Czy konflikt z Unią wpłynie na złotego?Posiedzenie Parlamentu Europejskiego na razie nie odbija się negatywnie na polskim złotym. Na moment pisania tego tekstu wciąż ono jeszcze trwa, ale już teraz widać, że inwestorzy wolą twarde dane niż konflikty ideologiczne.
Ceny dalej przyspieszają
Wczoraj poznaliśmy wskaźnik inflacji bazowej. Czym się różni owa inflacja bazowa od zwykłej inflacji konsumenckiej? Jest to parametr liczony bez uwzględniania zarówno cen energii, jak i żywności, czyli dwóch komponentów, które w percepcji społecznej rosną obecnie wyjątkowo szybko. Tak liczona inflacja nie wynosi 5,9%, ale “zaledwie” 4,2%. Problem w tym, że oczekiwania były niższe o 0,1%. W rezultacie skoro widzimy kolejne przekroczenie oczekiwań możemy się spodziewać, że kolejny odczyt inflacji również nas niemiło zaskoczy. Dane te wczoraj nie przełożyły się na dalszą presję na podwyżkę stóp procentowych. W rezultacie złoty osłabił się o około 2 grosze względem euro, dzisiaj od rana większość tego ruchu została jednak skorygowana.
Dolar dalej w odwrocie
Zarówno produkcja przemysłowa, jak i wykorzystanie mocy produkcyjnych w USA zawiodły oczekiwania analityków. Różnice nie były wcale marginalne, czego najlepszym dowodem jest spadek produkcji przemysłowej o 1,3% wobec oczekiwanego wzrostu o 0,2%. W rezultacie inwestorzy po raz kolejny doszli do wniosku, że dolar jest zbyt silny i rozpoczęli wyprzedaż. To właśnie ucieczka kapitału z USA i powrót na naszą stronę oceanu jest powodem porannych umocnień złotego, który odrabia straty.
Co zrobi Unia?
Dzisiaj mamy ważne posiedzenie Parlamentu Europejskiego. Nikt nie spodziewa się, że po ostatniej decyzji Trybunału Konstytucyjnego będzie lekko porozumieć się z urzędnikami unijnymi. Głosowanie co prawda odłożone jest na czwartek, ale wydaje się, że to dzisiejsza debata jest ważniejsza. Mało kto się spodziewa, by Unia wpadła na pomysł, że fajnie, że kraje chcą odwrócić cały proces do góry nogami i mieć wyższość prawa krajowego nad unijnym. Wątpliwa jest zatem niespodzianka w czwartek. Dzisiaj mogą paść jednak mocne słowa lub deklaracje, które realnie mogą zmienić obecną równowagę na rynku walutowym w przypadku par złotowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – Węgry – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 – USA – rozpoczęte budowy domów.
Parlament
Funt na fali wznoszącejFunt w ostatnim czasie był na sporej fali wznoszącej. Doskonale widać zresztą to po notowaniach pary GBP/PLN, gdzie dominuje trend wzrostowy. Decydującym czynnikiem determinującym takie ruchy na funcie są sondaże na temat poparcia poszczególnych partii w planowanych wyborach za niecałe 2 tygodnie. Przewaga konserwatystów była dość spora i wynosiła nawet 15% nad Partią Pracy. Problem w tym, że sondaż w weekend znacznie odwrócił sytuację. Nagle konserwatyści stracili 7% a ich przewaga jest już nieznaczna i wynosi około 6%. Cała sprawa oczywiście kręci się wokół brexitu i tego czy Partia Pracy będzie w stanie zablokować działania Partii Johnsona. Oczywiście ostatni sondaż wystraszył inwestorów, gdyż znów wróciła niepewność, co by było, gdyby sondaż się sprawdził. GBP/PLN spadł nieznacznie bo tylko 4 groszy, ale wynikało to również ze słabości krajowej waluty w ostatnich dniach. Opór i wsparcie będą wyznaczać odpowiednio górne i dolne ograniczenie kanału wzrostowego.
Debata Johnson vs Corbyn Po wybiciu się z poprzedniego (o wiele szerszego, bo prawie 7-groszowego) trendu bocznego, kurs GBP/PLN znalazł się w kolejnym. Jednak po pokonaniu psychologicznej bariery 5 zł, następnie po kilku próbach zanegowania ruchu w górę, znów znajdujemy się wyraźnie powyżej tej granicy, przekraczając już momentami 5,02 zł. Może to wskazywać, że czeka nas wyraźniejszy trend wzrostowy na tej parze. W tej chwili dane makroekonomiczne nie mają trwalszego wpływu na wycenę funta. Po piątkowych, zdecydowanie gorszych od oczekiwań, indeksach PMI reakcja spadkowa była krótkotrwała i poniedziałek zaczęliśmy z wyraźnym wzrostem. Ponieważ w tym tygodniu trudno wypatrywać istotnych odczytów z Wysp, to uwaga wszystkich będzie skupiać się na kampanii wyborczej do Izby Gmin. Po zeszłotygodniowej debacie, w której zdaniem wielu obserwatorów Boris Johnson nie wypadł najlepiej, nie widać śladu w sondażach. Lider Konserwatystów zapewnił też, że wszyscy kandydaci tej partii zostali zobowiązani do podpisania deklaracji, że w razie zdobycia mandatu poprą w parlamencie umowę dot. opuszczenia UE wynegocjowaną przez premiera. Część Brytyjczyków, nawet jeśli nie jest zadowolona z przywództwa torysów, może dać się namówić, aby mimo wszystko na nich zagłosować, dzięki czemu przy ich samodzielnej większości w Izbie, możliwe będzie zakończenie brexitowej sagi, której powoli mają zwyczajnie dość. Raczej mniejszą wagę mają pozostałe obietnice wyborcze jak np. zapewnienia o zatrudnieniu 50 tys. nowych pielęgniarek w publicznej służbie zdrowia. Ponieważ do wyborów trudno mówić o decyzyjności na Wyspach, to jej brak na razie pomaga funtowi utrzymywać się na względnie wysokim poziomie. Wiele może się zmienić po 12 grudnia, gdy poznamy wynik wyborczej batalii.
"Flextension" ostatnim wyjściem dla Wielkiej Brytanii?Tylko nieco spokojniej w sprawie brexitu. Teoretycznie wiemy nieco więcej niż jeszcze choćby tydzień temu. Rynki spodziewały się, że Izba Gmin nie pozwoli na wyjście z UE z końcem października. Mimo tego premier Boris Johnson i tak może triumfować, ponieważ w końcu komuś udało się przeforsować do dalszego procedowania wynegocjowaną umowę wyjścia (Withdrawal Agreement Bill - WAB). Dzisiaj unijni włodarze zdecydowali się, być może po raz ostatni, przedłużyć termin brexitu. Nowa data to koniec stycznia 2020 roku. Dlaczego ostatni raz? Coraz bardziej rośnie presja krajów członkowskich, aby temat wreszcie doprowadzić do końca. Bardzo niezadowolony z ciągnących i niekończących się negocjacji jest np. prezydent Francji Emmanuel Macron. Należy przypomnieć, że na przedłużenie musi się zgodzić wszystkie 27 państw unijnych. Brytyjska strona oczywiście zostawia sobie opcję wcześniejszego wyjścia, jeśli uda się szybciej dopełnić wszystkich formalności (mowa o tzw. “flextension”). Moglibyśmy stwierdzić, że teoretycznie bardzo dużo czynników gra na korzyść funta. Jest jednak jedno poważne “ale”. Johnson po swoim osobistym sukcesie w przeforsowaniu WAB nie chce się zatrzymywać i zaproponował wcześniejsze wybory. Dzisiaj poznamy decyzję parlamentu w tej kwestii. Kampania wyborcza w tak gorącym okresie to duża dawka niepewności, tym bardziej że główna oś sporu może dotyczyć dwóch opcji: wyjście z UE na obecnie wynegocjowanych warunkach albo kolejne referendum, w którym to obywatele mieliby poprzeć lub odrzucić ten projekt. Za drugą możliwością mocno optuje opozycja. Czynnik ryzyka w postaci nowych wyborów zablokował nieco wzrosty na GBP. Sytuacja techniczna na funcie sugeruje jakieś większe wybicie w tym tygodniu. Chodzi o formację trójkąta, która jest widoczna na wykresie. Układ wydarzeń, czyli głosowanie o przedłużeniu brexitu i rozpatrywanie projektu wcześniejszych wyborów, może sprzyjać takiemu scenariuszowi.