Złoty niespodziewanie traciPolska waluta przyjmuje właśnie bardzo silne ciosy. W ciągu niecałych dwóch dni polski złoty stracił już 1% na wartości względem euro. Pytanie, jak daleko zajdzie ten ruch.
Spadki inflacji bazowej w Europie
Ostatnie dane dają nadzieję na wyjście z problemów inflacyjnych. We wtorek w Polsce zobaczyliśmy spadek inflacji bazowej. Swoją drogą, pierwszy od połowy 2021 roku. Wczoraj dołożyliśmy do tego jeszcze spadek inflacji bazowej w strefie euro. Dlaczego to takie ważne? Inflacja bazowa pokazuje nam, jak zachowują się ceny w danym regionie po odjęciu żywności i energii. Podejście to spowodowane jest chęcią wyeliminowania elementów najbardziej zmiennych z koszyka inflacyjnego. Pozwala to lepiej obserwować trend. Obecny spadek inflacji konsumenckiej był bowiem mocno wspierany spadkami cen ropy, która w zeszłym roku została wywindowana w górę z powodu rosyjskiej inwazji na terytorium Ukrainy. Należy pamiętać, że spadek to tylko początek drogie. Poziomy, na których jest inflacja, są nadal mimo spadku nieakceptowalnie wysokie.
Korekta na złotym
Od dwóch dni jesteśmy świadkami silnego ruchu osłabiającego polską walutę. Jeszcze w nocy z wtorku na środę za jedno euro płacono poniżej 4,49 zł. Dzisiaj nad ranem mamy już 4,54 zł za euro. Większość analityków łączy to odbicie z korektą techniczną, tylko złośliwi starają się to łączyć z licytacją opozycji z rządem, kto bardziej zweryfikuje, czy budżet nie jest z gumy. Ruch umacniający złotego trwał bez większych odbić od połowy lutego. Po takim czasie i zyskaniu imponujących na rynku walutowym przeszło 6% korekta nie jest niczym nadzwyczajnym. Jest to wręcz urealnienie ceny. Patrząc na siłę ruchu, może to oczywiście budzić strach. Ciężko zresztą powiedzieć, jak głęboko sięgnie taki ruch korekcyjny. Najprawdopodobniej czeka nas ciekawy koniec tygodnia.
Rynek nieruchomości wciąż mocny
Pomimo wysokich stóp procentowych amerykański rynek nieruchomości wciąż ma się dobrze. Wczorajsze dane pokazują, że liczba wydawanych pozwoleń na budowy domów, jak również rozpoczętych budów wciąż pozostaje na relatywnie wysokich poziomach. Nie są to absolutnie żadne szczyty, ale raczej niskie normalne poziomy. W gospodarce USA problem rynku nieruchomości ma pewną specyfikę. Jeżeli pojawia się problem spadku cen, banki zaczynają domagać się zwiększenia zabezpieczeń kredytów. To z kolei u niektórych kredytobiorców wymusza szybką sprzedaż nieruchomości i pogłębia problem na rynku. Z tego właśnie powodu dane te są dość uważnie monitorowane.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Pln
Dolar znów zyskujeAmerykańska waluta po raz kolejny zyskuje na wartości. Tym razem pomogły jej dane, głównie lepsza od oczekiwań produkcja przemysłowa. W tle problemy brytyjskiego rynku pracy.
Niespodzianka za Oceanem
Wczorajsze dane z USA składały się z dwóch ważnych serii. O 14:30 były dane o sprzedaży detalicznej. Ta okazała się rosnąć o 0,4% w ujęciu miesięcznym, czyli wyraźnie wolniej niż 0,8%. Publikowane są jednak również dane z pominięciem sprzedaży samochodów. Ta od czasu przejścia na pracę zdalną w niektórych branżach regularnie spisuje się słabiej. Dane bez uwzględnienia samochodów okazały się zgodne z oczekiwaniami. W drugiej turze pojawiła się produkcja przemysłowa. Ta niespodziewanie wzrosła o 0,5%, mimo oczekiwanej stabilizacji. W rezultacie mamy kolejny w ostatnich dniach sygnał umacniający dolara względem euro. Dolar jest obecnie względem euro blisko najwyższych poziomów od końca marca.
Rynek pracy na Wyspach
Wielka Brytania pokazała wczoraj słabsze dane z tamtejszego rynku pracy. Nie chodzi tutaj o problem pokazany ostatnio w publicznych mediach w Polsce, gdzie znowu ogłoszono masowy powrót Polaków do kraju, spowodowany tym, że jest tu dobrze w porównaniu z życiem na emigracji. Dane makroekonomiczne wskazują, że rośnie stopa bezrobocia. Siłą rzeczy przybywa również zasiłków o wniosek dla bezrobotnych. 3,9% to nie jest liczba, która w przypadku osób bez pracy budzi w większości państw niepokój. Należy jednak pamiętać, że to najgorszy rezultat od stycznia 2022 roku. Mamy zatem kolejne krytyczne głosy w coraz popularniejszej w brytyjskich mediach dyskusji o realnych skutkach brexitu. Nie może być jednak aż tak źle, bo funt jest blisko półrocznych maksimów względem euro.
Słabsze dane z Chin
Wczorajsze dane z Państwa Środka pokazują, że problemy gospodarcze mogą grozić nie tylko Europie. Słabiej od oczekiwań wypadł cały pakiet. Produkcja przemysłowa rośnie o 5,6%, a nie jak oczekiwano 10,9%. Mniejszą stratę zanotowała sprzedaż detaliczna, która wzrosła o 18,4% zamiast oczekiwanych 21%. Wolniej rosną również inwestycje w aglomeracjach miejskich. Poziomy tych odczytów nie są co prawda alarmujące. Problemem jest to, jak mocno rozjechały się one z prognozami. Część analityków wskaże oczywiście, że prognozy były dużo wyższe od odczytów z marca. Jest to prawda, ale zarówno w przypadku sprzedaży detalicznej, jak i produkcji przemysłowej kwiecień rok temu był najsłabszym wynikiem od ponad dwóch lat, w związku z czym oczekiwania w odniesieniu do tego miesiąca musiały być niestandardowo wysokie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
USDPLN - czy zbliża się większe odbicie?Polska waluta nie zareagowała na wczorajsze zapowiedzi wzrostu transferów socjalnych podczas konwencji wyborczej PIS - program 500 plus miałby zostać zmieniony w 800 plus od początku 2024 r. Złoty nie reaguje też na sygnały zmieniającego się trendu na EURUSD i pogorszenia klimatu na rynkach akcji. Do czasu? Pytanie co w sytuacji potencjalnej destabilizacji sytuacji na Białorusi w sytuacji, kiedy potwierdziłyby się spekulacje o tym, że Łukaszenka z powodów zdrowotnych nie byłby w stanie dalej pełnić władzy (czy Rosja wprowadzi tam wtedy oficjalnie swoje siły i wojska?).
Silne wsparcie dla EURPLN to nie tylko bariera 4,50, ale i też rejon 4,48 bazujący na dołkach z lutego 2022 r. Uwagę zwracają dywergencje na RSI9 mogące zapowiadać potencjalne odbicie. Na układzie USDPLN im dłużej kurs pozostaje ponad strefą wsparcia 4,1240-4,1330, tym większe szanse na odwrócenie trendu. Poza EURPLN kluczowy jest EURUSD. W przypadku zwyżki USDPLN ważny opór to okolice 4,18.
Niniejszy komentarz został przygotowany w Wydziale Analiz Rynkowych Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska S.A. z siedzibą w Warszawie, jest publikacją handlową w rozumieniu przepisów Rozporządzenia delegowanego Komisji (UE) 2017/565 z dnia 25 kwietnia 2016 r. i nie stanowi rekomendacji inwestycyjnej ani informacji rekomendującej lub sugerującej strategię inwestycyjną w rozumieniu Rozporządzenia (UE) nr 596/2014 z dnia 16 kwietnia 2014 r. Została ona sporządzona w celach informacyjnych i nie powinna stanowić podstawy do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Ani autor opracowania, ani Dom Maklerski BOŚ SA nie ponoszą odpowiedzialności za decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie informacji zawartych w niniejszej publikacji. Kopiowanie bądź powielanie niniejszego opracowania bez pisemnej zgody Domu Maklerskiego BOŚ SA jest zabronione.
72 proc. rachunków inwestorów detalicznych odnotowuje straty pieniężne w wyniku handlu kontraktami CFD u niniejszego dostawcy. Zastanów się, czy rozumiesz, jak działają kontrakty CFD i czy możesz pozwolić sobie na wysokie ryzyko utraty pieniędzy.
Klin na GBPPLNCiekawie wygląda sytuacja na wykresie GBPPLN. Obserwujemy tu powstanie klina, zwłaszcza po zarysowaniu minima w okolicach 5,16 zł pod koniec kwietnia. Od tego momentu przynajmniej chwilowo udało się powstrzymać trend spadkowy. Dwa kolejne dołki wypadały już wyżej niż poprzedzające. Z drugiej strony wciąż obowiązuje linia trendu spadkowego. Na razie jeszcze szerokość klina jest wystarczająco duża, by kurs mógł się wewnątrz swobodnie poruszać. Pod koniec przyszłego tygodnia tego miejsca będzie już znacznie mniej i to będzie dobry moment, by poszukać wybicia. Zakładając, że początkowa szerokość formacji wynosiła naście groszy, to ruch wygenerowany przez jej opuszczenie dołem może nas zaprowadzić nawet w okolice równych 5 złotych. Warto pamiętać, że funt z czwórką z przodu ostatni raz był notowany na koniec 2020 roku. Od tego czasu można powiedzieć, że minęła epoka, tyle się na świecie wydarzyło.
Rozpietość 3 groszy Taki scenariusz może być realizowany już teraz na parze z dolarem. Wyraźnie widać, że poziom 4,13 zł jest respektowany przez inwestorów. Nawet kiedy go naruszyli, schodząc o 3 grosze poniżej wspomnianej wartości, zaraz nastąpiła kontra i kurs powrócił powyżej. Wygląda na to, że rynek poszuka tutaj co najmniej konsolidacji. A im dłużej ona potrwa, tym większe szanse będą na wyżej wspomnianą korektę. Na razie jednak obserwujemy, że w okolicach 4,16 zł, złoty dostaje mocne wsparcie, tym bardziej ciekawie wygląda próba skondensowania tej pary w obszar o rozpiętości 3 groszy, gdy wcześniej obserwowaliśmy tak znaczące ruchy. Przecież obecny trend rozpoczął się gdzieś na wysokości 5 złotych! Technicznie przebicie nowych minimów otworzy drogę do poziomu nawet 3,90 zł. Żeby jednak taki scenariusz się zrealizował, z całą pewnością najpierw byśmy musieli obejrzeć pokonanie oporu przy 1,11$ na głównej parze walutowej globu.
Dobra passa PLNTrwa dobra passa złotego. Kończymy właśnie kolejny tydzień umocnienia naszej waluty. W ostatnim czasie blask naszego pieniądza najwyraźniej widać względem euro. Tutaj trend trwa już 3 miesiące i w tym czasie wspólna waluta potaniała o blisko 30 groszy. Co więcej, układ na wykresie sugeruje, że to wcale nie koniec, choć coraz więcej wskaźników podpowiada szukanie odpowiedniego momentu na korektę. W tym tygodniu jednak znaleźliśmy się w dość stromym ruchu w dół, którego nie było w stanie powstrzymać nawet wsparcie przy 4,565 zł. Obecnie obserwujemy odbicie od pułapu w okolicach 4,50 zł. Od tego, jak wytrzymały okaże się ten obszar, będzie zależeć scenariusz na przyszły tydzień. Wiele wskazuje na to, że już na jego początku zostanie przeprowadzona kolejna próba pokonania tego pułapu, przy czym warto pamiętać, że kolejne ważne wsparcie znajduje się już dwa grosze niżej. To nagromadzenie ważnych technicznie oporów brzmi jak idealna okazja do poszukania korekty.
Passa wciąż trwa?Od początku maja eurodolar trzykrotnie robił podejście do poziomu 1,11$ i za każdym razem wracał na tarczy. Obecnie jest realizowany scenariusz dopełnienia formacji potrójnego szczytu, co by oznaczało powrót co najmniej w okolice 1,08$. To będzie zresztą ważny test dla tej pary. Przełamanie wsparcia na tym pułapie, otworzy drogę do przedziału 1,05-1,06$. Tym samym realizowany byłby układ tworzenia się dużej formacji głowy z ramionami, co miałoby potencjał na definitywne pożegnanie się z trendem wzrostowym na EURUSD. Dopóki jednak to nie nastąpi, warto pamiętać, że wciąż się w nim znajdujemy, więc scenariuszem bazowym powinien być nadal ruch w górę. Technicznie mimo ostatnich problemów związanych z oporem przy 1,11$, w szerszej perspektywie wciąż kolejne szczyty wychodzą coraz wyżej. Ten obraz zgadza się z fundamentami dla opisywanych walut. Amerykanie po środowym odczycie na temat inflacji definitywnie pożegnali się z restrykcyjną polityką pieniężną. Za to w strefie euro dostajemy jasne sygnały, że inwestorzy mogą liczyć na co najmniej jeszcze dwie podwyżki. Potencjalne obniżki również o wiele szybciej będą miały miejsce w Stanach niż w Europie. Układ ten powinien pozycjonować euro ponad dolarem.
Uwaga skupiona na konferencji prezesa RPPBez zmian w polityce monetarnej w naszym kraju. Inflacja w Stanach nieco niższa od prognoz, EUR/USD odbija się od oporu na poziomie 1,10. Bank Anglii pod ścianą, wyższa inflacja zmusza do kolejnej podwyżki stóp procentowych.
Bez zaskoczeń
Tak jak się spodziewano dużo wcześniej, RPP wczorajszą decyzją pozostawiła koszt pieniądza w Polsce na niezmienionym poziomie. Rynek czeka na pierwsze informacje z gremium odnośnie do obniżek stóp. Większość analityków oczekuje, że stanie się to jeszcze w tym roku, ale wydaje się, że punktem obowiązkowym, by miało to miejsce, jest spadek inflacji do wartości jednocyfrowych. Na razie wynik jest dużo wyższy, bowiem wynosi 14,7%, ale pomóc w najbliższych miesiącach może spadkowa tendencja na notowaniach ropy naftowej, jak i innych surowców. Dzisiaj uwaga inwestorów skupiona będzie na konferencji prasowej prezesa RPP, który z pewnością o wiele barwniej opowie o tym, co się aktualnie dzieje i kiedy pierwsza obniżka stóp, bo zapewne takie pytanie otrzyma jako pierwsze.
1,10 trzyma się mocno
W USA inflacja, jak pokazała wczorajsza publikacja, wynosi dużo mniej, bo raptem 4,9%, ale nadal znajduje się powyżej celu zakładanego przez Fed. Niemniej jednak widać tendencję spadkową, może w kolejnych odczytach dość symboliczną, ale jest to zdrowy objaw dla gospodarki. Mocny zjazd mógłby zostać odebrany jako sygnał pojawiającej się recesji. Co ciekawe, początkowo dla dolara dane były niekorzystne i przyniosły osłabienie. W kolejnych godzinach jednak sytuacja się odwróciła i USD przeszedł do kontrataku. Dobrze to widać na notowaniach głównej pary walutowej świata, która początkowo ruszyła w górę, by po kilku godzinach dotrzeć do oporu technicznego i zawrócić. Kurs nadal pozostaje poniżej tego poziomu, więc jego ranga z każdym dniem będzie rosnąć, a powrót ponad ten ważny psychologicznie poziom będzie coraz trudniejszy i potrzeba będzie czegoś konkretnego, by go sforsować.
Niejednogłośna decyzja?
Bank Anglii po raz kolejny znalazł się pod ścianą. Już na poprzednim posiedzeniu miał zakończyć cykl zacieśniania monetarnego, ale wyższa inflacja wymusiła ruch o 25 pkt bazowych. Dziś mamy deja vu, bo kolejne odczyty CPI okazały się wyższe od prognoz, a ceny nadal rosną z dynamiką dwucyfrową. W takiej sytuacji, by utrzymać swoją wiarygodność w ryzach, BoE będzie musiał podjąć decyzję o podwyżce kosztu pieniądza na Wyspach i dobić do poziomu 4,5% dla głównej stopy procentowej. Oczekiwania analityków zakładają, że stanie się to proporcją głosów 7-2. Dla funta taki scenariusz może okazać się dwuznaczny, z jednej strony zacieśnianie monetarne trwa nadal, z drugiej coraz wyższa stopa procentowa może niekorzystnie wpływać na wzrost gospodarczy i pogorszenie sytuacji gospodarstw domowych. Już ostatnio dane o sprzedaży detalicznej, czy z rynku pracy wypadły blado. Decyzja Banku Anglii o 13.00.
Niemcy, Stany, Polska - Komentarz walutowy z dnia 10.05.2023Wskaźnik inflacji konsumenckiej za naszą zachodnią granicą wypadł zgodnie z oczekiwaniami analityków. Czy tak będzie również w Stanach Zjednoczonych? Przyjdzie poczekać nam do godziny 14:30. Wtedy też możemy spodziewać się większych ruchów na rynkach walutowych. W środę czekamy także na decyzję Rady Polityki Pieniężnej w sprawie kosztu pieniądza.
Niemcy
Środowy poranek to zgodne z oczekiwaniami dane z największej gospodarki Unii Europejskiej. Inflacja konsumencka spadła tam do 7,2%, co jest rezultatem o 0,2 punktu procentowego niższym od poprzedniego odczytu. O taką samą wartość spadł jej zharmonizowany odpowiednik wynoszący 7,6%. Trend spadkowy dynamiki cen został utrzymany, jednak wyraźnie widać, że im na niższych poziomach się znajdujemy, tym tempo dalszego obniżania jest coraz wolniejsze. Europejski Bank Centralny jak na razie zachowuje swoje jastrzębie podejście dotyczące polityki monetarnej. Kolejne podwyżki stóp procentowych owszem, powinny przyczynić się do obniżania inflacji, jednak jednocześnie mogą zdusić inne wskaźniki z niemieckiej gospodarki, które już z miesiąca na miesiąc wypadają coraz gorzej. EBC nie ma zatem łatwego zadania, a przecież nikt nie chce wywołać recesji za naszą zachodnią granicą, na czym ucierpiałaby również Polska, której Niemcy pozostają głównym partnerem handlowym pod względem importu i eksportu.
Stany Zjednoczone
Spadek inflacji w Niemczech odznaczył się na wykresie głównej pary walutowej świata, który po publikacji zszedł z poziomu 1,098 USD do 1,095 USD. Został zatem zinterpretowany przez inwestorów jako impuls do złagodzenia restrykcyjnego podejścia EBC do prowadzonej polityki monetarnej, co osłabiło unijną walutę, a umocniło amerykańskiego dolara. Niewątpliwie najbardziej wyczekiwaną publikacją dziś jest odczyt inflacji konsumenckiej w Stanach Zjednoczonych. Prognozy wskazują na pozostanie przy wartości 5% oraz delikatny spadek inflacji bazowej o 0,1 punktu procentowego. Jeżeli wskazania mocno odbiegają od rynkowych oczekiwań, dzisiejszego popołudnia będziemy mogli spodziewać się wzmożonej zmienności na parze EUR/USD, co zapewne wpłynęłoby na resztę rynku.
Polska
Dziś poznamy decyzję w sprawie wysokości stóp procentowych w naszym kraju. Trudno spodziewać się jakiegokolwiek ruchu. Koszt pieniądza jest na poziomie 6,75%, inflacja to niecałe 15%, gospodarka spowalnia, raty kredytów pozostają wysokie. Scenariusz braku zmian wysokości stóp na dotychczasowym poziomie i pozostanie RPP na stanowisku wait & see jest zatem scenariuszem bazowym. Być może czegoś więcej dowiemy się na jutrzejszej konferencji prasowej prezesa Glapińskiego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Rumunia – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – odczyt inflacji konsumenckiej.
Wait and seeNa rynkach trwa poszukiwanie kierunku. W Polsce uwaga zwraca się ku ulicy Świętokrzyskiej w Warszawie, gdzie dziś rozpoczyna się dwudniowe posiedzenie RPP. Reszta świata przygotowuje się już do jutrzejszej publikacji inflacji z USA, czyli kluczowego odczytu w tym tygodniu. Gdzieś w tle trwa tradycyjny amerykański taniec wokół limitu zadłużenia, a dane z Chin nie napawają optymizmem.
RPP bez wpływu na PLN?
Już jutro poznamy decyzję Rady Polityki Pieniężnej odnośnie do stóp procentowych. Scenariusz bazowy to utrzymanie głównej stopy na poziomie 6,75%, a jakikolwiek ruch będzie sporym zaskoczeniem dla rynków. Trudno też spodziewać się zmiany wymowy komunikatu po posiedzeniu, gdy dynamika cen w Polsce pozostaje jedną z najwyższych w Europie. Jednak im bliżej wyborów parlamentarnych (październik) ryzyko niespodzianek ze strony RPP będzie rosło, a szef NBP może zacząć jeszcze mocniej suflować hasło dezinflacji. Jednak na ten moment trudno oczekiwać, aby jutrzejsza decyzja Rady (czy nawet czwartkowa konferencja prof. Glapińskiego) wyraźnie wpłynęły na pozycję złotego. Rodzima waluta pozostaje silna i wciąż nie napotkała realnej kontry dla swojej aprecjacji. Większość analityków jest przekonana, że prawdziwa korekta ruchu spadkowego na parach z głównymi walutami musi wreszcie nastąpić, ale na razie PLN także ich nie chce słuchać. We wtorkowy poranek rzeczywiście zauważalne jest osłabienie złotego, ale ten ruch w dalszym ciągu nie neguje już 3-miesięcznego trendu umocnienia naszej waluty. O godz. 10 kurs euro utrzymuje się powyżej 4,56 zł, a kurs dolara przekracza 4,15 zł.
USD zyskuje, czekając na inflację
Polski wzrok kieruje się na RPP, ale globalna uwaga skupia się na jutrzejszym odczycie inflacji z USA. Prognozy wskazują, że wskaźnik CPI w ujęciu rocznym ma się ustabilizować na poziomie 5%. Odczyt tej wagi ma szansę wygenerować większą zmienność na rynku, chociaż karty na stole amerykańskiej polityki monetarnej wydają się już rozdane. Rynek jest przekonany, że w zeszłym tygodniu doszło do ostatniej podwyżki stóp, a więc ich szczyt przypada na przedział 5%-5,25%. Co więcej, inwestorzy zaczynają oczekiwać, że cykl obniżek mógłby mieć swój początek już jesienią. Wydaje się, że tylko wyraźnie negatywne zaskoczenie w odczycie inflacyjnym ma szansę w trwalszy sposób zmienić nastroje. Mimo wydawałoby się dosyć pewnej sytuacji na froncie monetarnym, dolar w oczekiwaniu na kwietniową dynamikę cen zyskuje. W środowy poranek kurs EUR/USD utrzymuje się poniżej 1,098 $. „Zielonemu” nie przeszkadza nawet zamieszanie wokół amerykańskiego limitu zadłużenia (pewnie dlatego, że to zwyczajowa przepychanka w tamtejszej polityce), ani wciąż niegasnące obawy o stabilność systemu bankowego.
Zadyszka chińskiego smoka
Państwo Środka opublikowało dziś dane o kwietniowym transgranicznym obrocie handlowym. Eksport rosnący w ujęciu rocznym o 8,5% powinien nastrajać pozytywnie, tym bardziej że był wyższy od prognoz. Jednak poprzedni rezultat na poziomie 14,8% może trochę zmieniać perspektywę. Jeszcze gorzej wygląda import, który obniżył się rok do roku o 7,9% i jest to już szósty spadkowy miesiąc z rzędu tego wskaźnika. Z jednej strony taka sytuacja poprawia chiński bilans handlowy, ale z drugiej stanowi wyzwanie na przyszłość z co najmniej kilku powodów. Jednym z nich jest fakt, że Chiny reeksportują część importowanych dóbr (np. po przetworzeniu produktów w fabrykach), więc rośnie ryzyko osłabienia tamtejszej produkcji przemysłowej. Słabszy import może być też wskazówką, że dla konsumpcji wewnętrznej pozytywny efekt zniesienia polityki zero-covid jest daleki od oczekiwań. Przez taki obraz handlowy Państwa Środka rośnie globalne zagrożenie recesją, ponieważ zmniejsza się szansa, że impuls wzrostowy dla światowej gospodarki nadejdzie z tego kierunku.
Euro nadal z przewagą nad dolarem Dane z rynku pracy niewiele zmieniły w perspektywach polityki monetarnej w USA. Kiepskie dane z Niemiec. Złoty od kilku tygodni pozostaje mocny i mało wrażliwy na to, co się dzieje na szerokim rynku.
Mocne publikacje
W piątek poznaliśmy pakiet danych z amerykańskiego rynku pracy. I trzeba przyznać, było to pozytywne zaskoczenie i pokaz siły tej części gospodarki. Po raz kolejny wzrosła ilość miejsc pracy poza rolnictwem, a dodatkowo spadła stopa bezrobocia i to 0,2% względem oczekiwań analityków. Początkowo USD dostał wiatru w żagle, szczególnie widoczny był zjazd na głównej parze walutowej świata poniżej 1,10. Szybko jednak inwestorzy doszli do wniosku, że tak naprawdę dane niewiele zmieniają w kwestii prowadzonej polityki pieniężnej. Fed zakończył cykl podwyżek stóp procentowych, a już inwestorzy rozglądają się za pierwszym terminem ich obniżek. Publikacja z rynku pracy nie zmieniła też ilości oczekiwanych obniżek stóp do końca roku, która wynosi trzy ruchy po 25 pkt bazowych i ma się rozpocząć we wrześniu.
Wracamy do fundamentów
Szybko więc EUR/USD odbił w górę i znów znalazł się powyżej granicy 1,10. Tutaj też nie tylko kwestie po stronie dolara są decydujące, ale również swoje mocne argumenty ma wspólna waluta. EBC podniósł w poprzednim tygodniu stopę procentową o 25 pkt bazowych i dalej preferuje jastrzębie nastawienie, czyli walkę z inflacją poprzez zwiększenie kosztu pieniądza. Oczywiście chęci to jedno, a bardzo szybko może nadejść weryfikacja po stronie pogarszających się danych makro. Na razie o recesji w strefie euro nie mówi się zbyt wiele, ale sygnały z największej gospodarki, czyli Niemiec sygnalizują pogorszenie sytuacji. Dzisiaj odczyt produkcji przemysłowej za marzec okazał dużo gorszy od prognoz i wyniósł -3,4% w relacji m/m. To kolejne rozczarowanie po ilości nowych zamówień i sprzedaży detalicznej. Jeśli z innych gospodarek zobaczymy podobne sygnały hamowania wzrostu gospodarczego, to szybko może się okazać, że EBC zrewiduje swoje plany i szybciej skończy z zacieśnieniem monetarnym, a to dla euro może oznaczać kłopoty.
Trzyma się mocno
Krajowa waluta ustabilizowała swoje notowania i tak naprawdę nie obserwujemy większych zmian. Mimo to nadal można mówić o dużej odporności na to, co się dzieje na szerokim rynku. Po piątkowych danych z rynku pracy i mocniejszym USD (jak się okazało przez krótki moment) złoty nie zareagował osłabieniem, co zwyczajowo się dzieje. Zbliża się wielkimi krokami posiedzenie RPP, to już 10 maja, ale mało kto spodziewa się zmian w polityce monetarnej. To również nie czas na podjęcie decyzji o ich obniżkach, które są spodziewane owszem na ten rok, ale wydaje się, że będą dopiero wtedy, kiedy choćby EBC zakończy swój cykl zacieśniania. EUR/PLN pozostaje blisko wsparcia na poziomie 4,57, USD/PLN znajduje się poniżej 4,14.
Stopy procentowe znów na pierwszym planieAmerykanie i Czesi nie zawiedli oczekiwań. Stopy w USA wzrosły o 0,25% i wygląda na to, że są na maksimum tego cyklu. Czeskie stopy procentowe swoje maksimum już osiągnęły. Dzisiaj czekamy na EBC.
Stopy procentowe w USA w górę
Zgodnie z oczekiwaniami stopy procentowe wzrosły na wczorajszym posiedzeniu Federalnego Komitetu Otwartego Rynku o symboliczne 0,25%. Tym samym przedział dla stóp procentowych ustanawiany przez FED zaczyna się już od 5% i jest najwyższy od 2007 roku. Wyżej jest za to inflacja bazowa. Analitycy zwracają uwagę, że z komunikatu Rezerwy Federalnej zniknęło odwołanie do kolejnych podwyżek. Może to sugerować, że osiągnęliśmy koniec cyklu podwyżek i teraz przechodzimy w tryb oczekiwania. Patrząc na oczekiwania inwestorów, jeszcze w tym roku powinniśmy oglądać obniżki stóp. To właśnie koniec cyklu oraz oczekiwania obniżek powodują, że po decyzji dolar tracił na wartości względem euro.
Czesi nie zmienili stóp
W czasie, kiedy czekaliśmy na decyzje FED, odbyło się również posiedzenie Czeskiego Narodowego Banku. Tamtejszy bank, podobnie jak w Polsce, podniósł już stopy procentowe do docelowych poziomów i liczy, że problem sam się rozwiąże. W Czechach inflacja spada podobnie jak w Polsce. Dzisiejszy poziom 15% jest co prawda nieznacznie większy, ale też stopy procentowe są wyższe o 0,25%. Po samej decyzji korona czeska się nieznacznie umacnia, ale jest to raczej przygotowanie do decyzji EBC niż realny wpływ oczekiwanego braku zmiany stóp.
Indeksy PMI jednak nie takie złe
We wtorek mieliśmy serię odczytów indeksów PMI dla przemysłu. Zaczęło się bardzo słabo dla Polski. Wartość 46,6 pkt to nie tylko wyraźnie poniżej 47,9 pkt, których oczekiwali analitycy, to również najsłabszy wynik od grudnia 2022 roku. Z drugiej strony Węgrzy pokazali 61,9 pkt. Jest to wynik typowy dla szczytu pozytywnej koniunktury, kiedy to wszyscy patrzą na gospodarkę przez różowe okulary. Dlaczego uzyskali to Węgrzy? Dobre pytanie, część analityków wskazuje, że może to wynikać z faktu, że ostatnio było tam tak źle, że liczą na powrót do normy. Pozostałe odczyty nie wyglądały początkowo różowo, aczkolwiek lepsze od oczekiwań odczyty z Niemiec i Francji spowodowały, że dla całej strefy euro wynik przekroczył oczekiwania. To, że przekroczył to dobrze, ale to, że wynosi 45,8 pkt (czyli wyraźnie poniżej granicy 50 pkt) to druga strona tego medalu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych najważniejszą decyzją powinna być decyzja Europejskiego Banku Centralnego dotycząca stóp procentowych o 14:15.
Inflacja wysoka, ale niższa od oczekiwańPolska waluta w Święto Pracy trochę straciła na wartości, a dzisiaj zaczyna odrabiać. Biorąc pod uwagę święta i nadchodzące decyzje FED i EBC, może to być bardzo ciekawy tydzień.
Ceny rosną wolniej niż 15% rocznie
W piątek poznaliśmy dane na temat wzrostu cen dla konsumentów. 14,7% to mniej niż oczekiwane 15%, ale wciąż strasznie dużo. Optymiści wskazują na to, że miesiąc temu było to 16,1%. Jest to oczywiście znacznie mniej zły wynik. Musimy jednak pamiętać, że NIE JEST to spadek cen, tylko rosną one w mniej szalonym tempie. Do spadku cen inflacja musi mieć wartość ujemną. Rok temu ceny rosły o 12,4%, w rezultacie w ciągu dwóch lat wzrosły już one o około 29%, co wygląda nie tylko bardzo źle, ale też pokazuje, że dwuletni wynik jest wyższy niż miesiąc temu. Miesięczne wyniki będą teraz prawdopodobnie jeszcze jakiś czas spadać, bo odnoszą się do bardzo wysokiego poziomu sprzed roku. Zjawisko to oczywiście pozwoli zdusić ten wskaźnik, ale nie zbliży go do celu inflacyjnego zbytnio.
Dane z Niemiec
W ostatnich dniach główna lokomotywa napędowa strefy euro po raz kolejny udowadnia, że nie jest w stanie dalej tak pędzić. W piątek wstępne dane o wzroście PKB w pierwszym kwartale pokazały, nie jak oczekiwano 0,8%, ale 0,2% na szczęście na plusie. Inflacja spadła we wstępnym odczycie z 7,4% na 7,2%. Problem w tym, że równocześnie nurkuje też sprzedaż detaliczna. Dzisiejszy odczyt w ujęciu miesięcznym miał być wzrostem o 0,4%. Zobaczyliśmy jednak spadek o 2,4%. Na to wszystko przyjdzie dzisiaj jeszcze odczyt PMI. Poziomy w Niemczech od jakiegoś czasu wskazują na duży pesymizm i wątpliwe, by dzisiaj było inaczej.
Glapiński ma nadzieję na obniżki stóp pod koniec roku
Scenariusz obniżania stóp procentowych na wybory wydaje się jeszcze bardziej prawdopodobny. Prezes NBP Adam Glapiński wypowiedział się właśnie, że ma nadzieję, że pod koniec roku będzie możliwa pierwsza obniżka stóp procentowych. Warto zaznaczyć, że dotychczas bardzo mocno zwleka on z potwierdzeniem czegoś, co w sumie już wszyscy wiedzą. Chodzi o zakończenie obecnego cyklu podwyżek stóp procentowych. Jeżeli rynek zacznie się dostosowywać do potencjalnie niższych stóp procentowych w Polsce, będzie to miało negatywny wpływ na złotego. Dla gospodarki z takim eksportem jak nasz jest to korzystne (w przeciwieństwie do portfeli Polaków jadących na wakacje).
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych dzień odczytów indeksów PMI dla przemysłu.
Kurs dolara najniżej od marca 2022 rokuEUR/USD po kilku dniach konsolidacji wybił jej górne ograniczenie i podążył na północ. Przełożyło się to na spadki USD/PLN, które sprowadziły kurs dolara niewiele powyżej 4,15 zł, czyli najniższych poziomów od ponad roku. Kiedy wszyscy mówią o zbliżającej się korekcie, to złoty w dalszym ciągu nie odpuszcza umocnienia.
Złoty kwiecień
Wiosna najwyraźniej daje impuls nie tylko przyrodzie, ale też rodzimej walucie. Ostatnie tygodnie bez wątpliwości należą do złotego, który sprowadza kursy głównych walut na nawet ponad roczne minima. Warto zauważyć, że PLN radzi sobie dobrze nawet przy dość niepewnym kierunku i sentymencie całego forexa i niejednokrotnie jest najsilniejszym środkiem płatniczym w koszyku regionalnym. Kiedy dodatkowo dochodzi wreszcie do osłabienia USD na szerokim rynku, to otwiera jeszcze szerzej drzwi umocnieniu złotego. Właśnie z taką sytuacją mieliśmy do czynienia tej nocy, gdy kurs dolara znalazł się już niedaleko 4,15 zł, czyli wartości widzianej ostatnio pod koniec marca 2022 r. Nie tylko „zielony” ugina się pod mocą rodzimej waluty, ponieważ kurs euro próbuje się zadomowić pod 4,60 zł, czyli mowa o minimach z czerwca zeszłego roku. Mimo wszystko przy braku wyraźnych pozytywnych czynników fundamentalnych dla PLN (chociażby wczorajsze dane makro) warto zachować ostrożność. Na razie złoty nie słucha analityków i broni się przed korektą, ale takowa byłaby ostatecznie naturalnym zachowaniem po mocnych zyskach.
Inflacja producencka zaskakuje pozytywnie
Hasło dezinflacji będzie zataczało coraz szersze kręgi i powoli nie jest to tylko nieskuteczne zaklęcie polityków. Nie wolno przy tym zapominać o efekcie bazy, czyli wysokich wskaźnikach w analogicznych okresach zeszłego roku, które w pewien sposób zaburzają realny obraz aktualnej dynamiki cen. Mimo wszystko trudno ignorować ostatnie odczyty inflacji producenckiej. Najnowsze przykłady widzimy z dwóch zupełnie różnych kierunków i gospodarek. W Szwecji ceny producentów urosły w ujęciu rocznym o 3,5%. Jest to prawie 6% poniżej ostatniego wyniku i najniższy rezultat od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę. Nie musi to być głównym powodem, ale na rynku widać dziś lekkie osłabienie korony szwedzkiej. O poranku kurs SEK/PLN balansuje na 0,406 zł. Jeszcze ciekawszy przykład płynie z Hiszpanii, która po wykazaniu jednego z najniższych w Europie wskaźników CPI (3,3%), teraz pokazuje deflację PPI. W ujęciu rocznym ceny producentów spadły tam o 1%. Przy ostatnich danych na poziomie 8% i oczekiwaniach na 2,8% taki odczyt robi wrażenie. Ostatnio ten wskaźnik znalazł się poniżej zera na koniec 2020 roku.
Giganci publikują wyniki
Wzrok inwestorów kieruje się w tym tygodniu na Wall Street, gdzie technologiczni giganci opublikują swoje kwartalne wyniki. Kondycja największych amerykańskich spółek może przełożyć się na ogólnorynkowy sentyment. Napięcie widać powoli na najważniejszych indeksach, które w porannym handlu kreują spadki. Zresztą już azjatyckie parkiety wykazały słabość z wyjątkiem w postaci Tokio. W Europie przed godz. 11 najtrudniejsza sytuacja, czyli zniżki w okolicach 1% dotykają Madryt i Mediolan. Najlepiej radzi sobie Frankfurt, gdzie DAX powoli wraca w pobliże poziomu odniesienia. W tym wyścigu gdzieś pośrodku plasuje się Warszawa, a WIG20 spada o 0,6%. Po wzrostowej korekcie pewną stabilizację widać na wycenie ropy. Za baryłkę Brent trzeba płacić w okolicach 82,6$, a za odmianę WTI niecałe 79$.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Ostudzenie nastrojówNa wykresie ropy widzimy mocne ostudzenie nastrojów, po decyzji OPEC o ograniczeniu wydobycia kurs dobił do poziomu 83 USD za baryłkę. Od tego momentu jednak trend wzrostowy się obrócił, a kurs zszedł poniżej ważnego psychologicznego wsparcia na poziomie 80 USD. Notujemy obecnie spadek o 6 USD, a głównym powodem to wysyp dość słabych danych z amerykańskiej gospodarki w ostatnich dniach. Szczególnie odczyt indeksu Fed z Filadelfii spowodował, że odżyły spekulacje odnośnie możliwej recesji w Stanach. Warto zwrócić uwagę, że był to najniższy odczyt od kryzysu w 2008 roku. Skoro popyt ma być niższy przez problemy gospodarcze to cena tego surowca spada. Jesteśmy w dość newralgicznym momencie, gdyż na 77 USD przebiega średnia długookresowa, a jej pokonanie może zdynamizować ruch w dół i przebicie nieco niżej wartości widocznej przed wspomnianą decyzją OPEC. Co ciekawe, nie bardzo na notowania ropy wpłynęła publikacja zapasów z USA, która pokazała wartości ujemne. Nie cieszą się gracze utrzymujący pozycję długą na “czarnym złocie”, ale dla banków centralnych zejście z wysokich poziomów może oznaczać ulgę dla inflacji.
W rytm “edka”Jeśli chodzi o notowania USD/PLN, to widzimy konsolidację po momentum spadkowym. W kwietniu kurs spadł o ponad 10 groszy i zbiegło się to z ruchem EUR/USD w górę w okolice 1,10. W ostatnich dniach jednak podobnie jak na “edku” widzimy brak kierunku. Dzisiaj USD/PLN odbija w górę ponad pokonany poziom wsparcia na 4,20, ale są to kosmetyczne zmiany i raczej faza wyczekiwania na to, co się wydarzy na wspomnianym posiedzeniu Fed na początku maja. Ciągle mówi się o niepewności odnośnie perspektyw gospodarczych w dalszej części roku, co może rzutować na słabość USD. Ostatnio niepokój wprowadziły rosnące zasiłki dla bezrobotnych, czy odczyty nastrojów. Spora część analityków oczekuje, że złoty w relacji do dolara pokaże w tym roku moc i zejdziemy nawet na poziom 4,0 widziany przed rosyjską agresją. Granica na ten moment odległa, a wcześniej trzeba trwale pokonać poziom 4,20, który otworzy drogę najpierw na poziom 4,15.
Przystanek, chwilowy?Krajowa waluta zdecydowanie w ostatnich dniach złapała wiatr w żagle i przypuściła atak na kolejne wsparcia techniczne w relacji do euro. Od momentu nieudanego ataku na opór na poziomie 4,70 widzimy dynamiczny ruch w dół. Pokonane zostało wsparcie na poziomie 4,65, a także wczoraj na 4,60. Dzisiaj obserwujemy typowe zjawisko realizacji zysków, a kontynuacja trendu spadkowego na tej parze wcale nie jest niemożliwa. Złoty wykorzystał w 100% czas niezdecydowania na parze EUR/USD. Patrząc od strony czynników wewnętrznych mamy sygnały, mówiące o tym, że w tym roku o obniżki stóp procentowych będzie ciężko, co działa na korzyść waluty. Szczególnie inflacja bazowa i jej nowe rekordy spędzają sen z powiek RPP, a do tego dochodzi wysokie tempo wzrostu wynagrodzeń. Mocnym fundamentem powinna być też gospodarka, gdzie napływający kapitał zagraniczny może uchronić nas przed recesją, a w przyszłym roku osiągnąć już całkiem solidny wzrost około 3%. Wszystkie te argumenty mogą zostać wykorzystane jako decydujące za utrzymaniem stóp co najmniej do I kwartału. Jeśli chodzi o docelowy poziom EUR/PLN w tym ruchu to analitycy oczekują zejścia do poziomu widzianego przed wybuchem wojny wojny na Ukrainie, czyli okolic 4,56.
Faza wyczekiwaniaOd ponad tygodnia na głównej parze walutowej świata widzimy konsolidację. Kurs nie może się wyrwać z wąskiego pasma wahań między poziomem 1,09 a 1,10. Mimo że pojawiały się czynniki choćby po stronie danych makro, które mogły spowodować większą zmienność, to kurs nie kontynuował trendu wzrostowego zapoczątkowanego w marcu. Oporem pozostaje na ten moment cały czas poziom 1,10, mimo że przez chwilę notowania znalazły się powyżej to szybko doszło do kontry sprzedających, więc nie można powiedzieć, że ta wartość ważna pod względem analizy technicznej została pokonana. Wydaje się, że decydującym momentem może być zbliżające się posiedzenie Fed, które ma przynieść ostatni ruch na stopie procentowej w tym cyklu zacieśniania monetarnego w USA. Ruch o 25 pkt bazowych jest już niemal przesądzony, a znaki zapytania mogą się pojawić podczas konferencji prasowej prezesa Fed. Trudno wyrokować więc, w którą stronę kurs może podążyć, ale większość analityków uważa, że są spore szanse na trwałe przebicie poziomu 1,10 i marsz w górę. Ciągle niewiadoma, czy po stronie EBC zobaczymy upór w dążeniu do jeszcze trzech podwyżek stóp w tym roku. Dzisiejsze dane PMI (szczególnie przemysłowego ze strefy euro) pokazują, że gospodarki mogą nie udźwignąć, aż takiego scenariusza. CIągle jest więc szansa, że europejscy decydenci zmiękną i szybciej ogłoszą pauzę, a to będzie niekorzystne dla wspólnej waluty.
Wpadania w spiralę inflacyjną ciąg dalszyTeoretycznie cena koszyka inflacyjnego rośnie w naszym kraju coraz wolniej. Problemem jest jednak inflacja bazowa, pokazuje ona, że ceny dóbr po wyjęciu żywności i energii rosną coraz szybciej, co sugeruje ryzyko wpadania w spiralę inflacyjną.
Inflacja bazowa w górę
Wczorajszy odczyt inflacji bazowej nie napawa entuzjazmem. Wskaźnik osiągnął kolejne wieloletnie maksimum. Ostatni raz tak wysoka inflacja była w Polsce w poprzednim tysiącleciu. Różnica względem oczekiwań nie jest spektakularna, bo rynek oczekiwał wzrostu z 12% na 12,2%, finalnie wskaźnik pokazał 12,3%. Problemem jednak jest to, że we wrześniu mieliśmy ostatnią podwyżkę stóp procentowych, wynosiła ona 10,7% i od tego czasu rośnie powoli co miesiąc. W przypadku tego wskaźnika ciężko mówić o istotnych czynnikach zewnętrznych. Sami sobie ten problem stworzyliśmy i teraz sami będziemy musieli go rozwiązać. Porównanie obecnej kuracji do homeopatii jest krzywdzące dla RPP, co nie zmienia faktu, że teoria sugeruje stosowanie silniejszej dawki leku, którym w tym wypadku jest podwyżka stóp procentowych.
Spadek inflacji we Włoszech
Włochy dołączają do listy państw, w których ceny rosną coraz wolniej. Jeszcze w styczniu wzrost był dwucyfrowy, w marcu z kolei widzimy “zaledwie” 7,6% wzrostu w ujęciu rocznym. Biorąc pod uwagę spowolnienie tempa wzrostu, można oczekiwać, że przełoży się to na politykę Europejskiego Banku Centralnego i spowolni (jeżeli w końcu nie powstrzyma) cykl podnoszenia stóp procentowych. Taka decyzja najprawdopodobniej działałaby na niekorzyść europejskiej waluty. Z drugiej strony w wielu państwach nadal problemem jest rosnąca inflacja bazowa. We Włoszech co prawda spadła, aczkolwiek spadek z 6,29% na 6,26% nie jest raczej odczuwalny.
Lepsze dane z USA
Wczorajszy odczyt indeksu NY Empire State był sporym zaskoczeniem. Jest to badanie ankietowe, zatem co do zasady ma ono sporą zmienność. Niemniej analitycy oczekiwali kolejnego miesiąca z przewagą negatywnych odpowiedzi i wyniku -17,8 pkt. Otrzymali aż plus 10,8 pkt, co pokazuje wyraźny wzrost optymizmu. Ostatnie odczyty z USA to spora zagadka dla analityków, kraj ten bowiem na zmianę rozkwita i zmierza ku katastrofie gospodarczej. Jeszcze kilka tygodni temu bankrutowały banki przyciśnięte niezrealizowanymi stratami na wieloletnich obligacjach. Dzisiaj rynki oczekują dalszego wzrostu stóp procentowych, a po krótkotrwałym zainteresowaniu rynkiem obligacji znów trwa wyprzedaż, uwzględniająca nowe poziomy oprocentowania rynkowego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
11:00 – Niemcy – Indeks ZEW,
14:30 – Kanada – inflacja konsumencka.
Dolar odbija, a złoty wciąż silnyNa rynkach trwają spekulacje, czy w USA w maju wzrosną stopy procentowe. Jeszcze dwa tygodnie temu wyglądało na to, że temat był przegrany. Dzisiaj jest to jednak dominujący scenariusz.
Odbicie na dolarze
Ostatnie dni przyniosły nam kilka wyraźnych ruchów wskazujących na to, że inwestorzy przygotowują się na podwyżkę stóp procentowych w USA. Jakkolwiek dziwnie brzmi ten pomysł, biorąc pod uwagę stopy w przedziale 4,75-5% i inflację konsumencką na poziomie 5%, wiele na to wskazuje. Widać to nie tylko po kontraktach terminowych na stopę procentową, które wyraźnie wzrosły i szansa na podwyżkę wynosi już około 85%. Drugim ważnym elementem są obligacje skarbowe. W ostatnich kilku dniach wyraźnie spada ich rentowność. Może to sugerować, że inwestorzy (spodziewając się podwyżek stóp procentowych) wyprzedają papiery, teraz licząc, że odkupią je taniej. Dotyczy to nie tylko długoletnich obligacji, ale na krótszych okresach widać ten ruch wyraźniej, co sugeruje łączenie go z bieżącymi decyzjami FED. Efektem tych wydarzeń była korekta na głównej parze walutowej, gdzie znów za euro płacimy mniej niż 1,1 dolara.
Polska na szczęście poza podium
Ostatnie aktualizacje wskaźników inflacji za marzec nie spowodowały gwałtownych przetasowań w czołówce inflacyjnej Unii Europejskiej. Podobnie jak w Polsce, podobnie na Litwie, Łotwie i nawet Węgrzech również poziom wzrostu cen w ujęciu rocznym spadał. Wszystkie te państwa również żyją w strachu, jak odbije się na tym wskaźniku wzrost cen surowców energetycznych wywołanych decyzją OPEC. Z drugiej strony jest to wygodny zewnętrzny powód, który w takich sytuacjach zawsze ma pewne cechy “obiektywne” w narracji władz, jest to bowiem problem, na który poradzić nie można i ceny muszą rosnąć. Gdy inflacja spada przez taniejące surowce energetyczne, jak to miało miejsce w ostatnich miesiącach, jest to jednak sukces krajowej polityki w zapobieganiu inflacji.
Złoty na szczytach
Zamieszanie na rynkach światowych niespodziewanie pomaga polskiej walucie. Część analityków wskazuje na możliwość uwolnienia środków unijnych po kolejnych zmianach w reformie sądowej. Biorąc jednak pod uwagę, jak bardzo rząd się nie spieszy z tymi zmianami, nie można wykluczyć, że czeka z tym “sukcesem” bliżej wyborów. Z perspektywy rynku walutowego byłoby to dość korzystne, zderzałyby się wówczas dwa bodźce na rynku. Wybory to zawsze niepewność, która osłabia walutę. Z drugiej strony napływ środków unijnych powinien to w jakimś zakresie równoważyć, o ile nie przeważyć. Na razie okolice 4,63 zł na euro okazały się barierą dla polskiej waluty. Nie zmienia to faktu, że to najmocniejszy złoty od czerwca 2022.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Polska – inflacja bazowa,
14:30 – USA – indeks NY Empire State.
Ukryty problem?Inwestorzy, można powiedzieć, zadomowili się już z pojęciem dezinflacji. I trzeba przyznać, że odczyty marcowe jakby potwierdzają tę tendencję. Kolejne publikacje CPI, czy PPI potwierdzają, że wzrost cen hamuje. Od razu przełożono to na koniec restrykcyjnej polityki monetarnej, gdzie decydenci nie muszą już działać na stopach procentowych, bo osiągnęli swój cel, a wszystko zmierza w dobrym kierunku, czyli niepojawieniu się recesji. Tylko czy aby na pewno „zakopanie” inflacji już teraz ma sens? Patrząc na notowania ropy naftowej można mieć spore wątpliwości. Notowania WTI od połowy marca wzrosły o ponad 17 USD, to sporo jak na ten rynek. Wskaźniki inflacji CPI w relacji r/r tego wpływu wzrostu cen „czarnego złota” jeszcze nie wykazały, bo w marcu ubiegłego roku byliśmy również wysoko. Inaczej może być już w kwietniu, gdzie trend wzrostowy na ropie naftowej powinien dać odzwierciedlenie. I może się okazać, że publikacje pokażą negatywne zaskoczenie, a CPI, czy PPI wzrośnie bardziej, niż oczekują tego analitycy, a hasło inflacja wróci znów na większość portali finansowych. Wracając do techniki na notowaniach ropy naftowej, to nie ma tu za dużo, o czym pisać, z łatwością pokonywane są kolejne opory, nawet wydawałoby się ten najsilniejszy, czyli 80 USD za baryłkę, który wcześniej stanowił istotny hamulec dla wzrostów. Teraz analitycy mówią o poziomie 90 USD, który może być docelowym w tym trendzie wzrostowym. Powodów wzrostów notowań należy szukać w słabnącym dolarze, brakiem sygnałów recesyjnych i oczywiście działaniach OPEC.
Klasyczne odreagowanieTak, jak wskazaliśmy we wcześniejszych komentarzach, kurs EUR/PLN po pokonaniu wsparcia na poziomie 4,65 powinien zejść w okolice 4,63 jako kolejnego przystanku technicznego. I rzeczywiście, zasięg ruchu został w 100% wypełniony i dzisiaj widzimy próbę realizacji zysków. Ruch spadkowy nie jest tak okazały, jak w przypadku USD/PLN, niemniej jednak też kilka groszy udało się zejść. Oczywiście to zasługa wzrostów EUR/USD, które przekładają się na lepszy czas aktywów rynków wschodzących. Zyskuje nie tylko PLN, ale również HUF i CZK. Dalsza kontynuacja ruchu w górę popularnego „edka” powinna dać jeszcze większy impuls polskiej walucie, a wzrok będziemy kierować na poziom psychologicznej wartości 4,60.
Dolar poniżej 4,20 zł! Po danych o inflacji z USA kapitał ucieka z USA. Inwestorzy wyraźnie ignorują inflację bazową, wierząc w złagodzenie oczekiwań względem polityki monetarnej FED. Zobaczymy, czy słusznie.
Dolar nurkuje
Ostatnie wydarzenia na rynkach, w tym w szczególności spadek inflacji konsumenckiej przyczyniły się do gwałtownej przeceny dolara. Jeszcze w poniedziałek kurs podchodził pod poziom 4,33 zł. Dzisiaj rano znaleźliśmy się poniżej 4,19 zł. Powodem jest fakt, że rynki przestają wierzyć w utrzymanie tendencji wzrostowej na stopach procentowych. Nawet jeżeli w maju dojdzie do podwyżki, powinna być ona relatywnie szybko odwrócona, a do końca roku rynki oczekują spadku w sumie o jeszcze 0,5%. W rezultacie kapitał szuka miejsc z potencjalnie atrakcyjniejszą stopą zwrotu. Jednym z tych miejsc okazuje się Europa w tym nasza część świata. Podobnie do złotego dolar tracił bowiem do czeskiej korony, czy węgierskiego forinta.
Inflacja w Europie
Wczoraj poznaliśmy kilka ważnych odczytów inflacyjnych z Europy. Niemcy ostatecznie zakończyli marzec ze wzrostem cen na poziomie 7,4%, czyli zgodnym ze wstępnym odczytem. Ważniejsze były jednak dane z Rumunii i Czech. W obydwóch przypadkach inflacja nie spadała tak mocno, jak oczekiwali analitycy. W Rumunii była o 0,3% wyższa od oczekiwań w Czechach o symboliczne 0,1%. W obydwóch krajach był to jednak spadek. Biorąc pod uwagę zachowanie cen surowców energetycznych w marcu, gdzie mieliśmy przecież dołek cen ropy może to być mocno niepokojący element. Marzec rok temu był szczytem cen po rosyjskiej agresji, stąd łatwo było pokazać dużą różnicę. W kwietniu jednak punkt odniesienia będzie niżej, a po decyzji OPEC paliwo zdrożało względem marca wyraźnie.
Niespodzianka z Chin
Wczorajsze dane na temat handlu zagranicznego z Państwa Środka zaskoczyły wielu analityków. Spodziewano się spadku importu o 5% w skali roku i eksportu o 7%. Finalnie import spadł zaledwie o 1,4%, za to eksport niespodziewanie wzrósł o 14,8%. Rzadko zdarzają się aż tak duże różnice. Z drugiej strony biorąc pod uwagę to, co się działo w tym kraju w związku z ograniczeniami covidowymi, gospodarka ta ma szansę zaskoczyć nas jeszcze wiele razy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – sprzedaż detaliczna,
16:00 – USA – Raport Uniwersytetu Michigan.