Spadek GBPW trochę innych nastrojach pozostaje za to funt brytyjski. Na parze GBPPLN ostatni ruch spadkowy miał znacznie większy zakres niż w przypadku euro, czy dolara. Nie zmienia to jednak faktu, że został on już zakończony, a zakres trendu był wystarczająco niewielki, by nie zmieniać widoku w szerszej perspektywie. Można rzec, że w tym wypadku złoty walczył dzielnie, ale z równie marnym efektem. Na uwagę na pewno zasługuje za to szerokość korytarzy, w jakich poruszał się ostatnio kurs. Zarówno przy aprecjacji, jak i deprecjacji funta była ona niewielka, co może sugerować, że korelacja między tymi dwoma walutami, która już wcześniej była taka sobie, jeszcze bardziej w ostatnim czasie ucierpiała. Funt pozostaje walutą, która chyba w największym stopniu kroczy własnymi ścieżkami i jest najbardziej odporna na zmiany globalnego sentymentu, co nie oznacza, że jest zupełnie wolna od jego wpływu. Mogłoby się wydawać, że ściągnięcie wszystkich około brexitowych czynników ryzyka zakończy ten proces, okazuje się jednak, że funt cały czas pozostaje kapitanem własnego statku. Swoją rolę w tym odegrał także Bank Anglii, który zrobił naprawdę dużo, by Brytyjczyków nie można było przypisać do żadnego z frontów wojny o normalizację parametrów polityki pieniężnej.
Greatbritain
Odreagowanie Przez moment wydawało się, że na pole position do wygrania wyścigu o rozpoczęcie procesu normalizacji w polityce monetarnej jest Bank Anglii. Jednak w ostatnich dniach za sprawą gorszych danych makro rozpoczęły się schody. Zawodziła sprzedaż detaliczna i odczyty PMI dla sektora przemysłu i usług. Do tego inflacja CPI na Wyspach nie straszy tak jak w innych krajach, czy to USA, czy nawet w Polsce. Cały obraz dla BoE jest więc taki, że póki co należy czekać i obserwować, co się wydarzy, szczególnie w związku z rozwojem wariantu Delta koronawirusa. Na wykresie GBP/PLN widać odreagowanie ostatnich wzrostów i odbicie od oporu na poziomie 5,40. Nie jest to jednak słabość funta, a raczej konsekwencja mocniejszego złotego w ostatnich dniach. Nie ma więc pewności, który z banków centralnych rozpocznie proces normalizacji w polityce, a tak naprawdę można wysnuć tezę, że nikomu się nie spieszy, a wyścig przypomina raczej batalię ślimaków. Czy to Fed, EBC czy BoE podtrzymują tezę, że z tanim pieniądzem żyje się lepiej.
Funt znowu w góręBrytyjska waluta ma ostatnio bardzo dobrą passę. Czemu się zresztą dziwić? Brexit pomimo covidowego roku wcale nie jest taki straszny. Dane makroekonomiczne wyprzedzają oczekiwania. Kolejna fala pandemii wygląda na to, że zaczęła wygasać pomimo niewprowadzenia lockdownu.
Dobre dane dla funta
Wczorajszy dobry odczyt sprzedaży detalicznej wg CBI, czyli Konfederacji Brytyjskiego Przemysłu, to tylko jeden z dobrych sygnałów dla funta ostatnich dni. Drugim prawdopodobnie ważniejszym czynnikiem jest spadek nowych przypadków koronawirusa o około ⅓ w ciągu ostatniego tygodnia. Potwierdza to scenariusz, w którym lockdown nie będzie stosowany. W rezultacie brytyjska waluta jest najsilniejsza względem euro od marca tego roku i brakuje jej ułamka procenta by być najdroższą od wyjścia z Unii Europejskiej.
Węgrzy podnoszą stopy procentowe
Inflacja na Węgrzech od 3 miesięcy przekracza poziom 5%. Nie może zatem dziwić, że Węgierski Bank Centralny zaczął reagować. To już druga z rzędu podwyżka stóp procentowych. Pierwsza podniosła główną stawkę z 0,6% na 0,9%, wczorajsza podniosła o kolejne 0,3% do 1,2%. Z jakiegoś powodu Węgrzy wbrew popularnemu standardowi nie zmieniają stóp procentowych o 0,25% jak większość państw, ale upodobali sobie 0,3%. Węgierski forint po tej decyzji wyraźnie zyskiwał na wartości. Strategia Węgrów jest w przypadku polityki monetarnej wyraźnie odmienna od polskiej mimo podobieństwa charakteru rządzących formacji. Węgrzy znacznie bardziej postawili na obronę portfeli obywateli, walcząc z inflacją kosztem eksportu. Polska z kolei znacznie bardziej śrubuje wyniki makroekonomiczne kosztem portfeli swoich obywateli.
Zamówienia poniżej oczekiwań
Poznaliśmy wczoraj o godzinie 14:30 pakiet danych z USA na temat zamówień na dobra. Okazały się one nie rosnąć wcale tak szybko, jak oczekiwali tego analitycy. Wzrost 0,8% to nadal wzrost, ale rynek oczekiwał 2,1%. Negatywny wpływ tych danych trochę ostudził lepszy od oczekiwań indeks zaufania konsumentów opublikowany 1,5 godziny później. Nie zmieniło to jednak ogólnej tendencji i wczoraj inwestorzy wycofywali się raczej z dolara względem głównych walut w tym euro.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych należy zwrócić uwagę na:
14:30 - Kanada - inflacja konsumencka,
20:30 - USA - konferencja po decyzji FED.
Spadek na GBPPLNKurs GBP/PLN porusza się aktualnie w ramach wyrysowanego trendu spadkowego. Niemniej jesteśmy bliscy testowania jego górnego ograniczenia. I trzeba przyznać, że ta próba może się skończyć sukcesem, biorąc pod uwagę to, co się dzieje na Wyspach. Mianowicie chodzi o dobre odczyty makro w ostatnich tygodniach, które mogą pomóc w decyzji Bankowi Anglii o podwyższeniu stóp procentowych. Analitycy dość powszechnie uważają, że to właśnie ten bank centralny wyprzedzi Fed, EBC w odchodzeniu od luźnej polityki monetarnej. Brytyjczycy dość suchą stopą przeszli proces brexitu, co pozwoliło dość szybko reagować na walkę z pandemią, co w biurokratycznej europejskiej machinie przychodzi dość ciężko. Nieco zamieszania w ostatnich dniach było z faktem wzrostu zakażeń w Wielkiej Brytanii, ale władze nie zdecydowały się wracać do restrykcji. Czas pokaże, czy była to zasadna decyzja, niemniej jednak powrót do normalności dla brytyjskiej gospodarki to kolejny duży plus i ważny argument dla BoE. W przypadku wzrostu wartości funta GBP/PLN natrafi na pierwszy opór na poziomie ostatniego maksimum w okolicach 5,39.
Mocne argumenty za funtemZ opisywanych par funt szterling najdłużej zastanawiał się nad ofensywą. Po dojściu kursu do wsparcia przy 5,23 zł otrzymaliśmy tygodniową konsolidację. Jednak w końcu GBP postanowił się z niej wyrwać, a gdy już to zrobił, to nic nie mogło go zatrzymać. Bieg na północ zakończył się dopiero po dotarciu do oporu przy 5,39 zł, czyli poziomu widzianego ostatnio na początku kwietnia. Gdyby udało się go pokonać, to możliwe jest podejście pod 5,44 zł. Zamiast tego otrzymaliśmy kilkugroszową korektę, która jednak szybko się skończyła i znów wróciliśmy na północną ścieżkę. Widać pewne objawy wypalenia dla kontynuacji wzrostów, ale za funtem wciąż stoją mocne argumenty. Dzięki dużemu (jak na europejskie warunki) wyszczepieniu społeczeństwa fala Delta ma wciąż ograniczony wpływ na brytyjską służbę zdrowia, więc maleją obawy o konieczność wprowadzania większych restrykcji. Kolejne odczyty makro potwierdzają dobrą kondycję wyspiarskiej gospodarki. Coraz mocniej w świadomości inwestorów zakorzenia się myśl, że Bank Anglii może być pierwszym z większych banków centralnych, który rozpocznie cykl zacieśniania polityki monetarnej. Gdzie zatem szukać nadziei dla złotego? W oczekiwaniu na zmianę rynkowego sentymentu i przejściu rynku na tryb risk on.
Gołębi komunikat BOECiekawie wygląda sytuacja na funcie. Ten jeszcze niedawno był w grupie walut, które potencjalnie mogą najwięcej w najbliższym czasie zyskać. Co więcej, również w średnim terminie Brytyjczycy mieli wszelkie argumenty za umocnieniem swojej waluty. Doprowadziło to kurs GBP/PLN w połowie czerwca do poziomu 5,33 zł. Był to najwyższy pułap od początku kwietnia i mogło się wydawać, że zaledwie przystanek po drodze do tegorocznych szczytów. Doniesienia z ostatnich tygodni, jakie docierały na rynek z Banku Anglii, sugerowały, że znajdujemy się w przededniu normalizacji polityki pieniężnej. Obraz ten załamał się po ostatnim posiedzeniu pod przewodnictwem Andrew Bailey’a. Po tym, jak dwa dni wcześniej dwa kolejne europejskie banki centralne informowały o podnoszeniu stóp procentowych, BoE wrzucił na rynek najbardziej gołębi komunikat od prawie roku. Zupełnie jakby pani Lagarde po kryjomu zamieniła jego treść ze swoją twórczością. Od tego momentu funt systematycznie traci, a to, że spadki nie robią wielkiego wrażenia, jest efektem tylko i wyłącznie tego, że złoty w tym czasie również miał swoje problemy. Niemniej od ostatniego szczytu funt tracił już 10 groszy. Ostatnie odbicie również wygląda zaledwie na korektę niż zmianę trendu.
Spokojny piątekPomimo odczytów z Wielkiej Brytanii oraz z USA na rynkach walutowych niewiele się w sumie działo. Inwestorzy czekają wyraźnie na silniejsze sygnały, niż były generowane z tych danych.
Dane za oceanem
W piątek poznaliśmy pakiet danych na temat dochodów i wydatków Amerykanów. Wydatki się nie zmieniły mimo spodziewanego wzrostu o 0,4%. Z kolei lepiej od oczekiwań wypadły dochody, które spadły zaledwie o 2% przy oczekiwaniu 2,7%. Dane te są szczególnie dobre dla osób zaniepokojonych stanem zadłużenia obywateli USA. Dysproporcja pomiędzy wydatkami a dochodami jest bowiem wyraźnie mniejsza, niż oczekiwano. Dolar przyjął te dane jednak dość spokojnie i oprócz krótkiego wybicia na niekorzyść amerykańskiej waluty nie było widać negatywnych ruchów.
Lepsze dane z Wysp
W piątek poznaliśmy również lepsze od oczekiwań dane na temat sprzedaży detalicznej z Wielkiej Brytanii. Opublikowano wskaźnik sprzedaży detalicznej według Konfederacji Brytyjskiego Przemysłu. Wypadł on znacznie lepiej, niż sądzono. Został jednakże nakryty godzinę później komunikatem z biuletynu kwartalnego Banku Anglii. W rezultacie zmienność na parach funtowych nie była zauważalnie większa.
Ceny ropy boją się OPEC
Zdaniem wielu analityków najbliższe posiedzenie OPEC powinno doprowadzić do wyraźnego zwiększenia produkcji ropy, by przeciwdziałać nadmiernemu wzrostowi cen surowca. Kartel steruje ceną w taki sposób, by nadmiernie drożejąca ropa nie powodowała impulsów do szukania alternatyw. Obecne okolice 70 dolarów są uważane za minimalny poziom, by opłacalna stała się część alternatyw w rodzaju łupków. Z tego m. in. powodu po piątkowych rekordach mamy dzisiaj przecenę na rynku.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych danych.
Pandemia nie sprzyja GBPBieżący tydzień był mocno specyficzny dla brytyjskiego funta. Jeszcze w poprzedni piątek udało się wyjść powyżej 5,32 zł w dużej mierze dzięki spekulacjom na temat nadchodzącego posiedzenia Banku Anglii. Wydawało się, że to właśnie BoE jest najbliżej zmiany nastawienia, jeśli chodzi o najważniejsze banki centralne. Ostatecznie jednak Anglicy nie poszli śladem Węgier i Czech i nie tylko nie zmienili stóp procentowych, ale zaprezentowali wyjątkowo gołębi komunikat, który mocno zbił z tropu inwestorów. Funt oddał znaczną część ostatniego umocnienia, wracając do poziomu 5,24 zł. Brytyjskiej walucie po raz kolejny ciążą doniesienia z frontu walki z pandemią. Szalejący na Wyspach wariant Delta tak samo jak trzyma w szachu polityków (zniesienie restrykcji zaplanowane na 21 czerwca zostało przeniesione w czasie), tak zmusza bank centralny do wstrzymania się ze zmianami parametrów polityki pieniężnej. Wydaje się, że funt ma po swojej stronie wiele argumentów za umocnieniem, jednak dopóki nie uda się rozwiązać problemu koronawirusa, pozostaną one w cieniu.
Bez niespodzianek za oceanemWczoraj mieliśmy pakiet danych z USA. Pomimo opublikowania zarówno wzrostu PKB, jak i liczby wniosków o zasiłek dla bezrobotnych dane nie spowodowały istotnych zmian w notowaniach dolara.
Wzrost PKB za oceanem
Wczoraj poznaliśmy dane na temat wzrostu PKB. Pokazywany wskaźnik to 6,4%. Wydaje się to bardzo dużo i słusznie. W USA pokazywane jako dane nie są roczne wskaźniki, tylko tzw. annualizowany wynik kwartalny. Oznacza to, że o tyle rosłoby PKB, gdyby cały rok był taki jak pierwszy kwartał. Realny wynik roczny jest oczywiście niższy i wynosi 0,4%. Biorąc pod uwagę pandemię, wcale nie jest złym wynikiem, skoro obejmuje pełne 4 kwartały pandemii. Dane te są dokładnie zgodne z oczekiwaniami analityków, nie może zatem dziwić, że inwestorzy nie reagowali na nie zbytnio.
Wnioski o zasiłek dla bezrobotnych
Rynek pracy za oceanem jednak nie jest aż tak silny, jak niedawno sądzono. W dalszym ciągu rotacja pracowników jest znacznie większa niż przed pandemią. Świadczy o tym liczba nowo zarejestrowanych bezrobotnych. Ustabilizowała się ona obecnie delikatnie powyżej 400 tysięcy wniosków tygodniowo. To około połowa więcej niż standardowe poziomy sprzed pandemii. Dane te pojawiły się w tym samym czasie co dane o PKB i jak już wcześniej wspominaliśmy, nie spowodowały zbyt silnej reakcji.
Brytyjczycy nie zmieniają stóp procentowych
Po serii podwyżek stóp procentowych na Węgrzech i w Czechach można było mieć wrażenie, że wchodzimy w serię globalną. Wczoraj jednak Bank Anglii postanowił pozostawić stopy na niezmienionym poziomie. Decyzja była jednogłośna, wszystkich 9 członków gremium decyzyjnego głosowało za pozostawieniem stóp na niezmienionym poziomie. Funt zareagował spadkami, gdyż inwestorzy liczyli na reakcję ze strony BOE. Dodatkowo opublikowano prognozy zwiększonej do 3% inflacji w kolejnych miesiącach, które również nie mają wedle zapowiedzi spowodować reakcji.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
12:00 - Wielka Brytania - sprzedaż detaliczna wg CBI,
14:30 - USA - dochody i wydatki Amerykanów,
16:00 - USA - Raport Uniwersytetu Michigan.
Dobre dane wspierają GBPObraz GBP/PLN jest zasadniczo podobny do wydarzeń zarysowanych na USD/PLN. Raźny marsz na południe, przerwany wreszcie pod koniec maja wybiciem z korytarza spadkowego. W tym miejscu możemy doszukać się oznak wytworzenia formacji RGR, której ostatecznym skutkiem było zejście do poziomów w okolicach 5,16 zł, widzianych ostatnio w lutym. Gdyby udało się pokonać i to wsparcie, to mogliśmy zobaczyć nawet atak na przedział 5,10-511 zł. Tak się jednak nie stało i powrót w ślady poprzedniego trendu był krótkotrwały, a jego ponowne szybkie wybicie to już przynajmniej korekta, o ile nie zarysowanie czegoś trwalszego, co w razie skutecznego pokonania 5,21 zł może poprowadzić kurs przynajmniej do 5,30 zł. Widać, że GBP ma w sobie wciąż sporo witalności, która w przypadku ogólnorynkowych zmian daje mu spore szanse na szybkie odrobienie strat. Wspierają go wciąż dobre dane makro, czy też dość pragmatyczne i dobrze komunikowane stanowisko Banku Anglii, dzięki czemu zaufanie pokładane w szterlingu jest spore. Pewnym zaskoczeniem może być, że obciążeniem funta w najbliższej przyszłości ma szansę stać się sytuacja epidemiologiczna. Państwo, które było wzorem akcji szczepień, dzięki której jako jedno z pierwszych mogło znosić restrykcje, a tym samym ożywiać gospodarkę, powoli przestaje być zieloną wyspą. Na razie nie ma jeszcze wielkich powodów do obaw, ale w niektórych regionach Anglii widać skuteczne przejmowanie pałeczki przez warianty koronawirusa, które mocno rozwijają się w Azji. Rząd Borisa Johnsona musi teraz zaszczepić jak najwięcej obywateli drugą dawką, aby mapa drogowa likwidacji lockdownu mogła się zrealizować do końca.
GBP sie umacnia Chyba nie będziemy dalecy od prawdy, jeśli powiemy, że największą witalność (także na szerokim rynku) wśród opisywanych walut prezentuje teraz GBP. Do tego tygodnia uginał się on pod ogólnorynkowym risk on, co sprowadziło kurs funta lekko poniżej 5,17 zł, obserwowanego ostatnio w połowie lutego. Tego było już za dużo i szybko wybił on górą korytarz spadkowy. Kiedy mogło się wydawać, że podobnie do powyższych par walutowych wyznaczy on trend boczny, to on szybko się niego wyrwał, żeby ustalić nową konsolidację, ale już ok. 3 grosze wyżej. Ogranicza go teraz opór powyżej 5,23 zł, ale trudno go uznawać za szczególnie trwały. Na razie kurs się przyczaił i czeka na bodziec do wykreowania nowego ruchu. W przypadku ścieżki północnej kolejny opór może go czekać powyżej 5,25 zł, a po jego przekroczeniu otworzy się droga do poziomów ponad 5,27 zł. Skąd ta względnie większa chęć do umocnienia się po stronie GBP? Na pewno bez krzty oryginalności trzeba wskazać, że Brytyjczycy dzięki masowej akcji szczepiennej byli w stanie szybciej luzować obostrzenia. Chociaż część naukowców wskazuje, że można zauważyć pewne niepokojące oznaki w zakażeniach, związane głównie z wariantem indyjskim, to ta informacja nie przebija się jeszcze do głównego nurtu. Inwestorzy zwracają za to uwagę na regularnie dobre i przekraczające prognozy odczyty makroekonomiczne, co zwiastuje mocne odbicie brytyjskiej gospodarki. W tym kontekście przedstawiciele Banku Anglii jako jedni z nielicznych wśród bankierów centralnych nie boją się rozpoczynać dyskusji o zacieśnianiu polityki monetarnej. Wszystko to gra na szterlinga.
Odwrót zielonego pieniądzaAmerykański dolar po raz kolejny miał wyraźnie słabszy dzień. Nastroje na rynkach wyraźnie pokazują, że inwestorzy nie są szczególnie zainteresowani inwestycją w dolara, pomimo tego, że staje się ona potencjalnie coraz atrakcyjniejsza.
Dolar najsłabszy od stycznia
Po ostatnich przecenach dolar był dzisiaj najtańszy od stycznia tego roku. Analitycy nie są zgodni, co do powodów tak dużej przeceny. Wczorajsze dane z rynku nieruchomości były słabsze od oczekiwań, ale warto nadmienić, że oczekiwania były mocno wyśrubowane. Obecnie podstawowym tematem w dyskusji w sprawie dolara wydaje się być kwestia tego, że FED podejmie działania, czy wciąż będzie się starał przeczekać inflację. Z punktu widzenia gospodarki wyższa inflacja i słaba waluta może wydawać się dobrą strategią na ucieczkę do przodu. Z drugiej strony podwyżka stóp procentowych mogłaby ustabilizować zarówno ceny, jak i kurs dolara.
Kryptowaluty znów w odwrocie
Tym razem czarnym charakterem są Chiny. To właśnie tam pojawił się zapis zakazujący instytucjom finansowym wyrażać cen produktów i usług w kryptowalutach. Kolejne ograniczenia stosowania tych instrumentów oraz przypominanie, że to nie waluta a instrument spekulacyjny/inwestycyjny (wybrać odpowiednie w zależności od własnego nastawienia). W rezultacie znów byliśmy świadkami przeceny. Bitcoin, który jeszcze kilka tygodni temu notował kolejne maksima, obecnie po raz kolejny nurkuje. Tym razem przebił ważną granicę 40 000 USD. Spadki od szczytów o niemal 40% wydają się na wielu rynkach niemożliwe do odrobienia. Tutaj musimy pamiętać, że na tym samym poziomie co dzisiaj, byliśmy jeszcze w lutym, co świadczy o tempie zmian.
Inflacja na Wyspach
Od wzrostu cen nie uciekli też mieszkańcy Wielkiej Brytanii. Dzisiejsze dane pokazały wzrost o 1,5%, co jest mniej więcej równe oczekiwaniom, ale również o 0,8% większe od odczytu miesiąc temu. Jak widać, problem rosnących cen pojawia się w kolejnych krajach, co nie jest zaskoczeniem dla analityków. W przypadku Wielkiej Brytanii nie są to jednak poziomy, które powodowałyby na razie wzmożoną dyskusję o podnoszeniu stóp procentowych. Funt jest po tych danych relatywnie stabilny, aczkolwiek należy wziąć pod uwagę, że wczoraj po przyzwoitych odczytach z rynku pracy inwestorzy wyraźnie sprzedawali brytyjską walutę.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
20:00 - USA - protokół z posiedzenia FOMC.
Co z tymi cenami?Odczyt inflacji bazowej utrudni zaklinanie rzeczywistości decydentom, chociaż nadal panuje opinia o przejściowym charakterze wzrostu cen. Patrząc z perspektywy naszych portfeli, byłaby to bardzo dobra informacja, oby tak się wydarzyło.
Inflacja bazowa wciąż wysoka
W kwietniu wskaźnik inflacji bazowej wskazywał 2,6% i już był najwyższy od początku pandemii. Wczorajszy odczyt wynoszący 4% potwierdza jednak, że obecny wzrost inflacji nie jest pojedynczą anomalią i powinniśmy jeszcze przygotować się na przynajmniej kilka wysokich rezultatów. W tym miejscu warto zauważyć, że o ile inflacja w Polsce na tle Unii jest wyjątkowo wysoka, to nasi przyjaciele z Południa mają gorzej. Węgrzy pokazali ostatnio wynik wynoszący 5,1%. Inflacja rośnie zresztą w większości państw rozwiniętych, strefa euro trzyma się dobrze, ale USA też pokazują wysoki wynik wynoszący 4,2%. Nie można zatem tego problemu uprościć do polskiego podwórka, jak część osób stara się to zrobić. Nie znaczy to oczywiście, że rozwiązanie ograniczenia tego problemu nie znajduje się w Polsce. RPP ostatnio znacznie silniejszy akcent kładzie na stymulację wzrostu gospodarczego, dlatego nadal mało prawdopodobne jest nawet symboliczne podniesienie stóp procentowych. Pierwsze głosy za podwyżkami się pojawiają i niewykluczone, że wraz z kolejnymi odczytami będzie ich coraz więcej. To właśnie perspektywa podniesienia stóp procentowych stoi za ostatnim umocnieniem złotego.
Dolar najsłabszy od lutego
Wczorajsze dane zza oceanu okazały się zgodne z oczekiwaniami. Zarówno indeks NY Empire State, jak i indeks rynku nieruchomości NAHB nie zaskoczyły analityków. Widać było jednak, że część inwestorów tylko czekała na te dane, by ponownie rozpocząć sprzedaż dolarów. Ruch przyspieszył wyraźnie dzisiaj na otwarciu rynków w Europie, w rezultacie dolar jest już najsłabszy względem euro od końca lutego. Otwarcie rynków w USA pokaże nam, czy ten ruch się utrzyma, czy będziemy świadkami szybkiej korekty.
Rynek pracy na Wyspach
Poranne dane z Wielkiej Brytanii mogą napawać optymizmem. Wbrew oczekiwaniom analityków stopa bezrobocia spadła z 4,9% do 4,8%. Należy pamiętać, że szczyt z grudnia wynosił 5,1% i był głównie wynikiem strachu, co się stanie po brexicie. Patrząc na drugi odczyt, czyli spadającą liczbę wniosków o zasiłek dla bezrobotnych, można się spodziewać, że tendencja ta ma prawo się utrzymać. Nie może zatem dziwić, że funt znowu zyskuje na wartości.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
11:00 - strefa euro - PKB,
14:30 - USA - pozwolenia na budowę domów.
Ciekawy wykres na funcieCiekawie wygląda wykres GBPPLN. Funt ostatnimi czasy rządzi się własnymi prawami i jest walutą chyba najbardziej odporną na globalny sentyment. A przynajmniej nigdzie indziej lokalne czynniki nie pozostają tak istotne, jak nad Tamizą. 2021 rok przynajmniej na razie ewidentnie należy do szterlinga. Już w grudniu mieliśmy zalążek potężnego trendu, który wywindował kurs funta z pułapu 4,83 zł na poziomy ponad 60 groszy wyżej. Na przełomie marca i kwietnia mogliśmy się dopatrzyć formacji głowy z ramionami. To wrażenie zostało dopełnione tym, że faktycznie kurs się później załamał, mieliśmy wręcz książkowy zakres korekty, która zniosła wycenę brytyjskiej waluty z 5,46 zł na 5,20 zł. Gdzieś od początku drugiej dekady kwietnia znajdujemy się w ładnym kanale wzrostowym. I teraz warto się zastanowić, jakie to ma implikacje na przyszłość. Po pierwsze, choć formacja RGR, wygląda na wykresie całkiem ładnie i - co więcej - miała całkiem logiczne skutki, to jednak ciężko oprzeć się wrażeniu, że coś jest z nią nie tak. Nie ta skala, nie ten rozmiar. Za szybko się wypełniła, co pozwala wysnuć wnioski, że jej wpływ może być rozpatrywany jedynie w skali mikro. W szerszym ujęciu bardziej pasuje klasyczna teoria fal Elliotta, sugerująca zakończenie pierwszej części ruchu. Jeśli to okaże się prawdą, to książkowo druga fala może mieć jeszcze większy zakres.
Odroczenie sprawy frankowiczówMieliśmy poznać wczoraj wyrok w sprawie frankowiczów, tak by indywidualne procesy wstrzymane dotychczas przed sądami mogły toczyć się dalej. Dostaliśmy jednak tylko odroczenie, co pozwala złotemu odetchnąć i odrobić straty.
Złoty zyskuje przez brak wyroku
Wczoraj mieliśmy otrzymać wyrok Sądu Najwyższego w sprawie kredytów frankowych. Mieliśmy, ale nie otrzymaliśmy. Jest za to odroczenie i to bez terminu, bo po 5 godzinach posiedzenia okazało się konieczne zadanie pytań wyjaśniających. W rezultacie oddaliła się wizja problemów banków. Ostatnimi dniami złoty słabł w oczekiwaniu na negatywny dla systemu bankowego wyrok. Skoro go nie było, to inwestorzy zaczęli korygować swoje pozycje walutowe. Wczoraj kurs euro spadł do poziomu 4,54 zł, jest to najniższy poziom od niemal miesiąca.
Recesja na Wyspach
Dzisiaj od rana poznaliśmy dane na temat zmiany PKB w Wielkiej Brytanii. Są to dane na koniec pierwszego kwartału, w związku z czym pierwszy rocznym odczyt od początku pandemii koronawirusa. Wynik jest bardzo bliski oczekiwaniom i wynosi spadek o 6,1%. Jak widać najbardziej katastrofalne wizje z początku pandemii nie zrealizowały się, tym bardziej, że w ciągu tego roku na Wyspach mamy przecież kumulację. Jest to 9 miesięcy pandemii oraz kolejne 3 miesiące pandemii z brexitem. Pomimo tego kurs funta nadal jest bardzo mocny, a po dzisiejszych umocnieniach coraz bardziej zbliża się do swoich maksimów z przełomu marca i kwietnia. Względem złotego tego aż tak nie widać, gdyż wtedy złoty był znacznie słabszy, natomiast typowym odniesieniem dla funta jest euro.
Dobre dane z Niemiec
Wczoraj o godzinie 11:00 poznaliśmy odczyt indeksu instytutu ZEW. Jest to badanie ankietowe prowadzone wśród specjalistów z branży finansowej. Odczyt na poziomie 84,4 punktów jest wyjątkowo wysoki, o czym najlepiej świadczy fakt, że poprzedni raz tak wysoki wynik obserwowaliśmy w trakcie bańki dotcomów na początku tego tysiąclecia. Po publikacji euro lekko rosło, jednakże należy wziąć pod uwagę fakt, że europejska waluta była wczoraj blisko ważnych maksimów i tam ten ruch się zakończył. Po raz kolejny nie udało się przebić poziomów z lutego tego roku. Te same dane, które pomagały euro względem dolara, wcale nie spowodowały jednak umocnienia względem złotego. Wręcz przeciwnie, wczoraj złoty wyraźnie zyskiwał.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - inflacja konsumencka,
16:30 - USA - tygodniowa zmiana zapasów paliw.
Funt nadal mocnyBrytyjska waluta dostała wczoraj komplet dobrych sygnałów. Z polityki — korzystny rezultat wyborów w Szkocji, a z danych — dalszy wzrost cen nieruchomości. Do tego korzystny sygnał z Banku Anglii. Nic dziwnego, że funt szedł w górę.
Czy należy oczekiwać wzrostu stóp procentowych?
Wielu Polaków, szczególnie tych posiadających hipoteki, zastanawia się, jak długo potrwa el dorado z niemal zerowymi stopami procentowymi. Bardzo tanie kredyty hipoteczne powodują boom na rynku mieszkaniowym. Gdzieś jednak z tyłu głowy wiemy, że może się to zakończyć, kiedy stopy procentowe zaczną rosnąć, a kredyty podrożeją. Jednym z sygnałów mogących to sugerować jest rentowność polskich obligacji. W trakcie pandemii inwestorzy akceptowali roczny zysk z inwestycji w obligacje 10-letnie na poziomie około 1,25%, teraz wzrósł on już do 1,75%. Są dwa możliwe wyjaśnienia w przypadku gwałtownego wzrostu rentowności. Jednym jest spodziewany wzrost stopy procentowej i pojawiania się korzystniejszych ofert na rynku. Drugim jest wzrost ryzyk np. politycznych. Te jednak nie pojawiły się w ostatnich dniach. Należy pamiętać, że wzrost stóp procentowych to nie tylko oprocentowanie, to również umocnienie się waluty. Ruch taki powinien mieć pozytywny wpływ na złotego.
Dobre dane z Wysp
Wczoraj poznaliśmy potencjalnie niepozorny indeks cen nieruchomości na Wyspach Brytyjskich. Wzrosły one o 1,4% w ujęciu miesięcznym. Jest to kolejny dobry odczyt pomimo brexitu, który to miał również na tym rynku spowodować potężne problemy. Dane te, wraz z korzystnym dla obecnych władz wynikiem wyborów w Szkocji, gdzie partie niepodległościowe nie uzyskały samodzielnej większości, wsparły funta. Wczoraj brytyjska waluta wyraźnie szła w górę. Względem złotego w szczytowym momencie szła w górę o 7 groszy z poziomu 5,24 zł do 5,31 zł.
Dane ze Słowacji
Dzisiaj poznaliśmy odczyt wzrostu produkcji przemysłowej od naszego południowego sąsiada. Odczyt wzrostowy 24,5% to potencjalnie bardzo dobry wynik. Biorąc pod uwagę jednak zeszłoroczny wynik (czyli spadek o 18,6%) łatwo zauważyć, że sumarycznie w te dwa lata produkcja przemysłowa wróciła w okolice z 2019 roku. Mamy zatem rezultat nie bardzo dobry, a niemal dwa lata stracone. Za miesiąc zobaczymy prawdopodobnie jeszcze lepsze wynik, gdyż spadek w kwietniu zeszłego roku był jeszcze wyższy niż w marcu.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Ciekawie na WyspachBył to bardzo ciekawy tydzień na brytyjskiej walucie. W centrum uwagi było posiedzenie Banku Anglii, ale nie tylko. Zacznijmy jednak od tego pierwszego wydarzenia, decydenci z Wysp zauważyli, że gospodarka ruszyła z kopyta i tym samym podnieśli prognozy PKB z 5% do poziomu 7,5%. Póki co nie zmienili też, ani nie zasugerowali potrzeby zmian w polityce monetarnej. Wielu analityków spekulowało, że już teraz Bank Anglii zdecyduje się na przygotowanie rynków na ograniczenie programu QE, które miałoby się rozpocząć już na jesień. Wydaje się jednak, że BoE przyjął znane ostatnio stanowisko bankierów centralnych, a więc wait and see. Dla funta więc posiedzenie było nijakie i nie przyniosło większych zmian w kwotowaniach. Drugim ważnym tematem są wybory w Szkocji. Jeśli wygra ugrupowanie SNP, to możemy oczekiwać starań o kolejne referendum niepodległościowe, na które zgodę musi wyrazić rząd w Londynie. Na ten moment jest to czynnik ryzyka dla funta, ale raczej biorąc pod uwagę, jak Brytyjczycy lubią komplikować w miarę proste sprawy, temat rozłożony na dobrych kilkanaście miesięcy. Kurs GBP/PLN porusza się w ramach kanału wzrostowego, a odpowiednie górne i dolne ograniczenie będą stanowić opór i wsparcie.
Spokojnie na funcieGBP/PLN pozostaje w trendzie spadkowym. Kurs już kilkakrotnie testował wsparcie na poziomie 5,20, ale na razie nie udało się sforsować tego poziomu. Na funcie niewiele się dzieje w ostatnim czasie. Niemniej jednak Wielka Brytania pozostaje prymusem w tempie szczepień i już jakiś czas temu osiągnęła zakładany poziom odporności stadnej. Przynosi to również korzyści w gospodarce, a dane makro ulegają znacznej poprawie. Na razie nie zmienia się polityka monetarna Banku Anglii, który utrzymuje nadal luźną politykę monetarną. Wydaje się, że będzie to kluczowa kwestia dla notowań funta w przyszłości. Jeśli rozpocznie się dyskusja o podwyżkach stóp, czy redukcji programu skupu aktywów to możemy zobaczyć znów pokaz siły brytyjskiej waluty.
W oczekiwaniu na dane z WyspJednak na głównego przegranego w walce ze złotym wyrasta GBP (przynajmniej do połowy kwietnia). Końcówka marca to kurs funta sięgający 5,47 zł, czyli poziomów sprzed brexitowego referendum w 2016 r. Jednak nie zobaczyliśmy już ataku na 5,50 zł, gdyż wtedy na rynku wszystko się odwróciło. Spadki udało się zatrzymać na kilka dni, a potem zarysował nam się naprawdę stromy korytarz spadkowy, który bardzo szybko doprowadził nas niewiele powyżej 5,20 zł. Mówimy więc o 27 groszowej obniżce w 2 tygodnie! Tego było jednak już za dużo nawet jak na „przeszacowanego” w pierwszym kwartale funta. Równie gwałtowna korekta podbiła kurs do 5,274 zł i w tym miejscu powinniśmy teraz szukać górnego ograniczenia zarysowanego (szerokiego, bo aż 7 groszowego) trendu bocznego. Powoli widać apetyt na jego wybicie górą, a w takim wypadku poważnego oporu możemy poszukać dopiero przy 5,30 zł, a następnie powyżej 5,33 zł. Zresztą ten trend może być dla nas wskazówką, że powoli zbliżamy się do końca dobrej passy PLN, który mimo wciąż dostrzegalnego rynkowego risk off, nie pokazuje już szczególnej witalności. We wtorek otrzymamy informacje o wyspiarskim rynku pracy, w środę wskaźniki inflacyjne, a w piątek sprzedaż detaliczną i PMI.
Funt znów w góręChwilowa słabość złotego połączyła się w czasie z lepszymi danymi z Wysp Brytyjskich. W rezultacie byliśmy świadkami wyraźnego ruchu w górę na funcie.
Dobre dane pomagają funtowi
Od rana poznaliśmy wyniki produkcji przemysłowej i PKB z Wielkiej Brytanii. W ciągu roku są to wyraźne spadki, ale niższe niż oczekiwali analitycy. W rezultacie pomimo 7,8% spadku PKB, inwestorzy potraktowali te dane jako korzystne. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że funt od początku kwietnia jest wyraźnie w odwrocie. Staniał względem złotego ponad 20 groszy. Nie może zatem dziwić, że inwestorzy tylko czekali na okazję do realizacji zysków. W rezultacie dzisiejsze lepsze dane spowodowały skokowy wzrost o 5 groszy ceny funta.
Słabsze sygnały z Indii
Wczoraj na rynek trafiły dwie ważne informacje z Indii. Poznaliśmy odczyty inflacji i produkcji przemysłowej. Ceny rosną w tempie 5,52% przy oczekiwanym poziomie 5,4%. Indie są jednym z nielicznych państw podających zmianę cen z dokładnością do dwóch miejsc po przecinku. Jest to najwyższy odczyt od trzech miesięcy, ale wcześniej przez niemal rok inflacja znajdowała się w okolicach 7%, zatem nie są to poziomy, które powinny jeszcze niepokoić inwestorów. Większym problemem jest jednak produkcja przemysłowa. Spada ona w ujęciu rocznym już o 3,6%, to szybciej niż oczekiwane przez analityków 3%. Wynikiem tych danych było osłabienie się indyjskiej rupii względem głównych walut.
Kolejne rekordy kryptowalut
Wczoraj po raz pierwszy bitcoin na dłużej zawitał powyżej poziomu 60 000 dolarów. Jak bardzo oddziałuje to na wyobraźnię użytkowników, świadczy fakt, że już dzisiaj pojawiło się przebicie poziomu 62 500 dolarów. Wielu analityków, szczególnie tych bardziej konserwatywnych, zastanawia się, gdzie są granice tego ruchu. Problem w tym, że skoro dopiero wchodzą w to duże banki inwestycyjne, nie bardzo wiadomo, komu opłaca się przecena na tym rynku. W rezultacie wiele podmiotów jest skłonnych podtrzymywać swoimi środkami tę hossę. Nie powoduje to oczywiście gwarancji dalszych wzrostów.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 - USA - inflacja konsumencka.
Dobre perspektywy strefy euroDzisiejsze dane pochodzące z indeksów koniunktury pokazują gwałtowny wzrost optymizmu wśród managerów odpowiedzialnych za zamówienia. Co ciekawe, pomimo lepszych perspektyw euro jest w odwrocie.
Indeksy koniunktury
Dzisiaj od rana poznajemy indeksy PMI dla usług i przemysłu z najważniejszych gospodarek. Wskaźniki dla Unii Europejskiej niespodziewanie wyskoczyły w górę. Oczekiwano poziomów odpowiednio 57,7 pkt dla przemysłu i 46 pkt dla usług. Odczyt wyniósł jednak 62,4 pkt oraz 48,8 pkt. Biorąc pod uwagę aktualność tych danych i fakt, że podczas ankiet było już wiadomo o kolejnej fali pandemii, jest to zadziwiająco dobry wynik. Najciekawsza jest jednak reakcja rynków, gdzie euro od rana jest w odwrocie względem dolara pomimo bardzo dobrych danych.
Ceny na Wyspach hamują
Poznaliśmy dzisiaj wskaźnik wzrostu cen dla Wielkiej Brytanii. W skali roku inflacja konsumencka rośnie o zaledwie 0,4%. Analitycy spodziewali się wzrostu o 0,8%. Tak niski poziom zmian cen wskazuje na strach producentów przed tym, że klienci po podwyżkach nie kupią i większość cen stoi w miejscu pomimo wyjścia z Unii Europejskiej. Z drugiej strony ceny producentów rosną szybciej, niż oczekiwano, co sugeruje, że koszty jednak idą w górę. Rynki walutowe przyjęły te dane neutralnie.
Zamieszanie w Turcji
Po tym jak Centralny Bank Turcji podniósł niedawno stopy procentowe z 17% na 19%, próbując opanować utratę wartości liry tureckiej oraz przyspieszającą inflację, do gry wtrącił się prezydent Erdogan. Przypomniał on swoją bardzo odważną koncepcję polityki monetarnej, w ramach której zbyt wysokie stopy procentowe napędzają inflację. To, że nauka sugeruje dokładnie odwrotną prawidłowość nie ma tutaj znaczenia. Na stanowisku prezesa banku centralnego pojawił się już nowy, bardziej posłuszny człowiek. Nie zmienia to faktu, że o ile w piątek na zamknięciu notowań za 1 euro płacono 8,6 TRY to dzisiaj trzeba zapłacić już niemal 9,5 TRY, to ponad 10% więcej, a przez moment było jeszcze drożej. Rynki spodziewają się bowiem nagłego cięcia stóp procentowych, które powinno osłabić walutę i już się na to przygotowują.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 - USA - zamówienia na dobra,
14:45 - USA - indeks PMI dla przemysłu.
Ceny rosną szybciejPomimo trudnej sytuacji gospodarczej ceny w dalszym ciągu idą w górę. Obecny poziom ma jeszcze zapas względem górnego limitu celu inflacyjnego, ale jesteśmy coraz bliżej tej bariery.
Inflacja znów przyspiesza
Po trzech miesiącach, kiedy inflacja znajdowała się niemal dokładnie w środku celu inflacyjnego, doszło do wybicia w górę. Dzisiejszy odczyt 3,2% nie przekracza celu, ale znajduje się blisko górnej granicy wynoszącej 3,5%. Jeżeli inflacja będzie dalej rosła, to wzrastać będzie również presja na podwyżkę stóp procentowych. To z kolei będzie tworzyć presję na umacnianie się złotego. Gdy rosną stopy procentowe, waluta zyskuje na wartości, bo atrakcyjniejsze stają się inwestycje oparte o stopę procentową.
Lepsze dane z Wysp
Dzisiaj nad ranem poznaliśmy dane na temat wzrostu PKB w czwartym kwartale. O ile w ujęciu kwartalnym mamy wzrost, o tyle w ujęciu rocznym jest to spadek o 7,3% wobec oczekiwań o 0,5% gorszych. Jest to zatem kolejny sygnał płynący z Wysp Brytyjskich, który pomimo brexitu wypada znacznie lepiej, niż przewidywano. To właśnie dlatego funt brytyjski po opuszczeniu Unii Europejskiej ma bardzo dobrą passę. Dzieje się tak mimo tego, że wyjście ze struktur unijnych jest raczej negatywnym bodźcem dla brytyjskiej gospodarki, a co za tym idzie funta.
Korekta na dolarze
Dzisiaj od rana wraz z kolejnymi szczytami na europejskich głównych parkietach widzimy powrót inwestorów z USA do Europy. Główny indeks Niemiecki DAX osiągnął wczoraj po raz pierwszy w historii poziom 15 000 punktów, uzyskując kolejne historyczne maksimum dla tego instrumentu. Dzisiejsze otwarcie nie rozpoczęło się korektą, co spowodowało optymizm na rynku walutowym. W rezultacie, od rana euro umacnia się względem złotego.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:15 - USA - raport ADP,
14:30 - Kanada - miesięczne PKB,
15:45 - USA - indeks Chicago PMI.
Dobre perspektywy strefy euroDzisiejsze dane pochodzące z indeksów koniunktury pokazują gwałtowny wzrost optymizmu wśród managerów odpowiedzialnych za zamówienia. Co ciekawe, pomimo lepszych perspektyw euro jest w odwrocie.
Indeksy koniunktury
Dzisiaj od rana poznajemy indeksy PMI dla usług i przemysłu z najważniejszych gospodarek. Wskaźniki dla Unii Europejskiej niespodziewanie wyskoczyły w górę. Oczekiwano poziomów odpowiednio 57,7 pkt dla przemysłu i 46 pkt dla usług. Odczyt wyniósł jednak 62,4 pkt oraz 48,8 pkt. Biorąc pod uwagę aktualność tych danych i fakt, że podczas ankiet było już wiadomo o kolejnej fali pandemii, jest to zadziwiająco dobry wynik. Najciekawsza jest jednak reakcja rynków, gdzie euro od rana jest w odwrocie względem dolara pomimo bardzo dobrych danych.
Ceny na Wyspach hamują
Poznaliśmy dzisiaj wskaźnik wzrostu cen dla Wielkiej Brytanii. W skali roku inflacja konsumencka rośnie o zaledwie 0,4%. Analitycy spodziewali się wzrostu o 0,8%. Tak niski poziom zmian cen wskazuje na strach producentów przed tym, że klienci po podwyżkach nie kupią i większość cen stoi w miejscu pomimo wyjścia z Unii Europejskiej. Z drugiej strony ceny producentów rosną szybciej, niż oczekiwano, co sugeruje, że koszty jednak idą w górę. Rynki walutowe przyjęły te dane neutralnie.
Zamieszanie w Turcji
Po tym jak Centralny Bank Turcji podniósł niedawno stopy procentowe z 17% na 19%, próbując opanować utratę wartości liry tureckiej oraz przyspieszającą inflację, do gry wtrącił się prezydent Erdogan. Przypomniał on swoją bardzo odważną koncepcję polityki monetarnej, w ramach której zbyt wysokie stopy procentowe napędzają inflację. To, że nauka sugeruje dokładnie odwrotną prawidłowość nie ma tutaj znaczenia. Na stanowisku prezesa banku centralnego pojawił się już nowy, bardziej posłuszny człowiek. Nie zmienia to faktu, że o ile w piątek na zamknięciu notowań za lirę płacono 8,6 euro to dzisiaj trzeba zapłacić już niemal 9,5 euro, to ponad 10% więcej, a przez moment było jeszcze drożej. Rynki spodziewają się bowiem nagłego cięcia stóp procentowych, które powinno osłabić walutę i już się na to przygotowują.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
13:30 - USA - zamówienia na dobra,
14:45 - USA - indeks PMI dla przemysłu.