Never ending brexit... - Komentarz walutowySobotnia porażka Borisa Johnsona w Izbie Gmin może wymusić przesunięcie terminu brexitu o kolejne 3 miesiące. Premier Wielkiej Brytanii jest jednak przekonany, że uda mu się zrealizować aktualny plan i możliwe, że jeszcze w tym tygodniu podejmie kolejną próbę przechylenia szali w parlamencie na swoją korzyść. Jednak po jego dotychczasowych działaniach i osiągnięciach można stwierdzić, że szanse na powodzenie tych wysiłków wydają się bardzo niewielkie.
Czy wyjście z UE dojdzie do skutku?
Zgodnie z oczekiwaniami Boris Johnson, nie mając większości w Izbie Gmin, przegrał głosowanie w sprawie “ostatecznego” porozumienia z przywódcami Wspólnoty. W konsekwencji wcześniej przyjętych ustaw oznaczało to, że musi on skierować prośbę do Donalda Tuska o kolejne przedłużenie terminu opuszczenia struktur unijnych. Tak też uczynił, ale biorąc przykład z prezydenta USA, postanowił działać niestandardowo. Do Brukseli wysłał dwa pisma. W jednym poprosił o przesunięcie wyznaczonej daty w celu spełnienia formalnego obowiązku, ale na wszelki wypadek nie zostało ono podpisane. W drugim dokumencie tłumaczy, że opóźnienie jest błędem i Unia nie powinna się na nie zgadzać, ale dać mu jeszcze dodatkowy czas do działania. Nie wiadomo, w jaki sposób Boris Johnson przez 10 dni chce załatwić sprawy formalne w Wielkiej Brytanii (do czego zmusiła go poprawka zgłoszona przez byłego ministra Konserwatystów), skoro parlamentarna arytmetyka jest dla niego wciąż nieubłagana i w przypadku ponownego głosowania w dalszym ciągu stoi na przegranej pozycji. Wydawać by się mogło, że kolejna porażka premiera spowoduje duże zmiany na funcie. Nic bardziej mylnego, analitycy spodziewali się mniej więcej takiego rozwiązania. Dlatego GBP pozostaje w miarę stabilny względem zarówno złotego, jak i głównych walut.
Dobre dane z Polski
W piątek poznaliśmy informacje na temat wzrostu produkcji przemysłowej w Polsce. Rośnie ona o 5,6% w ujęciu rocznym. To o 0,6% powyżej oczekiwań. Jest to tym ważniejsze, że niespodziewanie poprzedni odczyt tego wskaźnika był ujemny. Inwestorzy uznali te dane za korzystne, dzięki czemu PLN znów atakował pułap 4,28 zł względem euro. Dzisiaj od rana udało się przekroczyć tę barierę. Warto zwrócić uwagę, że tym samym jest to najtańsze euro od końca lipca.
Wybory w Szwajcarii
Wynik nie jest dla nikogo zaskoczeniem. Wygrała, ale z wyraźnie mniejszym poparciem w porównaniu do poprzedniego głosowania (o prawie 4%), prawicowa Szwajcarska Partia Ludowa. Zdobyła ona 54 z 200 miejsc w Radzie Narodu, czyli izbie niższej tamtejszego parlamentu. Socjaldemokraci oraz Wolni Demokraci zdobyli odpowiednio 31 i 29 mandatów. Kolejne dwa miejsca zajęli Zieloni oraz Zielona Partia Liberalna. Szczególnie istotne jest osiągnięcie przez Zielonych lepszego rezultatu od Chrześcijańskiej Demokracji. Oznacza to, że prawdopodobnie to ta formacja zamiast chadeków będzie miała przedstawiciela w Radzie Federalnej (odpowiedniku naszego rządu). Rynki przyjęły te wiadomości dosyć neutralnie, a CHF utrzymuje wartość względem głównych walut.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Industrialproduction
Na Zachodzie bez zmian - Komentarz walutowyJuż od kilku miesięcy, przy okazji praktycznie każdej publikacji, Niemcy pokazują odczyty słabsze od oczekiwań. Możemy stwierdzić, że sytuacja powoli staje się mocno specyficzna. Analitycy prawie za każdym razem przedstawiają optymistyczne nastawienie, oczekując poprawy i w końcu pozytywnego rozwoju wydarzeń, ale dane nie chcą potwierdzić tego podejścia. Wydawać by się mogło, że eksperci próbują wręcz zaklinać rzeczywistość, jednak przynajmniej na razie bez skutku.
Za Odrą nie widać poprawy
Rano poznaliśmy dane na temat zamówień w niemieckim przemyśle. W ujęciu miesięcznym spadają one aż o 0,6%, ale co jeszcze gorsze są aż o 0,3% słabsze od oczekiwań. Powoli zasadą staje się, że dane makroekonomiczne naszych zachodnich sąsiadów nie dość, że są kiepskie, to dodatkowo okazują się słabsze od przewidywań. Takie odczyty regularnie osłabiają euro względem głównych walut. Podobnie było dzisiejszego poranka, kiedy po publikacji wskaźnika zamówień, EUR tracił wyraźnie względem chociażby USD. Dla PLN jest to o tyle niewygodna sytuacja, że słabość wspólnej waluty ciągnie go w dół i to nawet względem samego euro. W związku z tym od rana zamiast dalszego umacniania się złotego mamy lekkie spadki. Głównym powodem jest rosnąca niepewność co do przyszłych wyników polskiej gospodarki w obliczu kryzysu (a przynajmniej recesji) w Niemczech, które pozostają naszym głównym partnerem handlowym.
Chiny wciąż kupują złoto
Chińczycy od niemal roku co miesiąc zgłaszają wzrost rezerw złota. Jest to wyraźna zmiana podejścia w kontrze do poprzedniej strategii, kiedy ujawniali łączne zakupy rzadziej i dotyczyły dłuższego okresu. Takie publikacje często potrafiły szokować rynki poziomem przyrostu. Teraz wzrosty są stopniowe, ale ich skala w dalszym ciągu jest imponująca. Zwiększenie rezerw złota od końca listopada 2018 r. o 105 ton budzi duże emocje. Warto zwrócić uwagę, że jest to równowartość ok. 20 mld złotych, czyli trochę ponad 5 mld dolarów. W rezultacie nie jest to nawet 0,04% PKB Chin. Należy jednak pamiętać, że jeżeli ceny tego kruszcu dalej będą szły w górę, to łączna wartość jego rezerw (1948,3 ton) już niedługo może przekroczyć 1% PKB.
Portugalczycy ponownie stawiają na lewicę
Weekendowe wybory w Portugalii pokazały wyraźnie lepszy wynik formacji uważanych za lewicowe. Jednak Partia Socjalistyczna najprawdopodobniej nie uzyska samodzielnej większości (na razie poznaliśmy tylko wyniki exit poll). Mimo wszystko łączny rezultat ugrupowań z lewej strony sceny politycznej powinien być na tyle dobry, że stworzenie programowo zbliżonej koalicji nie będzie stanowiło większego problemu. Biorąc pod uwagę kłopoty gospodarcze tej części Starego Kontynentu, to brak większych zawirowań wokół utworzenia nowego rządu może być potencjalnie jednym zmartwieniem mniej dla euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Anglicy i Szwajcarzy nie idą drogą EBC i Fed - Komentarz walutowCzwartek upłynął pod znakiem posiedzeń dwóch ważnych regulatorów. Narodowy Bank Szwajcarii zaskoczył rynki i nie zmienił głównych parametrów swojej polityki monetarnej. Z kolei Bank Anglii obawia się, jak będzie wyglądał wzrost gospodarczy po brexicie, dlatego na razie nie podejmuje żadnych kroków, ale otwiera sobie furtkę do elastycznego działania w przyszłości. Słabsze dane polskiego przemysłu poddają pod wątpliwość solidny wzrost PKB w kolejnych kwartałach.
SNB i nowe podejście do stopy depozytowej
Z pewnością najważniejszym czwartkowym wydarzeniem była decyzja Narodowego Banku Szwajcarii o pozostawieniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie. SNB był pod presją po posiedzeniu EBC, na którym europejski regulator zdecydował się na obniżkę stopy depozytowej. Przypomnijmy, że Szwajcarzy są światowymi rekordzistami, ponieważ nikt inny nie posiada tak niskiej stopy krótkoterminowej. W ostatnich dniach dołączyli do nich Duńczycy, którzy również ścięli ją do poziomu -0,75%. Oczywiście nie zabrakło deklaracji o gotowości do interwencji w przypadku zbyt wysokiej aprecjacji CHF. SNB zaskoczył jednak rynkową nowością, czyli modyfikacją ujemnego oprocentowania depozytów. Banki komercyjne będą płacić regulatorowi za ulokowanie pieniędzy tylko od określonej kwoty. W praktyce więc SNB zmniejszy swoje zyski na korzyść banków komercyjnych i da im nieco oddechu. Efektem posiedzenia szwajcarskiej władzy monetarnej było delikatne umocnienie franka.
Bank Anglii czeka, bo nie ma wyjścia
Wczoraj obradował także brytyjski regulator, ale tutaj nie było mowy o zaskoczeniu. Póki temat brexitu pozostaje otwarty, to decydenci z Wysp nie podejmą żadnych kroków. Trudno być zdziwionym takim podejściem, skoro sprawa wyjścia Wielkiej Brytanii z UE jest jedną wielką niewiadomą. Równocześnie prezes BoE podkreślił, że w przypadku brexitu bez umowy konieczne będzie podniesienie lub obniżka stóp. Dlaczego na stole pozostają obie opcje? Po prostu ciężko w tej chwili postawić zdecydowaną tezę, jak ostatecznie będzie wyglądał brytyjski krajobraz po finalizacji tego bezprecedensowego wydarzenia. Być może osłabnie wzrost gospodarczy, a wtedy zaleca się ciąć stopy, ale równie dobrze inflacja może skokowo wzrosnąć, a wtedy zalecana jest podwyżka stóp procentowych. Oczywiście niewykluczone, że oba czynniki wystąpią na raz i wtedy Bank Anglii znajdzie się pod ścianą.
To jeszcze nie recesja, ale...
W naszym kraju polityka pieniężna pozostaje bez zmian. RPP od dawna utrzymuje stopy na tym samym poziomie. Jak długo takie podejście się utrzyma? Trudno przesądzać, ale dane na temat produkcji przemysłowej zasiały ziarno niepewności co do dalszego wzrostu PKB powyżej 4%. Spadek produkcji o 1,3% może wskazywać, że w końcu i do nas dociera spowolnienie aktywności gospodarczej obserwowane w Europie Zachodniej. Taka teza jest tym bardziej uprawniona, jeśli weźmiemy pod uwagę, że najbardziej cierpi przemysł motoryzacyjny. Historyczną zasadą jest sytuacja, w której kłopoty naszego głównego partnera handlowego, czyli Niemiec, przekładają się także na Polskę. Jest tylko kwestią czasu, jak szybko niekorzystne tendencje objawią się nad Wisłą. Przynajmniej na razie ten słaby odczyt nie wpłynął znacząco na złotego, który pozostaje pod presją czynników zewnętrznych, w tym głównie zachowania dolara.
Jak płaca minimalna wpłynie na polską kieszeń? - Komentarz walutW Polsce tematem gospodarczym numer jeden jest wizja wzbogacania się społeczeństwa przez gwałtowne podnoszenie płacy minimalnej. Dzisiaj po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej odbędzie się konferencja prasowa prezesa NBP, czyli będzie to idealny moment do zapoznania się z opinią jednego z najważniejszych organów państwa odnośnie do tego pomysłu.
Czy polski regulator wykona jakiś krok?
Dzisiaj kończy się posiedzenie RPP i poznamy decyzję w sprawie ewentualnych zmian stóp procentowych. Analitycy są zgodni, że do żadnej korekty nie dojdzie. Jednak wielu z nich czeka na konferencję prasową po spotkaniu zarządu. W szczególności na komentarz NBP w sprawie wpływu na gospodarkę zmian proponowanych przez partię rządzącą (i najprawdopodobniej kontynuującej rządy po październikowych wyborach). Możliwe, że szef największego ugrupowania postanowił uprzedzić wszelkie spekulacje i w porannym wywiadzie poinformował o swojej rozmowie z prezesem NBP, która utwierdziła go w przekonaniu, że przedstawione propozycje nie będą miały negatywnego wpływu na polski system ekonomiczny. Mimo to istotnym pytaniem pozostaje kwestia, jak gwałtowny wzrost wynagrodzeń wpłynie na inflację? Skoro chcemy podnosić pensję minimalną o 15%, a dalszy wzrost średniej pensji zakładamy w okolicach 7%, to taka sytuacja może powodować presję na wzrost cen. Gdyby rzeczywiście miało do tego dojść, to scenariusz obniżek stóp procentowych byłby niemal nierealny. W rezultacie, biorąc pod uwagę zapowiadane cięcia w innych krajach, byłby to sygnał umacniający złotego.
Słabe dane z Hiszpanii
Dzisiaj rano poznaliśmy dane na temat produkcji przemysłowej z Hiszpanii. Oczekiwany wzrost miał wynieść zaledwie 1,5% w skali roku. Wynik był jednak mocno poniżej tych i tak słabych przewidywań i zatrzymał się na poziomie 0,8%. Pomimo tego, że usługi stały się główną częścią gospodarki, to wzrost produkcji przemysłowej w dalszym ciągu uchodzi za bardzo ważny parametr. Jego spowolnienie sugeruje w niedługim czasie również zdławienie wzrostu PKB, który w Hiszpanii w dalszym ciągu utrzymuje się powyżej 2%, ale wyraźnie spowalnia w ostatnich kwartałach.
Zmiany kadrowe w USA
Prezydent Donald Trump poinformował o zwolnieniu doradcy do spraw bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona. Sama decyzja największy wpływ miała na rynek ropy naftowej, gdzie już doszło do spadku cen. Analitycy uważają, że następca na tym stanowisku będzie bardziej umiarkowany w kwestii Iranu, a to może przywrócić tamtejszą ropę do światowego handlu. Z drugiej strony warto przyjrzeć się spadającym notowaniom prezydenta. W sondażach popiera go coraz mniej Amerykanów. W rezultacie możemy być świadkami odcinania się amerykańskiego przywódcy od najbardziej skrajnych postaci w gabinecie w celu walki o wyborców środka sceny politycznej. Głównym powodem spadku popularności lokatora Białego Domu są obawy przed recesją. Wielu ekspertów uważa, że z tego powodu jego uwaga w o wiele większym stopniu skupi się na wewnętrznych kwestiach gospodarczych, a nie światowej polityce oraz stosunkach międzynarodowych i dlatego właśnie postanowił wymienić trzeciego już w tej kadencji doradcę ds. bezpieczeństwa.
W kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.