Polska najmniej straciWedług prognoz Komisji Europejskiej Polska po raz kolejny najspokojniej przejdzie przez trwający kryzys. Jest tutaj spora zasługa transferów socjalnych. Pamiętajmy jednak, że wychodzenie z kryzysów na kredyt powoduje, że kiedyś trzeba go spłacić.
Dane z Niemiec
Analitycy przecenili sytuację u naszego zachodniego sąsiada. Produkcja przemysłowa rośnie w ujęciu miesięcznym o 7,8% wobec oczekiwanych 10%. Wydawać by się mogło, że to (oprócz różnicy realia a oczekiwania) bardzo dobre dane dla gospodarki. Warto jednak spojrzeć na wynik roczny. Ten z kolei oznacza spadek o imponujące 24,7%. Jak widać, by wrócić do poprzednich poziomów będziemy potrzebować jeszcze kilka miesięcy wyraźnych wzrostów. Po tych danych obserwowaliśmy spadek euro względem dolara o około pół centa.
Dobre prognozy dla Polski
Informacja, że PKB Polski spadnie w tym roku o 4,6% nie brzmi dobrze. Z drugiej strony to najlepszy wynik prognozowany przez Komisję Europejską w tym roku. W innych państwach będzie gorzej. Prognoza jest słabsza dla nas niż majowa, ale i tak analitycy zwracają uwagę na korzystny wpływ transferów na podtrzymanie konsumpcji. Mimo to jednak widać będzie zwiększoną skłonność do oszczędzania. Dla porównania PKB strefy euro powinno się skurczyć w tym roku o 8,7%. Pamiętajmy jednak, że biorąc pod uwagę siłę odbicia za rok lepszy łączny wynik według prognoz osiągnie Malta.
Dobry indeks koniunktury
Wczoraj poznaliśmy serię indeksów koniunktury w USA. Najważniejszy z nich - indeks ISM dla usług - wyniósł 57,1 punktu. Analitycy spodziewali się dokładnie 50 punktów, byłby to wówczas idealnie neutralny odczyt z równą liczbą odpowiedzi pozytywnych, co negatywnych. Warto zwrócić również uwagę na indeks aktywności biznesowej, który niespodziewanie osiągnął 66 punktów. Po raz kolejny okazuje się, że obecny kryzys szybko przyszedł, ale równie szybko się uspokaja.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Koronawirus
Dolar bezpiecznym wyborem w czasie pandemiiSytuacja na wykresie USD/PLN nie jest jeszcze do końca wyklarowana. Teoretycznie widzimy wybicie z formacji trójkąta, ale dość szybko kurs próbuje powrócić powyżej dolnego ramienia. Dolar w ostatnich tygodniach jest trudny do analizowania. W teorii sytuacja epidemiologiczna w tym kraju jest naprawdę dramatyczna, niemal codziennie obserwujemy rekordy liczby zarażonych na koronawirusa. Niemal pewnym jest, że przełoży się to na dużo wolniejsze ożywienie gospodarcze, a może nawet jego brak, gdyż kolejne Stany wracają do wcześniejszych obostrzeń. Do tego, mimo znacznej poprawy szczególnie w danych z rynku pracy, nadal widzimy spore zaległości by wrócić do poziomów sprzed pandemii. Nowa fala wirusa może spowodować, że znów dojdzie do zrobienia kroku w tył. Problem jest jednak taki, że w przypadku risk off na rynkach to właśnie dolar staje się bezpieczną przystanią i rośnie w siłę. Póki jednak panuje euforia na rynkach dolar delikatnie, ale jednak traci i to widzimy od początku tygodnia. EUR/USD podążył w kierunku 1,1280, co przyniosło prawie 4 groszowy spadek na parze USD/PLN. Biorąc pod uwagę, że rynki bagaż z ryzykami mają niemal pełny, trudno będzie na dłuższą metę kontynuować ten raj wzrostowy, szczególnie na giełdach. Oporem w przypadku wzrostu USD/PLN będzie górne ramię trójkąta widocznego na wykresie. Zwężanie się ramion trójkąta może sugerować większe wybicie i uformowanie się nowego trendu.
Koronawirus nie pozwala ryzykować Frank w relacji do złotego utrzymuje się dość wysoko w okolicach 4,20 zł. Nie ma już śladu po dość silnym umocnieniu krajowej waluty w czerwcu, gdzie dotarliśmy do poziomu 4,06 zł. Tak jak pisaliśmy powyżej, ryzyka globalne cały czas się piętrzą, co może skutkować w najbliższych tygodniach powrotu inwestorów do kupowania walut bezpiecznych jak frank szwajcarski. Szczególnie, jeśli druga fala zachorowań na koronawirusa rozprzestrzeni się w Europie. Póki co, twarda walka z pandemią trwa w innych częściach świata, jak USA, Brazylia, czy Indie. Kraje te niemal codziennie biją rekordy nowych zakażeń, ale absolutnie nie myśli się tutaj o następnych lockdownach w gospodarkach. Kolejnym czynnikiem ryzyka dla optymistycznych nastrojów w zbliżających się dniach może być nowa odsłona konfliktu między USA a Chinami. Tym razem chodzi o amerykańskie ćwiczenia na Pacyfiku, które mają się skończyć odpowiedzią Chin. Pogorszenie nastrojów na rynkach, które na ten moment wydaje się niemożliwe (biorąc pod uwagę euforię na rynkach szczególnie giełdowych) mogłoby przynieść złamanie oporu na poziomie 4,20 zł na wykresie CHF/PLN.
Poprawa za oceanemDane z amerykańskiego rynku pracy pokazały, że nie jest wcale tak źle, jak sądzono. Miejsca pracy są odzyskiwane znacznie szybciej, niż dotychczas przewidywano. Dobrze wypadły też zamówienia.
Dobre dane z USA
Amerykański rynek pracy dochodzi do siebie szybciej niż oczekiwano po problemach wynikających z pandemii. Bezrobocie spadło w ciągu miesiąca z 13,3% na 11,1%. To zasługa głównie tego, że przybyło nie 3 mln, a 4,8 mln miejsc pracy w ciągu miesiąca. Są to oczywiście w większości reaktywacje etatów zamkniętych przy lockdownie, aczkolwiek liczby pokazują, że sytuacja faktycznie się poprawia. Analitycy potwierdzają te obserwacje, czego dowodem jest umacnianie się dolara względem euro po tych danych. Zamówienia na dobra wypadły zgodnie z oczekiwaniami, ale wynik ten nie popsuł dobrego nastroju inwestorów.
PMI dla usług też lepsze
Indeksy PMI dzielą się na te dla przemysłu i dla usług. Zwyczajowo inwestorzy przykładali większą wagę do indeksu przemysłowego, nie znaczy to, że ten dla usług jest w ogóle nieistotny. Warto zwrócić uwagę, że dzisiejsze dane były wyraźnie (bo aż 1 punkt) powyżej oczekiwań. Poziom 48,3 pkt nie przekroczył granicy 50 punktów, co w dalszym ciągu wskazuje na istotne pogorszenie nastrojów po zamknięciu gospodarek na pandemię.
Dymisja premiera Francji
Premier Francji Edouard Philippe złożył dymisję. Powód nie jest do końca znany, ale o rekonstrukcji mówiło się nad Sekwaną od dłuższego czasu. Jako jeden z powodów wskazywana jest popularność obecnego premiera, co mogło powodować potencjalne konflikty z myślącym o reelekcji prezydentem. Rynki walutowe czekają na rozwój sytuacji i na razie nie reagują.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Przecena funta Funt dalej nie jest w stanie zatrzymać własnej przeceny. Początek czerwca dawał jeszcze nadzieję, że inwestorzy zdążyli już się przyzwyczaić do głównych czynników ryzyka, jednak negatywny sentyment wciąż się utrzymuje na brytyjskiej walucie. Ta po tym, jak nawet odbiła w okolice okrągłych 5 złotych, powróciła do spadków, ostatecznie przebijając bardzo istotne wsparcie przy 4,90 zł. Zejście kursu w okolice 4,86 zł oznacza, że szterling jest najtańszy od połowy marca. Co więcej, nie widać żadnych oznak, by ten ruch miał się w najbliższych dniach zatrzymać. Istnieje ryzyko poszukania tegorocznego minimum, które w marcu zostało ustanowione przy 4,74 zł. Problemy z epidemią oraz z negocjacjami z Brukselą (jak i z Waszyngtonem, bo to również bardzo ważna kwestia dla Wielkiej Brytanii) ani nie znikają, ani nawet się nie zmniejszają. Wiąże to również ręce bankowi centralnemu, który trochę sam sobie na przekór musi trwać w ultra luźnej polityce monetarnej.
Wątpliwości inwestorówCiekawie wygląda sytuacja na franku. Na wykresie widać wszystkie wątpliwości, które targały inwestorami w ostatnim czasie. Rajd ryzyka został zatrzymany w okolicach 4,06 zł, a frank, jako bezpieczna przystań wyraźnie odbił. Rzecz w tym, że widać jak mocno rynki czekały na sygnał, by zatrzymać umocnienie helweckiej waluty. Okolice poziomu 4,20 zł, od początku mocno działały na wyobraźnię inwestorów, teraz dodatkowo oporem jest również linia trendu wyznaczona jeszcze w kwietniu. Okazuje się ona nad wyraz trwała, co powinno skutkować umocnieniem złotego. Z drugiej strony, jeśli zostanie przebita, to znowu możemy obserwować dynamiczny ruch, tak jak to miało miejsce ostatnim razem. Frank co prawda może czerpać z nieprzebranych ostatnio zasobów ryzykownych czynników, jednak wszystkie one są przynajmniej na razie miałkie, a 2020 rok przyzwyczaił inwestorów do mocniejszych wrażeń. Rynek bacznie obserwuje kolejne konflikty, które kiełkują w tak wielu miejscach, jednak póki nie wyniknie z nich coś rzeczywistego, inwestorzy nie zamierzają popadać w panikę.
Lockdown już nie powróci?Dolar coraz śmielej upomina się o wybicie z konsolidacji zarysowanej przy ostatnim dołku. Ta trwa już prawie miesiąc i pomału widać zniecierpliwienie oraz kolejne próby wybicia górą. Rzecz w tym, że pomimo tego, że na rynku nie brakuje ryzyk, to jednak inwestorzy niezbyt chętnie chcą rezygnować ze swoich różowych okularów. Wyraźnie widać nastawienie na zasadzie: “tak wiemy, że jest nieciekawie, ale potrzebujemy mocniejszych bodźców”. Takimi bodźcami nie okazały się kolejne rekordy dziennych zachorowań w Stanach oraz innych krajach. Z pewnym dystansem rynek również podszedł do przebicia okrągłej liczby 10 mln zakażeń na świecie. Z jednej strony liczby te stale rosną, z drugiej system opieki zdrowotnej przeważnie pozostaje wydolny, a od władz napływają mocne sygnały, że o powrocie do lockdownu nie ma absolutnie mowy. Dlatego inwestorzy z coraz większym pożądaniem patrzą w kierunku bardziej ryzykownych aktywów, jednak póki co zachowują resztki przyzwoitości.
USA straszy rynkiNa rynki wypłynęła informacja o wznowieniu kwarantanny w niektórych stanach. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać, inwestorzy obniżyli swój apetyt na ryzyko sprzedając co bardziej ryzykowne aktywa. Złoty na razie traci niewiele, ale zobaczymy, jak się sytuacja rozwinie.
Powrót epidemii w USA?
Wczorajsza informacja o przywróceniu kwarantanny w niektórych stanach spowodowała spory popłoch na rynkach. Powodem jest strach przed kolejnym lockdownem. Stanowisko Donalda Trumpa w tej sprawie (który nie wiadomo czy żartem, czy nie, sugerował zmniejszenie liczby testów by poprawić sytuację) nie pomaga. Spadki było widać wczoraj wyraźnie zarówno na giełdach, jak i surowcach energetycznych. Nie ominęły one również walut krajów rozwijających się, w tym złotego.
Indeks IFO w górę
Po dobrych danych z indeksów PMI lepszy od oczekiwań indeks IFO nie jest zaskoczeniem. 86,2 punktów to wciąż jednak wyraźnie poniżej 100 punktów będących w przypadku tego wskaźnika pewnym stanem równowagi pomiędzy pozytywnym i negatywnym podejściem. Pokazuje to, że jeszcze daleka droga u naszych zachodnich sąsiadów do powrotu do wzrostów. Widać to było również po walucie, gdzie wczoraj mimo krótkotrwałych odbić euro traciło względem dolara.
Stopy procentowe w Czechach bez zmian
Na wczorajszym posiedzeniu Czeski Narodowy Bank nie zaskoczył analityków. Utrzymał on stopy procentowe na niezmienionym poziomie podtrzymując relatywnie rzadką sytuację wyższej stopy procentowej w Pradze niż w Warszawie. Różnica pomiędzy 0,25% i 0,1% nie jest jednak niczym szczególnie istotnym. Co ciekawe, korona czeska po tych danych lekko traciła na wartości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 - Unia Europejska - protokół z posiedzenia EBC,
14:30 - USA - zamówienia na dobra,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Kryzys omija polski rynek pracyDane na temat bezrobocia nie są tak dobre jak w zeszłym roku, ale wzrost liczby bezrobotnych zaskakuje analityków. Spodziewano się istotnych problemów, a taki wzrost nie jest niczym złym, szczególnie gdy spojrzymy na poziomy z poprzedniej kadencji Sejmu.
Dane zza oceanu
Wczorajszy odczyt indeksów PMI w USA nie był tak miłym zaskoczeniem jak w Europie. Dane okazały się jednak lepsze (choć niewiele) od oczekiwań. PMI dla przemysłu zatrzymało się na poziomie 49,6 pkt (tylko nieznacznie poniżej granicy 50 pkt oddzielającej symbolicznie rozwój od recesji). Lepiej niż prognozy wypadła również sprzedaż nowych domów. Po tych danych dolar odzyskał część tego, co stracił w pierwszej połowie dnia względem euro po dobrych danych z Europy.
Spadek bezrobocia w Polsce
Majowe dane pokazały, że stopa bezrobocia w Polsce ponownie spadła. Tym razem do 6%. Pamiętajmy, że na korzyść działa nie tylko odmrożenie gospodarki, ale i początek prac sezonowych w turystyce. Obawy przed koronawirusem powodują, że do Polski zapewne przyjedzie mniej niż w zeszłym roku turystów zza granicy. Jednak z tych samych powodów również Polacy nie wybiorą się tak licznie na wakacje zagraniczne i skorzystają z oferty krajowej.
Węgry obniżyły stopy procentowe
Niespodziewanie na Węgrzech bank centralny MNB obniżył stopy procentowe o 0,15%. Efektem tej decyzji było wczoraj osłabianie się forinta względem walut. Co ciekawe, nawet pomimo obniżki utrzymywana jest relatywnie wysoka (jak na sytuację gospodarczą kraju) stopa procentowa wynosząca 0,75%.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Poprawa koniunktury w EuropieIndeksy koniunktury zaczynają pokazywać coraz lepsze dane. Jak widać optymizm rośnie znacznie szybciej niż sądzili analitycy. Jeżeli tempo się utrzyma zamiast poważnego kryzysu możemy mieć zaledwie spowolnienie w tym roku.
Indeksy PMI
Dzisiaj od rana opublikowano wyniki indeksów PMI zarówno dla usług jak i dla przemysłu. Są to dane wstępne za czerwiec. Okazały się one jednak znacznie lepsze od oczekiwań w przypadku Unii Europejskiej. Najpierw Francja niespodziewanie pokazała wyniki powyżej 50 punktów (to poziom oddzielający teoretycznie recesję od rozwoju). Niemcy również wypadły powyżej oczekiwań, ale nie tak dobrze jak Francuzi. W rezultacie łączny wynik powyżej oczekiwań dla całej strefy euro pozostał już tylko formalnością. Reakcją na te dane było umocnienie się euro względem dolara.
Słabsze dane z Polski
Po wczorajszych dobrych danych o sprzedaży detalicznej wielu obserwatorów spodziewało się równie dobrych danych z rynku nieruchomości. Te jednak wbrew oczekiwaniom spadku o 1,6% pokazały aż 5,1% spadku w skali roku. Co ciekawe, inwestorzy w przypadku złotego za ważniejsze uznali dobre dane z Unii Europejskiej niż słabe z budowlanki polskiej. W rezultacie złotówka od rana delikatnie zyskuje na wartości.
Dobre dane z Wielkiej Brytanii
Również opuszczający Unię Europejską Brytyjczycy pokazali dzisiaj bardzo dobre wyniki indeksów PMI. Optymizm na Wyspach był wyraźnie powyżej oczekiwań. Co ciekawe, przemysł pokazał odczyt delikatnie powyżej progu 50 pkt (które oddzielają rozwój od recesji). Inwestorzy zignorowali jednak te dane i funt od rana traci zarówno względem euro jak i złotego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na indeksy PMI w USA o godzinie 15:45.
Trudny czas dla dolara Dolar zupełnie, jak złoty nie ma za sobą ostatnio zbyt optymistycznego okresu. Pomimo tego udało się nie tylko zatrzymać trend spadkowy z drugiej połowy maja, ale również coraz więcej wskazuje na to, że obserwujemy właśnie odwrócenia trendu. Dzieje się tak wbrew wszelkim problemom, które ostatnio targają “zielonym”. Obserwując obrazki z protestów po śmierci George’a Floyda, można było mieć obawy, jak wpłyną one na walkę z epidemią i teraz faktycznie obserwujemy wyraźny wzrost liczby zakażeń w kolejnych stanach. Symptomatyczna może się okazać ostatnia wiadomość o ponownym zamykaniu sklepów Apple'a. Nie jest to, co prawda, wymuszone żadną decyzją administracyjną, ale powoduje, że temat od górnych restrykcji znowu wraca na tapetę. Jest to szczególnie istotne w kontekście ostatnich słów Jerome Powella, który jasno zadeklarował, że Ameryki nie stać na kolejny lockdown. Ciężko w tym momencie wyrokować, jaki może być zasięg właśnie rozpoczętego wybicia, zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń geopolitycznych. Od przeszło tygodnia obserwujemy wzrost napięcia w kolejnych punktach zapalnych na świecie. Złoty już teraz jest sztucznie osłabiony i nie wiadomo, jak zareaguje w przypadku, gdy sentyment na rynku faktycznie się odwróci. Nie jest wykluczony powrót w okolice z drugiej połowy marca, czyli szczytu pierwszego kryzysu koronawirusowego.
Mocny spadek CHF Rajd ryzykownych aktywów widać ewidentnie na wykresie franka do złotego. Szwajcarska waluta od połowy maja znajduje się w mocnym trendzie spadkowym, który sprowadził kurs CHFPLN z 4,34 zł do 4,06 zł. Zjazd o 28 groszy w zaledwie trzy tygodnie może robić wrażenie. I co najważniejsze, pomimo ostatniego odbicia, nie widać oznak zmiany trendu, a rynek jedyne, co potrafił wykrzesać w tym czasie to ledwie drobne korekty. Obecnie helwecka waluta znajduje się najniżej od 12 marca. Marcowy wzrost odbywał się praktycznie bez przystanków, przez co teraz brakuje punktów zaczepienia, które w razie potrzeby można by bronić.
Funt najgorsze ma za sobąFunt wreszcie przełamał linię trendu spadkowego. Wydaje się, że wszystko, co najgorsze brytyjska waluta ma już za sobą. Oczywiście negocjacje z Unią nie ruszyły ani o centymetr, jednak rynkom powoli nudzi się ten temat i dopóki ktoś nie trzaśnie drzwiami, raczej nie powinien budzić większych emocji. Dodatkowo w ostatnim czasie słychać coraz więcej pogłosek o tym, że odmrażanie gospodarki ma postępować szybciej, niż do tej pory sądzono. Jest to o tyle istotne, że Wielka Brytania jest w ścisłej czołówce, jeśli chodzi o liczbę zakażonych koronawirusem, a więcej ofiar śmiertelnych odnotowano tylko w Stanach Zjednoczonych. Brytyjczycy długo nie mogli sobie poradzić z problemem epidemii, jednak coraz więcej wskazuje na to, że wreszcie są na dobrej drodze. Na wykresie widać, że poziom 4,907 zł mimo wielokrotnego testowania, za każdym razem zadziałał jak od linijki. Widzimy coraz więcej symptomów odwrócenia trendu, co może skutkować poszukaniem jeszcze w tym tygodniu okolic okrągłych 5 zł.
Poprawa za oceanem - Komentarz walutowy z dnia 08.06.2020Po bardzo słabym miesiącu dla rynku pracy w kwietniu, pomimo dalszych problemów z wirusem, gospodarka wraca bliżej normy.
Amerykański rynek pracy znów zaskoczył
W piątkowe popołudnie poznaliśmy dane o bezrobociu i zmianie liczby miejsc pracy. Były one sporym zaskoczeniem. Analitycy oczekiwali wzrostu bezrobocia z 14,7% do 19,9%. Opublikowane dane pokazały jednak poziom 13,3%. Okazuje się, że gospodarka USA tak jak początkowo zareagowała bardzo negatywnie, tak teraz bardzo sprawnie zaczyna się stabilizować. Zmiana zatrudnienia w sektorze pozarolniczym wyniosła +2,5 miliona, gdzie spodziewano się spadku o 8 milionów. Widząc stopę bezrobocia dane te nie mogą dziwić. Na walutach widzieliśmy wybicie dolara z trendu spadkowego względem euro.
Ropa znowu drożeje
W piątek mieliśmy kolejny skok ropy naftowej w górę. Czarne złoto poszło w górę o kolejne 5%. Tym samym wyraźnie przekroczono barierę 40 dolarów za baryłkę na giełdzie w Londynie. Surowiec notowany w Nowym Jorku jest bardzo blisko tej granicy. Wraz ze wzrostem cen pojawiają się kolejne problemy dla tego rynku. Gdy ropa była bardzo tania, wydobycie ze względu na niską opłacalność było wstrzymywane. Teraz wielu producentów może chcieć zmniejszyć straty, co ponownie może spowodować nadmiar surowca na rynku.
Dane z Chin
W niedzielę poznaliśmy odczyty na temat handlu zagranicznego z Chin. Eksport spada o 3,3% a import o 16,7%, analitycy spodziewali się spadku obydwóch wartości o niecałe 10%. Pokazuje to kontynuację tendencji, gdzie Państwo Środka coraz bardziej przechodzi na konsumpcję wewnętrzną, ograniczając import jednocześnie cały czas starając się utrzymać moce eksportowe.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Złoty mocny wobec dolara Umocnienie złotego jeszcze wyraźniej widać na wykresie względem dolara. Jeszcze w połowie maja testowany był opór przy 4,23 zł, by po chwili pokonać wsparcie koło 4,14 zł i po krótkiej korekcie ruszyć jeszcze niżej. Dzisiaj dolar kosztuje poniżej 4 zł, co oznacza spadek o ponad 6% w przeciągu dwóch tygodni. Ostatni raz amerykańska waluta była tak słaba w pierwszej połowie marca. W tamtym okresie złoty tracił na wartości praktycznie bez przystanku i teraz wiele wskazuje, że drogę powrotną pokona w podobnym stylu. Warto pamiętać, że przed kryzysem kurs USDPLN oscylował w okolicach 3,75 zł i czysto teoretycznie może to być zasięg obecnego ruchu. Zwłaszcza że Amerykanie zmagają się z mocno niespodziewanymi problemami, które mogą mocno utrudnić proces wychodzenia z kryzysu. Obecne zamieszki na pierwszy rzut oka nie mają nic wspólnego z rynkami finansowymi, ale przy głębszej refleksji powinny budzić obawy. Oczywistym problemem jest demolowanie mienia zamiast jego odbudowywanie, ale dodatkowym ryzykiem jest trudność w utrzymaniu odpowiedniego dystansu podczas takich protestów, co może skutkować powrotem do większej liczby nowych zakażeń koronawirusem.
Nie do zatrzymaniaZa nami dwa naprawdę niebywałe tygodnie dla naszej waluty. Kiedy 19 maja kurs euro wyłamał się z formacji klina, można było się spodziewać, że obierze kierunek ku dolnemu ograniczeniu szerszej konsolidacji. Poziom 4,50 jednak nie tylko błyskawicznie został osiągnięty, ale praktycznie bez walki przełamany. To napędziło jeszcze bardziej falę umocnienia złotego i naprędce sprowadziło kurs w okolice 4,415 zł. Po krótkiej korekcie wracamy do spadków i przy tej dynamice ruchów trudno wyrokować, gdzie kurs EURPLN może się zatrzymać. Wystarczyły dwa tygodnie, by pokonać dystans 15 groszy, co naprawdę rzadko się zdarza na tej parze walutowej - zwłaszcza w kierunku umocnienia złotego. Dodatkowo ostatnie odczyty PMI pokazują, że nastroje w gospodarce są coraz lepsze, co z jednej strony oczywiście będzie wspierać wspólną walutę, ale także jeszcze bardziej ryzykowne aktywa, takie jak choćby złoty.
Złoty silny także wobec CHFSiłę złotego możemy też obserwować w relacji do franka. Ten również jeszcze nie tak dawno testował opór w rozszerzającym się klinie, by w krótkim czasie skutecznie zaatakować dolne ograniczenie. Co ciekawe, obie linie trendu zostały wyznaczone jeszcze w kwietniu, gdy kurs CHFPLN znajdował się w zwężającej się konsolidacji. Po przecięciu linie trendu zamieniły się pełnionymi rolami, a kurs dalej podąża od jednej do drugiej. Złoty się umacnia pomimo kolejnego wzrostu napięcia na linii Waszyngton - Pekin. Tym razem kością niezgody stały się protesty w Hongkongu i chęć Chin do ograniczenia autonomii tego miasta. Amerykanie już zdążyli zapowiedzieć sankcje, a strona chińska odwet na nie. Wracamy więc do wojennej retoryki, co w dłuższym terminie powinno przynieść wzrost awersji do ryzyka oraz umocnienie walut safe haven, w tym szwajcarskiego franka.
Powraca temat euroobligacji Euro wreszcie wybiło się ze zwyżkującego klina. Jeszcze tydzień temu testowany był opór przy 4,57 zł. W środę za to udało się sforsować linię trendu, która padła wyjątkowo gładko. Od tego momentu obserwujemy jeszcze większe przyspieszenie spadków. Dzisiaj testujemy już okrągły poziom 4,50 zł, który ostatni raz był widziany w połowie marca podczas wielkiej wyprzedaży złotego. Wtedy świat w trybie pilnym zamykał gospodarkę, teraz media są zdominowane przez doniesienia o kolejnych etapach odmrażania. Trudno oczekiwać byśmy w podobnym tempie wrócili do poziomów sprzed pandemii, jednak pokonanie tego wsparcia na pewno da spory zastrzyk paliwa do dalszych spadków. Dla euro wyjątkowo ważna może być środa w tym tygodniu. Wtedy ma się odbyć szczyt unijnych przywódców i rynek oczekuje, że zostaną zaprezentowane kolejne programy wsparcia dla europejskiej gospodarki. Tego dnia możemy też dowiedzieć się nieco więcej na temat szans realizacji euroobligacji, których temat ostatnio znów powrócił przy okazji prezentowania idei wielkiego funduszu na rzecz odbudowy Europy po kryzysie.
Dolar kieruje się na południeDolar wreszcie przełamał wsparcie przy 4,14 zł i kieruje się dalej na południe. Jest coraz bliżej dołka z połowy kwietnia, wtedy po dotarciu do 4,11 zł uaktywniła się strona popytowa i szybko sprowadziła kurs ponad 6 groszy wyżej. Co ciekawe, dzisiejsze zejście też trudno uznać za szczególnie uzasadnione. Dzieje się to podczas święta w Stanach, przy dość płytkim rynku, więc warto poczekać, jak się kurs zachowa jutro. Kontynuacja spadków powinna wtedy oznaczać, zawiązanie się nowego trendu, który spokojnie może sprowadzić kurs USDPLN nawet w okolice 4,05 zł. Z drugiej strony jutrzejsze odreagowanie może oznaczać powrót do kwietniowej konsolidacji, a nawet próbę zahaczenia o tę majową. Przeciwko większej zmienności przemawia także pusty kalendarz makro w pierwszej połowie tygodnia. Rozkręcać się będzie dopiero od czwartku, w normalnych warunkach rewizje PKB rzadko przynoszą niespodzianki, ale nikogo nie trzeba przekonywać, że nie znajdujemy się w standardowych warunkach. Koniec tygodnia przyniesie dodatkowo odczyty o nowych bezrobotnych oraz wydatkach Amerykanów.
Chiny chcą nadepnąć na odcisk prezydentowi USAPowrót pesymistycznych nastrojów na rynki. Z jednej strony to konsekwencja ogłoszenia przez WHO nowej rekordowej liczby potwierdzonych przypadków Covid-19 spowodowanej luzowaniem restrykcji w poszczególnych krajach. Z drugiej narasta konflikt między Chinami a USA, punktem zapalnym tym razem jest Hongkong. Raporty PMI z różnych części świata pokazują lepszy obraz gospodarek.
Strach przed drugą falą epidemii
W ciągu tygodnia pojawiło się znów więcej osób zarażonych koronawirusem na świecie. Przodują w tym momencie Brazylia i Rosja, gdzie notujemy cały czas przyrost zakażeń i zgonów w ciągu kolejnych dób. Powrót do normalności może się więc okazać trudny, a ciężko będzie pogodzić odmrożenie gospodarek z zatrzymaniem dużej dynamiki wzrostu wskaźnika nowych zakażeń. Z tego też powodu wczoraj na rynkach akcji nastąpił odwrót i dominował kolor czerwony na parkietach w Europie, czy w USA. Nadal też inwestorzy boją się drugiej fali epidemii, o której mówią naukowcy z Chin. I trzeba przyznać, że ryzyko takie jest, bo nowe informacje z Chin mówią o większej liczbie przypadków i izolacji kolejnych miast, póki co mniejszych, niż choćby wcześniej miało to miejsce w Wuhan. Wczoraj media podały, że powrót restrykcji w Chinach objął 100 mln mieszkańców.
Znów gorąco na linii Waszyngton-Pekin
Kolejnym punktem zapalnym, który spowodował kiepskie nastroje na rynkach był znany temat relacji USA i Chin. W ostatnim czasie dało się odczuć, że kraje znów zmierzają do zaognienia relacji. Zaczęło się od pretensji Trumpa do Chin o spowodowanie wybuchu epidemii na taką skalę. Początkowo były to zarzuty o dezinformacje, by finalnie oskarżyć Państwo Środka o celowe wywołanie pandemii. Mimo wszystko jednak porozumienie handlowe nie zostało zerwane. Od wczoraj jednak mocarstwa znów się poróżniły w temacie Hongkongu. Chiny chcą wprowadzić rozwiązania egzekwujące “bezpieczeństwo narodowe”. Oczywiście w samym mieście jak i na świecie zostało to odebrane, jako koniec autonomii Hongkongu. Takie działania spowodują złość Trumpa, który niejednokrotnie pokazywał poparcie dla autonomii. Fakt, że Chiny zdecydują się de facto zaburzyć autonomiczność może wywołać reakcję prezydenta USA i konkretne działania, a nie tylko gesty. Tym bardziej w okresie kampanii prezydenckiej i kontrataku Demokratów, którzy uważają, że lepiej wyegzekwowaliby interesy Amerykanów w kontaktach z Chinami. Trump nie będzie mógł okazać słabości i polec także na tym polu, walcząc o głosy.
PMI na plus, sprzedaż detaliczna na minus
Wczorajsze raporty PMI pokazały lepszy obraz sytuacji gospodarczej na świecie. Odczyty w Niemczech, Francji, WIelkiej Brytanii czy USA nadal pokazują poziomy recesyjne, czyli poniżej 50 pkt, niemniej jednak są to odczyty wyższe niż w poprzednim miesiącu. Dane pokazują więc, że gospodarki powoli wstają z kolan. Wczoraj poznaliśmy też odczyt liczby nowych bezrobotnych w USA. Wynik wyniósł 2,43 mln co od początku pandemii daje łączną liczbę 38 mln bezrobotnych. Dzisiaj z kolei twarde dane makro z Wielkiej Brytanii, czy Polski nie były już tak optymistyczne. Sprzedaż detaliczna w kwietniu w tych krajach niemal runęła na samo dno, a wskazania wyniosły odpowiednio -18,1% i 22,6%. O 13.30 poznamy dzisiaj jeszcze protokół z ostatniego posiedzenia EBC. Wzrost napięcia na rynkach połączony z długim weekendem w USA i Wielkiej Brytanii (święto w poniedziałek) może oznaczać, że inwestorzy nie będą skłonni trzymać swoich pozycji w ryzykownych aktywach i zobaczymy wzrost zainteresowania walutami bezpiecznymi: jenem japońskim, czy frankiem szwajcarskim.
Słabe dane z PolskiProdukcja przemysłowa spadła w Polsce w kwietniu o imponujące 25%, co jest efektem zamrożenia gospodarki. Takiego spadku w Polsce nie zanotowaliśmy nigdy wcześniej. Patrząc na zmiany, w maju nie powinno być już aż tak złego rezultatu. Pomimo słabych danych złoty zachowuje się stabilnie.
Produkcja przemysłowa w Polsce nurkuje
Dzisiejszy odczyt produkcji przemysłowej pokazuje, że oczekiwania są dzisiaj coraz mniej wartościowe. Analitycy spodziewali się spadku o 10% w ujęciu rocznym. Faktycznie produkcja przemysłowa spadła o imponujące 24,6%. Tak duża rozbieżność normalnie powinna zachwiać kursem waluty. Dzisiaj złoty drgnął o raptem pół grosza względem euro, ale bardzo szybko wrócił do poprzedniego poziomu. Pokazuje to, że inwestorzy byli przygotowani na znacznie słabsze dane i nie zrobiło to na nich wrażenia.
FED spodziewa się powtórki
W ujawnionych notatkach z posiedzenia FED dowiadujemy się, że Rezerwa Federalna (oprócz oczywiście gotowości do działania) rozważa sytuację nawrotu epidemii w 2021 roku. Jest to bardzo pesymistyczny scenariusz dla światowej gospodarki, niestety tego typu rozważania pojawiają się coraz częściej. Warto zwrócić uwagę, że 2021 rok będzie o tyle lepszy, że nie będziemy mieć wyborów prezydenckich w USA.
Indeksy koniunktury w Europie
Poznaliśmy dane z indeksów PMI. Strefa Euro wypadła lepiej od oczekiwań zarówno w indeksie przemysłowym jak również usługowym. Poziomy te, pomimo tego, że są lepsze od oczekiwań, wciąż są relatywnie bardzo niskie. PMI przemysłowy ma wysokość poniżej 40 pkt (wartość 50 pkt rozróżnia rozwój od recesji). W przypadku PMI dla usług wynik jest nadal poniżej 30 pkt.
Dzisiaj dzień wolny zarówno w Szwajcarii jak i Norwegii, a w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
16:00 - USA - sprzedaż domów na rynku wtórnym.
Temat brexitu powróciłWiele wskazuje na to, że funt wreszcie wyłamał się z ostatniej konsolidacji. Trwała ona od początku kwietnia i w międzyczasie czterokrotnie dochodziło do próby jej wybicia. Przy czym każda kolejna była przeprowadzana z coraz mniejszym przekonaniem, że zakończy się sukcesem. Ostatni atak na początku również wyglądał, jakby miał się zaraz zakończyć, jednak po klasycznym reteście kurs GBP/PLN w końcu runął w dół. Funt traci przede wszystkim ze względu na powrót tematu brexitu, który po chwilowej przerwie znowu rozpala rynki. Coraz więcej wskazuje, że czeka nas powtórka z rozrywki i znowu negocjacje będą delikatnie mówiąc trudne. Do tej pory inwestorzy podchodzą raczej z rezerwą do tych doniesień, zwłaszcza że do końca roku jeszcze daleko, a obie strony już nie raz udowodniły, że czym bliżej deadlinu tym są bardziej ugodowe.
Dobre dane z PolskiDzisiejsze odczyty dały chwilę oddechu polskiemu złotemu. Gospodarka nie spowalnia tak znacznie jak sądzono, a na tle innych państw wciąż wyglądamy bardzo solidnie. Również wzrost cen jest na razie w normie.
Spowolnienie wzrostu PKB w Polsce
Poznaliśmy dzisiaj dane na temat wzrostu PKB w Polsce. Problem w tym, że są to dane za pierwszy kwartał. W obecnej sytuacji dane te powinny powoli bardziej interesować historyków niż analityków. Wypadły jednak aż o 0,6% lepiej od oczekiwań, co pomimo tego, że są już dawno nieaktualne, spowodowało pozytywną reakcję na złotym. W pierwszym kwartale w ujęciu rocznym utrzymywaliśmy jeszcze 1,9% wzrostu. dane kwartalne były już jednak spadkowe. Wyniki te nie obejmują kwietnia, kiedy to gospodarka otrzymała najsilniejszy cios, więc dopiero przy podsumowaniu kolejnego kwartału dowiemy się z jaką skalą problemów się mierzymy.
Ceny stabilne
Wskaźnik inflacji to ciekawy parametr w dzisiejszych czasach. Co interesujące w mediach pojawiają się zarówno analizy mówiące o nadchodzącej deflacji jak i ryzyku eksplozji wzrostu cen. Obecny odczyt wyniósł zgodnie z pierwszymi szacunkami 3,4%. Co ma spowodować tak duże różnice w poziomie zmian cen? Z jednej strony mówimy tutaj o czynnikach podnoszących ceny. Jest to z pewnością susza, jak również spadek produkcji wywołany wirusem. Z drugiej strony spowolnienie gospodarcze nie sprzyja podnoszeniu cen, nie bez znaczenia są też spadki cen surowców energetycznych.
Dane z Niemiec
Poznaliśmy dzisiaj zmianę PKB w Niemczech. Piszemy “zmianę”, bo tamtejsza gospodarka w pierwszym kwartale skurczyła się o 2,2%. W rezultacie są bardzo duże szanse, że kolejny odczyt przyniesie nam techniczną recesję w tym kraju. O recesji mówimy, gdy dwa kwartały z rzędu PKB się kurczy. Drugi kwartał zawiera jednak kwiecień, co powoduje, że spadek jest bardzo prawdopodobny. Problemy naszego głównego partnera gospodarczego mogą jednak wpłynąć negatywnie również na nasz lokalny rynek.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - sprzedaż detaliczna,
15:15 - USA - produkcja przemysłowa,
16:00 - USA - raport Uniwersytetu Michigan.