Eurodolar pozostaje w trendzie wzrostowymW ciągu ostatnich 5 dni dynamika zmian na wykresie EUR/USD nie była tak imponująca, jak ta sprzed tygodnia, pod którego koniec zeszliśmy poniżej dolnej granicy kilkumiesięcznego kanału wzrostowego. Impulsem do umocnienia amerykańskiego dolara były zeszłotygodniowe, mocne odczyty z rynku pracy oraz nie mniej pozytywny raport ISM dla usług. Trend spadkowy na eurodolarze był kontynuowany w poniedziałek. Wtedy na głównej parze walutowej świata zeszliśmy poniżej wsparcia 1,07 USD, który ostatnio był widziany na początku stycznia. Kolejne dni to nieudane próby umocnienia się unijnej waluty. Popularny „edek” nieśmiało kierował się na północ, jednak nie zdołał przebić oporu 1,08 USD. Jastrzębie wystąpienia członków FED, które usłyszeliśmy w drugiej połowie tygodnia oraz ogólna narracja mówiąca o wyższym (niż dotychczas oczekiwał rynek) docelowym poziomie stóp procentowych w USA ostatecznie umocniły dolara. Dziś po południu na wykresie EUR/USD zeszliśmy delikatnie poniżej 1,07 USD, a na rynkach wyczuć można ogólny sentyment risk-off.
J-EUR
Czekając na konferencję prezesa NBPCzwartek powinien upłynąć pod dyktando oczekiwań na konferencję prezesa NBP. Już dzisiaj dowiemy się, czy to koniec cyklu, czy nadal powinniśmy bać się o nasze kredyty.
RPP nie zaskakuje
Zgodnie z oczekiwaniami niemal wszystkich analityków Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła wczoraj stóp procentowych. Pomimo inflacji na poziomie 16,6%, główna stopa procentowa pozostała na poziomie 6,75%. To wynik o niemal 10 punktów procentowych niższy niż inflacja. Oznacza to, że albo czekamy na cud, albo spowolnienie gospodarcze, które ograniczy wzrost cen. Nie wiem, czy bardziej powinna nas niepokoić wiara w cuda, jako podstawa działania, czy nadchodzące spowolnienie gospodarcze. Jedno trzeba natomiast przyznać, godzina 14:55 na publikację decyzji była wyjątkowo dobrą porą. Dobrze, że dzięki dwudniowym posiedzeniom, które znów obowiązują, możemy poznać tak ważne decyzje jeszcze w godzinach pracy, a nie wieczorem.
Ropa w górę
Kolejna runda ograniczeń na import ropy i surowców ropopochodnych miała swój wpływ na rynki. Niby wiedziano z góry, że decyzja ta nastąpi, jednak wbrew hipotezie rynków efektywnych inwestorzy nie przygotowali się do tych wydarzeń. Czarne złoto od kilku dni wyraźnie idzie w górę. 85 dolarów za baryłkę to, biorąc pod uwagę ceny po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, w dalszym ciągu raczej tani surowiec, ale należy pamiętać, że byliśmy już poniżej 80 dolarów. Sytuacji nie poprawiają paniczne artykuły w mediach, które podgrzewają sytuacją i tworzą atmosferę, w której traktujemy obecne ceny oleju napędowego za wciąż potencjalnie atrakcyjne. Co ciekawe, w tle tych wydarzeń ceny gazu ziemnego dla odmiany znów szukają kolejnego dna w notowaniach, co z kolei powinno cieszyć nasze portfele.
Konferencja prezesa NBP
Dzisiaj odbędzie się o godzinie 15:00 publiczne wystąpienie prezesa NBP. Oficjalnym tematem będzie oczywiście wczorajsza decyzja Rady. W praktyce najprawdopodobniej znów usłyszymy wiele banałów i subiektywnych interpretacji obecnej rzeczywistości. Jest to mocno podnoszący na duchu element tych wystąpień, gdyż każdy chciałby żyć w tak wspaniałym kraju, jak Polska z wizji profesora Adama Glapińskiego. Do tego kilka uwag kynologiczno-wspinaczkowych i najprawdopodobniej przejdziemy do merytoryki. Jeśli wystarczy czasu, to nawet kilka redakcji będzie mogło zadać pytania. Nie zmienia to faktu, że pod tą dość specyficzną otoczką chowa się prawdopodobnie najważniejsze wystąpienie dla polskiego złotego. Jeżeli prezes zasugeruje perspektywę obniżek, możemy powrócić do spadków na naszej walucie, stąd wielu inwestorów będzie uważnie słuchać nie tylko kolejnych anegdot.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych,
15:00 – Polska – konferencja RPP.
Czekając na decyzje o stopach procentowychOd kilku miesięcy kredytobiorcy przyjmują spokojniej decyzje RPP. Głównym powodem jest fakt, że stopy procentowe przestały rosnąć. Niemiecka gospodarka radzi sobie coraz gorzej, co osłabia złotego.
Czekając na RPP
Dzisiejsze posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej najprawdopodobniej nie przyniesie takich emocji jak posiedzenia FED, EBC, czy BOL. Decyzja o braku zmian jest niemal pewna. Z drugiej strony jutrzejsze wystąpienie prezesa jak zawsze ma olbrzymi potencjał. Mowa oczywiście o tej krótkiej merytorycznej części po oczyszczeniu z ozdobników dla fanów czworonogów, czy łamaczy językowych w odmianie nazw polskich szczytów górskich. Konferencja może nam powiedzieć, czy spekulacje na temat potencjalnych obniżek stóp procentowych przed wyborami są uzasadnione. Scenariusz ten działałby na osłabienie i tak źle radzącego sobie ostatnio złotego.
Przemysł w Niemczech
Produkcja przemysłowa u naszego zachodniego sąsiada wyraźnie spada. W skali roku jest to 3,9%. Największym zaskoczeniem jest jednak odczyt miesiąc do miesiąca. Spadek o 3,1% w tak krótkim okresie przy oczekiwaniach spadku tylko o 0,6% jest dużym zaskoczeniem. To, że nad Odrą nie dzieje się dobrze w gospodarce, było wiadomo od jakiegoś czasu, ale skala spadku zaskoczyła analityków. To dlatego wczoraj euro traciło względem dolara. Dlatego też oglądaliśmy osłabienie złotego względem euro. Inwestorzy uznali, że inwestowanie w Europie jest potencjalnie mniej opłacalne niż za oceanem i to tam płynie kapitał. Z tego też powodu dolar wczoraj przekroczył 4,46 zł, mimo że jeszcze 2 lutego był 20 groszy tańszy.
Ropa szuka dna
Pomimo zasysania kapitału z naszej części świata forint węgierski radził sobie wczoraj znacznie lepiej od złotego. Powodem były dobre dane z tamtejszego przemysłu. W czasie, gdy niemiecki się skurczył, na Węgrzech zobaczyliśmy 2% wzrost. Był to wynik wyraźnie lepszy od konsensusu, mówiącego o spadku o 0,5%. Nie znaczy to oczywiście, że sytuacja na Węgrzech jest dobra. Jest po prostu znacznie mniej zła, niż dotychczas sądzono. Kraj ten w dalszym ciągu ma 24,5% inflacji, a stopy procentowe, wynoszące 13%, powodują poważne problemy akcji kredytowej dławiące inwestycje.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych wydarzeń, a decyzja polskiej RPP będzie oczywiście po zakończeniu posiedzenia, a nie o zapowiedzianej wcześniej godzinie.
Dolar dalej w góręPomimo odrobinę lepszych danych z Niemiec dolar nadal idzie w górę. W tle korekta na kryptowalutach, a Australijczycy dołączyli do podwyżek stóp procentowych.
Dane z Niemiec
Wczoraj poznaliśmy dane na temat zamówień w niemieckim przemyśle. Odczyt miesięczny wynoszący wzrost o 3,2% to dane najlepsze od listopada 2021 roku. Tworzy to jednak mylny obraz obecnej sytuacji. W skali roku zamówienia spadają bowiem wciąż o 10,1%. Spadek zamówień to zawsze bardzo zły prognostyk na przyszłość. W trudnych czasach zmniejszenie stanów magazynowych ma sens, szczególnie przy rosnących stopach procentowych. Problem w tym, że spadek produkcji wywołany mniejszymi zamówieniami ma potem wpływ na całą gospodarkę, nie wykluczając rynku pracy. W rezultacie pomimo lepszego wyniku od oczekiwań obraz gospodarki jest słaby. Jest to zatem kolejny cios dla euro względem dolara.
Korekta na kryptowalutach
Umacniający się dolar spowodował sporo zmian na rynku. Korekty widać było nie tylko na metalach szlachetnych czy surowcach energetycznych. Korekta dotyczyła również rynku kryptowalut. Bitcoin, który w szczytowym momencie przekraczał już 24 tysiące dolarów, spadł obecnie poniżej 23 tysięcy. Pomimo tego ten rok nadal jest bardzo dobry dla tego rynku ze wzrostami sięgającymi niemal 40%. Rynek kryptowalut odbił się po bardzo słabej końcówce zeszłego roku. Już wcześniej było ciężko z powodu rosnących stóp procentowych. Upadek giełdy FTX dobił jednak mocno optymizm inwestorów.
Australia podnosi stopy procentowe
Zgodnie z oczekiwaniami dzisiaj w nocy Królewski Bank Australii podniósł główną stopę procentową o 0,25%. W rezultacie wynosi ona już 3,35%. Oznacza to, że kraj ten cały czas reaguje na ostatnie wzrosty inflacji. Z drugiej strony inflacja na poziomie 7,8% nie jest na tle gospodarek zachodnich dużym problemem. Względem inflacji polityka monetarna Australii jest mniej nonszalancka niż strefy euro. Po tych danych dolar australijski umacniał się względem pozostałych walut. Było to najprawdopodobniej powodem obaw części analityków, że do podwyżki nie dojdzie. W momencie, kiedy podniesiono stopy procentowe, kupowali oni dolary australijskie, by wyrównać pozycje.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Bezrobocie w dół, dolar w górę Dane z amerykańskiego rynku pracy gwałtownie zmieniły równowagę sił na rynku. Pieniądze gwałtownie wracają za ocean, widząc tam dużo lepsze perspektywy niż dotychczas.
Amerykanie zatrzęśli rynkiem
Analitycy przewidywali, że w tygodniu, w którym odbywały się decyzyjne posiedzenia zarówno FED, Banku Anglii, jak i EBC, nic ważniejszego się nie wydarzy. Nic jednak bardziej mylnego. Piątkowe dane z rynku pracy bardzo pozytywnie zaskoczyły rynki. Spodziewano się wzrostu bezrobocia z 3,5% na 3,6%. Wynik okazał się równy 3,4%. Powodem gwałtownego spadku były rewelacyjne dane o nowo utworzonych miejscach pracy. W sektorze pozarolniczym powstało 517 tysięcy miejsc, przy oczekiwaniach na poziomie 185 tysięcy. To najlepszy wynik od lipca i drugi najwyższy w ciągu roku. Rynki zareagowały optymizmem. Nie można się dziwić, skoro dominującym scenariuszem było nadchodzące spowolnienie gospodarcze, a tu nagle mamy najniższe bezrobocie od lat. Po samej decyzji dolar umocnił się o około 1,5 centa względem euro.
Wstrząsy wtórne
Ruch na dolarze to nie koniec zmian na rynkach. Silny dolar to często spadki surowców, których cena wyrażana jest w tej walucie. Nie można się zatem dziwić, że po tak silnym ruchu było widać spadki. Do tego warto zauważyć, że zmienia się nastawienie względem ryzyk na rynku. Lepsze dane z amerykańskiego rynku pracy powodują, że wielu inwestorów widzi znacznie lepsze perspektywy w bardziej ryzykownych aktywach. Najlepiej o tym świadczy wyprzedaż obligacji skarbowych w USA czy przecena złota. Obie te inwestycje uważane były za dobre strategie na okres spowolnienia gospodarczego. W takim scenariuszu powinna ropa drożeć, a nie tanieć. Należy jednak pamiętać, że wchodzi w życie kolejne embargo na import tego surowca z Rosji, co może mieć również wpływ na rynki.
Trzęsienie ziemi w Turcji
W weekend miały miejsce silne trzęsienia ziemi we wschodniej Turcji oraz w Syrii. Rynki na razie nie reagują zbyt silnie, co wcale nie znaczy, że należy bagatelizować te wydarzenia. Turcja jest już ostatnio bardzo negatywnie doświadczana przez swoje wątpliwe decyzje gospodarcze. Dokładanie kolejnych problemów tylko pogarsza sytuację. W piątkowych danych inflacja nadal spada, aczkolwiek jest to spadek wolniejszy, niż dotychczas sądzono. Powodem spadku tempa wzrostu cen jest jednak wysoki punkt odniesienia sprzed roku. Nie należy jednak z tego wyciągać wniosków o poprawie sytuacji w tym kraju, a tym bardziej na lirze tureckiej.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
buy EUR USDpróba kupna pary eur/usd
Po publikacji danych o inflacji w USA i Europie cena przebiła poziom 1.1020 po czym równie szybko spadła w okolice 1.0890.
Po zebraniu płynności z dzisiejszej sesji azjatyckiej oraz wczorajszej nowojorskiej liczę na ponowny retest poziomu 1.10.
Jako dodatkowe potwierdzenie jesteśmy na poziomie 0.61 fib licząc od dołka z okolic 1.08 do 1.1030
Pierwszy TP ustawiłem na 1.0949, tam jest płynność, która została na szczycie korekty, kolejny TP mam ustawiony w okolicach 1.1015
(FVG 15m)
Miało być spokojnie, a nie byłoWielu analityków przewidywało, że dopiero czwartek zamiesza na rynkach walutowych. Niespodziewanie jednak już Amerykanie spowodowali spore zmiany. Tylko czekać, co zrobi EBC.
Amerykanie zaskoczyli, ale nie decyzją
Decyzja amerykańskiego odpowiednika polskiej Rady Polityki Pieniężnej była zgodna z oczekiwaniami. Wzrost o 0,25% to coś, o czym mówiło się od wielu tygodni. Ta sama wartość wynikała z kontraktów terminowych na stopę procentową. Reakcja rynków powinna być zatem mocno stonowana. Z jakiegoś powodu dolar stracił jednak półtora centa względem euro. Znaleźliśmy się mocno niespodziewanie na najwyższych poziomach euro względem dolara od początku kwietnia 2022. Zdaniem analityków za tak silny ruch odpowiadają kosmetyczne zmiany w samym komunikacie oraz wynik głosowania. Żaden z członków nie głosował za wyższą od oczekiwań podwyżką stóp procentowych niż 0,25%. Może to sugerować, że amerykański cykl podwyżek zbliża się powoli ku końcowi. W ramach tego ruchu nie sposób nie wspomnieć o słabszym od oczekiwań Raporcie ADP w USA. Jest to raport z rynku pracy, a na te dane dolar jest wyjątkowo wrażliwy.
Reakcja na złotym
O ile można się domyślać, że na dolarze do złotego wczoraj podziało się dużo, o tyle reakcja względem euro jest dużą niespodzianką. Wczoraj dolar zaczynał dzień powyżej 4,33 zł, zakończył go ponad 6 groszy niżej. W tym samym czasie napływ kapitału do Europy spowodował, że złoty zyskał wobec euro niecały 1 grosz. Do tego dzisiaj nad ranem już widzieliśmy powrót kursu euro do poziomu 4,71 zł. Wygląda to trochę tak, jakby 3 miesiące temu usztywnili kurs względem euro. Na franku w ogóle nie było widać wpływu całego ruchu. Pokazuje to siłę naszej waluty, która nie skacze już w górę i w dół w zależności od napływu lub odpływu kapitału z lub do Europy.
Dzień indeksów PMI
Środa w Europie mijała pod dyktando indeksów PMI. Warto tutaj zwrócić szczególnie uwagę na dwa odczyty Polskę i Szwajcarię. W Polsce spada wyraźnie pesymizm. 47,5 pkt to nadal przewaga czarnowidztwa, ale to wyraźnie lepszy wynik od oczekiwań i od zeszłomiesięcznego 45,6 pkt. Z drugiej strony mamy Szwajcarię. Tam oczekiwania mówiły o utrzymaniu optymizmu i wyniku 54,5 pkt. Faktyczny rezultat wyniósł jednak zaledwie 49,3 pkt, co było dużym negatywnym zaskoczeniem. W tle tych odczytów wynik dla całej strefy euro dokładnie trafił w oczekiwania, aczkolwiek tam znaliśmy wstępne odczyty, stąd łatwiej było prognozować całościowy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:00 – Wielka Brytania – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:15 – strefa euro – decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:45 – strefa euro – konferencja prasowa EBC.
Czekając na FEDNiby wszyscy wiemy, co ma zrobić dzisiaj Rezerwa Federalna, a jednak na to czekamy. Strefa euro ledwo uniknęła spadkowego kwartału. Na ropie znów dużo się dzieje.
Wzrost PKB w Europie
Poznajemy właśnie serię danych na temat zmian PKB w IV kwartale. Z jednej strony strefa euro uniknęła spadku, pokazując wzrost o symboliczne 0,1% pomimo oczekiwanego spadku o 0,1%. W ujęciu rocznym jest to wciąż solidne 1,9%. Z drugiej strony wiele państw nie uniknęło ujemnego wyniku. Były wśród nich Czechy. Kraj ten nawet cieszy się ze spadku o 0,3%. Analitycy spodziewali się bowiem spadku aż o 0,6%. W ujęciu rocznym jest to jednak nadal wzrost, ale zaledwie o 0,4%. Ponieważ dane były lepsze od oczekiwań, nie można się dziwić, że inwestorzy wczoraj dokupywali czeskiej korony.
Zamieszanie na eurodolarze
Ostatnie dni przynoszą większe ruchy na głównej parze walutowej. Po każdym takim ruchu jednak wraca ona w okolice, z którego zaczynała. Powodem zamieszania są między innymi oczekiwaniami względem jutrzejszej decyzji FED. Wczoraj w tle mieliśmy również słabszy od oczekiwań indeks Chicago PMI. Takie dane z pewnością nie pomagają dolarowi. Słabsze dane z gospodarki to bezpośrednio cios w wartość waluty. Tutaj jest on jednak podwójny, bo słabszy odczyt dodatkowo zmniejsza i tak już małe szanse na większą kontynuację podwyżek stóp procentowych. Dzisiejsza podwyżka o 0,25% wydaje się właściwie przesądzona, ale nie takich niespodzianek na rynku byliśmy już świadkami.
Odbicie cen ropy
Wczoraj byliśmy świadkami trzeciego z rzędu dnia spadków cen ropy naftowej. W wyniku tego ruchu surowiec staniał niemal 6 dolarów za baryłkę. Również wczoraj byliśmy jednak świadkami korekty na niemal połowę tego ruchu. Za umocnieniem ropy stało odbicie na dolarze oraz rosnący popyt w USA. Ponieważ ceny ropy podawane są w dolarach amerykańskich, a często wydobywane są w krajach niestosujących tej waluty, są one wrażliwe na zmiany kursu dolara. Im silniejszy dolar, tym tańsza ropa i odwrotnie. W ten sposób cena w walutach lokalnych ma często mniejszą zmienność niż w dolarze.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
20:00 – USA – decyzja FOMC o zmianie stóp procentowych.
Tańsze grzanie domówNa rynku gazu znów pozytywne sygnały. Nie oznacza to, że od razu odczujemy to na rachunkach. Dane z USA dają oddech dolarowi, a w Australii dalsze umocnienie tamtejszego dolara stoi pod znakiem zapytania.
Dane ze Stanów
W piątek poznaliśmy pakiet danych z USA. Wydatki Amerykanów spadały w grudniu o 0,2% w ujęciu miesięcznym, a dochody rosły o 0,2%. Jest to z jednej strony odczyt niemal dokładnie równy oczekiwaniom, więc niebudzący dużo emocji na rynku. Z drugiej jednak potwierdza pewną tendencję. Dla gospodarki moment, kiedy konsumenci zmniejszają zakupy to zawsze ryzyko. Spadek konsumpcji szybko przekłada się bowiem na inne elementy. Z drugiej strony przy zadłużeniu obywateli USA może to nie jest zła tendencja. Pewna stabilizacja w dłuższej perspektywie nie jest niczym złym. Drugim odczytem był wyższy od oczekiwań indeks Uniwersytetu Michigan. To najprawdopodobniej on odpowiadał za lekkie umocnienie dolara względem euro pod koniec tygodnia.
Australia w swoim tempie
Kiedy większość państw ma już obecną falę inflacji i wzrostu stóp procentowych za sobą okazuje się, że są jeszcze takie, które dopiero gonią górkę. Jednym z nich jest Australia. Inflacja niby wyskoczyła, ale jednak do poziomu 7,8%, co dla wielu zarządów banków centralnych jako szczyt jest marzeniem. Stopy procentowe wzrosły już do 3,1%, ale dobre dane nadeszły ze strony inflacji producenckiej. Ta w IV kwartale spadła do 5,8%, co sugeruje, że presja na wzrost cen spada. Może to oznaczać, że trend wzrostu stóp powoli ma się ku końcowi. Byłoby to istotne dla dolara australijskiego, od dołka z listopada umocnił się on bowiem aż o ponad 12% względem dolara amerykańskiego.
Gaz testuje nowe minima
Zima za oknami (piszemy ten tekst z perspektywy okien w Poznaniu) może sugerować, że zapotrzebowanie na surowce energetyczne powinno rosnąć. W dalszym ciągu jest ono niższe od długookresowych prognoz. Konsekwencje widać szczególnie na rynku gazu. W piątek przez chwilę megawatogodzina spadła do 52,5 euro. To tylko 35 eurocentów powyżej najniższego poziomu ze stycznia a tym samym rekordowo niskich cen od września 2021 roku. Ceny te są niskie z perspektywy ostatnich kwartałów, jest jednak jeszcze przestrzeń do spadków. Pokazuje to jednak, że gazowa broń Putina okazuje się nieskuteczna i Europa potrafi sobie radzić z dostawami z innych kierunków.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Kto da więcej, ten wygra wyboryWyczekiwanie na posiedzenia bankierów centralnych w przyszłym tygodniu wpływa na ograniczoną zmienność na rynkach. Złoty stabilny, spory cios w warszawski parkiet, w tle nowe pomysły partii rządzącej. HUF wstaje z kolan po posiedzeniu Narodowego Banku Węgier.
Czekamy na odczyt PKB z USA
Ostatnie dni nie są zbyt pasjonujące szczególnie na rynku FX. Zmiany są niewielkie, patrząc choćby na EUR/USD pasmo wahań nie przekracza 100 pipsów. Aktualnie popularny „edek” znów znajduje się powyżej oporu na poziomie 1,09, ale za ostatecznym wyrokiem, czy udało się go trwale pokonać, trzeba będzie poczekać najpewniej do przyszłotygodniowego posiedzenia banków centralnych z USA i strefy euro. Dzisiaj opublikowany zostanie odczyt PKB za IV kwartał 2022 roku ze Stanów i ewentualne spore odchylenia od prognoz (2,6%) mogą wywołać większą zmienność. Zakładany poziom wzrostu gospodarczego może pokazać, że gospodarka USA ma się całkiem dobrze i odbija po słabej pierwszej połowie poprzedniego roku. Wydaje się, że jeszcze nie odnotujemy wpływu podwyżek stóp procentowych, które w tym cyklu zacieśniania urosły już ponad 400 punktów bazowych, co niejako musi przełożyć się na spadek koniunktury, ale jak wiemy, efekt realny pojawia się niekiedy nawet po roku.
„Kiełbasa wyborcza”
Złoty pozostaje słaby w relacji do euro, wraz ze wzrostem głównej pary walutowej świata zyskuje do dolara. Całkiem nieźle wygląda również sytuacja na CHF/PLN, gdzie obserwujemy spadki, które są konsekwencją pozytywnego klimatu inwestycyjnego na szerokim rynku. Jeśli na rynku FX obserwujemy pozytywne tendencje, to kompletna zapaść nawiedziła warszawski parkiet. Momentami wczoraj WIG20 stracił 2%, a była to zasługa wyłącznie czynników wewnętrznych, a mówiąc dokładniej spadków wartości akcji banków. Co się wydarzyło? A mianowicie partia rządząca rozpoczęła proces walki o głosy wyborców, patrz rzucanie obietnicami. Na pierwszy ogień poszła propozycja przedłużenia wakacji kredytowych na kolejny rok, które mają uderzyć w zyski banków. Nie dziwi więc fakt, że obserwujemy spadki tego właśnie sektora. „Kiełbasa wyborcza” jednak dopiero się rozkręca i mogą to być trudne chwile zarówno dla naszej giełdy, jak i również w kolejnych tygodniach dla złotego. W końcu każde kolejne obietnice to X mld PLN potrzebnych w budżecie, które finalnie przekładają się na pogorszenie deficytu, a mówiąc prościej, powodują dalsze zadłużanie się państwa, co jest źle odbierane w świecie finansów.
Ratunek dla HUF
Po wielu zawirowaniach natury finansowej, czy też politycznej, z kolan wstaje forint węgierski. Z pomocą przyszedł Węgierski Bank Narodowy, który utrzymał swoją restrykcyjną ścieżkę działania. Utrzymana została główna stopa procentowa na poziomie aż 13%, co jest najwyższym wynikiem w regionie, jak i również w całej Europie. Ale można powiedzieć, wyjścia nie było przy inflacji CPI, sięgającej 25% i totalnej zapaści waluty. Do tego dochodzi szereg problemów natury wiarygodności banku centralnego i niewielkich posiadanych rezerw. Mimo sporego umocnienia HUF również w relacji do EUR wydaje się, że jeszcze przez dłuższy czas będziemy obserwować podtrzymanie twardego stanowiska w polityce monetarnej, aż do momentu, gdy ryzyka jednakowo zewnętrzne, czy wewnętrzne nie zostaną wygaszone. Warto dodać, że kredytobiorcy na Węgrzech nie cierpią z powodu wyższych stóp procentowych, bo zostały one zamrożone przed wyborami.
1,09 USD testowane na eurodolarzeWczorajszy dzień został zdominowany przez odczyty PMI dla usług i przemysłu z Europy oraz Stanów Zjednoczonych. Były one zdecydowanie korzystniejsze dla wspólnej waluty. Najgorzej wypadły dane z Wysp, skąd dziś poznaliśmy również wskazania dotyczące inflacji producenckiej.
Dane z Europy
Wczoraj poznaliśmy najnowsze odczyty indeksów PMI z Europy. Są to wskaźniki wyprzedzające koniunktury. Wartością oddzielającą wzrost aktywności od recesji jest 50 punktów. Wyniki dla całej strefy euro okazały się lepsze od rynkowych oczekiwań. PMI dla przemysłu to 48,8 pkt. Prognozowano 48,6 pkt. Jeszcze lepiej wypadł jego odpowiednik dotyczący usług. Odczyt na poziomie 50,7 pkt. był nie tylko o 0,5 punktu powyżej konsensusu. Znalazł się również powyżej wartości neutralnej. Ostatnio pozytywny sentyment na omawianym indeksie obserwowaliśmy w lipcu ubiegłego roku. Natomiast mieszane dane PMI otrzymaliśmy z Francji i Niemiec. Za naszą zachodnią granicą odczyt dotyczący przemysłu był poniżej oczekiwań. Powyżej konsensusu wypadł PMI dla usług, osiągając wartość powyżej poziomu neutralnego. We Francji sytuacja wygląda dokładnie odwrotnie.
Odczyty zza oceanu
Po porannych odczytach z Europy, kalendarz makroekonomiczny dał nam chwilę wytchnienia. Przed godziną 16:00 poznaliśmy PMI ze Stanów Zjednoczonych. Tutaj obydwie wartości znalazły się poniżej 50 punktów. Sentyment za oceanem nie napawa optymizmem, którego doszukiwać się można jedynie w stwierdzeniu, że mimo niskich wartości PMI, są one wyższe od poprzednich i prognozowanych. Argument ten był jednak mało przekonujący dla inwestorów, na co wskazuje ruch głównej pary walutowej świata. Po publikacji danych EUR/USD ruszył na północ, docierając dziś o poranku do wartości powyżej 1,09 USD. Jest to drugi raz w tym tygodniu, kiedy popularny „edek” testuje wskazany opór.
Odczyty z Wysp
Do kompletu nie mogło zabraknąć danych z Wielkiej Brytanii, gdzie sentyment jest równie niezdecydowany jak w Europie oraz negatywny jak w Stanach. PMI dla usług jest niższe od prognoz i wynosi jedyne 48 punktów. Powyżej konsensusu był odczyt dla przemysłu (46,7 pkt), jednak (jak nietrudno zauważyć) wartość ta nie napawa optymizmem. Nieco lepszy wydźwięk miały środowe wskazania dotyczące brytyjskiej inflacji producenckiej, które są niższe do poprzednich. W tym otoczeniu od rana jesteśmy świadkami osłabienia polskiego złotego. Po godzinie 7:00 kursy do PLN ruszyły na północ, aby ok. 9:00 GBP/PLN znalazł się powyżej 5,33 PLN. Za dolara zapłacimy 4,33 złote. CHF/PLN dotarł do poziomu 4,688 PLN, natomiast EUR/PLN zatrzymał się przy 4,715 PLN.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
10:00 – Niemcy – Indeks Instytutu Ifo,
10:00 – Polska – stopa bezrobocia,
16:00 – Kanada – decyzja BoC ws. stóp procentowych.
Jak to jest, że wynagrodzenia rosną, a dobrobyt spada? Koniec ubiegłego tygodnia i początek nowego został zdominowany przez odczyty z krajowego podwórka. W piątek dowiedzieliśmy się o wysokości wynagrodzeń oraz poziomie zatrudnienia w Polsce. Dziś dane te zostały poddane próbie przez wskaźnik dobrobytu oraz odczyty z polskiej gospodarki.
Wzrost wynagrodzeń
Ostatnie dane starające się zobrazować stan zatrudnienia oraz wysokości wynagrodzeń w Polsce mogą być dla niektórych grup interesów wyśmienitym argumentem do promowania poprawy jakości życia Polaków. Bo jak inaczej mogłoby być, skoro przeciętne wynagrodzenie brutto wzrosło o prawie 500 złotych do poziomu 7329,96 zł, a wskaźnik obrazujący procentowe zmiany wysokości pensji w ujęciu rocznym znalazł się 10,3% powyżej kreski. Dodatkowo zatrudnienie, jak stopy procentowe, pomimo kryzysu utrzymuje się na niezmienionym poziomie. Stabilna praca i rosnące wynagrodzenia w czasie kryzysu, czego można chcieć więcej?
Czy jakość życia Polaków rośnie?
Skoro w poprzednim akapicie znalazły się dane, które na pierwszy rzut oka mogą wydawać się dobre, to dlaczego dzisiejsza wartość Wskaźnika Dobrobytu opracowanego przez Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych obniżyła się o 1,3 punktu w stosunku do rezultatu sprzed miesiąca? Mało tego, od początku 2022 roku obserwujemy jego regularne spadki. Problem leży m.in. w wysokości inflacji konsumenckiej, która (oficjalnie) wynosi 16,6%, czyli przewyższa wzrost wynagrodzeń o ponad 6 punktów procentowych i coraz więcej obywateli zaczyna to dostrzegać. W opisie dzisiejszego raportu od BIEC możemy przeczytać, że polscy konsumenci odczuwają spadek ich bieżącej kondycji ekonomicznej. Jest to oczywiście spowodowane spadkiem siły nabywczej ich dochodów i oszczędności. Dodajmy, że dane z poprzedniego akapitu dotyczyły przedsiębiorstw, w których liczba zatrudnionych przekracza 9 osób. Ponadto, w dzisiejszym opisie BIEC czytamy, że przedsiębiorcy, ze względu na wzrost kosztów prowadzenia działalności tworzą mniej miejsc pracy. Są także mniej skłonni do podnoszenia wynagrodzeń. W ujęciu realnym wynagrodzenia okazały się o 6% mniejsze w stosunku do tych sprzed roku. Warto zauważyć, że otoczenie podnoszenia płacy minimalnej również nie sprzyja tworzeniu nowych wakatów, zwłaszcza w małych firmach.
Dane z gospodarki
Skoro jesteśmy na krajowym podwórku, przyjrzyjmy się poniedziałkowym publikacjom makro. Do poziomu 20,4% obniżyła się inflacja producencka (konsensus 19,4%). Sprzedaż detaliczna znalazła się na poziomie 15,5% (r/r). Jest on niższy od prognozowanego (17,8%) oraz poprzedniego (18,4%). Spadki w ujęciu rocznym zaobserwowano również w produkcji przemysłowej i budowlano-montażowej (dane niewyrównane sezonowo, odnoszące się do rocznej dynamiki). Patrząc holistycznie na wszystkie dane, nie tak łatwo dostrzec pozytywne aspekty dotyczące poprawy jakości życia. Wśród przedstawionych odczytów dziś o poranku złoty radzi sobie najgorzej w stosunku do euro. Po godzinie 11:00 kurs EUR/PLN dotarł powyżej poziomu 4,715 PLN. Warto zauważyć także poranne przebicie 1,09 USD na głównej parze walutowej świata, do którego impulsem według wielu analityków są ostatnie jastrzębie wypowiedzi członków Rady Prezesów EBC.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
18:45 – strefa euro – wystąpienie publiczne prezeski ECB (Christine Lagarde).
Złoty odbił się od 4,75 zł Po wielu dniach nudy na kursie euro przynajmniej względem złotego, wróciła niespodziewanie zmienność. W tle kolejne dane z USA, tym razem pokaz siły tamtejszego rynku pracy.
Huśtawka na złotym
Nastroje na rynkach globalnych wczoraj w końcu przełożyły się na polską walutę. Dzień zaczęliśmy od wyraźnej przeceny. Przez chwilę za euro płacono nawet więcej niż 4,75 zł. Potem jednak nurkowaliśmy kilka godzin później niewiele powyżej 4,70 zł. Po drodze inwestorzy znów sprzedawali i dotarli w okolice 4,73 zł, by dzień zamknąć na 4,72 zł. Większość analityków jako powód tych ruchów wskazuje zmienne interpretacje tego, co się dzieje za oceanem. Początkowa przecena miała być konsekwencją środowych słabszych danych przetrawionych dopiero w nocy, stąd zamieszanie na otwarciu. Odbicie to z kolei zasługa przyzwoitych wczorajszych odczytów, o czym piszemy w paragrafie poniżej.
Niespodzianka za oceanem
Po serii słabszych danych wielu analityków uważało, że kolejną rzeczą, na którą należy czekać, jest pogorszenie na rynku pracy. Potwierdzenie, że słabsze dane odbijają się również tam, pozwalałoby mówić o negatywnym sprzężeniu zwrotnym i uzasadniało czarne wizje przyszłości. Wczorajsze dane jednak pokazały zaledwie 190 tysięcy wniosków o zasiłek i był to jeden z najniższych rezultatów od wielu miesięcy. Do tego w dodatku rozpoczęto budowę większej liczby domów, niż sądzili analitycy. Dalej mamy zatem dziwną sytuację, gdzie indeksy koniunktury wskazują na nadchodzące spowolnienie, a być może recesję. Z drugiej strony zarówno rynek pracy, jak i nieruchomości wciąż są dość silne, co stawia cały potencjalny kryzys pod sporym znakiem zapytania. Na rynku walutowym dane te spowodowały chwilowe wzrosty na dolarze.
Turcja utrzymuje kierunek
Bank centralny Turcji nie zmienił wczoraj stóp procentowych. Powodem była “skuteczność” dotychczasowej polityki. Udało się bowiem zdusić inflację do zaledwie 64,27% w ujęciu rocznym. To ponad 20 punktów procentowych mniej niż miesiąc temu. Na tak dużą poprawę mają wpływ dwie podstawowe kwestie. Po pierwsze punkt odniesienia. W listopadzie rok temu mieliśmy 21,31% jako punkt odniesienia, z kolei w grudniu było to już 36,08%. Mamy zatem dużo wyższą bazę to i wynik niższy. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę na najniższy miesięczny wzrost od sierpnia 2021 roku. Waluta jednak dalej stabilnie słabnie względem dolara. Tempo tych zmian jest jednak ostatnimi tygodniami na tyle wolne, patrząc przez pryzmat poprzednich kwartałów, że można wręcz mówić o stabilizacji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
12:00 – Turcja – decyzja w sprawie stóp procentowych,
13:30 – strefa euro – protokół z posiedzenia EBC,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Za oceanem bez zmian – Komentarz walutowy z dnia 19.01.2023Wczorajszy dzień mimo serii ważnych odczytów w sumie nie przyniósł nam żadnych nowych wiadomości. Otrzymaliśmy potwierdzenie sytuacji po obu stronach oceanu, co również stabilizuje euro względem dolara.
Dane z USA
Wczorajsze odczyty z USA wielu analityków interpretuje jako nadchodzące spowolnienie gospodarcze. Gorzej od oczekiwań wypadła bowiem zarówno sprzedaż detaliczna, jak i produkcja przemysłowa. Mowa o ujęciu miesięcznym, a nie rocznym. Dodatkowo dalej spada inflacja producencka, aczkolwiek ta nie osiągnęła w Stanach tak absurdalnych poziomów, jak w wielu krajach europejskich. Jest to typowe dla gospodarek, które ograniczają swoją aktywność. W USA przedsiębiorcy boją się spowolnienia gospodarczego. W rezultacie możemy mieć niedługo do czynienia z samospełniającą się przepowiednią.
Inflacja w strefie euro
Wczoraj poznaliśmy dane ze strefy euro o inflacji. Niespodzianek nie było. Zresztą dane te rzadko zaskakują, skoro sporą część odczytów cząstkowych znamy wcześniej. Inflacja konsumencka spadła z 10,1% zgodnie z oczekiwaniami do 9,2%. Z kolei inflacja bazowa wzrosła z 5% na 5,2%. Mamy zatem problem, który sami wyhodowaliśmy, późno podnosząc stopy procentowe. Wywołaliśmy sobie inflację bazową. Nie wynika ona z czynników zewnętrznych tylko naszej własnej polityki monetarnej i gospodarczej. Pytanie, jak długo będziemy teraz za to płacić utratą wartości zawartości naszych portfeli.
Publikacja beżowej księgi
Pod tą nazwą znajduje się publikacja, która trafia na rynki 2 tygodnie przed posiedzeniem Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Zawiera ona opis sytuacji i pozwala w pewien sposób przewidywać najbliższą decyzję w sprawie stóp procentowych. O tym, że wczorajsza publikacja nie była przełomowa, najlepiej świadczy fakt, że kontrakty na stopę procentową ledwo drgnęły. Dalej dominuje scenariusz podwyżki o 0,25%. Jest co prawda szansa na 0,50%, ale ma ona niecałe 5%, patrząc na wyceny. Sugeruje to, że należy się pożegnać z tym scenariuszem, jeżeli nie wydarzy się coś naprawdę przełomowego. Inwestorzy od kilku dni wykupują intensywnie obligacje, widząc, że stopy procentowe już zbytnio nie wzrosną.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
12:00 – Turcja – decyzja w sprawie stóp procentowych,
13:30 – strefa euro – protokół z posiedzenia EBC,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Frank najtańszy od czerwcaOstatnie dni przynoszą nam minima kursowe na różnych walutach, ale nie na euro. Główny punkt odniesienia dla polskiej waluty wydaje się przyspawany w okolicach 4,69 zł. Amerykanie dokupili dużo ropy.
Dolar szuka kolejnego dna
Doszło w końcu do przebicia czerwcowych szczytów na głównej parze walutowej. Do poziomów z maja wciąż brakuje ponad centa, ale patrząc na zasięg obecnego ruchu, nie jest to niemożliwe. Dla złotego na razie te dane niewiele wnoszą. Widać to tylko na kursie dolara. Wczoraj przebił przez chwilę w dół poziom 4,35 zł. Patrząc jednak na zakres obecnego ruchu, to wygląda na to, że na razie nie należy się spodziewać tańszych dolarów, chyba że na rynku globalnym coś się zmieni. Z drugiej strony zwyczajowo słabnący dolar to jednak był sygnał do kupowania walut europejskich. Polski złoty jednak stoi w miejscu mimo umacniania się amerykańskiej waluty. Ciekawe, czy jeżeli dolar się umocni, to złoty straci?
Euro znów droższe od franka
Na rynku kończy się dobry sentyment względem franka. Wczoraj widać było wyraźny odwrót pomimo braku istotnych danych. Część analityków wskazuje, że może to być przenoszenie środków do japońskiego jena. Mielibyśmy zatem zmianę bezpiecznych przystani, w których kapitał chce przebywać. Z drugiej strony nie można zapomnieć, że inflacja w Szwajcarii, która była powodem presji na podwyżki stóp, wyraźnie spowalnia. Od szczytu, o ile można tak nazwać poziom 3,5%, zeszliśmy już do 2,8%. W rezultacie oczekiwanie kolejnych istotnych podwyżek stóp procentowych nie jest zatem już tak zasadne. Kolejne posiedzenie jest dopiero 23 marca, więc jest spora szansa, że grudniowa podwyżka była ostatnią w cyklu. Dla polskich kredytobiorców jest to dobra wiadomość, w końcu frank jest najtańszy od połowy 2022 roku.
Amerykanie znów zwiększają zapasy ropy
Wczoraj poznaliśmy dane o rezerwach ropy naftowej. Amerykanie wyraźnie zwiększyli zakupy, 18,96 mln baryłek to olbrzymia wartość. To rząd wielkości 20% dziennej produkcji światowej. W ciągu ostatnich 40 lat tak wysokie wzrosty zdarzały się tylko kilkukrotnie. Co ciekawe, nie miał on miejsca ani razu przed pandemią. To, że przy tak dużych zakupach cena surowca rosła, nie powinno dziwić. Pomimo tych wzrostów jesteśmy jednak na relatywnie bezpiecznym poziomie 83 dolarów za baryłkę ropy brent. Jest to zatem poziom niższy niż przed rokiem, nie wspominając o poziomach tuż przed rosyjską agresją.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – inflacja konsumencka,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
EUR/USDWitać, że zlecenia kupna zostały obronione i jest jeszcze trochę siły na wzrosty, jednak po dojściu do czerwonej strefy liczę na wymianę zleceń i short.
Docelowym poziomem spadków powinna być okolica ceny 1,05320
Czas pokaże, co z tego wyjdzie.
Chciałbym zaznaczyć, że ja tam nic nie wiem i się nie znam a to, co tu wypisuję nie jest żadną poradą inwestycyjna.
Czy znaleźliśmy dołek na parze USDPLN?Cześć, tak jak obiecałem wrzucam analizę dzisiaj USDPLN. Niestety sporo napisałem wczoraj i musiałem zaktualizować wykresy wszystkie, ale idzie w założonym kierunku :)
Zaczniemy od EURUSD, ponieważ w analizie do pary USDPLN trzeba brać go pod uwagę. Analizując zarówno na dzienny jak i tygodniowy wykres mamy bardzo ważny opór na poziomie 1,06953, którego EUR nie jest w stanie przebić. Przez okres świąteczny mieliśmy konsolidację i walkę pomiędzy 1,06063, a 1,06953. Posiedzenie FOMC zaplanowane jest dopiero na przełomie stycznia i luty, więc mamy niepewność wśród inwestorów jakie będą decyzje. Jeżeli chodzi o ostatnie wyniki gospodarcze w USA to same w sobie były dobre, co powinno osłabiać USD, ale... FED na ostatniej konferencji zostawił sobie furtkę podniesienia stóp o 75pb co powoduje możliwość umocnienia USD i wspomnianą wyżej niepewność.
AT na EURUSD tyg dotarliśmy do 38,2 zniesienia fibo od Dołka do szczytu (ponieważ trend uważam nadal za spadkowy). Realnie kurs po 11 tygodniach wzrostowych może chcieć odreagować i np dojść do okolic 1,02, a w dużym prawdopodobieństwie do fib 50 czyli 1,0512. Na macd od 16 grudnia. mamy sygnał sprzedaży.
Wykres W1 (zniesienie Fibonacciego):
Wykres D1 (walka o przebicie oporu 1,06953):
Dzisiejszy dzień sporo zmienił z wczorajszego pisania analizy, ponieważ EUR mocno spadło i faktycznie próbuje dotrzeć do fibo 50. Obecnie mamy cofnięcie i walkę ze wsparciem dolnej linii kanału wzrostowego. Przebicie go i zamknięcie świecy dziennej może dać nam próbę zmiany trendu. Warto zauważyć, że dość wcześnie (bo w okolicy połowy grudnia) na MACD pojawił się sygnał sprzedaży. Wybronienie wsparcia może nam dać w najbliższych dniach złoty krzyż, co może skutkować negacją moich założeń i zmianą strategii.
Wykres D1 (zniesienie fibo, trend wzrostowy):
Przebicie poziomu 1,05144 da szanse na dotarcie w okolice 1,04087, gdzie mamy kolejne wsparcie.
Wracając do USDPLN, do wczorajszego dnia widać było brak siły przebicia oporu 4,397-4,415, o którym pisałem w poprzednich analizach. Osobiście liczyłem, że kurs dojdzie do pomarańczowej linii wsparcia, która wcale nie jest tak daleko. Okolice 4,3388, które pokrywają się z ciekawym wsparciem. Myślałem, że do tego dojdzie ze względu na pojawienie się krzyża śmierci, jednak okolice 10 były dość zaskakujące :)
Wykres D1 (walka z oporem USDPLN):
4,365 okazał się mocnym wsparciem dla USD i kolejny raz odbiliśmy się od niego po czym dzisiaj dotarliśmy nawet w okolice 4,46. Widać, że spadki powoli słabły i następowała akumulacja. Od jakiegoś czasu po realizacji ostatniej strategii jestem nastawiony byczo na parę USDPLN. Przebicie 4,415 na dniowym i zamknięcie świecy powyżej da możliwość dojścia do 4,5029, gdzie mamy mocniejszy opór, a jeżeli nastawienie Fed będzie jastrzębie to możemy trend spadkowy odwrócić. Kolejnym ważnym oporem będzie wtedy 4,58.
Jeżeli przeniesiemy się na wykres godzinny, to możemy zauważyć, że po wybiciu naszych poziomów mieliśmy klasyczne przetestowanie wsparcia, a każda ze świec zamknęła się powyżej 4,415095.
Wykres H1 (przetestowanie po wybiciu oporu):
Jaki zakładam scenariusz? Tak jak pisałem wcześniej analizując EURUSD i parę USDPLN jestem byczo nastawiony do tej drugiej. Dodatkowo posiedzenie RPP i brak podniesienia stóp procentowych może wpłynąć na osłabienie złotówki. Negacją mojego scenariusza będzie zamknięcie świecy poniżej strefy kupna 4,39-4,41.
WAŻNE OPORY:
4,502980 / 4,571015 / 4,586280
WAŻNE WSPARCIA:
4,415095 / 4,397906 / 4,365870
Analiza nie jest rekomendacją kupna, tylko moją subiektywna opinią.
Frank poniżej 4,77 PLNW ostatnim miesiącu tego roku wykres CHF/PLN wygląda podobnie jak EUR/PLN czy USD/PLN. W grudniu przez większość czasu poruszaliśmy się trendem bocznym. Wyjątkiem był okres przedświąteczny, kiedy to złoty umacniał się w stosunku do głównych walut. CHF/PLN zszedł wtedy do poziomu 4,678 PLN, jednak po świętach nastąpiło gwałtowne odreagowanie i powrót do kanału, w którym znajdowaliśmy się chwilę wcześniej. Jego górną granicą jest poziom ok. 4,773 PLN, o który ostatnio otarliśmy się wczoraj i który stał się grudniowym oporem. Jest to o ponad 35 groszy wyżej, niż wartość ok. 4,40 PLN, którą rozpoczynaliśmy notowania na CHF/PLN w styczniu 2022. To był ciężki rok dla frankowiczów, którym nie udało się unieważnić umowy kredytowej.
Konsolidacja na „edku”Wzrosty na głównej parze walutowej świata zostały wyhamowane jeszcze w pierwszej połowie grudnia. Od tego czasu tkwimy w trendzie horyzontalnym. Oporem nie do przebicia okazał się poziom ok. 1,07 USD. W tym tygodniu kanał boczny, którym się poruszamy, nieco się zawęził. Jego dolna granica to ok 1,061 USD. Górna 1,068 USD. Mniejsza zmienność cenowa spowodowana jest prawdopodobnie brakiem ważniejszych wydarzeń w kalendarzu makroekonomicznym w ostatnim tygodniu tego roku. Co ciekawe, na wyceny spokojnego od kilku dni „edka” nie wpłynęło także chińskie luzowanie polityki zero-covid oraz odnotowana chwilę później zwiększona liczba zakażeń, która ponowne wzbudziła na całym świecie obawy dotyczące koronawirusa.
Odreagowanie także w stosunku do dolaraBardzo podobnie wygląda sytuacja na parze USD/PLN. Tutaj również złoty przed Świętami Bożego Narodzenia zaczął się umacniać, dochodząc w dzień Wigilii do wartości 4,355 PLN. Następnie czar prysł. W ostatnim tygodniu bieżącego roku rodzima waluta oddaje wypracowane przed świętami zyski. Wsparciem na USD/PLN jest poziom 4,379 PLN. Szczyt zobaczyliśmy przy wartości 4,419 PLN. Na omawianej parze walutowej osłabienie złotego w ujęciu rocznym jest o wiele bardziej wyraźne, niż w stosunku do euro. Na początku stycznia 2022 za jednego amerykańskiego dolara musieliśmy zapłacić ok. 4,035 PLN.
PLN nie wytrzymałW tym tygodniu na wykresie EUR/PLN zauważamy słabość rodzimej waluty. Złoty oddał wypracowane przed Bożym Narodzeniem zyski. Tym samym ponownie jesteśmy w kanale, którym poruszaliśmy się przez całą pierwszą połowę grudnia. Aktualnie znajdujemy się bliżej jego dolnej granicy, wyznaczonej na poziomie 4,67 PLN. Oporem jest równe 4,70 PLN. Jeżeli tą wartością zamkniemy rok, oznaczać to będzie, że w 2022 złoty osłabi się w stosunku do wspólnej waluty o ponad 10 groszy, ponieważ na początku stycznia wykres EUR/PLN wskazywał wartość ok. 4,59 PLN.
Ciekawy rok powoli za namiNa rynkach często słyszy się o nadzwyczajnych wydarzeniach. 2022 rok miał jednak wiele powodów, by zasłużyć na miano wyjątkowego. Wojna w Europie, koniec pandemii w większości państw i wreszcie gwałtowny wzrost inflacji.
Problem rynku pracy w USA
W standardowych warunkach wczorajsze dane z amerykańskiego rynku pracy pewnie przeszłyby bez większego echa. Przy mniejszej aktywności na rynkach wzrost liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych do 225 tysięcy zniknąłby między innymi odczytami. W tygodniu między świętami a Nowym Rokiem tych innych danych jednak nie ma. 225 tysięcy to nie jest jeszcze dramat. Przy tamtejszym rynku pracy to jest typowy odczyt stabilizujący poziom bezrobocia. Nie powinno to zatem negatywnie wpływać na dolara, a jednak wpłynęło. Wczoraj amerykańska waluta znów traciła względem euro. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że pomimo ostatniego osłabienia w tym roku dolar wciąż umocnił się o imponujące 6%.
Odbicie na giełdach
W środę był ostatni dzień na rozliczanie stratnych pozycji na giełdach. Nie na wszystkich parkietach było widać związane z tym spadki. Wyraźnie natomiast było widać czwartkowe odbicie w górę. Fundusze inwestycyjne mają przecież interes w podkupywaniu aktywów. Jeżeli indeksy odbiją, na koniec roku pokażą lepsze odczyty. Często będą to co prawda mniej niekorzystne wyniki. Rok wzrostu stóp procentowych odbił się bowiem bardzo boleśnie na indeksach giełdowych. Szczególnie mocno widać to na spółkach technologicznych, z których wiele finansowało się długiem. Zmiany stóp procentowych spowodowały gwałtowny wzrost kosztów takiej działalności.
Kryptowaluty szukają dna
W ostatnich dniach znów widzimy dołki na najważniejszych kryptowalutach. Są to jednak relatywnie niewielkie zmiany. Prawdziwy problem robi się dopiero w skali roku. W 2022 główne kryptowaluty straciła około ⅔ swojej wartości. Biorąc pod uwagę reklamowanie kryptowalut jako odpowiedzi na fakt, że zwykłe waluty podlegają inflacji, coś się nie zgadza. Jeżeli instrument mający nas zabezpieczyć przed inflacją, traci na niej najmocniej, to znaczy, że został on bardzo źle spozycjonowany na rynku. W przypadku tradycyjnych inwestycji skończyłoby się to pewnie procesem o wprowadzenie w błąd. Tutaj inwestorzy zostają pozostawieni sami sobie. Nie znaczy to oczywiście, że kolejny rok musi przynieść odbicie. Nie wiadomo dlaczego ktoś miałby trzymać środki w kryptowalutach, które nie płacą odsetek.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.