Euro tańsze niż 4,25 zł!Ostatnie dni były bardzo łaskawe dla polskiej waluty. To, co cieszy osoby chcące jechać na narty, czy spłacić ratę kredytu walutowego, nie jest oczywiście tak samo dobre dla eksporterów rozliczających się w walutach obcych.
Euro znów w okolicach 4,25 zł
Dobra passa złotego znowu doprowadziła euro w okolice poziomów 4,25 zł. Są to okolice miejsca, gdzie zatrzymywał się w ostatnich ruchach. Wątpliwe jest zatem, by wyraźnie poprawił obecne poziomy. Warto zauważyć, że złoty dotarł do nich mimo całego strachu na rynkach związanego z koronawirusem oraz bez wsparcia ważnych danych makroekonomicznych. To bardzo dobrze świadczy o naszej walucie. Frank kosztuje około 3,97 zł. Dolar 3,86 zł, a funt zbliżył się do psychologicznej bariery 5 zł.
Amerykański rynek pracy zaskoczył
Raport na temat nowych miejsc pracy to ważny odczyt w kalendarium danych makroekonomicznych za oceanem. Dane z rynku pracy wydają się mieć tam większą wagę niż w Europie. Utworzenie 291 tysięcy miejsc pracy wobec oczekiwanych zaledwie 156 tysięcy pokazuje, że tamtejszy rynek pracy jest w dalszym ciągu w bardzo dobrej kondycji. Nie może zatem dziwić kolejne umocnienie dolara względem euro, który to przełamał oczekiwany od dawna poziom 1 dolara i 10 centów za euro.
Odbicie na ropie
Ostatnie dni pomogły nie tylko polskiej walucie, ale również surowcom przemysłowym. Ropa naftowa odbiła się od 54 dolarów za baryłkę do ponad 56 dolarów. Stało się to pomimo wzrostu zapasów czarnego złota, o których wczoraj informowali Amerykanie. Odbicie jednak nie jest tak silne jak w przypadku polskiego złotego, który powrócił już w okolice swoich maksimów. Ropa w ciągu miesiąca nadal traci 20% na wartości. Jest to wynik spadku prognozowanego popytu na ten surowiec w związku ze słabszymi danymi o wzroście gospodarczym.
W kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:00 - Czechy - decyzja CNB w sprawie stóp procentowych,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Ropanaftowa
Przestraszony złoty w odwrocieRynki boją się konsekwencji koronawirusa. Na razie liczby nie uzasadniają takiego strachu, ale inwestorzy nie chcą ponosić ryzyk w razie eskalacji problemu. Widać odwrót na ropie naftowej oraz walutach krajów bardziej ryzykownych w tym Polski.
Koronawirus a rynki
Epidemia nowego wirusa zgodnie z oczekiwaniami zaczyna mieć istotny wpływ na rynki. Przy tej ilości doniesień medialnych, pomimo na razie relatywnie niskiej ilości ofiar (porównując oczywiście względem znanych już najbardziej śmiertelnych chorób), wchodzimy w stadium paniki. Jest to o tyle uzasadnione, że na tym etapie rozwoju nie wiemy, czy nagle ilość zarażeń gwałtownie nie wzrośnie. Rynki już teraz przewidują negatywny wpływ na gospodarkę Chin. Spowolnienie w Chinach to z kolei spadki na ropie naftowej, która tylko w ostatnim tygodniu straciła ponad 10% na wartości. W górę idą za to tradycyjne inwestycja na tzw. złe czasy, czyli np. złoto.
Bezrobocie w Polsce wzrasta
Miesiące zimowe jak co roku są momentem delikatnego wzrostu bezrobocia w Polsce. Nie inaczej jest w tym roku. W grudniu wskaźnik wzrósł o 0,1%. Warto zwrócić uwagę, że tak małe wzrosty, jak obecnie pozwalają ze spokojem myśleć o przebiciu progu 5% w pierwszej połowie tego roku. Dane te nie miały większego wpływu na rynki walutowe. Widać jednak wpływ ogólnie słabszego klimatu na rynkach wywołanego strachem. W rezultacie od piątku złoty stracił już ponad 2 grosze względem euro, zbliżając się do 4,27 zł. Problem jest widoczny również na innych walutach np. na franku, który zbliża się do 4 zł.
Dolar ignoruje dane
W piątek po dobrych danych z Europy przyszedł czas na wstępne odczyty indeksów koniunktury z USA. Dane te wypadły powyżej punktu oddzielającego rozwój od recesji, problem w tym, że są niestety poniżej oczekiwań analityków. Co ciekawe pomimo tego dolar zamykał tydzień dalszymi wzrostami względem euro, kolejny dzień powoli zbliżając się do poziomu 1,10 dolara za jedno euro.
Dzisiaj, dni wolne w Chinach z okazji Nowego Roku Księżycowego oraz w Australii z okazji święta narodowego, a w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
16:00 - USA - sprzedaż nowych domów.
Czy czeka nas wzrost cen ropy?Ugoda w konflikcie handlowym USA i Chin powoduje, że jeden z ważnych czynników hamujących dotychczasowy wzrost cen ropy znika. To właśnie cła miały spowalniać globalny wzrost gospodarczy, a tym samym prognozy wzrostu cen czarnego złota.
Japonia dalej zwalnia
W nocy poznaliśmy dane na temat japońskiej gospodarki. Produkcja przemysłowa spada w skali roku o 8,2%, co jest zaledwie 0,1% powyżej oczekiwań. Dane te nie zrobiły większego wrażenia na inwestorach, ale ich reakcje mogą być dzisiaj znacznie spokojniejsze ze względu na dzień wolny w USA. Dane makroekonomiczne z Japonii to zresztą specyficzny temat. Kraj ten od wielu lat pokazuje raczej słabe dane makroekonomiczne, ale pomimo tego powoli się rozwija.
Wygaszanie wojny handlowej pomaga ropie
Czarne złoto po podpisaniu umowy handlowej między Chinami a USA powoli odzyskuje siły. Widać też większe oczekiwania na temat przyszłego popytu. Dobrym dowodem na to jest rosnąca ilość wież wiertniczych w USA. Ropa nie jest co prawda tak droga, jak podczas konfliktu na linii Iran-USA, ale surowiec ten w przeddzień wybuchów konfliktów zbrojnych zwyczajowo idzie istotnie w górę.
Amerykanie budują
W piątek poznaliśmy dane z USA na temat budownictwa. O ile zgód na budowy domów było mniej, niż oczekiwano, o tyle rozpoczęto ich znacznie więcej, niż sądzono. Zamiast spodziewanych 1,38 mln domów, rozpoczęto budowę 1,6 mln domów. Oprócz tego poznaliśmy odczyty produkcji przemysłowej oraz wstępne dane na temat Raportu Uniwersytetu Michigan. Pomimo tego, że były one słabsze od oczekiwań, nie były tak złe, aby wpłynąć na optymizm inwestorów po odczytach z rynku budowlanego. W rezultacie dolar był najsilniejszy względem euro od początku roku.
Dzisiaj dzień wolny w USA z okazji dnia Martina Luthera Kinga, a w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Wiatr wojny ucichłKomentarz walutowy z dnia 09.01.2020
Jeszcze do wczoraj praktycznie cały świat wstrzymywał oddech, przyglądając się rosnącemu napięciu na linii USA-Iran. Na szczęście najgorsze obawy się nie potwierdziły i wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie będziemy mieli do czynienia z deeskalacją konfliktu. Na rynki powrócił spokój.
Wojny nie będzie
Wczoraj cały świat mógł wreszcie odetchnąć z ulgą. Oświadczenie wygłoszone przez prezydenta Donalda Trumpa po irańskim ostrzale rakietowym amerykańskich baz w Iraku (jako odpowiedź na uśmiercenie przez Amerykanów generała Kasema Sulejmaniego) wskazuje, że w najbliższym czasie nie powinno dojść do eskalacji konfliktu. Trump zaczął swoje przemówienie od stwierdzenia, że "dopóki będzie prezydentem, Iran nie uzyska broni nuklearnej". Potwierdził, że w ataku nie ucierpiał żaden Amerykanin ani Irakijczyk. Oskarżył Iran o sponsorowanie terroryzmu i wezwał światowe mocarstwa do wycofania się z porozumienia nuklearnego z tym państwem w celu stworzenia nowych rozwiązań, które rzeczywiście powstrzymałyby ajatollahów od stworzenia broni nuklearnej. Podkreślił, że fakt posiadania przez USA wspaniałego wyposażenia wojskowego nie oznacza, że Stany mają go użyć, a do odstraszania wrogów wystarcza sam fakt amerykańskiej potęgi, zarówno wojskowej, jak i gospodarczej. Przez komentatorów te słowa zostały uznane za sygnał chęci załagodzenia konfliktu. Lokator Białego Domu zamierza również poprosić NATO o większe zaangażowanie na Bliskim Wschodzie. Po oświadczeniu Trumpa w dół poszła cena ropy naftowej, wcześniej mocno zwyżkująca w obliczu niepewności co do rozwoju sytuacji w tym newralgicznym rejonie świata.
Niższe stopy w Wielkiej Brytanii?
Kurs funta zareagował dziś wyraźnym spadkiem (o 2 grosze do godz. 12:30) na wystąpienie prezesa Banku Anglii Marka Carneya. Stwierdził on, że brytyjski regulator nie wyklucza cięcia stóp procentowych, jeśli wyspiarska gospodarka miałaby pozostać słabsza w dłuższej perspektywie, na co wskazuje wiele analiz ekonomicznych. Jako główną przyczynę tej słabości wskazuje się oczywiście brexit. Niższe stopy miałyby na celu obniżenie kosztów kredytu i w ten sposób mogłyby pomóc schładzającej się gospodarce. Na razie rynek daje 60% szans na cięcie stóp o 0,25% do końca roku. Rynek walutowy zareagował na to oświadczenie od razu i dziś funt szterling słabnie wyraźnie w stosunku do wszystkich głównych walut.
Dane z Europy
Otrzymaliśmy dziś kilka istotnych odczytów makroekonomicznych z Europy. Chociaż trudno mówić o jakichś wielkich zaskoczeniach, to mimo wszystko warto pochylić się nad nimi przez chwilę. Najpierw niemiecki Destatis poinformował o listopadowej produkcji przemysłowej za Odrą. Wzrost o 1,1% to pozytywna wiadomość, ponieważ prognozy mówiły o progresie na poziomie 0,7%, a dodatkowo jest to najlepszy wynik od lipca 2018 r. i wreszcie na plusie po dwóch miesiącach spadków. Wydaje się jednak, że rynki nie zainteresowały się szczególnie tym tematem i trudno było zauważyć wpływ tych danych na kurs euro. Kolejny ważny odczyt (także za listopad) dotyczył publikacji Eurostatu na temat bezrobocia w Europie. Dla strefy euro wskaźnik ten wyniósł 7,5%, a dla wszystkich 28 państw UE zatrzymał się na poziomie 6,3%. Ponieważ był on zgodny z prognozami i identyczny z ostatnim odczytem, to warto wgłębić się w szczegóły. Powtórzone 7,5% w eurozonie pozostaje najlepszym wynikiem od lipca 2008 r., a 6,3% dla całej Wspólnoty (również wyrównanie poprzedniego odczytu) to najniższa wartość od 2000 r., czyli od momentu wprowadzenia comiesięcznych publikacji poziomu bezrobocia w Unii. Według metodologii Eurostatu najniższe bezrobocie mamy w Czechach (2,2%), Niemczech (3,1%) i Polsce (3,2%). Natomiast najwięcej bezrobotnych znajdziemy na południu Europy, czyli we Włoszech (9,7%), Hiszpanii (14,1%) i Grecji (16,8%).
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.