Rynek pracy za oceanem wciąż silnyWczorajsze dane potwierdzają poprawiającą się kondycję amerykańskiego rynku pracy. Powoduje to, że pomimo dobrych wyników indeksów koniunktury w Europie kapitał wciąż ucieka za ocean.
Kolejne dobre dane zza oceanu
Drugi dzień z rzędu otrzymujemy dobry sygnał z amerykańskiego rynku pracy. W środę była to większa liczba miejsc pracy w raporcie ADP. Natomiast wczoraj był to kolejny spadek liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. 364 tysiące to kolejne minimum od początku pandemii koronawirusa. Nie może zatem dziwić, że wczoraj pomimo tego, że od rana dolar był w odwrocie, to spokojnie odrobił straty. Dzisiaj od rana na otwarciu rynków w Europie amerykańska waluta dalej zyskuje. Niewykluczone, że inwestorzy już teraz przygotowują się na potencjalnie lepsze dane z rynku pracy. O godzinie 14:30 poznamy stopę bezrobocia, a skoro liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych spada, a liczba miejsc pracy rośnie, to oczekiwanie spadku jest bardzo racjonalne.
Indeksy koniunktury znów rosną
Wczoraj poznaliśmy wyniki indeksów PMI dla przemysłu gospodarek europejskich. Polska wypadła bardzo dobrze. Wynik 59,4 pkt to znacznie powyżej oczekiwanych 57,5 pkt. Wynik powyżej 50 pkt potwierdza oczekiwania wzrostu gospodarczego. Pomimo tych dobrych danych optymizm ankietowanych w Polsce jest i tak znacznie niższy niż w strefie euro. Tam wynik osiągnął 63,4 pkt. To właśnie między innymi po tych danych od rana dolar trochę tracił na wartości. Jak jednak wiemy, odbicie było krótkotrwałe i kurs wrócił szybko na poziom z początku dnia, kontynuując słabą passę euro względem dolara. Lepsze dane z Polski pozwoliły przez chwilę umacniać się złotemu nawet o 1,5 grosza względem euro.
Szwecja nie zmienia stóp procentowych
Szwedzi pozostawili stopy procentowe na niezmienionym poziomie 0,0%. Szwecja jest jednym z nielicznych krajów, które w trakcie pandemii nie obniżyły stóp procentowych, pomimo tego, że owe 0,0% nie jest najniższym poziomem w historii. Do października 2019 roku obowiązywała tam ujemna stawka -0,25%. Rynki spodziewały się pozostawienia stawki na niezmienionym poziomie, w związku z czym nie było widać silnej reakcji kursu korony szwedzkiej.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - stopa bezrobocia,
16:00 - USA - zamówienia na dobra.
Pln
Kolejny dobry dzień dla Ameryki PółnocnejOstatnie dni znów wypadają bardzo korzystnie dla dolarów amerykańskiego i kanadyjskiego. Tym razem odpowiadają za to dobre dane z rynku pracy oraz korzystniejsza od oczekiwań zmiana PKB.
Dobre dane amerykańskiego rynku pracy
Wczoraj poznaliśmy raport Automatic Data Processing inc. na temat zmiany zatrudnienia w USA. Wzrost wynosi 692 tysiące, jest to zatem niemal 0,5% ogółu pracujących w USA. Oczekiwania były 15% niższe, co może tłumaczyć entuzjastyczne reakcje inwestorów. Wczoraj dolar był najsilniejszy względem euro od początku kwietnia. Ruch ten jednak w przeciwieństwie do poprzednich umocnień nie przełożył się jednak na spadki złotego względem głównych walut.
Ceny jednak nie rosną aż tak szybko
Wczorajszy wstępny odczyt poziomu inflacji pokazał wynik 4,4%. To oczywiście nadal wyraźnie powyżej górnej granicy celu inflacyjnego wynoszącej 3,5%. Z drugiej strony analitycy oczekiwali poziomu 4,6%, a pesymiści zastanawiali się, czy to już czas na odczyt 5%. W rezultacie oddala się perspektywa podwyżek stóp procentowych w Polsce. Co ciekawe, sama waluta przyjęła te dane dosyć spokojnie. Z drugiej strony, patrząc na upływający czas do zmiany kadencji większości członków RPP, szansa na zmianę stóp procentowych gwałtownie maleje.
Lepsze dane z Kanady
Wczoraj, trochę w cieniu danych z USA, Kanada opublikowała dwa ważnej odczyty. Mowa o miesięcznym PKB oraz inflacji producenckiej. Ważniejszy z dwóch odczytów wydawał się odczyt produkcji krajowej brutto. Wskaźnik ten pokazał co prawda spadek o 0,3%, ale oczekiwania mówiły o spadku o 0,8%. W wyniku tych danych byliśmy świadkami odbicia w górę notowań dolara kanadyjskiego o około 2 grosze.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
16:00 - USA - raport ISM dla przemysłu.
Spokojny piątekPomimo odczytów z Wielkiej Brytanii oraz z USA na rynkach walutowych niewiele się w sumie działo. Inwestorzy czekają wyraźnie na silniejsze sygnały, niż były generowane z tych danych.
Dane za oceanem
W piątek poznaliśmy pakiet danych na temat dochodów i wydatków Amerykanów. Wydatki się nie zmieniły mimo spodziewanego wzrostu o 0,4%. Z kolei lepiej od oczekiwań wypadły dochody, które spadły zaledwie o 2% przy oczekiwaniu 2,7%. Dane te są szczególnie dobre dla osób zaniepokojonych stanem zadłużenia obywateli USA. Dysproporcja pomiędzy wydatkami a dochodami jest bowiem wyraźnie mniejsza, niż oczekiwano. Dolar przyjął te dane jednak dość spokojnie i oprócz krótkiego wybicia na niekorzyść amerykańskiej waluty nie było widać negatywnych ruchów.
Lepsze dane z Wysp
W piątek poznaliśmy również lepsze od oczekiwań dane na temat sprzedaży detalicznej z Wielkiej Brytanii. Opublikowano wskaźnik sprzedaży detalicznej według Konfederacji Brytyjskiego Przemysłu. Wypadł on znacznie lepiej, niż sądzono. Został jednakże nakryty godzinę później komunikatem z biuletynu kwartalnego Banku Anglii. W rezultacie zmienność na parach funtowych nie była zauważalnie większa.
Ceny ropy boją się OPEC
Zdaniem wielu analityków najbliższe posiedzenie OPEC powinno doprowadzić do wyraźnego zwiększenia produkcji ropy, by przeciwdziałać nadmiernemu wzrostowi cen surowca. Kartel steruje ceną w taki sposób, by nadmiernie drożejąca ropa nie powodowała impulsów do szukania alternatyw. Obecne okolice 70 dolarów są uważane za minimalny poziom, by opłacalna stała się część alternatyw w rodzaju łupków. Z tego m. in. powodu po piątkowych rekordach mamy dzisiaj przecenę na rynku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Pandemia nie sprzyja GBPBieżący tydzień był mocno specyficzny dla brytyjskiego funta. Jeszcze w poprzedni piątek udało się wyjść powyżej 5,32 zł w dużej mierze dzięki spekulacjom na temat nadchodzącego posiedzenia Banku Anglii. Wydawało się, że to właśnie BoE jest najbliżej zmiany nastawienia, jeśli chodzi o najważniejsze banki centralne. Ostatecznie jednak Anglicy nie poszli śladem Węgier i Czech i nie tylko nie zmienili stóp procentowych, ale zaprezentowali wyjątkowo gołębi komunikat, który mocno zbił z tropu inwestorów. Funt oddał znaczną część ostatniego umocnienia, wracając do poziomu 5,24 zł. Brytyjskiej walucie po raz kolejny ciążą doniesienia z frontu walki z pandemią. Szalejący na Wyspach wariant Delta tak samo jak trzyma w szachu polityków (zniesienie restrykcji zaplanowane na 21 czerwca zostało przeniesione w czasie), tak zmusza bank centralny do wstrzymania się ze zmianami parametrów polityki pieniężnej. Wydaje się, że funt ma po swojej stronie wiele argumentów za umocnieniem, jednak dopóki nie uda się rozwiązać problemu koronawirusa, pozostaną one w cieniu.
Najciekawiej u dolaraW ostatnim czasie wszystko, co najciekawsze dzieje się na dolarze i to on pozostaje w centrum uwagi. W strefie euro nie ma absolutnie szans, by w najbliższym czasie rozpocząć choćby dyskusje nad zacieśnieniem polityki pieniężnej i tym samym EBC pozostaje jednym z najbardziej gołębich banków centralnych świata. Ta reaktywność działań instytucji z Frankfurtu jest niejako wpisana w DNA wspólnej waluty i obserwujemy ją nie po raz pierwszy. Może to dziwić, bo wydaje się, że nigdy Europejczycy na tym podejściu nie zyskali, a raczej przeważnie płacili za nie słony rachunek. Czerwiec na EURPLN jest w dużej mierze pochodną zachowania na głównej parze walutowej - złoty też nie posiada ostatnio możliwości wykreowania wewnętrznych impulsów. Dlatego po wybiciu wąskiej konsolidacji (zresztą ta para walutowa powinna nosić imię “wąskiej konsolidacji”) trend wzrostowy został szybko, bo już po tygodniu wyczerpany. Po dotarciu w okolice 4,55 zł delikatnie został zarysowany lokalny szczyt i od tego momentu udało się wykreować nieznaczny ruch spadkowy. Ten napotkał już wsparcie przy 4,50 zł, przez co kurs wbił się w zwężający się trójkąt. W normalnych warunkach moglibyśmy spodziewać się w najbliższych dniach rozwiązania tej formacji i dynamicznego ruchu w wybranym kierunku, jednak na parze EURPLN niewiele jest dynamiki. Cały miesiąc zamyka się w 5-groszowym kanale.
Dolar maszeruje w góręWarto więc zerknąć na wykres dolara do złotego w szerszej perspektywie. Na koniec marca amerykańska waluta kosztowała 3,98 zł, co stanowi tegoroczne maksimum. Od tej pory jednak przez ponad dwa miesiące dolar znajdował się w głębokiej defensywie na szerokim rynku, co w oczywisty sposób przełożyło się na jego wyceny wobec PLN. W tym czasie “zielony” stracił ponad 30 groszy, czyli blisko 10%. Jak na realia rynku walutowego jest to już mocno znaczący ruch, raczej rzadko spotykany. Sytuacja zaczęła się zmieniać pod koniec maja, gdzie dostaliśmy pierwsze sygnały, że wykres szuka miejsca do zarysowania dołka. Przy takim trendzie było raczej jasne, że lokalne minimum będzie “u” a nie “v” kształtne i tak też było. Formacja potrójnego dna skutecznie zatrzymała deprecjację dolara, co zostało potwierdzone 11 czerwca poprzez wyłamanie linii trendu. Od tego momentu sytuacja odwróciła się o 180 stopni i dolar rozpoczął marsz w górę. W zeszłym tygodniu dodatkowym impulsem prodolarowym było posiedzenie FOMC oraz późniejsze wypowiedzi członków Komitetu. Co prawda później Jerome Powell zrobił wszystko, co w jego mocy, by uspokoić nastroje, co też widzimy w ostatniej części wykresu. Potencjał wzrostowy jednak ewidentnie nie został jeszcze wyczerpany i prawdopodobnie rynek przynajmniej spróbuje wyłamać ostatni wierzchołek. Z drugiej strony powrót do spadków i zanegowanie tego wybicia może skutkować atakiem na minimum z grudnia poprzedniego roku.
Manewry centralneDużo się ostatnio dzieje na rynkach, dlatego warto zacząć od matki wszystkich wykresów, czyli głównej pary walutowej świata. Popularny edek przez blisko półtora miesiąca konsolidował się przy lokalnym szczycie, któremu w sumie niewiele zabrakło do tegorocznych maksimów. Koniec zeszłego tygodnia przyniósł jednak wyłamanie linii wsparcia przy 1,21$, co zapoczątkowało dynamiczną aprecjację dolara. Ruch był na tyle silny, że w zaledwie 30 godzin sprowadził kurs w okolice 1,186$. W tym miejscu wypada wsparcie zarysowane jeszcze na początku marca. Mijający tydzień przyniósł wygaszenie ruchu, przy czym udało się wykreować nawet pewną korektę, choć jej rozmiary pokazują, że sentyment jest raczej nakierowany na kontynuację spadków. Warto zauważyć, że praktycznie wszystkie impulsy rynkowe na tej parze są kreowane przez dolara, a wspólna waluta pozostaje cały czas jedynie reaktywna.
Bez niespodzianek za oceanemWczoraj mieliśmy pakiet danych z USA. Pomimo opublikowania zarówno wzrostu PKB, jak i liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych dane nie spowodowały istotnych zmian w notowaniach dolara.
Wzrost PKB za oceanem
Wczoraj poznaliśmy dane na temat wzrostu PKB. Pokazywany wskaźnik to 6,4%. Wydaje się to bardzo dużo i słusznie. W USA pokazywane jako dane nie są roczne wskaźniki, tylko tzw. annualizowany wynik kwartalny. Oznacza to, że o tyle rosłoby PKB, gdyby cały rok był taki jak pierwszy kwartał. Realny wynik roczny jest oczywiście niższy i wynosi 0,4%. Biorąc pod uwagę pandemię, wcale nie jest złym wynikiem, skoro obejmuje pełne 4 kwartały pandemii. Dane te są dokładnie zgodne z oczekiwaniami analityków, nie może zatem dziwić, że inwestorzy nie reagowali na nie zbytnio.
Wnioski o zasiłek dla bezrobotnych
Rynek pracy za oceanem jednak nie jest aż tak silny, jak niedawno sądzono. W dalszym ciągu rotacja pracowników jest znacznie większa niż przed pandemią. Świadczy o tym liczba nowo zarejestrowanych bezrobotnych. Ustabilizowała się ona obecnie delikatnie powyżej 400 tysięcy wniosków tygodniowo. To około połowa więcej niż standardowe poziomy sprzed pandemii. Dane te pojawiły się w tym samym czasie co dane o PKB i jak już wcześniej wspominaliśmy, nie spowodowały zbyt silnej reakcji.
Brytyjczycy nie zmieniają stóp procentowych
Po serii podwyżek stóp procentowych na Węgrzech i w Czechach można było mieć wrażenie, że wchodzimy w serię globalną. Wczoraj jednak Bank Anglii postanowił pozostawić stopy na niezmienionym poziomie. Decyzja była jednogłośna, wszystkich 9 członków gremium decyzyjnego głosowało za pozostawieniem stóp na niezmienionym poziomie. Funt zareagował spadkami, gdyż inwestorzy liczyli na reakcję ze strony BOE. Dodatkowo opublikowano prognozy zwiększonej do 3% inflacji w kolejnych miesiącach, które również nie mają wedle zapowiedzi spowodować reakcji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
12:00 - Wielka Brytania - sprzedaż detaliczna wg CBI,
14:30 - USA - dochody i wydatki Amerykanów,
16:00 - USA - Raport Uniwersytetu Michigan.
Lepsze perspektywy gospodarkiZarówno indeksy koniunktury, jak i zapotrzebowanie na ropę potwierdzają, że gospodarka wraca na ścieżkę wzrostów. Pytanie, jak bardzo ten wzrost napędzać będzie inflację.
Lepsze dane z indeksów koniunktury
Środa przyniosła lepsze od oczekiwań wyniki indeksów koniunktury ze strefy euro. Zarówno indeks PMI dla przemysłu, jak i ten dla usług idą wyraźnie w górę. Wyniosły odpowiednio 58 i 63,1 pkt. Są to zatem wyniki wyraźnie powyżej rubryki 50 pkt wyraźnie oddzielającej rozwój od recesji. Z kolei dane z USA i Wielkiej Brytanii nie wypadły aż tak dobrze. Ważniejszy z dwóch indeksów dla przemysłu wciąż rośnie, aczkolwiek optymizm w usługach nie sprostał oczekiwaniom. Z drugiej strony to wciąż bardzo dobre poziomy, które nie powinny powodować obaw o kontynuowanie wzrostów.
Kolejne rekordy cen ropy
Wczoraj ropa po raz kolejny osiągnęła najwyższe poziomy od wielu kwartałów, tym razem jest najdroższa już od października 2018 roku. Jednym z powodów wzrostów są wczorajsze dane z USA, gdzie spadek zapasów jest znacznie większy od oczekiwań. Oznacza to, że na rynku są znacznie większe, niż sądzono braki surowca. To wraz z dobrymi danymi z gospodarki powoduje, że prognozy zapotrzebowania na surowiec wciąż rosną. Patrząc jednak na szybkość wzrostu, bardzo możliwe jest, że OPEC przyspieszy wydobycie. Zbyt wysokie ceny ropy mogą zintensyfikować bowiem pracę nad technologiami alternatywnymi wobec tego surowca.
Czesi zgodnie z oczekiwaniami
Wczoraj zgodnie z oczekiwaniami za Węgrami poszli Czesi. W Czechach stopy procentowe wzrosły o 0,25%, a nie 0,3% jak na Węgrzech, ale Czesi przeważnie ustalają je właśnie z dokładnością do wielokrotności 0,25%. Na reakcję rynków nie trzeba było długo czekać. Czeska korona zyskiwała wczoraj na wartości względem euro, jednakże jak to często bywa z walutą naszych południowych sąsiadów, zmiany te nie są zbyt silne.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - PKB,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Wczoraj Węgrzy, dzisiaj Czesi?Państwa, do których tak często się odwołujemy w ramach wspólnych mechanizmów działania, właśnie opuszczają klub rekordowo niskich stóp procentowych. Czy ich decyzja wpłynie na stanowisko RPP?
Powell osłabia dolara
Tematem przewodnim przesłuchania prezesa FED w Kongresie była inflacja. Jerome Powell zapewniał, że obecny wzrost ma charakter przejściowy i wynika z otwierania się gospodarki, wzrostu cen paliw oraz wzrostu kosztów z powodu zerwanych łańcuchów dostaw. W pytaniach pojawiały się sugestie, czy USA grozi powtórka z lat 70, gdzie to inflacja na wiele miesięcy przekraczała 10%. Sugestie te były jednak zdecydowanie odrzucane. Rynki przyjęły tę dyskusję dość spokojnie, jednak po ostatnich umocnieniach dolara przyszedł czas na drobną korektę.
Węgrzy podnoszą stopy
Wczoraj Węgrzy podnieśli stopy procentowe z 0,6% na 0,9%. Oczekiwania mówiły o 0,85%, aczkolwiek patrząc na praktykę tamtejszego decydenta, który zmieniał ostatnimi czasy stopy procentowe o wielokrotności 0,15%, takie odchylenie nie może być niespodzianką. Niespodzianką była jednak reakcja rynków. Głównym powodem wzrostu stóp było przekroczenie przez inflację poziomu 5%. Cel inflacyjny na Węgrzech jest co prawda 0,5% wyższy niż w Polsce, ale bank i tak postanowił działać. Początkowo po posiedzeniu forint był w odwrocie, tracąc względem euro ponad 0,5% na wartości. Po kilku godzinach jednak doszło do wyraźnego ruchu w drugą stronę, który nie tylko pozwolił odrobić straty, ale również pozwolił walucie umocnić się około 1% względem euro od poziomów sprzed decyzji. Reakcja ta była typowa dla podwyżek stóp procentowych, gdzie inwestorzy chętniej inwestują w takie waluty.
Bitcoin najtańszy od stycznia
Wczorajszy ruch spadkowy na bitcoinie doprowadził do najgłębszego od stycznia tego roku dołku notowań kryptowaluty. Jak to często bywa na tak niestabilnym aktywie, dzisiaj w wyniku odbicia znajdujemy się już ponad 15% wyżej niż we wczorajszym dołku. Odbicie, zdaniem ekspertów, wynika z faktu, że znaleźli się inwestorzy uważający obecne problemy za przejściowe i chcący wykorzystać niską cenę do zainwestowania. Spadki z kolei napędzane były przez doniesienia o zamykaniu kopalń zarówno w Chinach, jak i w Iranie. W tym drugim kraju powodem są problemy z dostawami prądu, przez co zdelegalizowano wydobycie do września.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na wstępne odczyty indeksów PMI z poszczególnych państw oraz:
14:30 - Czechy - decyzja w sprawie stóp procentowych, spodziewany wzrost.
Złoty mimo dobrych danych traciTak mocno przyzwyczailiśmy rynki do bardzo dobrych danych, że dzisiejsze przyzwoite odczyty nie były w stanie utrzymać wartości złotego. W rezultacie znów widzimy straty rodzimej waluty względem euro.
Sprzedaż detaliczna powyżej oczekiwań
Dzisiaj od rana poznaliśmy wyniki sprzedaży detalicznej. Wzrosła ona o 19,1% w skali roku. Oczekiwano aż 16%. Powodem tak wysokich oczekiwań jest fakt, że rok temu był to spadek o 8,6%. W rezultacie w ciągu dwóch ostatnich lat sprzedaż detaliczna rosła średnio o niecałe 5%. Pomimo tego, że mieliśmy lepsze od oczekiwań dane, inwestorzy patrzą mocno ostrożnie na złotego. Euro dzisiaj od rana podrożało już o 1 grosz, z czego większość tego ruchu miała miejsce tuż po publikacji danych o sprzedaży detalicznej.
Stabilizacja głównej pary walutowej
Po trzech dniach siły dolara amerykańskiego mamy w końcu stabilizację. Nowym standardem dla wymiany euro na dolary są okolice 1 dolara i 19 centów za 1 euro. Jesteśmy zatem przeszło 2 centy niżej niż poziom równowagi przed ostatnimi sygnałami z FED. Dzisiaj wysłuchamy wystąpienia prezesa FED. Jerome Powell przedstawi je o 20:00, ale treść została wcześniej opublikowana. Nie należy spodziewać się rewolucji, aczkolwiek analitycy spodziewający się szybkiej podwyżki stóp procentowych otrzymają w trakcie tego wystąpienia zimny prysznic
Bitcoin szuka dna
Najpopularniejsza kryptowaluta świata znów jest pod silną presją. Tym razem spadki połączone są z ograniczeniem wydobycia w Chinach. Teoretycznie mniejsza ilość górników powinna powodować raczej wzrost cen niż ich spadek. Problemem jest jednak fakt, że bitcoin bardzo mocno reaguje na ciosy wizerunkowe, a tak należy odbierać obecną sytuację. Nie może zatem dziwić, że najpopularniejsza kryptowaluta znów spadła w okolice 32 000 USD. Jest to poziom, przy którym ostatnio pojawiało się bardzo wielu kupujących. Z drugiej strony przyspieszająca gospodarka tworzy lepsze okazje inwestycyjne niż kryptowaluty, co może z tego rynku wycofać duży kapitał, przynajmniej w części.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych, warto jednak o godzinie 20:00 uważać na zwiększoną zmienność. To wtedy Jerome Powell będzie miał swoje wystąpienie.
Odbicie popandemiczneDzisiejsze dane potwierdzają coś, o czym mówi się w Polsce od dawna. Negatywny wpływ pandemii koronawirusa na wyniki wskaźników makroekonomicznych jest znacznie mniejszy, niż sądzono i często już dzisiaj odrobione są straty, jak widzimy to przynajmniej w przypadku produkcji przemysłowej.
Kolejne umocnienie dolara na koniec tygodnia
Miniony tydzień był wyjątkowo dobry dla amerykańskiej waluty. Seria rozpoczęła się w środę po posiedzeniu Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Wtedy na rynek trafiła informacja, że spodziewany termin podwyżek stóp procentowych jest znacznie bliżej, niż się dotychczas spodziewaliśmy. W rezultacie rynki rozpoczęły dokupywanie dolarów. Co ciekawe, po takich silnych ruchach często przychodzi czas na korektę. Tutaj jednak kolejne dni przynosiły pogłębienie tego samego ruchu, doprowadzając w ciągu trzech dni dolara do poziomów silniejszych o niemal 3 centy niż przed zmianami.
Produkcja przemysłowa w Polsce
Poznaliśmy dzisiaj wskaźnik wzrostu produkcji przemysłowej. Wyniósł on 29,8% wobec oczekiwanych 29%. Dlaczego tak dużo? Maj zeszłego roku był z powodu pandemii bardzo słabym okresem, a spadek produkcji przemysłowej był 17%. W rezultacie po tak niskiej bazie łatwo było uzyskać imponujący wynik. Jest to ostatni tak wysoki wynik najprawdopodobniej, bo czerwiec 2020 roku był już w miarę standardowym miesiącem. Inwestorzy nie reagowali na dzisiejsze dane zbyt silnie, gdyż były one mocno zgodne z oczekiwaniami.
Odbicie ropy
Czwartkowa korekta na rynku cen ropy szybko została zanegowana. Analitycy nie są zgodni, co było przyczyną wzrostów tym razem, ale nie przerwały ich nawet dane na temat nowo otwartych odwiertów w USA. Informacje te powinny obniżać ceny ropy, skoro informują o wzroście produkcji. Widać jednak, że oczekiwania zwiększonego popytu są na tyle duże, by dalej windować ceny surowca. Co ciekawe, w górę idzie tylko aktualna cena. Kontrakty na dłuższy termin są tańsze, co może sugerować, że wzrost nie ma aż tak silnych podstaw, co jest dobrą informacją dla osób obawiających się nadmiernie wysokiej inflacji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
EURUSDSporo się dzieje w ostatnich dniach na głównej parze walutowej świata, która jak wiemy, jest benchmarkiem dla inwestorów, co aktualnie się dzieje na rynkach, czy mamy pozytywny klimat inwestycyjny, czy jednak negatywny. Bez wątpienia posiedzenie Fed wrzuciło w “tryby piasku” dla sielankowych nastrojów z ostatnich tygodni. Tani pieniądz napędzał wzrosty na giełdach, czy ogólnie rzecz biorąc ryzykownych aktywach. Tymczasem, gdzieś z tyłu głowy wciąż zapominano, że inflacja rośnie, a co gorsza jeszcze bardziej presja na jej wzrost. Wszystko to z czasem musiało dać do zrozumienia bankom centralnym, że ignorować wysokiego wzrostu cen po prostu nie można i jakieś działania w polityce monetarnej są konieczne, by nieco ostudzić zapędy inwestorów. Fed jeszcze nic tak naprawdę nie zrobił, ale jeśli dane z rynku pracy w kolejnych miesiącach będą dobre, to już na wrześniowym posiedzeniu może być świadkami ogłoszenia decyzji o redukcji QE, która mogłaby się rozpocząć np. wraz z końcem roku. Wydaje się, że to będzie pierwszy krok zanim rozpocznie się cykl podwyżek stóp procentowych. Taki scenariusz to oczywiście woda na młyn dla USD w notowaniach głównej pary walutowej świata. Szybkość wychodzenia z luźnej polityki może się okazać czynnikiem decydującym dla losów tej pary. Na ten moment wszystko niemal wskazuje, że to Fed jako pierwszy wystartuje, co może przyśpieszyć trend spadkowy na EUR/USD. Hamulcem będzie dopiero podobna zapowiedź działań z EBC, ale na to szybko się nie zanosi. Podsumowując stery w tym momencie mają bankierzy centralni i to oni zdecydują o trendach na rynku FX, czy giełdach.
Rynki w kajdanach banków centralnychOdwrócenie trendów spadkowych na głównych parach powiązanych ze złotym. Amerykański dolar łapie wiatr w żagle po posiedzeniu Fed. Główne parametry polityki monetarnej USA bez zmian, ale rosną oczekiwania co do wyższych stóp w przyszłości. Przedłużenie restrykcji w Wielkiej Brytanii może zadziałać in minus dla funta. EUR/USD z możliwą kontynuacją kursu na południe.
Na wykresie EUR/PLN widzimy zdecydowane odwrócenie trendu spadkowego, który trwał dobre kilka tygodni. Kurs w tym czasie zszedł do poziomu nieco poniżej 4,45, ale potencjał spadkowy wyczerpał się i trudno było zejść nieco niżej. Początkowo hamulcem okazało się posiedzenie RPP, gdzie zabrakło sugestii o potencjalnej zmianie w polityce monetarnej. Inwestorzy odczytali to jako brak podwyżek stóp w Polsce do końca Rady mimo wysokiej inflacji. Tym samym dalsze kupowanie polskiej waluty było już pozbawione sensu w krótkim terminie. Kilka dni kurs EUR/PLN dryfował w trendzie bocznym, aż do posiedzenia Fed w środę. To wydarzenie zdecydowanie podbiło zmienność na rynkach i spowodowało, że na szerokim rynku zaczął dominować amerykański dolar. Taki obrót spraw to oczywiście problem dla rynków wschodzących w tym złotego. I to widać na wykresie wspomnianej pary walutowej. Kurs EUR/PLN nie zważając zupełnie na kolejne opory mknął w górę. Ruch w kilka dni o prawie 10 groszy może robić wrażenie, tym bardziej na tej parze, gdzie pasmo wahań jest zazwyczaj niskie. Kurs w tym ruchu wzrostowym dotarł do poziomu prawie 4,56. W tym momencie widzimy próby podjęcia lekkiego odreagowania, niemniej jednak jeśli USD dalej będzie w mocy, może się to okazać jedynie przystanek przed dalszymi wzrostami. Oporem w przypadku dalszych wzrostów może się okazać dopiero 4,60.
Rynki walutowe pod dyktando banków centralnychW dobie wysokiej inflacji musimy się przyzwyczaić, że banki centralne będą bardzo ważnym graczem na rynku walutowym. Doskonale udowadnia to obecna sytuacja na rynku.
Dolar wyraźnie się umacnia
5% inflacja za oceanem powoduje, że temat dyskusji o stopach procentowych wraca jak bumerang. Na wczorajszym posiedzeniu oczywiście stóp procentowych nie zmieniono. Pojawiło się natomiast oczekiwanie podwyżki w 2023 roku i informacja o przejściowym charakterze inflacji. Nie znając kontekstu to bardzo zła wiadomość dla dolara. Kluczem jest jednak informacja, że dotychczas oczekiwania wzrostu stóp procentowych mówiły o 2024 roku. W rezultacie komunikat, że wzrost stóp nastąpi za dwa lata, jest w istocie przyspieszeniem wzrostów. Rynki nie czekały i od razu rozpoczął się zakup dolarów, do dzisiaj rana euro jest tańsze o 1,5 centa. W przypadku ceny w złotówkach dolar podrożał o imponujące 6 groszy.
Szwajcaria nie zmienia stóp procentowych
Jeżeli mamy szukać najmniej zaskakującej wiadomości na rynkach, to z pewnością w czołówce będzie posiedzenie Szwajcarskiego Banku Narodowego. Stopy kolejny już miesiąc pozostają na niezmienionym poziomie i nie ma wciąż horyzontu powrotu stóp procentowych do wyższych poziomów. Problemem jest wciąż bardzo wysoki poziom kursu franka, który utrzymywany jest i tak sztucznie nisko przez główną stopę procentową na poziomie -0,75%. Po posiedzeniu euro lekko zyskuje względem franka, gdyż część z inwestorów inwestowała przed posiedzeniem, licząc, że w dobie rosnącej inflacji komunikat SNB się zmieni. Teraz uciekają z nietrafionych pozycji, sprzedając franki, co osłabia szwajcarską walutę.
Czy Norwegia podniesie stopy procentowe?
Co prawda, decyzja Banku Norwegii nie zaskoczyła nikogo, za to podobnie jak w przypadku USA zaskoczył komunikat. Norwedzy rozważają podwyżki znacznie szybciej, bo już we wrześniu. Wiadomość ta doprowadziła do umocnienia się korony norweskiej względem głównych walut.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:00 - Turcja - decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Rynek czeka na FEDDzisiejsze posiedzenie Rezerwy Federalnej powoduje, że na rynku zmienność jest lekko uśpiona. Nie można oczywiście wykluczyć niespodzianek, ale większość inwestorów będzie czekać, co opublikuje FED o 20:00.
Sprzeczne dane z USA
Wczoraj za oceanem opublikowano dwa ważne odczyty dla gospodarki. Najpierw o 14:30 słabsze od oczekiwań wyniki sprzedaży detalicznej, następnie 3 kwadranse później lepsze od oczekiwań wyniki produkcji przemysłowej. Wcześniej tego dnia rynek był rozchwiany przez niższy od oczekiwań bilans handlu zagranicznego z Europy. Dane amerykańskie uśpiły jednak zmienność i na głównej parze walutowej świata, którą jest EURUSD, nie działo się niemal nic. Z drugiej strony może to być już oczekiwanie na dzisiejsze posiedzenie FED i poznanie długoterminowych prognoz makroekonomicznych.
Inflacja na Wyspach rośnie
Z negatywnych prognoz ekonomistów w sprawie brexitu sprawdza się np. wzrost inflacji. Można mieć jednak duże wątpliwości, jak bardzo jest to zasługa samej Wielkiej Brytanii, a jak bardzo czynników globalnych (np. rosnących cen surowców przemysłowych). Rynki przyjęły jednak te dane jako korzystne dla funta, prawdopodobnie dokładając go do zakładki “możliwy wzrost stóp procentowych”. W rezultacie dzisiaj od rana brytyjska waluta zyskuje na wartości.
Spadek zapasów winduje ceny ropy
Ostatnie dni to niemal codziennie nowe maksima wielomiesięczne cen ropy naftowej. Rynki od jakiegoś czasu czekają zatem na korektę. Wczoraj była ku temu teoretycznie dobra okazja, ale jak się okazało, dane o zapasach w USA były znacząco niższe od oczekiwań. Spodziewano się deficytu niemal 3 mln baryłek w tym tygodniu, a okazało się, że brakuje 8,5 mln. Oznacza to, że popyt istotnie przewyższał podaż przy tym przedziale cen, co rynek szybko zaczął wyrównywać. Amerykańska ropa przekroczyła 2 dolary za baryłkę, londyńska ma już ponad 74 dolary.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - rozpoczęte budowy domów,
20:00 - USA - decyzja w sprawie stóp procentowych.
Marazm na głównej parze walutowejWarto jeszcze spojrzeć na główną parę walutową świata, bo jest ona często wyznacznikiem tego, jaki aktualnie sentyment panuje na rynkach. Co od razu można zauważyć, to panujący marazm w notowaniach EUR/USD w ostatnim czasie. Kurs porusza się w wąskim przedziale wahań między 1,2250 a 1,21. Trudno o wyklarowanie większego trendu, bo każda z tych walut jest obarczona ryzykami i inwestorzy nie mogą się do końca zdecydować. Tak jak wspominaliśmy, kulą u nogi dla dolara pozostaje polityka Fed, którą mogłaby zmienić wysoka inflacja. Tyle tylko, że nawet po wczorajszym wskazaniu CPI, które osiągnęło poziom 5% r/r gracze na rynku nie wiedzieli, który kierunek przyjąć. Wyższy poziom inflacji, aniżeli mówiły prognozy, w teorii powinien dać jasny sygnał, że Fed musi działać i zmienić coś w polityce monetarnej, a za tym przynieść umocnienie USD. A po danych stało się zupełnie odwrotnie, widocznie rynki ślepo wierzą w przejściowy charakter wzrostu cen, bo dolar po danych się osłabił. W decyzjach nie pomaga też prowadzona operacja reverse repo przez Fed, która finalnie działa na niekorzyść rentowności obligacji amerykańskich. Pojawia się tutaj spory paradoks, że mamy olbrzymią presję inflacyjną, która powinna powodować wzrost rentowności, a dzieje się odwrotnie. Również euro ma problem, by się umacniać, bo EBC, jak można było wczoraj usłyszeć, idzie w zaparte i chce utrzymać luźną politykę monetarną. Nie dziwi więc fakt, że na EUR/USD trwa marazm, który może przerwać posiedzenie Fed w przyszłym tygodniu, ale…. wcale nie musi.
Złoty traci Na wykresie GBP/PLN widzimy wybicie z formacji trójkąta górą. Jeśli ruch ten zostanie utrzymany, to możemy dotrzeć nawet w okolice 5,2350. Tak jak wspominaliśmy powyżej, złoty traci na kanwie braku zmian polityki monetarnej przez RPP, ale także w ostatnich tygodniach zauważalna jest siła brytyjskiej waluty. Gospodarka Wyspiarzy zadziwiająco dobrze radzi sobie po wyjściu z UE. Pomogło szybkie tempo szczepień w tym kraju i w konsekwencji szybsze znoszenie restrykcji, aniżeli miało to miejsce choćby w Europie. Dzięki temu gospodarka szybciej stanęła na nogi, co widzimy w kolejnych prezentowanych danych. Inwestorzy kupując funta, liczą też na to, że Bank Anglii już niebawem zdecyduje się podnosić stopy i ograniczać QE. Nie jest to oczywiście przesądzone, natomiast dane gospodarcze, jak i inflacja dają ku temu zielone światło. BoE nie musi się bać nadmiernej aprecjacji swojej waluty, która zapewne nastąpi, ale biorąc pod uwagę strukturę bilansu handlowego, czyli import zdecydowanie wyższy niż eksport, nie musi się tego obawiać. Czynnikiem ryzyka pozostają nieuregulowane kwestie z UE, które co jakiś czas mogę wychodzić na światło dzienne i przysporzyć nieco zamieszania na funcie.
Odwrócenie trenduNa parze USD/PLN również doszło do odwrócenia trendu spadkowego. Kurs po odbiciu od wsparcia na poziomie 3,6545 rośnie w górę i jest już ponad 2 grosze wyżej. Słabość złotego w relacji do amerykańskiej waluty to z jednej strony konsekwencja odwrotu od krajowej waluty, z drugiej zahamowanie słabości dolara na szerokim rynku. Luźna polityka monetarna Fed jest balastem dla zielonego, w konsekwencji działa to na plus dla rynków wschodzących. Jednak również w USA obserwujemy podwyższoną inflację, której nie widziano od wielu lat, sukcesywnie więc rośnie presja na tamtejszych decydentów polityki monetarnej, by coś zmienić i rozpocząć dyskusje na temat taperingu czy podwyżek stóp. Póki takiej komunikacji nie usłyszymy, dolar może pozostawać słaby, a więc dalszy ruch w górę na USD/PLN może być tylko chwilowy. Oporem dla wzrostów będzie górne ograniczenie trójkąta wrysowanego na wykresie w okolicach 3,6850, z kolei wsparciem będzie dolne ograniczenie i poziom 3,6540.
Banki centralne schowane za podwójną gardąZłoty traci do głównych walut w konsekwencji braku zmian polityki monetarnej przez RPP na posiedzeniu w tym tygodniu. Rada nadal jak mantrę powtarza słowa o inflacji przejściowej, mimo że ta sięga już prawie 5%, a otoczenie rynkowe wcale nie wskazuje na to, by miała nagle spaść. Funt mocniejszy, bo inwestorzy liczą, że BoE jako jeden z nielicznych podejmie odważną decyzję i rozpocznie wychodzenie z luźnej polityki monetarnej. Marazm na głównej parze walutowej świata.
Na wykresie EUR/PLN widzimy wybicie z kanału spadkowego, w ramach którego kurs poruszał się kilka tygodni. Jest to konsekwencja posiedzenia RPP, które miało miejsce w tym tygodniu. Część analityków mocno wierzyła w to, że Rada może zmienić nastawienie do polityki monetarnej w obliczu sięgającej prawie 5% inflacji. Nic takiego nie miało miejsca, a krajowi decydenci absolutnie nic nie zmienili w swoim komunikacie i nadal widzą luźną politykę monetarną jako konieczną, by wesprzeć odbudowę gospodarki po pandemii. RPP nadal traktuje wzrost cen jako zjawisko przejściowe, sygnalizując, że jesteśmy blisko jej szczytu, po którym nastąpi powolny spadek. Patrząc na rosnące ceny surowców, a przede wszystkim ropy naftowej można mieć mieszane uczucia, czy aby na pewno jest to chwilowy wystrzał. Analitycy już szacują, że cena czarnego złota może sięgnąć 100 USD za baryłkę, co jeszcze bardziej dołoży do wzrostu presji inflacyjnej, która już i tak jest ogromna. Technicznie rzecz biorąc kurs EUR/PLN ma teraz otwartą przestrzeń do poziomu 4,50 i tam powinien napotkać na pierwszy opór. Wsparciem będzie próba powrotu do kanału spadkowego, gdzieś w okolicach 4,4540.
Nuda na głównej parze walutowej Wielu ekspertów sugerowało, że czwartek może być przełomowym dniem dla trwającej stabilizacji na parze EURUSD. Pomimo posiedzenia EBC i ważnych danych z USA nic takiego jednak nie miało miejsca.
EBC nie zmienia nastawienia
O ile nie ma 100% pewnych decyzji banków centralnych, o tyle wczorajsza decyzja EBC w sprawie stóp procentowych była bardzo bliska tego stanu. Zmian stóp procentowych nie było w Europie od ponad 5 lat i pandemia koronawirusa nic w tym nie zmieniła. Co więcej, zapowiedziano, że minimum do września utrzymane zostaną programy skupu aktywów. Rynki przyjęły tę wiadomość raczej spokojnie, tym bardziej że trzy kwadranse później publikowane były ważne dane z USA.
5% inflacji w USA!
Wczoraj poznaliśmy dwa ważne odczyty zza oceanu. Ważniejsza wydaje się inflacja, która zgodnie z oczekiwaniami rośnie, ale wbrew oczekiwaniom osiągnęła 5%. Należy pamiętać, że wzrosty cen ropy w USA są znacznie wyższe niż w Europie. Dołek ropy Amerykańskiej ze względu na problem z realizacją kontraktów i odbiorem surowca w USA na początku pandemii był znacznie głębiej. Teraz z kolei ropa jest na bardzo zbliżonych poziomach zarówno w USA, jak i w Europie. To właśnie wzrost cen ropy jest jednym z najważniejszych czynników pchających ceny w górę. W dodatku do tych danych poznaliśmy kolejny najniższy wynik liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych od początku pandemii. Rynki zareagowały na te dane bardzo ostrożnie. W USA dalej nie widać oczekiwań wzrostu stóp procentowych. Widać to zarówno na kursie walut, gdzie dolar się nie umacniał, jak i na giełdach, które (pomimo słabszego zakończenia dnia wczoraj) dzisiaj są już ponad tymi poziomami.
Wielka Brytania poniżej oczekiwań
Od rana poznaliśmy pakiet danych z Wielkiej Brytanii. Dane, patrząc na wartości bezwzględne, są jak w większości państw podających odczyty rok po najgorszych spadkach covidowych, rewelacyjne. Wzrost produkcji przemysłowej o 27,5%, czy miesięczny PKB rosnący o 27,6%, to są odczyty, których w standardowych warunkach nie osiągały nawet Chiny. Z drugiej strony, wiedząc jak duże były spadki rok temu, analitycy spodziewali się nawet większego odbicia, bo o odbiciu w przypadku tych danych trzeba mówić. Funt jednak przyjął je dość dobrze, reagując tylko delikatnym osłabieniem.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 - protokół z posiedzenia RPP,
16:00 - USA - Raport Uniwersytetu Michigan.
Banki centralne w centrum uwagiWczoraj NBP dzisiaj EBC są głównymi sprawcami zamieszania na parach złotowych. Wczorajsze posiedzenie RPP tylko osłabiło złotego i oddaliło perspektywę wzrostu stóp procentowych.
RPP chce przeczekać inflację
Analitycy byli zgodni w swoich oczekiwaniach, że na wczorajszym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej nie dojdzie do zmian stóp procentowych. Spodziewali się jednak istotnych zmian w nastawieniu w prezentowanym komunikacie. Nadzieje te jednak okazały błędne. Nie tylko nie doszło do zmiany stóp procentowych, ale również utrzymano bardzo łagodny komunikat sugerujący, że do podwyżek stóp procentowych w najbliższym czasie nie dojdzie. Reakcja rynków była prosta do przewidzenia. Skoro od rana inwestorzy podkupywali euro, licząc na bardziej treściwy komunikat, to po decyzji sytuacja się odwróciła. Tuż po publikacji złoty osłabił się względem euro i innych głównych walut o około 2 grosze.
Kolejne posiedzenie banku centralnego
O ile posiedzenie RPP było istotne dla złotego, dzisiejsze posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego może okazać się ważne dla całego rynku. Analitycy nie są zgodni, czego można oczekiwać po dzisiejszym posiedzeniu. Zmiana stóp procentowych wydaje się niemal niemożliwa w najbliższym czasie. Możliwe natomiast są zmiany w programach skupu aktywów, a to może mieć istotny wpływ na notowania walut. Nie bez znaczenia jest też komunikat banku, będący swoistą prognozą gospodarczą dla strefy euro. Nawet jeżeli bank nie namiesza na rynku, to zawsze można liczyć na publikowane 3 kwadranse później dane z USA, w szczególności inflację.
Inflacja w Czechach w dół
W maju inflacja u naszego południowego sąsiada spadła z 3,1% w kwietniu do 2,9%. Jest to o tyle istotny odczyt, że oczekiwano wzrostu do 3,2%. Jest to też dość duża niespodzianka, patrząc na to, jak zmiany poziomu cen kształtują się w innych państwach tego regionu. Ciężko uznać, że to zaleta wyższych stóp procentowych niż w Polsce. Są one owszem wyższe, ale różnica 0,15% nie powinna być istotna. Korona czeska straciła w odpowiedzi na te dane, bo prognoza wzrostu stóp procentowych się oddala wraz ze spadkiem inflacji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:45 - strefa euro - decyzja EBC,
14:30 - USA - inflacja konsumencka,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.