej na polu walki z inflacją. Ważnym momentem było przemówienie Jerome Powella podczas sympozjum w Jackson Hole. Dał on do zrozumienia, że potencjalna recesja nie wzbudza strachu, a raczej ma być wykorzystana jako narzędzie w walce z inflacją. Tak jasna deklaracja sprawiła, że inwestorzy porzucili nadzieję, że słabsze odczyty z gospodarki będą miały wpływ na decyzje FOMC. W międzyczasie jednak również i EBC podniósł rękawice i pokazał, że także stanie do walki z inflacją. Rozbudziło to spekulacje na temat mocniejszej podwyżki stóp już w przyszłym tygodniu. Coraz więcej się mówi, że ma ona wynieść 75 punktów bazowych. Powoli pojawiają się też zapowiedzi schodzenia z bilansu BC, co byłoby przełomowym wydarzeniem. Jeśli te plotki znajdą potwierdzenie, będzie to prawdziwy game changer, który prawdopodobnie zakończy trend spadkowy na eurodolarze. Na razie jednak inwestorzy do tych plotek podchodzą z dużym dystansem, nie do końca dając im wiarę.
Konsolidacja na popularnym edku pozytywnie wpływa na wyceny naszego złotego. Dolar po osiągnięciu lokalnego szczytu 23 sierpnia przeszedł w tryb pełzającego trendu spadkowego. W tym czasie udało się zejść o 14 groszy w dół, co na tle wcześniejszych ruchów może nie budzi podziwu, to jednak nie jest to wartość, którą należy bagatelizować. Ciekawie jednak wygląda sytuacja z ostatnich godzin, gdzie kolejne dołki przestały pogłębiać spadki. Sugeruje to, że trend, który ani przez moment tak naprawdę się nie rozpędził, już traci impet. Warto zauważyć, że ostatni ruch spadkowy na tej parze składał się z dwóch fal po około 25 groszy, więc jak na razie udało się zrealizować zaledwie 60% tego zasięgu. Ewentualne wyjście górą z obecnie zarysowywanej formacji trójkąta byłoby bardzo złą wiadomością dla złotego i dałoby pretekst do ponownego poszukania ostatnich szczytów, zarówno tych z sierpnia, jak i z lipca. Wyjście dołem wspierane przez przyszłotygodniowy EBC otworzyłoby za to drogę w kierunku 4,575 zł. Realizacja tego scenariusza mocno pomogłaby w walce z inflacją, z którą nasz bank centralny zupełnie sobie nie radzi. Ostatni odczyt przekraczający pułap 16% po raz kolejny udowodnił, że NBP oprócz nadziei, nie ma żadnego realnego pomysłu na walkę z tym kryzysem. Tym żałośniej wybrzmiewają ostatnie spekulacje nad końcem cyklu podwyżek stóp procentowych.
O tym, jak bardzo złoty chce wykorzystać ostatni powiew optymizmu, najlepiej świadczy sytuacja na franku szwajcarskim. Ten długo opierał się wszelkim próbom ratowania twarzy przez naszą walutę. Dopiero na początku trzeciej tercji sierpnia udało się zarysować formację potrójnego szczytu, którą wykorzystano, by przekuć ją na realny ruch w dół. Wcześniej, nawet gdy złoty odrabiał straty na szerokim rynku, nie było tego widać na wykresie CHFPLN. Ostatnie dwa tygodnie to jednak wreszcie zmiana narracji i waluta Helwetów wyraźnie oddaje pola. Oczywiście daleko stąd do optymizmu, frank wciąż jest absurdalnie drogi i nawet ruch o 20 groszy nie zamazuje tego obrazu. Co jednak ważne, obecnie znajdujemy się w istotnym przedziale wsparcia i złoty ewidentnie ma ochotę je pokonać. Jeszcze wczoraj wydawało się, że inwestorzy wykorzystają ten pretekst do zarysowania, jak nie korekty, to chociaż krótkiej konsolidacji. Dziś już widzimy pierwsze próby zejścia poniżej. Warto jednak pamiętać, że kolejne wsparcie znajduje się już 4 grosze niżej, więc ewentualny marsz w dół nie będzie usłany różami.
Złoty umacnia się, czekając na RPPCoraz bardziej prawdopodobnym scenariuszem na wrzesień jest podwyżka stóp procentowych. Widać ją już powoli w cenach. Zyskuje zarówno złoty, jak i rynkowa stawka WIBOR.
Indeksy PMI niespodziewanie wsparły dolara
Wczorajszy dzień upłynął pod dyktando odczytów indeksów PMI. Jest to o tyle interesujące, że dużych niespodzianek tak naprawdę nie było w głównych gospodarkach. Strefa euro pokazała 49,6 pkt, czyli zaledwie 0,1 pkt mniej od oczekiwań. Wiadomo, jest to wynik poniżej kluczowej granicy 50 pkt, ale symbolicznie. Z drugiej strony indeks w USA spadł do 51,5 pkt. Oczekiwania były o 0,2 pkt niższe, co pokazuje, że jest to jednak dobry odczyt. Różnica 0,2 pkt w indeksie PMI to nie jest przepaść, ale w połączeniu z solidnymi danymi z rynku pracy okazuje się, że jest to wystarczający impuls, by dolar znów był droższy od euro.
Polski złoty wciąż silny
Polska waluta zyskuje na wartości na fali spekulacji o podwyżce stóp procentowych. Coś, co jeszcze kilka tygodni temu było realnie wykluczane przez rynki, dzisiaj staje się rzeczywistością. Widać to nawet w rynkowej stawce WIBOR, która po wielu tygodniach marazmu znów zaczęła rosnąć. Powodem są oczywiście oczekiwania inflacyjne. Przy przeszło 16% inflacji, kiedy przekracza ona stopy procentowe o niemal 10%, naprawdę jest miejsce na wzrost stóp procentowych i to nie o symboliczne ćwierć punktu procentowego. Rezultatem tych spekulacji jest umacnianie się złotego. Im wyższe stopy procentowe, tym większe zainteresowanie walutą.
Karuzela na franku
Jeszcze dwa tygodnie temu za franka płacono niemal 5 zł. Wczoraj odbiliśmy się od poziomu 4,80 zł. Co powoduje tak silną korektę? Przede wszystkim mamy sytuację rzadko spotykaną – dane ze Szwajcarii wpływają na rynek. Dotychczas frank, jako waluta na trudne czasy, był raczej zależny od trendów globalnych i strachu na rynkach. Teraz gdy niespodziewanie doszło do wzrostu stóp procentowych, nagle dane zaczęły być istotne. Słabsze dane z gospodarki rzutowały negatywnie na franka, bo oddalały kolejne podwyżki stóp. Wczoraj jednak zobaczyliśmy dalej rosnącą inflację, co na razie powoduje stabilizację ceny franka, a nawet lekką korektę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sytuacja na rynku pracy,
16:00 – USA – zamówienia na dobra.
Znów bogacimy się szybciej niż rośnie inflacjaPiątkowe dane okazały się słabsze dla gospodarki, ale lepsze dla naszych portfeli. Może produkcja przemysłowa spowalnia, ale za to wynagrodzenia i zatrudnienie rosną.
Produkcja przemysłowa spowalnia
W piątek poznaliśmy ważne odczyty z Polski. Produkcja przemysłowa zgodnie z oczekiwaniami miała spowolnić z 10,4% do 7,8%. Finalny odczyt wyniósł jednak 7,6%. Są to słabsze dane, ale jeszcze nie można mówić o jakimś wyraźnym strukturalnym problemie. Wraz z wolniejszym wzrostem produkcji przemysłowej widzimy również szybszy od oczekiwań spadek inflacji producenckiej. Brzmi to niby dobrze, aczkolwiek trzeba pamiętać, że to spadek do 24,9%, czyli nadal prawie 10% ponad inflację konsumentów. Oznacza to, że koszty produkcji nadal mają dużą presję na wzrost cen. W rezultacie tych danych pierwszy raz od przełomu lipca i sierpnia euro podrożało powyżej 4,75 zł.
Płace rosną
Zgodnie z danymi opublikowanymi przez GUS w piątek przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło do 6778,63 zł. Oznacza to, że płace rosną o 15,8% w skali roku. To 0,2% szybciej niż wzrost inflacji. Problem w tym, że wzrost inflacji jest niestety znacznie bardziej równomiernie rozłożony niż wzrost płac. Spora część z nas niestety nie nadrobi inflacji podwyżkami. Mocniej od oczekiwań rośnie też jednak zatrudnienie. Oznacza to, że jeszcze trudniej będzie na rynku pozyskać specjalistów. Proces ten zwyczajowo przekłada się na wzrost płac. Tym bardziej że już teraz mamy rekordowo niskie bezrobocie, a przynajmniej najniższe od fikcji pełnego zatrudnienia.
Dolary wciąż atrakcyjne
Na rynku widzimy zwiększone zainteresowanie dolarem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że równolegle rośnie rentowność obligacji amerykańskich. Środki nie płyną zatem na ten rynek. Najwyraźniej inwestorzy uwierzyli w wyższe od oczekiwań podwyżki stóp procentowych. Od kilku dni szansa na wzrost o 0,75% na wrześniowym posiedzeniu wyraźnie zyskuje na popularności. Od dzisiaj jest to już scenariusz dominujący. Dolar ponownie zrównuje się obecnie z euro. Patrząc jednak na rynki obligacji czy akcji, które też złapały zadyszkę, ciężko wskazać gdzie te środki trafią. Część analityków spekuluje zatem, że może to być ruch krótkoterminowy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak istotnych odczytów.