LUKARDI podejmuje negocjacje objęcia udziałów w podmiocie ITLukardi informuje o podjęciu negocjacji w celu objęcia udziałów w podmiocie z branży IT
Jak poinformowało Lukardi S.A., czyli spółka informatyczna notowana na rynku giełdowym NewConnect, w dniu dzisiejszym został zawarty list intencyjny w sprawie podjęcia negocjacji, mających na celu objęcie udziałów w podmiocie z branży informatycznej.
Jak ponadto przekazano w raporcie bieżącym Lukardi S.A. intencją spółki jest objęcie od 25% do 49% udziałów w podwyższonym kapitale zakładowym wspomnianego podmiotu z branży IT, a także określenie ramowych zasad współpracy pomiędzy stronami po zrealizowaniu transakcji.
„Zgodnie z zawartym listem intencyjnym negocjacje trwać mają do dnia 30 września 2023 roku” – zaznaczono w komunikacie.
O Lukardi S.A.:
Lukardi S.A. jest firmą informatyczną, która dostarcza najwyższej klasy rozwiązania IT dla biznesu. Spółka realizuje dla swoich klientów liczne projekty wdrożenia i utrzymania systemów, jak również oferuje kompleksowe usługi z zakresu cyberbezpieczeństwa, ochrony danych w sieci i transformacji cyfrowej oraz świadczy dedykowane usługi projektowe IT.
Lukardi S.A. posiada 99,2% udziałów w SI-eCommerce Sp. z o.o., która specjalizuje się we wdrożeniach platformy SAP Commerce, zarówno na rynku polskim jak i globalnym oraz oferuje usługi w zakresie budowania, wdrażania, utrzymania i rozwoju rozwiązań informatycznych dla biznesu.
Akcje Lukardi S.A. notowane są na rynku alternatywnym New Connect, prowadzonym przez warszawską Giełdę Papierów Wartościowych.
Negocjacje
Lepiej późno niż wcaleBez wątpienia informacja z Wigilii o dogadaniu się Wielkiej Brytanii z UE była niemałym szokiem dla inwestorów. Gdzieś tam w kuluarach tliła się szansa na porozumienie, ale obie strony nie dawały za wygraną i zgodnie twierdziły, że od początku stycznia nastąpi kontynuacja rozmów. Tymczasem nagle okazało się, że umowa jest na stole. I w końcu rozwiązała się saga, której chyba już niemal każdy miał trochę dosyć. Podpisana umowa handlowa będzie obowiązywać od 1 stycznia, a więc od daty ostatecznego brexitu. Co ciekawe, na funcie nie widać eksplozji radości. Kurs brytyjskiej waluty niemal nie zareagował, co można z jednej strony tłumaczyć sprzedażą faktów, a z drugiej jednak panującym okresem świąt. Można też odnieść wrażenie, że w końcu do inwestorów dotarła informacja, że Wielka Brytania jest już obiema nogami poza UE i czeka ją ciężki czas. Sytuację dodatkowo podbija fakt lockdownu, który ma miejsce na Wyspach, w związku z pojawieniem się nowej mutacji wirusa. Pytanie, jak długo taki stan może się utrzymać, skoro nadal statystyki koronawirusowe w Wielkiej Brytanii się nie poprawiają. W efekcie, na wykresie GBP/PLN nie obserwujemy wzrostów, a wręcz przeciwnie kurs spada poniżej 5,00.
Funt słaby na szerokim rynku Na GBP/PLN aż tak mocnego trendu wzrostowego, jak na pozostałych poprzednio opisywanych parach nie widać. Powód jest jeden, a mianowicie słabość funta na szerokim rynku. Nowy szczep wirusa może spowodować dużo większe restrykcje na Wyspach, niż ma to miejsce w tej chwili, co przełoży się na gospodarkę. Z drugiej strony saga brexitowa cały czas się ciągnie i nie widać jej końca. Za 10 dni Wyspiarze wyjdą z UE bez żadnej umowy i nie zanosi się, by takowa nagle została dogadana. Głównym spornym aspektem pozostaje kwestia łowisk. Co by nie mówić, wbrew pozorom na całej tej zwłoce Wielka Brytania może zyskać. Stanie się tak, jeśli jeszcze przez kilka miesięcy będzie miała dostęp do jednolitego rynku, bo żadne ustalenia nie wejdą w życie od 1 stycznia, a Unia sama nie będzie chciała odczuwać konsekwencji twardego brexitu. Nie wykluczone więc, że choćby do końca roku jakiś większy rajd funta zobaczymy. Psychologicznym oporem dla dalszych wzrostów pary GBP/PLN będzie 5,00.
Funt idzie na nożeFunt często podąża własnymi ścieżkami i obecnie wcale nie jest inaczej. Gdy cały rynek myśli już o przejściu w tryb świąteczny, ubiera choinkę i szykuje fajerwerki noworoczne, brytyjska waluta idzie na noże. Nie widać końca negocjacji brexitowych, choć większość możliwych deadlinów jest już za nami. Wydaje się, że został już tylko jeden ten ostateczny, czyli koniec roku i czym bliżej niego będzie, tym temperatura wokół szterlinga będzie tylko rosnąć. Jeszcze w listopadzie funt oscylował wokół 5 złotych. Początek grudnia przyniósł wyłamanie, co prawda szerokiej, ale jednak konsolidacji. Presja czasu dość szybko sprowadziła kurs do lokalnego oporu przy 4,93 zł, z którym walczył prawie cały zeszły tydzień. Dziś po słowach Barniera poradził sobie i z tym wsparciem, nurkując poniżej poziomu 4,90 zł. Funt jest najtańszy od września, czyli czasu, gdy zbliżaliśmy się do pierwszego strasznie naiwnego deadlinu. Nie można wykluczyć, że jeśli szybko nie uda się dojść do porozumienia, to jeszcze w grudniu poszukamy tegorocznych minimów na GBP/PLN. Te z marca wypadły przy 4,75 zł, więc dystans, choć spory, nie jest nie do pokonania.
Funt w odwrocieNegocjacje brexitowe dotychczas nie wpływały szczególnie negatywnie na brytyjską walutę. Mocna deklaracja Francji o możliwym zawetowaniu porozumienia spowodowała jednak wyraźny problem dla brytyjskiej waluty.
Brexit ciąży funtowi
Negocjatorzy unijni zgodnie z belgijskim prawem zeszli właśnie z kwarantanny i mogą kontynuować negocjacje twarzą w twarz. Czasu na ustalenie warunków umowy handlowej jest jednak coraz mniej, a negocjacje zdalne nie okazały się tak skuteczne. Dodatkowym problemem okazała się wypowiedź francuskiego ministra ds. europejskich. Powiedział on, że jeżeli umowa handlowa nie będzie wystarczająco dobra, Francja skorzysta z prawa weta. Z jednej strony wiadomo, nikt nie chce jednostronnej umowy i logiczne jest, że musi uwzględniać interesy obu. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę na wydźwięk tej wiadomości w mediach. Mocno poprawia to pozycję negocjacyjną negocjatorów unijnych, którzy mogą mocniej naciskać, tłumacząc się potencjalnym wetem Paryża. Na reakcję rynków nie trzeba było długo czekać. Funt od rana traci na wartości około 1%, tym samym jest najtańszy od początku października.
Poniedziałek pod hasłem korekt
Po tygodniu wyraźnych wzrostów na zarówno EURUSD, jak i ropie naftowej dzisiaj od rana trwa wyraźna korekta na obu instrumentach. Nie jest to niczym nadzwyczajnym, biorąc pod uwagę skalę zmian minionego tygodnia. Dobrym potwierdzeniem jest fakt, że dane piątkowe z USA były niemal dokładnie równe oczekiwaniom, zatem nie powinny mieć nadmiernego wpływu na rynki. Wzrost liczby wież wiertniczych był relatywnie niewielki, zatem nie powinien znacząco wpływać na kurs czarnego złota.
Dobre dane z Kanady
W piątek poznaliśmy odczyty z kanadyjskiego rynku pracy. Były one wyraźnie lepsze od oczekiwań. Powstało więcej miejsc pracy, niż oczekiwano, czego skutkiem był spadek stopy bezrobocia do 8,5% względem oczekiwanych 8,9%. Co ważne, nie tylko wzrosła liczba osób zatrudnionych, ale spadła ilość osób pracujących na ułamek etatu. Oznacza to, że nie tylko rośnie ilość osób pracujących, ale też osoby dotychczas pracujące na ułamek etatu otrzymują pełny etat. Reakcja rynków była pozytywna i dolar kanadyjski wyraźnie zyskiwał na wartości po tych danych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Dymisja architekta stretegii brexitowejFunt w ostatnim czasie znajduje się w odwrocie, tracąc już blisko 20 groszy od szczytów z przełomu października i listopada. Wtedy brytyjska waluta kosztowała już nawet 5,15 zł, ale kurs GBP/PLN ostatecznie się załamał pod narastającą presją kolejnych czynników. Głównym z nich jest zmiana globalnego sentymentu, która faworyzuje w tej parze złotego. Jednak funt ma też sporo własnych problemów, które coraz mocniej mu ciążą. I o ile można podchodzić z dystansem co do rosnących liczb w walce z koronawirusem, bo przecież Polska radzi sobie w tym temacie jeszcze słabiej, tak pozostałe tematy są już mocno anty funtowe. Przede wszystkim widmo dalszego cięcia stóp na wyspach jest znacznie bardziej wyraziste niż w Warszawie. Jak na razie Bank Anglii ograniczył się tylko do zwiększenia skali programu skupu aktywów, jednak ruchy na koszcie pieniądze wciąż pozostają w grze i niewykluczone, że dojdzie do nich jeszcze w tym roku. Dodatkowo rośnie chaos w sprawie negocjacji z Brukselą po tym, jak do dymisji podał się Dominic Cummings. Był on jednym z najważniejszych doradców Borisa Johnsona oraz głównym architektem strategii brexitowej. Oficjalnie powodem rezygnacji nie jest impas w rozmowach z Brukselą, jednak rynki wiedzą swoje. Zegar tyka, jesteśmy już grubo po wszystkich racjonalnych deadlinach, a porozumienia jak nie było, tak nie ma.
Negocjacje brexitowe idą jak po grudzieSłabość złotego widać również w stosunku do funta. Ten ostatnio zaskakująco dobrze sobie radzi, choć ciężko znaleźć na to sensowne wytłumaczenie. Epidemia na Wyspach wcale nie odpuszcza, negocjacje z Unią idą jak po grudzie, choć obie strony starają się robić dobre miny do złej gry. Pewnym zaskoczeniem może być reakcja brytyjskiej waluty na piątkową decyzję agencji Moody’s, która obniżyła rating Zjednoczonemu Królestwu. Funt tę informację całkowicie zignorował, co tylko potwierdza, jak mocno tego typu agencje straciły ostatnio na znaczeniu. I rzecz jasna nie chodzi o to, że rynek się z tą decyzją nie zgadza, uznał ją jednak za mocno spóźnioną i dalece niewystarczającą. Ratingi poszczególnych krajów są obecnie skrajnie odrealnione, choć z drugiej strony można by się zastanowić, jak bardzo źle musi być z brytyjskimi finansami, skoro już nawet Moody’s musiał przestać udawać. Funt dotarł obecnie powyżej poziomu 5 złotych, zbliżając się do wrześniowego szczytu. Do tegorocznych maksimów jednak jeszcze daleka droga i patrząc, ile jest niewiadomych wokół szterlinga, ciężko na dzisiaj zakładać, że uda się zaatakować poziomy przy 5,20 zł.
Kolejny niedotrzymany termin brexitowyPatrząc na optymizm wyznaczania terminów przez Brytyjczyków można być niemal pewnym, że coś się opóźni. Nie inaczej było z końcem negocjacji, kolejny termin jednak już za dwa tygodnie. To kilka dni przed wyborami w USA. Będziemy mieć ciekawy przełom miesięcy na rynkach.
Co z brexitem?
Wbrew zapowiedziom Borisa Johnsona dzień 15 października nie był terminem zakończenia negocjacji brexitowych. Unijni negocjatorzy trzymają się wciąż daty końca października, która jest teoretycznie realna. „Teoretycznie”, gdyż bardzo mocno akcentowany jest wątek dumpingu regulacyjnego. Unia chce, by Wielka Brytania w zamian za dostęp do rynku wewnętrznego przestrzegała również przyszłych regulacji unijnych. Ucieczka przed tamtejszą biurokracją była jednym z powodów wyjścia z Unii podawanym w kampanii, zgoda na ten punkt jest zatem mocno wątpliwa. Patrząc jednak na działania Wielkiej Brytanii oskarżanie jej o dumping regulacyjny jest dość dziwne. Funt zareagował na brak porozumienia osłabieniem. Względem złotego nie było tego widać, bo złoty tracił podobnie.
Kolejny dzień odwrotu od złotego
W tym tygodniu przecena złotego sięgała już w szczytowym momencie 10 groszy. Widać zresztą sporą awersję na ryzyku na rynkach. Dobrym barometrem w tym temacie jest para EURCHF. Wydawać by się mogło, że relacja siły euro do franka szwajcarskiego jest bez większego znaczenia dla złotego. Para ta jednak ma ważną specyfikę, gdy na rynkach przejawiają negatywne informacje, inwestorzy przechodzą na uważanego za dobrą inwestycję na trudne czasy franka. W rezultacie obserwowane obecnie najniższe poziomy na tej parze od lipca potwierdzają, że na rynkach znów rośnie napięcie.
Znów wzrost liczby bezrobotnych
Cotygodniowa liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych mniej więcej pod koniec sierpnia zaczęła się wypłaszczać. Od tego czasu co tydzień widzimy wartość od 800-900 tysięcy wniosków. Nie jest to jednak ta krzywa, której wypłaszczenia oczekiwano, przynajmniej nie na poziomie mniej więcej 3-krotności normy sprzed pandemii. Pomimo tego dolar w wyniku klarowania się sytuacji z wyborami w USA stabilizuje ostatnio swoją wartość.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - sprzedaż detaliczna.
Co zrobi premier Johnson po 15 października?Na funcie od kilku tygodni sprawa jest klarowna, a wszelkie ruchy determinuje postęp negocjacji z UE w sprawie przyszłej umowy handlowej. Sytuacja jest niemal codziennie bardzo dynamiczna i obraca się o 180 stopni. W kilka dni możemy usłyszeć, że strony są już bliskie finalizacji rozmów, a nagle jak grom z jasnego nieba pojawia się informacja, że premier Johnson chce zerwać rozmowy ponownie. Dlatego mówienie o poziomach wsparcia, czy oporu na parach funtowych jest trochę bez sensu, gdyż jeśli pojawi się jakiś nowy news, to te poziomy są łamane bez problemów. Na ten moment sytuacja wygląda tak, że premier Wielkiej Brytanii wyznaczył deadline do 15 października i jeśli porozumienia nie uda się podpisać, to zerwie rozmowy. Nie wydaje się, że Unia będzie skłonna pójść na jakiekolwiek ustępstwa i tym samym poddać się presji, więc zapewne ten negatywny scenariusz stanie się faktem. Na funcie możemy więc zobaczyć presję spadkową. Nadzieja na końcową ugodę jednak nadal tli się wśród inwestorów, ale raczej dopiero w kolejnym miesiącu. Pytanie, czy premier Johnson będzie chciał jeszcze rozmawiać z UE i tym samym nieco zejść ze swojego ambitnego podejścia, godząc się na dalsze rozmowy po 15 października.
Zerwanie negocjacji wisi w powietrzu Funt pozostaje słabszy na szerokim rynku po doniesieniach mediów o możliwym zerwaniu negocjacji z UE przez premiera Wielkiej Brytanii. Johnson ma ponoć dość stawiania warunków jego krajowi i jest skłonny wyjść z Unii bez żadnych umów. Taka odważna decyzja, jeśli się potwierdzi, może przynieść spadki na funcie. Inwestorom przypomni się wizja twardego brexitu, która mogłaby przynieść spore zamieszanie na rynkach. Dzisiaj Brytyjczycy świętują, co przekłada się na niższą płynność na rynkach i brak komentarzy ze strony rządu na temat newsa o zerwaniu rozmów. Technicznie GBP/PLN porusza się w wąskim korytarzu. Zmienność w ostatnim tygodniu wyniosła raptem 4 grosze. Jeśli jednak w dalszej części tego tygodnia Johnson potwierdzi sensacyjne doniesienia mediów, to z pewnością zobaczymy powrót GBP/PLN poniżej 4,90.
Rubel traci mimo wzrostów ropyKondycja waluty naszego wschodniego sąsiada jest, delikatnie mówiąc, tragiczna. Po szczególnie bolesnym lipcu, kiedy rubel stracił około 10% wartości, teraz nawet wzrosty na ropie nie pozwalają mu się odbić.
Na zachodzie nie aż tak źle
Wczoraj poznaliśmy dane na temat Indeksu Instytutu Ifo z Niemiec. Jest to parametr obrazujący nastroje wśród niemieckich przedsiębiorców. Uznawany jest za porównywalny pod kątem ważności z indeksem PMI. Był on lepszy od oczekiwań wynoszących 92,2 pkt i osiągnął 92,6 pkt. Nie są to jednak poziomy, które wskazywałyby na wyraźną poprawę. Jest po prostu mniej źle niż kilka miesięcy wcześniej w wyniku spowolnienia w gospodarce wywołanego lockdownem.
Hossa na ropie
Ropa naftowa po wczorajszych wzrostach jest najdroższa od marca i kosztuje już ponad 46 dolarów za baryłkę w przypadku ropy notowanej w Londynie i 43 dolarów w przypadku ropy notowanej w USA. Wzrosty oprócz rosnącego popytu i spadającej produkcji wsparł wczoraj również raport o stanie zapasów paliw API, który wskazał wyższe od oczekiwań spadki zapasów ropy naftowej. Pomimo tych wzrostów rosyjski rubel w dalszym ciągu kontynuuje swoją fatalną passę. Od początku roku rubel staniał o 1 grosz. Potencjalnie nie brzmi to źle, tylko był to spadek z 6 na 5 groszy.
Brexit bez postępu
Michel Barnier, główny negocjator unijny w sprawie brexitu, podsumował bardzo negatywnie ostatnią, siódmą rundę negocjacji. Zwraca on uwagę na niemal brak postępów w rozmowach i powoli kończący się czas. Teoretycznie okres przejściowy kończy się w grudniu, warto jednak zwrócić uwagę na konieczne procedury, w tym zatwierdzenie przez zarówno Parlament Europejski jak i Radę UE, co efektywnie skraca ten czas o 1-2 miesiące. Boris Johnson ponownie zapewnił, że nie będzie starał się o wydłużenie czasu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - zamówienia na dobra,
16:30 - USA - zmiana zapasów paliw.
Bank Anglii nie zmienił stóp procentowychNa GBP/PLN mieliśmy trend spadkowy, który obniżył kurs do poziomu 4,85. Od tego momentu jednak funt zyskał sporo, a była to konsekwencja posiedzenia Banku Anglii. Bank ten zdecydował, by nic nie robić i spokojnie obserwować co się dzieje wewnątrz kraju i na świecie. Tym samym pozostawił stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Oczywiście zasygnalizował, że w razie potrzeby decydenci banku są gotowi podjąć działania by wesprzeć gospodarkę. Funt brytyjski sporo zyskał, gdyż inwestorzy szacowali, że BoE może się zdecydować na obniżkę stóp. Prezes na konferencji prasowej powiedział, że ujemne stopy procentowe mogłyby być nieefektywne, co inwestorzy odebrali wręcz jako zapowiedź braku ruchów na stopach w najbliższych miesiącach, wykluczając tym samym obniżkę kosztu pieniądza. GBP/PLN po posiedzeniu wystrzelił o 5 groszy w górę. W kolejnych dniach jednak złoty odrabia straty i powoli kurs się osuwa w dół. Nadal głównym czynnikiem determinującym kurs brytyjskiej waluty pozostaje kwestia negocjacji warunków wyjścia z UE. Obecny okres na porozumienie minie wraz z końcem roku. Jeśli strony się do tego momentu nie dogadają Wielka Brytania wyjdzie z UE bez umowy.
Budżet UE na 7 lat zaplanowany Na wykresie GBP/PLN doszło do testu oporu w postaci psychologicznego poziomu 5,00. Od tego momentu jednak kurs mocno zawrócił i spadł niemal 18 groszy. Tematem ciążącym brytyjskiej walucie pozostaje kwestia negocjacji z UE w sprawie warunków wyjścia ze Wspólnoty. I co chwila docierają niezbyt przychylne informacje, jak niedawna o sporych rozbieżnościach w stanowiskach negocjacyjnych, co może przynieść wyjście Wielkiej Brytanii z UE bez żadnej umowy. Wydaje się jednak, że obie strony grają nieco na czas i póki co nikt nie chce ustąpić. Wraz z końcem roku jednak presja na funta może być jeszcze większa. Niemniej jednak teraz temat negocjacji zszedł na dalszy plan, szczególnie, że w UE dogrywano temat pakietu pomocowego i nowy budżet na kolejne 7 lat. Teraz być może temat ten wróci i więcej uwagi poświęci się kwestii negocjacji Unii ze Zjednoczonym Królestwem. Nie wydaje się, by wpływ na funta miał Bank Anglii, który poczeka z decyzjami do momentu finalnego wyjścia Wyspiarzy ze struktur unijnych. Obniżka stóp w tym momencie zabrałaby amunicję na później.
Brexitu ciąg dalszy Na wykresie GBP/PLN doszło do przebicia linii trendu spadkowego. Kurs w szybkim tempie podskoczył o niemal 7 groszy zbliżając się do poziomu 5,00. Wydaje się, że ten ruch w górę to raczej konsekwencja słabszych dni rodzimej waluty aniżeli siły funta. Brytyjska waluta jest pod presją w związku z trudnymi negocjacji z UE w sprawie warunków bycia po brexicie. Do tego na rynku mocno spekuluje się, że Bank Anglii będzie zmuszony obniżyć stopy procentowe poniżej 0, w związku z negatywnym piętnem odciśniętym na gospodarce przez pandemię. Anglicy dopiero w weekend otwarli bary i restauracje, bo długo nie mogli poradzić sobie z koronawirusem. Trzeba przyznać, że to wina jednak trochę władz, które dość długo w lekceważący sposób podchodziły do rozprzestrzeniającej się epidemii koronawirusa. Pytanie, jak będą wyglądały statystyki nowych zarażonych po weekendzie w Wielkiej Brytanii, biorąc pod uwagę szereg zatłoczonych miejsc w tym kraju. Mimo wszystko nastroje przedsiębiorców, szczególnie z sektora budowlanego, pozostają świetne, dzisiejszy odczyt wyniósł sporo ponad 50 pkt przy prognozach zakładających raptem 47 pkt. Nadal jednak zakładamy, że funt do końca roku pozostanie pod presją spadkową szczególnie, że ryzyko wyjścia Wielkiej Brytanii z UE bez żadnych ustaleń i dostępu do rynku pozostaje spore.
Funt nie próżnujeCiekawie wygląda sytuacja na funcie. Ten jeszcze w okolicach 10 czerwca kosztował powyżej 5 zł, by tydzień później zaatakować mocne wsparcie przy 4,90 zł. Poziom ten najpierw zatrzymał silny trend spadkowy z drugiej połowy maja, by potem stać się podstawą blisko dwutygodniowej konsolidacji. Reakcja rynku była natychmiastowa i strona popytowa wyciągnęła funta w okolice 4,98 zł. Zamieszanie z negocjacjami z Unią Europejską oraz problemy w walce z epidemią spowodowały, że brytyjska waluta znów znalazła się pod presją. Efektem jest kolejne testowanie wyżej opisywanego wsparcia. Co istotne, jego przełamanie otworzy drogę do okolic 4,75 zł, gdzie wypada tegoroczne minimum. Zakres możliwego odbicia w górę wydaje się z każdym ruchem zawężać. Pierwszy opór wypada już przy 4,94 zł.