Strach wraca na rynkiPomimo słabszych danych z rynku pracy dolar idzie wyraźnie w górę. W tle wzrost zakażeń koronawirusem i nawrót pandemii w Chinach. To wszystko pcha ceny ropy w górę.
Indeksy koniunktury dla usług
Wczoraj opublikowano indeksy PMI dla usług. Jest to wskaźnik mniej istotny dla rynków walutowych, niż indeksy dla przemysłu, ale wciąż ważny. W przypadku strefy euro wynik nie osiągnął oczekiwanych poziomów, jednak 59,8 pkt to tylko 0,6 pkt poniżej tych oczekiwań. Jest to również obiektywnie bardzo dobry rezultat pokazujący wysoki optymizm co do rozwoju tej branży. Lepiej wypadła za to Wielka Brytania, gdzie wynik był co prawda niższy i wynosił 59,6 pkt, ale znacznie mniejsze były oczekiwania. Dane te mocno pomogły funtowi po raz kolejny zbliżyć się do wielotygodniowych maksimów względem euro.
Niespodzianka za oceanem
Wczoraj opublikowano raport na temat zatrudnienia ADP. Z jednej strony przyrost liczby miejsc pracy o 330 tysięcy to w normalnych czasach rewelacyjny wynik. Z drugiej strony analitycy spodziewali się ponad dwukrotnie większej wartości. Inwestorzy mieli wyraźny problem z interpretacją tego wyniku. Świadczy o tym fakt, że zgodnie z przewidywaniami początkowo mieliśmy do czynienia z dużą przeceną dolara. Potem wraz z lepszym od oczekiwań raportem ISM dla usług rynek poszedł w drugą stronę. W rezultacie dolar jest najsilniejszy względem euro od ponad miesiąca.
Koronawirusa przecenia ropę
Rozwój pandemii koronawirusa powoduje, że na rynkach optymizm powoli gaśnie. Powodem jest pojawienie się w oficjalnych statystykach zakażeń w Chinach, które przecież raportowały 0 przez wiele dni. Na rezultat na rynku ropy nie trzeba było długo czekać. W ciągu trzech dni baryłka ropy staniała ze szczytów na poziomie 75 dolarów na 70 dolarów. Jest to bardzo zły sygnał dla złotówki. Bardzo często takie wzrosty ryzyka kończą się negatywnie dla złotego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
13:00 - Wielka Brytania - decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 - USA - bilans handlu zagranicznego,
14:30 - USA - liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych.
J-EUR
Indeksy koniunktury rządzą rynkiemWczorajszy dzień upłynął pod dyktando indeksów koniunktury. Dobre dane pokazano zarówno w Europie, jak i za oceanem. Nawet jeżeli oczekiwania analityków były jeszcze wyższe, odczyty pokazywały korzystny kierunek zmian.
Słabsze indeksy koniunktury
Poznaliśmy wczoraj indeksy koniunktury dla głównych gospodarek europejskich. Był wśród nich indeks PMI dla przemysłu w Polsce. Wypadł on co prawda słabiej od oczekiwań, ale wynik 57,6 pkt to nadal bardzo solidny rezultat. Jest to wyraźnie powyżej 50 pkt oddzielających symbolicznie rozwój od recesji. Trzeba też wziąć pod uwagę fakt, że jest to wskaźnik oceniający rozwój sytuacji w przyszłości. W rezultacie kilka miesięcy temu więcej osób spodziewało się poprawy, bo i sytuacja była gorsza. Dane te pomimo nieosiągnięcia oczekiwań nie przeszkadzały złotemu się umacniać.
Jak wypadła Europa?
Łączny indeks dla strefy euro wypadł symbolicznie powyżej oczekiwań. Na uwagę zasługuje jednak bezwzględny poziom. 62,8 pkt to poziom pokazujący potencjalnie bardzo dobre perspektywy dla rozwoju strefy euro. Dane te zresztą pomogły euro kolejny raz atakować ostatnie maksima względem dolara. To między innymi silna pozycja europejskiej waluty i kapitał płynący wraz z nią na europejską stronę oceanu odpowiadają za ostatnio lepszą dyspozycję złotego na rynkach walutowych.
Mieszane dane zza oceanu
Wczoraj z 15-minutową przerwą poznaliśmy dwa konkurencyjne wskaźniki dla USA. Był to lepszy od oczekiwań indeks PMI dla przemysłu oraz słabszy od oczekiwań raport ISM dla przemysłu. Obydwa te parametry powstały na podstawie ankiet rozsyłanych do odpowiednio sprofilowanej grupy. Różnice w doborze grup powodują jednak, że wyniki uzyskiwane mogą się czasem różnić. Jest to częsty problem z interpretacją wyników z badań ankietowych. Dane te jednak ze względu na ogólnie wysokie poziomy powodowały umacnianie się dolara względem pozostałych walut.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
16:00 - USA - zamówienia na dobra.
Nowa mutacja wirusa kolejnym zagrożeniem Chwilę ulgi mają również posiadacze kredytów we frankach szwajcarskich. Kurs CHF/PLN po osiągnięciu maksimum na poziomie 4,2650 stopniowo schodzi w dół. Z jednej strony to konsekwencja odwrotu od dolara amerykańskiego i tym samym wsparcia dla walut rynków wschodzących. Z drugiej strony przynajmniej chwilowo na rynkach brakuje ryzyk, które mogłyby spowodować wzrost zainteresowania walutami bezpiecznymi, jak właśnie CHF. Należy jednak wspomnieć o czającym się zagrożeniu ze strony nowej mutacji koronawirusa. W kolejnych danych statystycznych widzimy wzrost dynamiki liczby zakażeń, co może spowodować, że w krajach gdzie odsetek zaszczepionych jest mały, dojdzie do powrotu restrykcji. Nie trzeba nikomu mówić, jakie będzie to miało przełożenie na gospodarkę. Warte uwagi jest jednak to, że w ostatnich tygodniach w przypadku wzrostu ryzyk na rynkach większą uwagę przyciągają waluty takie jak USD, czy JPY. Wsparciem dla kursu CHF/PLN będzie poziom 4,2125, czyli minimum sprzed tygodnia.
Wyścig ślimaków w drodze do normalności w polityce monetarnejFed, EBC, czy BoE? Kto “wygra” i jako pierwszy rozpocznie odchodzenie od luźnego prowadzenia polityki pieniężnej? Ciężko odejść od taniego pieniądza. Inflacja w Polsce na poziomie 5%. Mimo to zmiana podejścia RPP bardzo wątpliwa. Złoty w relacji do głównych walut odrabia straty. Funt mocny na szerokim rynku, mimo słabszych danych.
Z pewnością nie był to tydzień stricte wakacyjny na rynkach. Zmienność była całkiem niezła, co widać na notowaniach pary EUR/PLN. Duża w tym zasługa posiedzenia Fed, które odbyło się w środę. Powell jasno stwierdził, że do podwyżek stóp procentowych daleko, a także nie jest to dobry moment do rozpoczęcia procesu ograniczania QE. Była to woda na młyn do odreagowania na walutach rynków wschodzących na bazie osłabionego dolara amerykańskiego. Na parze EUR/PLN po raz kolejny udało się wybronić poziom 4,60, a kurs spadł poniżej 4,57. Czy to koniec dobrej passy złotego? Niekoniecznie, jeszcze co najmniej kilka dni inwestorzy będą mieli w głowach, że do zmian w polityce monetarnej daleka droga, więc na inwestowanie w USD jeszcze czas. Dzisiaj z kolei dostaliśmy odczyt inflacji CPI z naszego kraju, która wyniosła 5%. Jest to odczyt wyższy od prognoz, który znów może wznowić dyskusję analityków o możliwej podwyżce stóp procentowych w Polsce. Inna sprawa, do tego wątpliwa, jest taka, czy RPP będzie miała odwagę, by cokolwiek zmienić i iść pod prąd w tym wyścigu ślimaków o wyjście z ultra polityki monetarnej? Czy to Fed, czy to EBC nie chcą zahamować wzrostu gospodarczego, nie zważając na możliwe przegrzanie gospodarki. Technicznie EUR/PLN ma szansę kontynuować dalsze spadki, wsparcie w tym momencie stanowić będzie poziom 4,5580, czyli ostatnie minimum.
Ceny rosną o 5%Po ostatnich danych wydawało się, że inflacja w Polsce została opanowana. Dzisiejszy odczyt pokazuje, jak bardzo byliśmy w błędzie, stawiając taką teorię. Wyższy wzrost cen umacnia jednak złotego i tworzy presję na RPP.
Rekordowa inflacja w Niemczech
Wczorajszy odczyt zmian cen za Odrą mocno zaskoczył analityków. Po tym, jak w maju i czerwcu mieliśmy wyniki po odpowiednio 2,5% i 2,3%, wielu z nich spodziewało się wyraźnego wzrostu. Niewielu jednak spodziewało się, że kolejny rezultat wyniesie 3,8%. Są to wprawdzie wstępne dane za lipiec. Mogą zatem jeszcze ulec zmianie, zanim za dwa tygodnie zostaną potwierdzone. Nie zmienia to faktu, że wzrost cen zaczyna wymykać się trochę spod kontroli. Problemem staje się też wspólna waluta. Wzrost stóp procentowych, biorąc pod uwagę kondycję gospodarczą południa kontynentu, jest niemal wykluczony. W rezultacie Niemcy będą musieli przetestować hipotezę o przejściowości inflacji.
Słabsze dane zza oceanu
Ostatni pakiet informacji mocno nie pomaga dolarowi. Po tym, jak wystąpienie szefa FED nie przyniosło dalszych powodów do umacniania się dolara, kolejny cios przyszedł ze strony danych makroekonomicznych. W tym wypadku okazało się, że PKB wcale nie rośnie tak szybko, jak sądzono, a wnioski o zasiłek dla bezrobotnych kolejny tydzień są wyższe niż miesiąc temu. W rezultacie panuje przekonanie na rynku, że raczej będziemy przybliżać kwestię podwyżek stóp procentowych, niż ją oddalać. Konsekwencją tego podejścia jest osłabienie dolara względem euro. Ma to też dobry wpływ na złotego. Kapitał płynący do Europy rozlał się również po naszym regionie i pozwolił umocnić się trochę również rodzimej walucie.
Inflacja jednak 5%
Analitycy spodziewali się, że ceny przyspieszą w lipcu. Podobnie jednak jak w przypadku Niemców, nie docenili oni skali wzrostów w Polsce. Wynik 5% to dokładnie dwukrotność celu inflacyjnego. Teoretycznie poziom ten powinien budzić wyraźną reakcję Rady Polityki Pieniężnej. To właśnie w nadziei na zmianę podejść inwestorzy kupują dzisiaj złotego. Od publikacji umocnił się on o około 1,5 grosza od rana i spadł poniżej 4,57 zł za jedno euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - wydatki Amerykanów,
14:30 - Kanada - PKB,
15:45 - USA - Chicago PMI,
16:00 - USA - Raport Uniwersytetu Michigan.
FED zawiódł dolaraAnalitycy spodziewali się, że wczorajsza konferencja po decyzji FED doprowadzi do zmian na rynku. Nic takiego się jednak nie stało. Zawód było widać szczególnie w notowaniach dolara, który wyraźnie tracił po decyzji.
FED nie zmienia stóp procentowych
Brak zmian stóp procentowych nie był dla rynków zaskoczeniem. Dobrym dowodem na to, jak pewna była ta decyzja, jest to, że zapadła jednogłośnie. Stało się to pomimo przeszło 5% inflacji, czyli poziomu, który oprócz okolic 2008 roku był poprzednio widziany na przełomie lat 80 i 90. W komunikacie pojawiła się informacja, że inflacja przez długi czas znajdowała się poniżej celu, w związku z czym teraz będzie akceptowane jego wyraźne przekraczanie, tak aby długoterminowo uzyskać średnią około 2%.
4,60 za euro jeszcze nie teraz
Po raz kolejny złoty po chwili słabości złapał odrobinę oddechu. Jeszcze wczoraj momentami euro kosztowało powyżej 4,60 zł, ale dzisiaj znów mamy odbicie od tego poziomu. W ciągu ostatnich 10 dni roboczych poziom 4,60 zł za euro testowany był już 5-krotnie i za żadnym razem przebicie nie przekraczało 0,2 grosza. Nie wszystkie waluty zachowują się jednak w ten sam sposób. Na pewno zachowanie franka, który przekroczył 4,26 zł niepokoi mocno kredytobiorców. O ile złoty jest w miarę stabilny względem euro, o tyle frank drożeje. Są to konsekwencje zmiany parytetu wymiany euro na franka na szerszym rynku.
Ceny w Kanadzie pod kontrolą
Dane na temat inflacji w Kanadzie są mocno uspokajające. Po majowym wyskoku to 3,6% w czerwcu zgodnie z oczekiwaniami mieliśmy spadek. Był on jednak istotniejszy, niż oczekiwano i ceny rosną o 3,1%. Patrząc jednak na punkt odniesienia w czerwcu zeszłego roku, mieliśmy wzrost o 0,7%, w maju była deflacja. Nie należy zatem przeceniać tego spadku. Dolar kanadyjski przyjął te dane zresztą dość neutralnie. Warto też zwrócić uwagę, że były one publikowane 6h przed konferencją FED i wtedy to na to czekali inwestorzy.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:00 - Niemcy - inflacja konsumencka,
14:30 - USA - PKB,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Funt znowu w góręBrytyjska waluta ma ostatnio bardzo dobrą passę. Czemu się zresztą dziwić? Brexit pomimo covidowego roku wcale nie jest taki straszny. Dane makroekonomiczne wyprzedzają oczekiwania. Kolejna fala pandemii wygląda na to, że zaczęła wygasać pomimo niewprowadzenia lockdownu.
Dobre dane dla funta
Wczorajszy dobry odczyt sprzedaży detalicznej wg CBI, czyli Konfederacji Brytyjskiego Przemysłu, to tylko jeden z dobrych sygnałów dla funta ostatnich dni. Drugim prawdopodobnie ważniejszym czynnikiem jest spadek nowych przypadków koronawirusa o około ⅓ w ciągu ostatniego tygodnia. Potwierdza to scenariusz, w którym lockdown nie będzie stosowany. W rezultacie brytyjska waluta jest najsilniejsza względem euro od marca tego roku i brakuje jej ułamka procenta by być najdroższą od wyjścia z Unii Europejskiej.
Węgrzy podnoszą stopy procentowe
Inflacja na Węgrzech od 3 miesięcy przekracza poziom 5%. Nie może zatem dziwić, że Węgierski Bank Centralny zaczął reagować. To już druga z rzędu podwyżka stóp procentowych. Pierwsza podniosła główną stawkę z 0,6% na 0,9%, wczorajsza podniosła o kolejne 0,3% do 1,2%. Z jakiegoś powodu Węgrzy wbrew popularnemu standardowi nie zmieniają stóp procentowych o 0,25% jak większość państw, ale upodobali sobie 0,3%. Węgierski forint po tej decyzji wyraźnie zyskiwał na wartości. Strategia Węgrów jest w przypadku polityki monetarnej wyraźnie odmienna od polskiej mimo podobieństwa charakteru rządzących formacji. Węgrzy znacznie bardziej postawili na obronę portfeli obywateli, walcząc z inflacją kosztem eksportu. Polska z kolei znacznie bardziej śrubuje wyniki makroekonomiczne kosztem portfeli swoich obywateli.
Zamówienia poniżej oczekiwań
Poznaliśmy wczoraj o godzinie 14:30 pakiet danych z USA na temat zamówień na dobra. Okazały się one nie rosnąć wcale tak szybko, jak oczekiwali tego analitycy. Wzrost 0,8% to nadal wzrost, ale rynek oczekiwał 2,1%. Negatywny wpływ tych danych trochę ostudził lepszy od oczekiwań indeks zaufania konsumentów opublikowany 1,5 godziny później. Nie zmieniło to jednak ogólnej tendencji i wczoraj inwestorzy wycofywali się raczej z dolara względem głównych walut w tym euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:30 - Kanada - inflacja konsumencka,
20:30 - USA - konferencja po decyzji FED.
Złoty odzyskuje oddechPo kilku słabszych dniach złotówka znowu znajdowała się blisko relatywnie wysokich poziomów 4,60 zł za euro. W sezonie wakacyjnych wyjazdów jest to z pewnością gorsza wiadomość. Doszło jednak do odbicia, a kolejne dni pokażą, czy będzie ono kontynuowane.
Słabsze dane z Unii
Wczoraj w godzinach przedpołudniowych poznaliśmy jeden z najważniejszych wskaźników koniunktury w Niemczech. Indeks instytutu IFO, bo o nim mowa, nie spełnił jednak oczekiwań stawianych przed nim przez analityków. Pokazuje to sporą różnicę względem badań indeksów PMI, które w ostatnim odczycie pokazywały wzrost optymizmu badanych. Wynika to jednak z doboru próby. Indeksy PMI powstają osobno dla przemysłu i usług. Indeks IFO bada z kolei przetwórstwo, budownictwo, handel hurtowy i detaliczny. Jednym z powodów mogą być zatem problemy branży budowlanej, która ma w Niemczech wyjątkowo słabe osiągi po pandemii. Co ciekawe, pomimo słabszego odczytu euro zyskało wczoraj względem dolara.
Sprzedaż nowych domów w USA
Dane na temat sprzedaży nowych domów za oceanem mogą budzić spore wątpliwości co do kondycji tamtejszego rynku. Powodem jest fakt, że sprzedano ich zaledwie 676 tysięcy względem oczekiwanego wyniku 800 tysięcy. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę, że ostatni raz wynik 800 tysięcy przed pandemią uzyskiwano w 2007 roku i od czasu kryzysu z 2008 roku nie został on ani razu uzyskany. Pandemia zwiększyła wydatki ludzi na nieruchomości, jednakże nie aż do takiego poziomu. Wczorajszy dzień był dość korzystny dla euro względem dolara. Dane te wpisały się jako dodatkowe paliwo do tego ruchu.
Wskaźnik przyszłej koniunktury
Od rana poznaliśmy dobre dane z Polski. Wskaźnik wyprzedzający koniunktury wg BIEC (Bureau for Investment and Economics Cycles) po raz kolejny rośnie. Znajduje się już na wyższych poziomach niż przed pandemią. W sumie nie można się temu dziwić, skoro punktem odniesienia do poprawy jest jednak bardzo trudny okres. Dane te pozwoliły się dzisiaj od rana złotemu trochę umocnić. Był to ważny impuls, gdyż po raz kolejny wyraźnie zbliżyliśmy się do poziomu 4,60 zł za jedno euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:00 - Węgry - decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 - USA - zamówienia na dobra,
16:00 - USA - Indeks zaufania konsumentów - Conference Board.
Bezrobocie poniżej 6%Katastroficzne wizje względem polskiego rynku pracy się nie sprawdzają. Bezrobotnych jest owszem więcej, niż zaraz przed pandemią, ale odczyt poniżej 6% to coś, czego wiele państw Unii Europejskiej może nam zazdrościć.
Bezrobocie w Polsce w dół
Zgodnie z oczekiwaniami bezrobocie w Polsce spadło do 5,9%. To o 0,2% niższy poziom niż rok temu. Do historycznych minimów brakuje nam jednak jeszcze 0,9% i patrząc na obecną sytuację, w najbliższym czasie tej różnicy nie nadrobimy. Po samym odczycie złoty zyskiwał na wartości, jednakże raczej należy to traktować jako korektę w ruchu osłabiającym złotego, który trwał od początku dnia i potem również był kontynuowany. W wyniku piątkowego osłabienia i dzisiejszych strat od rana za euro musimy już płacić ponad 4,58 zł.
Indeksy koniunktury
Piątek był dniem publikacji wyników indeksów koniunktury. Wstępne dane z Unii Europejskiej były dla przemysłu niemal dokładnie równe oczekiwaniom, dla usług mieliśmy delikatną poprawę. Głównym winnym tej sytuacji były znacznie lepsze wyniki od naszego zachodniego sąsiada. Optymizm za Odrą wyraźnie rośnie, co powinno się przekładać na lepsze wyniki makroekonomiczne. Słabiej wypadła Wielka Brytania, co nie znaczy, że dane te są złe, nie spełniły one po prostu bardzo wysoko postawionych oczekiwań. W USA bardzo dobrze wypadł przemysł, słabiej z kolei usługi. Patrząc jednak na reakcję rynków walutowych, dobre dane z przemysłu są dla inwestorów znacznie ważniejsze, bo dolar znajdował się blisko swoich maksimów wielomiesięcznych względem euro.
Szaleństwo na kryptowalutach
Weekend przyniósł dużo plotek na temat możliwego szerszego zastosowania kryptowalut. W rezultacie jesteśmy dzisiaj świadkami gwałtownych wzrostów. Piątek zamykaliśmy z notowaniami niewiele powyżej poziomu 32 000 dolarów. Dzisiaj od rana po gwałtownych wzrostach przez chwilę wycena przekraczała 39 000 dolarów. Co odpowiada za te wzrosty? Ciężko jednoznacznie potwierdzić. Na rynek trafiły dwie ważne wiadomości. Jedna to wejścia Amazona na rynek kryptowalut i przyjmowanie płatności kryptowalutowych. Druga to wypowiedź Jacka Dorseya (współzałożyciela Twittera) o tym, że bitcoin może być przyszłością Twittera. Pewną ciekawostką jest również promocja bitcoina w trybie offline. Stacje benzynowe Circle K w USA mają mieć zainstalowane maszyny do kupna i sprzedaży kryptowalut.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
10:00 - Niemcy - indeks Instytutu IFO,
16:00 - USA - sprzedaż nowych domów.
Wiatr w żagle dla złotegoSkoro wspomnieliśmy o mocnym dolarze na szerokim rynku w ostatnich dniach, to nie może dziwić fakt, że USD/PLN tak mocno pnie się do góry. Ostatni szczyt wypadł nieco powyżej 3,90. W tym momencie wiatr w żagle złapał złoty, jak również doszło do korekty na EUR/USD, więc na wykresie widzimy nieznaczne zejście w dół. Czy będzie to tylko przystanek dla dalszych wzrostów, czy jednak rozwinie się większa korekta? Zobaczymy w kolejnych dniach. Niemniej w dłuższej perspektywie wydaje się, że zacieśnianie monetarne szybciej zostanie rozpoczęte w USA, aniżeli w Polsce, co może preferować USD w tej parze. Nie można więc wykluczyć w krótkim, a może bardziej średnim terminie poziomu 4,00 na USD/PLN. Wiele będzie zależeć oczywiście od danych o inflacji, która w Stanach sięga już 5%. Wydawało się, że mocny spadek cen ropy naftowej może dać nieco ulgi wzrostowi cen, ale okazała się to tylko chwilowa anomalia rynkowa, a kurs czarnego złota podąża w okolice 80 USD za baryłkę.
Apetyt na ryzyko wzrósłNa wykresie EUR/PLN doszło do wyłamania z trendu wzrostowego, kurs odreagował wcześniejsze duże wzrosty. Kontra kupujących złotego wypadła w miejscu, gdzie jest dość ważny opór, a więc poziom 4,60. Krajowa waluta w ostatnich dniach była zakładnikiem tego, co się działo na szerokim rynku po poniedziałkowym strachu przed odmianą Delta koronawirusa i risk off. Kurs poszybował znów do góry. Inwestorzy jednak szybko doszli do wniosku, że odsetek krajów, które zdecydują się wprowadzić ponownie restrykcje, jest dość mały, więc gospodarki nie ucierpią. Spowodowało to znów apetyt na ryzyko i tym samym złoty miał szansę odreagować. Trudno wyrokować, jak długo korekta ostatnich wzrostów może potrwać, oczywiście argumenty za kupowaniem PLN są na czele z bardzo dobrą sytuacją przemysłu i dużego utrzymującego się eksportu. Nie pomaga natomiast stanowisko RPP, który lekceważy (jak wiele innych bankierów centralnych) inflację i ani myśli podwyższać stopy. MImo że trzech członków Rady głosowało za zwiększeniem kosztu pieniądza, to nadal większość jest za utrzymywaniem głównych parametrów polityki monetarnej. Jak wiemy RPP nie dba też o notowania złotego, wręcz wspierając jego osłabienie. Owszem, ktoś powie, gdyby nie słaby złoty, to takiego wyniku eksportu by nie było i trudno się z tym nie zgodzić.
Złoty mozolnie odrabia stratyRosnące dysproporcje w prowadzonych politykach monetarnych Fed i EBC mogą spychać kurs EUR/USD niżej. Odreagowanie na EUR/PLN po nieudanej próbie sforsowania poziomu 4,60. Złoty zakładnikiem sytuacji na szerokim rynku i notowań głównej pary walutowej świata. I trzeba dodać bez wsparcia RPP, który ani myśli podwyższać stopy procentowe. BoE ma pole position do rozpoczęcia normalizacji polityki pieniężnej, co da paliwo do wzrostów dla GBP.
Dzisiejszą analizę techniczną rozpoczniemy od głównej pary walutowej świata. W ostatnich dniach właśnie notowania tej pary decydują o obrazie całego rynku FX. Nie do końca ma to odzwierciedlenie na rynkach giełdowych, gdzie nadpodaż pieniądza kreowana przez banki centralne powoduje, że krótkie spadki na rynkach są okazją do zakupów przez inwestorów i trudno zatrzymać tę tendencję. Na wykresie EUR/USD widzimy cały czas obowiązujący trend spadkowy, który zepchnął kurs w okolice wsparcia na poziomie 1,1760. Dolar więc pozostaje silny w ostatnich tygodniach i jest to zasługa z jednej strony wyższych odczytów inflacji w USA, która może zmuszać Fed do reakcji i zmiany na stopach, z drugiej strony pojawienie się wariantu Delta koronawirusa spowodowało, że inwestorzy szukają bezpiecznych przystani. Nie bez znaczenia jest też fakt słabości euro na tej parze walutowej. EBC na wczorajszym posiedzeniu utrzymał stanowisko kontynuacji luźnej polityki monetarnej, a do tego nieco wcześniej zrezygnował z utrzymywania inflacji w celu wynoszącym 2%. W strefie euro “jeszcze” nie ma problemu z wysokimi odczytami cenowymi, jak to ma miejsce w Stanach, więc bez dwóch zdań dysproporcje w prowadzonych politykach monetarnych mogą się zwiększać. Będzie to miało oczywiście wpływ na kształtowanie się kursu EUR/USD. Jeśli w USA zobaczymy wcześniej wychodzenie z luźnej polityki monetarnej, to bez wątpienia główna para walutowa ma spore szanse zejść dużo niżej, niż widzimy obecnie. Złamanie wsparcia, które aktualnie testujemy, może sprowadzić kurs w okolice 1,17.
Bez podwyżek stóp w strefie euroJeżeli coś wybrzmiało bardzo wyraźnie na konferencji prezesa Europejskiego Banku Centralnego to to, że zrobią naprawdę dużo, by utrzymać rekordowo niskie stopy procentowe.
EBC nie zaskoczył
Zgodnie z oczekiwaniami nie doszło wczoraj do zmian stóp procentowych w strefie euro. Pozostały one na rekordowo niskim poziomie. Również zgodnie z oczekiwaniami wielu specjalistów kontynuowana jest narracja pozwalająca przeczekać wzrost inflacji. Komunikat mówi o podnoszeniu stóp procentowych, jeżeli inflacja przekroczy 2%. Dokłada jednak dwa warunki, które tworzą z tego fikcję. Pierwszy to fakt, że musi to się wydarzyć daleko przed horyzontem prognoz. Drugi to przekroczenie musi utrzymywać się w średnim okresie. W rezultacie można śmiało to uprościć do stwierdzenie, że EBC będzie tolerował wyższe poziomy inflacji, ale stóp procentowych nie zamierza podnosić, o ile nie dojdzie do ekstremalnych scenariuszy. Rynki początkowo zareagowały optymistycznie, jednakże wraz z trwaniem wystąpienia analitycy szybko zorientowali się, co się dzieje i euro traciło na wartości względem dolara.
Gorsze dane z USA
Równo z początkiem wystąpienia prezesa EBC poznaliśmy dane z USA na temat wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Wynik 419 tysięcy to najgorszy rezultat od 9 tygodni. Co gorsza, powoduje on, że średnia krocząca miesięczna wzrasta. Słabsze dane były jednym z powodów większego optymizmu inwestorów względem euro na początku wspomnianego wystąpienia. Dane te ze względu na swoją krótkoterminowość i oczekiwania analityków na potwierdzenie w kolejnym odczycie nie spowodowały tak silnego ruchu, by trwale osłabić dolara. Zapowiedzi utrzymywania stóp procentowych w strefie euro były jednak mocniejszą informacją.
Dane z Wysp
Od rana poznaliśmy dane na temat sprzedaży detalicznej w Wielkiej Brytanii. Rośnie ona o 9,7% względem oczekiwań o 0,1% niższych. Można zatem uznać, że są to dane zgodne z oczekiwaniami. Funt jednak traci po tych danych. Powodem jest fakt, że od dwóch dni brytyjska waluta wyraźnie zyskiwała i inwestorzy czekali na dobry moment do realizacji zysków. Być może część z nich liczyła na pozytywną niespodziankę i kontynuację ruchu. Gdy do tego nie doszło, zaczęli sprzedawać, co spowodowało przecenę funta.
Dzisiaj kolejny dzień wolny w Turcji, a w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - Kanada - sprzedaż detaliczna,
15:45 - USA - indeks PMI dla przemysłu.
Korekta na rynkachNiespodziewanie na rynki wrócił optymizm. Ropa naftowa idzie w górę. Drożeją waluty państw rozwijających się. Nie wiadomo do końca jednak dlaczego i czy to krótka korekta, czy początek dłuższego trendu.
Chwila oddechu na rynkach
Wczoraj niespodziewanie powrócił optymizm na rynki. W górę szły nie tylko waluty krajów rozwijających się, ale również surowce energetyczne. Ciężko jednoznacznie wskazać powód tego ruchu. Część analityków wskazuje na luzowanie restrykcji na Wyspach. Z drugiej strony jest to wiadomość, sprzed kilku dni i nie wiadomo, dlaczego miałaby akurat wczoraj na rynki wpływać. Nie bez znaczenia jest też wzrost liczby zachorowań w tym kraju, który wbrew temu, co mogłoby wynikać z otwierania, wcale nie spada. Nie zmienia to faktu, że wykorzystując ten lepszy klimat, złoty niespodziewanie umocnił się, EUR/PLN poniżej 4,58 zł.
Dane z Polski
Wczoraj z Polski nadeszły dwa ważne odczyty o godzinie 10:00. Była to produkcja budowlano-montażowa, która rosła w ciągu roku o 4,4%, czyli wyraźnie poniżej oczekiwań wynoszących 2,7%. Drugim odczytem była sprzedaż detaliczna. Ta z kolei rosła o 13% względem oczekiwań o 1,5% niższych. Jest to wysoki wynik, ale rok temu mieliśmy 1,9% spadku, co powoduje, że nie jest on już taki dobry. Dane te nie wpłynęły zbytnio na notowania złotego. Wspomniany w poprzednim paragrafie ruch miał miejsce w godzinach popołudniowych.
Czekają na EBC
Decyzje Europejskiego Banku Centralnego są przewidywalne, podobnie jak jego polskiego odpowiednika. Szansa na zmianę stóp procentowych na dzisiejszym posiedzeniu jest mniej więcej zerowa. Obecna sytuacja na rynku oraz korzystna dla europejskiego eksportu tendencja osłabiania się euro względem dolara sugerują, by nic nie zmieniać. Właśnie takiego stanowiska oczekują wszyscy. Jedyny znak zapytania to konferencja prasowa po posiedzeniu i pytanie, co wtedy się stanie. Tam mogą pojawić się długoterminowe prognozy i oczekiwania, a one mogą mieć wpływ na rynki.
Dzisiaj kolejny dzień wolny w Turcji, a w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:45 - strefa euro - decyzja w sprawie stóp procentowych,
14:30 - strefa euro - konferencja prezesa EBC,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Polski przemysł rośniePoznaliśmy dzisiaj dobre dane z polskiego przemysłu. Toną one wprawdzie trochę w doniesieniach covidowych, ale jeżeli sytuacja się uspokoi, to dobre dane makroekonomiczne będą podstawą odbicia na rodzimej walucie.
Produkcja przemysłowa w Polsce
Wczoraj poznaliśmy dane na temat produkcji przemysłowej. Wzrosła ona w ciągu roku o imponującą wartość 18,4%. Wiele osób pomyśli od razu, że to korekta po zeszłorocznych spadkach. Sęk w tym, że rok temu był wzrost, symboliczny, ale zawsze. Oznacza to, że pomimo pandemii produkcja w Polsce rośnie o niemal 10% rocznie w ciągu tych dwóch lat. Co ciekawe, analitycy oczekiwali nawet większych wzrostów. Rynki przyjęły to dość spokojnie i złoty lekko się umocnił. W rezultacie euro nie kosztuje już 4,60 zł, aczkolwiek niewiele brakuje do tej granicy.
Rynek nieruchomości za oceanem
Amerykanie opublikowali wczoraj dane na temat wniosków o pozwolenia na budowę i rozpoczętych budowach domów. Pandemia spowodowała, że rynek ten jest w naprawdę dobrej kondycji. Najwyraźniej lockdown spowodował, że chcemy znacznie większą część naszego budżetu przeznaczyć na dach nad głową. O ile wnioski na budowę okazały się wyraźnie poniżej oczekiwań, to trzeba pamiętać, że to i tak wyższy wynik niż w każdym miesiącu w roku poprzedzającym pandemię. Liczba rozpoczętych budów z kolei wyprzedziła oczekiwania rynków. W rezultacie byliśmy świadkami kolejnych najwyższych poziomów dolara względem euro od przełomu marca i kwietnia.
Dane z Japonii
Kraj kwitnącej wiśni najsilniej przez covid został dotknięty w maju i czerwcu stąd publikowane teraz dane na temat wymiany handlowej mają abstrakcyjnie wysokie dla tej gospodarki wartości. Eksport rosnący o 48,6% i import o 32,7% to wartości, które w zwykłych czasach możemy kojarzyć nawet nie z krajami rozwijającymi się, a państwami wychodzącymi z kryzysu. Co ważne, wyniki te przekroczyły oczekiwania analityków, co jest dobrym sygnałem dla jena. Trafił on jednak na rynek, gdzie dolar akurat się umacniał, więc nie było widać umocnienia jena na głównej dla niego parze walutowej z dolarem.
Dzisiaj kolejny dzień wolny w Turcji, a w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
10:00 - Polska - wyniki sprzedaży detalicznej,
16:30 - USA - zmiana zapasów paliw.
Euro znów za 4,60 złSłaba passa złotego trwa w najlepsze i niemal codziennie widzimy, jak kolejne waluty drożeją. Pytanie, gdzie jest granica tego ruchu i jaki wpływ ma na tę słabość ryzyko kolejnej fali koronawirusa.
Euro znów w górę
Kolejny dzień słabszego złotego i kolejne maksima kursu euro. Wczoraj europejska waluta była najdroższa od początku kwietnia, sięgając poziomu 4,60 zł. Frank szwajcarski dotarł do 4,25 zł, a dolar przebił 3,90 zł. Tylko funt tracił na wartości, ale było to wynikiem słabszej kondycji funta brytyjskiego na rynku niż realnej siły złotego. Co przeszkadza polskiej walucie? Przede wszystkim wątpliwości inwestorów co do rozwoju sytuacji. Powodem jest nagły wzrost zakażeń koronawirusem w Europie Zachodniej. Nasz region wciąż charakteryzuje się relatywnie niską liczbą zakażeń, ale istnieje ryzyko przeniesienia problemu.
Przecena ropy
Przygotowania państw OPEC do zwiększenia produkcji ropy nie przeszły na rynku bez echa. Cena baryłki brent spadła wczoraj z 73 na 69 dolarów. To najsilniejszy spadek od marca. Powodem oprócz zwiększenia wydobycia jest też strach przed rozwojem obecnej mutacji wirusa Delta. Z drugiej strony warto zwrócić uwagę, że obecna cena ropy znajduje się wyraźnie powyżej cen długoterminowych kontraktów, co może sugerować, że inwestorzy uważają obecny poziom cen za zbyt wysoki w dłuższym terminie.
Bitcoin poniżej 30 000 USD
Kryptowaluty mają ostatnio bardzo złą prasę ze względu na zużywanie prądu w rejonach, w których i tak zdarzają się ograniczenie w jego dostawie. To właśnie dlatego Chiny zakazują kopania kryptowalut. Podobne ograniczenia pojawiają się np. w Iranie. Powstał nawet problem masowej kradzieży prądu, by utrzymywać działalność kopalni w okresach ograniczeń jego dostaw. Powoduje to tylko większe problemy. Spadek ceny bitcoina może jednak w pewnym sensie ograniczyć opłacalność całej tej działalności. Problem w tym, że pomimo zejścia pierwszy raz od stycznia (z pominięciem jednego dnia w czerwcu) poniżej poziomu 30 000 USD wydobycie jest wciąż bardzo opłacalne.
Dzisiaj dzień wolny w Turcji, a w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - pozwolenia na budowę domów.
Dobre sygnały z PolskiOstatnie dane z kraju to bardzo dobry sygnał dla obywateli. Wzrost cen spowalnia, zarobki rosną znacznie szybciej od inflacji, średnio wszyscy mamy lepiej. Oczywiście „średnio”, jako miara, ma swoje błędy.
Inflacja bazowa również zwalnia
W piątek poznaliśmy odczyt inflacji oczyszczony o ceny żywności i energii. Wzrost wynosi 3,5%. Z jednej strony to wciąż wysoki poziom. Z drugiej strony to jednak 0,5% mniej niż miesiąc temu i 0,1% poniżej oczekiwań. Wynik ten sugeruje zatem, że o ile ceny rosną, to scenariusz eskalacji wzrostów jest mniej prawdopodobny niż jeszcze miesiąc temu. Tym samym mamy negatywny bodziec dla polskiej waluty. Wolniej rosnące ceny to odsuwanie perspektywy wzrostu stóp procentowych. To z kolei przekłada się na wycofywanie się inwestorów z inwestycji w złotówkę. To między innymi dlatego mamy obecnie tak słabą passę polskiej waluty, a obserwatorzy tylko czekają, aż euro przekroczy 4,60 zł.
Zamieszanie w USA
Piątkowe dane trzeba podzielić na dwa etapy. Dobry odczyt sprzedaży detalicznej o 14:30 i zimny prysznic związany z indeksem Uniwersytetu Michigan o 16:00. Sprzedaż detaliczna niespodziewanie wzrosła w czerwcu o 0,6%, podczas gdy analitycy spodziewali się spadku o 0,4%. Dało to impuls do kupowania dolarów. Półtorej godziny później indeks Uniwersytetu Michigan spowodował zmianę nastrojów. Wynik 80,8 pkt to znacznie mniej niż oczekiwane 86,5 pkt. W rezultacie dolar kończył dzień blisko poziomów otwarcia.
Rynek pracy w Polsce
Poznaliśmy dzisiaj przeciętne wynagrodzenia i wzrost zatrudnienia w Polsce. Średnia pensja w przedsiębiorstwach zatrudniających minimum 10 osób wzrosła o 9,8% w ciągu roku i wynosi 5802,42 zł brutto. Zatrudnienie w ciągu roku rośnie o 2,8%, aczkolwiek rok temu spadło o 3,3% zatem nie jesteśmy jeszcze na zero z covidem. Wynagrodzenia natomiast miały w zeszłym roku zaledwie spowolnienie wbrew obiegowej opinii o problemach na rynku pracy. Dane te były tylko nieznacznie lepsze od oczekiwań zatem nie można się dziwić, że rynki walutowe nie reagowały zbyt silnie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Pogrążony złotyRodzima waluta osuwa się w swej niemocy. Trudno szukać dla niej wsparcia lokalnie, gdyż inwestorzy koncentrują się w tej chwili na kwestiach inflacyjnych i oczekiwaniach wobec banków centralnych. NBP mówi jasno, że żadnych zmian nie ma na horyzoncie. Jeżeli dodamy do tego negatywny sentyment, który (choć nie tylko on) wzmacnia dolara, to mamy receptę na deprecjację złotego.
Przełom czerwca i lipca to jeszcze powolne, ale stabilne podążanie wykresu EUR/PLN na południe. Wsparciem nie do pobicia okazał się dopiero obszar przy 4,49 zł. Był to punkt zwrotny, a kurs euro od tego czasu pędzi w górę, w trochę ponad tydzień pokonał dystans 10 groszy. Jak na parę, która często określana jest mianem nudnej, była to prawdziwa nawałnica. W ten sposób dotarliśmy do 2-miesięcznych maksimów przy 4,59 zł, a jeśli uda się zdławić ten opór, to otworzy się ścieżka nawet do tegorocznych szczytów w okolicach 4,66 zł. Wyjście dołem z korytarza wzrostowego (obecne mniej prawdopodobne) może oznaczać ruch w kierunku 4,50 zł, gdyż kilkugroszowe szybkie eskapady są coraz mniej zaskakujące. Na razie negatywny rynkowy sentyment oraz wciąż próbująca zejść niżej para EUR/USD, kreują obciążające dla złotego otoczenie. Lokalnie nie wspomaga go też narracja RPP, w której nie ma miejsca nawet na dyskusję o tzw. taperingu, a gdzież dopiero o podwyżce stóp procentowych. Nadzieją może być właśnie fakt osiągnięcia kilkumiesięcznych maksimów, co mogłoby zwiastować zmianę trendu. Jest to jednak wciąż bardzo płonna nadzieja...
Inflacja wciąż wysokaPomimo nadziei części analityków inflacja w Polsce w finalnych danych utrzymała poziom 4,4%. To nadal bardzo wysoko, ale musimy pamiętać, że miesiąc temu było to 0,7%, a w ujęciu miesięcznym wzrost jest bardzo niski.
Rynek pracy za oceanem
Wczoraj poznaliśmy dane na temat wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. 360 tysięcy to wynik idealnie zgodny z oczekiwaniami. Jest to też najniższy rezultat od początku pandemii, co potwierdza ogólną narrację o tym, że rynek pracy idzie w dobrym kierunku. Problemem jednak będzie teraz nie tyle brak pracowników, co brak wykwalifikowanych pracowników. Dane te jednak doprowadziły do zwiększonego zainteresowania dolarem. Należy jednak pamiętać, że w tym czasie pojawił się również lepszy od oczekiwań indeks NY Empire State, który z pewnością również pomógł.
Ceny rosną w Polsce o 4,4% rocznie
Finalne dane na temat inflacji nie zmieniły się względem wstępnego odczytu. Jest to wzrost o imponującą wartość 4,4%, czyli niemal procent powyżej górnej granicy celu inflacyjnego. Nie powoduje to jednak, że NBP spieszy się z podnoszeniem stóp procentowych. Cały czas trwa narracja o przejściowym charakterze inflacji. Dzisiaj poznamy inflację bez cen żywności i energii, co pozwoli nam zobaczyć wpływ wzrostu cen ropy oraz warunków atmosferycznych na kondycję rolnictwa. Oddalająca się perspektywa podwyżki stóp procentowych to jednak jeden z elementów ciążących ostatnio mocno złotemu.
Kryptowaluty znów szukają dna
Ostatnia passa kryptowalut z pewnością nie zachwyca osób inwestujących w nie swoje oszczędności. Rynek od połowy maja po silnych spadkach wciąż pozostaje w trendzie spadkowym, a kolejne odbicia są coraz niższe. Analizę tego rynku trzeba jednak wyraźnie rozdzielać w horyzontach czasowych. O ile w perspektywie ostatnich miesięcy jest dramat, o tyle przed 2021 rokiem nigdy kryptowaluty nie były tak drogie. Z tego właśnie powodu na rynku zderzają się obecnie bardzo sprzeczne opinie na temat jego rozwoju. Temat kryptowalut traci jednak trochę na atrakcyjności, o czym świadczy przynajmniej najniższa ilość zapytań w najpopularniejszej wyszukiwarce.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 - Polska - inflacja bazowa,
14:30 - USA - sprzedaż detaliczna,
16:00 - USA - raport Uniwersytetu Michigan.
Amerykanie z problemami wzrostuWedług danych FED głównym problemem wzrostu w USA przestał być brak popytu związany z kryzysem, ale brak możliwości wytwórczych zarówno od strony materiałów, jak i specjalistów na rynku pracy.
Beżowa Księga
Pod tym hasłem kryje się cykliczny raport Rezerwy Federalnej o stanie państwa. Wynika z niego, że USA radzi sobie dobrze. Jako główne problemy wskazywany jest brak wykwalifikowanego personelu oraz niedobory materiałów. Nie są to nowe kwestie, aczkolwiek pokazują, że gospodarka USA wcale nie ma niespotykanych problemów. Jest to zresztą dobry sygnał, skoro problemem nie jest brak popytu. Pomimo tego dolar od wczorajszego wieczora znajduje się w odwrocie.
Inflacja na Wyspach
Wielka Brytania opublikowała wczoraj dane na temat inflacji. Podobnie jak to miało miejsce w przypadku USA, również tutaj odczyt wyprzedził oczekiwania. Ceny rosną o 2,5%, co w dalszym ciągu można określić swoistą normą. Z drugiej strony to jest 2,5% pomimo brexitu, który jednak jest elementem mogącym zniechęcać do podwyżek cen. Dane te spowodowały, że inwestorzy ponownie uwierzyli w funta. Po pierwsze jest to wyraz tego, że gospodarka radzi sobie dobrze nawet w tych warunkach, po drugie gdzieś z tyłu przewija się temat wzrostu stóp procentowych. W rezultacie wczoraj funt był najsilniejszy względem euro od początku kwietnia.
Rosnące wydobycie ogranicza ceny paliw
Porozumienie OPEC powoduje, że na rynek będzie trafiać więcej surowca. Jest to próba ustabilizowania ceny. Obecne poziomy są zupełnie satysfakcjonujące dla kartelu, a cały czas pojawia się lęk związany z projektami odchodzenia od ropy naftowej jako głównego surowca energetycznego. Efektem wzrostu wydobycia jest spadek cen surowca. Dzieje się to pomimo spadającej wielkości zapasów ropy naftowej w USA.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - inflacja konsumencka,
20:00 - USA - budżet federalny.
Dolar najdroższy od kwietniaRosnące ceny w USA powodują, że inwestorzy coraz mocniej wierzą w kolejne przyspieszenie wzrostu stóp procentowych. Wynikiem tej wiary jest zakup dolarów, które jak zawsze przy zwiększonym popycie drożeją.
Inflacja bez kontroli?
Wczorajszy odczyt inflacji w USA wyniósł 5,4%. Należy pamiętać, że poziom 5% osiągnęliśmy już miesiąc temu, niemniej analitycy spodziewali się spadku do 4,9%. Tak wysoki wzrost cen może zmusić federalny komitet otwartego rynku do reakcji. Wzrost cen ropy oczywiście ma bardzo duży udział w tych wzrostach, niemniej rekordowo niskie stopy procentowe tylko pogłębiają ten problem. Na reakcję na rynkach walutowych nie trzeba było długo czekać. Dolar wczoraj odrobił jednego centa względem euro, po raz kolejny schodząc poniżej poziomu 1 dolara i 18 centów za euro.
Problemy złotego
Wzrost ryzyk na świecie nie pozostaje bez wpływu na kurs złotego. W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że Polska faktycznie jest w bardzo dobrej sytuacji pandemicznej pod kątem zakażeń. Sporym problemem jest jednak fakt, że spośród naszych sąsiadów krótkoterminowy trend spadkowy nie występuje w żadnym kraju. Neutralny występuje tylko na Ukrainie, w pozostałych widzimy wzrosty. W rezultacie jest bardzo prawdopodobne, że i w Polsce zobaczymy wzrosty. To strach przed tym scenariuszem osłabia ostatnio złotego. Dzisiaj euro kosztuje już 4,59 zł, dolar 3,89 zł a frank 4,24 zł. Patrząc na te poziomy, widać wiele zbliżających się psychologicznych barier na wykresach.
Decyzja w Nowej Zelandii
Dzisiaj nad ranem poznaliśmy decyzję Królewskiego Banku Nowej Zelandii. Stopy procentowe pozostają na niezmienionym poziomie 0,25%. Ważniejszy był jednak komunikat o zakończeniu programu luzowania ilościowego. Kraj ten uznał, że stymulacja covidowa musi się kiedyś zakończyć. W rezultacie gwałtownie rosną oczekiwania podwyżek stóp procentowych. To z kolei przekłada się na wzrost wartości dolara nowozelandzkiego. Po decyzji zyskał on około 1% względem dolara amerykańskiego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - Kanada - decyzja Banku Kanady w sprawie stóp procentowych.
TP na EURCHFZgodnie z przewidywaniami notowania EURCHF dotarły do wsparcia 1.085.
Apetyt niedźwiedzi wydaje się jednak większy i możliwe, że spadki dotrą do poziomu 1.075.
Link do poprzedniej analizy poniżej.
👍 Podoba się? POLUB ANALIZĘ
✏️ Masz jakieś pytanie ? Komentuj
❤️ Wsparcie. Działamy non-profit i za nasze analizy nie pobieramy opłat jeżeli uważasz, że warto wesprzeć nasz wysiłek możesz jeszcze bardziej zmotywować lajkiem na sm
➡ Zarabiamy na rynku. Nie robimy płatnych szkoleń oraz nie prowadzimy płatnych grup. Naszą wiedzę udostępniamy za darmo.
➡ Na krypto tradujemy od 2012 roku.
➡ Zawarta treść w analizie nie jest sponsorowana.
Inwestycje w instrumenty rynku OTC, w tym kontrakty na różnice kursowe ( CFD ), ze względu na wykorzystywanie mechanizmu dźwigni finansowej wiążą się z możliwością poniesienia strat przekraczających wartość depozytu. Osiągnięcie zysku na transakcjach na instrumentach OTC, w tym kontraktach na różnice kursowe ( CFD ) bez wystawienia się na ryzyko poniesienia straty, nie jest możliwe, dlatego kontrakty na różnice kursowe ( CFD ) mogą nie być odpowiednie dla wszystkich inwestorów.