Nie ma czegoś takiego jak Jastrzębia pauza? USD przereklamowane?Nie ma czegoś takiego jak Jastrzębia pauza? USD przereklamowane?
Czy rynek przyjął termin "Jastrzębia Pauza", aby wzmocnić oferty w USD? Możliwe, że próbując nieco wydłużyć siłę USD (euro osłabiło -4,20% w ciągu ostatnich 6 miesięcy), termin Jastrzębia Pauza został rzucony z niewystarczającą krytyką.
Niewiele osób ma zaufanie do amerykańskiego Fed, aby naprawdę podejmować trudne decyzje (przejściowa inflacja ktoś?), w tym możliwość ponownego uruchomienia silnika rate hiking (w tym roku lub w przyszłym) po kilku przerwach. Jeśli to zrobią, czy zrobią to w odpowiednim czasie?
Jerome Powell, dziś rano zauważył w swoim publicznym przemówieniu, że Komisja nie omówiła, co może zaplanować na grudniową decyzję, ale odrzuciła pomysł, że trudno byłoby ponownie rozpocząć wędrówkę (jeśli warunki na rynku wymagają takiego działania). Przed ostatnią decyzją roku są jeszcze dwa odczyty inflacji i dwa kolejne odczyty rynku pracy.
Być może inwestorzy wzruszyli jednak dziś rano jastrzębią retorykę pauzy. Dolar Australijski pompuje, w końcu o 0.94%, podczas gdy dolar spadł o ponad pół procent w stosunku do jena. Euro wzrosło tylko o 0,16%.
Jeromepowell
Zielony się umocnił Na parze z USD początek miesiąca wyglądał inaczej od reszty głównych walut. Był to moment umocnienia “zielonego” na szerokim rynku, co znalazło swoje odbicie także na wykresie powyżej. W ten sposób powstała formacja RGR, która nie była może bardzo klasyczna, ponieważ głowa znajdowała się zdecydowanie wyżej od ramion (lutowe maksimum powyżej 3,76 zł), a prawe ramię było wyraźnie niższe od lewego, jednak efekt pasował do niej idealnie. Kurs zaliczył szybki zjazd w kierunku nieznacznie powyżej 3,68 zł, czyli minimów w tym miesiącu. Korytarz na południe był niezwykle wąski, więc szybko nastąpiło jego wybicie i wróciliśmy na ścieżkę północną. Jednak na tej parze trudno było w ostatnich tygodniach o jakąkolwiek stabilność. Mimo wszystko postanowiłem wyrysować korytarz boczny, ograniczony od dołu przy 3,69 zł, a od góry powyżej 3,71 zł. Decyzja o jego wyszczególnieniu wynika z tego, że chociaż widzieliśmy już kilka prób jego wybicia, w tym taką, która doprowadziła nas do 3,74 zł (by następnie szybko wykreować wąski korytarz spadkowy), to ostatecznie wracamy w te same koleiny. Karze to pozostawać mocno sceptycznym co do możliwości trwałego wykreowania ruchu w którymś kierunku w najbliższych dniach. Takowy może być w dużej mierze efektem zachowania USD na szerokim rynku, na którym dolar na tę chwilę nie wygląda szczególnie przekonująco. Na razie temat rentowności obligacji USA zszedł na dalszy plan, ale na pewno warto im się przyglądać. Już jutro będzie można wysłuchać, co ma do powiedzenia prezes Fed Jerome Powell, a to zawsze może być jakiś impuls dla rynków. Z punktu widzenia odczytów najważniejszy będzie czwartek, gdy poznamy amerykańskie PKB za 4 kwartał i coraz bardziej niepokojące dane z tamtejszego rynku pracy.
Trudny czas dla dolara Dolar zupełnie, jak złoty nie ma za sobą ostatnio zbyt optymistycznego okresu. Pomimo tego udało się nie tylko zatrzymać trend spadkowy z drugiej połowy maja, ale również coraz więcej wskazuje na to, że obserwujemy właśnie odwrócenia trendu. Dzieje się tak wbrew wszelkim problemom, które ostatnio targają “zielonym”. Obserwując obrazki z protestów po śmierci George’a Floyda, można było mieć obawy, jak wpłyną one na walkę z epidemią i teraz faktycznie obserwujemy wyraźny wzrost liczby zakażeń w kolejnych stanach. Symptomatyczna może się okazać ostatnia wiadomość o ponownym zamykaniu sklepów Apple'a. Nie jest to, co prawda, wymuszone żadną decyzją administracyjną, ale powoduje, że temat od górnych restrykcji znowu wraca na tapetę. Jest to szczególnie istotne w kontekście ostatnich słów Jerome Powella, który jasno zadeklarował, że Ameryki nie stać na kolejny lockdown. Ciężko w tym momencie wyrokować, jaki może być zasięg właśnie rozpoczętego wybicia, zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń geopolitycznych. Od przeszło tygodnia obserwujemy wzrost napięcia w kolejnych punktach zapalnych na świecie. Złoty już teraz jest sztucznie osłabiony i nie wiadomo, jak zareaguje w przypadku, gdy sentyment na rynku faktycznie się odwróci. Nie jest wykluczony powrót w okolice z drugiej połowy marca, czyli szczytu pierwszego kryzysu koronawirusowego.
Konsekwencje lockdownuDolar w ostatnim czasie ewidentnie złapał wiatr w żagle. Na początku maja kosztował jeszcze 4,14 zł, po czym wygenerował krótki trend wzrostowy, który wyprowadził go w okolice 4,23 zł. Później przyszła korekta, a druga fala wzrostowa została załamana przez wcześniejszą linię trendu. Ostatecznie pod koniec zeszłego tygodnia udało się wyjść na nowe lokalne szczyty, jednak były one nieznacznie wyższe niż te wcześniejsze. Obecnie dolar łapie chwilową konsolidację poziom niżej, jednak wiele wskazuje na to, że to nie jest jego ostatnie słowo. Przede wszystkim powoli napływająca informacja o ściąganiu lockdownu w kolejnych stanach, w tym tych najważniejszych jak Kalifornia, czy Nowy Jork. Dodatkowo inwestorzy mocno obecnie skupiają się na weekendowej wypowiedzi Jerome Powella. Szef FED zapowiedział, że obecne działania nie wyczerpują arsenału Rezerwy i ta jest gotowa, by walczyć ze skutkami pandemii na wielu frontach. Dodatkowo jeszcze raz przypomniał, że na obecne programy nie są nałożone żadne limity, czy ograniczenia i będą one trwać tak długo, jak to będzie potrzebne.