Tanie paliwo, mocny złotyPoniedziałkowe otwarcie wydaje się bardzo korzystne dla Polski. Na rynkach surowcowych mamy wyraźny spadek cen ropy. Do tego umocnienie złotego powoduje, że cena tego surowca w złotych spada jeszcze szybciej.
Ropa tańsza niż przed wojną
Dzisiejsze otwarcie notowań czarnego złota przyniosło kolejne spadki cen tego surowca, w rezultacie oglądamy najniższe poziomy. W przypadku surowca notowanego w Londynie są to najniższe poziomy od stycznia. Dla ropy z USA nawet od grudnia 2021. W tle tych wydarzeń oczywiście covid i Chiny, które sobie nadal nie poradziły z tym problemem. W rezultacie spodziewany popyt z Państwa Środka jest cały czas niższy, niż oczekiwano. Do tego trzeba dodać odgórny limit cenowy na ropę importowaną z Rosji. Komisja Europejska postuluje 65 dolarów za baryłkę, czyli 20% poniżej obecnego dołka. Trzeba jednak pamiętać, że ropa z Rosji handlowana jest z dużym dyskontem, w związku z czym taki limit jest nieefektywny. W Unii nie ma zgodności, co może skutkować impasem. Pojawiają się też głosy, że zbyt ostry limit może znów wywindować ceny i pchać w górę inflację.
Bezrobocie wciąż 5,1%
W piątek poznaliśmy odczyt bezrobocia w Polsce. 5,1% to bardzo przyzwoity poziom, wiadomo, nie jest to 4,8% z sierpnia, ale rok temu były to 5,5%. Widać zatem wciąż korzystny trend. Przy tak niskich jak na Polskę poziomach spowolnienie tempa spadku bezrobocia nie jest niczym nadzwyczajnym. Patrząc na ostatnie dane o zatrudnieniu, można wciąż oczekiwać poprawy. Z drugiej strony jeszcze rok temu bezrobocie o tej porze roku spadało. Jest to zatem pewien sygnał ostrzegawczy. Dane zgodne z oczekiwaniami nie przyniosły jednak na razie istotnych zmian na rynku.
Mocne otwarcie w Europie
Od rana na rynkach walutowych trwają silne ruchy. Euro zyskuje względem dolara około 1 centa. W górę względem głównych walut idzie również złoty. Jest on obecnie najsilniejszy od połowy listopada względem zarówno euro i dolara. Ruch ten przyszedł trochę znikąd. Jest to mocno sprzeczne z ostatnim raportem Wells Fargo. Analitycy banku prognozują, że EURUSD wróci do poziomu parytetu. Oznaczałoby to ponad 4-procentowe umocnienie dolara względem euro. Przy niezmienionym poziomie EURPLN to jakieś 18 groszy na jednego dolara drożej względem złotego. Powodem tej na ten moment dość odważnej prognozy jest oczekiwanie spowolnienia tempa wzrostu cen, a tym samym presji na wzrost stóp procentowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Polska
Święto Dziękczynienia pomogło dolarowiTypowe dane czwartkowe zostały opublikowane już w środę. Szwedzi podnoszą stopy procentowe, by walczyć z inflacją, a Turcja obniża stopy procentowe w tym samym czasie.
Dzień wolny w USA
Wczorajsze Święto Dziękczynienia to oczywiście dzień wolny w USA. W rezultacie nie można się dziwić, że na rynku działo się trochę mniej. Dane zostały opublikowane dzień wcześniej już w środę. Co ciekawe, dzień ten pozwolił się umocnić amerykańskiej walucie, aczkolwiek był to raczej wpływ korekty po ostatnich spadkach, które dotknęły dolara. Pomimo tej korekty amerykański dolar nadal znajduje się w okolicach 1,04 dolara za euro.
Szwedzi podnoszą stopy procentowe
Szwedzki bank centralny działa bardzo standardowo w porównaniu do tego opisywanego w kolejnym akapicie. Wczoraj podniósł stopy procentowe z 1,75% na 2,5%. Jest to próba utrzymania tempa względem EBC, które ostatnio obudziło się z letargu. Inflacja w Szwecji, podobnie jak w innych krajach, wyrwała się spod kontroli. Nie można się zatem dziwić, że stopy procentowe są podnoszone. 2,5% to nie wygląda na docelowy poziom przy inflacji wynoszącej 10,9%. Kurs korony szwedzkiej zareagował wzrostem na te dane. Jest to dowód na to, że część inwestorów oczekiwała, że wzrost może nie być jednak tak wysoki, jak faktycznie był.
Szaleństwo w Turcji trwa
Wczoraj Turcja obniżyła stopy procentowe z 10,5% do 9%. Tak, nie jest to literówka, naprawdę obniżono stopy procentowe w kraju z ponad 80% rosnącą inflacją. Dlaczego w Turcji przy wysokiej inflacji stopy spadają i to od dłuższego czasu, a w Polsce rosną? Tamtejszy bank centralny pod presją prezydenta zmuszony był odrzucić to, co jako ludzkość wiemy o walce z inflacją. Dotychczasowe sukcesy, którymi jest spowolnienie tempa wzrostu, są jednak zdaniem analityków wywołane tym, że społeczeństwo na tyle biednieje, że nie jest w stanie płacić już więcej. Kurs liry tureckiej jest tylko smutnym odwzorowaniem tej sytuacji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Sprzedaż w dół – złoty stabilnyInformacja o stabilności polskiego złotego powoli staje się w tym tygodniu banałem. Z jakiegoś jednak powodu dobre i złe dane dla naszej waluty spotykają się w czasie, w związku z tym wyraźnych zmian nie widać.
Sprzedaż detaliczna poniżej oczekiwań
W październiku sprzedaż detaliczna nie osiągnęła oczekiwań. Wzrost o 18,3% to wynik w dalszym ciągu powyżej inflacji, ale już niewiele. Analitycy oczekiwali 21% wzrostu. Obecny rezultat jest najgorszy od lutego. Patrząc jednak na wysoki wynik listopada 2021, kolejny rezultat też może nas zawieść. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że wakacje kredytowe w tym kwartale są „tylko” w dwóch miesiącach z trzech, a wiele osób zostawia sobie je na grudzień, by spokojniej przeżyć święta. Może to mieć wpływ na niższą sprzedaż teraz. Złoty nie odczuł tych danych i w dalszym ciągu oscyluje w okolicach 4,70 – 4,71 zł za jedno euro.
Niespodziewany wzrost optymizmu
Brak negatywnej reakcji na złotym ma też swoje drugie dno. Lepsze od oczekiwań okazały się indeksy koniunktury z Europy. Na szczególną uwagę zasługuje o 1,7 pkt powyżej oczekiwań wstępny indeks PMI z Niemiec. Rezultat jest nadal poniżej 50 pkt, co świadczy o przewadze pesymistów. Pozwoliło to jednak wyciągnąć na plus powyżej oczekiwań łączny rezultat dla strefy euro. Tam również co prawda przeważają pesymiści, ale mniej niż jeszcze miesiąc temu. Lepsze odczyty oddalają wizję recesji. To z kolei wpływa korzystnie na waluty krajów rozwijających się. Dla polskiego złotego recesja na Zachodzie i wojna na Wschodzie nie byłaby dobrą perspektywą.
Słabsze dane zza oceanu
Indeksy koniunktury w USA znalazły się na bardzo zbliżonych poziomach co w Europie, problem w tym, że oczekiwania były wyraźnie wyższe. Nie może zatem dziwić, że po dobrych danych z Europy i słabych z USA widzieliśmy reakcję na głównej parze walutowej. Ruch ten lekko stonowały lepsze dane o zamówieniach w USA i lepszy od oczekiwań Raport Uniwersytetu Michigan. W rezultacie tych danych doszło jednak do przebicia poziomu 1,045, czyli znów zbliżyliśmy się do wielotygodniowych szczytów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
12:00 – Turcja – decyzja w sprawie stóp procentowych,
12:00 – Wielka Brytania – wskaźnik zamówień,
13:30 – strefa euro – protokół z posiedzenia ECB.
Złoty stabilny mimo słabszych danychPublikacja danych chwilowo osłabiła polską walutę, ale szybko zobaczyliśmy powrót. Powodem takiego ruchu jest słabszy wzrost produkcji przemysłowej. W tle czekamy na protokół z posiedzenia FED, ale musimy pamiętać, że to posiedzenie sprzed danych o inflacji.
Płace rosną dużo wolniej niż inflacja
Wczorajsze dane z GUS na temat wynagrodzeń są mocno niejednoznaczne. Z jednej strony mamy wzrost średniej płacy dla przedsiębiorstw zatrudniających ponad 9 osób o 13%. Problem w tym, że o ile średnia płaca na poziomie 6687 zł może cieszyć, o tyle rynek oczekiwał wyniku koło 6750 zł. Z drugiej strony zatrudnienie rośnie szybciej od oczekiwań. Sytuacja, gdy przy rekordowo niskim bezrobociu rośnie zatrudnienie, jasno pokazuje, że zaraz może brakować rąk do pracy. Przy takich parametrach może to dotyczyć nie tylko wysoko wykwalifikowanych specjalistów, ale pracowników w ogóle. W rezultacie różnica pomiędzy inflacją a średnim wzrostem wynagrodzeń wcale nie musi rosnąć. Obecnie wynosi ona już niemal 5%, co pokazuje nam, że nawet jak dostaliśmy średnie podwyżki stać nas na wyraźnie mniej niż rok temu.
Produkcja przemysłowa w Polsce zawodzi
Równo z danymi o wynagrodzeniach i zatrudnieniu opublikowano odczyt produkcji przemysłowej. Wzrost o 6,8% okazał się wynikiem nie tylko słabszym o 3 punkty procentowe niż miesiąc temu, ale również o 1 punkt od oczekiwań. Tak niski parametr mocno uwiarygadnia prognozę spadku PKB w pierwszym kwartale przyszłego roku. To właśnie te dane odpowiadają za wczorajsze około 1,5-groszowe osłabienie złotego. Ruch ten był co prawda skorygowany do końca dnia. Nie zmienia to jednak faktu, że do końca dnia obserwowaliśmy powrót w okolice 4,70 zł, gdzie kurs euro wydaje się przyspawany.
Czekają na FED
Dzisiaj zobaczymy zapiski z ostatniego posiedzenia FED. Zwyczajowo są to bardzo ważne dane. Jednak posiedzenie, z którego zobaczymy informacje, miało miejsce przed niespodziewanym spadkiem inflacji. W rezultacie oczywiście mogą tam pojawić się ważne wskazówki na przyszłość, ale co do zasady od tego momentu nastąpiła ważna zmiana. Z tego też powodu wielu analityków wskazuje, że odczyt ten nie powinien być tak istotny, jak zwykle.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:45 – USA – wstępny indeks PMI dla przemysłu,
16:00 – USA – Raport Uniwersytetu Michigan,
20:00 – USA – protokół z posiedzenia FED.
WIG20 - ciągle w dółbrak sygnałów pod co miałby rosnąć WIG20,
ciągle mamy grę góra dół, duzi gracze widać sterują mocno rynkiem i chcą zejść do 1100 punktów, a potem czekamy dalej...
Europa pogrążona w kryzysie energetycznym
brak gazu, węgla, co może pójść nie tak?
brak spójnej polityki militrarnej gospodarczej - Europa ma duży problem co widać po DAX i WIG
AT - pokazuje że jesteśmy w mocnym kanale spadkowym bez sygnałów na polepszenie
23 rok będzie porażką ekonomiczną, już mamy 50% r r spadek kredytów mieszkaniowych a jeśli budowlanka siada cała gospodarka siądzie ...
kredyty napędzają gospodarkę...
Zmiany w podatkach nadchodząWszyscy wiedzieliśmy, że tarcza antyinflacyjna nie będzie wieczna, jak wzrost VAT z 22% na 23%. Niewiele osób spodziewało się jednak, że pracę nad zmianami pojawią się jeszcze przed świętami.
Zabawy z podatkiem VAT
Bardzo popularny w wypowiedziach polityków PiS zrobił się temat VAT. Z jednej strony mamy presję z Unii Europejskiej. Z drugiej strony budżet przy obecnych wydatkach nie domyka się najlepiej, a kolejny rok to rok wyborczy, w którym zapowiedziano 15 emeryturę. Nie może zatem dziwić, że dodatkowe pieniądze np. z likwidacji tarcz antyinflacyjnych to coś, co z pewnością pomogłoby ministrowi finansów domknąć rachunki. Z drugiej strony już teraz pojawiają się liczne „działania rekompensujące”, co może sugerować, że jednak powody są bardziej polityczne niż finansowe. Straszy się wzrostem inflacji nawet o 2,5%. Jeżeli inflację się sztucznie zmniejszyło poprzez obniżkę podatków, to trzeba się liczyć z tym, że odwrotny ruch ją podniesie. Pomijając oczywiście, że takie zmiany podatków są idealnym momentem dla przedsiębiorców, aby ponownie ustawić marżę na pełnym poziomie. Biorąc pod uwagę kalendarz, w ciągu najbliższych dni powinniśmy poznać dalsze zasady gry.
Huśtawka na ropie
Poniedziałek na rynku ropy zaczął się dość spokojnie. W połowie dnia jednak pojawiła się plotka, że OPEC chce zwiększyć wydobycie, by zrekompensować utratę surowca z Rosji. Spowodowało to blisko 5% spadek cen surowca niemal od razu. Arabia Saudyjska zdementowała te spekulacje kilka godzin później i rynek wrócił dokładnie w te okolice, gdzie zaczynał ruch. Warto zwrócić uwagę, że w dołku osiągnięto zarówno w przypadku ropy amerykańskiej WTI, jak i Londyńskiej Brent, najniższe poziomy od stycznia tego roku, czyli jeszcze sprzed rosyjskiej agresji. Obecnie jesteśmy 5 dolarów powyżej tych dołków, ale na horyzoncie pojawia się perspektywa tańszej ropy. Pytanie, czy nie jest ona w pakiecie ze spowolnieniem gospodarczym.
Kolejne dołki kryptowalut
Nie cichną echa największej chyba dotychczas afery związanej z likwidacją giełdy FTX, a ceny znów spadają. Powodem jest likwidacja długoterminowych pozycji przez dużych graczy. W efekcie spadków wywołanych sprzedażą cena zawędrowała poniżej 16 000 USD, co jest najniższym poziomem od końca 2020 roku. Na rynku w dalszym ciągu pojawiają się obawy o możliwych dalszych bankructwach kolejnych instytucji, które były zaangażowane finansowo w FTX. Z drugiej strony cały czas na rynku czuć presję wynikającą z rosnących stóp procentowych na dolarze, który w przeciwieństwie do kryptowalut płaci odsetki.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Inflacja zwolni w Niemczech?Dzisiaj nad ranem zobaczyliśmy dobry sygnał dla naszych zachodnich sąsiadów. W Chinach powraca COVID. Od stycznia posiedzenia RPP będą znów dwudniowe.
Gwałtowny spadek inflacji w Niemczech
Mowa co prawda o inflacji producenckiej, ale zmiana i tak jest imponująca. Zarówno w sierpniu, jak i we wrześniu wzrost cen u producentów wynosił imponujące 45,8%. Teraz spodziewano się spadku do poziomu 41,5%, finalny odczyt wyniósł zaledwie 34,5%. Jest to w dalszym ciągu o wiele więcej niż inflacja konsumencka. Oznacza to, że koszty rosną znacznie szybciej niż ceny gotowych produktów. Z drugiej strony spadek presji po stronie producentów może sugerować, że Niemcy wcale nie wpadają jeszcze w spiralę inflacyjną. Co to oznacza dla rynków walutowych? Najprawdopodobniej słabsze euro. Niższa presja na ceny to bowiem niższe podwyżki stóp procentowych.
Czy wraca w Chinach COVID?
W weekend władze w Pekinie poinformowały o 3 zgonach swoich obywateli z powodu COVID-19. Były to pierwsze takie przypadki od pół roku. Z drugiej strony najmłodsza z tych osób miała 87 lat, co może sugerować, że problem nie jest aż tak poważny. Chiny to jednak bardzo ważny rynek, szczególnie dla cen ropy. Ryzyko dalszych restrykcji powoduje, że ceny czarnego złota mogą wkrótce znów zwiedzać niskie poziomy. Dzisiejsze okolice 87 dolarów za baryłkę notowanej w Londynie ropy brent to najniższe poziomy od końca września. Z drugiej strony słabsze dane z Chin mogą też wpływać na negatywne oczekiwania wzrostu PKB, a tym samym ograniczać potencjalny zakres wzrostu stóp procentowych. Banki centralne boją się zbyt wysokich stóp w trakcie recesji.
Wracają dwudniowe posiedzenia RPP
“Już” od stycznia Rada Polityki Pieniężnej kończy skrócony covidowy tryb pracy i wraca do dwudniowych posiedzeń. Skoro obecna sytuacja nie powodowała, że temat polityki monetarnej był na tyle ważny, by warto było spotykać się na dwa dni, aż strach pomyśleć, czego można się spodziewać po przyszłym roku. Ważnym powodem prawdopodobnie było listopadowe posiedzenie, gdzie po burzliwych dyskusjach decyzja zapadła dopiero po godzinie 18:00. Na razie nie wiadomo nic o tym, by ze względu na dwudniowość posiedzeń decyzja miała być o z góry znanej godzinie. Sam fakt przejścia na dwudniowe spotkania powinien jednak mocno ustabilizować godziny publikacji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Spokojny koniec tygodniaUspokojenie na rynkach trwa nadal. Jedynym wyjątkiem są surowce. Tutaj jednak spadek ich cen, dający nadzieję na dalsze spadki na stacjach, z pewnością wielu czytelników ucieszy.
Stabilizacja na rynkach
Po kilku tygodniach sporego zamieszania na rynkach nie tylko walutowych mamy wreszcie chwilę oddechu. Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia, zanosiło się na znacznie bardziej agresywne zmiany na rynkach. Z jednej strony wygaszenie spekulacji związanych z rakietą pomogło ograniczyć nerwowość. Z drugiej strony dobre dane z USA ustabilizowały sytuację na dolarze na dość nowych dla niego poziomach. Do tego trzeba dodać jeszcze stabilizację na polskiej walucie, która pomimo tego, że tydzień zamknie ponad 10-groszową rozpiętością notowań na euro, to przez większość czasu jest to poziom wokół 4,70 zł z 1-2 groszowymi odchyleniami. Patrząc na to, co się dzieje na rynkach w tym roku, takie uspokojenie jest aż podejrzane.
Lepsze dane z USA
Słabsza kondycja amerykańskiej waluty wciąż trwa. Co prawda nie obserwujemy dalszego pogłębiania się problemu, ale widzimy stabilizację na nieciekawych dla dolara poziomach. Dzieje się tak pomimo wczorajszych dobrych odczytów zza oceanu. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wciąż pozostaje na relatywnie niskich poziomach. Lepiej od oczekiwań wypadły również dane z amerykańskiego rynku nieruchomości. Tutaj jednak jest to głównie zasługa niskich oczekiwań. Zarówno bowiem liczba pozwoleń na budowę, jak i rozpoczętych budów są na jednych z najniższych poziomów z ostatnich dwóch lat.
Dołek cen ropy
Wczoraj byliśmy świadkami wyraźnego spadku cen czarnego złota. Analitycy jako powód wskazują przede wszystkim nadchodzące spowolnienie. Kluczowe dla tego rynku jest jednak również zdementowanie wiadomości jakoby rakieta, która wybuchła na naszym terytorium pochodziła z Rosji. Ryzyko eskalacji chwilowo pchało bowiem cenę surowca w górę. Obecnie brak tego impulsu połączone ze słabszymi przewidywanymi danymi na temat koniunktury na świecie powoduje, że obserwujemy spadki. W czwartek testowaliśmy minima z października. Na razie nie doszło do ich przebicia, ale nie można wykluczyć kontynuowania tego ruchu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Poznaliśmy projekcję inflacjiListopadowa projekcja inflacji nie jest w sumie dużym zaskoczeniem. Głównie dlatego, że pewne założenia z niej zostały już wcześniej przedstawione. W tle dołek cen gazu.
Projekcja inflacyjna
Zgodnie z zapowiedziami inflacja w projekcji NBP nie dociera do 20%. Problem w tym, że to projekcja centralna ociera się o ten pułap, notując wartość 19,6% w pierwszym kwartale 2023 roku. Oznacza to, że odchylenia w górę pokrywają już pułap 20%. W rezultacie mamy zgodnie z projekcją prawdopodobnie około 30-40% na osiągnięcie tej wartości. Gdyby wartości kolejnych poziomów ufności były podawane nie tylko na wykresie, ale były dodawane do pliku. Z drugiej strony narzekać na dostęp do danych to powinni senaccy członkowie Rady Polityki Pieniężnej, a nie komentatorzy opisujący wydarzenia post factum.
Kolejny dołek cen gazu
Wczoraj byliśmy świadkami zejścia cen gazu na giełdzie w Holandii poniżej 110 euro za megawatogodzinę. Dzisiaj co prawda znów odbiliśmy powyżej 120 euro, stąd radość była zdecydowanie przedwczesna. Z drugiej strony trwający cykl spadkowy tego surowca powoduje, że perspektywa docelowych cen na nowy rok staje się coraz bardziej znośna. Nie można mówić, że to tani gaz, ale “najtańszy od czerwca” brzmi już znacznie przyjemniej. Powodem spadków jest wg analityków głównie niestandardowa dla naszego regionu w tym okresie fala ciepła. Nie można oczywiście wykluczyć mroźnej zimy, która szybko odwróci trend. Do momentu, kiedy jednak ona nie nadchodzi, Rosjanie nie mają swojej ulubionej broni.
EURUSD najsilniejsze od lipca
Po porannym wzroście euro jest najsilniejsze względem dolara od lipca tego roku. Ostatnie wzrosty zostały silnie wsparte przez niższy od oczekiwań odczyt inflacji konsumenckiej za oceanem. Wsparty został on również przez spadek inflacji bazowej, co uwiarygadnia stabilizację. W efekcie inwestorzy zaczęli spodziewać się niższego docelowego poziomu stóp procentowych. To z kolei jest powodem ucieczki kapitału w poszukiwaniu wyższych stóp zwrotu. Widać to chociażby po obligacjach, gdzie amerykańskie papiery dłużne zanotowały wyższy spadek rentowności niż chociażby niemieckie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Nadgodziny korzystne dla kredytobiorców Środa minęła nam na czekaniu na decyzję RPP. Gremium najwyraźniej miało dużo do przedyskutowania, bo kazali na siebie czekać do wieczora, a stóp procentowych ku radości kredytobiorców nie zmieniono.
Stopy procentowe bez zmian
Wczorajsze posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej nie przyniosło zmian stóp procentowych. To wcale nie znaczy, że nie spowodowało zamieszania na rynkach. Na szczególną uwagę zasługuje godzina publikacji. 18:25 to absolutny rekord Polski. Poprzednio najpóźniejsze decyzje miały miejsce w okolicach godziny 16:00. Dlaczego tyle to trwało? Rada w covidzie podjęła decyzję, by skrócić posiedzenia do jednego dnia. Obecnie na stół trafiła projekcja listopadowa inflacji. My maleńcy co prawda zapoznamy się z nią dopiero później, ale członkowie decyzyjni częściowo mieli a częściowo nie do niej dostęp wcześniej. W rezultacie skoro pojawiły się nowe dane, nie ma co się dziwić, że tyle to trwało. Sama decyzja odbiegała od oczekiwań rynków, o czym świadczy przecena PLN względem głównych walut.
Piątek na rynku
Dzień Niepodległości będzie miał ciekawą otoczkę na rynku. Dzisiaj o godzinie 15:00 swoje show rozpoczyna pan profesor Adam Glapiński. Patrząc na ostatnie wystąpienia można śmiało założyć, że będzie trwało ponad godzinę. Tym bardziej, że prezes niemal na pewno będzie ujawniał korzystne dla decyzji fragmenty listopadowej projekcji oraz tłumaczył, jak to jest, że płaskowyż inflacyjny okazuje się tak stromy. W rezultacie zanim rynki dobrze przetrawią otrzymane wiadomości, rozpoczniemy świętowanie 11 listopada. Piątek za granicą jest dniem pracującym, w Polsce nie. Jeżeli inwestorzy zaczną reagować na słowa prezesa, w poniedziałek możemy obudzić się w nowej rzeczywistości. Podczas dni wolnych na rynkach jest bowiem niższa płynność i tej samej wielkości transakcje, co zwykle mają znacznie większy wpływ na cenę.
Rynki tracą wiarę we wzrost stóp
Polskie obligacje dostały wczoraj bardzo duże wsparcie. Brak podwyżek stóp spowodował, że inwestorzy uznali obecnie poziomy za atrakcyjne. Pomimo już wczorajszego spadku rentowności dzisiaj od rana kontynuowany jest ruch. Jest to dobra wiadomość dla polskiego budżetu, który najprawdopodobniej będzie w stanie taniej rolować zadłużenie. Z drugiej strony jeżeli jesteśmy na poziomie najniższym pod kątem rentowności od miesiąca, a złoty i tak słabnie, to aż strach pomyśleć, gdzie znajdzie się nasza waluta, gdy inwestorzy zechcą sprzedać obligacje.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – decyzja o inflacji,
15:00 – Polska – wystąpienie prezesa NBP.
Euro znów silniejsze od dolara Na rynku euro znów jest górą nad dolarem. Biorąc pod uwagę tempo zmian, ciężko zakładać, że od razu jest to trwała zmiana. Dobrą wiadomością na nadchodzącą zimę jest spadek cen gazu.
Lepsze dane z Niemiec
Wczorajszy odczyt z Niemiec niespodziewanie pociągnął w górę euro. Rynek oczekiwał lekkiej poprawy, aczkolwiek wyraźny wzrost produkcji przemysłowej zaskoczył inwestorów. Z drugiej strony było na czym opierać wzrost. Przed tym odczytem na 12 ostatnich miesięcy w 8 widzieliśmy spadek. Nie można się zatem dziwić, że przy tak niskim punkcie odniesienia jest miejsce na wzrost. Z drugiej strony rosnąca produkcja przemysłowa za Odrą budzi wyraźny entuzjazm na rynkach walutowych. Euro znów zameldowało się na poziomie powyżej dolara. Był to pierwszy taki moment od ostatnich dni października. Na rynku coraz więcej mówi się o możliwej stabilizacji w obecnych okolicach i zakończeniu ruchu umacniającego dolara.
Słabsze dane z Chin
Wczoraj poznaliśmy ważny odczyt z Azji. Chiny, kontynuując swoją restrykcyjną politykę antycovidową, doprowadziły do pewnych problemów w swojej gospodarce. Najlepiej świadczą o tym wyniki za październik. Import spadł o 0,7%, a eksport spadł o 0,3% w ujęciu rocznym. Jasnym punktem odniesienia było odbicie covidowe z 2021 roku, ale to nadal spadki. Oczekiwania były i tak dość niskie, jak na Chiny, ale nie zostały dowiezione. Pokazuje to, że gospodarka ma wyraźne problemy z powrotem na starą ścieżkę wzrostów. Problemy Chin mogą zwiększać szanse na realizację scenariusza spowolnienia gospodarczego.
Gaz najtańszy od czerwca
Bardzo ciepły październik (jak na ten miesiąc oczywiście) przyczynił się do niższego od oczekiwań zużycia gazu w celach grzewczych. To w połączeniu z uruchomieniem dodatkowych metod odbioru surowca pozwoliło utrzymać europejskie magazyny blisko napełnienia pomimo rozpoczynającego się sezonu grzewczego. W rezultacie pomimo odcinania dostaw z Rosji cena na rynkach światowych wciąż spada. Wczoraj pierwszy raz od czerwca cena jednej megawatogodziny spadła poniżej 120 euro. Biorąc pod uwagę ceny przed wojną, nie jesteśmy nawet blisko tamtych poziomów. Z drugiej strony w szczycie było to 340 euro, zatem idziemy w dobrym kierunku. Przynajmniej dla portfeli Polaków, którzy w oparciu o te ceny zobaczą rachunki za ogrzewanie. Dla szerszego rynku jest to ważny czynnik antyinflacyjny. Ceny surowców energetycznych, a konkretnie ich wzrost, jest jednym z powodów gwałtownego wzrostu cen.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Fed dodaje siły dolarowiGłównym wydarzeniem tego tygodnia była decyzja FED w sprawie podniesienia stóp procentowych za oceanem. Jeszcze ważniejsza okazała się wypowiedź Jerome Powella na konferencji prasowej po posiedzeniu FOMC. To jego słowa dodały “zielonemu” wiatru w skrzydła, umacniając go na szerokim rynku. Znacznie słabiej radzi sobie funt szterling, co jest związane z wczorajszą decyzją Banku Anglii.
Sytuacja techniczna na wykresie EUR/PLN od około miesiąca jest dość stabilna. Na początku października wyznaczyliśmy podwójny szczyt w okolicach poziomu 4,88 PLN. Następnie kurs zaczął poruszać się w trendzie spadkowym. Patrząc na wykres, w oczy rzuca się fakt, że znacznie chętniej odbijamy się od dolnej granicy utworzonego kanału, niż próbujemy wyjść z niego górą. Co ciekawe, nawet podniesienie stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny o 75 pb, które miało miejsce 27 października, nie dało wspólnej walucie silnego umocnienia względem złotego. W piątkowe popołudnie kurs euro oscyluje poniżej 4,69 PLN. Bardziej stanowczych ruchów na parze EUR/PLN możemy spodziewać się już w środę, kiedy to Rada Polityki Pieniężnej ogłosi decyzję w sprawie kosztu pieniądza w naszym kraju.
Nieco inaczej wygląda wykres USD/PLN. Tutaj od połowy października złoty (tak samo jak w stosunku do euro) umacniał się względem “zielonego”. Trend spadkowy wyhamował jednak pod koniec poprzedniego miesiąca. Wtedy też kurs zaczął poruszać się dość obszernym trendem bocznym pomiędzy wartościami 4,706 PLN a 4,794 PLN. Do próby wyłamania z trwającej przez około tydzień konsolidacji doszło po środowym przemówieniu Jerome Powella, które odbyło się o godzinie 19:30, czyli krótko po ogłoszeniu decyzji w sprawie podniesienia stóp procentowych w USA o 75 pb. Wypowiedź przewodniczącego FED umocniła “zielonego”, który jeszcze wczoraj starał się utrzymać zyski. Dziś jednak nastąpił powrót kursu USD/PLN do strefy konsolidacji. Stało się to, po ogłoszeniu danych z amerykańskiego rynku pracy, gdzie wzrosła względem oczekiwań liczba zatrudnienia w sektorze prywatnym oraz pozarolniczym, przy jednoczesnym wzroście bezrobocia w stosunku do prognoz oraz odczytu sprzed miesiąca. W piątek o godzinie 14:30 za jednego amerykańskiego dolara zapłacimy 4,745 PLN.
Brytyjska waluta od połowy października sukcesywnie traci na wartości w stosunku do polskiego złotego. Powodów jest kilka, jednak samym epicentrum problemów wydaje się brak stabilności rządu. Jednym z przykładów jest złożenie rezygnacji przez premier Liz Truss już po 44 dniach od objęcia stanowiska. Po spadkach kursu w połowie poprzedniego miesiąca GBP/PLN zaczął poruszać się w trendzie bocznym. Od 22 października, przez prawie dwa tygodnie wartość kursu oscylowała pomiędzy 5,44 PLN a 5,51 PLN. Trend horyzontalny został przełamany wczoraj, kiedy to Bank Anglii podniósł stopy procentowe o 75 pb. Była to najwyższa podwyżka na Wyspach od 33 lat, jednak zgodna z oczekiwaniami rynku. Jej skutkiem stało się osłabienie brytyjskiej waluty na rynku. Dodatkowym argumentem przeciwko funtowi stała się informacja brytyjskich decydentów, mówiąca o perspektywie obniżenia docelowej stopy procentowej kończącej aktualny cykl zacieśniania monetarnego. W piątek o godzinie 14:30 za jednego funta szterlinga zapłacimy poniżej 5,36 PLN.
Wykres EUR/USD cały czas znajduje się poniżej parytetu. Co prawda, psychologiczna granica została dotknięta 27 października, jednak decyzja Europejskiego Banku Centralnego z tamtego właśnie dnia nie zdołała umocnić euro i wyprowadzić kursu powyżej 1 USD. W tym tygodniu główna para walutowa świata przez większość czasu poruszała się w kanale spadkowym. Trwało to do dziś, do godziny 13:30, kiedy to otrzymaliśmy wcześniej wspomniane dane z amerykańskiego rynku pracy. Kurs dolara osłabił się względem wspólnej waluty. Przebiliśmy nawet górną granicę wcześniej wspomnianego kanału spadkowego. W trakcie pisania analizy, kurs EUR/USD wynosi 0,985 USD. Mając na uwadze słowa wypowiedziane na konferencjach po decyzjach EBC i FED to amerykańscy decydenci są bardziej jastrzębio nastawieni do dalszego prowadzenia polityki monetarnej od europejskiego gremium.
FED znów 0,75% w góręPosiedzenia FED może i są bardzo ważne dla rynków. Przez styl komunikacji Rezerwy Federalnej z rynkiem są jednak relatywnie bardzo nudne. Z drugiej strony świadczy to o różnicy profesjonalizmu względem niektórych konkurentów.
FED nie zaskoczył
Zgodnie z oczekiwaniami główna stopa procentowa wzrosła wczoraj z przedziału 3,00-3,25% na 3,75-4,00%. Amerykanie mają zwyczaj podawania przedziału, gdyż jest to wartość docelowa, którą bank centralny wyznacza dla banków na rynku. Pomimo tego, że dokładnie wiedzieliśmy, co się wydarzy na rynkach, panowało spore zamieszanie. Widać było spekulantów odwracających pozycję. Po samej decyzji kurs EURUSD najpierw wyskoczył około centa w górę, ale niemal od razu wrócił na poprzednie poziomy. Na korzyść dolara przemawiał również raport ADP pokazujący korzystniejsze od oczekiwań zmiany na rynku pracy.
Konferencja po decyzji
Konferencje prasowe FED nie mają tych emocji, co wystąpienia prezesa NBP. Jest więcej tzw. mięsa, ale forma nie jest tak przystępna jak w Polsce. W wypowiedziach Jerome Powella wyraźnie widać balansowanie pomiędzy walką z inflacją a wpędzeniem gospodarki w recesję. Na razie jego zdaniem jest jeszcze przestrzeń na podwyżki, ale możliwości są coraz węższe. Powtórzył również, że jego zdaniem większym problemem dla gospodarki będzie długotrwała inflacja niż recesja. Wypowiedzi te zostały odebrane jako zapowiedź utrzymania obecnej polityki podwyżek stóp procentowych. Jest to również dodatkowy powód, dla którego umacnia się dolar względem euro.
Silniejszy dolar szkodzi złotemu
Od wczorajszego wieczora mocno podrożał dolar względem złotego, ale nikogo nie powinno to dziwić. Wysoka podwyżka stóp procentowych i konferencja prasowa utrzymująca obecną politykę to silne sygnały umacniające dolara. Złotemu dodatkowo przeszkadzała ucieczka kapitału na drugą stronę oceanu. W rezultacie na parze dolar do złotego widzimy kumulację obydwóch tych ruchów w postaci 7-groszowego wzrostu ceny dolara. Samo euro podrożało względem złotego relatywnie niewiele – trochę powyżej jednego grosza.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na indeksy koniunktury ze strefy euro, oraz:
13:30 – USA – bilans handlu zagranicznego,
13:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
14:30 – Czechy – decyzja w sprawie stóp procentowych.
Czekamy na FEDDzień wolny spowodował, że od razu wskakujemy w czas oczekiwań na decyzję FED. Rynki są zgodne, że wzrost powinien wynieść 0,75%. Co ciekawe, w dzień wolny od pracy złoty po raz kolejny umocnił się względem głównych walut.
Inflacja nie taka straszna
31 października, tuż przed dniem wolnym poznaliśmy jeden z najstraszniejszych żartów Halloween. Mowa oczywiście o wskaźniku inflacji. Z jednej strony był on lepszy od oczekiwań, ale tylko symbolicznie. Z drugiej strony wzrost cen rozpędził się do 17,9%. Co gorsza, tego samego dnia pojawił się wywiad z wiceprezes NBP. Zapowiedziano w nim, że szczyt inflacji nie przypadnie na te wakacje (co już w sumie wiemy), ale na pierwsze miesiące 2023 roku. To już drugi rok z rzędu, w którym w pierwszych miesiącach przypadnie szczyt inflacji. Oznacza to, że mamy już rok błędu od pierwszych prognoz. Najbliższe posiedzenie NBP już 9 listopada, a dzień później dowiemy się co dalej z naszym płaskowyżem inflacyjnym, który powoli staje się coraz bardziej stromy. Rynki pomimo konfliktów w RPP oczekują wzrostu stóp procentowych. Jest to jeden z powodów umocnień polskiej waluty w ostatnich miesiącach.
Inflacja w Unii straszy
Halloween w strefie euro przyniosło znacznie bardziej makabryczną niespodziankę. Mowa o wskaźniku inflacji na poziomie 10,7%. Wszyscy oczekiwali wejścia w dwucyfrowy parametr, ale nie tak głęboko. Rynek zareagował przeceną euro, nie wierząc trochę, że dane te będą miały wpływ na zmiany stóp procentowych. Rynek obecnie jednak znacznie silniej reaguje na dane z USA w ramach dzisiejszej decyzji FED. Ta z kolei wydaje się przesądzona na +0,75%, co jest powodem ostatniego umocnienia się dolara.
Relatywnie spokojny wtorek
Wtorek był dniem wolnym od pracy, co prawda nie tylko w Polsce, ale udział Słowacji i Węgier niewiele zmieniał w aktywności rynków. W danych na szczęście nie działo się tak dużo jak w poniedziałek. Wzrost stóp procentowych o 0,25% w Australii był chyba najpoważniejszym wydarzeniem. Pod koniec dnia zobaczyliśmy natomiast niespodziewanie duży spadek zapasów paliw w USA. Dane te znów spowodowały odbicie cen ropy. Cały dzień był jednak korzystny dla polskiej waluty. Euro pierwszy raz od pierwszej połowy września staniało do 4,70 zł.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na indeksy koniunktury ze strefy euro, oraz:
13:15 – USA – raport ADP na temat zatrudnienia,
19:00 – USA – decyzja FOMC w sprawie stóp procentowych.
Euro stabilne, Brazylia niePiątkowe zamknięcie rynków było wyjątkowo spokojne dzięki stabilnym danym z obu stron oceanu. Weekend to jednak nie tylko zmiana czasu, ale również wybory w Brazylii, które mogą jeszcze namieszać.
Dobra dane z Niemiec
Piątkowe dane zza Odry były dobre dla euro. Niekoniecznie dla portfeli Niemców. PKB rośnie wyraźnie szybciej od oczekiwań. 1,1% wzrostu w skali roku to niby nic specjalnego. Należy jednak pamiętać, że spodziewano się raptem 0,7%. Do tego doszedł jeszcze wstępny odczyt inflacji. Wynosi ona 10,4%, co jest wynikiem aż o 0,3% powyżej oczekiwań rynków. Tym samym Niemcy pewniej rozpadają się w klubie dwuprocentowej inflacji. Dane te miały wpływ głównie na relacje pomiędzy euro a dolarem. Pomimo tego, że dolar odbijał się właśnie od najsłabszych poziomów od pierwszej połowy września, piątek zakończył się stabilizacją na głównej parze walutowej.
Neutralne odczyty z USA
Piątkowe dane zza oceanu były mocno neutralne. Wydatki symbolicznie wzrosły, ale 0,1% różnicy to nie jest zmiana kluczowa. Do tego mieliśmy wzrost dochodów zgodny z oczekiwaniami. Na deser o 16:00 dostaliśmy jeszcze równie symbolicznie lepszy raport Uniwersytetu Michigan. Ten z kolei został trochę przykryty przez indeks podpisanych umów kupna domów, który spadł aż o 10,2%. To ponad dwukrotnie mocniej niż oczekiwano. Jest to też największy spadek od lutego 2021, czyli pełnego roku pandemii COVID-19. Dane te tylko utwierdziły stagnację na głównej parze walutowej, przypieczętowując dość spokojne zamknięcie tygodnia.
Wybory w Brazylii
Wybory w Brazylii zakończyły się relatywnie niewielkim zwycięstwem Luiza Inacio Lula da Silva, zwanego w mediach po prostu Lula. Jest on reprezentantem tamtejszej lewicy. Nie jest to nowa postać na tamtejszej scenie politycznej. Pełnił funkcję prezydenta w latach 2003-2011. Wygrał on wybory z dotychczasowym prezydentem Jair Bolsonaro. Są to wyraźnie różne postacie. Ustępująca głowa państwa określana jest bowiem “brazylijskim Donaldem Trumpem”, którego zresztą mocno podziwia. Podobnie jednak jak amerykański prezydent, nie akceptuje on wyniku wyborów i uważa, że zostały one sfałszowane. Różnica 1,8% to niby niewiele, ale to jednak ponad 2 miliony głosów. Same wybory nie powinny mieć większego wpływu na rynki. Co dopiero zamieszanie związane z ich nieuznaniem. To już może mieć realny wpływ.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
10:00 – Polska – wstępny odczyt inflacji.
EUR/USD parytet po raz kolejnyAnaliza techniczna Analiza techniczna z dnia 28.10.2022
Walka na głównej parze walutowej świata zdaje się daleka od rozstrzygnięcia, a parytet działa jak magnes. Coraz lepiej wygląda sytuacja złotego, który po trudnym okresie obecnie sukcesywnie i stabilnie poprawia swoją pozycję. Wycena ropy po okresie zniżkowym wraca do wzrostów.
Naszą podróż zaczniemy od głównej pary walutowej świata, która zwyczajowo przynajmniej w pewnym stopniu nadaje kierunek dużej części rynku. Październik w jej wykonaniu zasadniczo możemy podzielić na trzy fazy. Do połowy miesiąca w natarciu był dolar, wyznaczając lokalne minima EUR/USD przy 0,966$, które tym samym nabierają znaczenia jako wsparcie. Po okresie konsolidacji ograniczonej górnym zakresem przy 0,98$ nastąpiło wyjście w kierunku północnym, które jednak nie potrafiło wygenerować mocniejszego ruchu i kurs wpadł w kolejny trend boczny, tym razem szerszy i mniej stabilny. Wreszcie po ponad 2 tygodniach przygotowań euro ruszyło do ofensywy. Eurodolar w błyskawicznym tempie poszybował na północ, tylko dwukrotnie się zawahał, aby ostatecznie wyznaczyć lokalne maksima przy 1,009$. Gwałtowność wybicia parytetu mogła być pewną wskazówką dla jego ograniczonej trwałości. Tak rzeczywiście się stało i w równie szybkim tempie kurs zszedł poniżej 1$, a ruch jest usprawiedliwiany m.in. wyłapywaniem gołębich akcentów po posiedzeniu EBC, które zdecydowało się na podwyżkę stóp o 75 pb. Na wykresie można w tej chwili doszukiwać się formacji RGR, która jeśli rzeczywiście się wypełni, to należy spodziewać się mocniejszego wyjścia w kierunku południowym. W takim wypadku wsparć można poszukiwać przy ograniczeniach niedawnych konsolidacji. Fundamentalnie kluczowe będzie środowe posiedzenie FOMC i nawet nie tyle sama decyzja (rynek jest przekonany o podwyżce o 75 pb), co wydźwięk komunikatu, a jeszcze bardziej konferencja szefa Fed Jeroma Powella.
Czas na naszego orła, który po bardzo trudnym okresie czuje się coraz lepiej na rynku walutowym. Korytarz spadkowy na parze USD/PLN jest doskonale widoczny. Warto zwrócić uwagę na stabilność tego trendu, który w ograniczonym stopniu reaguje na wydarzenia na EUR/USD, a które wielokrotnie są decydującym impulsem także dla złotego. W tym tygodniu aprecjacja PLN nawet przyspieszyła (akurat tutaj można to interpretować jako zależność od eurodolara), wybijając dolne ograniczenie korytarza i wyznaczając lokalne minimum poniżej 4,70 zł (widoczne ostatnio w drugiej połowie września), które tym samym staje się najbliższym wsparciem. Na ten moment nie wystarczyło jeszcze paliwa do przyspieszenia marszu na południe i kurs stara się wrócić w ramy wyrysowanego trendu, który mimo wszystko pozostaje korzystny dla PLN. Górne ograniczenie korytarza jest w tej chwili tak daleko, że do trwałej zmiany nastawienia rynku niezbędny chyba będzie jakiś szok po środowym posiedzeniu Komitetu Otwartego Rynku.
Wykres EUR/PLN prezentuje się bardzo podobnie do USD/PLN, chociaż w tym przypadku zysk złotego można uznać za mniej imponujący. Mimo wszystko wciąż robi on duże wrażenie i może być dowodem na „organiczność” aprecjacji rodzimej waluty. Także w przypadku kursu euro stabilność korytarza spadkowego wskazuje na mocne podstawy do kontynuacji ruchu na południe. Tutaj również nastąpiła próba naruszenia dolnego ograniczenia i obecnie najbliższego wsparcia należy poszukiwać poniżej 4,72 zł. Na rynku pojawiały się spekulacje o możliwych zakulisowych ruchach m.in. BGK, które miały wspomagać umocnienie złotego. Jednak warto zwrócić uwagę, że kolejne batalie na parytecie EUR/USD nie są tożsame z identyczną pozycją złotego. PLN teraz za każdym razem jest silniejszy, co może być dowodem na coraz lepsze nastawienie inwestorów do rodzimej waluty. Zresztą wielu analityków wyrażało przekonanie, że historycznie słaby złoty nie ma do końca fundamentalnych podstaw i staje się okazyjnym aktywem. Na razie rzeczywiście realizuje się ta ścieżka i to kierunek południowy pozostaje na ten moment scenariuszem bazowym.
Na koniec zajrzyjmy na rynek ropy, która pozostaje jednym z kluczowych aktywów w kontekście presji inflacyjnej. Przez 2 tygodnie wycena czarnego złota w szybkim tempie podążała na południe i wyznaczyła lokalne minimum poniżej 82$. Wtedy do gry wkroczył OPEC+, który oficjalnie ściął dzienne wydobycie o 2 mln baryłek. Nie bez powodu pojawia się tutaj „oficjalnie”, ponieważ eksperci po przeanalizowaniu wszystkich zmiennych twierdzą, że realne wydobycie zmniejszy się tak naprawdę o ok. 500 tys. Niemniej efekt na rynku został osiągnięty, wycena odbiła, ale wtedy do gry znowu wkroczył Joe Biden, który uwolnił kolejne amerykańskie rezerwy. To wprowadziło ropę w konsolidację, ale po kilku dniach czarne złoto wyszło z niej górą i wróciło powyżej 89$. Chociaż na horyzoncie pojawiają się kolejne zagrożenia dla popytu, jak powracające lockdowny w Chinach, to niewykluczone, że w tej chwili wygrywa przeświadczenie o determinacji OPEC+ do utrzymywanie ceny w pobliżu 90$. Kolejne spotkanie kartelu już w przyszłym tygodniu.
Klub dwucyfrowej inflacji Kolejne państwa są przyjmowane do mało prestiżowego klubu państw z dwucyfrową inflacją. W ostatniej chwili udało się tam nie wejść strefie euro jako całości, ale patrząc na tempo zmian, wszystko jest jeszcze możliwe.
Strefa euro z jednocyfrową inflacją
Wczorajsze dane o wzroście cen pozwoliły jeszcze jeden miesiąc trwać strefie euro w jednocyfrowej inflacji. Biorąc jednak pod uwagę tempo zmian, jest wątpliwe, by ten sukces mógł trwać jeszcze długo. Na uwagę zasługuje co prawda fakt, że analitycy spodziewali się wyniku o 0,1% wyższego, więc można mówić o pozytywnej niespodziance. Inflacja bazowa jest również relatywnie niska jak na inne państwa. 4,8% to nie jest oczywiście poziom 2% ze Szwajcarii, ale żadne inne państwo spoza strefy euro nie ma w Europie mniej niż wspomniane 4,8%. Jest to wciąż powyżej celu inflacyjnego, ale jeszcze rozsądnie blisko jak na dzisiejsze warunki. Pomimo tego, że to dobre dane, rynki sprzedawały euro. Kluczem do tej reakcji jest fakt, że wolniej rosnąca inflacja może spowolnić wzrost stóp procentowych.
Zadyszka w amerykańskiej budowlance?
Rynek nieruchomości w USA od czasu kryzysu z 2008 roku jest silniej obserwowany przez ekonomistów, niż wskazywałaby na to logika. To właśnie on (i zaparte o niego instrumenty finansowe) pociągnął bowiem za sobą wiele innych rzeczy w zależności od wersji, pogłębiając lub powodując tamten kryzys. W rezultacie dane o rozpoczętych budowach domów w USA jako barometr kondycji tamtejszego rynku nieruchomości są dość pilnie obserwowane. Jak nietrudno się domyślić w dobie rosnących stóp procentowych rynek przeżywa gorsze czasy. Nie można mówić o dramatycznych wartościach, ale wczorajszy rezultat jest najsłabszy od lutego 2021 roku oraz wyraźnie niższy od oczekiwań.
Inflacja na Wyspach
Wczoraj poznaliśmy dane na temat wzrostu cen w Wielkiej Brytanii. Inflacja konsumencka na poziomie 10,1% to wynik o 0,1% powyżej oczekiwań. To również kolejne państwo, które wchodzi w epokę dwucyfrowej inflacji. Patrząc jak Bank Anglii priorytetyzuje wzrost PKB, przed inflacją można oczekiwać, że o ile nie nadejdzie poważne spowolnienie gospodarcze szybko, to problem ten może w kolejnych kwartałach rosnąć. Potwierdza to również inflacja bazowa. Wynosi ona już 6,5%, co absolutnie nie pozwala zrzucać całej winy za wzrost cen na zmiany na rynkach surowcowych i rosyjską agresję na Ukrainę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Stopy procentowe znów głównym tematemWydawać by się mogło, że skoro RPP przestała podnosić stopy procentowe to temat ten zejdzie na dalszy plan. Nic bardziej mylnego, a hiperaktywność nowej członkini senackiej tylko zwiększa zainteresowanie tematem.
Inflacja bazowa zgodna z oczekiwaniami
Z jednej strony inflacja bazowa wynosząca 10,7% to dobry sygnał. Pokazuje bowiem, że po odjęciu cen najbardziej zmiennych, czyli energii i żywności, ceny rosną o 6,5% wolniej niż w pełnym koszyku. Problem w tym, że cała narracja o imporcie inflacji z zewnątrz prezentowana przez prezesa NBP na ostatnich posiedzeniach traci właśnie podstawy. Coraz wyraźniej widać, że to absurdalny brak koordynacji pomiędzy RPP a rządem jest tutaj problemem. Przy obecnej polityce gospodarczej rządu decyzje Rady, o ile będą podejmowane w rozsądnym zakresie, nie są w stanie wygrać z inflacją. Co wcale nie znaczy, że powinna ona odpuścić. Rynki na te dane na razie zbytnio nie reagują, ale w tle widać kolejny wzrost WIBOR, który sugeruje, że analitycy bankowi znów spodziewają się, że decyzje jednak będą podejmowane pomimo jawnego konfliktu w gremium decyzyjnym.
Słabsze prognozy dla USA
Wczorajszy indeks New York Empire State zgodnie z nazwą bada nastroje tylko dla tego regionu. Są one jednak uważane za dobry prognostyk do szerszych wniosków. To właśnie dlatego wczorajszy słabszy od oczekiwań wynik spowodował osłabienie amerykańskiej waluty. Oczekiwano poziomu ujemnego, świadczącego o przewadze odpowiedzi negatywnych, jednak nie tak silnie ujemnego, jak finalnie zaprezentowany. Po tych danych dolar osłabił się względem euro o około 1 centa. Niby jest to duży ruch, ale było widać, że na głównej parze od około tygodnia był spory zastój, zatem nie można było wykluczyć, że wielu inwestorów tylko czekało na sygnał do realizacji zysków i właśnie go otrzymało.
Profesor Tyrowicz znów aktywna
Nowa członkini Rady Polityki Pieniężnej z pewnością nie jest ulubienicą obecnej większości. To, że się nie zgadza z polityką gremium, w którym zasiada to jedno. To, że daje temu znać w publicznych wypowiedziach to drugie. W swoich wypowiedziach ma jednak jeden element, który nie znajduje poparcia u wielu analityków. Postuluje bowiem stopy procentowe przekraczające inflację. Byłby to obecnie dramat dla gospodarki opartej na kredytach na zmienną stopę procentową. Z drugiej strony na przestrzeni ostatnich przeszło 20 lat tak właśnie wygrywano z inflacją w tym kraju. Podnoszono stopy procentowe powyżej inflacji, by ją zdusić, zanim się rozpędzi i zadomowi na dłużej. Z drugiej strony obecnie brak wsparcia rządu powoduje, że tamte metody mogłyby być niewystarczające. Rosną jednak na rynku oczekiwania względem dalszych podwyżek stóp procentowych, co pomaga dzisiaj złotemu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów
Spokojne zamknięcie tygodniaPiątek na rynkach był dniem powrotu do długoterminowych trendów. Dolar znów się umocnił. Ropa naftowa wróciła na niższe poziomy, a wysoka inflacja nad Wisłą się potwierdziła.
Dane nie przeszkadzają dolarowi
Na zamknięcie tygodnia dostaliśmy z USA złą i dobrą wiadomość. Zaczęliśmy od złej – sprzedaż detaliczna wbrew oczekiwaniom nie rosła we wrześniu. Patrząc, że dobrze wypadł subindeks sprzedaży bez samochodów, można podejrzewać, że to właśnie słabsza sprzedaż aut ciągnie w dół indeks. W dobie przechodzenia na pracę zdalną w wielu firmach może to być element pewnego trendu. Lepiej wypadł za to Raport Uniwersytetu Michigan. 59,8 pkt to najwyższy wynik od pół roku. Pokazuje również pozytywną tendencję na rynku. Nie można się dziwić, że dane te wygrały ze słabszą sprzedażą aut i dolar znów zyskiwał.
Ropa wraca na niższe poziomy
Ceny czarnego złota znów spadają. Powody są podobne jak ostatnio. Z jednej strony umocnienie dolara powoduje, że stałość cen ropy w walutach lokalnych obniża jej cenę dolarową. Z drugiej strony mamy oczekiwania względem rozwoju negatywnych scenariuszy kryzysowych na świecie w tym ciągłych problemów pandemicznych w Chinach, a raczej ograniczeń z nich wynikających. Jak do tego dorzucimy nieskuteczność ostatniej decyzji OPEC i to, że od kilku dni Rosjanie nic nie wywinęli, to można zrozumieć, dlaczego rynek się stabilizuje.
17,2% inflacji potwierdzone
W piątek poznaliśmy ostateczne dane o inflacji za wrzesień. Podobnie jak w poprzednich odczytach przyspieszony odczyt okazał się bardzo precyzyjny. Również w tym wypadku był on dokładnie równy finalnemu. Inflacja 17,2% nie może cieszyć, ale od czasu wstępnej inflacji kolejne państwa opublikowały swoje wyniki. We wspomnianym międzyczasie gorsze rezultaty pokazali Czesi i Węgrzy. W rezultacie zamiast być państwem o drugiej najwyższej inflacji w Unii Europejskiej z państw posiadających własną walutę wypadliśmy poza podium. Nieprzypadkowo pocieszanie się, że inni mają gorzej, uchodzi za jedną z naszych cech narodowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Inflacja z USA rządzi na rynku Analiza techniczna z dnia 14.10.2022
Na początku tego tygodnia doświadczyliśmy lekkiego wyhamowania zmienności na rynkach. Większość walut poruszała się wewnątrz utworzonej strefy konsolidacji. Cisza została zakończona czwartkową burzą, która rozpętała się po opublikowaniu danych dotyczących inflacji konsumenckiej w USA. Towarzysząca ulewa z gradobiciem rozlała się na większość głównych wykresów świata.
Tabela. Maksima i minima głównych walut. Zakres: 10.10.2022 – 14.10.2022.
Para walutowa EUR/USD USD/PLN CHF/PLN ZŁOTO
Minimum 0,9667 4,9455 4,9054 1648
Maksimum 0,9799 5,0239 5,0363 1681
Boczniak na “edku”
W tym tygodniu obserwacja wykresu głównej pary walutowej świata nie była zbyt pasjonująca. Pokusiłbym się wręcz o stwierdzenie, że w stosunku do wakacyjnych miesięcy, wiało nudą. Jest to dość dziwne, gdyż historycznie, to właśnie okresy letnie cechowały się stagnacją. Ostatnie pięć dni to pełzanie “edka” w kanale bocznym. Wartości graniczne, o które ocierał się eurodolar podczas swojej wędrówki to od 0,9667 USD do 0,9799 dolara za jedno euro. Jedynym fajerwerkiem, a raczej zimnym ogniem w tym kanale, który szybko zgasł, był wczorajszy wystrzał kursu na północ. Oczywiśnie bezpośrednim zapalnikiem tego ruchu był odczyt inflacji w USA. Pomimo spadku w stosunku do poprzedniego miesiąca, był on wyższy od oczekiwań rynku. W czwartek do godziny 14:30 na wykresie głównej pary walutowej świata obserwowaliśmy umacnianie się dolara. W momencie publikacji danych ze Stanów zaczął się on jednak osłabiać w stosunku do euro. Wygląda to tak, jakby inwestorzy nie uzyskali potwierdzenia na wyższą podwyżkę stóp procentowych w listopadzie niż o 75 pb (która była już w cenie) i chwilowo spuścili powietrze z już bardzo mocno nadmuchanego “zielonego” balonu.
Zawahanie na dolarze
Sytuacja techniczna na wykresie USD/PLN jest w tym miesiącu dość dynamiczna. Początek października to poruszanie się kursu w stromym kanale wzrostowym. Polski orzeł stracił wtedy ponad 15 gorszy w stosunku do amerykańskiej waluty. Następnie rozpoczęła się konsolidacja zamknięta poziomami 4,95 zł i 5,02 zł. Trend boczny został zakończony w dniu wczorajszym. To także związane było z odczytem inflacji konsumenckiej w Stanach Zjednoczonych. Chwilę po publikacji danych cena gwałtownie spadła. Zeszliśmy poniżej wartości 4,95 PLN, która była dolną granicą uformowanego w tym tygodniu trendu horyzontalnego. Wczorajszy spadek zatrzymał się na poziomie 4,90 PLN. Po podwójnym odbiciu się od niego powróciliśmy do dolnej granicy wcześniej wskazanej strefy konsolidacji, czyli ok 4,95 PLN.
CHF podpatruje ruchy PLN na dolarze
Sytuacja na wykresie CHF/PLN wygląda bardzo podobnie, jak na USD/PLN. Na początku miesiąca złoty odnotował mocny spadek w stosunku do helweckiej waluty. Wycena za jednego franka doszła do wartości 5,04 PLN. Po odbiciu się od tego poziomu, kurs zmienił kierunek. Przeszliśmy do łagodnego trendu spadkowego. Od początku tygodnia byliśmy świadkami odhaczania kilku kolejnych coraz to niższych górek i dołków. Sytuacja ta miała miejsce do wczoraj, kiedy to rynkami zatrząsł wcześniej wspomniany odczyt CPI w USA. Gwałtowne zejście do poziomów 4,90 PLN za jednego franka to duże umocnienie, jak na złotego. Piątkowe przedpołudnie to klasyczne odreagowanie czwartkowych spadków. Przypomnę, że szwajcarska waluta, podobnie jak amerykańska, w niepewnych czasach uznawana jest przez wielu jako bezpieczna przystań, tzw. safe haven.
Złoto
Od poniedziałku na wykresie złota znajdujemy się poniżej ważnej granicy. Przypomnę, że jest nią 1680$. Dlaczego? Historycznie nawet podczas dużych zawirowań na rynku, gdy złoto mocno traciło w stosunku do USD, wiele razy odbijaliśmy się od niego i poziom był wybraniany. Sytuacja ta miała miejsce do 15 września 2022. Wtedy to przebiliśmy od góry 1680$ i utrzymywaliśmy się poniżej niego przez całą drugą połowę poprzedniego miesiąca. Wraz z początkiem października na wykresie ponownie udało się wyjść powyżej tego poziomu. Wartość indeksu chwilami dochodziła do prawie 1730$ za jedną uncję. Nie trwało to jednak zbyt długo. Tak jak wspomniałem na początku akapitu, na samym początku tego tygodnia znów wróciliśmy poniżej 1680$. Najniższa wskazana wartość to 1648 USD. Było to po czwartkowym ogłoszeniu danych dotyczących inflacji konsumenckiej w USA. Piątkowe popołudnie nie przynosi zmian na omawianym wykresie. 1654$ za uncję złota to cały czas poniżej historycznej granicy wsparcia, która aktualnie stała się oporem.
Dzień apetytu na ryzykoNa rynku pomimo danych z USA nagle zapanował wyraźny optymizm. Stopy procentowe mają rosnąć, ale pieniądze wyraźnie szukają stóp zwrotu. W górę idzie wiele ryzykownych aktywów w tym polski złoty.
Odbicie na złotym
Na rynkach jest czasem tak, że jakieś aktywo jest tak tanie, że znajdują się chętni, by jednak je kupić. Wczoraj czymś takim były polskie obligacje 10-letnie. Dawały one stopę zwrotu 8,2%, co w połączeniu z tanim złotym dało dobrą okazję do zarobku dla inwestorów. W rezultacie napływu kapitału (oprócz oczywiście spadku oprocentowania obligacji) byliśmy świadkami gwałtownego napływu kapitału na rynek walutowy. To spowodowało, że polski złoty nagle skokowo zyskiwał. Do końca dnia polska waluta w sumie umocniła się o imponujące 5 groszy względem euro. Na innych walutach było to często więcej, aczkolwiek to wynikało już dodatkowo z wydarzeń na szerszym rynku.
Dane z USA
Wczoraj poznaliśmy pakiet danych zza oceanu. Składał się on z delikatnie gorszych od oczekiwań danych o wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych. Ważniejsze jednak były dane o inflacji. Tutaj wzrost cen spowolnił mniej, niż oczekiwali analitycy. Dodatkowym problemem była jednak inflacja bazowa. Zgodnie z oczekiwaniami rosła, wbrew oczekiwaniom była jednak skala wzrostu. Inflacja w USA nie jest aż takim problemem jak w Europie. Gdyby porównać tamtejsze 8,2% z sytuacją na Starym Kontynencie, USA byłoby w top 10 państw o najniższym wzroście cen. Inwestorzy uznali, że wzrost inflacji zwiększa prawdopodobieństwo wyższych podwyżek na kolejnym posiedzeniu FOMC. Rynki mają już pewność podwyżki o 0,75% do poziomu 4%.
Pomimo inflacji apetyt na ryzyko rośnie
Rynki reagują na wzrost inflacji w USA bardzo dziwnie. O ile zwiększone oczekiwania względem posiedzenia tamtejszego odpowiednika naszej Rady Polityki Pieniężnej są zasadne, o tyle inne efekty budzą zdziwienie analityków. Wyższe stopy procentowe powinny powodować, że kapitał będzie płynął od rynków ryzykownych w stronę bezpiecznych, by zarabiać na rosnących odsetkach. Początkowo tak było. Później jednak zarówno ropa naftowa odbiła w górę, do tego dołączyły giełdy, a zwiększony apetyt na ryzyko panował nawet na rynku kryptowalut. Być może inwestorzy wiedzą coś, czego my nie wiemy lub było tak tanio, że było to warte ryzyka. Nawet polska giełda dzisiaj się odbiła. Indeks WIG20 rośnie właśnie z najniższych poziomów od początku pandemii.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
16:00 – USA – Raport Uniwersytetu Michigan.
Dolar stabilnyWielu analityków liczyło, że seria danych z USA wyrwie dolara z marazmu. Okazuje się, że jednak nie wydarzyło się to wczoraj. Czwartek przynosi nam natomiast ważniejsze dane. Pytanie, czy one wystarczą.
Inflacja w USA
Wczorajszy odczyt inflacji producenckiej w USA tylko potwierdził, dlaczego wielu analityków traktuje to jako umiarkowanie istotne dane. Jest to oczywiście mniej ważny odczyt niż inflacja konsumencka. W sytuacji jednak gdy niezbyt istotny odczyt znajduje się bardzo blisko oczekiwań, na rynku nie ma fajerwerków. Delikatnie mówiąc, nie było ich wczoraj. To na co jednak warto zwrócić uwagę w USA to fakt, że inflacja producencka jest mocno zbliżona do konsumenckiej. W Europie często jest od niej wyraźnie wyższa. Oznacza to, że rynek w USA nie ma ukrytej bomby w postaci spadającej rentowności, która może skończyć się kolejną falą wzrostu cen dla konsumentów.
Dolar ignoruje minutki
Minutki to zapisy z rozmów członków FOMC, czyli amerykańskiego odpowiednika polskiej Rady Polityki Pieniężnej. Nastroje są tam podobno bardziej przyjacielskie niż u nas. Mniejsze emocje są również jeżeli chodzi o zmiany oczekiwań. Dominujący scenariusz na posiedzenie z początku listopada staje się coraz bardziej prawdopodobny. Patrząc na wycenę kontraktów terminowych, średnia jest w 83% pomiędzy 0,5% a 0,75%. Przy tych szansach podwyżka o 0,75% wydaje się przesądzona. Nie ma to na razie większego wpływu na rynki. Powodem jest fakt, że właśnie pod taki wzrost inwestorzy grają już od dłuższego czasu. Brak niespodzianek to brak większych zmian.
Chile bliskie sercu profesor Tyrowicz
W ostatniej burzy dziejącej się w RPP najmocniejszym echem wybiły się działania nowej członkini mianowanej przez Senat – Joanny Tyrowicz. Oprócz wytknięcia licznych błędów merytorycznych postawiła ona jedną bardzo odważną tezę. Uważa, że do wygrania z inflacją, realne stopy procentowe nie mogą być ujemne. O ile dowody empiryczne z przeszłości temu przeczą, o tyle w historii przeważnie rządy współpracowały z bankami centralnymi, a nie dolewały benzyny do inflacyjnego ognia. Są jednak państwa, które bezwzględnie walczą ze wzrostem cen. W Chile, mimo że inflacja jest obecnie niższa o 3,5 punktu procentowego niż w Polsce, znów rosną stopy. Po wczorajszej decyzji wynoszą one 11,25%, czyli 4,5 punktu procentowego więcej niż w Polsce. Chile ma oczywiście swoje liczne problemy, ale pokazuje to determinację, by nie dokładać do nich inflacji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Dolar po 5 zł!!! Amerykańska waluta dołącza do franka i wyraźnie przekracza poziom 5 zł. Nie wiadomo, kto uszkodził rurociągi na Bałtyku, ale podobno nie jest to szorujący po dnie złoty. Węgrzy podnieśli stopy procentowe powyżej poziomu w Turcji.
Dolar przebija kolejne poziomy
Wraz z kolejnymi umocnieniami dolara względem euro na rynku dzieje się wiele ciekawych procesów. Dla nas lokalnie zdecydowanie najważniejszym wydarzeniem jest przebicie przez dolara poziomu 5 zł. Tak, dobrze czytacie Państwo. Amerykański dolar kosztuje 5 zł, to ta sama waluta, która na początku pandemii przebijała poziom 4 zł i wielu osobom wydawało się to bardzo dużo. Dzisiaj jednak Ameryka zasysa kapitał w takim tempie, że kolejne bariery pękają jedna za drugą. Jednym z głównych powodów są rosnące oczekiwania względem stóp procentowych. Nie bez znaczenia jest też dobra kondycja tamtejszej gospodarki mimo pierwszych poważnych oznak spowolnienia w Europie.
Ropa szuka dna
Wydawać by się mogło, że uszkodzenie rurociagów Nord Stream spowoduje, że na rynkach surowców energetycznych rozpocznie się panika i windowanie cen. Nic bardziej mylnego. Cena baryłki ropy naftowej notowanej w Londynie to obecnie niecałe 85 dolarów. Gdy zaczynała się wojna, było to 95 dolarów. Niestety za ropę płaci się w dolarach, a dolar drożeje ostatnio bardzo szybko. W rezultacie pomimo spadku cen tego surowca płacimy za niego wyraźnie więcej niż tuż przed wojną. Z drugiej strony można też szukać pozytywów, gdyby nie niższy VAT i spadek cen ropy ze szczytów oglądalibyśmy dzisiaj dwucyfrowe ceny na stacjach paliw za litr.
Węgrzy sprawdzają odporność kredytobiorców
Wczoraj Węgrzy zaskoczyli rynek dwa razy jedną decyzją. Po pierwsze podnieśli stopy procentowe o 1,25%. To nie tylko istotnie wyższa podwyżka niż polskie symboliczne 0,25%, ale ważniejszy jest obecny poziom. Stopy procentowe osiągnęły bowiem imponującą wartość 13%. To o pełen punkt procentowy więcej niż Turcja, czyli kraj, w którym inflacja oscyluje koło 80%. Drugą niespodzianką jest fakt, że po tak dużym wzroście zapowiedziano zakończenie cyklu podwyżek. Po tym zestawie inwestorów zamurowało. Z jednej strony należało kupować forinta, bo wyższe stopy. Z drugiej należało sprzedawać, bo już dalej nie wzrosną. W rezultacie po dużych skokach w dół i w górę waluta Węgier zakończyła dzień na zbliżonych poziomach, co zaczęła.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych nie ma odczytów mogących poważnie zaburzyć to, co się dzieje na rynkach. Po południu odbędą się jednak wystąpienia członków FED i to one mogą nam wskazać nowy kierunek na walutach.