Dolar znów zyskujeAmerykańska waluta po raz kolejny zyskuje na wartości. Tym razem pomogły jej dane, głównie lepsza od oczekiwań produkcja przemysłowa. W tle problemy brytyjskiego rynku pracy.
Niespodzianka za Oceanem
Wczorajsze dane z USA składały się z dwóch ważnych serii. O 14:30 były dane o sprzedaży detalicznej. Ta okazała się rosnąć o 0,4% w ujęciu miesięcznym, czyli wyraźnie wolniej niż 0,8%. Publikowane są jednak również dane z pominięciem sprzedaży samochodów. Ta od czasu przejścia na pracę zdalną w niektórych branżach regularnie spisuje się słabiej. Dane bez uwzględnienia samochodów okazały się zgodne z oczekiwaniami. W drugiej turze pojawiła się produkcja przemysłowa. Ta niespodziewanie wzrosła o 0,5%, mimo oczekiwanej stabilizacji. W rezultacie mamy kolejny w ostatnich dniach sygnał umacniający dolara względem euro. Dolar jest obecnie względem euro blisko najwyższych poziomów od końca marca.
Rynek pracy na Wyspach
Wielka Brytania pokazała wczoraj słabsze dane z tamtejszego rynku pracy. Nie chodzi tutaj o problem pokazany ostatnio w publicznych mediach w Polsce, gdzie znowu ogłoszono masowy powrót Polaków do kraju, spowodowany tym, że jest tu dobrze w porównaniu z życiem na emigracji. Dane makroekonomiczne wskazują, że rośnie stopa bezrobocia. Siłą rzeczy przybywa również zasiłków o wniosek dla bezrobotnych. 3,9% to nie jest liczba, która w przypadku osób bez pracy budzi w większości państw niepokój. Należy jednak pamiętać, że to najgorszy rezultat od stycznia 2022 roku. Mamy zatem kolejne krytyczne głosy w coraz popularniejszej w brytyjskich mediach dyskusji o realnych skutkach brexitu. Nie może być jednak aż tak źle, bo funt jest blisko półrocznych maksimów względem euro.
Słabsze dane z Chin
Wczorajsze dane z Państwa Środka pokazują, że problemy gospodarcze mogą grozić nie tylko Europie. Słabiej od oczekiwań wypadł cały pakiet. Produkcja przemysłowa rośnie o 5,6%, a nie jak oczekiwano 10,9%. Mniejszą stratę zanotowała sprzedaż detaliczna, która wzrosła o 18,4% zamiast oczekiwanych 21%. Wolniej rosną również inwestycje w aglomeracjach miejskich. Poziomy tych odczytów nie są co prawda alarmujące. Problemem jest to, jak mocno rozjechały się one z prognozami. Część analityków wskaże oczywiście, że prognozy były dużo wyższe od odczytów z marca. Jest to prawda, ale zarówno w przypadku sprzedaży detalicznej, jak i produkcji przemysłowej kwiecień rok temu był najsłabszym wynikiem od ponad dwóch lat, w związku z czym oczekiwania w odniesieniu do tego miesiąca musiały być niestandardowo wysokie.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Greatbritain
Ceny rosną o "zaledwie” 17,2%Wzrost cen w Polsce owszem jest bardzo wysoki, ale analitycy spodziewali się, że będzie jeszcze wyższy. Ceny spadają za to na Wyspach Brytyjskich. W tle brak regulacji pozwala odbić się w górę kryptowalutom.
Inflacja rośnie, ale wolniej od oczekiwań
Nasz polski płaskowyż inflacyjny jest wyjątkowo pofałdowany. W styczniu wskaźnik wzrostu cen przyspieszył z 16,6% na 17,2%. Biorąc pod uwagę oczekiwania na poziomie 17,6% to i tak nieźle wyszło. Co ciekawe, rynek uznał, że niższa od oczekiwań inflacja to informacja dobra dla polskiej waluty. Logika stojąca za tym wnioskiem jest dość prosta. Rada Polityki Pieniężnej i tak nie weźmie tych danych pod uwagę na kolejnych posiedzeniach a mniejszy wzrost cen to lepsza informacja dla gospodarki. Problemem może się okazać odczyt za luty. W lutym zeszłego roku zaczęły działać tarcze antyinflacyjne, więc punkt odniesienia dla dużego wzrostu jest bardzo korzystny. Straszenie jednak 20% inflacją wydaje się nadużyciem.
Ceny w Wielkiej Brytanii
Wczoraj poznaliśmy również ważny odczyt z Wysp Brytyjskich. Inflacja konsumencka spowolnił do 10,1%. To wynik o 0,4% niższy niż miesiąc temu i 0,2% niższy od oczekiwań. To, co jest jednak najważniejsze, to spadek cen w ujęciu miesięcznym oraz spadek inflacji bazowej z 6,3% na 5,8%. Pokazuje to stabilizację sytuacji. W rezultacie wczoraj byliśmy świadkami przeceny funta z okolic 5,41 zł na 5,36 zł. Waluta traciła, gdyż po tych odczytach inwestorzy przestali wierzyć w dalsze silne podwyżki stóp procentowych przez Bank Anglii. Skoro nie będzie wyższych stóp procentowych to perspektywy stóp zwrotu z instrumentów i niskim ryzyku spadają, a kapitał szuka lepszych miejsc do inwestowania.
Mniej regulacji to kryptowaluty w górę
Wczoraj w górę wyraźnie szedł rynek kryptowalut. Większość analityków w swoich komentarza łączy ten wzrost z odsunięciem regulowania tego rynku za oceanem. Wzrost o 10% w tak krótkim czasie nie jest niczym standardowym nawet na tak zmiennym rynku jak kryptowaluty. Należy jednak pamiętać, że próby regulowania tych aktywów mogą powrócić. Biorąc pod uwagę fakt, jak regulowany jest rynek finansowy, nie można zakładać, że standardy te nie będą przekładane na kryptoaktywa. Każda taka regulacja na istotnym rynku, a takim oczywiście jest USA, będzie ciągnęła za sobą ryzyko wyprzedaży.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 – strefa euro – publiczne wystąpienie szefa Bundesbanku,
14:30 – USA – wnioski o zasiłek dla bezrobotnych.
Brytyjczycy zapowiadają kryzysBank Anglii podnosi stopy procentowe o 0,75%. Z drugiej strony mamy zapowiedź nadchodzącego spowolnienia gospodarczego, co osłabia funta. Czesi nie zmieniają stóp procentowych. W tle spada cena gazu.
Wielka Brytania podnosi stopy
Brytyjczycy zrobili dużo zamieszania zapowiedziami oryginalnych działań w polityce monetarnej. Wczorajsza decyzja Banku Anglii była jednak względem stóp procentowych mocno standardowa. Wydawać by się mogło, że wzrost o 0,75% będzie elementem umacniającym funta. Sam wzrost owszem, ale w wystąpieniu publicznym prezes Banku Anglii straszył długotrwałą recesją. Wskazywano ponadto, że pozostawienie stóp procentowych niżej i niewalczenie z inflacją tylko pogorszy sytuację. Inwestorzy postanowili uciekać z funta. Na wczorajszej przecenie funt tracił niemal 1,5% względem euro. Większe straty kurs funta miał względem dolara. Powodem był fakt, że kurs euro spadał względem amerykańskiej waluty.
W Czechach bez zmian
Wczoraj zgodnie z oczekiwaniami nasi południowi sąsiedzi utrzymali na niezmienionym poziomie stopy procentowe. Poziom 7% w przypadku stopy procentowej jest najwyższy w tym millennium. Brzmiałoby to lepiej, gdyby inflacja również nie miała takiego osiągnięcia. Problem w tym, że w szczycie inflacji z lat 1997-1998 inflacja była znacznie niższa niż obecnie, a stopy procentowe były dwukrotnie wyższe. Pokazuje to, że obecna strategia walki z rosnącymi cenami jest zupełnie inna niż wtedy. Z drugiej strony inwestorzy wczoraj kupowali koronę czeską mimo braku podwyżki stóp.
Dołek cen gazu
W tym tygodniu mieliśmy jeszcze jedno ważne wydarzenie. Ceny gazu pierwszy raz od maja spadły poniżej poziomu 125 euro za megawatogodzinę. Biorąc pod uwagę, że szczyt był w okolicach 340 euro, jest to istotna różnica. Jest to szczególnie ważne, biorąc pod uwagę problemy z inflacją. Wzrost cen w ciągu roku nie jest już aż tak szalony, zatem i presja na wzrost cen jest niższa. Dla konsumentów jest to z kolei szansa, że jeśli tendencja się utrzyma, wzrost kosztów ogrzewania nie będzie tak wysoki, jak jeszcze niedawno sądzono.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na indeksy koniunktury ze strefy euro, oraz:
13:30 – USA – sytuacja na rynku pracy.
Euro za 4,66 złNie tylko ceny ropy naftowej są problemem. Zasysanie kapitału za ocean powoduje odwrót inwestorów również od złotego. Słabsza waluta tylko pogłębia problemy inflacyjne.
Złoty w odwrocie
Rynek czeka na decyzję FED, a inwestorzy spodziewają się jednorazowej podwyżki stóp nawet o 0,75%. Byłaby to najwyższa jednorazowa zmiana od niemal 3 dekad. Z drugiej strony obecna sytuacja jest właśnie tak wyjątkowa. Szczególnie biorąc pod uwagę, jak długo Rezerwa Federalna starała się unikać problemu, mając nadzieję, że problem sam się rozwiąże. Nie można być zdziwionym, że problem się nie rozwiązał. Oczekiwania inwestorów powodują jednak, że kapitał płynie już do USA. To z kolei mocno przeszkadza polskiej walucie, która od kilku dni wyraźnie traci na wartości. Dzisiaj za euro płaci się już 4,66 zł.
Słabsze dane z Wysp Brytyjskich
Dzisiejsze dane pokazują pewne problemy brytyjskiego rynku pracy. Stopa bezrobocia wbrew oczekiwaniom nie spadła do 3,6%, co więcej wzrosła do 3,8%. Nadal są to jednak niskie poziomy, nawet dla tej gospodarki. Do tego dochodzi kwestia wzrostu płac. Rosną one wolniej, niż sądzono. Jest to szczególnie problematyczne, konfrontując wzrost wynagrodzeń z inflacją. Ta w ostatnim miesiącu wyskoczyła do 9%. Oznacza to, że płace rosną 2,2% wolniej. To wyraźny spadek możliwości nabywczych społeczeństwa. Inwestorzy również mniej wierzą w funta. Po tych danych byliśmy świadkami wyraźnej przeceny. Obecnie funt jest najsłabszy względem euro od przełomu września i października.
Kolejne dołki kryptowalut
Ostatnie dni były bardzo trudne dla rynku kryptowalut, już w weekend było widać wyraźne wycofywanie się inwestorów. Prawdziwy problem pojawił się dopiero w poniedziałek. Kurs głównej kryptowaluty rano wynosił jeszcze 27 000 dolarów, by w nocy otrzeć się o zaledwie 21 000 dolarów. Przy okazji pojawiły się problemy kilku dużych uczestników rynku. Niewykluczone, że będziemy świadkami bankructwa jednego z nich. Tego typu wydarzenia zawsze były dużym problemem dla tego rynku. Kolejnym jest wzrost rentowności obligacji, które to zasysają kapitał inwestycyjny z rynków ryzykownych. To ten proces zdaniem większości analityków odpowiada za słabość kryptowalut.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
PLN w relacji do GBPZłoty w relacji do funta zdecydowanie się umacnia. Utworzył się silny trend spadkowy, który spycha kurs do poziomu poniżej 5,50. BoE podniósł w tym tygodniu stopy procentowe o 25 pkt bazowych, tyle tylko, że przy tym wylał całe swoje obawy o przyszłość brytyjskiej gospodarki. PKB ma ostro hamować, a do tego koniunktura ma być podatna na wiele szoków. Podniesione zostały prognozy inflacji, ale zaraz za tym padły stwierdzenia wybijające z głów inwestorów oczekiwania wyższych stóp procentowych na Wyspach. Można by rzec, że to idealna recepta na osłabienie własnej waluty. I to się zdecydowanie udało, a funt tracił po posiedzeniu niemal 2% np. do USD. Poza tym to pierwszy bank centralny, który jasno głosi, że kosztem walki z inflacją będzie recesja. Wydaje się więc, że trend spadkowy na parze GBP/PLN ma szansę być kontynuowany, szczególnie po przebiciu wsparcia na poziomie 5,50. Do balastów funta należy dołożyć też kwestię polityki, a więc wyborów w Irlandii Północnej, gdzie wygrywają kandydaci postulujący odłączenia się od Zjednoczonego Królestwa.
Polska znów z najniższymi stopami w regionie Wczorajszy wzrost stóp procentowych na Węgrzech ponownie spowodował, że Polska ma niższe stopy nie tylko od Czechów, ale i od Węgrów. Co więcej, różnica jest tak duża, że utrzymując tempo, potrzebujemy dwóch podwyżek, by nadrobić dystans.
Ceny rosną na Wyspach
Poranny odczyt inflacji konsumenckiej z Wielkiej Brytanii pokazał nam dobitnie, dlaczego w zeszłym tygodniu podnoszono stopy procentowe. Biorąc pod uwagę wzrost cen o 6,2% w skali roku, czyli 0,7% więcej niż miesiąc temu i 0,3% więcej niż oczekiwania analityków, wciąż możemy mieć wątpliwości, czy wzrost o 0,25% nie był zbyt ostrożny. Z drugiej strony główny partner handlowy Brytyjczyków, czyli strefa euro, wciąż udaje, że problemu nie ma i prowadzi swoistą wojnę walutową. Jeżeli wyspiarze zbyt szybko podnosić będą stopy procentowe, to będą cierpieć z powodu nadmiernie umacniającego się funta. W rezultacie pomimo opuszczenia Unii Europejskiej dalej pozostają w pewnym sensie zakładnikiem jej polityki.
Bezrobocie bez zmian
Dzisiaj zgodnie z oczekiwaniami rynków zobaczyliśmy wynik bezrobocia na poziomie 5,5%. Nie są to jeszcze poziomy sprzed pandemii, kiedy to bezrobocie wynosiło zaledwie 5%, ale już dużo do tego nie brakuje. Tym bardziej biorąc pod uwagę opublikowany ostatnio wzrost zatrudnienia. Jeżeli tempo to się utrzyma, w te wakacje powinniśmy znowu znaleźć się na podobnych poziomach. Należy pamiętać, że w Polsce mierzymy bezrobocie rejestrowane. Na Zachodzie znacznie popularniejsza jest metoda BAEL. Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności odrzuca osoby zarejestrowane jako bezrobotne, ale nieszukające aktywnie zatrudnienia. W tej metodzie nagle bezrobocie spada w Polsce poniżej 3%.
Węgry podnoszą stopy procentowe
Wzrost stopy procentowej na Węgrzech nie powinien nikogo dziwić. W końcu spodziewali się tego właściwie wszyscy analitycy. Zdziwiła natomiast wysokość samej podwyżki. Wczoraj główna stawka wzrosła z 3,4% na 4,4%. Była to podwyżka wyższa od oczekiwań o 0,25%. Tym samym Węgry nie dogoniły naszego lokalnego lidera wzrostu stóp, którym są Czechy, ale brakuje im do poziomów z Pragi 0,1%, a nie 1% jak Polsce. Pokazuje to tylko, jak bardzo banki centralne boją się zwiększonej inflacji wywołanej nagłymi wzrostami cen paliw.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
GBP bliżej statusu bezpiecznej waluty Funt brytyjski może nie jest walutą uznawaną za bezpieczną, ale z pewnością jest bliski tego statusu, o czym świadczy utrzymywanie wartości w przypadku konfliktów, czy innych stanów niepewności na rynkach. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że wyjście ze strefy euro i autonomia powinny pomóc, by taki status save haven w najbliższych miesiącach mieć. Wiadome jest, że od wielu lat top aktywów bezpiecznych stanowią te same aktywa, ale nie znaczy to, że są one już tak na stałe. Brytyjska gospodarka jest silna, a biorąc pod uwagę, co się dzieje obecnie na świecie, ma również odpowiednią siłę militarną, by reagować. Nie dziwi więc fakt sporych wzrostów GBP/PLN w ostatnich dniach i siły (utrzymywania wartości) GBP również na szerokim rynku. Kurs skoczył aż do poziomu 5,62, czyli najwyższego od listopada. Dzisiaj obserwujemy podobnie jak na innych parach powiązanych z PLN odreagowanie, w efekcie kurs spada kilka groszy w dół. Jeśli chodzi o fundamenty obu walut, to są one podobne, mowa o politykach monetarnych, gdzie oba banki centralne są w fazie podnoszenia stóp procentowych.
Złoty silny wobec GBPZłoty jest również silny w relacji do funta brytyjskiego. Mimo że Bank Anglii po raz drugi podniósł stopy i tym samym ruszył z trudnym procesem odchodzenia od luźnej polityki monetarnej, wcale nie przełożyło się to na umocnienie funta. Dobrze obrazuje zadziwiającą niechęć inwestorów do brytyjskiej waluty sytuacja na parze EUR/GBP, gdzie kurs podąża na północ, mimo że twarde fakty powinny wpływać na nieco inną tendencję. EBC jedynie widzi problem inflacji, a Bank Anglii z nią już walczy, zacieśniając politykę monetarną. Być może jednak, biorąc pod uwagę całkiem niezłą sytuacją gospodarczą na Wyspach, wierzyli w szybsze tempo zacieśniania i stąd rozczarowanie. Niemniej jednak sytuacja na parze GBP/PLN jest jasna i dominuje trend spadkowy, który spycha kurs o prawie 15 groszy w dość krótkim czasie. Pierwszym ważnym wsparciem będzie dopiero poziom 5,35 i tutaj możemy oczekiwać jakiejś reakcji kupujących.
Własne ścieżki GBPFunt dalej podąża własnymi ścieżkami. Po pierwsze trend spadkowy z przełomu roku był znacznie łagodniejszy niż w pozostałych przypadkach, po drugie jako jedyny nie respektował dołka zarysowanego 13 stycznia. Dopiero 5 dni później udało się zatrzymać spadki wobec złotego. Później obserwowaliśmy jeszcze jedną próbę wyjścia dołem, tym razem już nie udaną, co ostatecznie zakończyło opisywany trend. Ten tydzień to już dynamiczne wzrosty na parze GBPPLN, funt potrzebował zaledwie pięciu sesji, by podrożeć o 10 groszy. Tym samym wyszedł na tegoroczne szczyty. By znaleźć droższego szterlinga, musimy się cofnąć do końca listopada, przy czym warto zauważyć, że kolejny istotny opór jest dopiero 50 groszy wyżej.
Niespodzianka na GBPPLNNa funcie mamy do czynienia z pewną niespodzianką. Wyraźnie nie ma on ostatnio za sobą dobrej passy, choć fundamentalnie wiele rzeczy tam się ładnie spina. Coraz niższe bezrobocie, gospodarka, która chce się rozwijać, bank centralny, który wreszcie normalizuje politykę pieniężną. I pandemię, która wydaje się, że wreszcie zaczyna odpuszczać. Wiele wskazuje na to, że szterling ma wszystkie karty po swojej stronie i skoro jest w tym momencie tak nisko, to tylko po to, by zarysować dołek. Ten teoretycznie widzimy na wykresie GBPPLN, ale później też obserwujemy jakiś taki brak werwy, by ruszyć do góry. Zarówno ostatnie lokalne minimum, jak i szczyt znalazły się poniżej swoich poprzedników, co może sugerować, że to nie jest jeszcze moment na odwrócenie trendu. Z drugiej strony, jeśli uda się w przyszłym tygodniu wybronić zarysowany dołek (najlepiej bez kolejnego testu), to strona popytowa zyska potężny argument za umocnieniem funta.
Ceny znów przyspieszająDane o inflacji stały się ostatnio niezwykle popularne. Wczorajszy odczyt inflacji bazowej nie napawa jednak optymizmem. Pokazuje on, że nawet wyłączając elementy najbardziej zmienne, inflacja wciąż przyspiesza.
Inflacja bazowa w Polsce
Wczoraj poznaliśmy odczyt inflacji bazowej. Jest to wskaźnik oczyszczony o wpływ cen najbardziej zmiennych. Na szczególną uwagę zasługuje odczyt bez cen żywności i energii. Intuicyjnie wydawać by się mogło, że to właśnie te towary odpowiadają za większość problemów. Nie jest to do końca prawdą. Nawet bez nich ceny rosną o 5,3% w skali roku. Jest to wynik nie tylko o 0,6% wyższy niż przed miesiącem, ale również o 0,1% wyższy od oczekiwań. Jeżeli dodać do tego zamieszanie z cenami energii, to kolejne miesiące mogą być niemiłą niespodzianką. Wielu analityków wskazuje na to, że potencjalnie lepsze plony mogą być pierwszym sygnałem stabilizującym ceny.
Lepsze dane z Chin
Odczyt chińskiego PKB pozytywnie zaskoczył rynki. 4% wzrostu PKB to nie jest wynik, który na tle ostatnich lat budzi w Chinach szczególne wrażenie. Z drugiej strony oczekiwania wynosiły 3,6%, zatem jest to wyraźne przekroczenie prognoz. Rok temu był to wynik 6,5% i było to odbicie po pierwszej fali covidu. Na rynku walutowym chiński juan ostatnimi czasy wyraźnie zyskuje i to nawet względem dolara. Z dzisiejszych poziomów niewiele brakuje mu do grudniowych szczytów a tym samym do najwyższych poziomów od 2018 roku.
Dobre sygnały z brytyjskiego rynku pracy
Poranny pakiet danych z Wysp Brytyjskich tylko potwierdził korzystne prawidłowości. Stopa bezrobocia spadła do 4,1% pomimo oczekiwanej stabilizacji na poziomie 4,2%. Przy okazji ubyło wniosków o zasiłek dla bezrobotnych o 43 tysiące w ciągu miesiąca. Pensje rosną w tym samym czasie średnio o 4,2%. Jest to niestety wynik niemal 1% niższy od inflacji, która dość niespodziewanie wyraźnie wyskoczyła w górę w ostatnim miesiącu. Nie zmienia to faktu, że funt wciąż oscyluje blisko swoich najwyższych poziomów względem euro od czasu wyjścia z UE.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – USA – indeks NY Empire State.
Aktywny koniec tygodniaMiniony tydzień dość niespodziewanie zakończył się bardzo ciekawym piątkiem. Dane zarówno z Wysp Brytyjskich, jak i zza oceanu namieszały trochę na walutach. Na rynku surowcowym widać kolejne wzrosty na ropie.
Słabsze dane z USA
Piątkowe dane z USA pokazują, że gospodarka wcale nie jest w tak dobrym stanie, jak sądzono. Poznaliśmy słabsze od oczekiwań zarówno odczyty sprzedaży detalicznej, jak i produkcji przemysłowej. Siłą rzeczy, jak to często bywa przy słabszej produkcji przemysłowej, również wykorzystanie mocy produkcyjnych nie spełniło oczekiwań inwestorów. Na dobicie pojawił się jeszcze Raport Uniwersytetu Michigan, który we wstępnych danych pokazał wynik 68,8 pkt, co było rezultatem słabszym, niż przewidywano. Pomimo tych danych dolar pod koniec tygodnia zyskiwał trochę na wartości. Była to raczej korekta osłabień, które miały miejsce w środę niż realna siła tej waluty.
Dobre dane z Wysp
W piątek zobaczyliśmy dwa ważne odczyty z Wielkiej Brytanii. Wzrost PKB wynosi obecnie 8% w ujęciu rocznym. Potencjalnie brzmi to jak niesamowity sukces. Warto jednak pamiętać, że rok temu mieliśmy nawet większą recesję. Nie jesteśmy jeszcze zatem nawet na poziomie z 2019 roku. Nie zmienia to faktu, że inwestorzy się cieszą, bo poprawa jest szybsza, niż oczekiwali. Produkcja przemysłowa również rośnie szybciej, niż przewidywano. Nie może zatem dziwić, że ostatnimi dniami funt jest na kolejnych najwyższych poziomach względem euro od opuszczenia struktur unijnych.
Ropa naftowa na kolejnych szczytach
Pomimo rekordowych zakażeń koronawirusem na świecie na rynkach nadal panuje optymizm. Widać to dobrze przynajmniej po walutach krajów rozwijających się, w tym Polski. Złoty od kilku tygodni, mimo sytuacji pandemicznej, zyskuje na wartości. Nie inaczej jest na rynku ropy naftowej. Surowiec kwotowany w Londynie przebił już zeszłoroczne szczyty. Amerykańska ropa nie jest jeszcze aż tak droga, ale niewiele jej brakuje do zeszłorocznych szczytów. Jest to bardzo słaba wiadomość dla osób, które liczyły na niskie ceny paliw.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych brak ważnych odczytów.
Funt sobie dobrze radzi Trochę inaczej prezentuje się obraz GBP/PLN i jest to głównie zasługa radzącego sobie naprawdę dobrze na szerokim rynku szterlinga. A jego witalność to w sporej mierze także zasługa banku centralnego, tylko tym razem Banku Anglii. Wyspiarscy decydenci jako pierwsi z ważniejszych graczy zdecydowali się na podniesienie kosztu pieniądza (i to przed wygaszeniem programu skupu aktywów). To daje GBP przewagę na rynku i sprawia, że nawet „odrodzony” PLN nie jest jeszcze w stanie znacząco popchnąć kursu funta na południe. Mimo wszystko po wyznaczeniu przed samymi świętami lokalnego szczytu poniżej 5,50 zł notowania tej pary wykazują coraz większą chęć na wyjście dołem z szerokiej konsolidacji. Trwałe wybicie wsparcia w okolicach 5,45 zł może być sygnałem dla marszu w kierunku 5,40 zł.
Na wykresie GBP ciekawieCiekawie wygląda sytuacja na funcie. Z jednej strony ostatnie ruchy nie wyglądają na olbrzymie, z drugiej jest to raczej efekt skali. Brytyjska waluta w ostatnim czasie zaliczyła rajd od 5,37 zł do 5,62 zł i z powrotem, co trzeba przyznać, nie za często się zdarza. Od momentu zarysowania dołka 8 grudnia, szterling jednak sukcesywnie zyskuje wobec złotego. Sama wczorajsza decyzja spowodowała ruch o 3 grosze do góry. Bank Anglii postanowił wczoraj zaskoczyć inwestorów decyzją o podniesieniu głównej stopy procentowej o 15 p.b., do poziomu 0,25%. Ma to fundamentalne znaczenie, ponieważ Brytyjczycy są pierwszym dużym bankiem centralnym, który postanowił wykonać taki ruch. Warto tu przypomnieć, że pierwsze przecieki, iż Bailey i spółka rozważają to posunięcie, pojawiły się już w wakacje. Od tego czasu BoE zrobił dużo, by przekonać rynki, że to nie do końca prawda. Ostatecznie strach przed inflacją okazał się silniejszy niż przed kolejnymi lockdownami. Jeżeli ta retoryka zostanie w następnych tygodniach podtrzymana, możemy być świadkami całkiem solidnego rajdu na funcie.
Mocny spradek na funcie Dużo się również dzieje wokół brytyjskiej waluty. Funt mocno stracił po ostatnim posiedzeniu banku centralnego Wielkiej Brytanii. BoE wstrzymał się z decyzją odnośnie podwyżki stóp procentowych, co mocno rozczarowało inwestorów. Niemniej jednak ostatnie wskazania inflacji CPI na Wyspach rozbudziły znów oczekiwania, że na grudniowym posiedzeniu niespodzianki już nie będzie, a Bank Anglii zdecyduje się na rozpoczęcie zacieśniania monetarnego. Analitycy oczekują raczej ruchu na stopach procentowych, ale niewykluczone jest też ograniczenie skupu aktywów. Funt więc w najbliższych dniach, aż do posiedzenia BoE, powinien być atrakcyjny do zakupu, co w zderzeniu ze słabością złotego powinno wskazywać na to, że powinniśmy szukać dużo wyższych poziomów na parze GBP/PLN. Dzisiaj kurs osiągnął już poziom 5,5760, ale nie wykluczone, że jeśli sytuacja na całym szerokim rynku nie ulegnie zmianie, możemy być świadkami dalszego szukania maksimów. Zagrożenia? Na pewno ciągle nierozwiązany konflikt z UE, czy to o tereny łowieckie, czy kwestię Irlandii, a także brak działań w polityce monetarnej na kolejnym posiedzeniu.
Funt najdroższy od ponad 5 latZłotówka wciąż jest w odwrocie z powodu ucieczki kapitału ze strefy euro. Zyskuje nie tylko dolar, któremu dane pozwalają osiągać kolejne szczyty. Na fali wzrostu oczekiwań podwyżek stóp w górę idzie funt i notuje istotne rekordy.
Lepsze dane pchają dolara
Ostatnimi dniami niemal codziennie widzimy nowe szczyty dolara. Wczorajsze zawdzięczamy najprawdopodobniej dobrym danym makroekonomicznym. Sprzedaż detaliczna rośnie o 1,7% wobec oczekiwanych 1,4%. Z kolei produkcja przemysłowa wzrosła o 1,6% wobec oczekiwanych 0,7%. Efektem tych danych jest dalsze umacnianie się dolara. Za jedno euro płaci się już tylko dolara i trzynaście centów. Dolar drożeje również względem złotego. Jego cena osiągnęła dzisiaj już 4,12 zł.
Wzrost cen na Wyspach
Rano poznaliśmy wskaźnik inflacji w Wielkiej Brytanii. Jak niemal wszystkie odczyty w tym miesiącu również ten przekroczył oczekiwania analityków. Ceny rosną o 4,2% w ujęciu rocznym, co jest wzrostem o ponad procent w skali miesiąca. Analitycy przyjmują to jednak za dobrą wiadomość, widząc przestrzeń do podwyżek stóp procentowych na Wyspach. To właśnie te oczekiwania powodują, że funt zyskuje na wartości. Wzrosty są na tyle silne, że jesteśmy obecnie świadkami kolejnych maksimów funta względem euro od początku brexitu. Funt jest również najdroższy względem złotego osiągając 5,53 czyli najwyższy poziom od ponad 5 lat.
Węgrzy podnoszą stopy procentowe
Bank Węgier kontynuuje politykę stabilnych, aczkolwiek wolnych, wzrostów stóp procentowych. Na wczorajszym posiedzeniu podniesiono stopy zgodnie z oczekiwaniami o 0,3%. Wartość ta może wydawać się relatywnie nieduża, ale trzeba pamiętać, że Węgrzy konsekwentnie podnoszą stawki. Obecnie wynosi ona 2,1% i jest o 0,85% wyższa niż w Polsce. Ruch ten został doceniony przez rynki, a forint zyskiwał po publikacji. Najwyraźniej część inwestorów obstawiała niższy wzrost stóp na tym posiedzeniu. Poprzednim razem stopy rosły o 0,15%, aczkolwiek przyspieszenie inflacji z pewnością powoduje większą presję na wzrost stóp.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:30 – Kanada – inflacja konsumencka,
14:30 – USA – pozwolenia na budowę domów.
Problemy GBPZły czas krajowej waluty widoczny jest również na parze GBP/PLN, która dociera do poziomu 5,43. O słabości złotego powiedzieliśmy już niemal wszystko warto w tym miejscu powiedzieć także o problemach brytyjskiej waluty. Funt nie jest w ostatnich dniach zbyt pożądany przez inwestorów i jest to kwestia rozczarowującego posiedzenia Banku Anglii, który mimo zapowiedzi nie podniósł stóp procentowych. Rozkład głosów 7-2 na korzyść utrzymania stóp powoduje, że na ten moment trudno oczekiwać jakiegoś ruchu na kolejnym posiedzeniu. Do tego dochodzą ponowne kłopoty brexitowe i znów ostra wymiana zdań z UE w kwestii Irlandii. Jak zakończy się ten wątek nie wiemy, niemniej jednak niepewność, która może towarzyszyć temu będzie skłaniała inwestorów do wyprzedaży brytyjskiej waluty. Nie znaczy to oczywiście, że GBP w relacji do złotego może się osłabić, bo jednak w dużo większych tarapatach jest obecnie polska waluta. Trend wzrostowy, który widzimy na GBP/PLN może wywindować kurs w okolice 5,45, a nawet 5,50.
Największe rozczarowanie tygodnia Brytyjski funt jest chyba największym rozczarowaniem ostatniego tygodnia. Jak po EBC absolutnie nikt się nie spodziewał racjonalnych działań, tak BoE w pewnym momencie rozpaliła mocno oczekiwania co do normalizacji polityki pieniężnej. Głośne deklaracje o świadomości, że inflacja na Wyspach może przekroczyć 5%, zostały odebrane jako zapowiedź nawet podniesienia stóp procentowych. Nic takiego nie miało jednak miejsca, a za tym scenariuszem opowiedziało się zaledwie dwóch członków MPC. Na kanwie tych wydarzeń funt najpierw dynamicznie się umocnił, wybijając się chwilowo ponad obecnie obowiązujący kanał spadkowy. Potem jednak równie spektakularnie został przeceniony po ogłoszeniu decyzji BoE. Obecnie funt kieruje się w okolice 5,34 zł, gdzie czeka na niego wydaje się istotne wsparcie. Patrząc na sytuację geopolityczną (spór z Francją) oraz pandemiczną, ciężko liczyć w tych okolicach na jakieś gwałtowne odbicie. Na pewną korektę i przynajmniej chwilową konsolidację można jednak już oczekiwać.
Czy Bank Anglii zaskoczy?Wielka Brytania także czeka na przyszłotygodniowe posiedzenie banku centralnego. Różnica jest jednak taka, że w tym wypadku nie można wykluczyć, że Brytyjczycy już teraz podejmą kluczowe decyzje i rozpoczną proces zacieśniania polityki pieniężnej. Oczekiwania tego ruchu wyraźnie widać na wykresach, również tym powiązanym ze złotym. Kurs GBPPLN przez większość września znajdował się w wąskim kanale wzrostowym o dość stromym nachyleniu. Co istotne, jego wyłamanie wcale nie zakończyło się zmianą trendu. Dość szybko zareagowało wsparcie przy 5,33 zł, które zapoczątkowało kolejną falę w górę. Obecnie jesteśmy już 13 groszy wyżej i wciąż tkwimy powyżej linii trendu. Co ciekawe, ta ma podobny kąt nachylenia, co wrześniowy kanał, sugeruje to, że i zasięgi w obu przypadkach mogą być podobne. Oczywiście wiele zależy od Banku Anglii, który jak wiemy, lubi ostatnio zaskoczyć i mocno namieszać w sytuacji na funcie.
Pobrexitowa rzeczywistość W naszym zestawieniu chciałem jeszcze zwrócić uwagę na parę GBP/PLN. Funt już od jakiegoś czasu podąża w pewnym stopniu własną ścieżką, chociaż oczywiście nie ignoruje ważnych wydarzeń, jak choćby działania władz monetarnych. Jednak w przeciwieństwie do innych par powiązanych ze złotym (które wtedy wyznaczały lokalne albo roczne maksima) kurs funta na koniec września podążał na południe, docierając poniżej 5,34 zł. Nie robiło to na nikim szczególnego wrażenia, gdyż miesiąc wcześniej był on nawet 10 groszy niżej. Odreagował jednak te spadki w imponujący sposób, aby następnie otrzymać cios ze strony RPP. Mimo wszystko jeszcze silnej zareagował na niezapomniane wystąpienie prezesa NBP, ocierając się tym samym o 5,44 zł, czyli najwyższych poziomów od przełomu marca i kwietnia. Rynek w tym momencie się opamiętał i skierował kurs w okolice 5,40 zł, do których to (z pewnymi wahaniami) przyspawał się w tym tygodniu, tworząc krótkotrwałą konsolidację. Krótkotrwałą, ponieważ w trakcie dzisiejszej sesji próbuje ją wybić górą, kierując się na 5,41 zł, a po ich pokonaniu otworzy się droga w kierunku ostatnich szczytów. Patrząc na pozostałe pary, wydaje się to mało prawdopodobnym scenariuszem, ale w przypadku GBP nie warto niczego wykluczać. Witalność funta jest czymś coraz bardziej niezwykłym w kontekście problemów, z którymi musi się w ostatnim czasie mierzyć pobrexitowa wyspiarska gospodarka.
Zderzenie polityk monetarnych Warto również spojrzeć na główną parę walutową świata. Tutaj dominuje silny trend spadkowy, który spycha EUR/USD coraz to niżej. Głównym argumentem, jaki się tutaj pojawia, jest zderzenie polityk monetarnych. Fed jest blisko decyzji o zacieśnianiu monetarnym, podczas gdy EBC jeszcze tego tematu nie ma nawet na tapecie. W kontekście decyzji Fed kluczowe wydają się dzisiejsze dane makro, które mogą “przyklepać” ogłoszenie taperingu na listopadowym posiedzeniu. Mowa o danych z rynku pracy, które poznamy o 14.30. Z całego pakietu najważniejsze zdają się statystyki odnośnie odtworzonych miejsc pracy po pandemii. Analitycy oczekują poziomu 0,5 mln. Jeśli przynajmniej taki wynik zostanie opublikowany, to dolar powinien zyskać nowe paliwo do wzrostów. Przypomnijmy, że miesiąc wcześniej właśnie ta liczba mocno rozczarowała inwestorów, co przesunęło w czasie oczekiwania odnośnie ogłoszenia redukcji QE. Fed jest delikatnie mówiąc pod ścianą, bo inflacja w USA mocno rośnie, a rosnące ceny surowców powodują, że presja na dalszy wzrost cen absolutnie nie spada. Czy bank centralny dostanie dzisiaj kolejny argument za zacieśnieniem monetarnym? Okaże się już niebawem. Dobre dane mogą spowodować osunięcie się kursu EUR/USD poniżej 1,15.
Indeksy koniunktury kontrolują rynekWczorajszy dzień upłynął wyraźnie pod dyktando indeksów koniunktury. To, co było charakterystyczne w tych danych, to duży spadek optymizmu w branży usługowej zarówno na Wyspach, jak i w USA. Być może to nawrót strachu przed lockdownem.
Indeksy koniunktury z Unii
Opublikowane wczoraj indeksy koniunktury, w postaci wstępnych wyników indeksów PMI dla przemysłu i usług pokazują istniejący od kilku odczytów trend. Optymizm w przemyśle jest wciąż wysoki, gdyż firmy wierzą w odbicie popandemiczne, ale co ważniejsze coraz bliżej tego wskaźnika jest indeks dla usług. Te z kolei, po tym jak uderzyła w nie pandemia, miały bardzo słabe wyniki. Mówimy tutaj szczególnie o Europie, gdyż w wielu innych regionach optymizm w usługach nie spadł aż tak mocno. Dane te oprócz wpasowania się w korzystny trend miały jeszcze jedną cechę. Były delikatnie słabsze od oczekiwań. Co ciekawe, inwestorzy musieli spodziewać się większych spadków, bo publikacja przełożyła się na umocnienie się euro względem głównych walut w tym dolara.
Na Wyspach optymizm spada
Dużym zaskoczeniem były dane z Wielkiej Brytanii. O ile subindeks dla przemysłu był blisko oczekiwań, a nawet je przekroczył, o tyle subindeks dla usług zawiódł. Analitycy oczekiwali 59 pkt, wynik wyniósł zaledwie 55,5 pkt. Teoretycznie może się wydawać to niewielką różnicą, ale należy pamiętać, że w tym badaniu swoistym zerem, czyli poziomem rozdzielającym rozwój od recesji, jest poziom 50 pkt. Widać zatem wyraźnie, że w Wielkiej Brytanii mamy do czynienia z pewnym problemem, który prędzej, czy później może rozlać się na twarde dane.
Problemy za oceanem
Jeżeli ktoś malował już piękne obrazy rozwoju amerykańskiej gospodarki wychodzącej z kryzysu szybciej od oczekiwań, to powinien się chwilę zastanowić. Indeksy dla przemysłu i dla usług wypadły wyraźnie gorzej od oczekiwań. Obydwa indeksy są wciąż wyraźnie powyżej poziomu 50 pkt rozdzielającego przewagę odpowiedzi pozytywnych od negatywnych, ale dystans ten wyraźnie spada. To właśnie te słabsze dane były odpowiedzialne za wczorajszą słabość amerykańskiej waluty w godzinach popołudniowych.
Dzisiaj w kalendarzu danych makroekonomicznych warto zwrócić uwagę na:
14:00 - Węgry - decyzja o zmianie stóp procentowych.
Złoty traciZłoty traci do głównych walut, ale wyjątek stanowi tutaj kurs GBP/PLN. Brytyjska waluta w ostatnich tygodniach zyskiwała, bo inwestorzy obserwując dane makro mocno wierzyli w to, że Bank Anglii wyprzedzi Fed i szybciej rozpocznie proces wychodzenia z luźnej polityki monetarnej. Wszystko jednak skomplikował odczyt inflacji CPI z Wysp, który pokazał, że presja na wzrost cen słabnie. Tym samym BoE zyskał potężny argument za tym by poczekać ze zmianami w polityce monetarnej i póki utrzymywać jej luźny charakter. Dla inwestorów to oczywiście rozczarowanie i stąd obserwowana słabość GBP. Na wykresie widzimy więc krótkoterminowy trend spadkowy, a kurs zmierza w kierunku wsparcia na poziomie 5,30.