Złoty znów odrabia stratyPo ostatnich stratach znów kilka lepszych dni dla polskiej waluty. W dalszym ciągu jednak złoty jest na bardzo wysokich poziomach i nie zanosi się, żebyśmy szybko się z nimi pożegnali.
Dobry początek tygodnia dla złotego
Od wczoraj złoty wyraźnie odrabia straty. W szczytowym momencie euro potaniało aż o 6 groszy, a teraz (nawet pomimo odbicia) znajduje się tuż poniżej 4,54 zł. Frank szwajcarski staniał do 4,29 zł. Czy to dobry moment, by podkupić waluty pod kredyty hipoteczne? Wielu Polaków zadaje sobie to pytanie. Na parze EURCHF widać odrobinę uspokojenia. Dlaczego ta para jest taka ważna? Jest to swoisty barometr strachu na rynku. Gdy inwestorzy czują strach, przenoszą swoje środki w bezpieczne miejsca, a przynajmniej takie, które uchodzą za bezpieczne. W rezultacie, gdy rośnie ryzyko na rynku, frank nieproporcjonalnie mocniej drożeje niż euro. Jeżeli sytuacja ma eskalować można się spodziewać kolejnych wyskoków ceny franka.
Kolejne dobre dni na giełdach
W ciągu dwóch tygodni główny niemiecki indeks DAX skoczył w górę niemal 25%. Wzrosty na innych europejskich parkietach również zbliżają się do 20%. Jest to oczywiście w dalszym ciągu wyraźnie poniżej tego, co przed spadkami, ale odbicie sięga już niemal połowy tamtych spadków. Inwestorzy uznali, że jest źle, ale nie aż tak, jak dotychczas sądzono.
Korekta na dolarze
Dzisiaj od rana niespodziewanie na wartości traci dolar amerykański względem euro. Ruch ten dodatkowo napędza umocnienia złotego. Pieniądze, które płyną do Europy są najwyraźniej wymieniane na inne waluty, stąd umacnianie się oprócz złotego innych walut naszego regionu. Mowa tutaj chociażby o koronie czeskiej i forincie. Waluty te oczywiście wyraźniej umacniały się względem dolara niż euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Polska
Złoty dobrze zaczął tydzieńKrajowa waluta dość dobrze zaczyna tydzień. Na parze EUR/PLN widzimy próbę odrabiania strat po zeszłotygodniowych ruchach w górę. Trzeba jednak zauważyć, że nadal pozostajemy w trendzie wzrostowym, a to może być jedynie korekta. W tym momencie kluczowe poziomy to 4,60 zł i 4,50 zł, dopiero przebicie tych poziomów odpowiednio w górę i w dół może wygenerować większe ruchy. Początek tygodnia to większy optymizm na rynkach, a jest to związane z tym, że spada globalna liczba zgonów z powodu wirusa. Nieco lepsze informacje otrzymaliśmy również z krajów będących epicentrum w Europie, a więc Włoch i Hiszpanii. Trzeba jednak z optymizmem być mocno ostrożnym, gdyż nadal koronawirus nie został pokonany. Analitycy swój kąt myślenia przerzucili już na temat konsekwencji gospodarczych, jakie pandemia przyniesie, a tutaj powtarzają się hasła recesji w strefie euro, która z pewnością da ujemny efekt na wzrost gospodarczy i w naszym kraju. Już mówi się, że nasz rodzimy PKB spadnie w 2020 roku o 4%. Lekarstwem na następstwa gospodarcze wirusa miała być taniejąca ropa naftowa. Niskie ceny czarnego złota nie są w stanie uchronić przed recesją, ale zdecydowanie mogą zmniejszyć jej skalę. A co najważniejsze trzymają w ryzach inflację. Byłoby to zbawienne dla banków centralnych, które mogłyby prowadzić dalej ultra ekspansywną politykę monetarną. Jest jednak tylko jedno “ale”. Spadki cen ropy dla jednych są czymś dobrym, ale dla drugich niekoniecznie, a szczególnie dla tych wydobywających ten surowiec. Wystarczy dodać, że mocno rośnie rola USA na tym rynku, więc nie dziwi próba ratowania ceny tego surowca przez Trumpa. Dlaczego? Amerykanie produkują ropę z łupków, a to powoduje, że koszt wydobycia jest znacznie wyższy niż w przypadku np. Arabii Saudyjskiej. Dalsze spadki cen ropy mogłyby uruchomić lawinę niekorzystnych zdarzeń i falę upadłości firm.
Dane z Ameryki nie odstraszają inwestorówPomimo tego, że odczyt zwiększający bezrobocie o 0,9% nie może cieszyć, nie jest tak zły, jak część inwestorów sądziła. W rezultacie mimo kurczącego się rynku pracy dolar zyskuje na wartości.
Co z bezrobociem w USA
W piątek poznaliśmy dane z amerykańskiego rynku pracy. Bezrobocie w ciągu miesiąca wzrosło o 0,9% (z 3,5% do 4,4%). Brzmi to fatalnie, ale pamiętajmy, że za moment wyjścia z kryzysu 2008 roku uważano spadek bezrobocia poniżej 5%. Nie zmienia to faktu, że tendencja budzi przerażenie. Zmiany zatrudnienia w sektorze zarówno pozarolniczym, jak i prywatnym potwierdzają to, co się dzieje. Jeszcze miesiąc temu przybywało po około ćwierć miliona miejsc pracy. W marcu ubyło ponad 700 tysięcy. Nie widać natomiast wpływu na stawki płac godzinowe. Nasuwa się pytanie, skoro ubyło 700 tysięcy miejsc pracy netto (czyli po uwzględnieniu tych, co przybyło) to skąd te liczby w zasiłkach dla bezrobotnych, których w dwa tygodnie złożono około 10 milionów? Pakiet pomocowy rozszerzał uprawnienia do zasiłku. W rezultacie nastąpiło silne zaburzenie w tych danych, które nie pozwala nam bez oczyszczenia tych liczb określić prawdziwej skali problemu.
Niespodziewany optymizm w USA
Pomimo fatalnych informacji z rynku pracy branża usługowa w USA podchodzi do problemu znacznie bardziej optymistycznie niż w Europie. Indeks ISM dla usług wyniósł 48 punktów, co jest wynikiem odpowiadającym drobnej niepewności, a nie panice jak w Europie. Raport PMI w USA wyniósł z kolei 39,8 punktów. Wynik ten jest wyraźnie gorszy, ale 10 punktów poniżej poziomu równowagi odpowiedzi dobrych i złych to dużo lepszy wynik od tego w strefie euro, gdzie uzyskano zaledwie 26,4 punktów. O tym, że dane z USA nie budzą paniki, najlepiej świadczy rynek walutowy. Dolar, pomimo publikacji słabych wskaźników, czy wzrostu bezrobocia, zyskuje na wartości.
Dobre otwarcie dla złotego
Na otwarciu rynków było widać wyraźne umocnienie się złotego. Do 10:00 złotówka umocniła się o 4 grosze względem euro. Podobnie wyglądały inne waluty od rana. Powodem tego ruchu był w miarę spokojny weekend. Inwestorzy bali się, co się wydarzy podczas zawieszonych notowań. Po tak silnej zmianie przyszło jednak odbicie i znów euro jest powyżej 4,55 zł.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
O co chodzi z bezrobociem w USA?Od zeszłego tygodnia media zalewane są informacjami o liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA. Brakuje jednak podstawowej informacji, jaki procent tych wniosków to zasługa ułatwień w dostępie do zasiłków, a jaki utraty pracy.
Wyskok ropy naftowej
Wczoraj poznaliśmy dane z USA na temat zapasów gazu. Były one znacząco różne od zapasów ropy. Gwałtowny spadek nie przeszedł bez echa na rynku. Tylko w momencie publikacji ropa podskoczyła gwałtownie w górę. Przez chwilę kosztowała 35 dolarów, jednakże szybko wróciła w okolice 31 dolarów, co i tak było około 4 groszowym zyskiem. Dzisiaj, po drobnej korekcie w nocy, czarne złoto idzie dalej w górę osiągając poziom 32 dolarów. Ruch ten przełożył się, jak to często bywa, również na rubla, który kosztuje już 5,5 grosza a nie 5,3 grosza, jak wczoraj.
Rynek usług zanika
Wprowadzone restrykcje powodują, że wiele branż usługowych nie jest w stanie pracować. Jaki ma to wpływ na realną gospodarkę, jeszcze nie wiadomo, ale widzimy indeksy koniunktury w usługach i te nie pozostawiają złudzeń. Wynik PMI na poziomie 26,4 punktów dla strefy euro to coś, co się niemal nie zdarza. We Włoszech ten parametr wynosi zaledwie 17,4 punktów. Przypomnijmy, że badanie to pokazuje nastawienie menedżerów odpowiedzialnych za zamówienia. Jeżeli liczba optymistów jest równa pesymistom wynik wynosi 50 punktów. Te rezultaty pokazują gwałtowną przewagę negatywnych prognoz.
Wzrost liczby wniosków o zasiłek w USA
Poznaliśmy kolejne dane, które wyrwane z kontekstu mogą budzić trwogę. W USA złożono 6,6 mln wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. W tydzień. To mniej więcej tyle, ile w standardowych warunkach składanych było w pół roku. Brzmi to bardzo źle, a sytuacja owszem jest poważna, jest tylko jedno “ale”. Plan pomocowy pozwala większej liczbie obywateli i na dłużej ubiegać się o zasiłek. W rezultacie wnioski składają osoby, które nie pracowały, ale nie podlegały prawu do zasiłku. Najlepszym dowodem na to, że sytuacja wcale nie jest taka zła jest reakcja dolara, który zyskiwał po tych informacjach.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - sytuacja na rynku pracy,
16:00 - USA - raport ISM dla usług.
Waluty znów strasząW nocy znowu byliśmy świadkami wzrostu cen euro do 4,60 zł. Od tygodnia euro drożało i w końcu utrzymując to tempo musiało dotrzeć do tej granicy. Zobaczymy, czy dzisiejsze odbicie z rana jest początkiem spadków, czy to tylko chwilowa korekta.
Euro odbija się od 4,60
Wczoraj w godzinach wieczornych euro dotarło z ceną do poziomu 4,60 zł długo jednak tam nie było, bo o 8:00 rano (jak tylko otworzyły się rynki) rozpoczął się szybki ruch spadkowy do poziomu 4,58 zł. Podobnie jak euro zachowały się inne waluty, wczoraj drożały, by rano już stanieć. Wyjątkiem jest tutaj dolar amerykański, który wciąż znajduje się na 4,20 zł. Powodem tego jest fakt umacniania się dolara względem euro.
Rynek pracy z USA
Wczoraj poznaliśmy dane na temat miejsc pracy w USA. W marcu ubyło ich zaledwie 27 tysięcy. Jest to duży kontrast względem wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, których były miliony. Dzisiaj poznamy nowe dane na temat wniosków, aczkolwiek przy tak dynamicznych zmianach bardzo istotne są momenty badań. Najwyraźniej liczba wniosków jest znacznie bardziej aktualna, niż zmiana miejsc pracy. Przyjdzie nam zatem czekać kolejny miesiąc, aby potwierdzić, jak źle jest z rynkiem pracy w USA. Z drugiej strony (patrząc na rynek walutowy i umacniającego się dolara) inwestorzy i tak bardziej wierzą w amerykański sen niż w Unię Europejską.
Gwałtowny wzrost zapasów ropy
Wczorajsze dane na temat rynku ropy wskazują na gwałtowny wzrost zapasów. 13,8 mln baryłek to wyjątkowo duży przyrost tygodniowy. Patrząc na ceny czarnego złota, wydaje się być to bardzo dobry moment na zwiększenie zapasów. Z drugiej strony, skoro ceny nie wzrosły pomimo tak dużego dodatkowego popytu, to aż strach pomyśleć, ile kosztowałaby baryłka ropy naftowej, gdyby nie wzrost zapasów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Indeksy koniunktury podejrzanie dobrePoznaliśmy pakiet indeksów PMI pokazujących przewidywania menedżerów odpowiedzialnych za zamówienia na temat tego, co się będzie działo w kolejnych miesiącach. Wcale nie należy się spodziewać na ich podstawie apokalipsy.
Amerykanie wciąż pozytywni
Wczoraj poznaliśmy dwa indeksy z USA. Był to Chicago PMI oraz indeks zaufania konsumentów Conference Board. Obydwa wypadły nadspodziewanie dobrze. Amerykanie, mimo całej sytuacji, wciąż mają nadzieję, że nie musi być tak źle. Po części jest to pewnie wynikiem, że sytuacja w USA zaogniła się dopiero w ostatnich dniach, aczkolwiek oprócz wniosków o zasiłek dla bezrobotnych dane wyglądają dużo lepiej niż z reszty świata. Nie może zatem dziwić kolejne umacnianie się dolara względem głównych walut.
Indeksy PMI z Europy
Dzisiaj poznaliśmy finalne dane na temat indeksów PMI. Są to badania ankietujące menadżerów odpowiedzialnych za zamówienia. Przemysł osiągnął w strefie euro wynik 44,5 punktów. W Polsce jest jeszcze gorzej bo zaledwie 42,4 punktów. Dla przypomnienia 50 punktów to wartość, która symbolicznie oddziela rozwój od recesji. Jak widać obecne dane wskazują na wyraźną przewagę pesymistów i patrząc na to, co się dzieje na około, jest to zupełnie uzasadnione.
Dane z Chin wciąż dobre
Kwestia danych statystycznych z Pekinu zawsze budziła pewne wątpliwości. Obecnie opublikowano indeksy PMI i indeks dla przemysłu wynosi 50,1 punktów. Oznacza to, że więcej ankietowanych spodziewa się poprawy sytuacji niż jej pogorszenia. W przypadku usług wynik wynosi 44,8 punktów, co świadczy o przewadze pesymistów. Jeżeli dane te są słuszne, wygląda na to, że chińska gospodarka (znacznie szybciej niż sądzono) wraca do normy, co może sugerować, że prognozy długotrwałego spowolnienia gospodarki wcale nie muszą być słuszne.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 - USA - raport ADP na temat miejsc pracy.
Perspektywy na przyszłośćKoniec miesiąca skłania do pewnych przemyśleń. Patrząc jednak na sytuację nie wiadomo, co będzie dalej, wiemy tylko, że przyszło nam żyć w ciekawych czasach.
Czy grozi nam inflacja?
Coraz więcej się mówi o groźbie wybuchu inflacji. Obawy te budowane są na podstawie tego, co widzimy w sklepach, gdzie ludzie boją się wzrostów cen (szczególnie jedzenia) w związku z ograniczonym dostępem. Warto jednak pamiętać, że w trudnych czasach niektóre rzeczy drożeją, a wartość innych idzie w dół. W takim momencie należy spojrzeć na konstrukcję koszyka inflacyjnego. Wzrost cen żywności może być zrównoważony chociażby spadkiem kosztów najmu, o czym już teraz się mocno mówi, a to bardzo porównywalny udział w koszyku. Nie wiadomo też, jak zadziałają w tym wypadku ceny niektórych dóbr, których będziemy konsumować mniej. No i na koniec, by uspokoić warto przypomnieć o cenach ropy a zatem generalnie transportu.
Przedsmak złych danych
W nocy poznaliśmy dane z Japonii. Produkcja przemysłowa spadła o 4,7% w ujęciu rocznym. Warto zwrócić uwagę, że dane z Azji za luty zawierają już przedsmak tego, co będziemy mieć w Europie. Nie jest to oczywiście pełne spektrum problemu, ale szybciej zobaczymy tam jego skalę, bo epidemia szybciej doprowadziła tam do zamknięcia części gospodarki. Spadek o niemal 5% nie jest czymś nadzwyczajnym w przypadku japońskiego przemysłu, ale z pewnością nie są to dane, które powinny przejść bez echa.
Co z rynkiem pracy
Dzisiaj ostatni dzień miesiąca. Niestety rząd nie zdążył z ogłoszeniem tarczy pomocowej i przegłosowaniem jej. W nocy pojawiały się kolejne poprawki Senatu. Ograniczą one wyzysk kredytobiorców przez firmy pożyczkowe. Nie rozwiążą jednak problemu osób, które dzisiaj dostaną wypowiedzenia od spanikowanych przedsiębiorców niewiedzących, co się będzie działo. Skalę tego zjawiska zobaczymy dopiero z opóźnieniem. Niemniej można zakładać, że na jakiś czas możemy zapomnieć o kolejnych historycznych minimach bezrobocia w Polsce.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Funt nadal najciekawszy Wciąż najciekawiej w naszym zestawieniu prezentuje się para GBP/PLN, którą można wręcz uznać za kwintesencję panujących na rynkach niepewności i zmienności. Ponieważ funt przeżywał własne problemy na szerokim rynku, dlatego też do pewnego momentu nie brał udziału w osłabieniu złotego. Przez dłuższy czas zachowywał się wręcz odwrotnie, a kwintesencją jego spadków był pik, który posłał kurs na 4,74 zł (poziomy z sierpnia 2019 roku). Tego było już jednak za dużo i od tego momentu funt szybko powrócił na ścieżkę wzrostową, która kilkukrotnie oparła się próbom odwrócenia trendu i w tej kwestii istotnym wsparciem było 4,95 zł, które może być odniesieniem także w przyszłości. Ostatnie dni to już agresywny bieg kursu funta w kierunku północnym, co może być zwiastunem powrotu do osłabienia złotego na szerokim rynku. Ponieważ w godzinach popołudniowych docieramy już w okolice 5,13 zł, to istotnym ograniczeniem może być dopiero 5,16 zł i ruch w tym kierunku to w tej chwili najbardziej prawdopodobny scenariusz.
Frank bardzo zmiennny Podobny jak w przypadku euro obraz wyłania się na parze CHF/PLN. W 3 tygodnie kurs franka wykonał niespotykany w normalnych okolicznościach ruch i poszybował w górę aż o 35 groszy. Kiedy wydawało się, że “sky is the limit”, ponieważ udało się pokonać ograniczenie związane z uwolnieniem kursu CHF kilka lat temu, to na szczęście dla frankowiczów 4,37 zł okazało się końcem popytu na helwecką walutę. Po dwóch próbach pokonania tego poziomu kurs franka w krótkim czasie spadł w okolice 4,24 zł, które teraz możemy uznać za dolne wsparcie korytarza bocznego, z północnym ograniczeniem przy 4,32 zł. Ten krótki opis sytuacji na CHF/PLN pokazuje nam, w jak dużej rynkowej zmienności przychodzi nam teraz funkcjonować. Chociaż od dzisiejszego otwarcia handlu moglibyśmy stwierdzić, że inwestorzy przysnęli, to tak naprawdę każda informacja z frontu walki z koronawirusem może dać asumpt do powrotu na ścieżkę wzrostów i osłabienie walut rynków wschodzących, w tym naszego złotego.
Burzliwa droga kursu euroDługą drogę pokonał kurs pary EUR/PLN przez ostatni miesiąc. Od jeszcze “przedpandemicznego” początku marca i dołku przy 4,29 zł, poprzez dynamiczny wzrost do poziomów widzianych ostatnio po kryzysie finansowym z 2008 r., a następnie odbicie się od ograniczenia poniżej 4,63 zł. Okazało się to być na tę chwilę punktem zwrotnym i trend wzrostowy został zanegowany, gdy kurs wybił korytarz w kierunku północnym i zapikował aż o 9 groszy w dół. Obecnie znajduje się on w ok. 4 groszowym trendzie bocznym, a wszystko wygląda, jakby inwestorzy przyczaili się i czekali (może na otwarcie nowojorskiej giełdy, a może sami są już zmęczeni napięciem), dlatego na wykresie powyżej zdecydowaliśmy się na wyróżnienie szerszego, bo aż 13-groszowego korytarza bocznego, bo jeśli na rynek powróci (dopiero co zarzucona zmienność), to właśnie on może nam pokazywać realne ograniczenia.
Dobre perspektywy dla PolskiPomimo wyraźnych problemów na świecie rating Polski pozostał niezmieniony. Pamiętając jednak ostatnie osiągnięcia agencji ratingowych i tempo, w którym obniżały one ratingi, należy mieć pewien dystans do tego sukcesu.
Agencja ratingowa Fitch o Polsce
Fitch utrzymał długoterminowy rating kredytowy Polski na poziomie A-. Biorąc pod uwagę rozwój sytuacji i ogólny wzrost ryzyk to bardzo dobra informacja. Wskazuje, co prawda, na niemal pewne złamanie reguły wydatkowej w tym roku, ale docenia wyważone działania w ramach tarczy antykryzysowej. Wielu przedsiębiorców z pewnością nie ocenia w ten sposób tych działań. Jest to jednak zawsze kompromis między ich kosztem a skutecznością. Z punktu widzenia budżetu niewydanie zbyt wysokich kwot jest korzystne. Agencja zwraca uwagę na dużą samowystarczalność polskiej gospodarki, co powinno pozwolić jej przejść przez ten kryzys relatywnie łatwiej niż innym państwom z naszego koszyka ryzyk.
Eryk Łon o roli NBP
W Radzie Polityki Pieniężnej często miewamy wyraziste charaktery. Czasem osoby te chcą zrewolucjonizować rolę NBP. Taką osobą jest Eryk Łon. Dotychczas znany głównie z ciągłej chęci obniżek stóp procentowych, która wreszcie doczekała się poparcia reszty członków Rady. O ile misja RPP wyraźnie wskazuje na stabilność cen, o tyle wypowiedzi Pana Eryka wskazują na prowadzenie znacznie szerszej polityki gospodarczej. Skup obligacji na rynku pierwotnym, czyli zadłużanie państwa w NBP jest ostatnio jednym z mocno dyskusyjnych postulatów. Pojawiły się również takie niestandardowe postulaty, jak możliwość inwestowania przez NBP w akcje spółek, czy obligacje korporacyjne. Co ciekawe, w ostatnim wywiadzie dalsze obniżki stóp uznał za jedynie niemożliwe do wykluczenia. Musimy poczekać oczywiście na innych członków Rady, ale jak widać, wiele może nas jeszcze zaskoczyć.
Kanada tnie stopy procentowe
Bank Kanady obniżył w piątek główną stopę procentową z 0,75% na 0,25%. Po ostatnich działaniach FED-u, który przywrócił rekordowo niskie stopy w USA, taka decyzja była właściwie oczywistością. Patrząc na siłę powiązań biznesowych z tym partnerem zbyt wysokie sotpy procentowe umacniałyby dolara kanadyjskiego względem dolara, tym samym utrudniając korzystny eksport towarów do głównego partnera handlowego. Dolar kanadyjski od początku roku wyraźnie stracił względem amerykańskiego, jednak ostatnie dni pozwoliły mu odrobić część strat.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
BTC, znowu przewrotnie do technicznych analiz ? Według moich wykresów i analizy technicznej wynika, ze niebawem cena bitcoina powinna spaść - ale biorąc pod uwagę fundamenty, powinnismy iść w górę, wolumen spadł , cena się trzyma , czyli każdy trzyma bitcoina by zarobić na wyższej cenie ;> i nie chce się go pozbywać po cenie aktualnej.
Dlatego uważam, ze powinnismy wkrótce zaatakować poziom 7200, który będzie kluczowy dla dalszego rozwoju ceny.
Druga możliwość to tzw „touch and bounce” ale spodziewam się ceny nie niżej niż 5900 i wszystko zamknie się w jednej świeczce 4h i wrócimy do poziomu 6600-6900 ;) .
Myśle ze większość doświadczonych graczy jest zaskoczona tym jak mocno trzyma się poziom 6600 i nikt się tego nie spodziewał tylko mocnego rozrzutu ceny na poziomie 5600 - 7200 a tutaj taki spokój .
Przygotowanie do trudnych czasówRynki stabilizują się, ale poziomy, na których to się dzieje, nie przypominają tych sprzed miesiąca. Kolejne rekomendacje przygotowują nas by minimalizować negatywnie skutki sytuacji. Amerykanie ograniczają zakupy nieruchomości.
Spadek zmienności
Dla osób bojących się rosnących kursów walut obcych są dwie wiadomości. Jak to często bywa w takich sytuacjach jedna jest dobra, druga zła. Dobra to ta, że zmienność powoli słabnie. Oznacza to, że kurs staje się trochę bardziej przewidywalny. Druga wiadomość to, że stabilizacja ta następuje na relatywnie bardzo wysokich poziomach. Euro znajduje się niewiele poniżej 4,60 zł, frank na 4,32 zł, dolar 4,20 zł a funt 5,00 zł.
KNF ogranicza dywidendy banków
Ostatnia wiadomość szefa KNF nawołująca do wstrzymania dywidend przez banki nie zachwyciła inwestorów. Warto jednak zwrócić uwagę, że w obecnej sytuacji wypłata dywidend może nie być najlepszym pomysłem. Spadek aktywności obywateli może się przełożyć również na spadek korzystania z usług bankowych, a te z kolei pogorszyć wyniki banków. W rezultacie także inwestorom powinno się opłacać nie pobierać teraz dywidendy, mając na uwadzę wartość akcji banku w przyszłości.
Znów kryzys w nieruchomościach?
Symbolem kryzysu w 2008 roku były nieruchomości. Fakt, że tam temat bardzo mocno pogłębiały instrumenty pochodne o kredyty hipoteczne nie zmienia tego, że dane z tego rynku są pilnie obserwowane. W ciągu tygodnia w USA liczba wniosków o kredyt spadła o 29,4%. Biorąc pod uwagę co się dzieje łatwo sobie wyobrazić, że ludzie odsuwają decyzję o zakupie domów na później. Efektem tej decyzji może być z kolei nadmiar podaży nad popytem, który spowoduje spadek cen. Jeżeli w tej sytuacji ludzie tracący pracę, a tacy mogą się pojawić będą zmuszeni sprzedawać mieszkania mogą nie być w stanie spłacić kredytu. W ten sposób możemy mieć podobny problem jak w 2008 roku….
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:00 - Czechy - decyzja w sprawie stóp procentowych,
13:00 - Wielka Brytania - decyzja w sprawie stóp procentowych,
13:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Chwila oddechu na złotymDzisiaj od rana złotówka odzyskuje trochę wartości. Warto jednak zwrócić uwagę, że nasza waluta wciąż jest raczej słaba i musiałaby dużo zyskać, by powrócić do poziomów, które jeszcze kilka tygodni temu uznalibyśmy za normalne.
Dobry poranek dla złotego
Od rana złoty odzyskuje trochę na wartości. Euro staniało do 4,58 zł zaczynając dzień na 4,60zł. Frank staniał z 4,35 zł na 4,31 zł, a dolar z 4,27 zł na 4,22 zł. Dla równowagi w górę poszedł jednak funt. Na rynku trwa obecnie trochę mniejsza awersja do ryzyka. Zyskują już drugi dzień z rzędu giełdy, które mają co odrabiać po ostatnich przecenach. W górę idą też waluty uznane za bardziej ryzykowne. Co ciekawe, znalazł się w tym gronie funt brytyjski oprócz złotego. Dlatego też pomimo tego, że złoty do większości walut zyskiwał, do funta stracił.
Indeks koniunktury w Niemczech
Indeks IFO dla Niemiec zawiera już dane z początku epidemii. Jego wysokość 86,1 punktu wyraźnie pokazuje, że gospodarka przygotowuje się na słabsze czasy. Recesja dotyczy wyników poniżej 100 pkt. Obecny rezultat jest wyraźnie gorszy, ale jest bardzo bliski oczekiwaniom analityków. Warto zwrócić uwagę, że po tych danych euro umacniało się względem dolara.
Słabe dane dla ropy
Wczorajsze dane Amerykańskiego Instytutu Paliwowego pokazują, że zapasy w USA spadają. Oznacza to, że pomimo bardzo taniego paliwa firmy i tak nie robią rezerw. Jest to bardzo negatywny czynnik dla cen ropy. Powoduje to, że cena poniżej 30 dolarów ma szansę się ustabilizować. Jest to bardzo zła wiadomość dla walut krajów wydobywających ropę. Rosyjski rubel i korona norweska są pod silną presją sprzedażową przy tych poziomach cen ropy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Niby stabilizacjaKurs złotego teoretycznie ustabilizował swój poziom. Nie ustabilizował jednak zmienności. 203% zmiany w ciągu dnia, to wartości, które w normalnych warunkach występują na rynkach kryptowalutowych i spółkach spekulacyjnych, a nie walutach państw na naszym poziomie rozwoju.
Korekta na rynkach
Po wczorajszym odbiciu się od okolic 4,60 zł dzisiaj złoty odzyskał trochę na wartości. Kosztuje już “zaledwie” 4,52 zł. W dół szły również inne waluty za wyjątkiem funta. Frank kosztuje 4,30 zł po przecenie 5 groszowej. Dolar z kolei 4,20 po niemal 10 groszowej przecenie. Przy tak silnych ruchach korekty nie mogą dziwić. Inwestorzy/spekulanci muszą bowiem kiedyś realizować zyski, a przy takiej zmienności na rynku jest mniej zleceń oczekujących, w związku z czym mniejsze oferty powodują większą zmienność. Nie znaczy to wcale, że pomimo dobrego początku dnia złoty nie zakończy tygodnia na nieciekawych poziomach dla kupujących.
Obligacje nieatrakcyjne
Początek obecnego kryzysu był związany z przenoszeniem kapitału z rynków ryzykownych do bezpieczniejszych. W dół szły giełdy i surowce energetyczne, a w górę obligacje, czy złoto. Jednak już tydzień temu inwestorzy przyjęli jeszcze większą awersję do ryzyka i zaczęli przenosić środki do gotówki, która nie powinna stracić (po za inflacją). W rezultacie widzieliśmy silną przecenę, zarówno złota, jak i obligacji państwowych. Przecena przeważnie sięgała około 0,75% w przypadku rentowności 10 letnich obligacji. Oznacza to, że taka obligacja traciła na wartości około 7,5%. Warto zwrócić uwagę, że pomimo tej przeceny inwestorzy dalej są skłonni dopłacać do niemieckich obligacji, bo to tańszy sposób trzymania gotówki w euro niż bank przez ujemne stopy procentowe.
Wielka Brytania ponownie obniża stopy procentowe
Wczoraj Bank Anglii jednogłośnie doprowadził do obniżki stóp procentowy z 0,25% do 0,1%. Poprzednia redukcja była o 0,5%, aczkolwiek teraz zbliżając się nieuchronnie do 0% i potencjalnie ujemnych wartości Brytyjczycy nie chcą powtórzyć błędu strefy euro i pozostać bez możliwości reakcji. Stąd najprawdopodobniej pozostawienie dodatniej symbolicznej wartości 0,1%. Po tej decyzji było widać pewną przecenę funta, ale zbiegła się ona w czasie z jego bardzo silnym umacnianiem i bardzo szybko została skorygowana.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:00 - USA - sprzedaż domów na rynku wtórnym.
Szaleństwo trwaNa rynkach robi się coraz ciekawiej, o ile oczywiście nie czekają nas zakupy większych kwot walut obcych. Euro za 4,60 zł z pewnością budzi sporo emocji, u niektórych są one pozytywne. Gorzej jest z frankiem, bowiem znacznie więcej Polaków ma potrzebę kupna.
Szaleństwo na złotym
Wczoraj pisaliśmy o przebijaniu poziomu 4,50 zł przez kurs euro względem złotego. Dzisiaj nad ranem zobaczyliśmy krótkie przebicie poziomu 4,60 zł. Sytuacja wygląda analogicznie na innych walutach. Frank osiągnął 4,35 zł przypominając najgorsze czasy, bo o wystrzale kursu franka 1 stycznia 2015 roku. Dolar trafił przez moment na 4,25 zł. Ostatni raz tak drogie euro widzieliśmy tuż po kryzysie 2008 roku. Frank jest najdroższy od 2015 roku. Dolar zbliża się do szczytów z 2016 roku. Powodem tak drogich walut franka i dolara jest też relacja tych walut do euro, znajdują się blisko istotnych maksimów.
Gdzie jest dno?
Wczoraj baryłka ropy spadła do 25 dolarów na giełdzie w Londynie, Nowy York pokazał kwotowanie po 21 dolarów. W obydwóch przypadkach są to najniższe poziomy od 2003 roku. Nasuwa się więc pytanie, o to jak głęboko może spaść cena. Pamiętajmy, że w tym czasie koszty wydobycia rosły. Cena ta w dalszym ciągu pokrywa koszty dwóch najaktywniejszych w tym zamieszaniu graczy, czyli Rosji i Arabii Saudyjskiej. Nie zmienia to faktu, że deficyt obu tych państw może być absurdalny w tym roku bo budżet wymaga znacznie wyższych kursów. Co ciekawe, na całej sytuacji waluta Arabii Saudyjskiej w przeciwieństwie do rubla prawie wcale nie traci. Warto zwrócić uwagę, że pomimo bardzo atrakcyjnych cen zapasy wcale znacząco nie rosną.
Nieaktualne dane z Polski
Poznaliśmy dzisiaj dane na temat produkcji przemysłowej w Polsce. W lutym rosła rok do roku o 4,9%. To jednocześnie bardzo dobra i w sumie niemal nieistotna informacja. Dobra, bo to wynik znacznie powyżej oczekiwań 1,6%. Nieistotna, bo pewne kluczowe rzeczy się zmieniły i dane sprzed rozpoczęcia kwarantanny w wielu firmach i przerwą na opiekę nad dziećmi nie są szczególnie wiarygodne.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
10:00 - Niemcy - indeks IFO,
13:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Tniemy stopy procentoweO ile kredytobiorcy frankowi nie mają powodu do radości, o tyle obniżka stóp procentowych o 0,5% z pewnością ucieszy kredytobiorców złotowych. To mniej więcej spadek raty o około 40 zł miesięcznie na każde 100 000 zł kredytu.
RPP tnie stopy procentowe
Zgodnie z przewidywaniami pomimo wysokiej inflacji Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe i to (podobnie jak inne kraje) od razu o 0,5%. Rynki spodziewały się, że prędzej czy później taka decyzja nastąpi, w związku z czym złoty utrzymywał zbliżone poziomy po decyzji, co przed nią. Co ciekawe, obserwatorzy raczej spodziewali się, że nadzwyczajne posiedzenie obniży o zaledwie 0,25%, a drugie cięcie zobaczymy na posiedzeniu 7-8 kwietnia. Tak się jednak nie stało. Euro w dalszym ciągu odbija się poniżej poziomu 4,50 zł, frank z kolei odbił się od 4,25 zł, ale już kilkukrotnie osiągnął ten poziom.
Ropa wciąż w dół
Kurs baryłki ropy spadł poniżej 28 dolarów. Minima z 2016 roku to 27,12 dolara, oznacza to, że jesteśmy bardzo blisko najtańszej ropy od kryzysu dotcomów z początku stulecia. Wraz z cenami ropy, w dół lecą waluty krajów eksportujących ropę, szczególnie tych, gdzie ropa naftowa jest istotnym elementem budżetu. Widać to szczególnie dobrze w naszej części świata w Norwegii i Rosji. Korona norweska w ciągu miesiąca straciła na wartości około 10%, a rubel ponad 15%.
Dobre dane z Polski
Dzisiaj poznaliśmy dane za luty na temat wzrostu wynagrodzeń oraz wzrostu zatrudnienia. Są one obecnie bardziej ciekawostką, gdyż od tego czasu w wielu branżach się trochę pozmieniało. Niemniej dane wypadły bardzo przyzwoicie. Wynagrodzenia rosną o 7,7% w skali roku, zatrudnienie rośnie o 1,1%. Niby jest to niewielki wzrost, ale pamiętajmy, że jesteśmy w trendzie spadkowym, a ostatnie minima bezrobocia były rekordami od 30 lat.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 - USA - pozwolenia na budowę domów,
19:00 - USA - decyzja FOMC w sprawie stóp procentowych.
Panika trwaInwestorzy po raz kolejny wycofują środki z polskiej waluty. Traci ona na wartości, podobnie jak zresztą inne waluty naszego regionu. Straty korony czeskiej są nawet mocniejsze, ale to zasługa obniżki stóp procentowych.
Euro zbliża się do 4,50
Ostatnie dni są wyjątkowo trudne dla polskiej waluty. Jeszcze wczoraj pisaliśmy o poziomie 4,40 zł, teraz mamy odbicia od 4,49 zł. Patrząc na ponad 10-groszowy wzrost od poniedziałkowego otwarcia, można spodziewać się, że kolejna istotna negatywna informacja o koronawirusie na rynku wypchnie kurs euro powyżej 4,50 zł. Zmienność dotyczy oczywiście również pozostałych walut. Frank szwajcarski nie tylko przebił 4,20 zł ale zbliża się do 4,25 zł. Dolar przekroczył 4,05 zł. Nawet funt pomimo swojej ostatniej słabości idzie w górę.
Stabilizacja na kryptowalutach
W ciągu tygodnia kurs bitcoina spadał w przedziale pomiędzy 8000 a 4000 dolarów. Teraz stabilizuje się w przedziale 5000-5500 dolarów. Patrząc jednak na ten rozstrzał, słowo stabilizacja może być pewnym nadużyciem. Jak widać kryptowaluty, przynajmniej na tym etapie okazały się bardzo słabą inwestycją alternatywną.
Czesi obniżają stopy procentowe
Czeski Bank Narodowy to kolejna instytucja, która analizując długoterminowe prognozy gospodarcze postanowiła obniżyć stopy procentowe. Podobnie jak USA i Wielka Brytania uczyniła to o 0,5%. Główna stopa procentowa wynosi obecnie 1,75%. Decyzja ta odbiła się od razu na kursie korony czeskiej, która tylko wczoraj straciła 4% na wartości względem euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Euro kosztuje pokonało bariere 4,40 zł !Na przełomie lutego i marca na parze EUR/PLN wykreował się ok. 5-groszowy trend boczny z ograniczeniami na południu nieznacznie powyżej 4,28 zł, a na północy w okolicach 4,33 zł. Jednak w trakcie zeszłego tygodnia, wraz z rosnącym napięciem wokół pandemii, sytuacja diametralnie się zmieniła i kurs euro wystrzelił, pokonując bez problemu kolejne ograniczenia. Tylko dziś przebił 4,40 zł i można było pomyśleć, że już się nasycił i będzie to poziom, który na jakiś czas go zatrzyma. Jednak nie trwało to długo, ponieważ jego bieg w górę wybił już w pewnym momencie 4,42 zł. Oczywiście w sytuacji rosnącego napięcia w Europie i na świecie, trudno oczekiwać innego scenariusza niż dalsze osłabienie złotego. Warto nadmienić, że już znajdujemy się na poziomach, które ostatnio mogliśmy zobaczyć pod koniec 2016 roku. Technicznie kolejne istotne ograniczenie czeka nas przy 4,49 zł. Może to już być niebezpieczna sytuacja, ponieważ premier Mateusz Morawiecki stwierdził niedawno, że przy kursie euro wynoszącym powyżej 4,50 zł, koszty importu mogą stać się poważnym problemem.
Mamy panikęKomentarz walutowy z dnia 09.03.2020
Rynki w zeszłym tygodniu spadały, ale był to wciąż ruch kontrolowany. Teraz można już mówić o realnej panice. Otwarcie rynków dla wielu analityków wyglądało na błąd danych i potwierdzali oni wartości w niezależnych źródłach. Przecena jest bardzo silna i niewykluczone, że to nie koniec spadków.
Panika na rynku
Otwarcie rynków w poniedziałek było dla wielu osób olbrzymim szokiem. Ropa naftowa, która w piątkowy wieczór kosztowała 46 dolarów, dzisiaj kosztuje zaledwie 36, a przez chwilę była na poziomie 32 dolarów. Giełdy również otworzyły się ze sporym minusem. Dax, główny niemiecki indeks, otworzył się wynikiem -9%. Podobne spadki dotyczyły innych parkietów. Nie wszystko oczywiście spada. W górę idą obligacje. Niemieckie papiery dłużne z rozliczeniem 10-letnim mają stopę zwrotu poniżej -0,8%. Oznacza to, że trzymając je przez cały czas tracimy niemal 10% wartości. To i tak taniej niż trzymanie tych pieniędzy na obecnych warunkach w banku w tym czasie.
Załamanie danych z Chin
O tym, że handel w Chinach przeżywa gorsze czasy, wszyscy wiedzą. Nie wszyscy jednak zdawali sobie sprawę ze skali problemu. Eksport w ujęciu rocznym spadł o 17,2% a import o 4%. W rezultacie w bilansie handlowym niespodziewanie pojawił się deficyt. Pokazuje to skalę zatorów produkcyjnych w Państwie Środka. To właśnie te dane będą ciążyć światowej gospodarce przynajmniej przez kilka najbliższych kwartałów.
Kryptowaluty też w odwrocie
Jeżeli w dół idą surowce energetyczne i giełdy, to znaczy, że pieniądze gdzieś muszą płynąć. Jak już wcześniej pisaliśmy, zyskują obligacje. Potencjalnie wśród inwestycji alternatywnych znajdują się metale szlachetne i coraz popularniejsze kryptowaluty. Co ciekawe, dzisiaj pomimo dobrego otwarcia metale szlachetne tracą na wartości. Spadki są jednak zdecydowanie mniejsze niż w surowcach przemysłowych. Poważna redukcja miała jednak miejsce na kryptowalutach. Bitcoin stracił w weekend ponad 13% swojej wartości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Dolar blisko 4 złJeszcze ciekawiej niż para EUR/PLN wygląda obraz pary USD/PLN. Można pokusić się o stwierdzenie, że w ciągu ostatnich trzech tygodni odbyliśmy podróż w tą i z powrotem. Zaczęliśmy od 3,89 zł, które dało początek ładnie zarysowanemu korytarzowi wzrostowemu i mogło się wydawać, że pokonanie bariery okrągłych 4 zł jest tylko kwestią czasu. Jak się okazało, nic bardziej mylnego, ponieważ już 3,98 zł było zbyt silnym ograniczeniem. Trudno jednak doszukiwać się przyczyny po stronie rodzimej waluty. Powinniśmy jej raczej upatrywać w osłabieniu dolara w stosunku do euro, które to osłabienie dało paliwo do umacniania się złotego. Zmiana trendu była na tyle silna, że w ciągu kilku dni dotarliśmy z powrotem do 3,89 zł i możliwe, że kurs USD/PLN przebije dziś trwale to ograniczenie, co może skutkować dalszym gwałtownym ruchem w kierunku południowym, a wtedy realne wsparcie czeka nas dopiero przy 3,85 zł. Jeżeli ono także okaże się za słabe, to nie możemy wykluczyć marszu w kierunku 3,79 zł.
Stabilizacja złotegoPoniedziałek dał trochę oddechu polskiej walucie. Dobre dane poznaliśmy w piątek na temat PKB, dzisiejszy indeks koniunktury też pomógł. W rezultacie złoty przestał tracić na wartości.
Korekta danych dla Polski
Poznaliśmy finalne odczyty PKB dla Polski. Nasza gospodarka w ujęciu rocznym rosła jednak 3,2% a nie jak wcześniej poinformowano 3,1%. Nie zmienia to faktu, że w dalszym ciągu wyraźnie hamuje polska gospodarka. Pewnym antidotum mogą być kolejne świadczenia socjalne, ale to rozwój na kredyt. Tempa wzrostu nie uda się w ten sposób utrzymywać wiecznie. Rodzi to również pytania o stabilność budżetu, na szczęście pozostało dużo czasu do kolejnych wyborów, co powoduje, że tempo wzrostu wydatków powinno spowolnić.
Dobre dane z USA ponownie nie pomagają dolarowi
Dochody Amerykanów rosły w styczniu w ujęciu miesięcznym o 0,6% to dwa razy szybciej niż oczekiwali analitycy, ale też poziom nie jest imponujący i wskazuje, że gospodarka nie rozwija się przesadnie szybko. Pomimo tych danych dolar w dalszym ciągu nie cieszy się zaufaniem inwestorów. W ciągu tygodnia stracił na wartości względem euro około 2%. To duża zmiana jak na rynek walutowy, z pominięciem kryptowalut oczywiście. Efektem tych spadków jest spadek ceny dolara w złotych poniżej 3,90 zł.
Indeksy koniunktury
Od rana poznajemy indeksy PMI dla przemysłu w Europie. Łączny indeks dla całej strefy euro wypadł delikatnie lepiej od oczekiwań. Było to 49,2 punktów zamiast 49,1 punktów. Powodem była poprawa w Niemczech. Indeks coraz bardziej zbliża się do poziomu 50 punktów, pokazującego równowagę między rozwojem a recesją. Gorzej wypadł indeks dla Polski. Liczba 48,2 punktów jest poniżej średniej europejskiej, ale za to powyżej oczekiwań.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:45 - USA - indeks PMI dla przemysłu.
Polski złoty się osłabiaOsłabienie złotego widać także na wykresie GBPPLN, co jest o tyle zaskakujące, że funt zmaga się z własnymi wewnętrznymi problemami. Przede wszystkim cały czas nie cichnie dyskusja na temat ewentualnego cięcia stóp procentowych. Nie rozpieszczają też ostatnie odczyty makroekonomiczne, przez co brytyjska waluta na szerokim rynku pozostaje w defensywie. Niestety złoty jest po prostu jeszcze słabszy. W normalnych warunkach ostatnie odczyty inflacyjne powinny chociaż wywołać dyskusję na temat podniesienia kosztu pieniądza, tak się jednak w Polsce nie dzieje, a Rada Polityki Pieniężnej woli zaklinać rzeczywistość, niż realnie działać, przez co rodzima inflacja przez rynki jest odbierana jednoznacznie źle. Powoduje to, że funt cały czas utrzymuje się powyżej poziomu 5,10 zł.