Inflacja w USA spadaCeny w USA rosną wolniej, niż oczekiwali analitycy. Budzi to pewien niepokój inwestorów, o czym świadczą wczorajsze spadki dolara.
Zmiany cen w USA blisko oczekiwań
Wczoraj poznaliśmy dane na temat inflacji. Wzrost cen spowolnił trochę mocniej niż oczekiwano. W ujęciu rocznym wskaźnik inflacji wynosi 0,3% wobec oczekiwanych 0,4%. Warto zwrócić uwagę, że ważną rolę w tym odczycie odgrywa nie tyle bezpośrednio kryzys, co niskie ceny surowców energetycznych. Dolar po tych danych tracił wczoraj na wartości względem głównych walut. Spadająca inflacja jest potwierdzeniem spowalniania konsumpcji.
Nowa Zelandia nie zmienia stóp procentowych
Królewski Bank Nowej Zelandii zgodnie z oczekiwaniami analityków pozostawił stopy procentowe na niezmienionym poziomie 0,25%. Wzrósł natomiast program skupu aktywów i to niemal dwukrotnie. Jego wysokość to 60 miliardów. Nie budzi to może takiego wrażenia jak programy unijne czy amerykańskie, ale trzeba pamiętać, że to znacznie mniejsza gospodarka. Bank potwierdził również gotowość do dalszych działań, jeżeli zajdzie taka potrzeba. Inwestorzy jednak nie przyjęli tych wiadomości dobrze. Po samej decyzji dolar stracił na wartości powyżej 1%. Spadł tym samym z 2,56 zł na 2,53 zł.
Dane z Wysp
Poznaliśmy dane na temat PKB z Wielkiej Brytanii. Roczne tempo wzrostu jest po raz pierwszy od kryzysu z 2008 roku ujemne. Przez ponad 10 lat nie spadło poniżej 1% nawet, teraz wynosi -1,6% i biorąc pod uwagę, że to tylko dane marcowe najgorsze jeszcze przed nami. Funt przyjął te dane na razie bardzo spokojnie, ale warto zwrócić uwagę, że wczoraj brytyjska waluta zanotowała dość silne spadki, w związku z czym dzisiaj zaczynała z niskiego poziomu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Greatbritain
Czy odczyty PKB wpłyną na notowania GBP ? Funt w tym zestawieniu wydaje się wyjątkowy (zresztą jak zwykle ostatnio). Nie dosyć, że wciąż pozostaje w wąskiej konsolidacji, to nie zdradza praktycznie żadnych aspiracji, by z niej wyjść. Ostatnia próba wybicia miała miejsce jeszcze w kwietniu i została błyskawicznie stłamszona. Warto jednak pamiętać, że obecna konsolidacja znajduje się tuż poniżej tegorocznych szczytów, co mocno ogranicza potencjał wzrostowy. Dla funta kluczowa wydaje się środa, kiedy to poznamy całą paczkę danych z miejscowej gospodarki. Najważniejszy będzie oczywiście odczyt o dynamice PKB, ale oprócz niego dostaniemy również produkcję przemysłową oraz handel zagraniczny. Wszystkie trzy wskaźniki będą zdecydowanie niższe od poprzednich, oczekiwania analityków są mocno pesymistyczne, co w pewnym sensie może pomóc brytyjskiej walucie. Załamanie jest już zdyskontowane i wydaje się, że przy czarnych wizjach analityków łatwiej o pozytywną niespodziankę.
Względny impas na funcie Zupełnie inaczej wygląda sytuacja na funcie brytyjskim, który po dotarciu do lokalnego szczytu, nie wykonał większej korekty i zawiązał konsolidację blisko maksimów. Brak odreagowania może w pewnym stopniu tłumaczyć niechęć do kontynuowania marszu w górę, przez co kurs pozostaje we względnym impasie. Od początku kwietnia mieliśmy łącznie 4 próby wyłamania się z konsolidacji po dwie w górę i w dół, przy czym każda następna jest coraz mniej przekonująca. Obecna konsolidacja zawiera się w przedziale 5,17 zł a 5,22 zł i patrząc na tendencję na obu walutach możliwe, że potrwa jeszcze długo.
Rating zaskoczył pozytywnieFunt dalej się utrzymuje blisko tegorocznych maksimów. Wielkiej Brytanii również udało się utrzymać rating w zeszłym tygodniu. W tym przypadku także było sporo spekulacji, przy czym wątpliwości dotyczyły nie tylko wpływu pandemii na brytyjską gospodarkę, ale również problemów w negocjacjach z Unią Europejską. Już w styczniu osiągnięcie porozumienia do końca roku, było bardzo wątpliwe, teraz tych wątpliwości tylko przybyło. Obie strony mają pilniejsze problemy, zwłaszcza UE, która zmaga się z kolejnych kryzysem solidarnościowym. W tych warunkach utrzymanie oceny AA było pewnym zaskoczeniem i solidnym pozytywnym impulsem dla funta.
Brexit w cieniu pandemii Trochę inaczej wygląda sytuacja na funcie, gdzie obecna konsolidacja jest po pierwsze wyraźnie szersza, a po drugie znacznie mniej restrykcyjna. Jest to spowodowane przede wszystkim przez większe wahania na brytyjskiej walucie. Na Wyspach koronawirus powoduje zupełnie wyjątkowe implikacje. Przede wszystkim Boris Johnson jest dotąd najważniejszym politykiem, który przeszedł zakażenie, nie unikając wizyty na intensywnej terapii. Obecna epidemia prawdopodobnie odciśnie również swoje piętno na negocjacjach z Unią Europejską w sprawie umowy rozwodowej. Okres przejściowy kończy się wraz z końcem bieżącego roku,a prawdopodobnie większa jego część zostanie zdominowana przez obecny kryzys. Nie jest to najlepszy okres dla typowych politycznych i biurokratycznych gierek, których w tej całej sadze mieliśmy bez liku.
Brexit zszedł na dalszy plan Funt bardzo późno rozpoczął marsz, jednak jest w nim najbardziej konsekwentny. Po chwilowym odbiciu złotego, po którym na pozostałych złotówkowych parach kursy weszły w konsolidacje, tylko w przypadku wykresu GBPPLN obserwujemy szybki powrót do trendu wzrostowego. Funt obecnie wydaje się najsilniejszą walutą, co może zaskakiwać o tyle, że tak naprawdę epidemia koronawirusa mocno utrudnia negocjacje z Unią Europejską. Jedynym pozytywem jest to, że temat brexitu zszedł z “pierwszych stron gazet”. Funt obecnie oscyluje wokół tegorocznych szczytów i pozostaje w szerokim trendzie wzrostowym.
Funt nadal najciekawszy Wciąż najciekawiej w naszym zestawieniu prezentuje się para GBP/PLN, którą można wręcz uznać za kwintesencję panujących na rynkach niepewności i zmienności. Ponieważ funt przeżywał własne problemy na szerokim rynku, dlatego też do pewnego momentu nie brał udziału w osłabieniu złotego. Przez dłuższy czas zachowywał się wręcz odwrotnie, a kwintesencją jego spadków był pik, który posłał kurs na 4,74 zł (poziomy z sierpnia 2019 roku). Tego było już jednak za dużo i od tego momentu funt szybko powrócił na ścieżkę wzrostową, która kilkukrotnie oparła się próbom odwrócenia trendu i w tej kwestii istotnym wsparciem było 4,95 zł, które może być odniesieniem także w przyszłości. Ostatnie dni to już agresywny bieg kursu funta w kierunku północnym, co może być zwiastunem powrotu do osłabienia złotego na szerokim rynku. Ponieważ w godzinach popołudniowych docieramy już w okolice 5,13 zł, to istotnym ograniczeniem może być dopiero 5,16 zł i ruch w tym kierunku to w tej chwili najbardziej prawdopodobny scenariusz.
Najciekawszy jest funt Funt brytyjski jest obecnie najciekawszą walutą spośród głównych walut, w parze ze złotym. Ze względu na problemy samego funta, które pokryły się w czasie z problemami złotego, kurs GBPPLN jest w dalszym ciągu w trendzie bocznym. Były, co prawda, dwa momenty kiedy funt mocniej stracił, jednakże bardzo szybko wracał do wcześniejszej formacji. W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że pomimo tego, że trend wygląda relatywnie stabilnie, to w gruncie rzeczy na rynku może się pokazać cała gama informacji, które momentalnie spowodują, że (podobnie jak to było w przypadku euro, franka czy dolara) opuścimy obecną formację. Na razie jednak funt jest wyraźnie w odwrocie względem głównych walut, a biorąc pod uwagę chęć wsparcia eksporterów w trudnych czasach wątpliwe by Brytyjczycy specjalnie go bronili interwencjami na rynku.
Brytyjski sposób na epidemię Z inną sytuacją mamy do czynienia na parze GBP/PLN. Funt w końcówce lutego osłabiał się względem złotego, aby przez pierwszą połowę marca znaleźć się w co prawda szerokim, bo ok. 9-groszowym, ale jednak korytarzu bocznym. Jednak w przeciwieństwie do pozostałych walut z naszego zestawienia, panika związana z koronawirusem nie wzmocniła go w stosunku do złotego, a stało się wręcz coś przeciwnego. Mogło to być wynikiem dość kontrowersyjnego podejścia brytyjskiego rządu do epidemii, który nie ogranicza funkcjonowania państwa i gospodarki, licząc, że przy odpowiedniej liczbie zakażonych osiągnie tzw. odporność zbiorową (pomijając kwestię ludzkiego życia). Kurs funta zaliczył ostry piątkowy zjazd w dół, aby w krótkim czasie (już w poniedziałek) dojść lekko powyżej 4,80 zł, które okazało się kluczowym wsparciem i punktem zwrotnym. Po południu obserwujemy już próby ataku na 4,89 zł, dzięki czemu kurs GBP znalazł się w obszarze niedawnego trendu bocznego. Przy tak dużej zmienności na rynku trudno wyrokować, czy ten ruch w kierunku północnym będzie trwały, ale jeśli tak, to kolejnym poważnym ograniczeniem może być dopiero 4,98 zł, co równocześnie oznaczałoby wybicie wspomnianego powyżej korytarza bocznego i zapewne próby pokonania psychologicznej granicy 5 zł.
Racjonalność wygrywa ze strachemPo gwałtownych spadkach do głosu doszli inwestorzy, którzy słusznie zauważyli, że indeksy i towary tak gwałtownie przecenione w krótkim czasie mogą być dobrą okazją inwestycyjną. Pytanie jak daleko ten ruch nas doprowadzi.
Rynki się uspokajają
Po początkowej panice inwestorzy zaczynają spokojniej liczyć. Giełdy i surowce energetyczne od wczoraj rosną. Skala wzrostów jest na razie nieproporcjonalna do spadków, ale korekta jest silna. Ropa naftowa, kwotowana w Londynie, wzrosła do 53,5 dolara za baryłkę. Jeszcze w poniedziałek było to 4 dolary mniej. W górę odbiły również główne indeksy. Zarówno WIG jak i DAX, czy CAC odbiły już kilka punktów procentowych powyżej minimów z piątku.
Dobre dane z południa
Podobnie jak polski PKB, również czeski doczekał się weryfikacji w górę. Warto zwrócić uwagę, że podbicie wyniku o 0,1% nie jest tutaj tak istotną zmianą. Znacznie ważniejszy jest fakt, że wynosi on 1,8% i jest to wciąż najniższy poziom od 2016 roku. Potwierdza to obserwacje, że pomimo spowolnienia w Polsce w dalszym ciągu tempo wzrostu rodzimej gospodarki będzie znajdowało się w górze rankingów unijnych. Korona po tych danych umacniała się, jednak było to raczej wykorzystanie momentu na korektę po zeszłotygodniowych spadkach czeskiej waluty.
Australia obniża stopy procentowe
O obniżce stóp procentowych w Australii mówiło się już od pewnego czasu. Powodem są spadające ceny surowców przemysłowych, których dużym eksportem jest ten kraj. W rezultacie parametry makroekonomiczne stawały się coraz słabsze. Relatywnie niska inflacja pozostawała miejsce dla Królewskiego Banku Australii do obniżki stóp procentowych. Analitycy spodziewali się, że jeszcze na tym posiedzeniu decyzja nie zapadnie, ale byli mocno podzieleni podobnie jak inwestorzy. Dobrze widać to na notowaniach dolara australijskiego, który nie zmienił dużo swojej ceny.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Najciekawiej w tym tygodniu na parze GBP/PLNZa najciekawszą parę naszego zestawienia możemy zapewne uznać GBP/PLN. Funt, mimo niepewnej przyszłości związanej z brexitem, mógł zaliczyć luty do naprawdę udanych miesięcy. Otwierał go w okolicach 5 zł, po czym zgodnie z innymi głównymi walutami, dał się we znaki złotemu i ruch w górę doprowadził go powyżej 5,15 zł, który to poziom był dwukrotnie atakowany. Okazało się, że druga próba była punktem zwrotnym i zanegowała trend wzrostowy. Zanegowała to mało powiedziane, ponieważ był to początek rzadko spotykanej tak gwałtownej deprecjacji wyspiarskiej waluty. Ruch w kierunku południowym był tak gwałtowny, że dziś bez problemu pokonane zostało wsparcie na poziomie 5 zł i najwyraźniej to jeszcze nie koniec przeceny funta, ponieważ po południu dotarliśmy już poniżej 4,97 zł. Gdyby ruch w dół nie był tak szybki, to moglibyśmy mówić o wsparciu na 4,96 zł, ale w tym wypadku warto go będzie szukać dopiero lekko powyżej 4,92 zł. Osłabienie GBP jest mocno wspomagane przez coraz bardziej prawdopodobną obniżkę stóp procentowych na Wyspach. Problem w tym, że kolejne posiedzenie zarządu Banku Anglii czeka nas dopiero w maju.
Stopy procentowe nie wzrosną?Po wzroście inflacji do poziomu 4,4% rozgorzała dyskusja na temat wzrostu stóp procentowych w Polsce. Temat w pewnym sensie zgasił sam prezes NBP swoimi wypowiedziami w najnowszym wywiadzie dla dziennika Rzeczpospolita.
Wzrost inflacji przejściowy
W artykule dla Rzeczpospolitej Adam Glapiński, prezes NBP, wypowiedział się negatywnie na temat podwyżek stóp procentowych. Obecny wzrost określił jako przejściowy i pomimo przekroczenia celu inflacyjnego o 0,9% nie widzi podstaw do zmiany stóp procentowych. Jako argument podaje wyhamowanie wzrostu cen wraz ze spowolnieniem w gospodarce. Wskazuje on na dotychczasową skuteczność przeczekania niskich stóp procentowych. Zwraca on uwagę na dążenie do wspierania zrównoważonego wzrostu gospodarczego. Co ciekawe dodatkowym argumentem za tym, aby nie podnosić stóp jest ryzyko, że inflacja za mocno spadnie. Takie podejście osłabia złotego, gdyż część analityków zakładała jednak, że RPP będzie działać w odpowiedzi na wzrosty.
Słabsze dane z Polski
Nie tylko produkcja przemysłowa przeżywa w Polsce trudniejsze chwile. Problemem jest też sprzedaż detaliczna. Warto jednak pamiętać, że parametr ten istotnie wzrósł wraz z pojawieniem się programów redystrybucyjnych rządu, przez co teraz odnosi się do wysokich poziomów. Nie zmienia to faktu, że oglądamy coraz to gorsze wskazania tego parametru. Jest to pewnego rodzaju potwierdzenie tego, że gospodarka (rozpędzona kolejnymi transferami socjalnymi, a nie inwestycjami) potrzebuje kolejnych zastrzyków gotówki, by utrzymywać wzrost. Złoty w wyniku tych danych tracił na wartości, gdyż dane nie spełniały oczekiwań inwestorów, którzy założyli wolniejszy spadek sprzedaży detalicznej.
Poprawa nastrojów na Wyspach
Dane z Wielkiej Brytanii, szczególnie nastroje konsumentów i biznesu, wypadają ostatnio bardzo dobrze. Jest to efekt dwóch czynników. Po pierwsze, ulga po przedłużającym się maratonie opuszczania struktur unijnych. Po drugie i co ważniejsze, dane mierzone są przeważnie w ujęciu rocznym. W rezultacie odnoszą się teraz do danych z czasów, gdy Wielka Brytania miała problem ze zbudowaniem większości w sprawie tej fundamentalnej decyzji, a nikt nie wiedział, co przyniesie przyszłość. Dzisiejsze dane na temat PMI tylko potwierdzają ten pogląd. Zarówno indeks PMI dla przemysłu, jak i usług wypadły powyżej 50 punktów symbolicznie rozdzielającego rozwój od recesji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:45 - USA - indeks PMI dla przemysłu,
16:00 - USA - sprzedaż domów na rynku wtórnym.
Nowa RosjaKomentarz walutowy z dnia 16.01.2020
U naszego wschodniego sąsiada kolejne zmiany. Wygląda na to, że pomimo prawie 68 lat życia, Putin nie zamierza za szybko oddawać władzy. Rekonstrukcja rządu jest tylko jednym z elementów działań konserwujących władze.
Zmiany polityczne w Rosji
Wczoraj prezydent Putin przyjął dymisję rządu Miedwiediewa. Poprosił również ministrów o pozostanie na stanowiskach, a jak Putin prosi, to są chętni. Komentatorzy nie są zgodni co do powodów wydarzeń. Duet Putin-Miedwiediew rządził Rosją 12 lat. Patrząc na zmiany w konstytucji (które wydłużyły kadencje) układ ten powinien być stabilny do 2024 roku, kiedy to minie druga z kolei kadencja prezydenta (wydłużona z 4 do 6 lat w ramach poprzednich reform). Prezydent, zgodnie z konstytucją, nie może na razie jednak zasiadać na stanowisku na trzecią kadencję z rzędu. “Z rzędu” jest tu istotne, gdyż ogólnie jest to dla Putina już 4 kadencja, ale podzielona pomiędzy dwie prezydentury (Putin był 2 a obecnie jest 4 prezydentem Federacji Rosyjskiej). W tle zmian znajdują się też zmiany konstytucji. Wielu komentatorów zwraca uwagę na tworzenie odpowiednika polskiego IPN, który ma dbać o rosyjską wersję historii. Ważniejsze jednak są zmiany w sprawie wymagań dla kandydatów na urząd prezydenta eliminujące z wyborów niemal wszystkich kandydatów opozycyjnych. Waluty przyjmują na razie te informacje relatywnie spokojnie, ale rubel słabnie.
Turcja dalej obniża stopy procentowe
Po tym, jak w 2018 roku ratując walutę, dwukrotnie skokowo podniesiono stopy procentowe w Turcji, aby stabilizować gospodarkę i walutę, od połowy zeszłego roku trwa normalizacja polityki monetarnej. Lira turecka traci na wartości, co prawda w tym czasie, ale wciąż nie wróciła do szczytów z 2018 roku. Na spadki wartości liry oprócz sytuacji gospodarczej ma też wpływ geopolityka i rozwiązywanie historycznych sporów z Kurdami w sposób nieakceptowalny w cywilizowanych regionach świata. Dzisiaj odbędzie się posiedzenie, na którym stopy procentowe spadną z 12% do 11,5%. Jest to o tyle istotny poziom, że będziemy znajdować się już poniżej połowy wartości 24%, do której stopy wzrosły. W wyniku obniżek stóp, co prawda ponownie rośnie inflacja, ale patrząc na historyczne poziomy, wciąż jest w normie.
Wolniejszy wzrost cen na Wyspach
W oczekiwaniu na brexit w Wielkiej Brytanii nawet ceny przestały wzrastać. Inflacja konsumencka wynosi zaledwie 1,3% w skali roku, a w ujęciu miesięcznym równe 0%. Gospodarka jest w tej chwili w bardzo specyficznej sytuacji tuż przed nowym otwarciem i nikt nie wie czego się dokładnie spodziewać. Wskazania premiera Borisa Johnsona, że ważniejszy jest termin od warunków, też nie pomagają w tej sytuacji. Wczoraj co prawda funt drożał względem złotego, ale był to efekt ogólnej słabości naszej waluty. Do euro funt taniał.
Dzisiaj a w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 - Unia Europejska - protokół z posiedzenia EBC,
14:30 - USA - wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Funt słabnie Funt brytyjski nie ma w ostatnich dniach dobrej passy. Słabnąca waluta Brytyjczyków to zasługa zeszłotygodniowej wypowiedzi prezesa BoE. Carney brzmiał bardzo gołębio stwierdzając, że wraz z członkami banku centralnego swojego kraju mocno dyskutują o możliwych krótkoterminowych bodźcach ze strony polityki monetarnej. Rynki odebrały to jednoznacznie jako zapowiedź bliskiej obniżki stóp procentowych. O większym zaskoczeniu nie może być mowy, gdyż już na poprzednim posiedzeniu dwoje członków głosowało za obniżką. Do tego grona dołączył w ostatnich dniach kolejny członek Vlieghe, który stwierdził, że dane są rozczarowujące i trzeba działać. Wygląda więc na to, że brakuje raptem 2 głosów, by faktycznie Bank Anglii poluzował politykę monetarną. I trzeba przyznać, że dane makro choćby z dzisiaj mogą utwierdzić decydentów z BoE, że to dobry moment na wsparcie gospodarki. PKB spadł m/m o 0,3%, a w relacji r/r jest to wzrost jedynie o 0,6%. Kiepsko wypadła również produkcja przemysłowa za listopad, gdzie odnotowano dużo mocniejszy spadek aniżeli sugerowały prognozy. Jedynym ratunkiem dla zatrzymania przeceny funta mogą być dane o inflacji w środę, ale wzrost cen musiałby znacznie wzrosnąć od oczekiwań. Posiedzenie BoE odbędzie się 30 stycznia i jeśli dane nie zaskoczą na plus, to możemy obserwować dalszą presję podażową na brytyjskiej walucie. Zderzając to z mocniejszym złotym w ostatnich dniach nie dziwi fakt mocnego spadku na notowaniach GBP/PLN. Kurs spadł o około 7 groszy, przebijając znacznie wsparcie na 5,00. Obecnie kurs znajduje się w okolicach 4,95 a kolejnym wsparciem powinno być 4,9175 czyli minima z końca października.
Słabe dane od AnglosasówDane makroekonomiczne zarówno z Wysp, jak i ze Stanów, rozczarowały. Przemysł Wielkiej Brytanii cierpi z powodu oczekiwania na brexit. Natomiast w USA rynek pracy nie ma tak dobrych wyników, jak oczekiwano.
Słabsze dane z Wysp
Wydawać by się mogło, że od ostatnich wyborów sytuacja w Wielkiej Brytanii to już droga z górki. Jak pokazują dane makroekonomiczne, wcale nie jest różowo. Wzrost PKB w ujęciu rocznym spowolnił do zaledwie 0,6%. Produkcja przemysłowa spada o 1,6% w skali roku. Nie może zatem dziwić, że funt wyraźnie traci na wartości i jest obecnie najsłabszy względem złotego od listopada. Spełnia się scenariusz, o którym wielu ekonomistów mówiło. Niepokój związany z brexitem wstrzymał aktywność ekonomiczną, co teraz odbija się czkawką.
Rekompensaty za wzrost cen energii dla wybranych
Projekt zwrotów za wzrost cen prądu przybiera coraz dziwniejsze kształty. Obecnie okazało się, że mają to być tylko osoby w pierwszym progu podatkowym. Dodatkowo będzie trzeba składać wnioski, by skorzystać z wyrównania. W rezultacie trzeba będzie stworzyć całą machinę administracyjną, by te wnioski przyjmować i rozpatrywać. Wygląda na to, że wydamy bardzo dużo pieniędzy z budżetu po to, aby oszczędzić wzrostów cen prądu.
Słabsze dane z amerykańskiego rynku pracy
Dobrą passę dolara względem europejskich walut przerwały dane z amerykańskiego rynku pracy. Nowych miejsc pracy jest w sektorze pozarolniczym zaledwie 145 tysiące wobec oczekiwanych 164 tysięcy. Wolniej od oczekiwań rośnie również płaca godzinowa, ale różnica jest relatywnie niewielka. Lepiej za to wypadły dane z Kanady, gdzie bezrobocie spadło niespodziewanie do 5,6% (a nie, jak zakładano, do 5,8%). W rezultacie na koniec zeszłego tygodnia dolar amerykański tracił, a kanadyjski zyskiwał na wartości.
Dzisiaj dzień wolny w Japonii, a w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Funt łapie oddech Funt po grudniowej przecenie na przełomie roku ewidentnie łapie oddech. Warto jednak zaznaczyć, w jakim rejonie dochodzi do obecnej konsolidacji. Na podobnych poziomach doszło do zatrzymania dużego ruchu wzrostowego w pierwszej połowie poprzedniego roku. Obecne wyciszenie jest na razie o wiele krótsze, jednak może być zapowiedzią kilkumiesięcznego przeciągania liny. Może to oznaczać powrót do retoryki brexitowej, kiedy to plotki, tym razem o okresie przejściowym, będą głównym determinantem zmian kursowych na funcie. Trwałe pokonanie wsparcia przy 4,96 zł może jednak zainicjować kolejny trend spadkowy, którego zasięg może dojść nawet do poziomu 4,70 zł.
Funt zawróciłKomentarz walutowy z dnia 17.12.2019
Wiele osób było pod wrażeniem tego, jak wysoko zaszedł funt po zwycięstwie konserwatystów. Szybko jednak okazało się, że optymizm jest przesadny i brytyjska waluta zaczęła tracić.
Dane z USA w normie
Wyniki indeksów koniunktury w USA (pomimo tego, że symbolicznie słabsze od oczekiwań) mają jedną podstawową przewagę nad swoimi europejskimi konkurentami. Jest to przewaga odpowiedzi pozytywnych. Amerykanie dalej patrzą z optymizmem w przyszłość. Europejczycy z kolei spodziewają się recesji. Rynki przyjęły to dosyć ostrożnie i nie widać zmian na głównej parze walutowej.
Funt wraca po wyborach
W wyniku początkowej euforii po wyborach funt wyskoczył o niemal 2% w górę. Jednak od tego momentu jest już 2,5% niżej. Brytyjska waluta kosztuje teraz 5,04 zł. Okazuje się, że z jednej strony zakończenie impasu brexitowego nie jest złe. Z drugiej strony Boris Johnson nie budzi zaufania inwestorów, tym bardziej z tak dużą większością, która powoduje, że musi się on mniej niż wcześniej ograniczać. Już teraz mówi się o dużej rekonstrukcji rządu w lutym po opuszczeniu Unii Europejskiej.
Budżet jednak bez deficytu?
Rzeczpospolita potwierdziła, że resort finansów pracuje nad taką konstrukcją budżetu, by był zgodny z zapowiedziami braku deficytu. Pytanie, czy księgowe sztuczki związane z pożyczkami z funduszy, są warte tego wizerunkowego zagrania. Zobaczymy, jak uda się ten cel osiągnąć w najbliższych tygodniach. Projekt budżetu powinniśmy bowiem poznać już w tym roku. Rynki na razie wciąż patrzą przychylnie na Polskę, a złoty powoli odrabia ostatnie straty będąc już bardzo blisko minimum z tego kwartału.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
12:00 - USA - wskaźnik zamówień wg. CBI,
14:30 - USA - pozwolenia na budowę domów,
15:15 - USA - produkcja przemysłowa.
Funt niestabilny Rynek czekał, czekał i się doczekał. Wcześniejsze ruchy wydają się przez to wręcz pozorowane, ponieważ gdy tylko napłynęły informacje o zdecydowanym zwycięstwie konserwatystów w wyborach do Izby Gmin, to kurs funta poszybował, błyskawicznie pokonując 11-groszowy dystans i osiągając w szczytowym momencie poziom 5,16 zł, ostatnio widziany prawie 3 lata temu. Ruch ten został w tym momencie zanegowany i bardzo szybko znaleźliśmy się w okolicach 5,10 zł, które możemy zobaczyć także dziś. Możliwe, że cały entuzjazm związany z wyraźniejszym obrazem brexitowej przyszłości został już skonsumowany. Niewykluczone, że zobaczymy jeszcze wzrosty GBP w momencie przegłosowania przez brytyjski parlament umowy rozwodowej z UE. Jednak w dłuższej perspektywie trudno oczekiwać mocnego funta, bo nieuchronność brexitu musi zrodzić pytania o przyszłość Wielkiej Brytanii, a ta wydaje się mglista. Analizy praktycznie wszystkich ekonomistów mówią o tym, że po opuszczeniu Wspólnoty wyspiarską gospodarkę czeka trudny okres. Wiele wskazuje na to, że pewność brexitu zrodzi o wiele więcej niepewności, a w takim otoczeniu ciężko szukać argumentów na korzyść funta szterlinga.
Wybory w Wielkiej Brytanii wpłynęły na spadek wartości EUROd początku grudnia kurs EUR/PLN porusza się w 3 groszowym korytarzu bocznym, z którego pomimo prób nie potrafi się wydostać. W ostatnich dniach byliśmy świadkami próby wybicia poziomu 3,29 zł, do czego ostatecznie nie doszło. Zamiast tego następnie otrzymaliśmy wyraźny ruch w dół (związany m.in. z brytyjskimi wyborami), który dziś zatrzymał się nieznacznie powyżej 4,26 zł, nie będąc w stanie pokonać wsparcia na tym poziomie. Niemniej jest to najniższy poziom od początku listopada i w tej chwili trudno szukać wyraźnych argumentów za umocnieniem wspólnej waluty, dlatego w tej chwili bardziej prawdopodobne wydają się kolejne próby zejścia poniżej tej wartości, a w przypadku takiego scenariusza kolejnego wsparcia należy szukać trochę powyżej 4,25 zł. Dzisiejsze odczyty PMI dla przemysłu w europejskich gospodarkach wyglądają mocno niepokojąco. Po dwóch miesiącach wzrostów tych wskaźników tym razem otrzymaliśmy bezapelacyjne spadki, które dodatkowo wyraźnie rozminęły się z optymistycznym nastawieniem prognozujących analityków. Niestety jest to silny argument za nadchodzącym spowolnieniem, ponieważ nastroje menedżerów wskazują na negatywne nastawienie ich przedsiębiorstw do sytuacji na rynku i rozwoju wydarzeń w przyszłości.
Funt wciąż niestabilnyPomimo zdecydowanego zwycięzcy wyborów w Wielkiej Brytanii funt w dalszym ciągu raz zyskuje, raz traci. Niepokoje na kontynencie jednak wyraźnie spadają, o czym świadczą kolejne umocnienia złotego.
Funt dalej niespokojny
Brytyjska waluta wciąż charakteryzuje się bardzo dużą zmiennością. W nocy z czwartku na piątek wyceniano ją powyżej 5,17 zł, następnie wieczorem przez chwilę testowała poziom 5,10 zł. Dzisiaj z samego rana otarła się o 5,15 zł, by następnie spaść poniżej 5,11 zł. Zmienność ta jest efektem wyborów, w których z jednej strony mamy jasnego zwycięzcę, z drugiej, tak naprawdę, sam wynik nie informuje nas jeszcze dokładnie o tym, co będzie.
Inflacja w Polsce rośnie
W piątek poznaliśmy dane na temat wzrostu cen. Zgodnie z oczekiwaniami przyspieszył on do 2,6%, co jest wynikiem w dalszym ciągu bardzo bliskim celowi inflacyjnemu, który wraz z korytarzem tolerancji wynosi 1,5%-3,5%. Warto natomiast zwrócić uwagę, że jeżeli utrzyma się trend wzrostowy na cenach ropy naftowej, który będzie się przekładał na wzrost kosztów transportu, możemy szybko zobaczyć wyższe poziomy. Nie bez znaczenia może okazać się też odmrożenie cen prądu.
Słabe wstępne dane dla Unii
Od rana poznajemy wstępne odczyty indeksów PMI dla przemysłu i dla usług. Lepsze od oczekiwań dane na temat usług nie powinny szczególnie cieszyć, gdyż wersja indeksu dla przemysłu jest zwyczajowo znacznie ważniejsza dla rynku. Ten indeks z kolei wypadł znacznie poniżej oczekiwań. Są to badania managerów odpowiedzialnych za zamówienia. Im wyższy indeks, tym większa przewaga oczekiwań optymistycznych nad pesymistycznymi w spojrzeniu ankietowanych na przyszłość. Wskaźnik ten jest uważany za istotny, gdyż pozwala wcześniej zauważyć pewne problemy, z którymi gospodarka będzie się mierzyć dopiero za jakiś czas.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
15:45 - USA - indeks PMI dla przemysłu.
Wzrost cen - Komentarz walutowy z dnia 10.12.2019Kolejne państwa zmagają się z coraz szybciej rosnącymi cenami. Patrząc na poziom stóp procentowych, problem ten raczej sam się nie rozwiąże, tym bardziej przy relatywnie niskich cenach ropy.
Ceny rosną
Konsekwencją polityki niskich stóp procentowych jest ryzyko wzrostu cen. Dzisiejsze dane pokazują serię wskaźników inflacyjnych powyżej oczekiwań. Zaczęło się od opublikowanych danych z Chin. Inflacja konsumencka wyniosła tam 4,5% przy jednoczesnym spadku cen producentów, co może sugerować narastanie problemów w gospodarce. Ceny idą w górę również w Czechach i na Węgrzech odpowiednio o 3,1% i 3,4%. Pewnym wyjątkiem jest tutaj Norwegia, która pokazała odczyt niższy od oczekiwań.
Dane z Wysp
Zgodnie z oczekiwaniami analityków tempo wzrostu gospodarki brytyjskiej spadło do 0,7%. Warto zwrócić uwagę, że w dół idzie również produkcja przemysłowa. Spada ona w ciągu roku o 1,3%. Wydawać by się mogło, że po takich odczytach funt powinien spadać. Problem w tym, że ostatnie sondaże mocno sprzyjają brytyjskiej walucie. Jest to o tyle dziwne, że dokładność tych sondaży w jednomandatowych okręgach jest dyskusyjna. Liczba oddanych głosów może się przełożyć bardzo różnie na mandaty, czego dobrym dowodem były ostatnio ponadprzeciętne wyniki szkotów w swoich okręgach.
Kolejny pomysł Greków
Rząd w Atenach ma problemy z szarą strefą, dlatego znalazł nowe rozwiązanie. Jest to przymus wydawania 30% dochodów drogą elektroniczną. Nie jest to wygórowana suma, ale utrudni płacenie gotówkowe, pozwalające często ukrywać dochody. Od niewykorzystania wyznaczonego limitu będzie obowiązywał dodatkowy podatek. Grecy to pomysłowy naród, więc jakieś obejście dla tego rozwiązania z pewnością znajdą.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
GBP coraz wyżej GBP/PLN to jedyna para walutowa, na której widzimy tak wyraźny trend wzrostowy (zapoczątkowany 2 grudnia). Funt w ciągu kilku dni pokonał imponująca drogę, umacniając się o 10 groszy i osiągając w pewnym momencie wartości powyżej 5,09 zł, które ostatni raz mogliśmy obserwować w kwietniu 2017 r. Trudno w tej chwili wyrokować, czy ten ruch zostanie zatrzymany, czy możliwy jest dalszy wzrost i pokonywanie kolejnych dawno niewidzianych poziomów. W tym wypadku trudno posiłkować się jedynie technicznym spojrzeniem. Chociaż we wtorek otrzymamy jeden z najważniejszych odczytów makroekonomicznych, czyli informację o brytyjskim PKB, to wszystko tak naprawdę schodzi na dalszy plan i liczy się tylko jedno wydarzenie. Jest ono tak istotne, że może mieć wpływ nie tylko na GBP, ale równie mocno może się odbić na ogólnym sentymencie rynkowym. Mowa tu oczywiście o wyborach do Izby Gmin, które odbęda się w czwartek. Już w tej chwili na korzyść funta działają ostatnie sondaże przedwyborcze. Po okresie słabnącego poparcia dla Partii Konserwatywnej, w ostatnich dniach badania opinii publicznej pokazują, że rośnie jej przewaga nad Partią Pracy. Możliwe, że Brytyjczycy są już zmęczeni brexitową telenowelą i skłaniają się do oddania swoich głosów na torysów, aby premier Boris Johnson doprowadził do opuszczenia Wspólnoty wraz z końcem stycznia. Jeżeli konserwatyści rzeczywiście zdobędą samodzielną większość w parlamencie, to nic nie powinno im stanąć na przeszkodzie w realizacji tego planu. W takim wypadku możemy się spodziewać jeszcze silniejszego funta, ponieważ z równania zniknie sporo niepewności. Trzeba jednak pamiętać, że Wyspiarze potrafili już niejednokrotnie zaskoczyć przy urnach. Jeśli w kolejnym rozdaniu parlamentarnym czeka nas znowu pat i brak jasnej przewagi rządzących, to całkiem prawdopodobny jest odwrotny ruch na parze GBP/PLN od tego z ostatnich dni i znowu możemy zobaczyć kurs poniżej 5 zł. Nie można jednak zapominać, że taki scenariusz to także większa szansa na włączenie “risk off” przez inwestorów, a wtedy złotemu będzie trudniej szukać wsparcia na rynku.
Trend spadkowy na parze CHF/PLNOd końcówki listopada na parze z frankiem szwajcarskim możemy zauważyć trend spadkowy, który pozwolił dotrzeć kursowi z poziomu powyżej 3,93 zł do pułapu poniżej 3,90 zł. Wsparcia dla złotego należy w tej chwili szukać w okolicach 3,8940 zł, ale wiele wskazuje na to, że jesteśmy raczej bliżsi trwalszego zanegowania tego ruchu bądź (przynajmniej chwilowej) konsolidacji i utworzenia się ok. 2 groszowego trendu bocznego. W tym tygodniu czeka nas decyzja Szwajcarskiego Banku Narodowego w sprawie stóp procentowych. Jednak rynki także tutaj nie spodziewają się żadnych zmian, dlatego jak to ma często miejsce w przypadku CHF, na jego pozycję największy wpływ może mieć ogólny sentyment rynkowy. Jeżeli Partia Konserwatywna wygra wyraźnie wybory w Wielkiej Brytanii, a dodatkowo nie nadejdą żadne niepokojące sygnały z frontu wojny handlowej (nowy pakiet taryf celnych skierowanych w Chiny może wejść w życie 15 grudnia), to możliwe jest przełączenie inwestorów na “risk on” i wyraźniejszy ruch w stronę bardziej ryzykownych aktywów, a co za tym idzie osłabienie franka i umocnienie złotego. Jednak każda niepokojąca informacja z politycznej lub gospodarczej areny może być impulsem w odwrotnym kierunku, a wtedy ograniczenia trzeba szukać najpierw w okolicach poziomu 3,932 zł, a następnie dopiero lekko poniżej 3,95 zł.