Na kryptowalutach znów gorącoPo chwilowym uspokojeniu na rynku walut państwowych, gdzie wszyscy czekamy i tak na decyzję banków centralnych, temat problemów wycen kryptowalut znów wraca. Jest to tym silniejsze, że po dwóch tygodniach względnej stabilizacji znów mamy spadki.
Dane z Japonii
W nocy poznaliśmy odczyt PKB z Japonii. Okazał się on wyraźnie lepszy od oczekiwań. Nie znaczy to wcale, że są to dobre rezultaty. Mówimy bowiem o spadku produktu krajowego brutto o 1,6%. Wiadomo, nie jest to spadek o 1,9%, ale recesja to jednak recesja. Jak widać, oczekiwania inwestorów były bardziej optymistyczne niż analityków, gdyż po tych danych widzimy nawet delikatny odwrót inwestorów od jena.
Odwrót od kryptowalut
Wiadomość, że bitcoin najprawdopodobniej będzie legalnym środkiem płatniczym w pierwszym kraju, nie zrobiła dużego zamieszania na rynku. Warto w tym miejscu dodać, że rozmawiamy o Salwadorze, kraju o populacji około 6,5 mln mieszkańców, aczkolwiek jest to państwo, które już teraz nie korzysta ze swojej waluty od 20 lat na rzecz dolara amerykańskiego (a konkretnie ma sztywny kurs względem dolara amerykańskiego). Dzisiaj jednak pierwszy raz od początków lutego bitcoin zameldował się na dłużej poniżej poziomu 34 000 dolarów, co wcale nie znaczy, że odwrót od kryptowalut nie będzie kontynuowany.
Lepsze dane z Czech
Wczoraj nasi południowi sąsiedzi pokazali lepsze od oczekiwań dane. Stopa bezrobocia wbrew oczekiwaniom nie została utrzymana na poziomie 4,1%, ale spadła do 3,9%. W dodatku lepiej wypadły dane na temat produkcji przemysłowej. Nie jest zatem dziwne, że po tych danych czeska korona umacnia się względem pozostałych walut. Czeska korona względem euro jest dzisiaj na najwyższych poziomach od początku pandemii koronawirusa.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
11:00 - Niemcy - indeks instytutu ZEW,
14:30 - USA - bilans handlu zagranicznego.
Pln
Słabsze zakończenie tygodnia za oceanemInwestorzy mieli duże nadzieje związane z piątkową publikacją danych z rynku pracy. Jak się jednak okazało, jest dobrze, ale nie tak dobrze jak oczekiwano, co spowodowało przecenę dolarów amerykańskiego i kanadyjskiego.
Zimny prysznic za oceanem
Po ostatnich danych z rynku pracy oczekiwania inwestorów co do danych makroekonomicznych były bardzo wysokie. Jak to często bywa w takich sytuacjach, realne dane wcale nie były aż takie dobre. Stopa bezrobocia, co prawda, zgodnie z oczekiwaniami spadła poniżej 6%, osiadając na pułapie 5,8%, aczkolwiek liczono na więcej. Głównym zawodem dla inwestorów były jednak dane o zmianie zatrudnienia. W sektorze prywatnym wzrosło o 492 tysiące, podczas gdy oczekiwano 600 tysięcy. Różnica 108 tysięcy to niemal 0,1% pracujących. Rynek walutowy zareagował na słabsze dane od razu. Tak jak po czwartkowych danych dolar dolar podskoczył o około 3 grosze, tak w piątek spadł o niemal tyle samo. W rezultacie jest tylko trochę mocniejszy niż przed tym kompletem danych.
Kosmiczne dane z Chin
Dzisiaj w nocy poznaliśmy dane z Państwa Środka. Nie pozostawiono wątpliwości, że Pekin dalej ma potężne ambicje w sprawie swojego udziału w gospodarce światowej. Wzrost importu o ponad 50% robi wrażenie, tym bardziej że rok temu mieliśmy spadek o 16,7%. Oznacza to, że pomimo pandemii import wzrastał w te dwa lata średnio o ponad 10% rocznie. Eksport z kolei wzrósł “zaledwie” o 27,9%, co teoretycznie jest dobrym rezultatem, tym bardziej biorąc pod uwagę, że spadek rok temu wynosił zaledwie 3%, aczkolwiek analitycy spodziewali się ponad 4% większego wzrostu eksportu.
W Kanadzie też dane zawiodły
Piątek był słabym dniem dla rynków pracy Ameryki Północnej. Analitycy spodziewali się spadku miejsc pracy w Kanadzie, ale oczekiwania spadku o 23,5 tysiąca to jedno, a spadek o 68 tysięcy to drugie. Nie mogło zatem dziwić, że rynki odwróciły się również od dolara kanadyjskiego tego dnia. Jak już mowa o państwach Ameryki Północnej, to w piątek nie było do kompletu danych z Meksyku, ale ostatnie dane z końca maja również okazały się problemem dla meksykańskiego peso.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych nie ma ważnych odczytów.
BTGPo ostatnich głębokich spadkach BTG zachowuje się podobnie jak BTC. Aktualnie Cena zbliża się do krawędzi trójkąta. Na chwilę obecną czekam na wyjście z trójkąta który w teorii sygnalizuje zakończenie ruchu korekcyjnego :) Moim zdaniem BTG ma potencjał, po tak dużym skoku ceny jaki zaobserwowaliśmy od grudnia nie unikniony był ruch korekcyjny (szkoda że tak brutalny). Dodam jeszcze że zakończenie poprzedniego miesiąca na wykresie wygląda dobrze. Nie widać tam nic niepokojącego.
Dobre dane wspierają GBPObraz GBP/PLN jest zasadniczo podobny do wydarzeń zarysowanych na USD/PLN. Raźny marsz na południe, przerwany wreszcie pod koniec maja wybiciem z korytarza spadkowego. W tym miejscu możemy doszukać się oznak wytworzenia formacji RGR, której ostatecznym skutkiem było zejście do poziomów w okolicach 5,16 zł, widzianych ostatnio w lutym. Gdyby udało się pokonać i to wsparcie, to mogliśmy zobaczyć nawet atak na przedział 5,10-511 zł. Tak się jednak nie stało i powrót w ślady poprzedniego trendu był krótkotrwały, a jego ponowne szybkie wybicie to już przynajmniej korekta, o ile nie zarysowanie czegoś trwalszego, co w razie skutecznego pokonania 5,21 zł może poprowadzić kurs przynajmniej do 5,30 zł. Widać, że GBP ma w sobie wciąż sporo witalności, która w przypadku ogólnorynkowych zmian daje mu spore szanse na szybkie odrobienie strat. Wspierają go wciąż dobre dane makro, czy też dość pragmatyczne i dobrze komunikowane stanowisko Banku Anglii, dzięki czemu zaufanie pokładane w szterlingu jest spore. Pewnym zaskoczeniem może być, że obciążeniem funta w najbliższej przyszłości ma szansę stać się sytuacja epidemiologiczna. Państwo, które było wzorem akcji szczepień, dzięki której jako jedno z pierwszych mogło znosić restrykcje, a tym samym ożywiać gospodarkę, powoli przestaje być zieloną wyspą. Na razie nie ma jeszcze wielkich powodów do obaw, ale w niektórych regionach Anglii widać skuteczne przejmowanie pałeczki przez warianty koronawirusa, które mocno rozwijają się w Azji. Rząd Borisa Johnsona musi teraz zaszczepić jak najwięcej obywateli drugą dawką, aby mapa drogowa likwidacji lockdownu mogła się zrealizować do końca.
Frank najspokojnieszy Z głównych walut najspokojniej prezentuje się CHF. Kurs franka tak wytrwale i w dużej mierze jednostajnie podąża na południe, że wręcz chciałoby się krzyknąć: nuda! Trudno tu mówić o jakimś chwilowym zastopowaniu, czy próbach choćby kreacji trendu bocznego. Jest to raczej dziarskie schodzenie w szwajcarską dolinę. Na razie najniższy punkt kanionu to (znowuż) wyznaczenie minimów 2021, znajdujących się poniżej 4,06 zł. W poszukiwaniu takich poziomów musielibyśmy cofnąć się aż do sierpnia zeszłego roku. W porównaniu do kursu euro czy dolara mamy więc jeszcze pokaźniejszą zniżkę. Czy sentyment jest aż tak dobry, że inwestorów wręcz parzy helwecka waluta? Fakt, że obecna korekta na parze CHF/PLN jest najmniej znacząca i w zasadzie nie wybiła górą wcześniejszego trendu, może wskazywać, że nawet przy zmianie ogólnorynkowych nastrojów zyski franka nie będą imponujące. Niemniej dopiero trwałe pokonanie okolic 4,11 zł mogłoby wskazywać na realną zmianę wydarzeń na tej parze.
Zielony osłabłTrendy na szerokim rynku często bywają odpryskiem wydarzeń na EUR/USD, chociaż pewnie powinniśmy powiedzieć, że tak naprawdę obrazem podejścia forexa do starego, poczciwego „zielonego”. A ten słabł w ostatnich tygodniach w oczach. Było to powiązane z dobrym sentymentem, który zakrólował w sercach inwestorów, a co na rynku kapitałowym część indeksów świętowała nowymi, historycznymi rekordami. Gdy risk on w pełni, to ofiarą takiego stanu rzeczy często pada USD, można to było obserwować na koszyku dolarowym, ale też na parze z polskim złotym. Wystarczyły 3 tygodnie, a kurs dolara zaliczył zjazd o 12 groszy i wyhamował dopiero w paśmie 3,64-3,65 zł. Na wykresie możemy zobaczyć, że dopiero kolejna próba wybicia górą spadkowego korytarza okazała się efektywna i to mimo testowania powrotu w poprzednie koleiny. Ten test był zresztą kluczowy, z jednej strony wyznaczył tegoroczne minima, aby następnie stać się przyczynkiem do (przynajmniej) korekty. Jednak jeśli dolar potwierdziłby na szerokim rynku w mocniejszy sposób swoją chęć do zmiany trendu, to może nam się w przypadku USD/PLN otworzyć szybka ścieżka do pokonania 3,70 zł, która wytworzy apetyt na 3,74 zł. W przypadku tak „zielonego”, jak i całego rynku najważniejsze będzie się działo za oceanem. Jaką atmosferę będą tworzyć dane makro, a w szczególności inflacja i odczyty z rynku pracy? Jak szybko będą widoczne wyraźne wyrwy w gołębim przekazie Fed? Kiedy inwestorzy stwierdzą, że Rezerwa nie może wiecznie prowadzić ekspansywnej polityki, obojętnie od okoliczności? To mogą być kluczowe pytania w nadchodzących tygodniach.
Dobra passa PLNGdyby ktoś pytał, co tam słychać u złotego w ostatnich tygodniach, to najlepiej pokazać mu wykres kursu euro. Tutaj, jak na dłoni, widzimy stabilne umocnienie rodzimej waluty. EUR/PLN wykonał 4 kroki, które z wyceny z początku maja poprowadziły go 13 groszy niżej, wyznaczając tym samym najniższe poziomy w 2021 roku. Okolice 4,45 zł okazały się jeszcze wystarczającym wsparciem i to ono będzie w tej chwili kluczowe w wypadku próby zejścia niżej, które mogłoby skutkować dojściem do 4,43 zł. Jednak obecnie dostaliśmy korektę, która stara się wyrwać kurs z okowów wcześniejszego trendu. Gdyby miało się okazać, że ma ona szansę utrwalenia, to bardzo szybko realnym oporem może być dopiero 4,50 zł. Chociaż czasem chciałoby się, żeby to polskie odczyty makro stanowiły pretekst do popytu na złotego, to niestety PLN z reguły podąża za ogólnorynkowym sentymentem. Mimo wszystko w ostatnim czasie pojawiły się głosy, że do ostatniej dobrej passy złotego swoje 3 grosze mogła dołożyć nadwiślańska inflacja. Inwestorzy zwyczajnie nie chcą dać się przekonać RPP, że nasz organ realizacji polityki monetarnej nie zareaguje wreszcie na wyższą dynamikę cen, co musiałoby skutkować zmianą podejścia Rady. Część rynku chce już dyskontować (w jego opinii) nieuchronny fakt zacieśnienia monetarnego, a taki scenariusz będzie wspierał złotego.
Dobre dane z rynku pracy za oceanemWczorajsze dane z rynku pracy pozytywnie zaskoczyły inwestorów. Dzisiaj zobaczymy stopę bezrobocia i dowiemy się, jak dobrze jest naprawdę. Patrząc na wczorajsze odczyty, oczekiwania pierwszego od początku pandemii zejścia bezrobocia poniżej 6% są bardzo uzasadnione.
USA zachwyca
Wczorajsze dane z rynku pracy za oceanem znacznie przekroczyły oczekiwania analityków. Najważniejszą niespodzianką był raport ADP na temat zatrudnienia. W maju miało wg niego przybyć aż 978 tysięcy miejsc pracy. To o 328 tysięcy więcej od oczekiwań, które i tak były bardzo wysokie, bazując na malejącej liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w maju. Czwartkowe dane o wnioskach o zasiłek dla bezrobotnych pokazują dalszy spadek. Było ich pierwszy raz od początku pandemii mniej niż 400 tysięcy. Pokazuje to, że rynek pracy za oceanem ma się naprawdę dobrze. Inwestorzy, którzy od dłuższego czasu patrzyli przez palce na dobre dane, tym razem nie pozostawili wątpliwości co do interpretacji i zaczęli kupować dolara. Od tych publikacji amerykańska waluta umocniła się o około 1 centa względem euro. To z kolei przekładało się na proporcjonalne umocnienie dolara względem złotego o około 4 grosze.
Ropa dalej drożeje
Czarne złoto kontynuuje swoją passę wzrostową. Tym razem mocno pomogły dane z USA, gdzie podczas publikacji tygodniowych zapasów paliw poinformowano o spadku zapasów o ponad 5 milionów baryłek. Oczywiście są to tylko dane tygodniowe, co powoduje, że charakteryzują się one dużą zmienności. Jako punkt odniesienia warto przypomnieć, że to około 1% światowej produkcji, z drugiej stronie w ciągu ostatniego kwartału były dwa tygodnie z większym spadkiem zapasów. W rezultacie wzrostów rubel, jako waluta kraju silnie uzależnionego od eksportu surowców energetycznych, ponownie wraca powyżej bariery 5 groszy.
Rynki podczas dnia wolnego w Polsce
Co ciekawe, podczas nieobecności części polskich inwestorów w czwartek z powodu dnia wolnego rynki sprzyjały polskiej walucie. Euro przez chwilę testowało nawet poziom 4,45 zł, ale dzień ostatecznie zakończył się w okolicach 4,46 zł, gdzie od początku czerwca przebywa przez większość czasu. Frank był w miarę stabilny, pozostając w okolicach 4,07 zł, z kolei dolar zgodnie z tym, o czym pisaliśmy wcześniej, podrożał około 4 grosze, sięgając dzisiaj rano niemal 3,69 zł.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - stopa bezrobocia,
14:30 - Kanada - stopa bezrobocia,
16:00 - USA - zamówienia na dobra.
Inflacja to nie tylko polski problemCeny rosną nie tylko w Polsce. Kolejne odczyty z europejskich i światowych gospodarek pokazują, że wraz z wychodzeniem z kryzysu pandemicznego presja na wzrost cen wzrasta. Nie przekłada się jeszcze na wzrost stóp procentowych.
Wzrost Inflacji w Europie
Wczoraj poznaliśmy odczyty inflacji z dwóch ważnych gospodarek Unii Europejskiej. We Włoszech zobaczyliśmy przyspieszenie wzrostu cen we wstępnych danych za maj o 0,2% do 1,3%. Ważniejsze jednak są dane z Niemiec, gdzie ceny rosną o 2,5%, co jest wzrostem o 0,5% względem kwietnia. Pokazuje to istotny problem, z jakim po raz kolejny będzie musiała sobie poradzić Unia Europejska. Najsilniejsze gospodarki, radzące sobie wyraźnie lepiej, będą borykać się ze wzrostem inflacji. Z kolei kraje południa Europy nieradzące sobie z kryzysem gospodarczym, w którym realnie znajdują się od lat, będą uniemożliwiać podniesienie stóp procentowych. Aż strach pomyśleć, co by się tam stało, gdyby wzrosły ceny kredytów. W rezultacie najprawdopodobniej EBC zrobi to, co większość banków centralnych robi najlepiej, czyli będzie grać na przeczekanie. Z drugiej strony podnoszenie stóp procentowych mogłoby tylko pogłębić ostatnie umocnienie się euro względem dolara.
Euro poniżej 4,48
Poziom 4,48 zł za jedno euro nie brzmi potencjalnie jak bardzo ważny pułap, jednakże na tym poziomie w ciągu ostatnich dwóch tygodni wielokrotnie kurs się zatrzymywał. Nie bez znaczenia jest też fakt, że to w tych okolicach w lutym nastąpiły interwencje rynkowe NBP, stąd inwestorzy uważnie patrzą na dalszy rozwój wypadków. Z jednej strony perspektywy inwestycyjne w Polsce plus potencjalny wzrost stóp procentowych powodują, że inwestycje w złotego wydają się racjonalne. Z drugiej strony w dalszym ciągu na rynku żywe są wspomnienia nagłych interwencji walutowych mających na celu osłabiać złotego.
Polski przemysł z dobrymi perspektywami
Wtorek jest dniem publikacji indeksów PMI. Są to badania ankietowe wysyłane do menedżerów odpowiedzialnych za zamówienia. Oceniają oni, czy ich zdaniem sytuacja w najbliższym czasie będzie ulegać poprawie, nie zmieni się, czy ulegnie pogorszeniu. Na tej podstawie budowany jest wskaźnik, gdzie 50 pkt pokazuje równowagę pozytywnych i negatywnych oczekiwań. W przypadku Polski wynik 57,2 pkt jest nie tylko wyraźnie lepszy od oczekiwań rynkowych, ale również pokazuje przewagę optymistów. Skoro menedżerowie odpowiedzialni za zamówienia widzą świat przez różowe okulary, jest to często samospełniająca się przepowiednia.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - Kanada - PKB,
16:00 - USA - Raport ISM.
NBP znów w centrum uwagiWładze monetarne w Polsce wciąż wyżej stawiają dbanie o wzrost gospodarczy niż stabilność cen. Chowanie się w cień też nie znajduje się wysoko na liście ich priorytetów, bo od wielu tygodni są na rynkach walutowych w przypadku złotego zdecydowanym tematem numer jeden.
Piątkowe dane zza oceanu
Na koniec zeszłego tygodnia poznaliśmy dwa bardzo ważne odczyty. Były to wydatki i dochody Amerykanów. W tym wypadku znacznie ważniejsze są dane o wydatkach, gdyż dochody są mocno zaburzone przez zjawiska jednorazowe. Najlepszym dowodem jest fakt, że w tym miesiącu spadły one o 13,1%, a w poprzednim wzrosły o 21,1%, co w ujęciu miesięcznym nie może w rozwiniętych państwach wynikać z samych mechanizmów rynkowych. Wydatki z kolei rosną zgodnie z oczekiwaniami o 0,5%. Dolar umacniał się już przed tymi danymi, a po nich tylko pogłębił ten ruch. Korekta przyszła jednak wraz z indeksami koniunktury. O ile indeks Chicago PMI w dalszym ciągu pokazał bardzo dobry wynik, 75,2 pkt (to najwyższy poziom od niemal 50 lat), to indeks Uniwersytetu Michigan zgodnie z oczekiwaniami spadł. Inwestorzy pomimo tych jednak dobrych danych na koniec tygodnia wycofywali się od dolara, co spowodowało powrót w okolice 1,22 dolara za euro.
NBP zmienia nastawienie...
Władze monetarne w Polsce w ostatniej kadencji zachowują się, jakby priorytetem było postawienie muru informacyjnego pomiędzy nimi a rynkiem. Wiadomo, że sytuacja, w której rynek ufa bezstronnym wysoce wykwalifikowanym ekspertom, jest dla nich komfortowa, ale sposób budowania tego zaufania i swojej eksperckości jest zadziwiający. W piątek niespodziewanie NBP nie przystąpił aukcji obligacji państwowych. Nie wiadomo, czy dotyczyło to tylko tej puli, czy generalnie kończymy program luzowania ilościowego, w ramach którego NBP skupując obligacje, zwiększał ilość pieniądza na rynku, gdyż nie znikał on na rynku obligacji. Część analityków zwraca uwagę, że może być to początkiem większych zmian w polityce banku i RPP. Z drugiej strony najbardziej ideologiczne skrzydło Rady w dalszym ciągu powtarza jak mantrę, że stopy procentowe powinny pozostać bez zmian do końca kadencji. Co w przypadku większości z nich oznacza jeszcze 3 kwartały.
PKB w Polsce
Dane na temat wzrostu PKB w Polsce okazały się lepsze od oczekiwań. W 1 kwartale tego roku zanotowaliśmy 1,4% spadku produktu krajowego brutto względem ubiegłego roku. Biorąc pod uwagę punkt odniesienia, którym jest 1 kwartał 2020 roku, czyli tuż przed pandemią, jest to bardzo solidny rezultat. Nie może zatem dziwić, biorąc pod uwagę również działania NBP, że złoty ponownie cieszy się zainteresowanie inwestorów. Po raz 6 w ciągu ostatnich dwóch tygodni testowany jest poziom 4,48 zł za euro. Jest to najniższy poziom od lutego.
Dzisiaj dzień wolny w USA z okazji Dnia Pamięci, a w Wielkiej Brytanii Wiosennego Święta Bankowego, natomiast w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 - Niemcy - inflacja konsumencka,
14:30 - Kanada - inflacja producencka.
GBP sie umacnia Chyba nie będziemy dalecy od prawdy, jeśli powiemy, że największą witalność (także na szerokim rynku) wśród opisywanych walut prezentuje teraz GBP. Do tego tygodnia uginał się on pod ogólnorynkowym risk on, co sprowadziło kurs funta lekko poniżej 5,17 zł, obserwowanego ostatnio w połowie lutego. Tego było już za dużo i szybko wybił on górą korytarz spadkowy. Kiedy mogło się wydawać, że podobnie do powyższych par walutowych wyznaczy on trend boczny, to on szybko się niego wyrwał, żeby ustalić nową konsolidację, ale już ok. 3 grosze wyżej. Ogranicza go teraz opór powyżej 5,23 zł, ale trudno go uznawać za szczególnie trwały. Na razie kurs się przyczaił i czeka na bodziec do wykreowania nowego ruchu. W przypadku ścieżki północnej kolejny opór może go czekać powyżej 5,25 zł, a po jego przekroczeniu otworzy się droga do poziomów ponad 5,27 zł. Skąd ta względnie większa chęć do umocnienia się po stronie GBP? Na pewno bez krzty oryginalności trzeba wskazać, że Brytyjczycy dzięki masowej akcji szczepiennej byli w stanie szybciej luzować obostrzenia. Chociaż część naukowców wskazuje, że można zauważyć pewne niepokojące oznaki w zakażeniach, związane głównie z wariantem indyjskim, to ta informacja nie przebija się jeszcze do głównego nurtu. Inwestorzy zwracają za to uwagę na regularnie dobre i przekraczające prognozy odczyty makroekonomiczne, co zwiastuje mocne odbicie brytyjskiej gospodarki. W tym kontekście przedstawiciele Banku Anglii jako jedni z nielicznych wśród bankierów centralnych nie boją się rozpoczynać dyskusji o zacieśnianiu polityki monetarnej. Wszystko to gra na szterlinga.
Czy CHF to nadal safe haven ? Trudno o jakieś zaskoczenia w kontekście CHF/PLN. Podąża ona podobnymi koleinami, co powyższe pary walutowe. Tutaj też kurs zszedł do kilkumiesięcznych minimów, ale nie udało mu się pokonać wsparcia przy 4,08 zł, które staje się kluczowe w kontekście dalszej rozgrywki. Ponownie otrzymujemy konsolidację, choć trzeba przyznać, że jest ona szersza od poprzednich, co mogłoby wskazywać, że kursowi może być się trudniej z niej wyrwać. Jednak tak naprawdę nie będzie to stanowiło problemu, gdy na szerokim rynku zarysuje się perspektywa wyraźniejszego ruchu. Wyjście górą może zwiastować drogę w kierunku oporu powyżej 4,14 zł. W kontekście CHF pojawia się jednak coraz głośniejsza dyskusja, na ile ten walor zachowuje cechy safe haven. Oczywiście zdecydowanie za wcześnie, aby pozbawiać go tego tytułu, ale coraz większa gwałtowność zmian, jakie możemy obserwować na jego parach, może świadczyć o tym, że coś się zmienia w jego rynkowym postrzeganiu. Chociaż może tylko do kolejnego przesilenia?
Presja inflacyjna rosnie Ponieważ USD obrywa na szerokim rynku, to i jego osłabienie względem PLN było poważniejsze. Doprowadziło ono kurs dolara do poziomów widzianych ostatnio w grudniu zeszłego roku. Ścieżka zejścia była całkiem stabilna, ale paliwo w końcu musiało się wypalić, a stało się to w tym tygodniu. Kurs gwałtownie wydostał się górą ze spadkowego korytarza, ale to by było na tyle. Szybko się zatrzymał, tworząc wąską konsolidację i podobnie jak w przypadku wielu par walutowych wyczekuje teraz na poważniejszy impuls, który wykreuje nowy trend. Jeżeli wrócimy do ruchu na południe to znowu okolice 3,65 zł mogą stanowić znaczące wsparcie. W przypadku podążania na północ, po przekroczeniu 3,70 zł, otworzy się droga w pobliże 3,73 zł.
Jak byśmy bardzo nie chcieli, to w tej grze karty rozdaje Fed i jego podejście do rosnącej presji inflacyjnej. Chociaż mur decydentów niechętnych nawet dyskusji o możliwości zmian w polityce monetarnej wciąż wydaje się mocny, to powoli pojawiają się na nim pierwsze rysy. Może to też być przemyślana strategia, która ma na celu powolne (z naciskiem na powolne) oswajanie rynków z perspektywą choćby zmniejszania programu QE. Wszystko dlatego, że inwestorzy tak przyzwyczaili się do wsparcia koniunktury ze strony FOMC, że na najmniejszą wzmiankę o możliwości weryfikacji polityki reagują panicznie. A kiedyś przecież musi ona nastąpić, prawda?
Forex w trybie risk onChociaż euro przeżywa niezły okres na szerokim rynku, co najlepiej dostrzeżemy na głównej parze walutowej świata, która dotarła w ostatnich dniach do najwyższych poziomów w tym roku, to większość komentatorów jest zgodna, że warunki w tym wypadku dyktuje amerykański dolar. Spora część odczytów ze Starego Kontynentu wypada całkiem korzystnie, ale mało kto zwraca na nie uwagę, w głównej mierze koncentrując się na presji inflacyjnej i oczekiwaniach działań, czy raczej ich zaniechań ze strony Fed. EBC próbuje dołączyć do gołębiego tonu, a mocne euro zaczyna coraz bardziej ciążyć decydentom, ale nikt tak naprawdę nie wierzy, że Frankfurt jest w stanie zrobić coś więcej, niż tylko pomrukiwać z niezadowolenia. Tak samo, jak mało kto wierzy, że NBP dokona w tej chwili interwencji.
A gdy dolar jest słaby, to waluty EM wchodzą do zabawy. Forex zdecydowanie przeszedł w tryb risk on, a inwestorzy szukają miejsc do lokowania kapitału. Chociaż polski złoty długimi chwilami nie zyskuje w takiej mierze jak choćby CZK czy HUF, to swoje też na tym ugrywa. Kurs euro zszedł w ten sposób do poziomów z początku lutego, ale okolice nieznacznie poniżej 4,48 zł okazały się na ten moment wystarczającym wsparciem. Wykreowanie się trendu bocznego wskazuje na oczekiwanie na wyraźniejszy impuls. Jeżeli tenże wybiłby jednak konsolidację dołem, to kolejne wsparcie będzie już całkiem niedaleko przy 4,47 zł, a w wypadku dalszego ruchu na południe dojdzie do obrony 4,45 zł. Jeśli jednak rynek odwróci trend, to ścieżka północna prowadzi nas oczywiście najpierw w kierunku psychologicznego 4,50 zł, a później do 4,52 zł.
Publikacje zza oceanuZarówno wczoraj, jak i dzisiaj będziemy świadkami publikacji ważnych danych z USA. Wczorajsze dane nie miały jednak szczególnie dużego wpływu na rynki. Zobaczymy, czy dzisiejsze dane przywrócą zmienność na głównej parze walutowej.
Pakiet danych z USA
Wczoraj o 14:30 poznaliśmy serię danych zza oceanu. Najważniejsze wydają się wnioski o zasiłek dla bezrobotnych. Było ich zaledwie 406 tysięcy, co pokazuje korzystną tendencję. Z drugiej strony należy pamiętać, że zeszłotygodniowe (wówczas również najlepsze od początku pandemii) dane skorygowano aż o 32 tysiące wniosków w górę. Nie zmienia to faktu, że jeszcze trochę i będzie można mówić o stabilizacji rynku pracy. Kolejnym ważnym odczytem była lepsza od oczekiwań rewizja danych o wzroście PKB w USA. Do tego należy dodać lepsze dane z zamówień bez środków transportu i słabsze na dobra trwałe. Inwestorzy przyjęli te dane jako łącznie korzystne dla dolara i wczoraj rozpoczął się symboliczny ruch umacniający dolara względem euro.
Rynek nieruchomości za oceanem
Półtorej godziny po tym pakiecie danych poznaliśmy indeks podpisanych umów kupna domów. Tutaj mieliśmy spadek o 4,4% przy oczekiwanym wzroście o 0,6%. Dane te były wyraźnie słabsze, ale wpisują się w inne dane z amerykańskiego rynku nieruchomości, który w trakcie pandemii, kiedy groziły nam lockdowny, przyspieszył. Teraz z kolei, gdy szansa na lockdown jest znacząco mniejsza, nagle zainteresowanie kupnem domu spadło. Dane te najwyraźniej nie poruszyły inwestorów, bo nie miały większego wpływu na dolara.
Niesamowite odczyty z Hiszpanii
Nie tylko Polska może się pochwalić w ostatnim czasie danymi, które wyglądają, jakby się przecinek przesunął o jedno pole. Dzisiejszy odczyt wzrostu sprzedaży detalicznej w Hiszpanii wygląda dokładnie tak samo. Opublikowano odczyt wzrostowy o 41% przy oczekiwaniach na poziomie 29%. Tak 41%, a nie 4,1%. Patrząc jednak na dane sprzed roku na początku pandemii, sprzedaż w tym kraju spadła o ponad 31%. Oznacza to, że efektywnie poziom sprzedaży detalicznej jest w Hiszpanii obecnie poniżej poziomu z kwietnia 2019 roku. Nie brzmi to jak dobra wiadomość, z drugiej strony, jeżeli spojrzymy na oczekiwania analityków mówiące o wzroście o 29%, poziom ten byłby znacznie niższy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - dochody i wydatki Amerykanów,
15:45 - USA - indeks Chicago PMI,
16:00 - USA - Raport Uniwersytetu Michigan.
Bezrobocie w dół a euro w góręPomimo spadku bezrobocia w Polsce do 6,3% inwestorzy wczoraj postanowili zacząć realizować zyski z umocnienia się złotego. Nie wiadomo, czy w tle nie ma strachu o kolejną interwencję NBP na rynku.
Bezrobocie znów spada
Według danych GUS w kwietniu bezrobocie mierzone jako udział zarejestrowanych bezrobotnych spadło w kwietniu zgodnie z oczekiwaniami do 6,3%. Najwyraźniej wielu inwestorów liczyło na szybszą redukcję, biorąc pod uwagę początek prac sezonowych oraz wychodzenie z lockdownu. W rezultacie byliśmy wczoraj świadkami korekty ostatnich umocnień złotego i powrotu kursu tej waluty z poziomu 4,48 zł za jedno euro do 4,50 zł. Najbliższe dni pokażą, czy to tylko pojedyncze odbicie, czy należy spodziewać się dalszego osłabienia złotego.
Wzrost awersji do ryzyka
Inwestorzy ostatnimi dniami ponownie spojrzeli przychylniej na franka szwajcarskiego. Jest to waluta będąca swoistym zabezpieczeniem na trudniejsze czasy. Jest to obecnie ciekawa prawidłowość, biorąc pod uwagę postępy ostatnich dni w wielu państwach w walce z koronawirusem. Nie mniej, dzisiaj nad ranem po raz kolejny testowaliśmy okolice 1,093-1,094 franka za euro. Jest to o tyle ważny pułap, że w ciągu ostatniego miesiąca kurs odbijał się od niego już po raz piąty. Nie zmienia to faktu, że jest to zła wiadomość dla kredytobiorców frankowych. Umacniający się frank względem euro powoduje, że pomimo silnego złotego raty kredytów frankowych nie spadają tak jak te w euro.
Co z inflacją w Polsce?
Wypowiedzi członków Rady Polityki Pieniężnej coraz wyraźniej pokazują, że są poważne wątpliwości względem obecnej strategii. Dobrym dowodem jest wypowiedź Łukasza Hardta, który zaznaczył, że nie należy walczyć z inflacją silnym podnoszeniem stóp procentowych. Jest wyraźna różnica między “nie należy walczyć silnym podnoszeniem”, a “nie należy walczyć podnoszeniem”. Różnica ta otwiera drogę na delikatną normalizację polityki monetarnej. Nie ma tutaj mowy o gwałtownych wzrostach mogących wywrócić do góry nogami budżety domowe, ale najprawdopodobniej mówi o wzroście do 0,25-0,5%. To właśnie takie oczekiwania są jednym z powodów umocnienia złotego w ostatnich tygodniach.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - produkt krajowy brutto - rewizja danych,
14:30 - USA - zamówienia na dobra,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Banki centralne utrzymują nastawieniePomimo rosnącej inflacji oraz oczekiwań inflacyjnych w przyszłości banki centralne jeszcze nie reagują. Część stara się zaklinać rzeczywistość sugerując zewnętrzny charakter inflacji, część przygotowuje się jednak do działań.
Węgrzy nie zmieniają stóp procentowych
Pomimo przeszło 5% inflacji Węgrzy nie zdecydowali się na zmiany stóp procentowych. Bank centralny pozostawił je na niezmienionym poziomie 0,6%, jest on o 0,5% wyższy niż mamy obecnie w Polsce. Jak widać, potrzeba ułatwiania życia przedsiębiorcom jest w wielu miejscach świata znacznie ważniejsza niż rozpędzanie wzrostu cen i tworzenie się baniek spekulacyjnych. Z drugiej strony patrząc na interesy rządzących to właśnie wysoka inflacja oraz niskie stopy procentowe są dla nich bardzo korzystne. Nie powinno zatem dziwić, że w krajach o bardziej upolitycznionych gremiach decyzyjnych będzie większa presja na utrzymanie niskich stóp pomimo rosnącej inflacji. W przypadku Węgier miało to, co prawda, lekkie odbicie na utracie wartości przez forinta, ale i tak znajduje się on w silnym trendzie wzrostowym i mogła to być równie dobrze drobna korekta.
Sprzedaż domów w USA
Podobnie jak w przypadku używanych nieruchomości, również sprzedaż nowych domów za oceanem wyraźnie spowalnia. Gorsze od oczekiwań dane należy jednak rozpatrywać w szerszym kontekście. Wynik o ponad 10% słabszy od oczekiwań to z pewnością bardzo duża różnica w tym wskaźniku. Z drugiej strony obecny rezultat jest wyższy niż każdy miesiąc w roku przed pandemią. Amerykanie (podobnie jak inne nacje nauczone przygodą lockdownu) zauważyli, że przy mniejszej częstotliwości wychodzenia z domu w takich sytuacjach powierzchnia, na której się mieszka, jest znacznie ważniejsza. Wzrost sprzedaży pomimo rekordowo taniego pieniądza nie może jednak trwać wiecznie. Dolar przyjął te dane w miarę spokojnie, utrzymując się blisko ostatnich minimów względem euro.
Nowa Zelandia zmienia nastawienie
Królewski Bank Nowej Zelandii utrzymał stopy procentowe na niezmienionym poziomie 0,25%. Na uwagę zasługuje tutaj fakt, że kraj ten nie został jeszcze dotknięty wzrostem inflacji. Pomimo tego na podstawie prognoz w protokole po posiedzeniu znalazła się informacja o gotowości do podwyżek stóp procentowych nawet jeszcze w tym roku. Deklaracja ta spowodowała nagły wzrost zainteresowania dolarem nowozelandzkim, który niemal od razu zyskał na wartości około 1%.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Złoty znów w góręWczorajsze dane potwierdzające odbicie naszej gospodarki w covidzie najwyraźniej przywróciły optymizm inwestorom. Euro tanieje kolejny dzień z rzędu. Analitycy coraz bardziej obawiają się interwencji NBP.
Polska waluta nadal mocna
Wczorajsze dane (pomimo tego, że nie były tak dobre, jak oczekiwali analitycy) pomogły złotemu dalej się umacniać. Dla przypomnienia: opublikowana wczoraj produkcja przemysłowa za kwiecień rosła o 44,5%, natomiast sprzedaż detaliczna o 25,7%. Dane te bez kontekstu wyglądają rewelacyjnie, co zresztą szybko podchwyciły media. Problem w tym, że to dane odnoszące się do roku wcześniej, czyli kwietnia 2020 i pierwszego zamrożenia gospodarki. Biorąc to pod uwagę, zeszłoroczne spadki w kwietniowych danych nie mogą zatem dziwić. Nie zmienia to faktu, że powrót gospodarki (po szoku, jakim były lockdowny) na stare tory nie jest czymś, co wszystkim krajom udaje się równie dobrze. Inwestorzy patrzą zatem przychylniej na złotego, trochę ignorując ryzyko interwencji NBP na rynku. W rezultacie euro spadło wczoraj do 4,48 zł i zbliża się wielkimi krokami do swoich minimów z lutego.
Odbicie na rynku ropy
Ewentualny powrót na rynki ropy Iranu, który ze względu na sankcje nie mógł eksportować surowca, wydaje się nie straszyć już inwestorów. Perspektywa ta doprowadziła, co prawda, do istotnej przeceny, ale widzimy właśnie jej korektę. Powodem jest nie tylko spadek prawdopodobieństwa samej umowy z Teheranem, ale również wzrost prognoz zapotrzebowania na czarne złoto. Tutaj zawdzięczamy to skuteczności programów szczepień przeciwko covid oraz zmniejszonej liczbie przypadków śmiertelnych na ważnych rynkach w tym w szczególności w Indiach. Rosnące ceny ropy mogą zwiększyć presję na wzrost cen, a to z kolei wymuszać wzrosty stóp procentowych i umocnienie walut państw, których te wzrosty będą dotyczyć.
Otwarcie rynków i przecena dolara
Dzisiaj na otwarciu rynków w Europie jesteśmy świadkami wyraźnej przeceny dolara amerykańskiego względem euro. W kalendarzu danych makroekonomicznych opublikowano o tej porze dane z Niemiec, ale to najprawdopodobniej nie one są przyczyną. Powodem jest fakt, że dane wypadły delikatnie słabiej od oczekiwań, pokazując spadek PKB w skali roku o 1,8%. Słabsze dane z Unii powinny przeceniać raczej euro niż dolara, a ten jest obecnie najsłabszy względem europejskiej waluty od pierwszych dni tego roku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Euro poniżej 4,50 złPierwszy raz od lutego byliśmy świadkami spadku ceny złotego poniżej 4,50 zł, oprócz dobrych danych z kraju złotemu pomaga ucieczka kapitału z USA.
Rynek pracy w Polsce
Wczoraj GUS podał dane na temat przeciętnego wynagrodzenia i zatrudniania w sektorze przedsiębiorstw. Wynagrodzenia są przeciętnie 9,9% wyższe niż rok temu. Oznacza to, że w kwietniu w firmach zatrudniających ponad 9 osób średnia płaca wyniosła ponad 5800 zł brutto. Zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw rośnie o 0,9%, ale jest to głównie efekt niskiego punktu odniesienia, jakim jest kwiecień zeszłego roku. Inwestorzy przychylnym okiem patrzyli wczoraj na złotego. W rezultacie pierwszy raz od końca lutego euro było tańsze niż 4,50 zł.
Dobre dane zza oceanu nie pomagają dolarowi
Kolejny rekordowo niski poziom wniosków o zasiłki dla bezrobotnych w USA, wynoszący 444 tysiące, nie spowodował, że inwestorzy przychylniej patrzą na dolara. amerykańska waluta pomimo tych dobrych danych w dalszym ciągu jest w odwrocie i ponownie wróciła na najsłabsze poziomy od lutego względem euro. Analitycy wskazują na słabszy od oczekiwań indeks FED z Filadelfii, aczkolwiek nie brakuje też argumentów za umocnieniem dolara, które jakoś nie mogą się przebić. Mowa chociażby o wysokiej inflacji w USA i potencjalnym wzroście stóp procentowych.
Korekta na rynku ropy
O ile wzrost inflacji na rynku walutowym nie znajduje specjalnego zainteresowania, o tyle w przypadku ropy jest wskazywany jako jeden z głównych powodów ostatnich spadków. Analitycy obawiają się gorszego od oczekiwań popytu na rynkach światowych związanego z podniesieniem stóp procentowych w USA, który to ma ograniczyć aktywność ekonomiczną Amerykanów. Od wtorkowych szczytów wznoszących 70 dolarów za baryłkę na giełdzie w Londynie dzisiaj obserwujemy zaledwie 65 dolarów. Nie jest to skala spadków jak z rynków kryptowalutowych, ale 5 dolarów w tak krótkim czasie to bardzo istotny ruch na rynku ropy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na publikacje indeksów PMI z wielu państw w tym w szczególności dane z USA o 15:45.
Strach na rynkachZapowiedzi wzrostu stóp procentowych, mimo że wprost nie padły, powodują już teraz sporo zamieszania na rynku. Przypisuje im się podejrzanie dużo efektów. Ciekawe, kiedy połączone zostaną z gwałtowną przeceną kryptowalut.
Odbicie w Japonii
Poznaliśmy dzisiaj dane z japońskiej wymiany handlowej. Wzrost eksportu o 38% musi robić wrażenie, wzrost importu o 12,8% nie wygląda również źle. Biorąc pod uwagę te dane, należy pamiętać, że w przypadku Japonii maj zeszłego roku był miesiącem największego spadku eksportu, spadał on wówczas o 28,3%. Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że 38% wzrost pozostawia jeszcze spory zapas, wartości te się jednak mnoży, a nie dodaje i mimo tak wysokiego wyniku łącznie przez te dwa lata eksport spadł. A to wszystko mimo tego, że wynik jest aż 8% lepszy od oczekiwań. Ze względu na tę różnicę jen od rana zyskuje.
Spadki cen ropy
Jeszcze dwa dni temu ropa naftowa notowana na giełdzie w Londynie przebijała poziom 70 dolarów za baryłkę. Wczoraj w najgorszym momencie spadków odbiła się niewiele powyżej 65 dolarów. Jakie są powody przeceny? Analitycy wskazują przede wszystkim strach przed wzrostem stóp procentowych w USA i ograniczeniem aktywności gospodarczej przez droższy kredyt. Biorąc pod uwagę spodziewany zakres potencjalnych podwyżek, brzmi to trochę jak temat zastępczy. Należy pamiętać, że trwają rozmowy z Iranem o zniesieniu amerykańskich sankcji eksportowych. Gdyby zakończyły się sukcesem, na rynek trafiłoby bardzo dużo surowca, a tak duża dodatkowa podaż uzasadnia nawet większe przeceny. Wraz z ropą w dół idzie zwyczajowo rosyjski rubel.
Szaleństwa na kryptowalutach ciąg dalszy
Wczorajsze dane z Chin rozpoczęły przecenę, jednakże nie wszyscy inwestorzy zdążyli się na nią od razu załapać. Najlepszym dowodem na to było zachowanie inwestorów w godzinach porannych w USA, kiedy to otwierały się tamtejsze rynki. W ciągu raptem godziny kurs najpopularniejszej waluty spadł z 38 tysięcy dolarów w okolice 30 tysięcy, po czym niemal natychmiast się odbił. Do końca dnia osiągnął nawet poziom 40 tysięcy, po czym w trakcie sesji azjatyckiej znów zanurkował do 35 tysięcy. Problemy bitcoina to nie tylko chiński zakaz wyceny w kryptowalutach. Nie można zapominać o nagłym odwróceniu się plecami ważnego lidera, właściciela Tesli, Elona Muska, czy po prostu spojrzeć na wykres i zobaczyć, że analiza techniczna dała w ostatnich dniach silny sygnał do sprzedaży.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Odwrót zielonego pieniądzaAmerykański dolar po raz kolejny miał wyraźnie słabszy dzień. Nastroje na rynkach wyraźnie pokazują, że inwestorzy nie są szczególnie zainteresowani inwestycją w dolara, pomimo tego, że staje się ona potencjalnie coraz atrakcyjniejsza.
Dolar najsłabszy od stycznia
Po ostatnich przecenach dolar był dzisiaj najtańszy od stycznia tego roku. Analitycy nie są zgodni, co do powodów tak dużej przeceny. Wczorajsze dane z rynku nieruchomości były słabsze od oczekiwań, ale warto nadmienić, że oczekiwania były mocno wyśrubowane. Obecnie podstawowym tematem w dyskusji w sprawie dolara wydaje się być kwestia tego, że FED podejmie działania, czy wciąż będzie się starał przeczekać inflację. Z punktu widzenia gospodarki wyższa inflacja i słaba waluta może wydawać się dobrą strategią na ucieczkę do przodu. Z drugiej strony podwyżka stóp procentowych mogłaby ustabilizować zarówno ceny, jak i kurs dolara.
Kryptowaluty znów w odwrocie
Tym razem czarnym charakterem są Chiny. To właśnie tam pojawił się zapis zakazujący instytucjom finansowym wyrażać cen produktów i usług w kryptowalutach. Kolejne ograniczenia stosowania tych instrumentów oraz przypominanie, że to nie waluta a instrument spekulacyjny/inwestycyjny (wybrać odpowiednie w zależności od własnego nastawienia). W rezultacie znów byliśmy świadkami przeceny. Bitcoin, który jeszcze kilka tygodni temu notował kolejne maksima, obecnie po raz kolejny nurkuje. Tym razem przebił ważną granicę 40 000 USD. Spadki od szczytów o niemal 40% wydają się na wielu rynkach niemożliwe do odrobienia. Tutaj musimy pamiętać, że na tym samym poziomie co dzisiaj, byliśmy jeszcze w lutym, co świadczy o tempie zmian.
Inflacja na Wyspach
Od wzrostu cen nie uciekli też mieszkańcy Wielkiej Brytanii. Dzisiejsze dane pokazały wzrost o 1,5%, co jest mniej więcej równe oczekiwaniom, ale również o 0,8% większe od odczytu miesiąc temu. Jak widać, problem rosnących cen pojawia się w kolejnych krajach, co nie jest zaskoczeniem dla analityków. W przypadku Wielkiej Brytanii nie są to jednak poziomy, które powodowałyby na razie wzmożoną dyskusję o podnoszeniu stóp procentowych. Funt jest po tych danych relatywnie stabilny, aczkolwiek należy wziąć pod uwagę, że wczoraj po przyzwoitych odczytach z rynku pracy inwestorzy wyraźnie sprzedawali brytyjską walutę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
20:00 - USA - protokół z posiedzenia FOMC.
Co z tymi cenami?Odczyt inflacji bazowej utrudni zaklinanie rzeczywistości decydentom, chociaż nadal panuje opinia o przejściowym charakterze wzrostu cen. Patrząc z perspektywy naszych portfeli, byłaby to bardzo dobra informacja, oby tak się wydarzyło.
Inflacja bazowa wciąż wysoka
W kwietniu wskaźnik inflacji bazowej wskazywał 2,6% i już był najwyższy od początku pandemii. Wczorajszy odczyt wynoszący 4% potwierdza jednak, że obecny wzrost inflacji nie jest pojedynczą anomalią i powinniśmy jeszcze przygotować się na przynajmniej kilka wysokich rezultatów. W tym miejscu warto zauważyć, że o ile inflacja w Polsce na tle Unii jest wyjątkowo wysoka, to nasi przyjaciele z Południa mają gorzej. Węgrzy pokazali ostatnio wynik wynoszący 5,1%. Inflacja rośnie zresztą w większości państw rozwiniętych, strefa euro trzyma się dobrze, ale USA też pokazują wysoki wynik wynoszący 4,2%. Nie można zatem tego problemu uprościć do polskiego podwórka, jak część osób stara się to zrobić. Nie znaczy to oczywiście, że rozwiązanie ograniczenia tego problemu nie znajduje się w Polsce. RPP ostatnio znacznie silniejszy akcent kładzie na stymulację wzrostu gospodarczego, dlatego nadal mało prawdopodobne jest nawet symboliczne podniesienie stóp procentowych. Pierwsze głosy za podwyżkami się pojawiają i niewykluczone, że wraz z kolejnymi odczytami będzie ich coraz więcej. To właśnie perspektywa podniesienia stóp procentowych stoi za ostatnim umocnieniem złotego.
Dolar najsłabszy od lutego
Wczorajsze dane zza oceanu okazały się zgodne z oczekiwaniami. Zarówno indeks NY Empire State, jak i indeks rynku nieruchomości NAHB nie zaskoczyły analityków. Widać było jednak, że część inwestorów tylko czekała na te dane, by ponownie rozpocząć sprzedaż dolarów. Ruch przyspieszył wyraźnie dzisiaj na otwarciu rynków w Europie, w rezultacie dolar jest już najsłabszy względem euro od końca lutego. Otwarcie rynków w USA pokaże nam, czy ten ruch się utrzyma, czy będziemy świadkami szybkiej korekty.
Rynek pracy na Wyspach
Poranne dane z Wielkiej Brytanii mogą napawać optymizmem. Wbrew oczekiwaniom analityków stopa bezrobocia spadła z 4,9% do 4,8%. Należy pamiętać, że szczyt z grudnia wynosił 5,1% i był głównie wynikiem strachu, co się stanie po brexicie. Patrząc na drugi odczyt, czyli spadającą liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, można się spodziewać, że tendencja ta ma prawo się utrzymać. Nie może zatem dziwić, że funt znowu zyskuje na wartości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
11:00 - strefa euro - PKB,
14:30 - USA - pozwolenia na budowę domów.
Dolar znów w odwrociePakiet piątkowych danych musiał pogrążyć dolara. Nie były one wyjątkowo złe, ale były bardzo konsekwentne, wszystkie najważniejsze publikacje okazały się słabsze od oczekiwań analityków.
Piątek słabszy dla dolara
Dane makroekonomiczne publikowane na koniec tygodnia nie pomogły dolarowi. Amerykańska waluta po raz kolejny znalazła się w odwrocie po publikacji zmian sprzedaży detalicznej. Ta zamiast rosnąć o 1% w kwietniu utrzymała się na niezmienionym poziomie. Co gorsza, subindeks bez sprzedaży samochodów zanotował spadek o 0,8% pokazując, że to sprzedaż aut utrzymuje obecne poziomy. Wolniej wzrasta również produkcja przemysłowa, a co za tym idzie wykorzystanie mocy produkcyjnych. Na dodatek słabiej od oczekiwań wypadł raport Uniwersytetu Michigan. W rezultacie, nie może dziwić, że dolar znów jest niemal najsłabszy od końca lutego względem euro.
Złoty wciąż silny
W mediach słyszymy ostatnio bardzo dużo o Nowym Ładzie, nie jest to jednak temat, który na razie zaprząta głowy inwestorów walutowych. Są oni zainteresowani oczywiście źródłami finansowania tego dobrobytu, który ma nastać, ale z punktu widzenia kwotowań złotego są teraz ważniejsze tematy. Chociażby wolniejsze odbicie PKB w pierwszym kwartale tego roku pokazujące, że aż tak różowo nie jest. Z drugiej strony na rynku rosną oczekiwania względem podwyżek stóp procentowych. Widać to nie tylko po umacniającym się złotym, ale również po rosnącej rentowności obligacji skarbowych.
Korekta na bitcoinie
Był taki moment, kiedy rynki światowe śledziły Twittera prezydenta USA, zastanawiając się, czy to, co napisze, będzie miało wpływ na notowania walut. Teraz to samo przeżywają osoby zainteresowane notowaniami kryptowalut z Twitterem Elona Muska. Po tym, jak Tesla zapowiedziała wycofanie się z transakcji bitcoinem oraz ogłosiła, że poszuka bardziej ekologicznych kryptowalut, rozpoczęły się spadki. Teraz oliwy do ognia dolała odpowiedź, w której Elon Musk potwierdził, że inwestorzy mieliby się biczować, gdyby okazało się, że Tesla sprzeda swoje bitcoiny. Okazuje się, że w przypadku aktywów, które są mocno niestabilne, konto twitterowe o dużym zasięgu może być głównym powodem do przeceny sięgającej 30%. Nie jest to pierwsza istotna przecena tego aktywa i jest to ważne ostrzeżenie dla osób, które chcą tam zaangażować swoje oszczędności.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 - Polska - inflacja bazowa,
14:30 - USA - indeks NY Empire State.