Co po wyborach w USA?Cichną na rynku efekty wyborów w USA i wracają stare problemy. Brexit teoretycznie miał się rozstrzygnąć dwa tygodnie przed wyborami, ale wygląda na to, że ten temat będzie z nami jeszcze długo.
Co z brexitem?
Po przekroczeniu terminów osiągnięcia porozumienia wyznaczonych przez Brytyjczyków temat mocno przycichł. Z jednej strony powodem były wybory w USA, które przyćmiły inne wydarzenia. Z drugiej strony nie bardzo jest o czym pisać. Boris Johnson zresztą na dodatek przegrywa głosowania w brytyjskim parlamencie. Teraz dotyczyło ono głosowania w sprawie granicy w Irlandii. Problemem były zapisy niezgodne z prawem międzynarodowym oraz umowami brexitowymi. Oznacza to, że premier wcale nie ma takiej swobody działania, jakby wynikało czasem z jego zachowań. Nie zmienia to faktu, że ostatnie dni są dość dobre dla funta brytyjskiego, który po wyborach w USA zyskuje na wartości.
Dane z Chin
Poznaliśmy dzisiaj dane na temat inflacji w Chinach. Wynosi ona zaledwie 0,5% w skali roku. To najniższy poziom wzrostu cen od 2009 roku, kiedy to po kryzysie z 2008 roku mieliśmy deflację w Chinach. Warto zwrócić uwagę, że w weekend poznaliśmy dane na temat wymiany handlowej, import jest znacznie słabszy od oczekiwań i rośnie o 4,7%, a nie o 9,5% jak oczekiwali analitycy. Wskazuje to na pewien problem z konsumpcją. Z drugiej strony produkcja ma się relatywnie dobrze, bo eksport rośnie powyżej oczekiwań.
Rośnie nadwyżka handlowa Niemiec
Wczorajsze dane pokazują, że o ile eksport w Niemczech zgodnie z oczekiwaniami rośnie około 2%, to problemem jest import. We wrześniu uległ on zmniejszeniu o symboliczne 0,1%. Efektem tego jest kolejny wzrost nadwyżki handlowej. Pokazuje to, że o ile przemysł niemiecki ma się całkiem dobrze, skoro utrzymywany jest wzrost eksportu, o tyle problemy mogą dotyczyć konsumpcji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Pln
PLN mocny także wobec GBPSiła złotego widoczna jest również na notowaniach z brytyjskim funtem. W poprzednim tygodniu obradował BoE. Swoimi decyzjami nie wywołał większej zmienności, gdyż mimo głosów o możliwym cięciu stóp nie zdecydował się na taki ruch. Zwiększył z kolei skup aktywów, o więcej aniżeli mówiły prognozy. Brytyjski rząd zdecydował się na 2 tygodniowy lockdown, by powstrzymać szalejącą pandemię. Jak stwierdził premier czas ten może być nawet przedłużony do końca roku. Jak te decyzje wpłynął na brytyjską gospodarkę dowiemy się już niebawem. Nieco z boku tym razem kształtuje się temat negocjacji z UE. Nadal nie wiemy tak naprawdę nic, a umowy Wielkiej Brytanii z Unią jak nie ma, tak nie ma. Na ten moment rynki odpuściły jednak temat i nie dyskontują twardego brexitu, licząc, że premier Johnson się obudzi i np. poprosi o wydłużenie terminu negocjacji w związku z trudną sytuacją epidemiologiczną na kontynencie.
Na rynkach brakuje ryzykaPatrząc na wykres CHF/PLN można by stwierdzić, że na rynkach brakuje ryzyka, a bezpieczne przystanie nie są w cenie. Widoczna jest też siła krajowej waluty, która przybrała na sile w ostatnich dniach, można powiedzieć, dość zaskakująco. Waluty rynków wschodzących umacniały się wraz ze wzrostami na giełdach. Inwestorzy bez wątpienia mają problem z doborem aktywów do inwestowania. Otoczenie niemal zerowych stóp procentowych w połączeniu z inflacją powoduje, że ewentualne zyski graczy są umniejszane. Stąd duża presja na to, by szukać mimo wszystko rynków, gdzie stopy zwrotu są największe. Z rynku powoli znikają też obawy o zaskarżanie wyniku wyborów, czy powtórne liczenie głosów. Przewaga Bidena jest na tyle duża, że Trump może jedynie liczyć na przeciąganie terminu faktycznego przejęcia władzy przez kandydata Demokratów niż odwrócenie wyniku wyborów. Gdzie więc szukać ewentualnych czynników ryzyka? Tutaj zdecydowanie na pierwszy plan wysuwa się pandemia i dalsze perspektywy globalnego ożywienia. Pojawiające się dane mogą wskazywać na spore pogorszenie perspektyw. Na plus działa zdecydowanie to, że lockdowny nie są już tak chaotyczne jak wcześniej, a szczepionka coraz bliżej. Poza tym jest spora szansa na to, że pojawi się nowy tani kapitał z USA formowany przez nową władzę. Widać, że rynki od pewnego czasu nie wpadają w panikę, szukając zawsze jakiegoś światełka w tunelu.
Rynki już wiedzą, Trump walczyPatrząc na reakcje rynków uznały one już zwycięstwo Joe Bidena nad urzędującym prezydentem. Formalnie jednak na wyniki przyjdzie nam poczekać, tym bardziej, że prawo pozwala przyjmować głosy wysłane pocztą nadane 3 listopada, a które dotrą do dzisiaj.
Rynki coraz pewniejsze wyniku
W USA liczenie głosów przynosi coraz większą przewagę Joe Bidena nad Donaldem Trumpem, co wcale nie znaczy, że wygra on wybory. Z pewnością nie znaczy to, że wygra je szybko. Reakcje prezydenta na utratę przewagi nie pokazują go z dobrej strony. Pada bardzo dużo zarzutów niepopartych na razie dowodami, co w przypadku gdyby się okazało, że nie są prawdziwe, stawiałoby go w bardzo złym świetle. Rynki są już niemal pewne zwycięstwa kandydata Demokratów, pomimo groźby ponownego liczenia głosów w kluczowych stanach. Dolar wyraźnie traci względem euro, aczkolwiek ruch ten nie przekłada się już tak korzystnie na złotego jak w poprzednich dniach.
Decyzje banków centralnych
Wczorajsze posiedzenie FED nie przyniosło istotnych zmian. Dzisiaj odbędzie się przełożone posiedzenie RPP. Przełożenie go na po wyborach było bardzo dobrym posunięciem, aczkolwiek oficjalnego wyniku i tak jeszcze nie znamy, nie mniej na rynkach jest już niemal pewność. Patrząc na ostatnie umocnienia złotego wątpliwe jest, by RPP podjęła jakieś ważniejsze decyzje dzisiaj.
Biden sprzyja bitcoinowi?
Wraz ze zdobywaniem przewagi podczas liczenia głosów przez kandydata Demokratów jesteśmy świadkami również bardzo silnego wzrostu wyceny dolarowej bitcoina. W ciągu dwóch dni cena wzrosła o około 15%. Wiadomo, że przy słabnącym dolarze i w miarę stabilnej cenie bitcoina w innych walutach jego cena powinna rosnąć, ale dolar osłabił się raptem o około 2%, co nie wyjaśnia siły tego wzrostu. Jako powód wskazuje się możliwy wzrost wydatków administracji Demokratów i mogącą pojawić się inflację.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - sytuacja na rynku pracy.
Złoty znów się umacniaPolska waluta odrobiła część strat z ostatnich tygodni. Po silnych spadkach przyszła korekta. Pytanie, czy to swoista stabilizacja, czy po prostu realizacja zysków. Patrząc na sytuację pandemiczną nie widać na razie wyraźnej poprawy.
Euro poniżej 4,60 zł
Po gwałtownym wyskoku do poziomów najwyższych od 2009 roku kurs EURPLN zawrócił. Dzisiaj nad ranem zbliżamy się już do 4,58 zł. Powód jest dosyć prosty. Na rynku wcale nie jest aż tak źle, ale to wcale nie znaczy, że jest dobrze. Po prostu pewna panika, która miała miejsce na rynkach była przesadzona. Inwestorzy, którzy kupili euro i dobrze na nim zarobili, w końcu zaczęli sprzedawać i widzieliśmy w związku z tym ruch w dół. Nie oznacza to wcale, że należy się spodziewać powrotu poniżej 4,50 zł w nadchodzących dniach, aczkolwiek przy bardzo sprzyjających okolicznościach może się to wydarzyć.
Wybory w USA
Nadchodzi sądny dzień. Wybory w USA to teraz zdecydowanie temat numer jeden na rynkach. Na prowadzeniu jest wciąż kandydat Demokratów, aczkolwiek utracił trochę przewagi w kilku ważnych stanach w ostatnich dniach. W rezultacie możemy mieć ponownie sporo nerwów, kiedy kolejne stany będą podawać wyniki, tym bardziej, że ze względu na rekordowy udział wyborców korespondencyjnych wyniki te mogą być bardziej rozłożone w czasie.
Indeksy PMI
Wczoraj poznaliśmy indeksy PMI z Europy. Łączny wynik dla Unii Europejskiej wyniósł 54,8 punktów. Jest to wynik zarówno lepszy od poprzedniego, ale również od oczekiwań. Pokazuje on, że przemysł nie boi się zbytnio pandemii i spodziewa się odrabiania poniesionych strat wynikających z lockdownu. Szczególnie dobry wynik uzyskali Niemcy, którzy pokazali imponują 58,2 pkt. Słabiej od średniej unijnej wypadła z kolei Polska. 50,8 punkt to wynik delikatnie słabszy od oczekiwań, ale powyżej istotnej granicy 50 pkt oddzielających przewagę odpowiedzi pozytywnych od negatywnych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
16:00 - USA - zamówienia na dobra.
Na USDPLN póki co stabilnieNa notowaniach USD/PLN widać chwilową stabilizację notowań, ale wydaje się to jedynie ciszą przed burzą. Konia z rzędem temu, kto by przewidział, w którą stronę może podążyć dolar amerykański po ogłoszeniu wyniku wyborów prezydenckich za oceanem. W teorii zwycięzcę już znamy, a według sondaży i firm bukmacherskich zostanie nim ze zdecydowaną większością kandydat Demokratów. Co ciekawe, według sondaży obóz Bidena ma przejąć także Senat. Rynki boją się przede wszystkim podejścia kandydata Partii Demokratycznej do sektora technologicznego. Biden jasno mówił o chęci opodatkowania wielkich korporacji i sfinansowania z tych środków całego pakietu socjalnego. Zakomunikowanie takiego podejścia po wygranej może oczywiście doprowadzić do spadków na giełdach i podkopać nastroje rynkowe. Trump owszem był mocno konfliktowy, ale jednak wielkie firmy w USA potrafił wspierać. Oczywiście biorąc pod uwagę skomplikowany system wyborczy w Stanach, nie można być niczego pewnym. Już raz kandydat Republikanów zaskoczył wszystkich i wyprzedził na ostatniej prostej kontrkandydata. Z tym że teraz poziom trudności jest większy, bo strata w sondażach jeszcze większa. Nie można też zapominać o tym, co może się stać po wyborach, a więc zakwestionowaniu jego wyniku przez Trumpa do Sądu Najwyższego. W kontekście dolara i USD/PLN więc bardzo ciekawy tydzień przed nami, gdzie posiedzenie Fed i dane z rynku pracy zejdą na boczny tor, a mówienie o poziomach wsparcia i oporu nie ma sensu.
Odreagowanie na parze CHFPLNOdreagowanie widzimy również na parze CHF/PLN. Kurs testuje obecnie wsparcie na poziomie 4,30. Trzeba jednak pamiętać, że ryzyk na rynkach nie brakuje. Pomijając szalejącą drugą falę pandemii, w tym tygodniu na piedestał jednak wysuwa się bez wątpienia temat wyborów w USA. Zwycięstwo Bidena może przyczynić się do ucieczki kapitału do bezpiecznych przystani, jak właśnie frank szwajcarski. Przyczyny takich ruchów należy upatrywać w tym, że inwestorzy nie do końca wiedzą, czego można się spodziewać po nowym kandydacie i jakie będą jego pierwsze decyzje. Bez wątpienia czynnikiem ryzyka dla notowań złotego pozostaje sytuacja w naszym kraju. Fala protestów, która przechodzi przez Polskę, nie traci werwy, co może skutkować radykalnymi decyzjami naszego rządu. Od pewnego czasu mówi się też, że temat ten ma nieco przyćmić zmianę w konstytucji, dotyczącą limitu zadłużenia naszego kraju w wysokości 60% PKB. Jeśli faktycznie takie decyzje zapadną, to z pewnością zainteresują się nami agencje ratingowe i zetną nam oceny wiarygodności, co może przynieść jeszcze wyraźniejsze osłabienie złotego. W krótkim terminie więc kredytobiorcy mogą dostać chwilową ulgę, spłacając nieco niższe raty swoich kredytów, niemniej jednak w dłuższym terminie możemy być świadkami dalszego ich wzrostu z powodu osłabienia złotego w relacji do franka szwajcarskiego.
Ryzykowne waluty odrabiają stratyTydzień na rynkach zaczął się w dobrych nastrojach, rosną giełdy, a waluty uznawane za ryzykowne w tym złoty odrabiają straty. Poprzedni tydzień to istne tornado spadkowe na głównych parkietach, niemiecki DAX osunął się o prawie 9%. Doskonale to widać również na kwotowaniach EUR/PLN, gdzie kurs osiągnął maksimum niewidziane od prawie dekady na poziomie 4,6425. Sytuacja od początku tego tygodnia wygląda zupełnie odmiennie i EUR/PLN schodzi do wsparcia na poziomie 4,60. Oczywiście nie oznacza to, że udało się opanować pandemię i już będzie tylko lepiej. Raczej należy mówić o chwilowym odreagowaniu. Kolejne rekordy zakażeń zmusiły rządy do radykalnych decyzji i wprowadzania ograniczeń. Tak naprawdę nie ma już znaczenia w tym momencie, czy mówimy o twardym lockdownie, czy wersji miękkiej. Faktem jest, że gospodarki krajów europejskich znów zrobią dwa kroki w tył w odbudowie wzrostu gospodarczego. Co istotne, skali problemów gospodarczych jeszcze nie widać w twardych danych makro, gdyż to zobaczymy dopiero niebawem. W kontekście wspólnej waluty niewiele wniosło posiedzenie EBC. Padło sporo zapowiedzi działań, ale najwcześniej zostaną one podjęte dopiero na kolejnym posiedzeniu w grudniu. Trudno w tym momencie wyrokować, jakie to mogą być działania, skoro amunicji w arsenale EBC zostało niezbyt dużo. Wydaje się, że w przypadku drugiej fali pandemii większą inicjatywę wziąć muszą na siebie rządy państw i o tym również wspomniała na konferencji Lagarde. Patrząc technicznie na notowania EUR/PLN, jeśli uda się sforsować wspomniane wsparcie, kurs może spaść kilka groszy w dół nawet w okolice 4,55. Trzeba jednak pamiętać, w jakim czasie żyjemy i inwestorzy bardzo szybko mogą włączyć ponowny risk off, co będzie skutkowało szybkim ruchem w górę na notowaniach złotego.
Złoty odrabia stratyPo gwałtownym wyskoku ponad 4,60 zł za euro na rynki znów wraca spokój. Dotyczy to również innych walut naszego regionu świata. Zyskuje też forint i korona czeska.
Inflacja w ryz ach
W piątek poznaliśmy dane na temat wzrostu cen nad Wisłą. Zgodnie z oczekiwaniami proces ten spowalnia, ale nadal wynosi 3% w skali roku. Jest to zgodne z celem inflacyjnym NBP, ale patrząc na ilość transferów pieniężnych można się spodziewać, że raczej będziemy podobnie jak teraz znajdować się powyżej niż poniżej tego celu, szczególnie biorąc pod uwagę nadchodzące zmiany niektórych podatków, które zostaną przerzucone na odbiorców.
Lepsze dane ze strefy euro
Również w piątek opublikowano dane na temat wzrostu PKB w strefie euro. Gospodarka kurczyła się na koniec 3 kwartału o 4,3%. Z jednej strony to słabe dane, z drugiej analitycy spodziewali się 7%. Była to jedna z tych informacji, które wyraźnie poprawiły klimat na rynkach i pozwoliły się odbić walutom naszego regionu. Na koniec tygodnia cena euro ponownie zbliżyła się do 4,60 zł i dzisiaj ponownie zbliża się do tej granicy.
Jutro wybory
Już jutro w USA wybory prezydenckie. Sondaże bez zmian wskazują na przewagę Joe Bidena. W poprzednich wyborach Donald Trump również nie był faworytem sondaży, co prawda, miał mniejszą stratę niż obecnie. Analitycy wskazują również na problem, jakim może być czas liczenia głosów. W głosowaniu korespondencyjnym wzięła udział rekordowa liczba obywateli, co z pewnością wydłuży czas liczenia głosów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Euro najdroższe od ponad dekady!Po wczorajszych wzrostach przez chwilę euro było najdroższe od 2009 roku i wzrostów po kryzysie ekonomicznym z 2008 roku. Patrząc na rynki, obecny problem nie dotyczy tylko Polski. Waluty innych krajów naszego regionu też mają problemy.
Euro w górę
Po wczorajszych wahaniach kursów złotowa cena euro wyniosła imponujące 4,6450. To najwyższy poziom po 2009 roku. Powodem jest dalszy wzrost niepokojów na rynkach. Gdy rządzi strach, inwestorzy wycofują się z bardziej ryzykownych regionów i aktywów. Za taki region w dalszym ciągu uchodzi Polska. Wydawać by się mogło, że niemal 4% utraty wartości od minimów z pierwszej połowy października to armagedon.
Dane z USA
Wczoraj opublikowano dane z USA. Szczególnie kuriozalnie wygląda annualizowane PKB. Parametr ten pokazuje, jak rosłaby gospodarka, gdyby przez cały rok utrzymywała się sytuacja jak w danym kwartale. Trzeci kwartał był silnym odbiciem po drugim. W rezultacie owy analizowany parametr wyniósł 33,1%. Jest to dobry wynik, ale jego wartość informacyjna jest naprawdę słaba. Lepiej wypadły za to dane na temat wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Złożyło go 751 tysięcy osób, to kolejne dziesiątki tysięcy mniej niż tydzień temu. Inwestorzy przyjęli te dane jako bardzo dobre, umacniając dolara kolejny dzień.
EBC bez zmian
Posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego nie przyniosło przełomu. Stopy procentowe pozostały na niezmienionym od lat ujemnym poziomie. Nie zdecydowano się również na zmiany w programach luzowania ilościowego. Pojawiło się za to ponownie wiele zapewnień o gotowości do działania. Zdaniem wielu analityków EBC czeka obecnie na wybory w USA i to dlatego nie podjęto żadnych istotnych działań.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 - USA - dochody Amerykanów,
15:00 - USA - raport Uniwersytetu Michigan.
Złoty na przeceniePo ponad tygodniu walk złoty w końcu przekroczył barierę 4,60 zł. To, co cieszy polskich eksporterów, zdecydowanie nie podoba się osobom posiadającym zobowiązania walutowe i importerom. Dla tych osób znów nadchodzą trudne finansowo czasy.
Euro za 4,63 zł ?
Wczoraj doszło do mocno oczekiwanego ruchu. Od kilku dni dochodziło do regularnych przebić na parze EURPLN poziomu 4,59 zł, jednakże po chwilowych wyskokach znajdowało się wystarczająco dużo chętnych, by nabyć polską walutę i kurs zawracał. Wczoraj nie zawrócił i byliśmy świadkami kilkugodzinnego ruchu, w wyniku którego euro podrożało niemal 5 gr i dotarło do 4,63 zł. Jest to o tyle istotne, że już przekroczyliśmy o ułamek grosza najwyższe poziomy od początku pandemii. Poprzedni raz tak drogo było w 2009 roku zaraz po kryzysie z 2008 roku.
Czy to tylko polski problem?
W przypadku tak silnych ruchów zawsze istotne jest pytanie o jego powód. To, czy rozwiązania trzeba szukać wewnątrz, czy na zewnątrz, można ocenić sprawdzając, jak zachowują się podobne instrumenty. Patrząc na wyrażoną w forintach, czy czeskich koronach cenę euro widzimy, że nie jest to tylko polski problem. Oznacza to, że powodem jest raczej ogólny niepokój związany z pandemią, a wydarzenia w kraju nie są jeszcze uwzględnione w notowaniach, o ile w ogóle będą mieć na nie w obecnej sytuacji znaczący wpływ.
Kolejne spadki na ropie
Jeszcze wczoraj pisaliśmy o najtańszej ropie naftowej od początku miesiąca. Po dzisiejszej przecenie jest ona już najtańsza od czerwca. Patrząc na sytuację pandemiczną i lockdown w kolejnych państwach, możemy zamknąć ten tydzień znacznie niższymi poziomami. Na uwagę zasługują szczególnie rosnące zapasy ropy w USA, co świadczy o tym, że surowca wciąż jest na rynku za dużo.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
14:00 - Niemcy - inflacja konsumencka.
Dolar zyskujeDobra passa dolara z wczoraj ma dwie przyczyny. Po pierwsze zbliżające się wybory w USA mają coraz wyraźniejszego faworyta. Po drugie dane makroekonomiczne okazały się lepsze od oczekiwań.
Dobre dane zza oceanu
Wczoraj poznaliśmy pakiet danych z USA. Zamówienia na dobra rosną szybciej, niż oczekiwano, ale wzrost ten wcale nie jest imponujący. Trzeba jednak pamiętać, że w sytuacji spowolnienia gospodarczego bardzo szybko zamówienia spadają, gdyż firmy spodziewając się trudniejszej sytuacji, ograniczają zapasy. Wzrost jest zatem zapowiedzią przychylniejszego patrzenia w przyszłość. W górę idą również ceny mieszkań, co jest symbolicznie bardzo ważne w USA. Poprzedni kryzys nabrał siły właśnie na rynku nieruchomości, gdzie spadek cen połączony z utratą pracy spowodował bankructwa wielu Amerykanów.
Krajobraz przed wyborami w USA
Do wyborów prezydenckich w USA pozostał tydzień. Przewaga kandydata Demokratów w wyścigu wciąż jest bardzo wyraźna (powyżej 10%), a jeśli wierzyć sondażom wynik wyborów jest właściwie przesądzony. Biden może liczyć na 207 głosów elektorskich, a Donald Trump zaledwie 83. Żeby mieć świadomość skali tej przewagi warto wiedzieć, że 270 głosów jest potrzebnych, aby uzyskać nominację. Pamiętajmy, że kampania się jeszcze nie skończyła i na ostatnią chwilę może się jeszcze coś wydarzyć. Na razie dolar po dobrych danych z gospodarki i coraz pewniejszym wyniku wyborów zyskuje na wartości względem euro.
Ropa najtańsza od początku października
Ostatni nawrót pandemii ponownie postawił pod dużym znakiem zapytania kwestię popytu na ropę naftową. Nie jest to tylko kwestia zmniejszonej liczby dojazdów, ale przede wszystkim mniejszego zapotrzebowania przemysłu. Widać to chociażby po rosnących zapasach w USA. Wczoraj było to 4,58 mln baryłek. Nie jest to poziom niezdarzający się w warunkach standardowych, ale to wyraźnie więcej niż oczekiwali analitycy. Nie może zatem dziwić, że cena czarnego złota spada.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 - USA - saldo obrotów towarowych,
15:00 - Kanada - decyzja w sprawie stóp procentowych.
Słabsze dane z Europy nie przeszkadzają euroPomimo gorszych odczytów zarówno z Niemiec w sprawie indeksu koniunktury, jak i z Hiszpanii w sprawie bezrobocia, euro wciąż jest w miarę stabilne. Rynki wciąż czekają na rozstrzygnięcia.
Słabszy indeks IFO
Wczoraj poznaliśmy indeks koniunktury z Niemiec. Mowa o indeksie instytutu IFO wskazującym jakie są nastroje wśród niemieckich przedsiębiorców. Wskaźnik ten jest unikalny dla Niemiec i pełni podobną funkcję jak indeksy PMI, ale często wskazywany jest jako znacznie ważniejszy od wspomnianego indeksu. Wczorajszy odczyt był bardzo bliski oczekiwaniom, ale jednak delikatnie niższy. Nie są to jednak dane, które na rynku oczekującym na ważne rozstrzygnięcie w postaci wyborów w USA mogą spowodować większe zmiany.
Bezrobocie w Hiszpanii
Dzisiaj poznaliśmy odczyt liczby bezrobotnych w Hiszpanii. Wynik 16,22% to nie tylko obiektywnie bardzo słaby rezultat, ale co gorsza również wynik jeszcze słabszy od oczekiwań, wynoszących 15,9%. Warto natomiast zwrócić uwagę, że dopiero dwa lata temu kraj ten pierwszy raz od kryzysu finansowego z 2008 roku pierwszy raz miał niższe bezrobocie niż obecnie. W rezultacie wcale nie jest to taki zły rezultat biorąc pod uwagę, że najniższy poziom jaki im się udało uzyskać to chwilowe zejście poniżej 14%.
Co z brexitem?
W niekończącym się temacie brexitowym pojawił się nowy wątek. Zamiast modelu kanadyjskiego rozważany jest model australijski. Co to realnie oznacza? Kanada ma umowę handlową z UE na zdecydowaną większość produktów, gdyż Unia Europejska to istotny partner handlowy. Z drugiej strony Australia nie ma umów w przypadku większości towarów. Pod tym hasłem generalnie kryje się realnie brexit bez umowy, ale z pojedynczymi rozwiązaniami.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Dynamicznie także na franku Frank w ostatnim czasie znowu jest beneficjentem ucieczki kapitału do bezpiecznych przystani. Po konsolidacji przy 4,15 zł nie ma już śladu. Od tego czasu nie tylko udało się dotrzeć do ostatniego szczytu przy 4,25 zł, ale całkiem spokojnie go pokonać. Obecnie szwajcarska waluta trochę śladem euro konsoliduje się przy nowych szczytach, czekając na sygnał do kontynuacji trendu. Do tegorocznych szczytów cały czas brakuje 10 groszy, jednak dynamika ostatnich ruchów sugeruje, że to wcale nie jest taki potężny dystans. Taki zakres mają niektóre tygodniowe świeczki i w przypadku wyłamania obecnego oporu można spodziewać się podobnego ruchu.
Słabość amerykańskiej waluty Trochę lepiej złoty radził sobie z dolarem. Wynikało to przede wszystkim ze słabości amerykańskiej waluty, która dopiero dzisiaj zaczęła odrabiać straty na szerokim rynku. Nie przeszkodziło to jednak dolarowi wywindować kurs w okolice 3,88 zł. Zielonemu do szczytów jeszcze daleko, co nie oznacza, że w tym roku nie poszukamy nowych wierzchołków. Jak na razie amerykańskiej walucie mocno ciąży spór między demokratami a republikanami o czwarty pakiet fiskalny. Zeszły tydzień to cykliczne budowanie i burzenie nadziei na kompromis. Żaden z trzech ostatecznych terminów nie został dotrzymany i chyba nawet pani Pelosi wyleczyła się z podobnego mydlenia oczu inwestorom. Teraz liderzy obu partii skupiają się już tylko na inwektywach i zrzucaniu z siebie odpowiedzialności za fiasko rozmów. Dodatkowo już za 8 dni odbędą się wybory prezydenckie, a przy braku rozstrzygnięć à propos ostatniej debaty telewizyjnej rośnie niepewność nie tyle o wynik głosowania, ile o możliwość jego nieuznania przez obecnie jaśnie panującego prezydenta. Dwa potężne źródła ryzyka, które jednak mają dość krótką datę ważności, a oczyszczenie z nich rynku powinno przynieść trochę oddechu dolarowi.
Dolar w odwrocieDane zza oceanu ponownie powodują odwrót od dolara. Dodatkowym problemem jest też kwestia braku porozumienia w sprawie pakietu stymulacyjnego dla gospodarki w celu walki ze skutkami pandemii. W rezultacie obserwujemy od kilku dni odwrót od amerykańskiej waluty.
Impas w USA
Za oceanem trwają spory o wprowadzenie pakietu stymulacyjnego dla gospodarki. Wszystko rozbija się oczywiście o pieniądze. Demokraci postulują 2,1 bln dolarów, Trump jest skłonny podpisać nie więcej niż 1,9 bln, z pozoru to niewielka różnica. Problemem jest jednak stanowisko Republikanów mających większość w Senacie. Ci z kolei postulują kwotę aż 4 krotnie mniejszą. Teoretycznie, rozwiązaniem impasu mogą być wybory, ale od wyborów do zaprzysiężenia miną ponad dwa miesiące, a idea pakietu jest taka, by zaczął on działać szybko. Na rynkach widać niepokój, który objawia się ucieczką od dolara względem innych walut.
Beżowa księga bez niespodzianek
Wczoraj poznaliśmy tzw. beżową księgę. Jest to raport tworzony przez lokalne oddziały Rezerwy Federalnej na temat stanu gospodarki. Sytuacja poprawia się, aczkolwiek bezrobocie nie spada tak szybko, jak dotychczas sądzono. Jest to kolejny po wspomnianym impasie politycznym w sprawie pakietu stymulacyjnego impuls powodujący osłabienie amerykańskiej waluty.
Złotówka ponownie w odwrocie
Po lepszym dniu, kiedy spodziewano się powrotu ponownie w okolice 4,55 zł za euro, znów złoty traci na wartości. Jeżeli ta tendencja się utrzyma, szybko możemy zobaczyć euro po 4,60 zł. Byłby to najwyższy poziom od marca i niewiele brakowałoby do maksimów z kryzysu 2008 roku. Powodem spadków ponownie jest strach, który powoduje, że inwestorzy szukają bezpieczniejszych miejsc dla inwestycji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Euro po 4,60?Ostatnia słaba dyspozycja złotego się przedłuża, w przeciągu ponad tygodnia nasza waluta traci już więcej niż 10 groszy względem euro. Patrząc na klimat na rynku możliwa jest kontynuacja tego ruchu, strach ma wielkie oczy.
Przemysł odżywa
Poznaliśmy dzisiaj dane na temat wzrostu produkcji przemysłowej w Polsce. W skali roku mamy wzrost o 5,9%. Nie jest to powalająca wartość pod kątem tego, jak ten wskaźnik kształtował się w poprzednich kwartałach. Warto jednak odnieść go do wyniku 1,5% miesiąc temu oraz (co ważniejsze) 3,8% będącego oczekiwaniami analityków. Pomimo tych danych złoty jest jednak w odwrocie.
Strach na rynkach
Po bardzo słabych dniach dla złotego ten tydzień wcale nie zaczął się lepiej. Euro jest już ponad 4 grosze droższe niż na początku tygodnia, a mamy dopiero wtorek. Powodów jest kilka, ale można je uprościć jednym słowem “strach”. Z jednej strony można wskazywać na sytuację pandemiczną w kraju, to jednak nie jest tak, że koronawirus jest tylko w Polsce. Warto natomiast zwrócić uwagę, że sytuacja jest znacznie szersza, co widać chociażby po nagłych spadkach na EURCHF, para ta jest pewnym barometrem strachu, a spadki pokazują, że rynki się boją. Nic dziwnego, że inwestorzy wycofują się również z Polski.
Chiny utrzymują stopy procentowe
Dzisiaj w nocy poznaliśmy informacje o utrzymaniu przez chiński bank centralny stóp procentowych na niezmienionym poziomie. Wartość 3,85% może wydawać się wysoka jak na europejskie standardy, ale wyzwania, szczególnie w postaci wzrostu cen, przed którymi staje gospodarka chińska, są jednak inne. Warto też zwrócić uwagę, że państwa o niższym poziomie PKB na mieszkańca przeważnie mają niższe stopy procentowe niż państwa wysoko rozwinięte.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 - Węgry - decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 - USA - pozwolenia na budowę domów.
Frank najdroższy od maja W przeciwieństwie do pozostałych walut frank już teraz pokonał wrześniowy szczyt i jest obecnie najdroższy od połowy maja. Jeszcze tydzień temu tkwił on w wąskiej konsolidacji około 10 groszy niżej. Teoretycznie możemy obserwować właśnie zarysowanie się formacji triple top, jednak patrząc szerzej na rynek, trudno być optymistą wobec złotego. Znacznie bardziej realnym scenariuszem wydaje się kontynuacja wzrostów. W takim przypadku kolejnym celem byłby poziom 4,35 zł, który przy odpowiednich warunkach może zostać osiągnięty jeszcze w tym tygodniu. Obecnie cały świat gra na osłabienie własnej waluty, w tym również nasz NBP i choć skuteczność naszego banku centralnego jest mocno wątpliwa, to jeszcze większe problemy z walką ze zbyt silną rodzimą walutą mają Szwajcarzy. Helwetom ewidentnie ciąży miano safehaven i nie za bardzo wiedzą jak sobie z nim poradzić. Choć trzeba przyznać uczciwe, że bardzo się starają. Skrajnie ujemne stopy procentowe, rachityczny wzrost gospodarczy jeszcze przed pandemią, a i z samym koronawirusem nie radzą sobie jakoś szczególnie dobrze. Rynek jednak ignoruje twarde argumenty i słucha instynktu, a ten podpowiada, by zadekować się w malowniczych krajobrazach Szwajcarii.
Negocjacje brexitowe idą jak po grudzieSłabość złotego widać również w stosunku do funta. Ten ostatnio zaskakująco dobrze sobie radzi, choć ciężko znaleźć na to sensowne wytłumaczenie. Epidemia na Wyspach wcale nie odpuszcza, negocjacje z Unią idą jak po grudzie, choć obie strony starają się robić dobre miny do złej gry. Pewnym zaskoczeniem może być reakcja brytyjskiej waluty na piątkową decyzję agencji Moody’s, która obniżyła rating Zjednoczonemu Królestwu. Funt tę informację całkowicie zignorował, co tylko potwierdza, jak mocno tego typu agencje straciły ostatnio na znaczeniu. I rzecz jasna nie chodzi o to, że rynek się z tą decyzją nie zgadza, uznał ją jednak za mocno spóźnioną i dalece niewystarczającą. Ratingi poszczególnych krajów są obecnie skrajnie odrealnione, choć z drugiej strony można by się zastanowić, jak bardzo źle musi być z brytyjskimi finansami, skoro już nawet Moody’s musiał przestać udawać. Funt dotarł obecnie powyżej poziomu 5 złotych, zbliżając się do wrześniowego szczytu. Do tegorocznych maksimów jednak jeszcze daleka droga i patrząc, ile jest niewiadomych wokół szterlinga, ciężko na dzisiaj zakładać, że uda się zaatakować poziomy przy 5,20 zł.
Euro najdroższe od pół roku Początek października na parze EUR/PLN przyniósł zarysowanie się kanału spadkowego. Co prawda, jego nachylenie nie było jakieś spektakularne, jednak konsekwentnie kurs podążał na południe. Zeszły tydzień przyniósł jednak jego wyłamanie i po skromnej próbie retestu kurs wystrzelił do góry. W piątek nastąpiło pewne wyhamowanie, które jednak nie wydaje się niczym więcej, jak chwilowym złapaniem oddechu. Euro, nie licząc szczytu z połowy września, jest najdroższe od pół roku. Wiele wskazuje na to, że jeszcze w tym miesiącu może powalczyć o nowe tegoroczne maksimum. To marcowe znajduje się niewiele powyżej 4,60 zł, a to oznacza, że dzieli nas od niego zaledwie kilka groszy. Przy ostatniej zmienności jest to dystans do pokonania w dwie sesje. Co ciekawe, za obecny ruch ciężko winić wspólną walutę, jest to ewidentnie konsekwencja słabości złotego. I strefa euro i Polska ostatnio słabo sobie radzi w walce z epidemią. W wielu krajach europejskich odnotowywane są rekordy nowych zakażeń, media są zdominowane przez zapowiedzi kolejnych restrykcji i choć dalej wszyscy unikają słowa “lockdown”, jak czarodzieje nazwiska Voldemorta, to nie da się ukryć, że w wielu przypadkach mamy już z nim do czynienia. Znaczy z zamrożeniem gospodarki, a nie ze złym czarnoksiężnikiem.
Dobrze już byłoW ostatnim czasie dobre passy złotego trwają coraz krócej. Po całkiem udanej pierwszej połowie października znów wracamy do spadków. Europa przegrywa walkę z koronawirusem, Stany wchodzą w decydujący moment kampanii wyborczej, a funt ignoruje cięcie ratingu.
Od początku września, czyli od momentu, gdy rynki wróciły po wakacyjnej przerwie, obserwujemy wzmożoną zmienność na rynku walutowym. Wyraźnie ją widać na parze USD/PLN. Dolar w drugiej połowie września podrożał o ponad 20 groszy. Później zaliczył znaczącą korektę znoszącą większość wcześniejszego zasięgu, by teraz znowu powrócić do trendu wzrostowego. Wyłamanie krótkoterminowej linii oporu spowodowało dynamiczne umocnienie “zielonego” względem złotego. Kurs obecnie dotarł do poziomu 3,85 zł, wchodząc w formację chorągiewki, co zwiastuje kontynuację ruchu po krótkiej konsolidacji. Przy realizacji tego scenariusza ubiegłomiesięczny szczyt, nie powinien stanowić większej przeszkody i niewykluczone, że dolar w najbliższym czasie znów upomni się o czwórkę z przodu. Kluczowe dla wyceny dolara wydają się wybory prezydenckie, które właśnie wchodzą na ostatnią prostą. W piątek czeka nas finalna debata telewizyjna, która jak się wydaje, jest ostatnią deską ratunku dla obecnie urzędującego prezydenta. Wcześniej powinniśmy poznać, jaki los czeka pakiet pomocowy. Zarówno Trump, jak i Pelosi, przekonują o dobrej woli i chęci porozumienia. Oboje są nad wyraz optymistyczni w tej kwestii, co może sugerować, że z porozumienia… nic nie wyjdzie. Obserwatorzy powinni już przywyknąć, że gdy pewne rzeczy stają się zbyt oczywiste, jest to wyraźny znak, że zaraz wszystko się odwraca o 180 stopni.
Pakiet danych zza oceanuOczekiwanie na wybory prezydenckie to jedno, ale warto też spojrzeć na publikowane dane makroekonomiczne za oceanem. Dzieje się tam ostatnio całkiem sporo a niewykluczone, że stan gospodarki może być mocnym finiszem tej kampanii.
Dane zza oceanu
W piątek poznaliśmy zmianę sprzedaży detalicznej w USA. Rosła ona o 1,9%, teoretycznie niewiele, ale spodziewano się 0,7% wzrostu, zatem można to uznać za sukces. Słabiej wypadła za to produkcja przemysłowa, która wbrew oczekiwanemu wzrostowi o 0,5% spadła o 0,6%. Wraz ze spadkiem produkcji spadło oczywiście wykorzystanie mocy produkcyjnych. Żeby było jeszcze trudniej interpretować te wyniki, po wszystkim pojawił się lepszy od oczekiwań wynik raportu Uniwersytetu Michigan. Dane te odbiły się zwiększoną zmiennością na dolarze, jednakże nie spowodowały większych zmian kursu po uspokojeniu rynku.
Dane z polskiego rynku pracy
Poznaliśmy dzisiaj dane na temat przeciętnego zatrudnienia i wynagrodzeń w kraju. Wynagrodzenia rosną o 5,6%, co jest wynikiem o 1,1% lepszym od oczekiwań. W rezultacie przeciętna pensja brutto w przedsiębiorstwie zatrudniających minimum 10 osób wynosi obecnie 5371,56 zł. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę, że zatrudnienie jest niższe niż w zeszłym roku o 1,2%, to wyższy spadek niż oczekiwano. Patrząc na wpływ pandemii w innych krajach można to uznać za zupełnie przyzwoity wynik. Nie zmienia to faktu, że złoty jest obecnie ponownie w odwrocie.
Chiny znów się rozpędzają
Poranne dane Chin powoli przypominają nam starą normę. PKB nie osiągnęło, co prawda, zakładanego poziomu 5,2% wzrostu, ale 4,9% robi solidne wrażenie. Produkcja przemysłowa rośnie o 6,9%, a sprzedaż detaliczna o 3,3%. Te dane z kolei przebiły oczekiwania.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Kolejny niedotrzymany termin brexitowyPatrząc na optymizm wyznaczania terminów przez Brytyjczyków można być niemal pewnym, że coś się opóźni. Nie inaczej było z końcem negocjacji, kolejny termin jednak już za dwa tygodnie. To kilka dni przed wyborami w USA. Będziemy mieć ciekawy przełom miesięcy na rynkach.
Co z brexitem?
Wbrew zapowiedziom Borisa Johnsona dzień 15 października nie był terminem zakończenia negocjacji brexitowych. Unijni negocjatorzy trzymają się wciąż daty końca października, która jest teoretycznie realna. „Teoretycznie”, gdyż bardzo mocno akcentowany jest wątek dumpingu regulacyjnego. Unia chce, by Wielka Brytania w zamian za dostęp do rynku wewnętrznego przestrzegała również przyszłych regulacji unijnych. Ucieczka przed tamtejszą biurokracją była jednym z powodów wyjścia z Unii podawanym w kampanii, zgoda na ten punkt jest zatem mocno wątpliwa. Patrząc jednak na działania Wielkiej Brytanii oskarżanie jej o dumping regulacyjny jest dość dziwne. Funt zareagował na brak porozumienia osłabieniem. Względem złotego nie było tego widać, bo złoty tracił podobnie.
Kolejny dzień odwrotu od złotego
W tym tygodniu przecena złotego sięgała już w szczytowym momencie 10 groszy. Widać zresztą sporą awersję na ryzyku na rynkach. Dobrym barometrem w tym temacie jest para EURCHF. Wydawać by się mogło, że relacja siły euro do franka szwajcarskiego jest bez większego znaczenia dla złotego. Para ta jednak ma ważną specyfikę, gdy na rynkach przejawiają negatywne informacje, inwestorzy przechodzą na uważanego za dobrą inwestycję na trudne czasy franka. W rezultacie obserwowane obecnie najniższe poziomy na tej parze od lipca potwierdzają, że na rynkach znów rośnie napięcie.
Znów wzrost liczby bezrobotnych
Cotygodniowa liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych mniej więcej pod koniec sierpnia zaczęła się wypłaszczać. Od tego czasu co tydzień widzimy wartość od 800-900 tysięcy wniosków. Nie jest to jednak ta krzywa, której wypłaszczenia oczekiwano, przynajmniej nie na poziomie mniej więcej 3-krotności normy sprzed pandemii. Pomimo tego dolar w wyniku klarowania się sytuacji z wyborami w USA stabilizuje ostatnio swoją wartość.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - sprzedaż detaliczna.