Co by się nie działo dolar drożejeAnaliza rynku walutowego w ostatnich dniach może budzić pewne wątpliwości. Co by się bowiem nie działo, to dolar i tak powolnymi kroczkami, dzień po dniu, zyskuje na wartości. Nie przeszkodziły mu nawet słabsze dane.
Dolar mocniejszy niż dane
Pomimo wczorajszych danych makroekonomicznych dolar kontynuuje umacnianie się. Wspomniane dane to słabszy od oczekiwań indeks zaufania konsumentów Conference Board. Do tego należy jeszcze dodać słabszy indeks FED z Richmond oraz wolniej rosnące od oczekiwań ceny nieruchomości w indeksie S&P/Case Shiller. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę, że wskaźniki te w większości są na wysokich poziomach. Po prostu oczekiwania są na jeszcze wyższych. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że dzisiaj nad ranem dolar umocnił się kolejny raz względem euro i był najdroższy od niemal roku względem tej waluty.
Złoty nadal traci
Słabnące euro po raz kolejny ciągnie za sobą w dół złotówkę. Wczorajszy dzień musiał być trudny dla osób chcących kupić walutę na późne zagraniczne wakacje. Euro przez chwilę testowało poziomy 4,64 zł. Frank otarł się o 4,28 zł, a dolar osiągnął 3,97 zł i patrząc na to co się dzieje na rynku poziom 4 zł może być tylko kwestią czasu. Funt z kolei znajduje, się na poziomie 5,35 zł i mimo dziwnych problemów, które ostatnio ma tamtejsza gospodarka jest wyraźnie powyżej poziomów sprzed brexitu. Mówiąc o wycenie złotego, gdzieś w tle warto zauważyć kolejne stabilne wzrosty zachorowań na COVID-19 w Polsce, które nie pomagają odbić się złotemu.
Niespodziewana korekta na ropie
Jeszcze wczoraj rano ceny ropy naftowej na giełdzie w Londynie docierały do 80 dolarów za baryłkę. Po południu jednak doszło do wyraźnej przeceny. Po informacji z USA o rosnących zapasach surowca cena spadła o ponad 3%. Powodem był fakt, że analitycy spodziewali się dalszego spadku zapasów potwierdzającego, że na rynku jest wyraźnie za mało surowca. Zapasy jednak wzrosły i to o ponad 4 miliony baryłek. W rezultacie na rynku w ciągu tygodnia okazuje się, że jest ponad 6 milionów więcej baryłek ropy niż oczekiwano. Dla porównania to dwukrotnie więcej niż planowany miesięczny wzrost przez OPEC. Informacja ta może zatem, na jakiś czas, ustabilizować ceny.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Pln
Co nas czeka na stacjach paliw?Pomimo rosnącego dolara wzrosła też cena ropy naftowej. W rezultacie oznacza to, że złotowe ceny surowca będącego bazą dla tego co tankujemy, istotnie wzrosną. Jeżeli trend ten się utrzyma, z pewnością zobaczymy niedługo negatywne niespodzianki na stacjach benzynowych.
Jednak lepsze dane za oceanem
Wczorajsze dane na temat zamówień trochę zaskoczyły rynki. Z jednej strony zamówienia na dobra bez środków transportu okazały się niższe od oczekiwań, z drugiej strony wyraźnie rosną zamówienia na dobra trwałego użytku. Po tych danych dolar nadal kontynuował umacnianie się. W rezultacie dotarł blisko swoich maksimów względem euro z sierpnia. Do przebicia tych szczytów i bycia na najdroższym od listopada 2020 brakuje obecnie mniej niż ćwierć centa. W umocnieniu amerykańskiej waluty nie przeszkodził nawet słabszy od oczekiwań wynik indeksu Dallas FED dla przemysłu.
Złoty w odwrocie
Złotówka nie może się ostatnimi czasy odnaleźć na rynku. Dużym problemem dla polskiej waluty jest odpływ kapitału za Ocean. To właśnie umocnienie dolara powoduje, że kapitał przepływa ze strefy euro na dolara. Ruch ten jednak ma dalsze konsekwencje i wraz z odpływem kapitału ze strefy euro jest on zasysany również z gospodarek sąsiadujących. W rezultacie w odwrocie jest nie tylko polska złotówka, ale również węgierski forint czy czeska korona. Państwa te mają również drugi problem, jakim jest wciąż rosnąca krzywa zachorowań na COVID, która budzi coraz większy niepokój inwestorów.
Ropa atakuje poziom 80 dolarów za baryłkę
Ostatni raz ropa naftowa tak droga była w październiku 2018. Powodem nie są oczywiście oglądane w mediach obrazki z Wielkiej Brytanii, gdzie problem z ropą jest zupełnie inny. Powodem wzrostów są kłopoty po stronie producentów, którzy nie są w stanie dostarczać na rynek odpowiedniej ilości surowca. Jeśli kogoś przeraża poziom 80 dolarów za baryłkę i to jak wpłynie na ceny paliw, jest gorsza wiadomość. Analitycy Goldman Sachs właśnie zaktualizowali prognozy na koniec tego roku do poziomu 90 dolarów za baryłkę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - saldo obrotów towarowych,
16:00 - USA - indeks zaufania konsumentów.
Korzystny klimat dla dolara Po raz kolejny większość wydarzeń układa się korzystnie dla amerykańskiej waluty, która ponownie testuje ostatnie rekordy względem euro. W tle mamy kolejne szczyty na ropie naftowej.
Początek wyborczej telenoweli za Odrą
Niemieckie wybory parlamentarne to bardzo długa rozrywka dla obserwatorów. Powodem jest fakt, że od dawna nie ma tam wyraźnych zwycięzców. Za wyjątkiem koalicji dwóch głównych rywali (chadecji i socjaldemokratów) rządzenie wymaga koalicji minimum 3 formacji. Tym razem wspomniani główni rywale uzyskali po około 25%, co biorąc pod uwagę redukcję związaną z 5% progiem wyborczym, pozwala im razem tworzyć rząd. Możliwy jest też sojusz z zielonymi lub liberałami. Wszystkie te opcje będziemy oglądać prawdopodobnie przez jeszcze kilka tygodni, gdyż ostatnie procesy wyborcze w Niemczech miały bardzo długi okres tworzenia koalicji. Nie obędzie się to bez wpływu na waluty. Brak wiedzy o tym co będzie się dziać w głównej gospodarce europejskiej z pewnością nie pomoże euro.
Wystąpienia członków FED
W piątek poznaliśmy na wystąpieniach publicznych stanowiska członków zarządu FED. Wynika z nich, że jeszcze w tym roku możliwe jest ograniczenie poziomu programu skupu aktywów. Na przyszły rok spodziewane są podwyżki stóp procentowych. Biorąc pod uwagę tempo poprawy danych makroekonomicznych, przyspieszenie horyzontu czasowego podwyżki z 2023 na 2022 rok nie powinno budzić zaskoczenia. Kolejne potwierdzanie tej perspektywy, i to na tak wysokim szczeblu, jest jednym z powodów piątkowych umocnień amerykańskiej waluty.
Ropa znów na szczytach
Po ostatnich wzrostach cen czarnego złota jest ono najdroższe od października 2018 roku. Pokazuje to, że mino pandemii gospodarka ponownie przyspiesza. Co ciekawe działo się to pomimo uwolnienia na rynek części rezerw przez Chińczyków. Analitycy wskazują jako jeden z powodów wzrostów cen słabsze perspektywy produkcji przez OPEC. Niedoinwestowana infrastruktura nie jest w stanie pomimo wzrostów limitów wydobycia dostarczyć wystarczająco dużo surowca. W tle tych wydarzeń wypowiadają się Irańczycy, których rosnące ceny surowca zachęcają do powrotu do rozmów w ramach swojego programu nuklearnego, by zdjąć sankcje eksportowe.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - zamówienia na dobra.
Czy frank urośnie?Ciekawie wygląda wykres CHFPLN. Frank jako jedyny z wielkiej czwórki faktycznie respektuje ostatni szczyt. Dotarcie do poziomu 4,285 zł zatrzymało 15 groszowy trend wzrostowy. Wciąż nie możemy mówić jednak o jego załamaniu, więc niewykluczone, że w najbliższym czasie będziemy świadkami kolejnej próby zmierzenia się z tym poziomem. Z drugiej strony po nieudanym ataku zeszliśmy już 4 grosze w dół i coraz trudniej dopatrywać się tutaj formacji flagi. Frank powinien jednak dostawać wsparcie z Chin i jeśli Evergrande faktycznie okaże się niewypłacalny, a przecież jest to coraz bardziej prawdopodobne, powinniśmy obserwować kolejną falę wzrostową na walutach safe haven. W takim scenariuszu powinniśmy poszukać poziomów w okolicach 4,34 zł.
Brytyjczycy dążą do normalizacjiFunt po letnim przesileniu w Banku Anglii próbuje na nowo zdefiniować samego siebie. Wydaje się, że wolta Andrew Baileya, która tak mocno namieszała, okazała się, w przeciwieństwie do inflacji, przejściowa. Warto pamiętać, że Brytyjczycy od samego początku byli w gronie faworytów w wyścigu do normalizacji polityki pieniężnej. Później jednak ich bank centralny zrobił wiele, by zasiać niepewność wśród inwestorów, co nawet mu się udało. Ostatnie odczyty pokazały jednak, że faktycznie Wyspiarze będą pierwszymi z największych, których czeka podwyżka stóp procentowych. Na rynku obecnym scenariuszem bazowym są dwa takie ruchy już w przyszłym roku i choć wciąż nie dostaliśmy oficjalnego potwierdzenia, to rynek wie swoje i przeważnie wie lepiej. Funt od momentu, gdy wrócił do retoryki podwyżek kosztu pieniądza, najpierw zarysował dołek, by zaraz rozkręcić trend w górę. Obecnie znajdujemy się w całkiem stabilnym kanale wzrostowym, przez który szterling podrożał już o 16 groszy. Do szczytu z połowy sierpnia wciąż brakuje blisko 5 groszy, jednak jeśli tempo zostanie utrzymane, powinniśmy tam dotrzeć gdzieś na przełomie miesiąca.
Euro przymiarki do maksimumWspólna waluta w ostatnim czasie zeszła na dalszy plan i mocno na tym korzysta. Nie jest tak, że strefa euro nagle pozbyła się wszystkich swoich bolączek, raczej podąża ścieżkami wyznaczonymi przez Chiny i USA. Ma to dwojakie implikacje, z jednej strony słabiej radzi sobie wobec dolara, główna para ostatnio kolejny raz testowała minima przy 1,168$. Z drugiej taki układ wspiera euro w wycenie przeciwko złotemu. Po tym, jak na początku miesiąca udało się zarysować formację potrójnego dołka, zgodnie z oczekiwaniami, został wykreowany trend wzrostowy. Ten może nie jest szalenie dynamiczny, jednak bardzo konsekwentny. Wydaje się, że tylko z grzeczności zauważał kolejne lokalne opory, bez większych trudności je pokonując. Ostatecznie wyłamany został również ostatni lokalny szczyt przy 4,60 zł i co istotne wyjście górą okazało się trwałe. Obecnie trwają przymiarki do maksimum z listopada zeszłego roku, jednak prawdziwym celem wydaje się szczyt z marca tego roku. Poziom 4,666 zł jest najwyższym punktem na wykresie od ponad dekady, wyżej czekają już tylko historyczne maksima.
Tydzień dolaraOstatnie dni zdecydowanie mijają pod dyktando dolara. Inwestorzy na początku tygodnia jeszcze stali w rozterce, na czym mocniej się skupić i choć ewentualna plajta Evergrande zrobiła sporo medialnego szumu, to jednak w centrum pozostała decyzja FOMC. I choć część tygodnia charakteryzowała się mniejszą wolatywnością na szerokim rynku ze względu na wyczekiwanie czwartku, to akurat na wykresie dolara do złotego tego nie widać. Potwierdza to tylko tezę, że oprócz globalnego sentymentu naszej walucie ciąży cała masa lokalnych i wewnętrznych czynników. Skutkuje to już prawie trzytygodniowym rajdem w górę na wykresach XXXPLN. W tym czasie dolar podrożał o 16 groszy z poziomu 3,79 zł, dochodząc nawet do 3,95 zł. Co istotne bez większych przeszkód udało się pokonać pułap 3,93 zł, gdzie wypadał ostatni lokalny szczyt z połowy sierpnia. Obecnie celem wydaje się 3,965 zł, gdzie zarysowane zostały maksima na koniec marca i października. Przy okazji możemy spodziewać się chociaż próby ataku na okrągły poziom 4 zł, a jego trwałe pokonanie, powinno mieć dla złotego fatalne konsekwencje. Jak na razie jednak część optymistów próbuje dopatrywać się formacji głowy z ramionami, ale jej nieregularność budzi spore wątpliwości. Warto zwrócić za to uwagę, że zbliżamy się do linii wrześniowego trendu, którą zapewne przetestujemy już w poniedziałek. Efekt tego starcia prawdopodobnie wyznaczy kierunek ruchu na cały tydzień.
Chwila oddechu złotegoPo wielu dniach wyraźnej przeceny wreszcie mamy moment oddechu na polskiej walucie. Nie znaczy to wcale, że złoty jest mocny, po prostu jest mniej słaby niż był jeszcze, chociażby wczoraj.
Bezrobocie w Polsce
Poznaliśmy dzisiaj stopę bezrobocia wynoszącą 5,8%. Jest to wynik zgodny z oczekiwaniami. To pierwszy miesiąc od marca, kiedy bezrobocie w Polsce nie spada. Powodem jest kończenie się prac sezonowych. Pozostały jeszcze jesienne prace w rolnictwie, ale branża turystyczna zatrudnia jednak więcej osób. W rezultacie można spodziewać się, że to będzie najniższy wynik w tym roku. Do teraz pandemia kosztowała wzrost bezrobocia o 0,8%. Złoty reagował korzystnie, ale biorąc pod uwagę, jakie dane opublikowano równolegle z bezrobociem, nie można przypisywać tego tylko temu czynnikowi.
Indeksy koniunktury z Europy
Dzisiaj o 10:00 poznaliśmy wyniki odczytów PMI dla strefy euro. Opublikowane wcześniej dane zarówno z Francji jak również z Niemiec wskazywały, że odczyt będzie słabszy od oczekiwań. Analitycy przewidywali i tak spadki, ale nie tak silne jak te, które mieliśmy. Wyniki bez kontekstu są generalnie dobre, menedżerowie nadal w ankietach przewidują wzrosty, po prostu słabsze niż wcześniej. Istotne jest jednak to, że inwestorzy wykorzystali te dane jako pretekst do zrealizowania przynajmniej części zysków z ostatniego osłabienia złotego. Po tych danych w ciągu godziny euro, które przed publikacją kosztowało 4,62 zł, teraz kosztuje 4,60 zł.
Federalny komitet otwartego rynku umacnia dolara
Wczorajsze posiedzenie amerykańskiego odpowiednika naszej rodzimej Rady Polityki Pieniężnej przyniosło kilka niespodzianek. Brak zmian stóp procentowych był oczywisty i tu nie można mówić o zaskoczeniu. Potwierdzono jednak możliwość ograniczenia programu skupu aktywów, co jest potencjalnie bardzo złą wiadomością dla giełdy, gdzie trafia spora część z drukowanych pieniędzy. Dla rynków walutowych istotniejsze są jednak informacje, że podwyżki stóp procentowych mogą nadejść szybciej niż dotychczas sądzono. Patrząc na poziom inflacji oraz inne dane makroekonomiczne wiadomość ta nie powinna dziwić, a jednak długotrwała narracja o przejściowości inflacji zrobiła swoje. Po tych danych dolar był wczoraj najdroższy względem euro od połowy sierpnia.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
15:45 - USA - indeks PMI dla przemysłu.
Euro już po 4,63Kolejny dzień słabości złotego za nami. Polska waluta pomimo przyzwoitych danych makroekonomicznych wciąż jest w odwrocie. Inwestorzy czekają dzisiaj na decyzje Amerykanów w sprawie stóp procentowych.
Gdzie jest koniec tego ruchu?
Wczoraj pomimo dobrych danych z gospodarki złoty wciąż był w odwrocie. Sprzedaż detaliczna rośnie w Polsce o 10,7%, czyli 0,7% powyżej oczekiwań analityków. Pomimo tego wczoraj złoty ustalał kolejne najsłabsze poziomy względem euro od przełomu marca i kwietnia. Obecna sytuacja na rynku powoduje, że inwestorzy nie patrzą przychylnie na polską walutę. Na uwagę zasługuje jednak korekta ostatnich spadków na giełdzie, co może sugerować, że wcale nie jest tak źle jak dotychczas sądzono.
Węgrzy wolniej podnoszą stopy procentowe
Zgodnie z wczorajszymi oczekiwaniami Bank Centralny Węgier podniósł stopy procentowe. W trakcie trzech ostatnich posiedzeń podnoszono stopy procentowe o 0,3% uzyskując 1,5%. Tym razem podniesiono je o zaledwie 0,15% uzyskując 1,65%, czyli ponad 1,5% wyższą stopę procentową niż w Polsce. Kraj ten miał potencjalnie jeszcze większe problemy z inflacją niż Polska, gdyż za czerwiec pokazał inflację powyżej 5% od tego czasu udaje się ją jednak trzymać na poziomie 5% lub niżej. Rynki walutowe zareagowały osłabieniem forinta, gdyż analitycy liczyli na kolejne mocne cięcie stóp.
Rynek nieruchomości w USA nadal rośnie
Wczorajsze dane na temat budowy domów pozytywnie zaskoczyły inwestorów. Zarówno pozwolenia na budowę domów jak i rozpoczęte budowy przekroczyły wyraźnie oczekiwania. Pokazuje to bardzo dobrą kondycję tego sektora za oceanem. Niskie stopy procentowe zachęcają do zwiększonych inwestycji, bo są one realnie tańsze niż w okresie wysokich stóp. Należy jednak pamiętać, że koszty obsługi długu wzrosną, jeżeli stopy procentowe pójdą w górę. Dolar przyjął te dane bardzo spokojnie utrzymując wysokie poziomy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
20:00 - USA – decyzja w sprawie stóp procentowych
Euro przebija 4,60 złKumulacja negatywnych sygnałów na rynkach powoduje, że złoty jest wyraźnie w odwrocie. Słabsze dane makroekonomiczne oraz problemy na giełdach spowodowały przecenę rodzimej waluty.
Słabsze dane z Polski
Produkcja przemysłowa, opublikowana wczoraj przez GUS nie osiągnęła oczekiwanych poziomów. 13,2% w skali roku to dobry wynik, ale nie tak dobry jak oczekiwano. Jak to często bywa, ostatnio na wynik ten lepiej spojrzeć z perspektywy średniej dwuletniej. W zeszłym roku wzrost wynosił 1,5%. Mamy zatem średnioroczny wzrost poniżej 7,5%. Ten poziom z kolei jest już zupełnie standardowym wynikiem dla gospodarki takiej jak Polska. Złoty przyjął te dane negatywnie osłabiając się względem euro. Pod koniec dnia euro kosztowało przez chwilę nawet 4,61 zł.
Szwedzi nie zmieniają stóp procentowych
Dzisiejsza decyzja w Szwecji jest początkiem tego tygodniowej serii decyzji banków centralnych w sprawie stóp procentowych. Zgodnie z oczekiwaniami Szwedzi nie zmienili stóp procentowych utrzymując dotychczasowy poziom 0%. Co ciekawe Szwedzi podnosili rekordowo niskie stopy procentowe jeszcze przed pandemią. W latach 2016-2018 stopy procentowe wynosiły -0,5%. W trakcie pandemii koronawirusa nie zostały już ponownie obniżone wbrew działaniom większości banków centralnych. Jest to jeden z powodów, przez które korona szwedzka od początku pandemii umocniła się wyraźnie względem euro.
Sytuacja na giełdach
Po piątkowym lekkim spadku na WIG-u wczoraj mieliśmy niespodziewanie duży spadek na otwarciu. Dzisiaj od rana rynek powoli odrabia straty, ale wciąż jest około 3% poniżej poziomów z zeszłego tygodnia. Spadki te mają najprawdopodobniej swój początek w Azji, gdzie w Chinach poważne problemy ma jeden z największych deweloperów. To właśnie potencjalne bankructwo tego podmiotu jest powodem zamieszania na rynkach. Wzrost niepewności powoduje, że inwestorzy unikają bardziej ryzykownych inwestycji. To z kolei przekłada się również w dalszej kolejności na słabość złotego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Węgry – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – pozwolenia na budowę domów i rozpoczęte budowy.
USA zasysa kapitał Poprawiająca się sytuacja gospodarcza za Oceanem powoduje, że płynie tam coraz więcej kapitału. To wszystko odbija się silną czkawką złotemu, który wyraźnie traci.
Inflacja w Europie
W piątek opublikowano dane na temat inflacji dla strefy euro. Zgodnie z oczekiwaniami wskaźnik ten wyraźnie rósł. Wynosi on obecnie już 3%, to wzrost o 0,8% w ciągu miesiąca i sygnał, że wzrost cen może być problemem również w strefie euro. Jest to problematyczna sytuacja dla południa kontynentu. W szczególnie złej sytuacji są Włochy, które mają obecnie największe problemy gospodarcze. Gdyby miało dojść do podwyżek stóp procentowych lub zmniejszenia programu skupu aktywów można spodziewać się tylko pogłębienia problemów. Działania te są jednak standardowymi środkami, które podejmuje się walcząc z rosnącą inflacją.
Dolar znów zyskuje
Amerykańskiej walucie pomaga jednak nie tylko brak perspektyw podwyżek stóp procentowych w Europie. Inwestorzy podchodzą bardzo optymistycznie do perspektyw rozwoju tamtejszej gospodarki. Nie przeszkodził w tym nawet rosnący wolniej od oczekiwań indeks Uniwersytetu Michigan. W piątek dolar kolejny dzień umacniał się względem euro. Dzisiaj brakuje raptem ćwierć centa, by dolar był najmocniejszy względem euro od początku listopada zeszłego roku.
Złoty w odwrocie
Dobra passa dolara ma też negatywne konsekwencje dla złotego. Odpływający kapitał ze strefy euro za ocean jest też wysysany z innych rynków. W ostatnich dniach tracą na wartości również waluty naszego regionu. Dotyczy to głównie złotego i forinta. Czeska korona jest pod mniejszą presją, ale w Czechach spodziewana jest podwyżka stóp procentowych w przyszłym tygodniu, stąd inwestorzy już zaczynają się na nią przygotowywać. Euro osiągnęło dzisiaj poziom 4,60 zł. Ostatni raz tak drogie było w lipcu tego roku, wtedy jednak odbijało się tuż powyżej tego poziomu. Zobaczymy, czy sytuacja się powtórzy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak istotnych odczytów.
Szwajcaria wraca do korzeniWykres franka do złotego jest tak naprawdę wypadkową wcześniej omawianych par walutowych. Szwajcaria w ostatnim czasie powróciła do swoich korzeni, stając się nie tylko neutralna dla rynków, ale wręcz przezroczysta. Frank wciąż jest traktowany jako bezpieczna przystań, przez co widać pewną korelację z dolarem amerykańskim, przy czym w przypadku franka mamy do czynienia z czystym sentymentem globalnym, oczyszczonym z lokalnych szumów, czego nie możemy powiedzieć o „zielonym”. I właśnie na tym wykresie najlepiej widać słabość rodzimej waluty. Złoty traci praktycznie na każdej płaszczyźnie, wobec koszyka safe haven, wobec szerokiego rynku, ale również wewnątrz naszego koszyka. Słabsza jest tylko turecka lira i szczerze mówiąc, jest to niewielkie pocieszenie. Frank po tym, jak wyhamował spadki przy poziomie 4,137 zł, zaczął odbijać. Najpierw błyskawicznie powrócił do kanału wyrysowanego jeszcze na początku sierpnia, po czym niewiele sobie robiąc z górnego ograniczenia, wyszedł jeszcze wyżej. Obecnie kieruje się do istotnego oporu znajdującego się przy 4,21 zł i jeśli uda się go sforsować, całkiem możliwy jest scenariusz, w którym poszukamy tegorocznych szczytów.
Funk nieźle sobie radzi na szerokim rynkuCiekawie wygląda sytuacja na brytyjskim funcie. Zwłaszcza że tu mamy do czynienia z pewnym odwróceniem oczekiwań inwestorów względem koszyka walut gospodarek wschodzących. Funt na samym początku fali podnoszenia stóp procentowych był wymieniany jako „pierwszy największy” gotowy na ten ruch. Później jednak Bank Anglii zrobił naprawdę dużo, by ten pogląd zrewidować. Co ciekawe na Wyspach w przeciwieństwie do reszty świata głównym argumentem za normalizacją polityki pieniężnej była zdrowa gospodarka, a nie rosnąca inflacja. Ostatecznie ten czynnik okazał się niewystarczający, dlatego później funt zaczął tracić na wartości na szerokim rynku. Sytuacja zmieniła się ostatnio, gdy okazało się, że wirus inflacji dotarł również do Londynu. Obecnie inwestorzy nie mają wątpliwości, że Brytyjczycy zaczną zaciskać pasa jeszcze w tym roku, tak by w przyszłym móc rozpocząć cykl podwyżek stóp. To nastawienie mocno wspiera funta, który w dwa tygodnie podrożał o prawie 15 groszy. Co więcej, swoją siłę pokazuje nie tylko wobec pokiereszowanego złotego, ale również całkiem nieźle sobie radzi na szerokim rynku.
Ostatnie odrodzenie dolaraOstatnie zawirowania to nie tylko wypadkowa czynników związanych z walutami naszego koszyka, ale również ostatniego odrodzenia dolara. „Zielony” po słabszym okresie ostatnio znowu rośnie w siłę, co ma związek, z tym że na rynkach na nowo są dostrzegane stare ryzyka, które w ostatnim czasie poszły trochę w zapomnienie. Tak więc mamy na tapecie kolejną falę pandemii, która zwłaszcza teraz w przededniu jesienno-zimowego sezonu rośnie na znaczeniu. Rynki do tej pory pokładały ogrom wiary w siłę propagandy. Zakładano, że po tak intensywnej kampanii na rzecz wakcyn, kraje zachodu będą zwlekać, ile się da z wprowadzaniem kolejnych lockdownów, tak by społeczeństwa nie zwątpiły w sens szczepień. Dodatkowo ryzykiem, które na nowo zyskuje blask, jest spowolnienie w największej fabryce świata. Ostatnie odczyty z Państwa Środka budzą coraz większy niepokój. No i na koniec mamy coroczne ryzyko związane z dojściem amerykańskiego budżetu do ściany i potrzebą zwiększenia limitu zadłużenia. I choć niektóre te czynniki są związane bezpośrednio z dolarem, to i tak zachowania stadne wspierają bezpieczne przystanie na czele z amerykańską walutą. To spowodowało, że kurs USDPLN w krótkim czasie odsunął się od ostatniego dołka o ponad 10 groszy. Już teraz do ostatniego szczytu brakuje zaledwie 5 groszy i patrząc na dynamikę ostatnich ruchów, jest to do połknięcia w nadchodzącym tygodniu.
Specyficzny przełom miesiąca Za nami wyjątkowo specyficzny moment na rynkach. Na przełomie miesiąca inwestorzy nagle uwierzyli w siłę sprawczą inflacji, w zdrowy rozsądek banków centralnych, oraz w każde ryzyko z tym związane. Na kanwie tego waluty naszego koszyka wyraźnie się umocniły na szerokim rynku. Jest to przede wszystkim zasługa Czech i Węgier, które już wcześniej rozpoczęły cykl podwyżek. Reszta regionu trochę na gapę załapała się na ten pociąg, zyskując przewagę, na którą tak naprawdę sobie nie zasłużyły. Mowa tu przede wszystkim o dwóch walutach, czyli tureckiej lirze oraz naszym złotym. W jednym i drugim przypadku polityka prowadzona przez banki centralne jest mocno zależna od lokalnych władz i zarazem oderwana od realnych celów związanych z wartością pieniądza.
Złoty pod koniec sierpnia wyraźnie się umocnił względem euro, nie tylko odchodząc od lokalnych szczytów, przebijając kanał wcześniej uznawany za fair value, ale ostatecznie dochodząc do dolnego ograniczenia szerokiej konsolidacji, przy poziomie 4,50 zł. W tym miejscu para ta napotkała jednak na wsparcie, którego nie była w stanie pokonać, mimo trzykrotnych prób. Uformowanie solidnego dołka dało pretekst do korekty, która napędzana czynnikami zewnętrznymi przerodziła się w większy ruch. Ten ostatecznie wymazał praktycznie cały zasięg wcześniejszej aprecjacji, przywracając kurs w okolice 4,59 zł.
Pensje rosną szybciej niż ceny Szukając pozytywów w obecnej sytuacji warto zwrócić uwagę, że przynajmniej wg. danych GUS pensje w Polsce rosną szybciej niż inflacja. Z drugiej strony rosną średnio, więc z pewnością wynagrodzenia nie wszystkich.
Inflacja bazowa w Polsce
Wczoraj poznaliśmy kolejny istotny odczyt w ramach zmian cen. Wiele osób wskazuje, że inflacja bez cen energii i żywności mieści się poniżej 4% i wynosi 3,9%. Zawsze jednak znajdzie się parametr, który będzie wyglądał korzystniej niż łączny wynik. Co ważniejsze inflacja bazowa okazała się jednak zgodna z oczekiwaniami, ciężko ją zatem brać jako prognozę normalizacji cen. W rezultacie presja na podwyżki stóp jest wciąż silna. Na razie przegrywa jednak z potencjalnym ryzykiem eskalacji kolejnej fali pandemii, która pomimo relatywnie niskich liczb ma niestety imponujące wzrosty procentowe.
Dane z USA
Wczoraj poznaliśmy dwa istotne odczyty zza Oceanu. Pierwszym z nich była sprzedaż detaliczna, która wypadła wyraźnie lepiej od oczekiwań. Szczególnie dobrze wypadł wariant bez samochodów, który okazał się aż 2% lepszy od oczekiwań. Do tego wnioski o zasiłek dla bezrobotnych teoretycznie nie osiągnęły oczekiwanych poziomów, ale biorąc pod uwagę wyraźny spadek z ostatnich tygodni, „efekt jojo” nie był szczególnie silny. Są to tygodniowe odczyty, zatem często się zdarza, że jakieś dane nie spłyną na czas lub po prostu są przesunięte i pojawiają się w kolejnej publikacji. Nie może zatem dziwić, że po tych dobrych danych dolar był wczoraj najsilniejszy względem euro od końca sierpnia.
Pensje w Polsce
GUS podał dzisiaj jeden z odczytów budzących największe zainteresowanie. Wynagrodzenia rosną w Polsce o imponujące 9,5% w skali roku. Zatrudnienie z kolei o 0,9%. Są to bardzo dobre dane dla pracowników. Nie tylko zarabiają coraz więcej, ale również widać, że ubywa wolnych rąk do pracy. Ta sama wiadomość jest z kolei słabsza dla pracodawców, którzy muszą liczyć się z rosnącą presją płacową. Jest to również dobry sygnał dla polskiej waluty, pokazuje on bowiem, że kondycja rynku pracy jest bardzo dobra pomimo pandemii.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
11:00 - Strefa euro – inflacja konsumencka,
16:00 - USA – Raport Uniwersytetu Michigan.
Dzień pełen „atrakcji” na rynkachBędzie się działo, tak w skrócie można opisać czwartkowy handel. Dane o inflacji z Chin już za nami. W dalszej kolejności decyzja EBC w sprawie stóp procentowych, konferencja prasowa prezesa Europejskiego Banku Centralnego, zasiłki dla bezrobotnych z USA. O 15 na pytania dziennikarzy będzie odpowiadał profesor Glapiński. Na deser szereg wystąpień członków Fed.
PPI może prognozować wzrost CPI
Tydzień na rynkach, mimo że rozpoczął się tak naprawdę dopiero we wtorek (w poniedziałek święto w USA), należy do niezwykle ciekawych. Również dzisiaj inwestorzy nie powinni się nudzić, a zmienność wykazywać podwyższony stan. Jeszcze w nocy pojawiły się dane z Chin na temat inflacji producenckiej. Wzrosła ona w relacji r/r aż o 9,5% przy prognozach na poziomie 9,1%. Jest to kolejny dowód na to, że mamy boom na towary, a taki wzrost u producentów może być zwiastunem dalszych wyższych poziomów inflacji konsumenckiej.
Lagard i temat wyższej inflacji
Nieco później, bo o 13.45, poznamy decyzję EBC w sprawie stóp procentowych. Trudno byłoby znaleźć analityka, który obstawiałby możliwą zmianę kosztu pieniądza na dzisiejszym posiedzeniu. Bank centralny strefy euro utrzyma luźną politykę monetarną i dotychczasowy poziom QE. Wydaje się, że ważniejsza może być późniejsza konferencja prezes Lagard, która nie uniknie pytań o wyższą inflację. Owszem EBC niedawno zmienił cel inflacyjny, ale widzimy narastanie presji na wzrost cen, co może spowodować, że decydenci ze strefy euro będą pod ścianą, co w takiej sytuacji zrobić. Czy jednak iść drogą Fed i powtarzać jak mantrę, że inflacja jest przejściowa, czy jednak zdecydować się na jakiś ruch w polityce monetarnej? Scenariusz bazowy to jednak gołębi przekaz, który może nieco osłabić wspólną walutę.
Glapiński w ogniu pytań
O 15 na pytania wyselekcjonowanej grupy dziennikarzy odpowiadał będzie prezes RPP. Wczoraj decydenci polityki monetarnej z naszego kraju zdecydowali o utrzymaniu luźnej polityki monetarnej i utrzymali stopy procentowe na dotychczasowym poziomie. Dzisiaj profesor Glapiński z pewnością wyjaśni tę decyzję i oczywiście nie zabraknie pytań o wysoką inflację i dalsze działania RPP. Prezes co prawda niemal wszystko powiedział już przed decyzją w weekendowym wywiadzie, niemniej jednak warto śledzić dzisiejsze wystąpienie. W kontekście złotego kluczowe będą słowa o możliwej interwencji, o której wspomniał prezes dla PAP, być może Glapiński wyjaśni, jaka skala umocnienia złotego jest dla niego akceptowalna i ewentualnie jakiego poziomu na EUR/PLN nasz bank centralny będzie bronił. W teorii dzisiejsza konferencja ma same zagrożenia dla krajowej waluty i spodziewamy się delikatnego osłabienia.
Ciekawie również za oceanem
O 14.30 nastąpi prezentacja danych o zasiłkach dla bezrobotnych. Po rozczarowaniu publikacjami z rynku pracy w USA w zeszłym tygodniu dzisiejsza prezentowana liczba nabierze jeszcze większego znaczenia. W godzinach popołudniowych swoje wystąpienie będzie miał szereg członków Fed. Są one o tyle istotne, że inwestorzy doszukiwać się będą wzmianek o dacie początku taperingu, czyli wychodzenia z QE. Początkowo brano pod uwagę termin ogłoszenia już na wrześniowym posiedzeniu. Sytuacja jednak mocno się zmieniła po zaskakująco niskiej liczbie nowych miejsc pracy, która ma być kluczowym elementem, by rozpocząć proces normalizacji polityki monetarnej w USA. Ciekawe będzie też, jak członkowie Fed podchodzą do zagrożenia wariantem Delta koronawirusa i kolejną falą pandemii. Patrząc na rynki giełdowe w ostatnich dniach widzimy strach i przecenę dość głęboką, czy podobny przekaz trafi z ust decydentów z FOMC? Okaże się w najbliższych godzinach.
Wszystko co ważne już zostało powiedzianePosiedzenie RPP w centrum uwagi. Weekendowy wywiad prezesa Glapińskiego zepsuł nieco emocje inwestorów wyczekujących niespodzianki po decyzji Rady. Złoty stabilny od początku tygodnia, EUR/PLN blisko 4,50. Dolar wyhamowuje impet wzrostowy w relacji do euro.
RPP decyduje, dziennikarze już nie online
Wydarzeniem tego tygodnia dla rodzimego rynku jest bez wątpienia dzisiejsza decyzja RPP w sprawie stóp procentowych w Polsce. Jutro odbędzie się konferencja prasowa prezesa Glapińskiego i co ważna w starej formule, czyli z fizyczną obecnością dziennikarzy. Rada spotyka się pierwszy raz od niemal dwóch miesięcy, po drodze na rynek trafiły dane m.in. o inflacji za sierpień na poziomie ponad 5%, co spowodowało, że inwestorzy zaczęli mocno dyskutować o tym, czy nie dojdzie do podwyżki stóp procentowych.
“Mały” psikus prezesa
Całą “zabawę” w postaci oczekiwania na decyzję Rady i późniejszą konferencję prasową podkopał wywiad w weekend prezesa RPP. Glapiński jednoznacznie stwierdził, że podwyżka stóp procentowych w obecnym momencie na początku możliwej IV fali pandemii byłaby niezwykle ryzykowna. Padły też słowa o inflacji, która nadal według prezesa RPP ma charakter przejściowy i za kilka miesięcy powinna ostro wyhamować. Tym samym w zasadzie wszystko już zostało powiedziane, a ewentualne wnioski o podwyżkę stóp w Polsce przepadną na dzisiejszym posiedzeniu.
Interwencja na złotym możliwa
Całość wypowiedzi trafiła na rynki w poniedziałek i mocno wyhamowała trend umacniający złotego, który rozpoczął się od momentu publikacji inflacji CPI za sierpień. Złoty w tym krótkoterminowym trendzie spadkowym w relacji do euro dotarł do poziomu 4,50. Prezes Glapiński jednak postanowił nieco schłodzić głowy inwestorów grających na umocnienie złotego i obserwujemy niewielkie odreagowanie, które może nieco przyśpieszyć po samej decyzji RPP i czwartkowej konferencji. Prezes w wywiadzie powiedział również, że możliwa jest interwencja na rynku, by powstrzymać nadmierne umocnienie złotego. Nie wydaje się jednak, by EUR/PLN przebił poziom 4,55.
Słabość euro, nie siła dolara
Jeśli chodzi o szeroki rynek, to zauważalny jest spadek głównej pary walutowej świata w okolicach 1,1830. W tym wypadku przyczyn takiego ruchu nie należy szukać po stronie USD, bo tutaj pojawiły się czynniki podażowe ze strony kiepskich danych z rynku pracy, a więc nie powinny wpływać na wzrost siły waluty. Wydaje się, że słabość euro w relacji do dolara to konsekwencja zbliżającego się posiedzenia EBC w czwartek, które może zabrzmieć gołębio i odsunąć mocno w czasie rozpoczęcie procesu normalizacji polityki monetarnej w strefie euro. Ruch na południe na parze EUR/USD ma wytłumaczenie fundamentalne, jeśli zderzymy ze sobą prowadzone polityki pieniężne, to dojdziemy do wniosku, że USA i strefa euro są na dwóch różnych biegunach i z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że podwyżki stóp procentowych szybciej rozpoczną się w Stanach, aniżeli na naszym kontynencie.
Zasada niewypowiadania się nie dotyczy prezesa NBPKalendarz makroekonomiczny na wtorek nie będzie sprzyjał zmienności. Analitycy już żyją środową decyzją RPP w sprawie stóp procentowych. Prezes Glapiński we wczorajszym wywiadzie dla PAP wyraźnie tonuje nastroje wokół podwyżek stóp w naszym kraju. Poziom na EUR/USD nadal się broni.
Brakuje zapalników zmienności
Początek tygodnia przebiega na rynkach bardzo leniwie. Wczoraj świętowali Amerykanie, więc przy braku jednego z największych centrów finansów zmienność była wręcz symboliczna. Dzisiaj również, patrząc na kalendarz makro, nie można się spodziewać większych ruchów na rynku. Praktycznie z ważniejszych rzeczy mamy tylko indeks ZEW z Niemiec, który ma pokazać pogorszenie nastrojów, ale to nie może dziwić, skoro jesteśmy tuż przed możliwą nową falą pandemii koronawirusa. Na euro te dane nie powinny mieć większego wpływu.
Szansa na jakiś ruch iluzoryczna
Jeśli chodzi o nasz rodzimy rynek, to inwestorzy już dziś powinni się ożywić i „ustawiać” pod posiedzenie RPP. Decyzję w sprawie stóp procentowych w Polsce poznamy w środę. Po publikacji inflacji za sierpień i wyniku 5,4% część analityków spodziewa się, że Rada może rozpocząć proces normalizacji polityki monetarnej, by jednak wzrost cen nieco przyhamować. Abstrahując od tego, że taki krok miałby sens, po prostu nie wydaje się, że to się wydarzy, bo brakuje większości w Radzie, by taki nawet symboliczny wzrost stóp przeforsować.
Prezes nie czekał do posiedzenie
Na inwestorów oczekujących takiego ruchu kubeł zimnej wody wylał we wczorajszym opublikowanym wywiadzie prezes Glapiński. Stwierdził, że „wszystkie prognozy” wskazują na spowolnienie inflacji już na początku przyszłego roku, co oczywiście oznacza brak zmian w polityce monetarnej, jak to można wywnioskować. Skąd taka pewność prezesa tego nie wiemy, ale oczywiście wykluczyć tego, że ma rację, nie możemy. Nie da się jednak ukryć, że luźna polityka pieniężna połączona z drukowaniem pieniądza niemal ze 100% pewnością wpływa na mocne pobudzenie wzrostu cen.
Złoty oberwał
Wywiad prezesa RPP tuż przed samym posiedzeniem i gołębi ton wpłynął momentalnie na złotego. Krajowa waluta w relacji do głównych walut zaczęła tracić, choć zmiany są raptem 2-3 groszowe. Niemniej jednak wraz ze zbliżaniem się posiedzenia RPP i konferencją prasową tuż po posiedzeniu mogą jeszcze dodać presji podażowej naszej walucie. Spodziewać się można wzrostu EUR/PLN w okolice 4,55.
Fed z czerwonym światłem
Czynnikiem zewnętrznym, który sprzyja PLN, jest bez wątpienia słabość dolara na szerokim rynku. W dniu wczorajszym EUR/USD nieco zszedł na dół, ale szybko ten ruch został zanegowany, więc można go traktować w kategoriach obrony oporu na poziomie 1,19 i lekkiego odreagowania w związku z tym. Wydaje się jednak kwestią czasu, jak rynek postanowi jeszcze raz spróbować poziom ten sforsować, a szansa na jego przebicie nadal jest, w końcu w głowach inwestorów nadal jest raport z rynku pracy, który włączył czerwone światło dla Fed w kwestii rozpoczęcia normalizacji polityki pieniężnej. W tym kontekście warto śledzić kolejne wypowiedzi członków FOMC, które będą się pojawiać od środy do piątku.
Tydzień banków centralnych Amerykanie świętują, co może przełożyć się na niższą zmienność na rynkach. Tydzień pod znakiem posiedzeń banków centralnych. RPP w środę podejmie decyzje odnośnie stóp procentowych w Polsce, czy możemy liczyć na zaskoczenie?
Bez Amerykanów
Początek nowego tygodnia nie powinien zwiastować większych ruchów na rynku FX. Dzisiaj w Stanach Zjednoczonych obchodzone jest Święto Pracy, co oznacza brak inwestorów z tego zakątka i tym samym niższą płynność. Warto również wspomnieć, że ten tydzień nie będzie przebiegał pod znakiem danych makro z USA. Tym samym jeśli chodzi o USD, to nadal możemy być świadkami dyskontowania piątkowych publikacji z rynku pracy, które okazały się dużym rozczarowaniem i były po prostu słabe. Tym samym rynek nadal wierzy w utrzymanie przez Fed luźnej polityki monetarnej, co może być “kulą u nogi” dla dolara.
EBC posiedzi, pogada, ale nic nie zmieni
Uwaga rynków w tym tygodniu powinna skupiać się na posiedzeniu EBC w sprawie stóp procentowych. Co rusz w mediach pojawiają się wypowiedzi poszczególnych członków banku centralnego o tym, że powinno się rozpocząć ograniczanie stymulacji monetarnej, rozpocząć redukcję QE. Tyle tylko, że to nadal zdecydowana mniejszość i nie wydaje się, by EBC miał zmienić swój przekaz, a raczej podtrzymać gołębie nastawienie. Całkiem niedawno wspomniany Europejski Bank Centralny dopiero zmienił cel inflacyjny, co może wskazywać na to, że jeszcze długo w strefie euro będzie prowadzona luźna polityka monetarna. Przede wszystkim scenariusz bazowy to taki, że EBC znacznie później zacznie normalizować politykę pieniężną aniżeli Fed, który dopiero co o tym myśli.
RPP również “wait & see”
Jeszcze przed posiedzeniem EBC odbędzie się takowe spotkanie również w Polsce. RPP podejmie decyzję w sprawie stóp procentowych w naszym kraju. Oczekiwania rynków (biorąc pod uwagę ostatnie umocnienie złotego) mogą być takie, że Rada zdecyduje się na podwyżkę stóp w Polsce, a powodem będzie wysoka powyżej 5% inflacja w sierpniu. Tyle tylko, że to oczekiwania, a realnie podchodząc do sprawy trudno liczyć na jakieś zmiany w polityce monetarnej.
Złoty może być pod presją
Owszem ktoś powie: “rosną jastrzębie w RPP”, ale nadal dużo brakuje do większości, która mogłaby zdecydować się na taki dość odważny krok i podnieść stopy w Polsce. Byłoby to oczywiście uzasadnione jak najbardziej, bo presja inflacyjna jest niebywale silna i absolutnie nie widać, by miała słabnąć, niemniej jednak NBP podobnie jak EBC nie wyjdzie przed szereg i nie rozpocznie procesu normalizacji szybciej niż Fed. Na plus takiego oczekiwania jest to, że złoty powinien pozostać na nadal wysokich poziomach i wspierać eksport, który sporo dorzuci do i tak wysokiego PKB w Polsce. Można więc założyć, że jeśli RPP zabrzmi znów gołębio, to krajowa waluta nieco straci.
Mozna obniżka EUR względem PLNEUR/PLN przez większość sierpnia poruszał się w przedziale 4,55 zł - 4,59 zł. Chociaż było czuć wyczekiwanie na atak na 4,60 zł, to ostatecznie do niego nie doszło. Ruch na północ coraz wyraźniej się wygaszał, by wylądować już w naprawdę wąskim (ok. 2-groszowym) trendzie bocznym. Mogło to wskazywać na gotowość do podjęcia zdecydowanych kroków i tak też się stało. Pewne zawahanie nastąpiło przy 4,55 zł, ale nic nie było już w stanie zatrzymać tej przeceny. Jednym z decydujących argumentów dla rynku dla kontynuacji tak gwałtownej zniżki była sierpniowa inflacja nad Wisłą (rekordowe 5,4%), która rozpaliła jeszcze bardziej oczekiwania wobec działań RPP. Rozpoczęcie cyklu zacieśniania monetarnego mogłoby być znaczącym impulsem dla dalszego umocnienia złotego. Jednak na to może być jeszcze za wcześnie na nadchodzącym posiedzeniu (przyszła środa), lecz mimo wszystko inwestorzy będą uważnie wczytywali się w komunikat po spotkaniu, aby pozycjonować się pod złotego na przyszłe tygodnie. Po 6-groszowej obniżce w ciągu zaledwie kilku dni kurs euro został zatrzymany na wsparciu przy 4,50 zł. Są to miesięczne minima, a ich pokonanie mogłoby zwiastować szybki marsz w kierunku 4,45 zł. Na razie znowu obserwujemy bardzo wąskie korytarz boczny, który chyba w głównym stopniu jest wyczekiwaniem na wydarzenia na eurodolarze.
SN odroczył decyzję w sprawie kredytów frankowychKurs CHF/PLN w dużej mierze odwzorowuje zachowania pozostałych głównych walut w stosunku do złotego. Kulminacja osłabienia rodzimej waluty nastąpiła w okolicach 20 sierpnia po dotarciu powyżej 4,28 zł, które ostatnio mogliśmy oglądać w październiku zeszłego roku. Wtedy rynkowy sentyment wreszcie się odwrócił, a wykres skierował się na południe. Ścieżka zejścia nie była szczególnie stabilna, wiązała się z pewnymi ruchami korekcyjnymi, ale po pokonaniu wsparcia poniżej 4,22 nie było już drogi odwrotu. W ten sposób w niezwykłym tempie dotarliśmy do poziomu 4,15 zł, który jeszcze dzielnie się broni, ale jego mury zdają się coraz bardziej nadkruszone. W ciągu dwóch tygodni kurs franka doznał 13-groszowej obniżki i otwartym pozostaje pytanie, czy to już koniec? Tym bardziej że minima z przełomu czerwca i lipca przy 4,10 zł nie są już daleko. Jeżeli jednak nastawienie inwestorów do złotego podupadnie, to korekta może nas skierować w szybkim tempie kilka groszy wyżej. Polski Sąd Najwyższy nie chce przeciąć gordyjskiego węzła kredytów frankowych i ponownie odroczył decyzję w tej sprawie. Tym razem przeszkodą do wydania postanowienia były (powoli coraz bardziej uciążliwe dla całego wymiaru sprawiedliwości) wątpliwości dotyczące kwestii formalnych w składzie sędziowskim. Niestety frankowiczom wciąż pozostaje droga sporu przez sądy powszechne, w których jednak można już zauważyć pewną linię orzeczniczą, co ważne w dużej mierze korzystną dla kredytobiorców. Niektóre banki (np. PKO BP) szykują się do masowej akcji ugodowej z klientami, więc możliwe, że problem (nie bez bólów) rozwiąże się sam, zanim SN wyda wiążące orzeczenie. Na razie to ryzyko kursowe znowu odsuwa się w czasie.
Osłabienie dolaraKurs USD/PLN po dotarciu do 3,93 zł, czyli prawie 5-miesięcznych maksimów, miał dość i skierował się żwawo na południe. Niewątpliwie było to związane z osłabieniem „zielonego” na szerokim rynku, ze szczególnym uwzględnieniem eurodolara. Był to całkiem stabilny ruch, prawie wypisz wymaluj przełożenie zachowania wykresu EUR/USD. Jednak polski orzeł po wcześniejszym bardzo słabym okresie miał zdecydowanie większy apetyt. Z łatwością pokonał 3,85 zł i wyraźnie przyspieszył, tym samym na zakończenie tygodnia podejmując walkę ze wsparciem na 3,80 zł. Jeżeli ten poziom nie wytrzyma, to po pokonaniu kolejnego wsparcia poniżej 3,77 zł możemy być świadkami naprawdę znaczącej aprecjacji PLN. Jednak wiele zależy od ustawiania się rynków pod oczekiwania wobec działań banków centralnych. Jeżeli gołębie podejście decyzyjnego pionu Fed będzie wspomagane odczytami makro, to odprysk w postaci słabszego USD będzie tym bardziej miły Rezerwie. W tej chwili po tak gwałtownej obniżce kursu dolara moglibyśmy oczekiwać pewnego wyciszenia. Jednak przy dynamicznych ruchach bardzo często warto być gotowym na znaczące korekty, a taka ponownie może nas zaprowadzić przynajmniej w okolice 3,85 zł.