Wykres franka do złotego jest tak naprawdę wypadkową wcześniej omawianych par walutowych. Szwajcaria w ostatnim czasie powróciła do swoich korzeni, stając się nie tylko neutralna dla rynków, ale wręcz przezroczysta. Frank wciąż jest traktowany jako bezpieczna przystań, przez co widać pewną korelację z dolarem amerykańskim, przy czym w przypadku franka mamy do czynienia z czystym sentymentem globalnym, oczyszczonym z lokalnych szumów, czego nie możemy powiedzieć o „zielonym”. I właśnie na tym wykresie najlepiej widać słabość rodzimej waluty. Złoty traci praktycznie na każdej płaszczyźnie, wobec koszyka safe haven, wobec szerokiego rynku, ale również wewnątrz naszego koszyka. Słabsza jest tylko turecka lira i szczerze mówiąc, jest to niewielkie pocieszenie. Frank po tym, jak wyhamował spadki przy poziomie 4,137 zł, zaczął odbijać. Najpierw błyskawicznie powrócił do kanału wyrysowanego jeszcze na początku sierpnia, po czym niewiele sobie robiąc z górnego ograniczenia, wyszedł jeszcze wyżej. Obecnie kieruje się do istotnego oporu znajdującego się przy 4,21 zł i jeśli uda się go sforsować, całkiem możliwy jest scenariusz, w którym poszukamy tegorocznych szczytów.