Republikanie w odwrocie Reelekcja prezydenta w USA stoi pod coraz większym znakiem zapytania, a jednak analitycy wciąż nie wykluczają, że na końcówce wyścigu nie wydarzy się coś, co odmieni los tej kampanii.
Wybory się zbliżają a Trump traci
Na początku listopada wybory prezydenckie w USA. Niezależnie od tego co się dzieje w danym momencie na świecie, wybór głowy państwa za oceanem jest topowym wydarzeniem nie tylko na rynkach walutowych. Ostatnie tygodnie to jednak wyraźne wypracowywanie przewagi kandydata Demokratów. Zdaniem obserwatorów to sformułowanie nie jest do końca precyzyjne, to raczej kandydat Republikanów jest w odwrocie. Powody są dwa, z jednej strony nie najlepiej radząca sobie gospodarka, a z drugiej zarażenie się prezydenta koronawirusem po tych wszystkich mądrościach wygłoszonych odnośnie pandemii.
Dane z Kanady
W piątek poznaliśmy dane z kanadyjskiego rynku pracy. Powstało 378 tysiące nowych miejsc pracy, to ponad 50% więcej niż miesiąc wcześniej i dwukrotnie więcej od oczekiwań. Nie są to co prawda tylko nowe miejsca, ale też otwarcie tych zamkniętych przy lockdownie. Warto natomiast zwrócić uwagę na spadek bezrobocia. Analitycy spodziewali się, że spadnie ono do 9,7% , okazało się jednak być o 0,7% niższe. Po tych danych dolar kanadyjski zyskiwał na wartości względem głównych walut.
Ropa znów w odwrocie
Pomimo teoretycznie lepszych danych z USA, gdzie rośnie ilość wież wiertniczych cena ropy naftowej spada. Jest to, co prawda, korekta na koniec tygodnia, kiedy to mieliśmy niemal 10% wzrost cen surowca, ale znów wraca pytanie o to, jak obecny kryzys wpłynie na popyt na surowiec w przyszłości. Patrząc na rosnące liczby wież wiertniczych przy w miarę stałych poziomach zapasów wydaje się, że jest miejsce na dalsze wzrosty na rynkach.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Trump
Wzrost deficytu handlowego za oceanemPomimo słabnącego dolara import towarów do kraju w dalszym ciągu rośnie. Jest to dokładnie przeciwna tendencja, niż ta, na którą liczył urzędujący prezydent Donald Trump.
Deficyt handlowy USA rośnie
Wczoraj poznaliśmy dane na temat handlu zagranicznego w USA. W sierpniu widzieliśmy zarówno wzrost eksportu jak i importu, import jednak rósł szybciej niż eksport. W rezultacie deficyt dalej rośnie. Działo się to pomimo drożejącego dolara, który wpływał jednak na zwiększenie opłacalności eksportu kosztem importu. Dolar przyjął te dane w miarę spokojnie, a nawet pod koniec dnia się lekko umacniał, ale to już zasługa bardziej wystąpień przedstawicieli FED.
Stopy procentowe w Polsce
Dzisiaj czeka nas decyzja Rady Polityki Pieniężnej w sprawie stóp procentowych. Jest bardzo wątpliwe by doszło do zmiany rekordowo niskich sóp procentowych w najblizszym czasie. Posiedzenia te mają jednak bardzo ważny element w postaci konferencji prasowej prezesa NBP po samym posiedzeniu. To właśnie sygnały płynące z tego spotkania budzą największe zainteresowanie analityków i inwestorów.
Słabsze dane z zachodu
Dzisiaj rano poznaliśmy dane z Niemiec na temat produkcji przemysłowej. W skali roku jest to spadek aż o 9,6%, a co gorsze jest to o 1,3% więcej, niż oczekiwali analitycy. Interesująca jest reakcja rynków na te dane. Zwykle po słabszych danych inwestorzy patrzą z dystansem na walutę obszaru, którego one dotyczą. Euro z kolei dzisiaj od rana zyskuje na wartości względem dolara, pomimo słabszych odczytów zza Odry. Nie można oczywiście wykluczyć, że kilku dużych graczy na rynku spodziewało się jeszcze większego spadku, dlatego kupowali euro po publikacji.
Dzisiaj dzień wolny w Chinach, a w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Za oceanem bez niespodzianekDane makroekonomiczne z USA nie zaskoczyły rynków. Jednak w tym czasie inwestorzy nie będą do nich przykładać aż tak dużej wagi, bo tak jak wszyscy oczekują na werdykt wyborców w zbliżających się wyborach prezydenckich w USA.
Indeksy koniunktury zza oceanu
Po wczorajszych lepszych danych finalnych indeksów PMI dla usług z Europy przyszły po południu dane z USA. Tutaj indeks utrzymał swoją wartość. Jest to teoretycznie gorsza wiadomość niż poprawa na starym kontynencie. W tym miejscu jednak trzeba porównać indeksy. Za oceanem jest to jednak 54,6 pkt. czyli wyraźnie powyżej granicy 50 pkt oddzielającej rozwój od recesji. W Europie jest to z kolei wciąż 2 pkt poniżej tego pułapu.
Australia nie zmienia stóp procentowych
W nocy poznaliśmy decyzję Królewskiego Banku Australii o utrzymaniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie 0,25%. Bank centralny czeka najpierw na działania rządu i propozycje budżetu w tym działań stymulujących gospodarkę. Po tych danych dolar australijski tracił na wartości względem innych walut. Inwestorzy najwyraźniej liczyli na wskazówki dotyczące podwyżek stóp procentowych lub dalszych działań pomocowych w przyszłości. Nadzieje te jednak nie zostały spełnione.
Dane z Niemiec
Od rana poznaliśmy dane na temat zamówień w przemyśle u naszego zachodniego sąsiada. Okazały się one mniej złe niż dotychczas sądzono. W ujęciu rocznym liczba zamówień spada o 2,2% wobec oczekiwanych 4%. Jeszcze miesiąc temu było to niemal 7%, co pokazuje tempo, w którym gospodarka odrabia straty. Po tych danych euro miało delikatny wzrost wartości, po czym szybko wróciło do poprzednich poziomów.
Dzisiaj dzień wolny w Chinach, a w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - bilans handlu zagranicznego.
Prezydent Trump zachorowałOczywiście w kontekście dolara najważniejsza informacja to zakażenie koronawirusem prezydenta Trumpa. Co ciekawe dzisiejsze sondaże pokazują, że to wcale nie działa na jego korzyść pod kątem wyborów, które odbędą się już za miesiąc. Kontrkandydat Joe Biden osiągnął najwyższą przewagę od dwóch miesięcy, nawet u bukmacherów. Oczywiście nie brakuje komentarzy, że szybkie wyleczenie Trumpa będzie dla niego pozytywnym impulsem i będzie chciał to mocno wykorzystać pod koniec kampanii. News piątkowy kompletnie stłamsił główny temat, a więc dane z rynku pracy z USA. Druga sprawa, że nie były one jakoś mocno przykuwające uwagę. Spadło bezrobocie, więc to na plus, ale pojawiło się znacznie mniej nowych miejsc pracy. Na parze USD/PLN obserwujemy odreagowanie ostatnich dynamicznych wzrostów. Korekta sięgnęła już ponad 10 groszy od ubiegłotygodniowego szczytu. Kurs powinien teraz zmierzyć się ze wsparciem na poziomie 3,80. Wiele oczywiście będzie zależeć od notowań EUR/USD, które od początku tygodnia odbijają się od wsparcia na poziomie 1,17.
Rating Polski bez zmianPomimo gwałtownego wzrostu deficytu budżetowego rating Polski nie uległ zmianie. Utrzymana została również stabilna perspektywa, co daje dużo spokoju na przyszłość. Gdyby doszło do obniżki, prawdopodobnie odbiłoby się to negatywnie na kosztach kredytowania się emisją obligacji przez Polskę.
S&P utrzymała rating
W piątek poznaliśmy decyzję agencji ratingowej S&P. Utrzymała ona zarówno rating Polski, jak również jego stabilną perspektywę. Główną siłą naszego kraju jest słabość w radzeniu sobie z kryzysem u innych państw Unii. Spadek PKB w naszym kraju ma być najniższy lub jednym z najniższych w Europie. Agencja zwraca uwagę na wzrost długu publicznego, co ciekawe, pojawia się informacja o jego stabilizacji poniżej 60% PKB i tylko przejściowym wzroście. Patrząc jednak na plan budżetu na 2021 i utrzymanie wzrostu wydatków scenariusz ten wydaje się bardzo optymistyczny. Złoty przyjął ten komunikat bardzo spokojnie.
Spadek bezrobocia w USA
Piątek to kolejne lepsze dane z USA. Bezrobocie - pierwszy raz od początku pandemii w USA i niespodziewanie dużego wystrzału - wyniosło poniżej 8%. Powodem szybkiego spadku jest odtwarzanie miejsc pracy. Szczególnie dobrze widać to w sektorze prywatnym, gdzie przybyło 877 tysięcy miejsc pracy. Co ciekawe, pomimo relatywnie wysokiego bezrobocia nie ucierpiały pensje Amerykanów. Średnia godzinowa płaca rośnie o 4,7%. Warto jednak mieć z tyłu głowy informację, że spora część wzrostu bezrobocia to nisko wykwalifikowani pracownicy, co podnosi średnią płacę pracujących. Dolar zachowywał się stabilnie, utrzymując parytet wymiany dolara i siedemnastu centów za euro.
Indeksy z Europy
Poznaliśmy dzisiaj dane na temat indeksów PMI z Europy. Są to dane finalne będące uzupełnieniem wstępnych. Łączny indeks dla Strefy Euro wyniósł jednak 48 pkt, czyli aż 0,4 pkt powyżej oczekiwań. Lepiej wypadła również Wielka Brytania. Rosnący optymizm pokazuje, że menedżerowie coraz mniej boją się ponownego lockdownu, a raczej starają się prowadzić biznes w nowych realiach.
Dzisiaj dzień wolny w Chinach, a w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Trump lekceważył i się zaraziłPrezydent USA z pozytywnym testem na koronawirusa - to informacja ważna z wielu powodów. W związku z tym nad rynkami zawisły ciemne chmury i włącza się risk off. Nadzieje na pakiet fiskalny okazały się płonne. Dzisiejszy dzień pod znakiem raportu z amerykańskiego rynku pracy.
Pozytywny test
Stało się to, czego rynki mogły się bać najbardziej, a więc pojawienie się informacji o tym, że prezydent USA jest zakażony koronawirusem i to tuż przed nowymi wyborami. Pozytywny test u Trumpa to informacja zła z kilku powodów. Lekceważące podejście do pandemii spowodowało, że nie uniknął zakażenia. Rynki mogą to odebrać jako powrót olbrzymiego zagrożenia, jakim jest pandemia, o której to zdaje się w ostatnich tygodniach nieco zapomniały.
Demokraci mają pole do popisu
Nie można nie wspomnieć o tym, że Trump jest w gronie podwyższonego ryzyka ze względu na wiek. Inna sprawa, że Demokraci na czele z Bidenem bez wątpienia fakt zakażenia wykorzystają w kampanii prezydenckiej. Szczególnie że na ostatnim etapie walki o fotel szefa państwa niestety nikt nie ma litości. Z pewnością zarzucone zostanie Trumpowi to, że nie chroni ani obywateli przed pandemią, ani też nie uchronił siebie. Teraz kluczowe będzie, jak długo zajmie jego rekonwalescencja i jakie będą efekty choroby. Pod znakiem zapytania stanęła jednak druga debata, która miała się odbyć 15 października.
Niepewność na rynkach
Ten news z USA spowodował, że wśród inwestorów znów zapanowały gorsze nastroje. Rynki w takich sytuacjach obawiają się, co może się dalej stać, a taka niepewność i chaos nigdy nie były domeną risk on. Główne giełdy w Europie są na 1% minusach, początek handlu w USA również zapowiada się z otwarciem na czerwono. Mocniejszy jest amerykański dolar, co również pokazuje, że inwestorzy się boją i uciekają do bezpiecznych przystani.
Pakiet znów niepewny
Dzisiejszy nie najlepszy klimat inwestycyjny to również zasługa fiaska rozmów Demokratów z Republikanami w sprawie nowego pakietu fiskalnego. Obóz Joe Bidena przegłosował co prawda swoją nową propozycję w Izbie Reprezentantów, ale najprawdopodobniej nie zostanie ona parafowana w Senacie. Przede wszystkim właśnie giełdy w ostatnich dniach bazowały na tym temacie, widząc zbliżanie się stron w kwestii kwoty pakietu, który miałby wejść w życie. Zbliżanie się weekendu to również ryzyko, więc możemy być dzisiaj świadkami ucieczki do bezpiecznych aktywów.
Dane schodzą na dalszy plan
Biorąc pod uwagę informacje o zakażeniu koronawirusem prezydenta USA, na dalszy plan mogą zejść, wydawałoby się dzisiaj kluczowe dane z rynku pracy w Stanach. Oczekuje się dalszej poprawy tego sektora, odbudowy kolejnych setek tysięcy miejsc pracy przy jednoczesnym spadku bezrobocia. Zauważalne jest jednak zahamowanie dynamiki poprawy danych. Wydaje się jednak, że reakcja na odczyty może być tym razem niewielka. Większą uwagę inwestorzy skupią na informacjach z Białego Domu o sytuacji zdrowotnej Trumpa i dalszych losach kampanii. Nerwowość na rynkach przekłada się na lekkie osłabienie krajowej waluty.
Rynki ochłonęły po debacie prezydenckiej w USA, więc uwagę skupiRynki ochłonęły po debacie prezydenckiej w USA, więc uwagę skupiają na kwestii długo wyczekiwanego pakietu fiskalnego. Doniesienia z pola negocjacji brexitowych nakręcają scenariusz porozumienia. Sporo danych, w kalendarzu dzisiaj choćby PMI dla przemysłu z Europy. Punktem kulminacyjnym tygodnia będzie jednak piątkowy raport z rynku pracy w USA.
Nie na to czekaliśmy
Niesmak inwestorów po pierwszej debacie prezydenckiej odszedł w zapomnienie. Choć konfrontacja kandydatów wywołała wiele komentarzy, to jednak nie miała znaczącego wpływu na rynki. Główny powód takiego stanu rzeczy to przede wszystkim brak konkretów w kluczowych tematach, a Trump i Biden skupili się na wzajemnych atakach. Rynki więc próbują nieco złapać oddech od tematu wyborów prezydenckich w Stanach i przygotować się na to, z czym będą musiały zmierzyć się za miesiąc.
Strony bliskie konsensusu
Sentyment na rynkach uległ dzisiaj poprawie, gdyż rynki jako temat przewodni obrały sobie możliwe porozumienie w sprawie tak długo wyczekiwanego pakietu fiskalnego w USA. Sekretarz Skarbu Mnuchin stwierdził, że da jeszcze jedną szansę Demokratom na pozytywne zakończenie negocjacji. Propozycje kwotowe pakietu nadal pozostały rozbieżne, ale w kuluarach mówi się, że Republikanie mogą tę różnicę wrzucić na kanwę klauzuli warunkowej w przypadku, gdyby pandemia i statystyki z nią związane się pogorszyły. Pytanie zasadnicze, czy rynki w razie uzgodnienia pakietu rzeczywiście przejdą w stan euforii, czy jednak nie będziemy mieli do czynienia ze sprzedażą suchych faktów.
Jednak porozumienie?
Sporo optymistycznych newsów pojawia się w kontekście kolejnej tury negocjacji Wielkiej Brytanii z UE w sprawie warunków wyjścia. Pojawiła się informacja, że strona brytyjska jest skłonna pójść na rękę europejskiemu sektorowi rybołówstwa. Zakaz połowów na wodach brytyjskich miałby być zawieszony na 3 lata. Temat ten był jednym z głównych spornych zagadnień, więc widzimy tutaj chęć ustępstwa Wyspiarzy. Trudno powiedzieć, czy to gra negocjacyjna i próba zamydlenia oczu UE, czy też rzeczywista chęć porozumienia. Nie wydaje się jednak, że Unia pójdzie na rękę w najbardziej znaczącej kwestii, a więc uchwalenia Internal Market Bill, która niemal zmieniła obowiązującą umowę Brytyjczyków z UE. Trudno więc wyrokować, co będzie, niemniej jednak nie można przesądzać podpisania choćby wstępnej umowy, co mogłoby przynieść krótkotrwały rajd na funcie.
PMI dają nadzieję
Dzisiaj sporo ważnych pozycji w kalendarzu. Od godzin porannych pojawiają się odczyty indeksu PMI dla przemysłu z głównych gospodarek europejskich. Nie rozmieniając się na drobne, można powiedzieć, że odczyty są całkiem niezłe. W zdecydowanej większości są one lepsze od oczekiwań analityków i powyżej kluczowej wartości 50 pkt, oddzielającej recesję od wzrostu gospodarczego. W trakcie dzisiejszej sesji pojawił się też odczyt inflacji z Polski. Wynik we wrześniu w relacji r/r okazał się wyższy o 0,3% od prognoz. Poziom 3,2% wzrostu cen powinien zaciekawić RPP. Pytanie, czy na kolejnym posiedzeniu odniesie się do tej wartości.
Jutro raport z rynku pracy
W piątek otrzymamy informację o kluczowej pozycji w kalendarzu makro w tym tygodniu, a więc raport z rynku pracy w USA. Szczególnie że raport ADP z wczoraj zaostrzył apetyty wynikiem niemal 750 tys. nowych miejsc pracy poza rolnictwem. To też znaczna poprawa w stosunku do ubiegłego miesiąca, gdy notowano 428 tys. Według oczekiwań analityków jutrzejszy oficjalny raport ma pokazać wynik 850 tys. nowych miejsc pracy, jak również spadek bezrobocia do poziomu 8,2%. Lepsze dane mogą przynieść umocnienie dolara amerykańskiego pod koniec tygodnia.
Chaos, chaos everywhere Wydarzeniem tygodnia miała być pierwsza debata prezydencka w USA. Niestety obaj kandydaci dostosowali się do ogólnej temperatury sporu politycznego, przerywając sobie cały czas i obrażając się wzajemnie. Takie podejście było jednym z czynników pogorszenia nastrojów na rynkach, ponieważ gospodarka w całej dyskusji znalazła się na dalekim planie.
Bójka w piaskownicy
W komentarzach po amerykańskiej debacie króluje słowo “chaos”. To, co wydarzyło się w Cleveland, trudno nawet nazwać debatą, czy też dyskusją, tudzież wymianą poglądów i pomysłów na przyszłość. Prędzej była to pyskówka dwóch nastolatków, a nie kandydatów na najważniejszy urząd na świecie. Inwestorzy nie dostali praktycznie nic, ponieważ ekonomia w tej “rozmowie” była tematem pobocznym. W tym kontekście najgłośniejszym echem odbiła się wypowiedź Joe Bidena, który krytykując prezydenta Donalda Trumpa za jego reakcję na pandemię, stwierdził, że najważniejsza dla niego była obserwacja wykresów giełdowych, a nie dbałość o bezpieczeństwo zdrowotne Amerykanów. Przy tak poważnych zagrożeniach gospodarczych, z którymi USA musi się mierzyć w kontekście koronakryzysu, takie podejście kandydatów może być niepokojące. Nie wróży to też dobrze kompromisowi ws. pakietu stymulacyjnego, choć ostatnie dni zdawały się przynosić zbliżenie między Demokratami a Republikanami. W tych warunkach trudno wyłonić zwycięzcę debaty, ale pierwsze wskazania kierują palmę pierwszeństwa w stronę Bidena. Pierwszą reakcją rynków na to wydarzenie było pogorszenie sentymentów.
Kryzys wśród nas
Środa przynosi nam wreszcie interesujące i ważne odczyty makro. W nocy Chińczycy pokazali wskaźniki PMI, które znajdują się powyżej granicy 50 pkt, równocześnie będąc lekko lepszymi od ostatnich danych, co wskazuje, że druga gospodarka świata rzeczywiście stabilnie podnosi się z koronakryzysu. Brytyjczycy ujawnili finalne PKB za drugi kwartał i choć było ono minimalnie lepsze od prognoz, to wynik -21,5% musi robić wrażenie. Na funcie jednak było trudno zauważyć jakąś wyraźną reakcję, ważniejszy zapewne będzie efekt kolejnej rundy negocjacji brexitowych. Niepokojąco wygląda niemiecka sprzedaż detaliczna za sierpień, która była o 0,5 pkt proc. poniżej oczekiwań i zatrzymała się na 3,7%. Lepiej wypadła stopa bezrobocia u naszych zachodnich sąsiadów, która minimalnie się obniżyła i we wrześniu wynosi 6,3%. Dostaliśmy też trochę informacji o inflacji w Europie. We Francji wskaźniki w ujęciu rocznym krążą wokół zera (CPI to 0,1%, a HCIP to okrągłe 0%). Gorzej sytuacja wygląda na Półwyspie Apenińskim, gdzie zdecydowanie możemy już mówić o deflacji. Włoskie CPI w ujęciu rocznym to już -0,5%, co jest wyrównaniem poprzedniego odczytu przy oczekiwaniach lekkiej poprawy. Dane makroekonomiczne nie wspomagają wspólnej waluty, która od rana wyraźnie słabnie, a kurs EURUSD zmaga się ze wsparciem na 1,17$.
Złoty na kolejce górskiej
Bardzo ciekawie wygląda dziś sytuacja polskiego złotego. Obraz wykresów na parach z najważniejszymi walutami można by kolokwialnie opisać jako “upside downs”. Po godz. 8:00 PLN umacniał się i w ten sposób na parze z EUR prędko doszedł do wsparcia na 4,52 zł. Następnie odbił się od niego i szybko dotarł do oporu na 4,53 zł, który znów wywrócił sytuację i błyskawicznie znaleźliśmy się znów przy 4,52 zł. Ten poziom ponownie był silnym wsparciem i kurs znowu szybuje w kierunku północnym. W trakcie dzisiejszej sesji gracze krótkoterminowi przeżywają istny rollercoaster. Dlatego w okolicach południa złoty jest lekko pod kreską, ale w takie dni nie powinniśmy przesądzać, gdzie znajdzie się on nawet za godzinę. O 12:00 kurs euro był powyżej 4,53 zł, kurs dolara powyżej 3,87 zł, kurs franka zbliżał się do 4,20 zł, a kurs funta do 4,97 zł.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 - USA - zmiana zatrudnienia wg. ADP
14:30 - USA - PKB
14:30 - Kanada - PKB
Trump startuje z pozycji underdogaPresja na krajową walutę nadal się utrzymuje. EUR/PLN blisko granicy 4,60. Poniedziałek z wyraźną poprawą nastrojów na rynkach. Pakiet pomocowy w USA bliżej niż dalej. Dzisiaj w centrum uwagi pierwsza debata kandydatów na amerykańskiego prezydenta.
Znów straty
Polski złoty nadal pozostaje w defensywie. Dzisiaj rano EUR/PLN testował poziom 4,60, co stanowiło najwyższy kurs od kwietnia tego roku. Słabej kondycji krajowej waluty nie można już zrzucić na pasmo mocniejszego dolara amerykańskiego, gdyż ten wczoraj nieco wyhamował trend wzrostowy. Otoczenie i tym samym nastroje na rynkach były wczoraj naprawdę szampańskie, a główne giełdy notowały spore wzrosty.
Wraca wydawałoby się stary już temat
Czym spowodowana jest nagła i tak duża słabość złotego? W ciągu raptem tygodnia euro podrożało w relacji do PLN o 14 groszy. Powraca temat powiązania funduszy unijnych z zasadą praworządności. Jak dobrze wiemy, temat ten aż nazbyt dotyczy Polski. UE w tym kontekście ma do naszego kraju olbrzymie zastrzeżenia. Poza krajami skandynawskimi i Holandią do grona państw, które chcą połączyć wydatkowanie środków z tym kryterium, dołączyły wczoraj Niemcy. Nasz zachodni sąsiad chce, by oprócz funduszy UE również i fundusz odbudowy po pandemii warty 750 mld euro był dla krajów spełniających wspomnianą zasadę. Według dokumentu, do którego dotarł Reuters, krajami “wykluczonymi” są Polska i Węgry. Stąd inwestorzy boją się, że jeśli faktycznie środki dla tych krajów zostaną wstrzymane, ucierpią one mocno pod względem gospodarczym, a odbudowa po korona kryzysie będzie znacznie utrudniona. Inna sprawa, że przyjęcie tej rezolucji musi odbyć się tzw. kwalifikowaną większością głosów. W praktyce oznacza to, że jeśli Polska i Węgry plus kraje grupy wyszehradzkiej zagłosują przeciw, nie uda się tej zasady wprowadzić.
Jest nadzieja na pakiet
Wczoraj na rynkach znacząca poprawa sentymentu. Była to zasługa przede wszystkim słów Nancy Pelosi z obozu Demokratów o nowej propozycji w sprawie pakietu pomocowego. Teoretycznie przełomu wciąż nie ma, ale widać zbliżanie się obu stron do wypracowania porozumienia. W kuluarach mówi się, że Demokraci mają zaproponować pakiet warty 2 bln USD, podczas gdy Republikanie są skłonni poprzeć pakiet wart 1,5 bln USD. Co ważniejsze, nawet jeśli nie uda się porozumieć, to możliwe jest przeforsowanie w Kongresie pomocy dla najbardziej dotkniętych branż, jak gastronomia czy linie lotnicze. Inwestorzy więc wykorzystali te informacje na plus i stąd wczoraj szampańskie nastroje, które dzisiaj są w dużo mniejszym stopniu kontynuowane, a indeksy znajdują się na niewielkich minusach.
Będzie się działo
Dzisiaj kluczowym punktem dnia będzie bez wątpienia pierwsza debata kandydatów na urząd prezydenta USA. Tematów spornych jest oczywiście całe mnóstwo, począwszy od respektowania wyników wyborów w formie listownej, po wybór kandydatki do Sądu Najwyższego. Atmosfera powinna być więc gorąca, szczególnie że Trump traci w sondażach, więc niemal musi “zaatakować” Bidena, by zmusić go do błędów, które odwrócą notowania. Start debaty o 3 w nocy polskiego czasu.
Sporo wystąpień
W dzisiejszym kalendarzu sporo wystąpień członków amerykańskiego Fed. Warto je śledzić, gdyż często pojawiają się małe zaskoczenia, co do prowadzonej polityki monetarnej i dalszych planów. O 14 dzisiaj pojawi się odczyt inflacji konsumenckiej z Niemiec. Raczej trzeba by powiedzieć odczyt deflacji, bo spodziewany jest spadek cen o 0,1% we wrześniu.
Ropa w odwrocieCeny ropy naftowej pokazują, że ogłaszany powrót gospodarki na właściwe tory stoi pod dużym znakiem zapytania. 15% spadku we wrześniu to poważny sygnał ostrzegawczy.
Produkcja przemysłowa
Rano poznaliśmy dane na temat produkcji przemysłowej w Unii Europejskiej. W skali roku spada ona o 7,7%, co jest dobrym wynikiem, gdyż oczekiwano 0,5% większego spadku, a jeszcze miesiąc temu było to 12%. Dane te pokazują, że kolejne miesiące pozwalają gospodarce odzyskiwać część strat wywołanych lockdownem. Kurs euro przyjął te dane neutralnie, było widać krótki ruch, jednakże kurs niemal od razu powrócił do poprzednich poziomów.
Ropa poniżej 40 dolarów
Wrzesień to bardzo trudny miesiąc na rynku ropy naftowej. Od początku miesiąca ropa staniała już niemal 7 dolarów, to 15% wartości. Można wyróżnić dwa główne powody, ale w sumie sprowadzają się do jednego - na rynku jest za dużo surowca względem zapotrzebowania. Gospodarka światowa nie radzi sobie tak dobrze, jak dotychczas sądzono, co powoduje, że popyt na surowiec jest mniejszy. Z drugiej strony produkcja nie jest dostosowywana, co powoduje wspomniane nadwyżki.
Inflacja w USA
W piątek poznaliśmy dane na temat zmian cen w Stanach Zjednoczonych. Inflacja konsumencka przyspiesza szybciej, niż oczekiwano i wynosi obecnie 1,3%. To aż 0,3% więcej niż miesiąc temu. Inflacja to taki parametr, który jak jest zbyt niski to znaczy, że gospodarka ma problemy. Z drugiej strony zbyt wysoka inflacja jest problemem i wywołuje niepewność. W rezultacie wzrostu inflacji w takim przedziale jest dobrą wiadomością dla amerykańskiej gospodarki.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Dolar w kiepskiej kondycjiDolar nadal pozostaje słaby na szerokim rynku i przekłada się to również na notowania USD/PLN. Kurs pokonał granicę wsparcia na poziomie 3,70 i spada dalej. Jest to efekt posiedzenia w Jackson Hole i wypowiedzi prezesa Fed na temat inflacji. Stało się to, czego oczekiwali inwestorzy, a więc niemal zniesienie celu inflacyjnego. Tzn. nie do końca jest tak, że Fed przestanie się interesować wzrostami cen, ale zakłada, że będzie tolerował inflację na poziomie 2% i to w średnim terminie (nawet roku). Co to oznacza dla rynków? Mniej więcej tyle, że skoki inflacji nawet na poziomy 3-4% nie będą martwić prezesa Fed, będzie się liczyła wartość w dłuższym terminie. Bez wątpienia oznacza to, że stopy procentowe pozostaną niskie jeszcze długo. Dla dolara może to być równoznaczne z kolejnymi miesiącami pod znakiem słabości. Analitycy prześcigają się już w prognozach, że EUR/USD spokojnie przekroczy granice 1,20 i dojdzie nawet do 1,25 wraz z końcem tego roku. Dla notowań polskiego złotego będzie to oznaczało spadek o dobrych kilka groszy. Nie jest wykluczone, że wtedy USD/PLN zejdzie do poziomów widzianych na początku 2018 roku.
Inwestorzy ignorują ryzyka? Kurs CHF/PLN stopniowo schodzi coraz niżej, ale nadal brakuje jeszcze kilka groszy do testowania poziomu 4,00. Na rynkach w dalszym ciągu nie brakuje ryzyk, ale inwestorzy starają się niemal na siłę dążyć do ich ignorowania. Bo jak nazwać inaczej niż ignorowaniem sytuację dalszych zwyżek na giełdach przy kolejnych wzrostach nowych zakażeń? Z logiką ma to raczej mało wspólnego. W pierwszym rzędzie martwi większa liczba nowych zakażeń w Europie, a szczególnie we Włoszech, Hiszpanii, czy też u naszych zachodnich sąsiadów. Na razie inwestorzy nie zwracają na to uwagi, ale jeśli gospodarki wrócą do wprowadzenia obostrzeń, to z pewnością takiej informacji bagatelizować się nie da. Bez wątpienia na notowania CHF/PLN korzystnie wpływa sytuacja na parze EUR/CHF, gdzie notujemy wzrosty. Jesteśmy już na poziomach bliskich 1,08, co jest zasługą mocniejszego euro. Nie można lekceważyć też wątku relacji amerykańsko-chińskich, które przed wyborami w USA mogą stać się głównym czynnikiem ryzyka na rynkach. Szczególnie, że Trump zaciekle będzie walczył o głosy wyborców, bo na ten moment zdecydowanie przegrywa w wyścigu o fotel prezydenta. Pokazanie Chinom, że Trump dba o interesy farmerów i weryfikacja skali kupowanych produktów rolnych może zaognić sytuację w obustronnych negocjacjach nad dalszym etapem umowy handlowej. Nie można też lekceważyć wątku Białorusi, szczególnie że Polska jest najbliżej ewentualnego pola konfliktu. Przedłużające się demonstracje mogą doprowadzić do interwencji Rosji, co skutkowałoby dynamiczną wyprzedażą złotego i w efekcie sporymi wzrostami kursu CHF/PLN.
Rosną emocje przed wyboramiJeszcze niedawno zapowiadało się, że wybory w USA będą formalnością, a Republikanie oddadzą władzę niemal bez walki. Dzisiaj widać, że sondaże powoli się odwracają, a emocje rosną.
Wyścig prezydencki w USA
Przewaga Joe Bidena nad Donaldem Trumpem topnieje. Wygląda na to, że jednak wybory nie są przesądzone i mimo przewagi demokratów walka będzie się toczyć do końca. Niepokój ten przekłada się jednak bezpośrednio na słabość dolara amerykańskiego. Amerykańska waluta jest obecnie najtańsza od października 2018 roku. Powodem jest słabość dolara względem euro. Nie jest to oczywiście tylko kwestia wyborów prezydenckich, ale te nie pomagają.
Złoto znów powyżej 2000 dolarów
Korekta na rynku złota po ustanowieniu rekordowo wysokich poziomów nie trwała zbyt długo. Znów widzimy poziomy powyżej 2000 dolarów za uncję. Temu kruszcowi znów pomagają notowania dolara amerykańskiego. Słaby dolar powoduje, że cena złota w innych walutach nie zmieniając się jest wyższa w dolarze. Nie jest to oczywiście wyjaśnienie całej zmienności cen, ale słabnący dolar powoduje, że inwestorzy szukają alternatyw do inwestowania.
Co z inflacją w Polsce?
Poznaliśmy dane na temat inflacji bazowej. Już parametr bez cen żywności i energii budzi obawy. Jest to wzrost o 4,3% w skali roku. Pokazuje, że pewien niepokój związany z zachowaniem cen jest uzasadniony pomimo spowolnienia gospodarczego. Na razie jednak inflacja konsumencka utrzymuje się w zakresie wahań. Ciężko sobie zresztą wyobrazić żebyśmy teraz podnosili stopy procentowe. Nie ma zatem presji na umocnienie złotego związane z nadchodzącą podwyżką stóp procentowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Słabe wakacje dla dolara Tegoroczne wakacje są wyjątkowo niekorzystne dla amerykańskiej waluty. Ta jeszcze na początku lipca oscylowała, gdzieś w okolicach niecałych 4 złotych. Wyłamanie wsparcia przy 3,95 zł, poskutkowało jednak dynamiczną przeceną dolara, który w dwa tygodnie stracił ćwierć złotego. Sierpień co prawda przynosi pewne uspokojenie, zmienność się wyraźnie zmniejszyła. Do tego stopnia, że udało się wyłamać linię trendu spadkowego. Nie zmienia to jednak ogólnej optyki sytuacji. To dolar cały czas pozostaje w defensywie, co chwilę testując wsparcie przy 3,70 zł. Każde kolejne odbicie od tego poziomu ma coraz mniejszy zasięg, co może sugerować kumulację kapitału przed następnym większym ruchem w dół. Dolar, jako bezpieczna przystań w takich czasach, powinien mieć większe wzięcie, jednak zwłaszcza ruchy na amerykańskich obligacjach sugerują, że inwestorzy mają już dość siedzenia pod miotłą i coraz śmielej szukają wyższych premii za ryzyko. Zresztą warto obserwować rentowności długu rządu USA, zwłaszcza że ten ostatnio znowu dynamicznie rośnie, a za chwilę czeka nas kolejny potężny pakiet stymulacyjny, jak tylko Republikanie się dogadają z Demokratami. Co prawda, FED niejednokrotnie udowadniał, jak chłonny potrafi być w skupowaniu nawet bezwartościowych papierów, ale trzeba pamiętać, że kryzys kiedyś się skończy i Rezerwa będzie musiała wrócić do normalnego funkcjonowania.
W USA jednka mniejsze bezrobocie?Dolar amerykański miał zdecydowanie słabszy okres, co przyniosło spadek notowań USD/PLN do poziomu 3,6970. Od tego momentu jednak pojawiło się sporo danych z amerykańskiej gospodarki, które pokazały, że najgorsze już za Stanami. Choćby dane piątkowe z amerykańskiego rynku pracy pokazały wzrost nowych miejsc pracy o 1,7 mln przy oczekiwaniach 1,4 mln. Mniej pobieranych zasiłków dla bezrobotnych przełożyło się też na spadek poziomu bezrobocia. Tyle z pozytywów, bo patrząc obiektywnie to nadal gospodarka USA jest dużo pod kreską, a do powrotu zatrudnienia sprzed pandemii brakuje 12 mln miejsc pracy. Również dane o wydatkach konsumentów pokazują o wiele mniejszą aktywność. I to wszystko mimo ogromnych pakietów fiskalnych, które zostały wprowadzone. Mimo to nadal widoczna jest potrzeba wprowadzenia czegoś jeszcze by pobudzić gospodarkę. Rynki od wielu dni czekają na finalizację rozmów Demokratów i Republikanów nad już czwartym pakietem pomocowym, ale bliskość wyborów prezydenckich w USA nie sprzyja dogadaniu się. Niemniej jednak jak dobrze wiemy pieniądze przed wyborami po prostu muszą się znaleźć. I o to będzie zabiegał Trump, ratując swoje fatalne położenie w sondażach. Czy zdecyduje się na samodzielne wprowadzenie pakietu bez zgody Kongresu? Z pewnością wielu Amerykanów takim desperackim krokiem by ucieszył. Dla notowań USD/PLN kluczowe będzie zachowanie głównej pary walutowej świata. Pogłębienie korekty wzrostowej na EUR/USD mogłoby nastąpić po przełamaniu bariery 1,17. Jeśli jednak ta granica zostanie utrzymana możemy być świadkami powrotu w okolice ostatnich maksimów na 1,19, co dla pary USD/PLN wskazywałoby na poziomy około 3,70.
Sytuacja na BiałorusiZaskakująco bez wpływu na złotego (póki co) jest sytuacja na Białorusi, gdzie po wyborach robi się gorąco. Na ten moment na niepokojący rozwój spraw w tym regionie nie reagują Rosjanie. Niewykluczone jednak, że reakcja nastąpi nieco później, tak jak to miało miejsce na Ukrainie. Rynki póki co ignorują możliwy scenariusz kolejnej aneksji byłych terytorium przez Rosję. Jeśli nie pojawi się wojsko na ulicach w Mińsku to krajowa waluta w relacji do franka może dalej kontynuować ruch na południe w kierunku ostatniego minimum. W przypadku jednak eskalacji konfliktu w tej części Europy tuż za naszą granicą to o trendzie spadkowym na CHF/PLN szybko zapomnimy. Bez wątpienia nie można zapominać o kwestii relacji USA i Chin, które znów są na ostrzu noża po tym jak Trump zakazał działalności chińskich aplikacji jak TikTok, czy WeChat. Póki co chiński rząd nie zareagował, ale jeśli w akcji odwetowej zobaczymy np. zakaz używania urządzeń Apple, to z pewnością szybko nastroje na rynkach się popsują.
Bezrobocie w USADane z amerykańskiego rynku pracy po raz kolejny sprawiły bardzo niemiłą niespodziankę. Nowych miejsc pracy powstało wielokrotnie mniej, niż sądzono. Jest to słaba informacja nie tylko dla walczącego o reelekcję Donalda Trumpa, ale i dolara.
Niespodzianka w USA
Wczorajsze dane z amerykańskiego rynku pracy mocno zaskoczyły inwestorów. Spodziewano się w zależności od wersji 1,2 lub 1,5 mln nowych miejsc pracy. Jednak powstało ich w lipcu zaledwie 167 tysięcy. Pokazuje to, że tamtejsze bezrobocie będzie spadać znacznie wolniej niż dotychczas sądzono. Być może jeszcze przez kilka miesięcy czeka nas dwucyfrowa stopa bezrobocia. Dolar nie przyjął dobrze tych danych. Ponownie zbliżył się do najsłabszych poziomów względem euro od początku 2018 roku. Względem złotego spadł cenowo poniżej 3,70 zł przez moment.
Rumunia tnie stopy procentowe
Na wczorajszym posiedzeniu Banku Narodowego Rumunii niespodziewanie doszło do obniżki głównej stopy procentowej. Wynosi ona obecnie 1,5%, co jest obecnie i tak relatywnie wysokim wynikiem w tej części świata. Rumuńska leja przyjęła jednak tę informację bez większych wahnięć.
Bank Anglii bez zmian
Posiedzenie Banku Anglii nie przyniosło niespodzianek. Stopy procentowe pozostały na niezmienionym poziomie. Za tą decyzją głosowało wszystkich 9 członków. Patrząc na obecną sytuację wątpliwe jest, by przed brexitem podejmowano jakieś istotne decyzje w sprawie stóp procentowych, nie wiedząc co będzie dalej. Komunikat mówił o mniejszym wpływie pandemii niż sądzono. To z kolei zasugerowało inwestorom, że to dobry moment na zakup funta. Od rana brytyjska waluta podrożała 3 grosze.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Strach po wybuchuWydarzenia ze stolicy Libanu szybko pokazały nam, że na rynku może wydarzyć się dużo rzeczy, których standardowo nie uwzględniamy w analizach. Na razie skończyło się na 5% wzroście cen ropy i presji na dolara.
Eksplozja w Bejrucie a ropa
Na ten moment nie jest znany jeszcze oficjalny powód wczorajszego istotnego wybuchu w Bejrucie. Spekulacje mediów mówią o wybuchu składowanych chemikaliów. Nie brakuje oczywiście teorii spiskowych. W rezultacie w górę idą ceny ropy naftowej. Rynki boją się eskalacji wydarzeń na Bliskim Wschodzie. Pomimo luzowania limitów wydobycia przez OPEC cena surowca szła w górę. Nie są to ruchy zmieniające rynek, ale cena od wczorajszego dołka przed wybuchem wzrosła o 2 dolary na baryłce. To niemal 5% wzrost.
Dolar znów w odwrocie
Pomimo przyzwoitych danych makroekonomicznych amerykańska waluta wciąż traci. Zamówienia w przemyśle w ujęciu miesięcznym rosną o 6,2% przy oczekiwaniach na poziomie 5%, z kolei zamówienia na dobra trwałego użytku rosną o 7,6%, czyli 0,3% powyżej oczekiwań. Wydawać by się mogło, że takie dane będą stabilizować dolara. Amerykańska waluta jednak znów słabnie, od wczorajszego poranka jest to niemal jeden cent względem euro. W rezultacie za dolara znów płacimy blisko 3,70 zł.
Optymizm w usługach
Po poniedziałkowych indeksach PMI dla przemysłu przyszedł czas na na indeksy dla usług. Wynik 54,7 punktu dla strefy euro jest przyzwoitym rezultatem. Warto jednak zwrócić uwagę, że analitycy spodziewali się 0,4 punktu więcej. Co ciekawe, pomimo tego od rana inwestorzy wyraźnie przychylniej patrzą na euro niż na dolara. Kolejny dzień zyskuje ono na wartości względem amerykańskiej waluty. Od szczytów z końca lipca dzieli nas niecałe pół centa.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 - USA - raport ADP na temat zatrudnienia,
16:00 - USA - raport ISM dla usług.
Niepewne czasy Kurs CHF/PLN porusza się w ostatnich dniach w dość wąskim paśmie wahań. Czynników ryzyka oczywiście na rynkach nie brakuje na czele z trudną sytuacją epidemiologiczną póki co jeszcze tylko w USA, ale wydaje się, że kwestią czasu jest powrót pandemii na kontynent azjatycki, czy też europejski. Jeśli jednak nie ma mowy o ponownym zamykaniu gospodarki to inwestorzy starają się ignorować ten temat. Osobną kwestią pozostają nieco zaognione w ostatnich dniach relacje między Chinami a USA. Pytanie, w jakim stopniu ten temat będzie się starał wykorzystać Trump, by wrócić do wyścigu o fotel prezydencki w listopadzie. Na ten moment urzędujący prezydent przegrywa z kretesem w sondażach o ponad 10%. Gdy na rynki znów powróci strach (w związku z powrotem pandemii do Europy) frank może być topową walutą bezpieczną, szczególnie, że z tej listy w ostatnich dniach wypadł dolar amerykański. Oporem dla wzrostów CHF/PLN będzie górne ograniczenie formacji trójkąta widocznej na wykresie w okolicach 4,1060. W przypadku kontynuacji pozytywnych nastrojów warto zerkać na wsparcie, którym będzie dolne ograniczenie wspomnianej formacji na poziomie 4,0970.
Dolar poniżej 3,80 złKolejny słaby dzień dla amerykańskiej waluty spowodowany był danymi z rynku pracy. Rosnące bezrobocie obniża i tak niewielkie szanse na reelekcję prezydenta Donalda Trumpa. Inwestorzy patrzą podejrzliwie na rozwój sytuacji i wycofują się z dolara.
Problemy w USA
Jeżeli ktoś chciał wczoraj czekać na dalszą słabość dolara pomimo bardzo długiego trendu umacniającego USD i potencjalnie nadchodzącej korekty, nie mógł sobie wymarzyć lepszych danych niż problemy tamtejszego rynku pracy. Liczba nowo zarejestrowanych bezrobotnych nie tylko jest większa od oczekiwań, ale w ogóle rośnie. W rezultacie pierwszy raz od marca oglądaliśmy wczoraj dolara tańszego od 3,80 zł.
Lepsze dane z PMI
Od rana poznaliśmy wstępne odczyty indeksów PMI z Unii Europejskiej. Indeks dla przemysłu wyniósł po raz pierwszy od początku pandemii powyżej 50 punktów oddzielających rozwój od recesji osiągając 51,1 pkt. Jeszcze lepiej wypadły usługi z wynikiem 55,1 pkt. Ten drugi wynik jest przyzwoitym rezultatem nawet w standardowych okolicznościach. Warto zwrócić uwagę, że po raz kolejny dane z Niemiec ciążą Unii Europejskiej. Optymizm u naszego zachodniego sąsiada jest wyraźnie mniejszy.
Prezydentura powoli ucieka Trumpowi
Donald Trump powoli żegna się z reelekcją. Jego szanse wygrania z Joe Bidenem są coraz mniejsze z każdym miesiącem. Do marca Donald Trump odrabiał straty, aczkolwiek pandemia zwiększyła przewagę Bidena z niecałych 5% do około 8%. Jest to wartość przy której republikanie otrzymali poważne ostrzeżenie i muszą podjąć decyzję o tym, co zmienić w swojej strategii. Niedługo już może być za późno. Rynki patrzą mocno podejrzliwie na rozwój sytuacji, co nie pomaga dolarowi.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:45 - USA - indeks PMI dla przemysłu.
Czy Trump utworzy nowy pakiet fiskalny ?Sporo w ostatnich dniach dzieje się również na parze EUR/USD, gdzie obserwujemy znaczne umocnienie się euro do dolara, które przekłada się na spadek USD/PLN. Na wykresie naszego złotego doszło do wybicia dołem z kanału spadkowego. Kurs momentami dzisiaj spada poniżej granicy 3,90. Nie bez znaczenia w przypadku euro jest szczyt UE, który trwa już od piątku. Inwestorzy grali na zwyżki euro, licząc, że kraje Unii dogadają się co do ogromnego funduszu odbudowy. Nieco w cieniu, ale ważne w kontekście dolara będą rozmowy Donalda Trumpa z Republikanami. W kuluarach mówi się, że prezydent USA chce utworzyć kolejny pakiet fiskalny, który miałby przynieść wsparcie dla bezrobotnych…. i głosy tak potrzebne w wyborach prezydenckich. Trudno jednak wyrokować jak ewentualna zapowiedź nowej pomocy wpłynie na dolara. Z jednej strony to paliwo do wzrostów aktywów ryzykownych, więc wcale może nie dać siły zielonemu. Wsparciem dla USD/PLN będzie poziom 3,90, jeśli zostanie złamany, to możemy oczekiwać przyspieszenia spadków.
Cena kompromisu Lepiej sobie radzi za to wspólna waluta, co również widać na głównej parze walutowej świata. Euro od dołku z początku czerwca odzyskało już 8 groszy, formułując małą formację podwójnego szczytu w okolicach 4,55 zł. Obecnie zmienność powoli zanika w oczekiwaniu na nowe bodźce. Takim może się okazać jak zwykle Donald Trump, który ponoć znowu rozważa wprowadzenie ceł na samochody z Europy. Miałaby być to odpowiedź na oclone homary, choć wydaje się ona mocno asymetryczna. Dodatkowo rynki zdają sobie sprawę, że temat ceł samochodowych jest ulubionym strażakiem prezydenta i jest mało prawdopodobne, by chciał z niego przy tej okazji rezygnować. Warto również zwrócić uwagę na spotkanie unijnych ministrów spraw zagranicznych w czwartek, gdyż wtedy możemy poznać kolejne szczegóły na temat Funduszu Odbudowy. Ryzyka z tym związane wydają się asymetryczne, założenia, które poznaliśmy wcześniej, są tym najbardziej optymistycznym scenariuszem, który ciężko będzie obronić podczas negocjacji. Pytanie, jak dużo będzie trzeba oddać na rzecz kompromisu.
Homary za samochody Dolar po tym, jak pod koniec maja wyłamał się z konsolidacji, wszedł w dynamiczny trend spadkowy. Doprowadził go on w okolice 3,88 zł, które ostatni raz oglądaliśmy w pierwszej połowie marca. Za tym ruchem stoi globalny sentyment i rajd ryzykownych aktywów, pod który podłączył się również nasz złoty. Co prawda naszej walucie w pewnym momencie mocno zaszkodziła rodzima RPP, ponownie obniżając stopy procentowe, jednak dolar znajduje się pod znacznie większą presją. Ruch na południe udało się zatrzymać dopiero po zaskakującym odczycie z rynku pracy, który dzięki pewnym sztuczkom statystycznym mocno pozytywnie zaskoczył analityków. Obecnie kurs znajduje się w krótkiej konsolidacji między ostatnim minimum a linią trendu. Ta może potrwać do środy, kiedy odbędzie się posiedzenie FOMC. W ostatnich dniach rośnie presja na FED, by kontynuował działania wspierające (choćby teoretycznie) realną gospodarkę. Coraz więcej spekuluje się, że Rezerwa Federalna wzorem swojego odpowiednika z Japonii zacznie manipulować krzywą rentowności amerykańskiego długu. Można zastanawiać się nad skutecznością tej metody, jednak najbardziej prawdopodobnym efektem tego posunięcia będzie wydłużenie karnawału, który trwa na rynkach. Powinno to również skutkować wybicie nowych minimów na parze USDPLN.